|
| Przestrzeń przed domem | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Przestrzeń przed domem Wto Maj 21, 2013 8:17 pm | |
| |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domem Pią Maj 24, 2013 6:18 pm | |
| Dom Roberta Glasera znajdował się na obrzeżach Austin, w cichej i spokojnej okolicy. Żadna z osób mieszkających w najbliższym otoczeniu nigdy nie miała okazji nawet domyślać się, iż właśnie tu zamieszkiwał autor bestsellerowych powieści – gdyby było inaczej, z pewnością więcej osób nawiedzałoby jego nie tak skromne progi. Znano go pod innym nazwiskiem jako niezbyt towarzyskiego, niemal aspołecznego człowieka, który nigdy nie opuszczał domu, porozumiewając się ze światem zewnętrznym za pośrednictwem zatrudnionego u siebie mężczyzny (klik), sprawującego funkcję ni to lokaja, ni to gospodarza. Człowiek ten punktualnie o godzinie dziesiątej wyszedł przed bramę, która rozsunęła się bezszelestnie, oczekując mających się zaraz pojawić czterech samochodów. Powiedzieć, że zgoda Glasera na propozycję wydawnictwa, by spotkał się z kilkoma czytelnikami, była dla niego szokiem, wciąż pozostałoby dużym niedomówieniem. W całym zamieszaniu związanym z przygotowaniem domu nie miał jeszcze okazji, by zapytać swojego pracodawcę, co skłoniło go do takiej a nie innej decyzji, ale nie omieszkał tego zrobić. Odruchowo wygładził kołnierz marynarki, przywołując na twarz uprzejmy półuśmiech, gdy pierwszy samochód zatrzymał się przed bramą. Podszedł bliżej, otwierając drzwi pasażera. - Witam panią – przemówił spokojnym, głębokim głosem w którym dało się dosłyszeć szkocki akcent. |
| | | Pepper Potts
Liczba postów : 43 Data dołączenia : 06/08/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domem Sob Maj 25, 2013 4:43 pm | |
| Pepper Potts, jadąc na spotkanie z mężczyzną jej marzeń, zastanawiała się czy aby na pewno dobrze zrobiła przyjmując zaproszenie od anonima. W prawdziwość zaproszenia bardzo wierzyła, jednak coś nie dawało jej spokoju. Tłumaczyła sobie to jednak faktem, że Tony wyjechał nawet nie dając jej wcześniej o tym znać, a ona w ramach podziękowań, zrobiła to samo, chociaż w mniejszym stopniu, jeśli chodziło o bezczelność. Gdy Stark wróci ze swoich wakacyjnych przygód w innym stanie, pierwsze co zrobi, to zasypie go fakturami i umowami do podpisania, które jako lekturę wzięła ze sobą. Gdy zobaczyła przez okno okazałą willę, przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć. Wiadomo, widywała lepsze, jak na przykład rezydencję Starka w Malibu, jednak ta zdawała się być inna, jakaś w pewnym rodzaju bardzo tajemnicza. Gdy samochód wjechał na podjazd, tuż pod drzwi wejściowe do budynku, poczuła nagłe ukłucie w brzuchu. Wzięła kilka głębszych oddechów, starając się nie pokazywać podekscytowania, jakie wywarł na niej fakt, że w końcu pozna wielkiego pisarza. Jeszcze bardziej napawała się faktem, że będzie jedną z czterech osób, które go poznają. Czyż życie nie bywało pełne niespodzianek? Takie niespodzianki to ona bardzo lubiła, w przeciwieństwie do tych, które robił jej Tony, jak na przykład prezent na urodziny w postaci wielkiego, pluszowego królika z różową kokardą na szyi. Wzdrygnęła się już na samą myśl o tym wielkim, upiornym króliku, który zdawał się patrzyć na nią w nocy, jakby miał zamiar ją pożreć. Nie wydawało się to całkowicie odbiegać od rzeczywistości. Tony miał dziwne pomysły. Gdy przystojny mężczyzna otworzył jej drzwi do samochodu, uśmiechnęła się uprzejmie, podając mu dłoń, aby ten pomógł jej wyjść. - Dzień dobry. Virginia Potts, miło mi pana poznać - powiedziała oficjalnym, wyuczonym tonem, który ani trochę nie wydawał się sztuczny. Bycie oficjalną Pepper opanowała do perfekcji. Spojrzała kątem oka na kolejne samochody, które wkraczały na teren rezydencji. Czas poznać inne zwyciężczynie tego przedziwnego konkursu. Zapowiadało się ciekawie. |
| | | Mary Jane Watson
Liczba postów : 29 Data dołączenia : 28/02/2013
| Temat: Re: Przestrzeń przed domem Czw Maj 30, 2013 1:58 pm | |
| Wciąż nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Ona - Mary Jane Watson, wciśnięta w swoją najładniejszą i najdroższą sukienkę - siedziała właśnie w samochodzie, który miał ja dostarczyć prościutko pod drzwi Roberta Glasera. TEGO Roberta Glasera. Jeśli MJ miała jakąś wstydliwą słabostkę to były to waśnie jego książki, w których zaczytywała się bez umiaru w każdej wolnej chwili. Niby nie było w nich nic niezwykłego. Romansidła, które namiętnie czytywały kobiety spragnione wielkiej miłości i przygód, marzące o niezwykłym facecie, który będzie je ratował z każdej opresji. Czy nie brzmi to jak skrócony i uogólniony opis jej własnego życia? Zwykła dziewczyna, która zakochuje się bez pamięci w superbohaterze? Nie powinna więc szczególnie ekscytować się fikcją, której często daleko było do jej codzienności. Jednak książki Glasera poruszały nawet jej wyobraźnię i sprawiały, że nie mogła się od nich oderwać. To czyniło go ulubionym współczesnym twórcą Mary Jane i sprawiało, że była bliska omdlenia już w chwili, gdy szofer (jej szofer - miała szofera!) otwierał przed nią drzwi samochodu. Szczerze zauroczona obserwowała przepiękny dom, który majaczył się za przyciemnioną szybą i jednocześnie ze zdenerwowaniem wyłamywała szczupłe palce. Samochód, który podjechał jako pierwszy pod bramę, już się oddalał i teraz to ona znalazła się na wprost wejścia do posiadłości. Ktoś otworzył jej drzwi i podał rękę, by pomóc przy wysiadaniu (za co była ogromnie wdzięczna, bo jej mała czarna wprawdzie wyglądała wręcz zjawiskowo, ale nie sprzyjała nadmiarowi ruchu). W przeciwieństwie do Pepper, MJ nie maskowała swojej ekscytacji. Na jej ustach było widać szeroki, radosny uśmiech, gdy przedstawiała się mężczyźnie. - Mary Jane Watson. Ogromnie mi miło. - po tych słowach skierowała pełne zaciekawienia spojrzenie na stojącą obok atrakcyjną blondynkę. - Och, ależ ja panią znam! - palnęła nim zdołała ugryźć się w język. Oczywiście, że ją znała. Virginia Potts była nieoficjalnym prezesem Stark Industries i przyjaciółką/asystentką/dziewczyną Tony'ego Starka. Iron Mana. Zaraz, zaraz... Czy to nie jest odrobinę podejrzane? Dwie dziewczyny superbohaterów w jednym miejscu? MJ poczuła nagłe ukłucie niepokoju w brzuchu, ale stłumiła je boleśnie świadoma, że niegrzecznie przygląda się pannie Potts. - To zaszczyt panią poznać. - dodała szybko, uśmiechając się do niej i natychmiast zerknęła przez ramię, na trzecią zwyciężczynię, która właśnie wychodziła ze swojego samochodu. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domem Czw Maj 30, 2013 4:48 pm | |
| Praktycznie przez całą drogę Susan powtarzała sobie w myślach wszelkie dostępne jej na temat bieżącej misji informacje. Pomagało jej to się uspokoić, wyciszyć, a co za tym idzie: nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Dzięki takim zabiegom mogła w pełni efektywnie odgrywać swoją rolę; była to jedna z chwil, w których cieszyła się, iż swego czasu próbowała swoich sił jako aktorka. Kto by wówczas pomyślał do czego jej to kiedyś posłuży...? No, na pewno nie ona sama. Oczywiście teoretycznie rzecz biorąc już jej tożsamość mogła budzić niepokój - przynajmniej zakładając, że potwierdzą się przypuszczenia brane pod uwagę w treści jej zadania - lecz czyż bohaterki nie miały pełnego prawa być fankami popularnych pisarzy? Bez wątpienia pomagał też tutaj fakt, iż praktycznie nikt poza Fantastyczną Czwórką nie był do końca świadomy zakresu jej zdolności. Invisible Woman - a więc niewidzialność, to tyle... A tu niespodzianka. Dodatkowo media zniekształciły obraz pani Richards, skupiając się przede wszystkim na jej wyglądzie i czyniąc z niej niejako miłą i przyjazną maskotkę drużyny, zazwyczaj pomijając szczegóły takie jak chociażby jej zdolności strategiczne czy naukowe - niemałe przecież. Samej zainteresowanej niezbyt się to podobało, lecz musiała przyznać, że w tym konkretnym wypadku taki image działał na jej korzyść. Wyglądając przez okno samochodu, Sue rozważała możliwe sposoby postępowania. Została oczywiście poinstruowana względem tego co i jak powinna osiągnąć, jednakże wolała być przygotowana na wiele różnych opcji. W końcu nie mogła mieć pewności, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, prawda? Zresztą... Z jej szczęściem zdecydowanie wydarzy się coś niespodziewanego. Zdążyła się już do tego przyzwyczaić. Z zamyślenia wyrwał ją widok sporego domu, do którego zbliżało się "jej" auto. Niektóre jego elementy wyraźnie sugerowały, że odpowiedzialny za niego architekt wzorował się na zamkach, lecz najwyraźniej w którymś momencie poszedł z tym w złą stronę. Dom - nie, willa wyglądała przez to dość... Tandetnie. Nowobogacko, można by rzec. Niektórym coś takiego się podobało, lecz Susan wolała unikać tak łączonych stylów. Przecież można było okazywać zamożność z klasą. Pojazd, w którym przebywała Sue, rozminął się z innym - i zaraz potem zatrzymał się przed bramą. Drzwi zostały dla niej otworzone, a stojący za tym mężczyzna zaoferował jej dłoń, aby pomóc jej wysiąść - z czego kulturalnie skorzystała. Przywykła już do takiego traktowania, choć świetnie pamiętała czasy, gdy ją krępowało. Na szczęście miała je już dawno za sobą. Odpowiadanie za PR drużyny było tak niezwykle wymagające... Po wyjściu na zewnątrz blondynka odruchowo ruchem ręki zadbała o odpowiednie ułożenie sukienki, którą miała na sobie. Wybrała ją specjalnie na tę okazję - nie za krótką i bez przesadnego dekoltu, nie krępującą zbytnio ruchów, a jednak w dalszym ciągu bardzo kobiecą i podkreślającą jej kształty. Przez ramię przewieszoną miała pasującą do niej torebkę - elegancką, lecz nie zbyt małą. -Dzień dobry- przywitała się lekkim tonem, zerkając na dwie przebywające już na miejscu kobiety. Pierwszą z nich znała wystarczająco dobrze - nie tylko z prasy czy telewizji zresztą - ale z drugą nie miała raczej nigdy dotąd styczności... A przynajmniej w tej chwili sobie tego nie przypominała. -Sue Richards, miło mi- przedstawiła się, obdarzając zebranych delikatnym i subtelnym, ale jednak zdecydowanie przyjaznym uśmiechem. Jedną dłoń ułożyła przy tym odruchowo na pasku swojej torebki, drugą rękę opuszczając luźno wzdłuż ciała. |
| | | Maya Hansen
Liczba postów : 4 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Re: Przestrzeń przed domem Wto Cze 04, 2013 6:04 pm | |
| Czy Maya Hansen była fanką Harlequinów? Nie. Była za to zakochana w nauce i jednymi z niewielu rzeczy jakie mogła czytać godzinami były wyniki własnych (lub w ostateczności cudzych) badań. Jak więc wylądowała w tym aucie, które powoli zdążało ku posiadłości tajemniczego autora tych romansideł? Nie od dziś po laboratorium chodziły plotki, jakoby Hansen niedługo zamierzała się tam sprowadzić, bo i nocować czasem jej się zdarzało. Pewien kolega May podsunął jej któregoś razu artykuł z gazety, w którym napisano o tym konkursie. Na początku Hansen zareagowała na tę propozycję pobłażliwym półuśmiechem, jednak później zrozumiała, że to było wyzwanie, nie prośba. Maya już taka była, że lubiła podejmować się rzeczy, które podsyła jej los. Cała ta zabawa z Harlequinami w tle mogła być interesująca, ale też zabawna. W końcu jej szczególnie przydałaby się odrobina rozrywki, skoro dniami i nocami ślęczy nad swoimi badaniami. W szkole średniej równie dobrze co z przedmiotami ścisłymi Hansen radziła sobie z angielskim. W związku z tym sklejenie czegoś na poczekaniu (przy czym w liście dobrze wyargumentowała swoją zmyśloną miłość do harlequinów) nie było niczym trudnym. Po kilku tygodniach nie kryła zdziwienia, kiedy dotarła do niej wiadomość, że została wybrana spośród nieokreślonej liczby fanek. No, ona i trzy inne osoby. Wówczas w wolnych chwilach zaczęła przeszukiwać Wikipedię w poszukiwaniu jakiś cennych informacji na temat autora, żeby nie wyjść na "fankę z przypadku". Ku swemu zdziwieniu nie mogła dowiedzieć się o nim zbyt wiele, co było szczególnie zastanawiające ze względu na fakt, że jego książki sprzedawały się w milionowych nakładach. Mimo tego świat nie znał jego twarzy, ani (tym bardziej) innych szczegółów z jego życia. Hansen poczuła się szczęściarą, mogąc poznać kogoś, kto tak skrzętnie ukrywa swoją tożsamość. Jeśli chodzi o strój, to nie bardzo wiedziała jak ma się ubrać na to spotkanie. W jej szafie wisiało pełno modnych, aczkolwiek nienoszonych ubrań. Dopiero kilkugodzinne poszukiwania odpowiedniego zestawu utwierdziły Mayę w przekonaniu, że może nie jest aż taką ofiarą... Całe szczęście żaden jej współpracownik nie wiedział o zawartości garderoby Hansen, dlatego w laboratorium wciąż może pokazywać się w jeansach i trampkach (wyglądała: tak). Kiedy samochód wjechał na teren posesji Maya odruchowo zerknęła przez szybę. Widok ogromnej rezydencji wcale nie wywołał u niej zaskoczenia - domyśliła się przecież, że ktoś o takich przychodach może sobie pozwolić na niemały pałac. Wysiadła z auta uprzedzając pomocną dłoń szofera, po czym po schodach weszła do środka. Zastała tam już niemałe zbiorowisko, dlatego cicho zamknęła za sobą drzwi i powiedziała: - Dzień dobry, chyba jestem ostatnia - uśmiechnęła się i nieco skrępowana schowała dłonie do kieszeni spodni. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Przestrzeń przed domem Czw Cze 06, 2013 8:41 pm | |
| Wszystkie samochody przyjechały punktualnie – dobrze, bardzo dobrze. Pan Glaser lubił mieć każdą sprawę dopiętą na ostatni guzik, a od zatrudnionych u niego ludzi wymagało się najwyższego poziomu wykonywania powierzonych im zadań. W końcu miał pieniądze, mógł sobie pozwolić na przebieranie w pracownikach. Do wyboru, do koloru. - Witam panie w posiadłości pana Roberta Glasera – powiedział mężczyzna, który wcześniej pomógł każdej z kobiet wysiąść z auta. - Nazywam się Mark Connery. Jeśli będzie czegoś paniom trzeba, ja się tym zajmę – zrobił stosowną pauzę, by odwiedzające skojarzyły nazwisko. Jak mniemał, każda z nich doskonale wiedziała, iż był prawą ręką pisarza, jego powiernikiem i głosem w mediach. - Proszę za mną – gestem nieznacznie wskazał na ścieżkę prowadzącą do drzwi domu, ruszając ku niemu niezbyt szybkim krokiem. Wszystko z uwagi na obcasy, które nosiły kobiety. Miał na uwadze ich samopoczucie – mogło znacząco się pogorszyć, gdyby któraś nie dawała rady swobodnie nadążyć. - Zaproponowałbym paniom chwilę na odświeżenie, ale pan Glaser wyraźnie życzył sobie, byście zostały panie zaprowadzone prosto do biblioteki – zaczął znów, przywołując w myślach wszystkie instrukcje, jakie zostały mu przekazane. Nie tylko te dotyczące obchodzenia się z gośćmi. - Zapraszam – rzucił krótko, otwierając drzwi do domu, kiedy krótki spacer od bramy dobiegł końca.
[z/t dla wszystkich]
przechodzicie tutaj, moje drogie → https://theavengers.forumpolish.com/t765-biblioteka i kolejka już was nie obowiązuje |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Przestrzeń przed domem | |
| |
| | | | Przestrzeń przed domem | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |