|
Autor | Wiadomość |
---|
Doreen Green
Liczba postów : 89 Data dołączenia : 27/06/2016
| Temat: Re: Las Vegas City Hall Sro Wrz 05, 2018 3:56 pm | |
| - Dobry plan. Jesteś z X-Men, prawda? Jestem Doreen. Wielka fanka - zagadnęła ponownie, wskakując na świetlisty dysk u boku Illyany. Z trudem powstrzymała okrzyk zachwytu, kiedy zaklęcie sprawnie i płynnie przeniosło je na tyły wroga. Mimo niezaprzeczalnego dramatyzmu sytuacji, czerpała sporą przyjemność z faktu, że przyszło jej walczyć u boku członkini słynnej grupy. Jej ekscytację tłumiło jedynie przypuszczenie, że Magik prawdopodobnie nie da się namówić na pamiątkowe selfie na szczątkach sentinela... Dziewczyna z powagą pokiwała głową na prośbę Illyany o kupienie jej czasu na dokończenie inkantacji. Jej znajomość magii kończyła się na filmach o Harrym Potterze, ale nie zamierzała kwestionować namacalnych dowodów na jej skuteczność. Rozejrzała się wokół. Musiała działać szybko, zanim roboty zorientują się, gdzie jest. Na szczęście z pomocą przyszedł Ben Grimm, skutecznie ścigając na siebie ich uwagę za pomocą latarni ulicznej. Doreen szybko oceniła sytuację. Dwie spośród maszyn uniemożliwiały mu przypuszczenie ataku, prowadząc ciągły ostrzał. Dziewczyna ruszyła biegiem w ich kierunku, z zamiarem wskoczenia najbliższemu na głowę i poczynienia jak największych szkód za pomocą pazurów. Gdyby tylko mogła się rozdwoić... - Tippy! Potrzebuję pomocy, jeśli masz chwilę! - zawołała po wiewiórczemu, już w trakcie skoku przypominając sobie o przyjaciółce. We dwie miały znacznie większe szanse, by zyskać Illyanie tyle czasu, ile potrzebowała. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Vegas City Hall Pią Wrz 14, 2018 9:16 pm | |
| Och, Magik nie należała do tych specjalnie pogodnych X-menów, ale czego się spodziewać po kimś kto swój wolny czas spędza w demonicznym wymiarze Limbo lub uczy się od Doktora Strange’a z innej linii czasowej? Jej życie nie było proste, to zaś wpływało na charakter kobiety. Zlustrowała tylko spojrzeniem podekscytowaną Wiewiórę. Zbyła ją tylko krótkim westchnięciem „taaa, widzę”. Miała teraz znacznie ważniejsze rzeczy na głowie, ale niewykluczone że może potem jak już uratują ludzi to da się namówić na selfie. O ile rzecz jasna całą potyczkę przeżyją, bo tego Magik nie mogła być pewna. Maszyn było zbyt wiele i ciągle pojawiały się nowe, co stanowiło całkiem spory problem. Dlatego planowała pozbyć się jak największej ich liczby za jednym zamachem, by móc odetchnąć lub opracować jakiś plan działania. Podczas gdy mutantka przygotowywała zaklęcie, Doreen wraz z wiewiórką ruszyły na pomoc Benowi. Kobieta wskoczyła na jednego sentinela i zaczęła atakować go swoimi pazurami. Próbując poczynić większe szkody. Z początku to działało, jednak z każdym kolejnym draśnięciem było coraz trudniej naruszyć pancerz. Roboty najwyraźniej się uodparniały na to co je atakowało, ale wymagało to czasu oraz wystawienia na dany czynnik. Cóż, Ben najpewniej nie dał drugiemu robotowi zbyt wiele czasu, bo gdy tylko jeden przerwał ostrzał, by próbować zrzucić z głowy Squirrel Girl, to zaszarżował na pobliską maszynę z latarnią. Tippy też robiła co mogła i przez moment gryzienie okablowania również zdawało egzamin, dezorientując robota. Dlatego Ben mógł sieknąć właśnie tego, którego uszkadzała wiewiórka. Uderzył go latarnią prosto w czerep, który odleciał jak piłka wybita przez baseballistę. - Skacz! – krzyknął do Doreen i zamachnął się, by również strącić drugiemu sentinelowi głowę za pomocą uderzenia latarnią. Problemem był za to większy robot, który już na ten numer nie dał się złapać i chwycił latarnię w ręce. Siłując się z samym Stworem, gdy pozostałe dwa większe roboty zachodziły go od boku. Illyanie chyba brakowało jeszcze trochę czasu, ale widać było zachmurzenie centralnie nad miejscem, gdzie walczyli. Chmury przykryły niebo na tym niewielkim fragmencie, ale to nie byle jakie chmurki bo te burzowe. Grzmiało, jednak to również nie są zwykłe pioruny. Błyskawice były czerwonymi smugami energii. Potrzebowała jeszcze tylko kilku chwil, by skończyć inkantować to zaklęcie.
|
| | | Doreen Green
Liczba postów : 89 Data dołączenia : 27/06/2016
| Temat: Re: Las Vegas City Hall Czw Paź 04, 2018 3:42 pm | |
| Jak na komendę zeskoczyła z karku sentinela, mijając w locie dopiero co strąconą głowę drugiego z nich. Wylądowała na spękanym betonie ulicy efektownym saltem. Tippy-Toe wskoczyła jej na ramię, salwując się ucieczką z grzbietu pokonanego robota. Ben jednak najwyraźniej się przeliczył, bo maszyna wykazała się lepszym refleksem, niż jej bezgłowy kolega. Doreen z niepokojem zauważyła dwa większe roboty niebezpiecznie zbliżające się do Stwora, podczas gdy ten siłował się z mniejszym. Illyana, wciąż zajęta przędzeniem czaru, nie mogła im w żaden sposób pomóc, ale gęstniejące chmury i wyładowania wskazywały, że zaklęcie jest już prawie gotowe... Dziewczyna i jej wiewiórka spojrzały na siebie. - Same nie damy rady, Doreen - stwierdziła Tippy. - Widzę, Tips - Doreen pokiwała głową. - Leć po pomoc, potrzebujemy dosłownie każdego i to szybko. Był naturalnie tylko jeden rodzaj pomocy, na jaki mogły w tej chwili liczyć. Doreen nie miała pojęcia, czy w Vegas i okolicach żyją w ogóle jakieś wiewiórki, ale w mieście tych rozmiarów wszystko było możliwe. Tylko zmasowany atak puchatych gryzoni mógł zatrzymać, albo przynajmniej spowolnić nieco maszerujące ku nim olbrzymie maszyny. Gdy tylko Tippy zniknęła w gąszczu budynków, Doreen stanęła u boku Grimma i sama zaczęła nawoływać futrzanych sojuszników. Dla uszu postronnych brzmiało to rzecz jasna jak seria nieartykułowanych popiskiwań, przekaz w wiewiórczym był jednak jasny: "Stańcie ze mną i brońcie waszego domu." |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Vegas City Hall Wto Paź 09, 2018 2:21 pm | |
| O dziwo w okolicach Vegas były jakieś parki, w których gryzonie się gnieździły chociaż rozstrzał był naprawdę wielki i nie wiadomo jak dużo czasu zajęłoby zebranie wszystkich wiewiórek. Chociaż zdecydowanie troszkę ich było w pobliskich parkach, nie wiadomo tylko czy dojdzie to do dwóch setek, ale bądźmy dobrej myśli! Ben natomiast zmuszony był puścić latarnię, gdy tylko roboty się do niego i Squirrel Girl zbliżyły. Jeden obrał za cel Stwora, natomiast drugi Doreen. Stwór szybko przeszedł do działania, kucając i wyrywając jedną z klap do kanałów. Od razu cisnął nią w głowę robota jak frisbee albo ringo (zależnie czym kto się bawił w dzieciństwie). Te jednak wydawały się twardsze, niż wcześniejsi przeciwnicy i tylko wgniótł mu blachę na twarzy oraz uszkodził jedno oko. Drugi skierował rękę z zaciśniętą pięścią w stronę Wiewiórczej Heroski. Tippy była tuż-tuż z futrzastą kawalerią, ale może nie zdążyć. Za to z nieba zaczęły uderzać pioruny i jeden z takich trafił pomniejszą maszynę. Dosłownie ją usmażył, przetapiając ją na dwie równe połówki. Stopniowo błyskawice padały na kolejne roboty, ale te dwa które były obok Bena i Doreen mogły jeszcze wykonać swoją akcję. Chociaż tyle dobrego, że na chwilę obecną chyba nie było więcej maszyn w pobliżu i jak tylko tych się pozbędą to będą mogli odetchnąć. Kwestia, że trzask tego pioruna spłoszył niektóre z wiewiórek oraz wybił trochę okien przy uderzeniu. Reasumując aktualnie mieli 2 na 50 jeśli policzyć wiewiórki, które pozostały. - Ta to ma spust – skomentował Ben tamto zaklęcie i od razu ruszył na robota Doreen, z barku wbijając się w jego nogę przez co przewrócił maszynę. Sprowadził ją do parteru, blokując tym samym atak, ale za to Wiewióra miała na głowie drugiego robota który z pięści wystrzelił w jej stronę rakiety.
|
| | | Doreen Green
Liczba postów : 89 Data dołączenia : 27/06/2016
| Temat: Re: Las Vegas City Hall Pią Lis 16, 2018 3:40 pm | |
| - Niezły rzut - pochwaliła wyczyn Stwora, który przez chwilę przypominał znacznie bardziej umięśnioną wersję antycznego dyskobola. Rzut co prawda nie zatrzymał robota, ale uszkodził go na tyle, że Doreen zaświtał pewien pomysł. Kończył im się czas, nie było więc sensu czekać na resztę kawalerii. Dziewczyna błyskawicznie zrobiła miejsce Benowi szykującemu się do ataku, i równie szybko uchyliła się przez wystrzałem z dłoni drugiego z sentineli. Aby uniknąć ewentualnej fali uderzeniowej, a także na wypadek, gdyby maszyna nie zamierzała poprzestać na jednym pocisku, wykonała serię salt, rozpływając się na moment w rudobrązową smugę. - Do mnie! Po oczach go! - zawołała do pozostałych na placu boju kilkudziesięciu wiewiórek, po czym jako pierwsza odbiła się stopami od ziemi i wskoczyła na ramię sentinela. Złapawszy równowagę triumfalnie wysunęła pazury obu dłoni. Jedną z nich uchwyciła się głowy robota, zaś drugi zestaw pazurów wbiła w robotyczne oko, licząc na to, że jej ostre szpony przebiją jego osłonę i pozwolą dobrać się do znajdującego się pod nią mechanizmu lub plątaniny przewodów. Jeżeli plan powiódłby się, spróbowałaby tego samego z drugim okiem. Liczyła też oczywiście na to, że towarzysząca jej banda gryzoni po pierwsze rozproszy nieco uwagę robota, a po drugie zdoła przegryźć tyle kabli, ile tylko możliwe, aby uszkodzić motorykę maszyny. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Vegas City Hall Wto Lis 20, 2018 10:28 pm | |
| Doreen wskoczyła na robota i zaczęła swoje próby przebicia się przez soczewki „oka”. W zasadzie to było dosyć proste przy odpowiedniej technice wbicia, zwłaszcza że napływ gryzoni skutecznie utrudniał wizję robota i jego czujniki ruchu szalały. Kwestia też samego oprogramowania, które najpewniej nie uwzględniało gryzoni, które mogą być adwersarzami. No serio, który projektant robotów śmierci wziąłby pod uwagę, że jego dzieło zaatakują wiewiórki? Raczej projektowano tak maszyny, by gryzonie uciekały na jej widok lub nie mogły wejść do środka. W tym wypadku mogły zadziałać obie rzeczy, gdyby nie to że Doreen im kazała to zrobić. Tymczasem Ben okładał swojego przeciwnika. Przesunął się na jego klatkę piersiową i złożył ręce do „młota”, którym przyrżnął w głowę maszyny, rozłupując ją po kilku ciosach jak dorodnego orzecha. Robot przestał się ruszać, a wam pozostało zająć się jeszcze ostatnią maszyną. Skoro o niej mowa to powiedzmy jakie były efekty tej małej operacji na kablach i mechanizmach. Parę kabli wiewióra wyrwała, część uszkodziła, chociaż dalej były problemy ze złapaniem czegokolwiek, a sentinel w końcu strącił ze siebie ogoniastą. Kwestia, że potem nawet nie zaatakował, a raczej atakował lecz na ślepo. Miotał rękoma i zaczął strzelać we wszystkie strony z broni. Trudne pytanie czy wcześniej był niebezpieczny, czy teraz faktycznie jest jeszcze gorzej. Magik za to wyglądała na zmęczoną po użyciu zaklęcia. Opierała się o swój miecz na dachu i łapała oddech ze spuszczoną głową. Niemniej oczyściła okoliczne ulice z maszyn. Jedna z rakiet trafiła prosto w kawałek dachu, który zaczął się osuwać wraz z blondynką. Zaczęła spadać w dół, zaś Ben skoczył w stronę robota, by go przewrócić. Z takiej wysokości upadek dla Ilyany może skończyć się dosyć źle.
|
| | | Doreen Green
Liczba postów : 89 Data dołączenia : 27/06/2016
| Temat: Re: Las Vegas City Hall Wto Lis 27, 2018 4:10 pm | |
| Najwyraźniej jej plan zadziałał odrobinę zbyt dobrze, z czego Doreen wyraźnie zdała sobie sprawę, kiedy pomimo starań straciła chwyt i poszybowała na spotkanie z podłożem. Na szczęście ogon zamortyzował upadek, który w innych okolicznościach skończyłby się co najmniej dotkliwym stłuczeniem dolnej części pleców. Dziewczyna skoczyła na równe nogi i otrzepała się z pyłu i gruzu zaścielającego ulicę. Innych maszyn nie było nigdzie w zasięgu wzroku. Zaklęcie Magik musiało podziałać. Widząc Bena skaczącego w kierunku "jej" rozszalałego robota, Doreen nakazała wiewiórkom czym prędzej się rozproszyć. Uniosła głowę, aby lepiej przyjrzeć się całej akcji i w tym właśnie momencie kątem oka zarejestrowała Illyanę osuwającą się w dół wraz ze sporym fragmentem uszkodzonego dachu. - Nie! - wrzasnęła dziewczyna, rzucając się biegiem w kierunku uszkodzonego budynku i spadającej postaci. Wielki puszysty ogon, który tak znakomicie sprawdzał się w roli amortyzatora, równie dobrze pełnił swoją podstawową funkcję, to jest pomagał dziewczynie w utrzymaniu równowagi. Długimi susami wskakiwała na parapety, gzymsy i wyrwy, aby znaleźć się bliżej Illyany i przechwycić ją jeszcze w locie. O ile udało jej się złapać blondynkę, oburącz mocno przycisnęła ją do siebie i postarała się bezpiecznie wylądować na w miarę pustej przestrzeni. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Vegas City Hall Wto Gru 18, 2018 12:03 pm | |
| Dla Magik świat nagle zawirował. Jakby wpuszczono ją na rollercoaster tuż po całonocnej libacji alkoholowej z Rosomakowatymi w X-Mansion. Dokładnie do podobnego stanu może doprowadzić zbyt duże użycie magii w momencie, gdy znajdujesz się poza własnym piekiełkiem. No i jak to na rollercoasterach bywa, blondynka też niewiele mogła zrobić. Dobrze, że chociaż to demoniczne burrito pozostawało wewnątrz żołądka. Dzięki temu z kolejki górskiej przeszliśmy do typowego dla superbohaterów narażania życia dla innych, czego nawet nie pokrywa fundusz ubezpieczeniowy. Jednak Doreen postanowiła oszczędzić agentom problemu z wypłacaniem odszkodowania rodzinie Illyany, bo kilkoma susami znalazła się na pozycji, by wyskoczyć po nią i chwycić tak mocno, jak emeryci chwytają karpia na święta. Magik była lekko wiotka w ramionach Wiewióry. W zasadzie to po wylądowaniu na zniszczonym kawałku ulicy można nakreślić na płótnie naprawdę romantyczny obrazek, gdy demoniczna dziewczyna patrzy w oczy Squirrel Girl i mówi „dziękuję” z rosyjskim akcentem. Niemniej scenkę trochę zrujnowała lecąca głowa sentinela, która wylądowała na aucie nieopodal dziewczyn. Oczywiście jak samochód przetrwał to wszystko i nie zawył ani razu, to teraz już ewidentnie włączył się alarm, a fura… cóż, nowy biały mercedes idzie do kasacji. Chociaż zapowiadało się na to, że posiłki sentinelów chwilowo nie nadejdą. Może miały lepsze rzeczy do roboty? Ben przyłożył dłoń do miejsca gdzie powinien mieć ucho. Być może dało radę między kamienie wcisnąć jakiś rodzaj komunikatora. Coś tam pomruczał pod nosem, po czym wstał otrzepując się ze złomu – SHIELD w asyście wojska przyleciało i walczą z robotami na obrzeżach, powoli opanowują sytuację ale pójdę im pomóc. Ewakuujcie cywilów, a ja zrobię to co umiem najlepiej – powiedział Stwór i przykucnął szykując się do skoku w stylu Hulków, po czym wybił się. Zadziwiające jak taki kawał skały potrafi wysoko skoczyć. To była pora na wielki łomot! - Dobra robota. Może nie jesteśmy Avengers ale dałyśmy radę – powiedziała Magik wyślizgując się z wiewiórczych objęć i stanęła na nogi. Przywołała do siebie swój miecz, który pojawił się w jej dłoni. Buchnął płomień piekielny i magiczną sztuczką już miała w ręce broń - Troszkę się zmęczyłam tym zaklęciem, ale musimy jeszcze trochę ewakuować ludzi z tego rejonu - powiedziała blondynka. W zasadzie to jej umiejętność teleportacji może się okazać bardzo przydatna w tym zadaniu.
|
| | | Doreen Green
Liczba postów : 89 Data dołączenia : 27/06/2016
| Temat: Re: Las Vegas City Hall Nie Sty 20, 2019 10:55 pm | |
| Jeżeli Doreen czegokolwiek w tym momencie żałowała, to tylko faktu, że w pobliżu nie przebywał akurat malarz-batalista z gotową sztalugą i zestawem pędzli. Nawet latające w tle szczątki sentineli i płonące wraki samochodów jej nie przeszkadzały. Ba - była przekonana, że jedynie dodawały scenie epickości. Przez chwilę napawała się tą chwilą chwały, której mimowolnymi świadkami były nieliczne pozostałe na placu wiewiórki z Tippy-Toe na czele. Zwierzaki wychodziły z wolna spomiędzy szczątków maszyn i gruzowisk, czyściły futerka i popatrywały z zaciekawieniem na Doreen i Illyanę. - A więc kawaleria przybyła. - Dziewczyna pokiwała głową na słowa Bena. - Myślałam, że to my byłyśmy kawalerią, ale nasza praca chyba się w tym miejscu nie kończy. Daj im łupnia! Pomachała Stworowi na pożegnanie, równocześnie delikatnie odstawiając Illyanę na ziemię. - Żartujesz? To było świetne! Hej, czy mogę mieć do ciebie małą prośbę? - spytała nagle, trzymając w dłoni wydobyty nie wiadomo kiedy telefon. - Szybka pamiątkowa fotka. Moja mama pęknie z dumy, jak jej powiem, że walczyłam u boku Magik. Zbiera wycinki prasowe... - dodała z lekkim zażenowaniem. Niezależnie czy udało jej się zyskać upragnione selfie, czy musiała obejść się smakiem, niezrażona niczym Doreen wysłuchała słów Illyany i ochoczo pokiwała głową. - Akcja ewakuacja raz. Wiewiórki nam pomogą. Są szybkie i mogą pokryć spory teren. Przyniosą mi wieści, jeśli znajdą uwięzionych gdzieś ludzi. Tips, zajmiesz się koordynacją? Wiewiórka z różową wstążką na szyi pokiwała łebkiem i pobiegła przekazać instrukcje pozostałym gryzoniom. Doreen tymczasem zwróciła się do Magik. - Czujesz się na siłach? Te twoje portale mogłyby ułatwić nam zadanie, ale może lepiej będzie, jeśli najpierw trochę odpoczniesz, a ja przeszukam okolicę? Po krótkiej naradzie dziewczyna i jej wiewiórczy oddział przystąpili do metodycznego przeczesywania okolicznych budynków i zaułków w poszukiwaniu cywilów. Chwilowo w pobliżu ratusza panował spokój, pośpiech był jednak wskazany, na wypadek, gdyby ten stan okazał się tylko przejściowym. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Las Vegas City Hall Nie Lut 10, 2019 10:03 pm | |
| Stwór zdecydowanie skorzysta z okazji, by jakoś rozerwać się no i przy okazji zgnieść trochę metalowych puszek. Zwłaszcza tych większych, które gdzieś na horyzoncie można było zobaczyć jeśli tylko wlazło się na odpowiednio wysoki budynek. Zakładając, że wojsko i SHIELD nie przynieśli ze sobą amunicji przeciwpancernej, granatów EMP oraz paru innych gadżetów, które świetnie powinny poradzić sobie z wgniataniem blachy. Magik miała trochę gorzej, bo o ile takim zaklęciem dała radę zniszczyć te pomniejsze maszyny, o tyle nie była pewna czy z większą zdałoby to egzamin, a nawet jeśli to jak wielkich zniszczeń dokonałaby na terenie samego miasta. Mieli zażegnać zagrożenie, a nie pozbawiać ludzi domów. Celem nadrzędnym bohaterów było ratowanie innych, a niekoniecznie walka z potworami czy maszynami. Najpierw trzeba wyprowadzić z miasta ludzi, a dopiero potem można zabrać się za samo zagrożenie. Zresztą do tej roboty znacznie lepiej nadawał się Piotr. On i jego metalowa skóra połączona z ogromną siłą świetnie mogłyby się tu sprawdzić. Szkoda, że kochanego braciszka tu nie było. Chociaż może to też dobrze, bo jeśli przypadkiem moce Ilyany wymknęły się spod kontroli i całkowicie nieświadomie wpuściła tu coś z Limbo to mógłby nie spojrzeć na nią tak przychylnie. - Cóż uratowałaś mnie przed upadkiem, więc proś o co chcesz – odpowiedziała blondynka, bo czego nie mówić o Rosjanach i tym jak często wbijają sojusznikom nóż w plecy, to akurat ta konkretna była z tych „w porządku”. Niemniej prośba o zdjęcie była dosyć nietypowa, ale w zasadzie to czemu nie. Jeśli to miała być forma „podziękowania” za ratunek to dosyć niewygórowana. Dlatego też się zgodziła i ustawiła się obok Doreen, obejmując ją przez ramię i uśmiechając lekko do zdjęcia. Po fotce oczywiście przywołując ten neutralno-ponury wyraz twarzy, który miała wcześniej. - Przydadzą się. Ja niestety niczego co nam by mogło pomóc nie mogę wezwać. Ludzie zaczęliby panikować najpewniej – bo właściwie to Magik dałaby radę pewnie wezwać jakieś pomniejsze demony z Limbo do „pomocy” tylko no… ludzie najpewniej spanikowaliby i albo zeszli na zawał lub podjęli walkę z „ratownikami”. Wtedy taki demon miałby pretekst, by kogoś zjeść, a już samo sprowadzenie czegokolwiek z Limbo na Ziemię łamałoby całkiem sporo zasad. - Myślę, że dam radę. Muszę dać. Nie przydam się do walki z tymi większymi robotami, więc chociaż to zrobię – odpowiedziała przecierając wierzchem dłoni czoło. Takie wykorzystanie magii było męczące, ale nie było innej opcji. Całego miasta nie dadzą rady ewakuować, ale mogą zadbać o to by wyciągnąć z najbliższych okolic jak najwięcej ludzi. Tym sposobem też wraz z blondynką oraz wiewiórkami, Squirrel Girl zaczęła ewakuować okolicę City Hall. Zasadniczo szło to dosyć sprawnie, zwłaszcza gdy przyszło do większych budynków bo tam ukryło się najwięcej ludzi. Wtedy Ilyana miała znacznie łatwiejszą robotę, bo robiła po prostu jeden większy dysk którym przenosiła ludzi wraz z tym co mieli poza granicę miasta. Była to znacznie lepsza opcja niż każdorazowo wykonywać przeskok do konkretnego punktu. Po kilkunastu takich akcjach, okolica City Hall była już pusta. Jedynie pozostawały budynki, które potem mogą paść ofiarą szabrowników, ale nie czarujmy się... kto normalny zostanie w mieście, gdzie roboty masakrują wszystko co się rusza. - Bardzo mi pomogłaś wraz ze swoimi futrzastymi koleżkami. Dziękuje. Spróbuje pomóc reszcie X-men, ale przydałby się ktoś by uspokoić tych ludzi i ich bronić. Niezbyt dobrze sobie radze z tłumami - podziękowała, a zarazem też przedstawiła pewien problem którym sama nie mogłaby się zająć. Chociaż z drugiej strony Doreen miała znacznie cieplejszy wizerunek, a na dodatek chyba lepiej poradzi sobie z ludźmi niż kobieta z piekła rodem. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Las Vegas City Hall | |
| |
| | | | Las Vegas City Hall | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |