|
| Stary magazyn Whistlera | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Abigail Whistler
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 23/07/2012
| Temat: Stary magazyn Whistlera Pon Lip 30, 2012 1:44 pm | |
| Budynek, w którym mieścił się magazyn Abrahama Whistlera z pewnością nie należał do tych najbardziej okazałych. Prawdę mówiąc, tutaj, nad akwenem Newtown Creek, gdzie znajduje się najwięcej magazynów w całym Brooklynie, ten mógł wydawać się całkiem mały i nieatrakcyjny dla potencjalnych złodziei. Różnił się tylko jednym: nikt nie wiedział, co znajduje się w środku i nikt nie widział, by kiedykolwiek był otwierany. Mimo tego liczne kamery i czujniki ruchu jasno dawały do zrozumienia, że coś, co się tu znajduje, z pewnością jest niezwykłe.
Żeby dostać się do środka, trzeba sforsować zamek elektromagnetyczny o zmiennym kodzie dostępu. Przy głównych drzwiach od wewnętrznej strony umieszczono czytnik temperatury, który uruchamia pułapki - kusze. Najważniejsze, że uruchamiane są wyłącznie przy 22 stopniach Celsjusza - temperaturze ciała wampirów. Z tego samego powodu w środku utrzymywana jest temperatura 16 stopni. Również na terenie całego obiektu zamontowano lampy UV.
Pomieszczenie w środku wypełnione jest pudłami wszelkiej maści, wszystkie wypełnione gąbką, trocinami, piaskiem... Wszystkim, co daje złudzenie pełnych pudełek. Prawdziwy ekwipunek mieści się tylko na jednym regale. Są to materiały potrzebne do wykonywania narzędzi anihilacji wampirów: srebro, czyste żelazo, czosnek... Przy jednej ze ścian mieści się warsztat.
Ważnym elementem wyposażenia jest stary van, który pełni funkcję pomnika ku czci poległych Nightstalkers. Może i dałoby się go naprawić, ale Abe brakuje umiejętności. Zresztą, ma swój motocykl, który jest tutaj jedynym mobilnym sprzętem. To w vanie mieści się cały monitoring plus komputer z dostępem do Internetu. Komputer z szyfrowanym dostępem.
Żeby dostać się do części mieszkalnej, trzeba przejść przez cały magazyn. Jednak określenie "część mieszkalna" jest przesadą. Są to tylko trzy, nie za duże pomieszczenia: kuchenka, łazienka z prysznicem i sypialnia, w której mieści się wyłącznie łóżko i szafka na ubrania obok, na której zawsze kładzie broń. Żeby dostać się do każdego z pomieszczeń, trzeba przejść przez zamykane kodem drzwi. Jednak nie jest to jedyne zabezpieczenie. Otóż każde przejście przez próg kończy się uruchomieniem wykrywacza ruchu, a dalej potrójną wiązką UV.--------------------------------------------------------------------------------------------------------- Wykop, uderzenie, powrót. Wykop, uderzenie, powrót. Wykop, uderzenie, powrót. Wykop... Abigail konsekwentnie powtarzała te trzy ruchy. Nie może pozwolić sobie na wyjście z wprawy. Nie może zapomnieć, że jest tylko zwykłym człowiekiem. Że ci, z którymi walczy, zwykłymi ludźmi nie są. A dziś w nocy o tym zapomniała. I gdyby nie nabyta odporność, gdyby nie pomoc tamtego policjanta... Najwidoczniej wydarzenia sprzed dwóch miesięcy nauczyły go, by nie dziwił się na widok wampirów-skinheadów w Central Parku. - Koniec.Powiedziała sama do siebie. Brakowało jejpracy zespołowej, ale była to jedna z tych kwestii, na które nie miała żadnego wpływu. Z dachu vana ściągnęła paczkę papierosów i zapaliła jednego. Oparła się o maskę, wspominając towarzyszy. Bo to nie pracy zespołowej jej naprawdę brakowało. Ale tych, którzy zginęli w walce z Draculą. Nightstalkers już nie ma. Została tylko ona. No i Hannibal, ale ten również nie dawał znaków życia. Po policzku dziewczyny spłynęła łza, którą ta natychmiast starła. Zerwała się na równe nogi. Wykop, uderzenie, powrót. Wykop, uderzenie, powrót. Wykop, uderzenie, powrót. Wykop...
Ostatnio zmieniony przez Abigail Whistler dnia Pon Lip 30, 2012 4:28 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Pon Lip 30, 2012 3:11 pm | |
| Ilość zabezpieczeń w tak niepozornym na pierwszy rzut oka budynku była doprawdy godna podziwu. Żaden amator na pewno nie miałby szans, a pewnie i profesjonaliści w większości mogliby uznać, że po prostu nie warto się tak męczyć... Nikt nie mógłby się im zresztą dziwić. Wystarczy więc rzec, że raczej małe były szanse, aby ktoś obcy i nieupoważniony dostał się do środka, a już na pewno nie w taki sposób, by nie zwrócić na siebie uwagi. Dlatego też niesamowicie dziwnym i podejrzanym było to, co wydarzyło się zupełnie nagle... Otóż kilka pudeł służących za atrapy - i znajdujących się w pewnym oddaleniu od Abigail - wprawionych zostało w ruch dokładnie tak, jak gdyby ktoś gwałtownie i mocno je popchnął lub może kopnął. Bardzo mocno, gdyż potoczyły się one o kilka metrów dalej, po drodze rozsypując hojnie swoją zawartość. Będzie co sprzątać, nie ma co... W miejscu, z którego wykonano owy manewr, nikogo już najwyraźniej nie było. W ogóle odnosiło się wrażenie, że w otoczeniu nie ma innych osób poza Abigail - coś takiego można często wyczuć. Nie po zapachu, o nie; po samym... Wrażeniu. Tak samo jak w nocy, w kompletnych ciemnościach, niektórzy potrafią zorientować się, że nie są sami - tak tutaj oczywistą była jedynie pustka. Coś się jednak zmieniło. Pośród całego tego bałaganu, na kupce usypanej z piasku i trocin - bardzo elegancko zresztą, niemalże zbyt estetycznie, aby mogło to być tylko przypadkowe ułożenie - spoczywała... Paczka. Zakryta czerwonych papierem i stosunkowo niewielka, gdyż posiadająca wymiary mniej więcej pięć na piętnaście na trzydzieści pięć centymetrów... A więc długa, lecz dość płaska. Jedynym oznaczeniem, jakie na sobie posiadała, był adres magazynu. Prezentowałaby się w gruncie rzeczy całkiem niewinnie... Gdyby nie tajemnicze okoliczności, w jakich się pojawiła.
|
| | | Abigail Whistler
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 23/07/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Pon Lip 30, 2012 3:45 pm | |
| - Co do jasnej...?! - zapytała Abigail, odwracając się gwałtownie w stronę źródła hałasu. Magnum 44, wcześniej spoczywający w kaburze przy udzie, znalazł się w jej dłoniach, wycelowany w źródł potencjalnych kłopotów. Od razu też zaklęła w myślach. Uzmysłowiła sobie, że nie uzupełniła bębna. I teraz celuje z nienaładowanego pistoletu. Twarz jej jednak nie zdradzała żadnych emocji. - Kto tu jest? - zapytała na tyle głośno, by być słyszaną w całym magazynie. Nie usłyszawszy żadnej odpowiedzi, ruszyła w stronę przewróconych pudeł. Cały czas wstrzymywała oddech. Jeśli ktoś tu jest, na pewno by go teraz usłyszała. Ale nic. Wtedy zobaczyła paczkę, której wcześniej nie było na pewno. Wzięła ją w rękę i ostrożnie ją otworzyła. A jeśli ktoś tu był... To już go nie ma. A Abigail Whistler właśnie straciła zaufanie do nowoczesnej technologii. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Pon Lip 30, 2012 3:48 pm | |
| Na pierwszy rzut oka w paczce znajdowała się tylko jedna rzecz - gruba na jakieś pięć centymetrów książka, która z jakiegoś dziwnego powodu sprawiała wrażenie wiekowej... Mimo tego, że wydawała się być w świetnym stanie. Być może odczucie to brało się z tego, że oprawiona była w czarną skórę, na której brakowało jakichkolwiek napisów. Fakt ten raczej nie wynikał z tego, że starły się one z czasem - prawdopodobnie po prostu nigdy ich tam nie było. Tom przepasany był skórzanym paskiem, który wieńczyła złocista klamra - prawdziwie złota zresztą i delikatnie zdobiona motywem trudnych do jednoznacznego zidentyfikowania liści. Dopiero po chwili zauważyć się dało drugi element zawartości pakunku, a było nim dość długie pawie pióro. Prezentowało się niezwykle elegancko i gustownie, a do tego było bardzo mocno zaostrzone - nienaturalnie wręcz. Jego końcówkę - a właściwie sam jej czubek - ktoś zabarwił lekko czerwienią. Być może było używane do pisania? Lub to po prostu taka ozdoba, kto wie? Po otworzeniu księgi szybko można się było zorientować, że jest ona praktycznie pusta. Na cienkich i delikatnych kartkach - potęgujących jeszcze dodatkowo wrażenie starości tego przedmiotu - nie było w zasadzie żadnej skazy... Poza pierwszą stroną. To na niej właśnie widniało jedno, jedyne słowo, a brzmiało ono: "Cavē". |
| | | Abigail Whistler
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 23/07/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Pon Lip 30, 2012 4:53 pm | |
| No dobrze, tego się nie spodziewała. Książka zawierająca tylko jedno słowo. Ozdobne pióro z czerwonym atramentem(atramentem?). To nie jest normalne, by takie przedmioty dostawały się tutaj w taki sposób. Chociaż jak to ostatnio mawiali: Jeśli coś wydaje się dziwne, przypomnij sobie o kosmitach rozwalających Brooklyn... No dobra, nikt tak nie mawiał, nikt poza Abe. - Cavē, cavē, cavē... - powtarzała sobie pod nosem, starając się przypomnieć sobie, czy już miała do czynienia z tym słowem. Cave. Grota. Ale ta pozioma kreska... Może to przegłos? Taki umlaut. Bo to wcale nie musi być nawet angielski... Nick Cave. Nie... Też bez kreski. Nie. Nie ma więcej pomysłów. A tam, gdzie kończą się pomysły... ... Zaczyna się Internet. Nie zastanawiając się długo, złapała za zawartość paczki i weszła do vana, by wspomóc się internetem. Może nam pozna znaczenie tego słowa. Poza słowem nie ma nic. Pozostaje jeszcze kwestia, kto zostawił pakunek. Może któraś kamera zarejestrowała jego twarz? Albo chociaż sylwetkę? - Czego ode mnie chcesz? - pytała jeszcze sama siebie. Tyle pytań... Tyle pytań... |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Pon Lip 30, 2012 5:53 pm | |
| Internet okazał się jak zawsze pomocny. Po wpisaniu odpowiedniego słowa wyświetliła się cała seria stron, w tym jakiś filmik na Youtube, witryna na temat starożytnego Rzymu, coś o hiszpańskim winie "cava" oraz... Wiktionary. O tak, właśnie tego było potrzeba. Po kliknięciu w link wyświetliła się ta strona. Kamery natomiast nie zarejestrowały nikogo, kto mógłby podrzucić pakunek. Nie oznaczało to jednak, że nagrania z nich były zupełnie bezużyteczne - wprost przeciwnie! Ukazywały bowiem wyraźnie, że w pewnym momencie coś na kształt silnego podmuchu wiatru musiało uderzyć w pudła; to coś było zupełnie niewidzialne, nie posiadało nawet obramowań, nie wywoływało efektu dystorsji. Dosłownie w sekundę czy dwie później paczka po prostu się zmaterializowała. Bez żadnych wymyślnych dodatków, dymu, błysku czy czegokolwiek innego - nie było jej, a potem była i to wszystko, co można o tym zjawisku powiedzieć. Hm, ale czy powietrze przy niej lekko zadrgało, czy był to jedynie błąd kamery...? Podczas gdy Abigail przeszukiwała internet w poszukiwaniu znaczenia "Cavē" i sprawdzała obrazy z kamer, w księdze zaszła pewna subtelna zmiana - taka, którą na pierwszy rzut oka trudno byłoby wyłapać. Dopiero po jej otworzeniu można byłoby się przekonać o tym, że tuż pod pierwszym słowem wykwitło następne, a mianowicie: "Ludus". Utworzyło je pochyłe pismo z licznymi zawijasami - przy pomocy czerwonego atramentu... A może jednak to nie był atrament? Pachniał metalicznie.
|
| | | Abigail Whistler
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 23/07/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Pon Lip 30, 2012 6:57 pm | |
| Youtube. Skarbnica najmniej użytecznych filmów w Internecie. Abigail z przekrzywioną głową oglądała trzydziestokilkusekundowy film o dziewczynce na koniu. Przy okazji dowiedziała się, że istnieje takie wino jak cava... Gdy zaczęła powoli wierzyć, że właśnie straciła kilka minut swojego życia, nie odkrywając zupełnie nic, wtedy przeglądarka wypluła kolejną stronę. I to było dokładnie to, czego szukała. - Łacina. Czemu od razu na to nie wpadłam? - Bo to byłoby zbyt oczywiste... Odpowiedziała sobie w myślach. Zawsze tajemnicze księgi są w języku łacińskim... Abe wcisnęła pozostałość po papierosie w popielniczkę, gdzie tkwiło już kilka niedopałków. - Uważaj. Niesamowicie pomocne... Dobra. Odpowiedziała już sobie na pytanie, co oznacza słowo cavē. Teraz ma kolejne dwa pytania. Na co ma uważać? I kto ostrzegał? Może monitoring coś pomoże... Nic. I właśnie to był wskazówką. Od kiedy wiatr w zamkniętym pomieszczeniu przewraca ciężkie pudła? i od kiedy przynosi pocztę? Przynajmniej miała pewność, że to nie Dzieci Nocy. To było znacznie bardziej nieprawdopodobne. - Co jest, do jasnej cholery? - Abigail musiała odtworzyć taśmę po raz drugi. I po raz drugi pokazała to samo... Koniec. Więcej pomysłów nie ma. Whistler postanowiła więc jeszcze raz przekartkować księgę... - Zaraz... Co to? - otóż pojawiło się nowe słowo. Ludus. Gra, zabawa, szkoła. Tylko które znaczenie pasowało? I dlaczego to słowo wydziela taki metaliczny zapach, będąc przy tym takim czerwonym? Abe odłożyła na chwilę książkę i wyszła z vana, by po chwili wrócić z ultrafioletową latarką. Zaraz sprawdzimy, czy to krew... |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Pon Lip 30, 2012 8:24 pm | |
| Napis zabłysnął pod światłem ultrafioletowym, wskazując wyraźnie na to, że z całkiem sporą dozą prawdopodobieństwa mógł zostać wypisany właśnie krwią. Tak - w tej chwili było to już właściwie niemalże pewne, jako że wskazywało na to kilka czynników: kolor, zapach, no i teraz jeszcze ta reakcja na nadfiolet. Dokładnie w tym momencie - wciąż będąc w zasięgu latarki - pod poprzednimi dwoma słowami zaczęło materializować się kolejne. Tym razem brzmiało ono "Scrībe". Sądząc ze stylu wypisała je ta sama niewidzialna ręka - i to w dodatku przy użyciu tego samego środka, a więc czyjejś krwi. Niepokojąca myśl. Po chwili - upłynąć mogło kilkanaście sekund, nie więcej - cienka linia zaczęła powoli podkreślać ostatni napis. Minął jeszcze moment i kolejna, tym razem nieco szybciej, pobiegła odrobinę niżej. Potem zaś - następna, teraz już całkiem prędko, jak gdyby ktoś lub coś zaczynało się już najzwyczajniej w świecie niecierpliwić.
|
| | | Abigail Whistler
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 23/07/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Wto Lip 31, 2012 10:19 pm | |
| No tak. Krew. Była tego pewna od samego początku, sprawdzenie tego było czystą formalnością. Piórka już nawet nie prześwietlała. Doskonale wiedziała, co to odkryje. To pewnie też krew. A więc teoria pozostawienia księgi przez jakieś siły nadprzyrodzone podchodzenia magicznego było jak najbardziej oczywiste. Cholera, Abigail jest łowczynią, nie mistyczką. Nie zna się na magii... Dziewczyna nie zdążyła się nad sobą porządnie poużalać, gdy na stronicy pojawiło się kolejne słowo. Ten sam charakter. I znowu łacina. Coś od "pisać", nie wiedziała tylko, co. No nic. Może znajdzie kogoś, kto się zna lepiej na tych wszystkich arkanach... Doctor Strange? Nie, raczej nie znajdzie dla niej tyle czasu... W końcu jeden z najpotężniejszych magów na świecie, tak mówią. Postanowiła więc po raz kolejny posłużyć się internetem. Fraza poszukiwana: "Detektyw sprawy nadprzyprodzone NY"... Mulligan. Oby pomógł... Abigail chwyciła więc za komórkę i wykręciła podany numer. Ktoś odebrał. - Halo? Czy rozmawiam z detektywem Mulliganem? - Tak. Z kim mam przyjemność? - Abigail Whistler. Znalazłam pewną interesującą księgę i mam wrażenie, że mógłby mi pan z nią pomóc. Moglibyśmy się spotkać? - Księgę? Gdzie chce się Pani spotkać? - Proszę podać tylko lokali... - Abigail zawahała się. Nie chciała brzmieć jak jakaś profesjonalistka - ...Adres. Może u pana w biurze?- Aktualnie jestem poza biurem. Możemy spotkać się w Bryant Park . Wie Pani gdzie to? - Świetnie. Proszę podać godzinę. - Osiemnasta Pani pasuje? Spotkamy się w sekcji restauracyjnej - pod namiotami z napisem "Bryant Park". Niech Pani weźmie księgę... i pióro - Skąd on do cholery wiedział o piórze?! - Wspaniale... Nie wiem, skąd pan wie o piórze, ale będę. Proszę się nie spóźnić, bardzo tego nie lubię. Do zobaczenia na miejscu.- Postaram się nie zawieźć. Resztę omówimy na miejscu. Do zobaczenia.Po rozłączeniu złapała za księgę i pióro, włączyła jakąś piosenkę Mansona na iPodzie i wyszła z magazynu. [z/t] |
| | | Viper
Liczba postów : 47 Data dołączenia : 27/08/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Pon Sie 05, 2013 2:48 pm | |
| Viper znalazła się przy jakimś starym magazynie. Nie wiedziała co tam jest, ale dojrzała zabezpieczenia i kamery. Na razie nie ryzykowała by tam wejść. Zastanawiała się czy da radę sama. Jakoś poszukiwania do jej grupy marnie szło. Zaczęła już wątpić w to, że ponownie będzie na szczycie. Cofnęła się i obserwowała budynek. Był zamknięty dosłownie na cztery spusty. |
| | | Bullseye
Liczba postów : 59 Data dołączenia : 26/07/2013
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Pon Sie 05, 2013 3:27 pm | |
| Od spotkania z King Snake-iem minęło trochę czasu. Bullseye w tak zwanym międzyczasie zdążył wykonać jedno zlecenie. Ot zabójstwo jakiegoś oficera gangu narkotykowego. Z tego co udało się dowiedzieć Lesterowi, jego cel był prawą ręką dowódcy, oficjalnie pomagał mu w sterowaniu firmą. Dopiero później, bo dłuższym grzebaniu okazało się, że to tak naprawdę on był szefem, a jego funkcja była tylko przykrywką, odwróceniem uwagi i skupieniem jej na jego marionetce. No cóż, nie udało mu się oszukać Leonarda. Bullseye wciąż rozmyślał o rozmowie pomiędzy nim i Knightem. Snake poruszył temat, który zdecydowanie dręczył Lestera od dłuższego czasu. Avengersi. X-Meni. Reszta kolorowych bohaterków w rajtuzach, ganiających za przestępcami, do których Lester niewątpliwie należał. Póki co nie interesowali się Bullseyem. Lester mógł bez problemu stanąć do walki z jednym ewentualnie z dwoma. Ale z całą grupą? Wiedział że jeżeli raz się stanie celem, to zostanie nim dopóki go nie złapią. Jeżeli herosi łączyli się w grupy to i ludzie jego pokroju powinni zrobić to samo. To tego nauczyli go w NSA - jak się adaptować. A teraz ta zdolność mówiła mu że trzeba z kimś połączyć siły, bo jeżeli tego nie zrobi to połączy się z kajdankami. I to w całkiem niedalekiej przyszłości. To właśnie takie myśli spotęgowały jego zdziwienie, gdy zobaczył Viper. Lester siedział sobie na krawędzi dachu jednego z bloków, który otaczały enigmatyczny magazyn gdy wyłowił zieloną sylwetkę dawnej agentki Hydry. Lubił sobie czasami tak posiedzieć i popatrzeć na blokowiska. To mu dodawało otuchy, świadomość że się stąd wybił by stać się jednym z najlepszych płatnych zabójców na świecie. Ale wracając do Viper. Według jego informacji, które udało mu się wykraść z S.H.I.E.L.D. ona była martwa. A tym czasem stała sobie jakby nigdy nic i patrzyła na tajemniczy magazyn. Bullseye polubił Viper od samego czytania jej akt. W końcu jej historia - bądź co bądź była bardzo podobna do jego własnej. Była nikim, a idąc po trupach do celu stała się ikoną przestępczego półświatka. Bano się jej i szanowano. Lester też ją szanował. Ale się nie bał. Lester nie bał się nikogo. Leonarda naszła nagła ochota by pogawędzić sobie z panią prezes Hydry. Wsadził dwa palce do ust i gwizdnął przeciągle starając się zwrócić uwagę Madame Hydry. Wolał to od wołania po imieniu, które mogłoby przyciągnąć niepożądaną uwagę. A z doświadczenia wiedział, że takie gwizdy po zmroku, w takiej okolicy należały do normalności. Gdy Jordan zlokalizowała źródło hałasu, Bullseye pomachał do niej i poklepał miejsce na murku obok siebie. Po tym przeniósł wzrok z powrotem na blokowisko, czekając aż Pani Zielona do niego dołączy. |
| | | Viper
Liczba postów : 47 Data dołączenia : 27/08/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Pon Sie 05, 2013 8:25 pm | |
| Viper miała już zamiar odejść bliżej magazynu, zniszczyć kamery i kombinować z kodem. Nagle do uszu Mademe Hydry doszedł dźwięk gwizdania. Czyżby ktoś się dowiedział, że żyje? Może rozpoznał ją? - takie pytania kołatały jej się w głowie. Jednakże Jordan zbytnio nie zmieniła się od swojej "śmierci". Nadal miała długie zielone włosy, taki sam kombinezon, który był obcisły i pokazywał kobiety wysportowaną sylwetkę. Oczywiście jak zwykle była uzbrojona po zęby. Nie wiadomo kogo może spotkać na swej drodze. Zielonowłosa zobaczyła mężczyznę w czarnym kombinezonie. Jakoś nie przypominała sobie, że tego osobnika zna. Wielu znała, ale jego raczej nie. Zdziwiło ją to, że machał do niej. Zachowywał się jakby się znali. Viper zmarszczyła brwi. Nie podobało się zachowanie tego nieznajomego. Jednakże postanowiła ruszyć się i wybadać sprawę. Zgrabnie jak kotka i szybko ruszyła na górę. Miała nadzieję, że nie uchwycą ją kamery. Z łatwością wdrapała się na szczyt. Lekko poprawiła sobie zielone włosy i spojrzała na mężczyznę. - Witaj znamy się? Nie przypominam sobie byśmy się kiedykolwiek widzieli. Zachowujesz się jakby było inaczej. A teraz wyjaśnij mi kim jesteś i po co tu jesteś?- zapytała. Oczekiwała odpowiedzi. |
| | | Bullseye
Liczba postów : 59 Data dołączenia : 26/07/2013
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Pon Sie 05, 2013 9:02 pm | |
| Bullseye czekając aż Viper wespnie się na dach, obserwował niedalekie boisko do koszykówki i grającą na niej grupkę nastolatków. Przypomniały mu się czasu kiedy sam był w ich wieku. Na boisku albo go kochano, albo nienawidzono. W zależności w której grupie grał Lester. Leonard potrafił rzucić czystą piłkę spod drugiego kosza. Pamiętał dobrze radosne krzyki zachwytu swoich kolegów i czarnoskórych obserwatorów, którzy reagowali bardziej... energicznie. Uwielbiał patrzeć jak krzyczą przykładając pięść do ust, łapią się za głowy i tak dalej i tak dalej. Jednak po chwili rozpamiętywanie lat młodości przerwało przybycie na miejsce Jordan. - Whoa, whoa. - Lester uniósł ręce i powoli je opuścił. - Spokojnie nie tyle pytań na raz.- zaśmiał się wciąż wpatrując się w blokowisko. Postronny obserwator, który wiedziałby kim jest kobieta z którą rozmawiał powiedziałby że Bullseye jest albo idiotą albo szaleńcem. To drugie by się zgadzało. Jednak nie tylko Viper była niebezpieczna z ich dwójki. - Albo dobra. - zachichotał. - A więc, po kolei. - strzelił kostkami palców, po czym uniósł palec wskazujący. - To zależy od twojej definicji znajomości. Jeżeli według ciebie by się znać musielibyśmy się wcześniej spotkać... - Leonard wzruszył ramionami. - ...nie, nie znaMY się. Nawzajem. Jednak ja znam ciebie. - obrócił się na chwilę by na nią zerknąć, po czym ponownie się odwrócił. Do palca wskazującego dołączył wyprostowany środkowy. - Dobrze sobie przypominasz. - zachichotał krótko. Po chwili wyprostowane były trzy palce. - Owszem zachowuję się jakby było. Ale jak już powiedziałem - nie musisz znać mnie, bym ja mógł znać ciebie. - Cztery palce. - Ja? No cóż, to faktycznie jest dobre pytanie. Skoro ja znam ciebie, a ty mnie nie, to logicznym jest że chcesz wyrównać poziom informacji. Zrozumiałe. Ale myślę, że zadałaś to pytanie lekkomyślnie, i w miarę jak mnie słuchasz zaczynasz sobie przypominać imię, które pasowałoby do... - pomachał otwartą dłonią przed twarzą -...rysopisu, czy jak wy to tam nazywacie. - Oczekiwania Lestera były jak najbardziej zrozumiałe. Skoro Viper nazywała się królową półświatka to napewno, wśród wielu imion które przewijały się przez jej raporty musiało się pojawić słowo ,,Bullseye". Ciężko było o bardziej przykuwającego uwagę jegomościa. - Po co tu jestem? - Wszystkie palce wyprostowane. - Aktualnie siedzę, podziwiam bloki i rozmawiam z martwą Jordan Dixon. Więc można powiedzieć, że jestem tu by posiedzieć, popodziwiać bloki i pogadać z martwą Jordan Dixon. - dokończył Lester po czym z klaśnięciem uderzył otwartą dłonią o udo, a drugą ręką sięgnął po wykałaczkę, która tkwiła pomiędzy zębami Lestera. Jeżeli coś się miało wydarzyć, jeżeli Leonard wyprowadził Viper z równowagi to teraz był moment by to okazała. Jednak Bullseye był gotowy do walki. Nie chciał walczyć. Jednak był na to gotowy. A Viper, martwa Viper popełniłaby ogromny błąd wdając się teraz w walkę z najemnikiem. W końcu, czy Lester miał wrogie zamiary? Gdyby miał to nie bawiłby się w gwizdanie, tylko wykorzystałby wysoko położony punkt w którym się znajdował, i nieświadomość Jordan by wysłać ją pod zieloną trawkę. Poza tym, Bullseye i Viper spotkali się tutaj tylko i wyłącznie przez przypadek.
Ostatnio zmieniony przez Bullseye dnia Pon Sie 05, 2013 9:07 pm, w całości zmieniany 3 razy (Reason for editing : Zapomniałem o kodowaniu) |
| | | Viper
Liczba postów : 47 Data dołączenia : 27/08/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Wto Sie 06, 2013 9:10 am | |
| Madame Hydra słuchała tego co mówił nieznajomy. Stała bez ruchu i zastanawiała się przy okazji skąd tą buźkę zna, bo rozmówca tak twierdził. Otworzyła szybko w głowie raporty i kilka zdjęć. Miała go. - Bullseye jak mnie mam. Dopiero teraz sobie Ciebie przypomniałam. Zbytnio się nie zmieniłeś- rzekła. - Nie udało nam się spotkać do tego czasu, a z Jordan masz rację ona nie żyję. Dano mi szanse i chce lepiej wykorzystać ją niż wcześniejsze życie- dodała. Popatrzyła w stronę gdzie się patrzył. -Widzę, że tęsknisz za młodzieńczym życiem. Na pewno chciałbyś jeszcze nie raz pograć prawda? - zapytała Viper. -Jesteś tutaj dla rozrywki czy na kogoś czekasz? Wątpię czy ktoś tutaj przychodzi - odrzekła. Nie miała zamiaru walczyć z nim. Na początku zbytnio nie rozumiała o co chodzi mu, ale stwierdziła, że trochę ma nie równo pod sufitem, a może jeszcze gorzej. Nie zaatakował ją to znaczy, że tak chciał pogadać. Zielonowłosej też nie pasowało bić się z nieobliczalnym wrogiem. Zapewne doszkolił się bardziej niż wtedy wypisywano w jego papierkach. Jak by mnie nie mógł znać. Była ikoną przestępczości, legendą. Jordan umarła, ale narodziła się lepsza Mademe Hydra bez skrupułów. |
| | | Bullseye
Liczba postów : 59 Data dołączenia : 26/07/2013
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Wto Sie 06, 2013 12:35 pm | |
| W ciszy która poprzedzała odpowiedź Viper, Lester obracał palcami koniec wykałaczki, gotowy by szybko się odwrócić i cisnąć kawałkiem drewna w przeciwniczkę. Jednak Jordan nie zaatakowała, przyjęła szaloną osobowość Leonarda ze spokojem. Bullseye puścił wykałaczkę i językiem przerzucił ją do drugiego kącika ust. - Dobrze mniemasz. - odpowiedział. - Uznam to jako komplement. - roześmiał się słysząc wzmiankę o swojej niezmienności. - Tak też słyszałem, że wąchasz kwiatki od spodu. Powiedz mi jedno - to plotka rozpuszczona przez ciebie, czy faktycznie ledwo uniknęłaś wysadzenia w powietrze? - pytanie było jak najbardziej na miejscu. Przecież człowiek o statusie i możliwościach Viper, mógł bez żadnych problemów wmówić ludziom, że jest martwy. A żeby uwiarygodnić swoją historyjkę, można przecież wykorzystać głupków z S.H.I.E.L.D. Sprytne. - Tęsknić? - zapytał zdziwiony i spojrzał na Dixon. - A za czym tu tęsknić? Za szarymi blokami, handlarzami narkotyków, kieszonkowcami i brakiem włożenia czegoś do garnka? - zapytał po czym zręcznie wstał z krawędzi dachu i stanął obok Viper. - Nie. Teraz mi dobrze. - zamilkł na chwilę rozmyślając o tym co właśnie powiedział. - Prawdę powiedziawszy, przyszedłem tutaj bez żadnego konkretnego powodu. Nasze spotkanie jest czystym przypadkiem. - pokazał na siebie i Jordan. - Powiedz mi, jakie masz plany wobec Hydry i S.H.I.E.L.D. - to pytanie dosłownie ułamek sekundy wcześniej wleciało Bullseyeowi do głowy, i wypalił z nim bez zastanowienia. Lester nagle wpadł na pomysł by zaproponować Viper to samo, co jemu zaproponował King Snake. |
| | | Viper
Liczba postów : 47 Data dołączenia : 27/08/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Wto Sie 06, 2013 6:05 pm | |
| Viper patrzyła się jak mężczyzna bawił się wykałaczką. Ciekawe co by było jak by się nią udławił? - zastanawiała się gdy nic nie mówił. - Nie odpowiem na to pytanie - odrzekła i na jej twarzy ukazał się tajemniczy uśmiech. - Hydra mi się rozpadła, więc muszę zrobić nowy nabór, ale chciałam bym współpracować też z innymi. - rzekła zielonowłosa. - Co do S.H.I.E.L.D. chce ich po wkurzać, może kogoś zabić, po prostu się zemścić. Jednakże chciałam spotkać się z jednym powiedzmy znajomym, bo zna się na niezłej broni i kombinezonach - dodała. - Przypadki chodzą po ludziach - stwierdziła tylko. Mademe Hydra spojrzała na swojego rozmówce. Nie przerażało ją jego nierówność pod sufitem. Nawet było Viper to na rękę. Lubiła takie osoby, ona z resztą trochę też nie miała, bo pchała się tam gdzie nie potrzeba. Jednak potrzebni byli jej sojusznicy. |
| | | Bullseye
Liczba postów : 59 Data dołączenia : 26/07/2013
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Sro Sie 07, 2013 7:59 am | |
| Lester słysząc odmowę na jego prośbę, zmrużył oczy przypatrując się uśmieszkowi Viper. Blef? Czy mniejszy blef? Tacy ludzie jak ona zawsze kłamali, trzymali karty blisko piersi. Sztuka polegała na tym by odróżnić całkowite kłamstwo od częściowego. Leonard cmoknął z niezadowoleniem, żeby utwierdzić Jordan w przekonaniu że mu przykro, ale chwilę później wzruszył ramionami by dać do zrozumienia, że nie zamierza drążyć tematu. - Cholera, ty też? Nie tak dawno temu widziałem się z King Snake-iem, który chciał mnie wciągnąć do swojej firmy. - przyłożył sobie palec do skroni, udając że nie pamięta nazwy - Snakecats, czy jakoś tak. - zamilkł na chwilę, ciągnąc scenkę, jakoby utwierdzał sam siebie, że dobrze zapamiętał nazwę. - W każdym razie... - machnął ręką lekceważąco - Nic z tego nie wyszło. Nie spodobała mi się jego reputacja. - zerknął na Viper. - Wiesz o kim mówię, prawda? Koksik... - Bullseye uniósł swoje ramiona, imitując przesadnie szerokie barki - ...blondynek, jak w reklamach szamponu... - dłońmi zatoczył okrąg dookoła głowy. - Nazywa się honorowym najemnikiem, a swoich podwładnych traktuje jak gówno. - powiedział Bullseye i splunął przed siebie. - Trochę ironiczne, nie sądzisz? - uśmiechnął się. Po co on o tym mówił Viper. Właśnie przekazał jej trzy informacje - też szuka grupy, aktywnie jej szuka i ciągle jest z nikim nie związany. |
| | | Viper
Liczba postów : 47 Data dołączenia : 27/08/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Czw Sie 08, 2013 10:19 am | |
| Viper wlepiała w niego wzrok. -Wręcz nieprawdopodobne - rzekłam z uśmiechem. Czyżby przypadek? - zastanawiała się. Dobrze by było mieć Bullseye po swojej stronie. Jeśli dobrze zrozumiała, nie dołączył do żadnej firmy i poszukuje. - Kojarzę go jak najbardziej, ale związku z tym co powiedziałeś współpraca nam się nie ułożyła. Postanowił założyć własną firmę, a to niespodzianka. - dodała. - A Ty co zamierzasz z sobą zrobić? W tych czasach samemu to trudno coś zdziałać, jeśli się komuś chce dokopać, ale jak jest się najemnikiem, zabójcą jak Ty to lepiej samemu - rzekła. - Nie nudzi się Ci już ta samotność? - zapytała Madame Hydra. Zaczęła chodzić przy nim jak kocica, a potem lekko oparła się o Lester. Miała nadzieję, że się nie wkurzy. Cóż... czemu jeśli zgodzi się na współprace to nie może być to też przyjemne? Jordan czekała na reakcje towarzysza. |
| | | Bullseye
Liczba postów : 59 Data dołączenia : 26/07/2013
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Czw Sie 08, 2013 2:18 pm | |
| Lester parsknął cicho. - Aj tam, nieprawdopodobne od razu. Koleś ma po prostu nierówno pod sufitem. - powiedział po czym zatoczył palcem wskazującym okrąg wokół ucha. Słysząc odpowiedź Viper, Bullseye zmarszczył brwi i spojrzał na zielonowłosą. - Proponujesz mi spółkę? - zapytał. Nie to że nie pomyślał o tym już wcześniej. Oczywiście że przeleciało mu to przez myśl, ale bardziej się oswoił z myślą, że to on będzie musiał jej to zaproponować pierwszy. Tym czasem to ona go ubiegła. Czy to dobry pomysł? Napewno lepszy od współpracy ze Snake-iem. Ale on i Jordan nie różnili się od siebie za bardzo. W końcu Viper to szpieg, dowódca który musi czasem kogoś poświęcić. Jednak... Współpraca z Dixon była bardziej obiecująca niż z byłym żołnierzem SAS, który silił się na patetyczne gadki, a później zostawiał przyjaciół w krzyżowym ogniu. W końcu nie istnieje coś takiego jak zaufanie od pierwszego wejrzenia. Trzeba je zbudować, a szanse by taka relacja wytworzyła się pomiędzy tą dwójką są... duże. Mieli ze sobą wiele wspólnego. - W tym przypadku nuda to pojęcie względne. - powiedział delikatnie wyswobadzając się spod oparcia Viper. - Solowa akcja jest zawsze ciekawsza. Wszystko zależy od ciebie. - powiedział podchodząc do murku, który oddzielał dach od spadku wzdłuż budynku. - Ale w pewnym sensie masz rację. - oparł stopę o murek i skrzyżował ręce na piersi. - Towarzystwo byłoby o tyle ciekawsze, że i cele stały by się bardziej interesujące. - powiedział i zerknął na Jordan. |
| | | Viper
Liczba postów : 47 Data dołączenia : 27/08/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Wto Sie 13, 2013 1:44 pm | |
| - To zastanów się nad moją propozycją, a ja muszę jeszcze coś załatwić. - rzekła Viper. Następnie podała mu namiary na siebie. Później z gracją zeskoczyła z dachu, ale tam by nic jej się nie stało. Kamery ją raczej nie uchwyciły. Wątpiła czy w ogóle działały. Ruszyła do wyjścia. [z/t] |
| | | Bullseye
Liczba postów : 59 Data dołączenia : 26/07/2013
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Wto Sie 13, 2013 4:38 pm | |
| Lestera nieco zaskoczyła taka oschła reakcja Viper. Do tego momentu ich rozmowa zmierzała w bardzo obiecującym kierunku, jednak najwyraźniej niechęć Leonarda do kontaktu fizycznego zraziła Jordan. Wzruszył więc jedynie ramionami, skwapliwie przyjął kontakt i odprowadził ją wzrokiem. Gdy zniknęła pomiędzy budynkami, Lester usiadł na murku, w tym samym miejscu gdzie wcześniej. Odpalił papierosa ,siedział tam i obserwował nastolatków na boisku, dopóki sobie nie poszli. Gdy przechodzili przez siatkę Bullseyea już nie było. z/t |
| | | Morgan Sandler
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 25/10/2013
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Nie Gru 15, 2013 10:24 pm | |
| // z Sali
Morgan kopnął mocno rozwalając zardzewiałą kłódkę. Wprowadził Bannera do magazynu. Miejsce miało zapewnić jedynie maksimum anonimowości, bo przecież niewielu ma szanse z Hulkiem, jeśli w ogóle ktoś taki istnieje. Nie miał więc żadnych złych zamiarów. Stanął na środku magazynu, który oświetlała ledwo świecąca się jarzeniówka. Spojrzał na doktora: - Śmiało, pytaj o co chcesz? Tu mogę pokazać więcej |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Pią Gru 20, 2013 9:14 pm | |
| Banner właśnie skończył pić kawę, zostawił pieniądze na stole i wyszedł z sali za Morganem. Po krótkim, cichym spacerze dotarli do magazynu, w którym miała odbyć się "demonstracja". Weszli do środka. Sandler stanął w centrum budynku, natomiast Bruce oparł się o ścianę. -No, to co potrafisz?- zapytał, a echo rozeszło się po pomieszczeniu. Był niezmiernie ciekawy, jakie umiejętności posiada Morgan. I miał nadzieję, że nie są to umiejętności, które rozwalą pół miasta. Poprawił kołnierz koszuli i wpatrywał się w mężczyznę, czekając na jego pokaz. |
| | | Morgan Sandler
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 25/10/2013
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Nie Gru 22, 2013 2:45 pm | |
| Na życzenie doktora Morgan przystąpił do działania. Chciał, jak nietrudno się domyślić wypaść najlepiej przed legendarnym niemal Bannerem. Stanął na środku magazynu oświetlany przez lampę jarzeniową. Ciemne okulary schował do kieszeni. Na głowie wciąż miał kaptur i baseballówkę, w której wyglądał nieco jak Slim Shady w centrum oświetlenia scenicznego. Brakowało chyba tylko mikrofonu. Rozłożył ręce, jakby miał zaraz skoczyć z dachu. Światło zgasło. Nagle powoli, bardzo powoli zaczęło sunąć w jego stronę, by po chwili spocząć na jego dłoni. Miał ochotę zrobić słynne "Kamehameha" , ale dzięki Bogu zdołał się powstrzymać. Machnięciem ręki rzucił kulę światła, która zawisła w powietrzu oświetlając całe pomieszczenie. Przeszedł się kawałek, kula poruszała się dokładnie tam gdzie chciał. Za nim. - Moją domeną jest światło. Jak widzisz mogę je kontrolować, pobierać, absorbować, generować, kierować nim. Zmieniać jego barwę też - tu kula zmieniła kolor na zielony - Nie wiem, może z wiekiem będę poruszał się z prędkością światła? Byłoby fajnie. Co do tego, które generuje - mogę zmniejszyć bądź zwiększyć jego natężenie by otumanić, a nawet oślepić oponenta. Sam jestem odporny na moje wiązki na szczęście. - uciął krótko. Stanął na przeciwko Bruce'a. Zaczął lekko się trząść. Napiął mięśnie i zamknął oczy. Po chwili na jego twarzy pojawiły się krople potu, ale obok doktora zaczęło tworzyć się światełko, które po kilku sekundach stało się jego wiernym, wręcz identycznym hologramem. Moment potem pojawił się następny, tym razem była to postać Morgana. Jednak obie zniknęły po krótkim czasie, a ich twórca niebezpiecznie się zachwiał. Machnął dłonią po raz kolejny, a kula światła powróciła na swoje miejsce odzyskując poprzednią, jasną barwę. - Ta da...koniec przedstawienia...jak się podobało? - usiadł pod ścianą, wyraźnie zmęczony. |
| | | Bruce Banner
Liczba postów : 138 Data dołączenia : 26/09/2012
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera Sob Sty 04, 2014 9:54 pm | |
| Bruce dokładnie przyglądał się pokazowi, co chwilę unosząc brwi, mrużąc oczy, zdejmując i zakładając swoje okulary. To było ciekawe. Banner widział wiele rzeczy, ale czegoś takiego jeszcze nie. Nie spodziewał się tak imponującego pokazu po mężczyźnie. Jego umiejętności były ciekawe, dawały duże możliwości. Słuchał wypowiedzi mężczyzny i już otworzył buzię, by poopowiadać mu trochę na temat tego, że z prędkością światłą poruszać by się nie mógł-takie prawa fizyki- ale zrezygnował. W dobie supermocy i mutantów wszystko jest możliwe, a nauka nikogo nie obchodzi. Kiwnął więc tylko głową, pozwalając chłopakowi na dalszą prezentacje. Patrzył na męczącego się Morgana, zastanawiając się, co ten zrobi tym razem. I kolejny raz go zaskoczył. To również było ciekawe, aczkolwiek jak wywnioskował doktor, męczące. -Imponujące-podsumował krótko, zakładając swoje okulary, które podczas pokazu zawędrowały do kieszeni Bruce'a. -Myślę, że znalazłoby się dla ciebie miejsce w Avengers. Aczkolwiek, jak już mówiłem, nie mogę podjąć żadnej decyzji. Popytam osoby na wyższych stanowiskach i dam ci znać. Może jakiś numer telefonu? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Stary magazyn Whistlera | |
| |
| | | | Stary magazyn Whistlera | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |