|
| Posterunek Nowojorskiej Policji | |
|
+9Carol Danvers Doctor Strange Thor Sam Wilson Amora Scarlet Witch Nova Toxin Loki 13 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Posterunek Nowojorskiej Policji Pon Lip 30, 2012 7:29 pm | |
| First topic message reminder :Spory budynek posterunku z dostępem do laboratorium.
Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Nie Wrz 10, 2017 12:19 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
She-Hulk
Liczba postów : 108 Data dołączenia : 17/04/2013
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Czw Kwi 16, 2020 8:39 pm | |
| Przytyk najwyraźniej trafił w czuły punkt, co dało jej odrobinę satysfakcji. Podobnie jak ona, Castle nie zapomniał w jakich okolicznościach spotkali się po raz ostatni, ale w przeciwieństwie do niej wyciągnął z owej sytuacji niewłaściwą naukę. Nie była osobą skłonną do rozpamiętywania porażek, ale prywatne i zawodowe upokorzenie, jakie za jego sprawą musiała ścierpieć wciąż prześladowało ją w gorsze dni. Otrząsnęła się ze wspomnienia. Castle wyraźnie nie miał wrogich zamiarów, co pozwoliło jej nieco się rozluźnić. Zachowanie pełnego profesjonalizmu mogło tylko posłużyć jej w tej sytuacji. Jednak kolejna wypowiedź mężczyzny tylko bardziej wytrąciła ją z równowagi. Nie mogła uwierzyć własnym uszom. Nie tylko sobie tylko znanymi sposobami znalazł informacje na jej temat - informacje, którymi ze zrozumiałych względów niechętnie dzieliła się z osobami trzecimi - to jeszcze śmiał bez cienia zażenowania poruszać ten temat w bezpośredniej rozmowie. Oczy Jennifer ciskały pioruny, a gdy mężczyzna podszedł bliżej mógł zauważyć także niespokojne ruchy rozszerzonych nozdrzy, zdradzające ledwo hamowaną wściekłość. Hulk w jej wnętrzu wprost marzył o rozpłaszczeniu tego bezczelnego człowieczka na najbliższej ścianie i choć Jen ceniła sobie swoją samokontrolę, równocześnie po raz pierwszy w życiu pożałowała, że nie jest Brucem... - Nie waż się do mnie o tym mówić, Castle. Nie masz prawa. I porzuć ten patetyczny ton, nie jesteśmy na sali sądowej. - Odetchnęła, uspokajając się. - Dobrze, pogadajmy jak cywilizowani ludzie. Po co tak ryzykowałeś? W czym moja skromna osoba może ci pomóc? - Uniosła spojrzenie na parę stojącą w głębi gabinetu. - I kim są twoi przyjaciele? Bo zakładam, że z przedstawicielami prawa mają równie wiele wspólnego, co ty. |
| | | Punisher
Liczba postów : 189 Data dołączenia : 14/04/2013
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Czw Kwi 16, 2020 8:56 pm | |
| Jedynie burknął, od razu wiedzieli co to znaczy wyszli z pokoju by mogli zostać, a sam został sam na sam z panną Zieloną. Cóż znał ją na wylot wszak szkolenie w siłach specjalnych, a potem jako agent rządowy musiał studiować na temat najróżniejszych przypadków, to też zdobywanie wiedzy na Castle to chleb powszechni szczególnie można uznać go za najtwardszego żołnierza amerykańskiego jednostki Delta Force. Spojrzał jej prosto w jej piękne oczęta, zastanawiał się dlaczego tak go nienawidzi, przecież dzięki Castlowi Zielona stała się bardzo popularną osobą w całych US. - Uspokój się bo ci pęknie ten piękny strój a walczenia nago, chyba nie jest w twoim typie? - Wyjął telefon który jej podał, by miała możliwości by ich kontakt się mógł nie urwać, rzecz jasna telefon był, tak dobrze zabezpieczony co Granice Korei Północnej. Nie spuszczał z jej wzroku niczym drapieżnik na zwierzynę na jej kolejny ruch. ,,Stary Frank" zgodził by się że jest to kobieta na prawdę urodziwa, ale jednak Punisher zasłonił czernią całe jego człowieczeństwo, stąd nie czuje żadnego pociągu ani podniecenia. - Czy ja ci wyglądam na osobę cywilizowaną? - Powiedział te słowa z swoją kamienną miną. Jego ,,szwabska” szczęka która może była po jego przodkach czy z taką się urodził nadawała mu więcej powagi. - By pokazać ci jaki jest mój świat, bo to nie są komiksy czy filmy. W prawdziwym świecie ludzie giną, nie zawsze do kurwy nędznej dobro wygrywa, ja jestem potworem który niszczy wszystko. A jesteś tutaj bo pomożesz mi dopaść najgrubszą rybę w Nowym Jorku. -Nie odpowiedział na jej ostanie pytanie, bo nie musiał jego sprawa kim są co robią i gdzie są wszak nic innego nie zrobi. Rose i Oliver pojechali do kostnicy przygotować zwłoki, które będą dowodem jaki świat jest piękny według bohaterów.
Ostatnio zmieniony przez Punisher dnia Sob Paź 03, 2020 11:59 am, w całości zmieniany 2 razy |
| | | She-Hulk
Liczba postów : 108 Data dołączenia : 17/04/2013
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Pią Lip 31, 2020 2:45 pm | |
| Jen powstrzymała się od przewrócenia oczami. Punisher czy nie, Castle, kiedy przyszło co do czego, był tylko kolejnym samcem z nadmiarem testosteronu. Jeżeli liczył na to, że uda mu się wpędzić ją w zakłopotanie, to grubo się przeliczył. Znosiła w swojej karierze niezliczone męskie spojrzenia i komentarze, a także miewała do czynienia ze Starkiem... Była dobrze uzbrojona na taką okoliczność. - Nie bądź obleśny, Frank. Może i nie jesteś szczytem ogłady i ucywilizowania, ale oboje jesteśmy zawodowcami i tego się trzymajmy. Obróciła w dłoniach otrzymany telefon, a jedna z jej brwi samoczynnie się uniosła. Szpiegowskie sztuczki, przebrania, tajniackie spotkania... Musiała przyznać sama przed sobą, że jej zaciekawienie rosło. I choć po ostatnich przejściach miała nadzieję, że jej następna sprawa będzie dotyczyła raczej spraw prostych i przyziemnych, to nie była w żadnym razie osobą, która cofa się przed wyzwaniem. - Gruba ryba, powiadasz. - Uniosła drugą brew do kompletu. - W porządku. Przykułeś moją uwagę. Pokaż mi ten swój świat i obym tego nie żałowała. Obróciła się ku wyjściu, lecz jeszcze rzuciła przez ramię: - Zaproponowałabym wzięcie taksówki na spółkę, ale znając życie masz tu gdzieś zaparkowaną przytulną, niepozorną furgonetkę na fałszywych blachach. Mam rację? |
| | | Punisher
Liczba postów : 189 Data dołączenia : 14/04/2013
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Pią Lip 31, 2020 5:29 pm | |
| - Tylko na mnie bycie zawodowcem działa na zasadzie mordowania, a ty tylko bronisz systemu który jest wadliwy i nie sprawiedliwy. Oraz na pewno tego pożałujesz, bo wchodzisz na wody które cię mogą porwać i gówno zrobisz. - Ubrał płaszcz poprawiając kołnierz, jak i założył czapkę z napisem Veteran. Doskonale wiedział że nawet w policji służą byli żołnierze, wszak bycie porzucony to chyba najgorsze uczucie, jakie ludzie mogą dać innemu człowiekowi. A tym bardziej, jeśli oddał k***a wszystko, a nigdy nie dostał nic w zamian. Ruszył w kierunku drzwi, by udać się do samochodu gdy skończyła kobieta mówić. -Pewnie myślisz, że to co mówiłem w sądzie, było kłamstwo ale wiesz co miałem ochotę powiedzieć, prawdę co leży mi na sercu. Bo szczerze gówno mnie obchodzi, co sądzą o mnie inni ludzie, nigdy nie będą. Szczególności ci ,,bohaterowie" co zawsze są po fakcie, nigdy nie potrafcie zatrzymać zło w zarodku.-Przy tym patrzył na zegarek z napisem Army chciał być na czas, wszak teraz przestępczość urosła i pewnie politycy też są połączeni z tym wszystkim, tam nigdy nie było osób w porządku zawsze ktoś coś kombinował, wchodząc do auta, ubrał rękawiczki skórzane oraz okulary poprawiając siedzenie, nagle masywny Rottweiler zaczął szczekać na Jen, jedno słowo po niemiecku i nagle się uspokoił. - Teraz posłuchaj mnie bardzo uważnie, świat do którego wchodzisz nie przyjmie cię ciepło, nikt ci nie podziękuje za pomoc a na końcu nie będziesz czuć dumy, tą drogą którą podejdziemy nie ma odwrotu, tak że mniej tego świadomość Zielona. - Wpisał kod oraz ruszył w stronę swej dawnej kryjówki poza miastem, w czasie jazdy rozglądał się oraz jechał taką trasą która była najmniej kolizyjna przy okazji wsłuchiwał się bo pewnie Jen będzie miała coś do powiedzenia a raczej oprócz narzekania to może coś miłego powie. Zatrzymując się na światłach, spojrzał w odbiciu w lustra że jego nos prawdopodobnie jest złamany, wziął ołówek i jednym sprawnym ruchem wkładając kawałek drewienka nastawił nos, przy tym nawet nie jęknął, jednak życie z wiecznym bólem i zniszczenia daje pewne zalety bo bądźmy, szczerze kto by nie cofnął się po tym jak stracił osoby bliskie i rodzinę i jednym zdaniem jego życiu tym paliwem, jest mordowanie złych ludzi. By będąc już w połowie drogi, zawiesił się w myślach będąc w więzieniu długi czas zastanawiał się w izolatce na temat tego jak będzie, wyglądało jego życie i nie wierzył że własny rząd który tak bardzo kochał, a dokładnie kraj sprawił mu wiele bólu. Doskonale zdawał sobie sprawę że jest potworem, wszak działanie na bliskim wschodzi z porywaniem i likwidowanie ważnych celów nie jest czymś miły, ale to właśnie rząd przy dobraniu najlepszych żołnierzy amerykańskich by potem zrobić, z nich machiny do zabijania potem zlikwidowało, co śmieszne jak Rambo miał podobną ksywkę, jak ten osobnik też został z tym wszystkim sam, całym ciężarem na barkach oraz poczuciem pier***ć świat, bo i tak nic k***a nie dało to dobrego, co niby moje poświęceni i bycie bohaterem wojennym dało? Może to dziwne, ale to właśnie bycie Devil Dog z krwi i kości Marines sprawiło, mniej czasu spędzenia z Marią i dziećmi pokazało było lepiej gdy nie był przy nich, a spędzał czas w jednostce. Wszak gdy tylko się pojawiał cierpieli oraz od nich się oddalał, możliwe że z jego powodu, a może po prostu brak wojny dał brak sensu w życiu i co robi to tylko po prostu rutyna? Castle można nazwać bestią, z racji jakich czynów się popełnił. Ale czy można winić wilka za to że poluje na owce? przecież to nasza natura, z którą niektórzy walczą a niektórzy, nigdy te przypuszczenie zamknie w sobie, nigdy nie dopuści do siebie. Frank doskonale wiedział, że człowiek który znajdzie się tutaj, nigdy już nie wróci żaden przebieraniec z Halloween, nie powie mu by przestał, ale też nigdy żadną osobę nie okłamał ma pewien rodzaj honoru oraz bycia patriotą, mimo że kraj postąpił z nim w ten sposób. - Wiesz co Zieloniutka, mam pewną zasadę nie wpierdalasz się w mojej decyzję, jeśli ktoś zasłuży na śmierć ginie, nie ma żadnych błagań czy przebaczeń, świat sra na takich co chcą odkupienia i są dobrymi ludźmi. - Wziął głęboki oddech, spojrzał na nią, chwilę się zastanowił i rzekł te słowa, które na pewno zabolał jej moralność. - A poza tym myślisz, że zostanie wysłany na całe życie na szpitale, łóżko jest lepsze niż śmierć? ja po prostu sprzątam brud, bo te całe miasto nim śmierdzi. Czy myślisz że płacenie za zbrodnie krwawymi pieniędzmi by wyjść na zewnątrz, jest to dobry sposób by ludzie mogli nie łamać prawa? Albo jakiś błąd przez policję i nie da się komuś udowodnić zbrodni. Ja robię to co wy ,,bohaterowie" nie potraficie iść, a moją drogą nie ma możliwości powrotu czy tam odkupienia, nie wiem co u ciebie w głowie się kotłuje. - Ostatnie słowa powiedział pod nosem, Castle od śmierci rodziny, stał się jeszcze bardziej twardszym sk*** niż Rambo i Terminator razem wzięci, to może dlatego ciężko było go złamać? Mało jaki Weteran się z tym zgodzi, ale większości z nich po wojnie zostawia tą machinę wojenną za sobą, a bierze tylko koszmary oraz ból jaki musi co rano znosić, a po czasie to wszystko rdzewieję wspomnienia znikają, jeśli ma się szczęście. Niestety Castle nigdy nie miał, ludzie z którymi służył ginęli i nie za bardzo czuł straty, dopiero podróż do domu go zniszczyła bo dzieci, które nawet nie znały swego ojca, Maria która nie potrafiła na niego spojrzeć, bo wiadomo jak to jest z żołnierzami większości idzie do burdelu, by ,,wyrzucić" z siebie ten przykrości i spędzić miło czas, ale nie Castle zawsze był wierny. Chociaż ból do związku jeśli jest nie przesadzony jest przesadzony jest potrzebny. Bo chyba to właśnie uczy wszystkiego ból oraz strata, najwięcej daje do myślenia może to kłamstwo, może świat jest właśnie zbudowany na szczęściu i pięknu. Ale to chyba się skończyło w czasie pikniku, który był pieczątką wysyłając wszystko co dobre, do samego piekła. Castle mógł się nie godzić, na dołączenie do jednostki specjalnej w której łamali prawo, rząd nie wiedział o tym tylko CIA ale tego nie zrobił, dlaczego? to pytanie pewnie zadaje sobie w głowie każdego dnia czemu wybrał tą drogę robiąc potworne rzeczy, które wyszkoliły go na koszmar na każdego przestępcy, spędził całe życie w wojsku, nigdy nie czuł straty która po prostu złamała go w taki sposób że nie da się go naprawić, żadna osoba tego nie zrobi to też Castle. Podróżuje po świecie polując na tych którzy, skrzywdzili osoby by już tego więcej nie zrobili, bo nie chce by nikt już nie cierpiał jak on. Wie że świata nie zbawi nie jest od tego, tak ludzie dobrzy mają pod górę, bo co daje bycie bohaterem? gówno, strzelają do ciebie. Potem poklepią po plecach, blah blah blah. Dobry robota, żona nie chce na ciebie patrzeć z dziećmi nie potrafisz rozmawiać, mimo że ich wspierasz. Tylko nikt nie chce być w takim gównie, bo jedynie co trzeba cię przy życiu to uczucie że któregoś dnia będziesz doceniony, przez osoby które zauważają to jaki jesteś i nie mają ci za złe, że skrzywdziłeś tak wiele. Z racji tego że jego płaszcz został położony na tylne siedzenie, chciał w samochodzie mieć większy komfort, a też nie czuć podejrzenia, bo wszak mało kto widział jego twarz, a jedynie co przestępcy widzą to czaszkę w ostatnim tchnieniu, z racji tego że Castle już większość swego życia działa w boju, jego ciało nie jest w dobrym stanie na kanon mężczyzny, wszak najróżniejsze blizny na ciele, jak i oparzenia i kilka sztucznych zębów, na pewno nie dodaje mu do atrakcyjności, ale cóż przynajmniej robi to do czego dostał dar w życiu i może miał rację Kingpin przed wypuczeniem z więżenia że potrafi się do każdej sytuacji dostosować, Jenn jeśli się przyjrzy na przed ramieniu znajdują się kilka starych blizn które możliwe że świadczą o kilku próbach samobójstwa, wszak kto by się nie załamał tracił wszystkie osoby które kocha, oraz został sam z problemami? Na prawej ręce znajdował się zegarek, który był prezentem od Marii, z racji zakończenia służby Castle. Gdy już był przy obrzeżach miastach Castle, nieco bardziej ,,wyluzował" na swój żołnierski sposób domyślał się że raczej tutaj to bandyci co najwyżej kradną pocztę czy jakieś rowery, to też nie ma możliwości by mu coś groziło, ocenił wyglądem pannę adwokat która chroni chorego systemu, z którego każdy skurwiel może wyjść jak zapłaci odpowiednią cenę za zgodą/łapówką sądu, więc nie rozumiem po co ona chroni to gówno zamiast zmienić i naprawić? Przejechał twarzą po swojej zabliźnionej brodzie, uważanie spojrzał na kobietę zastanawiając się czy to powiedzieć, a może jej to nieco zdanie zmienić na jego temat. - Pamiętasz kiedy był atak obcych/kosmitów czy innego pierdolnego złomu, które wrzuciło się na moje kochane miasto zacząłem jak mam, to w zwyczaju bronić. - Przerzucił wzrok na ulice, chciał na spokojnie dojechać by nie było żadnych trudności, poprawił się na siedzeniu nie chciał by myśli wróciły do wydarzenia w parku więc, tą czarną materię starał się zatrzymać by nie dobiła się do jego mózgu. - Spotkałem wtedy Dyrektora S.H.I.E.L.D Nicholas Joseph Fury Sr. Który zaproponował mi możliwości dołączenia do Avengers, wiesz dlaczego się nie zgodziłem? Iż moje brzmię nikt nie podniesie, możesz nazwać mnie potworem. A czy kiedykolwiek ciebie okłamałem? - Zacisnął dłonie by później, dać temat swej kariery wojskowej, by mogła jeszcze bardziej zrozumieć co dzieje się w łbie Frank Castle. - Będąc na kursie z medycyny, a dokładnie uczyłem się na chirurga wojskowego.... - Nabyte umiejętności wykorzystuje do torturowania ludzi a przy okazji leczenia samego siebie. - Wiesz co tak sobie zastanawiałem się nad tym co to jest za życie, każdego dnia zostajesz poturbowany oraz zmiażdżony, ktoś ciebie ratuje i przywraca do życia, a tak kółko w kółko aż skończy ci się sens w życiu, tylko jaki to jest sens? - Możliwe że Castle nieco za bardzo z filozofował ale po prostu zastanawiał się nad tym całym prawem cały czas klepią po plecach przestępców i szaleńców, a nie mogą ich skazać na śmierć iż dlaczego? Chociaż pewnie, też ta metafora pasowała do Castle który już dawno powinien być na Emeryturze wrócić do Berlina z rodziną i mieć, tego dość a jednak został iż nie zna innego życia niż wojna.... A tym bardziej nie rozumie tej dzisiejszej młodzieży, która tworzy jakieś pierdolnę bezpieczne przestrzenie, doszukuje się w słowach zła, a zaraz mówi że normalni ludzie są jacyś toksyczni, gdyby taki człowiek dostał by karabin i kazano by zdobyć Lądować na Noramadii to ciekawie, ile osób by się udało to zrobić teraz? ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Samochód w którym Castle spał oraz planował był dość obszerny, widać że zostało wydane z Niemieckiej fabryki, z specjalnym powiększonym miejscem oraz skórzane tapicerka, by podrożę były znaczniej przyjemniejszej. Frank z racji jego paranoi dodał kilka więcej lusterek oraz na samym środku trzymał telefon z nawigacją oraz radio shark by mieć dostęp do policyjnego radia, z racji że nie chciał być namierzony jego telefon, specjalnie bierze sygnał z Europy by ciężej było go znaleźć i by utrudnić jego szukanie, zostało zamontowane tablice rejestracyjne. Okna, zostały wzmocnione podwójnym szkłem oraz, wyjmowaną z góry blachą która wytrzyma broń krótką, w jego centrum dowodzenia, oprócz wojskowego łóżka na którym leżała książka Moby Dick, była dość bliską opowieścią na Castle obok na małym stole znajdował się laptop oraz drobna kuchnia pod którą, leży kilka pudeł z bronią palną oraz sam pies który, był prezentem od Marii na dzień powrotu Castle z wojska, by zajął myśli bo jednak sam koszmar i trauma często wracała, gdy się wsiadało zawsze był wymagany kod, by się jakoś zabezpieczyć przed kradzieżą, wszak zawsze po akcji wozi kilka torb pieniędzy oraz sam ekwipunek który jest mu niezbędny, a wiadomo złodziej samochodu nie brakuje.
Ostatnio zmieniony przez Punisher dnia Czw Lis 26, 2020 2:28 pm, w całości zmieniany 9 razy |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Wto Wrz 15, 2020 11:10 am | |
| [Nie jest właściwy post gm, co nakreślenie tła sprawy, którą będziecie się zajmować. Poniższe akapity są przedstawieniem wydarzeń składających się na tło waszej sesji. Chciałbym przeprowadzić ją w swoim ulubionym schemacie, to znaczy dając wam zupełnie wolną rękę w kwestii wyboru ścieżki postępowania, tempa akcji i podejmowanych działań. Zakładam więcej niż jedna drogę do rozwiązania sesji, tak więc liczę na kreatywność i zdrowe myślenie. Do rozwiązania sprawy możecie używać wszelkich swoich wpływów, mocy i umiejętności.]
Ogólne Informacje z mediów: Niecały miesiąc temu, jeszcze przed inwazją sentineli miało miejsce makabryczne morderstwo. Celem zamachu był prawdopodobnie główny nowojorski inspektor do spraw żywności i substancji chemicznych, David McFaren, który przebywał w późnych godzinach wieczornych w swoim biurze w Departamencie Żywności i Substancji Chemicznych. W chwili zamachu w gabinecie przebywała również żona i dziecko McFarena, a także gość z nowojorskiego wydziału policji. Zamachowiec oddał szereg strzałów z broni wyborowej z dalekiego punktu. Inspektor, jego żona, oraz gość nie żyją. Córka inspektora została cudem odratowana przez lekarzy i od tamtego czasu znajduje się na oddziale intensywnej terapii pod stałą opieką psychiatryczną. Strzały musiały zostać oddane z niezwykle dużej odległości, bo policji jeszcze nie udało się ustalić nawet miejsca oddania strzału. Śledztwo umorzyło się głównie z powodu inwazji sentineli, choć rzecznik policji obiecuje do niego wrócić gdy tylko znajdą się do tego czas, środki i ludzie.
Frank wie: Gościem inspektora w tamtym czasie był Bernard Hopkins, były przyjaciel z wojska Franka, który pracował jako starszy detektyw nowojorskiego wydziału do spraw narkotyków. Od dłuższego czasu był na tropie dużej afery narkotykowej, a felernej nocy miał skonfrontować swoje spostrzeżenia z inspektorem. Po wojnie Bernard nie utrzymywał z frankiem szczególnego kontaktu, choć Frank interesował się z cienia losami swoich byłych kompanów. Hopkins był uczciwym człowiekiem, który nie dawał się przekupić, mimo licznych prób. Jego oddanie sprawie dorównywało niemal temu, jakie frank żywił do swojej roboty. Zdecydowanie trafił na coś ważnego, a ktoś zdecydował się go uciszyć. |
| | | She-Hulk
Liczba postów : 108 Data dołączenia : 17/04/2013
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Sro Paź 28, 2020 5:18 pm | |
| Jen na tyle zdążyła poznać Castle'a, by nie próbować wchodzić mu w słowo, kiedy perorował, a jak na nieokrzesanego z pozoru mruka zdarzało mu się to wcale często. Szerokim łukiem ominęła paskudne psisko, zajęła miejsce na siedzeniu pasażera i zaczekała w milczeniu, aż ruszą w drogę. Kiedy Frank okrążał furgonetkę, by usiąść za kierownicą, skorzystała z okazji i wyjęła z wewnętrznej kieszeni garsonki swój służbowy telefon. Wcisnęła "dwójkę" i szybko wystukała kilka słów wiadomości, po czym wsunęła telefon z powrotem za pazuchę. Zapinając pas bezpieczeństwa omiotła spojrzeniem wóz, doceniając pragmatycznie urządzone wnętrze i notując w pamięci wszystkie szczegóły świadczące o paranoi jego posiadacza. W przypadku Franka pojęcie syndromu szoku pourazowego niebezpiecznie ocierało się o redundancję. Mając na uwadze fakt, że ma do czynienia z człowiekiem niebezpiecznym i wybuchowym, a jednak nie z gruntu złym, starała się nie brać do siebie zarzutów, jakie kierował pod adresem superbohaterów jako takich. Może lubił dźwięk własnego głosu, a może... może w ten pokrętny sposób starał się przekazać, że potrzebuje jej pomocy. Miałoby to sens, biorąc pod uwagę jak dumnym i nieskłonnym do uznawania własnych ograniczeń mężczyzną był. Jeżeli z tej dziwnej współpracy miało cokolwiek wyjść, musiała powściągnąć własną dumę i irytację, i wyjść mu naprzeciw. Nie oznaczało to jednak, że nie miała żadnych zastrzeżeń. - Rozumiem - powiedziała powoli i niegłośno, wpatrując się w drogę przed maską samochodu. - Pozwól zatem, że ja też narysuję na piasku swoją symboliczną linię, której nie przekroczę. Pomogę ci na ile zdołam, nie znaczy to jednak, że będę stać bezczynnie, jeżeli stwierdzę, że narażasz niewinne osoby, albo używasz środków nieproporcjonalnych do sytuacji. Możesz próbować obrażać mnie czy instytucje, które reprezentuję, ale to ty przyszedłeś do mnie, musisz więc mieć w tym jakiś cel. A ja, panie Castle, reprezentuję prawo. Nie idealne, nie zawsze sprawiedliwie egzekwowane, często nadużywane przez ludzi przy władzy, nie przeczę. Ale to prawo to jedyne, co chroni najsłabszych w naszym społeczeństwie. Ono i bohaterowie, którymi tak gardzisz. Krwawa zemsta ma to do siebie, że rodzi krwawą zemstę. To błędne koło, spirala przemocy, która sama się napędza. Śmiej się, jeśli chcesz, ale prawo jest jedyną rzeczą, która powstrzymuje ten świat przed całkowitą anarchią i chaosem. Nie poświęciłabym mu życia, gdybym w to nie wierzyła. I to jest coś, co musisz zaakceptować, jeśli mamy pracować razem. - Sięgnęła za siebie po zaczytany egzemplarz "Moby Dicka" i pomachała nim w powietrzu. - Chcesz sobie być kapitanem Ahabem, proszę bardzo - bądź. Ale ja na tę twoją łajbę nie wsiądę. Nie, nie będę spokojnie patrzeć, jak mordujesz ludzi, bo nie mogłabym wówczas spojrzeć sobie w oczy. Ale i obiecuję, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby żadne mordowanie nie było konieczne.Rzuciła okiem na Castle'a, ciekawa jak przyjmie jej deklarację. Po chwili spuściła wzrok i zaczęła kartkować trzymaną w dłoniach książkę. Jego następna wypowiedź była sporym zaskoczeniem. Nie miała pojęcia, że Fury zaproponował mu miejsce w Avengers, co zakrawało na sporą ironię, biorąc pod uwagę, że w przeciwieństwie do członków drużyny, on akurat był uosobieniem mściciela... Kiedy zamilkł, ponownie na niego spojrzała, z początku podejrzliwie, potem nieco łagodniej. Egzystencjalne wywody mocno kontrastowały z całą resztą jego wypowiedzi, zdradzając, że pod tą szorstką skorupą krył się nie zbir, na jakiego się kreował, a człowiek, który zbyt wiele w życiu wycierpiał. Jen odchrząknęła w niezręcznej ciszy, jaka zapadła. - Wiem, że w to nie wierzysz, ale nie każde brzemię trzeba dźwigać samotnie. Niektórzy mówią, że cierpienie uszlachetnia, ale to gówno prawda. Cierpienie rani i niszczy. Dobrze mieć choć jedną osobę, której możesz zaufać.Nagła wibracja w kieszeni na piersi sprawiła, że uśmiechnęła się do siebie. Sprawdziła telefon. - Skoro mowa o zaufaniu, uprzedzam lojalnie, że mam polisę ubezpieczeniową, tak na wszelki wypadek. Jeżeli mnie wystawisz, albo wytniesz jakiś głupi numer, fakt, że potrafię w pewnych okolicznościach rzucać samochodami będzie najmniejszym z twoich zmartwień. Jak widzisz, jednak warto mieć przyjaciół. Przemyśl to sobie, Frank.Raz jeszcze przebiegła spojrzeniem po treści wiadomości, trzasnęła klapką i schowała telefon na miejsce. - Kod:
-
"Od: Stark, T. Ok, namierzanie w toku. Powinno działać nawet przy wyłączonym telefonie. Mam nadzieję, że w cokolwiek się wpakowałaś i z kimkolwiek jesteś, wiesz co robisz. Bez obaw, wezwę kawalerię tylko w ostateczności. Uważaj na siebie, Zielona." To słodkie, że się martwi, pomyślała Jen, wygodniej sadowiąc się w fotelu. |
| | | Punisher
Liczba postów : 189 Data dołączenia : 14/04/2013
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji Sro Paź 28, 2020 8:42 pm | |
| Będąc długi czas na wojnie Castle doskonale wiedział co Jen kombinuję, wątpił by po prostu poklepała go po plecach i powiedziała że dobra robota, tak że był przygotowany na najróżniejsze trudności jakie zgotuje mu życie. Gdy tak mówiła o swoich zasadach delikatnie się uśmiechną, patrząc jak ta hipokryzja się wylewa z jej ust mówiąc o prawie nie zdawała sobie sprawę, że przez to system stracił jedyne osoby które były na jego cenne, wykopał topór wojenny i ruszył, w bój jedynie to mu zostało z racji że całe życie, spłonęło. Zostawiając jedynie popiół na jego ciele. - Mój kochany ojciec, mówił mi że wszystko po słowie ale, się nie liczy. Rozumiem twoje pierdolenie, nie mam problemu z tym kim jesteś bo wykonujesz dobrą pracę, za co ciebie szanuje jedynie co nie potrafisz postawić kropki nad i. A już tym ja się zajmę bo jest to moje życie, tak właśnie potoczyło się ono w dniu kiedy straciłem swoją żonę i dwójkę dzieci. A z tej drogi mam świadomości że nigdy nie wrócę. - Odparł biorąc głęboki oddech z racji nastawionego nosa, ciężej było mu oddychać musiał nieco, się przyzwyczaić i poprawić będąc na miejscu by czuć się delikatnie komfortowo. Doskonale pamiętał co się działo, z przestępcami którzy mieli na pieńku z Zielony lachociąg. Rozpierdalała niczym rzucone z kilka metrów arbuzy, a zwraca mu uwagę z tą śmieszną granicą, co za k***a brak sensu z jej strony. - Jeśli bogowie istnieją, to stworzyli owce po to, by wilki mogły jeść baraninę, a słabych po to, żeby silni mieli zabawki. Zieloniutka nie ma prawdziwych bohaterów, tak samo jak nie ma ,,siły wyższej" który nadaje cel w życiu, to robimy my k***a sami. Ten, kto nie potrafi obronić się sam, powinien zginąć, aby zrobić miejsce dla tych, którzy to potrafią. Światem władają brutalność oraz nienawiść i silne ręce. Nie wierz tym, którzy mówią, że jest inaczej. Wsadźcie sobie w dupę te wszystkie umoralnianie mnie. Jestem taki sam jak wy ,,wielcy bohaterowie". Jedyna różnica polega na tym, że nie ukrywam prawdy o sobie. Oświeć mnie z chęcią usłyszę ,,prawdę" na temat świata? Iż jednak, jeśli się nie mylę to nie mów że jestem mordercą. Kiedy wy powtarzacie sobie nawzajem, że wasze gówno nie śmierdzi. Jestem szczery, to świat jest straszny. -Odpowiedział, na jej zarzuty prawo, pomaga najsłabszym osobą, na których na pewno nie stać na sprawiedliwość. Dobrym przykładem są sądy w Europie których niektórych krajach bardziej ciągnie, niż najlepsza ,,kapłanka miłości" (czytaj: k***a) z krajów Skandynawskich. Uśmiechną się pod nosem na słowa bycia kapitanem Ahabem, raczej podobnie jak on by wskoczył w paszcze potwora by go zabić, przypominał mu się pewien cytat o Kapitanie, który powiedział pod nosem Jenn jeśli się skoncentruje, mogła go słyszeć: All that most maddens and torments, all that stirs up the lees of things, all truth with malice in it. All that cracks the sinews and cakes the brain all the subtle demonisms of life and thought, all evil, to crazy Ahab, were visibly personified, and made practically assailable in Moby-Dick. He piled upon the whale's white hump the sum of all the general rage and hate felt by his whole race from Adam down and then, as if his chest had been a mortar, he burst his hot heart's shell upon it. - Być może, jak się spotkaliśmy powiedziałaś mi takie słowa: Nie chodzi o to, co wiesz, Frank, tylko o to, co możesz udowodnić w sądzie. – Długo nad tym myślałem i może ta anarchia i chaos, jest właśnie dobra, iż tworzą takiego demona wojny jak ja, którego nie powstrzyma nic by dobić sprawiedliwości, wszak dowody zawsze można zniszczyć, a winę? - Zacisnął dłonie na których znajdowały się ćwiekowane rękawice wzmacniane kevlarem, trzymając kierownice tak by mógł z łatwością kontrolować jazdę, w razie przeszkód. Przy tym się skrzywiając nie za bardzo wiedział czy dobrze że wszedł w dyskusje z Zieloniutką, wydawało mu się że warto by poznała jego perspektywę wszak nie jest tak proste być… człowiekiem, są ludzie którzy potrafią oceniać kogoś za zło nie dając mu możliwości czynić dobra? Tylko czy te szaleństwo kiedyś się skończy? Czy ta czarna materia która wybija się w jego mózg nigdy nie ustanie i zawsze będzie czuć w sobie mrok i ponurość? - Nie zawsze Zieloniutka, czasem tą walkę trzeba stoczyć samotnie bo wszyscy którym ufałeś odeszli od ciebie, po tym jak straciłem nadzieje w system, który broniłem. - Od dnia ,,zero" pojawił się ciężar na moich barkach, który trzyma mnie przy życiu i motywuje do tego, kim jestem i nie zamierzam iść inną drogą. Bo przyzwyczaiłaś się do tego zapachu gówna, które jest na świecie. A ja go czyszczę z brudu, a ,,wy" jedynie chowacie się pod pryzmatem odkupienia? Gdzie jest Jen ta granica, której nie przejdziesz? Jeśli nie wiesz, na pewno z mną się dowiesz. Gdy powiedziała o cierpieniu i osobie której możesz ufać, przejechał dłonią po zepsuty zegarku, możliwe że Castle prawie nawet łzy poszły iż to jest jedyna pamiątka która została mu po żonie, tęsknił za Marią i nie widział życia oprócz jej, tylko dzięki jej wsparciu zatrzymał ten topór wojenny, zakończył służbę. Tylko co się stało z ludźmi gdzie są zasady, czemu pokazuje społeczeństwo że warto być pizdą życiową delikatnym niczym płatek pierdolonego śniegu? Gdzie jest honor, szacunek czy by nie kłamać? Co to znaczy do kurwy nędzy białe kłamstwo? Czy ludzie naprawdę muszą iść taką drogą by uszlachetniać swoje błędy, nie chcą czynić zła a srają na tych którzy chcą czynić dobro, wszystko to nie ma sensu i piep***ć ten świat i wszystko co na nim żyje, iż jeśli ktoś by zapytał czy Castle rodzina poczuła się by dobrze po tym co robi, to by pewnie odpowiedział że nic by nie czuła bo nie żyją od bardzo dawna…. - Doskonale wiem o tym pracowałem jakiś czas na rządu, będąc zapobiegaczem, wiesz co to znaczy? Zanim działo się coś wkraczałem, z tych rzeczy nie jestem dumny. Więc prześledziłem twoje możliwości i raczej nie ma żadnej informacji która by mnie zaskoczyła, a tym bardziej byś mnie okłamała tak że pozdrów swego ,,Anioła Stróża” od mnie. Nie wiem czy warto Zielona na pewno cycata olbrzymka za którą szaleje połowa kraju łatwo sobie zdobędzie takich ,,przyjaciół”. -Ja swoich poznawałem w boju, a takie znajomości kują się aż do śmierci mojej czy ich, jeśli chcesz mnie oceniać pojedź na wojnę i zobacz jakie jest tam gówno, zrozumiesz na pewno dlaczego pracuje sam. A to że jest ,,coś" w naszej relacji, to jak to się mówi cierpienie lubi towarzystwo.... Davidowi nagle przed oczami, pojawiły się sceneria wojny, specyficzny ,,aromat" zwłok które były zwęglone czy rozszarpane przez najróżniejsze wybuchy/zwierzęta/broni palnej. Do tego wszystkiego człowiek może przywyknąć, jak i nigdy nie miał problemu z... zabijaniem, nawet nie było mu przykro jak tracił swych braci i siostry z pola walki, najbardziej bolesny i strachliwy był powrót do domu gdy nie wiedział, jak przywitać się z córką i synem, którzy bardzo rzadko go widzieli. Dać ten ,,męski" obowiązek żonie, wchodzisz w rutynę i czasem bardziej czujesz się komfortowo na wojnie niż z własną rodziną.... Frank pod nosem, zaczął cytować Biblię, jako że od zawsze był to człowiek religijny najbardziej zapamiętał fragment, który wypowiedział pod nosem: Ezechiel 25:17. Droga sprawiedliwego człowieka jest nękana ze wszystkich stron przez nierówności samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony, który w imię miłości i dobrej woli pasterzy słabych w dolinie ciemności, bo jest prawdziwie strażnikiem swego brata i poszukiwaczem zagubionych dzieci. A ja uderzę w ciebie z wielką zemstą i wściekłym gniewem tych, którzy próbują otruć i zniszczyć moich braci. I poznasz moje imię Pana, gdy zemszczę się na tobie.A szczególności spędzić miło czas z żoną, z dnia na dzień tak jakby w jego mózgu, gdzie miał sieczkę pojawiała się czarna maź która zagoiła ten cały ból a przy tym bardziej zgorzkniał, pamiętał jak zabrał syna i córkę, statkiem na wyspę gdzie znajduję się statuy wolności. Lisa powiedziała co przeczytała w szkole, a tym bardziej zaskoczyło go pytanie: Przeczytałam iż reprezentuje wszystko co dobre w Stanach Zjednoczonych. To dlatego pojechałaś walczyć? Zanim Marines, chciał odpowiedzieć na jej pytanie wtrącił się jego syn: Tata zabił wiele Muzułmanów, tato ile ich zabiłeś? Jak by pstryk w głowie złapał swego syna za twarz od razu, pohamował się z krzykiem jak i przekleństwami: Nigdy więcej, tak nie mów rozumiesz? Chyba pierwszy raz zobaczył, co wojna robi z ludźmi to tak jakby *** umysłowo reporter pyta żołnierzy, ile zabili ludźmi no że k***a jego mać, chyba jego największym błędem było to że sam zebraną wiedzą psychologiczną jak i medyczną szywał ranny zamiast iść po pomoc, jednak był za dumny na to i nigdy nie czuł zaufania do takich osób. Odpalił w radiu akurat leciała muzyka: która idealnie pasowała do tego jak będzie wyglądać ich ,,współpraca". - A przy tym bądź pewna iż z naszą ,,współpracą” pobrudzisz dłonie, chyba że tylko wolisz obserwować ja zrobię swoje ty zbierzesz dowody, bo grubą rybę którą będę chciał zapolować jest sam pierdolonego grubas Wilson Fisk, któremu z miłą chęcią utrudnię życie. - Będąc w więzieniu dzięki jego sporej pomocy udało mi się wyjść, obiecałem że jeśli jeszcze raz się zobaczymy, to zajebie go jak świniaka. I tylko jeden z nas odejdzie żywy... A jeszcze mam dobrą wiadomość dla ciebie, to co działo się w sądzie naszym ,,kochanym" spotkaniem, było ustawione. Cóż można powiedzieć iż Castle stał się bardziej szorstkim gościem, a kto by się nie stał po tym ile tragedii i nie przyjemności miał w życiu? Jego najlepszy przyjaciel sprzedał rządowi, ludzi którym ufał odeszli czy mieli ,,samobójstwa”, z racji pewnie tego iż rząd próbował posprzątać swoje gówno co stworzył po tym jak jak działa w nielegalnych misjach z ramienia CIA i wiedział że zrobił wiele złego a czy to jest jego wina, iż chciał być jak Steven Roger zabijać złych ludzi? Tylko czy teraz nie jest perspektywy kto jest zły a kto jest dobry? A sprawiedliwości jest zatarta, gdzie w tym wszystkim jest dobro którego Frank szuka? Zatrzymał się przy domu, odpalił wejście do garażu z racji znając się bardzo dobrze na budowlańce zamontował windę, by móc z łatwością wjechać do piwnicy gdzie na pewno poczuje się o wiele bezpieczniej, jednak zanim zjedzie w dół i przyszykuje się na Biblią Apokalipsę. - Szczerze moim mottem jest: To achieve victory we must mass our forces at the hub of all power & movement. the enemy’s ‘center of gravity - Von Clausewitz. Oraz Out of life’s school of war — What does not kill me makes me stronger. - Friedrich Nietzsche. - Wypuścił psa by ten już ruszył w stronę, swego przytulnego łoża, z racji tego że droga z Europy była dość długa oboje są zmęczeni, chociaż Castle potrafi dobrze żyć bez snu kilka dni, z tego powodu iż co noc prześladują go koszmary. Wjeżdżając do garażu, który powoli się opuszczał Castle przymilkł, tutaj miał święty spokój nikt go nie będzie szukał z racji, tego że nie da się namierzyć tego miejsca lub jest to niezwykle trudne, z powodu z zbadał o to by nikt go nie męczył, zajeżdżając, do warsztatu wysiadł z samochodu i jednym przyciskiem odpalił światła w sporej piwnicy, podłączył pendrive którego udało mu się zdobyć by Jen zobaczyły, z jakim ,,niebezpieczeństwem się mierzymy", specjalnie odpalił na dużym ekranie by jej nic nie umknęło. A Castle poszedł do łazienki nastawić sobie porządnie nos, jak i włożył nową protezę zębów które zakupił, będąc w Berlinie, kładąc na stół swój ubiór ,,super-bohatera", który będzie poprawiać, Zostają w swoich czarnych bojówkach oraz podkoszulku ,,do bicia żony". Na jego szyj wisiał nieśmiertelnik, na który został przyczepiony obrączka. Całe jego ciało z racji jego profesji oraz co ranek marzy o śmierci i nie boi się ryzykować, pokrywają mniejsze i większe blizny które bardziej przypominają skaryfikacje, a zarazem na jego ciele znajdują się oparzenia trzeciego stopnia. A dzięki jego masywnej sylwetce wygląda ,,heros" dawnej epoki. Na potężnych barkach znajdą się dwa tatuaże, jeden przedstawia krzyż żelazny na którym jest położona czerwona róża, a na drugim barku, jest to czaszka wilczego łba z którego wystaje wąż, na piersi Castle znajduję się kawałek tekstu z antyfaszystowskiej piosenki Bella Ciao, a plecy ozdabiają tatuaż dłoni w kształcie modlitwy z których wisi drobny krzyż, a nad nimi napis Semper fidelis. Ruszył w kierunku stołu na którym obok książki związanej z prawem leżało, opierało się zdjęcie na tle tego domu nad którym się znajduję Jen. Był o dziwo uśmiechnięty Castle jak na żołnierza z krwi i kości, ubrany był w mundur marines. Obok niego wysoka, niemalże dorównująca wzrostowi swego męża, Maria Elizabeth Castle która przez matkę naturę, została obdarzona pół~obfitej sylwetką, by jeszcze bardziej pochwalić wróceniem do formy ubrała suknie gdzie, sznurkiem dała sobie większe cięcie w tali. Swoje włosach żółtych niczym dojrzewające zboże miała zmyślną fryzurę, przytulająca się do swojej córeczki, na barkach Frank-boy siedział syn Francis David Castle Jr. Który trzymał w dłoniach plastikowy karabin, zamierzał jak jego ojciec być Marines, był... to radosny chłopak po którym było widać pełnie szczęścia oraz niewinności do świata, ubrany był w zieloną koszulkę z logiem USMC, oraz spodnie na szelkach i nosił buty sportowy, na jego czarne niczym krucze piórach włosach leżała czapka z daszkiem, z charakterystycznym logiem New York Yankees.
Kochana córeczka tatusia Lisa Barbara Castle, która trzymała w dłoniach, dyplom będąc najlepszą uczennicą w szkole, była ubrana w czerwoną suknie na której opadały jej grube i gęste jasne włosy, na jej drobne wysportowane ramiona, niemalże wzrostowi dosięgała do barku swojej mamie. Najważniejsza osoba w rodzinie która pomagała rodzinie Castle, jego Kochany Ojciec który, miał duży wpływ na to jaki jest jego syn, był to rosły mężczyzna który niemalże posiadał blisko dwa metry wzrostu, który miał na sobie koszulę w kratkę na którą nałożona była kurtka wojskowa z Wietnamu, jego uśmiech przypominał bardziej ten Clint Eastwooda, z tego powodu patrząc na dzisiejszego Castle wiadomo z jakiego powodu. Obok naszego poczciwego bohatera wojennego, była wtulona jego Siostra o ,,perskiej" karnacji, która w dłoniach miała spory bukiet kwiatów, jej ubiór składał się z czerwonej niczym krew sukni a we zakręconych czarnobrązowych włosach miała sterczącego tulipan. David zaczął naprawiać swe wyposażenie oraz przy okazji sprawdzać czy wszystko jest sprawne, używając swoich ,,super zdolności" rusznikarstwa by z łatwością zreperować ,,narzędzia pracy", by nic go nie zaskoczyło chciał być kurewsko na to wszystko przygotowany. By po przygotowaniu uzbrojenia w czasie kiedy piersiasta będzie przeglądać informację, zajął się sprawdzaniem czy w jego demonie szos wszystko jest sprawne, oraz jego ,,bat"-nowinki technologiczne, które zlecił Liebermowi, działa na jego ton głosu, bo wiadomo jeśli zostanie zraniony w czasie akcji, to ciężej było mu prowadzić, a dzięki temu autopilotowi, zamatowanego przez zdradliwego psa Micro o wiele mu ułatwia sprawę. Między czasie gdy Jen chciał by zacząć temat od razu rzucił tekst ostrzegawczy. - Zanim zarzucisz jakiś ,,super"-bohaterskim tekstem, że będzie dobrze na końcu jest światło. To oszczędź sobie tych tekstów na pizd życiowych, bo mnie tylko wkurwiają. -Ja już jestem tym całym gównem zmęczony, radzę ci nie wchodzić mi w drogę. Iż na pewno będzie to spotkanie niczym, niepowstrzymana siła napotyka na nieruchomy przedmiot. Jesteś naprawdę nieugięta, prawda? Iż w głębi serducha, doskonale wiesz że to co robię jest złe, jednak skuteczne. - Cycata przez was brak profesjonalizmu, jedynie co robicie to większe szkody jak na przykład ten: Masę ludzi która zginęła w czasie wojny o NYC z tymi kosmitami, podziękują ci za to? Bycie ,,super-pizdą" jest chorobą, która trawi ten świat. - Podał kobiecie, wiadro na wymioty iż domyślał się że nie jest tak wytrzymała jak Castle, na patrzenie trupy jak to i analizę. Zanim odpali akta, pierw jej pokazał jaki wszedł nowy ,,narkotyk", który daje zbliżone moce do tych ,,super-bohaterskich", jednej osobie udało się zdobyć tą substancję., a nagranie wyglądało tak:Sytuacja została zarejestrowana, w czasie walki bokserskiej gdzie człowiek o raczej wątpliwej posturze która nadawała by się na boksera, został wystawiony z klocem który miał ponad dwa metry wysokości. Jednak ciosy przyjmował jakby były na niego to waga piórkowa, pokonał olbrzyma po przez wymęczenie organizmu z racji na ilości ciosy uderzonych. - Jak mówiłem choroba naszych czasów... - Każdy próbuje być kimś inny, nikt nie potrafi być szczęśliwy w byciu samym sobą. Bo jak ktoś próbuje to zostaje odcięty od społeczeństwa, mi to akurat pasowało. Nigdy nie odczuwałem przynależności do jakiegoś ,,gangu" czy po prostu grupy, raczej chodziłem własnymi drogami kto stanął mi na drodze. To albo wchodziliśmy w konflikt albo potulnie odchodził, aż do momentu kiedy spotkałem w sercu Niemczech Marię. - Spojrzał na zniszczony zegarek, chwilowej konsternacji nigdy nie dbał o to by wygląd fizyczny był pierwszy jednak. Coś czuł takiego co nigdy wcześniej, jego siostra nawet mówiła że pierwszy raz na twarzy Castle pojawił się spokój jak i uśmiech. Z racji że długi czas po prostu był ponurym, cały bagaż swych niósł zawsze na swoich barakach. Nigdy nie udał się po profesjonalną pomoc. Kiedy po trzech miesiącach Maria zaszła w ciążę, dała mi wybór które nigdy nie zapomnę aż do mojej śmierci, a brzmiał: Odejdę z dzieckiem, nie chce czuć tej starta jeśli nie uda ci się wrócić z tury. Czy obiecasz że do mnie wrócisz? koledzy z jednostce, nazywali mnie szaleńcem oświadczyłem jej się od razu. Wiem nie było kolorowe jednak zawsze byliśmy sobie wierni, tak że odpuści sobie możliwości mówienia co jest dobre a co złe. Bo tych granic nie utrzymasz nie jesteś Marią, by przestał być... sobą. Zanim David włączy po to tu jesteśmy, skrzyżował dłonie i spojrzał pierw z niesmaczną miną która bardziej zaczęła wyglądać na spokojniejszą. Starał się jej nieco wejść do głowy i zrozumieć, skąd takie chęć pomocy wszak nic nie jest mu wina. Przybyła do sądu kiedy, nie miał nadziej i próbowała to może jedynie trzymać w ryzach całą relację że starała się zmniejszyć winę. Tylko z drugiej strony z tej drogi jak wspominał wyżej nie ma powrotu, choć by się starał najlepiej jak może to i tak będzie tym ,,wielkim złym wilkiem", zamiast być po tej stronie. Poszedł do Jen by mogli być niemalże obok siebie jak by mieli się ,,pocałować". Położył dłoń na swojej głowie i spojrzał jej prosto w oczy, by po pierwszych słowach opuścić dłoń. - Dam ci kolejną radę, tutaj nie ma żadnego szczęścia i spokoju oraz sensu do życia. Jasne można mi wiele zarzucić że jestem dupkiem, nienawistnym chujem. - Przerwał, zastanawiając się czy dać jej kolejne słowa, cóż jak już stworzył trumnę, to teraz tylko wbić gwóźdź do niej. - Zieloniutka, może ciebie uświadomię, bo twój potężny mózg może tego nie zrozumieć. Otóż walczysz na wojnie którą ty nie znasz? Reguły których się trzymasz nie działają, iż wróg ich nie przestrzega. Wszyscy jesteśmy przestępcami, a te pizdy w rządzie nie potrafią tego kontrolować, dlatego zezwalają by gówno się wylało. - |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Posterunek Nowojorskiej Policji | |
| |
| | | | Posterunek Nowojorskiej Policji | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |