|
| Otoczenie budynku | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Rictor
Liczba postów : 153 Data dołączenia : 30/12/2015
| Temat: Otoczenie budynku Nie Sty 03, 2016 6:38 pm | |
| X-Factor Investigations mieści się w pięciopoziomowym budynku z elewacją z piaskowca na Manhattanie, niedaleko stacji metra i naprzeciwko baru The Power Plant. Cała budowla należy do założyciela agencji detektywistycznej, czyli Madroxa. |
| | | Polaris
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 06/01/2014
| Temat: Re: Otoczenie budynku Sro Cze 15, 2016 7:07 pm | |
| //Szkoła dla Utalentowanej Młodzieży
Lorna nie czekała długo. Właściwie tego samego dnia dostała informację, że została przyjęta do pracy. Tego samego dnia również zaczęła się pakować. Sama nie wie jak upchnęła swoje ciuchy do zgrabnej walizeczki. Z pomocą swoich magnetycznych umiejętności domknęła wieko i wysunęła uchwyt. Rozejrzała się ostatni raz po pokoju, ale nie po to by sprawdzić czy wszystko wzięła. Po prostu chciała się z nim pożegnać… Może nawet chciała zapamiętać każdy szczegół? Tak wiele dobrych chwil tu przeżyła, tak wiele razy chowała się za tymi drzwiami szukając bezpieczeństwa, które zawsze tu odnajdywała. Decyzja już jednak była podjęta, dlatego wyszła z pokoju. Drzwi zamknęła mocą, nie zwracając twarzy w tamtym kierunku. Nie żegnała się ze wszystkimi. Nie chciała się tłumaczyć dlaczego i po co. Jedynie panna Frost dostała informację, że Lorna podejmuję się pracy w X-Factor. Znaczy… miała nadzieje, że Emma ją usłyszała. Postarała się również, by przekaz był pełen spokoju i pewności siebie, chociaż skłamałaby mówiąc, że nie zakradły się tam również wątpliwości. Ale kto ich nie miał zmierzając ku kolejnemu, nowemu rozdziałowi w życiu? Na Manhattan dotarła autobusem i taksówką. Droga nie była krótka, dlatego Polaris umilała sobie czas czytaniem książki czy grą na komórce. Co jakiś czas jednak podnosiła wzrok i wpatrywała się w widoki za oknem. Im dalej znajdowała się od domu tym bardziej odczuwała ekscytacje, która troszkę ‘siadła’, gdy znalazła się w końcu przed budynkiem. Kierowca taksówki postawił jej walizkę zaraz obok nóg Lorny, która z zaskoczoną miną wpatrywała się w ten oto budynek. No… inaczej sobie to wyobrażała… Nawet zaczęła mieć wątpliwości czy ten się aby czasem nie skłaniał ku zawaleniu. A może źle trafiła???
|
| | | Madrox
Liczba postów : 10 Data dołączenia : 30/12/2015
| Temat: Re: Otoczenie budynku Sro Cze 15, 2016 9:13 pm | |
| Madrox odchylił żaluzję, która zaszeleściła pod naporem jego dłoni. Wyjrzał przez okno na poszarzały od ciężkich, ciemnych chmur Nowy Jork, a raczej jego wycinek – klockowate budynki ułożone obok siebie w ścisłej symetrii starannie zaplanowanego miasta. Ciężko było nie dostrzec Polaris z jej charakterystyczną burzą zielonych włosów, która w tej chwili zdawała się być jedynym barwnym elementem otoczenia. Wyróżniała się i przyciągała spojrzenie, aczkolwiek ciężko nie było dostrzec zaskoczenia malującego się na twarzy kobiety. Lekko rozszerzonych oczu, wpółotwartych ust. Mad musiał dostrzegać takie szczegóły. Na tym polegała jego praca. Nie był też zdziwiony jej reakcją. W wyobrażeniach, zwłaszcza tych zbudowanych na kanonach współczesnego kina, można tworzyć naprawdę interesujące wizje pracy detektywa. Rzeczywistość wyglądała zgoła inaczej, zwłaszcza jeśli brało się pod uwagę ceny nieruchomości w takim mieście jak Nowy Jork. Poza tym Mad był zwolennikiem innej stylistyki, ale nie każdy mógł zrozumieć i docenić nawiązanie do starego, dobrego kina noir. Cóż. Mają sporo do nadrobienia. Odszedł od okna i ruszył do drzwi. Wyszedł na zewnątrz, pozwalając czarnemu płaszczowi doskonale dopełniać ponure wrażenie okolicy. W chłodniejsze dni praktycznie się z nim nie rozstawał, gdy jednak Nowy Jork zaczynał przypominać rozgrzaną klatkę z betonu, nawet on musiał skapitulować. - Panno Dane. – Skinął głową Polaris, zbliżając się ku niej. – Witam i mam nadzieję, że nie jest pani rozczarowana. Z zewnątrz wygląda to przytulniej – zapewnił. Kąciki jego ust drgnęły lekko, gdy przywołał na usta łagodny uśmiech. Zlustrował wzrokiem nowy nabytek X-Factor. Wygląd ludzi potrafił zdradzać więcej, niż można było przypuszczać. Drobne gesty, przyzwyczajenia, nerwowe tiki. Mad nawet nad tym nie panował, takie elementy odruchowo przyciągały jego wzrok. - Może pomogę z walizką? – zaoferował. |
| | | Rictor
Liczba postów : 153 Data dołączenia : 30/12/2015
| Temat: Re: Otoczenie budynku Czw Cze 16, 2016 6:34 pm | |
| Na komórkę Madroxa przyszła właśnie nowa wiadomość prosto od Rictora - krótka, acz bogata w niezwykle optymistyczną treść: "Gratulacje, zatrudniłeś Shatterstara. Zwłoki robota w CP to nasze dzieło. Znaleźliśmy coś ciekawego i bardzo nielegalnego. Opowiemy na żywo." Rzecz jasna mężczyzna nie musiał od razu zwrócić na nią uwagi, w zależności od tego, czy komórkę miał wyciszoną czy nie - nie wspominając już nawet o tym, że mógł po prostu uznać, iż najpierw woli zająć się Lorną. SMS poczeka. |
| | | Polaris
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 06/01/2014
| Temat: Re: Otoczenie budynku Czw Cze 16, 2016 9:11 pm | |
| Ale to nie tak, że widok tego budynku zniwelował jej ekscytacje do zera. Właściwie od razu jak wjechała taksówką na Manhattan to nie mogła oderwać wzroku od tych niesamowicie rozbudowanych drapaczy chmur, czy ekskluzywnych sklepów. Właściwie zawsze ciągnęło ją do dużych miasta oraz do życia w szybszym tempie. Oczywiście w szkole nie mogła narzekać na nudę, jednak zabrakło miejsca na kolejny krok ku przyszłości. Dlatego będąc już tak bliziutko od spełnienia marzeń nie mogła pozwolić na szybką zmianę zdania…prawda? …Po prostu stojąc przed budynkiem, z tą walizką pod nogami, dając w tym szoku za duży napiwek taksówkarzowi, zastanawiała się nad sensem swoich najwyraźniej wygórowanych wyobrażeń. A każdy wie, jak to jest przy Lornie. Jedna wątpliwość rozbudza kolejną… i kolejną… niczym ścieżka znaczona przez klocki domino, które z cichym chrzęstem upadały na wypolerowaną posadzkę. Niby piękny widok, wręcz hipnotyzując, aczkolwiek w jednej chwili wali się trud i ogromna praca drugiego człowieka. Wbrew pozorom odczuła ogromną ulgę widząc Madroxa w drzwiach budynku. Każdy element, który dostarczał jej poczucia bezpieczeństw i stabilizacji, chociażby ten płaszcz, który stał się rozpoznawczym elementem Jamiego, był wręcz na wagę złota. Odetchnęła ze spokojem, zadowolona z tego, że nie będzie musiała sama dobijać się do drzwi tego budynku. Zgarnęła kosmyki zielonych włosów za ucho. Na twarzy natomiast wykwitnął delikatny uśmiech. Niby subtelny, a zarazem napełniający nadzieją, że nie jest aż tak źle jak to wyglądało przed chwilą. Niepewne spojrzenie zniknęło, a zastąpiła je – jak zwykle, stonowana radość. Na początku chciała do niego pokiwać, sądząc, że Jamie po prostu wychodzi z budynku, ale mężczyzna wyraźnie ruszył w jej kierunku. Jego oficjalny ton odrobinę ją zaskoczył, dlatego rozchyliła usta, a potem je zacisnęła. Zaraz jednak zrzuciła to na karb specyficznego poczucia humoru mężczyzny i niczym nie zrażona uśmiechnęła się odrobinę szerzej. - Witam panie Madrox – Odparła równie formalnie. – Och… czyli widziałeś moją minę? – Troszeczkę się speszyła i uciekła wzrokiem w bok. - Nie no okolica jest całkiem fajna… - Dodała wsuwając dłonie do tylnych kieszeni obcisłych jeansów, dosłownie w tym samym momencie, gdy z rubaszną piosenką na ustach oraz tanecznym krokiem wyminął ich pijaczek, opuszczający włości knajpy, która stała akurat naprzeciwko budynku. - …I barwna… barwne towarzystwo… - Odprowadziła wzrokiem pijanego mężczyznę. Nie mogła oderwać od niego wzroku przez dłuższą chwilę. Nawet gdy Jamie zaproponował, że chętnie poniesie jej walizkę. - Hmm? Ach, okay. Dziękuję… W takim razie pokaż jak wygląda wnętrze… - Ruszyła powoli w kierunku schodów, cały czas nie wyciągając dłoni z kieszeni. - Jesteś właścicielem całego budynku? – Zaczęła się dopytywać. |
| | | Madrox
Liczba postów : 10 Data dołączenia : 30/12/2015
| Temat: Re: Otoczenie budynku Wto Cze 21, 2016 9:53 pm | |
| Komórka zawibrowała w kieszeni startego płaszcza, z którym Madrox nie potrafił się rozstać. Odruchowo sięgnął do kieszeni i przesunął palcami po śliskiej, chłodnej powierzchni przenośnego urządzenia. Powstrzymał jednak chęć wyciągnięcia telefonu i sprawdzenia go tu i teraz. Przed sobą miał kobietę, która wymagała jego atencji, a Madrox znał podstawy dobrego wychowania. Nie chciał też zrazić Polaris przy pierwszym spotkaniu, zwłaszcza, że nawet teraz dostrzegał na jej twarzy i w jej jasnych oczach rysujące się wątpliwości. Jej uśmiech pokrzepił go, był jak dobry znak. Mówił „nie zepsuj tego, Madrox”. I Jamie, naturalnie, zamierzał posłuchać głosu rozsądku. Kąciki jego ust drgnęły. Posłał jej lekki uśmiech. Jego uśmiech poszerzył się nieco bardziej, gdy Lorna podjęła jego grę. - Raczej widziałem ją już aż nazbyt często – odparł z cieniem humoru w głosie. – Wiem, że nie wygląda to zbyt imponująco. Ledwie przemknął spojrzeniem po pijaczku, który go minął. Widywał osoby jego pokroju wystarczająco często, by przestać zwracać na nie większej uwagi. (Bo zawsze jednak musiał spojrzeć, sprawdzić. Każdy szczegół potrafił mieć znaczenie.) Wystarczyło zejść o świcie do metra, by zobaczyć całe rzędy bezdomnych rozłożonych jak pole minowe, na którym trzeba uważać na każdy krok. - Ma swój urok – zauważył. – No dobrze… Może raczej specyficzny klimat – poprawił się, widząc jej minę. Nastrój ponurych i brudnych ulic. Smród kanałów. Poszarzała strona Nowego Jorku, miasta, które nigdy nie gasło, rozświetlone setkami różowo-błękitnych neonowych wstęg. Podniósł walizkę Lorny. - Nie przejmuj się. Są nieszkodliwi. A nawet potrafią być istotni. Nikt nie widzi tak wiele jak ludzie jego pokroju. I nikt nie jest ignorowany jako świadek tak bardzo jak oni – dodał, przyglądając się twarzy kobiety. Burza zielonych włosów była hipnotyzującym akcentem, który od zawsze wyróżniał Polaris. - No i nieruchomości są tu tanie – dodał bardziej rozsądny czynnik wyboru dzielnicy. – Ale to psuje filmowe wyobrażenie. Poprowadził ją w stronę drzwi, niosąc ze sobą dobytek dziewczyny. - Tak, dzięki temu nie mamy problemów. Zwłaszcza, że nasza gromada zaczyna się powiększać, a skoro o tym mowa… Pozwolisz? – spytał i sięgnął po komórkę. Przesunął wzrokiem po tekście, uznał jednak, że odpowie później. Nie śpieszyło się aż tak. Mimo to uśmiechnął się na widok tej wiadomości. - Tak właśnie, jak mówiłem… Nasza gromada się powiększa. |
| | | Polaris
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 06/01/2014
| Temat: Re: Otoczenie budynku Sro Cze 22, 2016 7:07 pm | |
| Wyczuła obecność metalowego urządzenia w kieszeni Madroxa o wiele wcześniej, niż zdołało zwrócić na siebie uwagę cichym zawibrowaniem. Mało to, zanim otrzymał smsa delikatne drganie fal elektromagnetycznych połaskotało ją w palce. Fale tak bardzo charakterystyczne dla tych popularnych urządzeń zbudowanych z metalu. Zresztą każdy inny przedmiot składający się z tego materiału zwracał uwagę zielonowłosej mutantki. Nauczyła się z tym żyć. Przyzwyczaiła się do obecności. Dodawał jej pewności i siły. Mimowolnie pomknęła wzrokiem za dłonią mężczyzny. Zaraz jednak uniosła spojrzenie uciekając nim gdzieś dalej myśląc, że jednak skusi się na przeczytanie smsa. Nic bardziej mylnego. Słysząc jego słowa wróciła wzrokiem do twarzy mężczyzny. Zdziwiła się, ponieważ sądziła, że jego skupienie padnie na ekran telefonu. Nie spodziewała się również takiej uwagi, dlatego poczuła szczypiący w policzki wstyd. Ganiąc się w myślach zrobiła krótkie postanowienie i wzięła się w garść. Posłała mu delikatny uśmiech zgarniając frywolny kosmyk zielonych włosów, który postanowił zafalować na wietrze. - Czyli nie okazałam się żadnym wyjątkiem? – Zapytała żartobliwym tonem. – No nic mam nadzieje, że zdołam cię jeszcze zaskoczyć czymś bardziej oryginalnym… - Roześmiała się cicho i wsunęła dłonie do swojej zielonej, skórzanej kurtki. - Zresztą jesteś trochę niesprawiedliwy. – Ściągnęła brwi robiąc przy tym przesadnie poważną minę. Jamie przez chwilę mógł pomyśleć, że naprawdę ją uraził. - ..Dla tego budynku rzecz jasna. W końcu wywarł na mnie ogromne wrażenie… Kiedy ostatnio widziałeś mnie z taką miną? – Przygryzła dolną wargę, żeby zbyt wcześnie się nie roześmiać, ale nie zdążyła. Uśmiech, aż cisnął się na jej usta. Miała nadzieje, że tym sposobem odrobinę zmyła pamięć pierwszej miny jaką ujrzał witając Lorne. Na dodatek miała okazję popisać się swoimi aktorskimi zdolnościami, tak bardzo cenionymi w pracy detektywa, w końcu nie zawsze informacje zdobywano w legalny sposób… Czasami liczy się podstęp i bycie cwanym. Z dozą niepewności odprowadziła pijaczka, ale nie zamierzała się na nim skupiać. Zresztą Jamie miał rację. Osoby, które zwykle wszyscy omijali szerokim łukiem, stawały się tłem, a zarazem pierwszym świadkiem zajścia. Nie można było ich ignorować, w końcu za dolara, albo butelkę whiskey potrafili sprzedać bardzo cenne informację. Kiwnęła głową zgadzając się z mężczyzną i tym samym ucięła temat mętnego pijaczka. Widząc jak Jamie się jej przygląda posłała mu delikatny uśmiech. Kolejny raz zagarnęła kosmyk włosów za ucho. Była świadoma jak niesamowite wrażenie potrafią zrobić. Aż dziw brał, że kiedyś farbowała je na brązowo by ukryć ten charakterystyczny dla niej zielony blask. - W takim razie nie niszczmy tego filmowego wyobrażenia. – Chyba nawet wiedziała co dokładnie miał na myśli Madrox. Klimat faktycznie przypominał stary film w gangsterskim klimacie. Świetnie się w niego wpasuje ze swoją chandrą i melancholijnymi nastrojami. Ruszyła za mężczyzną, zgrabnie przestępując schodek po schodku by w końcu wspiąć się na sam szczyt. Lornie nie brakowało dziewczęcego uroku, ani zarazem kobiecego wdzięku. Ta mieszanka sprawiała, że faktycznie można było się zapatrzyć. Kiwnęła głową, gdy grzecznie zapytał czy może zerknąć na komórkę. Polaris nie miała nic przeciwko. Właściwie troszkę się ucieszyła, ponieważ teraz swobodnie mogła rozejrzeć się po pomieszczeniu. Faktycznie w środku nie wyglądało to najgorzej. - Opowiesz mi o tej waszej gromadzie? – Zapytała zastanawiając się gdzie ma teraz ruszyć. Czy na górę po schodach? Czy może zostaną na tym piętrze. - Swoją drogą to… - Zawiesiła głos i spojrzała na Madroxa z miną tak jakby wahała się przed wypowiedzeniem tych słów, aż w końcu zebrała w sobie odwagę i powiedziała. - Chciałam tobie podziękować, Jamie. Przyjąłeś mnie do pracy... Chce żebyś wiedział, że to doceniam. To dla mnie ogromna szansa. – Posłała mu delikatny uśmiech. |
| | | Madrox
Liczba postów : 10 Data dołączenia : 30/12/2015
| Temat: Re: Otoczenie budynku Nie Lip 24, 2016 6:48 pm | |
| Madrox schował komórkę do kieszeni płaszcza, przeczuwając, że nie są to złe wiadomości. Ciekawość ścisnęła dół jego żołądka, ale zwalczył ją, łapiąc uśmiech Polaris. Odpowiedział jej lekkim wygięciem ust. - W to nie wątpię – przyznał tonem, w którym cień żartu sugerował podjęcie gry. W rzeczywistości jednak było w tym dużo prawdy. Polaris, jej zdolności a także jej historia- wszystko to razem tworzyło intrygującą mieszankę. Zwłaszcza dla umysłu tak zaaferowanego detektywistycznymi zagadkami jak umysł Madroxa.- I w pewnym sensie liczę na to. Nieprzewidywalność mogła być zaletą, choć Jamie uważał, że wszystko zależy od punktu widzenia. Sam często nie miał problemu z przejrzeniem innych ludzi na wylot, głównie dzięki obserwacji szczegółów, na jakie składały się ich życia. Jeśli coś pozostawało dla niego nieznanym – pobudzało go do działania, ale sugerowało też realne niebezpieczeństwo. - Niesprawiedliwy...? – Zmarszczył brwi, a potem parsknął. – Och, mówię to z czułością. Ten budynek to obecnie mój dom – zauważył. – I za twoją minę muszę mu podziękować. Zdecydowanie. Śmiech Lorny wybrzmiał naprawdę przyjemnie i dla szarej, obdartej dzielnicy stanowił niebywały kontrast. Było w nim coś z lekkości i ulotności, o której śnić tylko mogli inni członkowie agencji. Nie, żeby było ich wielu. Ekhm. Miejmy nadzieję, że szybko się to zmieni. - Nawet bym nie próbował! – zapewnił ją. I nie skłamał. W tej jednej rzeczy Jamie okazywał momentami zaskakujący (jak na niego) brak rozsądku. Filmy z gatunku noir były czymś, do czego czuł sentyment. Otoczka mrocznego kryminału pobudzała go, a bycie detektywem po części (dość dużej) spełniało jego utajone marzenie. Oczywiście z otwartymi ramionami przyjął też brud i śmierć, rzeczy jakie naturalnie niósł za sobą ten zawód, ale nie czuł się zawiedziony. Madrox wiedział, że bez tego byłaby to tylko zabawa w detektywa. Kiedy wreszcie ruszyli do środka, nie mógł się już dłużej powstrzymać. Komórka na powrót pojawiła się w jego dłoni. Kolejne małe zwycięstwo utwierdziło go w tym, że nie popełnił błędu. - Hmm, po kolei przydałoby się? A może od końca? – Obdarzył ją lekkim uśmiechem, z którego jednak wyzierało jego zadowolenie. – Właśnie zatrudniliśmy Shatterstara. To zasługa Rictora. Kojarzysz ich? W budynku Jamie zaprowadził Lornę najpierw na górę, na piętro pełniące funkcje mieszkalne. Wypadało odłożyć bagaż przed dalszym oprowadzaniem, choć walizeczka Polaris była lekka jak na standardy kobiecego bagażu. - Są to może skromne progi, ale czyste i przytulne – wyjaśnił po drodze po schodach. Urwał, gdy Polaris zabrała głos. Zawahał się, wiedząc, że uczucia to delikatna sprawa. Zwłaszcza dla kogoś po części niestabilnego. Ale przy tym niezwykle miłego. - Daj spokój - odparł wreszcie z cieniem zakłopotania. – Nie odmówiłbym ci jej, bo wiem, że sobie poradzisz. Mam nadzieję, że przypadnie ci do gustu i zostaniesz z nami. – Odwrócił leciutko głowę w jej stronę i posłał jej uśmiech.
//Jak palnę głupotę o postaciach to przepraszam, ale jeszcze nie miałem okazji nadrobić całej serii!
|
| | | Polaris
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 06/01/2014
| Temat: Re: Otoczenie budynku Sro Sie 31, 2016 8:31 pm | |
| W głębi duszy się ucieszyła, że sama z siebie rozluźniła atmosferę i w końcu i Madrox parsknął śmiechem. Uśmiechnęła się odrobinę szerzej, zadzierając kąciki ust ku górze. Rozbawiła go. Najzwyczajniej w świecie go rozbawiła i nawet przez chwilę poczuła beztroskę i wolność. Aczkolwiek to ostatnie wiązało się raczej z aurą Nowego Jorku. Miasto pod insygniami Statuy, który każdy szanujący się turysta chciał zobaczyć. Nie bez powodu tam stała jako symbol przymierza, ale zarazem ogromnych możliwości. Ach, zresztą, czy ktoś w ogóle o tym pamiętał? Lorna najwyraźniej ostatnio spędzała za dużo czasu sama ze swoim myślami, ze swoimi książkami, ze swoimi sprawami. Na dodatek jej jak zwykle tajemnicza mina oraz pozorne zamyślenie mogło wskazywać, że zielonowłosa czasami się wyłącza ze świata realnego. Nic bardziej mylnego. Rozmową, nadmienianiem do zastanej rzeczywistości oraz zaciekawionym spojrzeniem wyraźnie dawała znać o tym, że jest cały czas przy Jamiem. Kto by jednak pomyślał, że swój nowy początek zobrazuje sobie w ponad stuletnim posągu? Głupota. Zganiła się zaraz w myślach - A byś spróbował! – Odparła żartobliwie, gdy Madrox przyznał, że nie zamierza umniejszać budynkowi. Aż się zdziwiła, że w rezultacie stanęła w obronie tego miejsca, ale… Jamie miał racje. W tych ścianach coś było. Może jakaś historia? A może znowu dorabiała sobie teorie tylko po to by jeszcze bardziej umocnić się w postanowieniu wnoszenia wielkich zmian do życia? Jedno było pewne. Tym razem umysł miała całkowicie otwarty. Zbędne emocje oraz zaburzające stabilizacje wątpliwości póki co starała się ostrożnie odsuwać w cień. Zresztą w obecności Madroxa zdanie to nie było, aż takie trudne. Sam zresztą wywoływał w niej najzwyczajniejszy w świecie spokój. Będąc już w środku postanowiła zapoznać się z budynkiem nieco ‘wgłębnie’. Oczywiście nie zamierzała rozwalać ścian, czy w ogóle niszczyć. Po prostu zaciągnęła się powietrzem i skupiła swoją moc na wykrywaniu metalowych przedmiotów. Nie musiała się starać. Dom tętnił metalowym ‘życiem’. Niechcąco również mogła zakłócić fale, dlatego ekran telefonu Madroxa pod koniec czytania wiadomości mógł nienaturalnie zamigać. Zaraz jednak wrócił do statecznego obrazu, właściwie w momencie, gdy zielonowłosa zwróciła się z pytaniem o resztę ekipy. Po podpowiedzi na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - Taak, kojarzę. Mieliśmy okazję się już zapoznać w szkole. Kilka lat temu – Zaśmiała się cicho pod noskiem. Najwyraźniej sama myśl o Rictorze i Starze wywołała w niej pozytywne wspomnienia. Może zbyt odległe by skupiać się na negatywach, a może faktycznie ich nie było. Ruszyła za Madroxem po schodach i prawdopodobnie dlatego, że szła za nim, zebrała się w końcu na odwagę by mu podziękować. Stali już właściwie w korytarzu na piętrze, co wiązało się z wyrównaniem spojrzeń. Wysłuchała go do końca, rejestrując to jakże urocze zakłopotanie. Oczywiście wcale nie wyraźne, właściwie po chwili wpatrywał się w nią z tak miłym uśmiechem, że zaczęła się zastanawiać czy umysł nie spłatał jej figla. - W takim razie muszę podziękować jeszcze za wiarę we mnie. Słuchaj… - Urwała nabierając powietrza przez rozchylone wargi, które zaraz się zacisnęły… ale nie na długo. Zebrała myśli, układając wyrazy w ostrożne zdania, aż w końcu uciekła wzrokiem i cicho westchnęła. - Nie ma co się oszukiwać, że ostatnio miałam problemy. Zresztą sam o tym wiesz. Wybuchy złości, brak panowania nad mocą.. i wszystkie inne tego konsekwencję – Przygryzła dolną wargę by zapanować nad wstydem. Zaraz jednak odszukała spojrzenia Madroxa i kontynuowała wypowiedzieć. - Dlatego chce, żebyś wiedział, że to naprawdę dla mnie ważne – Spojrzała mu w oczy z powagą, by nadać tej chwili jeszcze więcej istotności. - Zresztą to i tak więcej się nie powtórzy. Przebrnęłam przez to – Dodała troszeczkę takim głosem jakby sama chciała siebie o tym zapewnić.
// Na spokojnie, ja mam ten sam problem. c; Będziemy improwizować. xD
///zt -> jakiś salon czy coś? Chyba, że już pokój Lorny? |
| | | Rictor
Liczba postów : 153 Data dołączenia : 30/12/2015
| Temat: Re: Otoczenie budynku Czw Wrz 01, 2016 12:32 am | |
| Na komórkę Madroxa dotarła kolejna wiadomość od Rictora, zwiastowana świeżą dawką wibracji. "Coś jest na rzeczy w LA. Cable wrócił, leci tam, mówił coś o wielu ofiarach. Chciał od nas pomocy. Sprawdzisz czy coś wiadomo?"
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Otoczenie budynku | |
| |
| | | | Otoczenie budynku | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |