|
| The Bronx High School of Science | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: The Bronx High School of Science Nie Lip 15, 2018 9:42 am | |
| Jedno z najbardziej prestiżowych liceów w Stanach Zjednoczonych znajduje się na Bronksie. Sąsiaduje z Harris Park (od strony po której znajduje się tam boisko) oraz Jerome Park, Goulden Avenue oddziela je od Jerome Park Reservoir. Na terenie otoczonej drzewami szkoły, znajduje się parking oraz klub nocny - Bronx Science Astronomy Club. |
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Nie Lip 15, 2018 9:45 am | |
| Dawno, dawno temu, za wielkim mostem Golden Gate i bagnami Luizjany, w samum sercu świata – Nowym Jorku – przystojny, mądry, odważny, zabawny i szybszy od Quicksilvera młodzieniec kupował hot doga… Konkretnie dziesięć hot-dogów, bo przecież Tommy był dorastającym chłopakiem, do tego takim, który wyjątkowo dużo spalał. Jednak tę piękną bajkę (zwłaszcza, dla sprzedawcy, któremu średni rachunek skoczył właśnie w górę) przerwał atak robotów. Kto by się spodziewał? Speed nie oglądał zbyt dużo wiadomości, przeważnie za bardzo go nudziły, ale słyszał, że ma być jakaś superważna konferencja w Waszyngtonie. Jak mógłby nie wiedzieć mieszkając z szalenie obowiązkowym bratem, który bardzo serio podchodził do tego, żeby być godnym następcą Kapitana Ameryki? Tak czy inaczej, o ile wcześniej zdawał sobie sprawę z konferencji, o tym o ataku robotów dowiedział się dopiero, gdy pierwsze maszyny zaatakowały, a w mieście wybuchła panika. Nie mógł czekać na resztę – musiał odżałować te dwa dolary – i pochłaniając po drodze bułki z parówkami, pobiegł do mieszkania. Przebrał się, zmył keczup z twarzy, poprawił włosy i pobiegł ratować świat. Dzięki krótkiej wymianie zdań przez komunikator zdążył się zorientować w sytuacji. Avengers i wszyscy „dorośli” bohaterowie zajmowali się powalaniem morderczych maszyn i innymi epickimi czynami. Sam zdecydował się zostać na ziemi. Biegał po mieście i próbował pomagać jak mógł, skupiając się na ratowaniu cywili i odsyłaniu ich do bezpiecznych miejsc. Przemieszczając się po mieście dostrzegł w pewnym momencie jak spomiędzy drzew wyrasta dziewczyna. Całkiem dosłownie. Zagwizdał przez zęby – oglądanie tego jak Cassie Lang bawiła się w Statuę Wolności zawsze robiło na nim wrażenie, w jakiś sposób większe niż wszystkie świecące sztuczki machającego rączkami Wicca. Orientując się, że dziewczyna znajduje się w okolicy tej elitarnej szkoły, postanowił do niej dołączyć. Istniało spore prawdopodobieństwo, że przyda jej się pomoc w pacyfikacji nastoletnich idiotów, którzy zamiast uciekać robią sobie selfie Sentinielami. |
| | | Cassie Lang
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 10/04/2016
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Pon Lip 16, 2018 3:27 pm | |
| Jako że nagła i raczej kompletnie niespodziewana sytuacja wybiła Cassie z rytmu, dziewczyna nie chcąc aby nowa sytuacja ją przerosła, postanowiła sama to zrobić. Umyślnie lub też nie, to już nie było aż tak ważne. Zamieszanie było zdecydowanie zbyt duże żeby się zastanawiać nad takimi drobnostkami, a idiotyczne wręcz zachowanie uczniów lub przechodniów którzy zamiast uciekać i szukać schronienia starali się wręcz podejść bliżej, znacznie pogarszało sytuację.
W każdym razie, wzrost równy wyskości mieszkania na 3 piętrze dał Cassie sporą, dosłownie, szansę na opanowanie sytuacji. Czy chodziło o przesunięcie rozbitych samochodów, czy złapanie walącej się latarni. Dziewczyna nawet nie sądziła, że będzie kiedyś miała problem z wydostaniem ręki z mieszkania podczas próby uratowania młodego małżeństwa, które za nic nie chciało opuścić walącego się budynku. Całe szczęście jedno szarpnięcie wystarczyło by uwolnić się z murów i bez szwanku, przynajmniej fizycznego, odstawić ludzi na ziemie by ci, gdy adrenalina w końcu ich dopadna, uciekli w bezpieczne miejsce.
Uwagę olbrzymki przykuło jednak dobrze znane jej, gwizdanie. Oczywiście gdy spojrzała przez ramię nie zobaczyła postaci wyraźnie, a jedynie ledwo dostrzegalną smugę na którą była już po prostu wyczulona i przyzwyczajona. |
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Pon Lip 23, 2018 6:59 pm | |
| Tommy wbiegł na dach budynku szkoły, co dla Cassie mogło wyglądać, jakby po prostu się tam pojawił, tylko po to, żeby znaleźć się w zasięgu słuchu dziewczyny. - Hej, mała, widzę nieźle balujesz! – krzyknął, machając do niej. Wydawało się, że może nawet nieco cieszy się na widok koleżanki z drużyny, co było dość dużym osiągnięciem, bo miał spore problemy z okazywaniem ludzkich uczuć komukolwiek poza Wiccanem. Następnie w mgnieniu oka znalazł się u stóp głównych schodów, jednym ramieniem obejmując jakąś zszokowaną dziewczynę w fartuchu laboratoryjnym, z kolei drugą ręką przytulając do piersi pięć zastygłych z przerażenia królików. Pośród wielu głosów wypełniających budynek, to właśnie piski zwierząt i próby uspokojenia ich wypowiedziane histerycznym głosem, zwróciły jego uwagę. Speed odstawił nastolatkę i zmierzył ją spojrzeniem. Dopiero wtedy zauważył, że pod rozpiętym fartuchem miała czarną koszulkę z jakimś hasłem dotyczącym walki o prawa zwierząt. Na jego usta natychmiast wypłynął lekki uśmiech. - Więc, korzystając z paniki postanowiłaś zakraść się do laboratorium i uwolnić króliki? – domyślił się, wręczając zwierzątka zszokowanej uczennicy. – To niejednoznacznie moralnie bohaterskie. Podoba mi się. – dodał i klepnął ją w ramię. – Young Avengers są dumni, a teraz wiej gdzieś do parku i schowaj się między drzewami. Dziewczyna przytuliła mocniej króliczki i popatrzyła na Tommy’ego z wyrazem twarzy bardzo przypominającym te królicze po czym rzuciła się do ucieczki we wskazanym kierunku. - Dlaczego ludzie nigdy nie dziękują? – zapytał sam siebie. Chociaż z drugiej strony, dziewczyna była ładna i miała w sobie coś zadziornego więc może nie wypadało jej przekreślać... – Hej, myślisz, że się jej spodobałem!? – krzyknął, zaczynając uwijać się pod nogami Cassie i oczyszczać teren. Bohaterka miała co robić i ciągłe uważanie, żeby nikogo nie zdeptać w czasie sparingu z robotem zdecydowanie jej tej roboty nie ułatwiało. Z tej okazji, Tommy zajął się ratowaniem kolejnych ludzi szybko zapominając o wybawczyni króliczków.
|
| | | Cassie Lang
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 10/04/2016
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Sob Lip 28, 2018 6:26 pm | |
| - Co jak co, ale mała to ja teraz nie jestem… -Cassie oburzyła się i wydęła wargi, ale mimo wszystko po chwili na jej twarzy pojawił się uśmiech. Tommy’ego znała już na tyle dobrze, że nie potrafiła chować do niego urazu, a przynajmniej nie na długo. Przyzwyczajona do niektórych docinek i żarcików dalej reagowała różnie, ale nigdy negatywnie. No, prawie nigdy. W każdym razie, dziewczyna i tak wolała słuchać jego gadaniny niż trwać w kompletnej ciszy wiedząc, że Tommy miał problemy odnośnie wyrażania uczuć. Cassie nie zdążyła zrobić wiele nim usłyszała nagłe pytanie swojego kolegi i tylko przewróciła oczami, na moment odwracając głowę w jego stronę by zmierzyć go krytycznie wzrokiem. – Myślisz że każda dziewczyna do której zagadasz będzie twoja? Serio jesteś szybki.. aż im współczuję. – Posyłając mu złośliwy uśmieszek, dziewczyna znów przekierowała swoją uwagę na obecną sytuację. Głównie starała się oczyścić ulicę oraz parking z poprzewracanych albo zablokowanych samochodów, przesuwając je na boki tak, aby możliwy był przejazd. Szczerze mówiąc to nawet nie zwracała wielkiej uwagi na plączącą się jej pod nogami białą mrówkę wiedząc że nawet jakby chciała to i tak by nie była w stanie go zdeptać. Niestety.
- Masz jakiś pomysł co z tym wszystkim właściwie zrobić? Teoretycznie powinniśmy się za bardzo mieszać, ale w praktyce chyba nikt że rzuci tekstem aby się schować i unikać kłopotów… - westchnęła, przesuwając szkolny autobus na bok, tym samym kończąc porządki na parkingu. Dziewczyna wyprostowała się i rozejrzała dookoła, szukając jakiegoś innego zajęcia do którego jej wzrost byłby przydatny, tym samym czekając na odpowiedź Tommy’ego. |
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Pią Sie 03, 2018 8:36 pm | |
| - Hej, mam wzrok bystry jak Hawkeye, szybko zauważam, że jakaś jest ładna. – rzucił do Cassie i znów zrobił rundkę po szkole. Tym razem zajęło mu to trochę dłużej, bo chciał dokładnie upewnić się, czy w środku nikt nie jest zagrożony. Wyglądało jednak na to, że co miało się zawalić już się zawaliło, a reszta osób może spokojnie przeczekać atak. - I nie myślę, że będzie moja, przecież jej nie goniłem. – obruszył się – chociaż z drugiej strony, na to może być paragraf. Myślisz, że jest..? – stanął na chwilę w miejscu, zastanawiając się przez jakieś pięć sekund, ile mógłby dostać za ściganie ładnej dziewczyny. – I chyba nic nam tutaj nie zostało. Może zadzwonię do Wicca, żeby dowiedzieć się, jak oni sobie radzą? – zaproponował. Ten nietypowy dla niego bezruch, przerwał krzyk. Dobiegał z gardła jednej z uczennic, która wybrała ucieczkę między drzewa, zamiast pozostania w szkole. Jeden z robotów, uważanych przez dwójkę młodych Avengersów za wrak, ożył naglę i złapał przebiegającą obok za nogę. Jego palce zacisnęły się na kończynie na wysokości łydki, miażdżąc ją. Speed rzucił się w ich kierunku i objął dziewczynę, ale nie zdążył. Na co komu, cholera, nadludzka szybkość, kiedy nie jest w stanie zdążyć, gdy to niezbędne? Usłyszał trzask miażdżonej kości i rozdzierający wrzask, dokładnie w chwili, w której już objął dziewczynę, żeby ją odciągnąć. Musiał wyhamować gwałtownie, bo w tym wypadku, próbując się szarpać tylko oderwałby jej nogę. - Cassie! – krzyknął, mając nadzieję, że jego przyjaciółka zajmie się Sentinielem. |
| | | Cassie Lang
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 10/04/2016
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Nie Sie 05, 2018 4:09 pm | |
| Cassie przewróciła oczami na raczej marne porównanie do Clinta i na raczej niezbyt trafny kontekst, przeciągając się nieco aby rozprostować stawy i nieco się rozgrzać na wypadek, gdyby jeszcze była potrzebna, a raczej jej wzrost. – Chyba tak, nie wygląda na to żeby cokolwiek miało się zaraz wydarzyć. Może nam coś znajdzie. – odparła, lekko wzruszając ramionami. No i wywołała wilka z lasu. Gdy tylko do uszu dziewczyny dobiegł kobiecy krzyk, jej głowa momentalnie odwróciła się w kierunku źródła dźwięku. Kompletnie ignorując wcześniejsze słowa Speeda, Cassie z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w uwięzioną dziewczynę oraz trzymającego ją robota, dopiero po chwili zauważając chłopaka który za pewne jeszcze przed chwilą był gotów nieść pomoc a teraz, ze względu na sytuację, musiał się widocznie pohamować. - Cholera… - mruknęła do siebie i czym prędzej skierowała się do nich, mocno zaciskając pięści i oceniając sytuację. Uścisk robota wydawał się zbyt silny, przynajmniej póki co aby uwolnić ranną dziewczynę, więc zostawała inna opcja, czyli oderwanie ramienia robota i dopiero wtedy mogliby mieć szansę na wydostanie jej. Chyba że to by tylko pogorszyło sytuację, ale wtedy przynajmniej byliby już w miarę bezpieczni. W momencie gdy gigantka dotarła do centrum akcji, uklękła na jedno kolano i oparła jedną dłoń na robocie, wciskając Sentiniela w ziemię podczas gdy drugą ręką chwyciła jego ramie, starając się je oderwać. – Puszczaj rzesz… - warknęła, słysząc kilka pęknięć i zwarć. Kontynuowała więc, mimo wszystko starając się zrobić to w miarę delikatnie aby nie pogorszyć stanu dziewczyny. |
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Pon Sie 06, 2018 6:19 pm | |
| Tommy rozejrzał się gorączkowo, szukając czegokolwiek, co mógłby zrobić. Jednakże w tej chwili wszystko ucichło, jakby świat chciał zrobić mu na złość i zmusić do patrzenia na ranną dziewczynę, której nie zdążył uratować przed tą sytuacją i teraz nie mógł w żaden sposób pomóc. Zwykle uciekał od swoich problemów, obiegał je i atakował z zaskoczenia albo wysadzał w powietrze – w tych okolicznościach żadna z tych strategii nie była pomocna. Mógł tylko stać z boku i patrzeć jak Lang siłuje się z Sentinielem. Dla niego ten moment trwał całą wieczność, ale Cassie szybko udało się rozerwać mechaniczny staw i oddzielić ramię od korpusu. Zaciśnięte palce rozwarły się, uwalniając swoją ofiarę. Zepsuty robot zaskwierczał niebezpiecznie i Speed już wiedział, że coś jest nie tak, jak być powinno. Zaraz, czy te badziewia nie wybuchały czasem w ramach reakcji obronnej? - Cas, uważaj! – krzyknął, porywając chlipiącą dziewczynę w ramiona i odbiegł z nią na bezpieczną odległość. Gdyby tylko mógł zrobić to samo dla swojej przyjaciółki… Ta jednak, była zwyczajnie zbyt duża, żeby mógł chociaż ją odepchnąć, zwłaszcza, że trwała w stabilnej pozycji, blisko ziemi. Zanim Lang zdążyła zareagować, tors robota, którego przyciskała do podłoża zasyczał, sypnął iskrami ale na szczęście nie wybuchł. Za to stanął w płomieniach, które dosięgnęły dłoni i przedramienia dziewczyny. - Cassie! – krzyknął Tommy, a tym razem w jego zwykle wyzbytym większych emocji głosie zabrzmiało szczere przerażenie.
|
| | | Cassie Lang
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 10/04/2016
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Pon Sie 20, 2018 12:56 pm | |
| Kiedy tylko Cassie usłyszała ostateczne zwarcie i dźwięk pękającego mechanizmu, odetchnęła z ulgą. Trzymając jeszcze przez chwilę oddzielone ramię robota czekała aż jej przyjaciel uwolni ranną dziewczynę, nie zwracając zbytniej uwagi na coraz to większe i częstsze iskry i dopiero słysząc głos Speeda zdała sobie z nich sprawę, ale był już za późno. Gdy tylko płomienie dosięgły jej skóry, dziewczyna krzyknęła z szoku ale i lekkiego bólu mimo wszystko, puszczając ramię robota i szybko się cofając. Nagła reakcja robota była dla niej wystarczająco dużym zaskoczeniem aby stracić panowanie nad własnym ciałem i nie dość że olbrzymka najzwyczajniej się przewróciła do tyłu, to będąc już na ziemi wróciła do normalnych rozmiarów.
Czym prędzej odsunęła się od zagrożenia, czołgając z dala od źródła ognia i sycząc nieco z bólu. Gdy była już wystarczająco daleko usiadła prosto, niechętnie spoglądając na swoje ramię. O ile nie było ono w tragicznym stanie, to część kostiumu była wypalona przez co jej skóra miała bezpośredni kontakt z płomieniami. Poparzenia nie były najgorsze, zwracając uwagę na ich zasięg, była więc chociaż z tego faktu zadowolona. Wzdychając cicho, dziewczyna podniosła się z ziemi i trzymając ranną dłoń, spojrzała w kierunku przyjaciela, posyłając mu wymuszony uśmiech aby pokazać że była cała. –Heh, gorąco się zrobiło co? |
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Sob Wrz 08, 2018 6:09 pm | |
| Tommy posadził ranną dziewczynę na najbliższych schodkach i, mimo tego, że Cassie próbowała robić dobrą minę do złej gry, ją też zgarnął na ręce i ostrożnie tam odstawił. - Faktycznie, ja i dwie śliczne laski. Tylko, że obie potrzebują bardziej lekarza niż tulenia. – powiedział, klękając przed nią. – Pokaż to. – nie czekając na reakcję Lang, złapał jej przedramię w miejscu, do którego nie sięgało oparzenie i obejrzał obrażenie, odciągając od niego nadpalony materiał kostiumu. Na całe szczęście, gdy Stature rosła, jej skóra stawała się proporcjonalnie gruba. To co normalnemu człowiekowi oderwałoby rękę, skończyło się w jej przypadku tylko oparzeniem głęboki drugiego stopnia. – Dobra, do wesela się zagoi. Albo nawet szybciej. Dopiero, gdy upewnił się, że z jego przyjaciółka jest względnie bezpieczna, zajął się uczennicą. Każdy prawdziwy bohater uważałby cywila z priorytet, jednak Tommy nie był do końca prawdziwym bohaterem. Miał pewne problemy z empatią i ludzkim traktowaniem ludzi. Nie miał pojęcia, jak udziela się pierwszej pomocy w przypadku złamania otwartego. Na szczęście ludzie przy całej swojej głupocie wymyślili coś tak cudownego jak internet. Chociaż każdy stary dziad i tak będzie powtarzał, że „ta dzisiejsza młodzież nic nie robi, nic ni wi i tylko w tych telefonach.” to Tommy bezwstydnie wyciągnął smartfon ze stłuczonym ekranem. Klnąc na prędkość internetu, która w najmniejszym stopniu nie dorównywała jego standardom, przejrzał kilka stron w poszukiwaniu cennych rad. - Wszystko będzie dobrze. – poklepał dziewczynę po ramieniu (nawet nie wpadając na to, by zapytać ją o imię), odhaczając w ten sposób punkt o wsparciu psychicznym. Później zabrał się za rozwiązywanie jej buta, by go zdjąć. – To pierwsza pomoc, nie jakiś fetysz. – rzucił, niemal odruchowo idąc w ten słaby żart. W sumie poza zdjęciem buta nie mógł zrobić nic więcej, bo żadna apteczka nie wykazywała chęci pojawienia się. – Young Avengers mają wszystko pod kontrolą. Było to wierutne kłamstwo, bo Tommy nie był mistrzem kontrolowania sytuacji. Dlatego postanowił napisać do kogoś kto umiał w integracje z ludźmi i przy okazji mógł ich stąd zabrać mimo faktu, że miasto było sparaliżowane. „wiciu potrzebuję pomocy w szkole dla kujonów na bronksie asap” napisał i wcisnął dziewczynie swój telefon. - Masz, pograj w Candy Crush. – powiedział. Ta albo już zmęczyła się płaczem i w jakiś sposób przywykła do bólu, godząc się na to, że pozostaje jej czekać na pomoc, albo złapała się na niewątpliwą charyzmę, urok i profesjonalny kostium Tommy’ego bo przestała płakać, tylko przyjęła telefon. |
| | | Cassie Lang
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 10/04/2016
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Czw Wrz 13, 2018 11:29 am | |
| Cassie tylko przewróciła oczami na komentarz Speeda, ale nie wydawała się niezadowolona z powodu chwilowej uwagi czy też noszenia. Było to całkiem ciekawe doświadczenie, to musiała przyznać. Z drugiej strony, chciałaby zobaczyć jego minę gdyby nagle się powiększyła i utrudniła jego zadanie. Odsunęła tę myśl jednak na bok i dała się zanieść w wyznaczone miejsce, spoglądając tylko na ranną dziewczynę i posyłając jej skromny uśmiech w trosce. Mimo że starała się ukryć własne rany, syknęła cicho z bólu gdy tylko jej ręka została chwycona. Nawet jeśli był to delikatny chwyt, naprostowanie jej i naciągnięcie skóry wywołało nieprzyjemny dreszcz i płonące odczucie którego nie potrafiła przemilczeć. Zamykając mocno oczy powstrzymała łzy które za wszelką cenę chciały ujrzeć światło dzienne i otworzyła je dopiero, gdy uwaga Tommy’ego znalazła się na dziewczynie. Lang odetchnęła z ulgą i otarła oczy i twarz z pyłu, unikając spoglądania na własną rękę, tak na wszelki wypadek. Wolała nie utrudniać sobie teraz życia. Mimo nieciekawej sytuacji, widok przyjaciela który starał się polepszyć sytuację dziewczyny był całkiem zabawny. Naprawdę przeglądał internet w takiej chwili? Parsknęła cicho ale szybko odwróciła głowę i odchrząknęła aby ukryć swoją reakcję, poprawiając nieco włosy zanim ponownie spojrzała w ich kierunku. Czekając cierpliwie aż skończy, obserwowała jego poczynania a jej uwadze nie umknęła wiadomość wysłana do ..wicia? Ah tak, racja. Wiccan. W sumie wsparcie by im się przydało.
Odchylając się lekko do tyłu, Cassie oparła plecy o barierkę i przymknęła oczy, biorąc kilka głębokich wdechów aby w miarę możliwości przyzwyczaić się do palącego uczucia i mniej reagować albo co lepsza, kompletnie to zignorować. Chociaż na chwilę obecną wydawało się to niemożliwe. Pozostawiona sama ze swoimi myślami, starała się wymyślić co dalej. Powinni gdzieś pójść? Czekać na wsparcie? A może kompletnie odsunąć się i pozwolić działać zawodowcom? Otwierając jedno oko, dziewczyna bez słowa spojrzała tylko na przyjaciela i przypatrywała mu się przez moment. Wątpiła żeby on miał jakiś plan ale.. wyglądał jakby wiedział co robić. - ..masz jakiś plan? |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Sob Wrz 15, 2018 11:47 pm | |
| Jako pierwsze w powietrzu pojawiły się błękitno-białe iskry, jakoś na wysokości dwóch metrów nad ziemią, może nieco wyżej. Na początku było ich tylko kilka, lecz w ciągu zaledwie paru sekund rozprysły się we wszystkie strony, gwałtownie się namnażając, otaczając się wiązkami elektryczności oraz świetlistą aurą, która sięgnęła niemalże aż do podłoża - i równie daleko w górę oraz na boki. Zjawisku towarzyszył charakterystyczny zapach, przypominający ten następujący przy burzy - woń ozonu. Pomiędzy tym blaskiem ukazała się zaś niewyraźna sylwetka Billy'ego, ze złączonymi nogami oraz rozłożonymi pod kątem prostym do tułowia ramionami. Chłopak miał na sobie kostium, co oznaczało, że jego peleryna powiewała w uderzeniach energii oraz poruszanego przez nią powietrza. Jako że jego włosy poddawane były podobnemu traktowaniu, znajdowały się w kompletnym i całkowitym nieładzie, nawet jeżeli częściowo blokowała je opaska... Przy czym to akurat nic dziwnego. Teleportując się do Tommy'ego, Kaplan obawiał się, że trafi w samo serce jakiejś akcji i będzie musiał zacząć od stworzenia sobie tarczy, dlatego na wszelki wypadek gotów był jak najszybciej przekierować swoją aurę prosto w barierę. Naprawdę, czego innego miał się spodziewać po tak ujętej wiadomości? Jakież było więc jego zaskoczenie, gdy pierwsze rzucenie okiem po okolicy ukazało mu, że... Że sytuacja nie należała do przyjemnych, jak w całym mieście, ale nie wyglądała też na środek walki. Czoło nastolatka lekko się zmarszczyło, a jego energia zaczęła przygasać, aby ostatecznie pozostać jedynie tuż przy jego ciele, świecąc się nieco intensywniej przy jego dłoniach oraz oczach. Wówczas Billy powoli osunął się niżej, aż wreszcie ostrożnie wylądował i dopiero wtedy błękit zupełnie się wycofał. Dla pewności chłopak jeszcze raz rozejrzał się po najbliższym otoczeniu, ale jego wcześniejsze wnioski nie uległy zmianie. Nie było tak źle, jak tego oczekiwał. Więc... Chyba nie musiał mieć wyrzutów sumienia w związku z tym, że nie teleportował się od razu po odczytaniu wiadomości, tylko prędko załatwił jeszcze kilka ostatnich spraw na placu. - Co mnie ominęło? - spytał w ramach powitania, a jego spojrzenie na moment zatrzymało się na oparzeniach na ręce Cassie. Jeżeli oberwała w nią promieniem, to... To praktycznie na pewno w powiększonej formie, bo inaczej rany byłyby o wiele poważniejsze. Niestety widział je na ofiarach, a sama myśl o tym sprawiała, że aż robiło mu się niedobrze, zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym. Swoją drogą, wydawało mu się, że w tej okolicy sytuacja prezentowała się nieco lepiej niż na Times Square... Mniej ciał w zasięgu wzroku. Mniej robotów czy nawet ich resztek. Za to chyba więcej samych zniszczeń. Z dwojga złego wolał już zdemolowane budynki od zwłok. Zaraz potem wzrok Kaplana przesunął się na tę dziewczynę, której nie kojarzył, a która również siedziała na schodkach, w dodatku ze znajomo wyglądającą komórką w rękach. Na ten widok chłopak prawie się uśmiechnął, bo dotarło do niego, że Tommy najwyraźniej przynajmniej próbował jakoś o nią zadbać... Jednakże stan nogi rówieśniczki skutecznie sprawił, że ta namiastka dobrego humoru prędko go opuściła. Można by pomyśleć, że tyle śmierci dookoła chociaż częściowo znieczuliłoby go na taki obraz, ale nic nie mógł poradzić na swoje odruchy - a wystająca z ciała kość nie była przecież czymś miłym. Tarcza mogła sobie próbować przygotować go na ewentualność świadczenia wsparcia medycznego w warunkach polowych, ale przez rozwiniętą empatię niemalże czuł się na miejscu dziewczyny... Dlatego szybko uciekł spojrzeniem na twarz Tommy'ego. Tak łatwiej mu było nad sobą panować. - Wątpię, żeby szpitale mogły teraz przyjąć więcej osób. Obstawiam, że w całym mieście jest tak samo... A już na pewno na Manhattanie, bo nad nim przelatywałem. Mogę wyleczyć rany niektórych, ale nie każdego - doniósł, równocześnie szukając już najlepszego rozwiązania, jakiegoś kompromisu... Być może wypoczęty stanowiłby większą pomoc, może byłby w stanie uzdrawiać na dużą skalę albo nawet teleportować całe grupy ludzi do mniejszych miast, by tam przeczekały atak - lub by przynajmniej ranni mogli trafić do mniej obleganych lekarzy... Ale teraz nie czuł się na siłach, aby czegoś takiego próbować, a wiedział już, że jego zdolnościom zdarzało się odnosić niepożądane skutki, gdy coś im się akurat nie podobało. Co prawda najczęściej szkodziło to teleportacji, a leczenie jeszcze go jak do tej pory nie zawiodło, ale miał złe przeczucie, że wynikało to po prostu z faktu, iż z pierwszej z tych mocy korzystał najczęściej, więc zwyczajnie posiadała najwięcej okazji do szwankowania. Z drugiej strony oczywiście nie mógł odmówić pomocy komuś, kto praktycznie na niego czekał, świadomie czy nie. Gdyby chodziło o tłum z poszkodowanymi w swych szeregach, sprawy wyglądałyby może inaczej, ale pojedyncza dziewczyna? To wydawało się o wiele bardziej osobiste. I nic dziwnego, bo na czymś podobnym polegało chyba nawet jedno z psychologicznych zagrań... Mógł dokładniej słuchać matki, gdy opowiadała o ciekawostkach ze swojej dziedziny. Trudno, nieważne. Grunt, że musiał coś zrobić. - Nie powinno boleć. Nikt się jeszcze nie skarżył. Ale... Lepiej i tak uważaj potem na nogę i zgłoś się do lekarza, gdy będzie po wszystkim - zwrócił się do rówieśniczki, starając się brzmieć spokojnie i profesjonalnie, ale wciąż uprzejmie. Wbrew pozorom nie był wcale najlepszy w kontaktach międzyludzkich, nie jak Kate. Radził sobie, w dodatku na pewno lepiej od, na przykład, Tommy'ego, lecz jego relacje z innymi były dość... Ograniczone. Co mogło wynikać między innymi z braku popularności w szkole. Delikatnie mówiąc. Albo, mniej delikatnie, z bycia uważanym za idealną ofiarę przez tych na szczycie społecznego łańcucha pokarmowego. - Chcę ją uleczyć, chcę ją uleczyć, chcęjąuleczyć... - zaczął powtarzać, dzielnie zerkając na uszkodzoną nogę dziewczyny i próbując ją sobie wyobrazić zdrową. Był zmęczony, fizycznie i psychicznie, a do tego przybity i naprawdę, naprawdę nie wiedział co dalej, choć domyślał się, że powinien, bo w końcu należał do grupy bohaterów, przeszedł nawet szkolenie od rządowej agencji, więc był do tego wykwalifikowany... No, bardziej od przeciętnego cywila... Ale zagrożenie na taką skalę wydawało mu się przytłaczające. To pewnie wszystkie te wątpliwości i negatywne myśli sprawiły, że jego moce odpowiedziały z drobnym opóźnieniem. Aura przy jego oczach i lekko uniesionych dłoniach pojawiła się w typowym czasie, nie zwlekała też z przeniesieniem się na nogę nieznajomej, lecz to właśnie w tym momencie zaczęły się problemy. Zwykle blask po prostu przechodził po ranach, przywracając tkankę do normalnego stanu lub przynajmniej naprawiając ją na tyle, na ile potrafił - teraz jednak potrwało to dłużej. Kiedy w końcu rana się zamknęła, Billy był już pewien, że słusznie kazał dziewczynie zgłosić się do lekarza. Może i złożył jej kość, ale podejrzewał, że i tak wymagała wzmocnienia i ostrożnego traktowania.
|
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Sob Wrz 22, 2018 11:59 pm | |
| Tommy z pewnym zdegustowaniem patrzy na te wszystkie iskierki, światełka i to, jak jego brat pojawia się pośród nich udając krzyż. Do tego targany wiatrem, tak, by jego włosy i peleryna powiewały na dostatecznie tandetnym poziomie. - Szpaner. – mruknął, przeczesując palcami białe włosy, przy okazji tylko nanosząca na nie więcej brudu i krwi. – Hej, młody. – dodał i posłał bratu szeroki uśmiech. Było to dalekie od czegoś pełnego radości i miłości, bardziej sucze i bezczelne ale niestety, na tym poziomie zatrzymał się rozwój pozytywnych emocji u Speeda. Ale przynajmniej nie gryzł i nikogo nie obrażał, a to znaczyło, że czyni postępy. (Chociaż ugryzł kogoś tylko raz i było to w pełni uzasadnione. Przynajmniej z tego, co pamiętał.) - Nic wielkiego. No, może poza Cassie. – powiedział, puszczając oczko do przyjaciółki. – Kilka robotów, ale Young Avengers jak zwykle uratowali dzień. Nie ma ofiar śmiertelnych w ludziach, a nawet w króliczkach. Tylko dziewczyny trochę oberwały. Może nie miał zbyt wysoko rozwiniętej empatii, ale z Billym łączyła go szczególna więź. Jasne, mogło wydawać się to oczywiste – przecież byli braćmi – jednak dla niego nie było. Nawet uważał to za trochę głupie, że po latach żywienia niechęci do wszystkich znalazł tego chłopaka, wyglądającego, jak jego lustrzane odbicie (tylko niepotraktowane Vanishem) i bam, po prostu jakoś zaczęło mu zależeć. Najpierw na nim, a potem na reszcie zbieraniny stworzonej z młodych bohaterów. Pewnie dlatego, że Wiccan miał nadwyżkę dobrych, ludzkich cech (Pewnie zaabsorbowanych od niego jeszcze przed narodzinami. Mała wiedźma.) w ilości, która zmuszała jego bliźniaka do chociaż częściowego odpowiadanie na nie. W tej chwili mógł wyczuć, że Billy jest w, delikatnie mówiąc, nienajlepszym stanie psychicznym. Dla kogoś takiego jak on, widok masakry, jaka odbywała się w mieście musiał być czymś prawdziwie łamiącym. Tommy poczuł delikatne ukłucie bólu na myśl o tym, jak jego brat musi w tej chwili cierpieć. I frustracje związaną z faktem, że nie mógł z tym nic zrobić. Naprawdę nienawidził nie móc nic zrobić. Do tego był w jakiś sposób zły na to, że wyraźnie wykończony chłopak musi jeszcze zajmować się innymi i prawdopodobnie będzie to robić do momentu, w którym nie straci przytomności z wyczerpania. - Pomyślałem, że może ty mógłbyś coś zrobić. Wiesz, dbam o swoje statystyki. – powiedział, bo przecież nie mógł przyznać, że widok dziewczyny, której robot zmiażdżył nogę zrobił na nim wrażenie na tyle silne, by uznał ją za kogoś specjalnego, wymagającego natychmiastowej pomocy. Dziewczyna z kolei od efektownego pojawienia się Wiccana, wpatrywała się w niego jak zaczarowana. Kiedy się do niej odezwał, tylko pokiwała głową – wydawało się, że widzi w chłopaku cud i lekarstwo na całe zło świata, prawdziwego, zjawiskowego bohatera. Widać było, że potworny ból i strach wywarły na niej piętno nie tylko w postaci uszkodzonej nogi – wydawała się nieobecna, prawie naćpana, jakby jej mózg starał się odciąć od warstwy rzeczywistości, w której znajdowało się jej cierpienie. Gdy tylko jej noga zaczęła się goić, zadrżała i zachwiała się niebezpiecznie. Tuż przed końcem leczenia po prostu straciła przytomność. Speed szybko objął ją ramieniem, powstrzymując przed upadkiem, a drugą ręką złapał swój i tak już zdewastowany telefon. - No i masz. A na mój widok laski nigdy tak nie mdleją. – powiedział Tommy do brata lekkim tonem, który kłócił się z wdzięcznością i troską widocznymi w jego srebrnych oczach. W wolnym tłumaczeniu oznaczało to „Dziękuję ci, że to zrobiłeś, cholernie się o ciebie martwię i powinieneś odpocząć.”. Jako, że to zwykle Wiccan tłumaczył ze speedowego na ludzki, była szansa, że zrozumiał przekaz. |
| | | Cassie Lang
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 10/04/2016
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Pon Wrz 24, 2018 12:47 pm | |
| Cassie fuknęła cicho kiedy jej pytanie zostało zignorowane, nim jednak otworzyła usta aby ponarzekać na ten temat, jej oczom ukazał się nieco już znany widok i uśmiechnęła się lekko, pomimo wciąż doskwierającego jej bólu. Uznała że to było uosobienie ich planu, przynajmniej póki co. Mimo wszystko musiała przyznać, że Wicc bywał rozsądniejszy więc i na pewno wymyślił by coś sensownego.
Dziewczyna tylko pomachała mu lekko na powitanie i uśmiechnęła się nerwowo, śledząc jego wzrok który teraz spoczywał na jej ranach i mimowolnie drugą dłonią zasłoniła poparzoną skórę nieco speszona. Wiedziała że powinna być w stanie wykazywać się lepszym refleksem i uniknąć czegoś tak prostego jak kilka płomieni, to też dość niechętnie przyszło jej przyznanie się do drobnej porażki która odbiła się na jej zdrowiu i dumie. Ale przede wszystkim dumie.
Jej uwaga przeniosła się jednak na Speeda gdy tylko usłyszała swoje imię i zmrużyła lekko na niego oczy, mimo wszystko uśmiechając się po chwili delikatnie, zarówno na jego dalsze słowa jak i puszczone jej oczko, które o dziwo wydawało się jej dość zabawne. Sytuacja nie była najlepsza, a mimo to był czas na żarty i zaczepki, cóż za ironia.
Po chwili dziewczyna znów odpłynęła i dała się ponieść myślom, przyglądając się tylko chłopakom ale nie szczególnie ich słuchając. Umiejętności Wicca zawsze wydawały jej się niezwykłe i spektakularne, przykuwały jej oko prawie za każdym razem jak tylko miała szansę je zobaczyć, o ile nie była sama zajęta czymś innym. W sumie jak się nad tym zastanowić, zawsze lubiła przyglądać się pozostałym. Miała słabość do widowiskowych akcji i mimo że sama często znajdowała się również prawdopodobnie w centrum uwagi ze względu na swój wzrost, bez niego czuła się mała, dosłownie i w przenośni. Usta dziewczyny wykrzywiły się nieco na samą myśl porównania siebie do innych a im dłużej w tym tkwiła, tym bardziej odpływała od rzeczywistości, wpatrując się w swoją poparzoną skórę. Nie zorientowała się nawet że w wyniku nagłej zmiany zachowania i podejścia do sytuacji, zaczęła się powoli kurczyć. Nie zmniejszyła się nie wiadomo o ile, ubyło jej może z 30 centymetrów wzrostu i przypominała teraz raczej dziecko niż nastolatkę.
W końcu Cassie zdawała się otrząsnąć, gdy kątem oka dostrzegła mdlejącą dziewczynę i tylko pytająco spojrzała na braci, którzy teraz wydawali się jej dziwnie więksi. Może to kwestia adrenaliny, która dalej nie dawała jej spokoju? Możliwe. Podkulając nieco nogi i opierając łokcie na kolanach, dziewczyna odsłoniła w końcu swoje poparzenia, chcąc dopuścić do nich powietrze i odgarnęła włosy opadające jej na twarz za ucho, wzdychając cicho. Nie chciała przerwać im teraz rozmowy więc postanowiła po prostu się przyglądać i nasłuchiwać, a nóż wyłapie coś ciekawego. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Pon Wrz 24, 2018 8:18 pm | |
| Billy naprawdę wolał nie wnikać w to, o co chodziło z brakiem ofiar w króliczkach. Wyobraźnia podpowiadała mu różne dziwne rzeczy, na których rozważanie nie miał obecnie ani czasu, ani siły... Dlatego skupił się po prostu na cieszeniu się tym, iż Cassie i Tommy najwyraźniej dobrze się ze sobą dogadywali. Prawdopodobnie. Uśmiechnęła się na jego zaczepkę, czyli najpewniej nie miała nic przeciwko niej, tak? To już coś. W końcu jego blada kopia bywała... Trudna. Kaplan zdawał sobie z tego sprawę, nawet jeżeli zdążył się już nauczyć całkiem płynnie posługiwać językiem speedstera. Nie zmieniało to faktu, że martwił się o jego stosunki ze światem jako takim. Z drugiej strony w kwestii drużyny tak naprawdę od samego początku mniej martwił się o relacje z dziewczętami. One wydawały mu się bardziej... Zgodne? Rozsądne? Och, kogo on oszukiwał, największe problemy sprawiał im przecież Eli, a praktycznie z całą resztą dało się już jakoś porozumieć. To by zresztą tłumaczyło dlaczego właśnie Eli trzymał się ostatnio z daleka, podczas gdy pozostali członkowie drużyny - jak Billy wiedział - dość często odbywali spotkania towarzyskie w mniejszych lub większych grupkach. Nie zdziwiłoby go to, gdyby ostatecznie Patriot zdecydował się działać solo... Albo w ogóle przestać. Szczególnie teraz, gdy zamierzali trzymać się bliżej z Mścicielami - a chyba wszyscy już wiedzieli jakie było jego podejście do Kapitana Ameryki. Wiccan nawet je rozumiał, ale i tak się z nim nie zgadzał. Obecnie jednak nie był to ani dobry czas, ani odpowiednie miejsce na takie zamartwianie się. Tak czy siak nastolatek nie mógł przecież nikogo zmusić do współpracowania, a co dopiero do zachowywania kultury i bycia miłym dla reszty. Eli... Uczyni w końcu to, co uzna za stosowne. Tak jak i każde z nich. Billy zaś powinien się przede wszystkim skoncentrować na tym, aby dobrze wykonywać własne zadania - w tej chwili z leczeniem na czele, szczególnie że sprawiało mu pewne problemy. Chłopak zupełnie nie spodziewał się tego, że jego pacjentka aż tak źle zniesie proces uzdrawiania. Prawdę mówiąc jak do tej pory jeszcze nigdy mu się to z nikim nie zdarzyło... Ale z drugiej strony pewnie nie powinien się dziwić, bo stres potrafił odcisnąć na człowieku fizyczne piętno. Z zaskoczenia on sam nie zdążył zareagować, ale na szczęście nie było wielu rzeczy, przy których nie wyrobiłby się Tommy - przynajmniej wtedy, gdy naprawdę tego chciał - i ich rówieśniczka została na czas złapana. Oczywiście przy akompaniamencie należytego komentarza ze strony speedstera. - Możemy się zamienić. Odnoszę wrażenie, że jeden z członków Runaways wciąż ma do mnie uraz po tym, jak ostatnio ich liderka pocałowała mnie w policzek... Ale z drugiej strony już wcześniej na mnie groźnie łypał, więc może po prostu taką posiada czarującą osobowość - Kaplan zmarszczył lekko czoło, jak gdyby na poważnie się nad tym zastanawiał, a kąciki jego ust skierowały się delikatnie w dół. Właściwie ostatnio chyba rzeczywiście więcej dziewcząt się do niego uśmiechało. I go obserwowało. Momentami w bardzo niekomfortowy sposób, co znowu przypomniało mu o jego niedawnych spotkaniach z Runaways... Dlaczego mili chłopcy nie robili tego samego? Najlepiej nie-niepokojąco, jeżeli miał szansę wybrać? Ale to wszystko mógł już zachować dla siebie. Tak czy siak pozwolił sobie na tę krótką opowieść jedynie po to, aby spróbować podnieść Tommy'ego na duchu... By zaoferować mu coś, czego mógłby się uczepić, może rzucić kolejnym docinkiem, cokolwiek. Billy domyślał się, że zapewnianie go o tym, że wszystko było w najlepszym porządku i uspokajanie go wprost skończyłoby się źle - prawdopodobnie po prostu odrzuceniem pomysłu, że speedster w ogóle mógłby się o niego martwić. Lepszą opcją wydawało mu się wprowadzenie poczucia normalności przez zaproszenie do drażnienia. Być może się mylił, ale szczerze chciał postąpić we właściwy sposób. Pewnie powinni jak najszybciej zabrać tę dziewczynę do wnętrza szkoły, zostawić ją pod czyjąś opieką, a potem... Cóż, potem będą mogli zadecydować co dalej. Małymi kroczkami. Kaplan już zamierzał to zaproponować - to znaczy, tę pierwszą część, bo swoje wątpliwości mógł opuścić - lecz najpierw rzucił jeszcze okiem na Cassie, aby podkreślić, że zwracał się do obojga przyjaciół... I aż zamrugał szybko, gdy dotarło do niego, że gdzieś w międzyczasie blondynka zdążyła się skurczyć. Może nie bardzo, ale zauważalnie... I to wystarczyło, aby na krótką chwilę nastolatek się zawiesił, przez te kilka sekund po prostu na nią spoglądając. Widywał ją już w ogromnej formie, ale chyba jeszcze nigdy nie widział odwrotnego procesu... Choć to niby logiczne, że potrafiła go wywołać. - Cassie...? Wszystko w porządku? - spytał tonem głosu, który można by określić mianem odrobinę ostrożnego. Póki co zapomniał o konieczności odstawienia nieprzytomnej rówieśniczki do budynku. Wątpił, aby koleżanka z drużyny miała powody do zmniejszenia swojego rozmiaru, więc najprawdopodobniej zrobiła to przypadkowo... A to mogło stanowić problem. Wciąż pamiętał, że przy pierwszym powiększeniu się miała kłopot z powrotem do swojej normalnej wielkości, a nawet gdyby teraz przyszło jej to z łatwością - oby - to i tak istniało niebezpieczeństwo, że w przyszłości znów zmieni się spontanicznie, a nie dlatego, że tak sobie będzie życzyła. W trakcie misji może jej to wyjść na złe. Och, kolejny powód do martwienia się...
|
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Sob Paź 06, 2018 8:33 pm | |
| - To był mój plan. – wyjaśnił Cassie, wskazując na Wiccana – I, jak widzisz, był niezawodny. - Liderka Runaways, huh? – uśmiechnął się, jakby była to luźna pogawędka przy piwie na temat męsko-męskich problemów – Ładna, ale widać ma nie najlepszy gust. Nie żebyś był jakąś fatalną partią, ale jesteś raczej poza zasięgiem. Czasem tak baaardzo nie rozumiem kobiet. – pokręcił głową, wzdychając dramatycznie – Może, jeśli miasto będzie stało dalej, wybierzemy się na miasto i zapoznamy jakichś miłych chłopaków? Nie ma lepszego skrzydłowego, niż przystojny i czarujący bliźniak. – fakt, że wszystko stało w płomieniach jakoś mu w tej chwili nie przeszkadzał w robieniu tych planów. Wręcz przeciwnie, była to doskonała odskocznia zarówno dla myśli jego, jak i brata. Bardzo szybko umiał przejść od bycia bohaterem i martwienia się do rozważań na temat tego, że dziewczyny są ostatnio wyjątkowo rozczarowujące i przydałaby się mu jakaś zmiana. Nie po to był bi, żeby uparcie trzymać się lasek. Wtedy Billie wywołał Cassie, zwracając na nią uwagę speedstera. Dopiero, kiedy ten na nią spojrzał, odrywając na chwilę wzrok od barat zauważył, że dziewczyna zmniejszyła się nieco. Zmarszczył lekko brwi i przeniósł wzrok na jej ranę. Jasne, nie była rozległa, ale mogła powodować ból, który prowadził do częściowej utraty panowania nad mocami. - Hej, Lang, spokojnie, oddychaj, bo tracisz centymetry, a i tak nie masz, czym szastać. Powinien już wcześniej zasugerować Wiccanowi, że ją też należałoby uleczyć, ale nie miał zamiaru tego robić. Mogło trochę boleć, ale dziewczyna nie była w desperackiej potrzebie lekarza. Chociaż możliwe, że nawet gdyby była w gorszym stanie, zignorowałby to, gdyby musiał wybierać między jej życiem, a zdrowiem swojego brata. Przynamniej w chwili, w której Billy by nie patrzył. Inaczej pewnie sam by się później ubiczował wyrzutami sumienia. Można było nawet zauważyć, jak Speed w jednej chwili nabiera pewnego dystansu do koleżanki, którą jeszcze kilka minut tak bardzo próbował ratować. - Zaniosę ją do reszty ewakuowanych ze szkoły. – powiedział wskazując na dziewczynę. Właściwie ledwo skończył mówić, a jej już nie było, więc pozostała dwójka mogła odnieść wrażenie, że ta po prostu rozpłynęła się w powietrzu. – A teraz powinniśmy się stąd zbierać. Więc, wracając do mojego planu… - nonszalancko odgarnął włosy z czoła i wbił spojrzenie w Wiccana aka swój plan – Co robimy?
|
| | | Cassie Lang
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 10/04/2016
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Czw Paź 11, 2018 8:55 pm | |
| Kiedy tylko Cassie usłyszała swoje imię wypowiedziane przez Wicca, podniosła wzrok ku górze i uniosła jedną brew zaciekawiona, ale i nieco zaniepokojona. Czemu powiedział to takim tonem? Wyglądała na aż tak zdołowaną? Cudownie, nie dość że zaczęła w siebie na moment wątpić, to teraz było to jeszcze zauważalne. Co jeszcze mogło pójść nie tak?
Lang otworzyła usta aby odpowiedzieć jednak w tym samym momencie usłyszała kolejny komentarz w samą porę, bo jakże by inaczej. Tym razem jednak informacja była bardziej konkretna. Traciła centymetry? Dziewczyna zmarszczyła nieco brwi i podniosła się ze schodków tylko po to, aby dalej spoglądać na chłopaków w górę. Jej serce na moment zaczęło bić szybciej, trochę w strachu i skołowaniu, a trochę w ekscytacji na nowo odkrytą, chyba, umiejętność. Spoglądając na siebie, to na dłonie i ogółem na ciało oraz porównując swój obecny wzrost do poziomu przedmiotów które były dookoła niej. Faktycznie, wszystko wydawało się większe, zakrzywione. Wzdychając cicho, Lang pokręciła głową i wymusiła mały uśmiech na twarzy, kiedy tylko towarzysząca im wcześniej ranna dziewczyna zniknęła wiadomo w jakich okolicznościach.
- Tak, wszystko gra. Wiesz, huśtawki nastrojów, my kobiety już tak mamy. – starała się zażartować, szturchając potem łokciem Speeda. – Uważaj żebym ja ci tego nie powiedziała, bo jeszcze zachwieję twoje męskie ego. – dodała i puściła mu oczko, po czym ponownie spojrzała na Wicca, wzruszając lekko ramionami na usłyszane jeszcze pytanie odnośnie planu. – Lepiej się stąd zabierać, tylko tyle wiem. Aczkolwiek nigdzie nie jest bezpiecznie. Można by spróbować poszukać spokojniejszego miejsca, komuś pomóc. Tak myślę. – Lang westchnęła cicho i rozejrzała się. I tak koniec końców poszłaby za Kapłanem, był on znacznie lepiej rozgarnięty niż Tommy czy ona sama, i nie dawał się ponieść tak emocjom jak zrobiła to blondynka, tak przynajmniej sądziła albo chociaż chciała.
A co do jej wzrostu.. sama nie wiedziała co o tym myśleć. Była przerażona ale i pod wrażeniem. Chciała jak najszybciej wrócić do normalnego wzrostu, ale chciała też poznać swoje granice. I najważniejsze, czy potrafiła w ogóle nad tym panować? Gdy pierwszy raz się powiększyła, nastąpiło to pod wpływem silnych emocji. Teraz było tak samo. I chyba jednak póki co nie miała nad tym kontroli. Samo powiększanie się czasami sprawiało jej jeszcze trudności, a nie chciała teraz przeskoczyć tak dużej różnicy i ryzykować utratą przytomności. Póki co pozostawało jej jedynie czekanie i tego zamierzała się trzymać. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Czw Paź 18, 2018 12:06 pm | |
| Billy jedynie uniósł brwi, nie komentując już słowotoku Tommy'ego, choć w jego ciemnych oczach pojawiło się coś na kształt głębokiej ulgi. Wyglądało na to, że jego bardzo improwizowany plan podnoszenia na duchu zadziałał całkiem nieźle... Albo przynajmniej speedster zorientował się w jego zamiarach i z czystej litości się do nich dopasował. Owszem, Kaplan nigdy nie należał do szczęśliwego grona optymistów. Nie to, żeby nie podobała mu się ta wizja... W pewnym sensie. To znaczy, nie obraziłby się za odrobinę zainteresowania z męskiej strony, to na pewno. Nawet jeżeli takie podrywanie kogoś na mieście zupełnie nie było w jego stylu i nie wiedział w ogóle czy potrafiłby się do tego zabrać... Prawdopodobnie czułby się zbyt niekomfortowo. Albo tak po ludzku by stchórzył. Tak, to brzmiało mniej więcej jak on. No i... Szczerze mówiąc już od dawna najbardziej zależało mu na zainteresowaniu ze strony pewnej konkretnej osoby. Nie miał na nie ogromnych nadziei, bo niby od kiedy to świat dawał mu coś, czego sobie życzył, ale z drugiej strony jakaś jego część nie potrafiła do końca odpuścić. Momentami bywał naprawdę uparty. Ostatnio ta cecha jego charakteru objawiała się nawet coraz częściej... Więc póki co nie planował zrezygnować ze swojego crusha. W końcu dostawał od niego jakieś sygnały, tak? To już tylko i wyłącznie jego sprawa jak długo będzie niósł dla niego pochodnię. Chłopak zakończył więc słuchanie swojego lustrzanego odbicia przez krótkie i niepełne przewrócenie oczami, któremu towarzyszył jednak subtelny uśmiech, ot, zaledwie lekkie uniesienie jednego kącika ust... Bo, zgoda, mimo wszystko ten wywód był dość zabawny, nawet w tych okolicznościach. Zaraz potem nastolatek skupił się już na Cassie... Tyle że zanim dziewczyna zareagowała na jego słowa, Tommy tak czy siak zdążył wtrącić do dyskusji swoje trzy grosze i tym razem sprawił, że Billy aż przygryzł na moment dolną wargę. To było tak oczywiste wystawianie się na docinek, że on sam od razu wiedział jak skomentowałby ten tekst na miejscu blondynki... Tyle że w pierwszej chwili już pomyślał, że go zawiodła - skupiając się na jego własnym pytaniu. Kaplan kiwnął głową, lecz z wyraźnym wahaniem, dającym wyraz jego słabo skrywanemu brakowi wiary w wyjaśnienie dziewczyny, ale ledwo to zrobił, a ona zwróciła się jednak do Tommy'ego - mniej więcej tak, jak zrobiłby to Billy. Może dobrałby trochę inaczej słowa, lecz sens zdecydowanie pozostałby ten sam... Jego spojrzenie natychmiast powędrowało ku speedsterowi, bo liczył na to, że złapie jeszcze jego reakcję. Nawet uniósł lekko brwi. Z tego wszystkiego nastolatek ledwo wyłapał moment, w którym ich tymczasowa towarzyszka zniknęła - i w takich chwilach był niemalże skłonny uwierzyć w coś w stylu telepatycznej i najwyraźniej bardzo rzadko się objawiającej więzi, bo w końcu dopiero co myślał o konieczności odstawienia jej do środka, a tu proszę, Tommy sam się za to zabrał. Choć może była to po prostu oczywista kolei rzeczy? Pewnie tak. Przecież ludzki umysł często interpretował zwykłe przypadki jako coś większego - gdy akurat z jakiegoś powodu to do niego przemawiało... A przynajmniej jeszcze niedawno tak czytał, od tamtej pory mogło się coś zmienić. To aż zabawne, że co chwilę jakieś badania i eksperymenty obalały swoich poprzedników... Na parę tygodni albo miesięcy, góra lat, nim spotykało je to samo. Najważniejsze jednak, że cywil - och, jak gdyby oni sami nie byli cywilami - został przeniesiony w bezpieczniejsze miejsce. Jak długo budynki nie obrywały przypadkowo, na przykład dlatego, że ktoś akurat się przy nich znajdował, na ogół zdawały się nie skupiać na sobie zainteresowania robotów... Więc istniała spora szansa na to, że kryjące się w nich osoby przetrwają atak. Oby, bo inną potencjalną kryjówką byłoby chyba tylko zejście pod ziemię, a Billy jakoś nie czuł się z tą opcją zbyt pewnie. Spojrzenie chłopaka przesunęło się pomiędzy Tommym i Cassie, gdy ci po kolei się wypowiadali, w zasadzie zgodnie, przynajmniej pod tym względem, że powinni się stąd zbierać. Tu mieli rację. Problem w tym, że, jak zresztą zauważyła blondynka, wszędzie w Nowym Jorku sprawy wyglądały podobnie... Czas upływał, a tak naprawdę niewiele się zmieniało. Kaplan liczył na to, że efekty działań Mścicieli pojawią się prędzej. A skoro już o tym mowa... - Nie wiem czy dostaliście chwilę temu telepatyczny komunikat od X-Men, ale jeżeli nie, to te maszyny nazywają się Sentinelami. Najlepiej je atakować czysto fizycznie, szczególnie w stawy i w głowy, a klatek piersiowych dobrze unikać, bo od tego mogą wybuchnąć. Mściciele polecieli pozbyć się ich u źródła, ale... To było już jakiś czas temu i wciąż nic - wymienił to, co pamiętał z tamtej wiadomości, marszcząc przy tym czoło, jak gdyby miało mu to pomóc przypomnieć sobie coś więcej. Billy szczerze chciał polegać na nadziei, że dorośli bohaterowie opanują sytuację w jej centrum, lecz coraz więcej wskazywało na to, że tak się jednak nie stanie... A jego oddanie wobec Mścicieli już wcześniej wystawiane było na próbę i teraz nastolatek sam nie wiedział co myśleć. Z perspektywy czasu życie wiernego fana wydawało mu się o tyle prostsze. - Więc... Nie możemy liczyć na to, że to załatwią. Obierzmy kierunek i przesuwajmy się w nim, po drodze niszcząc roboty, aż natkniemy się na kogoś, kto będzie nam mógł zaoferować dostęp do aktualnych informacji? Najlepiej kogoś z Mścicieli, Fantastycznej Czwórki lub X-Men - Kaplan umyślnie nie wspomniał o Tarczy, bo z jej agentami naprawdę wolałby nie mieć do czynienia, a podejrzewał, że Cassie i Tommy również. Drużyny bohaterów posiadały jednak komunikatory, a nawet telepatów w przypadku tej ostatniej, mogły więc wymieniać się danymi na temat tego, co działo się u źródła problemu... Oraz tworzyć wspólnie plany na odległość. A nuż dzięki temu zostaną skierowani tam, gdzie będą szczególnie potrzebni?
|
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Pią Paź 26, 2018 5:51 pm | |
| Tommy teatralnie złapał się za serce, słysząc docinek Cassie. - Auć. Celnie, mała. – powiedział i uśmiechnął się nonszalancko, ale jego oczy były zimne, całkowicie pozbawione jakiejkolwiek wesołości czy łobuzerskiego błysku. Nie dało się ukryć tego, że miał pewne cechy osobowości narcystycznej, co znaczyło, że niezbyt dobrze znosił dobre docinki pod własnym adresem. Zwłaszcza, że na tę konkretną sam się wystawił. Odwrócił się szybko od dziewczyny, całkowicie przestając zwracać na nią uwagę i wysłuchał brata, nerwowo wybijając palcami jakiś nieokreślony rytm na swoim udzie. - Ja nie dostałem żadnej wiadomości. – powiedział. Nie zdziwiło go to specjalnie, chociaż i tak lekko zirytowało. Wiedział, że nie jest wymarzonym członkiem drużyny superbohaterów ale naprawę, czuł się w jakiś sposób pominięty. W pierwszym odruchu chciał powiedzieć, że w sumie to pies to wszystko trącał i on idzie do domu. Ale przecież nie tak powinien zrobić, prawda? Billy był lubiany i akceptowany bo zawsze robił to co słuszne i może Speed nie chciał być ani lubiany ani akceptowany, a co najwyżej doceniony przez całą resztę to w jakiś sposób miał potrzebę zasłużenia na sympatię swojego brata. Wdech. Wydech. Patrz na ten kompas moralny i może będą z ciebie ludzie. pomyślał, wbijając wzrok w ciemne oczy Wiccana. - Masz rację. Znajdźmy kogoś, kto wie, co robić. – zgodził się niemal mechanicznie – Może też zdążyli wymyśleć jakiś lepszy sposób na te roboty. – dodał. Walka z nimi w sposób, w jaki opisał ją Billy, nie wyglądała obiecująco. Speed był szybki i silny ale nie miał pojęcia czy umiałby wybić staw robota gołymi rękoma. Zwykle stawiał na wybuchy, a jak już ustalili, wybuchanie robotów jest be.
|
| | | Cassie Lang
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 10/04/2016
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Sob Paź 27, 2018 3:14 pm | |
| Cassie uśmiechnęła się triumfalnie widząc, że jej docinka chcąc nie chcąc trafiła Speeda, jednak widząc że chłopak nie szczególnie był z tego powodu zadowolony, westchnęła tylko i ponownie go szturchnęła, głównie aby spróbować pokazać że wyłącznie żartowała i nie zamierzała go obrazić. Było to niemalże oczywiste, że nastolatek miał dość narcystyczną postawę przez co Lang nie potrafiła po prostu z niego drwić. Powiedziałaby że jest jej go szkoda ale to wywołałoby jeszcze większe oburzenie więc nic już nie mówiąc, blondynka uśmiechnęła się tylko do niego lekko.
Z kolei na pytanie Kapłana dziewczyna przekręciła głowę na bok i pokręciła nią następnie, sygnalizując tym samym że wspomniana wiadomość również i do niej nie dotarła, i tak naprawdę pierwszy raz o czymś takim usłyszała. A może słyszała tylko nie zwróciła uwagi? Była taka opcja. I niej póki co wolała się trzymać, nie za bardzo chcąc się przyznać do lekkiego roztargnienia które ją obejmowało od pewnego czasu.
Na następne jego słowa, Lang tym razem pokiwała głową w zgodzie. Jeśli chodziło o maszyny, zauważyła że ich stawy były wystarczająco słabe aby mogła je wyrwać własnymi siłami. Chyba że poprzedni robot już i tak był uszkodzony w tamtym miejscu? Możliwe. Co nie zmieniało faktu, że blondynka była z siebie dumna za wcześniejszą akcję, mimo że nieco na tym ucierpiała.
Dziewczyna westchnęła cicho i oparła dłonie na biodrach, również wpatrując się w Wicca i słuchając uważnie, przynajmniej w końcu wracając do swojej koncentracji, nie tak jak kilka minut temu. Póki co musiała się jakoś wziąć w garść i właściwie pomóc, a nie tylko stać w miejscu i czekać na rozwój wydarzeń. Kątem oka spojrzała ukradkiem na Tommy’ego tylko po to, aby na jej twarzy pojawiło się widocznie zmartwienie po zauważeniu jego lekkiej paniki, jeśli tak to można było nazwać. I jeszcze ta mechaniczna odpowiedź. Kręcąc lekko głową, blondynka położyła ramię na jego barku opierając się o niego lekko po czym kiwnęła głową, zamykając na chwilę oczy.
- Mhm. Jestem za. Jakieś konkretne pomysły gdzie idziemy? Z tego co widziałam wcześniej wszędzie dookoła sporo się dzieje.. trudno powiedzieć gdzie jest gorzej a gdzie lepiej. Więc zdamy się na ciebie, Wicc. – Cassie uśmiechnęła się przyjaźnie, wciąż podświadomie starając się podnieść Speeda na duchu, czy to przez zwykły kontakt czy mówienie w formie ‘my’ wprost, co miała nadzieję chociaż nastolatek zauważy.
|
| | | Fenris Mistrz Gry
Liczba postów : 674 Data dołączenia : 08/06/2012
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Wto Paź 30, 2018 7:56 pm | |
| Rozbrzmiewające wokoło syreny świadczyły o tym że pomoc jest w drodze. O ile służby porządkowe nie spisywały się w walce z Sentinelami tak dobrze jak okoliczni bohaterowie, na pewno lepiej szło im udzielanie wsparcia poszkodowanym. Szansa na to że dziewczyna otrzyma profesjonalną pomoc medyczną rosły z każdą chwilą. Gdy Billy na moment zastanowił się nad następnym działaniem, w jego głowie zakiełkowała myśl. Nie był pewien co dokładnie mogła oznaczać, ale miał wrażenie że chwyta ją coraz bardziej, jak kiełkujący w głowie pomysł. Dopiero po chwili uświadomił sobie że pomysł ów nie jest jego, a wręczy wygląda na intruza wśród wszystkich innych jego myśli, jakby ktoś umieścił go tam sztucznie. Chłopak mógł być tego doskonale świadomy. Choć nie sprawiało to że łatwiej było ją zignorować. "Trzeba komuś pomóc. Pomóc mu pomóc innym" Przekaz zostawił za sobą wątły, ale możliwy do podążenia ślad, za którym chłopak mógłby podążyć swoją mocą. Mimo że nie miał pojęcia skąd przyszła ta myśl, dzięki temu śladowi mógł z łatwością przenieść się do jej źródła. Gdziekolwiek by ono nie było. Jeśli był to atak na chłopaka, to wyjątkowo nieudany, bo decyzja wciąż w pełni należała do niego i mógł ją świadomie podjąć. Była to raczej propozycja z imiennym zaproszeniem. Jedynym co mogli z tego wszystkiego zaobserwować jego towarzysze, to chwilowe "odpłynięcie" Kaplana, gdy myśl materializowała się w jego głowie. Z ich punktu widzenia chłopaka niemal na chwilę zamroczyło, czego sam Billy ze swojej perspektywy nie zaobserwował. Należało go podtrzymać żeby nie upadł na podłogę.
|
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Czw Lis 01, 2018 3:23 pm | |
| Otrzymując potwierdzenie, że Cassie i Tommy nie dostali informacji na temat słabych punktów robotów oraz poczynań Mścicieli, Billy jedynie kiwnął głową na znak, że przyjął to do wiadomości. Co prawda było to dla niego lekko zaskakujące, ale z drugiej strony być może błędnie założył, że komunikat został rozesłany do mas... On sam mógł go otrzymać dlatego, że miał już wcześniej okazję trafić do siedziby X-Men, a towarzyszące mu dziewczyny... No, właśnie przez to, że działały wraz z nim. Byłoby to nawet logiczne, gdyby dane skierowane zostały do osób w jakimś stopniu znajomych. Teraz jednak zastanawianie się nad tym nie dość, że nic nie dawało, to jeszcze nie mogło w zasadzie zagwarantować żadnej konkretnej odpowiedzi, tylko zwykłe domysły. Powinni się skupić na chwili obecnej - i przyszłej, skoro podejmowali właśnie decyzję odnośnie swoich dalszych poczynań. Ich plan wydawał się równie dobry, jak każdy inny. Zagrożenie i tak znajdowało się wszędzie, więc gdzie by się nie udali, tam na pewno trafią na coś do roboty... A mimo to reakcja Cassie i Tommy'ego - zgoda, szczególnie Tommy'ego, bo Cassie zdawała się głównie odpowiadać na jego zachowanie - nie była zachwycająca. Przeciwnie, wręcz niepokojąca... I Kaplan nie wiedział co na to poradzić. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że pokładane w nim były dużo większe nadzieje. W końcu to właśnie dlatego został tutaj przywołany, a brat dosłownie nazwał go swoim planem, w żartach czy nie. Taka odpowiedzialność wciąż była dla niego przytłaczająca, nawet jeżeli od pewnego czasu z konieczności ją na siebie przyjmował - po prostu z tego względu, że nie robił tego nikt inny, a jego głupie poczucie obowiązku, troska o pozostałych, silna chęć wykorzystywania zdolności do czynienia dobra oraz, w porządku, wspomnienia dawnych marzeń o byciu bohaterem nie pozwalały mu odstąpić. Bardzo chciałby być w stanie zrobić coś więcej, podjąć lepszą decyzję, skoro tego najwyraźniej po nim oczekiwano, ale w tych okolicznościach chyba nie było na to szans. Szkoda, bo sprawianie reszcie zawodu naprawdę nie dawało mu przyjemności. Spojrzenie nastolatka ponownie powoli powędrowało pomiędzy obojgiem jego rówieśników, aby zatrzymać się na Cassie, skoro to ona zwróciła się do niego jako ostatnia. Chłopakowi udało się jakoś powstrzymać odruch westchnienia, lecz skrzyżowania rąk już nie - albo raczej luźnego objęcia się nimi mniej więcej na wysokości pasa. Nie uczynił tego nawet do końca świadomie, a kiedy tylko zorientował się, że to zrobił, od razu znów rozluźnił ramiona i opuścił je wzdłuż swoich boków... Choć to pewnie tym bardziej zwróciło uwagę na jego gesty. Trudno, po fakcie nic nie mógł na to poradzić. Billy już planował coś odpowiedzieć, wskazać przyjaciołom pierwszy z brzegu kierunek, gdy jego uwagę zwróciła wreszcie nietypowa myśl. W innej sytuacji być może uznałby ją za własną, bo to przecież nic dziwnego, że w obliczu inwazji chciał udzielać innym pomocy, ale... No właśnie, ale. Kaplan posiadał już pewne doświadczenia z telepatią, sam niedawno ją naśladował, no i instrukcje odnośnie robotów też otrzymał drogą psychiczną... A choć wtedy rozpoznawał w swojej głowie odmienne głosy, zaś teraz nie, to nie wątpił, że psionik potrafiłby tak po prostu umieścić w czyjejś głowie jakąś myśl. Ta konkretna została sformułowana w sposób, który jemu raczej nie przyszedłby teraz do głowy. No i... Wydawało mu się, że czuł od niej coś więcej. Coś takiego, jak na przykład od Scarlet Witch, gdy używała na nim swoich zdolności, ale tym razem słabiej i mimo wszystko inaczej, tylko... Podobnie. Trochę. Może. Chłopak domyślał się, że mogły to być pozostałości jakiejś energii. Mrugając szybko, Billy nagle przypomniał sobie gdzie przebywał i z kim rozmawiał. Środek atakowanego miasta to jednak nie było najlepsze miejsce do popadania w zastanowienie... I to najwyraźniej głębokie, gdyż do nastolatka właśnie dotarło, iż przed chwilą musiał stracić równowagę. Czego, tak się składało, nie pamiętał. Niespodziewane ataki amnezji też nie były szczególnie bezpieczne, nawet kiedy obejmowały swoim zakresem zaledwie parę sekund... Bo obstawiał, że tyle czasu minęło. Raczej nie dużo więcej. - Wiem jak to zabrzmi, ale chyba głos w mojej głowie zwrócił się do nas z prośbą o pomoc. To znaczy, obcy głos. Ale nie był na tyle miły, by uściślić o pomoc dla kogo chodzi... Choć podkreślił, że to pomoc w pomaganiu innym, więc podejrzewam roztrzepanego bohatera...? - wyjaśnił Cassie i Tommy'emu, odrobinę naginając przy tym fakty w kwestii tego głosu. Tak było po prostu łatwiej i szybciej, a w tym momencie Kaplan naprawdę nie miał siły relacjonować im dokładnie całego tego doświadczenia. Może zrobi to później, kiedy będzie spokojniej, a oni będą mieli chwilę wytchnienia. - Myślę, że mógłbym nas tam teleportować - dodał, bo akurat ta kwestia była dość istotna przy podejmowaniu decyzji. W końcu co z tego, że zostaliby wezwani, gdyby nie wiedzieli dokąd albo nie potrafili tam dotrzeć. A tak... Cassie i Tommy usłyszeli już chyba wszystko to, co ważne i mogli świadomie przedstawić swoje opinie. Tak naprawdę sprawdzenie tej prośby o pomoc pokrywałoby się nawet z ich poprzednim planem. Tak czy siak chcieli znaleźć kogoś, kto udzieliłby im informacji i może przekierował w miejsce, gdzie byliby najbardziej potrzebni.
|
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Nie Lis 04, 2018 11:59 pm | |
| Wciąż odczuwając nieco irracjonalną złość na Cassie, Speed zignorował to szturchnięcie. Co było bardzo łaskawe, bo miał szczerą ochotę dość niesympatycznie warknąć na dziewczynę, żeby się od niego odczepiła. Później jednak Lang przekroczyła jego obecne granice tolerancji, opierając się o niego nonszalancko, jakby w tej chwili miał na to nastrój. Wtedy zareagował nieco gwałtowniej - odsunął się od dziewczyny, co wyglądało, jakoby po prostu teleportował się dwadzieścia centymetrów dalej, pozbawiając ją oparcia. Jasne, coś mówiło mu, że dziewczyna ma dobre chęci, ale po tym, jak wyprowadziła go z równowagi, najlepszym rozwiązaniem było dać mi chwilę spokoju. Tommy miał to do siebie, że nawet jeśli próbował być po prostu lepszy dla innych ludzi, nie zawsze był w stanie to jakoś czuć . A w takich chwilach nie miał zamiaru bawić się w jedną z tych osób, które przyklejają sobie do twarzy maski, żeby tylko nikogo nie urazić. Lekkie napięcie, które odczuwał trochę jak jednostajny prąd, przepływający przez jego ciało, zwiększyło się nagle, jakby ktoś przestawił przełącznik na najwyższą moc. Dokładnie w momencie w którym wzrok jego brata stał sie nieco zamglony. Chłopak natychmiast znalazł się przy swoim bliźniaku i z złapał go za ramię, może nawet trochę za mocno. - Wicc... - nie dokończył swojego pytania bo dziwny stan Billy'ego skończył się tak nagle, jak się pojawił, i chłopak zaczął mówić. Zaczynając swoją piękną historię od głosów w głowie. - Głosy w głowie, huh? - jedna z białych brwi Tommy'ego powędrowała w górę - A myślałem, że to ja jestem tym mniej poczytalnym. Chociaż z drugiej strony obcowanie z jakimś mistycznym światem może zryć psychikę bardziej niż sprint. - dodał po sekundzie namysłu. Nie miał zamiaru zadawać jakichś głupich, zaniepokojonych pytań w stylu "nic ci nie jest?" Albo "I jesteś pewien, że nikt nie próbuje zwabić nas w pułapkę?". Jednak gdy padła propozycja teleportacji, stanowczo pokręcił głową. - Jesteś wykończony, Wicc. - przypomniał mu, sam w jakiś sposób zaskoczony stanowczością w swoim głosie - O mało nie zemdlałeś lecząc dziewczynę. Nie możesz teraz tak się narażać, żeby pomóc jakiemuś głosowi w głowie, który nawet się nie przedstawił. Wiem, że nie pójdziesz teraz grzecznie do domu i spać ale, cholera jasna, oszczędzaj się chociaż trochę. |
| | | Cassie Lang
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 10/04/2016
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Czw Lis 15, 2018 11:47 am | |
| Cassie mrugnęła w zaskoczeniu gdy tylko jej równowaga została zaburzona, zauważając że srebrnowłosy odsunął się od niej znacznie szybciej, niż się tego spodziewała. Albo raczej, kompletnie się tego nie spodziewała. Fakt, była świadoma że przyjaciel raczej na pewno nie ma ochoty na bycie pocieszanym, mimo to jednak jego reakcja nie zniknęła z wyrazu twarzy Lang bez śladu. Gdy tylko dziewczyna odzyskała równowagę, stawiając krok w bok z dala od Speeda westchnęła cicho i spojrzała w drugą stronę, przygryzając dolną wargę w zamyśleniu. Była zbyt natrętna? Może. Ale chciała dobrze.
Powrót do rzeczywistości spowodowało nagłe zachowanie Wicca, jego słowa oraz widoczne zamroczenie. Mrużąc oczy, dziewczyna obserwowała zarówno Kapłana jak i Tommy’ego które zdążył już zareagować, pozostawiając dziewczynę samą sobie. Nie zamierzała się ona póki co odzywać wiedząc, że i tak nie wniosła by wiele do tej rozmowy. Mogła tylko powtórzyć jego słowa i dodać kilka od siebie, bardziej opiniotwórczych niż zawierających jakąkolwiek przydatną i cokolwiek wnoszącą informację.
Nie znaczyło to jednak, że owe słowa przeszły jej koło uszu. Racja, to co przekazał im Wicc wywołało u dziewczyny małe zmieszanie i dezorientację, w końcu obce głosy w głowie nie podchodzą pod definicję ‘normalnych’. Z drugiej jednak strony, wszyscy dalej się rozwijali. Prawdopodobnie była jakaś mała szansa, że była to kolejna zdolność Kapłana o której jeszcze nie wiedział? Brzmiało to nieco głupio, w końcu zdawał się on mieć wszystko opanowane a to właśnie Cassie miała póki co najwięcej problemów ze swoimi umiejętnościami i ich kontrolą. Teraz tym bardziej wolała zachować ten komentarz dla siebie.
Kiwając lekko głową na ich słowa, dziewczyna skrzyżowała ramiona i stanęła stabilnie na nieco bardziej rozstawionych nogach, rozglądając się dookoła z lekko przymrużonymi oczami tak, jakby wyszukiwała kogoś w okolicy. Gdy jednak nikogo nie znalazła, przekierowała swój wzrok ponownie na towarzyszy, rozluźniając się nieco i jeszcze raz, kiwając głową. Mimo że dalej wolała nie wdawać się jakoś szczególnie w dyskusję, niezbyt wiedząc na czym dokładnie stali, Lang wymamrotała ciche ‘Tommy ma rację…’ w ich kierunku, uśmiechając się lekko do Wicca w trosce, podchodząc do nich bliżej.
Jej obecny plan skupiał się na odpuszczeniu, co brzmiało dość śmiesznie w obecnej sytuacji, jednakże wiedziała że dalej potrzebowała wrócić do normalnego wzrostu, dać przestrzeń Speedowi oraz mieć oko na Kapłana, gdyby jednak jakoś się przeforsował i musieliby z Tommym zareagować aby go nieco uspokoić. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: The Bronx High School of Science Pią Lis 16, 2018 10:09 pm | |
| Billy posłał bratu długie spojrzenie, które tak naprawdę nie było ani oburzone, ani nawet urażone... Ani tym bardziej zaskoczone, skoro już o tym mowa. Właściwie zdawało się idealnie oddawać słowa och, naprawdę? - od wstrzymanego westchnięcia zaczynając, przez ich udawaną powagę i wreszcie na suchości ich tonu kończąc. Chłopak był wręcz bliski przewrócenia oczami, ale ten odruch również udało mu się jakoś wyeliminować, choć nie bez wysiłku. Cóż mógł rzec... Spodziewał się komentarza z tego gatunku, świetnie rozumiał to, jak nietypowo brzmiała jego relacja, więc nie miał szczerych pretensji. Po prostu nie potrafił odpuścić bez podkreślenia, że dzięki, ale doskonale zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę. Był trochę bardziej uparty, niż zakładała większość znających go osób... Przez chwilę Kaplan skupiał się na swoim niemalże lustrzanym odbiciu, lecz nie oznaczało to, że przy okazji nie rejestrował poczynań Cassie, czyli przede wszystkim tego, że dziewczyna nieco zmieniła pozycję i... Nieszczególnie wtrącała się do dyskusji. Nie był pewien czy dokładnie ich słuchała czy nie, ale zdecydowanie na nich nie patrzyła, a przynajmniej nie w tym momencie, gdy to sprawdzał. Przez ułamek sekundy nastolatek miał nawet ochotę podążyć spojrzeniem za jej linią wzroku, ale szybko uspokoił sam siebie, że najprawdopodobniej nie było to konieczne. Gdyby Cassie zauważyła coś niepokojącego albo wymagającego ich interwencji, na pewno od razu dałaby im znać... Więc mógł to zostawić w jej rękach i w tej chwili skoncentrować się na bieżącym problemie. Nie wiedział tylko czy wspomniany problem polegał na tym, że ktoś potrzebował ich pomocy - czy może jednak na tym, że Tommy nie chciał się zgodzić na jej rychłe udzielenie. Kiedy to tylko zresztą powiedział, Billy natychmiast obrócił twarz ku ich towarzyszce, jak gdyby chciał szukać u niej jakiegoś poparcia... I zaraz potem rzucił jej już spojrzenie pełne jakże słusznego poczucia zdrady i opuszczenia. Jego wzrok jeszcze raz przesunął się pomiędzy obojgiem jego rówieśników, a równocześnie nastolatek przygryzł lekko dolną wargę. Zastanawiał się nad sytuacją i szybko rozważał dostępne opcje. Najważniejsze wydawało mu się to, że skoro ktoś zwrócił się do niego tak bezpośrednio, to przecież nie mógł nie zareagować na wezwanie, prawda? Ten ktoś zapewne pokładał w nim - w nich - spore nadzieje. W innym wypadku zwróciłby się chyba do kogoś z dorosłych bohaterów, a skoro tego nie zrobił, to... To z jakiegoś powodu nie mógł, najpewniej. Mało prawdopodobne, aby świadomie wybrał ich grupę zamiast kogoś bardziej doświadczonego. Z tego Kaplan wnioskował, że mogli być dla kogoś ostatnią deską ratunku, a sumienie nie pozwalało mu tego zignorować. W porządku, czyli wiedział, że nie mógł odpuścić. Teraz pozostawało mu tylko przekonać do swojego zdania pozostałych... Albo może znaleźć coś w rodzaju kompromisu. Co więcej, może nawet miał na niego pewien pomysł. Czy dobry - tego jeszcze nie wiedział, ale żaden lepszy nie przychodził mu w tym momencie do głowy, więc chyba musiał z nim zaryzykować. Kto wie, w najgorszym wypadku może przynajmniej kupi sobie w ten sposób czas i zdąży jeszcze wykombinować coś bardziej skutecznego. Warto było spróbować. Siedzeniem cicho niczego by nie zyskał. - Tak tylko zaznaczę, że wcale nie mdlałem przy leczeniu. Nie wyszło do końca tak dobrze, jak powinno... Ale wyszło. Uzdrawianie obcych tak czy siak zawsze idzie mi trochę gorzej - podkreślił na początek i w gruncie rzeczy taka właśnie była prawda, choć problem ten objawiał się głównie przy poważniejszych obrażeniach... Czyli na przykład złamaniach. Chłopak czuł się przekonany, że z kimś znajomym osiągnąłby lepsze efekty, nawet obecnie, gdy był już, niech będzie, zmęczony. Jego moce zawsze działały lepiej wtedy, gdy szczególnie się w coś emocjonalnie angażował. A czasami spiskowały wówczas przeciwko niemu i sugerowały się jego podświadomością, a nie słowami... Ale nawet im się nie dziwił. Szczególnie ostatnim razem, gdy teleportowały z nim dodatkowego pasażera... Nie, wróć, nie powinien o tym teraz rozmyślać. O nim. - Ale w porządku, więc co powiecie na to... Cassie musi wrócić do większych rozmiarów, a ja potrzebuję kawy albo innego energetyka. Załatwiamy jedno i drugie, a potem sprawdzimy ten głos? - zaproponował, znów przeskakując spojrzeniem pomiędzy towarzyszami i starając się wyczytać z ich twarzy jak najwięcej. Jego zdaniem plan był całkiem dobry. Nie wiedział ile czasu potrzebowała Cassie na dojście do siebie, ale zorganizowanie kofeiny i jej spożycie powinno już zająć krótką chwilę, w trakcie której będą jeszcze mieli okazję trochę odpocząć... No, chyba że Tommy załatwi tę pierwszą część programu, ale nawet wtedy zostanie kwestia wypicia napoju. Kaplan nie miał nawet pojęcia czy taka zwykła kawa coś mu w ogóle da, ale jeżeli te ostatnie miesiące go czegoś nauczyły, to właśnie tego, że jeśli potrafił się na coś nastawić - naprawdę to sobie wmówić i w to uwierzyć - to jego zdolności zazwyczaj się do tego dostosowywały. Innymi słowy, o ile słusznie rozumował, nawet placebo powinno mu pomóc, jak długo sam będzie przekonany o tym, że musiało. A obecnie starał się bardzo głęboko na to liczyć.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: The Bronx High School of Science | |
| |
| | | | The Bronx High School of Science | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |