|
| Rozkopany plac | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Rozkopany plac Sob Cze 29, 2019 6:30 pm | |
| First topic message reminder :Sporych rozmiarów plac, położony co prawda nie w pobliżu samego centrum miasta, ale i nie na jego obrzeżach. W jego otoczeniu dominują budynki użytkowe, a mieszkalnych jest w okolicy zdecydowanie mniej. Teren odgradza wysoka siatka, lecz prawdę mówiąc wygląda na tymczasową; wjazd do środka umożliwia jedna duża brama. Niedaleko niej, na uboczu, postawiono zamkniętą wiatę. Podłoże zostało rozkopane, miejscami równomiernie - wyraźnie w zaplanowany sposób, być może pod tworzenie fundamentów lub z podobnego powodu - ale na innych obszarach tak, jak gdyby ziemia została przypadkowo przerzucona. Ten ostatni efekt skupia się po północnej stronie działki.
|
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Rozkopany plac Czw Sty 23, 2020 6:05 pm | |
| Jako że wszystko najwyraźniej było dobrze, agenci ograniczyli się do krótkiej wymiany zdań z Peterem - i oczywiście do przejęcia próbek, które ostrożnie umieścili w przyniesionym przez siebie "pudełku". Po ich zachowaniu łatwo dało się poznać, że nie mieli ochoty zbyt długo zostawać pod ziemią, ale na szczęście nie musieli - bo te fragmenty tak czy siak lepiej było jak najszybciej przetransportować w bezpieczniejsze miejsce... Dzięki czemu mężczyźni mogli się oddalić - a Star-Lord, Rocket i Groot udać się z powrotem na pokład statku. Po drodze nawet nic nie spróbowało ich zjeść... A przynajmniej tych ostatnich, bo kto wie co się działo z pierwszymi. Po przybyciu na miejsce pierwsza stała się jasna nieobecność stworzonka, na które wcześniej grupa się natknęła - i które tak chętnie siedziało na ramieniu Groota. Oczywiście samo w sobie nie było to jeszcze wielkim powodem do niepokoju; kosmita mógł się oddalić z własnej inicjatywy, bo w końcu pojawił się równie niespodziewanie... Nie oznaczało to od razu, że coś mu się stało. Gdzie się jednak udał, gdy agenci blokowali jedyne wyjście? To już stanowiło niezłą zagadkę. Być może po prostu nie opuścił jeszcze tuneli. A może potrafił w jakiś sposób przemknąć się przy ludziach S.H.I.E.L.D.? Grunt, że Strażnicy najwyraźniej byli na pokładzie sami... A za pomocą Cosmo udało im się nawet sprowadzić odpowiedni translator. Niestety bardzo szybko okazało się, że nie był on kompletny - przynajmniej pod tym względem, że nie przekładał nazw własnych, takich jak na przykład rasa istot, do których ten język należał. Ta pozostała zapisana jej alfabetem - ze znakami odpowiadającymi piskom. Skan systemów wykazał natomiast, że statek był w bardzo dobrym stanie. Już wcześniejsze wskazówki sugerowały, że najprawdopodobniej się nie rozbił, tylko kiedyś tu wylądował - i teraz ta opcja się potwierdzała. Nie potrzebował żadnych napraw, w związku z czym główny problem powinien polegać na wydostaniu go z tuneli... Bo niekoniecznie byłby w stanie się wznieść wraz z całą tą ziemią. Co ciekawe, skany zaprezentowały również serię poziomów energii - całkowitego oraz po rozłożeniu na poszczególne systemy. Obronne był na przykład w tej chwili wyłączone. Tyle że przy "energii" znajdowało się jeszcze jedno słowo, które nie zostało przetłumaczone, a więc najwyraźniej było specyficzne dla tego języka. Jakiś konkretny typ mocy? Istniała możliwość, że Rocket będzie zmuszony przebudować to i owo, aby przestawić maszynę na inne zasilanie - chyba że uda im się ustalić jak ładować to oryginalne. Manifest pokładowy był z kolei lekturą na dłuższą chwilę. Spora jego część prezentowała się najzupełniej normalnie - standardowe zapasy, sprzęt badawczy, parę punktów, które przynajmniej brzmiały na sprzęt badawczy, tu czy tam coś, czego nie dało się przetłumaczyć - lecz na szczęście takich punktów było tylko kilka... Zaskakujący brak broni... Ale pomijając kilka widocznych z zewnątrz działek statek ogółem zdawał się być nastawiony głównie na obronę, więc może jednak nie było to aż tak dziwne. I wreszcie coś interesującego - "komora z..." No właśnie, kolejną dawką znaków. Tyle że być może teraz dałoby się je już wyszukać i gdzieś w bazie danych statku znaleźć więcej informacji na temat tego, co się w tej komorze miało znajdować. Podczas gdy Rocket działał, kręcącemu się po statku Peterowi udało się zahaczyć o jedno z mniejszych urządzeń - ułożone na szafce, a dokładniej na metalowym stanowisku z idealnie pod nie wymierzonym uchwytem. Całe stanowisko się zachwiało, a urządzenie z niego wypadło i zleciało na podłogę pod nogami Quilla... Chyba od tego nie pękając, choć kto wie co stało się z nim tam w środku. Było stosunkowo niewielkie, z rączką, którą akurat można było wygodnie trzymać w dłoni - i z umieszczonym prostopadle do niej dość płaskim i wąskim prostopadłościanem na górze. Na jego powierzchni znajdowało się tylko kilka przycisków; najpierw jeden czerwony, potem trzy czarne, z czego dwa ostatnie leżały bliżej siebie niż pozostałych. Po stronie przeciwnej do rączki prostopadłościan był najwyraźniej przeszklony, ale zerknięcie do środka nie wydawało się możliwe; sprawiał wrażenie, jak gdyby było w nim po prostu bardzo ciemno.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Rozkopany plac Pon Lut 03, 2020 10:05 am | |
| Rocket coraz mocniej zaciskał zęby. Komunikacja werbalna z systemem operacyjnym statku zaczynała potężnie działać mu na nerwy. Obawiał się że jeszcze kilka poleceń i uczy zaczną mu krwawić. Skan systemów wyszedł jednak pomyślnie i napawał optymizmem. Po pewnym czasie udało się też nawet zidentyfikować ich zgubę, nawet jeśli nie wiedzieli czym dokładnie była. Najpierw na próbę zaryzykował włączenie oświetlenia pojazdu, żeby już nie musieli świecić sobie latarkami. Chciał zobaczyć czy komendy wykonawcze również mogą być obsługiwane werbalnie. Równie dobrze mogła to być tylko diagnostyka, oraz przeglądanie baz danych. Jeśli zaś o bazach danych mowa, to nie zrażając się przeciwnościami, Rocket spróbował jakoś skopiować ciąg dźwięków prawdopodobnie opisujący stwora ze słoja. Następnie jeszcze raz przeszukał bazę danych pod kątem tego „Piskorza”, jak zaczął o nim myśleć pod wpływem denerwujących go dźwięków dialektu. Po dłuższej chwili nie wytrzymał i zaczął przetrzepywać opcje statku w poszukiwaniu zmiany języka na jakiś ogólnie znany w galaktyce, a nie brzmiący jak wagon pełen drapaków do tablic podskakujący na wybojach. Tymczasem zainteresowany pojawieniem się oświetlenia Groot, wrócił do przeszukiwania statku. Tak jak pozostali przetrzepywał wszystkie zakamarki, tylko nie szukał ich ukrytego przeciwnika, tylko małego zwierzątka, o którym wszyscy zdawali się do tej pory zapomnieć. Groot nie mógł oprzeć się wrażeniu, że stworek usłyszał strzały i śmiertelnie się przestraszył. Teraz czaił się pewnie w jakimś kącie trzęsąc ze strachu i wymagając otuchy. Groot akurat wchodził do pomieszczenia, gdy Quill strącił dziwny przedmiot na podłogę. Od razu przykuł on uwagę kolosa. -Jestem Groot? – zapytał Groot Starlorda, wskazując palcem na dziwny przedmiot. |
| | | Peter Quill
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 05/05/2014
| Temat: Re: Rozkopany plac Sro Lut 05, 2020 11:19 am | |
| No dobra Peter nie do końca był przekonany czy wracanie na statek to dobry pomysł, nie wiedział, czy to coś tam wróciło, a jeśli tam to w sumie... może nawet dobrze. Może go zamrozić jak sopla. Jednak gdy byli na miejscu jego nie zobaczył, a mimo to broń miał w pogotowiu. Wszedł na pokład z pomocą Groota, a wtedy pozostało mu zwiedzanie statku po raz kolejny. Tym razem starał się szukać dokładniej starając się niczego nie pominąć. Oczywiście w trakcie rozglądania się Peter zahaczył coś i po chwili to coś spadło na ziemię. Spojrzał na ziemię w poszukiwaniu rzeczy. Wyglądało jak pudełko, takie wiecie całkiem niegroźne. Schylił się i podniósł je powoli zastanawiając się do czego może służyć. Gdy wszedł Groot Peter wycelował w jego kierunku broń lecz widzac towarzysza opuścił go. Pokręcił głową gd ten wskazał palcem na urządzenie. -Nie wiem co to. Może lepiej spytam Rocketa nim znowu coś... pójdzie nie tak - Już miał zamiar powiedzieć, że "zepsuje", ale lepiej byłoby gdyby nie mówił tego na głos. Dlatego, zamiast majstrować przy tym, skierował swoje nogi w stronę szopa. -Hej Rocket gdzie jesteś? Znalazłem coś, tylko nie wiem... co to - dodał po chwili. Jeżeli udało mu się znaleźć towarzysza na statku to wręczył mu sześciokąt z nadzieją, że on wie co to. Normalnie pewnie by nawciskał wszystkie guziki i sprawdził co to, ale... Tym razem jednak się powstrzyma od takich wybryków. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Rozkopany plac Sro Lut 05, 2020 6:01 pm | |
| Komenda zadziałała - i oświetlenie zostało natychmiast włączone, jasne i ostre, ale nie do bólu; na dłuższą metę mogłoby pewnie być męczące dla oczu, szczególnie takich bardziej czułych od ludzkich, więc prawdopodobnie będzie wymagało jakiegoś drobnego uregulowania, ale póki co nie powinno sprawiać grupie poważnych problemów... I przynajmniej pozwalało na zrezygnowanie z korzystania z własnych świateł - do czasu ponownego opuszczenia pojazdu. Ponowna próba przeszukania bazy danych, tym razem pod kątem nowego hasła, dała z kolei całą masę wyników - powtarzających się w wielu różnych wpisach. Spora część z nich wyglądała na coś w rodzaju dziennika, zdającego się zawierać codzienne obserwacje na temat tego stworzenia, na ogół krótkie i ograniczające się do potwierdzenia, iż jego "procesy życiowe utrzymują się na stałym poziomie, a hibernacja trwa", czasem z jakąś dodatkową informacją czy zdjęciem świetlistej masy spoczywającej spokojnie w jej oszronionym zbiorniku. Wzmianek o tej istocie były dziesiątki, w związku z czym przeglądanie ich wszystkich zajęłoby pewnie trochę czasu... Więc być może pomogłoby posortowanie ich w jakiś sposób, dobranie innego słowa-klucza lub podobne zagranie. O dziwo z kolei zmiana języka okazała się możliwa - ale tylko w pewnym zakresie. Nie pozwalała na przykład na przetłumaczenie wpisów dokonywanych przez załogę, ale na przykład komend czy technicznych informacji na temat statku - już tak. Co prawda jedyną dostępną opcją - poza rodzimą - był język Shi'ar... Ale on przynajmniej był popularny. I nie piszczał. Z drugiej strony sugerowało to również, że ta rasa musiała mieć z Shi'ar jakąś styczność. Rocketowi akurat udało się załatwić kwestię języka, kiedy Peter ponownie do niego dołączył - niosąc ze sobą znalezione urządzenie. W dalszym ciągu prezentowało się całkiem niewinnie i raczej nie przypominało broni, prędzej jakieś narzędzie... Co oczywiście nie oznaczało, że nie mogło być w ten czy inny sposób niebezpieczne.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Rozkopany plac Pią Lut 07, 2020 11:06 am | |
| Rocket odetchnął z ulgą gdy udało mu się przestawić język. Nie był wielkim poliglotą, ale z języka Shi’Ar znał nawet całkiem sporo. Nie mówiąc już o dostępności tłumaczy i bolących uszach. Nie pozbywał się jeszcze jednak tłumacza piszczałek, bo przyda się on w odcyfrowywaniu nieprzetłumaczalnych części interfejsu. Zdecydował się kontynuować obydwa swoje dotychczasowe tropy. Po ogólnym sprawdzeniu systemów zbadał gotowość do ewentualnego startu. Spróbował wyciągnąć z bazy również parametry samego statku, żeby sprawdzić czy ma on szansę wydostać się z gleby o własnych siłach. Swoją drogą ciekawiło go jakim cudem pojazd znalazł się tak głęboko pod ziemią. Nic tutaj nie wyglądało na aż takie stare aby zakopał się w sposób naturalny. Aby rozwiać swoje wątpliwości wygrzebał z rejestrów jeszcze datę ostatniego lądowania, oraz cel ostatniej misji, czy też przelotu. Liczył że dzięki temu dowie się czy lądowanie było awaryjne i kiedy się wydarzyło. Język techniczny był jednak rzeczą łatwą w przeciwieństwie do nazw własnych. Wielką bazę danych na temat Piskorza należało przefiltrować, inaczej Rocket dwa dni będzie tu siedział przeglądając wyniki. Po chwili namysłu do wyszukiwania dodał frazy „baza” „historia” „cel” i „zalecenia”, sprawdzając je w różnorodnych kombinacjach. Na koniec usunął wszystkie filtry i sprawdził jeszcze raz wynik wyszukiwania dla najnowszych wpisów, żeby sprawdzić czy wpisy raportów „Podtrzymywanie życia w komorze stabilne” nie zamieniają się powoli w „Stwór uwalnia się na wolność aby nas wszystkich pożreć.” W końcu dołączył do niego Peter, niosąc w ręku niepozorne urządzenie. Nauczony doświadczeniem Rocket przerwał wszystko robił i poświęcił mu sto procent uwagi. Jak znał życie, to jego przyjaciel trzymał właśnie generator antymaterii, działo międzywymiarowe, albo destabilizator molekularny, lub klucz do skarbca wszechświata. Może nawet prototyp ultimate nullifier’a. Często zdarzało się na dodatek że owej rzeczy poszukuje bardzo potężny baron, generał, demon, czy nawet półbóg. Dziwnym trafem nic o mniejszym znaczeniu nigdy nie trafiało do jakże odpowiedzialnych rąk jego przyjaciela. Rocket delikatnie obejrzał znalezisko w łapkach. Jeśli ta cywilizacja miała kontakt z Shi’ar, to może uda mu się skojarzyć przedmiot z konkretnymi rozwiązaniami ich technologii. Ostatecznie musiałby to rozebrać żeby zobaczyć jak działa. Nie musiał go jednak rozbierać, żeby zobaczyć co robi. – I jeszcze nie wciskałeś wszystkich przycisków celując w przypadkowe obiekty? – zapytał szczerze zdziwiony. Było to niepodobne do Petera. Czyżby w końcu dorastał? – Moim okiem nie wygląda to jak broń. Za mało zabezpieczeń. To raczej jakieś narzędzie. Może jakiś skaner? Pilot do statku? Chyba jest w miarę bezpieczne. Może sprawdź tym komorę po tym stworze. Czegoś się może dowiemy. |
| | | Peter Quill
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 05/05/2014
| Temat: Re: Rozkopany plac Pią Lut 14, 2020 3:41 pm | |
| -Szkoda by mi było tego cudeńka, z resztą jeżeli miałoby wybuchnąć to byłaby moja wina - rzekł przewracając oczami. Mówiąc "cudeńko" miał na myśli oczywiście statek, byłoby szkoda go zniszczyć. Gdy wziął pudełko od szopa skierował swoje nogi do wyjścia, zeskoczył na ziemie. Dla bezpieczeństwa stanął jakieś pięć metrów od statku. Stanął przodem do statku i zaczął robić to co planował od początku. Zaczął wciskać jeden przycisk za drugim patrząc na efekty jakie uzyska, nie żeby coś, ale przednio się przy tym bawił. Może nic nie wybuchnie? Byłoby fantastycznie. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Rozkopany plac Sob Lut 15, 2020 6:26 pm | |
| Statek zdawał się być gotowy do startu; nie zgłaszał żadnych problemów, które by go przed nim powstrzymywały, choć oczywiście nie brał pewnie pod uwagę masy ziemi ponad sobą. Z drugiej strony... Tunele rozchodziły się na kilku poziomach, więc być może ponad pojazdem nie spoczywało wcale aż tak dużo gruntu - tylko warstwa oddzielająca go od korytarza, a potem, być może, kolejna...? Ta kwestia utrudniała również ocenę czy maszyna byłaby w stanie sama wyrwać się z tej pułapki. Jeżeli rzeczywiście miała nad sobą takiego przekładańca, to a nuż? Data ostatniego lądowania sprawiała już nieco więcej problemów, bo była zapisana nie w uniwersalnych czy - tym bardziej - ziemskich latach, lecz najwyraźniej w takich liczonych przez tę rasę... Bo mówiła o roku cztery tysiące szóstym, co już samo w sobie nie pomagało, a nieprzetłumaczalna nazwa własna czegoś, co zapewne było miesiącem lub innego rodzaju okresem, traciła przez to na znaczeniu. Przynajmniej cel podróży był w tym wszystkim jasny: przetransportować pojemnik z - tu wypadały znaki oznaczające "Piskorza" - na obszar niezamieszkany przez inteligentne formy życia. Czyli... Albo ludzie wydawali się za mało inteligentnymi formami życia - albo misja odbywała się przed ich bardziej zaawansowanym rozwojem - albo... Doszło do jakiegoś rodzaju pomyłki, czy to ze strony tej rasy, czy przez błąd sprzętu, albo nawet problem techniczny. Wpisy dotyczące tego stworzenia natomiast nie zawierały nigdzie wyrazu "baza" - być może zamiast tego używały gdzieś jakiegoś jego odpowiednika, a może nazwy własnej, nawet odnosząc się bezpośrednio do... Miasta? Całej planety? Na przykład. "Historia" przyniosła już za to efekt - pod postacią jednego wpisu, a dokładniej wchodząc w skład wyrażenia "... historia naszych ras..." Zapoznanie się z tekstem otaczającym te słowa nie pozwalało jednak ustalić aż tak wiele. Wyglądało na to, że świetlista istota była przez tę rasę wystarczająco dobrze znana, aby nie wymagała przedstawiania jej przeszłości, lecz kilka fragmentów mogło się już Rocketowi wydać całkiem interesujących. Szczególnie w połączeniu z "celem" i "zaleceniami"... Otóż wyglądało na to, że stworzenie zostało odesłane pod okiem naukowców, gdyż było pierwszym przedstawicielem swojego gatunku napotkanym od setek lat - po tym, jak reszta jego pobratymców została wyeliminowana. Innymi słowy, niebezpieczna istota miała być umieszczona na odległej planecie, na której odpowiedzialna za ten przelot rasa chciała pomóc jej się rozmnożyć. W imię zachowania gatunku. Bo - najwyraźniej - dobrymi chęciami było piekło wybrukowane. Kilka wpisów zawierało informacje na temat tego, że stwór powinien stale znajdować się w obniżonej temperaturze, gdyż to go uspokajało i odbierało mu ochotę do działania, pozwalając mu grzecznie hibernować. Instrukcje nakazywały zachowywać przy nim ostrożność i podczas ewentualnego kontaktu nosić specjalne kombinezony... Ale poza tym sporo zaleceń tyczyło się tego, jak można by było doprowadzić do odtworzenia gatunku.
Tymczasem na zewnątrz wypróbowywanie przez Petera przycisków po kolei dało natychmiastowy efekt - bo pierwszy z nich najwyraźniej odpowiadał w ogóle za uruchomienie urządzenia, którego przeszklona strona nagle się rozświetliła... Nie na tyle, aby miała robić za latarkę, lecz wystarczająco, aby spojrzenie do środka było nieprzyjemne. Najwyraźniej ten pierwszy przycisk nie odpowiadał za nic więcej - pomijając może wyłączanie gadżetu? - w związku z czym to był koniec zmian na początek. Kolejny przycisk, pierwszy z trzech czarnych, coś już rozpoczął. Wydobywające się z urządzenia światło skoncentrowało się w poziomą, szeroką wiązkę, która wystrzeliła kilka metrów przed Quilla, obejmując część terenu między nim i statkiem... A kiedy mężczyzna zaczął manipulować pozostałymi dwoma - oddzielonymi od pozostałych - przyciskami, na obszarze tym pojawiły się... Pół-przezroczyste postaci. Znajome postaci - bo najpierw on sam, cofający się do pojazdu... A gdyby pozwolił scenie rozgrywać się dłużej, to zobaczyłby również moment, gdy wraz z Rocketem i Grootem wsiadał do statku, oczywiście również odtwarzany od tyłu. Ostatni przycisk zmieniał kierunek odgrywania scen na właściwy. Każdy z nich musiał być stale wciśnięty, by wydarzenia się cofały lub postępowały - w zależności od wybranego.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Rozkopany plac Czw Lut 20, 2020 3:01 pm | |
| Rocket pośpiesznie wertował wpisy z gatunku „Jak robią to glutobestie”, aby w zbiorze tych informacji znaleźć cokolwiek mogącego przyczynić się do poprawy ich sytuacji. Przynajmniej pokrzepił go fakt że nie tylko on uważał Ziemię za „pozbawioną inteligentnych form życia”. Kolejne wpisy okazały się już minimalnie ciekawsze. Wcześniej zastanawiał się czy zimno podtrzymuje życie stwora, czy go hibernuje, a tu okazuje się że praktycznie jedno i drugie. Z pewnością była to informacja, którą można byłoby zastosować. Zastanawiającym było jednak czemu stwór przybył na dźwięk głosu swoich oprawców. Może tak naprawdę był udomowiony? Może był to przypadek? Musiał przyznać że poznając sekrety systemów statku czuł się jak ryba w wodzie. Żałował że więcej misji nie sprowadzało się do regenerowania opuszczonych statków kosmicznych. Z drugiej strony nie miał też nic przeciw nieustannym strzelaninom, z których składały się ich zwyczajowe wypady. Odruchowo rozejrzał się po pomieszczeniu. Gdyby zginął bo zapatrzył się w ekran komputerowy stałby się pośmiewiskiem strażników na długie miesiące. No i stał by się też martwy rzecz jasna, co też nie brzmiało szczególnie przyjemne. Szansa na to że potwór przemknął miedzy Quillem i Grootem była niewielka, ale zawsze istniała. Zaraz jednak wrócił do terminalu. Interesowało go czy jeśli był to statek poświęcony misji odnowienia populacji tych stworzeń, to czy znajdowały się na jego pokładzie jakieś specjalne systemy od kontrolowania jej. Cokolwiek typu skanera obecności bardzo by się przydało. Do tego sprawdził dodatkowe szczegóły dotyczące ostatniego lądowania, skoro już namierzył wzmiankę o nim w dzienniku. To mogło rzucić trochę światła na celowość (albo jej brak) lądowania. Interesowało go też czy cała ta ziemia na statku była efektem celowego działania, czasu, czy zwykłego wbicia się w powierzchnię, na co jednak nic nie wskazywało. Być może statek miał tak zaawansowane systemy kamuflażu że w ograniczonym stopniu terraformował teren wokoło siebie? Sprawdziłby też czy datę lądowania można konwertować na kalendarz Shi’ar. Jeśli nie było to możliwe sprawdziłby ile czasu w ich systemie minęło od ponownego postawienia systemów przez Rocketa. Następnie spróbowałby zobaczyć jaka wielokrotność tego czasu minęła od lądowania. Było to działanie na okrętkę, ale mogło dać jakiś rezultat. W czasie gdy Rocket bawił się przed monitorem, Groot z gasnącą nadzieją poszukiwał małego stworka. Przetrząsnął już niemal każdy kąt, jednak nigdzie nie było po nim śladu. Ze smutkiem pomyślał że dołączy do któregoś z towarzyszy. Jako że Rocket wydawał się nieobecny, wyszedł przed statek zobaczyć co robi Quill. Trafił akurat w momencie gdy Peter bawił się swoim znaleziskiem. Gdy patrzył na dziwne nagranie samego siebie sprzed kilku chwil nie krył zadowolenia. Wyglądał jak małe dziecko rozpoznające się w lustrze. Spróbował dotknąć hologramu, ale prawdopodobnie jego ręka nie napotkała oporu. -Jestem Groot! – zawołał radośnie Groot do Petera wskazując wnętrze statku. To urządzenie mogłoby pomóc im odnaleźć jego małego przyjaciela. Mogło też oczywiście rzucić więcej światła na warunki wydostania się stwora. Niezależnie od tego co z tego zdania zrozumiał Peter, Groot gorączkowo gestykulując zachęcał go do użycia urządzenia do pomocy im w obecnej sytuacji. Kilkanaście minut później dołączył do nich Rocket. -Mam coś! Ten stwór lubi zimno. Do tego stopnia że uspokaja go ono i hibernuje. Jestem za tym żeby zamienić pieczarę na zewnątrz w lodówkę. Co wy na to? Mówiąc to, znacząco skinął głową w stronę elemental gunów Petera. |
| | | Peter Quill
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 05/05/2014
| Temat: Re: Rozkopany plac Pią Lut 21, 2020 2:26 pm | |
| Peter nie sądził aby to coś miało wybuchnąć mu w dłoniach. Było za małe, a w dodatku te przyciski nie wyglądały na takie, które miały komuś zrobić krzywdę, przekonał się o tym po wciśnięciu pierwszego przycisku, który był odpowiedzialny za oświetlenie statku. Czyli to coś w rodzaju pilota? W sumie nie do końca był do tego przekonany. Jednak kolejne przyciski potwierdziły go w przekonaniu, że to nie tylko gadżet odpowiedzialny za światło, ale i za nagrywanie. Prawdopodobnie nagrywał to co działo się dookoła statku, a dzięki temu w prosty sposób mogli to zobaczyć. Quil chwilę majstrował przy urządzeniu, aby ustawić go na nagrywanie ciągłe w czasie rzeczywistym, być może znajdzie sposób aby nagrać tego stwora albo po prostu będzie miał z tego dobrą zabawkę na dłuższy okres czasu. Gdy Rocket do nich dołączył i usłyszał, że nasz koleżka lubi zimno, aż mu się oczy zaświeciły z wrażenia. -No no to czas nieco ochłodzić atmosferę! - rzekła wyszczerzony od ucha do ucha. -A i Twojego kolegę też znajdziemy, jak złapiemy tego cholernego potwora - dodał po chwili do Groota wiedząc, że ten się martwił o tego małego cosia co tu biegał, ale się zgubił. A, że Peter nie znał jego imienia to nazwanie go stworkiem nie było złą decyzją. Ustawił Element Guna na lód o takiej temperaturze, że po zetknięciu się z ziemią od razu na ziemi pojawia się krystaliczny lód, nie twierdził, że będzie idealnie płaski, jednak zrobi co może. Po aktywacji broni Peter skupił sie na tworzeniu lodu wokół całej trójki oraz tak wielki obszar jak tylko się dało, jego lód jednak nie dotykał statku ani innych rzeczy ważniejszych, które są bliskie dla szopa bądź dla niego. I jeżeli w pobliżu jest stworek ktosia, przyjaciel Groota to też się postara go nie zamrozić, no, chyba że sam szybciej ucieknie z powodu chłodu, jaki tu nastał. Po paru chwilach w trakcie wydechu zaczęła się pojawiać chmura lodowatego powietrza oznaczająca, że Peter wykonał swoją robotę. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Rozkopany plac Nie Mar 01, 2020 5:47 pm | |
| Skaner niestety się nie znalazł - a przynajmniej nie taki, jakiego Rocket mógłby sobie życzyć. Gdyby jednak trochę poszperał w bazie danych, dotarłby do informacji, iż owszem, istniał plan śledzenia rozwoju populacji - przez znakowanie w przyszłości wybranych osobników specyficzną i w pełni dla nich nieszkodliwą sygnaturą energetyczną, a następnie namierzanie ich na jej podstawie... Póki co jednak ten mechanizm nie mógł w niczym tak naprawdę pomóc. Zapiski dotyczące ostatniego lądowania natomiast przede wszystkim nie wskazywały na to, aby tworząca je osoba panikowała lub uważała, iż miała jakiekolwiek powody do niepokoju... A jeżeli nawet, to nie uznała za stosowne o tym wspomnieć. Informowała z kolei o bezpiecznym lądowaniu - i podjęciu pierwszych starań w celu przygotowania sprzyjającego rozmnażaniu "Piskorza" środowiska. To mogło się wiązać z wytworzeniem w jakiś sposób tuneli, bo w końcu pod ziemią - bez dostępu do słońca - było chłodniej... Ale być może nie na tyle zimno, aby doprowadzić aż do hibernacji? Tyle że w takim wypadku oznaczałoby to, iż napotkany przez grupę kosmita już był spokojniejszy niż normalnie - w wyższej temperaturze... Co mogło mieć trochę sensu. W końcu wahał się przed zaatakowaniem po raz pierwszy, później postawił na ucieczkę, a na koniec próbował się ukryć i uderzyć z zaskoczenia... Powodowany głodem? Ewentualnie naukowcy przeliczyli się uważając, że chłód tuneli wystarczy... Konwersja daty na kalendarz Shi'ar okazała się za to strzałem w dziesiątkę; statek posiadał go wbudowanego i oferował nawet opcję po prostu przejścia na niego "na stałe" - czyli do zmiany tego ustawienia. Z daty w Shi'ar z kolei Rocket zapewne mógł już wyciągnąć potrzebną mu informację: iż do lądowania doszło najwyraźniej - o ile nie wystąpił żaden błąd w przeliczeniu - jakieś... Pięćset lat temu.
Kiedy zaś drużyna ponownie się spotkała, ustaliła nowy plan i zabrała się za działanie... To szybko stało się jasne, że potraktowanie w ten sposób wszystkich tuneli trochę potrwa. Lód co prawda powstawał od razu, tworząc większe kryształy w miejscach, gdzie broń wycelowana była nieco dłużej, ale podziemna przestrzeń była jednak spora. Nawet zamrożenie tylko okolicy statku zajęło ładną chwilę - a temperatura obniżała się przecież stopniowo, nim w końcu spadła do poziomu, który najwyraźniej Petera zadowalał. Inny problem stanowiło z kolei to, że nie sposób było przewidzieć jak długo ten stan się utrzyma... Choć z drugiej strony przynajmniej walory estetyczne korytarza zdecydowanie wzrosły.
|
| | | Peter Quill
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 05/05/2014
| Temat: Re: Rozkopany plac Sob Mar 21, 2020 1:16 pm | |
| -Ty no dobra zamroziłem ziemię, ale tego stwora nie widać. Rocket dowiedziałeś się coś co nam pomoże? - spytał się stojąc i obserwując otoczenie. Wszystko fajnie pięknie, tylko czy był sens stania i gapienie się w ścianę nie wiedząc nawet tego czy ten stwór tutaj wróci? No taki plan ten był dość ryzykowany i nie wiadomo czy zadziała. W razie co zawsze mógł użyć Elemnt guna by roztopić lód jednak do tego czasu musiał cierpliwie stać i patrzeć gdzie jest ten stwór i miał nadzieję, że niedługo do nich dołączy aby mógł go zmienić w sopel lodu. |
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Rozkopany plac Sob Mar 21, 2020 7:42 pm | |
| Rocket usiadł na brzegu trapu statku z karabinem wyciągniętym pod ręką i obserwował poczynania przyjaciela w dole. - Wygląda na to że jakieś pół milenium temu banda gości specjalnie wypuściła tutaj to coś w ramach programu rewitalizacji gatunku. To jeden z ostatnich osobników swojej rasy. - Rocket nie dodał "a my go rozwaliliśmy granatnikiem", choć miał to na końcu języka. - Według nich ziemia świetnie się nadawała jako "pozbawiona inteligentnych form życia" Rocket uśmiechnął się wrednie gdy akcentował każdy z wyrazów. Groot, kiedy to usłyszał przewrócił tylko oczami i prychnął. Był przyzwyczajony że przyjaciel nie przegapi ani chwili żeby dopiec innym. Po krótkiej chwili jednak zrobiło mu się zimno i siedzenie w miejscu przysparzało go o dreszcze, nawet pomimo futerka. Ruszył się więc z miejsca i żeby być przydatnym przeniósł swoje wcześniej zainstalowane miny do głównej pieczary rozmieszczając je w strategicznych miejscach. Wolał być ubezpieczony na wypadek gdyby znowu coś poszło nie tak, jednak wybierał miejsca pod kątem jak najmniejszej możliwości obsuwu pieczary, a nie maksymalnych obrażeń w wyniku ewentualnej potyczki. Jak już zakopał wszystkie ładunki wrócił na rampę i usadowił się z minigunem. |
| | | Peter Quill
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 05/05/2014
| Temat: Re: Rozkopany plac Pon Mar 23, 2020 4:15 pm | |
| -Ty no dobra, czyli ten kosmita ma pięćswet lat dobrze rozumiem? No wiekowy jest chłopak nie powiem - rzekł na głos z uśmiechem na głos. Znaczy, że ten statek stoi tu od wieku wieków i jest starszy niż nie jedna osoba, która tutaj przyszła. To raczej dla nich dobry znak, a jeżeli ten tutaj był ostatni na ziemi to wystarczyło go dobić i problem z głowy. -Czyli co ten tutaj jest ostatni? I wystarczy go zabić? Dość proste - dodał po chwili rozglądając się na boki. Tuptał z nogi na nogę, bo trochę robiło mu się zimno. A nawet nie miał pewności czy to coś do nich przyleci, a więc zostało mu tylko domyślanie się, co by było gdyby... |
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Rozkopany plac Wto Kwi 07, 2020 6:42 pm | |
| -Taaaak... - zaczął odpowiadać Rocket - , ale to że widzieliśmy tylko jednego na raz nie znaczy od razu że jest tylko jeden. Miejcie się na baczności. Rocket zajął wygodną pozycję strzelecką obserwując wlot do pieczary. Groot w tym czasie też szykował się do konfrontacji. Z smutnym wzrokiem rozmasował sobie przedramię i kawałek który Rocket kilka chwil temu musiał wyciąć. Wolał uniknąć bezpośredniego kontaktu, jeśli mógłby go uniknąć. Rozejrzał się po pomieszczeniu za czymś czego mógłby użyć w charakterze improwizowanej broni, maczugi, a ostatecznie pocisku. W głębi serca liczył jednak że plan Rocketa zadziała i tym razem obejdzie się bez strzelaniny. Miał przy tym pewne zastrzeżenia co do "Wystarczy go zastrzelić i mamy z głowy" w stosunku do ostatniego przedstawiciela jego rasy. -Jestem Groot... - wyraził na głos swoje wątpliwości. -Wyluzuj. - odpowiedział mu od razu szop - Rozwalamy go tylko w ostateczności. No i są jeszcze te kawałki które oddaliśmy ziemianom. Wyglądały na żywe. Groot wywrócił tylko oczami na to tłumaczenie. Wszyscy z niecierpliwością wyglądali wejścia do pieczary. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Rozkopany plac Czw Kwi 09, 2020 10:40 pm | |
| Zwłoka chwilę trwała - i można by się było zastanawiać z czego to tak właściwie wynikało. Być może kosmita naprawdę został unieszkodliwiony przez wybuch, a przetrwało tylko tych kilka kawałków, które zabrali już agenci... Ewentualnie parę więcej, leżących zamrożonych gdzieś tam w innym tunelu? To rzeczywiście by co nieco wyjaśniało. Z drugiej strony stwór mógł też potrzebować więcej czasu na regenerację. Albo szukał innej drogi... Wyjścia z podziemia? Tyle że gdyby je do tej pory znalazł, S.H.I.E.L.D. najprawdopodobniej zdążyłoby o tym drużynę poinformować. Wyglądało na to, że albo wciąż przebywał w korytarzach... Albo eksplozja i, lub zamrożenie faktycznie zrobiły swoje. Grunt jednak, że grupa zdążyła stosunkowo spokojnie przejrzeć dane dostępne na statku, znaleźć nową zabawkę, przygotować sobie najbliższy teren pod ewentualne starcie i jeszcze trochę między sobą pogadać. Jeżeli nic innego, to przynajmniej było to ze strony potwora bardzo kulturalne zagranie. Obniżona temperatura nie należała natomiast do zbyt komfortowych warunków, nawet jeśli zawsze mogło być gorzej - a poza tym i tak każdy znosił ją inaczej. W końcu takiego Rocketa chroniło na przykład futerko na całym ciele... I chyba znowu najgorzej wychodził na tym wszystkim Peter. Zmieniający się w parę oddech jedynie podkreślał panujący w otoczeniu chłód. Cisza w tle również nie pomagała; rozmowy, odgłosy ruchów czy nawet pracy statku nie mogły skreślić braku... Czegokolwiek w oddali. Ziemia skutecznie blokowała wszelkie inne dźwięki. Tym razem pojawienie się nowego źródła światła było widoczne jeszcze lepiej niż poprzednio - gdyż odbiło się ono w lodowych kryształach, dając niesamowity, ale za to strasznie mylący efekt. Z drugiej strony główne opcje były tak naprawdę tylko dwie, bo w końcu korytarze miały to do siebie, że posiadały na ogół dwa końce... W związku z czym wystarczyło spojrzeć w obu kierunkach, żeby dojrzeć gdzie było jaśniej. Tyle że... Jasno było w zasadzie po obu stronach tunelu. Promieniujących mas światła zbliżało się kilka - wyraźnie mniejszych niż ostatnio. Młode? A może fragmenty tamtego osobnika, które nie złożyły się w całość, lecz zamiast tego utworzyły co najmniej trzy organizmy... O ile więcej nie znalazło kryjówki między kryształami? Bo odbijający się z tylu źródeł blask tworzył teraz dla kosmitów całkiem niezły kamuflaż. Z drugiej strony istoty zdecydowanie się nie spieszyły. Zachowywały się wręcz ospale, powoli ocierały o lód i sprawiały wrażenie... Całkiem zadowolonych ze swojego aktualnego położenia. Nie oznaczało to, że zrezygnowały z podchodzenia do grupy - ale zachowywały się tak, jak gdyby nie były pewne co powinno być ich priorytetem: jedzenie czy sen.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Rozkopany plac Pon Maj 18, 2020 8:59 am | |
| Rocket prawdopodobnie zasnąłby z nudów, gdyby nie to zimno. Przyzwyczajonemu do akcji stworkowi czekanie dłużyło się wręcz niemiłosiernie. Do tego nawet jak już przyszło co do czego, to flegmatyczne ruchy kosmitów w żadnym razie nie dały się określić mianem "Akcji". Szop powtarzał sobie w głowie że nuda do dobry znak. To tak naprawdę rzadka chwila gdzie wszystko szło zgodnie z planem i nie trzeba było go łatać na biegu o dodatkowe zagrania. Tak naprawdę strażnicy nieczęsto mogli sobie na to pozwolić. Niezależnie od tego czym były te stwory, młodymi, czy efektem podziału, ich nieśpieszny ruch zdawał się potwierdzać dane odczytane z okrętu. W niższych temperaturach ich funkcje życiowe spowalniały, a im widocznie zdawało się to podobać. Groot nawet zaryzykował oderwanie większego z kryształów lodu i podstawienie go bliżej do stworków żeby zobaczyć jak zareagują. Posiadał przy tym minę i ruchy bardziej poziomu dziecka karmiącego sarenkę w zoo, niż kogoś kto stara się zahibernować potencjalnie niebezpieczne organizmy. Cały Groot. Zdecydowanie za szybko się przyzwyczajał. Z bólem serca zwalczył w sobie odruch pogłaskania stworków. -Mam dość – oznajmił w końcu Rocket. – pilnujcie tych drani jeszcze przez jakiś czas aż kompletnie nie zasną. Może pojawić się ich więcej. Ja wracam dłubać w statku. Zwierzak wrócił do głównego kokpitu i starając się przełożyć co się da na język Shi’ar starał się sprawdzić stan okrętu i jego parametry fabryczne. Zastanawiał się czy da radę wykopać się z całej tej ziemi tylko mocą swoich silników. Nie byli aż tak głęboko, jednak istniała cała masa niewiadomych. Masa ziemi mogła być zbyt duża, pojazd mógł nie mieć miejsca na rozruch, albo mógł mieć jakiś dziwny rodzaj napędu. Szop miał już serdecznie dość ziemi i gdyby mógł, opuściłby ją już w tej sekundzie. Nie chciał jednak tracić takiego uśmiechu od losu, jak zupełnie darmowy, lekko tylko używany statek, zbyt pochopnie.
|
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Rozkopany plac Nie Sie 02, 2020 12:16 pm | |
| Kiedy Groot przysunął lodowy kryształ do jednego z kosmitów, stworzenie na moment zwolniło jeszcze bardziej - jak gdyby rozważało swoją sytuację po tej drobnej zmianie otoczenia. Parę sekund zajęło mu podjęcie decyzji, a następnie niespieszne wyciągnięcie kilku ledwo-kształtnych masek w stronę kryształu - na który wreszcie się spięło, częściowo się wokół niego rozciągnęło i owinęło... I pulsowało sobie na nim spokojnie, od czasu do czasu wykonując jakiś drobny, powolny ruch - najwyraźniej pozbawiony konkretnego celu. Przynajmniej w tym jednym organizmie sen wygrał z głodem. W niskiej temperaturze prawie można było zrozumieć dlaczego jakaś obca rasa zdecydowała się pomóc temu gatunkowi jednak przetrwać. W końcu chronienie zagrożonych wyginięciem istot przechodziło wielu społecznościom naturalnie - szczególnie wtedy, gdy wcześniej przyłożyły rękę do zdziesiątkowania danej populacji... A te stworki - w chłodzie - zdawały się być wręcz niegroźne. Oczywiście śpiący tygrys również nie atakował - i problem pojawiał się dopiero wtedy, gdy budził się głodny... Jako że Rocket udał się z powrotem na pokład, nie mógł tego obserwować, ale zebranie i zamrożenie pozostałych kosmitów poszło już Peterowi gładko... O ile oczywiście udało mu się namierzyć wszystkie kawałki czy też młode osobniki. Możliwie jak najszybsze oddanie ich w ręce agentów powinno zadbać o to, by stworzenia pozostały już uśpione... Zakładając, że S.H.I.E.L.D. nie będzie zbyt ciekawskie.
***
Jako że Peter zniknął, a Rocket planuje coś nowego, po uzgodnieniu z tym ostatnim zamykam tę sesję. Zakładamy, że z pomocą S.H.I.E.L.D. - przy usuwaniu gleby - Rocketowi udało się wyciągnąć statek na powierzchnię ziemi. Więcej na jego temat uzgodnimy prywatnie, oczywiście w zgodzie z tym, co zostało tutaj już na jego temat wspomniane.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Rozkopany plac | |
| |
| | | | Rozkopany plac | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |