Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Pomnik Waszyngtona

Go down 
3 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Pią Cze 08, 2012 12:54 pm

First topic message reminder :

Pomnik Waszyngtona - Page 2 240px-Washington_Monument_Dusk_Jan_2006

Mierzący prawie sto siedemdziesiąt metrów i ważący około osiemdziesiąt tysięcy ton obelisk upamiętniający prezydenturę George'a Washingtona, znajdujący się w parku National Mall.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com

AutorWiadomość
Gość
Gość




Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Wto Wrz 09, 2014 8:49 pm

Dziwił się, że dziewczę nie widziało tego, iż ktoś się zwyczajnie bawił jej kosztem. Może jednak tak było jej dobrze? Być może to sprawiało, że czuła się komuś potrzebna, co w przypadku samotności jest jak miód na starte kaszlem gardło. Zastanowiła go jednak lekkość tych słów i to jak bez emocjonalnie do tego podchodzi. Czyżby naprawdę dziewczynie obojętny był jej własny los? Może do tego właśnie doprowadziło takie długotrwałe traktowanie? Nawet to ma sens z racji tego, że pewnie tak dużo jej wartości nikt nie wpajał, tylko podaj, wykryj, pozamiataj w jej wypadku. W zamian dostawała przetrwanie, czyli jedzenie i dach nad głową.
Zauważył, że zaczęła nerwowo czegoś szukać pod sukienką, jednak po chwili to znalazła chyba, bo na jej twarz wrócił spokój. Może to było coś cennego, co miała dla siebie? Taka przestrzeń lub przedmiot przypominający o dobrej chwili, memento tak zwane. Noiro takie coś miał, ale tego raczej by nie zgubił, w końcu blizny się nie gubi, zresztą tak głęboka będzie zawsze w jakiś sposób widoczna. Pamiątka po tym jak pierwszy raz kogoś uratował. Musiał się pogryźć i otworzyć sobie ranę, ale gra była warta świeczki bo chodziło o czyjeś życie, mało tego chodziło o życie Gamory, gdyż trucizna widocznie była dla niej za mocna. Ale to tylko etap przeszłości, gdyż obiecał jej że ułoży sobie normalnie życie do jej powrotu… co nie było łatwe z racji tego, że nie posiadał dokumentów chociażby albo opiekuna prawnego. Był on i J. Razem przeciwko światu (bez skojarzeń proszę).
- Jesteś odważna mimo wszystko tam byłaś – posłał jej uśmiech, taki szczery lekki bo faktycznie ją podziwiał, że dała radę wytrzymać takie okropieństwa, na dodatek była dziewczyną. Nie żeby był jakimś szowinistą, ale nie powinna tego oglądać w tak młodym wieku, właściwie to nikt nie powinien. Zbrodnie nie powinny się dziać, nie powinna istnieć chciwość, a jednak istniała. Istniała od zarania dziejów pchając ludzi do samozagłady poprzez wojny czy inne metody uśmiercania. U podstaw każdej zbrodni leży chciwość lub jej odmiana. Jest to próba zaspokojenia naszej wewnętrznej pustki. Czy Noiro był taki? Jasne, że był bo chciał pokoju dla świata i jednocześnie dla siebie.
- W takim razie zajmiemy się poszukiwaniem i koszmary przestaną się pojawiać – podrapał się po głowie i lekko się speszył bo nie do końca wiedział czy to pasuje dziewczynie. Jednak było czuć, że coraz śmielej z nim rozmawia, zresztą on z nią także. Nie był tak bardzo skryty jeśli komuś pomagał. Czuł, że druga osoba często potrzebuje tego otwarcia się by móc samej się otworzyć. Noiro chciał ją wysłuchać i pragnął ją poznać bliżej, w sensie jej przeszłości jej planów, tego jak się czuje. Ogólnie bardzo blisko, nie w tym drugim sensie bo na to za młody mentalnie, ale blisko poznać.
Chwilę się zastanowił, w sumie rozumiał ją bo samotność i jemu doskwierała. Dekady spędzone w samotności na podróżach w poszukiwaniu domu. Lekko się skrzywił bo chyba, źle ubrała to w słowa i zabrzmiało to tak, jakby właśnie się sprzedawała. Ale czy on nie robił tego samego? Czy nie robią tego pracownicy na budowie? Sprzedają swoje ciało, swoją pracę by ukończyć budynek i zarobić na tym.
- Rozumiem Cię. Też długo byłem sam, ale nie jestem bo będziemy razem podróżować – posłał jej nieśmiały uśmiech i oparł się o ławkę. Cierpienie. Czym tak naprawdę jest? Czy to fizyczny dyskomfort? Czy raczej odmiana strachu przed bólem albo innym czynnikiem? Czasem dzieciaka nachodziły takie myśli po nocy i rozmyślał o tym. Potem oczywiście był niewyspany i marudny. Dziewczyna była do niego podobna bo też miała w sobie ten altruizm. Też chciała za kogoś się poświęcać, pokutować. Objął ją czulej i przymknął oczy kierując je ku niebu – Kto wie? Może faktycznie znaleźli ukojenie? Może osoby, które zginęły wdzięczne są za to że rozwiązałaś ich sprawy? Jednak co do cierpienia to każdy z nas jednocześnie go doświadcza i nie doświadcza. Doświadczamy swoje, ale nigdy nie doświadczymy tego co ktoś uznaje za cierpienie. Ty jesteś wyjątkiem i możesz to doświadczyć, dlatego jesteś w stanie każdego zrozumieć – patrzył się w niebo, a wszystko mówił spokojnym tonem, kiedy to trzymał ją w swoich objęciach. Jak starszy brat do młodszej siostry, chociaż po czułościach i reakcjach to może ktoś więcej. Kiedy przyznała J. rację Noiro mimowolnie się roześmiał, a potem spojrzał jej w oczy. Piękne i kuszące oczęta z nutką tajemnicy i samotności. Samotności, która przemija. Podjął decyzję.
- Teraz moja kolej by Ci coś pokazać. Pokaże Ci kawałek – usadził ją sobie na kolanach i obejmując ją od tyłu przed nią zrobił niewielką wyrwę. Czarnofioletowy uskok migał lekko energią. Nie wydzielał ciepła ani zimna, zwyczajnie sobie był lekko się poruszając. Był wielkości może arbuza. Noiro wychylił się przez jej ramię i zerknął – Mogę zrobić większy. Ogólnie ten korytarzyk prowadzi do różnych wersji świata, w którym się znajdujemy. Zawsze jest inny świat po którym podróżuje, chociaż jakimś cudem zawsze wracam tutaj. No dalej nie bój się włóż rękę – powiedział i ujął ją za dłoń i wsunął razem z nią rękę. Energia lekko zaiskrzyła, ale nic się nie stało. Ręce przeszły przez Rift, a potem zostały wyciągnięte. Noirowi zabiło troszke mocniej serce kiedy ujął jej rękę, ale to chyba z racji tego że się może troszkę zmartwił że dziewczę się przestraszy? Czuł dziwne uczucie w żołądku, a nie był to głód czy nieświeże burito.
- Historia o chłopczyku wędrującym po światach. Pamiętaj o tym – zamknął wyrwę i przytulił się do niej, zaraz ją jednak zdjął z kolan, jeśli oczywiście chciała. Sam nie wiedział czemu to zrobił, ale chyba dlatego żeby zasłonić przed ewentualnymi gapiami dziurkę w rzeczywistości.
- Wyspałaś się chociaż trochę? – zapytał ziewając i opierając się o nią. Troszkę go sen zmorzył bo on nie spał, gdyż jej pilnował. Jednie drzemał od czasu do czasu ale tak naprawdę się nie wypoczywa w ten sposób.
Powrót do góry Go down
Lilith

Lilith


Liczba postów : 19
Data dołączenia : 22/08/2014

Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Sob Wrz 13, 2014 9:53 am

-Nie byłam odważna... po prostu znam inne znaczenie strachu- ponownie wzruszyła ramionami. W sumie jakby się nad tym zastanowić to jeszcze nigdy nie przeżywała swojego własnego strachu. Nigdy nie bała się o swoje życie, nie bała się samotności, nie bała się swojej krzywdy. Nigdy też nie bała się tych obrazów, które jej pokazywano czy też rzeczy, które widziała na co dzień. Było to dla niej na tyle normalne i zwyczajne, że nie czuła do tego strachu. To jest tak jak inni oglądają horrory - jeśli się do tego przyzwyczaisz to mało co jest w stanie cię wprawić w zaskoczenie, a co dopiero w przerażenie.
Chwilę potem zaczęło robić naprawdę dziwnie. Noiro posadził ją sobie na kolanach i... zrobił dziurę w przestrzeni? Co to ma być.
-O jej! - wyrwało się mimochodem z jej ust. Nie wierzyła w to co się przed nią otworzyło. Nigdy wcześniej nie widziała czegoś takiego! Na wszystkie dziwactwa, które ją spotkały to przechodziło wszelkie granice! Zupełnie nie mogła tego przypisać do czegokolwiek co wcześniej widziała. Oczy skrzyły jej z ciekawości i zainteresowania.
-Niesamowite- dodała gdy tylko jej dłoń została przeciągnięta na drugą stronę przejścia. Coś niesamowitego. Skinęła głową na znak, że pamięta bajkę, a nim zdążyła coś więcej dodać Rift zniknął i wszystko zdało się wracać do normalności.
-Tak, jest dobrze- powiedziała spokojnym tonem unosząc oczy ku gwieździstemu niebu
-Teraz Ty się połóż i trochę pośpij, ja posiedzę - zaproponowała wygramalając się ze śpiwora. Chciała by miał więcej miejsca, a i jej oddech się przyda. Nieprzyzwyczajona do spania obok kogoś czuła się trochę dziwnie, więc nie zamierzała mu przeszkadzać. Kto wie? Może by zaczęła go niechcący kopać, szturchać? Znów by jej się coś przyśniło i chłopak by się nie wyspał.
Założyła jego bluzę tak by przypadkiem nie zmarzła i usiadła na oparciu ławki znów unosząc oczy ku górze. Tyle emocji i wrażeń jednego wieczora... wiedziała że już nie uda jej się zasnąć, oj nie. Mówi się, że wszystko jest już zapisane tak więc i ich spotkanie nie było przypadkowe. Może właśnie o to chodziło? Może właśnie miała spotkać kogoś kto pokarze jej nieco inne oblicze świata? Wszystko dopiero miało być przed nią.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Sob Wrz 13, 2014 12:26 pm

Ciekawe jakie znaczenie strachu znała dziewczyna? Może chodziło jej o inny rodzaj strachu, bo przecież strach jest tylko jeden, chociaż ma wiele twarzy. Można bać się robaków, krwi, ludzi lub czegokolwiek innego bo w końcu na wszystko znajdzie się ktoś kto może się tego bać. Celem raczej jest to, że zawsze jest ten sam strach, to samo uczucie. Dochodzą do tego oczywiście jakieś bodźce zewnętrzne ale sam strach się przecież nie zmienia. Chociaż w jej wypadku znaczenie tego pojęcia mogło się zatrzeć, skoro mogła komuś coś pokazać i poczuć to co ta osoba poczuła. Może czuła strach innych ludzi, przez co zatraciła pojęcie własnego? Ewentualnie mogła uodpornić się emocjonalnie na to i np. widok rozpłatanego człowieka nie robiłby na niej wrażenia. Każdy się jednak czegoś boi, zatem co było jej fobią? Jedynie pokiwał głową, że przyjął do wiadomości to co powiedziała, chociaż to było dosyć logiczne to jednak dawało wrażenie jakby ona całkowicie była odporna na strach. Jest jedna rzecz, której każdy się boi bezwarunkowo. Jest to śmierć.
Noiro: Jednak trzeba było wykonać pierwszy krok i widzieć to po raz pierwszy. Przecież nie urodziłaś się z odpornością na takie sceny. Być może… wykształciłaś sobie jakąś odporność psychiczną na to.
J.: Z drugiej strony próbujesz ukryć to czego sama się boisz. Głęboko w sobie
– powiedział głosik ziewając przy tym ospale. Widocznie dopiero się obudził, tylko pytanie jak energia może się budzić? Ma startup jak żarówka, która się nagrzewa czy coś? Pewnie tak, chociaż kto go tam wie, w końcu nawet nie ma ciała.
Dziewczyna widocznie była pod wrażeniem tego co Noiro jej pokazał. Każdy byłby zresztą widząc taki mały uskok w rzeczywistości. Wielu pewnie by uciekło myśląc, że zaraz coś z niego wyjdzie, ale nic mylnego. Zresztą po to Noiro się rozglądał uważnie czy nikt oprócz Lilith tego nie widzi. Zresztą był jej to winien, z racji tego że podzieliła się z nim swoim sekretem. Chociaż… co jeśli zrobiła to specjalnie by zyskać jego zaufanie? Nie no tak młoda dziewczyna chyba nie może być kimś złym, zwłaszcza że sama wygląda jak 7 nieszczęść. Głodna, lekko wychudzona, bezdomna, samotna dziewczyna i tyle. Z dziwną mocą, ale co z tego. Dzieciak mimo wszystko ją lubił, a zwłaszcza się do niej przytulić. W sumie to był też podświadomy pretekst, żeby być z nią blisko w sensie to przeniesienie na kolana. Wyglądała na całkiem odprężoną po jej gestach i głosie, zresztą taki był jego cel. Tak samo jak miał na celu pokazanie jej troszkę inną wersję świata, gdzie nie jest samotna. Nikt nie powinien być. Troszkę mu zrobiło się smutno wewnętrznie jak zsunęła się z kolan i wygramoliła ze śpiwora, chociaż on sam był śpiący troszkę.
- Dobrze. Do świtu i tak niedługo, więc długo nie będę spał. Znaczy jeśli chcesz możesz się przespać bo mam czujny sen i nas w razie czego obudzę – powiedział delikatnie się przeciągając by jej nie zahaczyć ręką przypadkiem. Kiedy usiadła sobie na oparciu ławki on przysunął się i oparł o nią, a następnie zawinął w śpiwór. Wcześniej jednak schował do niego worek z rzeczami, na wypadek jakby Lilith przysnęła a Noiro jakimś cudem miał twardy sen i nie zauważył, że ktoś ich okrada. Przezorny zawsze bezpieczny. Ziewnął ospale i przymknął oczy.
- Dobranoc Lilith – objął jej nogi niczym poduszkę i zaczął drzemać spokojnie, acz uważnie. Było mu wygodnie i całkiem fajnie ze względu na takie dziwne uczucie w żołądku kiedy tak sobie spał obok niej. Nie zdawał sobie uwagi z niebezpieczeństw jakie mogą się czaić, zwyczajnie spał smacznie wyglądając przy tym nieziemsko uroczo jak na faceta. Delikatne, spokojne rysy twarzy, które już były w objęciach morfeusza.
Powrót do góry Go down
Lilith

Lilith


Liczba postów : 19
Data dołączenia : 22/08/2014

Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Pon Wrz 15, 2014 6:30 pm

-Oczywiście, że nie urodziłam się z odpornością na to... po prostu minęło tyle czasu, że stało się dla mnie to normalne - wtrąciła. Pewnie gdzieś głęboko w podświadomości ukryte były dramatyczne wspomnienia z tego jak mogła przeżywać pierwsze obrazy, ale jeśli by się tak nad tym zastanowić to można by zakwalifikować to może do kategorii ofiary jakiegoś dramatycznego wypadku. Umysł po prostu stara się zamaskować i ukryć dramatyczne wspomnienia przed świadomością tak by jej nie uszkodzić. Była taka szansa, albo po prostu naprawdę w końcu przestało robić to na niej takie wrażenie, kiedy przestała się z tym w jakikolwiek sposób utożsamiać, albo utożsamiać z tym kogoś. Traktowała to z serii filmy xD (x to liczba naturalna określająca poziom efektów w kinie). Miał początek i koniec, a jak zwykło do większości horrorów urwany w takim miejscu, że nie miał sensu.
-Nie boję się niczego- obruszyła się nieco.  Sugerował jej coś czego nie doświadczała i nie zamierzała się z tym w jakikolwiek sposób zgadzać. Wiedziałaby gdyby sama odczuwała to co niektóre ofiary, ale jakoś jej się to nie zdarzało. Zwykła przeżywać lęk innych.
-Dziękuję, ale nie dam rady już spać... rozbudziłam się zbyt mocno- wyjaśniła beznamiętnie wzruszając ramionami po raz wtóry tej nocy. Serio, ktoś mógł pomyśleć, że ma strasznie luźne podejście do życia. W sumie jakby się tak nad tym zastanowić to tak właśnie było. Nie przejmowała się ani sobą, ani nikim innym. Każdy kto był jej kiedyś bliski zdążył już umrzeć.
-Branoc - zamyślenia wyrwały ją jego słowa, ale kiedy ułożył się do snu i zdał się odpływać wróciła do przerwanej myśli. Ale spokojnie! Jej myśli ani trochę jej nie dołowały. Była jak taki Wilk Stepowy... kiedyś trafił jej się w ręce tekst i do tego typu ludzi się zaliczała. Miała jakiś swój bliżej nieokreślony cel w przyszłości i do niego po cichutku zmierzała. Starała się po swojej drodze nikogo nie zaczepiać, nie krzywdzić, nie plątać... jak się jednak okazywało to nie było takie proste. Ale jaki był jej cel? Sama do końca nie wiedziała. Może i Noiro miał rację z tym domem, którego będą poszukiwać - nikt nie powinien sam włóczyć się po tak wielkim świecie zwłaszcza jeśli jest nastolatką. W sumie na upartego mogłaby się zatrudnić w drobnym biurze detektywistycznym jako główny aparat rozpoznawczy. Fucha pewnie byłaby dobra, płacić by płacili, znalazłaby sobie jakieś przytulne mieszkanko i przeczekała najgorsze chwile. Nawet ta wizja nie brzmiała dla niej tak źle. przez te kilka dni chodziła w takim amoku, że nie wiedziała gdzie jest północ, a gdzie południe. Mimo tej wielkiej swawoli nie miała chwili by po prostu usiąść i pomyśleć. W sumie logiczne dla kogoś kto był po lekkim szoku, jednak tu patrząc w te gwiazdy powoli rysowała sobie plan w głowie. Nie był on idealny, dobrze przemyślany czy chociaż szczególnie inteligentny, ale jej. Jej własna decyzja o jej własnym losie.
Uśmiechnęła się do siebie wysuwając spod ubrań medalion i zamykając go w swoich delikatnych dłoniach.
-Chyba wiem co powinnam zrobić- kąciki jej ust uniosły się jeszcze wyżej, a wszelkie zmartwienie, które do tej pory mogłoby się malować na jej twarzyczce odpłynęło gdzieś w niepamięć. Ta noc widocznie miała jej przynieść wiele nowych motywacji.
Jeśli by tak szczerze pisać to warto by zauważyć, że dopiero po dłuższej chwili dostrzegła, że brunet śpi przytulony do jej nóg. No to naprawdę było osobliwe, ale na swój sposób przypominało jej o czymś mocno. Pogładziła go delikatnie po włosach i wróciła do zabawy medalikiem obracając go na wszystkie strony w dłoniach zupełnie jakby uczyła się go na nowo...
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Pon Wrz 15, 2014 10:48 pm

Tego się dokładnie spodziewał, że nabyła tą odporność. Powiedzmy sobie szczerze, że żaden człowiek nie jest zimny od urodzenia. No może poza pewnymi wyjątkami pokroju klonów z modyfikowaną pamięcią czy innego typu sztucznego człowieka rodem z Science Fiction. Słabego SF zresztą. Inne reakcje miał Noiro kiedy po raz pierwszy użył swojej mocy. Było to raczej zaskoczenie, a potem ciekawość, która rosła do tego stopnia, że pierwszy raz wszedł do Riftu. Wtedy przeżył swoją dziewiczą przygodę, która reakcją łańcuchową pociągnęła serię kolejnych, aż w końcu chłopak się zatracił i nie mógł odnaleźć domu swego. Nie miał domowego ogniska, do którego mógł w każdej chwili wrócić, musiał się błąkać i wykonywać swoją ciężką pracę by to specjalne miejsce odnaleźć. Miejsce, gdzie byłby bezpieczny i szczęśliwy, miejsce gdzie miałby bliskich oraz rodzinę. Może namiastkę tego czuł kiedy był z Lilith, która przeżywa dokładnie ten sam syndrom braku dachu nad głową? Jej obruszenie wydało mu się dziwne i troszkę nielogiczne oraz lekko… dziecinne? Tak, chyba tak to można nazwać, w końcu dzieci zawsze mówią że niczego się nie boją. Każdy ma swoją fobię, z którą kiedyś musi się zmierzyć. Kwestia tego czy mamy świadomość tego iż ją mamy czy jeszcze nie. W każdym razie pokiwał głową, bo też widział że dziewczyna raczej nie uśnie. Zresztą była dziwnie luźna przy nim, bo przecież nie miał porównania jak normalnie się zachowuje Lilith. Może troszkę za bardzo luźna, ale to sugerowało że są do siebie dosyć podobni. Widział sporo kawałków jej przeszłości i może to, że zawsze jej się nie powodziło ukształtowało to jak się teraz zachowuje, tą beztroskę. Jakby szukała śmierci by znaleźć się przy bliskich osobach.
Mimo tego, że spał oparty o nią to jej głos wybudzał go do stanu pół snu. Noiro mimo wszystko był czujny podczas spania, bo już parę razy się na tym przejechał i zwyczajnie nauczył się tak spać. Trudno go było okraść w nocy, a jeszcze trudniej podejść. Prawie jak polować na czujnego zająca, który jest postawiony w stan gotowości. Poczuł nawet jej dotyk na włosach, ale nie wybudzał się tylko coś pomruczał, po czym mocniej się przytulił do jej nóg. Śnił sobie o kolejnej podróży, a we śnie, obok niego stała dziwna, czarna sylwetka jakby wypełniona kosmosem. Była postury męskiej, a jego oczy błyszczały niczym rozżarzone słońca. Obaj znajdowali się w wielkim pokoju przypominającym planetarium, które wyświetla obraz Drogi Mlecznej. Jedno było dziwne w tym śnie. Istota odganiała od siebie jakąś dziwną, zieloną mgiełkę, które próbowała do niej przylgnąć. Noira ona jakoś nie atakowała, a zwyczajnie przyległy małe kawałki do niego. Po chwili czarna istota złożyła ręce przed sobą i z jej rąk wyleciał czarny promień, który uderzył dzieciaka, co poskutkowało jego obudzeniem. Po może 2-3 godzinach się obudził w miarę wypoczęty, tak by nie zamulać za bardzo. Ziewnął i spojrzał na Lilith, po czym posłał jej uśmiech.
- Moja kolej chyba, ale jak nie chce Ci się spać to możemy posiedzieć i pogadać – spojrzał na niebo, które nadal było ciemne, ale gwiazdy zrobiły się mniej wyraźne. Ludzi praktycznie wcale tu nie było, jak zresztą w momencie kiedy kładł się spać. Noiro w sumie jakoś dziwnie się czuł i pewna rzecz przyszła mu na myśl.
- Ej Lilith… mogę się o coś zapytać? – usiadł obok niej i podkurczył kolana, a potem spojrzał na nią – miałaś kiedyś kogoś bardzo ważnego, kogo chcesz chronić nawet nie znając do końca tej osoby?
Powrót do góry Go down
Lilith

Lilith


Liczba postów : 19
Data dołączenia : 22/08/2014

Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Pią Wrz 19, 2014 6:47 pm

Lilith siedziała na tym oparciu mimo, że robiło się naprawdę powoli niewygodne, ale wiedziała, że nie ma sensu narzekać. I tak pewnie mniej wygodnie byłoby jej na dworcu więc po prostu trzeba było brać to co los dawa. Takie bardzo piękne podejście jak na tak młodą dziewczynę. Przez ten czas miała chwilę by podziwiać nieboskłon. Ten głęboki granat i drobne błyszczące gwiazdy. Każda z nich miała swoją historię i każda z nich była na swój sposób wyjątkowa. Nawet jeśli te, na których istniało życie musiały być oddalone o setki czy nawet tysiące lat świetlnych nie tylko to sprawiało, że można było się zatracić patrząc na nie. To było niezwykłe, że mimo tego, że można żyć tysiące kilometrów od siebie, na drugim końcu globu to i tak żyje się pod jednym niebem. Pod jednym księżycem czy też jednym słońcem. Jeśli tak by na to spojrzeć to zawsze jest si blisko nawet tych, którzy wyruszyli w świat. Zawsze jest się pod tym samym niebem... nawet jeśli w przestrzeni wydaje się być ono inne, nawet jeśli widzi się inne gwiazdy to nadal nie musi być to wszystko tak odległe jak się zdaje. Zawsze można być dalej.
Kiedy tak dywagowała usłyszała ziewnięcie. Noiro wrócił do żywych. No cóż. Nie trwało to nawet tyle ile spodziewała się czekać. Naprawdę wystarczyło mu tak niewiele snu? A może to wcale nie była taka krótka chwila? Nie miała przecież ani zegarka, ani telefonu by kontrolować ile tak siedzi i pilnuje. Choć póki noc trwała nie mogło minąć zbyt wiele czasu.
-Nie, jakoś naprawdę nie chce spać- powiedziała unosząc kącik ust ku górze. Za dużo jak na razie. Była tak rozbudzona, że o śnie mowy być nie mogło.
-Jasne, że możesz... już chyba wiesz o mnie wszystko więc chyba mogę odpowiedzieć na każde pytanie - uśmiechnęła się delikatnie patrząc na niego w zaciekawieniu. Czy było jeszcze coś co chciałby wiedzieć? Przecież w sumie pokazała mu już wszystko. W skrócie, bo skrócie, ale niby wszystko. Jakoś nie miała oporów przed pokazywaniem mu tego. Najpierw użył czasu przeszłego, a na sam koniec użył teraźniejszego. Może to był przypadek, a może jednak interpretacja był bardziej zlożona niż myślała. Nie mniej nie miała jakiejś wielkiej ochoty na rozwiązywanie tego typu zagadek.
-Wiesz dobrze po tym co Ci pokazałam, że nie mam już nikogo ważnego... wszyscy gdzieś zginęli- odpowiedziała szczerze po czym jeszcze dodała -ale jeśli chciałbyś znać moją opinię to powiem tyle - najlepiej zaufać sobie - może każdy może nas oszukać łącznie z nami samymi, ale jeśli sobie nie możemy ufać to zaczyna robić się ciężko.. no ale gadam bez sensu, ufaj sobie i intuicji i nawet najbardziej surrealistyczna sytuacja może wydać się oczywista.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Pią Wrz 19, 2014 7:16 pm

Zawsze Noiro był pacyfistą i jedynym czego pragnął był pokój na świecie i to by ludzie byli dla siebie dobrzy i życzliwi. Nic więcej nic mniej, takie było jego jedyne marzenie.  Wtedy nie musiałby szukać swojego domu, bo świat taki jaki by wtedy powstał byłby jego domem. Nie musiałby głodować, bać się o nocleg czy uważać by ktoś go nie okradł. Taki początkowo był jego sen, który potem przerodził się w ułudę. Najbardziej przeraża go wizja, że może się to nigdy nie ziścić, jednak pomimo tego znalazł pewien promyk nadziei. Pomyślał, że mógłby pomóc Lilith znaleźć dom. Mógł się czymś zająć by nie myśleć o tym, że jego marzenie jest niemożliwe do spełnienia. Ludzie zawsze będą się dzielić. Przez religię, politykę czy przekonania nigdy nie będą w stanie się dogadać, dlatego postanowił zacząć małymi kroczkami walczyć o swój świat. Pomagając tej dziewczynie znaleźć szczęście.
Posłała mu może lekki uśmiech co odebrał jako pewien rodzaj nagrody. Nie wiedział czemu ale jakoś tak lżej na sercu się czuł widząc jej wyraz twarzy. J. tylko zacierał rączki i zajadał popcorn obserwując to widowisko, które naprawdę go bawiło. Nieudolne próby wyrażenia się Noira zawsze wprawiały go w dobry nastrój, chociaż czasem zwyczajnie pomagał dzieciakowi jakimś słowem… ewentualnie zdaniem lub litanią ku pokrzepieniu lub zgnębieniu serc (częściej zgnębieniu, ale zdarzały się mityczne przypadki dobrego słowa od J.).
Faktycznie jego pytanie mogło wydawać się troszkę głupie, bo przecież pokazała mu dosyć sporo. Może odrobinę się zakłopotał przy tym, jednak po chwili widząc jej uśmiech zreflektował się i zadał tamto pytanie. Nie miał na celu motania jej w głowie, a raczej tak mu się powiedziało zwyczajnie. W żadne zagadki się nie bawił, ale to nie znaczy że ich nie lubił. Zagadka była niezamierzona. Uważnie jej wysłuchał i przytaknął, że przyjął to do wiadomości. Miała całkiem sporo racji, że sporo osób jest nas w stanie oszukać, nawet my sami siebie to często robimy.
Noiro: Gadasz z sensem, tylko że… - na moment się zaciął i wtedy na scenę wkroczył głosik… za długo czekał bezczynnie i się zaczął powoli nudzić, więc postanowił wejść na scenę.
J.: Noiro przestań pier***ć i owijać w bawełnę tylko jej powiedz, że chcesz być taką osobą – powiedział rzucając popcornem w ekran, a raczej w rzeczywistość, a że nie ma ciała to i popcorn był niematerialny. Biedny J. nie mógł nic za bardzo zrobić poza gadaniem od rzeczy. Noiro tylko ujął jej dłonie i posłał jej uśmiech przymykając oczy przy tym, by ukryć swój stres i zawstydzenie – Idź za tym smarkiem, tylko bądź grzeczna i go nie wykorzystuj za bardzo. No i nie naróbcie mi wnuków za chwilę, bo na to nie jestem gotowy – dorzucił głosik, po czym słychać było chrupanie kukurydzy, które po chwili zamilkło.
Powrót do góry Go down
Lilith

Lilith


Liczba postów : 19
Data dołączenia : 22/08/2014

Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Sob Wrz 20, 2014 4:32 pm

Lilith widziała jak chłopak stara się jej coś powiedzieć, ale szło mu ewidentnie ciężko. Dziwne bo sprawiał wrażenie bycia osobą naprawdę otwartą. Dla dziewczyny uczucie krępacji było raczej czymś obcym. Oczywiste, że jeśli ktoś otworzyłby drzwi do łazienki kiedy ta zamierzałaby zanurzyć swe drobne ciałko w wodzie lub wychodziła by spod prysznica na pewno spłonęłaby żywym rumieńcem, ale w relacjach międzyludzkich jakoś nigdy nie miała z tym problemu. Nawet pierwszy okres... choć to była raczej zabawna sprawa, którą wiedziała, że zapamięta do końca życia.
Miała może dwanaście lat... mieszkała już ze swoim kochanym Christopherem i obudziła się rano. Nic nowego. Nudne życie jak zwykle. Poszła do łazienki, umyła twarz, rączki. Zabrała się za przebranie w czyste ubranko, które każdego poranka szykował jej świeże. Można było czasem uznać, że chłopak ma pewne fetysze wybierając niektóre części jej garderoby, ale jakoś nikomu to nie przeszkadzało.
Ale do brzegu. Zdjęła swoją delikatną, bawełnianą piżamkę w paski i przewiesiła przez wieszak na ręczniki i spokojnym krokiem, jak ją pan bóg stworzył podeszła do wagi, która jak zwykle nie przekroczyła wagi 30 kg... zawsze była nieco niższa. W sumie to nie wiedziała po co ma się ważyć, ale skoro już miała to małe urządzonko w łazience to warto było z niego korzystać. Obróciła się na pięcie w kierunku ubrań położonych na malutkiej szafeczce na kąpielowe przybory i zobaczyła czerwoną, kropkowaną ścieżkę. Przestraszona swoimi wszystkimi obrazami, które widziała zaczęła krzyczeć na alarm coś na wzór: "Krew! Krew!". Opiekun niczym poparzony pojawił się w łazience po kilku krótkich chwilach i zobaczył zapłakaną dziewczynkę, w stroju małej Ewy płaczącej rozpaczliwie na środku kuchni po środku łazienki otoczona krwią (bez oczywiście żadnej przesady, bardzo dużo to jej tak nie było). Twarz młodzieńca najpierw zapłonęła drobnym ogniem, a potem ruszył na pomoc podopiecznej. Owinął ją ręcznikiem i mocno przytulił. Pytał czy nic jej się nie stało, czy się nie zraniła, a ta po prostu mówiła, że krew z niej kapie. Widać dziewczynka nie miała Wychowania Do Życia W Rodzinie, ani też dość uświadamiania by wiedziała co się stało dlatego też chłopak musiał pochwalić się umiejętnością szybkiego podejmowania ciężkiej decyzji i kojarzenia faktów w sytuacji życiowej... dobrze mu poszło i jeden z ich kryzysów po dłuższej rozmowie został zażegnany.
Oczywiście tej historii mu nie pokazała... bo rumieniec wyskakiwał jej na twarz za każdym razem kiedy o tym pomyślała i tym razem nie było inaczej.
Na szczęście dla bruneta głos przejął inicjatywę. Choć może to i gorzej. Dziewczyna z zaciekawieniem czekała na co się stanie i spokojnie dała ująć chłopakowi swe dłonie. Emanował z niego taki stres i zawstydzenie, że miała wrażenie, że zaraz jej samej się udzieli. Po prostu barwy tak tańczyły, że można było dostać normalnie kota!
Przytakiwała z uśmiechem na wszystkie słowa, akceptując bez jakiegoś większego pomyślenia temu co mówił, aż nagle zaskoczył jej w głowie jakiś przełącznik oczywiście z opóźnieniem.
-Jakie wnuki?!- niemal podskoczyła czerwona na twarzy. Co takiego ten głos sugerował!?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Pon Wrz 22, 2014 9:26 am

Dzieciak nigdy nie był dobry w mówieniu tego co leży mu na sercu, bo przecież nie był zbyt socjalną istotą. Nie spędzał dużo czasu z rówieśnikami, a gdy już kogoś takiego znalazł to najczęściej taka osoba albo go wykorzystywała ze względu na jego ufność albo zwyczajnie uciekała słysząc głos J. Każdy miał jakieś uczucie skrępowania na dane sytuacje, w jego wypadku akurat były to głębsze wyznania lub jakiekolwiek wyznania, a na dodatek w jakiś sposób ciągnęło go do Lilith inaczej niż do większości ludzi, którym pomagał. To było coś więcej, bo przede wszystkim nie chciał jej zostawić samej sobie. Zresztą była w podobnej sytuacji co on, czyli była głodna, bezdomna oraz samotna więc dlaczego nie pozbyć się jednego z ich wspólnych problemów czyli samotności? W gruncie rzeczy już ją powoli rozgryzał, że jej problemem nie był brak domu czy pieniędzy. Prawdziwym problemem, gdyby zagłębić się w tą jej przeszłość było to, że zawsze kogoś opuszczała i nigdzie nie zagrzewała miejsca. Samotność była jej największą zmorą i tą dziurę Noiro chciał jakoś załatać swoją obecnością oraz obietnicą, którą złożył. Poszukiwanie domu ma być tylko pretekstem, żeby z nim podróżowała bo prędzej czy później ona dom znajdzie. Kwestia tego by nie oszalała z samotności. Mimo bycia bardzo uczuciowym, a jednocześnie skrytym emocjonalnie (jeśli chodzi o uczucia głębsze) to był też dosyć bystry wbrew pozorom. Oczywiście zdarzało się, że czasem J. działał jak głos rozsądku i mówił rzeczy typu „nie wsadzaj palca do kontaktu bo kopnie, myj zęby każdego dnia bo złapiesz jakąś chorobę i będziesz bardziej paskudny niż teraz”. Może pełnił rolę takiego rodzica dzieciaka? Zawsze miał coś do powiedzenia i zawsze z dezaprobatą wypowiadał się na temat kijowych pomysłów, które mogły dzieciakowi przyjść do głowy.
Czasem jednak też kiedy zwyczajnie J. był znudzony to dopowiadał coś czego Noiro nie mógł powiedzieć. Coś co dzieciak chowa głęboko w podświadomości, a sprawiłoby, że chwila jest ciekawsza do oglądania. Niczym film albo teatr. Dla niego takim czymś było właśnie obserwowanie życia dzieciaka, chociaż robił to przymusowo bo był do niego przywiązany w jakiś sposób. Na pewno mentalnie bo wiedział co mu w duszy gra oraz w pewnym sensie astralnie.
Dzieciakowi zrobiło się trochę wstyd, dlatego lekko się czerwienił kiedy trzymał ją za rękę, lecz jednak mimo tego nie odwrócił wzroku od niej. Po chwili miał otwarte oczy i patrzył na nią uśmiechając się, aż krótko po jej reakcji jego lampka także zaskoczyła i spalił buraka. Stał się bardziej czerwony niż znak „stop”.
- Chwila, że co??? – rozejrzał się nerwowo jakby szukając J. Jedyne co uzyskał w odpowiedzi to śmiech, który dobiegł z pobliża Noiro. Głosik siedział sobie wygodnie w fotelu i zajadał popcorn śmiejąc się z nich jak z dobrej komedii. Miał ubaw po pachy widząc zawstydzonego dzieciaka, gdy po chwili zaczęły spadać kropelki na ich twarze.
- Oho… będzie burza, zmywamy się – powiedział szybko wyciągając z torby jej buciki i podając jej. Szybkim ruchem założył swoje i zaczął pakować śpiwór oraz koc. Zrobił to w miarę szybko bo już miał wprawę. Kiedy w końcu wszystko było spakowane stało się istne oberwanie chmury. Woda zaczęła spadać na nich niczym podczas prysznicu w ogromnej ilości. Mokli z sekundy na sekundę coraz bardziej. Noiro wziął Lilith za rękę i pociągnął w stronę jakiegoś zadaszenia sklepu obok, którego był zaułek. Kiedy już bezpiecznie znaleźli się pod dachem oboje byli mokrzy. Pogoda stawała się coraz gorsza, a w oddali słychać było pioruny uderzające dosyć głośno. Jeden nawet trafił jakiś wysoki budynek, który miał piorunochron. Dzieciak podświadomie przytulił do siebie Lilith, jakby chciał ją bronić, jednak zagrożenia tutaj nie było. Nie zauważył kiedy trzymał ją blisko siebie i wtulał jej głowę w swoją niewielką klatkę piersiową głaszcząc po głowie. Robiło się zimno, a oni byli mokrzy co mogło zaowocować jakimś przeziębieniem potem lub nawet zapaleniem płuc. Trzeba było coś na szybko wymyślić. Noiro miał przy sobie może jeszcze 3 koszulki na zmianę oraz jedne dodatkowe spodnie. Jakaś bielizna na zmianę też była.
- Musimy się przebrać bo możemy zachorować jeśli będzie zimniej – powiedział wtulając ją w siebie i pierwszy raz z takiej odległości oraz pozycji zerkając w jej oczy. Oczy pełne jakiegoś dziwnego nieznanego mu blasku i piękna. Ona za to mogła dostrzec troskę oraz coś więcej, jakieś zapewne nieznane jej uczucie głębsze, które gdzieś w kąciku wzroku sobie żyło własnym życiem i kiełkowało powoli.
Powrót do góry Go down
Lilith

Lilith


Liczba postów : 19
Data dołączenia : 22/08/2014

Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Czw Wrz 25, 2014 3:46 pm

Do speszonej słowami głosiku rozsądku Lilith po chwili dołączył Noiro, który spalił naprawdę uroczego buraka. Choć to było trochę dziwne, że tak długo zajęło mu kojarzenie. Przecież mężczyzna zdawać by się mogło od razu powinien wiedzieć o co chodzi w tak jasnej aluzji! A nie kobieta!
Nie dużo czasu miała by się nad tym zastanawiać, bo jakaś uporczywa kropla deszczu padła na jej nosek. Za nią kolejna i jeszcze jedna. Ubrała butki, które podał jej brunet i gdy tylko spakował wszystkie rzeczy dała się pociągnąć w kierunku osłoniętego miejsca.
Deszcz padał coraz mocniej, a przemoczone na wskroś ubrania - ah ta słodka delikatna sukienka, zaczęły mocno opinać się na jej delikatnym ciele nie zostawiając wiele wyobraźni. Tylko spoczywająca na jej ramionach kurtka co nieco zasłaniała. Choć w sumie dziewczyna nie zdawała sobie z tego sprawy, dopiero gdy chłopak mocno przycisnął ją do siebie poczuła jak mocno zarówno ubranie jak i on do niej przylegają.
Gdy wspomniał o tym, że muszą się przebrać zrobiło jej się trochę głupio. Spokojnie! To nie ze względu, że miałaby się przy nim rozebrać czy coś... o tym nawet nie pomyślała, choć jeśli by się nad tym zastanowić pewnie koniec końców i to by jej przeszkadzało. Ale na litość boską czy tego kto tak bacznie im się przygląda (czyżby strażnik z Azgardu?). Przecież ona nie miała w co! Sam dobrze wiedział, że jedyne ciuchy, które miała to ta cholernie przemoczona sukienka i jego własna kurtka. Ubrań nie wyczaruje.. choć naprawdę bardzo by tego chciała.
-Ale...- zaczęła trochę niezgrabnie -... ja nie mam w co się przebrać - dodała w końcu nieco śmielej. Pewnie szło by jej lepiej gdyby nie patrzył jej tak uparcie w oczy. Czuła się naprawdę dziwnie. Trochę jak takie dzikie zwierze... choć tu Noiro powinien się cieszyć, że jest człowiekiem... inaczej ponownie tego samego dnia ryzykowałby utratą albo choć trwałym okaleczeniem swojej ślicznej twarzyczki.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Pią Wrz 26, 2014 12:06 am

Nie jego wina, że chłopak nadal mentalnie był bardziej dzieciakiem niż facetem, dlatego aluzję załapał dopiero po chwili. Chociaż drugim czynnikiem, przez co wolniej skojarzył było to, że skupiał swoje myśli wokół Lilith, która wywoływała jakiś taki dziwny ścisk w jego żołądku. Nie wiedział czemu, ale takie coś wywoływała. Na pewno nie stare burrito.
Dostrzegł to, że ubrania przyległy do niej podkreślając jej kobiece kształty. Nie wiedział czemu, ale nagle chłopakowi zrobiło się gorąco i nadal czerwieniał. Czuł takie dziwne uczucie w klatce piersiowej oraz miał takie dosyć specyficzne myśli, których do końca nie rozumiał. Nie wiedział czemu tak reaguje na dziewczynę, która jest przemoczona i jest ukazane sporo jej kształtów. Widać było nawet bieliznę, a raczej jej część lub zarysy.
Tutaj nie ma żartów i zwyczajnie trzeba było się przebrać natychmiast. Inaczej organizm się wyziębi i gotowe zapalenie płuc, gdzie w tych warunkach ono może być śmiertelne. Nie pomyślał o tym, że dziewczyna może się wstydzić rozebrać przy nim, bo przecież chłopaczek nie mający za dużo kontaktu z ludźmi nie wiedział, że to może być aż tak wstydliwe. Owszem więcej niż spodnie nie ściągnie przy kimś. Mógł zostać w samej bieliźnie, ale czułby się dziwnie zwyczajnie. Ona nic nie miała przy sobie, dlatego chłopak musiał jej pożyczyć coś, by mogła się ubrać. Nie miał co do tego żadnych przeciwskazań, bo przecież najważniejsze jest jej zdrowie.
Wysłuchiwał jej jąkania się, po czym wyciągnął z worka jedną koszulkę i spodnie wręczając jej. Wyciągnął też koc, którym ich owinął, tak by zasłonić ich oboje – Przebieraj się. Nikt nie patrzy, a nie daruje sobie jak mi się tutaj przeziębisz – rozejrzał się uważnie za ewentualnymi gapiami, których jak na razie brak. Wrócił na moment do jej pięknych oczu i powiedział spokojniej, bardziej zachęcająco – Nie bój się, ja też nie będę podglądał. Zresztą nie mam jak, bo okrywam nas. Potem ja zmienię koszulkę i wycisnę wodę ze spodni i skarpetek. Jeśli masz przemoczone gacie to też mam jakieś zapasowe… - chwilę się zastanowił – spokojnie, wszystko niedawno prałem – uspokoił ją i zapewne ubiegł ewentualny bunt. Przytulił ją mocniej i okrył ich szczelniej. Czuł jej zapach, oraz ciepłotę ciała co miało na niego dziwny wpływ. Okrywanie miało na celu też to, że nie tracili ciepła za bardzo, a wzajemnie się ogrzewali tuląc do siebie. Czekał aż się przebrała, a kiedy to zrobiła i on zmienił koszulkę.  
- Wiesz Lilith? Cieszę się, że na Ciebie wpadłem i nie ważne jaką masz moc czy przeszłość to naprawdę Cię lubię taką jaka jesteś. Fajnie będzie razem podróżować, chociaż nie mam jakiś super warunków. Mamy jeden śpiwór oraz namiot, czyli musimy się tym podzielić – celowo użył liczby mnogiej z racji tego, że już ją traktował jak towarzyszkę podróży i jako członka stada. Swojego małego stadka, słowem zaakceptował ją taka jaka jest. Mimo wszystko wynikało, że muszą spać razem w jednym śpiworze i namiocie, jednak nie wyglądało na to, by miał coś jej przez sen zrobić czy ją molestować – Nie martw się, znajdziemy Ci jakieś kiecki żebyś miała na zapas potem, jeśli nie podobają Ci się te ubrania – powiedział pocierając jej ramiona, by je rozgrzać. Nadal okrywał ich kocem, by jak najlepiej grzać. Co jakiś czas jednak zerkał dziewczynie w oczęta, bo naprawdę mu się podobały i nie wiedział co go tak do nich ciągnie. Nutka tajemniczości oraz pewnego dziwnego ściśnięcia w żołądku, które znikało kiedy tylko to robił.
Kiedy nastał dzień Noiro pożegnał się z Lilith i polecił jej by czekała na niego wieczorami na dworcu. Tam będzie wpadał i to co uda mu się wypracować, tym się podzieli. Teraz powinien iść oraz znaleźć jakąś pracę by mieć na jedzenie. Ucałował ją ostatni raz w czoło, przytulił, zebrał swoje rzeczy, po czym poszedł. J. cały czas mu kwękał na uchem jakim to ciamajdą jest i jak to nie wykorzystać takiej okazji by zbliżyć się do takiej laski.
Z/T
Powrót do góry Go down
Cosmo the Dog

Cosmo the Dog


Liczba postów : 35
Data dołączenia : 15/11/2014

Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Pon Maj 25, 2015 8:00 pm

Ziemia. Niby Cosmo przebywał na niej już kiedyś, a wciąż jest dla niego obca. Ciśnienie i temperatura taka sama jak na Knowhere. A wciąż słabo przychodziło mu klimatyzowanie się na tej skorupie ziemskiej. Poszukiwania zbiegów nazywających siebie Strażnikami Galaktyki szły... po prostu jak krew w piach. Co zatem musiał zrobić kundel, wysłany w to miejsce? Odszukać, aresztować i sprowadzić ich z powrotem w miejsce w którym mieli być. Złamali prawo, a póki Pies Cosmo jest szefem ochrony tak długo będzie starał się, aby prawo było przestrzegane bezgraniczne. Nawet tutaj, choć ludzie z tej planety tak mało wiedzieli o tym co czai się w kosmosie, ale i w obecnym momencie. Tacy niewinni, nieświadomi niebezpieczeństw, cieszą się tą nieświadomością. Cosmo JUŻ nie należał do tego świata. Nie był mu przeznaczony.
Pies wszedł dumnym krokiem do parku. Chyba jedyne miejsce w którym ludzie nie będą myśleli, że jest głupim cyrkowcem. To chyba nawet lepiej dla niego. Jedynie co mogli myśleć to to, że jakieś dzieci przebrały go w kombinezon. Dobrze, doskonale. Każda improwizacja Cosmo to dobry plan. "Jeśli nie wiesz co robić, improwizuj". Tak mniej więcej mówili ludzie. Przynajmniej tyle według niego z nich pożytku.
Nie oglądał się za siebie, nie patrzył przechodniom w oczy dłużej niż 3 sekundy. Tyle w sumie mu wystarczyło, żeby przebadać ich umysły. Te ludzkie są zbyt proste do prześledzenia. Trudniejsze są tych istot, które nie mają ciała humanoidalnego jak na przykład kosmici. Być może kiedyś ewolucja u istot ludzkich dojdzie do takiego poziomu, że większość nie będzie mogła być poddana praniu mózgu. Ale to tylko badawcza myśl Cosmo. Pozbawiona jakichkolwiek jego osobistych wycieczek do ludzkiej rasy.
Usiadł wygodnie przy pomniku, siedząc w jego cieniu. Tego mu tylko brakowało.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Wto Maj 26, 2015 12:26 pm

Shiron już miał wybrać się na swoją misję, gdy dotarły do niego informacje, że nigdzie ma się nie ruszać. Jego cel rozpłynął się w powietrzu bez żadnego śladu i najwyraźniej generał nie otrzymał informacji o tym, gdy wydawał mu owy rozkaz. Mówi się trudno. Shiron był trochę rozczarowany, ale bez słowa odwrócił się na pięcie i powlókł się przed siebie. Nie zamierzał wyjeżdżać z miasta, bo wiedział, że może zostać wezwany na chociażby rozmowę z Moonstone. Dlatego też Shiron wykorzystał ten czas na przeniesienie chociażby paru swoich rzeczy do siedziby w Waszyngtonie. Jedna z zbroi znalazła swoje miejsce w niewielkim pokoju, który mu tam zapewniono. Podobnie jak sterta zwykłych ubrań i parę książek, z którymi ten się nie mógł rozstać, a były bezpieczne, bo żaden ziemianin jego języka nie znał.
Shiron korzystając z chwili wolnego stwierdził, że to dobry moment, aby przejść się po mieście. Ludzie z TB go łatwo znajdą, a on będzie do ich dyspozycji w każdym momencie. Tak o to Shiron wyszedł na spacer do parku. Miejsce, w którym chyba nigdy nie był, więc warto było pozwiedzać. Mężczyzna powoli się wlókł mając na sobie czarne spodnie, jakieś buty i szarą koszulkę. Ręce włożył do kieszeni i spoglądał po okolicy. Myślami powoli jednak odpłynął do starych dziejów i bitew. Wspominał podniebne potyczki u boku Lovisa przeciw całej armadzie przeciwników. Szedł z delikatnie spuszczoną głową myśląc o tym wszystkim. Nawet nie zauważył psa w dziwnym wdzianku, który zbliżał się do niego, równie powoli jak i Shiron przesuwał się w jego kierunku. Wszystkie wspomnienia były dla smoka po prostu zbyt świeże.
Powrót do góry Go down
Cosmo the Dog

Cosmo the Dog


Liczba postów : 35
Data dołączenia : 15/11/2014

Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Wto Maj 26, 2015 1:01 pm

A jednak była jakaś interesująca rzecz w ludziach, która powodowała, że pies z chęcią klimatyzował się pomiędzy nimi zachowując oczywiście wszelkie środki ostrożności. Nie wolno nikogo mieszać w nieznany świat. Nikt nie wie jak zareagowałby człowiek, zwykły, nieświadomy człowiek, który spotkałby się z kosmosem. Owszem, znajdywali się tacy ludzie jak Star Lord, którzy byli bez krzty poszanowania dla zasad zachowania tajemnic przed innymi. Nie można jednak go jakkolwiek za taki charakter ganić. Co to to nie. Dla Cosmo wystarczyłoby, że przestałby zachowywać się jak zdzieciniały dorosły. Listy gończe za całym jego składem porozwieszane były na całym Knowhere, a to jednak pies w kombinezonie zobowiązał się do sprowadzenia ich spowrotem w miejsce, gdzie powinni przebywać - za kratkami. Tym samym wyruszył na Ziemię. Nie wiedział jednak, że takie trudne będzie odszukanie ich statku. Przecież to serio jest duży statek. Wystarczająco duży, żeby ludzie go zauważyli. Pozostawało dalej go poszukiwać po całej Ziemi. A raczej po Ameryce. Tak mówiły współrzędne, osobny sygnał. I jedyny.
Cosmo merdał dalej ogonem, przeglądając swobodnie umysły przechodzących obok niego ludzi. Jedni posiadali dziwne przemyślenia, inni mniej. Znajdowały się też jednostki skrajnie patologiczne jak jeden przechodzień. Pedofilia. Cosmo nie chciał się mieszać w sprawy ziemskie, życie ziemianinów należy do nich. On nie jest już mieszkańcem Ziemi. Pochodzi z innej części kosmosu. Tak odległej od tego miejsca.
Patrząc w różne umysły w pewnym momencie pies wyczuł silniejszą blokadę umysłu. Dotyczyło to osoby kroczącej właśnie przed nim. Ubrany był w typowe ludzkie ubrania, nawet jego zachowania były typowe dla ludzi. A jednak jeszcze odrobinę silniejsze natężenie mózgu pozwoliło Cosmo na to, żeby mógł zwizualizować sobie postać przed nim. Lepiej rozwinięte zmysły wzroku, węchu i słuchu. Ale czym to jest spowodowane. Tego pies za cholerę nie wiedział, a ciekawość skusiła go do tego, żeby "zaatakować" wnętrze głowy mężczyzny o trochę mocniej, znaleźć odpowiedź. Ostatnia informacja jaka była możliwa do wyciągnięcia z jego mowy mówiła Cosmo, że ten osobnik ma typowe cechy możliwe dla drapieżników. To niebywałe. Będąc na tej planecie w ogóle nie doświadczył okazji do poznania jakiegoś ciekawego zjawiska. A teraz właśnie kroczył przed nim.
- Kim jesteś? - odezwał się w głowie człowieka twardy, męski głos. Słyszalna była nutka irytacji w tym dźwięku. Jakby osoba lub istota to mówiąca była poddenerwowana na coś. Może nawet bez powodu.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Wto Maj 26, 2015 1:22 pm

Shiron poczuł ukłucie w wnętrzu jego głowy i tajemniczy głos, a to całkowicie wybiło go z rytmu. Mężczyzna zatrzymał się i spojrzał po innych ludziach nabierając powagi. W pierwszej chwili pomyślał, że jakiś przechodzeń się do niego przyczepił, ale widząc, że inni nie zwrócili na niego większej uwagi, to zrozumiał, że musi to być coś innego. Jako Smoczy Rycerz słyszał o telepatii, ale to była umiejętność godna Lordów, a Shiron nim nie był. Nie wyszkolono go kompletnie, więc nie posiadał wszystkich umiejętności. O wielu z nich dowiedział się z ksiąg i często sam je ćwiczył z różnymi skutkami. Dlatego też próbował wyczuć, czy ktoś przez przypadek mu w głowie nie grzebie, ale wątpił w powodzenie tego zabiegu. Telepatą nie był, więc nie łudził się, że coś uzyska. Cosmo mógł wyczuć wyraźną irytację u mężczyzny, czego przyczyną raczej była nuta irytacji w obcym głosie. Z resztą co się dziwić smokowi. Nie dość, że mu się wepchnął do mózgu, to jeszcze ma jakieś pretensje.
- Czego chcesz dziwny, nieznajomy głosie w środku mojej głowy? Jestem Philip Smith. - odparł mężczyzna w myślach, gdy stwierdził już, że pogada sobie. Może już kompletnie oszalał przez to chorobliwe rozmyślanie o przeszłości. Ostatni SR zostanie szaleńcem? Przykry koniec dla tak wspaniałej rasy. Shiron odepchnął wszelkie myśli o swojej przeszłości i zaraz przywołał zwykłe ziemskie wspomnienia. Zaczął przypominać sobie dom, jego umeblowanie. Starał się wypełnić umysł myślami pełnymi wspomnień, które mógł mieć każdy człowiek. Może dziwny głos po przejściu przez tę masę bzdurnych informacji go zostawi. Shiron zatrzymał się przy pomniku, więc postanowił wbić w niego spojrzenie. W końcu lepiej patrzeć się na niego, niż stać jak idiota zupełnie nic nie robiąc. W między czasie szukał potencjalnego telepaty. Na psa, o ile ten zachowa się jak zwykły pies, spojrzy się może z dwa razy. Shiron nie zwracał uwagi na zwierzęta wlekące się po miejscach publicznych. Nawet jeżeli to mogło być niezgodne z prawem, to smok i tak by tego nie zauważył. W jego rodzinnych stronach zwierzęta były wszędzie, a przecież smok wychowany był w jednym z najważniejszych miast.
Powrót do góry Go down
Cosmo the Dog

Cosmo the Dog


Liczba postów : 35
Data dołączenia : 15/11/2014

Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Wto Maj 26, 2015 1:52 pm

- Czego chcesz? Niczego. Oprócz tego co dowiedział się Cosmo od ciebie. Może nie jest to sposób, że tak nazwie go sposobem pozwolenia, ale zainteresowało go wnętrze twojej podświadomości. Opierasz się jednak i to powoduje w nim irytację. A szkoda, jest dużo pytań. - Odezwał się ponownie głos w głowie pana Smitha. O ile tak naprawdę miał na nazwisko. Bardziej skupiał się na tym co zamierzał zrobić w związku z pytaniem jego rozmówcy. Sądząc po jego twarzy zastanawiał się skąd dobiegał głos. Kto był jego nadawcą? Tego nie chciał na obecny moment ujawniać pies. Było to wielkie ryzyko znieważenia go. A tego nie należy robić. Lekceważenie innych uważa Cosmo za błąd jaki popełnia większość ludzi i istot. Nie wini ich, ale wciąż nie chce się aż tak jawnie ukazać.
- Zatem?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Wto Maj 26, 2015 2:26 pm

Shiron zaśmiał się w duchu i zmierzył spojrzeniem budowlę, jakby to właśnie ona była źródłem tajemniczego głosu. Smok wyjął dłonie z kieszeni i przesunął je wzdłuż ciała i poruszył nerwowo palcami.
- Dlaczego uważasz, że masz jakiekolwiek prawo do przeszukiwania mojego umysłu? - Shiron uniósł się gniewem. Jego głos stały się niski i gardłowy. Zaraz jednak ten powstrzymał się. Zupełnie tak, jakby sam siebie ściągnął z wyżyn i stłamsił wszelki gniew. Shiron wpatrywał się w punkt przed sobą, a w jego umyśle panowała cisza.
- Mam dobry dzień. Odpowiem na Twoje pytania, jeśli będę chciał. Wpierw jednak powiedz mi kim jesteś, że śmiesz zakłócać mój spokój i naruszać moje myśli. - Shiron kontrolował każde swoje słowo i wyraźnie naciskał na rozmówcę. Smok zmarszczył brwi i poprawił delikatnie koszulkę okrywającą jego ciało. Mimo, że była późna jesień, to jemu nie było zimno. Z resztą dzień był, jak na tę porę roku, oczywiście, w miarę ciepły. Jego wysoka temperatura zapewniała mu w dodatku na tyle komfortu, że mógł chodzić w ten sposób po ulicy, bez obawy o przeziębienie. Shiron potarł gorące dłonie o siebie i zaczął czekać na odpowiedź.
Powrót do góry Go down
Cosmo the Dog

Cosmo the Dog


Liczba postów : 35
Data dołączenia : 15/11/2014

Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Wto Maj 26, 2015 2:59 pm

- Takie środki ostrożności. Rozumiesz, Cosmo nie chcę zostać zaatakowany przypadkiem przez kogoś. Robi to wszystkim ludziom. Tym, których widzisz oraz tym, których on widzi gdy idzie ulicami miasta. Może jest to lekko chore posunięcie, ale według niego bardzo dobre. Nie musisz się jednak o nic martwić. Bardzo dobrze blokujesz dostęp do dalszej części mózgu. To dobrze. - Pochwaliła go postać, która wyszła nagle zza pomnika. Był to dosyć wysoki mężczyzna w szarej koszuli i eleganckim garniturze. Włosy jego były lekko wyżelowane na bok. Z twarzy wyglądał na kogoś niebezpiecznego, ale jego poruszanie zdradzało, że nie miał złych zamiarów. Szedł w jego stronę i nagle stanął w odległości trzech metrów od niego. Zachowywał dystans co do Smitha. Nadal dobre posunięcie. Zerkając na psa leżącego obok pomnika uśmiechnął się i rzucił mu zwykłą kość, którą pies następnie zaczął radośnie gryźć.
- Te dzieciaki. Pastwią się nad biednymi istotami, prawda? A one są nadal ufne. Nazywaj mnie... hmm... Talarem, póki co. Pierwsze lepsze z brzegu, ale mam nadzieję, że zrozumiesz. Nie jestem z tej planety. Nie identyfikuję się z jej zapachem, nie identyfikuję się z jej życiem. Po prostu jest dla mnie tylko kolejnym miejscem poszukiwań. Jest to swego rodzaju misja, Philipie. - mężczyzna uśmiechnął się do niego.
Była to jednak iluzja, którą wytworzył Cosmo. Nie chcę pokazywać swojej prawdziwej strony póki co. Niech Smith zaklimatyzuję się do tego co widzi. Później przejdzie do ujawnienia tajemnicy. - Pobawimy się w... pytania? Ty mi zadasz jedno, ja odpowiem. Ja ci zadam jedno, ty odpowiesz. Co sądzisz?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Wto Maj 26, 2015 4:14 pm

Shiron natychmiast utkwił spojrzenie w tajemniczym nieznajomym, który pojawił się nagle w pobliżu. Mężczyzna zmierzył go spojrzeniem i westchnął ciężko. Nie ufał mu w żadnym stopniu, więc zignorował nawet pochwałę, którą ten wygłosił w jego kierunku. Jak wkrótce się okazało stał przed nim kosmita, albo ktoś w tym stylu. Wyglądało na to, że mają jednak coś wspólnego, skoro i ten nieznajomy nie identyfikował się z życiem tej planety, aczkolwiek smok ostatnio zaplątał się w niej na tyle, że może niedługo zacznie odgrywać jakąś rolę w jej istnieniu. Marzenia.
Zwykły człowiek może powinien się bać, czy uciekać, ale Shiron w tej chwili kompletnie nie wiedział jak ma się zachować. Zabawa była kusząca i to na niej smok skupił się najbardziej. Nie lubił też bawić się w aktora w jakiejś beznadziejnej komedii, więc stwierdził, że zrobi to co mu przychodzi na myśl.
- Niech będzie. Kto zaczyna? - Shiron odparł spoglądając na jego pytanie.
Powrót do góry Go down
Cosmo the Dog

Cosmo the Dog


Liczba postów : 35
Data dołączenia : 15/11/2014

Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Wto Maj 26, 2015 4:49 pm

Mężczyzna wyprostował się, poprawił ostrożnie swoje włosy i zniżył delikatnie brwi, nadając sytuacji powagi. To był moment w którym sprawy miały wejść na wyższy poziom. Dla Cosmo było to bardzo ważne. Iluzja bardzo dobrze odgrywa emocje jakie chciałby wyrazić pies do ludzi z którymi rozmawia. Dlatego zawsze wytwarza jakąkolwiek postać męską, byleby ta sprawiała wrażenie prawdziwej osoby lub istoty. Tyle razy uratowało mu już tyłek. A dodatkowo nikt nie lekceważył psa. Co było ciekawsze, większość istot nie orientowała się, że to tylko iluzja. No chyba, że byli to dosyć dobrze rozwinięci iluzjoniści, którzy wiedzieli czym różni się złudzenie od rzeczywistości. Choć i ci mieli czasami trudność, wahania. Tutaj jednak było widać, że Philip nie zorientował się o niczym. To dobrze, bardzo dobrze. Wyimaginowana postać odchrząknęła i popatrzyła w oczy mężczyzny wzrokiem ciepłym, poważnym.
- Kim jesteś? Pozwolę sobie wytłumaczyć głębiej, gdyż nie zrozumiałeś za pierwszym razem. Nie chodzi mi kim jesteś z imienia czy nazwiska. Popełniłem w tym pytaniu błąd. - przejechał ręką po swojej twarzy, odrzucając ją następnie do kieszeni. Przerwał swoje krótkie milczenie, podnosząc wzrok do góry i patrząc oczami w niebo. - Przeglądając twój umysł zdobyłem kilka informacji, które pomagają mi wysnuć opinię, że nie jesteś taki jak inni ludzie. Inni ludzie w sensie... - zaczął machać rękami przed sobą, jakby chciał to dokładniej zilustrować. - Różnisz się od nich zmysłem. Zwyczajni ludzie nie mają lepiej rozwiniętych zmysłów wzroku, słuchu i węchu. One są bardziej rozwinięte u zwierząt. Szczególnie u zwierząt. Biologicznie to niemożliwe, że jesteś czworonogiem. Tak więc poprawiając swoje pytanie: Czym jesteś? - Uśmiechnął się elegancki mężczyzna, wracając oczami do Philipa.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Wto Maj 26, 2015 5:53 pm

Shiron przesunął spojrzeniem po okolicy. Patrzył czy nie ma zbyt blisko żadnego z obcych ludzi. Smok skierował spojrzenie chłodnych, błękitnych ślepi na Talara. Informacje, jakie ten posiadał były ciekawe. Czyżby widział, to o czym wspominał Shiron? Mógł z tego coś wywnioskować. W końcu na polu bitwy bywał też w ludzkiej formie. Shiron podszedł do niego powoli, tak, że między nimi było z 1,5 m odległości.
- Wymagasz wielu informacji. Nawet, jeżeli Ci je podam, wiedz, że niekoniecznie będziesz wiedział lub rozumiał kim jestem. Jestem Smoczym Rycerzem. - na twarzy Shirona pojawił się maleńki uśmiech. - Jestem kimś w Twoim stylu. Nie pochodzę z tej krainy. Wprawdzie mój dom, Revillon, jest dość podobny do tego świata pod wieloma względami, ale to nie to samo.
Shiron wziął głęboki oddech. Przesunął dłonią po swojej dłoni i delikatnie ją pokazał. Na niej widać było malutkie łuseczki.
- Mogę zamienić się w Revillońskiego smoka. Posiadam cztery kończyny i czarne łuski. Nic niezwykłego. - mężczyzna dodał bardzo cichym głosem. Zaraz ponownie wsunął dłoń w kieszeń i spojrzał na niego unosząc głowę wyżej.
- Czego chcesz ode mnie? Dlaczego zaczepiasz przechodnia na ulicy? - Smok wpierw postanowił zadać zwykłe pytania, nim zacznie naciskać głębiej.
Powrót do góry Go down
Cosmo the Dog

Cosmo the Dog


Liczba postów : 35
Data dołączenia : 15/11/2014

Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Wto Maj 26, 2015 8:03 pm

- Czy wymagam wielu informacji, nie sądzę. Może też nie rozumiem kim jesteś, ale drobne udostępnienie do twojej głowy pozwoliłoby mi na poznanie dokładniej twojej odpowiedzi. Przemyśl to. - uśmiechnął się do niego mężczyzna, patrząc mu w oczy. - Może i jesteś kimś w moim stylu. Nie wątpię. Nie będę też czepiał się tego.  Lecz widać, że oboje tu utknęliśmy jakimś cudem. - Talar popatrzył się na psa, poprawiając swój krawat i kierując do niego kroki. Zanim jednak uklęknął przed psem, położył na ziemi haftowaną chustkę, która miała zapobiec ubrudzeniu jego ubioru. A bądźmy szczerzy, wyglądał on na bardzo szykowny i drogi. Wyciągnął w przód swoją rękę i zaczął głaskać pod szyją psa. Pies zaś lizał jego dłoń patrząc na niego smętnym wzrokiem. - Mój świat nie jest jak ten świat. Jest pełen podobnych mnie. Pełen dziwactw i pełen uroku. Da się do niego przywyknąć po jakimś czasie. Nie wychylam się tutaj zbyt daleko. - Urojenie przestało się w końcu uśmiechać i podniosło się z ziemi, zabierając i wkładając swoją chustkę do kieszeni. Zerkając ponownie na Philipa, Talar wystawił przed nim dwa palce prawej ręki - wskazujący i środkowy.
- Zadałeś mi DWA pytania. Zatem pula moich pytań także wynosi DWA. Taka zasada. Zanim jednak ja zadam swoje, odpowiem na twoje. A więc od którego pytania zacząć. W pierwszym pytasz czego chcę, a w drugim dlaczego cię zaczepiam. Te pytania niby brzmią jak jedno, a jednak chcesz dwóch innych odpowiedzi. - Mężczyzna w garniturze pochwycił siebie za podbródek i zaczął spokojnie. - Nie zaczepiłem ciebie. Nie wybrałem sobie akurat ciebie celowo, kiedy sprawdzałem twój umysł. Byłeś po prostu kolejną osobą, która przechodziła. A jednak różniłeś się. I dlatego mnie zainteresowałeś. Masz jedną odpowiedź na dwa pytania. Nie ma innej. - Talar parsknął cicho, wsadzając dłonie do swoich wyprasowanych, czarnych spodni. - Teraz moje pytania. A raczej prośba. Będzie ona zaliczona jako dwa pytania. Mogę w pełni wejść do twojej głowy?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Czw Maj 28, 2015 8:35 am

Shiron uniósł delikatnie brew słysząc jego odpowiedzi. Nie czuł się więźniem w tym miejscu. Był to dla niego już prawie dom. Dużo czasu tu spędził, miał gdzie spać i co jeść.
- Nie utknąłem tu. W każdej chwili mogę powrócić w swoje rodzinne strony, ale zapewne wtedy skończę z obciętym łbem. Nie opłaca mi się. - odparł głosem z odrobiną smutku i goryczy w głosie. Kolejna kwestia, poruszona przez obcego wzburzyła delikatnie smoka. Nie uważał swoich dwóch pytań za odmienne. W dodatku odpowiedź na nie była taka sama, więc nie uważał zagrywki Talara za sprawiedliwą. Nie zamierzał się jednak do tego przyczepić, bo jednak wolał odpowiadać, niż słuchać. Z resztą nie był na tyle ciekawskim stworzeniem, aby wypytywać obcego. Przez krótki moment wspomniał rozkaz o rekrutacji kolejnego członka, ale najpierw miło byłoby poznać dobrze ewentualnego kandydata. Shiron traktował to zadanie jako coś ważnego, więc zamierzał być ostrożny.
Prośba nieznajomego nie spodobała się Shironowi. Smok zmierzył go chłodnym spojrzeniem i westchnął ciężko. Nie miał zbyt wiele do ukrycia jako Rycerz, ale zważywszy na wydarzenia sprzed kilku dni nie mógł sobie pozwolić na gości w głowie.
- Odpowiem na każde pytanie dotyczące mojego świata, ale nie mogę Ci pozwolić na zbadanie wszystkich moich myśli. Telepatą niestety nie jestem, toteż nie potrafię Ci przeslać obrazów, czy wspomnień, które uznaję za odpowiednie. - odparł smok obserwując nieznajomego. - Jako, że niespełniłem swojej prośby, to możesz zadać jeszcze jedno pytanie. Może nawet dwa...
Ostatnie zdanie Shiron powiedział wyraźnie dumając nad tym. Miał dziś dobry humor, a wówczas przychylniej patrzył na innych. Coś mu zostało z smoczych zwyczajów.
Powrót do góry Go down
Cosmo the Dog

Cosmo the Dog


Liczba postów : 35
Data dołączenia : 15/11/2014

Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Czw Maj 28, 2015 1:27 pm

- Z odciętym łbem? Co musiałeś takiego zrobić, że wrócisz tam tylko z odciętym łbem? - Zadał mu pytanie Talar, zerkając ponownie na psa. Pies ułożył się teraz pod pomnikiem, patrząc na Philipa swoimi czarnymi oczyskami. Wydawało się, że pies chciał coś powiedzieć albo wykonać. Nie obchodziło to jednak Talara, który nagle odchrząknął ponownie i zacmokał, mrużąc ostrożnie oczy. - Nie wziąłbym wszystkich informacji. Istota, która wie wszystko nie wie nic. Dlatego chcę przyjmować wyłącznie dane, które mnie interesują. Co mi będzie po dowiedzeniu się, że chcesz zawojować świat? Nic. Co mi będzie po informacji, że lubisz jeść brokuły czy inne jedzenie? Nic. Dodatkowo sam wybierzesz informację, które mi będziesz chciał pokazać. Wystarczy, że "wyłonisz je" bardziej płytko. Będzie mi to wystarczyło. W zamian będziesz mógł także zażyczyć sobie czegoś wzamian. To wciąż jest gra. A skoro było pytanie za pytanie, to teraz może być życzenie za życzenie. - Talar uśmiechnął się do Philipa, poprawiając mankiety w koszuli.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1Czw Maj 28, 2015 2:33 pm

Shiron uśmiechnął się chłodno i westchnął ciężko. Uniósł głowę wysoko i spojrzał na psa z góry. Błękitne ślepia były pełne bólu i tęsknoty. Ciężko mu było znów przywołać to wszystko.
- Moją krainę, a przede wszystkim rasę zaatakował wróg, który niszczy absolutnie wszystko co smocze. Gdybym się tam pojawił, nawet jako człowiek, to zapewne zaraz urządzono by na mnie polowanie, a nie odeprę morza fanatyków Przeklętego. Jak tylko by mnie zobaczyli, to zaraz chcięliby mnie zabić, albo pewnie torturować. Może skończyłbym jako marionetka nekromantów... Hmm... W końcu mój łeb zawisłby nad tronem Przeklętego, a moja rasa oficjalnie byłaby wymarła. - Przez chwilę Shiron ogarnęła złość, gdy wspomniał wizerunek jego wroga. Nienawidził tej twarzy. Wykrzywionej, łysej, z błyszczącymi oczyma. Oj.. Shiron nienawidził tych oczu, a głównie dlatego, że wszyscy lordowie mieli dokładnie tak samo połyskujące oczy. Marzeniem byłoby wydłubać te dwie błyskotki i nakarmić nimi psy. Smok z przyjemnością by to uczynił.
Talar bardzo się starał, aby mieć dostęp do myśli smoka, ale ten nie chciał na to pozwolić, chociażby z tego względu, że należy do TB. Nie chciał nic mu ujawniać, a nie ufał mu. Nie chciał mu oczywiście podawać wprost tego powodu, bo uważał to za bezsens.
- Nie mogę Ci pozwolić, nawet, jeżeli bym tego chciał. Co chcesz wiedzieć? Co niby ja takiego wiem, co mogłoby Cię interesować? Język Revilloński jest na tyle nieprzydatny, że nie ma sensu, abyś wyłonić moje wspomnienia z jego udziałem. Najwyżej mogę Ci dać jedną z ksiąg, którą wziąłem wraz z sobą. Cudownych dzieł architktury także nie znajdziesz. Nadzwyczajnej flory i fauny również. Moje tutejsze życie również nie jest pasmem sukcesów i interesujących wydarzeń. - Smok ponownie delikatnie naparł na niego. Liczył, że ten odpuści w końcu, bo nie zamierzał uczyć się telepatii przymusowo.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Pomnik Waszyngtona - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Pomnik Waszyngtona   Pomnik Waszyngtona - Page 2 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Pomnik Waszyngtona
Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
 Similar topics
-
» Pomnik Lincolna

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Waszyngton :: National Mall-
Skocz do: