— Nie tylko ty odnosisz takie wrażenie, Sue — przyznała Danvers. Spojrzała na towarzyszkę, pozwalając sobie na to, aby pewne emocje wkradły się na twarz Mścicielki. Zmiana mimiki nie była wylewna, ale z pewnością łatwiej można było dostrzec zarówno zmęczenie, jak i rozdrażnienie. Pewną potrzebę wyżycia się czy też przemyślenia wszystkiego na spokojnie. Ms. Marvel miała ostatnio z tym problem i choć chciałaby wszystko rozwiązać jak najszybciej i bez zbędnych przeszkód, to takie znajdowały jej osobę szybko. Jakby złośliwie chcąc uniemożliwić jakiegokolwiek działania czy ustalenia planu, którego będą mogli trzymać się dłużej niż przysłowiowy, akademicki kwadrans.
Zastanowiła ją odpowiedź Sue, wzmianka o Fantastycznej Czwórce. Siłą rzeczy ciekawość swoje robiła i Carol zastanawiała się czy chodzi o pewne rozwidlenie w sprawach i działaniach, czy była jakaś kłótnia. Kobieta jednak nie wnikała. Każda grupa miała swoje większe czy mniejsze problemy. Chodziło przede wszystkim o to, aby te problemy zminimalizować i też rozwiązać jak najszybciej.
— Tak, niestety. Byleby to nie nawarstwiało się dalej — powiedziała cicho. — I co do oferty to nie martw się. Porozmawiam z resztą, choć jestem pewna, że to zbyteczne — dodała z lekkim uśmiechem. Nie przypominała sobie, żeby ktoś miał pretensje czy jakiś problem z Invisible Woman. Zatem dla niej cała ta potencjalna dyskusja mogła być jedynie informacją o większej współpracy, chęci działania. Trudno by było uznać to jako działanie z ramienia Avengers, choć na takie się zapowiadało, aczkolwiek Danvers była świadoma, że Storm miała już wyrobioną “markę”, opinię na swój temat i ludzie kobietę kojarzyli z inną drużyną.
Carol przeprosiła Sue na chwilę, aby w milczeniu móc odebrać kolejną telepatyczną wiadomość od Emmy. Spojrzała w stronę wylotu z hangaru, sprawdzając jak wszystko ma się na zewnątrz. Informacja, cóż, z pewnością zdziwiła blondynkę i nawet bez potrzeby ingerencji w jej umysł czy zobaczenia jej, panna Frost mogła być pewna jej reakcji. Lub spodziewać się, że albo wie, albo się zdziwi.
“Jeśli tylko Tony będzie przytomny, nadrobi to wszystko i będzie w stanie to liczę na to samo, że uda się zapobiec ewentualnym… konsekwencjom. O pogodzie nic nie wiedziałam, będąc zobowiązaną naszymi gośćmi.”, nastąpiła chwila ciszy zanim Carol nie poprosiła na głos JARVISa o informacje z Nowego Jorku. “Czy jest coś jeszcze, Emmo?”
— Liczę jednak, że taka współpraca będzie owocna, jak i to, że wszystko pójdzie… Łatwiej.
Och, ależ mogła się mylić!
Carol, usłyszawszy sztuczną inteligencję Fantastycznej Czwórki, zerknęła na towarzyszkę i zmarszczyła brwi. Ile czasu minęło? To ją zastanowiło, jak i to, co mogło się wydarzyć. Zarazem przeklęła w myślach, ledwo powstrzymując się od tego, aby machnąć ręką, powiedzieć Sue, żeby to załatwiła i samej pójść hen daleko, aby odreagować. W jakikolwiek sposób. Mniej czy bardziej moralny lub siłowy.
— Chyba czeka nas zmiana miejsca — odezwała się do kobiety, dając jej możliwość zdecydowania. Mogły tutaj czekać, mogły polecieć do Baxter Building; Carol zaoferowałaby lot, jako że szybciej w ten sposób mogły się przemieścić i uchronić budynek od całego ataku, szału, cokolwiek.
Po chwili krótkiej wymiany zdań - dotyczącej zapewne niezrozumienia sytuacji, o której zostały poinformowane przez sztuczną inteligencję Fantastycznej Czwórki - Carol pozwoliła sobie na to, aby wziąć Sue w ramiona. Zleciła także JARVISowi zamknięcie hangaru, kiedy wylecą, odprawienie niechcianych gości i informowanie o wszystkim na bieżąco.
Wtedy też poleciały do siedziby F4.
| ZT x2