|
| Szósta aleja zachodnia | |
|
+9Alice Carter Kate Bishop Johnny Blaze Doctor Strange Eugene Mercer Wiccan Speed Sin B.J. 13 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Szósta aleja zachodnia Sob Mar 05, 2016 8:08 pm | |
| |
| | | B.J.
Liczba postów : 90 Data dołączenia : 03/12/2015
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Sob Mar 05, 2016 8:48 pm | |
| Zatem to już czas. Za przysłowiową chwilę B.J. podejmie jedną z największych decyzji w życiu. Był tu wcześniej, rozeznał się w terenie, ale mimo wszystko obawiał się czy nie robią go w konia. Taka szansa jest jedna na milion. Nie ma wyjścia. Trzeba zrobić to, co jest potrzebne. Joseph poprawił plecak wiszący z wózka. Gdyby jakiś policjant do niego zajrzał, prawdopodobnie mocno by się zdziwił. W środku znajdował się cały sprzęt bojowy Josepha, który był dziwny w połączeniu z inwalidą. No, ale ulica była pusta, jakby wszystkich stąd wywiało. Powoli dochodziła godzina spotkania. Dwudziesta druga. No cóż, albo wóz albo przewóz. Albo B.J. spotka kumpli z oddziału, albo nie. |
| | | Sin
Liczba postów : 130 Data dołączenia : 02/03/2015
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Nie Mar 06, 2016 2:42 pm | |
| Auto przyjechało punktualnie. Czarny samochód z przyciemnianymi szybami zatrzymał się tuż przed nim. Ze środka wyszedł mężczyzna ubrany w garnitur. Taki typowy zdawałoby się goryl ochrony. -Pan Joseph Blazkowicz?- spytał go mężczyzna przyglądając się uważnie zza ciemnych okularów. Po potwierdzeniu danych wprowadził go do środka pojazdu, który został przygotowany na przewiezienie wózka i jego zawartości. -Szczęśliwie dla pana,długo nie będzie pan się z tym męczyć.- nie wiadomo, czy miało to być pocieszenie, czy może próba dania nadziei. Niemniej, kierowca ruszył, a mężczyzna, który go wprowadził do środka zdał się nagle być głuchoniemy. Nie odpowiadał na żadne zadane mu pytanie, więc reszta podróży minęła w jako takiej ciszy. Swoją drogą, dość długiej podróżny. Ale, można to śmiało zwalić na te cholerne korki w mieście. Minusy życia w metropolii. W końcu jednak dojechali do bazy. Po wyjściu do hangaru ukazała mu się ogromna przestrzeń, gdzie znajdowały się różnej maści pojazdy. - Sierżant Joseph Blazkowicz?- spytał go uprzejmie mężczyzna w białym kitlu, gdy został wysadzony z pojazdu, który zaraz odjechał- lekarz na pana czeka.- po czym ruszył przed siebie. Przechodzimy TU |
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Pią Paź 07, 2016 2:55 pm | |
| Tak więc wyciągnął kolejne udko kurczaka z pudełka, nie przerywając swojej przechadzki po chodniku... oh, znowu się zapędziłem. Powinienem chyba najpierw wytłumaczyć jak zdobył jedzenie.
Jego zadanie poszło jak po maśle, komunikatory były w ruchu już od jakiegoś tygodnia. Czasami miejsce w które je podkładał były kreatywne, czasami niezbyt, ale hej ważne, że to zrobił. Po wykonaniu zadania, wrócił do central parku, ale nikogo tam nie było... Ostatnio wcale się z nimi nie widywał, każdy poszedł w innym kierunku.
Dzisiaj zauważył dziwnego typka sprzedającego coś... cóż, innemu typkowi. Co prawda mógłby od razu pozamiatać ulice ich twarzami, ale po szybkim (bo jakże by inaczej) przemyśleniu całej sprawy, wolał podążać za dealerem. Nie miał stuprocentowej pewności, że chodziło o narkotyki, może sprzedawał jajka niespodzianki, w końcu są równie nielegalne w Stanach Zjednoczonych jak kokaina. W ten sposób miał okazję się przekonać o co chodzi, a może nawet wytropić jego koleżków.
Podążał za nim, aż do jednego z tych tanich apartamentów, w którym pokój dzielisz z karaluchami. Eh, lepiej by załatwił to szybko. Nawet nim śledzony otworzył drzwi, Tommy usłyszał paru ludzi w środku. Zdecydowanie brzmieli na takich którzy nie mogą rozstać się z używkami. Tuż nim tamten koleś zamknął drzwi, pojawiła się w nich noga Shepherda, który zdążył pod nie podbiec. Tommy tak bardzo żałował, że nie ma przy sobie aparatu, chciał oprawić przerażoną twarz tamtego typka w ramkę. Otworzył drzwi siłą i zneutralizował osobę którą wcześniej śledził. Na paluszkach zaczął zwiedzać dom. Co druga płytka na podłodze wydawała się...lepka, eww. Tak bardzo chciał się stąd wynieść, ale kiedy tylko pomyślał o tym jak mógłby załatwić tych kolesi, nie mógł się wycofać. W końcu trafił do salonu, z tapetą która przez wilgoć sama odchodziła od ścian, z roślinką na parapecie, która wody zapewne nie widziała od miesiąca oraz, co dziwne, kubełek ze smażonymi kurczakami. Huh. Do tej pory myślał, że bad guye zajadają się papierosami, popijając piwem i biorą narkotyki na deser, a tu patrzcie państwo, jedzą ludzkie jedzenie. Trójka mężczyzn siedząca na kanapie nawet nie zareagowała na jego wejście. Był prawie pewien, że jeden z nich oferował mu darmową działkę, ale nie usłyszał do końca bo był zbyt zajęty nokautowaniem każdego z nich po kolei. Kto by się spodziewał, że walka ze sobą by nie walnąć kolesia którego śledził była trudniejsza niż walka z nimi. Nie stawiali żadnego oporu. Cóż, jakoś trzeba było się ich pozbyć... Więc zaczął powieszać ich za majtki na lampie. Rzecz jasna wezwał na miejsce policję. Odszedł na spory kawałek od owego obiektu, by policja go nie zgarnęła tak przy okazji. Aw, głupie działanie w ukryciu... Też chciałby mieć o sobie artykuł w jakiejś gazecie. Cóż, przynajmniej udało mu się wyciągnąć z tego coś do jedzenia. To prawie tak dobre jak bogactwo czy sława. Nikt nie powinien być zły. W kiciu ludzie których zatrzymał nie mieliby z niego użytku, zresztą kupili to pieniędzmi z narkotyków. Pracownicy z restauracji raczej też by nie mieli wiele użytku z ledwo ciepłego dania które sami przygotowali. Tak to chociaż nasz samotny bohater dostanie nagrodę.
Tak więc wyciągnął kolejne udko kurczaka z pudełka, nie przerywając swojej przechadzki po chodniku. Zdążył w międzyczasie przebrać się w czarny t-shirt i szare dresy, by nie wyróżniać się z tłumu. Po prostu był kolejnym z wielu nastolatków, który przefarbował włosy na biało i w pojedynkę pałaszował cały kubełku, a przynajmniej tak myślała większość mijających go ludzi. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Pią Paź 07, 2016 5:06 pm | |
| Z każdą kolejną próbą teleportacja szła Billy'emu coraz lepiej. Przez kilka ostatnich dni nie miał co prawda okazji, aby ją ćwiczyć, lecz mimo to był dobrej myśli. Widział efekty swojej pracy, zauważał i przede wszystkim czuł tę poprawę... Mniej się po drodze męczył, a bezpośrednio po przeniesieniu się do nowej lokacji potrafił utrzymać się przez chwilę w powietrzu i dzięki temu delikatnie, na własnych warunkach opaść na ziemię. Zaczynał ufać temu sposobowi podróżowania. Problem polegał jednak na tym, że tym razem chłopak bardzo dobrze wiedział do kogo chciał się udać, lecz nie dokąd. Oczywiście robił coś takiego już wcześniej, więc nie wątpił, że trafi we właściwe miejsce, lecz niepokoiło go trochę to, iż teleportacją najprawdopodobniej zwróci na siebie uwagę przypadkowych osób. Jego zdolności były w końcu dość... Widowiskowe. Nie sprawdzały się wówczas, gdy chciało się utrzymać dyskrecję, nie mniej jednak w tym wypadku Kaplan rozumiał, że nie ma innego wyjścia. Nie pozostawało mu nic innego, jak tylko liczyć na łut szczęścia. Rzecz jasna wcale go nie posiadał, jak zorientował się od razu, gdy tylko efekty świetlne zwyczajowo towarzyszące pokazom jego mocy zaczęły zanikać... Co nie trwało długo. Już w kilka sekund po pojawieniu się w rozbłysku błękitnej energii na jednej z ulic - na Szóstej Alei, blisko domu, jak podpowiadała mu podświadomość, zajmująca się w tej chwili wszystkim tym, czym nie miała czasu zainteresować się świadomość, czyli na przykład rozpoznawaniem okolicy - Billy ostrożnie opadł na chodnik. Tym razem nawet się przy tym nie zachwiał! Ostatnie smugi energii kręciły się jeszcze leniwie wokół jego dłoni i oczu, a nastolatek zdecydował się je zatrzymać... Przynajmniej te przy twarzy. Nie miał bladego pojęcia czy w ogóle mu się to uda, bo nigdy wcześniej tego nie próbował, więc po prostu modlił się w myślach o to, aby nie zniknęły. Dlaczego? To proste. Ściągnął na siebie uwagę, w związku z czym ktoś mógłby chcieć zrobić mu zdjęcie albo nagrać z nim filmik, a w takim wypadku wszelkie zniekształcenia - na przykład te światła - zadziałałyby na jego korzyść i utrudniły identyfikację. Wcale nie wpadł na ten pomysł sugerując się faktem, że Superman wibrował, aby jego fotografie wychodziły niewyraźne. Ani trochę. Nie chcąc tracić cennego czasu - na przykład na martwienie się o to, że tym swoim nagłym pojawieniem się w centrum miasta sprowadzi na siebie zaraz jakieś kłopoty, mogące nawet przybrać postać agentów Tarczy - Kaplan natychmiast przebiegł wzrokiem po najbliższym otoczeniu... I nie zawiódł się. Wiedział, że Tommy będzie gdzieś blisko, bo w końcu podczas teleportacji użył go jako swojego celu, więc nic dziwnego, że wylądował tylko kilka kroków od niego. Nie był pewien, czy ktokolwiek w ogóle uznał za stosowne wyjaśnić mu sytuację i w razie czego zamierzał się za to zabrać, lecz na początek bardziej interesowała go kwestia komunikatorów. Ani o jednym, ani o drugim nie mogli jednak dyskutować w tym miejscu. - Wiem, to nie było zbyt subtelne - przyznał od razu z własnej inicjatywy, licząc na to, że w ten sposób uniknie gorszych komentarzy ze strony Tommy'ego i ochroni swoje jakże delikatne ego. Oczywiście brał również pod uwagę opcję, że tymi słowami tylko sprowokuje rówieśnika do ciągnięcia tematu, dlatego też musiał zadziałać szybko i sprytnie pchnąć rozmowę na inne, istotniejsze tory. - Musimy pogadać, ale nie tutaj. Na rogu z Trzydziestą Pierwszą jest kawiarnia, a zaraz za nią osłonięty z dwóch stron parking, jedno i drugie mi pasuje. Z wiadomych powodów nie mogę nas tam teleportować, ale może gdybyś nas przebiegł i zatrzymał się gdzieś, gdzie nikt tego nie zauważy... - wszystko to Billy starał się mówić na tyle cicho, aby tylko Tommy mógł go usłyszeć, a jednocześnie szybko, żeby jak najprędzej móc uciec przed spojrzeniami tłumu. Czuł się okropnie, gdy znajdował się w centrum zainteresowania. Kawiarnia bardzo go kusiła, głównie dlatego, że miał straszną ochotę na coś słodkiego - zarówno do picia, jak i jedzenia - ale zarazem niechętnie przyznawał przed samym sobą, że schowanie się w jakimś kącie tego parkingu mogło być lepszym posunięciem. Na nastolatków i tak nikt nie zwróci tam większej uwagi, a z pewnością będzie im łatwiej porozmawiać. W lokalu z kolei każdy mógłby ich podsłuchać... Chyba że spróbowałby jakoś wyciszyć ich dyskusję, ale temu towarzyszyłyby pewnie kolejne efekty wizualne, czyli cały wysiłek ukrycia się poszedłby od razu na marne.
|
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Pią Paź 07, 2016 6:33 pm | |
| Tommy po skończeniu jednego z udek, wyciągnął komórkę z kieszeni. Przypomniał sobie, że wyłączył ją na czas "akcji", może coś przyszło. Niestety poza SMSami od kochanego operatora, który ponownie chce mu zablokować konto, bo nie doładował karty w ciągu ostatniego miesiąca, nie znalazł niczego. Skomentował to cichym westchnięciem, odkładając przy tym telefon. Już sięgał do kubełka, kiedy nagle coś go zaniepokoiło. Usłyszał jakiś niepokojący dźwięk, zaś kątem oka wyłapał jakiś niewielki błysk, to był ten typ błysku, który zwiastował eksplozję, albo zwyczajnie większy błysk. Instynktownie odskoczył nieco do tyłu i skrzyżował ręce przed twarzą, puszczając karton gdzieś po drodze.
Kiedy uświadomił sobie, że minęło już dosyć czasu by ten błysk zamienił się w eksplozję, która już dawno strawiłaby jego ręce, jego ręce wróciły do neutralnej pozycji. Wtedy mógł dokładniej przyjrzeć, a może raczej nieco dokładniej, w końcu wciąż przyzwyczajał oczy do neutralnego oświetlenia po nagłym rozjaśnieniu okolicy, przyjrzeć się sprawcy tego zamieszania. Poznał ten strój. -Co nie było zbyt subtelne? Pewnie nie zauważyłem przez ten błysk który widać z drugiego końca maista- rzekł z sarkazmem w głosie. Jeju, na czym polegają jego moce? Na dawaniu Tommy'emu zawału? Jeżeli tak, to póki co działają nieźle. -Bez problemu- wyszeptał do chłopaka, wysłuchawszy jego propozycji. Odwrócił się i zaczął patrzeć ku hotyzontowi z zainteresowaniem w oczach. Nagle wskazał palcem na budynek znajdujący się daleko od drogi do kawiarni i krzyknął: -Ludzie! Patrzcie, to Spider-Man!
To wszystko było tylko małym popisem aktorskim, mającym służyć jako dywersja. W przeciwieństwie do PEWNYCH OSÓB KTÓRYCH IMIENIA TUTAJ NIE WSPOMNĘ, wolał być subtelny ze swoimi mocami, aniżeli przybywać na miejsce z wielkim błyskiem. Anyways. Ze swoją niesamowitą prędkością, stanął przed Billy'm i chwytając za oba nadgarstki, zarzucił go sobie na plecy, poprawiając go drugim, równie szybkim ruchem, by nie spadł mu przez przypadek. Obrócił się na pięcie i wystrzelił w kierunku kawiarni. -Cóż, kawiarnia to o wiele przyjemniejsze miejsce- pomyślał wykonując krok w stronę wejścia- Chociaż niezbyt subtelne...- dodał w głowie, wykonując tym razem krok ku parkingowi. Z każdym kolejnym argumentem za kawiarnią, stawiał nogę na wycieraczce, zaś z każdym argumentem mówiącym o parkingu, stawiał ją na chodniku obok, niechcący miotając osobą którą trzymał na boki. "Z drugiej strony czymś bym popił tego kurczaka"-na wycieracze. "Chociaż i tak jestem spłukany"-na chodnik. "Może on ma coś przy sobie"- na wycieraczkę "No ale..."-zatrzymał się w miejscu. Całkowicie zapomniał o chłopaku którego niósł na plecach. Skoro z taką prędkością wykonywał tak nagłe zwroty, coś mogło mu się stać. Zwrócił głowę ku czarnowłosemu i podniósł rękę z trzema wyprostowanymi palcami. -Ile widzisz palców?- zapytał. Prawda jest taka, że odpowiedź go nie do końca obchodziła, chciał tylko sprawdzić czy nie dostał wstrząśnienia mózgu. Głupio by było nieść trupa na plecach. Kiedy usłyszał chociażby początek słowa którego Wiccan chciał użyć, już kontynuował bieg. Zdecydował się na parking. Stanął przed samochodem i usadził leadera na jego masce. Położył ręce po bokach i rozejrzał się w obie strony. -Więc?-zaczął-Co tym razem? Znowu wyślesz mnie do sklepu po bułki tylko by zniknąć bez słowa i wrócić parę dni później? No wiesz, tak jak ostatnio- rzekł, oskarżycielskim tonem, gestykulując przy tym rękoma i zwracając się ku odbiorcy. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Sob Paź 08, 2016 3:47 pm | |
| Czyli nie obeszło się bez uroczego komentarza na temat sposobu jego przybycia... Trudno, w końcu Billy sam z góry wiedział, że najprawdopodobniej sprowadzi na nich uwagę i świadomie podjął to ryzyko. Gdyby to od niego zależało, chętnie teleportowałby się bardziej jak... Jak... Może jak Nightcrawler, choć w jego przypadku również dało się to zauważyć - przez dym i zapach siarki... Ale po prostu dyskretniej. Niestety nikt nie zapytał go o zdanie, gdy otrzymywał te zdolności, a w gruncie rzeczy i tak nie mógł na nie narzekać, bo - subtelne czy nie - przynajmniej spełniały swoje zadanie i naprawdę mu się przydawały. Nie można mieć wszystkiego. Kaplan przewrócił oczami, gdy Tommy podjął się zorganizowania akcji dywersyjnej rodem z jakiegoś filmu albo może raczej kreskówki. W tych okolicznościach chyba nawet na Billy'ego - wielkiego fana wszystkiego, co wiązało się z superbohaterami - nie zadziałałaby tak jasna i oczywista próba odwrócenia zainteresowania... Ale z drugiej strony to był przecież Nowy Jork. Osoby z mocami dało się tutaj spotkać na każdym kroku, w tym nawet Spider-Mana, jeżeli tylko miało się odrobinę szczęścia... A poza tym Kaplan wolał zatrzymać krytykę dla siebie, aby dodatkowo się nie narażać, bo to przecież właśnie z jego powodu w ogóle potrzebowali tej dywersji. Chłopak stanowczo nie zamierzał natomiast powstrzymywać się przed wyrażaniem swojego protestu oraz niezadowolenia, gdy został tak bezceremonialnie i niedelikatnie przerzucony przez ramię Tommy'ego. Oczywiście nie zareagował na to od razu, bo po prostu nie zdążył - ale na to powinien być chyba akurat przygotowany. Jedno było pewne: zdecydowanie preferował teleportację od super prędkości. Do swojej wybranej metody podróżowania zdążył się już przyzwyczaić i przynajmniej nie robiło mu się od niej niedobrze, ani nie kręciło mu się tak w głowie... Nie pomagało mu też to nagłe zawracanie, które z resztą ledwo rejestrował. Z tego wszystkiego to pierwsze zatrzymanie się potraktował praktycznie jak wybawienie, czego nie omieszkał wyrazić na głos. - Czasem cię nienawidzę - stwierdził słabo, zamiast grzecznie ocenić liczbę palców rówieśnika, ale większość jego słów i tak utonęła w szumie powietrza, gdy ponownie ruszyli z miejsca, teraz już prosto na parking... Na szczęście, bo oznaczało to wyczekiwany ostateczny koniec podróży. Może i w rzeczywistości trwała bardzo krótko, ale Billy'emu w zupełności wystarczyła. Na długo. Usadzony na masce samochodu, Kaplan od razu uniósł ręce do głowy, jak gdyby chciał w ten sposób powstrzymać jej zawroty, a równocześnie zamknął na chwilę oczy. W myślach odliczył do pięciu, oddychając przy tym głęboko, a przez ten czas Tommy akurat zdążył przemówić. Billy w końcu rozchylił powieki, aby rzucić mu długie spojrzenie. - Byłem zajęty i chyba pod ziemią, więc bez zasięgu. Liczyłem na to, że ktoś inny wpadnie na to, że powinniście tu utrzymywać ze sobą kontakt. Widać się myliłem, wybacz - wytłumaczył, po czym zmarszczył czoło, gdy zdał sobie sprawę z tego, iż tak naprawdę jedną rzecz założył i mógł być w błędzie... A dokładniej jedną istotną rzecz. Taką, którą powinni sobie od razu wyjaśnić, gdyż to właśnie od niej zależał dalszy ciąg tej dyskusji. - Bo nie rozmawiałeś z innymi, prawda? Z Kate, z Teddy'm, z kimkolwiek? Na tym spotkaniu w parku sporo się wydarzyło, przed nim zresztą też, więc jeżeli nie... - nie dokończył, bo zdawało mu się oczywiste, iż w takim wypadku będzie musiał wprowadzić rówieśnika w temat. Co prawda przerażała go wizja powtarzania po raz kolejny tych wszystkich informacji, głównie dlatego, że nie chciał czegoś pomylić, ale każdy członek grupy powinien wiedzieć co się działo... I to jak najdokładniej. Wkrótce będą musieli zadbać o jakąś komunikację, która nie polegałaby na korzystaniu z telefonów komórkowych. W trakcie swojej wypowiedzi, Billy wciągnął stopy na maskę, instynktownie szukając na niej jak najwygodniejszej dla siebie pozycji. Już kilka sekund później usiadł zaś po turecku, lekko pochylony, z łokciami opartymi na kolanach i złączonymi ze sobą dłońmi. Nieszczególnie przeszkadzało mu to, że właściciel auta może nie być tym zachwycony. Prawdę mówiąc nawet o tym nie pomyślał.
|
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Sob Paź 08, 2016 10:05 pm | |
| Odwrócił się na pięcie i bezwładnie opadł na maskę samochodu naprzeciwko tej na której siedział jego rozmówca. W ostatniej chwili podparł się rękoma i usiadł na niej. Przy tej akcji można było usłyszeć dosyć głośno jego dłonie uderzające o blachę. Odrobinę mocniej i włączyłby alarm. Poprawił odrobinę tyłek i skrzyżował spojrzenia z Wiccanem. Wymownie podniósł brew. -Chyba? Cóż, w takim wypadku ja chyba byłem w kosmosie i napisałem flamastrem na księżycu "Speed tu był"- rzekł, zrywając kontakt wzrokowy i patrząc ku górze. Nie był do końca pewien po co. Chciał podkreślić swój żart? Z jakiegoś powodu patrzenie na rozmówcę mu nie pasowało? Może myślał o czymś intensywnie? Sam nie mógł orzec. Na pytanie Billy'ego odpowiedział krótko: -Noooope- podczas wypowiadania tych słów, skrzyżował ręce za głową i przeszedł do pozycji leżącej, górną część pleców opierając o przednią szybę. Patrzył się przed siebie czyli w niebo. Zazwyczaj pomagało mu to myśleć.
Tematem dzisiejszego posiedzenia w głowie Tommy'ego jest "Czemu nie utrzymywaliśmy kontaktu?". Nie pokłócili się... z tego co wie. Może zostali wyłapani po kolei... albo, co najbardziej prawdopodobne- zwyczajnie Tommy nie chciał utrzymywać kontaktu z żadną z tych osób i vice versa. Westchnął cichutko gdy ta myśl przemknęła przez jego głowę. Przymróżył także oczy i patrzył coraz niżej, aż w końcu zobaczył Wiccana. Nie chciał wyjść na niezręcznego, więc obrócił głowę w lewo, skupił się na klamce jakiegoś innego zaparkowanego samochodu. -A może raczej ze mną się nie kontaktowali...- wymamrotał na tyle głośno by rozmówca go usłyszał. Wypuścił powietrze z ust i ponownie usiadł, przysuwając się na sam kraniec maski, pozwolił także swoim nogom dotknąć ziemi. Kładąc ręce na kolana rzekł: -Byłeś pod ziemią, huh? Nie powiesz mi chyba, że na boku dorabiasz sobie jako deratyzator w kanałach?- uśmiechnął się prawą częścią twarzy- I co się "wydarzyło" w parku? Objawił wam się latający potwór spaghetti? Jeżeli nie, masz 50% szans, że mnie to obchodzi |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Nie Paź 09, 2016 3:05 pm | |
| Billy uniósł lekko brew na ten dźwięk uderzenia dłoni o maskę samochodu, lecz od razu zdecydował się go nie komentować - i tylko zerknął krótko na ręce Tommy'ego, nim znów przeniósł wzrok na jego twarz... Tak podobną do swojej własnej, praktycznie identyczną, jeżeli pominąć jej kolorystykę i może jakieś drobne szczegóły. Przypominało mu to trochę patrzenie w lustro, ale takie, w którym odbicie posiadało osobne życie, przybierało inne wyrazy oraz gesty... A to wszystko sprawiało, że ogólne wrażenie było trochę niepokojące. Podobno każdy miał gdzieś na świecie swojego sobowtóra. Przy tak wielkiej liczbie ludzi - i nieludzi - na Ziemi, jakie były szanse na to, że się go kiedykolwiek spotka? Niesamowicie małe, to na pewno, a jednak w tym wypadku do tego doszło. Ostatnimi czasy zaś Kaplan przestawał wierzyć w coś takiego jak zbieg okoliczności. Zbyt wiele takich sytuacji go spotykało, za dobrze układały się w całość, aby miały być zupełnie przypadkowe. Tym razem nastolatek darował sobie nawet przewracanie oczami na brak wiary swojego rozmówcy, choć osobiście uważał, że był to nie lada wyczyn, gdyż ochotę na wykonanie tego gestu miał ogromną. Zamiast tego westchnął tylko krótko i cicho, na moment uciekając wzrokiem na bok, w kierunku ulicy. Miało to również pewne praktyczne zastosowanie, bo w ten sposób upewniał się, że nikt ku nim jeszcze nie zmierza. Niestety to była pewnie tylko kwestia czasu, nim ktoś zechce dostać się do swojego samochodu - albo przyjedzie, aby dopiero tutaj zaparkować... Więc musieli się pospieszyć, jeżeli chcieli coś załatwić bez konieczności przenoszenia się w inne miejsce. To z kolei oznaczało, że Billy powinien już przejść do konkretnego wyjaśniania sprawy. Komentarze i przypuszczenia Tommy'ego puścił trochę mimo uszu, bo choć ich wysłuchał i wyciągnął z nich te istotne informacje, to jednak nie zamierzał odnosić się do większości z nich... A już na pewno nie do fragmentu dotyczącego deratyzacji oraz kanałów. Dogryzanie sobie musieli zostawić na później, bo inaczej to właśnie na nim spędziliby większość cennego czasu. Normalnie Billy nie miałby nic przeciwko, ale nie teraz. - Byłem w podziemnym schronie, nie na terenie Stanów, tak sądzę. Jeżeli dobrze pójdzie, to może uda nam się zrobić z niego bazę albo przynajmniej dodatkową kryjówkę, tak na wszelki wypadek. Victor tam został i wszystkim się zajmuje, a pomaga mu ten chłopak, który w parku próbował okraść Cassie. To skomplikowane, ale chyba jakoś się z nim dogadaliśmy, przynajmniej na tę chwilę. Tak czy siak, mamy teraz ważniejsze sprawy na głowie. Pamiętasz jeszcze to, co mówiłem na tym ostatnim spotkaniu? O tym, że Tarcza nas oszukała, o spotkaniach z Mścicielami i... O całej reszcie? - chociaż Kaplan wyraźnie zadał rówieśnikowi pytanie, to jednak tak naprawdę nawet nie czekał na jego reakcję. Zakładał, że o tym wszystkim ciężko by było zapomnieć, więc zagadnięcie o to stanowiło z jego strony jedynie formalność, a także w pewnym stopniu formę gładkiego przejścia do meritum. W związku z tym Billy praktycznie od razu kontynuował opowieść. - Po tym, jak Cassie urosła, teleportowałem nas do jakiegoś lasu... Wszystko jedno gdzie. Udało nam się ustalić parę spraw, ale głównie zgodziliśmy się co do tego, że nie chcemy już dłużej pracować dla S.H.I.E.L.D. Dlatego... Od teraz będziemy działać na własną rękę. To znaczy, o ile wciąż jesteś na to chętny. Pracujemy nad przygotowaniem sobie zaplecza na początek i nad dotarciem do pozostałych osób, które przez ten czas zwerbowała Tarcza. Jedna z dziewcząt z Asgardu, Kelly, miała się tym zająć, ale w razie czego jej pomożemy. Teddy wspominał też o innych rekrutach, do których warto by było dotrzeć i ich uświadomić... A Cassie obiecała porozmawiać z członkami Avengers. Jeżeli kogokolwiek mieliby posłuchać, to najprędzej właśnie jej. No i powinniśmy się też dogadać z innymi bohaterami, nie tylko tymi zrzeszonymi, wyrobić sobie imię... - w tym momencie chłopak zawiesił głos, nie bardzo wiedząc co jeszcze mógłby dodać. Przygotował sobie co prawda parę argumentów na wypadek, gdyby Tommy wymagał przekonywania, ale po cichu liczył na to, że nie będzie musiał się do nich odwoływać... Choć były dobre. Naprawdę tak uważał. Przez większość czasu, gdy przemawiał, Billy skupiał wzrok na Tommy'm, lecz mimo to momentami krótko zerkał w stronę obu ulic. Zgodnie z jego wcześniejszymi przewidywaniami, przechodnie nie zwracali na nich większej uwagi, trzymali się chodnika i zazwyczaj nawet nie spoglądali w kierunku jakichś tam nastolatków. Kto by się nimi przejmował, tak? Przecież każdy miał własne, o wiele ważniejsze sprawy na głowie... Sprawiało to, że Kaplan zaczynał czuć się spokojniej. Może jednak nikt im nie przeszkodzi i zdążą wszystko załatwić?
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Nie Paź 09, 2016 4:16 pm | |
| Dziś było tak spokojnie, cicho, nikt nikomu nie przeszkadzał, kto więc mógł przerwać harmonie tak pięknego dnia? Jak widać znalazła się taka osoba, która perfidnie musi zakłócić spokój dzisiejszego popołudnia. Klaudia nie mogła wysiedzieć w domu, całkowicie pustym mieszkaniu, ponieważ jej rodzice postanowili na miesiąc wyjechać do Polski chcąc spotkać się z rodziną. Z powodu tego, iż cała jej rodzina uważała ją za potwora rodzice nie pozwolili dziewczynie zabrać się razem z nimi. Dom świecił więc pustkami od 4 dni, pozostało ich jeszcze 27. Może i był święty spokój od ciągłego gderania, jak to ona powinna w końcu znaleźć sobie kogoś do towarzystwa, ale jednak pustka ta była dosyć przygnębiająca. Klaudia szybko wstała od biurka, przy którym siedziała bawiąc się ostrym ołówkiem, a następnie wzięła dość mocny zamach i wycelowała nim w tarczę do rzutek, którą miała powieszoną na drzwiach pokoju. Ołówek trafił prawie że w sam środek tarczy, co nie zaskoczyło Klaudii, a raczej wywołało u niej coraz większe znudzenie. Fioletowowłosa dziewczyna złapała za swoje okulary przeciwsłoneczne oraz czarny plecak z uszami pandy i wyszła z pokoju, a następnie z domu. Na korytarzu zmieniła ona swoją formę na naturalną, demonicznie wyglądającą kobiecą kreaturę z dwoma ostrymi rogami wyrastającymi jej z głowy oraz dziwnym ogonkiem, a następnie zniknęła pozostawiając za sobą dziwny ślad, jakby dymny koloru fioletowego, który rozpłynął się w powietrzu tak szybko, jak się pojawił. Klaudia pojawiła się na jednym z parkingów, który zazwyczaj nie był zbyt zatłoczony i obróciła głowę za siebie szukając wzrokiem krawężnika, na którym mogłaby przysiąść. Dookoła niej na krótką chwilę pojawił się znów ten śmieszny dymek, który pewnie zaskoczył by przechodni, jednak póki co żadnych tu jeszcze nie było, co wprawiło Klaudie w lekkie zdziwienie. Dziewczyna szukała wzrokiem swojego miejsca do klepnięcia sobie w spokoju jeszcze dłuższą chwilę w międzyczasie zdejmując okulary przeciwsłoneczne i chowając je do plecaka. Kiedy w końcu przysiadła spokojnie na krawężniku i spojrzała, co dokładnie dzieje się dookoła niej ujrzała dwóch chłopaków mniej więcej w jej wieku siedzących na maskach samochodów. Dość dziwne i problematyczne, jeśli niechcący wgnietli by te maski, bo wiąże się to z kosztami naprawy, ale nawet nie pomyślała, żeby zwrócić im o to uwagę. Wciąż w swojej normalnej formie wpatrywała się w dwójkę nieznajomych i przysłuchiwała się ich rozmowie jak na słuchacza przystało. |
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Nie Paź 09, 2016 7:28 pm | |
| W pewnym momencie ciężko mu było powiedzieć czy Wiccan nie robi sobie z niego żartów. Powinien zacząć się uczyć, że z nim wszystko wydaje się niemożliwe. Czasami lepiej wcale nie pytać. Uśmiechnął się chamsko i zerknął na twarz rozmówcy z podniesioną brwią. -U, daliście mu jeszcze nóż, żeby nas pozabijał jak tylko odwrócimy od niego wzrok. Hah. To jak bardzo jesteś łatwo ufny czasami jest urocze- rzekł prześmiewczo, choć w środku martwił się o Cassie i Victora... Chociaż z nimi to tamten koleś powinien bać się o swoje życie. Ta dadzą radę, nie martw się Tommy. -Jakiegoś lasu? Zaczynam się zastanawiać czy jesteś pewien, że nazywasz się Billy- rzucił, opierając głowę o rękę.
Tutaj nastała trudna decyzja. Czy on na serio chciał być częścią Young Avengers? Zawsze polegał tylko na sobie, dla niego było to nawet bardziej komfortowe. Zaczął lubić niektórych z nich (a z niektórymi niekoniecznie), ale czy na tyle by na co dzień ryzykować życie u ich boku. W końcu na jego twarzy pojawił się wyraz poważnego zamyślenia. Złączył ręce i przyłożył do ust palce wskazujące obu dłoni. Czy chce być bohaterem? Ma przecież tę moc, może dzięki niej tak bardzo ułatwić sobie życie, mieć mniej obowiązków niż jakikolwiek inny nastolatek, więc po co mieć ich więcej niż jakikolwiek inny nastolatek, zostając bohaterem? Chciał być być uwielbiany, ale co jak się pomyli i ludzie zaczną się naśmiewać? Czasami bycie przeciętnym ma swoje plusy. Chociaż kiedy się zastanowić z kim na co dzień walczą Avengers i im podobni, w porównaniu do tych słabeuszy których pokonał jeszcze przed chwilą. W końcu zaczęłoby mu się nudzić, gdyby nie miał żadnych przeciwności w życiu. Może powinien się zgodzić. -Billy, ja...- zaczął. Nagle usłyszał odgłos, który w kreskówkach oznaczał, że czarodziej właśnie coś wyczarował z powietrza. Dosłownie "puff". W reakcji na to odwrócił na chwile wzrok i zerknął przez ramię, by spojrzeć w kierunku z którego nadszedł ten dźwięk (super szybko jak na niego przystało). Przymrużone oczy nagle się rozszerzyły. Parę aut dalej stała... stała istota z piekła rodem. Zakradła się...A może raczej próbowała się zakraść. Chciała ich szpiegować? Zaatakować? Czemu? Ktoś z SHIELD dowiedział się o tym wszystkim? A może ktoś z zewnątrz? Cóż, wyglądała jak demon, to co najmniej jeden dobry powód by interweniować. Dokończył szybko: -...muszę wyrzucić śmieci
Wybił się z maski na solidny asfalt. Odpychając się od lusterka samochodu, rozpoczął sprint z nadludzką prędkością w stronę dziewczyny. Po drodze zrobił zamach na cios który miał nadejść za nieznaczną ilość milisekund. Pewnie nawet nie zauważy co ją trafiło, biedna. Kiedy była w jego zasięgu, w końcu grzmotnął w nią prawą pięścią, niczym pocisk. To powinno wystarczyć, by ją przewrócić na ziemię. Rzecz jasna nie chciał jej od razu zabić, uderzył jedynie na tyle mocno by bolało, mocno. Zaczął wykonywać kroki bardzo blisko siebie wy wytracić pęd. Potrząsnął dłonią którą ją uderzył i zbliżył się do niej, najlepiej leżącej na ziemi. -No. A teraz lepiej powiedz co tu porabiasz "moja panno", albo ja i pani wróżka zębuszka zredukujemy cię do poziomu chochlika- rzekł, patrząc na nią z pogardą. Czekał tylko, aż Wiccan ochrzani go za bicie dziewczyny i za to, że nie otworzył jej drzwi czy coś. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Nie Paź 09, 2016 9:07 pm | |
| Także i tym razem przy kolejnych przemiłych uwagach Tommy'ego Billy postanowił unieść się dumą i praktycznie w żaden sposób nie reagować, nawet jeżeli lekka irytacja najprawdopodobniej odbijała się w wyrazie jego twarzy. On sam wiedział swoje. Nie zamierzał dać się tak łatwo sprowokować... I w dodatku był skłonny zafundować rówieśnikowi teleportacyjną wycieczkę do schronu, lasu albo gdzie tylko zajdzie potrzeba, aby utrzeć mu nosa - to znaczy, żeby udowodnić mu swoje racje. Dla dobra drużyny oczywiście. Na szczęście w końcu Tommy spoważniał i wyglądało na to, że wreszcie odpowie na serio, zamiast uciekać się do sarkazmu - co nie było w ogóle sprawiedliwe, gdyż akurat on stanowił ulubioną broń Billy'ego, przynajmniej z czasów jeszcze przed uaktywnieniem się jego chyba mutacyjnych zdolności - i ciętych uwag. Kaplan sam nie zdawał sobie sprawy z tego, że ta sytuacja tak go zestresuje... Aż serce zabiło mu mocniej, gdy oczekiwał dokończenia rozpoczętego zdania, to zaś mogło bardzo łatwo pójść w obie strony. Jasne, miał w zanadrzu te swoje argumenty, dobre argumenty, ale z drugiej strony nie mógł też nikogo do niczego zmusić. A raczej... Może by mógł, ale tego nie chciał i prawdę mówiąc odrzucała go nawet myśl o sprawdzaniu, czy rzeczywiście coś takiego potrafi. Najwyraźniej jednak dzień toczył się do tego momentu zbyt pozytywnie i w związku z tym wszechświat uznał, że to już najwyższa pora, aby zaingerować w dość dobrą passę Kaplana. W głębi ducha nastolatek nawet się temu nie dziwił. Zdążył się przyzwyczaić do tego, że kiedy sądził, że sprawy zaczynały się układać, los zrzucał bombę. W tym wypadku bomba w pierwszej kolejności dała o sobie znać dość nietypowym odgłosem, który jednak Billy całkiem nieźle kojarzył - a dokładniej z nagrań niektórych akcji X-Men, wygrzebanych z czeluści internetu. Jego głowa natychmiast obróciła się tak, aby mógł spojrzeć bezpośrednio w stronę, z której dosłyszał ten dźwięk... I jego oczom ukazał się równie charakterystyczny obłok dymu, a wśród niego osóbka o błękitnej skórze... Jego pierwsza myśl brzmiała: o boże, Nightcrawler. Akurat jemu chłopak bez problemu wybaczyłby to nagłe wtargnięcie na parking, a potem pewnie zrobiłby wszystko, aby się nie wygłupić, a nawiązać jakiś kontakt. Niestety druga myśl była już mniej przyjemna, choć za to trafniejsza. Jego umysł zdążył zarejestrować więcej szczegółów, dzięki którym zorientował się, że mieli do czynienia z kimś innym - przede wszystkim z dziewczyną, choć przynajmniej ogon się zgadzał. Cała reszta... Nie za bardzo. Kaplan zmarszczył czoło, lecz tak naprawdę nie zdążył zrobić nic więcej, nim Tommy zeskoczył ze swojego miejsca i pomknął ku nieznajomej. Nie miał nawet czasu, aby porządnie zastanowić się nad tym, co i dlaczego planował jego rówieśnik, a co dopiero spróbować go zatrzymać... W związku z czym w następnej chwili był już świadkiem ciosu z rozpędu, przez który wydał z siebie pełen zniechęcenia pomruk i na krótką chwilę ukrył twarz w dłoniach. Świetnie, nie ma co. Jego bezczynność nie trwała długo. Słyszał słowa Tommy'ego i wiedział, że musi zareagować, w związku z czym ułożył dłonie nieco za sobą, wyprostował nogi i znalazł na masce podparcie dla stóp, a następnie prędko zeskoczył na ziemię... No, na beton. Zaraz potem szybkim krokiem skierował się już w stronę zamieszania. - Naprawdę nie sądzę, żeby wysyłali za nami osoby w naszym wieku. Spodziewałbym się raczej smutnych dorosłych w ciemnych garniturach - skomentował po drodze, a kończąc mówić zatrzymał się tuż obok Tommy'ego. Prawdę mówiąc strzelał, że to właśnie z powodu Tarczy białowłosy zdecydował się zaatakować... Takie wyjaśnienie wydawało mu się najlogiczniejsze, nawet jeśli krzyczało co nieco na temat paranoi. Z drugiej strony ponoć to już nie paranoja, gdy wiesz, że ktoś faktycznie chce cię dopaść... Ale teraz mniejsza o to. Grunt, że sam Billy podejrzewał raczej, że dziewczyna natknęła się na nich przypadkowo. W końcu byli w miejscu publicznym, a wyśledzić ich nie było chyba aż tak łatwo... No i mutantów ostatnio strasznie przybywało. Albo raczej zaczęli być widoczniejsi po tym, jak oficjalnie ogłoszono ich istnienie. Plus, szpieg chyba lepiej by się krył, prawda? - Nic ci nie jest? To znaczy, nic poważnego? - zagadnął więc nastolatkę, choć mimo wszystko nie nachylił się ku niej, woląc zachować te resztki ostrożności i podejrzliwości. Winą za taki stan rzeczy obarczał Tommy'ego. To przez niego miał teraz pewne wątpliwości.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Pon Paź 10, 2016 11:31 am | |
| Podświadomość dziewczyny nie przynosiła jej zbyt dobrych scenariuszy, kiedy rozmyślała ona o tym, jak zareagują nieznajomi siedzący na maskach samochodów widząc stworzenie niczym wyciągnięte prosto z piekła, przy okazji stojące na parkingu z miną, jakby planowało zabójstwo małego tłumu ludzi. Dziewczyna nie zdążyła nawet dobrze się wyprostować, czy tam przeciągnąć po teleportacji, bo jedyne co zdążyła, to schować swoje okulary do plecaka. Wtem usłyszała naprawdę cichy szelest, a zareagować na niego nie zdążyła jakoś specjalnie, bo jej wzrok dał radę w tym czasie tylko lekko zawędrować w prawą stronę. Wtem dziewczę poczuło okropny ból oraz spływający z jej ust płyn o metalicznym smaku, który od razu skojarzył się jej z krwią. W chwili kiedy Sukkuba otrzymała dość mocny cios prosto w twarz nawet nie zauważyła nawet kto to zrobił. Tak szybko, jak cios otrzymała wylądowała na ziemi trzymając dłoń w miejscu uderzenia, jednak przez dłuższą chwilę nie potrafiła skontaktować się ze światem rzeczywistym, a jej skóra zaczęła szaleć. Kolor jej stawał się coraz jaśniejszy, by po chwili wrócić do zwykłego fioletu, podobnie było też z jej rogami, które krótką chwilę znikały do połowy, by znów wrócić na miejsce. Kiedy Klaudia odzyskała w pełni świadomość tego, co właśnie się stało i w sumie wciąż się dzieje uspokoiła dziką przemianę wyglądu i zatrzymała ją na podstawowym, demonicznie wyglądającym tworze. Nasza że tak to ujmę hm, ''niewinna'' Klaudia próbując podnieść się resztkami sił zdała się tylko na klękniecie na ziemi, ponieważ z powodu ciosu jaki otrzymała ziemia dookoła niej wciąż bujała się na boki, a przed jej oczami od czasu do czasu pojawiały się dziwne mroczki. Fioletowowłosa powoli potrząsnęła głową chcąc uspokoić dziwne falowanie przyprawiające ją wręcz o mdłości, by następnie spróbować przysłuchać się słowom osoby, która najwyraźniej sprzedała jej ten porządny cios w twarz. Nie miała zamiaru odpowiadać na jakieś słabe groźby niewyżytego damskiego boksera, więc jako odpowiedź na jego słowa wydała z siebie cichy ignorancki pomruk, który można było porównać do syku.
- Sigh.
Następnie jej oczom ukazała się kolejna postać, tym razem milej wyglądająca. Jego słowa i porównanie agentów do smutnych dorosłych w garniakach rozbawiło Klaudie od środka, chociaż nie było po niej tego widać. Hm, może dlatego, że ledwo kontaktowała, a z jej najpewniej rozciętej przez zęby warki sączyła się krew? Nie, raczej nieee. Powoli skierowała wzrok na wcześniej wspomnianą osobę żartującą z ciemnych garniturków by skupić większą uwagę na jego słowach i przypatrzeć się jego mimice twarzy. Wydawał się nie próbować póki co jakkolwiek zaatakować Sukkuby, więc przynajmniej jemu postanowiła ona odpowiedzieć pełnym zdaniem, nie cichym syknięciem.
- Z czasem się zagoi, dzięki za troskę. Macie szczególny powód, by atakować mnie tylko dlatego, że pojawiłam się na tym samym parkingu, co wy, czy po prostu mój wygląd wywołał w was odruch ataku?
Spytała wciąż przyglądając się osobie, do której się zwracała. Po krótkiej analizie doszła ona do wniosku, że nieznajomi wyglądają, jakby byli mniej więcej w jej wieku. To ci niespodzianka. |
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Pon Paź 10, 2016 2:59 pm | |
| -Czekaj, dobrze pamiętam, że to Ciebie, nastolatka trenowali na pogromcę Avengers, gdyby się zbuntowali? Chyba, że jesteś smutnym dorosłym i pod tymi ciuszkami nosisz ciemny garnitur...- odszczeknął na słowa Billiego, zapominając na chwilę o diablicy. Raczej nie będą po nich wysyłać zwykłych agentów, a kogoś ich kalibru, tyle, że posłusznych jak pieski. -Nic jej nie jest? Uderzyłem ją, pewnie, że bolało- wtrącił nim dziewczyna odpowiedziała. Podczas ich wymiany zdań, obchodził dziewczynę dookoła.Przyglądał jej się z uwagą, jej ruchom, by spacyfikować ją nim skrzywdzi Wiccana, albo dostrzec czy kłamie po jej twarzy. Zmarszczył brwi. Nie wzbudzała w nim zbyt wiele zaufania, czego nie miał zamiaru kryć. Przeniósł na chwilę wzrok na drugiego chłopaka, robiąc przy tym pytające oczy. Ten rodzaj wzroku który pyta czy osoba na którą jest skierowany mówi na serio. Jak mają ufać każdej przypadkowej osobie która się do nich teleportuje bez słowa i wygląda jak szatan, to tylko kwestia czasu nim któryś z nich skończy z ostrym obiektem w swoim ciele.
W końcu zatrzymał się (co przytrafia się rzadko) i splótł ręce na klatce piersiowej. Mierzył ją wzrokiem i poruszał ustami w zastanowieniu. W końcu rozłożył ręce na boki i z iście szatańskim uśmieszkiem i sarkastycznym tonem odpowiedział jej: -Przyzwyczaiłem się do nieufania cosplayerom Nighcrawlera, którzy teleportują się za mnie. Ah, te złe nawyki Cały on, bezpośredni i szczery do bólu. Ta dwójka się raczej nie polubi. Chociaż jakby się zastanowić nieźle się uzupełniają. Jedno ma diabelny wygląd, drugie diabelny charakter.
Położył lewą dłoń na boku, prawą poprawiając białe niczym mleko włosy. Pomyślał, że nie wysłaliby tu tylko jednego agenta, pewnie rozstawili wsparcie w okolicy. Jeżeli znajdzie w okolicy agenta SHIELD, utrze nosa Billiemu i będzie miał pretekst by mieć walkę z poważnym villainem, a nie tymi leszczami których do tej pory spotykał. Może nie okazywała zbyt wielkich umiejętności, ale wciąż może je chować. -No, wy tu sobie pogruchajcie, gołąbki, mam małą sprawę do załatwienia- rzucił, pomachawszy wcześniej ręką. Po tych słowach dosłownie zniknął im z oczu. Postanowił przebiec się po okolicy. Zajrzał do każdego auta na parkingu poszukując aktywności SHIELD, przeszukał większość cywili pod kątem odznaki albo broni typowej dla agentów tej organizacji, albo chociaż jakiegoś znaku czy czegoś, ale bez skutku. Więc może na serio nie ma złych zamiarów... Czyżby się pomylił? Właściwie nigdy nie zakładał, że jest z SHIELD, więc technicznie się nie pomylił. Ok, może jest warta więcej zaufania niż jej dawał do tej pory? Wciąż nie wykluczał tego, że potencjalnie jest wrogo nastawiona, ale wydawało się to mniej prawdopodobne. Korzystając z okazji podniósł wcześniej odłożony kubełek kurczaka i wrócił na parking. Położył pudełko między dwójką pozostałych. -Bierzcie jeżeli chcecie- mruknął niechętnie kierując otwartą rękę w stronę jedzenia które przyniósł. Wolał póki co nie zdawać Wiccanowi relacji z jego małej wycieczki. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Pon Paź 10, 2016 4:39 pm | |
| Tym razem nawet liczenie do pięciu - ani do dziesięciu, bo w akcie jawnej desperacji Billy postanowił to sprawdzić - nie przyniosło większego efektu, to jest nie pomogło Billy'emu opanować ogarniającej go irytacji... Która jednak wraz z kolejnymi wypowiedziami Tommy'ego stopniowo przekształciła się w o wiele bezpieczniejsze - na pewno dla białowłosego - zrezygnowanie. Do tego dochodziło jeszcze zakłopotanie, nie wygasające do końca resztki podejrzliwości, a także zwykłe zmęczenie, choć bardziej psychiczne, aniżeli fizyczne. Koniec końców przez ostatnie dni Kaplan był bardzo zajęty i praktycznie przez cały czas martwił się o sytuację grupy oraz jej przyszłość... A to robiło swoje. To właśnie przez to wszystko Billy nawet nie próbował komentować słów swojego rówieśnika, choć już przy pierwszych z nich uniósł wymownie wzrok ku niebu. Tak, brawo, dokładnie tego w tej chwili potrzebowali - wyjawiania obcym szczegółów swojego położenia. Niby prędzej czy później pewnie i tak by to wyszło na jaw, skoro zamierzali działać otwarcie jako superbohaterowie, jednakże Kaplan jeszcze nie przyzwyczaił się do końca do tej myśli. Odczuwał jakiś wewnętrzny opór... I sam nie był do końca pewien o czym mogli oficjalnie mówić, z czym się światu zdradzać - a co lepiej byłoby zachować dla siebie. Chłopak wiedział tylko jedno: nie zamierzał z własnej inicjatywy ogłaszać wszem i wobec swojej prawdziwej tożsamości. Co prawda miał za to pewien pomysł odnośnie promocji grupy... Lecz w tej sprawie musiał się już najpierw skontaktować z całą resztą jej członków. Wszystko w swoim czasie. Odpuszczenie sobie wszczynania sprzeczki przy następnych tekstach Tommy'ego było już zdecydowanie trudniejsze. Billy miał aż ochotę ugryźć się w język - choć ostatecznie tego nie uczynił - aby powstrzymać się przed podkreśleniem, że przecież sam uściślił, iż chodziło mu o coś poważnego. Czasami naprawdę odnosił wrażenie, że Tommy czepiał się po prostu dla idei czepiania samej w sobie... Wcale by go to nie zdziwiło, nie przy jego charakterze. O cosplayerach Nightcrawlera i ich talentach teleportacyjnych, a raczej ich braku, również miał ochotę wspomnieć, lecz zamiast tego skwitował tę kwestię jedynie przewróceniem oczami. Dopiero kiedy Tommy od nich odbiegł, Billy zerknął za nim krótko, po czym westchnął i pokręcił głową, nim w końcu skierował wzrok na nieznajomą. Skoro jego kolega z drużyny wcale nie krył się ze swoimi zdolnościami, to pewnie nie było sensu, aby Kaplan tego próbował... W końcu z ich rozmowy i tak już wiele wynikało. Wręcz za wiele. - Wybacz. On... Zyskuje przy bliższym poznaniu. Chyba. Przynajmniej ja wciąż na to liczę - zwrócił się do dziewczyny, równocześnie rozważając zaoferowanie jej dłoni, aby pomóc jej wstać. Z jednej strony takie zachowanie wydawało mu się właściwe i instynktownie chciał do niego przystąpić, z drugiej jednak... Po oczach teleporterki wnosił, że w dalszym ciągu mogła być jeszcze rozkojarzona po tym ciosie. Może byłoby lepiej, żeby trochę posiedziała, a raczej poklęczała? Chyba nigdzie jej się nie spieszyło, a Tommy i tak robił rundki po okolicy, w związku z czym Billy musiał na niego zaczekać. - Jeżeli potrzebujesz, to akurat na leczeniu trochę się znam... - zaoferował więc tylko, nie uściślając jednak co dokładnie miał przez to na myśli, po czym sam przyklęknął na jedno kolano, żeby znaleźć się mniej więcej na tym samym poziomie, co jego rozmówczyni. Nie zdążył zrobić czy powiedzieć nic więcej, gdyż właśnie w tym momencie Tommy zakończył obchód i nawet podrzucił im przekąskę... Na którą Kaplan zerknął dość niepewnie i podejrzliwie. - Jedzenie jako symbol pokoju? - spytał, unosząc lekko brew. Tak naprawdę miał ochotę zagadnąć białowłosego o to, czy zmienił już zdanie odnośnie swojej "ofiary", lecz przez grzeczność nie chciał ujmować tego wprost. Miał nadzieję, że Tommy mimo tego zrozumie jego intencje... I że odpowie w taki sposób, aby ich nie zdradzić. Prawdę mówiąc bardziej obawiał się właśnie tego ostatniego. W głębi ducha Billy odczuwał również potrzebę poznania imienia nieznajomej - z tego prostego powodu, że tak podpowiadało mu dobre wychowanie, wpajane mu przez długie lata przez mamę i tatę. Chłopak nie był jednak pewien jakie miano mógłby podać ze swojej strony, a przecież musiałby się jakoś odwdzięczyć... I to właśnie dlatego nie poruszał jeszcze tego tematu. Rozpoczynanie kariery bohatera nie było ani proste, ani łatwe. Tyle kwestii musiał sobie jeszcze przemyśleć...
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Pon Paź 10, 2016 7:25 pm | |
| Obchody dookoła niej niczym w kółku graniastym nawet na chwilę nie zdziwiły Klaudii. Dziewczyna nawet w sumie na chwilę nie była zaskoczona reakcją i zachowaniem białowłosego, ponieważ już nie jedna osoba reagowała podobnie, lub też rzucała się do ucieczki widząc ją w normalnej formie pojawiającą się dosłownie znikąd z lekką adoracją dymu, siarki i dziwnego dźwięku wydawanego przy teleportacji. Ciężko aż zliczyć ile osób chciało ją przez to zaatakować, ile chciało uciec, a ilu spoglądało na nią z wstrętem i nienawiścią tylko przez to, że wyglądała niczym piekielny twór zesłany na ziemie tylko po to, by siać zagładę i pustkę. Kiedy chłopak zatrzymał się na krótką chwilę, Sukkuba skierowała swój wzrok na jego twarz obserwując go bacznie w celu najzwyklejszego poznania jego mimiki twarzy, jak i jednocześnie lekkim przybliżeniu sobie powoli jego charakteru. Cosplayer? Hm, Nightcrawler? Nazwa ta coś jej mówiła, jednak nie była ona pewna co. Nie znosiła takich momentów, w których powinna wiedzieć pewnie oczywistą każdemu rzecz, a w tym czasie wylatuje jej ona z głowy. Z powodu dłuższego zastanowienia się w celu przypomnienia sobie kim był Nightcrawler ogon dziewczyny zwinął się lekko i opadł na ziemię cichutko poklepując w beton czy z czego to tam było zrobione to, na czym obecnie siedziała mówiąc dosłownie o parkingu. Klaudia po następnych słowach białowłosego zdążyła tylko mrugnąć, a chłopaka nie było w miejscu, w którym ówcześnie się znajdował, dlatego też jej wzrok powędrował na drugiego, tego milszego nieznajomego. Gdy chłopaczyna zaczął mówić coś do naszej demonicznej dziewczyny, ta wsłuchała się dokładnie w jego słowa, jednocześnie powoli zmieniając swój wygląd na bardziej ludzki. Jedyne, co pozostało w tej chwili jej z poprzedniego wcielenia, to ogon będący wciąż w kolorze fioletu, który służył do tego, by czekać w gotowości w razie gdyby jednak nieznajomi zwrócili się całkowicie przeciwko niej. Hm? Zyskuje przy bliższym poznaniu? To miał być żart, czy może czarnowłosy mówił to na serio? Może powinna o to zapytać? Nie, trudno, porozmyśla, jak i porozmawia o tym później. Teraz ma trochę inne problemy takie jak jej twarz, która wciąż boli i to coraz bardziej, chociaż plusem jest to, iż krwotok z jej wargi powoli ustaje. Leczenie? Na pewno by się jej teraz jakieś przydało, chociaż i tak by tego nie przyznała, ponieważ musi udawać twardą... Nie, musi udawać twardej, ona musi BYĆ twarda. Sukkuba przecząco pokręciła głową kilka razy w odpowiedzi na jego propozycje wyleczenia jej obrażeń, choć była to dla niej dość korzystna i kusząca sytuacja, ponieważ gdyby jednak się zgodziła, możliwie jej wewnętrzne małe cierpienie związane z bólem ustało by chociażby na krótką chwilę. Klaudusia jeszcze dosłownie moment posiedziała w miejscu wycierając bluzką krew z wargi jednocześnie lekko machając ogonem na boki, by jej uwagę przyciągnął kubełek z kawałkami kurczaka w środku, który raptem pojawił się na ziemi przed jej oczami razem z białowłosym. Jej brwi na ten widok powędrowały pytająco ku górze. Czy to jakiś znak pokoju? Możliwe, chyba, że to kolejny żart, którego jak można się domyśleć Sukkuba nie umiała załapać, dlatego skwitowała to tylko krótkim i cichym westchnięciem, by ostatecznie z powrotem przywrócić swoją dłoń na miejsce uderzenia, z którego ból pulsował niewyobrażalnie mocno. Cóż, dawno porządnie nie oberwała od nikogo, przynajmniej nigdy aż tak mocno. Nagle na myśl, jak i na język naszło jej jedno pytanie, które postanowiła zadać tak znikąd.
- Kim jesteście?
Spytała krótko podnosząc wzrok na obie osóbki stojące przed nią. |
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Pon Paź 10, 2016 9:00 pm | |
| Jeju. Billy liczy, że do wszystkiego co Tommy robi jest jakieś drugie dno (i zwykle ma rację, ale tym razem było inaczej). Zwyczajnie to coś czego nie dokończył... No dobra, może to był symbol pokoju, ale nie mógł tego powiedzieć. Wypuścił ciężko powietrze ze swoich ust i usiadł po turecku. Oparł głowę na ręce, podpierającej się na kolanie. Sięgnął do kubełka i wyciągnął jedno ze skrzydełek. -To symbol "zamknij się i ciesz, że się dzielę"- rzucił z typową dla siebie kąśliwością. Nie jest jakimś mięczakiem który rekompensuje innym to, że dostali w twarz... a przynajmniej nie powie sobie tego na głos. Oderwał kawałek mięsa i przeżuł. Przeniósł wzrok z drugiego chłopaka na dziewczynę i powiedział: -Widzicie? Nie zatrułem ich. Jak nie chcecie to tylko więcej dla mnie- rzucił machając nadgryzionym skrzydełkiem. Jego wzrok co jakiś czas zahaczał wzrokiem o jej zakrwawioną koszulkę. Nie trzeba mieć nadprzeciętnie szybkiego mózgu by rozgryźć, że wycierała nią krew. Spojrzał na beton parkingu. Mruknął coś całkowicie nie do rozszyfrowania pod nosem, wciąż wbijając swoje zielone oczy w dól. Może jednak jest kolesiem który musi innym rekompensować za walnięcie ich w twarz. Westchnął, obdarzając jej koszulkę ostatnim spojrzeniem. Złapał za dół swojego czarnego t-shirtu i jednym zwinnym ruchem ściągnął go z siebie. Podrzucił go delikatnie w stronę dziewczyny, by mogła łatwo go złapać. Nie miał problemów z eksponowaniem swojego ciała, budowę miał lepszą od większości biegaczy, świat zasługuje by ją ujrzeć raz na jakiś czas. Splótł ręce na klatce piersiowej i patrzył na jakąś ścianę obok, zamiast adresatki jego słów: -Wytrzyj tym. Zaraz będziesz wyglądać jak seryjny morderca upaćkany w krwi. Nie musisz jej nawet oddawać, nie potrzebuję DNA innej osoby tak blisko mojego ciała. Spal ją, wyrzuć, co chcesz
Dziewczyna zadała całkiem niewygodne pytanie. Kim są... Czy na pewno chcą teraz podawać prawdziwe imiona? Jeżeli jest po prostu przypadkową osobą, za wiele z tym nie zrobi. Jeżeli ich śledzi, może to być dla niej bezcenna informacja. Zgodnie z jego przekonaniem najlepiej zawsze dmuchać na zimno. Przed podjęciem decyzji zerknął, z pierwszy raz tego dnia widzianą na jego twarzy powagą, na Billiego. Bezsłowne "Co mamy teraz zrobić?" Mimo wszystko powinien zadziałać w swoim imieniu, nim to wyda się jej zbyt podejrzane. -Jestem Pietro Patron, ze względu na moje moce nazywają mnie Teleporterem- powiedział z pewną powagą, choć rzecz jasna żartował. Zawsze nabijał się imienia Pietro. Jak można kogoś z takim imieniem wziąć na poważnie? Pozostaje tylko przezywać go Pietruś. Pewnie to kłamstwo ugryzie go potem w tyłek, właściwie z zasady kłamstwa mają krótkie nogi, zwłaszcza jeżeli jego kolega z drużyny postanowi powiedzieć prawdę... -A jak ty się nazywasz?- wcisnął się przed odpowiedzią Billiego. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Pon Paź 10, 2016 10:40 pm | |
| Prawdę mówiąc Billy spodziewał się, że nieznajoma nie zechce, aby spróbował ją wyleczyć. Sugerował się przede wszystkim tym, że nie posiadała żadnych powodów, aby mu ufać, ale poza tym doskonale rozumiał też fakt, iż w gruncie rzeczy "normalna" osoba w takiej sytuacji nie bardzo mogłaby jej pomóc... A przecież dziewczyna nie miała pojęcia o tym, co dokładnie potrafił, nawet jeżeli zapewne podejrzewała, iż dysponował jakimiś zdolnościami. On na jej miejscu tak właśnie by pomyślał - i pewnie przy okazji wziąłby siebie i Tommy'ego za braci, ale jeżeli do tego również doszło, to nie zamierzał wyprowadzać rówieśniczki z błędu. No właśnie... Rówieśniczki. Teraz - gdy dziewczyna przybrała bardziej ludzką postać - dużo łatwiej było mu określić jej przybliżony wiek, przynajmniej przy założeniu, że nie posiadała czynnika regeneracyjnego albo czegoś innego, co wpływałoby na jej proces starzenia. Tak naprawdę nie zmieniła się aż tak strasznie... Ot, kwestia zniknięcia rogów i pojawienia się innych kolorów, więc nic specjalnego. Mimo to jej wcześniejszy, bardziej niecodzienny wygląd skutecznie odwracał uwagę od spraw takich jak wiek. Pewnie miało to swoje korzyści, w tym przy ukrywaniu prawdziwej tożsamości. Kontemplując tę kwestię Kaplan zignorował pierwsze złośliwości Tommy'ego, choć krótko ku niemu zerknął, gdy zabrał się za jedzenie. Co prawda sam miał teraz raczej ochotę na coś słodkiego, to jednak nie mógł zaprzeczyć, że był głodny, więc kurczak go kusił... A w gruncie rzeczy nie uważał, aby białowłosy coś z nim zrobił. Szczerze powiedziawszy nawet nie przeszło mu to przez myśl, przynajmniej aż do chwili, gdy Tommy sam zwrócił na to uwagę. W związku z powyższym Billy już zamierzał sięgnąć do kubełka po przekąskę... Gdy jego niepokojąco wierne odbicie lustrzane bez ostrzeżenia zaczęło się rozbierać. W pierwszym momencie nastolatek zmarszczył czoło, nie do końca rozumiejąc w czym rzecz, ale kiedy koszulka powędrowała do nieznajomej - natychmiast się lekko uśmiechnął. Teraz było jeszcze za wcześnie, aby miał wykorzystać tę sytuację i dociąć Tommy'emu... Ale zamierzał dobrze to sobie zapamiętać. W przyszłości przypomni mu o tym, jakie miał wielkie i czułe serce. Niech tylko trafi się ku temu odpowiednia okazja, a już on ją wykorzysta. Nie zmieniało to faktu, że chłopak poczuł się trochę nieswojo. Nie chodziło nawet o to, że inny samiec w bliskiej odległości od niego częściowo się obnażył. Z tym miał doświadczenie, między innymi z powodu obowiązkowego wychowania fizycznego i konieczności korzystania ze szkolnej szatni, z czego jedno i drugie stanowiło okrutną i wymyślną torturę, za którą przynajmniej dwa razy w tygodniu przeklinał aktualny system edukacji. Przynajmniej dzięki tym męczarniom nauczył się zachowywać w takich sytuacjach normalnie. Mimo to drażniła go kwestia podobieństwa i to właśnie przez nie unikał teraz spoglądania w stronę Tommy'ego, starając się to jednak czynić jak najbardziej subtelnie. W końcu nieznajoma była taka interesująca! Beton i otaczające ich samochody również. Że też wcześniej tego nie doceniał... Jako że wszechświat Kaplana nienawidził, dziewczyna musiała także podążyć jego wcześniejszym tokiem myślenia i zapytać o ich imiona. Choć... Właściwie nie, nie do końca. Nie o imiona, tylko o to, kim byli - na to zaś odpowiedzi znalazłoby się wiele. Rzecz jasna większość z nich od razu wyglądałaby na kręcenie i przez to Billy nie mógł ich użyć, ale prawdziwego imienia póki co również nie zamierzał zdradzać. Na szczęście Tommy najwyraźniej też nie, choć Kaplan z trudem zachował niezmieniony wyraz twarzy, gdy usłyszał wybrane przez kolegę z drużyny miano. - Asgardian, tak możesz mi mówić - poinformował ogoniastą, równocześnie odnotowując w pamięci, aby potem koniecznie zapytać Tommy'ego o to, czy powinien może zacząć nawiązywać do Scarlet Witch, żeby pasować do jego Quicksilvera. Tak naprawdę nie miałby nic przeciwko, ba, byłby zachwycony, choć pewnie nie czułby się tego godzien... Ale z drugiej strony podejrzewał, że rówieśnik mógłby nawet nie zrozumieć tego odniesienia. Choć kto wie? Być może jednak go nie doceniał. Victor na pewno by to załapał. Albo Teddy, tak. Cassie najprawdopodobniej też, choć akurat ona z innego powodu, bardziej osobistego... Kaplan zaczynał już do nich tęsknić - do nich wszystkich, choć przecież z pierwszą osobą z tej swojej mentalnej listy dopiero co się widział. Mimo to chłopak wiedział, że nie powinien teraz o tym myśleć. Lepiej byłoby skupić się na obecnych rozmówcach, a szczególnie na dziewczynie, której miano mieli właśnie poznać... Wszystko w swoim czasie.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Sro Paź 12, 2016 2:37 pm | |
| Reakcja dziewczyny na nie przyjemne dogryzanie tego białego była zwykłym skrzywieniem się. Powoli denerwowało ją, jak nieuprzejmy i kąśliwy był, jednak musiała się z tym pogodzić, ponieważ nie chciała mieć złych relacji z żadnym z chłopaków. Mimo zapewnienia, oraz potwierdzenia tego, ze nic nie zrobił z kawałkami kurczaka Klaudia nawet nie sięgnęła do kubełka i to nie tak, że była obrażona. Po prostu nie miała ochoty, a w dodatku z opuchniętą buzią trochę niezbyt komfortowo jadło by się cokolwiek, a dodatkowo przysporzyło by jej to nieco bólu. Kiedy chłopak zaczął odstawiać słaby pokaz striptizu dziewczyna nawet nie zwróciła na niego uwagi. Dopiero w chwili, kiedy koszulka zaczęła lecieć w jej stronę nie zdołała złapać jej na czas rękoma, jednak jej szybki i sprawny ogon przyjął na siebie bluzkę, która jako tako na nim zwisała, a Klaudia powoli wyciągając rękę w stronę bluzki złapała ją i wytarła nią całą krew z ust, twarzy i dłoni, a następnie odłożyła na ziemi obok swojego plecaka. Później ją wyrzuci, tak jak ''grzecznie poprosił''.
- Dzięki.
Rzuciła krótko w podzięce za cokolwiek, czym mogła wytrzeć krew z pobrudzonych nią miejsc jednocześnie zastanawiając się, jak odpowiedzą na jej proste pytanie. Kładąc ręce na kolanach zrobiła to, co robiła przez większość czasu. Przyglądała się chłopakom, dokładniej mimice ich ciała. W wyłapywaniu błędów i rozpoznawaniu kłamstw była ona okropnie dobra, to można było jej przyznać. Chłopak dość długo zastanawiał się nad odpowiedzią, a jego zachowanie wskazywało na to, że to co powiedział mijało się z prawdą. Klaudia nie zamierzała tego ukrywać, więc postanowiła po wszystkim im to wypomnieć. Kiedy czarnowłosy się przedstawiał nic nie podpadło uwadze Sukkuby. Nie powiedział on jak się nazywa w przeciwieństwie to innego chłopaczka, a jak można mu mówić, co nie miało jak zaliczać się jako kłamstwo, bo pseudonim mógł wymyślić sobie jaki chciał.
- Kłamiesz.
Powiedziała patrząc z poważną miną na chłopaka od kubełka lekko mrużąc oczy podejrzliwie.
- Ale cóż, nie mogę nic na to poradzić. Jestem Klaudia.. Klaudia Skowrońska.
Przez dosłownie moment dziewczyna zastanawiała się czy zdradzić im też swoje nazwisko, jednak robiąc to mogła rozwiązać ich możliwie wszystkie pytania na temat jej pochodzenia, dziwnego akcentu, tak więc poza jej imieniem padło też jej nazwisko. Po przedstawieniu się Klaudia westchnęła głośno, a z klęczaka zmieniła pozycję na zwykłą siedzącą. Tak przynajmniej będzie wygodniej. Sięgnęła ona jeszcze do plecaka wyjmując z niego swoje okulary przeciwsłoneczne, by następnie założyć je na nos, by ukryć swoje rażąco żółte oczy. |
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Sro Paź 12, 2016 10:05 pm | |
| Jego umysł naprawdę działa szybciej niż ten przeciętnego człowieka. Pierwszą obelgę, którą chciałby rzucić w dziewczynę znalazł tak szybko, że pewnie gdyby liczyć ten czas w sekundach, byłoby to coś około zero przecinek...aż szkoda liczyć zer po przecinku, pewnie nie zmieściłyby się na kartce A4. Na szczęście poza mózgiem i językiem, jego szczęka także działa niesamowicie szybko, dzięki czemu zdążył ugryźć się w język. Zauważanie tej akcji gołym okiem graniczyło z niemożliwością, w końcu działa się głównie w jego jamie ustnej i do tego w niesamowitej prędkości.
Przez pierwszą chwilę był odrobinę zakłopotany jej pewności siebie w osądzaniu go i zwyczajnie tego jak bardzo bezczelne to było. Jego myśli powędrowały ku następnemu uderzeniu dziewczyny. Zwykła prymitywna forma wyrzucenia z siebie irytacji. Spokojnie, spokojnie. Zaczepka nie jest tak fajna za drugim razem. Czemu miałaby zasłużyć na jego uwagę? Ona tylko ich szpiegowała. -Zresztą, co mnie to?- pomyślał do siebie.
-Nie wierz mi jak nie chcesz. Szczerze mówiąc musiałbym się bardzo postarać by znaleźć kogoś, czyja opinia by mnie obchodziła mniej- odgryzł się tak uszczypliwie jak zawsze. Na dodatek uśmiechał się półgębkiem i patrzył jej prosto w oczy. Nie przejmował się nawet mlecznymi kosmykami włosów, które zaczęły zasłaniać jego lewe oko. Skoro o oczach mowa, jego wzrok na jakąś jedną tysięczną sekundy przeniósł się na plecak nieznajomej.
Z supersoniczną prędkością podniósł się z pozycji siedzącej, od razu rzucając się do biegu w stronę Klaudii. Nie wbiegł prosto na nią, a przebiegł tuż przed jej twarzą, zgodnie z jego figlarską naturą, zabierając jej okulary prosto z nosa. Następnie podniósł z ziemi jej plecak. Podczas tej akcji uśmiechnął się w jej stronę, nawet jeżeli poruszał się na tyle szybko, by nie skapnęła się jeszcze, że ruszył się z miejsca. Każdy ruch jej, jak i jego kolegi był idealnie widoczny przez jego umysł, który pozwala mu w takich warunkach widzieć w slow motion. Całkiem przydatna umiejętność gdyby obchodziły Cię akcje innych osób, na co był zbyt ignorancki przez połowę czasu. Tommy zazwyczaj używał tego by móc praktycznie za darmo zaatakować niczego niespodziewającego się przeciwnika. Wbiegł na dach jednego z aut, jakieś dziesięć metrów od dziewczyny. Stanął w lekkim rozkroku, gotowy by ruszyć w każdej chwili. Na dodatek założył jej okulary przeciwsłoneczne, które najzwyczajniej w świecie zwinął jej tuż sprzed nosa i założył jej plecak na plecy. Liczył, że zadziała to jak płachta na byka. Teraz pewnie dopiero co poczuła podmuch powietrza wytworzony przez tak szybko poruszające się ciało i pewnie skapnęła się, że jej okulary zniknęły, a on nie siedzi już na swoim miejscu. A to wszystko jedynie w 0,01s (ta, liczyłem). Już nie mógł doczekać się jej reakcji.
-A teraz coś co mnie obchodzi. Jesteś dziwakiem jak ja, mam rację? Masz moce. Dalej, weź co twoje. Latasz? Masz super siłę? U, a strzelasz laserami z oczu?- rzekł opuszczając okulary przeciwsłoneczne by mogła zobaczyć jego zielone oczy. Na dodatek bawił się jednym z ramion plecaka. Uważał to za swojego rodzaju test. Poza jej umiejętnościami, ciekawiło go co Billy o tym myśli. Albo załapie jego intencje, albo będzie czerwony ze złości. Oby jej tylko nie pomagał w odzyskaniu jej rzeczy. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Czw Paź 13, 2016 12:27 pm | |
| Ponieważ Billy utrzymywał spojrzenie głównie w pobliżu nieznajomej, co stanowiło dla niego w tej chwili jedną z bezpieczniejszych opcji, miał okazję w całości ujrzeć to, jak koszulka Tommy'ego przewiesiła się przez ogon dziewczyny. Sprawiło to, że myśli Kaplana natychmiast znów pomknęły w stronę Nightcrawlera i jego mutacji. W przypadku obu tych osób chwytne ogony zdawały się pełnić funkcję dodatkowych kończyn... Przynajmniej jeżeli sugerować się tym pokazem oraz wierzyć filmikom, artykułom i wypowiedziom internautów, które nastolatek miał okazję zobaczyć. Po części zastanawiało go jakie to uczucie, ale bardziej intrygowała go inna kwestia. Rogi dziewczyny zniknęły, więc jakieś elementy mogła usuwać - ale ogon pozostał na swoim miejscu. Z jej wyboru? Czy może jednak nie było to zależne od jej woli? Ciekawe. Niestety Billy podejrzewał, że pytanie o to w tym momencie zabrzmiałoby trochę nie na miejscu i w ogóle niegrzecznie, dlatego musiał sobie niechętnie odpuścić. Niektórzy wyglądali nietypowo, ale nie można się tym było przesadnie interesować i o to zagadywać - tę lekcję również chłopak wyniósł z domu. Nie wypadało poruszać takich tematów z kimś, kogo jeszcze się praktycznie nie znało... Oczywiście nie należało również tak otwarcie zarzucać nowo poznanym osobom kłamstwa, ani na głos podkreślać, że nie obchodzi cię ich zdanie. Kaplan zaczynał odnosić dziwne wrażenie, że ta dwójka była po prostu siebie warta. Przynajmniej nie osiągnęli jeszcze poziomu kłótni Cassie i Eliego... Choć z drugiej strony w tym ostatnim przypadku nie doszło do rękoczynów. Pewnie dobrze się stało, że Cassie mogła się wtedy wyładować na ich koledze złodziejaszku, bo inaczej z Elim byłoby źle. Wszystko w Billy'm krzyczało, że powinien spróbować jakoś załagodzić tę pogarszającą się sytuację. Mógłby na przykład zwrócić dziewczynie uwagę na to, że Tommy przecież tylko żartował - kłamiąc, zgoda, ale nie na poważnie, nie po to, aby umyślnie wprowadzić ją w błąd... Chyba, chociaż rzeczywiście mogła to być dla niego forma dodatkowej rozrywki. Przez myśl Kaplana przeszła też jeszcze jedna opcja. Mógł nawiązać do niecodziennego imienia i nazwiska ogoniastej, spytać ją o pochodzenie, zwyczajnie skupić jej uwagę na przyjemniejszej dyskusji... To również miałoby prawo zadziałać. Nie wspominając już nawet o, och, dosłownie o wszystkim innym, byle tylko ukrócić tej dwójce interakcje - nie prowadzące raczej do niczego dobrego. Tyle że nie zdążył. Nie wybrał nawet metody, którą wolałby się posłużyć, bo Tommy ponownie i jak zawsze prędko przystąpił do działania, teraz przynajmniej ograniczając się do przejęcia własności ich nowej znajomej, zamiast wywierać uszczerbek na jej zdrowiu. Billy tylko krótko ku niemu zerknął, równocześnie nabierając powietrza w płuca, aby zaraz potem głęboko westchnąć i przy okazji wydać z siebie długi oraz pełen zrezygnowania, choć mimo to cichy jęk. W tym samym czasie nastolatek pochylił na moment głowę i zdecydował się jednak odrzucić swoje wcześniejsze postanowienie. - Z tego miejsca pragnę zaznaczyć, że on i ja nie jesteśmy ze sobą spokrewnieni, nawet jeżeli z jakiegoś powodu na to wyglądamy - poinformował Klaudię, jak gdyby to właśnie to było w tej chwili najistotniejsze. Z tego wszystkiego chłopak dopiero po kilku sekundach uniósł głowę, aby znów skierować wzrok na Tommy'ego. Osobiście podszedłby do sprawy zgoła inaczej, po prostu zapytałby, zamiast wymuszać na dziewczynie reakcje i stawiać ją w sytuacjach stresowych, a ten brak dezaprobaty odbijał się w jego oczach... Ale mimo to sam jeszcze nie wkraczał. W najgorszym razie będzie miał porządny argument, aby od tej pory to on wybierał metody zapoznawania się z potencjalnymi sojusznikami lub nowymi członkami oraz ich testowania. Poza tym... W takim wypadku będzie też mógł docinać Tommy'emu. A jeżeli jednak mu się uda? Tym lepiej dla nich wszystkich. Trochę ciekawiło go jeszcze to, dlaczego kolega z drużyny nie wymienił go jako kolejnego "dziwaka z mocami", skoro już o nich wspominał. Porównał Klaudię tylko do siebie samego, a nie również do Kaplana... Dawał mu wymówkę na brak reakcji? Czy może wciąż żywił względem dziewczyny podejrzenia i chciał zachować przewagę pod postacią elementu zaskoczenia? Billy wolałby, aby w grę wchodziło to pierwsze.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Pon Paź 17, 2016 4:01 pm | |
| Dziewczyna nawet nie poczuła, kiedy chłopaczyna wyrwał jej z ręki okulary, czy też zabrał leżący obok niej plecak. Stało się to w mniej niż sekundę, więc nie było co się dziwić. Klaudia westchnęła głośno widząc, iż w jej dłoni nie ma już ówcześnie będących tam okularów przeciwsłonecznych i sięgnęła do swojego plecaka, jednak jego też nie było na swoim miejscu. Zmarszczyła brwi rozglądając się spokojnie dookoła, a po krótkiej chwili dopiero zorientowała się gdzie stoi nasz super kolega złodziejaszek. Słysząc jego mini prowokację powoli wstała, a jej wygląd stopniowo powracał do swojej normalnej formy, demoniej. Prostując się dziewczyna strzeliła palcami w tej samej chwili znikając i zostawiając po sobie charakterystyczny fioletowy pył, dokładniej siarkę. Pojawiła się ona tuż przed twarzą Speeda wisząc w powietrzu. Jej nogi były lekko ugięte, a prawą ręką podpierała się ona o biodro. Jak jednak tego dokonała? Mianowicie z jej pleców wyrosły duże, mniej więcej wyglądające na smocze skrzydła, dzięki którym utrzymywała się w jednej pozycji nie dotykając stopami ziemi. Powoli wyciągnęła rękę w stronę chłopaka i spojrzała na niego znudzonym wzrokiem. Nie wiedziała co ma myśleć o jego zuchwałej postawie, jednak przynajmniej nie brała tego na poważnie. Dodatkowo gdyby była do nich wrogo nastawiona, Speed mógłby się spodziewać zamiast wystawionej przez nim dłoni, to skierowany w jego korpus nóż.
- Mogę? Nie lubię pokazywać się bez okularów w miejscach publicznych, a już na pewno nie w takiej formie. Sprzedałeś mi dzisiaj strzała w twarz, skończmy w końcu te gierki, nie mam ochoty na przedszkolne zabawy.
Spytała dość poważnym, a jednocześnie też znudzonym tonem głosu spoglądając na chłopaka co jakiś czas. Nie podobało się jej jego zachowanie, chociaż nie powie mu tego wprost, bo na pewno usłyszy kolejny tekst godny przedszkolaka, a tego już na dzisiaj chciała sobie oszczędzić. Klaudia w oczekiwaniu na odpowiedź białowłosego uniosła brwi i machała powoli ogonem na boki. |
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Pon Paź 17, 2016 6:37 pm | |
| Uwielbianą przez niego częścią jego mocy są reakcję ludzi na nagłe zmiany w otoczeniu. Obserwowanie skutków swojego dzieła dawało mu pewną satysfakcję. Może ta nutka dezaprobaty u billiego była odrobinę nieprzyjemna, ale za to chwilowe zakłopotanie dziewczyny było wręcz przepyszne. Może i sprawdzała otoczenie powoli, ale to tylko pozwoliło mu dłużej się jej przyjrzeć. Skrzywił się nieco gdy "Asgardian" ogłosił, że nie są rodzeństwem. Duh. Pewnie, że nie są. Tommy jakoś nigdy nie przypatrzył mu się na tyle dokładnie by skojarzyć jego wygląd ze swoim. -Ty i ja spokrewnieni? Dzięki kapitanie oczywisty. Teraz wytłumacz jej, że naszym ojcem nie jest Tony Stark- prychnął z litościwym uśmieszkiem.
Tommy, patrząc na to jak dziewczyna zmienia formę, uśmiechnął się szeroko, nie pamięta ostatniego razu kiedy taka mina zdobiła jego twarz. Dreszcz obiegł całe jego ciało. Może i widział tę formę wcześniej, ale tym razem przekona się do czego jest dokładnie zdolna. Zwilżył usta. Jego prywatny pokaz zacznie się za chwilę. I w rzeczy samej co to za pokaz! Zniknęła w śmierdzącym "puffnięciu" i nagle pojawiła się tuż przed jego twarzą. Więc w ten sposób zaszła ich z zaskoczenia. Nie był gotowy mentalnie na pojawienie się jej tuż przed jego oczami. Z zaskoczenia wykonał krok na pochyłą tylną szybę, przez co wykonał przewrót w tył przez który spadł z auta na asfalt. Tyle dobrego, że spadł najpierw na ręce, potem na twarz. Przy tym wszystkim wydobył z siebie taki stłumiony krzyk. Wstał tak szybko jak potrafił, żeby nie mogli się nacieszyć widokiem leżącego Speeda dłużej niż ułamek sekundy. Oparł się jedną ręką o samochód, zaś drugą trzymał się za plecy. -Ok, ok. Widziałem już dosyć- powiedział jakby poważniej, z opuszczoną głową, tak, że jego włosy zasłaniały mu oczy. Wyglądał w tej pozycji o wiele dojrzalej. Nagle jednak namalował się na jego twarzy uśmieszek. Zdjął plecak, włożył do niego okulary i rzucił gdzieś w przestrzeń między rzędami samochodów. W tym samym momencie uniósł wzrok i z twarzą rozbawionego dziecka powiedział jej: -Fetch! |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Pon Paź 17, 2016 8:21 pm | |
| W reakcji na kolejny uroczy komentarz Tommy'ego, Billy otwarcie wzniósł wzrok ku niebu, w duchu zastanawiając się nad tym, jakim cudem białowłosy w ogóle przeżył tak długo ze swoim czarującym charakterem. Nie to, że chciałby mu coś teraz zrobić... Ale podejrzewał, że wiele osób nie posiadało jego anielskiej cierpliwości. Na szczęście Kaplan miał dwóch młodszych braci i przy nich nabył wszelkiego potrzebnego doświadczenia, a w dodatku nie popełnił przez nich samobójstwa z rozpaczy. Oni również jeszcze żyli, więc Tommy był chyba bezpieczny... Za to trochę szkoda, że tylko się tak drażnił. To znaczy, Billy rzecz jasna nie preferowałby prawdziwego konfliktu, nie to miał na myśli... Ale gdyby jego ojcem był Tony Stark albo inny Mściciel, to jakoś zniósłby nawet takiego brata. Oczywiście czysto teoretycznie rzecz biorąc, bo przecież kochał swoją prawdziwą rodzinę i w rzeczywistości nie zamieniłby jej na żadną inną. Tak. Choć rodzice na pewno by zrozumieli, gdyby ktoś z Avengers przejął nad nim duchowe przewodnictwo - na przykład, och, pierwszy z brzegu, Kapitan Ameryka... Kiedyś jeszcze dogadają się z Mścicielami. Te marzenia musiały jednak poczekać, bo w prawdziwym świecie też działy się ciekawe rzeczy... I niestety pewnie ważniejsze od wyobrażeń Billy'ego. Podczas gdy wygląd Klaudii się zmieniał, Kaplan zerknął nerwowo w stronę obu pobliskich ulic, aby upewnić się, że w dalszym ciągu nikt ich nie obserwuje. Dopiero potem nastolatek znów spojrzał na dziewczynę, która do tego czasu zdążyła wrócić do demonicznej formy... A następnie zniknąć w obłoku nieprzyjemnie pachnącego dymu. Billy odruchowo zmarszczył nos, równocześnie podnosząc się na równe nogi i obracając przodem do Tommy'ego. Okazało się to dobrym pomysłem, bo - żadna niespodzianka - to właśnie przed niego teleportowała się Klaudia. Kaplan skłamałby mówiąc, że zaskoczenie i upadek Tommy'ego nie przyniosły mu żadnej satysfakcji, w związku z czym nie zamierzał w ogóle się na ten temat wypowiadać... Lecz kąciki jego ust odruchowo skierowały się lekko ku górze. Mimo wszystko liczył na to, że jego rówieśnik nie zrobił sobie nic poważnego, ale skoro był w stanie od razu się poderwać, to chyba faktycznie nic mu się nie stało... Więc w porządku. Szybkim krokiem Billy ruszył w stronę obojga nastolatków, po drodze w myślach przyznając dziewczynie punkty za określenie "przedszkolne zabawy". Wiedział, że w działaniach Tommy'ego tkwił głębszy cel, ale obrana przez białowłosego metoda naprawdę nie była jego zdaniem najlepsza... Przynajmniej mieli to już za sobą. Zobaczyli, co mieli zobaczyć, a przez cały ten czas Klaudia nie okazała względem nich tak naprawdę nawet śladu agresji, co pewnie dobrze wróżyło na przyszłość. Tommy też zdawał się to rozumieć... Przynajmniej do momentu, gdy nie wyparowała z niego chwilowa powaga. Tym razem Kaplan nawet nie okazywał swojego niezadowolenia, tylko natychmiast odruchowo wyciągnął rękę w stronę ciśniętego plecaka, a zarówno on, jak i oczy oraz dłoń chłopak jednocześnie rozbłysły błękitem. Otoczony energią obiekt zatrzymał się, a następnie poszybował ku swojej właścicielce, podczas gdy Billy obracał powoli rękę, aby go odpowiednio nakierować. W trakcie tej czynności zatrzymał się już przy pozostałej dwójce, pomiędzy którą przesunął wzrokiem. - Myślę, że tyle wystarczy - oznajmił, gdy jego spojrzenie spoczywało na Tommy'm. Nie brzmiało to tak, jak gdyby go karcił, umyślnie zadbał o to, aby ton jego głosu wskazywał na zwykłe i niewinne stwierdzenie faktu. Do tej pory jego energia zdążyła zaniknąć, więc jego rówieśnicy byli w stanie stwierdzić gdzie kierował wzrok. - Ładne skrzydła. Więc... Lot, teleportacja i do tego jeszcze zmiennokształtność, tak? Potrafisz przybrać jakąś inną formę czy tylko te dwie? - zapytał Klaudię. Jej zdolności mniej przypominały mu teraz Nightcrawlera, a bardziej mieszankę mocy Teddy'ego oraz jego własnych... Choć sam przyznawał, że nie było to w żadnym razie idealne porównanie i to między innymi dlatego nie zamierzał rzucić go na głos. No i... Po części przez to, że wolał nie wspominać o mieszaniu Teddy'ego i siebie. A skrzydła skomplementował szczerze - naprawdę mu się podobały. Anielskie czy demoniczne... To nie miało dla niego większego znaczenia. Po prostu lubił skrzydła.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia Czw Paź 20, 2016 5:48 pm | |
| Na widok upadającego Speeda oczy Klaudii zaświeciły się mocniej, a jej ogon w błyskawicznym tempie posunął wprost w chłopaka. Dziewczyna jednak nie złapała go, a niestety niemal co wbiła mu ogon w korpus. Ogon jak szybko poleciał w stronę białowłosego, tak szybko wrócił za jej plecy, a sama Sukkuba skrzywiła się lekko i odwróciła wzrok, jakby chciała przekazać ''sorki, nie chciałam''. Generalnie reakcją na upadek naszego wrednego kumpla było jeszcze mocniejsze skrzywienie i ciche uuu syknięte pod nosem. Nim Speed nie podniósł się z ziemi Klaudia wciąż wisiała w jednym miejscu z rękami ułożonymi na wzór rączek T-rexa, jakby chciała pomóc mu wstać, jednak coś podpowiadało jej, żeby tego nie robiła. Wzium, jej plecak poleciał dość mocno w siną dal, a Klaudia sunęła za nim wzrokiem aż nie zaczął lądować. Kiedy był dość blisko ziemi dziewczyna zniknęła sprzed auta i pojawiła się w miejscu, w którym miał wylądować jej mały dobytek, ale nie złapała go, ponieważ dzięki mocy Asgardiana sam znalazł się w jej rękach. Dziewczyna otworzyła swoje oczy nieco szerzej na widok błękitnej energii, jednak dość szybko wróciła do swojej pokerowej twarzy. W końcu miała swój plecak i mogła całkowicie ukryć swoje oczy przez niechcianymi spojrzeniami. Na to czekała, aż będzie mogła w spokoju nałożyć swoje okulary bez odwalania różnorakich szopek. Klaudia wylądowała powoli na ziemi, w chwilę przybrała swoją inną, bardziej ludzką formę, tym razem bez ogona i nałożyła okulary na oczy, które jak rozbłyskiwały żółtym kolorem, tak teraz były zasłonięte przez dwa, czarne plastiki. Plecak zapięła i zarzuciła na swoje plecy odwracając się w stronę osoby, która podała jej jej rzeczy.
- Dziękuje.
Mruknęła pod nosem na komplement na temat jej skrzydeł. Też uważała je za dość ładne, a że dość długo uczyła się opanowania tego, by sprawić, by pojawiły się akurat wtedy, kiedy ona chce taka pochwała, nawet niewiele znacząca wymalowała lekki widoczny uśmiech na jej twarzy.
- Potrafię w sumie przybrać tylko te dwie, ale mogę je modyfikować. Mogę zostawić rogi, a wyglądać jak teraz, zostawić ogon, wiesz o co chodzi. A skrzydła, nie miałam ich podczas mutacji, wytworzenie ich to coś osobnego, prawie to samo, co zamiana form, jednak nie muszę ich mieć, by móc użyć teleportacji.
Odpowiedziała dość przymulonym głosem opierając się o obok stojący samochód.
- A, nic ci nie jest?
Spytała z lekką troską zwracając głowę w stronę białowłosego. Mimo tego, jak mocno jej dogryzał nie zmieniło to faktu, że dziewczyna zaczynała powoli lubić obu rówieśników, więc takie lekkie zmartwienie z jej strony nie powinno być dziwnie odbierane. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Szósta aleja zachodnia | |
| |
| | | | Szósta aleja zachodnia | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |