|
| Południowo-zachodnia część lasu | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Południowo-zachodnia część lasu Pon Lip 08, 2013 3:30 pm | |
| Najgęściej zaludniona część tajgi. To właśnie w tym rejonie położona jest stolica Krasnoyarsk oraz okoliczne miasta. |
| | | Mystique
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 02/07/2013
| Temat: Re: Południowo-zachodnia część lasu Sro Wrz 04, 2013 10:20 am | |
| W blasku księżyca zasiadłam na jednym z drzew. Wciąż w formie ulotnego zwierzęcia rozglądałam się na boki, wszak ptactwo posiada o niebo bogatszy arsenał zmysłów. Jednakowoż bezczynność nie mogła trwać wiecznie, otoczona tylko ( bowiem tak mi się zdawało ) rzeszą pozbawionych inteligencji stworzeń wnioskowałam, iż nadeszła odpowiednia pora na ujawnienie się. Błyskawiczne odbicie od pnia i nur w glebe przypominało samobójczy skok. Orzeł próbujący zaliczyć glebę, to coś, co nawet w przyrodzie jest rzadkością. Finalnie Mystique wiedziała co robi, nie od dzisiaj jest metemerem, nie od dzisiaj potrafi przeobrazić się w dowolną istotę. Bez względu na jej rozmiar, pokrycie ciała, czy inne elementy morfologiczne. Tak i tym razem pozornie głupi skok ptaka zakończył się przepięknym lądowaniem na dwóch nogach. Niebieskich stopach jakie w mgnieniu oka zostały odziane skórzanymi traperami. Z resztą tak samo jak reszta niebieskiego ciałka. Dopinka czarnego,zimowego kombinezonu, zarzucenie kaptura i gotowość do marszu. Jednak coś jest nie tak, coś się zmieniło...
Ooo już się przejaśnia. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Południowo-zachodnia część lasu Wto Wrz 10, 2013 11:09 pm | |
| MG MOGE
Instynkt niebieskołuskiej przedstawicielki płci pięknej, dobrze jej podpowiadał. Zmiany bynajmniej nie tyczyły się zakończenia mroźnej nocy, i pobudki nieco mniej pesymistycznego dnia. Z pośród wszystkich grup, które wyruszyły na poszukiwania źródła sygnału, wliczając to nawet członków infiltrowanego oddziału, znalazła się najbliżej epicentrum wybuchu z przed stu lat. To miejsce żyło, dosłownie i w przenośni. Ciszę, która niegdyś gościła w tych lasach, przerywały skrzeczący śpiew ptaków, najróżniejszych. Siedziały na gałęziach wysokich drzew, lub kołowały nad nią, jakby wiedziały, że ktoś naruszył ich terytorium. Ona jednak szła dalej, chociaż bez wątpienia zaczynało robić się tutaj dość dziwnie. Stopniowo, z każdym krokiem dochodziły jej uszu również inne dźwięki, wydawane przez inne leśne zwierzęta. Były czasem ciche jak mysie szepty, a czasem gwałtowne jak niedźwiedzi ryk. Wszystkie brzmiały podobnie, ostrzegawczo, jakby mówiły "nie podchodź". Aż nagle gdy wyszła z gęstych pokrytych grubą warstwą śniegu drzew, znalazła się pod niewielkim urwiskiem. W nim wyżłobione było wejście do mrocznej groty, lecz nie to ją teraz zainteresowało. Wejścia do środka, zarówno przed nim, jak i dan nim chroniło potężne stado wilków. A widok ten był tak nienaturalny, jak można było sobie to wyobrazić. Na drzewach ptaki, przed skarpą i na niej, leżące lub krążące w niepokoju wilki, a wokół nich krew. Ciała zwierząt, rozszarpane i porozrzucane przed wejściem, było widać strzępy ubrań, ludzkich ubrań. Wilki zaś spokojne patrzyły się na nią, jak na przybysza, którego wyczekiwały. Ich oczy mieniły się w złocie, tak jak i jej własne. Wszystkie miały ten sam odcień źrenicy. - Poooomooooocccyyyyy!!! - wydobył się krzyk, z wnętrz groty. Po tych słowach, zrobiło się ciemniej, i zerwał się porywisty wiatr, który tańczył pośród wilków, omijając je niemalże perfekcyjnie. Gałęzie otaczających ją drzew, również zaczęły falować pod jego wpływem, aż w końcu jedna z nich chwyciła ją za ramię, niczym ludzka dłoń. Jej czarny płaszcz znikł, pozostawiając ją w swym niebieskim łuskowatym stroju Ewy. Coś chwyciło jej nogę, i drugą rękę. Czy to działo się na prawdę? Co za siły zostały zbudzone, że potrafią tak zmanipulować otoczeniem? Musiała reagować szybko, gdyż wilki podniosły się z ziemi i zaczęły powoli iść w jej stronę.
|
| | | Mystique
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 02/07/2013
| Temat: Re: Południowo-zachodnia część lasu Sro Wrz 11, 2013 5:23 am | |
| Nienaturalność wisiała w powietrzu, jednak wszystko zdawało się być po prostu OK. Krok za krokiem prowadził mnie na peryferia gaju, gdzie ni stąd ni zowąd w oczach odbił się obraz jaskini. Aż trudno było mi samej uwierzyć, iż w takim niewielkim odstępie czasu opuściłam las, a teraz jeszcze znalazłam indykatywny areał schronienia. Który byłby genialną formą odwetu w przypadku kontaktu z niepożądanym gościem, ale CO TO ?! To nie jest zwykła jaskinia - pomyślała Mystique. Wilki? Cała wataha w jednym miejscu, nakręcona niczym mechaniczna laleczka, jakiej trasa kończy i zaczyna się zawsze w tym samym punkcie. Jeszcze te ślipia, przypominające moje własne ... Coś tu serio było nie tak - dumała do momentu spostrzeżenia organicznych resztek o barwie rozkładającej się czerwieni. Ten bodziec wywołał chęć dalszej inspekcji, więc bez namysłu wychyliłam tułów, aż tu NAGLE ! Las popycha me stopy, plecy wprost na grotę. Co więcej obecne zwierzęta skupiają się na intruzie. Rozpoczynają marsz, którego finałem miało być czołowe zderzenie. Serce przyspiesza, ale wciąż trzymam fason niewzruszonej zabójczyni . Z uniesioną głową kroczę przed siebie. Chcę, muszę zbadać te jęki, i nawet stado zapchlonych kundli mi w tym nie przeszkodzi, dlatego dla pewności już wyciągam swój poręczny nóż myśliwski. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Południowo-zachodnia część lasu Sro Wrz 11, 2013 9:55 am | |
| MG MOGE
Dłonie z gałęzi puściły jej ciało, gdy szarpnęła trochę mocniej. Wilki te, które znajdowały się tuż przed bramą, powoli kroczyły w jej stronę, a ona w ich. Na skarpie stała druga część stada, która tylko bacznie się temu przyglądała. Wilki zawsze podróżowały w stadach, ale nigdy nie były one tak liczne, jak teraz. Cokolwiek znajdowało się w tej grocie, było właśnie tym, czego wszyscy poszukiwali. Musiała znaleźć to jako pierwsza! Chwyciła asekuracyjnie za nóż, a gdy na ostrze padł promyk światła, który przebił się przez grube chmury, wilki ruszyły do ataku. Warknęły silnym głosem, wysunęły pazury i niczym jeden mąż zaczęły biec w jej stronę, z furią wypisaną w tych żółtych oczach. Najpierw doskoczył jeden, próbując zranić ją w szyję, potem drugi, trzeci, każdy z nich chciał ją dopaść. Doszedł ją pazur, któy zahaczy jej niebieskie ciało, i wtedy zrozumiała, że nie są to żarty, ani żadne przedstawienie. Wilki odskakiwały, odbiegały na pewną odległość, próbując otoczyć ją, jak miały w zwyczaju, kiedy w tej samej chwili ich braci atakowali ją ponownie.
|
| | | Mystique
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 02/07/2013
| Temat: Re: Południowo-zachodnia część lasu Sro Wrz 11, 2013 5:08 pm | |
| Jeden skoczył, drugi również a trzeci fartem musiał Mnie zahaczyć. Co za niefart losu dopisywał dzisiaj moim przeciwnikom. Poczucie bólu, brak komfortu to jedna z wielu rzeczy, jaka potrafi wywołać w Mystique rządzę zemsty. Jednakowoż to tylko zwierzęta, skąd miały wiedzieć, że przyszło im zaatakować mordercę wszech czasów. Dlatego nie zwlekając biedaki poszły za ciosem i jak na dzikie ssaki przystało, ponownie zaatakowały. Najmniejszy z grupy ruszył jako pierwszy. Wzbogacona o doświadczenie z przeszłości wyczułam moment jego skoku. W bezbronnego lotnika wbiłam niebieskie paluchy. Biedny aż za skomlał. Niestety jęk nie trwał długo, bowiem błyskawiczny przechwyt i rzut na ziemię nie tylko zdezorientował napastnika, co pozwolił wykonać szybka śmierć. Jako leżący, łatwy cel ukradkiem objęłam kark i szybkim skrętem pozbawiłam antagonistę wiecznej świadomości. Rozgniewane stado wyczuło, iż jeden z nich właśnie pożegnał watahę. Rozpoczął się śliniotok, piana toczyła się z ich paszcz na znak kolejnego natarcia. Natarcia o niebo dynamiczniejszego. Z którym również wyśmienicie dałam sobie radę. A było to tak ... 2 bydlaki okrążyły ofiarę kąsając z zza pleców. Odruchowo powstrzymałam jednego z nich. Ugięciem nogi udało mi się trzasnąć pięta w jego pysk. Wnet z przodu nadszedł kolejny. Najwyraźniej czekał aż tamci odciągną moją uwagę. Przewidywalnie usytuowany wzbudził odruch defensywy. Dziecięcy kucak na ziemię i wszystko staje się jasne. Oponent przelatuje nade mną niczym tupolew, kolejno wpadając w stojące do o koła pobratyńce. Koniec zabawy . Z przybraniem wtórnie postawy prostej wiąże się wymach nogi. Grzmot w żeberka unieszkodliwia kolejne zagrożenie. Znikąd wyciągnięty wcześniej nóż wbija się w czaszkę skomlającego między nogami kundla. Zamieszanie jak w cyrku. Pokrwawione wilki tylko odlatują pełne urazów z każdą następną próba kontaktu. Co czeka mnie dalej? Mam je wszystkie pozabijać? Czy dam radę, w końcu jest ich jeszcze "trochę " ...
Ale tak przypomnę, że piszemy w trzeciej osobie liczby pojedynczej. ~ Loki |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Południowo-zachodnia część lasu Nie Wrz 15, 2013 1:57 pm | |
| MG MODE:
Zdyszana, z niewielkimi zadrapaniami od kłów i pazurów, stała na środku polany. Puszczając z rąk kark martwego wilka, badawczym wzrokiem spoglądała na otaczające ją stado. Stałą na środku polany, pośród martwych, lub na wpół żywych wilków, które nie były już w stanie atakować. Pozostałą część stada, która tworzyła wokół niej krąg, wstrzymała swój atak, gdy wilk, który stał na wzgórzu warknął z całych sił. Skupił na sobie uwagę swej watahy, jak i jej samej. Widok przegranej, zapach śmierci własnych braci, sprawił, że przywódca stada, samiec alfa uległ jej sile. Na to wskazywała sytuacja. Wilki rozstąpiły się, robiąc jej przejście do groty. Wszystkie patrzyły na nią identycznie złotymi ślepiami. Ich zachowanie było nienaturalne, lecz ona je rozumiała, bardziej niż im się wydawało. Bliżej jej było do bestii, do zwierzęcia, niż do człowieka, do którego od wieków się upodabnia. One miały swe futro, a ona swoje niebieskie łuski. Posiadali tą samą rządzę przetrwania, instynkt mordercy. Gdy szła wzdłuż ścieżki, wilki bacznie ją obserwowały, warcząc pod nosem. Najchętniej rozszarpały by jej gardło, i tak by się stało w ostateczności, gdyby nie zostały powstrzymane. Mogła bronić się dzielnie, lecz gdyby natarcie trwało dłużej, w ostateczności rozszarpałyby ją na strzępy. Ich siła i ilość, byłą zbyt przytłaczająca. Światło wpadające z zewnątrz zaczęło niknąć, aż tunel zrobił się ciemny i nieprzyjemny. Jej wzrok szybko przyzwyczaił się do ciemności, lecz poprawa była niewielka. Idąc w głąb czuła zimny dotyk metalu na stopach, karbowane podłoże. Grudkowate gliniane ściany, zaczęły przeradzać się w stalowe. Zardzewiałe stropy, podtrzymywały górę ziemi, skrzypiąc pod jej uciskiem. Widziała je jak przez mgłę. Sunąc dłonią po ścianie szukała czegoś co by się wyróżniło. Może znajdowały się tu jakieś drzwi? Jej palce natrafiły na nierówność. Wrota z zardzewiałą okrągłą wajchą, która dopiero pod sporym naciskiem ustąpiła. Wyglądały jak drzwi w łodzi podwodnej. Powietrze syknęło z środka, stęchłe, duszne. Nikt prawdopodobnie nie wchodził tutaj od wieku, co miałoby nawet sens. W środku znalazła przełącznik, który niestety nie działał. Czy to miejsce w ogóle jeszcze funkcjonuje? Czy to miejsce było tym, co wywołało eksplozję w Tungusce ponad sto lat temu. W pierwszym pomieszczeniu znajdowały się stoły, biurka, stara dokumentacja, wszystko było pokryte grubą warstwą kurzu. Miejsce pracy było położone nieco niżej, prowadziły do niego cztery pary schodów. Ogradzał je stalowy reling, na którym się właśnie znalazła. Z tego miejsca wychodziły jeszcze inne drzwi, które muszą prowadzić do innych część upadłego kompleksu. |
| | | Mystique
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 02/07/2013
| Temat: Re: Południowo-zachodnia część lasu Nie Wrz 15, 2013 4:57 pm | |
| Nieco rozczarowana faktem, jakim okazało się błyskawiczne ustępstwo istot niższych, wyszkolona zabójczyni powędrowała prosto przed siebie. Plądrując mroki jaskini, z sekundy na sekundę poznawała jej wnętrze. Dotykiem gołych stóp rozpoznawała podstawę, po której kroczy. Wszak sama potrafiła modyfikować nieliczne elementy swojego ciała w różne, nie tylko organiczne, tworzywa. Jak np. metal,plastik, nieorganiczne polimery itd. Chwile mijały bardzo długo, mrok nie ustępował, aż do czasu kiedy to z odrobiną wysiłku udało jej się otworzyć sporadycznie występujące drzwi. Nastała jasność, a niebiesko-skóra mogła w końcu zanalizować otaczający ją areał. Pokryte kurzem dokumenty tylko utrudniały ich przeczytanie. W dodatku ten Rosyjski, który kobiecie był oczywiście znany, ale bazgroły pijanych dowódców oraz dziwny slogan zniechęciły do papierkowej roboty. Na szczęście poszukiwania mogły iść dalej swoim torem, bowiem pokój posiadał kolejny zjazd w dół. Schody prowadzące do tajemniczych drzwi. Kiedy Mystique stanęła na przeciwko nich, obróciła głowę w kierunku wcześniej urażonej partii ciała. Idealnie - Powiedziała na zarastający się defekt. Jej zdolność regeneracji, zawsze wywoływała auto-fasynację. Niestety nie mogła pochłonąć się dumaniu nad swoim ciałem. Musiała otworzyć, to co było zamknięte. Nacisnąć klamkę i wejść, bez względu na zagrożenie. Wykurowana, niebezpieczna i ciekawa, taka właśnie weszła do następnego elementu obcej konstrukcji. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Południowo-zachodnia część lasu Sro Wrz 18, 2013 12:23 pm | |
|
MG MODE:
Mystique znała rosyjski, podobnie jak kilka innych języków. Jej wieloletnie podróże po świecie, pod różnymi maskami, zmusiły ją do poznania obcych języków, aby lepiej odgrywać swoje role. Rozumiała zapiski, chociaż naukowa i techniczna gwara, była dla niej zupełnie niezrozumiała. Była zabójcą, nie naukowcem. Ruszyła wzdłuż pierwszych drzwi, które znajdowały się na lewo od relingu. Musiała zbadać to miejsce, a od czegoś trzeba było zacząć. Miejsca łączyły długie korytarze, które łączyły się z innymi, tworząc niesamowitą sieć połączeń. Ponad godzinę zajęło jej chodzenie, po pewnej części tego miejsca, które wydawało się nie mieć końca. Odnajdywała pomieszczenia, które były kwaterami mieszkalnymi, łazienki i prysznice. Pokoje, gabinety lekarskie, a nawet cele. Składy broni, oraz spichlerze, w których do teraz stało suche jedzenie. Możliwym więc było, że ludzie, którzy tu pracowali, nie opuszczali w ogóle tego miejsca. Technologia nie była zaawansowana, była wręcz groteskowo prosta, a komputery zajmowały całe pokoje. Im dalej szła, tym sufit stawał się coraz niższy, wyraźnie zarwane strony, pod naciskiem setek ton ziemi, zaczął się załamywać. Część kompleksu, była całkowicie pogrzebana pod ziemią. W tym miejscu doszło prawdopodobnie do eksplozji, która powaliła drzewa, którą wyczuły sejsmografy na całej ziemi, a jednak kompleks położy tak blisko epicentrum przetrwał. Czy to w ogóle możliwe? Dlaczego naukowcy nigdy nie odnaleźli tego miejsca? Czy to w ogóle był wybuch? Mnóstwo pytań, mogło docierać teraz do jej myśli. Po długiej wędrówce, sunąć swoimi niebieskimi stopami po zimnym metalu, dotarła dużego pomieszczenia. Znajdowały się tutaj stare monitory, oraz jeden pięćdziesięcio calowy telewizor, przed którym stał panel z klawiaturą. Podeszła i wcisnęła przycisk uruchamiający. Ku jej zdziwieniu zadziałał. Prąd jakimś cudem docierał do tego miejsca. Na dużym niebieskim ekranie pojawiły się jakieś napisy, mogła wybierać pomiędzy nimi, były to zapiski z kamer wideo. W tamtym okresie, kamery wideo istniały tylko w szkicach i wizjach inżynierów, lecz nie tutaj. W tym kompleksie, choć rozmiarem przypominały wielkie aparaty, były już wykorzystywane. Odtworzyła jeden z pierwszych zapisków. Zapis był kiepskiej jakości, a głos jeszcze gorszy, lecz tych zapisków było mnóstwo, lecz wyraźnie były tworzone sporadycznie, najczęściej były to zapiski miesięczne. Widocznie ówczesna technologia nie pozwalała na szybsze osiągi. Na szumiącym obrazie pojawił się mężczyzna o czarnych zaczesanych na boki włosach i wąsiku, ubrany był w biały fartuch. - Wrzesień, 1906 roku. Mówi Nikola Tesla. Po śmierci mego przyjaciela Stanford'a White'a, byłem zdruzgotany i załamany... Porzuciłem swe badania, na całe miesiące. Świat nadal nie dostrzegał potęgi moich odkryć. Nie byli wstanie tego zrozumieć. Nikt, nie był... aż, pewnego dnia otrzymałem propozycję od rosyjskiego filantropa, który nie ujawnił swego imienia, lecz... nie było to konieczne. Dał mi możliwości tworzenia, dał mi pieniądze i technologię, dzięki, której mogłem urzeczywistnić moje teorie! Kolejny przekaz, pochodził z tego samego roku. - Brukowce zaczynają snuć teorie, że Tesla postradał zmysły! - wrzasnął, ciskając gazetę. - Nie mają pojęcia. Mam teraz jaśniejszy umysł, niż kiedykolwiek wcześniej! Bezprzewodowe przesyłanie energii jest możliwe, teraz to wiem, i oni wszyscy niedługo też się o tym przekonają. - Po chwilowej przerwie, dodał inny zapisek. - Ze spraw pobocznych... Mój fundator przysłał wybitnych, jak sam mniema, specjalistów od genetyki i mikrobiologii. Zajmują północną część kompleksu, nie mam co będą robić. Z każdym nagraniem robiło się coraz ciekawiej, Mystique przeskoczył do następnego. - Listopad, 1907 roku. Mówi Nikolai Tesla. Eksperyment powiódł się, a bezprzewodowe przesłanie energii, stało się faktem. Pochłonął on wiele istnień, lecz była to ceną, którą musiałem ponieść. Ludzie poszukują Tesli, wnikliwsi, którzy spiskowali przeciwko mnie, próbują to powiązać, lecz to daremne! Nic mnie nie powstrzyma. Piszą, że eksperymentuje na ludziach, zatonięcie tego statku to potwierdziło, lecz nie wiedzą jak bardzo się mylą, a zarazem jak blisko udało im się trafić. Tego samego dnia został nagrany inny przekaz. - Wiem już czym zajmują się przybyli naukowcy. Najpierw sprowadzono tutaj jakiegoś więźnia. Zwykły człowiek. Dość sędziwy, można by było rzecz. Nie mówili mi kim jest, a jego położenie i wszelkie badania trzymano w sekrecie. Denerwowało mnie to! Jednakże, nie przewidziałem, że sam będę niedługo... zaproszony do ich współpracy. Mężczyzna okazał się posiadać szereg niezwykłych zdolności... uważano go za istotę boską, potężną, niezwykłą, lecz tutaj, był on obiektem badań. Bóg w ciele zwykłego starca. Przyglądałem się mu tygodniami, aż zacząłem odsuwać swoje obawy przed nim, wtedy mogłem patrzeć na niego tak jak oni. W dalszych nagraniach Tesla opowiada, że nadal zajmował się swoimi badaniami. Pisał listy do gazet, które wysyłano do Ameryki. Odpierał ataki i droczył się z dziennikarzami, posuwając swoje badania do przodu. Pewnego dnia z kamerą ruszył do pomieszczenia, gdzie badano przybyłego człowieka. To co zobaczył, i to co nagrał przerosło jego oczekiwania. Zszokowany nie mógł ująć tego w słowa. Na skaczącym ekranie i za chmurą szumów, dostrzec można było mężczyznę, który wrośnięty był w drzewo. W jego ciało było wbitych mnóstwo igieł, które doprowadzały do jego organizmu nieznane mu płyny. Zapewne podtrzymywali jego życie, gdyż jego stan nie świadczył o tym, że potrafi on sam się posilić. Stary mężczyzna zarósł jak brodą jak to drzewo. "Zaintrygowany?", doszedł go głos zza pleców, a w tej chwili przewrócił z wrażenia masywną kamerę, która wyłączyła się. Podawali mężczyźnie przedziwne serum, które miało wzmocnić jego zdolności, gdyż jak uważano są one początkiem do wyleczenia ludzi z chorób. Projekt "Drzewo Życia", tak go nazywali. Czy mówili prawdę, Tesla miał wątpliwości, gdyż wiele przed nim ukrywano, lecz on chciał zobaczyć efekty tych eksperymentów. W kwietniu 1908 roku, po raz kolejny wyraził się on o destrukcyjnych możliwościach fal elektrycznych. Odczytał swój list przed kamerą: „Nie jest to sen. Nawet teraz skonstruować można bezprzewodowe elektrownie, dzięki którym każdy region na świecie może stać się nieodpowiedni do zamieszkania bez poddawania populacji zamieszkującej inne części poważnemu zagrożeniu lub problemom.” Wiedział dokładnie, co potrafi jego odkrycie, lecz nie budował bomby, rakiet, ani nie niszczył już statków. W ostatnim zapisku, jaki znajdował się w bazie danych widnieje: - Jutro, 30 czerwca, o godzinie 6:30 czasu lokalnego nastanie godzinna zero. Eksperyment wzmocnienia podawanych obiektowi serum, przez wiązkę elektromagnetyczną, stanie się faktem. Efekt będzie tysiąc razy mocniejszy, niż w przypadku poprzednich eksperymentów. Przesłanie zostanie wykonane bezprzewodowo, gdyż żadne przewody nie wytrzymałyby takiej siły. Zadbałem w ostatnich miesiącach, o to aby cały eksperyment był bezpieczny dla obecnych tutaj naukowców. Jeśli wszystko, pójdzie dobrze... nasze dzieło zmieni bieg historii! Zapisków nie ma, gdyż coś poszło nie tak. |
| | | Mystique
Liczba postów : 34 Data dołączenia : 02/07/2013
| Temat: Re: Południowo-zachodnia część lasu Pią Wrz 20, 2013 12:01 pm | |
| Godzinne błądzenie finalnie opłaciło się. Kiedyś usłyszane zdanie, że podróże kształcą w końcu nabrało adekwatnej wartości. Mystique odnalazła salę z nagraniami, siedząc skrawkiem jędrnej pupci na zakurzonym biurku włączyła znajdujący się wewnątrz ekran. To co zobaczyła, to czego się dowiedziała przeszło jej największe oczekiwania. Jak w transie przeskakiwała z nagrania na nagranie, co kolejne otwierając szerzej usta. Gdyby była w kinie z pewnością popcorn wyleciałby jej na podłogę. Jednak znajdowała się w pokoju telewizyjnym, gdzie w ciszy i skupieniu analizowała każdą porcję materiału. Próby analizy dostarczonych danych spełzły na niczym, wciąż było dużo niejasności. Tesla i jego wynalazek, dziwne wilki przed wejściem no i to miejsce, Ono nie powinno istnieć !!! Co za geniusz je skonstruował,co za fart je uratował. Miliony myśli przedzierały się w około stu letnim umysle Raven, aż do momentu zwrotnego. Momentu w którym zobaczyła wrośniętego w drzewo człowieka. Mimo braku wypracowania poczucia współczucia niebieskoskóra pożałowała istoty. Sama niegdyś była obiektem badań, więc wie co to znaczy. No, ale ten niewielki epizod tylko wzmocnił zainteresowanie filmami. Apogeum ciekawości stały się zapiski z 30 czerwca, to wystąpienie Tesli dało kobiecie powody do jeszcze głębszej chęci szpiegowania otaczającego ją areału . Wnet zeskoczyła z biurka, kolejno przyjmując pozę myśliciela jeszcze raz postanowiła posklejać wszystko w całość. Wewnętrzny Monolog : "Skoro Tesla wynalazł sposób przenoszenia energii drogą niematerialnego nosnika, to czy próba jego transportu wywołała tę katastrofę ? W końcu różne transformatory mogłyby wytwarzać napięcia rzędów milionów woltów, no ale to nie jest w stanie wywołać przeszłego wybuchu . No i to drzewo, czym ono było, że Rosjanie się nim tak bardzo interesowali, ten naród zawsze skrywał wiele, jednakowoż tym razem przeszli sami siebie. Zaprezentowany jako forma utrzymywana przy życiu, a chciano poddać go działaniu wiązki elektromagnetycznej. Dlaczego mieliby tyle ryzykować, skoro tak im na nim zależało ? Ohh ile pytań, jak niewiele odpowiedzi " Wtem umysł kobiety spłatał kolejny psikus, wpadła ona bowiem na pomysł podążenia za nagraniem. Jedno z nich prezentowało jak Tesla dostał się do miejsca przechowywania Mutanta. Nie czekając ani chwili dłużej rozpoczęto pościg za informacją. Nużący, gdyż trudno było wpaść na chociaż jeden obszar, jaki nagrał Tesla podczas swojej wędrówki do ogrodu. I już miała stracić orientację, już pogubiła się w plątaninie podziemnej twierdzy, aż tu pomyślnie otworzyła drzwi. Wrota wyprowadziły mutantkę na korytarz za pomocą jakiego wynalazca doszedł do celu. Prawie go pominęła w końcu wszystko było takie podobne, szczęśliwy traf losu chciał inaczej. Zauważyła długą trasę i zamiast wchodząc w następne drzwi, zwróciła się w lewo i poszła wzdłuż metalowej jaskini . Otoczenie było identyczne jak na filmie, gdyby nie wiedza o tym co miało miejsce, Mystique nigdy nie powiedziałaby , że minęły lata, bo czas zamarł w miejscu . Nawet drzwi do miejsca pobytu Drzewa były takie same. To przyprawiło ją o dreszcze, chwila wychylenia dłoni i położenia jej na klamce wydłużała się w nieskończoność. Stało się, nacisnęła uchwyt...
[z/t] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Południowo-zachodnia część lasu | |
| |
| | | | Południowo-zachodnia część lasu | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |