Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Surfrider Beach

Go down 
5 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Pią Cze 08, 2012 12:32 pm

First topic message reminder :

Surfrider Beach - Page 3 1

Surfrider Beach - Page 3 Pier_375
Surfrider Beach - Page 3 Pier_pch_700

Plaża Stanowa Laguny Malibu - czyli raj dla surferów. Na zdjęciach widać także ujęcia Malibu Pier; na trzecim jest wejście. Miejsce to przyciąga wielkie rzesze ludzi atrakcjami takimi jak: pływanie, nurkowanie, surfing, łowienie ryb czy gra w siatkówkę. W ciągu dnia stacjonują tu oczywiście ratownicy. W pobliżu jest wygodny parking.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com

AutorWiadomość
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sro Sie 28, 2013 4:56 pm

Surfrider Beach - Page 3 Malibu-surfrider-beach-aerial-view-0

Jedna z bocznych części plaży na Malibu. Pomimo dnia, popołudnia - być może była to godzina piętnasta. Kenneth nie specjalnie zwracał na to uwagę. Nigdzie mu się dzisiaj nie śpieszyło, po prostu chciał się przejść. Wyszedł z hotelu, jak zawsze - nieogolony. Lekki zarost postarzał go i to nawet bardziej, aniżeli rzeczywiście powinien. Ludzie przynajmniej mieli do niego więcej dystansu i nie musiał przejmować się zbytnią ilością problemów. Śnieg delikatnie opadał z nieba, a on maszerował przed siebie po plaży. Ubrany w zwykły polar w kolorze navy, czarne spodnie oraz zwykłe, sportowe buty, stworzone z bardziej wytrzymałego na wilgoć materiału. Ręce chłopaka były spokojnie opuszczone wzdłuż ciała, a on zerkał, raz przed siebie - a raz na najdalszy widoczny punkt oceanu.
/"Daj mi trochę światła, a ja dam ci gwiazdkę z nieba."/
Wypowiedział w myślach. Cóż, każdy normalny mógłby rzec to tylko do siebie. Walker jednak miał słuchacza, który nie tylko słyszał te słowa - ale wzbudziły w nim one podziw i zainteresowanie nowym tematem, niemalże wybudzając go ze snu.
/Pamiętasz.../
Rzekł głos, potężny - a jednocześnie spokojny. Rozszedł się w umyśle młodzieńca niczym echo. Na jego twarzy zagościł uśmiech, a on sam kontynuował swą podróż.
/Jak mógłbym zapomnieć? Pierwsze słowa które usłyszałem./
Odparł, kontynuując swą podróż. Towarzysz człowieka nic nie odpowiedział, kryjąc swe uczucia i myśli. Maszerował tak jeszcze przed chwilę, aż w końcu dotarł do delty (mniej więcej po środku obrazka). Z naprzeciwka nadchodziła grupka ośmiu pijanych mężczyzn. Kenneth odruchowo spiął swe mięśnie, niepewny tego czy dane mu będzie przejść dalej spokojnie, gdyż grupa kierowała się centralnie ku niemu. Obie strony zbliżały się do siebie coraz bardziej, aż w końcu Kenneth zmuszony został do zatrzymania się, gdy pewien łysy osiłek stanął mu na drodze. Chłopak zatrzymał się, spinając bardziej mięśnie, a następnie przypominając sobie słowa Sauriana. Rozluźnił się i skupił. Grupa otoczyła go w niewielkim kręgu, a facet przed nim z cwaniackim uśmiechem na twarzy rzekł.
-Chyba się zgubiłeś... Kolego. Bardzo źle... Bo nie podobasz się moim ziomkom...
Rzucił facet, a świat jakby na chwilę zamarł dla chłopaka. W jego umyśle natomiast odezwał się przyjaciel.
/Broń się, atakując./
Rzucił krótko, niczym polecenie. Smok miał wyrobione pewne odruchy instynktowe, w tym taki - że w tym momencie było ich więcej i liczyli na łatwy łup. Niestety, mieli rację. Ośmiu do jednego było problem dla zwykłego człowieka, zwłaszcza w takiej odległości. W tej sytuacji był tylko jeden plus... W najbliższej okolicy nie było dosłownie nikogo innego. Obrona z użyciem mocy była więc dozwolona.
Pierwszy zaczął ten całkowicie z tyłu, popychając Kennetha prosto na faceta przed nim, który z kolei chciał odepchnąć go do tyłu. Ktoś mu jednak przeszkodził... W międzyczasie odezwał się inny z napastników.
-Nie mam na to czasu!
Wrzasnął, a Kenneth kątem oka zaobserwował coś dziwnego.
/Mutant. Broń się./
Odezwał się w jego umyśle lodowy przyjaciel. Niestety rzeczywistość była zawsze inna i obaj o tym dobrze wiedzieli. Dłoń napastnika znajdującego się po prawej stronie, zmieniła się w ostrze - a zanim chłopak zdążył zareagować, ostrze wbiło się prosto w prawe żebra młodzieńca, przebijając bez problemu skórę. Dalej, wszystko działo się przez ułamki sekund. Ostrze został wyciągnięte z ciała chłopaka, jego adrenalina gwałtownie wzrosła, lewa dłoń niemalże odruchowo sięgnęła do kołnierza faceta znajdującego się przed nim, chwytając go i ciężarem ciała ściągając do siebie. Tymczasem prawą dłoń spowiła lodowa zbroja, która uformowała się w potężne ostrze, wyrastające z nad nadgarstka. Zanim ktokolwiek zdążył się zorientować, Kenneth pchnął lodowym ostrzem faceta przed nim, a następnie obrócił się i z pomocą biodra, własnego ciała oraz zaskoczenia przeciwnika - rzucił nim w grupkę napastników, którzy momentalnie pospadali z nóg. Trzech których się ostało, nie mogło uwierzyć własnym oczom. Dwóch, zwykłych ludzi niemalże natychmiast zaczęło uciekać, nie patrząc na nikogo. Mutant natomiast wydarł się coś w stylu "Świr" i ruszył na Kennetha. Zanim jednak zdążył go ponownie zaatakować, Kenneth zablokował jego ostrze - swoim. Obaj stali tak i mierzyli się na siłę, kiedy to grupa obserwowała, pomagając swojemu rannemu koledze. Jeden z pozostałych ciał ruszyć na Walkera, jednak Kenneth wiedział, że jego stan jest poważny. Rana kuta przy żebrze może mieć ekstremalnie poważne konsekwencje. Potrzebował pomocy medycznej, a gdy adrenalina opadnie - osłabnie. Pozostało mu więc tylko jedno - zabić ich, jak najszybciej - i uciec.
-Zasiądź w zamrożonych niebiosach... Saurianie!
Rzucił, akcentując ostatnimi słowy imię swego przyjaciela. W tym momencie woda znajdująca się w oceanie - w odległości pięćdziesięciu metrów od grupy - zamarzła. W ciągu kilku sekund, z lodu wyrósł gigantyczny, kilkudziesięciometrowy lodowy smok, przypominający te rodem z azjatyckich legend - z tą różnicą, że posiadał skrzydła. Bestia zmierzyła w chwilę przeciwników białymi, świecącymi ślepiami, a następnie obracając się w lewo - twór ruszył w pościg za dwoma uciekinierami, doganiając ich dosłownie w dwie sekundy, wyprzedzając, a następnie zawracając przed nimi. Rozpędzony lodowy smok otworzył swą paszczę i dosłownie pożarł dwóch przeciwników, wylewając ze swego pyska masę krwi która pozostała po ich przegryzionych ciałach - które natomiast pokrył się lodem i rozpadły. Przerażeni członkowie grupy krzyknęli, chcąc uciekać - jednak nie zdążyli. We wszystkich - łącznie z mutantem i Kennethem - wpadł lodowy twór - rozpadając się, niemalże wybuchając i zamrażając napastników. Nie wzruszony pozostał wyłącznie młody chłopak. Zamrożone ciała napastników rozpadły się na miliardy małych kawałków lodu, który następnie zaczął się topić, nie pozostawiając po sobie nawet śladu. Lodowe ostrze chłopaka zniknęło, a on sam padł na ziemię na kolana i chwycił rękoma za krwawiącą ranę. Warknął z bólu, a następnie wykorzystał swą moc by natychmiast otoczyć ranę lodem, który to zatamuje krwawienie i zadba o to, by obrażenia nie były już bardziej poważne niż do tej pory. Chłopak oddychał ciężko, zamknął na chwilę swe oczy. Tak łatwo dać się podejść? Saurian ciągle wypominał mu, że jest zbyt pewny siebie. Oto i proszę. Kenneth dalej brał głębokie wdechy, przypominając sobie szybko gdzie znajduje się najbliższy szpital. Musiał się tam dostać, bardzo szybko. Teraz zaczął żałować, że nie wziął ze sobą samochodu. Lodowy mag milczał natomiast, nie odzywając się w ogóle. Trochę przerażająca zawsze była myśl, że kiedy Kennethowi groziła śmierć, Saurian potrafił zachować stoicki spokój, nie wykazując żadnego zdenerwowania, nawet najmniejszego. Często milczał, przysłuchując się tylko myślą młodego - i poprawiając go, jeśli ten chciał uczynić coś głupiego, co mogłoby mu w danej chwili bardziej zaszkodzić.

Lodowy smok:
Spoiler:
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sro Wrz 04, 2013 9:14 am



Niezbadana głębia błękitnego ziemskiego oceanu, przyciągała ją, jak światło ćmę. Woda wołała ją swoim słodkim rytmicznym głosem. Fale tańczyły na powierzchni, a ona razem z nimi. Pragnęła, aby jej brat mógł być tutaj z nią, to jest miejsce, gdzie mógłby ponownie połączyć się z oceanami. Czy to miejsce mogłoby stać się dla niej i jej brata nowym domem? To pragnienie powracało, na każdej planecie podobnej do Ziemi, którą odwiedzali podczas swej wędrówki.
Teraz jedynie chciała zbadać je wszystkie, połączyć się z nimi i przepłynąć każdy ich zakamarek.  Poruszała się w wodzie z rybią gracją, niczym mityczna syrena w swym czarnym stroju odkrywała to czego nie mogli zobaczyć ludzie. Schodziła coraz głębiej i głębiej, do miejsc gdzie światło niemalże już nie sięgało. Zakochała się w kolorowych rafach i rybach, które pływały razem z nią. Przyjęły ją otwarcie, jakby była ich cząstką.
Zatracała się w pięknie tego miejsca, lecz musiała pamiętać, po co tutaj przybyła. Nie dla uciech, lecz dla celów służbowych. Po odprawie w siedzibie Bractwa Mutantów, każdy członek Oddziałów Obronnych wyruszył w swoim kierunku, tak aby móc poszerzyć rejon poszukiwań. W Surfider Beach wykryto aktywność mutantów, lecz poszukiwaczka nie była wstanie sprecyzować ich położenia. Aicath była więc zdana na siebie, nie pierwszy raz. Nie chciała jednak gonić za duchami, lecz pozwoliła by to oni odnaleźli ją.
Posiadała naturalne zmysły dzięki, którym dosłownie czuła wodę. Czuła jej ruch i najmniejsze zmiany, nie mówiąc już o tych gwałtownych. A gwałtowna zmiana właśnie nastała. Pływała pod wodą od świtu, kiedy nagle wyczuła pewną nieprawidłowość. Zwinnie zwróciła się ku powierzchni. Powierzchnia wody na sporym obszarze zamarzła. Czarnowłosa piękność znalazła kraniec kry, chwyciła się go i wyniosła ponad powierzchnię. Usiadła na niej. Mroźny dotyk lodu zupełnie na nią nie działał. Był wręcz przyjemny. Było za późno, nie spotkała smoka, nie widziała również walki, ani tego co stało się kilka minut wcześniej. Zdziwiona pojawieniem się tej anomalii, rozejrzała się po plaży i wtedy dostrzegł leżącego na niej mężczyznę. Ślizgnęła się stopami po lodzie, aby zaraz z gracją wskoczyć do wody.
Wynurzyła się z wody, a jej stopy wtapiały się w chodny jesienny piasek. Ubrana w błękitny strój kąpielowy, spokojnym, badawczym krokiem podchodziła do nieprzytomnego mężczyzny. Jego oczy otworzyły się na moment, gdy stała nad nim, lecz spojrzenie było ślepe, spowite mgłą. Wtedy była pewna! Czuła jego ból, z każdym krokiem wyczuwała jego ranę mocniej i silniej. Zapragnęła mu pomóc. Rozejrzała się po okolicy, a potem rozpoczęła swój wodny taniec.
Woda tańczyła wokół nich, a jej ciało przenikało z wodnej struktury ponownie w fizyczną, i tak ciągle, na zmianę, aż jego rana zostanie wyleczona. Tańczący płyn mienił się jasnym światłem, najsilniej przy rannym miejscu, aż ostatecznie mężczyzna otworzył swe oczy, lecz wtedy dotarło do niego, iż znajduje się pod powierzchnią wody, a naprzeciw niego dryfuje kobieta, spokojna jak woda, z lekkim uśmiechem, patrzy się na niego, jakby nie byli w wodzie, tylko stali na powierzchni, gdzie powietrze jest tak łatwe do zdobycia. Po ranie nie został ślad, poza zniszczonym ubraniem.
Czarnowłosa mulatka wynurzyła się, patrząc z poziomu wody, jak ten wychodzi na brzeg. Woda była chłodna, przyjemna, lecz nie widziała kąpiących się ludzi. O tej porze roku, mogła być dla nich dość nieznośna, lecz nie dla niej ona nawet nie drżała. Przyglądała się mu uważnie, wiedziała, że nie jest człowiekiem. Widziała lodowy opatrunek i szybko połączyła fakty, rozumiała również, że on także wie to o o niej. Gdy tylko dostrzeże, iż został wyleczony stanie się to dla niego równie jasne.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sro Wrz 04, 2013 6:34 pm

Kenneth wyszedł na brzeg, trzęsąc się z zimna. Do jego organizmu jeszcze nie docierało to co miało tutaj rzeczywiście miejsce. Pamiętał twarz, urywki wspomnień, woda, jakaś kobieta. Mężczyzna padł na piasek i wziął głęboki wdech, zaraz wypuszczając powietrze. Analizował to co rzeczywiście się wydarzyło. Saurian milczał, to nie wskazywało na nic dobrego. Ilekroć myślał, to był świadom czegoś więcej, czego nie chciał w tym momencie zdradzać chłopakowi - z sobie tylko znanych powodów. Ten smok zawsze był dla Walkera jedną wielką zagadką. Teraz jednak nie tędy należało kroczyć. Człowiek podniósł się z ziemi, zrzucając z siebie dynamicznym ruchem polar, który złapał w ręce i sprawdził. Dziura, lód na ranie zniknął... Jak i sama rana. Chłopak dopiero teraz zorientował się, że ktokolwiek mu pomógł - ta kobieta - znajduje się za nim. Niemalże odruchowo puścił polar i odwrócił się gwałtownie, szukając celu który znajdował się w wodzie. Dostrzegł kobietę - i ten widok uświadomił go od razu, że gdyby nie starożytny smok siedzący w nim, który nauczył go w pewnym stopniu samokontroli - to zmieniłby się teraz w śliniącego się psa. Czarnowłosa cóż... Zwracała na siebie uwagę zarówno wyglądem - jak i sytuacją. Woda, przy tej temperaturze? Z drugiej strony... No tak, teraz fakty zaczęły mu się układać w głowie. Twarz, woda...? Posiadała moce powiązane z wodą? Żywiołak wody? Rasa stworzeń wodnych, których moce opierają się na tym potężnym żywiole. Dla Kennetha nie było to prawdziwe zagrożenie - przynajmniej tak mu się wydawało. Nie wiedział, w jak dużym błędzie mógł się znajdować. Saurian - dla niego ten żywioł rzeczywiście był całkowicie nie groźny. Nie przekładało się to jednak na człowieka którym był Kenneth. Człowieka który swe moce otrzymał w spadku po potężnej istocie, przypadkowo, nawet nie celowo. Mimo to był - właśnie w tej sytuacji. Siedzący w nim smok zabił właśnie kilkoro ludzi, nawet się przy tym nie wysilając. A on leżał i miał się wykrwawiać. Ktoś mu pomógł - ta kobieta. Co więc uczynić? Atak nie wchodził w grę. Atak Kennetha - na nią. Saurian by go rozsadził, gdyby ten tego tylko spróbował. Uleczyła go, to na prawdę spory plus. Może więc zacząć najprościej...?
Tak, to zakłopotanie było na nim dobrze widoczne. Miał bardzo mieszane uczucia, bo sytuacja mówiła sama za siebie. Właśnie posłali na drugą stronę kilka dusz, zamrozili wodę - z resztą lód z tej wody zniknął teraz, bo za bardzo zwracał na siebie uwagę - a teraz został uleczony przez piękną nieznajomą. Chłopak ruszył więc przed siebie, podchodząc do linii brzegu. Fale bez problemu znów sięgnęły jego butów - ale cóż z tego, skoro ubranie i tak było całkowicie przemoczone? Zatrzymał się, wyprostował, przyjrzał nieznajomej... Wypadało się odezwać.
-Kimkolwiek jesteś... Dziękuję.
Rzucił krótko i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Normalny człowiek zapewne by już marzł, jemu był jednak wyłącznie bardziej chłodno. Lodowe moce robiły jednak swoje, mógł więc tak wytrzymać dość długo, bez obaw pogorszenia się stanu zdrowia. W pewnym sensie - trochę się bał. Nie znał jej, nie wiedział do czego mogła być zdolna. Ale pomogła mu, gdyby chciała go zabić - już by to zrobiła. Zabawa ofiarą? Nie, wtedy okazałoby się, że bardzo źle trafiła. Nie każdy - tak jak on - miał w sobie władcę magii lodu. Prawdziwej magii... Jak zabawnie to brzmiało. Coś, co widywane było w książkach, legendach... Było jednak prawdziwe. A Saurian ciągle odmawiał ukazania mu realnej potęgi swej mocy. Kto by się tym jednak nie zachwycał? Kobieta... Skupił się teraz na nieznajomej, miała jego pełną uwagę.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sob Wrz 07, 2013 9:10 pm



Przyglądała mu się z iście nieopisanym zaciekawieniem. Homosapiens powierzchownie przypominali setki ras zamieszkujących planety rozrzucone, po całym wszechświecie, chociaż uważają siebie za tak niezwykłych. Jedynych w swoim rodzaju, tak nie jest, lecz skąd mogą wiedzieć. Nieliczni z nich znają prawdę, iż nie są jedyni we wszechświecie. Nawet ona, znała bardzo dobrze to uczucie, przed atakiem najeźdźców, jej rasa stroniąca od technologii, nawet nie próbowała szukać i wyglądać poza swój świat.
Kapitan Loica to istota zrodzona z wody, która w swej stałej formie przypominała człowieka. Jej rasa posiadała pewne naturalne właściwości, które budziły się, gdy ponownie wracali do swojego naturalnego otoczenia - wody. Żyjąc pośród oceanów, ich strojem stawały się rafy i wodna roślinność, która formowała się w coś na wzór zbroi. Jak ludzie posiadali wstydliwość, aczkolwiek nie znali materiałów, to dary wody stały się ich strojami. Teraz jednak nosiła strój, jak oni wszyscy, tak podobna.
Mężczyzna podszedł do brzegu. Widziała, że jest mu zimno i wiedziała, że to z jej winy. Ona nie odczuwała chłodu wody, była dla niej idealna w każdej formie. Ciepłolubni ludzie reagowali inaczej. Niestety to było konieczne, gdyż jej moc najsilniej działała właśnie, gdy ciało rannej istoty, było w pełni zanurzone w wodzie. Potrafiła leczyć na lądzie, lecz teraz znajdując się tak blisko źródła swej mocy, musiała się nim posłużyć. Powoli wynurzyła się z wody, idąc w jego kierunku.
- Nie musisz mi dziękować - odpowiedziała z uśmiechem. Nie chciała przyjmować podziękowań, nie zrobiła tego dla nich. Nie potrafiła patrzeć jak ktoś cierpi. - To szczęście, że akurat tutaj pływałam!
Gdy opuściła morskie odmęty, poczuła chłodny powiew wiatru na swym ciele. Zrozumiała, że ta pora roku nie zachęca ludzi do korzystania z odżywczych kąpieli. Minęła mężczyznę i podeszłą do niewielkiego kamienia, przy którym leżało jej ubranie. Zmiennokształtna materiał jej zbroi, przybrał formę, losowego kobiecego ubrania, dzięki któremu ona i jej towarzysze będą wstanie wtopić się w otoczenie. Na swoje mokre ciało ubrała ciemne jeansy, białą bluzkę z kołnierzykiem. Górną część ciała chroniła przed jesiennym chłodem czarnym, krótkim płaszczem. Dyskretnie włożyła do ucha malutki komunikator, który był niewidoczny przez jej rozpuszczone włosy. Wstrząsnęła swoimi włosami, z których poleciała mokra struga osuszając je lekko. Chwyciła za buty na obcasie i wróciła do istoty, której ocalił życie.
- Od razu lepiej... - podsumowała zmianę stroju, który ogrzał jej ciało. Jemu niestety nadal było zimno, co było widać, dlatego wypadałoby zniknąć z tej plaży. Udać się w miejsce, gdzie mógłby się osuszyć, ogrzać, nie narażając się na ziemskie choroby. - Nazywam się Aicath i przepraszam, że przeze mnie teraz marzniesz, lecz to było konieczne. Pozwól, że Ci pomogę i w tej kwestii...
Przytuli go i ogrzeje własnym pięknym ciałem? Niestety, nie w tej rzeczywistości. Ona zwyczajnie wyciągnęła dłonie przed siebie, skupiając się na wodzie, która wsiąkła w jego ubranie. Drobne kropelki zaczęły wychodzić z tkaniny i lecieć w jej kierunku zbierając się pomiędzy jej dłońmi. Kilka sekund później jego ubranie, było suche jak wiór. Odrzuciła bańkę wody, która rozprysła się na piasku. Był suchy, lecz przemarznięty, ale i to zaraz minie.
- Wiem, że również posiadasz nadprzyrodzone zdolności. Ta kra na wodzie i lód, którym chroniłeś swoją ranę... - On był zaciekawiony jej osobą, a ona jego gdyż czuła, że mogła natrafić na mutanta. Ruszyli w kierunku pobliskiego baru, ciepły napój na pewno ogrzeje ich, będą mogli w spokoju porozmawiać.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Nie Wrz 08, 2013 10:47 am

Brak potrzeby podziękowań? Czyżby trafił się ktoś z bohaterską postawą? Kenneth odwrócił się za kobietą, gdy ta wyszła z wody i minęła go, idąc do swych ubrań. Później odwrócił wzrok by nie przeszkadzać jej, gdy ta się ubierała, jednak kątem oka nadal obserwował ją - tak na wszelki wypadek. Gdy była gotowa i wyciągnęła ku niemu dłonie, chłopak zacisnął swe pięści odruchowo. Szczerze nie wiedział co ona próbowała uczynić, a możliwości jakie dawały moce władzy nad wodą były bardzo ogromne. Sam potrafił nie raz to odczuć - z resztą Saurian mu tego nie zdradzał, jednak wystarczyło być tu chwilę wcześniej by obejrzeć jak lodowy smok dosłownie niszczy struktury organiczne istot żywych i posyła je dosłownie do piachu, nie pozostawiając po kilku osobach nawet śladu bytu.
Kenneth rozluźnił się i wysłuchał jej ostatnich słów - które w tym momencie były tutaj kluczowe. Zakładając na siebie ponownie polar, ruszył obok niej, milcząc przez chwilę i rozmyślając. Smok nadal się nie wypowiadał, najwyraźniej pozostawiając pełen wybór Walkerowi. Dla mężczyzny, sytuacja w której się teraz znalazł była dość trudna. W tym właśnie momencie, ostro zwalczały się w nim dwie sytuacje. Chłopak zwykł zabijać tych którzy dowiedzieli się o jego mocy i poznali przy tym jego tożsamość, prawdziwą - nie Drakona. Z drugiej jednak strony, on i Saurian od dawna działali samodzielnie, nie posiadali żadnych sojuszników, żadnego wsparcia. Teraz mógł nadejść ten kluczowy moment kiedy udałoby się to zmienić.
-Kenneth.
Zaczął, przedstawiając się krótko - tylko z imienia, tak na wszelki wypadek. Idąc dalej, widział cel swojej wcześniejszej podróży. Przybrzeżny bar. Może warto byłoby się tam zatrzymać i poznać tą całą Aicath? Nawet tutaj Saurian nie odezwał się.
/Co Ciebie dzisiaj ugryzło, smoku?/
Zapytał w myślach towarzysza, jednak nie dostał od niego żadnej odpowiedzi. Czuł jego obecność, tak więc nie był w żaden sposób zakłopotany. W przeszłości zdarzało się już przecież, że lodowy gad milczał w niektórych sytuacjach, nie odpowiadając nawet na wezwania Kennetha.
-"Nadprzyrodzone zdolności"? Ludzkość jest po prostu ślepa i nie przyjmuje do wiadomości istnienia istot posiadających coś więcej niż posiada przeciętny człowiek. Nie nazwałbym więc tego czymś realnie specjalnym.
Odparł, wbijając wzrok w cel podróży w kierunku którego aktualnie zmierzali. Chłopak poruszał się miarowym tempem, dość dynamicznie - wyraźnie nie należał do typu osób które lubią bezcelowe, powolne wędrówki. Stawiał sobie cel i chciał go po prostu osiągnąć.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sro Wrz 11, 2013 11:07 am



Weszli do pierwszej lepszej kawiarni jaką napotkali na swojej drodze. Usiedli na lewo od wejścia, przy oknie, aby móc podziwiać widok wybrzeża. Kelnerka podała im kartę, lecz jako, iż przybyszka z obcej planety, nie znała się na ziemskich przysmakach, poprosiła o dużą szklankę świeżego soku z owoców. Oficerowie przygotowali się i przeanalizowali ziemskie zwyczaje, zanim wyruszyli na podróż w dół, lecz nie wszystkich rzeczy da się dowiedzieć z książek i raportów.
Kenneth również zamówił.
Gd otrzymali już swoje zamówienie, mogli kontynuować dalej rozmowę, którą ciągnęli w tracie krótkiego spaceru.
- Ty widzisz to inaczej, gdyż stoisz po stronie osób "oświeconych" - odpowiedziała na jego wcześniejsze słowa. - Wiesz o tym, czego nie wie przeciętny człowiek, gdyż sam jesteś przykładem niezwykłości. A ludzie... zawsze uważałam, że fascynuje ich niezwykłość: magiczne sztuczki, zjawiska paranormalne, czy też poszukiwanie istot pozaziemskich?
Wzięła duży łyk soku. Sok okazał się przepyszny, a sam smak wydawał się jej znajomy, a zarazem całkowicie nieznany. Na Asteroidzie sadzili własne warzywa i owoce, a podczas podróży zakupywali prowiant na dalsze miesiące. Smaki kosmosu były do siebie podobne, jedne obrzydliwe, a inne były niczym oglądanie narodzin kosmosu.
- Sama kiedyś myślałam, że jestem jedyna w swoim rodzaju... - kontynuowała. - Okazało się, że tak nie jest, i bynajmniej nie było to miłe spotkanie, wręcz przeciwnie. Wywołało ono we mnie strach i przerażenie, na tyle silne, że nienawidziłam ich za samo istnienie. Gdy sytuacja się poprawiła, a ja byłam bezpieczna, nadal bałam się i nienawidziłam, nawet tych, którzy mnie ocalili. Odkrycie nowego świata, przejrzenie na oczy, było dość przytłaczające, lecz z czasem dostrzegłam, że wszyscy, nieważne jak inni, jesteśmy do siebie bardzo podobni. Mili sympatyczni, widzimy jedno, a nie dostrzegamy innego. - Zrobiła chwilową pauzę, biorąc kolejny łyk.
- Gdyby ludzie się o nas dowiedzieli, wierze, że czuliby się podobnie. Przytłoczeni, oszukani, ale w głównej mierze przestraszeni, a strach rodzi nienawiść i prowadzi do przemocy. Mam nadzieję, że gdy taki dzień nadejdzie, a my będziemy wstanie stanąć z nimi na równi. Wyjdzie jeden człowiek z tłumu i poda nam dłoń w pokojowym geście. Optymistyczna wizja...
Dodała na końcu z uśmiechem. Wiedziała, że taka utopijna wizja równości, nie jest łatwa do spełnienia, lecz ona w takim świecie żyła. I taką nutę szacunku i dobroci, chciała przekazywać dalej. Widok ten był zaprawdę przepiękny, lecz poczuła, że się rozmarzyła, a słowa popłynęły z jej ust potokiem. Uśmiechnęła się i zmieniła temat.
- Przepraszam, trochę się rozgadałam. Powiedz coś o sobie, Kenneth. Jakie tajemnice skrywa człowiek, który włada lodem?!
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sro Wrz 11, 2013 10:08 pm

Siadając zaraz po swej nowej towarzyszce, mężczyzna chwycił za przyniesione przez kelnerkę menu. Chwila zastanowienia i przejrzenia całego jadłospisu, by ostatecznie zamówić po prostu rumianek. Od tak, miał ochotę na jakiś cieplejszy napój, jednak nie na typową herbatę. Po otrzymaniu zamówienia, wsłuchał się z uwagą w słowa kierowane do niego przez kobietę.
-Pomyliłaś osoby. Nie jestem nikim "niezwykłym". Po za kilkoma wyróżniającymi mnie cechami, jestem taki sam jak każdy inny przedstawiciel ludzkiego gatunku.
Odparł krótko, nie wypowiadając się na temat ludzkich fascynacji. Wziął jedynie łyk zamówionego napoju i słuchał dalej. Cóż, jednych ludzi to fascynuje, a inni się tego boją. To drugie dotyczy zazwyczaj tych, którzy już poznają dokładniej przybliżone przykłady. Zwłaszcza ten pierwszy. Magia. Nie ma nic bardziej niesamowitego, niż magia. Jednak z tych rozmyśleń wytrąciły go jej następne słowa. Czyli jego pierwotne przypuszczenie było prawdziwe? Ona nie była mutantką czy magiem. Ona po prostu nie pochodziła z tej planety! Czyżby ktoś na styl... Żywiołaka? Legendy mówiły o nich dość dużo. Istota żyjąca w wodzie? Będąca z wodą jednością? Do tego... Niestabilna emocjonalnie? Przynajmniej początkowo. Z tego co mówiła, to doświadczenia tak szybko jak Kenneth nie nabyła - czyli od dziecka. Do niej - prawda przyszła z czasem. W życiu... Drakon był tym szczęśliwcem, by już od dziecka wiedzieć jaki ten świat jest na prawdę.
-Dlatego właśnie dbam o to, by ludzie się o mnie nie dowiedzieli. Twoje marzenie jest... Możliwe do spełnienia. Jednak niesamowicie ciężkie do wykonania. Ludzkość jest po prostu słaba. Ludzie są słabi... Z resztą... Hah, nie tylko oni. Mutanci, "najeźdźcy". Dlaczego w takim świecie miałoby więc dojść do... Równości? Zawsze jest ktoś, kto chce być silniejszy, kto chce tych słabszych wykorzystać.
Odparł, biorąc następnie kolejnego łyka zamówionego wcześniej rumianku. Potem padło jej pytanie. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i dopił do końca swój napój. Następnie spojrzał na swą rozmówczynię.
-Może i Tobie zawdzięczam swe życie. Jednak na ten moment wiesz już i tak więcej, niż chciałbym - by było Tobie wiadome.
Odparł krótko, nie mają - przynajmniej na razie - ochoty zdradzać niczego na swój temat. Nim mniej było o nim wiadomo, tym lepiej dla niego. Zwłaszcza, że jej nie znał. Nie wiedział czego może się spodziewać, kim ona na prawdę jest, dla kogo pracuje czy jakie są jej priorytety, a tym bardziej - mentalność, zasady.
-Po za tym, spójrz na ten świat. Empire State Building i to malowidło które się na nim pojawiło? Domena słabych. A te same - na ulicach Nowego Jorku? "Nie jesteście sami". Hah! No oczywiście, ależ odkrycie wielkie. Nie dawno padliśmy ofiarą ataku obcej rasy, a teraz ktoś twierdzi, że nie jesteśmy sami. Zastraszenie? Słabo mu to wyszło... Z resztą chętnie dorwałbym sprawcę w swoje ręce, a potem pokazał mu - co ludzie sądzą o straszeniu ich. Wszystkie te sekty, organizacje walczące z nad przeciętnymi, a teraz to.
Wyjaśnił. Po co? Chciał poznać jej mentalność, podejście do takich spraw. Skoro ma coś o sobie powiedzieć - karty na stół. Mów do mnie i zdradzaj swój charakter, priorytety. A najlepiej od razu powiedz dla kogo pracujesz i jaki masz cel, zaoszczędzisz mi czasu. Cóż, to podejście - brutalne - jednak wiele razy ratowało mu życie.
-A jeśli za tym wszystkim kryje się jakaś organizacja zrzeszająca ludzi z nadzwyczajnymi zdolnościami? Ich ujawnienie się doprowadzi jedynie do chaosu. Sprowadzą na siebie zagładę jakiej się nie spodziewają.
Dodał do swych słów. Szczerze, to sam stwierdził, że mówił już ciut dużo. Jednak tak w głębi siebie uważał. Tego typu działania, malowidła... Zwłaszcza to na Empire State. Wiadomym było, że dokonał tego jeden człowiek lub grupa ludzi z nadnaturalnymi zdolnościami. Inaczej nie pojawiłoby się to w jedną noc... I to jeszcze tak, by nikt tego nie zauważył ani nie zarejestrował sprawców. Ktoś szukał guza. Tego typu działania... Dla Kennetha były tchórzliwe. Odbierał to jako śmieszne próby zastraszenia ludzi. Tak, wystraszą się. Ci słabi się wystraszą. Jednak przed nimi staną silni tarczownicy - i nie miał tu na myśli wcale SHIELD - osoby, które zdecydują się chronić tych słabszych. W końcu powiedzmy sobie szczerze - Kenneth uważał, że ludzie są gorsi dla mutantów, niż mutanci dla ludzi - jednak wielu nadnaturalnych po prostu wykorzystywało swe możliwości, uzdolnienia, dary - po to, by szerzyć chaos, dostać to czego pragnęli - krzywdząc przy tym słabszych. Drakon takich zagrywek po prostu nie przyjmował - po żadnej ze stron. Chcesz walczyć? Walcz z równym sobie - albo silniejszym od siebie. W tym wszystkim coraz bardzie jednak zwracał swą uwagę ku milczącemu towarzyszowi. Smok nie wydał z siebie nawet pomruku, jakby ukrył się, zaszył głęboko w jego głowie - nie pozwalając światu się uchwycić. Gad informował go kiedyś, że ukrywa swą aurę, nie pozwala się odnaleźć żadnym telepatom, istotom czułym na moc. Jednak to tutaj było ciut... Bardziej dziwne, aniżeli normalne. Jednak smok nadal tam był, Kenneth czuł to i tylko dlatego był spokojny. Od - taka fobia. W końcu wychował się z nim od dziecka. Nie znał świata bez swego smoczego towarzysza, nie potrafił sobie nawet tego wyobrazić.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sob Wrz 14, 2013 10:10 am



Głównodowodząca Oddziału Medycznego słuchała swego rozmówcy z niekrytym zaciekawieniem. To był jej drugi kontakt z przedstawicielem ziemskich ludów. Rozmowa przeplatała się płynnie, z niewielkimi przerwami na łyk napoju.
- Nie wątpię, że nie różnisz się od ludzi - odpowiedziała momentalnie, po jego pierwszych słowach. - Chodziło mi głównie o Twoją wiedzę, na temat prawdy o świecie. Nie ważne, mów dalej.
Z uśmiechem przekazała mu pałeczkę. Zaprawdę ludzie, mutanci, kosmici, magowie, czy inne niezwykłe istoty, były na pewien sposób takie same Wszyscy posiadaliśmy emocje, uczucia i własne indywidualne charaktery, które ukształtowało życie. Nie byliśmy maszynami, które wykonywały tylko wpisane do kodu polecenia. Nie. I nie ważne, z której część kosmosu się pochodzi. Życie wszędzie, wygląda podobnie. Cierpienie, ból, radość, zabawa, miłość, każdą z nich odnajdziesz w kosmosie, nawet bez większego wysiłku. Słuchając jego tonu, wnioskowała, a raczej odczuwała, że rządzi nim spora nienawiść do rasy ludzkiej. Jeśli nienawiść, była za dużym słowem to niechęć i brak szacunku, oddawały to znacznie trafniej. Szyderstwo z ich niewiedzy, drugi raz pojawiło się w jego ustach, zastanawiało ją, co powoduje ten stan. Mężczyzna o krótkim zaroście, nie był skłonny do mówienia o sobie, podkreślił to w pierwszej wypowiedzi, mówiąc, że chroni swój sekret przed ludźmi, a teraz bez owijania w bawełnę oznajmił to dosadniej.
- Nie obawiaj się, twe sekrety są ze mną bezpieczne - odparła z kokieteryjnym uśmiechem. Chciała dowiedzieć się więcej, a jej kobiecie walory pozwalały jej na taką małą grę. Nawet jeśli nie mówił stricte o sobie, w swoich słowach i tak, dał poznać jaką jest osobą.
Starała się nigdy nie wtrącać w interesy oddziału dowodzącego przez Araiya Shintou. Niemniej jednak jako najwyższa stopniem, miała pełny wgląd do działań na Ziemi. Musiałą o tym wiedzieć, gdyż ich lot na Ziemię, był wtedy tylko kwestią czasu. Wiedziała o wydaniu polecenia namalowania tych wszystkich znaków. Widziała efekty. Ona również nie wiedziała początkowo, dlaczego Lord Magnus wydał taki rozkaz. Jaki cel, był w rozsiewaniu po mieście, tych napisów i malowideł? Przyglądała się im na monitorach własnego gabinetu, próbując rozgryźć je, we własnym odczuciu. Nie potrafiła. Słowa "nie jesteście sami", przypominały jej tylko ból, który kiedyś doświadczyła. Zaczęła więc szukać. Oglądała zdjęcia ludzi i mutantów, czytała raporty i zaczęła dostrzegać podział. Widziała brutalność i bezradność u mutantów, lecz również i u ludzi; podział na silnych i słabych był wyraźny. W małych osadach i miastach na świecie, bez dostępu do masowego przekazu informacji, inność była jeszcze brutalniej eksponowana, gdyż ofiara była sama. We własnym mentalnym odczucie, jaki i w fizycznym. Wtedy zrozumiała.
- Może ten znaki wcale nie mają wzbudzać strachu? - zapytała go, nie czekając jednak na odpowiedź, mówiła dalej. - Jeśli nawet go wzbudziły, to jest on formą zainteresowania, nie uważasz? To jak ze sztuką, każdy interpretuje ją na własny sposób, niemniej budzi ona zainteresowanie, nawet u tych, który odniosą się do niej krytycznie. Wydaje mi się, że w tym wypadku może być podobnie, chociaż mnie ta forma przekazu również, nie do końca odpowiada, jednakże... - Zaśmiała się pod nosem. - Fakt, że o tym rozmawiamy, sprawił, że pewien cel został osiągnięty!
Czy mówiła prawdę? Czy tak rzeczywiście czuła, tego nie można było stwierdzić na pewno, jednakże była częścią, czegoś co jej rozmówca uważał za spisek, lub działanie przeciwko ludzkości. Chciała rozluźnić atmosferę, dlatego mała zmiana tematu dobrze im zrobi.
- Czym się zajmujesz w życiu? - zapytała. - Tyle, chyba możesz mi powiedzieć?
Wpatrywała się dość wnikliwie w jego oczy, z delikatnym uśmiechem na ustach, odniosła się do jego skrytości.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sob Wrz 14, 2013 4:25 pm

Mężczyzna zaśmiał się pod nosem, słysząc jej słowa na temat własnych sekretów.
-Zdradzę Tobie jeden sekret. Moje sekrety znają dwie osoby. Pierwszą jestem ja. Druga siedzi z nami w tym pomieszczeniu.
Wyjaśnił tajemniczo i znów zaśmiał się pod nosem. Następnie dopił swój napój do końca i odstawił swój kubek, wsłuchując się uważniej w jej słowa. Cóż, mógł powiedzieć co powiedział, bo nie znaczyło to nic. Mógł być na podsłuchu, mógł tu mieć znajomego albo towarzysza... Raczej nie domyśli się, że w jej rozmówcy siedzi smok, prawda?
-A więc ktoś pomyślał o tym, jak on by to odebrał? Tak, ja też myślałem o tym. Przesłanie - nawet do mnie. "Nie jesteś sam". Tylko dwie sprawy. Pierwsza - nigdy nie byłem sam. Druga, nie mam powodu ufać jakiejś organizacji która przyniesie mi pomoc. Czy budzi zainteresowanie? We mnie wzbudziło to tylko obawy, że znów będę musiał sięgnąć po swoją moc w celu o który nigdy się nie prosiłem, a został mi w życiu narzucony.
Odparł spokojnie, rozglądając się po tym po barze, sprawdzając kto jest w środku, gdzie są wyjścia, czy ktoś nie wszedł nieciekawy itp. Od tak, dla pewności. Nie spodziewał się jednak, by coś strasznego miało się tutaj wydarzyć. Potem padło pytanie o jego zajęcie... No tak, to już tak tajne nie było. Chłopak spojrzał na swą rozmówczynię spokojnie i odparł.
-Gaszę pożary.
Rzucił krótko. Reszty chyba nie trzeba wyjaśniać, prawda? Idealna praca dla kogoś kto posiada władzę nad lodem. W momencie gdy gaśnica zawiedzie, sytuacja jest podbramkowa, a nikt nie widzi... Trochę wody potrafi zdziałać cuda w walce z ogniem. Jednak o jaki cel chodziło jej, gdy wspominała o tym, że rozmawiają? Przełamanie pierwszych lodów? Cóż, możliwe. Takie przynajmniej miał przypuszczenia. Mężczyzna schował swe ręce z powrotem pod stół i odetchnął cicho. Jakaś chwila ciszy, odmiana od codziennej pogoni.
-Więc... Przyznaj się - kim jesteś?
Zapytał nagle. Oczekiwał na to dość oryginalnej odpowiedzi. Nie sądził bowiem, by chciała mu tutaj powiedzieć prawdę. Trochę w tej konwersacji brakowało mu udziału Sauriana - ale cóż poradzić. Smok posiadał swoje przekonania, jeśli postanowił się nie angażować, Kenneth to rozumiał i działał według posiadanej przez siebie wiedzy - oraz własnego instynktu. Cóż bowiem innego mógł poradzić? Cały czas był skupiony, słuchał i uważał na to co działo się zarówno przy stoliku jak i dookoła.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Nie Wrz 15, 2013 5:02 pm



Rozmawiali swobodnie, jakby znali się od dłuższego czasu. Może tak właśnie działała niepisana więź, pomiędzy osobami o nadnaturalnych zdolnościach, lecz oni akurat ten temat wyraźnie pomijali. Fakt, że okazał się strażakiem bardzo jej przypadł do gustu. Ratował ludzi i wykorzystał swoje zdolności do słusznych celów. Nie zakładał przy tym obcisłych rajstop z majtkami na wierzchu. Zachowywał się jak cywil, który pomaga ludziom dzięki swym zdolnościom. Zapewne, musi ukrywać swoje zdolności, przed kolegami z pracy. Gdyby okazał je, część by zrozumiała, a część by się wystraszyła, lecz właśnie o to chodziło jej Panu. Aby ludzi o nadprzyrodzonych zdolnościach, mogli używać swych mocy bez obawy, że zostaną odtrąceni. To wymagało czasu, wiadomo, takie rzeczy, nie mogą zostać wprowadzone w ciągu jednej nocy, lecz były do spełnienia. Ona przybyła tu, aby mu w tym pomóc.
- Cieszy mnie to, że wybrałeś taki zawód, w którym Twoje moce mogą posłużyć dobru.
Nie chciała drążyć dalej tematu znaków, gdyż od początku wywoływały niepotrzebne napięcie. Wiele osób patrzyło na swoje zdolności jak na przekleństwo. Widziała to wielokrotnie. On swoje moce wyraźnie akceptował, lecz nie lubi używać ich do krzywdzenia ludzi. Tak przynajmniej uważała, może myślałaby inaczej, gdyby widziała jatkę na zewnątrz, ale ten aspekt został pobudzony również za sprawą jego towarzysza.
W zamian odpowiedziała na jego następne pytanie: - Jestem Aicath Loica i jestem biologiem i oceanografem w Blue Ocean Institute w Nowym Yorku. - Przyłożyła dłoń do ust, zasłaniając je przed innymi, którzy byli w barze, tak aby nie czytali z ruchu jej warg. Ściszyła głos i dodała zabawnie. - I posiadam zdolność manipulowania wodą, ale nikomu nie mów, ok?
Nie mogła powiedzieć mu prawdy. Jeszcze nie teraz. Zresztą, nie było szansy, aby domyślał się, że pochodzi z innej planety. Było tyle ziemskich odniesień do jej historii, którą mu opowiedziała, że nie mógł tego tak połączyć. Ona zaś była świetnie przygotowana, do swojej wyprawy na Ziemię. Oddział Informacyjny spisał się świetnie w kwestii ich nowych tożsamości.
I wtedy zaczęło robić się trochę dziwniej zwłaszcza, gdy wspomniał o swoich sekretach.
Siedzi z nami w tym pomieszczeniu, pomyślała zaintrygowana, a zarazem delikatnie przerażona. Spojrzenie w lewo, spojrzenie w prawo. Kelnerka. Para siedząca niedaleko baru. Inni - normalnie wyglądający klienci. Jej reakcja, wewnętrzna reakcja była jak: Alrighty then, I'm think, I'm gonna leaving now... freak.... A potem spokojnym krokiem, aż do drzwi, a później ucieczka najdalej jak się da!
Jednakże, coś ją zatrzymało. Mogło to być cokolwiek, nawet to, że nie pochodziła z Ziemi, a ludzkie choroby umysłowe, były jej obce, sprawiło że została. Nie wiadomo. Pewnych sekretów lepiej nie mówić, na pierwszy spotkaniu.
- Więc ta druga osoba jest tutaj? - zapytała niepewnie. - Czy... siedzi z nami przy tym stoliku?


Ostatnio zmieniony przez Magnus dnia Sob Wrz 21, 2013 9:38 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Nie Wrz 15, 2013 10:22 pm

-Domyśliłem się...
Odparł krótko na wzmiankę o jej panowaniu nad wodą. No i tutaj niestety źle trafiła, gdyż ten chłopak tą wodę zamrażał, zmieniał w ciało stałe i wykorzystywał bardziej agresywnie. Niemniej jednak najważniejsze były tutaj jej ostatnie słowa. Po za widocznym na jej twarzy szokiem, poszukiwaniem rozwiązania - którego nie dało się tutaj odnaleźć. Nagle okazało się, że to on jest tym który wykłada karty. Jednak kto powiedział, że zamierza je wyłożyć? Żadne z tych rzeczy.
-Posiadasz już wystarczająco dużo wiedzy jak na ten moment. Z resztą - skoro tutaj jest. Czy można stwierdzić, że siedzi przy tym stoliku? Z naszego punktu widzenia, nie. Z punktu widzenia tej istoty - tak. Jednak równie dobrze mogę zmyślać stworzoną na poczekaniu historię, a Ty to wszystko ode mnie kupujesz.
Dodał w odpowiedzi na jej pytania. Nie zamierzał drążyć tego tematu. Nadal jej nie ufał i póki co ten stan nie ulegał zmianie. Jasne, mogli ze sobą rozmawiać - czemu nie? Jednak bez przesady z ilością informacji. Po za tym - nawet gdyby wyłożył jej karty na stół. Cześć, jestem hostem dla starożytnego lodowego smoka który nie pochodzi z tego świata. Los został mi narzucony, jednak w nagrodę otrzymałem lodowe moce. Fajnie, prawda? Tak... Mógłby jej to wprost powiedzieć, a ona i tak by w to nie uwierzyła. Niezależnie od bycia człowiekiem, mutantem, kosmitą. Najszybciej - wiarę temu dali by inni magowie, którzy mogliby w ogóle wyczuć energię smoka - gdyby ten tylko ją ujawnił. On jednak nigdy tego nie robił. W tym wszystkim, Kennetha najbardziej zastanawiało kiedy to właśnie Saurian skomentuje całą tą sytuację. Smok po prostu milczał. Miał to w swej naturze, obserwował, słuchał, analizował - rzadziej komentując. Jednak co jakiś czas ten komentarz padał. Tutaj, cóż - milczał. Nawet w obliczu możliwości zdradzenia go - nie odezwał się słowem. Jakby ujawnienie jego obecności nie miało żadnego znaczenia. Z drugiej jednak strony wiedział raczej dużo lepiej od tej dwójki, że historia "mam w sobie smoka" jest świetną bajką w którą nie idzie uwierzyć. Nie dało się z resztą tego wykryć. Był - i wiedział o nim tylko Kenneth. I póki tak pozostawało, było dla niego dobrze. Mógł w spokoju czekać, obserwować - nie angażując się bardziej niż to konieczne.
-Moje moce nie służą dobru.
Skomentował krótko, odwracając na chwilę uwagę od aktualnego tematu i wracając do poprzedniego. Mimo wszystko, nie uważał tego za wielki wyczyn i "służę w imię dobra". I tak - możliwość zgaszenia czegokolwiek za pomocą własnej mocy, była u niego bardzo rzadka. Zazwyczaj ktoś mu towarzyszył - tak na prawdę zawsze. A przecież nie mógł się przed nikim ujawnić. Po za tym - to oni dla niego prawdziwymi bohaterami. Zwykli ludzie, bez żadnych zdolności, mocy, mutacji - narażający się dla innych. On mógł zawsze sięgnąć po moc - uratować się. Oni? Nie, musieli polegać tylko na swej wiedzy, mięśniach, towarzyszach czy narzędziach. Gdzie więc tutaj to całe... Dobro?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sob Wrz 21, 2013 9:58 am



Jego odpowiedź nie była miła, na co kobieta się trochę skrzywiła. Postępuj tak dłużej, a ta miła pogawędka przy ciepłym napoju szybko dobiegnie końca.
- Wszystko jest względne... nawet Twoje poczucie sarkazmu, drogi Kennecie - odparła zaciekle, ten dziwny atak.
Zastanowiła się przez chwilę. Mógł sobie wierzyć, że ma kontrolę nad tą rozmową, że udaje mu się wmówić jej rzeczy, które nie są prawdą. Jeśli zaintrygowane pytanie, wywołane jego odpowiedzią świadczy o naiwności i ufności rozmówcy, to strach pomyśleć jakie wnioski wyciągnąłby, gdyby rozmowa potoczyła się daje. Jeśli ktoś chce utrzymać status poufności swoich tajemnic, czy nie powinien całkowicie milczeć na ich temat, tak uczyli ją inni oficerowie na Asteroidzie. Walcz słowem i czytaj pomiędzy wierszami, zdradzaj tylko tyle ile wymaga tego sytuacja, obserwuj, słuchaj i analizuj. To, co on sam uczynił, czyli przeplatanie kłamstw z prawdą, mówienie otwarcie o ukrywaniu informacji o sobie, kala wszystkie te zasady. Obwieszczanie tego typu rzeczy, jeszcze bardziej pobudza rozmówce do poszukiwania prawdy. Jeśli jednak prawda okazuje się kłamstwem, a kłamstwo prawdą, a on otwarcie mówi, że może wciskać jej stek bzdur, to pozostaje tylko niesmak.
- Kupuję i to pełnymi garściami - odpowiedziała pewniejszym ale ironicznym tonem. - Obawiasz się, że Cię skrzywdzę, gdy dowiem się prawdy o Tobie? Czy może obawiasz się innych, dlatego unikasz otwartości? - Nie musisz, mówił jej wzrok. - Mam jednak przeczucie, że bardzo byś chciał powiedzieć mi prawdę, lecz coś Cię powstrzymuje? - Świadczyły o tym zawiłe smaczki, które jej podrzucał. Czytanie z nich nie było łatwe, ale prowadziły do takich wniosków. - Czemu więc mamy się z tym kryć? Po co te gry? Jaki w tym cel?
Nie jesteśmy rządowymi agentami, szpiegami i wrogami. Jesteśmy dwójką przechodniów, którzy spotkali się w dziwnych okolicznościach. Dwójką zwyczajnych osób, którzy postanowili poznać się lepiej. Oczekiwała w stoickim spokoju na jego odpowiedź.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sob Wrz 21, 2013 12:16 pm

/Przestań zgrywać głupca./
Kenneth usłyszał w swej głowie te słowa. Od dłuższego czasu, jego mentor milczał. Teraz postanowił się odezwać i cóż... Upomniał go. Ale widocznie miał rację. Smok nie zwykł się mylić. Oczywiście, mogło mu się to zdarzyć. Jednak Kenneth nie pamiętał kiedy ostatnio miało to miejsce. Może dlatego - że nigdy nie miało? A może po prostu jest zbyt zaślepiony ideałem swojego mentora, by widzieć jego błędy?
Kupowała... Przyznała to. Jednak obawy? Tak, niektóre towarzyszyły Walkerowi. Jednak nie te. Jednak jej słowa coś w sobie miały. Coś co powodowało, że chłopakowi nie chciało wierzyć się w przedstawioną przez nią historię, jakoby pracowała normalnie gdzieś tutaj, wśród ludzi.
-Obawiać się?
Zaczął i zaśmiał się cicho pod nosem.
-Mój strach jest bardzo ograniczony...
Odparł krótko i przerwał nagle... Znów odezwał się jego towarzysz.
/Jak Wy - ludzie - zwykliście mówić. "Karty na stół". Zobacz, jak dobrze gra swoją rolę. Czy widzisz fascynację wynikającą z kontaktu z innym - obdarzonym nadnaturalnymi zdolnościami człowiekiem? Te pytania, sposób w jaki ustala tobie drogę którą mają pójść twoje myśli./
/Co sugerujesz?/
/Nie dorównasz jej swoją grą aktorską, bo nie masz takiego doświadczenia. A ona świetnie analizuje twe słowa... Koniec przedstawienia. Dowiedz się kim jest lub zabij ją. Wybór pozostawiam tobie./
Wszystko teraz stało się jasne. Ta cisza wynikająca ze strony Sauriana. Wcześniej musiał szukać telepatów. Nie znalazł ich. Jednak jego słowa... Był bardzo ostry. Może kazał mu się zachować w sposób w jaki postąpić nie powinien? Z drugiej jednak strony... Kenneth nie był przecież wyłącznie strażakiem. Przede wszystkim - był kimś w rodzaju najemnika. Zbierał informacje, prowadził bardziej wojowniczy tryb życia. Zdarzały mu się eliminacje. Nie, zdarzały to słabo powiedziane. Jednak słowa Sauriana... Manipulowała nim? Próbowała to podjąć? Wydobyć z niego informacje na jego temat? No tak, teraz wszystko zaczynało układać się w jedną całość.
Mężczyzna rozejrzał się po barze, spoglądając na ilość osób znajdującą się w środku. Nikt nie zwracał na nich uwagi. To dobrze. Mógł wykorzystać lodową moc w celu przywdziania pancerza - i po za nią, nikt tego nie zauważy. Jednak jeszcze nie teraz. Może nie będzie takiej potrzeby? Czas zacząć pytać. Chłopak znów spojrzał na kobietę, wlepił w nią swe poważne, badawcze spojrzenie.
-Jesteś dobra. Jesteś w stanie manipulować mną wedle własnego widzi mi się, zmieniać mój sposób myślenia, ustawiać go... Kim jesteś i dla kogo pracujesz? Karty na stół. Znasz moją tożsamość, a mi właśnie rozkazano się ciebie pozbyć. Przekonaj mnie bym nie narażał ciebie, siebie ani innych znajdujących się tutaj ludzi.
Rzucił spokojnym głosem, nadal wpatrzony w kobietę. Nikt się im nie przyglądał, a ona mogła zacząć dostrzegać zmiany. Na początek - spadek temperatury, gwałtowny - z umiarkowanej, na niską. Potem, dłonie jej rozmówcy zaczęła otaczać delikatna warstwa lodu. Walker wyraźnie dawał do zrozumienia - jeśli czegoś spróbujesz - będę szybszy. Dlaczego ta zmiana? Kenneth prowadził swoją małą wojnę. Z ludźmi i istotami które niszczyły ten świat. Zabijały niewinnych, bezbronnych - zarówno tych którzy byli obdarzeni jakimiś mocami, jak i tych którzy byli zwyczajnymi ludźmi. Każdy miał równe prawo do życia. Jednak nie za najwyższą cenę. Bo każdy miał prawo być wolny. Mutanci czy osoby podobne mu - o podobnych zdolnościach, magicznych lub jeszcze innych - byli wolni. Nie mogli się ujawniać, jednak byli wolni.
Kenneth przesunął prawą dłoń delikatnie na prawo, odsłaniając spod niej kawałek materiału na którym znajdował się znak. Półksiężyc, otoczony niebieską otoczką i falującymi z jego środka błękitnymi pasami. Miało to dwa znaczenia. Po pierwsze - ujawnił kim jest. W świecie czarnego rynku był dobrze znany jako najemnik, zabójca oraz szpieg. Wykonywał swoje zadania i tak zarabiał na życie... Po za strażakowaniem. Dlaczego to ujawnił? Z prostej przyczyny. Jeśli rozpozna znak, będzie w stanie powiązać ją szybko z organizacją przestępczą. Natomiast jeśli ma przy sobie jakieś radio, kamerę - na pewno teraz jej użyje. Powiedzą jej o Drakonie, zamaskowanym wojowniku obdarzonym władzą nad lodem. Cóż, nie był bezlitosnym zabójcą. Kierował się honorem, własnymi zasadami moralnymi - jak każdy w tym fachu. Jednak cóż. Trzeba było sobie radzić z każdym. Również z nią. Jak każdego - i jej życia nie chciał zabierać, jednak Saurian wydał mu polecenie. Miała powiedzieć kim jest - lub zginie. Wtedy spotkają się realnie z jej przełożonymi. Może w mniej przyjemnych warunkach - jednak dojdzie do tego. Tak czy inaczej - nie zamierzał dłużej grać czy udawać. Czas na to się właśnie skończył.

Kawałek materiału:
Spoiler:
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Nie Wrz 22, 2013 12:05 pm



Jest dobra? Do oddziałów obronnych trafiali tylko najlepsi, lecz jego słowa były komplementem, a na ich podstawie, można by było wywnioskować, że nauczyła się od Oddziału Informacyjnego, więcej niż sama zdawała sobie sprawę. Nie chciała wywołać takiego niekorzystnego obrotu spraw. Jej ostatnie słowa, miały uspokoić go, sprawić, że nie będą musieli okłamywać siebie nawzajem. Pomyliła się, a może po prostu ten "drugi", podpowiada mu co ma robić? To nie było już istotne, gdyż mężczyzna na przeciwko niej, wydał na nią właśnie wyrok śmierci. Nie ważne kim był, a ni skąd pochodziła. Nie przybyła w to miejsce z jego powodu, gdyż on nie był nawet mutantem. Magneto nie ograniczał się do pozyskiwania, tylko mutantów, wsparcie w jego sprawie mogło przyjść również z innych źródeł, lecz to również przestało mieć znaczenie.
Mężczyzna wyraźnie zaczynał dyskretnie rozbudzać swoje lodowe zdolności, a tym samem dając jej chwilę, aby ona również mogła przygotować się, na ewentualny atak. Różnica pomiędzy nimi była taka, że on skrupulatnie dbał o to, aby nikomu nie ujawnić swojej tożsamości, w jej wypadku było to bez różnicy, czy ktoś ją rozpozna czy nie. Serce biło jej szybciej, lecz w głębi duszy próbowała się uspokoić. Przypomniała sobie ocean, ten spokojny i opanowany. Tańczyła na wodzie radosna, a woda tańczyła jej pod nogami, tak jak teraz. Zamknęła oczy łącząc się z oceanem. Spokojna jak woda, lecz w tej chwili spokój został zachwiany i nadciągał sztorm. Każda komórka jej ciała wołała morskie duchy o pomocy. System przeciw pożarowy uruchomił się, w jednej chwili zalewając bar drobinkami wody. Ich ciuchy stały się mokre, lecz to było nawet przyjemne, przynajmniej dla niej.
- Możesz mi wierzyć, lub nie, ale spotkaliśmy się przez czysty przypadek... - odpowiedziała spokojnym tonem, gdy zobaczyła symbol półksiężyca, który w ogóle nic jej nie mówił. Musiała być opanowana, gdyż reakcja mężczyzny mogła być różna, w końcu zagroził, że ją zabije. - To wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej, lecz jesteś zaślepiony i nieufny, a z takim podejściem ciężko stworzyć cokolwiek.
Otwórz oczy i otwórz się na innych.
Poczuła spadającą temperaturę, lecz w najmniejszym stopniu ją to nie ruszało. Jej było ciepło, bardzo ciepło, a krople wody spływały po ich twarzach. Klienci zaczęli wychodzić z kawiarni, lecz domino dopiero ruszyło. Tuż po ostatnim wypowiedzianym słowie, nastąpiła sekwencyjna lawina wydarzeń. Za barem wystrzeliła bateria ze zlewu, wyrzucona w powietrze, przez strumień wody pod ciśnieniem. Hałas uderzenia rozbrzmiał po całym barze, a późniejszy krzyk barmana i kelnerek wywołał jeszcze większe zamieszanie. Niemalże w tej samej chwili, w innej części restauracji rozbrzmiał dźwięk rozrywanych kafelek i podłogi. Stało się to samo, co tutaj, tylko że na większą i silniejszą skalę, gdyż z łazienek i kuchni wylały się hektolitry wody, która zalała całą restaurację. Początkowo rozbawieni przypadkowym włączeniem się spryskiwaczy ludzie, zaczęli poważnie panikować i wybiegać z lokalu, pozostała tylko garstka pracowników i właścicieli. Wiedziała, że gdy dywersyjna machina ruszyła, mężczyzna na przeciwko niej, może próbować zamrozić falę wody, lecz to by sprawiło, że skupi on na sobie uwagę tych, którzy jeszcze w tym barze zostali. Czy tego chciał? Czy może zabiłby tych wszystkich ludzi, aby tylko móc zachować swój sekret w tajemnicy?
Niemniej wszystko trwało ułamki sekund. Wystrzelenie wody, fala wysoka na metr wpadająca do restauracji, panika, a zaraz po tym wybuch. Jej ludzie ciało wybuchło niczym wodny gejzer rozrywając siedzenie oraz blat, przy którym siedzieli. Kenneth siedział tak blisko, że był pierwszym, który będzie przez nią rażony, ale to tylko woda, a on potrafił ją zamrozić, lecz w tym wszystkim nie chodziło to, aby go skrzywdzić. Ona musiała uciec, a gdy jej najmniejsza cząstka wody połączyła się z inną, jej już tutaj nie było.
Nie pożegnali się, lecz miała wrażenie, że to nie jest ich ostatnie spotkanie, mógł ją szukać wśród oceanów, gdyż tylko tam będzie wstanie ją odnaleźć.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Nie Wrz 22, 2013 2:09 pm

/Spryskiwacze? Co ona...?/
/Imponujące... Jednak nie wystarczające./
Wymienili się spostrzeżeniami. Niemniej jednak, to była pierwsza taka sytuacja. Kenneth został postawiony w kropce - nigdy nie walczył lub nie ścigał kogoś kto potrafił korzystać z mocy opierających się na wodzie - lub co gorsza - lodzie. Saurian jeszcze nie podjął z nim takiego treningu - gdyż nie uznał tego za konieczne. W końcu zawsze mógł sam przejąć kontrolę... I to właśnie zaczęło się dziać. Spychając umysł Kennetha na bok - usypiając go - przejął pełną kontrolę nad jego ciałem. Nie zamierzał dać jej uciec.
Gdy woda wdarła się do budynku - ciało mężczyzny zmieniło się w lodową rzeźbę - a następnie rozpadło - i tak jak Aicath - tak również Drakon był w stanie podróżować - wykorzystując do tego środowisko wodne. Znajomość magii lodu - która bardzo łączyła się z wodą; oraz doświadczenie smoka - sprawiały, że nie trudno było wyczuć energię ściganej istoty i podjąć za nią pościg. Lodowy smok nie korzystał z własnego ciała - nie miał dostępu do pełni swej mocy. Inaczej zapewne już by się jej pozbył - lub uniemożliwił ucieczkę - zamrażając dosłownie każdy atom wody który spróbowała by wykorzystać. Jednak ciało Kennetha było całkowicie inną bajką. Wielokrotnie słabsze od ciała smoka, nie pozwalało wyzwolić mu nawet jednej piątej własnej potęgi. Zapewne standardowo - pościg w ten sposób byłby mało możliwy - jednak ilość otaczającej ich wody sprawiała, że smok mógł uzupełniać zapasy energii które tracił organizm człowieka. Na jak długo to wystarczy? Na wystarczająco na pewno. Jednak Kenneth na koniec tego dnia będzie na pewno bardzo zmęczony. Niezależnie co - w ten sposób nie była mu w stanie uciec. Saurian daleko przewyższał ją umiejętnościami. Był wystarczająco cierpliwy, by prowadzić pościg aż do granic wytrzymałości Kennetha. Gdy dotrą na miejsce - uformuje ciało na nowo, zmieniając co nieco jego wygląd... Od tak - dla rozróżnienia. Może wtedy ta istota zrozumie powagę sytuacji w której realnie się znalazła. [zt oboje]
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sro Maj 17, 2017 1:46 pm

Gdy Gwen utknęła w tym uniwersum, spanikowała. Nie wiedziała, jak ma powrócić do domu i czy w ogóle uda się jej jeszcze zobaczyć swoich przyjaciół. Początkowo buntowała się, pukała w zegarek z nadzieją, że jednak się naprawi. Po wielu próbach było już jasne, że niestety nic z tych rzeczy. Być może uda się jej skontaktować z kimś mądrzejszym, kto pomoże jej z naprawą zegarka. Tymczasem zajęła się sobą. Zapisała się na uniwersytet, znalazła pracę w pobliskiej kawiarni, wynajęła pokój. Robiła dokładnie to samo, co u siebie - uczyła się i ratowała świat. Był to najprostszy przepis na życie, jaki znała.
Jakim sposobem znalazła się w Malibu? Otrzymała propozycję wyjazdu na badania. Nie myślała długo, zgodziła się od razu. Nawet w swoim uniwersum nie była w słonecznym Malibu, dlatego upatrywała w tym wielką szansę dla siebie. Dziś miała dzień wolny, dlatego postanowiła spędzić go na plaży.
Nie poczyniła zbyt wielkich przygotowań. Ubrała różowe bikini, właściwie jedyne, które posiadała. Koleżanki z pokoju poradziły jej, żeby ubrała spodenki, gdy będzie przechodziła przez miasto. Klapki, okulary, kapelusz z dużym rondem. Do ekologicznej torby z logiem uniwersytetu wrzuciła swój kostium oraz web-shootery. Zabrała też butelkę wody mineralnej oraz trochę drobnych. Nie zapomniała o kocyku.
Na plażę trafiła bez problemu. Była zadziwiona tym, jak ludzie tutaj chodzą ubrani - nie wyróżniała się z tłumu. Każdemu było gorąco, dlatego odsłaniał tyle ciała, ile tylko mógł. Gwen znalazła sobie miejsce niedaleko budki z lodami. Rozłożyła kocyk, by na nim usiąść. Wyciągnęła z torby dzisiejszą gazetę. Zerknęła na nagłówek. „Houston zostało całkowicie zniszczone”. Co tu się odczynia?!
Powrót do góry Go down
Lightningrod

Lightningrod


Liczba postów : 58
Data dołączenia : 23/11/2016

Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sro Maj 17, 2017 5:16 pm

Chwilowy powrót na stare śmiecie był dla Billy'ego miłą przerwą od dziwnego życia, jakie rozpoczął po przeprowadzce do Nowego Jorku. W Mieście Aniołów nie brakowało rozrywek. Dobrze też znał jego okolice. Korzystając z kilku wolnych godzin, w trakcie gdy mama załatwiała służbowe sprawy (będące głównym powodem, dla którego w ogóle znaleźli się na powrót w LA), LR postanowił sobie zrobić wycieczkę na plażę do Malibu. W okolicy Nowego Jorku nie ma tak świetnych miejsc jak to.
Jak na tę porę roku i dnia, plaża była dziwnie pustawa (znaczy... Było sporo ludzi, ale nie panował taki tłok jak zazwyczaj). Słoneczko fajnie przygrzewało, wiaterek od strony oceanu wiał, dostarczając przyjemnego chłodziku, słowem - wspaniała pogoda. Billy wziął głęboki wdech, po czym ściągnął spodnie (pod którymi już znajdowały się kąpielówki), oraz koszulkę i schował oba do torby, w której znajdował się również jego kostium (tak na wszelki wypadek). Następnie założył na siebie cienką, brązową bluzę z dużą błyskawicą na plecach. Był gotów do plażowania!
Rzucił torbę na wolną przestrzeń koca jakiejś blondynki czytającej gazetę.
- Wolne... To miejsce. Prawda? - Zapytał trochę sztywno. Rozmowy z obcymi nie były jego mocną stroną, chyba że był pod wpływem silnych emocji. A teraz nie był.
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sro Maj 17, 2017 9:32 pm

Gwen całkowicie pogrążyła się w lekturze. Nie mogła uwierzyć w to, o czym właśnie przeczytała. Jak to miasto całkiem wyparowało? Kto był za to odpowiedzialny? Dlaczego nikt nie zareagował w porę? Co z tym uniwersum jest nie tak, skoro potrafią tak o sobie wyparować miasta?! Nie kryła swoje wzburzenia, które zaczęło mocno w niej narastać po każdym słowie redaktora.
Z zamyślenia i od lektury wyrwał ją młody chłopak, który rzucił swoją torbę na jej kocyk. Szybko złapała za swoją ekologiczną torbę, obawiając się, że młodzieniec może zobaczyć jej strój oraz wyposażenie. Choć była całkiem pewna, że nikt jej tutaj nie zna (oprócz Spider-Mana rzecz jasna), wolała dmuchać na zimne. Nie potrzebowała kłopotów. Tutaj dostała czystą kartę i nie chciała być na nowo okrzyknięta głupią nastolatką albo – co gorsza – morderczynią.
- Właściwie to tak, jest wolne. Właściwie było. – Złożyła gazetę na artykule, który czytała. Było widać wyraźnie litery układające się w nazwę Houston. Machnęła brodą w kierunku notatki prasowej. – Coś strasznego. Miasto po prostu tak wyparowało. Skoro takie rzeczy się dzieją, to obawiam się, że Ameryka nie jest zbyt bezpiecznym miejscem do życia. Tylko gdzie uciekać? Gdzieś gwarantują stuprocentowe bezpieczeństwo? – Brawo Gwen. Od razu przeszłaś do polityki. Młodzieńca na pewno takie rzeczy nie interesują. Oni w głowach mieli raczej gry komputerowe, ładne cosplayerki i zbierali karty z Pokemonami. Niestety, pomyślała o tym dopiero po fakcie, gdy już skomentowała bieżące wydarzenia.
Powrót do góry Go down
Lightningrod

Lightningrod


Liczba postów : 58
Data dołączenia : 23/11/2016

Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Czw Maj 18, 2017 3:44 pm

- T-taaaa... - Odpowiedział zakłopotany. Słyszał, że coś się dzieje w Houston, coś BARDZO poważnego. Nawet się zastanawiał czemu YA nie ruszyli tam z pomocą. No chyba, że po to zabrali Sam, a jego zostawili... Nie zrobiliby tego, nie? Nie?
Chłopak wyciągnął z torby stary koc, który wygrzebał z szafy w starym mieszkaniu i rozłożył go, zaznaczając swoje terytorium na plaży. Siadł po turecku na jego środku, po czym zamknął oczy i dał się owionąć oceanicznej bryzie.
- Może byłoby lepiej, gdyby bohaterowie obierali sobie jakieś inne miasta niż Nowy Jork. Jako bazy operacyjne... Prewencja i te sprawy...
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Czw Maj 18, 2017 4:31 pm

Gwen spojrzała raz jeszcze na gazetę. Nieco bała się ją zapakować ponownie do torby, ponieważ miała tam strój. Jeden nieodpowiedni ruch, a odkryłaby swoją tajemnicę. Chociaż zawsze mogłaby powiedzieć, że jest to strój na deskę. Nigdy nie serfowała, ale była dość dobra w przysłowiowym wciskaniu kitu. Jakoś poradziłaby sobie z pytaniem „a czy mogłabyś mi pokazać?”. Jakoś.
- Ten Stark ma przecież tyle kasy – rzuciła Stacy nieco rozmarzonym głosem. – Gdybym ja miała tyle pieniędzy, miałabym bardzo dużo prywatnych laboratoriów i opracowywałabym potrzebne lekarstwa. – Wyprostowała się na swoim kocyku, dając szansę słońcu, żeby trochę „popieściło” jej blade nogi. Troszkę obawiała się, że prędzej sparzy się na raczka niż będzie miała ładną, brązową opaleniznę, ale halo – to była słynna plaża w Malibu! Temu słoneczku mogła wybaczyć (tak jakby w innym miejscu było inne słoneczko, ale cicho tam).
- Chociaż on chyba finansuje takie rzeczy, prawda? – Nie bardzo nadążała za wszystkim w tym uniwersum. W swoim świecie też nie interesowała się wpływowymi ludźmi. Po prostu starała się być „przyjacielską sąsiadką”. Nic więcej.
- Właściwie to się nie przedstawiłam, przepraszam. Gwen Stacy. – Wysunęła dłoń w kierunku młodzika, uznając, że takie zapoznanie będzie najlepsze. Co prawda niby tak witali się tylko mężczyźni, ale akurat Gwen nie przejmowała się takimi rzeczami. – Jak wakacje ci mijają?
Powrót do góry Go down
Lightningrod

Lightningrod


Liczba postów : 58
Data dołączenia : 23/11/2016

Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sob Maj 20, 2017 6:05 pm

- Nie wiem... Chyba nie... Może ma... Inne zajęcia? - Odpowiedział chłopak, wspominając swoje całkiem niedawne spotkanie z playboy'em, miliarderem, filantropem (według niego w tej właśnie kolejności... Tak na teraz).
- Billy. Billy Quirke - Również się przedstawił, podciągając nogi do siebie i kładąc brodę na kolanach. W sumie nie miał pretensji do Gwen, że się nie przedstawiła. Nie planował jej spotykać. Nie planował jej poznawać. Nie obraziłby się, gdyby wcale nie podejmowała z nim rozmowy. Pytanie zaś o wakacje, wywołało u niego chwilę zadumy. To były zdecydowanie najdziwniejsze ze wszystkich wakacji.
- Są... Ciekawe.
To było najlepsze podsumowanie. Przeprowadzka do "miasta, w którym dzieje się wszystko". Przyłączenie się do grupy samozwańczych bohaterów-nastolatków. Obserwowanie jak wybuchają dresom noże w twarz i teleportują się gdzie chcą i kiedy chcą... No, ale nie opowie jej o tym wszystkim.
- Niedawno się przeprowadziłem się z LA do Nowego Jorku. Wróciliśmy z mamą na kilka dni załatwić jakieś rzeczy związane z jej starą pracą.
No, nie brzmi to specjalnie ciekawie, ale... Musi za takie uchodzi.
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Sob Maj 20, 2017 8:44 pm

Gwen pochwyciła nieco rozkojarzone spojrzenie chłopaka, kiedy wspomniała o Starku. Podjęła temat. Chciała dowiedzieć się, jakie są różnice pomiędzy jej uniwersum a tym światem. Mogła zacząć od porównania tego bilionera.
- A jaki on w ogóle jest? Ten Stark? U nas na uczelni krążą o nim różne legendy, ale nie jestem pewna, w co mam właściwie wierzyć. – Westchnęła ciężko, przyglądając się chłopakowi. Gwen było bardzo trudno nadążyć za tą rzeczywistością. Sama nie wiedziała, czy utknęła tutaj na zawsze, czy może jednak uda się jej naprawić zegarek. Tylko do kogo mogłaby się udać z prośbą o pomoc? Kto by jej nie odprawił z kwitkiem? Parker? Ale co on mógł… - Właściwie to dziewczyny głównie mówią o jego podbojach miłosnych. – Wydała z siebie jęk obrzydzenia. – Ale wiadomo jak to na studiach. Niektóre za punkt honoru obierają sobie, by dobrać się do któregoś z wykładowców. Naprawdę ich nie rozumiem… - Puknęła się w czoło. – Jak będziesz na studiach, to nigdy nie zadawaj się z dziewczynami. Niektóre chociaż zdolne, są puste.
Gwen zupełnie nie przejmowała się tym, że jej rozmówca nieco przygasł i właściwie od samego początku to ona zasypuje go różnymi wiadomościami. Taka już jednak była – pozytywna, wesoła i wiecznie uśmiechnięta. Jej kąciki ust były wciąż w górze, gdy mówiła do Billy’ego.
- Ładne imię. Billy. Miło mi jest Cię poznać. – Choć miała na końcu języka pytanie o wiek, to i w tym przypadku zdążyła ugryźć się w język. Nie będzie wypytywać o dalsze informacje personalne. Nie było jej to potrzebne, zresztą nie prowadziła żadnego dziennika.
- Ciężko było? – zapytała, słysząc o przeprowadzce. – Ja też niedawno się przeprowadziłam. Najbardziej tęsknię za swoim tatą i przyjaciółmi. – Najgorsze było to, że nie miała z nimi żadnego kontaktu. Nie wiedziała, czy się o nią nie zamartwiają. O to, że w jej świecie jest raczej dobrze, nie martwiła się. Było wiele innych superbohaterów, którzy uratują dzień. Bała się, że uznali ją za martwą. Gdyby tylko mogła im wysłać jakąkolwiek wiadomość – list w butelce, esemesa, znak dymny… Cokolwiek! Byłaby wtedy zupełnie spokojniejsza. – Ale w nowym miejscu też sobie znajdę innych przyjaciół. Wszędzie są dobrzy ludzie, tylko trzeba się rozejrzeć. – Chyba tymi słowami bardziej pocieszyła samą siebie. – Ja teraz jestem na praktykach. Dostałam stypendium z uczelni. – I to rzutem na taśmę, bo przecież dopiero od niedawna chodziła na zajęcia w tym świecie… Oh, dlaczego to wszystko było takie pogmatwane?!
Powrót do góry Go down
Lightningrod

Lightningrod


Liczba postów : 58
Data dołączenia : 23/11/2016

Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Nie Maj 21, 2017 7:28 pm

- Nie wiem tego - Billy naprawdę nie wiedział - Jestem tylko dzieciakiem...
No był. Chociaż to tylko część prawdy. Spotkał Starka. Raz. Na krótką chwilę. Nie zachowywał się... Superbohatersko. Nie mógł jej powiedzieć o tym spotkaniu. I szczerze mówiąc, nie bardzo miał ochotę. W dodatku Gwen rzucała w niego tekstami pocieszającymi i mającymi go upewnić co do przyszłości po przeprowadzce. Nie żeby Billy ich potrzebował. Jeśli chodzi o przeprowadzki, był weteranem. Mało kto spędza tak mało czasu w tak wielu miejscach jak jego rodzice kiedyś.
- Zawsze możesz ich odwiedzić.
On nie mógł. W każdym razie nie ojca.
- Gratuluję stypendium. Na jakiej uczelni?
Powrót do góry Go down
Gwen Stacy

Gwen Stacy


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 03/04/2016

Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1Nie Maj 21, 2017 11:14 pm

Gwen naprawdę nie wierzyła, że to się dzieje. Dużo mówiła, owszem, ale kiedy po jej monologu, chłopak wtrącił zdawkowo kilka słów, miała wątpliwości czy:
1. Jest zdrowy na umyśle,
2. Może go onieśmiela (chociaż Stacy nie uważała, że należy do ładnych dziewcząt),
3. A może słoneczko mu przygrzało i ma uszkodzony ośrodek mowy?
Wiecie. Gwen była za bardzo mądrą osóbką. Nie lubiła biernych słuchaczy. Jej sąsiad – Peter Parker był nieśmiały, ale zawsze potrafił wtrącić kilka słów i opinii, kiedy rozmawiali. Czasami gdy nie wiedział, co ma powiedzieć, po prostu nadrabiał miną albo czynami. Tęskniła za nim. Wciąż nie mogła uwierzyć w to, że Petera już nie ma i dał się pochłonąć czemuś tak strasznemu… Walka przeciwko niemu była najcięższą rzeczą, jaką musiała zrobić w swoim życiu.
To teraz Gwen miała niedorobioną minę, kiedy pochłonęły ją wspomnienia. Nie była jednak to jej wina – to tylko ten chłopak sprawił, że zaczęła wspominać Parkera. Nie chciała dłużej pozostawiać Młodego (bo tak go nazwała w myślach) w niepokoju. Starała się być miła, została olana. Trudno. Musiała się do tego przyzwyczaić.
Wtem usłyszała głos wołający o pomoc, dobiegający z pobliskiej budki z hot-dogami. Zerknęła na swoją torbę. Nie miała chwili zawahania. Wiedziała, że musi pomóc.
- Wiesz? Muszę już lecieć. – Nie odpowiedziała mu na pytanie dotyczące uczelni. Przynajmniej w tej kwestii ją słuchał, nie wiedziała, czy ma mu wręczyć za to medal. Jeśli jednak będzie takim mruczkiem, dziewczyny raczej nie znajdzie.
Gwen szybko złapała swoją torbę i pobiegła w stronę przebieralni. Odczekała chwilę zanim wybiegła z niej jako Spider-Gwen. Nareszcie coś się dzieje!

[Z tematu.]
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Surfrider Beach - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Surfrider Beach   Surfrider Beach - Page 3 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Surfrider Beach
Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3
 Similar topics
-
» The Diplomat Beach Resort
» Whitehaven Beach, Whitsunday Island

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Malibu-
Skocz do: