|
| Główne laboratorium | |
|
+11Winter Soldier Spider Woman Carol Danvers Black Widow Deadpool Captain America Loki Scarlet Witch Victor Mancha Wiccan Tony Stark 15 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Główne laboratorium Pon Cze 10, 2013 4:31 pm | |
| First topic message reminder :
Jedno z pomieszczeń laboratoryjnych. Przestronne, sterylne wnętrze pełne niezbędnego sprzętu i czujników ostrzegających przed ewentualnym zagrożeniem związanym z eksperymentami. 24/7 nadzorowane przez zawsze chętnego do pomocy Jarvisa. Pod ścianą znajduje się panel pozwalający na dostęp do komputera. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Główne laboratorium Nie Sie 21, 2016 1:40 pm | |
| Na wymienione przez Rhodesa osoby, Carol uniosła brwi. Nie w jakimś wielkim zdziwieniu czy urazie, bo mężczyzna nie wspomniał o niej (jak sobie potem wymyślił, że to o kobietę chodziło); nie miał więc powodów, by sądzić, że wyszedł na debila. — Nie ujmując Thorowi to nie sądzę, żeby się nadawał — zaczęła wyjaśniać. — Choćby dlatego, że Asgard to, powiedzmy, inny kraj. Nie jest obywatelem Stanów. Wątpię też by miał większą niż zaobserwowaną znajomość prawa, a różnice kulturowe i społeczne na to rzutują. Wątpię, by byli zadowoleni, żeby ktoś z innego państwa udzielał się w sprawach wewnętrznych pod tym kątem — wzruszyła ramionami. — Bruce jest na misji, a Tony dał już popis jakiś czas temu na spotkaniu z senatorem. Byłeś zresztą przy tym, nie możesz temu zaprzeczyć. A skoro Stark uwielbia rząd, rząd uwielbia jego… — nie dokończyła ironicznej myśli. Dało się łatwo wywnioskować, kogo Carol postawiłaby w roli reprezentanta. Musiała się jednak upewnić. Najwidoczniej miała swoje powody, dlaczego to ona nie miała pojawić się na konferencji. Nie spieszyło jej się jednak z wyjaśnianiem, tym bardziej, że wybór reprezentanta (a playboy i geniusz to siłą rzeczy jakąś reprezentatywność musi mieć) był priorytetowy, ale nie przy towarzystwie. Podczas rozmowy Rhodesa z jakimś kolegą, Carol skupiła się na sprawdzeniu godziny czy też spożyciu kawy, choć nie przynosiła ona efektów takich, jakich się spodziewała. Nazwisko dość znanego i nienawidzącego nieobecnego Bruce’a mężczyzny od razu zwróciło uwagę Danvers, która mimochodem ponownie spojrzała na hologramy, aby dojrzeć generała w obrazie głównie zadymionym przez walkę i unoszący się pył, piasek. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie spodziewała się jakiegoś działania z jego strony, ale zainteresowało ją to, iż nie jest to oficjalne działanie armii, mimo że jeden z tej grupy “stamtąd pochodził”. Podobnie inna kwestia wprawiła Ms. Marvel w zastanowienie, kiedy przypominała sobie jedno ze spotkań w ostatnim czasie, gdy przyszedł nieproszony gość. Czyżby to była ta informacja, która miała być przekazana w zamian za pewną przysługę? W końcu randomowa grupa osób o supermocach - w tym także znanego wojskowego - nie pojawiłaby się ot tak w Hollywood, walcząc (a raczej walcząc o przetrwanie) z Phoenixem. — Już się boję — odpowiedziała żartobliwym tonem na pseudo groźbę Mściciela i po napiciu się kawy, spojrzała krótko na Frost. — Jak wcześniej wspomniałam, w przypadku Hollywood, podobnie i tutaj brak na dobrą sprawę wolnych rąk, żebym wysłała, a nam też są potrzebne — wyjaśniła. Nie mówiła tego złośliwie czy też czysto obojętnie, jakby wcale nie obchodziło ją to, co tam się działo. Prawda, nie zapoznawała się konkretnie i naprawdę na bieżąco z tematem, nie mając na to czasu, chwili, żeby się skupić. Spodziewała się, jakie to może mieć efekty, ale na to poradzić nie mogła. — Zresztą, powinnam sprawdzić dotychczasowe relacje z Houston, okolic. — Pomyślałam też, że Rhodes, który ma większy czy lepszy, jakkolwiek to nazwać, z nimi kontakt, mógłby tam polecieć i sprawdzić jak się ma cała sytuacja — spojrzała na mężczyznę. — Jeśli czujesz się o siłach, James. Nie miała zamiaru naciskać i zmuszać do tego, by tam poleciał, jeśli nie miał tego nastawienia do [ewentualnej] walki. |
| | | James Rhodes
Liczba postów : 83 Data dołączenia : 19/09/2012
| Temat: Re: Główne laboratorium Nie Sie 21, 2016 9:07 pm | |
| Rhodes spodziewał się wielu rzeczy po Carol po tym co powiedział. Ta, może by dostał 25 tonowego plaskacza, nieuprzejme spojrzenie, zwolnienie z Avengers, szlaban, albo- co najgorsze, zamknie barek na klucz. O dziwo żadna z tych akcji nie była tą którą podjęła Carol. Zamiast tego grzecznie wytłumaczyła czemu kolejne osoby które zaproponował jako swoich kandydatów nie nadają się. Pozostało mu jedynie potakiwać. Trzeba było przyznać, że był nieprzygotowany na tego typu wykład. Co jakiś czas nerwowo spoglądał na bok. [...] Brak reakcji u Emmy był... w sumie tego się spodziewał. W tym momencie zaczął dziękować losowi za to, że był przyjacielem Tonego, a nie Emmy. Gdyby spędzał z nią czas, zamiast imprez, alkoholu i kobiet czekałaby go praca w biurze i odpowiedzialność... Z drugiej strony miałby z nią mniej bólów głowy, gdyż byłaby bardziej odpowiedzialna i nie musiałby niańczyć jej jak Starka. Mierzył ją pełnym niechęci i zmęczenia wzrokiem. Jeżeli jesteś piękną kobietą i taka jest reakcja Rhodesa na ciebie, wiedz, że coś się dzieje. Kiedy Carol wspomniała, że brakuje im wolnych rąk, kaszlnął w pięść, by przypomnieć o swoim istnieniu. Wszystkie ręce gotowe i chętne do pracy. Po prawdzie chętnie by coś rozwalił by wyładować tą całą wściekłość którą czuł po tym całym byciu martwym. Współczuł walczącym tam ludziom. Oni i ich rodziny nie mieli mutanta do przywracania ich z powrotem do życia. Musi wykorzystać tą drugą szansę najlepiej jak może. Zacisnął pięści i przytaknął Carol, zbliżając się do zbroi. -Consider it done- rzucił zakładając zbroję. Pomachał ręką na pożegnanie, zbliżając się do drzwi. W ostatniej chwili, odwrócił się i powiedział, wskazując nonszalancko na Carol: -Może mnie przez dłuższy czas nie być, Carol przypomnij Tonemu by umył zęby, założył czyste ubrania, nie siedział do późna, nie upił się do nieprzytomności i najlepiej, żeby nie odprowadzał żadnych podejrzanych kobiet do sypialni Obrócił się ponownie i ruszył korytarzem w stronę lądowiska na samej górze. Kobietom udało się także usłyszeć jego odległy głos, pomimo tego, że straciły go z wzroku. -Gdybym był w tarapatach, będę płakał, lub martwy...pa! [z/t] |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Główne laboratorium Pon Sie 22, 2016 1:17 pm | |
| Także i tym razem Emma wysłuchała uważnie wypowiedzi Carol, lecz różnica była taka, iż tych konkretnych informacji nie musiała i nie chciała jeszcze nikomu przekazywać... Choć pewnie byłaby skłonna to uczynić, gdyby wymagała tego sytuacja albo ktoś ładnie się przed nią ukorzył. O Houston pytała więc głównie dla własnej wiedzy, lecz nie sądziła, aby musiała mieszać się w tę sprawę, a przynajmniej nie w najbliższym czasie. X-Men skupiali się teraz na czymś innym, a i jej nowy sojusznik zdawał się mieć własne plany. Konferencja i wyłanianie reprezentanta Avengers leżały już bliżej sfery ich zainteresowań... A White Queen miała tylko nadzieję, że wybraniec nie wpadnie na pomysł podobny do Rogersa. Pewnie powinna o tym porozmawiać z Carol. W trakcie wyjaśnień Ms. Marvel panna Frost kiwnęła tylko głową na znak, że wszystko z nich zrozumiała i zaakceptowała, a także nie miała w tym temacie dalszych pytań czy uwag. Jej spojrzenie przesunęło się ku Jamesowi, gdy ten zaczął wkładać zbroję, a jedna z jej brwi od razu uniosła się w geście, który mógł sugerować powątpiewanie. Osobiście nie uważała, aby taka wycieczka zaraz po powrocie do życia stanowiła najmądrzejsze posunięcie... Ale z drugiej strony chyba większość bohaterów pchała się w ten sposób do akcji. Zdawali się mieć to we krwi. Cóż, jak długo nie działali lekkomyślnie i nie tracili żyć na marne, Emma zamierzała jedynie to komentować. - Powodzenia - odezwała się krótko, gdy mężczyzna już wychodził, ale z tonu jej głosu oraz wyrazu twarzy trudno byłoby wywnioskować, czy mówiła na poważnie, czy też uciekała się do sarkazmu... I prawdę powiedziawszy to właśnie w taki efekt świadomie celowała. Kiedy zaś Rhodes się oddalił, White Queen bez pospiechu upiła jeszcze łyk swojej kawy i rzuciła okiem ku Carol. - Z góry ostrzegam, że przynajmniej przez najbliższych kilka dni, a może nawet tygodni, mój podopieczny nie będzie mógł nikogo przywracać do życia. W razie takiej potrzeby sugeruję zamrożenie ciała, aby doczekało nadejścia pomocy - może brzmiało to nieczule i okrutnie, ale za to bardzo konkretnie oraz rzeczowo... A Emma wolała od razu postawić sprawę jasno, aby potem nikt nie miał do niej i jej uczniów pretensji. Nie przeszkadzało jej ranienie czyichś uczuć, bo jednocześnie załatwiała istotne kwestie, nierzadko z korzyścią właśnie dla urażonego - tak jak w tym wypadku. - Nie podoba mi się Ross pod Hollywood. Wierz mi, nie jestem fanką Jean i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że coś jest z nią bardzo nie tak, ale szczerze wątpię w to, że zaatakowała jako pierwsza. Skoro walczą, to została do tego sprowokowana... A chyba obie dobrze wiemy, że Ross nienawidzi takich jak my. Doktor Banner mógłby o tym napisać książkę - White Queen z rozmysłem użyła słowa "my", odnosząc się nie tylko do mutantów, ale do wszystkich osób o wyjątkowych zdolnościach, które generał uważał za potencjalne zagrożenie.
Ostatnio zmieniony przez Emma Frost dnia Nie Sie 28, 2016 5:51 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Główne laboratorium Nie Sie 28, 2016 1:09 pm | |
| I na dobrą sprawę Carol także nie spodziewała się, że konkretnie i stuprocentowo poważnie Rhodes weźmie jej słowa. Zakładała raczej, że mężczyzna nie tyle co ruszy do Houston, a do którejś jednostki - po uprzednim dowiedzeniu się, kto stacjonuje tam oraz jest głównym dowodzącym lub jedną z ważniejszych osób. To było rozsądniejsze. Mimo że Danvers próbowała na samym początku nie pokazywać po sobie zdziwienia, to lekka dezorientacja była zauważalna u kobiety. Blondynka ściągnęła brwi i zaczęła przyglądać mu się uważnie, nie mając jednak zamiaru go powstrzymywać. Skoro czuł się na tyle dobrze i uznał swoje… — Jeśli lubisz robić za niańkę, śmiało. Ja nie mam zamiaru zabierać ci tej funkcji, Rhodes — stwierdziła chłodnym tonem. — Najpierw dowiedz się czy dasz radę cokolwiek zrobić nim cię znokautują i daj znać — zerknęła krótko na Emmę, gdy ta życzyła powodzenia i zaraz spojrzała za, właściwie już nieobecnym, Jamesem. Westchnęła niemalże bezgłośnie, włączyła komunikator, by odezwać się do War Machine.
— Mógłbyś mieć chociaż na tyle przyzwoitości, żeby podziękować, Rhodey — odezwała się w jego komunikatorze, a gdy skończyła nadawać to zleciła JARVISowi monitorowanie zbroi. Wątpiła w to, aby Avengers mogli sobie zaznaczyć możliwość wskrzeszania od ręki, które i tak wzbudzało pewien niepokój, jaki Danvers wolała nie wyciągać na wierzch. Bynajmniej nie w otoczeniu osoby, z jaką nie miała przyjacielskich relacji. Posłała Frostównie półuśmiech na jej komentarz. Ba, parsknęła nawet cicho i można było odnieść wrażenie, że to nie tylko było pewnym rozładowaniem napięcia, wyrazem rezygnacji, ale też mogło trafić w jej humor. — Może sam o to zadba — skomentowała chwilę po Emmie, w dość podobnym tonie. — To jemu powinno najbardziej zależeć nad tym — mruknęła, zwracając się do kobiety, gdy podjęła się ponownie wcześniejszego tematu. — Mi też się to nie podoba — potwierdziła własne słowa skinieniem głowy. Carol objęła kubek dłońmi, chcąc je na ten moment czymś zająć. Wysłuchała jej opinii o Jean i wątpliwości, aby to ona to zaczęła. Grey może nie znała jakoś doskonale, ale też nie chciało jej się zbytnio wierzyć w to, że pierwsza by zaatakowała. — W sensie zakładasz, że to obrona Jean albo… tego Phoenixa? Ja nie jestem w stanie powiedzieć na ile jest tam Grey, a na ile energia, cokolwiek, co korzysta z jej ciała — jakkolwiek by to nie zabrzmiało, pomyślała Carol, krzywiąc się odrobinę. — To z pewnością. Poza tym to jest zabawne, skoro Ross tak bardzo nie przepada za nami… Pomijając już to, że na dobrą sprawę jest jednym z nas to co go wzięło na grupę osób o nadludzkich zdolnościach? Albo kto mu kazał? — uniosła brew, przyglądając się Emmie i chcąc poznać jej opinię. — Wątpię, żeby Ross miał nagle ochotę obserwować nadludzi z taką namiętnością jak Jameson Spider-Mana — wzruszyła ramionami. Co prawda miała pewnie jakąś opinię powiązaną z tym, co całkiem niedawno jej się przypomniało, ale jednak nie była w tej kwestii pewna i wolała nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków. — Pójdziemy do warsztatu i zobaczymy, co u Starka — zawyrokowała, odstawiając kubek na stole. — Jest tam też kanapa, więc będziesz miała na niego oko — wspomniała od razu, uprzedzając Frost, gdyby chciała zapytać, co z jej podopiecznym. Po upewnieniu się, że dotknięcie chłopaka nie wpłynie na Carol, Danvers swobodnie go podniosła, kierując się następnie z mutantką do windy, by dotarły do odpowiedniego pomieszczenia.
/ ztx2 / napisz już w warsztacie |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Główne laboratorium | |
| |
| | | | Główne laboratorium | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |