|
| Siedziba główna nowoorleanskiej policji | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Sob Kwi 14, 2018 8:19 am | |
| Policja Nowego Orleanu podzieliła miasto na rewiry, sprawami których zajmuje się oddzielny główny komendant. W sprawach wyjątkowych dowództwo przejmuje jednak centralna jednostka. Służby cieszą się w mieście dobrą opinią i często współpracują z cywilnymi ugrupowaniami, jak wszelkiego rodzaju straże sąsiedzkie. Wierzą w informacyjny model pracy i starają się utrzymać wysoki poziom komunikacji ze społeczeństwem zarówno w sprawach uświadamiania o bezpieczeństwie, jak i planowanych operacjach i nawet przewidywanych zagrożeniach, jak klęski pogodowe, które w Nowym Orleanie zdarzają się przecież dość często. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Sob Kwi 14, 2018 8:51 am | |
| To mial byc kolejny zwykły dzień z życia Silasa. Przybył tutaj zbadać sprawę kolejnego magicznego artefaktu, który wpłynął na światło dzienne w Nowym Orleanie. Co innego że miasto żyło praktycznie zabobonami i ledwo co dziesiąty artefakt tutaj okazywał się czymś autentycznym, co też nie oznaczało że interesującym. Po szybkim obiedzie w hotelowej restauracji Silas planował odwiedzić swojego informatora. Był już w drodze, gdy w mieście rozległy się pierwsze syreny, a zaraz po nich tajemnicze odgłosy wystrzalow w różnych odległych zakątkach miasta. Po chwili. Ruch zajmował się tak bardzo że praktycznie nie dało się jechać. Radio samochodowe zaczęło bombardowac niejasnymi informacjami na temat skoordynowanych ataków na różne miasta Stanów Zjednoczonych. Niedługo potem odezwał się telefon Silasa. Pod numerem, którego na ogół używała Ritze, jego kontakt w Białym Domie, odezwał się inny głos. Pani Ritze była obecnie niedostępna, ale rząd znów potrzebował usług Silasa. Okazało się że był on jedną z bardziej doświadczonych osób w Nowym Orleanie pod względem transportu ludzkiego, a zarazem doświadczeń militarnych. Został v poproszony o uczestnictwo w radzie kryzysowej w ramach rządowego eksperta. Kwestia zapłaty miała zostać poruszona później, ale nie brzmiało to na ofertę do odrzucenia. Silas miał stawić się natychmiast do siedziby głównej policji miasta. Na miejscu pozornie panował chaos. Ludzie biegali, telefony dzwoniły, wydzielana była broń, a radiowozy z wizfiem syren odjeżdżaly w miasto. W gabinet głównego komendanta zmieniony został w bazę operacyjną. Silas wszedł w momencie gdy ktoś w stroju sanitariusza tłumaczył komendantowi, ze jeden ze szpitali miejskich znajduje się niebezpiecznie blisko jednego z miejsc ataku i musi zostać ewakuowany. Kilkoro przedstawicieli straży obywatelskiej z dzielnic nie dotkniętych atakami bulwersowalo się ze ich propozycje pomocy są wciąż odrzucane. Zastępca głównego komendanta straży pożarnej tłumaczył że ma jeszcze garstkę nieprzydzielonych jednostek, ale po prostu nie może wysłać wszystkich do centrum. Nad tym wszystkim krążyły raporty o przeciwnościach, na jakie trafiają ludzie w terenie i jednostkach, z którymi urwał się kontakt. Wszędzie krążyło tyle osób, że chyba nikt nie zdał sobie sprawy z wejścia Silasa.
[Pisane z telefonu. Przepraszam za ew. błędy] |
| | | Silas Søgaard
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 08/04/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Sob Kwi 14, 2018 11:17 am | |
| W drodze najpewniej śledził wiadomości zainteresowany przebiegiem waszyngtońskiej konferencji, ale kiedy pojawiły się newsy o atakach sądził początkowo, że dotyczą tylko Waszyngtonu. Po otrzymanym telefonie nakazał szoferowi zmienić trasę i przyśpieszyć. Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że nie wystraszył się i nie spocił; pojedyncze widoczne przez szybę ofiary, biegający ludzie i i chaos udzielił się mu napięciem. W tych czasach mogło to być przecież wszystko: od strzelaniny paru ekstremistów po pojawienie się Godzilli czy kolejnej inwazji kosmitów...
Był jednak dość kompetentny, by działać i myśleć pod presją. Jeszcze w samochodzie skontaktował się ze swoimi asystentami i polecił przeprowadzić analizę miasta pod kątem rozmieszczenia jego partnerów biznesowych oraz istotnych przedsiębiorstw, które mogłyby z jego pomocy skorzystać. Miano również skontaktować się z lokalnymi firmami ochroniarskimi oraz ewentualnymi najemnikami gotowymi przyjąć pracę w takiej sytuacji. Podczas takiego kryzysu większość zapewne sama troszczyła się o własne tyłki i własne rodziny, ale Silas potrzebował każdej pary rąk do pomocy i zanim przedostał się przez zakorkowane, pogrążone w chaosie miasto, sam też wykonał kilka telefonów przekonując co ważniejszych i bardziej opornych kontrahentów, polecając przygotować sprzęt i ludzi oraz negocjując cenę.
Przemierzając korytarze komendy głównej był świadom, że nie obędzie się bez polityki. Nieszczególnie mu to przeszkadzało, ale fakt ten odnotował, zastanawiając się, jak połączyć poprawne PR-owo ratowanie maluczkich i zabezpieczając przedsiębiorstwa potencjalnych darczyńców, z pewnością wdzięcznych, jeśli otrzymają profesjonalną pomoc w ochronie dobytku firmy...
- Silas Søgaard - wtrącił się tuż po tym, jak delikatnie zmierzwił sobie włosy, poluzował krawat i rozchełstał nieco koszulę, aby upodobnić się do zabieganych i zdenerwowanych ludzi tutaj. Kontrolowany chaos zbliżający go do osób, które chciał za moment sobie zjednać i zdominować. Wyciągnął rękę do każdego po kolei na szybki, energiczny uścisk. - Silas Søgaard, sektor prywatny na bazie National Response Plan. Skontaktował się ze mną Waszyngton, biuro Pani Ritze. Czy mogę zobaczyć raporty? Skąd wzięły się te roboty i czy pojawia się ich więcej?
|
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Pon Kwi 16, 2018 5:42 pm | |
| Śledząc relację na bieżąco z konferencji dotyczącej spraw nadludzi Silas mógł z pierwszej ręki dowiedzieć się o atakach, zanim jeszcze wszystkie inne media pochwyciły temat i zaczęły go roztrąbiać wszędzie wokoło radia i telewizji. Oczywiście niemal niemożliwym było skojarzenie ze sobą obydwu faktów, tak więc biznesmen i tak nie mógł zareagować praktycznie do ostatniej chwili. Wczesne uruchomienie okolicznych kontaktów zaowocowało. Zanim samochód Sogaarda zawiózł go do celu, ten dysponował już kilkoma wcale nie małymi oddziałami o różnorakiej specjalizacji. Duża większość z najętych ludzi to profesjonaliści warci swej ceny, a pokryci musieli zostać z prywatnej kieszeni. Po wszystkim Silas oczywiście wystawi pani Ritze, lub jej reprezentantowi rachunek z adekwatną marżą. Praca dla rządu miała to do siebie, że płaca zawsze była pewna. Pełna pewności postawa, jaką przyjął w gabinecie zadziałała. W oczach zebranych mógł dostrzec, że rozpoznali go przynajmniej jako równego sobie, jeśli nie kogoś wyżej. -Reginald Pierce - przedstawił się w odpowiedzi główny komendant tutejszej jednostki, gdy Silas podawał mu dłoń. - Pozostali tutaj to moi długoletni współpracownicy i przyjaciele. Oszczędźmy czasu na przedstawianie się i wróćmy do ogarniania tego bajzlu. Poinformowano nas o pana przybyciu. Oby był pan tak dobry jak słyszałem. - gestem zaprosił go do wielkiego stołu zawalonego notatkami, zdjęciami i raportami. W rogu pomieszczenia stał dość spory wyświetlacz z mapą miasta, na której malowały się różnokolorowe obszary, podobnie pozamalowywane były ulice, a małe punkty opatrzone numerami krążyły wokoło. Przekaz zdawał się odbywać w czasie rzeczywistym. Pierwszy rzut oka na mapę mógł już dużo powiedzieć o sytuacji w mieście i rozmieszczeniu operatorów. - Wszystko zdarzyło się nagle. Zaatakowanych zostało jednocześnie wiele punktów Stanów Zjednoczonych. Źródła donoszą że atak nastąpił z wewnątrz naszych granic, lecz milczą co do szczegółów. To co powinno nas interesować to to że bydlaki są metodyczne w działaniu i nieziemsko twarde. W rzadkich przypadkach gdy grupy specjalne podjęły walkę odniesiono ciężkie straty dla niewielkich skutków. Najmniejsze roboty dają się powalić ogniem z cięższych broni, lecz nie jest to zabawa. Nikt normalny nie angażował większych robotów. Największe mają ponad dziesięć metrów wzrostu. Atakują największe skupiska ludności. Panika zakorkowała miasto, ludzie przeszkadzają sobie nawzajem w ewakuacji. Mamy za mało ludzi a wciąż ich tracimy w ten czy inny sposób. Przyciśnięci do muru objawiają się coraz to kolejni mutanci. Podejmują walkę, uciekają, kradną. Tak czy siak dokłada to się do bajzlu. Kamery nagrały jakiegoś trzymetrowego Afroamerykanina spopielającego oddział robotów samym spojrzeniem. Nad nimi nie mamy żadnej kontroli. Wojsko jest jeszcze daleko i wątpię czy nawet oni tak łatwo poradzą sobie z kolosami o których mówiłem. Na szczęście nie pojawia się ich więcej. Rząd ponoć pracuje nad jakąś metodą walki z nimi, ale póki co jesteśmy zdani na siebie. Komendant skończył wywód i przetarł ręką czoło. Sytuacja nie malowała się różowo. Wręcz przeciwnie, z tego co mówiły raporty wertowane w międzyczasie przez Silasa martwych były już tysiące. Maszyny nie przejawiały żadnych widocznych słabości. Miasto jeszcze do końca nie podniosło się po ostatnim huraganie, a tu więcej tragedii. - Jeżeli więc ma pan jakieś sugestie, proszę wyrazić je krótkimi, prostymi słowami Cała sala zamarła mierząc wzrokiem nowo przybyłego. Wszyscy liczyli na jego świeży punkt widzenia. Każdy z obecnych był bez wątpienia specjalistą w swojej dziedzinie, ale mieli widoczne problemy z myśleniem poza nimi, a ta sytuacja zdecydowanie takiego myślenia wymagała. Zanim Silas zdążył cokolwiek odpowiedzieć odezwał się telefon na podwyższeniu. Pierce momentalnie stracił zainteresowanie Silasem i podniósł słuchawkę. -Co macie na myśli mówiąc "Statek pozaziemski"?- odkrzyknął niemal do słuchawki, ale audycja urwała się. Kilka minut później nad miastem pojawił się wspomniany obiekt, dobrze widziany nawet z okien komendy. -To ponoć nasi- poinformował zebranych komendant. |
| | | Silas Søgaard
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 08/04/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Wto Kwi 17, 2018 1:51 pm | |
| Gdy wspomniany pojazd pojawił się na niebie, Silas - najpewniej wraz z innymi - podszedł do okna i przyjrzał mu się przez chwilę. Pokręcił jednak głową z mieszaniną odrazy i powątpiewania. - "Nasi"? Nie sądzę - pewnie jacyś kolejni kosmici... I tak nic z tym nie zrobimy, kiedy robią sobie plac zabaw z naszych ulic.
Wrócił do wyświetlacza z mapą i czy to na tablecie, czy na komputerze sam wyświetlacz obsługującym, zaznaczył kilka punktów i linii, głośno komentując: - Nie mamy wyposażenia, by stawić im opór - zresztą to kompetencje wojska. Nie uda nam się wywieźć nagle pół miliona ludzi z miasta. Wszystko, co możemy zrobić, to minimalizować straty. Trzeba kontrolować mosty, a przynajmniej zablokować Lake Pontchartrain Causeway - cholera jest nieprzejezdna w normalny dzień, a dziś byłaby śmiertelną pułapką. Musimy po prostu skierować ludzi z dala od centurm, najlepiej na zachód. Niech policja kontroluje mosty przez Missisipi i wpuszcza tylko tylu ludzi, by się poruszali sprawnie. Wszystko od London Avenue Canal i Dillard University kierujcie na wschód - międzystanowa 10-tka i autostrada nr 90 pewnie się zablokują, ale to w porządku; niech ludzie kierują się pieszo ku północnemu i wschodniemu wybrzeżu. Ile to będzie - niecałe 10 kilometrów przez bagnisty park? Miejmy nadzieję, że w lesie będą mniej widoczni. Niech straż pożarna ustawią mosty pontonowe, by cywile mogli przekraczać rzeki - Gwardia Narodowa bardziej przyda się do skonfiskowania jakichkolwiek użytecznych łodzi z północnego nabrzeża do przerzutu ludzi; kanały są na tyle długie, że przynajmniej kilka tysięcy powinno się udać ewakuować bezpośrednio z centrum miasta. - Moi ludzie - przeniósł wzrok bezpośrednio na komendanta - wesprą policję i pomogą w zabezpieczeniu najważniejszej infrastruktury, ale będę potrzebował do tego uprawnień, bo w tym zamęcie nie mogą tracić czasu na dyskusje. Będziemy musieli skoordynować działania z wojskiem.
- To tylko mój pomysł - dodał po chwili, by komendant nie poczuł się odstawiony na boczny tor. Machnął ręką na unoszący się w powietrzu statek - Jeśli nam się poszczęści, to wyciągniemy z centrum większość ludzi, zanim to cholerstwo zacznie strzelać.
Jeśli zebrani nie wyrażą jakiegoś zbiorczego oporu, Silas rozejrzy się po zgromadzonych i spyta: - Kto się zajmuje obsługą monitoringu? Chcę zobaczyć, jak radzą sobie z nieprzyjacielem największe firmy.
Nie okłamywał ich, ale w międzyczasie planował już parę innych ruchów i miał kilka pomysłów. Nie dzielił się nimi, póki nie miał wystarczająco wolnej ręki... a przy tym potrzebował więcej danych. Miał świadomość, że plan ewakuacji będzie musiał skorygować, ale potrzebował więcej danych i miał świadomość, że nie uzyska ich bez obserwacji. Ofiary cywilne były nieuniknionym kosztem.
Jeśli ogólny pomysł Silasa znajdzie posłuch, ten wykorzysta ruch i czas na wdrożenie kierunku ewakuacji na zapoznanie się z monitoringiem i raportami z tych starć, w których udało się jakiegoś robota pokonać lub przynajmniej uszkodzić. Informacje te przekaże wynajętym najemnikom, z których większość ma jeszcze się przygotowywać i pozostawać w odwodzie - czas na ich wykorzystanie jeszcze przyjdzie. |
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Sro Kwi 18, 2018 9:55 am | |
| - Albo strzelnicę... - odpowiedział Silasowi ktoś w mundurze oficera straży pożarnej, również wyglądający przez okno. Tymczasem komendant z uwagą wysłuchiwał słów Silasa w zadumie pocierając brodę. Widocznie zaimponował mu nie owijaniem w bawełnę i prostym stylem wypowiedzi. - Kontrolą ruchu ulicznego już się zajęliśmy, ale masz rację chłopcze, trzeba stworzyć dodatkowe kierunki ewakuacji.- Kapitan przytaknął i zwrócił się do swoich ludzi. - Chcę widzieć te mosty pontonowe w działaniu. Niech ktoś da rozkaz rekwirowania łodzi i organizację transportu ewakuacyjnego z dzielnic portowych, oraz wzdłuż kanałów. Wy dwoje... - wskazał na przedstawicieli straży sąsiedzkiej - Zajmijcie się ewakuacją ludzi z dzielnic JESZCZE nie dotkniętych atakiem. Używajcie małych dróg, główne stanowe nadzoruje policja. Przydzielę wam kogoś ze służb, przed kim będziecie się raportować. Fala rozkazów wywołała lekkie poruszenie w pomieszczeniu. Ktoś wybiegł, ktoś złapał za telefon. Czyli Silas już zapunktował swoją osobą. - Twoi Ludzie? O tym nie zostałem poinformowany. - komendant wyglądał na zaskoczonego - Czym dokładnie dysponujesz? Wojsko nie zjawi się jeszcze przez następną godzinę. Szybciej może przybyć wsparcie powietrzne, ale nie wyrażą na to zgody w tak gęsto zaludnionym obszarze. Gdy wszyscy znów zajęli się krzątaniną, jakiś stażysta pokazał Silasowi ich materiały filmowe. Najciekawszym wydawało się nagranie z pierwszego ataku na stadion miejski. Ciężko było cokolwiek wyciągnąć jednak z tego filmu. Uderzenie było szybkie, a ludzie nie wiedzieli co się dzieje. Maszyny strzelały w największe skupiska ludzi nie przejmując się nawet dobijaniem rannych. Tak jakby interesowała ich jak największa liczba ofiar. Było to najzwyczajniejsze polowanie na ludzi. Tych kilku policjantów i strażników, którzy stawili opór zginęło na miejscu. Drugim nagraniem było udokumentowanie blokady służb specjalnych rozstawionej przed korowodem mniejszych modeli robotów. Tutaj przez moment nawet wywiązała się walka. Wozy pancerne dały radę wytrzymać kilka strzałów z broni energetycznej robotów, a funkcjonariuszom udało się zniszczyć dwa roboty, dosłownie zasypując je gradem kul i granatów. Niestety to małe zwycięstwo odkupione zostało wielkim kosztem i w końcu policjanci oddali pole robotom. Co ciekawe przypadkowe raporty donosiły o walkach jakiegoś rodzaju czarnoskórych nadludzi, prawdopodobnie mutantów, w jednej z biedniejszych dzielnic miasta. Policja nie miała jednak zbyt wielu informacji na ten temat. Wyglądało na to że dzielnica ta broni się całkowicie poza jurysdykcją policji. W Nowym Orleanie nie znajdowały się żadne organizacje czy przedsiębiorstwa, które na własną rękę dałyby radę stawiać opór, więc większość po prostu przyłączyła się do ewakuacji. |
| | | Silas Søgaard
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 08/04/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Sro Kwi 18, 2018 1:30 pm | |
| Powieka mu nie drgnęła, gdy - pomimo przeżycia prawie sześciu dekad - nazwany został "chłopcem". Zwrot, rzecz jasna, zanotował - wraz z twarzą komendanta - ale nie skomentował.
- Skrót myślowy - kontynuował zwięzłe wypowiedzi do komendanta, skoro to on miał tu najwięcej do powiedzenia i działało to na niego. - Skontaktowałem się z kilkoma lokalnymi biurami ochrony, które jeszcze nie dołączyły do milicji. Własna inicjatywa. Wyślę ich do pomocy w szpitalu, o którym wcześniej mówił tamten sanitariusz.
Mówił do koordynatora działań, ale w tym samym czasie prędko kalkulował w myślach. Nie umknęła mu zapowiedź nadciągającego wojska i chociaż wątpił, by z miejsca skupili się na tym, co robią cywile - mieli setki innych, strzelających bronią energetyczną problemów - to liczył się z tym, że będą wchodzić w sobie w drogę... a Silasowi utrudniać działanie. Czuł presję czasu; musiał przyśpieszyć.
- Polecę, żeby przetransportowali jeden z tych złomów do nas - może uda nam się coś wymyślić po oględzinach. Skąd mamy najświeższe informacje o zniszczonej jednostce? - Powinniśmy też zabezpieczyć sieć energetyczną. Wieże telekomunikacyjne są chyba poza ich zainteresowaniem. - Pewnie część potrafi nawigować, więc skieruję ich na wschód do przerzutu ludzi z parku przez jeziora. - Chodziło mi jedynie o to, by policja i milicja nie robiły się nerwowe na widok uzbrojonych grup i dały im swobodę ruchu. Nie ma sensu wchodzić sobie w drogę.
Silas zasypał go jeszcze bardziej szczegółowymi pomysłami zgodnie ze zmieniającą się na mapie sytuacją. W toku prac i rozpatrywania bieżących problemów będzie subtelnie odciągał uwagę komendanta, skupiając się na najgęściej zaludnionych obszarach i właściwie najbardziej krytycznych miejscach, w międzyczasie tylko półsłówkami mówiąc, że "biura robią postępy" czy "napotkali problemy, które ich spowolniły". Unikać będzie podawania konkretnych ilości kierowanych przez siebie grup, a jeśli zostanie do tego zmuszony, to je zaniży. Rzeczywiście oddeleguje część z nich do szpitala oraz do transportu wodnego na wschodzie - pierwsze, by podtrzymać PR pani Ritze, a drugie, by ułatwić bezbronnym ludziom ucieczkę... i przygotować sobie środek do transportu przyszłych łupów. Najemnikom nie będzie podawał szczegółów swojego planu - raz, że w tak napiętej sytuacji formuje się on i zmienia w trakcie działania, a dwa, że nie ufa im na tyle i chce zachować dyskrecję.
Dwa z podjętych przez niego działań zasługiwać będą na szczególną uwagę: szaber i dzielnica biedoty. To pierwsze wspierane będzie przez te wszystkie dane do których Silas ma dostęp dzięki swojej aktualnej pozycji. Rzeczywiście najświeższy ze zniszczonych lub krytycznie uszkodzonych robotów ma zostać przetransportowany na komendę, by móc go obejrzeć z bliska, jednak wszystkie pozostałe - jak na przykład dwa zniszczone przez policyjny kordon - mają zostać zabezpieczone, zapakowane i przetransportowane poza miasto (najpewniej właśnie drogą wschodnią, gdzie inni najemnicy mieli zorganizować transport wodny). Najemnicy mają nie wdawać się w konfrontację z maszynami, a jedynie zabezpieczać wszystkie znalezione ich komponenty. Do starć Silas zamierza dopuścić dopiero po pojawieniu się wojska i silniejszego ogniowego wsparcia.
Ruch do dzielnicy biedoty ma być głównie zasłoną dymną: z jednej strony kolejnym ruchem PR-owym, a z drugiej usprawiedliwieniem "niekonwencjonalnych" ruchów najemników, gdyby jacyś zostali przyłapani przez komendanta na czymś, na czym nie powinni. Niewielka jednostka ma udać się tam i potwierdzić raporty o mutantach. Mają nie wdawać się z nimi w walkę, ale dokonać rozpoznania i nawiązać kontakt, jeśli to będzie możliwe. Jeśli się to uda, to bezpośrednią rozmowę zapewne poprowadziłby Silas przez Sieć i tablety.
- Skąd wieść, że to mieliby być "nasi"? - spyta komendanta gdzieś w czasie całej tej bieganiny. - Nie wiedziałem, by ktoś dysponował takim sprzętem, a byłem w NATO.
|
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Nie Kwi 22, 2018 9:43 pm | |
| Komendant podrapał się w brodę słuchając słów Silasa. Widać było po nim że nie bardzo podoba mu się wprowadzanie do akcji cywilnych grup, nawet jeśli były lepiej uzbrojone i wyposażone niż stacjonujące w nim chwilowo służby. - W tej chwili każda pomoc będzie nam potrzebna, ale skoro nie uzyskał pan do tej pory oficjalnej autoryzacji, to jest niewiele więcej co jestem w stanie zrobić z tego biurka. Musiałbym być chyba generałem, aby z miejsca upoważnić wdrożenie dodatkowych grup cywilnych do akcji. Jeśli coś poszłoby nie tak, to posypią się nasze głowy. Oficjalnie nie udzielam zgody na takie działania. Decyzję podejmuje pan sam. Czyli komendant Pierce okazał się być służbistą bardziej niż to wyglądało, ale ostatnie zdanie rokowało jakieś nadzieje. Wyglądało na to że popiera on Silasowe działania, jednak wiążą go przepisy i procedury, z którymi Silas był zapewne doskonale zaznajomiony. Pytanie czy na własną rękę nie zdołałby załatwić sobie takiego upoważnienia szybciej niż ze strony komendanta. - Jak do tej pory straty w infrastrukturze były minimalne. - przerwał mu rozmyślania ktoś w słuchawkach łączności przed jednym z paneli. - Wygląda na to że Roboty atakują głównie najbardziej zaludnione skupiska ludności bez względu na to że często większych zniszczeń dokonałyby na przykład atakami na węzły. Co do zniszczonych maszyn, to chyba największe szanse mamy w dzielnicy opanowanej przez mutantów. Z tego co nam wiadomo udaje im się utrzymywać pozycję. Nie mamy jednak wielu funkcjonariuszy w tamtym rejonie... Była to zarazem zła i dobra wiadomość. Brak służb oznaczał uboższe informacje, ale też mniejszą szansę, że ktokolwiek ingerowałby w operację Silasa. Alternatywą były dwie pewnie zniszczone maszyny z nagrania, ale aby się do nich dostać należało przekroczyć aktualną linię frontu. Nic nie stało oczywiście na przeszkodzie aby wysłać dwie ekipy, zwłaszcza że Silas i tak chciał nawiązać kontakt z mutantami. - Ekstrakcja może być problematyczna. Ulice w wielu miejscach są nieprzejezdne przez zniszczenia i porzucone pojazdy. Będziemy musieli lecieć na ślepo. Chyba że wykorzystać Chinooka... - odezwał się nagle przedstawiciel straży. A więc ktoś tu jeszcze myślał o rozwiązywaniu problemów. - Trzeba by wymontować z niego zbiorniki zrzutowe, aby go odciążyć, ale może wtedy podczepiło by się ten złom stalowymi linami. Eskadry wysłane przez Silasa poszły w ruch. Dotarcie na miejsce trochę im zajmie, więc należało uzbroić się w cierpliwość. Być może uda im się nawet samemu pozyskać wraki maszyn bez potrzeby angażowania policji i straży. Odpowiadając na ostatnie pytanie komendant załamał ręce. - To ponoć Avengers. Dzwonił do mnie przełożony mojego przełożonego. Mamy nie utrudniać im działań operacyjnych... - Pogląd na Mścicieli wśród służb mundurowych był bardzo podzielony. Jedni uważali ich za bohaterów, inni za grupę samozwańców pozwalających sobie na zbyt wiele. Widać że komendant był bliżej drugiego z tych poglądów. Teoretycznie Avengers odpowiadali przed SHIELD, rządem USA, a nawet ONZ, ale każdy wiedział że robili to raczej z kurtuazji niż z musu. - Patrzcie! - zawołał jakiś człowiek wyglądając przez okno. Statek zawisły nad miastem w końcu wykonał ruch. Z daleka widać było zaledwie opuszczaną rampę okrętu, oraz wylatującą z niej dużo mniejszą jednostkę. Zaraz potem z wnętrza zaczęła wydobywać się jakiegoś rodzaju chmura, jednak z tej odległości ciężko było powiedzieć co to było. Moment po tym statek nadał przez głośniki dość lakoniczny komunikat mający rzekomo potwierdzać jego przynależność do mścicieli. Było to albo szczere ogłoszenie, albo najgrubszy kant jaki Silas w życiu widział. |
| | | Silas Søgaard
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 08/04/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Nie Kwi 22, 2018 10:29 pm | |
| - Brak czasu. Jeśli będzie chwila, to podzwonię, ale są ważniejsze sprawy.
Nie kłamał, ale i nie był do końca szczery. Pozwolenie najpewniej mógłby sobie załatwić, ale odwoływanie się do biura Ritze czy innych kontaktów zostawiłoby zupełnie niepotrzebne ślady za którymi ktoś mógłby węszyć, jeśli to przeżyją. Zdecydował, że łatwiej będzie się później z czegoś wytłumaczyć - jeśli zajdzie taka potrzeba - wraz z pomocą całych kancelarii adwokackich niż teraz prosić o pozwolenie i tracić czas, gdy na zewnątrz... co się tam u licha działo?
Pokręcił z niedowierzaniem głową, widząc pogrążone w chaosie miasto. Cóż mógł uczynić? Wrócił do zawziętej pracy wraz z komendantem do którego poczuł nutę sympatii nawet pomimo tego, że nie ułatwiał mu zadania. Był, tak jak i Silas, po prostu człowiekiem i robił, co mógł; nie wiedząc, jak się zachować, próbował zachować się przyzwoicie. Søgaardowi, rzecz jasna, sentyment nie przeszkadzał w realizowaniu swoich planów. Miał zamysł większy i choć nie chciał zaszkodzić komendantowi, to w razie potrzeby nie zawaha się zełgać mu w twarz bez mrugnięcia okiem lub rzucić na pożarcie dziennikarzom po tym wszystkim. Miał nadzieję, że za dwa tygodnie jeszcze będą dziennikarze.
Tymczasem drużynę skierowaną na niebezpieczny stadion przekierował w sam środek miasta - tam, gdzie desantowały się rzekome siły Avengersów. Jednostka miała poruszać się od budynku do budynku bez wdawania się w starcia o ile nie zostanie zaatakowana; miała dostarczyć informacje z frontu, a jeśli nowina o Mścicielach się potwierdzi, to wykorzystać fakt, że najpewniej oni roboty uszkodzą i najemnicy będą mogli odzyskać części łatwiej i bezpieczniej niż gdyby mieli walczyć własnoręcznie.
I wrócił do bieżących problemów. Pośredniczył w komunikacji i analizował dane dostarczane zarówno przez przebywających w sztabie kryzysowym ludzi, jak i te zdobywane przez jego asystentów pracujących w europejskich filiach. Monitorował postępy wysłanych drużyn i korygował ich trasy, jeśli to było konieczne. Podczas gdy czekał, aż "jego" ludzie dotrą do "dzielnicy mutantów", skupił się zwłaszcza na problemie ze szpitalem. Propozycję wykorzystania śmigłowca raczej odrzucił, ale skoro w obecnej sytuacji i tak nie było dużej potrzeby wykorzystania go do pożarów, to z tym większym przekonaniem zaproponował użycie go do ewakuacji zagrożonego szpitala. Niepokoiła go wizja praktycznie bezbronnego pojazdu wypełnionego chorymi, ale co mogli zrobić? Byli tylko ludźmi i robili wszystko, co mogli. Silas dążył do tego właśnie, by Ziemianie mogli więcej w przyszłości.
|
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Sro Kwi 25, 2018 9:39 am | |
| Silas przez jakąś chwilę musiał zająć się ogarnianiem razem z resztą zespołu drobniejszych kwestii przerzutu zaopatrzenia, alternatywnych tras dostępu i gospodarowania zasobami ludzkimi. Najtrudniejsze z tego wszystkiego było decydowanie gdzie przyda się jeszcze pomoc, a które rejony były już stracone. Komendant dzielnie sobie radził, ale widać było że nie było to dla niego łatwe. W pewnym momencie zadzwonił telefon od prezydenta miasta, którego nie było obecnie na jego terenach. Z miny i tonu głosu odpowiedzi Reginalda Silas mógł łatwo wywnioskować jak wiele do powiedzenia w temacie ma oficjalny przywódca miasta. W sumie niewiele więcej niż nic. W pewnym momencie nawet komendant nie wytrzymał i zdenerwowany tym marnowaniem czasu taktownie się rozłączył i dosadnie skomentował to że nie głosował na niego w ostatnich wyborach. Myślami Silas mógł być jednak gdzie indziej, bo w międzyczasie jego małe, „prywatne” inicjatywy toczyły się własnym rytmem. Silas był przy tym w idealnej pozycji żeby kierować swoje ekipy z dala od luf robotów, a nawet niepotrzebnych oczu policji. Rzekome siły Avengers rozpoczęły akcję w zupełnie niedalekim sąsiedztwie stadionu, tak więc wysłana tam grupa nie musiała nadłożyć wiele drogi. Stamtąd Silas otrzymał pierwsze informacje. Po pierwsze, jedynym widocznym na razie członkiem mścicieli był samotny „coś jak mniejszy hulk z nożami”. Ponoć samodzielnie dawał radę stawiać opór nawet grupom maszyn nie odnosząc przy tym poważniejszych uszkodzeń. Dużo mniej przekonujące były raporty o dziwnej chmurze, którą widać było z komendy. Jeśli wierzyć relacjom ekipy, to był to rój przedziwnych owadów wielkości sporego dobermana, który porywał mniej lub bardziej protestujących ludzi i transportował ich na zawieszony w powietrzu statek. Ich dalszy los nie był znany. Na razie ekipa pozostawała poza zasięgiem zielonego i owadów, ale czekała na dalsze rozkazy. Po dłuższym czasie na miejsce dotarła kolejna z drużyn. „Dzielnica mutantów” była dzielnicą która uległa największym zniszczeniom podczas niegdysiejszego huraganu, a miasto wciąż nie odnalazło dość środków na jej renowację. Masa pustostanów i niewielkie zainteresowanie władz pozwoliły na łatwe utworzenie się tam osobnej społeczności złożonej głównie z mutantów uciekinierów i bezdomnych. - Sir, nawiązaliśmy kontakt. Mutanci zachowują się przyjaźnie. Atak na ten obszar został zupełnie odparty. Zero oznak sił nieprzyjaciela. – raportował Silasowi dowódca oddziału – Oni wydają się trochę dziwni, jakby wszyscy się czegoś naćpali. Wszyscy noszą identyczną biżuterię. Jak jakaś sekta. Obiecują zniszczyć roboty w pozostałej części miasta, jeśli tylko w zamian będą mogli przejąć nad nim władzę. Nie mam zamiaru tłumaczyć im jak działa polityka. Czy mam komuś podać radio? Jakie są rozkazy? Wszystko wskazywało na to że jednak pozyskanie zezłomowanego Sentinela nie będzie tak trudne jak się wydawało.
|
| | | Silas Søgaard
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 08/04/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Sro Kwi 25, 2018 4:18 pm | |
| Otrzymawszy informacje o ludziach porywanych przez kosmitów, zacisnął zęby i pokręcił głową. Co się z tymi ludźmi stanie - nakarmią nimi te bestie? Jak takie potwory wpływają na ekosystem? Jakie drobnoustroje, syf i choróbska roznoszą? Przez ile lat te nieszczęsne, porywane kobiety i dzieci - jeśli przeżyją - będą budzić się w nocy z krzykiem...? Korciło go, by wykrzyczeć wszystko do obecnych, podzielić się gniewem i rozgoryczeniem i nakazać otworzyć ogień do parszywców, którzy w swej lekkomyślności ściągają to tałatajstwo na Ziemię. Zamiast tego polecił udokumentowanie wydarzeń zdjęciami i filmami, które mają zostać przesłane na jeden z Silasowych serwerów. Prędzej czy później nadejdzie chwila odpowiednia, by podzielić się nimi z opinią publiczną. Jednostka miała dalej dążyć do przechwycenia i transportu jak największej ilości szczątków Sentineli, gdy tylko "mały Hulk" je za sobą zostawi.
Z nerwów wyszedł na szybkiego papierosa - a właściwie podszedł i otworzył okno. Mogłoby się zdawać, że odpoczywa, ale zapalił tylko w międzyczasie, podczas gdy patrzył na panoramę miasta i gorączkowo kalkulował podejmowane wespół z innymi decyzje. Telefon od prezydenta zauważył jako słabość panującego ustroju - kolejny objaw, że już dawno przydałaby się dalsza centralizacja władzy, a jej obecny brak tylko pogłębiał panujący kryzys.
- Niech Twoi ludzie jak najszybciej zajmą się zabezpieczeniem reliktów - odpowiedział, wychodząc gdzieś na ubocze. - I daj mi do telefonu kogoś, kto nimi rządzi.
|
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Sro Maj 16, 2018 6:53 pm | |
| Głos w telefonie przycichł, a z wyłapanych słów mogłoby się zdawać że nie były one kierowane do Silasa. Dowódca jego najemników zapewniał kogoś że musi porozmawiać z kimś na osobności. Ktoś niechętnie przyznał mu rację. Po kilku chwilach ze słuchawki znów dało się słyszeć wyraźny głos. - Nie wygląda żeby się z nimi rozstawali. Czy w razie konfrontacji mamy otworzyć ogień? Tak czy siak najpierw oddalimy się im z oczu. Teraz wszyscy się na nas gapią. Po po następnym poleceniu zapadła chwila niepewności. - No dobra. - odpowiedział w końcu głos - Ale pewnie będziesz musiał im wytłumaczyć podstawy ustroju demokratycznego. Zresztą co ja będę gadał... Telefon wyraźnie przeszedł z rąk do rąk. Głos w telefonie zabrzmiał głęboko i potężnie jak gdyby Silas zaczął rozmawiać z teatralnym aktorem, który nie wychodzi z roli. - Papa Ogun nie przebywa obecnie na włościach. Szuka osobiście nowych frontów dla swych zwycięstw. Jestem pierwszym wojownikiem jego domowej straży. Czy rozmawiam z wodzem tego miasta? Papa Ogun obiecał uwolnić miasto od najeźdźców w zamian za oferowanie mu tych domów pod władanie. Głos w słuchawce brzmiał absolutnie serio. Nie było w nim śladu jakiegokolwiek dowcipu. Co więcej wydawał się wierzyć że miasto od tak można komuś dać, a Silas mógłby tego dokonać. Rozmówca czekał na odpowiedź. Nie było wiadome jak zareagowałby na stanowczą odmowę, ani czy w ogóle brał ją pod uwagę. Do tej pory nikt nie zwrócił większej uwagi na Silasa ani na jego rozmowę na boku. Wszyscy mieli ważniejsze sprawy na głowie. Kątem oka biznesmen mógł za to dojrzeć kolejny z raportów, który wyraźnie zaniepokoił komendanta. Wręcz załamał. - Jakie !@#$ duchy? Roboty i duchy? Jaki to ma w ogóle sens? Z tego miejsca ciężko było dowiedzieć się szczegółów, jednak wszyscy tutaj jedli Silasowi z ręki już na tyle, że pewnie zostanie wtajemniczony w sprawę, jeśli będzie tego chciał. |
| | | Silas Søgaard
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 08/04/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Pon Maj 21, 2018 11:47 am | |
| Niemieckiego pochodzenia Duńczyk mimowolnie pomasował nasadę nosa, usiłując przetworzyć dobiegające z różnych źródeł informacje. Duchy? Anachroniczne oferowanie lenna? Poruszający się gdzieś tam jego najemnicy - narzędzia, ale jednak czystej krwi ludzie... Przerzucał zbyt wiele okultystycznych artefaktów, by widzieć, że duchy nie są wymysłem; przerzucał jednak zbyt wiele "okultystycznych artefaktów", by uwierzyć w bajki o duchach. Już na pewno natomiast nie łączył Oguna i jego sługusów z quasiastralnymi oddziałami - w tym momencie za najbardziej prawdopodobne uznawał, że oto któryś z mutantów przybrał sobie malowniczą ksywkę i grając na potrzebach najbiedniejszych i poczuciu tożsamości ghetta uformował jakiegoś rodzaju ni to gang, ni to kult, piorąc umysły metasztuczkami i zwykłą przebiegłością.
- Miasto należy do stanu Luizjany i nie sądzę, by się ze sobą rozstawali - odpowiedział bez agresji w głosie, starając się wyczuć rozmówcę. - Gwardia Narodowa Luizjany, jak zresztą i armia USA są w drodze. Nie oczekuję ścisłej współpracy, ale obecnie Nowy Orlean nie należy do Papy Oguna, jak sam pan zauważył, więc oczekuję nawet nie ścisłej współpracy, ale nie przeszkadzania. Moi ludzie nie będą wchodzić wam w drogę i oczekuję tego samego. Starał się brzmieć ugodowo i wyrozumiale, choć tak naprawdę chciał jedynie kupić najętym oddziałom jak najwięcej czasu na ruch i zabezpieczenie reliktów, które mogłoby im się udać znaleźć. Stopniowo będzie wyjaśniał, że różne formacje wojskowe i porządkowe kontrolują miasto, kryzys nie jest pierwszym i nie będzie ostatnim, ale się z nim uporają; że struktury władzy są skomplikowane, a "wódz" naczelny jest tymczasowo nieosiągalny, bo - podobnie jak Ogun - nadzoruje swoje fronty walk. Gdzieś po drodze spyta jeszcze tylko: - Skąd przyszliście i komu właściwie została złożona obietnica?
|
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Wto Maj 22, 2018 8:41 am | |
| Rozmówca nie wydawał się zadowolony z odpowiedzi. -W takim razie nie mamy o czym rozmawiać. Zdawałoby się że człowiek już się rozłączy. Nie zdawał się zwracać większej uwagi na wywody Silasa na temat ustrojowości i tego dlaczego właściwie prezydent nie może oddać komukolwiek miasta. Ostatnie pytanie jednak uderzyło chyba w czułą strunę, bo mutant od razu stał się bardziej wylewny. - Gdy nasz lud został przywieziony na statkach aby pracować dla białych panów Ogun i inni Loa już z nami był. Czekał i patrzył w gniewie jak biali traktują lud, bo na nowej ziemi nie miał takiej mocy jak pod słońcem sawanny. Teraz jednak czarnych braci jest dużo i Ogun ma moc stąpać po ziemi i bronić swego ludu. Każdy brat, który wróci do źródła otrzyma moc by bronić ludu. Ale dla ciebie też jest jeszcze czas człowieku. Ogun jest łaskawy i każdy biały, który wyprze się swych korzeni i pokłoni przed Loa zostanie oszczędzony. Pamiętaj o tym gdy będzie dana ci szansa. Spełniwszy demagogiczny obowiązek fanatyk w końcu uwolnił Silasa z linii słuchawkę przejął znowu dowódca tamtejszego oddziału pytając o dalsze rozkazy. Prawdopodobnie z łatwością udało by im się pozyskać części sentineli, bo mutanci nie przywiązywali do nich większej wagi. Pozyskanie magicznej biżuterii, którą nosili wszyscy „ogunici” byłoby większym wyzwaniem. W tym czasie biuro komendanta nie pozostawało bezczynne. Kolejne napływające raporty nie napawały jednak optymizmem. Domniemane inwazje duchów należało odstawić na bok, bo pojawiło się dużo realniejsze i poważne zagrożenie. Wyglądało na to że Sentinele rozpracowały w jakiś sposób taktykę ewakuacji miasta i służb porządkowych, bo zamiast przeć zwyczajnie przed siebie, zaczynały kierować się w stronę krytycznych partii miasta, którymi ewakuowali się ludzie. Oczywiście w ruch poszły odpowiednie rozkazy, mające na celu zmianę tras, zabezpieczenie ludności i opuszczenie zagrożonych obszarów, jednak z chwilą gdy zostały one wydane Sentinele zareagowały dostosowując się do sytuacji. Silas przypadkiem mógł to wyraźnie zauważyć obserwując mapę miasta z zaznaczonymi jednostkami i przypuszczalną pozycją robotów. Przez chwilę obawiano się że oddział robotów wysłany w stronę portu miał za zadanie przechwycić ekipę rozkładającą mosty pontonowe. Jednak gdy tylko ktoś wydał rozkaz do odwrotu zagrożonego zespołu, roboty niemal momentalnie zmieniły trasę i poleciały w inne miejsce. Wykraczało to ponad zwykłe rozpoznanie taktyki.
|
| | | Roused
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 13/05/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Sob Maj 26, 2018 9:46 am | |
| Do siedziby przybył również i Roused. Choć świetnie znał plany tego budynku, bo nie trudno było je zdobyć, potrzebował wytycznych gdzie znajdzie swojego zleceniodawce. Musiał się schylić, by przejść przez frontowe drzwi, ale robił to powoli, by nie wzniecić paniki. Również swoje uzbrojenie wycofał wgłąb kończyn, pozostawiając szczypce, które miały drobny problem z pociągnięciem za klamkę.
Zeskanował pomieszczenie w poszukiwaniu Silas'a, albo kogoś kto mógłby wiedzieć o dokładnym miejscu jego przebywania, a następnie przemówił robotycznym głosem do człowieka znajdującego się najbliżej: - Uwaga. Przybywam na polecenie: "Silas Søgaard". Jego miejsce aktualnego pobytu? Bazując na aktualnych danych o zagrożeniach w okolicy, sam mógłby być wzięty za zagrożenie, bardziej niż zwykle. Choć znacząco się różnił, i widać było w nim komponenty, które przypominały ludzkie. Stał pochylony, by nie uszkodzić sufitu, co mogłoby być potrącone z jego wynagrodzenia. Wpatrywał się w osobę do której przemówił martwym spojrzeniem mechanicznych oczu, z których emanował lekki blask czerwonego światła. Stał w bezruchu czekając na odpowiedź. Przewidywał z 66% pewnością, że obejdzie się bez dodatkowego wyjaśniania. |
| | | Silas Søgaard
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 08/04/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Nie Maj 27, 2018 2:06 pm | |
| - Wszystko to bardzo interesujące, ale mamy na głowie pilne sprawy - odpowiedział z fałszywą pogodą ducha w głosie. - Z mojej strony nie macie się czego obawiać - polecę moim ludziom, ażeby wam nie przeszkadzali. Postaram się też, by ktoś z władzy się z wami skontaktował. Powodzenia w przedsięwzięciu. Pożegnał się i zakończył rozmowę, by swoim najemnikom przykazać zabezpieczyć ładunek i przygotować go do transportu.
Sam natomiast skierował się do reszty sztabu kryzysowego, by zaktualizować swoje informacje. Wysłuchał raportów i współuczestniczył, kiedy okazało się, że popełniają kolejny błąd, a Sentinele reagują na ich działania. W końcu parsknął i pokręcił głową. - No tak! - rozpiął guzik koszuli z przegrzania. - W końcu to maszyny - powinniśmy byli założyć, że nasze elektroniczne zabezpieczenia zostały naruszone. Obawiam się, że powinniśmy na pewien czas zrezygnować z telekomunikacji i obserwować, czy w dalszym ciągu przewidują nasze ruchy. To oznacza użycie gońców... I musielibyśmy tu i teraz ustalić ogólny plan, którego egzekucji trzymalibyśmy się w polu. Właściwie to może to być dla nas okazja - jeśli my i oficerowie będziemy koordynować akcją w mieście, moglibyśmy przy pomocy telekomunikacji dezinformować te maszyny i otworzyć nowe korytarze do ewakuacji... Co u licha?
Zainteresował się - zapewne wraz z innymi - cyborgiem wkraczającym na komendę. Nie wyciągnął, ale z pewnością sięgnął ręką ku swojej broni, podchodząc do szyby i obserwując sytuację. Widząc zarówno nieodpowiadające Sentinelom zachowanie nowo przybyłego, jak i inny niż wynikający z raportów i streamów design technologiczny, z zainteresowaniem przewyższającym ostrożność wyszedł powoli w jego kierunku, by przysłuchać się jego rozmowie z policjantem.
|
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Nie Maj 27, 2018 4:47 pm | |
| Najemnikom nie zajmie dużo czasu zabezpieczenie tych bardziej nadających się do rekonstrukcji kawałków sentineli. Minie pewnie jednak trochę czasu, zanim odstawią je do wybranego przez Silasa miejsca poruszając się z nimi przez zdemolowane i zablokowane miasto. Komendant znowu podrapał się w podbródek zerkając Silasowi przez ramię na mapę i jego najnowsze odkrycie. Manewr, który miał zamiar przeprowadzić Silas nie był typową, regulaminową zagrywką i wymagał sporego nakładu pracy. Miał za to spore szanse powodzenia. Gdyby udało im się wykorzystać technologię robotów przeciwko nim samym, mogliby ocalić wiele istnień. -Dobra. Mamy szansę. - rzucił szybko komendant dopadając do swojego biurka i wyjmując z niego szybko plik papierów. - Potrzeba mi ze dwudziestu gońców. Za jakiś czas zaczynamy nadawanie "planu ewakuacji kryzysowej 3". Wszyscy dobrze go znają i może uda nam się wykiwać te maszyny na dudka. Ktoś też musi przekazać to gwardii narodowej, żeby nie powtórzyli naszych błędów. Komendant szybko kreślił na papierze instrukcje adresowane do swoich podkomendantów w innych dzielnicach, innych służb, a także specjalną wiadomość do dowódcy gwardii. Posłańcy kolejno dwójkami i trójkami znikali w mieście. Tymczasem funkcjonariusz, do którego zdążył odezwać się Shephard wyglądał na wyjątkowo przemęczonego. Podrążone oczy i plastikowy kubek z kawą w ręce wskazywały że operuje na swoich rezerwach wytrzymałościowych. Gdy android wszedł do pomieszczenia i zadał mu pytanie, stał przez chwilę zastanawiając się czy nie ma halucynacji. W końcu chyba stwierdził, że widział już dziś wszystko i bez słowa wskazał za siebie ręką z kciukiem prosto na osobę Silasa. Najemnik budził ogólne zaniepokojenie na sali, natomiast Silas był jedyną osobą, która przyglądała się mu raczej z zaciekawieniem niż trwogą, więc zdawał się tym potwierdzać wskazania policjanta. |
| | | Roused
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 13/05/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Nie Maj 27, 2018 7:54 pm | |
| Cyborg odwrócił się i zainicjował szybki skan osoby wskazanej przez funkcjonariusza, a następnie przemówił: - Skan zakończony. Silas Søgaard? Zgłaszam gotowość do... "Służby". Przewidywane wynagrodzenie zależne od stopnia skomplikowania podjętych działań.
Współpracowanie z policją to jedna z najmniej przewidywanych opcji, które przetworzył na początku swojej działalności. Roused nie posiadał żadnego narzędzia, by pacyfikować ludzi bez powodowania śmierci, albo trwałych okaleczeń. Był też ogromny jak na ludzkie rozmiary, nie nadawał się do operacji wymagających minimalnej dyskrecji. Nie mieścił się do większości pojazdów, a uzyskane rozkazy traktował dosłownie.
Jego szczypce powoli się zaciskały i rozprostowywały na przemian, poza tym pozostawał w bezruchu. Korzystając z każdej dostępnej sekundy przeczesywał sieć w poszukiwaniu istotnych danych dotyczących tego miasta i jednostek, z którymi prawdopodobnie dane mu będzie się zmierzyć. Mniejsze jednostki wydawały się zdecydowanie słabsze, niż możliwości jego mechanicznego ciała. |
| | | Silas Søgaard
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 08/04/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Wto Maj 29, 2018 1:54 pm | |
| Słysząc skierowany do niego głos syntezatora zmarszczył brwi, wyraźnie łącząc wątki. Prędko sięgnął po telefon, przejechał kilkukrotnie palcem po ekranie i cmoknął. - Miałem szalenie ważny telefon - w natłoku musiałem przeoczyć wiadomość od wspólnego znajomego. Proszę mi wybaczyć - powiedział, wyciągając dłoń na przywitanie - przy ich różnicy wzrostu, zapewne po prostu wyciągając rękę w górę. Nie był pozbawiony obaw, że mechaniczne ramię dłoń mu zwyczajnie zmiażdży, ale na twarzy i tak gościł mu wypracowany przez lata uśmiech.
- Wierzę, że uzgodnimy cenę bez większych problemów po wszystkim. Nie będzie niższa niż pańskie standardowe stawki - zaprosił go gestem trochę dalej. W panującym na komendzie chaosie najpewniej trudno było o dyskretne miejsce - nie z takim cyborgiem - ale i tak zwyczajnie "zabrał go z przejścia". - Istnieje duże ryzyko, że nieprzyjaciel uzyskał dostęp do naszych wiadomości i transmisji, proszę więc uważać z komunikacją radiową. Przybył pan zresztą w bardzo odpowiednim momencie, bo właśnie z tego powodu wysyłamy gońców w miasto i ruszyłbym z nimi. Pan odpowiadałby przede wszystkim za moją ochronę, więc muszę spytać - damy radę się poruszać po mieście z pańskim uzbrojeniem?
|
| | | Roused
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 13/05/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Wto Maj 29, 2018 3:25 pm | |
| Roused postanowił odpowiedzieć na gest powitania. Ostrożnym i powolnym, wręcz wyglądającym na nieśmiały, ruchem ruchem ręki postanowił uścisnąć dłoń Silas'a jak najłagodniej mógł. Szczypce powoli zacisnęły się na dłoni człowieka, ale nie do końca, tak jakby miały podnieść jajko bez uszkodzeń. Następnie pociągnął jego dłoń lekko do góry i do dołu, symulując ludzkie powitanie. Potem puścił i udał się za zleceniodawcą.
- Cywilny transport lądowy może okazać się niewystarczający, by pomieścić tą jednostkę. Najefektywniejsze rozwiązanie: Pickup. Inne dostępne rozwiązania... Furgonetka.
Następnie dodał:
- Protokół ochronny aktywowany. Cel: "Silas Søgaard". Na twoją komendę. |
| | | Silas Søgaard
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 08/04/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Wto Maj 29, 2018 5:46 pm | |
| - Obawiam się, że większość dróg jest zablokowana przez porzucone samochody lub gruz - pokręcił głową powoli. - Być może uda nam się skorzystać ze śmigłowca - zamienię słowo z komendantem. Proszę za mną, tylko... uważaj na głowę.
Wszedł więc z powrotem do głównego pomieszczenia sztabu. W pierwszej kolejności zebrał prędko swoje rzeczy, wziął w dłoń marynarkę i stanął przed głównodowodzącym gotów do drogi, jakby rzecz była w tak oczywisty sposób rozsądna i optymalna, że nie było nawet o czym dyskutować.
- Pojawił się mój ochroniarz, więc ruszę razem z gońcami - wyjaśnił, kiwając głową ku Rousedowi. - Wypadałoby, by ktoś ze sztabu pojawił się w strefie zagrożenia, a wy macie stanowiska, uprawnienia, funkcje... ja jestem cywilem. Chciałbym tylko skorzystać ze śmigłowca, by nas podrzucił, jak będzie wracać do szpitala po odstawieniu pacjentów - chyba że jednak cały czas jest wolny?
Jeśli komendant się zgodzi, Silas zostanie jeszcze parę minut, by uściślić komu i jakie rozkazy on sam ma na miejscu przekazać w imieniu komendanta. Skoordynowałby też ogólny plan działania i ewentualne hasła, jeśliby zostali zmuszeni do komunikacji radiowej - hasła po to, by odróżnić, które z przekazów będą fałszywe, by zdezorientować Sentinele, a które nie.
|
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Pią Cze 01, 2018 6:19 am | |
| Tak jak wcześniej Silas mógł spokojnie załatwiać na boku własne sprawy i telefony pozostawając względnie niezauważalnym, tak od pojawienia się Roused'a obydwoje ewidentnie znajdowali się w centrum uwagi większości pomieszczenia. Policjanci i inni przebywający w tej chwili w budynku nie przywykli raczej do podobnych widoków. Do tej pory większość dziwnactw nowej ery omijała Nowy Orlean szerokim łukiem i o większość kosmitów, mutantów i im podobnych mieszkańcy wiedzieli głównie z telewizji. Teraz ciekawskie twarze wyglądały nawet zza korytarza, aby przyjrzeć się najemnikowi. Tak więc gdy Silas podszedł w końcu do komendanta, ten właśnie otrząsał się ze wstępnego szoku. - Ściągnęliśmy dwa śmigłowce, żeby zawieść wiadomości do dalszych posterunków. -pokiwał potakująco głową, gdy Silas mówił o potrzebie pojawienia się kogoś na froncie. - Niestety nie mamy możliwości wysłania cię tam od razu. Możesz zabrać się z jednym z transportów i podrzucą cię do strefy zagrożenia wracając do... - Proszę Pana! Jeden z oddziałów wroga zmienił nagle położenie i zmierza prosto w naszą stronę! - jakiś młody człowiek sprzed monitora pozwolił sobie wejść w słowo komendantowi. Zapanowała pełna napięcia cisza. Wszyscy w pomieszczeniu, a pewnie też kilku za nim usłyszało krzyk chłopaka. Dalej wiadomość poszła pocztą pantoflową i po chwili wszyscy wiedzieli co się dzieje. Większość patrzyła po sobie nie wiedząc co zrobić. Od dobrych kilku godziń wszyscy obecni obcowali z zagrożeniem, ale dopiero teraz stało się ono dla nich realne. Nie wiadomo było czy zwabiła ich nagła cisza radiowa z głównego węzła komunikacyjnego obrońców miasta, podpięcie się pod sieć Roused'a, czy może coś innego. Komendant stał z miną człowieka, którego ogarnia raczej pewność nadchodzącego niż strach. W tej twarzy widać było że komendant już kiedyś swoje odsłużył na jakimś froncie i nie boi się tak jak inni nadchodzącego zagrożenia, jak bardzo nie byłoby ono śmiertelne. Spojrzał tylko na zdjęcie jakichś dwóch kobiet na swoim biurku i zaczął wydawać polecenia. -Rozpocząć ewakuację personelu cywilnego! Wydać całą broń jaka pozostała w skrytce. Łącznie ze skarbcem dowodów! Były tam chyba jakieś materiały wybuchowe... Niech ktoś wszadzi tych posłańców do helikopterów! Wygląda na to że znajdziesz się w strefie zagrożenia szybciej niż planowałeś. - komendant poklepał Silasa po ramieniu ze sporą spouchwalnością. - Nie byłeś zaprzysiężony. Nie wymagam od ciebie byś został. Mam nadzieję że kiedyś wypijemy razem kielicha. Z tymi słowami zostawił dwójkę bohaterów samych sobie. Nagle z atmosfery sztabu wszystko wokoło zaczynało przypominać szykowanie się do oblężenia. Komendant miał zbyt wielu ludzi do ewakuowania w zbyt krótkim czasie. Sam wiedział że nie wszyscy zdążą uciec i musiał podjąć wiele trudnych decyzji kto to będzie.
[Widzę że rozpiera was energia do odpisów, a ja nie mam tyle czasu na forum ile bym chciał. Możemy zachować ten model, który nam tu niechcący wyszedł, jeśli chcecie. Możecie wymieniać ze sobą posty interakcji i rozmowy w międzyczasie moich GM, tylko z reakcjami świata, NPC itp. czekajcie na mnie.]
|
| | | Silas Søgaard
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 08/04/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Sob Cze 02, 2018 11:09 pm | |
| Pokiwał głową komendantowi, niepewny jeszcze swojej decyzji. Walka na linii frontu ramię w ramię wraz z "New Orleans finest" byłaby świetnym chwytem marketingowym, który zjednałby mu pewnie pół stanu, wielu konserwatystów i samą Rize. Z drugiej strony - gdyby podczas oblężenia tego sztabu miałyby "przypadkowo" eksplodować ładunki wybuchowe z nieodpowiedzialnie otwartego skarbca dowodowego, to Silas byłby przynajmniej na kilka godzin jedynym ocalałym, a zatem pewnie i posiadającym pełnię uprawnień, członkiem tegoż sztabu... Z psychopatyczną oziębłością kalkulował możliwe rozwiązania przez kilka sekund, nim jego wzrok padł na cyborgu stojącym nieopodal.
- Słyszałeś komendanta - powiedział dość cicho, prędko podchodząc do Rouseda. - Nie znam Twoich osiągów ani doświadczenia z tymi robotami. Zostanie tutaj i wsparcie tych ludzi byłoby mi pomocne w dalszej perspektywie, ale nie jest priorytetem. Mam doświadczenie militarne, nie jestem niesamodzielny. Jeśli uważasz, że damy radę odeprzeć atak - zostańmy, tylko, na bogów, nie wewnątrz budynku, bo spieprzy nam się na głowy przez te ich działka. Jeśli nie - prowadź do śmigłowców. Twoja decyzja.
Mówiąc to, rzucił tęsknym spojrzeniem w kierunku skarbca dowodowego, a następnie upewnił się, że wszystko ma: telefon, portfel, wizytówki, nowoczesną, plazmową spluwę. Będąc w strefie zagrożenia ściągnął już zupełnie krawat, ale wcale nigdzie go nonszalancko nie odrzucił - nie, nie, spakował go skrzętnie do kieszeni marynarki tak, by nie przeszkadzał, ale by w każdej chwili mógł go wyjąć i skompletować strój.
[Wybacz, Fenris - myślałem, że to normalne, że dopóki nie wchodzimy w interakcję z nikim, to możemy sobie pisać między sobą do woli] |
| | | Roused
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 13/05/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Nie Cze 03, 2018 9:32 am | |
| Roused tylko przysłuchiwał się rozmowom w bezruchu. Nie zwracał uwagi na wzrok ciekawskich, choć było to dla niego coś nowego. Dopiero bezpośrednio wezwany odwrócił się i odrzekł: - Twoje bezpieczeństwo zapewnia największe prawdopodobieństwo otrzymania wynagrodzenia. Momentalnie z jego rąk zaczęło wyjawiać się uzbrojenie, a szczypce zastępowały je wewnątrz. Lewa "dłoń" emanowała niebieskim światłem, a prawa wydłużyła się ukazując lufę.
Postanowił nie czekać i szybko wydostać się z budynku, by zeskanować okolicę, która niedługo przekształci się w pole bitwy, po którym będzie musiał sprawnie manewrować bez rozglądania się. Atak najprawdopodobniej zostanie przeprowadzony z powietrza, dlatego też Roused miał zamiar wskoczyć na jakiś wyżej położony punkt, z którego mógłby prowadzić ostrzał. Skakanie po dachach pozwoliłoby na skuteczne wymijanie wrogiego ognia, choć zniszczenia jakie mogłoby to spowodować na okolicznej infrastrukturze sprawiały, że z tego pomysłu zrezygnował. Zamiast tego rozważał opcje ukrycia się w jakimś miejscu i zaskoczenie przeciwnika, albo umyślne usytuowanie się w widocznym miejscu, by przejąć na siebie uwagę przeciwnika, tym samym zwiększając szansę przeżycia zleceniodawcy.
|
| | | Silas Søgaard
Liczba postów : 25 Data dołączenia : 08/04/2018
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji Sro Cze 06, 2018 4:50 pm | |
| Przez dobrą chwilę zastanawiał się, co mogła znaczyć odpowiedź cyborga, ale przebiegający obok policjant wytrącił go z rozmyślań.
Ruszył ku skarbcowi dowodowemu, żałując po drodze, że nie zsynchronizował z Rousedem żadnego commlinka. Krok po kroku, gorączkowo poprzeciskał się między ludźmi przygotowującymi się do obrony lub ewakuującymi się. Gdy dotarł do celu, odebrał ewentualną kamizelkę i hełm, jeśli tylko takie wydawano. Jeśli personel nie oponował, to Silas zaczął im pomagać w skarbcu dowodowym, przeglądając listę zinwentaryzowanego sprzętu - przeglądając uważnie, wypatrując przy okazji fantów, które mógłby przy okazji zwędzić. Nie był byle opryszkiem, ale brał pod uwagę, że w skarbcu mogło znajdować się coś, co w przyszłości mógłby wykorzystać do szantażu lub wyświadczenia komuś przysługi. Narzędzie zbrodni dokonanej przez znajomego polityka? Fałszywe paszporty wskazujące na powiązania z CIA? Pendrive mafijnego bossa z księgami rachunkowymi, które tenże boss chętnie by odzyskał? Miał oczy otwarte i mógł liczyć wyłącznie na szczęście, ale z nadarzającej się okazji nie mógł nie skorzystać. Unikając kamer i zasłaniając się pomocą, skorzysta pewnie z okazji i świśnie coś, co nietrudno będzie mu ukryć w marynarce lub aktówce.
Bez względu na to, czy powiedzie mu się działanie w skarbcu, czy też nie, w dalszej kolejności uda się w poszukiwaniu Rouseda - a jeśli go nie znajdzie, to zwyczajnie zadzwoni, jeśli odpowiedni numer otrzymał. Pokaże się po drodze komendantowi, dając znać, że jest obecny na polu bitwy, ale w gruncie rzeczy trzymać się będzie w zasięgu wzroku cyborga - wynajętego przecież do ochrony. Silas był zresztą ciekaw, jak funkcjonuje nietypowa technologia usprawniająca jego najemnika.
Gdzieś po drodze pomyśli pewnie jeszcze o fortelu mylącego wrogie roboty przy pomocy wspominanej technologii, ale w biegu zabraknie mu pewnie czasu do relizacji wybiegu. Zgarnie tylko jakieś dwa policyjne tablety, by mieć dostęp do danych dotyczących panującego w mieście - w Stanach? - kryzysu.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Siedziba główna nowoorleanskiej policji | |
| |
| | | | Siedziba główna nowoorleanskiej policji | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |