Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 5th Avenue

Go down 
+9
Bob
Deadpool
Shiklah
Loki
Morgan Sandler
Sentry
Fafnir
Megistona
Amora
13 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
AutorWiadomość
Amora

Amora


Liczba postów : 109
Data dołączenia : 16/07/2013

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Wto Lip 23, 2013 8:46 pm

First topic message reminder :

5th Avenue - Page 6 15849816-new-york--21-sierpnia-zolte-taksowki-przejazdzki-na-5th-avenue-w-dniu-21-sierpnia-2012-w-nowym-jorku


Kiedy lądujesz w całkowicie obcym świecie pierwszą zasadą przetrwania jest wmieszanie się w tłum tubylców. Oczywiście, gdy jest się Amorą, wmieszanie się w tłum jest zadaniem z definicji trudnym, no bo spójrzcie na nią - całe jej jestestwo krzyczy do przechodniów o jej odmienności! Jednak nie ma rzeczy niemożliwych do wykonania i nawet najpotężniejsza czarodziejka Asgardu może przypominać elegancką bizneswomen, która w towarzystwie swojego asystenta lekkim krokiem spaceruje po najbardziej luksusowej ulicy w Nowego Jorku. Trzeba tu wyjaśnić kilka spraw - po pierwsze Amora nie miała asystenta, ale niewolnika. Sympatyczny (i bogaty) mężczyzna wpadł w jej siła pięć dni temu, gdy po raz pierwszy pojawiła się w mieście. Od tego czasu wiernie służył jej swoją kartą kredytową, oprowadzał po mieście i zapewniał nocleg w swoim apartamencie na Manhattanie. Był przydatnym narzędziem więc póki co nie miała nawet ochoty go zabijać. Zresztą kto nosiłby jej torby, gdyby nie on? No dobrze, szybko znalazłaby sobie równie posłuszne zastępstwo, ale nie chciała się teraz przesadnie rozpraszać szukaniem odpowiedniej ofiary. Ostatnimi dniami zajmowała się wszak czymś więcej niż tylko owym wtapianiem się w tłum i zwiedzaniem Nowego Jorku. Najważniejszą rzeczą jaką miała do załatwienia w Wielkim Jabłku, było zbieranie informacji. O kim? A no o Avengers. I o jej pobratymcach, którzy ostatnimi czasy tak chętnie odwiedzali Midgard. Jej niewolnik nie okazał się w tej kwestii specjalnie pomocny. Informacje, które jej przekazał na oba tematy były krótko mówiąc - bezwartościowe. Trochę plotek o bohaterach i ogólne streszczenie bitwy o Nowy Jork, którą stoczyli z Chitauri. Wszystko to sama znalazłaby w sieci, gdyby miała ochotę nauczyć się obsługiwać komputer (a nie miała).
Tak więc Amora wtapiała się w tłum na swój niepowtarzalny sposób - stukając czarnymi obcasami w chodnik, powiewając połami wściekle zielonego płaszczyka od Burberry i przyciągając spojrzenie absolutnie każdego mijającego ją mężczyzny. Marszczyła z irytacją swój piękny nosek i wykrzywiła usteczka w grymasie, zapatrzona przed siebie i myślami obecna całkiem gdzieś indziej. Potrzebowała bardziej wiarygodnego źródła informacji. Potrzebowała też sprzymierzeńców. Gdzie ich jednak szukać? Jak zdobyć ich zaufanie? Kogo owinąć sobie wokół palca, a kogo zastraszyć? Informacje! Tak bardzo były jej potrzebne!
Zamyślona nie usłyszała ostrzegawczego krzyku swojego niewolnika, który zauważył zagrożenie na długo przed nią. Smukła i piękna Amora nie wiedzieć jak i kiedy, wpadła z impetem na idącą z naprzeciwka osobę i jedynie jej nadprzyrodzona zwinność uratowała ją przed jakże upokarzającym upadkiem. Czarodziejka potrząsnęła ze złością głową, jasne włosy zatańczyły wokół jej wykrzywionej w grymasie wściekłości twarzy, a płonące furią zielone oczy skupiły się na bogom ducha winnej ofierze.
- Jak łazisz, niezdaro! - warknęła i najwyraźniej oczekiwała teraz wyjaśnień oraz przeprosin.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Deadpool

Deadpool


Liczba postów : 204
Data dołączenia : 08/08/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Czw Maj 21, 2015 11:51 pm

"Za godzinę będę na opuszczonym wysypisku. Tym co zawsze. Przynieś wszystkie karabiny i bądź punktualny. I nie waż się znów zakładać kusej spódniczki. To spotkanie biznesowe, nie jakaś randka, Deadpool."
- Pff, za kogo on mnie uważa. Przecież teraz jestem żonaty. Spódniczka nie będzie kusa - odparł w ekran, na koniec uśmiechając się szeroko do samego siebie.

Jeszcze nie tak dawno temu, fabularnie ledwie parę godzin wcześniej, Deadpool oraz Shiklah - szalone, niecodzienne małżeństwo - zakończyło pełną stereotypowych sucharów, dłużącą się w nieskończoność misję(Ile to było, osiem miesięcy? Wyobrażacie sobie? Osiem miesięcy! Mam nadzieję, że mój autor zanotował sobie, których mistrzów gry nigdy więcej nie zaciągać do moich sesji)(Tak... Zanotowałem...)(Spróbowałbyś nie. Tamta misja była okropna!)(Podobało ci się szalone mordowanie na statku)(Tak. Ale i tak było kijowo!)(Zgarnąłeś milion dolców, nie marudź)(Czy za pieniądze mogę odzyskać stracony czas? Mogę?)(... I pięć kucyków)(Kucyki, emotka-serduszko! Muszę brać więcej takich ośmiomiesięcznych zleceń) misję, której raczej nie będą chcieli długo pamiętać. Szczególnie, że o ile Wade wyszedł względnie bez szwanku, jego małżonka ucierpiała pod względem fizycznym bardzo poważnie - gdy wybuch anty-demonicznej energii w którymś momencie zranił i okaleczył jej twarz. Poza tym, dzień i noc zapowiadające się na romantyczne spędzenie czasu razem przez dwóch, kochających się... Cóż, "ludzi"... Po długiej rozłące, okazało się zamienić w niezbyt przyjemne parę godzin(Moje szczęście, jak zwykle). Wilsonowi w głębi serca bardzo zależało, by demonica bawiła się dobrze podczas ich wspólnego zadania - zapowiadającego się na rutynowe, proste, łatwe i przyjemne - razem z nim. Niestety nie wyszło - a potem najemnik dziwi się, że jego żona jest niezadowolona z tego związku(Ej... Chociaż ty mógłbyś stanąć po mojej stronie! Nikt mnie nie kocha, nik...)(Deadpool, bądź twardy, nie zamieniaj się w Spider-Mana z ostatniej części trylogii Raimiego)(Ja przynajmniej umiałbym tańczyć. Ale nie miałbym emo-grzywki, bo nie mam włosów. Nie mogę być emo, co za... Szczęście?).

Po nieprzyjemnej misji, małżonkowie udali się do podziemnego królestwa pięknej połówki tego związku(Mam własne królestwo?), zważywszy że ta potrzebowała odpoczynku, a wpierw - magicznego rytuału, który uleczyłby jej rany i przywrócił twarzy idealną nieskazitelność. Wade nie mógł jednak zbyt długo dotrzymać jej towarzystwa(Bo separacja, bo kłótnie, bo odpoczynek od pisania z marudzącą żon...), ponieważ otrzymał dość istotnego sms'a - przedstawionego na początku tegoż postu.

Widzicie, Deadpool posiadał najprzeróżniejsze znajomości. Z handlarzami broni chociażby. Kiedy po przygodach podczas nowojorskiej bitwy z Chitauri Najemnik z Pyskiem miał przyjemność dzierżyć w swych karmazynowych dłoniach karabin kosmitów, zakochał się w nim od pierwszego strzelenia(Przesadzasz trochę. To nie ten poziom miłości co Suzy. Choć jest blisko! Ale z Suzy jesteśmy bliżej. Jak zapewnić jej lufie odpowiedni poślizg...)(Nawet nie kończ!). A biorąc pod uwagę, ile Wilson papla, podczas późniejszego spotkania z jednym ze swoich dilerów(To zabrzmiało, jakbym był jakimś ćpunem. Czy ja ci wyglądam na Agenta Venoma?) zachwycał się on swoją przygodą z Chitauri tak, że nawet najspokojniejszy człowiek świata w końcu strzeliłby mu z irytacji w ten rozgadany pysk, aby go uciszyć. Człowiek, niebędący dobrym handlarzem. Ten od razu znalazł w zachwalanych, laserowych karabinach potencjalny zysk. Pieniądze. Duuużo pieniędzy. I trochę mniej, choć nadal z dużą ilością okrąglutkich zer, zaproponował Regenerującemu się Degeneratowi, jeśli ten przyniesie mu kilka sztuk tamtej broni. Wszyscy wiemy, jaki zysk mogłaby zapewnić pochodząca spoza Ziemi, ofensywna technologia, którą człowiek nauczyłby się masowo i na wyłączność produkować oraz sprzedawać, prawda?(Ja wiem, ja wiem!)

Właśnie po to Deadpool napisał sms'a, gdy przeszukiwał kontener podczas niedawnej misji i natknął się na aż pięć, pochodzących z kosmosu karabinów - skontaktował się z odpowiednim ze swoich handlarzy. Odpowiedź o zainteresowaniu spotkaniem przyszła niemal natychmiast, a kolejna, z informacją o której i gdzie konkretnie się ono odbędzie - akurat wtedy, gdy Wade oraz Shiklah znaleźli się w  demonicznym królestwie(Swoją drogą, niezły sygnał tu jest, jak na podziemia). Szybki całus w policzek, kolejny jęk zawodu ze strony opuszczanej żony(Yeah, jasne, a za moimi plecami już się na pewno cieszy, że będzie miała spokój i możliwość romansowania z Wandą)(Nie bądź takim pesymistą. Uwierz w prawdziwą miłość)(Miłość to Harleypool oraz Cowpool. Nie Shipool)(Mam wrażenie, że zmieniasz swoje OTP co tydzień...)(Ja? Kto pisze moje posty?).

Właśnie z powodów wymienionych powyżej, Deadpool zmierzał teraz ulicą, z pięcioma karabinami złożonymi i związanymi razem wytrzymałym sznurem w dwóch miejscach, zarzuconymi na plecy oraz trzymanymi przez jedną z jego silnych rąk. Pogwizdując wesoło, szedł przez 5th Avenue(Ach, wspomnienia... Ciekawe, jak tam Bob?), rzucając przelotne spojrzenia co atrakcyjniejszym, mijanym po drodze pannom. Szedł z zamiarem dostania się powoli na wysypisko, jednak gdy w którymś momencie rzucił mu się w oczy jeden z banków, jakich pełno było na tej alei... Wilson uniósł głowę w górę i pacnął się mocno otwartą dłonią w czoło.
- No tak! Zagadka rozwiązana! - krzyknął głośno, a otaczający go przechodnie natychmiast odsunęli się jak jeden mąż, rzucając mu przestraszone lub pobłażliwe spojrzenia.

- Już wiem, dlaczego na forum jest tak mało super-złoczyńców z krwi i kości! Wiecie: Scorpion, Electro, Vulture, Hobgolin, Shocker, tego typu gromadka. Na forum kompletnie nie mamy banków! W całym Nowym Jorku, ani jednego tematu poświęconego tak ważnej instytucji. Jak mamy sprowadzić na forum takie osobistości, skoro nie mają czego rabować? Trzeba jak najszybciej to naprawić. Wznieść banki! Sprowadzić cyck... To znaczy, Black Cat! - Najemnik uśmiechnął się szeroko, sam do siebie, dumny ze swojego inteligentnego odkrycia (I kto jest najlepszym detektywem świata? Suck this, Batman).

- A skoro już jestem przy banku... Wyciągnę trochę nowo zdobytej gotówki. Tak naprawdę to tylko wymówka, by trochę tam narozrabiać, ale shhh, nie mówcie czytelnikom. - Regenerujący się Degenerat wszedł do budynku, wciąż taszcząc ze sobą karabiny. Rzucił je na podłogę, wyciągnął nagle pistolet i krzyknął:
- To jest napad! - Spojrzał po wszystkich groźnie, celując w każdego z pracowników oraz klientów instytucji po kolei.
- Tylko żartowałem, to żaden napad. Jestem milionerem, po co miałbym napadać na bank, c'nie? - Deadpool znów przemknął wzrokiem wokoło, tym razem jednak z uśmiechem pod karmazynową maską, a bronią luźno trzymaną w broni i nie wycelowaną w nic konkretnego.
- ... Może po to, by ten milion zdobyć?! - I znów, groźne spojrzenie, celowanie po ludziach, no wiecie.
- I znów żartuję. Że żartuję. Iż żartuję, że żartuję, żartując... Czekajcie, sam się w tym pogubiłem. - Wade podrapał się lufą pistoletu po głowie(Dwuznaczności, he-hehe-he. To się dopiero nazywa nadludzka zwinność, co? Tył głowy. "Lufą pistoletu"), z miną wyrażającą głęboki namysł.

- Okej, mniejsza. Hej, piękna... - Wyrzuciwszy innego klienta z miejsca, usiadł przed jedną z pracownic banku, najładniejszą, jaką miał do wyboru.
- ... Wypłacasz mi mój milion, kupuję motocykl oraz pierścionek zaręczynowy i uciekamy na koniec świata - ty, ja, w stronę zachodzącego słońca. Co o tym myślisz? - odparł do niej z zalotnym uśmiechem, opierając jednocześnie łokcie o biurko przed nim, podbródek o dłonie - a spojrzenie wbijając w dekolt zdecydowanie mającej czym oddychać kobiety(Bo kobiecie zawsze należy patrzeć w odpowiednią parę oczu!).
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Pią Maj 22, 2015 4:57 pm

Wystarczy chyba powiedzieć, że osoby przebywające w banku nie uznały zachowania Deadpoola za żart - niezależnie od tego, ile razy zmieniał pod tym względem zdanie. Panika wybuchła praktycznie natychmiast, a ci, którzy przebywali akurat najbliżej wyjścia odruchowo - albo z wrodzonej głupoty i braku instynktu samozachowawczego - ruszyli do ucieczki, być może licząc na to, że "napastnik" skupi się na swoim napadzie, a im odpuści. Nie wszyscy mogli sobie jednak na to pozwolić... A niektórzy nie wydawali się nawet aż tak bardzo przejęci, jak zapewne powinni być. Czyżby kwestia przyzwyczajenia? Gdzieś w tle dało się dosłyszeć głos mówiący dość zrezygnowanym tonem:
-Boże, co temu pająkowi znowu odwala...
Mimo to broń tak czy siak zrobiła swoje - w związku z czym nikt nie próbował powstrzymać najemnika, a pracownica, przy której stanowisku zasiadł - choć blada i roztrzęsiona - kiwnęła krótko głową.
-Będę... Będę musiała przejść do sejfu, więc jeśli pan chwilę poczeka...- jej spojrzenie uciekło na bok, ku ochroniarzowi, który prawdę mówiąc stanowił - o ironio - dość stereotypowego grubaska; aż dziwne, że dostał tutaj pracę. Cóż, przynajmniej delikwent był na tyle inteligentny, że nawet nie starał się sięgnąć po swój pistolet. Być może po prostu wiedział z kim mają do czynienia?
Nim jednak kobiecie dane było wstać z miejsca, nad głowami zebranych rozległ się huk - a następnie z góry po skosie zleciało coś, co przypominało płonący głaz, który po drodze wybił sporą dziurę w suficie... I swoją wędrówkę zakończył uderzając w Deadpoola. Kamień był mniej więcej takiej wielkości, że najemnik mógłby go objąć ramionami w najszerszym miejscu. Co prawda ogień szybko ustępował, ale wysoka temperatura - to co innego. Powierzchnia obiektu była ciemna, niemalże czarna i raczej matowa. Biegło po niej kilka pęknięć, które zdawały się stopniowo pogłębiać...
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Deadpool

Deadpool


Liczba postów : 204
Data dołączenia : 08/08/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Pon Maj 25, 2015 9:15 pm

- ♫ Love and marriage, love and marriage, it's an institute you can't disparage. Ask the local gentry and they will say it's elementary. Try, try, try to separate them - it's an illusion. Try, try, try and you will only come to this conlusion... ♫ ♪ Och, autorze, czemu musiałeś włączyć Franka Sinatrę w tle do pisania, wiesz doskonale jak to wpada w ucho! A już przed chwilą wygonili mnie z jednego miejsca przez śpiewanie. Na chatboxie. Chcesz, żeby teraz wygonili z fabuły? I co nam zostanie? Martwe sesje trollowane? "Silent Hill"? Harleypool na gadu? Harleypool brzmi dobrze. Mam nadzieję, że tym razem nie będziesz odpisywał kilka miesięcy. Już dość się naczekałem na romanse z kobietą moich marzeń. Pierwsze kilka miesięcy. I drugie kilka miesię... Pająkowi, co, jak, gdzie?! - Wade spojrzał po zgromadzonych, po tym jak jeden z nich...
- Pająk tu swinguje? Na swoich ślicznych, białych, lepkich pajęczynach? Oh my, jego śliczne, jędrne... Dłonie się zbliżają, emotka-serduszko(Czy Deadpool właśnie wtrącił mi się w narrację... ?). No tak, skoro wszyscy myślą, że to napad, to jego magiczny zmysł arachnoida pewnie zadziałał i już tu zmierza, wprost w objęcia swojego ukochanego. Trzeba by trochę ogarnąć to miejsce. W końcu nie wypada tak, w takim brudzie randki organizować. Ej, gdzie wy wszyscy uciekacie, gdy potrzebuję pomocy w zorganizowaniu romantycznego nastroju? D'oh! Nikt mi nigdy nie chce pomóc. - W następnej chwili Wade siedział już, zgodnie z wcześniejszym postem, przed pracownicą banku.
- Oczywiście, piękna. Tylko wróć szybko, bo moje serce pęknie z tęskn... - I w tym momencie w Wilsona uderzył głaz. Ups? Na szczęście dla najemnika, Regenerujący się Degenerat siedział dość... Rozłożony. Oparty mocno o fotel, przechylony razem z nim, więc lecący pocisk z kosmosu(?)(Może dostanę własne Infinity Gauntlet? Albo symbionta! Chcę mieć własnego symbionta. Takiego z ich planety, który szuka idealnej miłości. Agentpool of the Cosmos! Obym tylko nie zamienił się w takiego emo, jak w trzecim Spider-Manie. Aczkolwiek ja, jak już wspominałem, umiałbym lepiej tańczyć. Tylko nie wiem, z czego zrobiłbym sobie emo-grzywkę. Myślicie, że sprzedają repliki włosów Tobeya z SM3?), gdy już uderzył, to przycisnął najemnika w taki sposób, że ten wylądował na plecach, z ciężarem na brzuchu. Niczego nie wygięło mu w żaden dziwny sposób, chociaż tyle dobrego.
- Mistrzu Gry, więc to był ten twój pomysł, jak dosłownie rzucić we mnie ośmiorniczką? Zabawne. Bardzo - burknął niezadowolony, a potem zaczął zrzucać z siebie nie tak znów duży i ciężki głaz - przy okazji jęcząc oraz sycząc z bólu, ze względu na kilka zmiażdżonych przez silne uderzenie narządów wewnętrznych oraz gorące płomienie. Skała skończyła ostatecznie na podłodze, a sam Wade gasił ewentualne, podpalone fragmenty swojego kostiumu, otrzepując je chaotycznie rękami.
- Głupi głaz, nie widzisz, że wypłacam pieniądze na posag dla córki?! A masz ty... Au, au, au! - Wade krzyknął zdenerwowany na pękającą powoli skałę, a potem kopnął ją w gniewie - co skończyło się kolejnym zawodzeniem z bólu oraz zapewne dość komicznym skakaniem na jednej nodze, podczas gdy Karmazynowy Błazen trzymał się za drugą, obolałą.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Wto Maj 26, 2015 11:23 am

Kiedy kamyczek wylądował już na podłodze - i minimalnie przetoczył się na bok, w ten sposób układając się w miarę stabilnie - nic nie wskazywało na to, aby miał z siebie nagle wypuścić kolejnego symbionta... Gdyż prezentował się zgoła niewinnie. Z drugiej strony w tym samym momencie technicznie rzecz biorąc gdzieś w mieście w dalszym ciągu szalał sobie wolny - i zapomniany przez wszystkich - symbiont, którego swego czasu nie udało się do końca pokonać sporej grupce postaci... Czyżby kosmita na wydaniu?
Ale nie o tym teraz!
Sytuacja zmieniła się diametralnie w chwili, gdy Deadpool - niestety (?) wciąż bez emo-grzywki - zdecydował się kopnąć głaz... Bo posunięcie to skończyło się nie tylko bólem stopy, ale i pogłębieniem siatki pęknięć widocznej na powierzchni kosmicznego pocisku. Ciemne, kamienne płaty zaczęły stopniowo się rozsuwać - jak miałoby to miejsce w przypadku jajka, tylko nieco bardziej topornie... No i te płytki zdawały się posiadać o wiele więcej warstw od przeciętnej skorupki.
W końcu pomiędzy poszczególnymi odłamkami mignęło coś fioletowego i gładkiego... A potem w jeszcze jednym miejscu i kolejnym... Aż wreszcie z resztek kamyka wysunęła się drobna, lecz nie mniej jednak w oczywisty sposób ośmiornicowata macka - praktycznie jak dziecięca. Oparła się o jedną z płytek, najwyraźniej próbując się na niej oprzeć, aby podciągnąć się wyżej...
... I dokładnie w tym momencie z zewnątrz dobiegł stłumiony przez odległość - oraz ściany - huk, za którym podążył dźwięk alarmu samochodowego. Spójrzmy prawdzie w oczy: to BYŁ Nowy Jork, więc niby nic nowego, ale biorąc pod uwagę sposób, w jaki głaz dostał się do banku... Może jedno z drugim miało jakiś związek?
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Deadpool

Deadpool


Liczba postów : 204
Data dołączenia : 08/08/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Sob Maj 30, 2015 2:19 pm

- Huh? - Najemnik zapomniał o bólu stopy oraz zgniecionych wnętrzności, które powoli się regenerowały, wracając tym samym do normalnego, zdrowego stanu - no, na ile zdrowe mogą być np. wątroba i jelita, raczone regularnie niezdrowym, meksykańskim żarciem(Lecz nie o mojej perfekcyjnej diecie teraz mowa!). Wade spojrzał w górę(Dosłownie. Znaczy się, w górę forum, na post wyżej, ten od Mistrza Gry. Wiecie o co mi chodzi, c'nie? Hmm?), a po chwili wyciągnął znikąd notes i długopis.
- Hm, "zdobywanie ośmiorniczki" - dopiszę "w trakcie". "Spotkanie się z biologiczną córką", "Dołączenie do Hydry", niekoniecznie w tej kolejności, Hail Hydra! "Atak na starszego brata bliźniaka aka idola mojego dzieciństwa aka tego w kostiumie o barwach Puerto Rico aka tego walczącego za pomocą frisbee aka Kapitana w-komiksach-już-nie-Amerykę. Chociaż. Po ostatnich zawirowaniach z nowym Secret Wars... Skreślę na wszelki wypadek to ostatnie. Wiecie, że też jestem w Secret Wars, mimo mojej śmierci? Co zabawniejsze, w Secret Wars z lat siedem-a-może-osiemdziesiątych. Mam tam nawet z tego względu seksownego blond wąsa, niczym Tom Selleck. Tylko blond. Wracając jednak do notatek - mam dość upchany grafik, ale myślę, że znajdę trochę czasu, aby zająć się zdobywaniem własnego symbionta. - Regenerujący się Degenerat bawił się swoim notatnikiem(Czy to eufemizm? Nowy synonim dla "głaskania orzełka", "ciosania sosenki" oraz "tresowania Predatora"?), kiedy nagle do jego(Wyostrzonych w dzieciństwie zmysłów, gdy ratując starszego mężczyznę przed wpadnięciem pod ciężarówkę, moja twarz została ochlapana przez radioaktywne chemikalia, jakie ów pojazd przewoził. A nie, nie ten członek Team Red) uszu dobiegł cichy dźwięk pękającej skały. To, co działo się z tajemniczym głazem natychmiast zwróciło uwagę Wilsona. Schował przybory pisarskie i nachylił się nad pękającym "jajkiem", tak bardzo tym zaabsorbowany, że aż nie zwrócił uwagi na niepokojące(?) dźwięki z zewnątrz(Albo po prostu przełożył to zwracanie uwagi na później. W końcu - może to więcej ośmiorniczek, dwukropek i sto razy litera D jak Deadpool). Kiedy natomiast z powstałej powoli dziury(Hehehe, napisał "dziury"), wysunęła się mała, drobna macka(Woah, woah, dziury i macki? Mistrzu gry, chyba zapomniałeś o ostrzeżeniu, że obecne wydarzenia w tej sesji powinny czytać tylko osoby, które ukończyły osiemnaście lat! Nie żeby ktokolwiek na te ostrzeżenia zwracał uwagę)...
- Awwwwwwwwwwgh! - Karmazynowy błazen natychmiast zaczął pomagać(Pięknemu)(Nawet nie wiesz, jak wygląda w całości) (Ma macki. Wszystko co ma macki jest piękne, kochane...)(No tak, prawda) (... Cudowne, urocze...)(Deadpool?)(... Zasługujące na uwielbienie i bogato zdobiony ołtarz, na którym w ofierze składane mu będą piękne, potrzebujące zaspokojenia panny)(... Nie powiem, że nie podoba mi się ta wizja) stworzonku, powiększając rękoma otwór(Ekhe-khem, autorze!), w końcu nurkując jedną z dłoni w środku(Kiedy ktoś wstawi tu w końcu tamto ostrzeżenie "18+"?), tak głęboko(Teraz robisz to już specjalnie, co?), by móc objąć palcami całe ciałko małej ośmiorniczki(Spoilers! Skąd wiesz, że to ośmiorniczka? Może ma tylko takie macki? Czemu zdradzasz mi niespodz... ?!)(Wspomniałeś o niej już w notesie) (Shhhh) i wyciągnąć ją na zewnątrz.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Sob Maj 30, 2015 8:34 pm

Ośmiorniczka od razu skorzystała z oferowanej pomocy i dla równowagi oplotła mackami palce najemnika - żeby przypadkiem nie zlecieć. Teraz można się jej było przyjrzeć o wiele lepiej... Przede wszystkim jej kolorystyce, bo mieniła się różnymi barwami, wśród których jednak dominował fiolet. Spód macek był jaśniejszy, blado-pomarańczowy, łebek zaś - przechodził w zieleń. Całość ładnie błyszczała. Ciemne, inteligentne ślepia wpatrywały się w Deadpoola praktycznie nieruchomo.
Mniej więcej do tego momentu pozostałe osoby znajdujące się w banku pozostawały w szoku. Nie mogło to rzecz jasna trwać wiecznie - i w końcu garść cywili ruszyła biegiem w stronę wyjścia, najwyraźniej licząc na to, że wykorzystają chwilę nieuwagi tego szaleńca z bronią - naprawdę liczną bronią - w ręku. Inni ludzie poukrywali się zaś póki co za meblami, widocznie nie chcąc ryzykować przekraczania tak sporej odległości, jaka dzieliła ich od drzwi.
Nie był to jednak koniec atrakcji - gdyż na zewnątrz rozległ się pierwszy krzyk, wyraźnie kobiecy. Zaraz po nim podążyły kolejne, a osoba posiadająca odpowiednie... Doświadczenie mogłaby pewnie rozpoznać, iż pełne były w głównej mierze paniki i strachu, a nie - na przykład - bólu.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Deadpool

Deadpool


Liczba postów : 204
Data dołączenia : 08/08/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Czw Cze 11, 2015 3:18 pm

- Na Lokiego! - Autor nie jest pewien, czy powoływanie się na boga chaosu, który pełni w tej sesji funkcję mistrza gry - a więc i obdarował właśnie Deadpoola najbardziej uroczym stworzeniem, jakie ten miał w swoim życiu widzieć(No nie wiem, Spidey mógłby pod tym względem rywalizować. No i Harley, oczywiście. I ta kosmitka z mackami z Guardiansów, której niestety nigdy nie pokazali. Dlatego ten film zajmuje u mnie pierwsze miejsce w rankingu najsłabszych filmów, jakie widziałem kiedykolwiek. Jak mogli nie pokazać tak istotnej postaci, jak kosmitka z mackami? Pozostaje mi tylko wyobraźnia i fantazje, że wyglądała jak mix Harleen, Petera oraz macek, emotka-złamane-serduszko. A jeśli ona naprawdę tak wygląda? Gdybym miał pewność, dołączyłbym do Strażników Galaktyki i przeszukał kosmos wzdłuż, i wszerz, żeby znaleźć tę miłość mojego życia! Na koniec świata i jeszcze dalej!)("Tę miłość" twojego życia? "Tę" na pewno jest tu potrzebne?)(No wiesz, mam wiele miłości życia. Muszę jakoś wskazywać, o której mowa. Harley, Spidey, Shiklah, moje córki, Burritos, macki, fakku.net...(Okej, rozumiem)(... Logan, olśniewające blond włosy Thora...)(Rozumiem, wystarczy, Wade, stop)(Ty to piszesz. Swoją drogą, tak mnie teraz tknęło - czy jeśli Laura jest spokrewniona z Loganem, to czy też ma tak bujne owłosienie na całym ciele?)(... Ja naprawdę to piszę?)(Może siostrzyczka Carol ma rację ze swoją teorią na temat posiadania przez ciebie alter-ego w postaci mnie?)(Oby nie. Wracając: ) - autor nie jest pewien, czy powołując się na jedno z asgardzkich bóstw, Najemnik z Pyskiem - łamiąc przy tym czwartą ścianę - chciał podziękować mu za dar w postaci ośmiorniczki czy zrobił to ot tak - np. jako eufemizm dla "Na Boga". Wiecie, jedno z przykazań, takie tam. Nie jestem pewien, gdyż to w końcu Deadpool - nieprzewidywalny, rozgadany(Jak inaczej tłumaczyć to, że małe wtrącenie do mojej narracji zamieniło się w wywód na kilkanaście linijek?), którego nikt nie jest w stanie kontrolować, nawet sam autor(Pięknie lejesz wodę)(Jestem w tym samozwańczym mistrzem)(W tym oraz w skromności?).

Jednak tym, co autor wie na pewno, jest to, jak Wilsona zareagował na widok fioletowej ośmiorniczki. Gdy tylko stworzenie oplotło jego rękę drobnymi, acz zwinnymi mackami(Które kiedyś, jak urośnie, będą pokazywać swoją zwinność, siłę i kreatywność na ładnych pannach, emotka-serduszko. Skoro już jesteśmy przy dominacji)(Jesteśmy... ?)("[...]mieniła się różnymi barwami, wśród których jednak dominował fiolet")(Interpretujesz każde pojedyncze słowo innych postów według własnego uznania, co?) i spojrzało się na mężczyznę swoimi ślepkami, oczy Regenerującego się Degenerata zabłysły, a gdyby jego usta nie były już otwarte na potrzeby bezustannej paplaniny, zapewne rozchyliłby je teraz szeroko, z wrażenia.
- Cóż za urocze, piękne, nieziemsko cudowne stworzenie... - wybełkotał, a po chwili chwycił ośmiorniczkę w obie ręce. Wstał na równe nogi i uniósł ją nad siebie, zupełnie jakby prezentował całemu światu - no, a przynajmniej ludziom, którzy jeszcze nie uciekli z banku, w którym Deadpool aktualnie się znajdował i siał nie do końca specjalnie postrach - największy skarb.
- Ty... Sparta Harleen Wilson... Jesteś miłością mojego życia(Kolejną?)(Ej, to moja rola wtrącać się w twoje kwestie, nie na odwrót! Ogólnie, nie przerywaj, to bardzo istotny, feelsowy moment. Więc zamknij się, autorze. I tak nikt cię nie słucha) Ekhe-khem. Sparta - jesteś miłością mojego życia. Wszystko co posiadam i wszystko, czym jestem należy do ciebie. Na zawsze. Witaj w rodzinie. - Ostatnie słowa, Wade wymówił z trudem - pociągając ze wzruszenia nosem. Uronił też kilka najszczerszych łez(Które leczą raka? Czy ja, jako ten zły bliźniak, mam łzy powodujące raka? Nie chcę powodować raka!), kiedy przysunął nową córeczkę bliżej siebie i złożył na jej błyszczącym, zielonym łebku czułego całusa przez materiał własnej maski.
- Swoją drogą, ciekawe ile osób z forum wyłapie nawiązanie w tamtych słowach. Shi pewnie znowu nawrzeszczy na mnie za spowodowanie feelsów. Może lepiej było dać jakieś ostrzeżenie zawczasu? No ale teraz jest już za późno, w końcu to nie jest jakiś tekst, który można by wymazać i napisać od nowa, c'nie?

Ten wzruszający moment nie mógł jednak trwać w nieskończoność, gdyż nagle do uszu Wade'a dobiegły kolejne krzyki przerażenia, pochodzące z zewnątrz. Odruchowo spojrzał on w stronę drzwi, a znajdujący się pod karmazynową maską łuk brwiowy uniósł z zaskoczeniem w górę... Nie, nie zaskoczeniem - z zaintrygowaniem. W końcu zignorowany wcześniej huk również słyszał, a Deadpool nie był aż tak głupi(Nie nie doceniaj mnie!), żeby nie umieć powiązać tych dwóch, hm, incydentów.
- Uh-huh, my problem-sense is tingling! Chodź, córeczko. - Wade w następnej chwili położył Spartę na swojej głowie, po czym ruszył w kierunku związanych razem karabinów Chitauri - broni, którą zostawił wcześniej kilka kroków dalej na podłodze.
- Przyssij się do mojej łepetyny i patrz, i podziwiaj swojego tatusia w akcji. Swego czasu, nasz mistrz gry sugerował, że będę mógł się wyżyć - czyli skopać komuś tyłek - i wierzę, że tej obietnicy dotrzyma. Nie, nie skopać tyłek w ten zbereźny sposób. Tylko, wiesz... Pełno krwi i flaków. Nie jestem pewien, czy powinnaś to oglądać, młoda damo, ale lepiej cię przyzwyczaić do nieodpowiednich dla twojego wieku widoków, zważywszy na to, gdzie z twoją mamą mieszkamy. Królestwo potworów. Spodoba ci się tam, będziesz mogła bawić się z innymi stworzeniami posiadającymi macki i w ogóle. Shi ma też gigantyyyyczną bibliotekę. Nauczysz się ładnie czytać. W ogóle, wykształcimy cię porządnie. Żebyś została lekarzem albo prawnikiem, zamiast skończyć jak twój  tata. - W trakcie paplania - którym za każdym razem potwierdzał, jak bardzo zasługuje na ten tytuł - Najemnik z Pyskiem rozplątywał jednocześnie sznury, którymi obwiązane były wspomniane wcześniej karabiny laserowe. Deadpool sięgnął po te dwa, które były sprawne, po czym ruszył w stronę drzwi.

- Ach, jeszcze jedno... - Regenerujący się Degenerat przystanął metr od nich, po czym obejrzał się przez ramię.
- ... Po uratowaniu świata tu wrócę. Jeśli zobaczę, że ktoś ruszył moją broń - skończycie gorzej, niż Tim Drake w moich morderczych fantazjach, zrozumiano? Just kiddin', nikt inny nie jest w stanie zasłużyć na takie cierpienia, jakie wymarzyłem dla Drake'a. - Ostatni zdanie Wilson wypowiedział jednak pod nosem, do siebie, więc pozostali w banku ludzie nie mieli szansy go usłyszeć. Ostatecznie, Deadpool otworzył drzwi kopniakiem(Bo liczy się efektowność!), po czym - uzbrojony i z uroczą towarzyszką, umiejscowioną na własnej głowie - ruszył w pośpiechu w stronę, z której dobiegały pełne paniki wrzaski.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Czw Cze 11, 2015 7:54 pm

Na ulicy oczom Deadpoola w pierwszej kolejności ukazał się zniszczony samochód zaparkowany tuż przed budynkiem banku. W jego dach również uderzył kamień podobny do tego, który wcześniej urządził sobie lądowanie na najemniku - tyle że ten egzemplarz jeszcze nie pękł. Czy skrywał w sobie kolejną miniaturową ośmiorniczkę? Istniała taka opcja.
Jeżeli zaś tak było... To ze sporą dozą prawdopodobieństwa pozostałe kamyki także stanowiły "jajka" - a w okolicy zalegało ich więcej. Trudno byłoby określić ich dokładną liczbę, lecz ze swojej aktualnej pozycji Deadpool mógł zauważyć, że tu czy tam kosmiczne (?) głazy uderzyły w chodnik, jezdnię czy ściany poszczególnych budowli. Potencjalnie oznaczało to przynajmniej kilkanaście kolejnych ośmiorniczek - a kto wie, być może jaja znalazły się także na sąsiednich ulicach?
Poruszający się nad pobliską krzyżówką spory cień dowodził jednak, że nie tylko spadające z nieba kamienie wywołały panikę mieszkańców miasta. Otóż w powietrzu - jeszcze nad budynkami, lecz stopniowo obniżając lot - przebywał statek kosmiczny... Model: standardowy spodek UFO, tyle że z gustownymi, fioletowymi wykończeniami. Pojazd był dość duży, spokojnie mógłby pomieścić kilkanaście osób - i to nie takich usadzonych na sztywno jedna obok drugiej - lecz daleko mu było do gigantów transportujących kosmiczne armie pod inwazję. No, chyba że podążało za nim dużo więcej takich samych...
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Deadpool

Deadpool


Liczba postów : 204
Data dołączenia : 08/08/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Nie Lip 05, 2015 8:20 pm

- O-ho, dobrze, że nie zdecydowałem się podjechać tutaj moim skuterpoolem. Nigdy bym się nie pozbierał do psychicznej kupy, gdyby coś mu się stało! Nie żebym teraz był mentalnie pozbierany. - Deadpool natychmiast po wyjściu z banku zwrócił uwagę na pechowy samochód. Podszedł bliżej, by zerknąć przelotnie na zniszczenia, aczkolwiek szybko wzrok najemnika skupił się na znajomym z wyglądu głazie, który do owych zniszczeń doprowadził.
- Huh? - Regenerujący się degenerat postukał delikatnie lufą jednego z kosmicznych karabinów o powierzchnię "jajka" (Czy tylko mi to zdanie wydaje się dwuznaczne?), po czym wykrzywił twarz w grymasie zaskoczenia, szczególnie że chwilę potem Wade zauważył, iż to niejedyny, nowy głaz, jaki postanowił spaść w tej okolicy.

- Sparta? Nie mówiłaś, że masz rodzeństwo. W ogóle mało mówisz. Pod tym względem nie wydałaś się za tatusiem, co? - Obszedłszy pojazd, Deadpool ruszył dalej, zerkając kolejno na boki - spoglądając tym samym na każdy pojedynczy obiekt, będący powodem wywołanego na ulicy (i w banku, gdyby wcześniej nie wywołał go tam już Wilson) zamieszania.
- Kilkanaście słodkich, małych ośmiorniczek brzmi cudownie - ale nie jestem pewien, czy podołam takiemu wyzwaniu! Co ja gadam - na pewno podołam! W końcu, jestem najlepszym tatą w multiwersum, prawda? - Wade uśmiechnął się szeroko pod karmazynową maską, sam do siebie, by po chwili jednak z powrotem spoważnieć i mruknąć pod nosem ciche "Pytanie, jak na to wszystko zareaguje Shi".

Najemnik opuścił też w międzyczasie laserową broń, kierując jej lufy bardziej w stronę ziemi, skoro powodem krzyków przerażenia, jakie słyszał będąc jeszcze w banku, nie było to, czego się spodziewał (Godzilla na przykład. Fajnie byłoby powalczyć z Godzillą. Chociaż nie - przez demoniczną formę mojej żony i rzeczy, jakie w tej postaci ze mną robiła, czułbym się zbyt... Rozkojarzony podczas takiej walki), więc nie odczuwał już potrzeby uniesionej gardy - bo nie zauważył jeszcze drugiego z powodów zamieszania na tej ulicy (Ale przeczytałem. Zaraz do tego dojdziemy!).
- Yup, spodziewałem się czegoś bardziej interesującego, niż możliwość podziwiania jajek. Do tego mam własne. Tudzież odpowiedni folder na komputerze. A propos, mam nadzieję, że te głazy nie mają właściwości tych z "Dnia Tryfidów". Lubię swój wzrok - co ja bym zrobił bez możliwości oglądania nagich zdjęć Spider-Mana? No i jedyny wakat dla niepełnosprawnych w Team Red jest już obsadzony.

Wtem Deadpool zauważył  pojawiający się wokół niego, stopniowo, coraz większy cień - na co natychmiast zareagował spojrzeniem w górę.
- Hej, kto przysłania mi słońce, gdy próbuję się opala... Och. Ufo? Oryginalnością, jeśli chodzi o design pojazdu, to wy nie grzeszycie. Cholera, trzeba było ruszyć tego posta wczoraj, gdy był dzień niepodległości! No nic. Czas przypomnieć sobie, co robili bohaterowie tych wszystkich filmów z kosmitami... - Po początkowym wpatrywaniu się w latający pojazd, Wilson upuścił karabiny na ziemię i zaczął przeszukiwać kieszenie na swoim pasie - czemu towarzyszyło wyrzucanie na chodnik najprzeróżniejszych przedmiotów, będących ich zawartością. Od kart, przez broń palną najróżniejszego rodzaju - jak poszczególne części składanej snajperki - granaty, papier toaletowy (No co? Nikt nie chciałby się spotkać z brakiem srajtaśmy w kryzysowej sytuacji), po świerszczyki czy zapasowe koło do skutera (Motocykla!). Dłuższą chwilę poświęcił gumowemu, sporemu w rozmiarze kurczakowi (Najbardziej niezbędny element, przy posługiwaniu się starożytną, tajemną sztuką cock-fu! Odmiany służącej w walce, oczywiście, bo sypialniana wymaga innego), ale i go ostatecznie wyrzucił za siebie.
- Gdzie jest biały gołąb pokoju, gdy go najbardziej potrzeba? No nic, trzeba będzie improwizować. Patrz i ucz się, córciu, sztuk dyplomacji.

Wade wyciągnął z kieszeni megafon i skierował następne słowa bezpośrednio do kosmitów:
- Hej, ufo, c'tam? Jestem Wade Wilson aka Kapitan Ameryka - lider Avengers oraz prezydent planety Ziemia! - tutaj najemnik z pyskiem założył wolną pięść na biodro i wyprostował się dumnie w pozie połowicznie przypominającej tę "na Supermana" (Mam nadzieję, że DC nie pozwie nas za użycie nazwy ich bohatera na forum poświęconym konkurencyjnemu wydawnictwu).
- Jakie są wasze zamiary? Z góry uprzedzam, że jeśli zamierzacie eksperymentować na ludziach, to ja odpadam. Mam z tym złe doświadczenia... - Deadpool spuścił wzrok i spoważniał na moment... Ale tylko na moment.
- Aczkolwiek jeśli szukacie potencjalnych członków do nowej drużyny "Strażników Galaktyki", to piszę się na to od razu! Tylko ostrzegam - nie jestem tani. Ale jeden milion kosmicznych kredytów miesięcznie oraz fundowany przez firmę, dożywotni karnet do najlepszych w całej galaktyce strip-clubów i jestem wasz.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Nie Lip 05, 2015 9:12 pm

Ostukane lufą karabinu jajko w pierwszej chwili w żaden sposób nie zareagowało, jednakże kiedy Deadpool stracił już nim zainteresowanie i skupił się na latającym spodku - oraz podszywaniu się pod Kapitana Amerykę - przez całą szerokość skorupki powędrowało pęknięcie... I w następnym momencie po jej kawałkach wspinała się już kolejna mała ośmiorniczka, tym razem barwą zbliżona bardziej do czerwieni, choć ze złocistymi akcentami.
Nie byłoby w tym jednak nic dziwnego, gdyby jej narodziny nie zostały zauważone, gdyż oto statek kosmiczny i jego pasażerowie postanowili najwyraźniej ustosunkować się do wypowiedzi najemnika. Pewnie za dobry znak można by uznać fakt, że nie otworzyli na dzień dobry ognia... A zamiast tego wysunęli z dolnej części swojego pojazdu coś przypominającego talerz satelitarny - skierowany ku podłożu. Urządzenie wygenerowało bardzo jasny promień, który uderzył w ulicę... A kiedy zniknął - w tym samym miejscu stały trzy istoty, które tak na dobrą sprawę nie przypominały ani ludzi, ani nawet żadnych z co bardziej znanych gatunków zwierząt.
Przede wszystkim: byty te nie posiadały futra czy włosów, a jedynie gładką, fioletową skórę, która na głowach przechodziła w masę drobnych rogów i kolców. Ciągnęły się one również wzdłuż kręgosłupów tych stworzeń - przynajmniej na tyle, na ile było to widać pod ich ubraniami. Kremowe kombinezony zakrywały większość ich ciał. Oczy miały spore i w całości czarne, nosy - duże i podłużne... Ach, a do tego jeszcze posiadały po dwie pary rąk.
Wszyscy trzej kosmici skierowali swe spojrzenia na Deadpoola, a ten stojący na przedzie rozchylił usta, przy okazji ukazując ostre ząbki... I wydał z siebie cały zbiór odgłosów przywodzących na myśl wróbla ćwierkającego z francuskim akcentem. No tak; bariera językowa mogła utrudnić porozumiewanie się... Ale przynajmniej wyglądało na to, że obcy nie zamierzali zaatakować.
... Do czasu.
Jeden z przybyszów - ale nie ten, który właśnie przemówił - zauważył leżące nieopodal jajo, wciąż jeszcze trzymające się w całości, choć lekko popękane. Na ten widok od razu zaświergotał i ruszył w jego stronę. Kosmita przyklęknął i zaczął stukać w skorupkę z różnych stron - dwiema ze swoich kończyn - najwyraźniej starając się doprowadzić do wyklucia ośmiorniczki.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Deadpool

Deadpool


Liczba postów : 204
Data dołączenia : 08/08/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Nie Lip 12, 2015 5:33 pm

- Czy ja powiedziałem coś złego... ? (Może to przez Supermana?) (W końcu, kto lubi Supermana?) Ale to kosmici. Powinni lubić swojego, prawda? Chyba że jakimś sposobem uznali moją pozę za przejaw intergalaktycznej nietolerancji. Niektórzy bywają nadwrażliwi w tego typu kwestiach. - Wade nieco się zaniepokoił, kiedy ze spodu kosmicznego pojazdu zaczął wyłaniać się talerz satelitarny. Jednak zamiast uciekać (Deadpool nie ucieka! Deadpool robi taktyczny odwrót) albo sięgnąć po swoje bojowe frisbee (Jak na Kapitana Amerykę przystało!), Wilson wyciągnął... Komórkę (W takiej chwili będziemy nagrywać ufo?) (A czemu nie? Jak wrzucimy to na youtube, to staniemy się sławni!).
- Albo przyjdą po nas faceci w czerni (Zawsze chciałem dostać autograf Willa Smitha!) Ja od czasu "After Earth" nie. I sławny już jestem. No, na pewno będę jeszcze bardziej, gdy przestaną usuwać trailer z comic-conu z youtube. I gdy nadejdzie w końcu premiera tego genialnego filmu. Nie, planuję co innego! Jeśli już mamy umierać z rąk ufo, tudzież ich telewizji satelitarnej, to niech przynajmniej cała sytuacja nabierze bardziej złowrogiego klimatu! - Po tych słowach, Regenerujący się Degenerat odpalił w komórce odpowiedni dźwięk.
- I od razu bardziej przydatny od czerwonego byłby brązowy kostium. A przynajmniej takie spodnie. Hej, chwila, oni nie celują w nas? (Może to tylko taka zmyłka?) (Mogą dysponować arsenałem, zdolnym jednym strzałem zniszczyć kilka przecznic. Albo całą dzielnicę. To w końcu zaawansowani technologicznie mieszkańcy innej planety) ... - Deadpool jeszcze raz odpalił z komórki tamten ubóstwiany przez autora dźwięk (z równie uwielbianego przez niego filmu), mrucząc pod nosem tragicznym tonem, żeby ktoś przekazał żonie najemnika jego ostatnie słowa. Aby trzymała łapska z dala od wszelkich wilkołaków, jak już zostanie wdową (Niech chociaż poczeka dłużej, niż dwa zeszyty komiksu!).

- Woah! - Deadpool krzyknął z zaskoczeniem w głosie, gdy fioletowe istoty zmaterializowały się na ulicy, tuż przed nim.
- Czyli wasza Cyfra+ rozwinęła się na tyle, by... Umożliwić wam teleportację? A myślałem, że to wy jesteście miliony lat świetlnych "Mody na Sukces" przed nami (Ale przecież ta telenowela się skończyła...) (I ostatnie zdanie nie do końca miało sens). - Tak w ogóle, gdyby ktoś się zastanawiał, to Najemnik z Pyskiem wyrzucił używany wcześniej megafon już dłuższy czas temu.
- Wiecie, ja mam to wszystko o tutaj... - Deadpool wskazał swój pas - ... Teleporter, a zarazem induktor holograficznego obrazu. A na dodatek trzyma on doskonale moje spodnie, abym nie musiał wbrew swej woli świecić gołym tyłkiem. Aczkolwiek rozpina się go bardzo łatwo, więc jeśli chcę to robić, albo akurat zaliczam - ta gra słów, hehe - na dachu któregoś z wieżowców małe rendez-vous z jakąś napaloną, kocią włamywaczką, to nie muszę się mocować z paskiem w nieskończoność. A propos rendez-vous... - Karmazynowy Błazen przyjrzał się przybyszom z innej planety, oglądając ich z każdej strony, z charakterystyczną dla siebie bezczelnością.

- MG, to są samce czy samice? Niby nie wyglądają tak apetycznie, jak na przykład Gamora... Ale Trials in Tainted Space nauczyło mnie, że w przypadku kosmitów nie zawsze można być pewnym. Szczególnie ze ten (ta?) (cle!) ma na głowie dwa rogi przypominające sutki. No i z taką ilością rąk muszą być naprawdę świetni w handjobie. No bo wiecie - jak jedna się zmęczy, to są jeszcze trzy. - Deadpool wskazał palcem odpowiednie miejsce na łepetynie jednej z istot przed sobą, tej stojącej po środku, by zaraz cofnąć nie tylko palec, ale i całego siebie o dwa koki w tył, w panicznym odskoku - gdy fioletowe stworzenie rozchyliło pełne ostrych ząbków usta.

- Spokojnie, nie musisz od razu odgryzać mi dłoni, tylko dlatego, bo naruszyłem twoją strefę osob... Hej, czy ty właśnie obraziłeś fryzjera hydraulika ciotki wujka szwagra teściowej kuzyna mojego osobistego dilera broni? - Wilson zmrużył oczy pod maską, by po chwili przysunąć już wcześniej używaną komórkę bliżej swoich ust. No, smartfona właściwie - wspominałem, że to iPhone ("Szóstka. Designerska, wygięta edycja", Wade odparł dumnie)?
- Tak zaawansowani technologicznie przybysze z innej planety - ba, może nawet z innej galaktyki - a nie dysponują Google Translate. - Najemnik prychnął pod nosem, by zaraz rzucić wyraźnie do telefonu:
- Siri, uruchom słownik francusko-angielski. Angielski amerykański. Nie lubię brytyjskiego akcentu. I wolę nazywać windę "elevator". Teraz, możesz powtórzyć tamto ćwierkanie? - Przysunął jednocześnie iPhone'a do ust odpowiedniego z kosmitów.

Wilson zwrócił też oczywiście uwagę na tego, który ruszył w kierunku jednego z zawierających ośmiorniczki jajek. Regenerujący się Degenerat spędził chwilę, obserwując jego poczynania, po czym zerknął po kolei na jego towarzyszy.
- Ach, więc przybyliście tutaj, by również przygarnąć któreś z tych uroczych stworzeń? Model rodziny 3 + 1? Hm, w takim razie co wy na to, by po załatwieniu wszystkich formalności związanych z adopcją, wybrać się razem na jakiś plac zabaw czy gdzieś, aby nasze kochane pociechy mogły się ze sobą zapoznać? Co ty na to, Sparta, chcesz poznęcać się nad słabszymi koleżankami? - Przy ostatnim zdaniu, Wade zwrócił spojrzenie w górę, starając się sięgnąć wzrokiem, siedzącą mu cały ten czas na głowie, córkę.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Wto Lip 14, 2015 2:54 pm

Po raz kolejny cała ta gadanina Wade'a zdawała się pójść na marne; co prawda jeden z kosmitów - ten, który przed chwilą przemówił - przechylił łeb na bok, przyglądając się najemnikowi, lecz dwaj pozostali nie okazali ani cienia zainteresowania jego wywodami, zamiast tego skupiając się na pobliskim jaju, tykając je coraz pewniej i mocniej, aż w końcu jeden obcy je podniósł - i od razu przetransportował je tuż pod latający spodek. Wyglądało więc na to, że byli dość silni...
Czy były to natomiast samce czy samice? Trudno orzec, bo - nie licząc różnego rodzaju wytworów skórnych na głowach i zapewne grzbietach - poszczególne osobniki wyglądały w zasadzie tak samo. Albo wśród ich gatunku nie występował dymorfizm płciowy - albo wszystkie były samcami lub samicami. Jak to sprawdzić? Ha, dobre pytanie.
Podetknięcie telefonu tuż przed twarz najbliższego z kosmitów zaowocowało z kolei kolejną dawką ćwierkania - szybszego i jakby pełnego oburzenia - zaś sam obcy odchylił głowę do tyłu. Co ciekawe, najwyraźniej nie oczekiwał jednak agresji, nie uznawał tego za atak, bo nie próbował się bronić... Chyba tylko... Narzekał?
Siri z kolei - o dziwo - przetłumaczyło te odgłosy... Tyle że w większości przełożyły się one na bliżej niezidentyfikowane dźwięki. Wśród nich padły tylko trzy słowa, ale czy były przypadkowe czy jednak jakieś wyrazy rzeczywiście się pokrywały... Kto wie?
Ćwierkanie - oburzające - ćwierkanie - Ziemia - ćwierkanie - kuchnia - ćwierkanie.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Deadpool

Deadpool


Liczba postów : 204
Data dołączenia : 08/08/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Sro Lip 22, 2015 2:36 pm

Najemnik z Pyskiem jęknął żałośnie (a może to przez te macki naokoło?) widząc (dosłownie. Czytając. No bo chyba nikt nie wierzy, że te wszystkie wydarzenia to coś więcej, niż zlepek literek, c'nie?), że obcy nadal go nie rozumieją - i nawet nie próbują tego zmienić(Google Translate, kosmici, Google Translate!).
A propos tłumaczenia - Wade wsłuchał się uważnie w to, co przełożyła na angielski Siri. Grymas zastanowienia, połączonego z niepokojem, odkształcił aż jego karmazynową maskę, zupełnie jak w kreskówkach czy grach, w których Najemnikowi zdarzyło się wystąpić - a potem Regenerujący się Degenerat spojrzał jeszcze raz na kosmitę, który zajął się taszczeniem jednego z głazów pod spodek.
- Ziemia... Kuchnia... Kuchnia... K u c h n i a... - Powtarzając pod nosem po sztucznej inteligencji, Wilson zwrócił jednocześnie swe ślepia w górę, na okalające jego głowę, drobne macki świeżo adoptowanej córeczki. Małej, uroczej, bogu ducha winnej ośmiorniczki, którą powinno czekać długie, cudowne życie. Najpierw z rodzicami, którzy zaopiekują się nią niczym rodzoną. Później w szkole, gdzie będzie terroryzować kolegów i podrywać ładne koleżanki z miseczką C wzwyż, zgodnie z radami i naukami własnego, cudownego tatusia (czyli to drugie zapewne za bardzo nie będzie jej wychodzić) (Odezwał się, mistrz uwodzenia). Wykształci się dobrze, na uniwersytecie Columbia (a może poślemy ją z Shi na Harvard albo Oxford? Jeszcze się nad tym nie zastanawialiśmy). Następnie znajdzie przystojnego, inteligentnego, troskliwego męża (Eugene, nadal szukasz dziewczyny? Zostałbyś w rodzinie, emotka-serduszko) i urodzi całą gromadkę ślicznych, małych hybryd ośmiorniczek i ludzi (Zostanę dziadkiem! A Shiklah żoną dziadka!). Powinno czekać ją długie, cudowne życie. Chyba że gromada jakichś kosmitów, którzy pojawili się ni stąd ni zowąd na planecie Ziemia, w pięknym, demokratycznym kraju zwanym Stanami Zjednoczonymi, którego stolicą jest Kapitan Ameryka, zabierze ją rodzicom, żeby...
- Ugotować je? Chcecie te wszystkie, piękne stworzenia zanieść i przyrządzić w... W... Kuchni?! - Słowa te z trudem przecisnęły się przez przeważnie aktywne usta Wade'a. Mężczyzna wzdrygnął się na samą myśl o zamordowaniu ośmiorniczek (Uroniłem nawet kilka łez pod maską!). Nie mówił już nic więcej (No dobra, kogo ja oszukuję?), tylko wyciągnął magnuma, z prędkością godną legendarnych rewolwerowców (Niedawno wystąpiłem w Marvelu 1872!), po czym wystrzelił do stojącego przed nim obcego.

Zwykłym ludziom od strzału takiego (Dosłownie) kalibru eksplodowałby mózg. Nie wiem, jak wytrzymali są ci kosmici - bez względu jednak na efekt, Wilson od razu skoczył do tyłu i wykonując zwinne manewry, zamienił rewolwer, na pozostawione wcześniej na ziemi, dwa karabiny Chitaurich. Z tym, że gdyby obcy przetrwał strzał z magnuma - Wade zostawiłby u jego stóp odbezpieczony granat odłamkowy. Albo i pięć (Stać mnie! Będzie!).
- Yippee ki-yay, spacemotherfuckers! - krzyknął, robiąc laserowymi pociskami ser szwajcarski z obu pozostałych przeciwników. Gdyby i to nie zdało egzaminu, to Deadpool miał jeszcze granatnik, którym swego, pamiętnego czasu zamordować chciał Mainminda na Arenie (Co nie wyszło tylko dlatego, bo zginął zanim jeszcze wyciągnąłem tę z moich broń)... I pełno innych zabawek, którymi mógłby zaprowadzić najprawdziwszy chaos na ulicach (Sesję tę trzeba jednak szybko skończyć, żebym mógł dołączyć do Hydry i zarobić na nowe, jeszcze droższe zabawki, więc miej litość, o wspaniały MG). Regenerujący się Degenerat zdecydowanie nie szczędziłby amunicji na morderców ośmiornic (Strzeż się, Danvers). A gdy pechowa trójka zostałaby już wyeliminowana - Wade wyciągnąłby bazookę, z zieloną kokardką zawiązaną na lufie i wycelowałby w sam spodek.
- Jako Kapitan Ameryka, lider Avengers oraz prezydent tej planety, zmuszony jestem odmówić wam możliwości przebywania na Ziemi, powołując się na akt zapobiegający kolejnym inwazjom kosmitów oraz ustawę o ochronie życia we wszechświecie (A ci ufo... ?) Niewinnego życia. Rogers broni niewinnego, uczciwego życia, a nie bezlitosnych morderców! (Hej, czy to hymn USA  zaczął grać nam właśnie patriotycznie w głowie?) Znaczy Wilson. Wade Wilson jest Kapitanem Ameryki tej planety. Pamiętajcie wspomnieć o tym w innych zakątkach galaktyki! Ach, właśnie, zapomniałbym. Suzy, Sparta. Sparta, Suzy. Moja ulubiona bazooka. Jest dla mnie niemal jak córka, więc poniekąd jesteście siostrami. Obie jesteście małomówne, więc się dogadacie. - Deadpool wystrzelił (Nie pomyliliśmy posta z fickiem?) (Nie w tym sensie wystrzelił), a pocisk rakietowy, przecinając w pośpiechu powietrze, skierował się ku swemu celowi - by ostatecznie pożreć w morderczej eksplozji pojazd kosmiczny i powstrzymać ciemne chmury pesymistycznego losu, jakie gęsto zawisły nad wszechobecnymi, ukrytymi w swych skalistych kokonach ośmiorniczkami.
- Ach, uwielbiam zapach poetyckiego mordowania i ratowania macek o poranku. - Deadpool (Kapitan Ameryka!) zaciągnął się głęboko powietrzem, jednocześnie opierając pięści o biodra w dumnej poziomie - był jak najbardziej zadowolony z siebie.

Prośba do Lokiego - Ze względu na to, że mieliśmy urwać tę sesję, prosiłbym cię o wspomnianą wyyyżej litość przy mordowaniu kosmitów (Nie to, żebym nie miał sobie z nimi poradzić, gdybyś mi jej odmówił). A jeśli chodzi o enzymy Sparty i zamianę w Lady Deadpool - prosiłbym też o wstrzymanie się z tym do czasu po spotkaniu z Mią ("Z jakiegoś powodu liderka Hydry wolałaby nie rozmawiać z żeńską wersją mnie. Wydaję mi się, że ma słabość do najemniczek w obcisłych kostiumach i boi się, że mogłaby się zachowywać wtedy... Nieprofesjonalnie", rzekł Wilson i puścił Mii dwuznaczne oczko).
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Sro Lip 22, 2015 5:31 pm

Mistrz Gry łaskawie uznał, że kosmici nie byli przygotowani na napotkanie oporu - nie wspominając już nawet o elemencie zaskoczenia, jaki miał po swojej stronie Deadpool - w związku z czym najemnikowi bez większego problemu udało się pozbyć wszystkich trzech obcych... Tyle że w tym czasie statek zdążył wessać na swój pokład podstawiony pod niego kamień. Rozwalenie spodka poszło równie łatwo, jednakże tuż przed jego wybuchem - zresztą bardzo malowniczym - bardzo wąska smuga białego światła wystrzeliła ze szczytu pojazdu kosmicznego prosto w górę, przecinając niebo i natychmiast zanikając. Ciężko ją było wychwycić.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Deadpool

Deadpool


Liczba postów : 204
Data dołączenia : 08/08/2012

5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1Pią Lip 24, 2015 2:35 pm

- Nieeeeee! - krzyknął rozpaczliwie Deadpool, przyjmując przy tym idealnie odwzorowaną pozycję pewnego galaktycznego lorda, kiedy spodek został zniszczony eksplozją. Nie ze względu na sam pojazd - w końcu, jego destrukcji Najemnik z Pyskiem chciał już od poprzedniego posta. Jednak Regenerujący się Degenerat zauważył dopiero po wystrzale, iż głaz znajdujący się pod spodkiem został doń wciągnięty... I że pocisk rakietowy zmierzał wtedy pożreć morderczym wybuchem nie tylko ufo, ale i jedną z ośmiorniczek. Wade upuścił bazookę i padł na kolana, drżąc z emocji.
- Co ja zrobiłem... Co ja... Zrobiłem... - Opuścił powoli głowę i ręce w dół, by spędzić następną, dłuższą chwilę na wpatrywaniu się w asfalt pod nogami - czarną powierzchnie, barwą idealnie dopasowującą się do stanu żałoby, jaki ogarnął Wilsona.

Karmazynowy Błazen, teraz pogrążony w głębokiej rozpaczy, bełkotał coś pod nosem. Najpierw niezrozumiale, później jednak pierwsze dźwięki, wypływające z jego wiecznie niezamykających się ust, zaczęły układać się w słowa, a następnie w... Śpiew?
- ♫ Ufo's wreckage keep fallin' on my head... Little cute octopus' remains keep fallin' on my head... - zanucił ze smutkiem.
- ♫ But that doesn't mean my eyes will soon be turning red. - Uniósł powoli głowę.
- ♫ Crying's not for me... 'cause! I'm never gonna stop this pain by complaining! - Deadpool zaczął się powoli podnosić, śpiewając coraz głośniej, energiczniej - jego ruchy pomału zaczęły nawet uzyskiwać taneczny ton (Cóż za poezja. Wade Winston Wilson, wielki wieszcz narodowy!) (ciekawostka - Word w tamtym miejscu pokreślił słowo "wielki" (i tutaj też) jako błąd. Przeszkadzała mu mała litera. W środku zdania) (Word, go home, you're drunk).
- ♫ Because I'm free! Nothing's worryin' me! - Najemnik pobiegł z gracją w stronę najbliższej z ulicznych latarni. Skoczył ku niej, sięgnął wyprostowaną ręką i okręcił się wokoło.
- ♫ It won't be long till happiness steps up to greet me... - Wade puścił się swojej tanecznej rury, by zaraz dać się ponieść pędowi i kręcić się wesoło już wokół własnej osi, z rozłożonymi szeroko na boki rękoma.
- ... ♫ Because I'm free! Nothing's worryin' me! Nothing's worrying... - Deadpool skierował twarz ku niebu, nabierając przy tym głęboki wdech.
- ... ♫ Meeee! - przeciągnął, śpiewając głośno w niebieskie sklepienie i kończąc tym samym swój wokalno-taneczny występ.

- Ach - westchnął.
- Robię dziwne i szalone rzeczy, gdy uderza we mnie tak silny ból. Ale jak to mówią - co cię nie zabije, uczyni cię śpiewającym najemnikiem. A tak poza tym, Deadpool, go home, you're drunk? - W trakcie swojej nieustannej paplaniny, Wilson zaczął rozglądać się po okolicy. Ignorował martwe ciała kosmitów (Chyba, że te by mrugnęły!), skupiając się za to na wszystkich, możliwych do wypatrzenia głazów, jakie walały się tu i ówdzie, po niedawnym deszczu skrytych w nich ośmiorniczek ( ♫ Octopuses keep fallin' on my head).
- Musimy je jakoś uratować (Ale jak?) (Może zadzwonimy do Weasela?) Nie mamy z nim kontaktu od paru lat. Czy raczej - autor nie zna wystarczająco dobrze postaci i jej relacji ze mną. Ale trzeba mieć jakąś  f a b u l a r n ą  wymówkę. - Tuż po tych słowach, Wade rozpłynął się w powietrzu... By pojawić się w banku z niedawna.
- Okej, ruszać leniwe tyłki, pomożecie mi w czymś, inaczej skończę przygodę w bankowości każdego, kto będzie stawiał opór, strzałem w kolan... Hej, gdzie się wszyscy podziali? - Deadpool rozejrzał się po opustoszałym pomieszczeniu. Na podłodze dalej leżała sterta niesprawnych karabinów Chitauri, których sprzedaż miała być wymówką do "przypadkowego" spotkania biologicznej córki na wysypisku (Szkoda, że nas ona wychu... (Language!) (Language!)), ale klienci oraz pracownicy instytucji najwidoczniej skorzystali z okazji i pouciekali (D'oh! Tamta biuściasta też! Wszystkie kobiety mnie zostawiają, emotka-złamane-serce) (Poza Shiklah, fabularnie!).
- No nic. - Wilson teleportował się z powrotem w miejsce dawnego boju.

- To jest dobry pomysł! (Hm?) Shi! (Zamiast biuściastej, zrobić motorówkę jej?) Nie! Tak! Ale później! Chodziło mi o pomoc z jej strony (W zrobieniu motorówki biuściastej?) ... Podobają mi się spowodowane tymi słowami mentalne obrazy. - Regenerujący się Degenerat sięgnął po komórkę. Wybrał odpowiedni numer z listy kontaktów i zadzwonił.
- Hej, skarbie! Najdroższa! Najwspanialsza! Tak, chcę czegoś. Potrzebuję pomocy. Nie, nie pieniędzy, te mam - trzy miliony. Nic w porównaniu do nadchodzących pięćdziesięciu miliardów, ale no. Słuchaj, mogłabyś sprowadzić kilku swoich podwładnych do mnie? Najlepiej tych wielkich minotaurów z trzema parami rąk. Potrzebuję kogoś silnego. Kilkanaście głazów, z ośmiorniczkami w środku, spadło na 5th Avenue... Po co mi ośmiorniczki? Kosmici chcą je ug... Zrobić im krzywdę. Okropną krzywdę. Mrożącą krew w żyłach krzywdę! Nie martw się, są urocze, spodobają ci się. Jedną nawet adoptowałem. Tak, mamy córkę! Jest prześliczna. Niczym jej mamusia (Smooth). Oczywiście, myślę że przydałaby się jej siostrzyczka lub braciszek, albo i oboje, więc jak już wrócę do domu... No wiesz. Można by się postarać, nie sądzisz? Imię? Wybrałem już imię! Sparta Harleen Wilson! Mówiłem już, że jest przesłodka? Tak słodka, że od samego widoku można by przytyć! ... Hej, nie powiedziałem, że jesteś gruba. Shi? Kochanie... ? Cholera... - Przy uchu najemnika rozległ się dźwięk utraconego połączenia.

- (To co teraz?) (Plany A i B nieudane - mamy plan C?) Proszę was, mamy jeszcze cały alfabet. Łaciński i rosyjski. I grecki. Plan lambda zawiera nawet Aquamana (Skąd weźmiemy w tym uniwersum Aquamana?) Nie wiem, dlatego to dopiero plan lambda (Half-Life 3 Confirmed!) A tak na poważnie - nie mam pojęcia, co teraz. - Wade podrapał się w tył głowy, w zamyśleniu.
- Albo mam! - Podczas gdy Deadpool uniósł przy tych słowach palec wskazujący w górę, nad głową pojawiła mu się, paląca wręcz oczy jasnym światłem, żaróweczka. Regenerujący się Degenerat znów sięgnął po telefon komórkowy i wystukał numer już ręcznie.
- Halo, FedEx? Tak, chcę skorzystać z waszych usług kurierskich (♫ X gon give it to ya!) (♫ X gon deliver to ya!). Umm, nie wiem ile furgonetek, tyle żeby można było zabrać naraz kilkanaście, dość sporych głazów. Wyższych od przeciętnych karłów. Nie, nie interesują mnie wasze stawki. Cena wywoławcza - jeden milion zielonych piękności. Za każde pięć sekund spóźnienia, tracicie dwa i pół tysiąca. Licząc od... Teraz. Hm, adres? - Deadpool podał, gdzie się znajduje, a potem - pozostało mu już tylko czekać na zatrudniony transport. I przygotować się na jego dotarcie - Wade postanowił doturlać każdą ze skał w jedno miejsce, żeby łatwiej i szybciej można było to potem wszystko załadować. Jeśli któreś z ośmiorniczek już się wydostały - Wilson brał je na ramiona. A gdy dane, skaliste jajo zapowiadało wyklucie - najemnik pomagał mu w tym, w ten sposób, gdy pomógł narodzić się Sparcie. Ta nadal towarzyszyła tacie, siedząc mu cały czas grzecznie na głowie i obserwując wszystko swymi inteligentnymi ślepkami.

Kiedy furgonetki firmy kurierskiej dojechały na miejsce, zaczęło się pakowanie ładunku (Ej, to są ośmiorniczki, nie jakieś przedmioty!) (żywego). Wade skomentował długą paplaniną podziw dla przyjazdu w ledwie kwadrans - czyli zarobku wysokości ponad pół miliona dolarów - zganił za ociężałą pracę przy dźwiganiu głazów, nie powstrzymał się też przed opowiedzeniem w charakterystyczny dla niego, wyolbrzymiony sposób, o "batalii" z kosmitami, za co - mimo, iż inwazje obcych już się w tym mieście zdarzyły (zdarzały?) - otrzymał dziwne spojrzenia. Jednego z pracowników FedExu o mało też nie zachlastał kataną, gdy ten w mało delikatny sposób wrzucił tę z ośmiorniczek, która znajdowała się już poza swoim kokonem - czerwono-złotą, z wcześniej - do środka własnej furgonetki. Ostatecznie, kurierzy otrzymali adres, na który to wszystko mieli przywieźć, a zanim Wade zabrał się z jednym z nich, spojrzał jeszcze ostatni raz na ciała martwych kosmitów. Założył znów pięści na biodra i odparł:
- Wygląda na to, że uratowałem - sam, w pojedynkę! - Nowy Jork przed kolejną inwazją kosmitów. O ile zaraz nie przyleci wsparcie. W końcu, dlatego na wszelki wypadek zabieram te ośmiorniczki w jakieś bezpieczniejsze miejsce. Tak czy siak - suck this, Avengers! Ms. Marvel i Black Widow mogłyby dosłownie. - Wilson uśmiechnął się pod maską, rozmarzony.
- Cap pewnie będzie dumny, gdy mu powiem. Powołałem się w końcu na konstytucję! No i tamten hymn... Z pewnością mu się spodoba - odparł na zakończenie, nie wiadomo do końca, czy do siebie, czy do kierowcy pojazdu, do którego właśnie wsiadał.

[z/t]
Powrót do góry Go down
Sponsored content





5th Avenue - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: 5th Avenue   5th Avenue - Page 6 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
5th Avenue
Powrót do góry 
Strona 6 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
 Similar topics
-
» 1st Avenue
» Plac przy Opelousas Avenue
» Lexington Avenue, Lenox Hill, New York

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork-
Skocz do: