|
| Posterunek Nowojorskiej Policji | |
|
+9Carol Danvers Doctor Strange Thor Sam Wilson Amora Scarlet Witch Nova Toxin Loki 13 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Posterunek Nowojorskiej Policji Pon Lip 30, 2012 7:29 pm | |
| First topic message reminder :Spory budynek posterunku z dostępem do laboratorium.
Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Nie Wrz 10, 2017 12:19 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Doctor Strange
Liczba postów : 150 Data dołączenia : 13/08/2012
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Sob Lip 23, 2016 11:32 am | |
| Kilka metrów nad głowami ludzi pojawił się niebieskawy obłoczek, coś przypominającego nieco mgłę lub dym. Z tego kształtu nagle uformowała się sylwetka mężczyzny. Nadal jednak był on na pół przezroczysty co mogło nieco zdziwić niektórych zebranych. Rzadko bowiem ma się do czynienia z projekcją astralną. Chociaż pewnie byli już wystarczająco wystraszeni a ostatnie lata w Nowym Yorku i seria nadprzyrodzonych zdarzeń uodporniła ludność na takie zjawiska. Stephen w swej astralnej formie przez chwilę przyglądał się roztoczonej nad budynkiem barierze. Szybko podleciał i przyłożył do niej rękę. Nie mógł jej w żaden sposób dotknąć jednak od razu był w stanie stwierdzić i to twór z czystej magii. Zmarszczył delikatnie brew zastanawiając się czy aby Amora była w stanie stworzyć coś takiego. Podniesioną rękę popchnął przed siebie tym samym przenikając przed barierę. Nie było zbytniej różnicy wewnątrz więc mężczyzna bez zastanowienia skierował się w stronę drzwi budynku. Jeszcze tylko sekundę przed wkroczeniem wyczytał z myśli jednego z policjantów wspomnienia dotyczące ostatnich chwil. Cmoknął pod nosem i już wszystko wiedział. Zgrabnie przeniknął do środka przez zamknięte drzwi i od razu przefazował przez podłogę. Pojawił się tuż za prawym ramieniem Thora. Kątem oka zerknął na Gromowładnego oraz jego młot po czym ocenił sytuację. Doskonale mógł wyczuć aury magii zebrane w pobliżu. Oprócz Thora i Amory magia wypływała również z leżącej bestii, która swym wyglądem przypominała smoka. Stephen westchnął głośno, a raczej jego astralna forma. Nie spodziewał się aż tak niespodziewanego obrotu sprawy. Czym było owe gadzisko i czy miało pokojowe zamiary? W innym wypadku Thor będzie musiał przywalić mu młotkiem i będzie po kłopocie. A gdzie blondi? |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Sob Lip 23, 2016 5:31 pm | |
| NPC Storyline - Amora|Onuris Pierwszy do środka wpadł Thor. Bóg piorunów kierując się ku piwnicy, minął kilkunastu komandosów policyjnych. Zabezpieczali oni teren, stojąc przy ścianach i kryjąc swoje sektory. W niektórych momentach odsuwali się na bok, pozwalając mu przejść oraz zachowując przy tym pełen profesjonalizm. Czyli nikt nie ulegał zachwytowi i nie tracił gardy. Wszyscy znali powagę sytuacji. Będąc już w piwnicy, sytuacja odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. Asgardczyk zastał istne pobojowisko, ośmiu poważnie rannych policjantów, trzech lekko oraz czterech "sprawnych". Dwóch zabezpieczało teren, pozostali udzielali pierwszej pomocy rannym kolegom. Redwing ruszył do budynku wedle polecenia Falcona. Ptak nie ruszył ku piwnicy, lecz zaczął przemierzać korytarze, dając Wilsonowi pogląd na sytuacje poza piwnicą budynku. W tym momencie cała trójka dołączyła do Thora. Białołuski "smok" nie leżał już na ziemi, lecz podnosił się do góry. Robił to poprzez podpieranie się lewą dłonią o ścianę, przesuwając się w ten sposób powoli ku górze. Nigdzie nie było śladu po Enchantress. Choć na pewno nie uciekła, bariera dalej utrzymywał się dookoła budynku. Strange, badając barierę, wyczuć mógł magię - energię która wydawała się nie należeć do tej konkretnej rzeczywistości. Jak by ten który postawił barierę, korzystał z mocy nie pochodzącej z tego świata. Thor z kolei otrzymał wyraźne ostrzeżenie od Mjolnira. W momencie w którym stanął w korytarzu - na przeciwko podnoszącego się jaszczura, młot ostrzegł go o poważnym niebezpieczeństwie. Mrocznej, niebezpiecznej mocy znajdującej się centralnie przed nim. W tym momencie sytuacja zaczęła się komplikować. Wszyscy znajdowali się w piwnicy, jednak prawie każdy zobaczył inną wersję wydarzeń. Thor: Bóg piorunów ujrzał, jak stojący przy ścianie jaszczur kieruje na niego swe spojrzenie. Przymrużył on swe ślepia, gadzie oczy wbiły się w postać asgardczyka - następnie smok odskoczył od muru i wyciągnął lewą dłoń w kierunku mściciela. Zakończona pazurami dłoń nie była skierowana dokładnie ku Thorowi, lecz lekko nad nim. W tym momencie sufit pękł, a następnie z impetem runął prosto na głowę asgardczyka. Nie było to naturalne zjawisko ani efekt grawitacji - atak został wzmocniony działaniem telekinezy - być może ze strony istoty która właśnie przed mężczyzną się znajdowała. Smok wydawał się atakować Thora, stał jednak wyprostowany - frontem do boga piorunów. Miał uniesioną lewą rękę i korzystał nią ze swej mocy. Sam Wilson: Falcon dostrzegł identyczną sytuację - podobną Thorowi. Różniła się jedynie szczegółami. Białołuski gad odskoczył od ściany, stanął frontem względem przeciwnika - spoglądając ku niemu złowrogo. Uniósł następnie lewą rękę, wymierzył ją w kierunku mściciela i wyrwał kawałek ściany znajdującej się za plecami mężczyzny. Gruz miał uderzyć w niego z ogromną siłą, ranić, przewalić, wytrącić z równowagi, sprowokować... jednak tak samo jak w przypadku Thora, smok stał w miejscu. Atakował i czekał, pewny swego opancerzenia lub nieświadomy odzewu ze strony bohaterów. Vision & Doctor Strange Dwójka bohaterów dostrzegła inną wersję wydarzeń, niezakłóconą. Białołuski odsunął się od ściany, jednak bardzo powoli. Łapał równowagę, wyglądał na poważnie osłabionego. Dłonią odepchnął się od muru, stając na środku korytarza. Skierował swe spojrzenie ku całej czwórce, a następnie przesunął wzrokiem po całym korytarzu, obserwując to co wydarzyło się pomiędzy policjantami. Zwrócił swą uwagę na rannych, zwłaszcza jednego leżącego bezpośrednio pod jego łapami. Stworzenie wydawało się osłabione, choć jego sporych rozmiarów sylwetka oraz ponad dwa i pół metra wzrostu nadal dawały mu sporo pewności siebie. Nie był ranny, jednie zabrudzony od znajdującego się wszędzie kurzu. Za nim jednak ktoś się znajdował. Białołuski stał pomiędzy Thorem, Falconem, Visionem i Strangem - a ich celem, Amorą. Do tego po korytarzu rozrzuceni byli ranni. Amora stała przy jednym z nich, lekko rannym policjancie który z pustym wzrokiem wbitym przed siebie, sięgnął powoli po swój pistolet znajdujący się w kaburze. Mundurowy wyciągnął go, a następnie powolnym ruchem przystawił do swej głowy. Widać miał być zakładnikiem. Kobieta nic jednak nie powiedziała, by iluzja która wpływała na Thora i Falcona - nie została łatwo przejrzana.
|
| | | Doctor Strange
Liczba postów : 150 Data dołączenia : 13/08/2012
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Sob Lip 23, 2016 6:46 pm | |
| Stephen lewitował kilkanaście centymetrów nad podłogą uważnie analizując sytuacje w której wszyscy się znajdowali. W dodatku tajemnicza istota była dla niego zagadką. To znaczy od razu rozpoznał w nim smoka i to z dość niezwykłą aurą magiczną, którą już teraz mógł połączyć na pewno z występującą na zewnątrz barierą. Niestety nie wiedział co go tutaj sprowadza i jakie ma zamiary co znacznie utrudniało sytuację oraz dobór taktyki. Rozrzuceni wszędzie ranni powodowali kłucie w klatce piersiowej lekarza. Chciał od razu rzucić się im na pomoc jednak w takiej sytuacji nie mógł opuścić swej gardy ani na sekundę. Nie mogli postępować pochopnie i nierozważnie ponieważ zauroczony policjant w sekundę mógł stracić życie. Na to Stephen jako lekarz nie mógł pozwolić. Połączył zatem telepatycznie myśli swoje, Thora i Falcona. Wyczuł natychmiast ingerencję w tej materii. Rzucone iluzje? Dłoń czarodzieja spoczęła na astralnym Oku Aggamoto uwalniając Thora i Falcona z fikcyjnej pułapki. Takie sztuczkie nie zadziałają w jego obecności. Niestety Vision był poza zasięgiem jego umysłu ponieważ nie był nijak podobny do człowieka. Na to jednak również znajdzie się sposób. Skupił się mocno próbując prostej sztuczki. Na ramieniu Visiona planował "wypalić" krótkie polecenie. Litery przypominające skupiska iskier nie będą dostrzegalne dla Amory ani smoka toteż nie poznają oni szczegółów planu. "Nie mam dostępu do twojego umysłu ale ona też nie więc Cię nie wyczuje. Spróbuj przefazować i pojawić się bezszelestnie za jej plecami. Priorytet to ratunek dla tego mężczyzny. Połączyłem swój umysł z Thorem i Falconem. Ty niestety jesteś poza zasięgiem. Nawet moim." Te kilka zdań powinno się jasno jarzyć na kostiumie pokrywającym ramię Visiona. Jeżeli zechce współpracować to może coś z tego będzie. W innym wypadku żadne z nich nie było na tyle szybkie aby uratować tego mężczyznę. Dla Amory to jak mrugnięcie okiem. - POŁĄCZYŁEM NASZE UMYSŁY NA POZIOMIE TELEPATYCZNYM. JEŻELI MACIE JAKIŚ PLAN TO ŚMIAŁO. JESTEM OTWARTY NA PROPOZYCJE. WYSŁAŁEM DO VISIONA KRÓTKĄ WIADOMOŚĆ ABY PRZEFAZOWAŁ ZA PLECY AMORY. BĘDZIEMY MIELI DOSŁOWNIE SEKUNDĘ, MOŻE TRZY. - te słowa Thor i Falcon mogli usłyszeć w swoich umysłach. Oczywiście odpowiadać też mogą telepatycznie dzięki magicznej nici, która aktualnie łączyła całą trójkę. Na drodze jednak był jeszcze ogromny gad, który mógł być zarówno sprzymierzeńcem jak i wrogiem. Sądząc jednak po sytuacji, która zastali czyli jaszczurce wbitej w ścianę Amora nie chciała z nim współpracować. Stephen czuł się poniekąd odpowiedzialny za tą sytuację. Nie przejrzał zamiarów kobiety za pierwszym razem i musiało dojść do tragedii. Miał tylko nadzieję, że uda im się ją złapać. |
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Sro Lip 27, 2016 5:07 pm | |
| Znów próbowała swoich sztuczek. Ta kobieta nie ma żadnych oporów, nie zna żadnych granic. Muszą być ostrożni, inaczej niewinny człowiek może stracić życie. Jak na ironię, jeszcze przed chwilą Vision kłócił się z Amorą właśnie o życie cywili, a ona znów chce kogoś zmusić do popełnienia samobójstwa. Była pewnie również gotowa sama wykonać brudną robotę, jeśli w ten czy inny sposób ją do tego zmuszą. Sytuacja już była nieciekawa, a była przecież jeszcze ta bestia, która oddzielała Amorę od Mścicieli. W jej ciężkich ruchach można było dostrzec ślady zmęczenia, ale nadal z pewnością była bardzo groźna. Przynajmniej ich nie zaatakowała, gdy na chwilę skupiła na nich swój wzrok. To już coś… Vision analizował sytuację, zastanawiał się nad możliwymi posunięciami. Jeśli chcą ocalić mężczyznę, muszą być niezwykle precyzyjni w swoich działaniach. Nie mogą sobie pozwolić na żaden błąd, a to w tej sytuacji może być trudne. Wtedy poczuł coś na swoim ramieniu. Dostrzegł tańczące na nim iskry, a zaraz potem pojawiające się litery. Układały się w wiadomość, którą starał się przekazać mu Strange. Może nie był to najdoskonalszy pomysł na przesłanie tej treści, ale nie mógł go o to winić. Nie mieli czasu, a umysł Visiona uniemożliwiał połączenie telepatyczne. Odczytał rysujące się na ramieniu słowa. Polecenie było krótkie i konkretne. Nie powinien mieć problemu z jego wykonaniem. Powoli wycofał się wnikając w ścianę, by po krótkiej podróży wyłonić się kilka metrów dalej tuż za plecami niczego nie spodziewającej się Amory. Może teraz spróbować pozbawić funkcjonariusza broni lub zaatakować bezpośrednio Amorę, licząc że to wybudzi policjanta z tego transu. Nie lądował na ziemi, by nie ryzykować żadnego dźwięku, który mógłby wzbudzić podejrzenie kobiety. Poza tym z powietrz miał więcej możliwości działania. A płynna zmiana gęstości ciała nie stanowiła przecież problemu, gdyby potrzebował przejść do działania. Dał sygnał pozostałym, że jest gotów. Ruszy, gdy otrzyma od nich znak, że oni również są w gotowości. |
| | | Sam Wilson
Liczba postów : 63 Data dołączenia : 15/08/2014
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Pią Lip 29, 2016 9:28 am | |
| Po wydarzeniach, które przed chwilą się wydarzyły Sam w pewnym momencie myślał że zwariował. Ale po kolei.
- Wing czy widzisz coś podejrzanego? - Wilson przekazał telepatycznie do swojego kompana wiedząc, że ten udał się na zwiady w inne miejsce. Następnie wpadł do pokoju po czym zobaczył coś smoko-podobnego, ale najgorsze było to że to coś go atakowało.
Falcon odruchowo odskoczył na większą odległość wykorzystując swoje skrzydła jednocześnie wyciągając swoje M-9. Po czym zdarzyło się coś dziwnego. Usłyszał w głowie głos Strange'a, który mówił że to iluzja ale skąd Sam miał to wiedzieć skoro ten głos to też mogła być iluzji wywołana, albo przez Amorę albo tego smoka. Po czym chowając się za czymkolwiek co mogło go schronić przed bezpośrednim atakiem wyjrzał i spojrzał na Visiona, który dał sygnał gotowości do ataku. Ale czy to też nie jest iluzja.
- Red potrzebuję cię tutaj, muszę spojrzeć na wszystko twoimi oczami gdyż ktoś tu wywołuje jakieś iluzję. Może na ciebie chociaż to nie będzie działało. Uważaj na siebie. - przekazał po czym nie wychylał się dopóki Red Wing nie zjawi się tutaj. |
| | | Thor
Liczba postów : 174 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Sro Sie 03, 2016 10:05 pm | |
| Nagły ruch jaszczura wywołał u Gromowładnego znaczne zmarszczenie brwi, dłoń zaś pewniej ułożyła się na trzonie młota, gotowa w każdej chwili wypuścić broń i niesamowitą szybkością. W innym wypadku mógłby się jeszcze zawahać, przynajmniej z początku, jednak ostrzeżenie jakie dał mu Mjolnir było wystarczające by bacznie śledzić poczynania obcego stworzenia. Słysząc jak sufit nad nim zaczyna pękać, zanim jeszcze zdążyły odpaść pierwsze większe kawałki, Thor przesunął się na tyle by zejść z centrum tego pokazu mocy - mniejsze fragmenty mu nie przeszkadzały, ledwo odczuwał ich obecność na swojej skórze - nie był to w końcu moment by poświęcać całą uwagę byle gruzowi, gdy miał inny, ważniejszy cel, jakim była Amora. Rozstawił nieznacznie nogi, uginając je częściowo w kolanach, tak by w każdej chwili być gotowym do ruchu, biegu czy nawet zwykłego odskoczenia w bok, jeżeli bestia postanowi zaatakować wprost zamiast kryć się za magią i telekinezą, czy jak inaczej nazwać te sztuczki. Złapał pas przy młocie, zaczynając nim kręcić, wprawiać w ruch i nadając stopniowo prędkości, gotów nim rzucić w każdej chwili. Nie chciał bezpośrednio atakować, nawet jeśli w tym momencie miał do tego pełne prawo, skoro to przeciwnik pierwszy zaczął zrzucając mu na głowę sufit; nie wiedział z czym ma do czynienia ani jak daleko sięgają tego umiejętności więc wolał nie podejmować gwałtownych i zbyt ryzykownych posunięć, nawet nie ze względu na własne bezpieczeństwo a innych osób znajdujących się w budynku. Obiecał bronić Ziemię i wolał uniknąć wszelkich zbędnych ofiar jeśli było to możliwe. Zamiast tego wolał nieco sprowokować przeciwnika, wykonując w jego stronę kilka kroków, nie zaprzestając przy tym poruszania swoją bronią. Próby Strange'a przy rozwianiu iluzji wytworzonej w umyśle Asgardczyka spełzły na niczym; bóstwo było zwyczajnie odporniejsze od przeciętnego mieszkańca Ziemi, więc jeżeli już ktoś zdołał nabrać jego zmysły, nie było łatwo tego odwrócić. Nie zmieniało to jednak faktu, iż ta komunikacja telepatyczna nawiązana została i Thor doskonale słyszał w głowie głos maga, jednak co mu dały słowa, że był pod wpływem czyiś sztuczek, skoro nie mógł odróżnić rzeczywistości od fikcji. Co mu z informacji, że Vision przefazuje za plecy blondynki, skoro nie wiedział, czy był to prawdziwy syntezoid czy widmo, które bawiło się z jego umysłem. - Wychodź, Amoro. Przestań się kryć za plecami innych i okaż w końcu choć resztki honoru. I tak stąd nie uciekniesz. - Zagrzmiał wyraźnie, nie spuszczając przy tym wzroku z bestii. Tym samym liczył, że jego towarzysze pojmą, iż wciąż asgardczyk utrzymywany był w wytworzonej iluzji. Jeśli nie, po prostu wezmą go za półgłówka, co nie pierwszy raz miałoby miejsce, zaś sam Gromowładny żałował czasu na wyjaśnianie takich rzeczy prostym ludzkim umysłom - zwłaszcza, że ich zachowanie bywało przy tym dość zabawne. Wszystko zależało teraz od tego jak jego towarzysze broni rozegrają akcję. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Sob Sie 06, 2016 8:19 pm | |
| Vision mógł usłyszeć głos Carol w swoim komunikatorze: — Vision jak bardzo jesteś zajęty? Jak dasz radę to sprawdź czy Wanda i Pietro są w swoim lofcie i przyleć z nimi do Wieży, bo jest sprawa. W razie czego poinformuję ich, żeby też za długo nie czekali. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Pon Sie 08, 2016 10:30 pm | |
| Zarówno Vision, Sam, jak i Thor mogli usłyszeć w swoich komunikator głos JARVISa: — Informuję, że pan Rhodes został przywrócony do życia.
*nie jestem pewna czy Thor jest aktualnie w posiadaniu komunikatora, więc jeśli nie - dobrze by było, aby któryś z Was go o tym poinformował |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Czw Sie 11, 2016 4:06 pm | |
| NPC Storyline - Amora|Onuris Akcje z Waszych postów akceptuję, więc nie będę ich tutaj przepisywał. | Dla logiki linii czasu, proponuję byście uwzględnili wiadomość od Carol gdy zakończycie tą akcję. | Wybaczcie opóźnienie, w razie czego proszę mnie popędzić na GG/PW. Huk rozniósł się po pomieszczeniu, gdy broń wypaliła, a jeden z policjantów padł martwy na ziemię - z dziurą w głowie przechodzącą z jednej strony na drugą. Kula utkwiła w ścianie. Kolejni trzej policjanci chwycili za broń. Dwóch którzy znajdowali się w korytarzu, pomiędzy Thorem, a Amorą. Obaj wycelowali w stronę Thora oraz Falcona - jak również projekcji astralnej Strange'a. Mężczyźni natychmiast pociągnęli za broń, kierując ku bohaterom serię z pistoletu maszynowego oraz zwykłej barrety. Białołuski jaszczur odsunął się błyskawicznie pod ścianę, choć kilka pocisków które w niego trafiło - po prostu rozgniotło się na jego łuskach i spadło na ziemię. Tutaj pozostawała kwestia jak zareaguje Thor - skorzysta ze swej wzmocnionej odporności czy użyje osłony? Falcon trafił na trzeciego policjanta. Schowany za ścianą avenger, po tym jak uniknął jednego zagrożenia i wydostał się spod kontroli Amory - trafił na kolejne. Jeden z policjantów stojących za nim, operator zespołu antyterrorystycznego, ruszył ku niemu, zrobił te dwa kroki które ich dzieliły - i przystawił mężczyźnie karabin szturmowy do głowy, planując pociągnąć za spust. Ku szczęściu bohatera, polecenia wydawała mu Amora, tak więc policjant nie działał jak profesjonalista i nie strzelił z daleka - lecz podszedł, dając Falconowi czas na reakcję. W tym momencie światło w korytarzu zgasło, okrywając piwnicę ciemnością. Vision znajdował się w ścianie, fazując przez nią - najbliżej Amory oraz dwóch policjantów którzy ostrzeliwali jego kompanów. Tymczasem kobieta z asgardu realizowała swój plan. W bezpośrednim starciu nie miała szans z bohaterami, więc skręciła i ruszyła korytarzem w kierunku schodów. Był to korytarz znajdujący się za białołuskim jaszczurem, tak więc Thor, Falcon i Strange musieli go minąć, by się tam dostać - natomiast Vision niejako był już na miejscu. W samym korytarzu, Amora kierowała się ku schodom, mijając po drodze czwartego opętanego przez nią operatora sił specjalnych policji. Mężczyzna był tak zwanym "point manem", co oznaczało, że wyposażony był w ciężkie opancerzenie, tarczę policyjną oraz pistolet maszynowy który dzierżył w jednej dłoni. Zastawił on sobą przejście, mając uniemożliwić (jakoś) przejście Avengersom i pościg za Amorą.
|
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Czw Sie 18, 2016 6:27 pm | |
| Swoimi umiejętności Amora okropnie uprzykrzała im życie, za wszelką cenę próbując wydostać się z budynku. Vision nie zamierzał jej na to pozwolić. Jego towarzysze powinni poradzić sobie z obecną sytuacją, cokolwiek by się tam nie działo. Syntezoid postanowił więc ruszyć za Asgardką i w miarę możliwości zastąpić jej drogę, przez większość drogi znów poruszając się przez grube ściany piwnicy posterunku. W tym czasie otrzymał wiadomość od Carol, w której prosi, by udał się po rodzeństwo Maximoff i razem z nimi pojawił się w siedzibie Mścicieli, oczywiście o ile nie jest niczym zajęty. Nie zapowiadało się jednak na to, by mógł sobie pozwolić na opuszczenie przyjaciół. Może gdyby była nieco inna sytuacja, ale nie teraz, gdy Amora do tej pory zbyt dobrze sobie z nimi radzi. Chyba, że szybko uda się im zażegnać ten kryzys lub w znaczący sposób osłabić przeciwniczkę. Postanowił jeszcze nie odpowiadać, chcąc zobaczyć jak rozwinie się sytuacja. Na razie skupiał się na wyprzedzeniu kobiety, a gdyby mu się udało, tym razem nie zamierzał dawać jej czasu na działanie. Planował szybko przystąpić do ataku. Promienie z oczywistego względu odpadały. Ciasne, zamknięte przestrzenie skutecznie ograniczały zakres możliwości. Pozostaje atak wręcz, a do tego potrzebne będzie znaczne zwiększenie siły i wytrzymałości, co będzie możliwe dopiero po wyjściu z murów. Widział już scenariusz, w którym udaje mu się wymierzyć serię dwóch, trzech ataków, czym mógłby zatrzymać lub chociaż spowolnić ucieczkę kobiety, tym samym dając czas swoim towarzyszom. Tak zdecydował się działać, gdy tylko stanie na drodze Enchantress. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Nie Sie 28, 2016 1:25 pm | |
| NPC Storyline - Amora|Onuris Kule owładniętych magią Amory policjantów, rozbiły się na Thorze podobnie - jak na znajdującej się tutaj bestii. Ostrzał był nieefektywny względem boga piorunów. Jedyną widoczną oznaką ostrzału były dziury w jego pelerynie - w kilku miejscach. Tyle szczęścia nie miał Falcon, któremu kula przeszyła czaszkę - wylatując z drugiej strony i rozbryzgując krew na znajdującym się na linii strzału Thorze. Brak reakcji spowodował wymknięcie się sytuacji spod kontroli - w tym śmierć kolejnego mściciela. Visionowi poszło o wiele lepiej. Amora, z racja nieposiadania przeszkolenia bojowego, została zaskoczona nagłym pojawieniem się mściciela, który trzema skutecznymi - nagłymi - uderzeniami, pozbawił ją przytomności. Jedyne co odczuł Vision, to rozbijający się o niego point man, policjant wyposażony w tarczę który stał z tyłu. Mężczyzna ruszył na mściciela pełną szarżą, a w połowie drogi został uwolniony od magii Amory - tym samym wytracając równowagę i wpadając na niego bez większych szkód. Wraz z tym jednym policjantem, reszta również została uwolniona spod okowów magii. Białołuski jaszczur rozejrzał się po korytarzu, a następnie podszedł powoli do ciała policjanta, którego Amora zmusiła do samobójstwa. Olbrzymi gad klęknął przy nim, chwycił dłońmi za "małą" dłoń człowieka, zamknął swe ślepia i skupił się na czymś. Sytuacja została opanowana. Lub prawie opanowana.
|
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Sro Sie 31, 2016 4:45 pm | |
| Skupiony na powstrzymaniu Amory, Vision nie miał pojęcia co dokładnie dzieje się z pozostałymi członkami drużyny. Gdy rzucił się do ataku usłyszał padające strzały, ale nie przerywał natarcia. Pędzący w jego kierunku komandos zwyczajnie się od niego odbił, a on sam po chwili wyprowadził serię ataków na zaskoczoną przeciwniczkę. W trakcie całego zdarzenia znów odezwał się jego komunikator, a wiadomość którą otrzymał była dość niecodziennej treści. Nawet dla kogoś takiego jak on. Z jednej strony w jakiś sposób się ucieszył, że jeden z jego kompanów znów dołączył do świata żywych, ale z drugiej strony… nie wiedział jakie siły zostały wykorzystane by do tego doprowadzić, czy nie będą wiązać się z tym jakieś konsekwencje. Mimo wszystko nie należy tak swobodnie igrać z losem oraz śmiercią. Upewnił się, czy odrzuconemu komandosowi nic się nie stało, a także czy Amora naprawdę straciła przytomność, czy może znów próbuje ich nabrać. - Sam, Thor, też to słyszeliście? Podpułkownik znów jest pośród nas. – podniósł głowę znad Asgardki, by dokładniej przyjrzeć się temu co się wydarzyło. Pierwszą rzeczą która rzuciła mu się w oczy była krew na stroju Boga Piorunów. Ten fakt ogromnie go zaniepokoił, gdyż z pewnością nie mogła ona należeć do niego. Wtedy go dostrzegł. Bezwładnie leżał na podłodze, w okolicach głowy zdążyła się już pojawić spora kałuża krwi. Bez wahania podbiegł do przyjaciela. Nie zwracał nawet uwagi na nad przebywającego tu z nimi stwora. - Sam! Sam! – syntezoid przyklęknął przy ciele Falcona. Nie było żadnych oznak życia. Mocno zacisnął dłoń i z dużą siłą uderzył w posadzkę, czym pewnie zwrócił uwagę pozostałych, ale takie zachowanie wydało mu się w tym przypadku odpowiednie. Odwrócił głowę i spojrzał na Asgardczyka. - Thor, Amora jest twoja. Zrób z nią co uważasz za słuszne. Wtedy zainteresował się tym co robił w tej chwili białołuski. Wyglądało, że nie miał złych zamiarów wobec, wręcz wyglądało na to, że w jakiś sposób próbował pomóc policjantowi. Vision wstał i zbliżył się do jaszczura. - Nie wiem czym jesteś, nie wiem co cię tu sprowadziło, nie wiem nawet czy mnie rozumiesz. Ale muszę spytać. Czy jesteś w stanie coś dla nich zrobić? – spytał wskazując na policjanta, przy którym klęczał białołuski, oraz na leżącego bez ruchu Falcona. Nie wiedział jakiej reakcji się spodziewać, ale nie wyglądało na to, by stwór był dla nich zagrożeniem. Przynajmniej do tej pory. Jeśli w jakiś sposób uzyska odmowną reakcję, zabierze Sama do wieży. Może tam będzie jakaś nadzieja na przywrócenie przyjaciela do życia, tak jak stało się to z Rhodesem. Choć nie bardzo podobał mu się fakt iż znów będą do takiego kroku zmuszeni. |
| | | Thor
Liczba postów : 174 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Pon Wrz 12, 2016 9:21 pm | |
| Sytuacja na komisariacie coraz bardziej wymykała się spod kontroli, a rosnąca liczba agresywnie zachowujących się policjantów niestety się zwiększała. Oczywiście nie winił biednych stróży, którzy zwyczajnie ulegli nędznym sztuczkom wiedźmy, którą Gromowładny coraz bardziej gardził. Jej traktowanie innych jak zabawki, ukrywanie się za magią i to jeszcze dość mało imponującą - brudną i niehonorową, igrającą z ludzkim umysłem. Kilku policjantów nagle zaczęło ostrzał, mierząc w asgardczyka i drugiego Avengersa, niestety Thor zbyt skupiony na białym potworze i uciekającej Amorze, nie zarejestrował Falcona, albo raczej braku reakcji z jego strony na niewątpliwą groźbę zabicia; nie mógł mieć oczu wszędzie, zwłaszcza, że miał inny cel a członkowie Avengers nie byli bezradnymi dziećmi, by ich pilnował, miał dwa światy na głowie, tyle wystarczyło, zwłaszcza gdy przestępczyni z jego rodzimego Asgardu zagrażała bezpieczeństwu midgardczyków. Sam Thor nie musiał się specjalnie przejmować pociskami, które zwyczajnie odbijały się od jego wzmocnionego ciała, nie stwarzając dla niego najmniejszego zagrożenia. Nie mniej było to na swój sposób denerwujące, więc posłał w stronę policjantów niewielkie wyładowania elektryczne, które miały ich wyłącznie pozbawić przytomności, bez wyrządzania faktycznej krzywdy. Chwilę później zauważył pewną zmianę w zachowaniu smokopodobnej istoty, jak i pozostałych stróżów prawa, uznał to za dobry znak, ruszając z miejsca, w kierunku gdzie zniknęła mu Amora z zasięgu wzroku. Dopiero gdy Vision zaczął wykrzykiwać imię Falcona, Thor odwrócił się w stronę mężczyzny - oczywiście wyczuł wcześniej jak coś ciepłego rozbryzga się na nim, jednak nie zwrócił szczególnej uwagi na charakterystyczny zapach, zwłaszcza, że krew spokojnie mogła należeć do kogoś innego. Odwrócił się w tamtą stronę, marszcząc nieznacznie brwi. Kolejna ofiara Amory, kolejny Mściciel. Zacisnął dłoń w pięść już bezpośrednio kierując się w stronę blondynki, po drodze nie zatrzymując się nawet po to by spojrzeć na Jaszczura - ufał, że w tym momencie Vision już sobie z tym poradzi. Wziął nieprzytomną kobietę i przy pomocy Mjolnira otworzył portal, prowadzący do Asgardu, by odstawić kobietę przed sąd Wszechojca - nie zdążył odebrać informacji odnośnie wskrzeszenia Rhodesa, wciąż przekonany o śmierci obu 'kolegów'.
[zt] |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Pon Wrz 12, 2016 10:54 pm | |
| NPC Storyline - Onuris Thor zabrał Amorę z Midgardu, pozostawiając sytuację pod kontrolą Visiona. Sytuację która naprawiała się sama, a raczej była już kontrolowana przez tutejszych stróżów prawa. Ponad dwu i pół metrowy gad siedział dalej dalej przy ciele policjanta, trzymając dłoń zmarłego pomiędzy własnymi. Dalej miał zamknięte ślepia, w dalszym ciągu skupiał się na czymś. Zanim jeszcze Vision zbliżył się do białołuskiego stwora, ten zmienił nieco swą pozycję i usiadł w siadzie japońskim, opierając ciężar na własnych nogach oraz łapach. Jeden z ludzi którzy opuszczali to miejsce, mijając go - był mu prawie równy, może nawet niższy wzrostem. To tylko dodawało stworzeniu powagi, zwłaszcza przy jego masie oraz umięśnieniu. Kwestią było, że nie wyglądał on na uzdrowiciela. Przynajmniej dla kogoś kto oceniał po samym wyglądzie. Vision podszedł do jaszczura, stawiając na co innego, niż sam wygląd. Stwór nie otworzył swych ślepi, nie odwrócił się w stronę mściciela. Skupiał się na tym co aktualnie czynił. Niemniej jednak, odpowiedział. W sposób który mógł się wydać dla syntezoida dość zaskakujący. Głos gada słyszalny był dla mściciela - w jego własnym umyśle. Zaczęło się od spokojnego przybliżenia, odpowiedzi na pytania. /Nie tylko mieszkańcy tej planety potrafią się komunikować./ Zaczął swą wypowiedź. Mogłoby to zabrzmieć tak, jak gdyby stwór poczuł się urażony. Sądząc jednak po tonie wypowiedzi, łagodnym głosie oraz spokojnym tonie... zabrzmiało nieco jak próba uspokojenia atmosfery. Może lekki żart. /Jestem jednym z Urkyn'Vareis. W prostych słowach, jednym z widm. Sprowadziła mnie tutaj wasza znajoma. Nie przywykłem do śmierci strażników./ Wyjaśnił stwór, kończąc na chwilę swą wypowiedź. Oczywiście dobrał słowa po swojemu. Strażnikami nie byli tutaj żadni specjalni ludzie, tylko najzwyczajniej w świecie policjanci. Jedyna bariera która stoi pomiędzy przestępcami, a cywilami. /Splugawiono mój byt./ - Wtrącił nagle stwór. - /Walczę sam ze sobą, by was nie pozabijać. Jednocześnie chcę pomóc. Jasna część mnie pamięta, kim byłem. Kim jestem./ Po tej wypowiedzi, białołuski odłożył dłoń człowieka na ziemię, bardzo delikatnie - wręcz ostrożnie, niczym kieliszek, który mógłby się potłuc przy mocniejszym ruchu. Widmo otworzyło swe ślepia, a następnie podniosło się powoli do góry, na równe nogi. Białołuski na styk mieścił się w piwnicy, ze swoimi ponad dwu i pół metrami wzrostu. Smokowate stworzenie obróciło się powoli, frontem do Visiona. Białe ślepia gada skierowały się ku mścicieli, spoglądając na niego neutralnie. - /Nadużywacie władzy nad życiem i śmiercią, Avengers./ Rzucił krótko, a następnie zacisnął swe pięści. Białe płomienie powstały na ciałach wszystkich zabitych tutaj osób. Zaczynając od policjantów, a kończąc na Falconie. Płomienie nie czynił ciałom szkody. W powietrzu nie zawisł zapach spalenizny. Zamiast tego, rany uległy zasklepieniu, nawet ubrania zostały naprawione - nie pozostawiając dziur po kulach. Płomienie zniknęły równie szybko, jak się pojawiły. Wszyscy natomiast zaczęli się budzić, niemalże równocześnie. Zaczęło się od prostego, głębokiego złapania oddechu. Niektórzy kaszleli, łapali się za miejsca gdzie pamiętali, że zostali ranni. Nic tam już nie było. Koledzy zaczęli pomagać im dojść do siebie. Więcej policjantów weszło do środka. Jaszczura ignorowali, a raczej nie wchodzili mu w drogę - ze względu na jego rozmowę z Visionem. /Stało się. Twój przyjaciel do nas powrócił./ Białołuski skinął łbem, wskazując na Falcona, którym w tym momencie był już cały i zdrowy. Sam natomiast skrzyżował swe ręce na klatce piersiowej, oczekując czy będzie jeszcze po coś potrzebny. Gad wydawał się bardzo spokojny. Przynajmniej z zewnątrz.
|
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Sro Wrz 14, 2016 8:18 pm | |
| Gdyby nie jego postawna postura i ciężkie kroki, Vision pewnie nawet nie zauważyłby, że Thor zdążył już zabrać Amorę. Zobaczył jak oboje znikają w bez wątpienia prowadzącym do Asgardu portalu. Problem z głowy, kobieta już nikogo więcej tu nie skrzywdzi. Mógł już na spokojnie zająć się bestią, która nadal zajmowała zamordowanym funkcjonariuszem. Przyjęta przez nią pozycja jeszcze bardziej dodawała istocie powagi. Robiła ogromne wrażenie i budziła ogromny szacunek. Vision nie miał pojęcia jak potoczyłaby się ewentualna potyczka, nie miał zamiaru się o tym przekonywać. Spokojnie zbliżył się do skupionego jaszczura i przyglądał się. „Nie tylko mieszkańcy tej planety potrafią się komunikować.” – rozbrzmiało nagle w jego głowie. Był lekko zdezorientowany, nie wiedział czyj głos usłyszał. Niewielu potrafiło przebrnąć do umysłu syntezoida i w ten sposób się z nim porozumiewać. Możliwość taką prawdopodobnie mieli tylko najpotężniejsi telepaci, i to z pewnością nie był głos żadnej ze znanych mu osób posługujących się tą umiejętnością. Jak na zawołanie usłyszał kolejne zdanie, które rozwiało wszelkie wątpliwości. - Niewiele znanych mi istot potrafi w ten sposób się ze mną komunikować. – rzekł zdumiony, mówił oczywiście o stosowanej przez jaszczura telepatii. – Jesteś pierwszym przedstawicielem tego gatunku, którego mam zaszczyt poznać. Jak mam się do ciebie zwracać? – w głosie Visiona słychać było szacunek, który ten czuł wobec swojego rozmówcy. - Żałuję, że do naszego spotkania doszło dopiero teraz, gdy rozlana została krew niewinnych. Starałem się temu zapobiec, nie wiedziałem jednak, że Amora posunie się do tak okropnych czynów. Wybacz jeśli się mylę, ale to o nią chodziło ci, gdy wspomniałeś o naszej znajomej? – domyślił się oczywiście, że stwór mówiąc o strażnikach miał na myśli działających w imieniu prawa, dbających o dobro cywilów, funkcjonariuszy. Kolejne słowa wypowiedziane przez smoka zwykłego człowieka z pewnością, by przeraziły. Jak inaczej można by zareagować na to swego rodzaju ostrzeżenie? Vision jednak nie był zwyczajnym przedstawicielem gatunku ludzkiego. Ze spokojem stał w pobliżu gada, nie chciał go w jakikolwiek sposób sprowokować. Z drugiej strony, gdy jaszczur chciał walczyć, z pewnością już by do tego doszło. - Przykro mi, że do tego doszło. – była to odpowiedź na pierwszą część wypowiedzi. – Również nie chcę z tobą walczyć. Mamy ten sam cel, choć działamy w nieco odmienny sposób. My, Avengers, przeciwstawiamy się wydarzeniom oraz istotom, których celem jest zaszkodzenie żyjącym na tej planecie przedstawicielom wielu gatunków. Nie zawsze udaje nam się to w stu procentach, ale cały czas próbujemy. Z tego co widzę ty również pragniesz pokoju, stajesz w obronie innych. Miał nadzieję, że przesadnie się w swojej interpretacji nie pomylił i w żaden sposób nie uraził rozmówcy. Białołuski wstał i stanął twarzą w twarz z Mścicielem. Przeszywający wzrok wbił się prosto w oczy syntezoida. - Zgadzam się. Mnie również coraz bardziej ten stan rzeczy martwi. Raz po raz mamy do czynienia ze zdarzeniami, których konsekwencje stają się coraz trudniejsze do przewidzenia. Giną postronne istoty, przyjaciele… Targani silnymi emocjami staramy się zrobić wszystko co w naszej mocy, by im pomóc, ale mam wrażenie, że niekiedy posuwamy się za daleko. By ratować innych, bawimy się sprawami, których następstw jeszcze nie rozumiemy. Wtedy stało się coś na swój sposób pięknego, ale także zaskakującego. Ciała wszystkich zabitych podczas starcia z Amorą stanęły w płomieniach. Nie był to zwykły ogień. Nie wyrządzał pozostałym żadnych dodatkowych szkód. Wręcz przeciwnie, Vision dostrzegł, że rany u wszystkich poszkodowanych znikają nie pozostawiając po nich żadnego śladu. Nagle ogień zgasł. Zmarli funkcjonariusze oraz Falcon wrócili do świata żywych. Mściciel podszedł do swojego przyjaciela i klęknął na kolanie. - Wszystko w porządku Sam? Jak się czujesz? – spytał zatroskany losem przyjaciela. – Jeśli czujesz się na siłach pomóż innym i wróć do wieży. Niedługo do was dołączę. – wydawszy mu polecenia wrócił do białołuskiego jaszczura. - Dziękuję ci. Wiedz, że nigdy nie zapomnę tego co tu zrobiłeś. – lekko skłonił się przed smokiem dziękując mu za wydarzenia, które miały miejsce. – Ja i pozostali członkowie Avengers będziemy twoimi dłużnikami. Jeśli będziesz potrzebował naszego wsparcia, na pewno ci go nie odmówimy. – wypowiadał się nie tylko w swoim imieniu, ale wierzył, że pozostali postąpili by w tej sytuacji tak samo. To co się stało, w oczach Visiona wymagało tego typu słów. Gdy skończył czekał na to co wydarzy się dalej. Patrzył jak koledzy zajmują się przywróconymi do życia policjantami i powoli zabierają ich z budynku. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Sro Wrz 14, 2016 10:14 pm | |
| NPC Storyline - Onuris Widmo postanowiło kontynuować rozmowę. Informacje dalej przekazywane były drogą telepatyczną. Białołuski opuścił powoli swe dłonie, stojąc przed Visionem i pozwalając przy tym się wszystkim "pozbierać". Dużo dzisiaj przeszli. /Istnieje wiele ras których budowa ciał podobna jest tej, jaką prezentuje moja. Mają chociażby pyski, dzięki którym mogą komunikować się głosem. Ma rasa wykorzystuje do tego telepatię. Pyski służą nam do tego samego co waszym zwierzętom. Choć nasz ryk potrafi wywołać silne wstrząsy./ Odpowiedział względem pierwszych słów mściciela. Bardziej chodziło tutaj o wyjaśnienie, że widma po prostu nie są w stanie mówić za pomocą swych pysków. Zamiast tego - posiadają telepatię. O jej sile Vision zdążył się właśnie przekonać. Na pytanie o sposób w jaki powinien się do gada zwracać, samiec zacisnął swe pięści i spuścił łeb, kierując go na bok. Wyglądał na zmartwionego, zdenerwowanego. Niemniej jednak odpowiedział jego pytanie, powracając powoli wzrokiem do swego rozmówcy. /Byłem... jestem. Onuris zwany Białołuskim. Widmo z Ziemi. W tym momencie... splugawiony klątwą. A że nie spotkałeś takiego jak ja wcześniej... średnio na planetę przypada jeden. Na rasę, gatunek./ Wyjaśnił, a następnie odwrócił się na chwilę, stając bokiem do swojego rozmówcy. Uczynił to w momencie gdy mijała ich grupka policjantów, a stwór po prostu zrobił im miejsce by swobodnie przeszli korytarzem. Oczywiście, mógł stać i mieć ich w poważaniu, jednak wtedy musieliby przeciskać się pomiędzy jego ramieniem - a ścianą. Przy wynoszeniu rannych lub zszokowanych kolegów, utrudniłoby im to życie. Słysząc przy tym pytanie dotyczące "wspólnej znajomej", gad skinął łbem twierdząco. Oczywiście, powodem była Amora. Dokładniej jej działanie, o którym wspomniał wcześniej. Na wspomnienie o przykrości lub nawet współczuciu, jaszczur spojrzał na syntezoida, jakby chciał zapytać "naprawdę", tonem typu "nie żartuj". Prawda była taka, że nie chciał niczyjego współczucia czy przykrości z powodu tego co mu się przytrafiło. Chciał się tylko uwolnić. /Nie chciałbyś walczyć z bytem pokroju Urkyn'Vareis./ Odparł krótko białołuski. Nie była to przechwałka czy ostrzeżenie. Bardziej komentarz. Istniały istoty znacznie silniejsze od "zwykłych istot żywych". Należało się z tym liczyć, brać jako fakt, coś co zostało stworzone - istnieje i nic się na to nie poradzi. Onuris ponownie stanął frontem do swego rozmówcy, przysłuchując się jego dalszej wypowiedzi, dotyczącej celu istnienia Avengers. /Emocje wskazują nam drogę, lecz potrafią być zgubne./ Wypowiadając te słowa, widmo mówiło na bazie własnych doświadczeń. Choć nic nowego nie powiedział. Niemniej jednak widma kierowały się emocjami. Nie zawsze, często nie dało się tego po nich dostrzec - jednak był to element ich istnienia, władzy nad ich mocą. W dalszym toku, Onuris pozwolił Visionowi zająć się swym towarzyszem, upewnić czy wszystko w porządku - samemu czekając dalej w tym samym miejscu. Po powrocie, syntezoid skłonił się nieco przed widmem w geście wdzięczności, być może nie zdając sobie sprawy z wagi gestu, jakim obdarzył widmo. Wbrew temu co można by się spodziewać, widma miały dość prosty savoir-vivre. Nie byli rasą technologiczną, opierali się na prostej hierarchii oraz gestach. Przynajmniej dla nich było to proste. Na Ziemi zapewne dałoby się to porównać do podejścia rodem z legend o królu Arturze. Wystarczyło okazywać im szacunek który uważały sobie za należny, choć nie były w tym pyszne. Niemniej jednak nie byli też puści na samych siebie. Cenili to kim byli, tak więc komuś niewychowanemu zapewne ciężko będzie się dogadać z jakimkolwiek widmem. Onuris uśmiechnął się delikatnie kąciaki pysk i skinął lekko łbem, odpowiadając Visionowi wpierw na podziękowanie. /To tylko część mego istnienia. Resztek mego honoru./ Odpowiedział krótko, a następnie zamilkł i wbił wzrok w punkt na ścianie, zastanawiając się nad słowami wypowiedzianymi przez mściciela. Instynkt podpowiadał temu stworzeniu, że znalazł się we właściwym momencie - przy właściwej osobie. Że własnie dostał możliwość zmiany swego losu. W końcu jednak, białołuski przełamał się. Spojrzenie gada powróciło do Visiona, wypełnione nadzieją. /Pomożesz mnie? Upadłemu strażnikowi? Splugawionemu widmu?/ Zapytał, a w jego głosie odczuwalna była nadzieja. Onuris stawiał na jedną kartę, bardzo dużo. Choć wpierw będzie musiał opisać syntezoidowi co ten miałby uczynić. Nie będzie to proste zadanie. W przypadku kontaktów z widmami - nigdy nie jest. Choć z drugiej strony, nawet gdyby było proste - nie musiałoby być łatwe. Ogon gada poruszył się lekko, omiatając ziemię za jego łapami, w oczekiwaniu na odpowiedź mściciela.
|
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Pią Wrz 16, 2016 4:44 pm | |
| Milczeniem przyjął do wiadomości wyjaśnienie przybysza. Wszechświat był nieograniczony, żyły w nim miliardy istot. Nie wszystkie były podobne do ludzi, choć głównie z takimi do tej pory Mściciel miał do czynienia. Zaskoczył się widząc reakcję gada, gdy poruszył kwestię imienia, którym powinien się do niego zwracać. Nie wyczuwał zagrożenia, ale widać było, że jaszczur nie czuł się całkiem pewnie o tym mówiąc. - Wybacz jeśli swym pytaniem w jakikolwiek sposób cię uraziłem. W żaden sposób nie było to moim zamiarem. – prewencyjnie chciał nieco załagodzić sytuację, choć nie był pewien, czy było to konieczne. Nie wiedział jednak w jaki sposób do tych spraw podchodzą przedstawiciele jego gatunku. Vision postanowił więc zastosować się do pewnego ludzkiego przysłowia, które mówiło, iż ostrożności nigdy za wiele. – Do mnie przez lata od mojego stworzenia przylgnął przydomek Vision, choć w moich wspomnieniach pojawiają się także inne imiona. Rozmowa na chwilę ucichła, by Białołuski mógł przepuścić przechodzących obok policjantów. Co też ze względu na rozmiary jaszczura wcale nie było takie łatwe. Udało się jednak stworzyć na tyle dużo miejsca, aby funkcjonariusze bez przeszkód mogli go ominąć. Syntezoid otrzymał też potwierdzenie, że to właśnie postępowanie Amory sprowadziło tu Onurisa. Zastanowił się jak się właściwie stało, że Widmo w ogóle się o tym dowiedziało? Jak to wszystko działa? Nie zadał jednak żadnego z tych pytań, gdyż zachowanie Białołuskiego znów lekko się zmieniło. Nie wiedział o co chodzi, dlaczego jaszczur reaguje w ten właśnie sposób. Co takiego wydarzyło się, że doprowadziło go to do takiego stanu? - Nie chcę walczyć z żadną żyjącą istotą. Dopóki widzę inne możliwości staram się unikać walki. Do agresji dopuszczam się tylko, gdy zmusza mnie do tego sytuacja. A i wtedy robię to z niechęcią. Rzekł w odpowiedzi na krótkie, acz wielce wymowne zdanie, które rozbrzmiało w jego głowie. Nie były one groźbą, bardziej jakby stwierdzał fakt, że prawdopodobnie nie wiele zdziałałby w takim pojedynku. Amora potrafiła jednak w jakiś sposób mu zaszkodzić, choć bez wątpienia Onuris był wtedy osłabiony, a i nie zdecydował się na pokazanie swojego prawdziwej mocy. Gdy funkcjonariusze przeszli obok nich, Białołuski znów stanął twarzą w twarz z Mścicielem. Padły trudne słowa. Vision czuł, że kryły się za nimi wydarzenia, które doprowadziły jaszczura do sytuacji, w której znajduje się obecnie. Ale znów w takim razie powraca pytanie. Co takiego stało się, że Widmo uważa się za splugawionego, przeklętego? Przypomniał sobie wtedy słowa, które w przeszłości usłyszał. - Emocje nie są oznaką słabości; są oznaką siły i pasji. Nie była to bezpośrednia odpowiedź na wypowiedź swego rozmówcy. Uważał ją za słuszną. Kierowanie się ze ślepą wiarą za wszystkim emocjami, które się pojawiają nigdy nie wyjdzie nikomu na dobre. Koniec końców to od każdego z nas zależy, co zrobi z tymi wszystkimi doświadczeniami, emocjami, zdarzeniami, jakie na nas spadają. Kiedy stwór uśmiechnął się i skinął głową, Vision zdał sobie sprawę z tego, że słusznie postąpił dziękując mu za pomoc. Nie rozumiał tego co kierowało przedstawicielami Urkyn'Vareis, ale okazując mu wdzięczność oraz szacunek chyba udało mu się postąpić zgodnie z ich kodeksem i kulturą. Zanotował to sobie w pamięci, ta wiedza może przydać mu się w przyszłości. Na kolejne słowa nie odpowiedział, nie bardzo wiedział jak. To co nastąpiło w następnej chwili, nieco go zaskoczyło, zbiło z tropu. - Nie ma mądrości bez głupoty. Ani dumy bez wstydu. – odrzekł. – Nie wiem co musiało się wydarzyć, by ktoś taki jak ty w ten sposób o sobie myślał. Ale możliwość udzielenia ci pomocy w naprawie tego co się stało będzie dla mnie ogromnym zaszczytem. – był całkowicie szczery. Czy mógłby odmówić komuś kto na jego własnych oczach uratował życie niewinnych ludzi? Był honorowy i zamierzał dotrzymać danego jaszczurowi słowa. Nie miał pojęcia co stanie się dalej, dlatego też zawczasu postanowił powiadomić Ms. Marvel o wyniku pojedynku z Amorą. Na jej komunikator wysłał wiadomość głosową: „Panno Danvers, dzięki wsparciu ze strony Thora, Falcona, Dr. Strange’a oraz tajemniczej istoty zwącej siebie Onuris, przedstawicielem rasy Urkyn'Vareis, poszukiwana przez nas Amora została powstrzymana i zabrana przez księcia Asgardu do swego królestwa, gdzie dosięgnie ją sprawiedliwość. Sam Wilson powinien wkrótce zameldować się w wieży. Mam zamiar kontynuować dialog z przybyszem. Gdy wrócę przedstawię szerszą relację z całego zdarzenia. ”. Skończył i spojrzał jaszczurowi w oczy. |
| | | Sam Wilson
Liczba postów : 63 Data dołączenia : 15/08/2014
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Pią Wrz 16, 2016 5:46 pm | |
| Ciemność, ogromna ciemność. Bólu nie było, a w każdym razie nie było czuć. W pewnej chwili Sam poczuł miłe ciepło i na początku sądził, że trafia do nieba a tu wręcz przeciwnie. Wraca do żywych.
Obudził się przerażony po czym rozejrzał się i zobaczył wstających policjantów z równie zdziwiona miną co on sam.
- Vision, przyjacielu to ty to zrobiłeś. Przecież ja podzieliłem los War Machina. Co się stało? - powiedziałem po czym jego wzrok stanął na policjancie, który jak zapamiętał wpakował mu kulkę w głowę.
Następnie skierował swoje myśli do swojego kompana Red Winga.
- Przyjacielu, powróć do mnie. - po czym po krótkiej chwili doczekał się swojego ptasiego kolegi. Ten widać, że był szczęśliwy bo w końcu jednak byli ze sobą połączeni więzią.
Sam pogłaskał go po główce po czym usłyszał polecenie od Visiona.
- Posłuchaj, udam się tam ale powiedz mi co się stało? Co z Amora? Gdzie Thor? I po której stronie jest ten smok? O co tu chodzi? - powiedział po czym wskazał na smoka i wstał na równe nogi lekko się chwiejąc. |
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Sob Wrz 17, 2016 7:22 pm | |
| - Nie, Sam, to nie jest moja zasługa. Nie jestem i nigdy nie byłem zdolny do takich rzeczy. – krótko odpowiedział, gdy jego uwagę zwrócił powoli dochodzący do siebie Falcon. Krótkim gestem przeprosił Białołuskiego, po czym zbliżył się drugiego Mściciela i wysłuchał w pełni zrozumiałych w tej sytuacji pytań, które pojawiły się w jego głowie. - Udało nam się ją powstrzymać. Thor przed momentem zabrał ją i oboje przenieśli się do Asgardu, gdzie Amorę spotka zasłużona kara. – po krótce wyjaśnił to co zdarzyło się od czasu nagłej śmierci Falcona. – A odpowiadając na twoje kolejne pytania. Onuris tak samo jak my walczy ze złem we wszelkiej postaci i od początku starał się powstrzymać Enchantress. To jego mocom, ty i wszyscy poszkodowani, zawdzięczacie powrót do zdrowia i to jemu powinniście być wdzięczny. Gdyby nie on, nie moglibyśmy teraz ze sobą rozmawiać, przyjacielu. A teraz wracaj do naszych przyjaciół. Przekazałem już Ms. Marvel wstępne informacje dotyczące zdarzenia. Powiedziałem też, że niedługo zameldujesz się w wieży, a chyba nie chcemy kazać jej na ciebie czekać. Wiesz przecież, że ona nie należy do najcierpliwszych osób. Ja jeszcze mam coś do omówienia z naszym smoczym towarzyszem. – nie było pory na dłuższe wyjaśnienia i to w tej chwili musiało Samowi wystarczyć za odpowiedź. Nie chciał też, by Onuris musiał dłużej bezczynnie stać i czekać aż oni załatwią swoje sprawy, zwłaszcza że on również chciał porozmawiać o czymś dla siebie istotnym. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Nie Wrz 18, 2016 6:46 pm | |
| NPC Storyline - Onuris Białołuski nic nie skomentował, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie poczuł się urażony. Może był dumny, czasami nieco pyszny - jak jego pobratymcy, jednak nie należeli do rasy którą łatwo dało się urazić. W końcu różnice kulturowe działały w dwie strony, nie tylko w jedną. Niezależnie od tego kto, kim był. /Jestem bardziej bytem, aniżeli żyjącą istotą./ Skomentował krótko, dodając nieco do wypowiedzi syntezoida. Przy okazji chciał go nieco nauczyć, a raczej podzielić się faktem, że osoba "smoka" nie do końca mogła być tym, za kogo go brano. Z jednej strony, tak - widma posiadały ciała. Niemniej jednak nie były to typowe, żywe istoty. Ciała nie były im do istnienia potrzebne. Choć były ich częścią. Kolejne słowa wypowiedziane przez Visiona, wprawiły widmo w konsternację. Może i lekkie zakłopotanie. Syntezoid odszedł do swego towarzysza, a tymczasem białołuski spuścił na chwilę łeb oraz podniósł swe ręce, krzyżując je na klatce piersiowej. Mściciel być może nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo słowa które wypowiedział - odpowiadały temu osobnikowi. Na swój sposób, nawet go opisywały. Z zamyślenia wyrwała go nagła zmiana w samopoczuciu. Widmo oparło się powoli o ścianę, łapiąc ponownie równowagę. Łuski na ciele gada zaczęły zmieniać kolor z powrotem na czarny. Ślepia z kolei zrobiły się krwistoczerwone. Zmiana koloru łusek prezentowała się w sposób, jakby po ciele bestii przesuwała się mgła. Lub dokładniej po samych łuskach, zmieniając krok po kroku ich kolor. Była to - czego można się domyślić - klątwa, która więziła Onurisa. Widmo zaczęło wewnętrznie walczyć z samym sobą, by nie poddać się kontroli czegoś, co zmuszało go do realizowania woli innej, niż jego własna. Granica w końcu została przekroczona, a widmo nie wytrzymało. W akcie desperacji, czarnołuski stwór przesunął się w fazie, co zaprezentowało się w sposób, że w jednej chwili pojawił się za Visionem - tak jak gdyby cały czas tam stał. Onuris nic nie powiedizał, nie wyjaśnił. Nie dał również szans na reakcję czy zastanowienie się nad jego zachowaniem. Stwór chwycił syntezoida od tyłu, za głowę, zaciskając na niej swą dłoń zakończoną ostrymi pazurami. Zaraz po tym - obaj zniknęli. Nie było przy tym żadnego błysku, fali czy innego efektu specjalnego. Po prostu zniknęli. ----- Z perspektywy Visiona, również nie było żadnych efektów specjalnych. Ot został złapany przez wielką dłoń ponad dwu i pół metrowego gada, a chwilę później - pojawił się w całkowicie innym miejscu. Tam też, został puszczony, a raczej odepchnięty przez Onurisa. Podłoże wydawało się być piaskiem. Ziemia była popękana, niebo natomiast było koloru rdzawego, miejscami nawet czerwonego. Czasami pojawiały się na nim błyski, jakby piorunów. Innym razem dało się usłyszeć same grzmoty. Mściciel utracił kontakt ze światem zewnętrznym, z Avengers Tower, z SHIELD, z kimkolwiek. Został przeniesiony do innego wymiaru.
Onuris stał jakieś dwa metry od niego, w lekko przygarbionej pozycji. Jego łapy rozstawione były na boki, kolana ugięte. Ręce natomiast miał opuszczone wzdłuż ciała, lekko zgięte w łokciach. Dłonie były otwarte, obnażając pazury widma. Przez jego czerwone ślepia przemawiały wyłącznie gniew oraz śmierć. Pysk smoka był lekko otwarty, pozwalając mu łapać powietrze poprzez głębsze wdechy. Klatka piersiowa pracowała dość szybko, przez co dało się wnioskować, że stworzenie było zdenerwowane. Na ramionach widma pojawiły się czarne pioruny, przechodzące przez jego ciało aż do samych dłoni. Jeśli Vision był w stanie wyczuwać silne skupisko energii, po prostu - energii, co niekoniecznie musiało być związane z magią - od tego stwora mógł wyczuć coś podobnego. Niczym przeładowany reaktor atomowy. Gad wydawał się walczyć samemu ze sobą - z jednej strony nie kontrolując się, z drugiej - powstrzymując przed zaatakowaniem mściciela. Nic jednego nie mówił, nie wydał z siebie żadnego dźwięku - nawet warknięcia. Jedynie jego ogon szurał po ziemi za nim, zniecierpliwiony, domagając się działania.
[Vision i Onuris ZT -> TUTAJ]
|
| | | Sam Wilson
Liczba postów : 63 Data dołączenia : 15/08/2014
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Sro Wrz 21, 2016 11:51 am | |
| Sam wysłuchał odpowiedzi Visiona co były dla niego dosyć szalone. Przecież jak może jakiś starożytny smok przywrócić żywe organizmy do życia. Nie, żeby miał pretensje ale choć w tych czasach można spotkać wiele dziwnych rzeczy to ożywienie umarłych jest nadal nie możliwe w oczach Falcona.
Falcon posłusznie postanowił wykonać polecenie Visiona i udał się razem z Wingiem do wieży Avengersów.
[z/t] |
| | | Doctor Strange
Liczba postów : 150 Data dołączenia : 13/08/2012
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Nie Paź 16, 2016 8:25 am | |
| Krew policjanta, która rozbryzła się na ścianie w wyniku pociągniętego spustu sprawiła, że Stephen stanął jak wryty. W głowie cały czas echem obijał się dźwięk wystrzału. Jego lekarskie ego w tym momencie zostało unicestwione gdy na jego oczach mężczyzna stracił życie w przeciągu sekundy a Strange nie mógł nic zrobić. Paraliż bezsilności ogarnął jego ciało, zupełnie jakby się wyłączył. Zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością i tym co działo się dookoła, a działo się sporo. Wszyscy ruszyli w pogoni za Amorą, która przez swoje cwane sztuczki doprowadziła do tak wielu szkód. Po chwili w puste zastąpił gniew i rozpacz. Czarodziej zmarszczył brwi po czym delikatnie się uniósł w powietrze recytując pod nosem kilka słów. Pojawiło się jasne światło, które błysnęło i po chwili Strange zniknął. Obwiniał się w pewnym stopniu za to co właśnie się stało. W całej swojej lekarskiej karierze nie dopuścił do śmierci niewinnej osoby. Był zły na samego siebie.
z/t
|
| | | Punisher
Liczba postów : 189 Data dołączenia : 14/04/2013
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Pon Lut 17, 2020 12:46 pm | |
| Castle doskonale wiedział, że jest to dość dziwny pomysł specjalnie ostrzygł się na modę wojskową. Którą często policjanci robią podobnie, raczej by nie nabrać podejrzeń wziął sobie tożsamości detektywa policji który został przeniesiony z Wielkiej Brytanii do Nowego Jorku, to też może był nieco podejrzliwy ale cóż, tak już jest z ludźmi z jego pokroju wchodząc do swego drobnego gabinetu odłożył ciężki płaszcz na wieszak podrapał się po swojej szorstkiej i nie przyjemniej skórze na twarzy, na której znajdywało się od groma drobnych i większych blizn. Nie wiedział za bardzo co jej ma powiedzieć, miał nadzieje że wszystko się uda ułożyć oraz nie będzie żadnego problemu. Wszak był małomówną bestią, która więcej działa ale też nie chciał by świat owładną chaos i czy to co robi, wiele ludzi rajcuje nie ma pojęcia, nalał sobie kawę do swego czarnego jak noc kubka i zaczął przeglądać informacje, oraz co mógł by się dowiedzieć o Bohaterce która wzięła sobie ksywę She–Hulk, miał nadzieje że dzisiaj ją spotka. W tle grało gdy David szukał informacji,nigdy nie potrafił zakończyć walki był od tego wszystkiego uzależniony, chciał przestać ale z kolejnej tury na kolejną szło to coraz głębiej, jak by dostał łopatę kopał ***ą dziurę która potem stała się jego domem, wiele weteranów nie wytrzymuje mroku, w którym siedzi ale to właśnie w tym mroku narodził się The Big Bad Punisher, który jest pogromcą wszystkiego co złe, chce jedynie czego to po prostu sprawiedliwości, jeśli bóg istnieje i nie jest milczącym sk***, który lubi patrzeć na czyjeś cierpienie niech mnie stąd zabierze oraz odda mi rodzinę za którą poszedł walczyć i był gotowy zginąć. Ta cholerna dziura jest jak służba dają ci za młodego łopatę i każą kopać, nie każdy wytrzymuje by albo tam zostać albo jakiś cudem z niej wyjść, ale cóż by po tej walce w ciemności, podali ci linę i możesz się wspiąć ale dla Francis, życie nie było miłe i po stracie uderzył z cholernym hukiem a ta czarna dziura która pożera wszystko wypluła The Punisher, teraz nie odczuwa niczego poza gniewem który jest porównywalną wielkością do poczucia winy. Wszystko by oddał by znowu wrócić do swojej rodziny, sen który był niczym świeża blizna przy każdym delikatnym muśniecie, wracały niczym bumerang z tego dnia kiedy był to ostatni poranek z Marią, młodym Frankiem oraz Lisą... nigdy nie zrozumie dlaczego to się stało, może i próbował po wojnie się dostosować specjalnie przeprowadził się, ale chciał jedynie dobra na wszystkich. A co dostał to koszmary oraz brak świadomości że nie uratował wszystkich, dlaczego bohaterowie którzy tak go pilnują nie ruszą na wojnie i nie zakończą ją? W śnie wszystko było sielankowe i teraz ta pamięć zostanie tylko w jego głowie... +18 (Całość wątku, będzie w tym stylu tak że jeśli brzydzisz się nie czytaj.)
Ostatnio zmieniony przez Punisher dnia Wto Gru 01, 2020 8:59 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | She-Hulk
Liczba postów : 108 Data dołączenia : 17/04/2013
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Pią Mar 20, 2020 4:06 pm | |
| Ostatnie tygodnie były dla Jen łaskawe i obfitujące w cudowną nudę. Przygoda w magicznym wymiarze u boku Lveliasa i Nathana Renko wyczerpała ją psychicznie i niczego nie pragnęła bardziej, niż zaszyć się w samotności i spędzić kilka dni w wannie pełnej gorącej, spienionej wody, czytając kieszonkowe wydania tandetnych romansów. Zatelefonowała do szefa swojej kalifornijskiej kancelarii z oświadczeniem, że udaje się nareszcie na mocno zaległy urlop, po czym zabunkrowała się w swoim nowojorskim apartamencie, głucha na świat zewnętrzny. Kiedy jakiś czas później zregenerowana i wyspana wynurzyła się nareszcie ze swojej bańki, zorientowała się, że Nowy Jork w tym czasie nie próżnował, o czym świadczyły dobitnie nagłówki gazet, lokalne wiadomości i kilka nieodebranych połączeń od jej miejscowych super-przyjaciół. Miasto wciąż zmagało się z pokłosiem ataku olbrzymich robotów, po Manhattanie hulały niewyjaśnione zjawiska, a ledwo dzień czy dwa wcześniej w Hell’s Kitchen wybuchła kolejna strzelanina, tym razem ze śmiertelnymi ofiarami. Jennifer westchnęła, sięgając ponad gazetą po kubek porannej kawy, kiedy stolik zatrząsł się gwałtownie pod wpływem wibracji telefonu. Jen niechętnie zerknęła na wyświetlacz. Wiadomość pochodziła z nieznanego numeru, a jej nadawcą był - jakżeby inaczej - potencjalny klient. Zmarszczyła brwi z niezadowoleniem. Nikomu prócz Sue i Carol nie mówiła, że jest w Nowym Jorku, a tym bardziej nie podała do wiadomości publicznej, że znów uruchamia swoje miejscowe biuro. Siorbnęła kawy i wczytała się w wiadomość. Chodziło o Krugera, szwajcarskiego biznesmena, z którym zawodowo miała do czynienia kilka lat wcześniej. Prosił o spotkanie i wysyłał nieznanego jej z nazwiska angielskiego glinę jako pośrednika. Jen uniosła brwi, zaintrygowana. Sprawa w oczywisty sposób śmierdziała i w innych okolicznościach odmówiłaby. Facet był dobrym i hojnym klientem, miał jednak szemraną reputację i wolała nie mieszać się w jego interesy z czystej ostrożności. Zaangażowanie nowojorskiej i brytyjskiej policji zmieniało jednak postać rzeczy. W co takiego wplątał się Kruger? Czyżby zaproponowali mu status świadka koronnego, a on liczył, że z jej pomocą wyciągnie z tego układu ile się da? Z zamyśloną miną dopiła kawę, po czym wystukała na klawiaturze odpowiedź twierdzącą. Na spotkaniu dowie się więcej, a nic przecież nie obligowało jej do przyjęcia propozycji Szwajcara, jeśli szczegóły całej sprawy nie przypadną jej do gustu. Złożyła gazetę („Przestępczość rośnie w Nowym Jorku” – nagłówek tyleż niepokojący, co uniwersalny, niezależnie od daty), zerknęła na zegarek i uznała, że zdąży jeszcze wstąpić do biura po kilka dokumentów i formularzy. Uczesała włosy, zamieniła szlafrok i kapcie na garsonkę i szpilki, i zamówiła taksówkę. Kiedy wysiadła z niej przed posterunkiem, pod budynek zajechał akurat radiowóz na sygnale, kolejny zaś z piskiem opon odjeżdżał na akcję. Miasto nie zamierzało zwolnić tempa. Jen sprężystym krokiem pokonała stopnie wiodące do wejścia i machnęła adwokacką legitymacją siedzącemu w dyżurce policjantowi. - Jennifer Walters, jestem umówiona. Młody człowiek zmierzył ją niezbyt przychylnym spojrzeniem, ale nie znalazł nic, do czego mógłby się przyczepić. Skinął na swojego kolegę, który zerknąwszy na legitymację Jen natychmiast połapał się w czym rzecz. - Tędy, panno Walters. Detektyw już czeka. Podążając krętymi korytarzami posterunku Jennifer mogła na własne oczy przekonać się, że tego dnia mundurowi solidnie zapracowywali na pieniądze podatników. Telefony dzwoniły nieustannie, a jej ścieżkę co i rusz przecinał ktoś spieszący dokądś z naręczem papierów. Prowadzący ją policjant zatrzymał się wreszcie i otworzył przed nią drzwi niewielkiego gabinetu. Wewnątrz czekały na nią trzy osoby – dwóch mężczyzn i kobieta. Jen nie od razu rozpoznała tego, stojącego pośrodku. Coś tknęło ją, gdy po kolei ściskała wszystkim ręce, wymieniając grzeczności, jednak dopiero, gdy za policjantem zamknęły się drzwi, jej pamięć wypluła właściwe wspomnienie. Jen zesztywniała, świdrując mężczyznę wzrokiem. Zmienił fryzurę, ogolił się i przybyło mu kilka blizn, ale nie mogło być mowy o pomyłce. Wszędzie rozpoznałaby tę twarz. - Frank Castle – powiedziała głosem, w którym próżno było szukać jakichkolwiek śladów ciepła. – Masz tupet, żeby się tu pokazywać. Nie lubię, kiedy ktoś ze mną pogrywa. Co zrobiłeś z Krugerem? Nie wiedziała, co myśleć. Była zaskoczona i wzburzona, ale jeśli to była zasadzka, to wyjątkowo marnie zaplanowana. Jej dawny klient powraca, by się zemścić? W samym środku miasta, otoczony przez stróżów prawa? Mało prawdopodobne. Nie mówiąc o tym, że ona miała znacznie lepszy powód, by chować urazę. Być może to błogosławiona nuda ostatnich tygodni odcisnęła na niej piętno, ale wbrew sobie była zaciekawiona tym, co oznaczał nagły powrót Punishera. Wiele ryzykował aranżując to spotkanie. Nie zamierzała jednak łatwo mu odpuścić, ani dać jakiejkolwiek satysfakcji. - To ma być żart? Podaj mi jeden dobry powód, dla którego nie powinnam wszcząć teraz alarmu. Uprzedzam – jeśli twoja odpowiedź mi się nie spodoba, zapuszkują cię szybciej niż zdążysz powiedzieć „Wielki Zły Punisher”. |
| | | Punisher
Liczba postów : 189 Data dołączenia : 14/04/2013
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Pią Mar 20, 2020 6:41 pm | |
| Nagle w jego głowie wszystko zrobiło się czarne i tylko było widać Panią Adwokat i Castle, nikt więcej się nie liczył wszak doskonale wiedział że to będzie ciężka droga, jaką muszą przejść ale warta poświecie. Ile razy nie słyszał Spoczywaj w Pokoju Castle, Pora umierać Frank, Z tego miejsca nie ma ucieczki, to już twój koniec… Cały czas jest i żyje, to jest chyba nie możliwe jak każdy człowiek od niego się odwrócił gdy stracił rodzinę, nikt nie potrafi sobie tego wyobrazić jak jedyne osoby które kochasz tracisz, a ci których miałeś za ,,braci i siostry” odchodzą od ciebie. Jednak wojna zmienia cholernie człowieka, może nigdy Punisher nie będzie w stanie być Francis David Castiglione Seniorem. Skończyło się to wtedy gdy żona przekonywała go by zakończył służbę, a nie potrafiąc ruszył i wszystko poszło niczym piekielny ogień, jedynie popiół na jego dłoniach. - Kopę lat Jen, też miło cię widzieć - Spojrzał na nią cóż dawno się nie widzieli od ostatniej rozprawy gdzie broniła niczym lwica, ale cóż jak było wszystko ustawione doskonale pamiętaj jej minę oraz wielu ludzi, na Sali kiedy wykrzyczał kim doskonale jest. To co robi jest złe ale może to właśnie jest zło konieczne, które żaden bohater nie będzie potrafił przeskoczyć. Tylko zawsze to David był tym wielkim złym potworem który walczy w mroku, często wykorzystywany przez rząd kiedy oddawał wszystko co mógł, chciał naprawdę wszystko ułożyć w swoim życiu po wojnie ale czuł pustkę i jakieś zniszczenie, może wybór kiedy chciał odejść od żony i dać jej pod opiekę dzieci a sam płacić z swojej solidnego żołdu na alimenty, było by dobrym pomysłem… jakoś nikt mu nigdy nie pomagał, a nawet jeśli to potem źle kończył czy odchodził od Castle to też wybrał wojsko, bo był pogodzony z własnym losem i właśnie może bycie potworem było mu dane. Bo jeśli Bóg stworzył świat to od wielu lat jest obojętny co tutaj się dzieje…. - Pierw się uspokój, zaprosiłem cię tu byś znowu nie miała problemu jak z Strzelania w LA, gdzie niemalże zginęłaś bo wkurzałaś gangi. Nie jesteś mną gdy ja poluje to jedynie co jest to rzeź oraz permanentna kara. - Ruszył kulejącym krokiem w stronę ,,Bohaterki" by stanąć na przeciwko jej twarzą w twarz, oraz chciał zobaczyć jej minę doskonale wiedział co się stało z jej rodzicami. Powinna być wdzięczna że dostała taki ,,dar" a nie osądzać niewinnego człowieka który robi to samo, co na rządu a jedynie co się zmieniło to miejsce walki. A kto tak na prawdę będzie osądzać go i dlaczego jest winne jeśli ci ludzie nikogo już więcej nie skrzywdzą? Gdzie jest ta granica i czy jest z jej powrót na odkupienie? tyle pytań ale brak odpowiedź, podróżując długi czas bez głównego celu po Europie żałował że nie został w Rodzinnym Wsi Marii z dziećmi gdzie po wojsku, gdzie mógł spokojnie żyć ale chciał wrócić tutaj i to był najgorszy błąd jaki zrobił w życiu.
Ostatnio zmieniony przez Punisher dnia Sob Paź 03, 2020 1:17 pm, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji | |
| |
| | | | Posterunek Nowojorskiej Policji | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |