|
| Laboratorium rozwojowe (Katakumby) | |
|
+4Soleil Van Court Nicol Jeanson Joan Nilsen B.J. 8 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Czw Wrz 19, 2013 1:10 pm | |
| First topic message reminder :Drugie laboratorium w katakumbach skupione głównie na wynajdowaniu nowych technologii. Niech to będą nowe rodzaje robotów czy też wyposażenia do nich. Dopiero po gruntownych testach tutaj nowy wynalazek może być wypuszczony na taśmy produkcyjne fabryk rozmieszczonych w całej Latverii. Jednym z ważniejszych urządzeń są kabiny teleportacyjne umożliwiające wysyłanie Dooma do zamku i robotów do Dooma (dzięki specjalnemu nadajnikowi umieszczonemu w zbroi). Dzięki temu Victor może zawsze liczyć na wsparcie oraz ma zapewnioną drogę ucieczki. Wstęp tutaj jest ściśle zakazany dla wszystkich poza Doomem i oddelegowanymi robotami.
Ostatnio zmieniony przez Victor von Doom dnia Czw Gru 24, 2015 12:37 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Nie Mar 05, 2017 10:38 pm | |
| Dr. Doom był coraz bardziej zadowolony z tego spotkania. Gdy próbował formować poprzednio organizację miał o wiele więcej problemów. Ci nowi ludzie byli o wiele mniej problemowi. Cieszyło to Dr. Dooma, oraz to jak sobie poradził gładko z intruzami. Decyzja, którą podjął była zdecydowanie bardziej korzystna dla niego niż zwykła ich egzekucja. Nawet jeśli seria zamachów się nie uda to może ich wysadzić w powietrze i nie będzie żadnych dowodów. Gdy jego inteligentna sojuszniczka jaką niewątpliwie była Joan zadała pytanie, Dr. Doom bezzwłocznie odpowiedział na nie. -Panno Nilsen, oczywiście, że otrzymacie wsparcie. Wyślę z wami doombota, oraz liczny zastęp robotów bojowych. Nie pozwolę wam skończyć jak poprzednia ekspedycja. A właśnie zapomniałem wymienić jej członków. Będę posługiwał się pseudonimami: Sin - czołowa agentka Hydry, Giant - mutant z umiejętnością powiększania się, Liam - mutant z super szybkością i Taskmaster - najemnik, który ma pamięć absolutną do stylów walki... A raczej miał. To zależnie. Jednak nie zgubiła ich słabość ich mocy, lecz brak współpracy i wytrwałości. O samym szacunku nie wspominając... Dr.Doom trochę zmyślił, by nie zburzyć wiary w powodzenie u ludzi. Musieli wierzyć w osiągnięcie celu, by mógł się urzeczywistnić. |
| | | Soleil Van Court
Liczba postów : 72 Data dołączenia : 26/02/2017
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Pon Mar 06, 2017 9:19 am | |
| "Wielki władco" było chyba równie komiczne co "mój panie" i tylko lata praktyki sprawiły, że Sol nie roześmiała się w głos, co byłoby zapewne fatalne w skutkach. Zamiast tego zachowała stosowną powagę, chociaż kąciki bladych ust drgnęły lekko. Minimalnie. Doom zdawał się być osobą bez jakiegokolwiek poczucia humoru, więc lepiej było z nim nie zadzierać. Skupiła się na jego słowach, oraz na pytaniach dwójki swoich towarzyszy. Dobry punkt z tymi robotami; Rudy wydawał się dosyć młody, co do tej Joan nie mogła być pewna, ale i tak - raptem trójka osób w sytuacji gdy, jak mówił Doom, znacznie bardziej... zdolne? Silne i groźne jednostki nie dały rady. To nie było wcale pocieszające, więc Sol westchnęła. Skinęła głową. Podeszła do stołu czy też podestu z bronią, przeglądając dostępną ofertę, myśląc przy tym nad czymś; długie palce zabębniły w blat. Wzięła do ręki jeden z pistoletów, który wpadł jej w oko, sprawdzając, jak leży jej w dłoni i odłożyła zaraz, spoglądając znowu w stronę Doktora. - Dziękujemy. Skoro mamy chwilę, pozwoliłabym obie podjąć konkretne decyzje, jaki sprzęt będzie nam potrzebny dopiero po zapoznaniu się ze wszystkimi informacjami i po ich analizie - odparła grzecznie, uprzejmie, ale ze zdecydowaniem słyszalnym doskonale w głosie. Nie wątpiła, że prócz broni i robotów, z którymi też miałaby ochotę się zapoznać(czy też, raczej z ich możliwościami), będą potrzebować i innego sprzętu.
Skoro jednak na ten moment mogli iść, skłoniła się lekko, płytko, by udać się do "swojego" pokoju, by odpocząć nieco i przeanalizować całą sprawę.
[z/t] |
| | | Asher Northwoode
Liczba postów : 27 Data dołączenia : 02/03/2017
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Pon Mar 06, 2017 2:05 pm | |
| Asher uważnie słuchał odpowiedzi na swoje pytanie. W sumie spodziewał się właśnie coś podobnego usłyszeć, jednak ostudziło to nieco jego zapał. Podobało mu się kiedy Doom mówił całkiem normalnie, bez zbędnych komentarzy na temat swojej władzy i tak dalej. Usłyszawszy sygnał, że mogą już opuścić laboratorium odetchnął z ulgą. Czuł się nieco skrępowany obecnością aż tylu robotów w jednym miejscu. Jednak zanim zdążył ruszyć się z miejsca usłyszał kolejny głos. Tym razem była to kobieta, która jak do tej pory milczała. Pozwolił sobie poświęcić większą chwilę na same oglądanie Joan. Pytanie, które zadała do tej pory nie mieściło się w głowie rudowłosego a było dosyć istotne. Uważnie przysłuchał się odpowiedzi Dooma. No, wysłanie robotów wydawało się dosyć rozsądnym posunięciem. Potem Joan wyszła z laboratorium i tyle ją widzieli. Poczekał jeszcze chwilę widząc jak druga towarzyszka podchodzi do stołu z bronią. W sumie Asher zdał sobie sprawę, że też powinien to zrobić. Zastanowił się czy coś powinien wybrać czy może lepiej zostać przy swojej maczecie. Zerknął na chwilę na maczetę, która była przypięta do paska jego spodni. Hm co by tu zrobić. W czasie gdy rudy intensywnie myślał Soleil coś mówiła. Prawdę mówiąc to niezbyt ją słuchał, miał bowiem ważniejszy dylemat, który wymagał jego natychmiastowego skupienia. Gdy przestał zauważył, że kobieta już kierowała się do wyjścia. No to teraz jego kolej. Dosyć powoli podszedł do podestu z bronią, nie śpiesząc się. Starał się dokładnie obejrzeć te bronie, które uważał za ważniejsze. Pierwszy raz widział tyle broni w jednym miejscu. Ciężko było się na cokolwiek zdecydować. - Chyba powinienem się jeszcze zastanowić – powiedział nieco niepewnie i bez zdecydowanie. Bardziej kierował to do samego siebie niż do kogoś z obecnych. Następnie swoje spojrzenie skierował na Doktora Dooma. Wypadałoby się jakoś pożegnać. Ale jak powinien się pożegnać z kimś takim jak Doom? Chłopak podrapał się po głowie, dając sobie chwilę na zastanowienie się. - Lepiej już pójdę. Nie będę zabierać pańskiego cennego czasu – uprzejmy ton i grzeczny, to wydawało się być kluczem do całej zagadki. Zanim jednak odszedł ukłonił się jeszcze lekko i powoli udał się w kierunku wyjścia. Miał zamiar trochę „pobłądzić” po zamku zanim uda się do pokoju.
[ z/t ] |
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Pon Mar 06, 2017 9:49 pm | |
| - Jestem żołnierzem, więc z chęcią kogoś zabiję i coś wysadzę wasza wysokość, ale chcielibyśmy wiedzieć jaką decyzje podjąłeś w związku z naszą wcześniejszą rozmową. - Odparł Cable, który wcześniej w milczeniu przysłuchiwał się całej rozmowie i przyglądał zebranym osobom. Kiedy zatrzymywał na dłużej wzrok na jednej osobie blask jego świecącego oka, jakby nabierał na sile. - Miałbym też do waszej wysokości dwie drobne prośby. Po pierwsze chciałbym otrzymać Latveriańskie obywatelstwo. Obecnie nie posiadam żadnego obywatelstwa, ani żadnych dokumentów, a bez tego nie mogę legalnie podróżować za granicę. Co do drugiej prośby, to chciałbym żebyś usunął nam z czaszek materiały wybuchowe. Na pewno zdajesz sobie sprawę, że niewolnik działa pod przymusem, od niechcenia i nigdy nie wykona pracy tak dobrze jak godziwie opłacany specjalista, albo oddany żołnierz Latveriańskiej armii. - Nathaniel mówił spokojnie i z szacunkiem, nie dlatego, że szanował tego zakapturzonego wariata, dla świętego spokoju nie chciał po prostu znowu się z nim awanturować i wywoływać kolejnej strzelaniny. Dla bezpieczeństwa otoczył mikro bomby w głowach swojej oraz Domino miniaturowymi, i niewykrywalnymi bańkami pola siłowego. Martwiło go tylko to, że jeśli jego ładunek wybuchnie pierwszy to energia kinetyczna może być na tyle duża, że straci połączenie z bańką w głowie Neeny, zresztą i tak zapewne nie będzie w stanie jej utrzymać o ile dziewczyna oddaliła się od niego na odległość dłuższą niż kilka metrów. Po raz kolejny odczuwał żal związany z potężnym ograniczeniem mocy przez trawiącą jego ciało chorobę. |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Pią Mar 10, 2017 10:11 pm | |
| Dr. Doom spoglądał z wzniesienia z wyższością na Cable'a. Ten osobnik go intrygował. Był bardzo skory już do pracy i do polepszania swojego stanowiska. Nie bał się Dooma. To go zaintrygowało niezmiernie. Nie miał najmniejszego zamiaru dawać mu przywilejów. Zaszkodził Doomowi dlatego będzie musał Doomowi zapłacić. Będzie pracował tak długo, aż swych win nie odkupi. -Drogi Intruzie, nie będziesz stawiał żadnych warunków Victorowi Von Doomowi. To ja będę Ci wydawał rozkazy, a ty będziesz za nie wdzięczny. Jednak niektóre twoje argumenty nie zaprzeczę są logiczne dlatego jestem skłonny kilka twych próśb spełnić. Otrzymasz latverskie dokumenty mimo iż to nic nie da oprócz oficialnego międzynardowego poddaństwa wobec mojej osoby. Dr. Doom żarliwie gestykulował mówiąc. Raz to wskazywał w dół otwartą dłonią na swych więźniów, a potem trzymał tą że dłoń na swej persi pokrytej tytanową zbroją. Mówił bardzo głośno emanując pewnością siebie. -Dostaniesz też odpowiednie zakwaterowanie. Ładunek nie zostanie rozzbrojony dopóki nie udowodnisz swej wierności, a ja nie dowiem się o Tobie WSZYSTKIEGO. Motywacją niech dla Ciebie będzie wyjęcie go. Mam nadzieję, żę się rozumiemy. Jesteś teraz mój i nie masz żadnych praw i przywilejów. To samo się tyczy twojej zakłamanej towarzyszki. Dr. Doom zaczął w myślach przeszukiwać swój kraj. Gdzie mógłbym umieścić dwójkę tych degeneratów.... |
| | | Domino
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Pon Mar 13, 2017 4:04 pm | |
| Domino oficjalnie nie chciała tu być. Nawet nie bawiła się w nawiązywanie kontaktu wzrokowego z... kimkolwiek. Przywarła plecami do ściany i zwróciła wzrok na dół. Nie obchodziły jej wynalazki, architektura, obecne osoby...nawet podłoga, na którą gapiła się od jakiegoś czasu. Gdyby ktoś jej się zapytał jak wygląda podłoga, musiałaby jeszcze raz sprawdzić. Ciężko było jedynie nie zwrócić jej uwagi na okropne ubrania. O ile budynki wyglądają niczym wyrwane ze średniowiecza, moda zatrzymała się gdzieś w latach dziewięćdziesiątych. Skrzywiła się, kiedy pociągnęła ręką spódniczkę by jej się lepiej przyjrzeć (spódniczka sięgała do kolan, więc chłopcy nie mieli okazji przyjrzeć się bieliźnie) i zobaczyła babciowaty wzór w kolorowe kwiaty. Nigdy nie zwracała większej uwagi na wygląd, ale chociaż starała się nie wyglądać jak kura domowa z 1996. Biała koszulka na ramionach była już do przeżycia, lecz mimo wszystko Neena spojrzała ku górze, by oszczędzić sobie wymysłów projektanta mody Von Dooma. -Aw, "drogi intruzie". Czy on nie jest wspaniały z tym jak zwraca się do swoich ukochanych niewolników-pomyślała sobie, przewracając oczyma. W końcu choć trochę zainteresowała się rozmową, więc obróciła się do rozmówców, przylegając teraz do ściany tylko ramieniem. Miała nieco znudzony wzrok, ale zwracała uwagę na ruchy pozostałych. -Spasuję. Jak mam już być twoją dziwką, to chociaż nie chcę być twoją dziwką na papierze- powiedziała chłodno, przenosząc wzrok z rozmówców na ścianę, przy której stoi. Kiedy usłyszała o tym jak to jest zakłamana, pochyliła się z wyprostowanymi nogami, kładąc na nich dłonie i uśmiechając się najsłodszym, najmilszym uśmiechem na jaki pozwalały jej mięśnie twarzy i pomachała do Dooma. W tym kontekście miał to być chamski gest. -Mogę dostać moje ubranie z powrotem? To nie do końca mój styl- zwróciła się do doktora, wskazując to co nosiła. |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Pon Mar 13, 2017 4:56 pm | |
| Dr. Doom odwrócił się w stronę Domino. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Tymczasem jej ciało przeszył spory ładunek elektryczny wywołujący mnóstwo bólu, a robot bojowy uderzył ją kolbą z dużą siłą w okolice splotu słonecznego. Dr. Doom wbił się w powietrze cały czas trzymając ręce w tej samej pozycji. Rozśwcieczyła go. Była na terenie Latverii i sprzeciwiała się. Nikt nie będzie się sprzeciwiał Dr. Doomowi. Gdy był wystarczająco blisko wylądował i chwytając ją za szczękę przycisnął do ściany. Krzyknął na nią wściekle prosto w twarz. -Jesteś teraz jak to określiłaś moją dziwką czy tego chcesz czy nie. Będziesz cierpieć za błąd odmówienia mi posłuszeństwa. Ścisnął nieco mocniej tytanową rękawice obejmującą jej drobną szczękę. Postanowił jeszcze raz wysłać ładunek, ale tym razem że swojej zbroi. Tym razem szeptał mrocznie zbliżając swą maskę do jej ucha. -Jesteś teraz moja i będziesz robić to co mi się żywnie podoba. Jeśli mi się ze chcę to będziesz równie dobrze paradować nago. Rozumiesz?! Jeśli Domino przytaknęła Doom postanowił ją puścić, a jeśli nie to dalej męczyć uderzeniami fizycznymi i elektrycznymi. |
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Pon Kwi 24, 2017 9:17 am | |
| Twarz Nathaniela wykrzywiła się w kwaśnym grymasie niezadowolenia, kiedy wsłuchiwał się w rozmowę Neeny i Victora. Słowa mężczyzny wzbudziły w nim złość, ale postanowił tego tymczasowo nie okazywać. - Dość już tych kłótni i obelg. Im szybciej przejdziemy do konkretów, tym lepiej dla nas wszystkich. - Miał nadzieję, że uda mu się spuścić obojgu niewielki kubeł zimnej wody na głowy. Wyzywanie się od dziwek nie służyło najlepiej załatwianiu wspólnych interesów i miał nadzieję, że Doom zdaje sobie z tego sprawę. - Potrzebujemy informacji. Powiedz nam kogo i gdzie mamy wyeliminować. - Przez chwilę popatrzył na Neenę, jakby chciał ją zapewnić spojrzeniem, że nie ma się czym denerwować, chociaż sam miał co do obecnej sytuacji pewne zastrzeżenia. - Neena ma rację mówiąc, że pół nadzy niczego nie załatwimy, będziemy potrzebować naszego sprzętu, ubrań i jakiegoś środka transportu. - |
| | | Domino
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Pon Kwi 24, 2017 7:06 pm | |
| Z początku zacisnęła zęby, instynktownie zamykając też dłonie, jakby spodziewała się poczuć pod palcem spust pistoletu. Zamiast tego natrafiła na puste powietrze. Dlatego skinęła głową, nie z wielkiej uległości. Ktoś kto całe życie chodzi swoimi ścieżkami nie łatwo poddaje się woli innych. Po prostu rzeczywiście, miała wrażenie, jakby w końcu zrozumiała panujące tu zasady i sposób myślenia wielkiego Victora von Dooma. Pierwszy, drugi i trzeci wstrząs w postaci wysokich impulsów elektrycznych był dobrym motywatorem jak się okazało. Czując jak ciało rażone prądem ogarnia odrętwienie, nie mogła sobie już konkretnie w tym momencie pozwolić na odpowiedź, dlatego kiedy Cable się odezwał, natchnął ją tylko jedną myślą. No, k***a. Nie żeby narzekała, ale załapała jedną rzecz. Każde ich „pragnienie” w tym momencie, zwiększało szanse na kolejne uderzenie ją prądem. A Cable swoich żądań określił co najmniej cztery jeśli nie więcej. Jak ty mnie musisz kurewsko nie lubić, złoty chłopcze. Pokręciła ze zrezygnowaniem głową, opadając wcześniej w dół, na kolana, kiedy Doom ją puścił. Ostatecznie przecież zaaprobowała kiwnięciem podbródka jego słowa. Z największym rezonem, na jaki było ją stać odzyskując czucie w kończynach, uniosła głowę, warcząc: — Dzięki, Cable. Właśnie postarałeś się dla mnie o zastrzyk kolejnej mocy. Twoja troska mnie urzeka. Wiesz tylko, że kobiet nie ładuje się tysiącami woltów?— zironizowała dźwigając się na nogi, aby spojrzeć w maskę czekającego na kolejny sprzeciw Dooma. Miała wrażenie, ze czerpie niewysłowioną przyjemność ze sprawiania jej bólu. Ale kto go tam wiedział, co siedziało w jego czerepie za tą kupą złomu. Dlatego spytala: — Co możemy dla Ciebie — postawiła nacisk na te słowa — zrobić, Dr. Doom? Paradoksalnie udzielił jej dobrej lekcji. Bo nie chodziło tu o jej uległość (chociaż o nią pewnie też, ale na szczęście Dom, tego zdawała się roboczo nie dostrzegać), tylko o szacunek. Znajdowali się na jego ziemiach, pod jego rządami, więc po prostu pominęli jeden istotny element dobrej współpracy. Respekt, a później i zasadę równorzędnej wymiany. Chcieli czegoś od niego, musieli dać coś w zamian. W tej perspektywie kiecka jaką miała na sobie wydawała się nie tak strasznym, choć w dalszym ciągu uciążliwym elementem tej pogadanki.
|
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Czw Kwi 27, 2017 6:29 pm | |
| Dr. Doom przyglądał się tej parce. Był bardzo dziwna. Cable przesadził. Chciał się bawić w rozkazywanie i znów stawianie na swoim gdy był niewolnikiem Dooma. To tylko jeszcze bardziej go denerwowało. Domino miała rację, że jej partner wcale się o nią nie martwi. Nie zareagował chociaż w najmniejszy sposób. Nie błagał o litość lub o jej zaprzestanie tortur. Po prostu stał w miejscu. To się nie podobało Dr. Doomowi. Był despotą żądnym kontroli, a on wciąż nie rozumiał, że nie pracuje z nim tylko dla niego. -To ja tutaj mówię kiedy, co i jak będzie wykonywane, niewolniku. W metalicznym głosie słychać było donośność i gniew. Dr. Doom był despotą i nie potrzebował kogoś kto nie umie dochować lojalności ani martwić się nawet o sojusznika. Skoro nie martwi się o sojusznika to po co miał się martwić o swojego wspaniałego władcę? Nie był godzien służyć Victorowi Von Doomowi. Roboty odsuwały się od niego trochę. Dr. Doom niespodziewanie machnął lewą ręką w stronę Cable'a. Ten ruch wystrzelił bardzo duży ładunek elektryczny. Ładunek był silniejszy od tego, który bezpośrednio przeszedł przez ciało Domino. Miał on na celu sparaliżować ciało Cable'a. Victor zwrócił się już całym ciałem w stronę intruza z przyszłości i mówił wrogo zbliżając się gniewnie i o wiele szybszym krokiem gdyby temu jednak udało się zrobić unik. -Masz rację, Neeno. Nie winienem był Cię karać tak srogo. Nie tak się traktuje damy, ale twoje zachowanie jest tak skrajne, że nie wiem czy mogę Cię za takową uznać. Proszę, nie przeszkadzaj mi z tym czymś. Mówił w drodze w stronę podróżnika w czasie. Prawą ręką wyjął swoją ulubioną broń pistolet Lur Panzer, który był odpowiednio zmodyfikowany. Celował w stronę Cable'a dalej się zbliżając i gotując do wystrzału. Nie miał najmniejszego zamiaru pudłować w razie jakiś ewentualności. |
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Wto Maj 02, 2017 3:19 pm | |
| Nathaniel popatrzył na marudzącą Domino i lekko zmarszczył pokryte bliznami czoło. Wszystko co mówił i robił miało na celu szybsze przejście do konkretów i opuszczenie tego przeklętego zamku. Miał wrażenie, że dziewczyna chciała obarczyć go winą za wszystkie swoje krzywdy. Dobrze wiesz, że wolałbym go zabić, niż pozwolić, żeby cię skrzywdził. Ale może być pomocny, nie możemy teraz zaogniać z nim kłótni. Słowa Summersa rozbrzmiały w głowie panny Thurman chociaż mutant nie poruszył przy tym ustami. Dzięki telepatii był pewien, że tylko ona w tym momencie go usłyszy. Kiedy jednak użył swojej mocy. Coś go zaniepokoiło. Przeniósł spojrzenie na ich gospodarza. Miał wrażenie, że nie wyczuwa w nim przepływu żadnych myśli, żadnej ludzkiej aury. Jedyne impulsy elektryczne jakie wyczuwał wydawały mu się przypominać, pracę procesorów... To nie jest Doom, to robot, pogrywa sobie z nami...
Chwilę później Victor wystrzelił w jego stronę wiązkę energetyczną. Cóż Cable może i nie okazywał emocji, Victor najwyraźniej uznał, że w ogóle ich nie posiada. Zdrowy psychicznie człowiek zapewne by o to zapytał, on jednak wolał strzelać. Cable spodziewał się, że prędzej, czy później Doom znowu zacznie razić ich prądem, chociaż siła ładunku zrobiła na nim pewne wrażenie. Odruchowo spróbował zasłonić się swoją metalową ręką, chociaż strzał był tak szybki i silny, że prąd i tak rozszedł się po reszcie jego ciała, przez co Summers z bólem opadł prawym kolanem na podłogę. Mutant zacisnął z bólu zęby, pochylił głowę i szybko ocenił dokąd zmierza sytuacja. Kątem oka dostrzegł część laboratorium, w której jeszcze niedawno Joan Nilsen oglądała ich ekwipunek. Poczujesz ból w karku, potem biegnij po naszą broń... Rozkaz, czy może raczej prośba, była, krótka i czytelna, Nathaniel nie miał czasu na wyjaśnienia. Kiedy Doom ruszył w jego stronę niewidzialna, nienamacalna siła szarpnęła za miniaturowe ładunki wybuchowe umieszczone pod skórą jego oraz Domino. Było to dość bolesne, zważywszy, że trwało to ułamek sekundy, a siła była tak duża, że wyrwała przedmioty z ich ciał, rozdzierając skórę pozostawiając przy tym na ich karkach krwawiące rany szarpane. Teraz, kiedy ich detonacja nie zagrażała już ich zdrowiu, Cable modlił się by Neena pozbierała się i wykonała jego polecenia, sam zaś przeszedł do dalszej części planu. Nie wykonywał żadnych ruchów, wszystko co robił wykonywał myślą, a to dawało mu przewagę czasu nad reakcją Dooma, który sięgał po broń. Nathaniel podniósł wzrok, jego lewe oko rozbłysło silnym światłem.
W kolejnym ułamku sekundy, chcący strawić jego ciało techno-wirus uwolnił się, rozprzestrzeniając się po jego torsie mikrometr po mikrometrze, milimetr po milimetrze. Uwolniony od konieczności telekinetycznego trzymania pasożyta na uwięzi umysł skupił się w całości na innym zagrożeniu. Potężna fala telekinetycznej energii z dziesięciokrotną mocą huraganu uderzyła w Doombota, towarzyszące mu roboty bojowe i pomknęła dalej. Cable nie powstrzymywał swojej mocy, zamierzał zmieść zabawki Victora z powierzchni ziemi razem ze ścianą, która stała za nimi i pogrzebać je pod stertą gruzu. Ciała Cable'a zadrgało konwulsyjnie, a on przez chwilę tarzał się po ziemi jak podczas wstrząsu epileptycznego. Z jego oczu ciekły łzy, z ust gęsta ślina, którą niemal się udusił, a kiedy już przywrócił panowanie nad swą mocą i opanował wirusa, w końcu co było równie mało przyjemne, zwymiotował flegmą, która wcześniej zatamowała mu gardło. Miał tylko nadzieję, że Domino go nie zostawi, musieli uciekać, ale on był chwilowo tak oszołomiony, że sam miałby trudności ze wstaniem na równe nogi. |
| | | Domino
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Sro Maj 03, 2017 12:08 pm | |
| Przebieg wydarzeń coraz mniej jej się podobał. Wydawało jej się, że zaczyna panować nad sytuacją, kiedy Doom kolejny raz uniósł się dumą. W żadnym momencie nie próbowała zaszkodzić Cable’owi. Przybyli tu razem i o ile ona mogła mieć większe szczęście i wyjść stąd cało, co do szczęścia Summersa, po tylu wspólnych misjach, miewała wątpliwości. Dlatego teraz jej ciało instynktownie drgnęło w jego kierunku, kiedy oberwał ładunkiem. Powstrzymała się jednak od zbędnych czynności, na szybko analizując sytuację i interpretując słowa, jakie docierały do jej umysłu przez telepatyczną interwencję jej kompana. Zmarszczyła brwi, słysząc jego niezadowolenie spowodowane podstępem Dooma. Od razu, jeszcze nie znając jego planu, pokręciła mu wymownie głową na boki, aby odrzucił swoje szalone pomysły. Cable jednak, jak każdy facet – wiedział lepiej. Szlag! – myśli same ułożyły się w wiązankę przekleństw, bo już wiedziała, że cokolwiek nie siedziało w głowie Summersa, wiązało się to z dużym ryzykiem. Skoro już jednak nie miała na to żadnego wpływu, zaufała, przynajmniej w tym momencie, jego ocenie. Tak jak ją ostrzegł. Poczuła piekielny ból, szarpiący jej karkiem, jakby właśnie ktoś żywcem wyrwał jej jeden z kręgów. Kiedy jednak instynktownie poruszyła ciało, we wskazanym przez Nate’a kierunku, wiedziała już, że to tylko takie wrażenie. Zignorowała rwący ból, rzeczywiście próbując dostać się do broni. Summers skupił na sobie większą uwagę robotów, Domino w zasięgu spojrzenia trzymała te, których broń wycelowana była w jej kierunku. Póki miała je na uwadze: zaryzykowała swoje szanse. Tchnęło ją, żeby jeszcze raz zerknąć na toczącą się akcję pomiędzy Doomem, a Summersem, zanim dotarła do ulokowanej na stoliku, wcześniej badanej – ich - broni. — O w mordę, Nate! — syknęła, podejmując szybką akcję, kiedy jej wzrok dostrzegł wybuch skupionej przez Summersa energii. To dało jej dosłownie kilka sekund na reakcję, kiedy intuicyjnie schowała się przed falą uderzeniową za jednym z robotów. Nikogo nie powinno dziwić, że największa huraganowa fala zmiotła maszyny z ziemi. Rozstawione wokół Dom w rożnych miejscach zabawki Dooma, przyjęły na siebie największe uderzenie, w większości prawdopodobnie rozbijając się o siebie, czego Domino nie mogła jednoznacznie stwierdzić. Jej też oberwało się pełną siłą, albo tylko rykoszetem. Fala powietrza odrzuciła ją w tył, boleśnie, ale szczęśliwie (skoro jeszcze czuła ten ból) nie śmiertelnie, miotając jej ciałem na wyższy poziom podłogi w laboratorium. Leżąc już na ziemi, spróbowała pozbierać się z niej, łapiąc powietrze w płuca, odebrane jej przez siłę uderzenia. Ułożona na stoliku obok niej broń, wydawała się znajoma, dlatego planowała doskoczyć do niej i z godną jej celnością zestrzelić wszystkie zauważone punkty teleportów, które dostrzegła dużo wcześniej, kiedy wydawało się, że jej wzrok, podczas początkowej rozmowy z Cablem, zupełnie bezcelowo błądził po ścianach pomieszczenia i wszelkich jego zakamarkach. Jeśli tylko jej mięśnie po tym uderzeniu postanowią wykazać jej posłuszeństwo. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Sob Maj 06, 2017 8:02 pm | |
| Cable wykorzystując swoją telekinezę po prostu rozerwał obecne w pomieszczeniu roboty Dooma. Maszyny były teraz jak zwykłe zabawki zrobione w jakiejś chińskiej fabryce. Mutant był po prostu zdecydowanie zbyt silny dla nich, zresztą czegoż innego się spodziewać po jego klasie. Niemniej jednak pojawiły się też pewne minusy użycia tej zdolności. Pierwszą z nich było to, że wirus rozprzestrzenił się dosyć szybko po jego ciele i podróżnik w czasie zdecydowanie to odczuje. Czuł się teraz bardzo osłabiony, jednak miał jeszcze trochę siły. Inną kwestią było to, że ściany laboratorium Dooma były znacznie wytrzymalsze niż się mógł tego spodziewać Nate. Najwyraźniej wszelkie zabezpieczenia, by podczas eksperymentów nie zniszczyć połowy zamku opłaciły się, jednak dalszy napór energii telekinetycznej mógłby zrobić w niej dziurę. Zwłaszcza patrząc na to, że ściana zaczęła się odginać jak zgnieciona puszka. Problem był również w jeszcze jednej rzeczy. Kiedy Nate naruszał jedną ze ścian to również pozostałe miały znacznie trudniejsze zadanie w utrzymaniu sufitu we właściwym miejscu i najpewniej mogłoby się to skończyć na tym, że jak przesadzi to całość zwali im się na głowę. Domino na szczęście biegnąc po ekwipunek mogła uniknąć spadającego fragmentu sufitu. W sumie podczas biegu nawet przypadkowo jeden z takich ostrych, metalowych kawałków Doombota przeleciał jej tuż obok dłoni, a kolejny w pobliżu kostek. Nie czyniąc krzywdy, a poluzowując okowy, którymi spętał ich wtedy Doom. Domino podjęła nawet nienajgorszą decyzję, gdyż robot okazał się całkiem niezłą tarczą. Problem w tym, że również odleciała z nim kawałek kiedy Cable pozbywał się przeciwników. Robot przyjął na siebie znacznie więcej energii z uderzenia, dlatego ostatecznie mutantka zatrzymała się na jednym ze stołów laboratoryjnych. Najemniczka zdołała również wyeliminować ¾ teleportów nim Victor zdążył na to zareagować. Problemem było jednak to, że Cable dalej napierał na ścianę, która ostatecznie ustąpiła i tutaj zaczęły się problemy. Pierwszym z nich był walący się sufit i tym najwyraźniej trzeba było zająć się w tej chwili. No chyba, że mutanci chcieli zginąć pod stertą metalu oraz kamieni. Cable miał pod tym względem najgorzej, bo nawet o osłonę by skryć się gdzieś było trudno. Neena miała nieco lepiej, bo była znacznie sprawniejsza i aktualnie najmniej sił straciła. |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Sob Maj 06, 2017 10:19 pm | |
| Dr. Doom siedząc w salonie był wściekły, gdy ujrzał ten obraz z kamer swojego labolatorium. Od razu swoim umysłem zaczął sterować wszystkim. Był tak wściekły, że niszczą całą pracę jego życia. Był zdruzgotany. Postanowił zakończyć sprawę tych mutantów raz na zawsze. Postanowił wysadzić bronie do których chciała się dobrać. Niech jej własna broń wybuchnie jej w rękach. Victor von Doom jednak wiedział, że kilka wybuchów nawet tak bliskich im nie da rady zabić czegoś tak dziwnego. Jedną z pierwszych decyzji było puszczenie mnóstwa gazu trującego, który miał po prostu zabić tych ludzi. Niech całe laboratorium będzie ich komorą gazową, oraz grobowcem. Po wpuszczeniu gazu zablokował wentylację w całym pomieszczeniu tak, by zdatne do oddychania powietrze nie wlatywało do środka. Wiedział, że nie odratuje już prawie nic z swojej ukochanej pracowni. Jedyną opcją było to powysadzać. Ustawiał złomy w robotach tym, które mogły chociaż minimalnie polecieć, bądź podczołgać do nich i dokonać autodestrukcji. Jeśli jakakolwiek maszyna po tym ataku była zdolna do ostrzału to jej też wysyłął rozkaz ostrzału. Roboty i ich złomy były wszędzie, więc chciał wszystko wykorzystać. Więcej robotów skupiła się na Cable'u, bo Dr. Doom uznał go za groźniejsze zagrożenie. Nie rozumiał też jakim cudem po prostu jednym ruchem robił takie zniszczenie w jego pracy życia. Dr. Doom w swym geniuszu nie mógł tego ogarnąć. Po co takiemu bezczelnemu i wszechpotężnemu mężczyźnie pomoc Dooma kiedy on sam jest w stanie wyrządzić mu tyle krzywd? Bał się, że sufit się zawali na cały kompleks i nic nie zostanie nawet do zrestartowania. Wątpił, by cały zamek się zapadł. Akurat ta sala była głęboko pod ziemią i właśnie sale podziemne były w bezpiecznych odległościach od siebie. Nie mógł im pozwolić uciec stamtąd. Jedynym wyjściem była winda, więc jej komora jechała jak najszybciej do góry, a drzwi do jej wejścia były cały czas zamknięte, więc intruzi nawet niezbyt mogli zobaczyć, że jej szyb stał się pusty. |
| | | Domino
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Pią Maj 12, 2017 3:35 pm | |
| Domino była w trakcie rozstrzeliwania większej części teleportów, kiedy zauważyła, ze sufit, wcześniej tylko naruszony, zaczyna się walić. Działając instynktownie, polegając na swojej dobrej intuicji, zdążyła tylko złapać ze dwa granaty Cable'a i jego sławiony Psimitar z laboratyjnego stolika, nim pierwszy gruz sypnął się na ziemię. Podejmując błyskawiczną decyzję, resztę ich oporządzenia zostawiła, nie tracąc czasu na szukanie miejsca w rękach na dodatkowy sprzęt. Juz i tak granaty zaczepione o pasek spódnicy dyndały niebezpiecznie w jej pasie, niczym bożonarodzeniowe bombki na świerkowych gałązkach, alarmujące o złodzieju cennej czekolady. - Nie zginiesz tu dzisiaj, Dom - mruknela sama do siebie, głośniej rzucając ostrzegawcze: - Nate! Bo moze walcząc z wirusem nie zauważył, że jego ciało bardzo szybko zostało pochłonięte przez tą nieposkromioną siłę. Chciałaby móc powiedzieć, ze szczęście im dzisiaj dopisze. Jej mogło, to tylko co do Summersa miała watpliwości. - Sufit! - dodała zeskakując na poziom Cable. Po szybkiej kontroli przestrzeni wokół niej, wybierając do niego najkrótszą drogę, na ktorej nic nie stałoby jej jako przeszkoda. Wzrokiem uciekała po bokach i ku górze, zaciskając dłonie na broni, gotowa do interwencji, choćby miała porozstrzelac każdy fragment sufitu na kawałki. Unieruchomiony Cable leżał pozbawiony części sił na ziemi. Nie mogłaby sie nazwać dobrym kompanem gdyby nie podjęła sie ryzyka ratowania go. Poluźnione łańcuchy utrudniały bieg, ale nie całkowicie utrudniały go. Zignorowała gaz napływający do pomieszczenia. Po szybkim rachunku prawdopodobieństwa, doszła do wniosku, ze czas odgrywał tu najwieksza rolę i prędzej zginą od ton gruzu spadającego im na glowe niz trującego powietrza. Dopadając Summersa, spróbowała dźwignąć go na nogi, ale musiał jej pomoc, jesli zamierzali bezpiecznie dotrzeć do najbliższego teleportu, którego nie zdążyła jeszcze rozwalić. Plany zmieniały sie w miarę ewolucji wydarzeń. To, co wczesniej miała roznieść, teraz okazywało sie najprostszą i w sumie chyba jedyną drogą ucieczki. - Summers, łajzo, ani mi sie waż dzisiaj ginąc. Opanuj to, twardzielu. Bo jeśli nawet uda się nam dopaść któregoś teleportu, dobrze by było go spakować, żebyśmy nie wyładowali w środku fabryki robotów, skarbie. Nie wiem, jak Ciebie, ale mnie te surowe stalowe twarze nie pociągają. Gaz zbierał się nad ich głowami, najpierw uciekając ku sufitowe, jako lżejszy od powietrza. Jesli beda mieli szczęście, moze chociaz przysłoni wizjonery kamer.
// z Cablem ustaliłam, ze zamienimy sie kolejka, przepraszam za zwłokę! Kajam sie. |
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Pon Maj 15, 2017 6:35 pm | |
| Nathaniel z początku patrzył na Neenę nieobecnym spojrzeniem, ale jego wzrok szybko odzyskiwał ostrość. Chociaż Summers opanował chcącego go pożreć wirusa to wciąż miał wrażenie bolesnego swędzenia, miał wrażenie, że część jego lewego biodra, a nawet szyi i karku padły ofiarą pasożyta. Szczęście w nieszczęściu nie miał teraz pod ręką lustra, ani też czasu na to by się nad tym zastanawiać. Objął Domino jedną ręką tak by podeprzeć się na niej kiedy będzie wstawał, a kiedy zauważył, że miała przy sobie jego Psimitar, stanowczym gestem sięgnął po swoją własność. Chwilę później kieszonkowa, zautomatyzowana broń przeistoczyło się we włócznię. Pierwszą rzeczą jaką wtedy zrobił było przecięcie krępujących ich łańcuchów przy użyciu adamantowego ostrza. - Dzięki... Wybacz Dom, nie chciałem im, aż tak mocno przypieprzyć... Dawno tego nie robiłem. - Cable posłał Neenie lekki uśmiech, był jej autentycznie wdzięczny za okazaną mu troskę. Miał nadzieję, że wybaczy mu wyjście z wprawy przy używaniu telekinezy. Nie miał jednak zbyt wiele czasu na podziękowania, więc zakończył rozmowę tak samo szybko jak ją zaczął i ruszył w stronę najbliższego teleportu. Przy okazji puścił dziewczynę, nie wspierając się już na niej, tylko na dzierżonym przez siebie Psimitarze, zresztą za każdym kolejnym krokiem poruszał się coraz pewniej. - Spróbuję, ale nie wiem, czy zdążę... - Po drodze wydał Dominus Objective, krótkie polecenie. Komputer miał spróbować połączyć się zdalnie z systemem operacyjnym obsługującym teleport, a później zlokalizować jak najdalsze położenie punktu docelowego i uruchomić portal. Tym samym Cable miał nadzieję przenieść ich gdzieś poza centralną część zamku, może nawet poza jego mury. Kluczem do sukcesu było to czy do systemu da się włamać bezprzewodowo, przez wi-fi, LTE, fale radiowe, czy w jakikolwiek "poza kablowy" sposób. W razie niepowodzenia Cable zamierzał teleportować ich w losowe miejsce. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Nie Maj 21, 2017 9:19 pm | |
| Domino w końcu dobrała się do wyposażenia i w sumie zdążyła złapać psimitar i granaty zanim na stół spadł kawałek sufitu wgniatającym tym samym mebel w podłogę. Na dodatek powietrze zaczęło być napełniane gazem, który miał oboje bohaterów zabić, zaś leżące Doomboty, które jeszcze jako tako mogły się poruszać ruszyły w stronę Cable’a. Czołgając się po podłodze jak trupy z niejednego filmu grozy klasy B. W gruncie rzeczy mutant wcześniej za pomocą telekinezy większość z maszyn pozbawił albo jakiejś kończyny albo po prostu roztrzaskiwał na drobne kawałeczki, zaś te które przetrwały mogły uruchomić sekwencję samozniszczenia zaprogramowaną przez Dooma. W pokoju ostał się jeszcze jeden portal, który mógł prowadzić ku wolności mutantów jednak jest pewien limit szczęścia, który prędzej czy później można osiągnąć. Gdy Domino i Cable doczłapali się do portalu, jeden z Doombotów wybuchł nieopodal nich. Maszyna się jeszcze kalibrowała, a eksplozja raczej w tym nie pomogła więc wepchniętym przez impet fali uderzeniowej mutantom pozostało tylko liczyć na to, że nie rozpadną się na kawałeczki podczas teleportacji. Po dosyć bolesnym upadku wychodziło, że chyba przeżyli teleportację i są nawet w jednym kawałku. Trafili do jakiegoś pokoju, który raczej wyglądał na mieszkalny. Poza tym obojgu coś się przytrafiło za sprawą odłamków robota, który wtedy wybuchł. Najemniczce jedna z podłużnych części utkwiła w prawym udzie. Nie była zbyt długa, prawdopodobnie najlepiej porównać było to z dwoma palcami. Ot, taka większa śruba. Poza tym jej ubiór był nieco osmalony i poszarpany. Cable miał się dosyć podobnie jeśli chodzi o kwestię ubioru. Pomijając to, że nie nosił kiecki rzecz jasna. Z ranami było trochę gorzej, bo w lewym barku i przy prawym biodrze utknęły mu odłamki. Ostre i płaskie o trójkątnym kształcie. Na dodatek jeszcze gaz działał. Może nie nawdychali się go na tyle, by umrzeć ale na pewno zaczęli odczuwać nudności. Gorzej miał podróżnik w czasie, który jeszcze chwilę temu walczył o przeżycie z powodu technowirusa. Zapowiadało się, że chwilowo chyba nic im nie grozi aczkolwiek mogło się to w najbliższym czasie zmienić diametralnie. Zaś co się tyczy samego laboratorium to jeszcze kilka fragmentów stropu odpadło. Wytrzyma to jeszcze chwilkę aczkolwiek najpewniej niebawem runie na dół, a wraz z tym kondygnacja, która była nad laboratorium. Należało działać szybko.
/Jako, że nigdzie nie było wspomniane instalowanie bomb w broni to akcji nie uznałem. Domino i Cable ZT tutaj |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) Pon Maj 22, 2017 2:08 pm | |
| Dr. Doom widząc, że pomieszczenie się zawali niszcząc wszystkie pozostałości postanowił interweniować. Jako iż w środku intruzów już nie było to zdecydował o wysłaniu o szybkim wysłaniu brygady z odpowiednimi dźwigami magnetycznymi. Roboty były przygotowane na wszystko, bo Dr. Doom postawił w stan gotowości cały zamek słysząc o uwolnieniu intruzów. Roboty zjechały i włączyły swoje urządzenie. Musiało wytrzymać, aż do czasu wezwania prawdziwej ekipy naprawczej, która wszystko ustabilizuje i naprawi. Teraz musiał po prostu szybko zatrzymać zniszcenie sali. Victorowi nie uśmiechało się tworzenie tego wszystkiego od podstaw. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Laboratorium rozwojowe (Katakumby) | |
| |
| | | | Laboratorium rozwojowe (Katakumby) | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |