|
| Riverside Park | |
|
+42Gloriana Luna Maximoff Maximus Alice Carter Sammy Denim Wiccan Kate Bishop Speed Lightningrod Jessica Jones Kalia Jolt Peter Quill Ms. Marvel Scattershot Sentry Smuga She-Hulk Black Widow X-23 Macklemore Skye Miguel O'Hara Alicia Masters Wonder Man Helbindi Loki Psylocke Shadowcat Wabik King Snake Wandelopa Freya Scarlet Witch Quicksilver Akaloon Hiver Echo Alex Nicole Morgana le Fay 46 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Morgana le Fay
Liczba postów : 111 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Riverside Park Sob Sie 04, 2012 4:09 pm | |
| |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Echo
Liczba postów : 9 Data dołączenia : 16/08/2012
| Temat: Re: Riverside Park Wto Sie 28, 2012 8:14 am | |
| Echo nie lubiła przebywać na zewnątrz po zmroku. Pomimo, że widziała, co dzieje się na ulicach dzięki światłu sączącemu się z latarni, i tak czuła się momentami w pewnym sensie bezbronna. Niektóre obszary były całkowicie spowite przez ciemność, która utrudniała jej korzystanie z posiadanych zdolności. Nigdy nie było wiadomo, co ją spotka i nawet jeśli żaden złoczyńca nie miał jej aktualnie na swoim radarze, zawsze mógł ją zaatakować jakiś opryszek. Kopniaka sprzedać umie, nawet dwa, ale kto normalny by ryzykował? Nie ufała nocy i tyle, choć księżyc nie raz uśmiechał się do Echo nieśmiało, by pokrzepić jej duszę. Wolała jednak zadziorne zaczepki słońca, ogrzewającego nie tylko jej twarz, ale i serce. To dodawało Mai siły i sprawiało, że czuła chęć do życia. Tak samo przyroda, cała ta otaczająca ją natura, której uroki wykorzystywała jako inspirację do tworzenia. Leniwie snujące się po niebie chmury, delikatnie uderzający o suchą ziemię deszcz, którego to wibracje wyczuwała, choć nie mogła usłyszeć jego symfonii… Jej druga rodzina. Pochłonięta swoimi myślami, z kącikami ust uniesionymi ku górze, szła przed siebie i o mało nie wpadła na blondwłosą dziewczynę, która szła z naprzeciwka. Zdążyła się jednak w porę zorientować i uniosła dłoń w geście przeprosin, że zaburzyła nieznajomej spacer swoją nieuwagą i zatrzymując ją na chwilę. Odrzuciła do tyłu ciemne włosy, które, rozpuszczone, lekko zafalowały i odwróciła się, by udać się do domu, jak planowała. |
| | | Hiver
Liczba postów : 12 Data dołączenia : 26/10/2012
| Temat: Re: Riverside Park Pią Lis 02, 2012 3:04 pm | |
| Isaka nie patrzył gdzie szedł, w dalszym ciągu był mocno skołowany tamtym „wydarzeniem”. Nawet jeśli ogarnął to wszystko to i tak nie była to lekka sytuacja. W końcu trafił do parku Riverside gdzie postanowił zrobić sobię przerwę i rozmyśleć nad tym wszystkim, podszedł do najbliższego drzewa i usiadł przy nim opierając się o nie. Szczerze wątpił by ktoś go tu rozpoznał więc zdjął swoją maskę i kaptur z głowy, po czym wziął głęboki oddech i zaczął rozmyślać. -....Nie sądziłem że będę tęsknić za matką, może wtedy powinienem do niej pójść jednak... taa i zostać jej królikiem doświadczalnym, w końcu była by do tego zdolna...co nie?.... To już bez znaczenia, postanowiłem zostawić tamto życie za sobą..... Isaka skierował swój wzrok na trawę, zauważył biedronkę która usiadła na źdźbłu trawy. -No tak, moja super moc..... Jeśli w tamtej próbce naprawdę znajdywały się dna wszystkich owadów i pajęczaków.... to jestem w stanie zmienić się w każdego z nich? Szkoda że nie mam miejsca do sprawdzenia tego, co prawda jakbym im się wtedy pokazał to miałbym wszystko co mi by było potrzebne do tego... Pamiętaj, królik doświadczalny. Pocieli by cie w 5 sekund......Chyba nie pozostaje mi nic innego jak super bohaterstwo, akurat ostatnio całkiem sporo się tu dzieje. Wystarczy poczekać.... Kogo oszukuje, na pewno by wszyscy na mój widok uciekali krzycząc że potwór i tak dalej... Typowe dla ludzi u których jak coś się wyróżnia to jest złe, cholerni amerykanie.... Isaka znowu skierował wzrok na niebo, jednak ponownie założył maskę. A nóż widelec jeszcze któryś z naukowców albo jeszcze gorzej własna matka by go zobaczyła i byłoby nieciekawie, to by mu nieźle pokrzyżowało plany. Po chwili gapienia się na nieboskłon powrócił do rozmyślania. -Kostium chwilowo odpada, chyba że ograniczał by się do rozciągliwych majtek.... A ksywka? Hmmmm ....owady...insekty....rój...Hive...Hiver... Eh, niech będzie....
|
| | | Akaloon
Liczba postów : 5 Data dołączenia : 01/11/2012
| Temat: Re: Riverside Park Pią Lis 02, 2012 3:48 pm | |
| Dwa lata. Dwa, długie lata wśród ludzi, wśród wszystkich ich wynalazków, które przecież podgatunek Chitauri znał już dawno, dawno temu. Dwa lata wśród zacofanej cywilizacji, która jednak wydawała się być o wiele bardziej zagmatwana psychologicznie niż mogłoby się zdawać komukolwiek. Akaloon przeczesywała wspomnienia pożartej nie tak dawno kobiety, Lily Williams, nie mogąc się doszukać nawet krzty sensu w wielu zachowaniach, które dwudziestolatka przedstawiała, albo których była ofiarą. Ludzka logika była dla kosmitki czymś naprawdę ciężkim do pojęcia, nieważne ile osób by pożarła. Z drugiej strony nie było ich tak wiele, dlatego też niespecjalnie dziwnym okazywało się niezrozumienie dla homo sapiens i ich rozumowania. Przynajmniej wydedukowanie, w czym dobrze wyglądają kobiety, a w czym mężczyźni, nie było takie trudne. Aka wędrowała przez Riverside Park, z ciałem przemienionym według wskazówek z kodu genetycznego Lily. Jasna cera, blond włosy i niebieskie oczy, subtelnie zarysowana sylwetka, takie właśnie atuty posiadała ostatnia ofiara przybyszki. Nowa Lily postanowiła włożyć na siebie jasną bluzkę schowaną pod czarną jesionką, obcisłe jeansy i buty na niewysokim obcasie. Zmiany temperatur na chłodniejsze niż 20 stopni Celsjusza też były dla kosmitki czymś zupełnie nowym, do czego za nic nie mogła się przyzwyczaić. Dlatego też bywało, że ubierała się o wiele cieplej niż tego wymagały warunki. Aczkolwiek zdziwione spojrzenia da się przeżyć. Gorzej, jeśli ktoś zacznie się upierdliwie wypytywać. Dlatego też blondynka poświęciła się i zostawiła sweter razem z szalikiem w domu panny Williams, teraz pewnie gnijącej gdzieś głęboko pod ziemią. A Akaloon lekko drżała. Wreszcie wypatrzyła wolną ławkę. Nie sądziła, że tylu ludzi będzie w parku, kiedy na dworze chłód tego stopnia. Kolejny dowód na to, że przybyszce wypadałoby się przyzwyczaić do miejscowych temperatur. W każdym bądź razie, usadowiwszy się na kilku kawałkach drewna skleconych w całkiem wygodne siedzisko, uniosła wysoko głowę i zaczęła wpatrywać się w nieco pochmurne niebo. Oczywiście nie zauważyła mężczyzny siedzącego pod drzewem nieopodal. Pewnie jej myśli znowu skupiłyby się wokół ludzkich dziwactw, takich jak siadanie na chłodnej ziemi zamiast na wolnej ławce. Ale nie o tym traktowała Aka w swojej głowie. Myślała, może trochę zbyt intensywnie nad tym, dlaczego jej komunikator tak bardzo nie chciał działać. Ludzi można było bardzo łatwo "uspokoić" i rozpocząć pokojową koegzystencję. Co prawda znalazłoby się kilku żarłocznych przedstawicieli podgatunku Chitauri, takich jak Akalka, ale to tylko szczegół, który można bez problemu pominąć. Gorzej, że ten przeklęty sygnał nie docierał do Słonecznika. Przeklęte anomalie kosmiczne! |
| | | Hiver
Liczba postów : 12 Data dołączenia : 26/10/2012
| Temat: Re: Riverside Park Pią Lis 02, 2012 6:44 pm | |
| Na początku Isaka był można nawet powiedzieć zagubiony, teraz zaczęła go ogarniać irytacja. Nie miał już gdzie pójść, nawet nie ma pieniędzy by wynająć jakieś mieszkanie, też nie widział by komuś trzeba by ratować tyłek. Nic do roboty, z nikim nie może pogadać, irytacja szybko zamieniła się w typowe wkurzenie. Jakby tego było mało to zaczął sobie przypominać lata które spędził przy tym projekcie, to go jeszcze bardziej nakręcało. Rozmyślał o tym jak bardzo chciał rozwalić ten cały eksperyment, wtedy mógłby nawet być w mieście w którym się urodził. Siedząc z spuszczoną głową którą przykrywał kaptur Isaka był już na skraju cierpliwości, po czym instynktownie dał upust owej irytacji poprzez uderzenie łokciem w drzewo o które był oparty. *TRZASK* Isaka momentalnie podniósł głowę i wytrzeszczył oczy, jakby ktoś wylał na niego wiadro zimnej wody podczas spania. Uzmysłowił sobie że jego łokieć lekko wbił się w korę drzewa, stąd się wziął ten odgłos łamanego drewna. Normalnie skupił by na tym całą swoją uwagę jednak poczuł że ubrania które leżały na nim jak worek po ziemniakach nagle przylegały lekko napięte do jego ciała, po złapaniu się za głowę i tym samym poczuciu rogu wyrastającego z jego czoła Isaka uświadomił sobie ze zmienił się w owada. Próbował zakryć róg rękami które i tak nie wyglądały na takie normalne choć o tym wtedy nie myślał, i zaczął mówić do siebie szeptem. -Cholerka cholerka, nie nie nie... Szybko człowiek człowiek człowiek.... Po chwili ciało młodzieńca wróciło do normy, szybko złapał za maskę która nałożył na twarz i zaczął się rozglądać we wszystkie strony. Miał nadzieje że nikt go nie widział, wtedy o tym tak nie myślał ale jakby ktoś widział go i jeszcze jak się zmienia to by szybko policja by doszła do tego kim on jest i skończyła by się samowolka. Teraz po prostu spanikował i nie myślał trzeźwo, po chwili rozglądania się dał se spokój z tym. Widział go ktoś czy nie widział, miał to gdzieś.
|
| | | Akaloon
Liczba postów : 5 Data dołączenia : 01/11/2012
| Temat: Re: Riverside Park Sob Lis 03, 2012 1:31 pm | |
| Siedząc tak na ławce i bezcelowo wpatrując się w niebo, Aka nie mogła przyswoić faktu, że wpatrując się w niebo, człowiek ma wrażenie, jakby mógł wyciągnąć dłoń i dotknąć tych wszystkich chmur bez najmniejszego problemu. Ona sama doskonale wiedziała, że to niemożliwe, więc dziwiła się jeszcze bardziej, kiedy tego typu myśli przychodziły jej do głowy. Westchnęła cichutko, dopuszczając do siebie najróżniejsze myśli i wspomnienia, analizując je wszystkie powolutku. Dominującymi wspomnieniami Lily, które teraz przeglądała kosmitka, były wspomnienia szkolne. Z tego co odgadywała przybyszka, panienka Williams była jedną z najpopularniejszych osób w tamtym środowisku. To chyba dzięki temu dziewczyna pamiętała tyle różnych wydarzeń, zamiast jednolitego, rutynowego ciągu, który to zawierał mózg pierwszej ofiary Akaloon. Widać było zasadniczą różnicę. Nie to, co u podgatunku Chitauri. Tam praktycznie wszyscy wyglądali tak samo, mieli niemalże identyczny sposób myślenia, różniła ich tylko hierarcha i imiona. A ludzie? Imiona, nazwiska, wygląd, filozofia, status społeczny, płeć i inne, bardzo dziwne cechy, które pozwoliły stwierdzić, że Lily Williams to nie Arnold Stegnaum. Tyle różnych cech... Idylliczną ciszę przerwał nagły, jakby przybyły znikąd dźwięk roztrzaskiwanego drewna. Wystraszona kosmitka instynktownie zakamuflowała się, pewnie ku zdziwieniu jakiegoś obserwatora (który, miejmy nadzieję, nie istniał) i pozostając na troszkę dłużej niż zwykle w stanie niewidzialności, zlustrowała wzrokiem całą okolicę. Akurat wtedy Hiver zasłaniał coś nieco nienaturalnie wyglądającymi rękoma, po czym założył jakąś maskę i zaczął się panicznie wręcz rozglądać. Loo przekrzywiła nieco swoją niewidzialną łepetynę i kiedy dziwaczny człowiek przestał być cholernie podejrzliwy, kosmitka anulowała swój kamuflaż. Wstała ostrożnie, po czym ostrożnym krokiem zaczęła się zbliżać do Japończyka. Przełknęła głośno ślinę, obawiając się najgorszego. Nie spotkała jeszcze na tej planecie żadnych superbohaterów, o Avengersach w życiu nie słyszała (Lily zresztą też, co jest nieco dziwne), dlatego też najpierw miała wrażenie, że ten tutaj "mężczyzna" to tak naprawdę zmiennokształtny Chitauri, którego nigdy w życiu nie chciałaby spotkać. Kosmitka zaczęła drżeć nieco intensywniej, zbierając się na słowa otwierające rozmowę. - Jak ty to... zrobiłeś? - spytała z lekka przyciszonym głosem, patrząc nie na Isakę, a na miejsce, w którym to jego łokieć postanowił wejść w bliższe relacje z drzewem. Różni są ludzie i ich siła, ale bez przesady... |
| | | Hiver
Liczba postów : 12 Data dołączenia : 26/10/2012
| Temat: Re: Riverside Park Nie Lis 04, 2012 6:54 pm | |
| Isaka wytrzeszczył swoje oczy skryte za maską, więc jednak ktoś tutaj nadstawiał się też rozglądał. Jednak i tak ta sytuacja była dla niego trochę dziwna, jednak nie wiedział do końca dlaczego. -No to piknie, dałem się złapać. Nieźle mi idzie..... Jednak skąd się ona wzięła? Nie widziałem jej przed chwilą, aż tak panikowałem że nawet jej nie zauważyłem.... Będzie trzeba coś wymyślić teraz tylko co... Trzeba było jej to wytłumaczyć w jakiś sensowny sposób, na szczęście Isaka świeżakiem jest tylko w superbohaterstwie (no i kilku innych dziedzinach ale mniejsza)więc taki nieogarnięty to on nie jest. Udało mu się zauważyć że wzrok młodej dziewczyny był skierowany na drzewo a dokładniej na miejsce w którym podczas formy żuka przygrzmocił, jak tak to może udało by mu się to załatwić bez większych problemów. No to jest plan, Isaka powoli w stanął również kierując wzrok na drzewo po czym na dziewczynę która go wypatrzyła. -Oh a to... Hehehe, kurde chyba mnie troszkę poniosło. Jestem ostatnio kłębkiem nerwów i teraz musiałem wyładować się na tym drzewie, chyba lekko przesadziłem z siłą hehehe. Nasz młody i niedoświadczony zaczął się głupkowato uśmiechać zapominając o tym że ona i tak tego nie zobaczy z powodu jego maski, jednak co teraz? Pytanie widziała go czy jedynie usłyszała dźwięk który powstał po tym jak „Nasz bohater panie i panowie” przyfasolił bezbronnemu drzewu? Tak czy siak Hiver, taką ksywkę se wybrał musiał wziąć pod uwagę to że w obu scenariuszach ujrzała go zanim się zmienił s powrotem w człowieka. Odejście teraz mogło by nasilić jej podejrzenia, musiał jakaś zmienić temat a to się wiązało z prowadzeniem dalszej rozmowy z tą blondyną. Isaka odwrócił się całkiem w kierunku drzewa po czym przykucnął i zaczął jeździć ręką po wgnieceniu jakie sam zrobił, po chwili mruczenia pdo nosem znów odezwał się do kobiety.
-Mam nadzieje że nie będę miał problemów z powodu tego drzewa, nie mam na tyle kasy by płacić jakieś grzywnę... Tak poza tym nie widziałem cie wcześniej jak heheh szukałem świadków.
Znów zaczął się lekko śmiać, próbował utrzymać miłą atmosferę jednak nie wiadomo jak ona na to zareaguje. Jednak Isaka postanowił zmienić swoją taktykę jak rękawiczki i postanowił ulotnić się. -Ok miło się gadało ale muszę pójść odwiedzić chorego kumpla w szpitalu, bywaj.
Szybkim krokiem udał się w stronę wyjścia z parku.
[zt]
|
| | | Quicksilver
Liczba postów : 98 Data dołączenia : 07/12/2012
| Temat: Re: Riverside Park Pią Gru 14, 2012 7:45 pm | |
| - Śmieszą mnie ludzie, którzy jeżdżąc rowerem myślą, że są szybcy - powiedział Pietro patrząc na przejeżdżające na rowerku dziecko. Chłopczyk był uśmiechnięty, a pedałował jakby gonił go sam diabeł. Dobrze, że chociaż ma kask. Może się nie zabije, jak przewróci. Powoli wolne spacerowanie po tej kupie zieleni go denerwowało. Riverside Park mienił się kolorami jesieni. Dominowały tutaj brąz i złoto mieniących się pięknie koron drzew, żółć wypleniła soczystą zieleń letniej trawy. Wieczory robiły się coraz zimniejsze, ale spadająca na łeb na szyję temperatura nie zrażała amatorów rowerów i joggingu. Coraz więcej sportsmenów zmieniało krótkie spodenki na opływowe kalesony firmy Nike, będące szczytem szyku na ścieżkach parku. Zawiał zimny ciągnący od rzeki wiatr, Pietro skrzywił się i schował dłonie do kieszeni brązowego płaszcza. Przycisnął ręce do tułowia, garbiąc się - może w ten sposób uda mu się zachować trochę ciepła. Po jego prawej stronie szła jego siostra, jak zwykle wyglądała oszałamiająco. Mijający ich mężczyźni rzucali rodzeństwu dwa spojrzenia: najpierw na nią, przy czym prawie się ślinili, a potem na niego. Wzrok tych napalonych samców mógł mieć tylko jedno znaczenie - zazdrość. Czasami miał ochotę któremuś z nich przyłożyć. Tak dla zasady, żeby pokazać gdzie mogą wsadzić sobie swoje pożądanie i swoją zazdrość. Często zachowywał się zaborczo w stosunku do jego ukochane siostry i nie miałby nic przeciwko gdyby ona zachowywała się podobnie w stosunku do niego, ale jej charakter był inny, jakby spokojniejszy. Miał tylko ją - swój hamulec, trzymający go w ryzach i myśl o dzieleniu się jej towarzystwem z innym mężczyzną przyprawiała go o mdłości. Zadawał sobie wtedy pytanie, o to czy aby nie przesadza. W końcu ona ma prawo do życia u boku innego, niż jej brat bliźniak. Oboje skręcili w boczną alejkę ciągnącą się równolegle do koryta rzeki Hudson. Znowu zawiało, a na tafli wody pojawiły się zmarszczki szkwału kierującego się ku lądowi. Zmrok zaczęły rozświetlać zapalające się na biało lampy. W ciągu kilku minut zniknęli prawie wszyscy biegający, jeżdżący na różnych "meeeeeega wolnych" pojazdach i przechadzający się ludzie. Kiedy jesień zastępuje lato, wieczory powinno się spędzać w domu, w przyjemnym cieple wśród kochających cię ludzi i zająć się czymś, aby uciec przed zimnem, albo depresją. Pietro przeczesał białe włosy nadając im charakterystycznego kształtu. - Spacer spacerem, ale co teraz zrobimy poza tym? Skoro odmówiliśmy bratania się z tym całym profesorkiem to może wypadałoby znaleźć jakiegoś pracodawcę. Wiesz, że bezczynność mnie zabija. |
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Riverside Park Nie Gru 16, 2012 4:03 pm | |
| Niższe temperatury nie przeszkadzały Wandzie aż tak bardzo, jak niektórym, ale gdy Pietro wymyślił, że mogliby wybrać się na spacer po Riverside Park, ubrała się tak, aby nie zmarznąć. Założyła prosty, czerwony płaszcz i skórzane rękawiczki w kolorze czerni, a szyję owinęła równie ciemną chustą. Tylko jej ciemnobrązowe włosy powiewały na lekkim wietrze, nieskrywane przez czapkę bądź kapelusz. Szła, trzymając pod rękę swojego brata. Dla obcych mogli wyglądać niczym zakochana w sobie para, ale Szkarłatnej Wiedźmy nie interesowało, co pomyślą sobie inni. Ludzi z czasem zaczęło ubywać, a nikłe światła latarni oświetlały fragmenty parkowej przestrzeni. Owszem, chłodne wieczory powinno się spędzać w ciepłych domach. Gorzej, jeśli nie ma się miejsca, które można nazwać domem… Wtedy pozostaje obecność bliskich, nawet, jeśli jest ich tylko sztuk jeden. - Wciąż nie wiem, czy dobrze zrobiliśmy – zaczęła spokojnie po dłuższym milczeniu. Kobietę ogarniały wątpliwości. Gdy profesor Xavier złożył im propozycję dołączenia się do ich grupy zwanej X-Menami, Wanda sądziła, że to dobry pomysł – wreszcie coś bardziej stałego, niż wieczna, cygańska tułaczka. Jednak argumenty brata ostatecznie przekonały ją, że raczej nie wyjdzie im to na dobre i skapitulowała. Sądziła, że ta decyzja była właściwa, ale gdy choć na chwilę pozwalała sobie skierować myśli w stronę owej propozycji, czuła, że coś jednak straciła, zanim jeszcze weszła w posiadanie tegoż. Coś, co mogło zmienić choć trochę ich życie, które na chwilę obecną było raczej zwykłą egzystencją bez sensu i celu. Wanda wtuliła się mocniej w ramię jasnowłosego i pociągnęła go w stronę ławek. - Może jeszcze raz przemyślimy propozycję tego mężczyzny? – zawahała się, próbując przewidzieć reakcję Pietro na jej nieśmiałą prośbę. – O ile nie jest za późno… Nie miała obecnie innych pomysłów na to, co mogliby robić. Nie przebywali w Nowym Jorku na tyle długo, by coś ruszyło w tym kierunku i to w taką stronę, w jaką obydwoje by chcieli. A nie wyobrażała sobie, żeby mogła opuścić bliźniaka. Potrafiła być samodzielna, ale po prostu… Nie chciała. Nie po tym wszystkim, co razem przeszli. |
| | | Quicksilver
Liczba postów : 98 Data dołączenia : 07/12/2012
| Temat: Re: Riverside Park Pon Gru 17, 2012 12:44 pm | |
| Dotyk i bliskość Wandy jak zwykle działał na niego kojąco. W chwili kiedy wtuliła się do niego mocniej zrobiło mu się cieplej i jakby lżej. Oboje usiedli na ławce. - Widzimy go pierwszy raz na oczy, a on proponuje nam przystąpienie do jakiejś grupy wojujących idealistów. To nie jest dobry pomysł. - A gdyby miała rację? Gdyby ten mężczyzna mógł zmienić ich los, w końcu zaznaliby spokoju. Może w końcu dowiedzieliby się co to prawdziwy dom? A może ten cały profesorek chciał ich wykorzystać? Może wykorzystywał też tamtych mutantów, którzy z nim współpracowali? Poczuł rosnący gniew na myśl o czymś takim. - Nie zapomniałaś o tym jak nas prześladowano, bo byliśmy inni? Wpychali nas do szuflady z napisem "Dziwacy"? Tym razem znowu chcieli to zrobić! I tym razem trafilibyśmy pod "s". "S" jak "Sługusy"! - krzyknął trochę bardziej niżby sobie życzył. Nie zapomniał jeszcze krzywd jakie wyrządzili im ludzie, ci sami zwykli ludzie którzy biegali i spacerowali jeszcze przed chwilą po tym parku. Teraz już nikogo oprócz ich dwójki nie było na alejkach. Wpatrywali się w światła New York City ich oszałamiające piękno. Nagle zrozumiał jak chamsko zachował się wobec swojej siostry. Grymas żalu wykrzywił mu usta. - Przepraszam. Nie powinienem krzyczeć. - spojrzał na nią przepraszającym wzrokiem. - Nie powinienem wyładowywać emocji. Nie na jedynej osobie, na której mi zależy. - przytulił się do jej ramienia. |
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Riverside Park Wto Gru 18, 2012 2:02 pm | |
| Wanda słuchała z uwagą tego, co mówił do niej, wyraźnie poddenerwowany, Pietro. Miał rację i zarazem jej nie miał. Ona już zrozumiała, że nie jest ,,normalna’’ w ujęciu wielu ludzi, których spotkała na swojej drodze i których niechybnie jeszcze spotka. Sprawiali oni, że naprawdę czuła się inna, choć odróżniało ją od nich tylko (albo aż?) to, że posiadała pewne… zdolności. Cała reszta była taka sama. Tak samo wyglądała, tak samo czuła. Czy mutacja miała ją skazać na samotność? Jakaś jej część łaknęła kontaktu ze społeczeństwem, ale pojawiało się także powątpiewanie, czy to dobra droga. Poza zagrożeniem zdrowia i życia, które już ich spotkało, oraz wytykaniem palcami, rodzeństwo mogło także trafić na złych ludzi, chcących wykorzystać ich umiejętności do równie złych celów. Na zaufanie trzeba sobie zapracować, tak sądziła. Scarlet Witch skinęła więc lekko głową i musnęła delikatnie palcami policzek brata. Nie czuła ciepła jego ciała poprzez grube rękawiczki, ale i tak wiedziała, że mężczyzna w środku aż kipi z emocji. - Masz całkowitą rację - powiedziała do niego bez urazy. – To tylko niezrealizowana, dziecięca tęsknota, która budzi się co jakiś czas - uśmiechnęła się, choć z trudem. Jak zły sen powracający co noc i nie dający spać. Koszmar, co dusi i więzi… Potwory czające się w mroku zaczynają przemawiać. Najpierw słodko, kojąco. Kuszą niczym wprawna kokietka. Ich parszywe gęby wykrzywiają się w grymasach, by za moment pokazać kły i odgryźć ci głowę, jeśli nie zechcesz ich słuchać. A ty czasem masz ochotę im przytaknąć, pójść za nimi, dać się porwać w ten pokręcony świat, byle tylko poczuć spokój. Zatańczyć z nimi ich taniec, diabelski i ekstatyczny, przynoszący spełnienie. Ale wiesz też, że nie możesz tego zrobić. Poddanie się własnym demonom to najszybsza droga do zatracenia. Udajesz zatem, że niczego nie pragniesz, przez co również lecisz w dół. I tylko silna, pomocna dłoń jest w stanie sprawić, że jeszcze nie zderzyłeś się z dnem. - Nie wracajmy do tego tematu – dodała cicho i przymknąwszy oczy, oparła głowę na ramieniu Pietra, wsłuchując się w odgłosy nocy. |
| | | Quicksilver
Liczba postów : 98 Data dołączenia : 07/12/2012
| Temat: Re: Riverside Park Czw Gru 27, 2012 9:42 pm | |
| Przemiana dnia w noc dokonała się. W ciągu ostatnich kilku dłuższych chwil jakie spędzili z siostrą w parku bursztynowe niebo zupełnie ściemniało przybierając barwę obsydianu rozświetlonego przez Wielkie Jabłko. Nad miastami gwiazdozbiorów nie widać niezależnie od pogody , ale wieczorny widok w pobliżu Mostu Brooklyńskiego jest wystarczająco nastrojowy nawet bez kosmicznych cudów. To najpopularniejszy wśród samobójców most na świecie, a jak powszechnie wiadomo samobójstwa popełnia się nocami, aby uniknąć niepotrzebnych świadków. Zastanawiające jest, czy ludzie stojąc na krawędzi, tuż przed wielką pustką oddzielającą stalową barierkę od tafli wody zastanawiają się jakie piękno pozostawiają za sobą. Czy nie obawiają się, że to będzie ich ostatni świadomy widok, czy trafią w nicość, czy do raju. Jeżeli tak, to wybrali doskonałe miejsce na ostatnie świadome widoki. NYC nocą to najpiękniejsze miasto świata, nie tylko wizualnie. Ktoś posiadający słuch muzyczny zamykając oczy słyszy symfonię, która z pozoru jest chaotyczna i brzydka, ale po głębszym studium z tego galimatiasu wyłaniała się prawdziwa urbanistyczna symfonia. Dźwięki syren, samochodów helikopterów, a nawet ludzi służyły jako instrument. Pietro czuł, że piękno tego miejsca wpływa na niego kojąco, czego potwierdzeniem były te rozmyślania. Spojrzał na śliczną twarz siostry. Zastanawiał się jak długo będą mogli kręcić się tak bez celu, bez domu, bez sensu. Jego myśli powędrowały do najbliższej mu osoby. Wanda wtuliła się w niego na tyle mocno, by mógł czuć jej ciepło. Jego siostrzyczka, jego wyłącznik. Dzięki jej bliskości mógł wysiedzieć kilka minut w jednym miejscu bez tej irytacji, która dopadała go gdy nic nie robił i ciągnęła się za nim niczym smród winy. Teraz siedział spokojnie na ławce dłuższą chwilę, a gdyby nie było tu Wandy pewnie w ogóle by nie usiadł. Czasami gubił się w tym przedłużającym się czasie, tracił świadomość, a sekundy stawały się godzinami, godziny latami. Ona stanowiła latarnię na morzu Chronosa, bezpieczną przystań do której mógł przybić, aby odzyskać spokój myśli. - Skoro znowu jesteśmy sami, to co teraz? - Wyszeptał opierając prawy bok głowy na jej włosach. Loki Wandy pachniały wiosenną łąką, ich zapach był wręcz upajający. Musieli zdecydować. Odrzucając propozycję tego doktora zamykali pewne drzwi, ale za to otwierali wiele kolejnych. Teraz należało wybrać któreś z nich. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Riverside Park Wto Sty 01, 2013 8:57 pm | |
| NPC MODE Jack Waller siedział właśnie w miejskim autobusie jadąc w kierunku Broadway. Przyglądał się wizytówce, którą otrzymałem od tajemniczego mutanta w czarnym płaszczu i kapeluszu. Nie ufaj obcym, pomyślał, jakby chciał sobie przypomnieć maksymę wtłaczaną do głowy przez opiekuńczych rodziców, lecz w tej chwili w jego uszach dzwoniły zupełnie inne słowa. Słowa, których nikt z jego znajomych nie zrozumiał, a jeśli nawet to nikt nie zareagował na nie, w taki sposób jak on. Może gdy przemyślą to na spokojnie dołączą do niego, lecz on nie mógł czekać. Mniej więcej kojarzył, gdzie znajduje się ulica z wizytówki, lecz najpierw musiał dostać się do Riverside Park. Nawet nie zauważył, gdy autobus skręcił w W 120th St. Ciemno włosy, krótko obcięty młodzieniec zaczął zastanawiać się, jak to by było gdyby mógł korzystać ze swoich mocy bez najmniejszych oporów. Pomimo, że myślał o tym wiele razy, zwłaszcza podczas leżenia w łóżku późną nocą, to teraz tak wizja zdawała się urzeczywistniać. Spojrzał na górny panel autobusu, gdzie zobaczył gazetę Dailey Bugle ze zdjęciem Spider-Mana, wsuniętą pomiędzy ramkę, zasłoniętą cienką pleksi. Pomyślał wtedy, że gdyby nosił maskę, gdyby został bohaterem, takim jak Spider-Man, mógłby korzystać ze swoich mocy bez zahamowań, aby pomagać ludziom, lecz on nigdy nie miał wewnętrznych predyspozycji, do poświęcania się dla innych. Nie wyobrażał sobie, także siebie w rajtuzach. Autobus zatrzymał się przy Riverside Park. Jack wysiadł z niego. Szalona pomysł zaczął kreować się w jego głowie. Co gdyby właśnie tutaj, właśnie w tym miejscu ujawnił swoje moce przed tymi maluczkimi homo sapiens. Miał dość życia w cieniu ludzi, których zawsze uważał za gorszych. Nigdy nie traktował swojej mocy jako przekleństwa, lecz jego rodzice już tak. Nie pozwalali mu być sobą, ukrywali całą prawdę przed rodziną, karząc mu się hamować, gdy jego kuzyni popisywali się swoimi nic nie znaczącymi talentami. Dość tego! Jack stanął po środku trawiastej wyspy pośrodku zwężenia na most Riverside Dr. Światła samochodów mijały go. Nikt, póki co nie zwracał na niego uwagi, lecz gdy ten zaczął koncentrować swoją moc, sytuacja zaczynała się zmieniać. Samochody; dwa albo trzy zostały zatrzymane w skutek jego mocy. Koła buksowały, aż nagle oderwały się od podłoża. Pot zaczął cieknąć chłopakowi po czole i niemalże miał już odpuścić, gdy przypomniał sobie słowa mężczyzny "To zaledwie namiastka tego co potrafię, tego co wszyscy potrafimy!", po czym na nowo odzyskał motywację. Trzy wcześniej zatrzymane samochody zostały uniesione na wysokość metra albo dwóch. Ruch zatrzymał się całkowicie. Zdziwieniu ludzie zaczęli wychodzić ze swoich aut. Pasażerowie znajdujący się wewnątrz lewitujących samochodów zaczęli krzyczeć, a ich głosy rozchodziły się po całym parku. Uwaga ludzi, była już w pełni skupiona na jego osoba. Zaczął wzbudzać strach. Samochody zaczęły powoli wirować wokół jego osoby. Pierwszy raz w życiu, poczuł, jak jego moc go przepełnia. Kolejne dwa samochody oderwały się od asfaltu. Niezwykłe uczucie, którego za żadne skarby nie chciał już nigdy więcej hamować. Nigdy więcej!
Ostatnio zmieniony przez Magnus dnia Sob Lut 09, 2013 8:31 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Riverside Park Sro Sty 02, 2013 11:20 am | |
| My ZAWSZE jesteśmy sami, pomyślała, zawsze byliśmy, niezmiennie, nie spotkało nas nic nowego… Wanda zastanawiała się, co ma odpowiedzieć. Nie wiedziała, ,,co teraz’’. Nie miała żadnego planu awaryjnego, tak jak i jej brat. Jeśli wierzyć w prawo kosmosu, rzeczy układały się w konkretny sposób nie bez powodu. Skoro odmówili, może naprawdę nie należało do tego wracać? Może czekała na nich lepsza okazja, szansa, mająca odmienić ich los? Albo było to po prostu czcze gadanie bez pokrycia, mające dać tylko nadzieję, która umiera ostatnia. Cisza, którą delektowała się Scarlet Witch, została gwałtownie przerwana. Pierwsze, co dotarło do uszu kobiety, to metaliczne zgrzyty niewiadomego pochodzenia. Potem zawtórowały im krzyki. Woda dobrze niosła dźwięk, który jasno i wyraźnie dawał jej do zrozumienia, że dzieje się coś, co dziać się nie powinno. Poderwała głowę z ramienia mężczyzny i popatrzyła na niego niepewnie. - Pietro, też to słyszysz, prawda? – zapytała. By sprawdzić, co się dzieje, wstała i rozejrzała się po okolicy. Nikogo nie było w zasięgu wzroku, a nawet jeśli, to pewnie byli zajęci szukaniem źródła hałasu. Uniosła się więc lekko, nieco ponad korony drzew, by samej móc je znaleźć. - Most Riverside Drive! – krzyknęła do bliźniaka, wskazując palcem odpowiednią stronę i kierując tam lot. Blondyn zapewne i tak dotrze na miejsce przed nią, ale zwiększało to szanse, że chociaż on spróbuje od razu okiełznać osobę winną całemu temu zamieszaniu. Ona pomoże mu tak szybko, jak będzie to możliwe. |
| | | Quicksilver
Liczba postów : 98 Data dołączenia : 07/12/2012
| Temat: Re: Riverside Park Pią Sty 04, 2013 4:29 pm | |
| Dokładnie w momencie, kiedy błogie chwile zaczynały go już męczyć swoją bezczynnością z daleko usłyszał donośniejsze niż zwykle głosy ludzi i jakby przeciąganego metalu. Jego siostra najwidoczniej też to zauważyła. Podnosząc głowę z jego ramienia, przeszyła go wzrokiem swoich niebieskich oczu. Nie musiała otwierać ust, żeby zrozumieć to spojrzenie. Działo się coś niedobrego. - Pietro, też to słyszysz, prawda? – zapytała go i chwilkę później poszybowała w górę, ale Quicksilver już wiedział skąd dochodziły te hałasy. Mężczyzna w ciągu milisekundy zasunął suwak skórzanej kurtki i z prędkością większą niż możliwości jakiegokolwiek samochodu wyścigowego pobiegł w stronę mostu Riverside Drive. Otoczenie nie rozmyło się jak można byłoby się spodziewać, ale zaczęło przesuwać się w zwolnionym tempie wokół Maximoffa, pomimo tego iż wszystko inne było wolne niczym żółw, on sam poruszał się z normalną prędkością. Jednak dla osoby postronnej Pietro był niczym rozmyta smuga. Dwie sekundy i wybiegł z parku, kolejne dwie i był już przed wjazdem na most. Pośrodku "wysepki" stał młody chłopak o czarnych, krótko przystrzyżonych włosach. Przed nim wisiały dwa samochody, reszta pojazdów stanęła robiąc mały korek. Przechodnie uciekali, cykali zdjęcia i dzwonili na 911. Białowłosy pojawił się na swoim miejscu praktycznie znikąd, zatrzymał się bardzo ostro, aż popękał asfalt. Zmienił się ze smugi w człowieka tak szybko, że mogło to wyglądać jakby się teleportował. I taką miał nadzieję. Pietro stanął naprzeciwko dzieciaka w znacznej odległości i warknął: - Nikt cię w domu nie nauczył, że nie wolno się popisywać?! Odłóż te wozy na ziemię i się uspokój. - nienawidził takiego rodzaju mutantów. Popisujących się mocą i pokazujący światu jacy są wspaniali. Mógłby dać sobie rękę uciąć, że ten pajac pewnie uważa się za lepszego niż inni. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Riverside Park Sob Sty 05, 2013 9:39 pm | |
| NPC MODE Quicksilver na swój niezwykły speedygonzalezowy sposób pojawił się przed młodym mutantem, który gdy tylko ujrzał go, został wybity ze skupienia, co momentalnie poskutkowało tym, że samochody opadły na jezdnię. Te, które były tylko lekko uniesione, dzięki amortyzatorom opadły całkiem łagodnie, lecz nie można było tego samego powiedzieć o trzech pojazdach, które wirowały wokół wysepki. Jeden opadł solidnie na przód maski, całkowicie wgniatając ją swoim ciężarem i oczywiście tłukąc lampy. Inne upadły nieco łagodniej, ale nie obyło się bez szkód. Huk uderzenia wstrząsnął chłopakiem, lecz pomimo tego doszły go słowa stojącego przed nim siwowłosego mutanta. Jack był lekko zdezorientowany, lecz gdzieś w głębi, pomimo słów, którymi przywitał go Pietro, poczuł ulgę, że spotkał innego mutanta. - Nie popisuję się !- Tłumaczył się jak każdy nastolatek, postawiony w takiej sytuacji. - Ja po prostu mam dość ukrywania swych mocy! Chłopak faktycznie uwierzył w słowa Magneto, gdyż jego postawa ani na moment się nie zmieniła. Miejsce, w którym się znajdowali nie było idealnym do tego typu rozmów, dlatego nastolatek momentalnie zaczął biec w stronę ciemnego lasu. Gdy wbiegł w tłum samochodów, część ludzi nawet nie spostrzegła, że to właśnie on był prowodyrem całej sytuacji, a gdy już znikł w gęstwinach parkowych drzew, pojawiła się przed nim, opadająca łagodnie z nieba Wanda. Gdy chciał się cofnąć i ruszyć w innym kierunku, uderzył plecami o Pietro, który stał tuż za nim. Chłopak odsunął się na bok i objął ich wzrokiem. Sapał głęboko, był zmęczony wyczynem, którego właśnie dokonał. W głowie dzwoniły mu słowa tamtego mutanta z parku, chciał pójść do miejsca z wizytówki. Pojawiła się przed nim okazja, przekazania tej zaraźliwej myśli innym mutantom. Stała przed nim szansa, aby namówić do tego tych oto mutantów. - Jesteście mutantami, tak jak ja, prawda? Nigdy nie używałem swej mocy, tak jak teraz, po prostu... - Próbował zebrać myśli w słowa, które miałyby jakiś sens. - Spotkałem dziś pewnego mężczyznę. Ten człowiek, był także mutantem i on powiedział, że nie powinienem się ukrywać, że nasze moce niczym się nie różnią od jakiś tam talentów zwykłych ludzi. Skoro oni mogą się nimi chwalić i są za to podziwiani, dlaczego my nie mamy? Proszę zgódźcie się ze mną. Całe życie, żyłem w cieniu ludzi... Nie chcę tak dłużej... On powiedział, że chce mi... nam mutantom w tym pomóc. Czarnowłosy chłopak spoglądał na nich z dołu, wzrokiem zbitego psa. Jego oddech zaczął się stabilizować, a adrenalina opadać. -Nazywam się Jack, tak na marginesie. Skoro jesteście mutantami, powinniście iść do niego ze mną. On nazywa się Magnus, a tam kazał mi pójść. Podał im wizytówkę, którą dostał od mężczyzny w Central Parku. On dokładnie zapamiętał adres, który tam był zapisany, gdyż wpatrywał się w nią przez całą drogę tutaj. Jack ruszył w kierunku jezdni. Nie czekał na ich odpowiedź, lecz gdzieś w duchu liczył, że za nim pójdą.
Ostatnio zmieniony przez Magnus dnia Sob Lut 09, 2013 8:31 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Quicksilver
Liczba postów : 98 Data dołączenia : 07/12/2012
| Temat: Re: Riverside Park Wto Sty 08, 2013 5:15 pm | |
| Chłopak zaczął się oddalać. Po tej całej szopce, nie dość że nikt go nie zauważył to jeszcze gówniarz zaczął bełkotać o jakimś bractwie mutantów, czy czymś. Taki to łyknie wszystko, jakby mu powiedzieli, że to Hare Kryszna dał mu moc to pewnie zaraz poszedłby całować tych szalonych mnichów po stopach. Ale po głębszym zastanowieniu, kiedy już duch cynizmu opuścił Pietra, to mogło być to na co czekali z Wandą. W końcu jakieś miejsce na świecie, w którym mogliby się zatrzymać. Spojrzał na swoją siostrę. Czy czasem nie błysnęły jej oczy? W końcu to ona chciała tego bardziej z ich dwójki. Ale co jeśli to gorsi ludzie niż ten cały profesor Xavier? W końcu o nim miał choć szczyptę informacji: na przykład to, że prowadził instytut dla młodych mutantów, a że kojarzył mu się to z obozem dorastającej armii mutantów to zupełnie inna sprawa. - Wando, czy nie uważasz że należałoby to sprawdzić. Pojechać z tym dzieciakiem, zobaczyć co kombinuje ten facet gromadzący mutantów i w razie czego rozgonić towarzystwo? - zapytał. - Nie to, żebym wierzył temu szczylowi, to była najgorsza próba przekonania kogokolwiek jaką słyszałem, nawet Świadkowie Jehowy są lepsi, ale gdyby groziło to wykorzystywaniem innych... takich jak my? - Aż sam zdziwił się jak ciężko przechodzi mu przez gardło słowo mutant, a troska o innych z jego gatunku wręcz go przerażała. Skąd biorą się u mnie takie uczucia? Postanowił pozostawić decyzję siostrze, to ona z ich dwójki była mądrzejsza, bardziej cierpliwa. Czasem zastanawiało go skąd ona bierze takie pokłady spokoju i łagodności wobec wiecznego pieniactwa i cynizmu jaki sobą reprezentował. Będzie musiał się zmienić, żeby przestać mnożyć jej problemy. Ale jak na razie jak mówi porzekadło: "First things first.". |
| | | Scarlet Witch
Liczba postów : 216 Data dołączenia : 05/12/2012
| Temat: Re: Riverside Park Nie Sty 20, 2013 4:19 pm | |
| Wanda opadła lekko obok chłopaka i, jak sądziła wcześniej, Pietro już tam był. W pierwszym odruchu chciała ruszyć w kierunku samochodów, by sprawdzić, czy nie ma rannych, ale szybko dostrzegła, iż jedynym co ucierpiało były pojazdy. Kilka z nich uległo znacznym zniszczeniom, ale ważne, że pasażerowie byli cali. Słuchała monologu dzieciaka, który uwierzył w słowa tego całego… Magnusa i teraz on próbował sprawić, by i rodzeństwo w to uwierzyło. Jakaś nowa, nieznana nutka nadziei rozbrzmiała w sercu Szkarłatnej Wiedźmy. Po porażce z instytutem Xaviera nie sądziła, że dostaną inną szansę tak szybko. Z jednej strony słowa młodego mutanta nie do końca ją przekonywały, ale z drugiej… Zawsze można to przecież sprawdzić, czyż nie? No i warto mieć na oku nastolatka, gdyż dość konkretnie zademonstrował swoje umiejętności mogące narobić jeszcze wiele szkód. - Chodźmy – powiedziała do Pietra i ujęła go pod ramię, ciągnąc za sobą dość stanowczo. Chciała, by jak najszybciej zniknęli z miejsca całego tego cyrku. Z niedaleka było już słychać sygnał karetki oraz wozów policyjnych, więc była pewna, że ludzie dadzą sobie radę bez nich. Pozwoli im to też uniknąć zbędnych pytań. Odprowadziły ich zdziwione spojrzenia zebranego, już dość sporego, tłumu gapiów, z których o dziwo żaden ich nie zatrzymywał. Czy to szok? Strach? Nieistotne. Obydwa odczucia były Wandzie dobrze znane i przed tym brakiem reakcji też chciała już uciec. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Riverside Park Sob Sty 26, 2013 11:17 am | |
| NPC MODE Dopiero poznali tego nastolatka i chociaż nie ufali mu za bardzo, coś pchnęło ich do podjęcia takiej, a nie innej decyzji. W parku zaczęło robić się tłoczno. Słychać było policyjne syreny, a także zbliżającą się z oddali ekipę telewizyjną. To był jednoznaczny znak, aby opuścić to miejsce. Zrobili to w iście ludzki sposób. Młody nowojorczyk, zaraz po wyjściu z parku, podszedł do jezdni, zagwizdał w dwa palce i zatrzymał jedną z żółtych taksówek. Weszli do niej. Jack z przodu, a bliźniacy rozsiedli się na tylnym siedzeniu. Podczas nocnej jazdy, młody chłopak intensywnie myślał o tej dwójce, która siedziała z tyłu. Nie znał ich. Cholera, nawet nie wiedział, czy może im zaufać. Wzbudzili w nim pewną dozę wątpliwości, która zaczynała wpływać na jego początkowy stan. Słowa tamtego mężczyzny nadal mocno zakorzenione w jego podświadomości odzywały się co jakiś czas, lecz teraz obok nich zaczynały pojawiać się także inne pytania. Co jeśli? Mutanci, którzy siedzieli z tyłu, byli bardziej wstrzemięźliwi niż on, lecz skoro jadą z nim, to musiało oznaczać, że myślą podobne, prawda? Kobieta nie wyglądała na osobę, która mogłaby go skrzywdzić, nie miała na twarzy wypisanego okrucieństwa, dlatego i może tylko dlatego postanowił zabrać ich tam, ze sobą. Mimo tych różnych wątpliwości, nie zmienił swego zdania. Chciał być wolnym mutantem, a nikt nigdy wcześniej mu takiego opcji nie zaproponował
[z/t dla Wandy i Pietro. Przechodzicie tutaj, zacznijcie pierwsi.] |
| | | Freya
Liczba postów : 23 Data dołączenia : 20/08/2012
| Temat: Re: Riverside Park Pią Mar 29, 2013 3:33 pm | |
| Po ostatnich wizytach poza Asgardem niestety Freyja musiała do niego wrócić, by nie wzbudzić podejrzeń Ojca Bogów - Odyna. Trochę to trwało zanim podjęła razem z Frigg decyzję o powrocie do Midgardu, jednak Odyn miał o jej nieobecności sądzić, że udała się do innego ze światów. Tak, więc po przeniesieniu przez Frigg trwafiła do Riverside Park, o na oko trzeciej w nocy. Teraz czeka ją odnalezienie wygnanego przed laty z Asgardu Baldera, syna Frigg i Odyna.
Riverside Park, takie tam miejsce w NY. Freyja uwielbia zwiedzać inne światy, więc wpasowanie się w tłum nie jest dla niej aż takie straszne. Ba! Nawet ubrała się na tę okazję całkiem... Normalnie. Oczywiście jak na Asgardzkie standardy. Prosta, czerwona sukienka, bez kawałków metalu, bransolety, Brisingamen i sandały. Tak, zdecydowanie całkiem ludzko. Jako, że wylądowała w Midgardzie w środku nocy tak, więc postanowiła się na spokojnie rozejrzeć, trzymając się raczej spokojniejszych miejsc. |
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: Riverside Park Sob Mar 30, 2013 12:35 pm | |
| Carlos również wybrał się na spacer. Mineło dużo czasu odkąd opuścił brazylię, i przeniósł się na północ, do nowego Yorku. Mieszkał tu od jakiś dwóch miesięcy. I tak się złożyło, że zmęczony treningami w Santiago Xtreme - jak nazywał swoją szkołę sztuk i sportów walki - postanowił znaleść miejsce gdzie mógłby trochę odpocząć. Była ciemna noc, ale Carlosowi to nie przeszkadzało. Długimi skokami pokonywał on dachy budynków, aż w końcu wylądował na terenie parku. Tu już szedł powoli, starając się nie zwracać na siebie uwagi, i bacznie obserwując wszystko, co się wokoło niego działo. A nuż napatoczy się przygłup którego trzeba będzie obić? Minotauro więc kontynuował marsz. W pewnym momencie zauważył blondynkę kroczącą przez park. Jej strój zwrócił jego uwagę. Ubrana była na czerwono, a jej blond włosy świeciły w księżycu. Carlos więc postanowił zagadnąć do niej:
" Witaj! A cóżto, szanowna damo, robisz w parku o tak ciemnej porze?"
Ciekawiło go, kim owa osoba jest. |
| | | Freya
Liczba postów : 23 Data dołączenia : 20/08/2012
| Temat: Re: Riverside Park Sob Mar 30, 2013 8:03 pm | |
| Odwróciła się powoli i spojrzała na mężczyznę z zaciekawieniem. Rany, to miejsce żyje przez całą dobę...
-Spaceruję. -Odpowiedziała obojętnym tonem, może nieco podejrzliwym. Jakoś nie widziało jej się zaczepianie przez ludzi i to w dodatku w środku nocy, w praktycznie pustym parku. |
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: Riverside Park Sob Mar 30, 2013 8:20 pm | |
| Carlos spodziewał się, że kobieta odwróci się do niego. I istotnie, się do niego odwróciła. Teraz mógł ją zmierzyć dokładnie. To, co go zaintrygowało, był jej medalion, iwszący na jej szyii. Carlos specjalnie nie przepadał za takimi rzeczami... ale ten wygląd... intrygował go. Niby normalny kobiecy medalion, jakie często są przez płeć piękną noszone.. Ale było w nim coś niezwykłego. Carlos więc wyprostował się lekko, uśmiechnał się, aż jego brązowe oczy zaczęły lekko kontrastować z jego uśmiechem i zagadnął, mimo lekkiego zmieszania przez jej zimny i podejżliwy ton. " Wybacz, chciałem tylko wiedzieć. Pilnuję tutaj porządku i niechciałbym, aby ci się jakaś krzywda stała. " Gdyż istatnie tak było. Carlosowi nie podobał się pomysł, że ktoś mógłby ją napaść. W końcu po praku w nocy różne typy mogą się kręcić, a przestępczości Carlos nienawidził jak mało czego. |
| | | Freya
Liczba postów : 23 Data dołączenia : 20/08/2012
| Temat: Re: Riverside Park Nie Mar 31, 2013 3:58 pm | |
| -Porządku? -Uśmiechnęła się uroczo. -Rozumiem. Cóż, mimo, że umiem sobie poradzić sama to miło, że ktoś się chce o mnie zatroszczyć. -Nie, to nie była ironia, mimo, że jej ton teoretycznie na to wskazywał, Frejya ma po prostu nieco nietypowy akcent zważając na to, że jest Wanem i, że nie urodziła się w Asgardzie. -Myślę jednak, że mógłbyś mi pomóc, o ile oczywiście chcesz. Jak Cię zwą? -Uśmiechnęła się z nieco jakby nieobecnym wzrokiem. |
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: Riverside Park Nie Mar 31, 2013 4:15 pm | |
| Carlosa nieco zdziwiło zachowanie kobiety. Jej ton zdawał się być taki… ironiczny? Albo to sprawka dziwnego akcentu. Ta kobieta na pewno nie była tutejsza. Nie zraził się jednak. Carlos był bardzo pozytywny z natury i trudno go było obrazić. Dlatego chciał dalej kontynuować rozmowę z kobietą. „ Jestem Carlos ‘’ przedstawił się, skłaniając się lekko „ Carlos Santiago. Zwą mnie zaś Minotauro. Co do porządku, to wiedz, że nowy York to niebezpieczne miasto. Aż roi się tu od złoczyńców za silnych dla policji, a czasem trzeba, aby ktoś spuścił im porządne manto. ’’ uśmiechnął się Carlos. Freya mogła zobaczyć jego umięśnione po wielokrotnych treningach ciało i domyśleć się, że to właśnie Carlos jest tym, który te manto owym przestępcom spuszcza. Potem Carlos zrobił niewielką przerwę, znów przyjrzał się jej medalionowi i kontynuował: „ Z chęcią szanownej pani pomogę! „ powiedział z uśmiechem ‘’ powiedz tylko czego ci potrzeba, pani …‘’ I tu przerwał, czekając na odpowiedź.Szczerze mówiąc, jej imię miało tylko takie znaczenie że mógł wiedzieć, jak się do niej zwracać.
|
| | | Freya
Liczba postów : 23 Data dołączenia : 20/08/2012
| Temat: Re: Riverside Park Nie Mar 31, 2013 4:43 pm | |
| -Pani? W sumie to chyba nic się nie stanie jak będziesz mówił do mnie po imieniu, Carlosie. -Wydawała się znów bardzo nieobecna, a przynajmniej jej lekki uśmiech i nieco jakby zamglony wzrok sprawiały takie wrażenie, mimo iż bogini była całkowicie świadoma. -Jestem Frejya. -Skróciła przedstawienie się tylko do imienia. Nie musi chyba mu mówić, że jest boginią, prawda? -I poszukuję kogoś. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Riverside Park | |
| |
| | | | Riverside Park | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |