Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Central Park

Go down 
+67
Vision
Magneto
Annie
Gwen Stacy
Winter Soldier
Helbindi
Fenris
Black Widow
Luna Maximoff
Marrow
Gambit
Jemma Simmons
Katie Power
Seo-yun
X-23
Wolfsbane
Evrain Keirtz
Supercollider
Esco
Łaska
Doreen Green
Doctor Strange
Teddy Altman
Speed
Victor Mancha
Kelly Night
Skuld
Patriot
Cassie Lang
Kate Bishop
Wiccan
Eugene Mercer
Quicksilver
Shatterstar
Rictor
Madeline
Baal
Shiklah
Kaine
Sabretooth
Daken
Leila
Kamikirimusi
Flash Thompson
Echo
Mikael
Enea
Mysterio
Samantha Hudson
Captain America
Spider-Man
Hela
Rocket Raccoon
Super-Skrull
Eve
Darkhawk
Lafia
Domino
Cable
Kinaret
Luke Cage
Nuzuki
Moon
Human Torch
Gna
Invisible Woman
Loki
71 posters
Idź do strony : Previous  1 ... 12 ... 21, 22, 23  Next
AutorWiadomość
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Pią Cze 08, 2012 4:19 pm

First topic message reminder :

Central Park - Page 22 800px-New-York-City---Manhattan---Central-Park---%28Gentry%29
Central Park - Page 22 800px-Southwest_corner_of_Central_Park%2C_looking_east%2C_NYC

Central Park - Page 22 400px-Bethesda_Fountain_in_2007

Oaza zieleni w centrum Manhattanu. Zajmuje osiemset czterdzieści trzy akry powierzchni. Na terenie Central Parku oddawać się można wielu zajęciom, takim jak obserwowanie ptaków, pływanie po jeziorach w łódkach czy kajakach, jazda rowerami czy bryczkami konnymi, bieganie, tenis, siatkówka, kręgle, wspinaczka na skałkach, pływanie w basenie - lub zimą jazda na łyżwach oraz wiele, wiele innych.

Tutaj można znaleźć mapę.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com

AutorWiadomość
Invisible Woman

Invisible Woman


Liczba postów : 198
Data dołączenia : 03/07/2012

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Nie Lip 19, 2020 7:44 pm

Susan pokiwała z namysłem głową, gdy jej rozmówca zażyczył sobie jednak zostać w parku. Nie było to dla niej nic bardzo dziwnego - przeciwnie, domyślała się jego powodów... Przynajmniej niektórych z nich. Mogła się mylić, ale mężczyzna wyraźnie robił coś z okolicą, więc być może potrzebował w tym celu zostać na miejscu. A może po prostu - jako arcydruid - zwyczajnie preferował tereny zielone. Jeżeli rzeczywiście tak było, to Sue trochę mu w tym momencie współczuła; musiał nie czuć się najlepiej w wielkim mieście, nawet jeżeli posiadało ono całkiem sporo parków i innych skupisk roślinności.
-Wzajemnie- odparła na jego słowa, powoli rozważając już ciąg dalszy tej dyskusji. Jak by na to nie patrzeć, to on wezwał tutaj kogoś z Avengers, więc być może powinna po prostu poczekać i dać mu szansę wytłumaczyć sytuację, ale z drugiej strony Lvelias nie kontynuował póki co tematu na własną rękę... A choć Susan była osobą bardzo cierpliwą, to już z niezręcznym milczeniem miewała czasem problemy. Jeszcze nie zadecydowała czy ta cisza się do tego zaliczała - głównie dlatego, że póki co nie trwała chyba wystarczająco długo by dokonać jednoznacznej oceny.
Na szczęście ta drobna zwłoka szybko się wyjaśniła - gdy Invisible Woman zorientowała się, że podchodził do nich ktoś nowy, mężczyzna i kobieta, jedno prowadzące drugie... Albo raczej drugie pierwsze, jeżeli miałaby się trzymać właściwej kolejności w tym opisie. Susan instynktownie obróciła się częściowo, starając się ułatwić sobie spoglądanie na wszystkich obecnych w pobliżu... Nie tylko dlatego, że po latach był to odruch związany z bezpieczeństwem, ale głównie zwyczajnie po to, aby każdy czuł się na równi włączony w dyskusję. Nawet nie musiała się nad tym zastanawiać; takie postępowanie przychodziło jej to naturalnie.
Detektyw i dziennikarka... Nie, stażystka, jak poprawiła tę informację sama zainteresowana. Czyli robiło się coraz ciekawiej. Susan nie była do końca pewna jak Vision skończył współpracując z taką gromadką, a ich wyjaśnienia prawdę mówiąc trochę sobie przeczyły, ale blondyka zawsze wychodziła z założenia, że ludzie zasługiwali na kredyt zaufania... I dlatego teraz kiwnęła głową na te tłumaczenia.
-Susan Storm. Miło mi was poznać- wtrąciła się krótko w dogodnym momencie, nie chcąc nikomu przerywać, ani tym bardziej pytać o te "nękające wizytówki", jak intrygująco by nie brzmiały. Nie była pewna jak bardzo dosłownie Cindy miała to określenie na myśli, ale skoro Irvin określił arcydruida swoim "kolegą po fachu", to najwidoczniej nie był tak po prostu prywatnym detektywem i tyle... A magia potrafiła wywoływać naprawdę niesamowite efekty - pozytywne, negatywne, irytujące. Sue naprawdę nie musiała się na niej osobiście zbyt dobrze znać, aby zdążyć to zaobserwować.
Koniec przedstawiania się doprowadził wreszcie do bardziej dokładnych wyjaśnień, a Invisible Woman wysłuchała ich ostrożnie i z zainteresowaniem, starając się zapamiętać z nich jak najwięcej - choć Herbie tak czy siak wiecznie rejestrował wszystko co się wokół niej działo... Pomijając chwile, gdy proszony był o dyskrecję, ale na misjach i innych oficjalnych wypadach zazwyczaj nie istniały ku temu żadne powody.
W trakcie relacji Lveliasa Sue znów kiwnęła raz czy drugi głową, wyrażając swoje zrozumienie. Po latach znajomości z Reedem nie miała już problemów z wyłapywaniem z monologów tych naprawdę istotnych informacji, a i jej własna edukacja pozwalała jej przynajmniej na porównywanie magii do tego, co wiedziała z zakresu fizyki i innych nauk. Najważniejsze zaś zdawało się po prostu to, że kryzys faktycznie został zażegnany, przynajmniej w tym konkretnym miejscu... Problem w tym, że - z tego, co Susan zdążyła się dowiedzieć - takich punktów było na świecie więcej. W tym w... Kłopotliwych lokalizacjach.
Nim jednak Susan miała okazję zareagować na te wieści, Cindy odezwała się pierwsza, natychmiast zyskując tym sobie jej uwagę. Invisible Woman przeniosła na nią spojrzenie, a jej słowa sprawiły, że aż uśmiechnęła się lekko - nie z rozbawieniem, ale z czymś na kształt aprobaty, wręcz zachęty. Nie była zdziwiona, że to właśnie stażystka nawiązała do zniszczeń na głos, podczas gdy - jak ostrożnie zakładała - magowie skupili się na kwestii wyrwy.
-Wydaje mi się, że już to robi... A przynajmniej coś podobnego. Ale nie martwcie się o to; jeżeli będzie taka potrzeba, to skontaktujemy się też z innymi osobami potrafiącymi przyspieszyć odtwarzanie parku. A resztę strat pokryje Tony albo fundusz Avengers- spróbowała uspokoić Cindy. Co prawda nie wiedziała na sto procent skąd przyjdą pieniądze na naprawę okolicy - nie wczytywała się aż tak dokładnie we wszystkie zasady - ale była przekonana, że ktoś o to zadba. Tak, chyba jednak fundusz, gdy tak się nad tym zastanawiała...
-Tak czy siak, dobra robota. Czyli wiemy już, że zamknięcie tych wyrw wciąż jest możliwe. Jesteście w stanie stwierdzić czy usunięcie jednej wpłynęło... Albo wpłynie na pozostałe? Osłabi je, wzmocni? Przeładuje?- przeszła następnie do rzeczy, teraz spoglądając między Lveliasem i Irvinem. Zdawała sobie sprawę z tego, że - niezależnie od odpowiedzi, o ile mężczyźni mogli udzielić jakiejkolwiek - prawdopodobnie i tak powinni zająć się pozostałymi dziurami jak najszybciej, ale... Przynajmniej jedna z nich wymagała bardzo delikatnego podejścia. Ze względów politycznych.
Powrót do góry Go down
Ramzes

Ramzes


Liczba postów : 57
Data dołączenia : 26/01/2019

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Wto Lip 28, 2020 12:47 am

Irvin był wycieńczony zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Na dodatek Panna Moon mu pomogła. Zignorował zatem wzmiankę o rzekomo prześladujących stażystkę wizytówkach. Nie mógł się jednak powstrzymać, przed potokiem uszczypliwych myśli. 'Wizytówki, które doprowadziły cię do mnie i pozwoliły mi uchronić cię przed klątwą. Nie ma za co, tak w ogóle!'  Ramzes był nie w sosie. Zmęczony, obolały i psychicznie przeciążony. Miał ochotę się położyć i przespać, ale obecność blondwłosej bohaterki mu na to nie pozwalała.
'Wyrwa załatana, szaleństwo w Central Parku i jego okolicach się uspokoiło, pora na raport dla mocodawców,' pomyślał Ramsey, słuchając wywodu druida. Lvelias rzeczowo zreferował przebieg zdarzeń. Irvin miał jedno zastrzeżenie skierowane do zdania "wyrwa sama pomogła nam się zamknąć." Detektyw mógł opisać zachowanie wyrwy na wiele sposobów, ale nie użyłby słowa "pomocna". 'Jasne była pomocna tak samo, jak pomocne są koty, podczas kąpieli.' Na głos postanowił jednak poprzeć druida i zrzucić wyjaśnienia na jego barki.
- Wyrwa się nieco opierała i emisja chaotycznej magii sporo namieszała w okolicy, ale nam się udało - czarodziej rozłożył ręce, rozglądając się na boki. Obecny stan Central Parku mówił sam za siebie. - Podejrzewam, że naprawa szkód, trochę potrwa, ale ufam, że pod czujnym okiem uzdolnionego druida, obejdzie się bez problemów - uśmiechnął się optymistycznie, unosząc kciuk do góry w stronę Lveliasa. Zaraz jednak spoważniał i nieco zmienił temat. -  Wszystko to dało nam zrozumienie, jak sobie radzić z podobnymi sytuacjami w przyszłości. Jeśli jakakolwiek wyrwa jest doczepiona do żywej istoty, będzie niezwykle ciężko zamknąć ją bez szkody, dla ekhem, nosiciela, że tak się wyrażę.
Ramsey zakończył wywód i zostawił konwersację na temat leczenia rzeczywistości i natury dla Lveliasa i, co zaskakujące, Cindy. Dziewczyna wyraźnie wzięła sobie do serca stan przyrody w Central Parku. 'Właściwa postawa' detektyw uśmiechnął się do siebie.
Instynktownie sięgnął po paczkę Lucky Strike'ów i momentalnie jeden znalazł się jego ustach. Chowając resztę, z przyzwyczajenia wsunął głębiej do kieszeni, niesforny krawat, który lubił sobie powisieć i podyndać. Mimo zmęczenia, Ramzes miał ogromną ochotę zapalić. Skupił się i przywołał moc, po czym pstryknął, tak jak robił to wielokrotnie wcześniej. Nie docenił swojego osłabienia, bo płomyk się nie pojawił, błysnęła jedynie mała iskierka. Detektyw westchnął do siebie. Jego rany się już zasklepiły, a nie chciał straszyć Susan krwotokiem, więc dyskretnie przygryzł swoją wargę. Powstałą w ten sposób krople krwi roztarł między kciukiem i dwoma palcami, po czym ponowił pstryknięcie. Tym razem płomień pojawił się i przeskoczył na końcówkę papierosa, tworząc żar. Irvin zaciągnął się i przez chwile wpatrywał się w wyschnięta i magicznie zużytą krew na końcówkach swoich palców. To wróciło go myślami do aury, która poczuł, gdy Cindy prowadziła go do Ratowników. Im dłużej się nad tym zastanawiał, tym był coraz pewniejszy, że się nie mylił. Co prawda ani Magik, ani Mściciele nie wspominali nic w kontrakcie o krwiopijcach, ale może warto o tym wspomnieć na wszelki wypadek.
- Hej, tak przy okazji - Irvin zwrócił się bezpośrednio do Susan Storm, gestykulując ręką z zapalonym kiepem, - podczas zamykania wyrwy w okolicach Central Parku kręcił się dość potężny wampir. Na tyle potężny, że wyczułem resztki jego aury! Nie wiem, jak powszechne jest to u was w Nowym Jorku, ale u nas w Chicago, silny upiór, który nie boi się chodzić po ulicy w dzień, jest powodem do niepokoju - podrapał się po brodzie i zaciągnął dymem tytoniowym, obserwując reakcję superbohaterki na swoje rewelacje.
Powrót do góry Go down
Lvelias

Lvelias


Liczba postów : 114
Data dołączenia : 14/07/2016

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Wto Lip 28, 2020 10:45 am

Lvelias był całkiem zadowolony ze swoich działań. Przynajmniej dopóki dziewczyna nie zarzuciła mu opieszałości i braku postępów. Gwizdnął więc przeciągle i rozejrzał się po okolicy. Rośliny pojawiały się tu i tam, ale widocznie dla krótkożyjących ludzi nie było to dość szybkie. Ostatecznie mógł dać im jeszcze większego kopa. Może efekt nie będzie zbyt subtelny, ale przynajmniej natychmiastowy.
- No dobra. Przyśpieszymy to, ale przytrzymajcie się czegoś! – Mimowolnie nie zwrócił uwagi na zapewnienia Sue, że „ktoś to ogarnie”
Jeżeli nikt go nie powstrzymał, to zakasał rękawy, złapał oburącz swój kostur i uderzył nim o ziemię. Oczy zaświeciły mu zieloną magią, która przez jego ręce wniknęła do kostura, a następnie do ziemi, gdzie zniknęła. Po sekundzie ziemia zaczęła się trząść. Momentalnie wszystkie rośliny ruszyły w górę, niczym ludzie na start zimowych wyprzedaży w supermarketach. Te które już były sporych rozmiarów, rozrosły się do rozmiarów wiekowych drzew z najstarszych puszczy. Niektóre z nich sięgały szóstego piętra, a może i wyżej. Wszędzie dookoła powyrastały też wcześniej niewidoczne rośliny, jednak niekontrolowane przez nikogo rozsadzały chodniki, wywracały ławki i zamieniały teren w prawdziwą dżunglę. Kożenie poprzecinały powierzchnię parku, podnosząc ziemię i zmieniając poważnie kształt terenu. Nawet między samymi rozmówcami wyrosła gęsta roślinność. Gwałtowny rozrost ograniczał się do obszaru parku, z kilkoma drobnymi wyjątkami uszkodzonej nawierzchni okolicznych ulic. W tym momencie najwygodniej po parku poruszać by się było z maczetą.
-Ufff, tak lepiej? – odparł zdyszany druid ocierając pot z czoła. Ten popis trochę nim wstrząsnął. Usiadł na jednym z wygodnie nowopowstałych korzeni i dyszał ciężko podtrzymując się na kosturze. Przez chwilę tylko słuchał rozmowy, zanim znów się odezwał. Dopiero gdy wszyscy przedstawili swoje opinie i wątpliwości oddech ustabilizował mu się na tyle by odpowiedzieć, wciąż jednak nie wstał z miejsca. Irvin nie kwapił się za bardzo żeby odpowiedzieć Sue. Lvelias nie był mu szczególnie zdziwiony. Tak naprawdę nie mieli pojęcia jak to wszystko działa, a byli przecież jedynymi ziemskimi ekspertami w temacie. Przeanalizował w myślach teoretyczny model zjawiska z jakim mieli do czynienia. - Podstawowa wiedza magiczna karze wierzyć, że poza granicami światów znajduje się surowa, nieprzerobiona energia, która nie została wykorzystania w procesie tworzenia rzeczywistości. Być może przebywające zbyt blisko siebie światy przyciągając się wywierają presję na tej surowej energii pomiędzy nimi, tworząc strefę ciśnienia. Dzika magia nie ma gdzie ujść i przebija dziury do owych światów w najsłabszych miejscach. W takim razie zamykając jedną wyrwę czynimy dobrze, bo łatamy poduszkę powietrzną pomiędzy dwoma światami, która może powstrzymać zderzenie. Jednocześnie jednak utrudniamy zamknięcie pozostałych wyrw, ponieważ natężenie przeciekającej magii zostanie w nich zwiększone.
Druid nie brzmiał szczególnie pewnie mówiąc te słowa. Trochę jakby każde zdanie wymyślał na poczekaniu. Pod koniec wypowiedzi spojrzał na Irvina szukając jakiegoś potwierdzenia swoich przemyśleń.
-To tylko teoria, ale potwierdza obecne obserwacje. Wizja, którą widzieliśmy, to odciśnięcie śladów naszych rzeczywistości w chaotycznej magii. W świecie magik zamykanie wyrw poszło łatwo, bo ciśnienie surowej energii nie było tak wielkie. Teraz, gdy oni załatali wyrwy po swojej stronie, cała energia wali do nas. Na samym początku mamy do czynienia z dwukrotnie większym efektem co po ich stronie. Jeśli tak jest, to każda następna wyrwa będzie trudniejsza do załatania…
Musiał zrobić przerwę. Miał jeszcze kilka teorii ale jedna była śmielsza od drugiej. Chciał najpierw zobaczyć co o tej teorii sądzą pozostali.
-To był wampir? Myślałem że jakiś demon śmierci. Przez chwilę chciał umówić się ze mną i Cindy na podwójną randkę.
Powrót do góry Go down
Silk

Silk


Liczba postów : 76
Data dołączenia : 08/06/2018

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Sro Lip 29, 2020 9:47 am

Cindy z zachwytem przyglądała się bujnie rosnącej roślinności. Lubiła przyrodę, ale przede wszystkim podobało się jej to, że wreszcie mogła obserwować prawdziwą magię. Coś namacalnego i dającego się poczuć, a nie jakieś wyssane z palca bujdy o rzekomych tarciach między światami i powstałych w ten sposób metafizycznych rysach na rzeczywistości lub kuglarskie sztuczki z szybko regenerującymi się wizytówkami. Choć brak wspomnianych przez nią żołędzi, stanowił dla stażystki duże rozczarowanie. Głównie dlatego iż naprawdę miała chęć takimi porzucać, nie wspominając o tym, że jednego lub dwa chciałaby sobie zostawić na jakieś rodzinne przyjęcie, gdzie mogłaby zaskoczyć Petera. Tymczasem wychodziło na to, że będzie musiała męczyć detektywa by ten pokazał jej na czym polega heca z jego karteczkami.
- Znacznie lepiej. - Odpowiedziała zadowolona panna Moon. Oczywiście musiała zaakceptować fakt że kozi druid nie jest jednocześnie ogrodnikiem, stylistom i architektem zielonych przestrzeni, ale przynajmniej zabezpieczyli się przed faktem iż wykorzystując powstałą pustkę, jakaś korporacja spróbowałaby w miejsce Central Parku wcisnąć kolejny wieżowiec. Mimo wszystko kusiło ją by zaproponować Lveliasowi, zamiast Avengers współpracę z dowolną organizacją ekologiczną, gdzie od razu wylądowałby na sztandarach.
Niestety na tym dobre wieści się kończyły. Przysłuchując się w jakim kierunku zmierza toczona dyskusja, Cindy nie mogła uwierzyć że to dzieje się naprawdę. Może ich wróg był formą wydumanej abstrakcji, ale obrażenia jakie obnieśli obaj magowie zaliczały się do tych naprawdę realnych. Delikatnie rzecz opisując, pan Ramsey wyglądał jakby właśnie dostał kosza od ukochanej, przy okazji zostając zbiczowanym wręczonym przez siebie pękiem róż, choć określenie „przeciągnięty przez maszynkę do mięsa” wydawało się w przypadku detektywa bardziej stosowne, natomiast druid sprawiał wrażenie ręcznie wypranego i wykręconego. Jak nic był to idealny stan by szykować się na kolejną batalię. No ale jak tu odmówić gdy miła panna Susan tak grzecznie prosi.
- Chwila! Jakie znów następne wyrwy? Czy któryś z was spoglądał ostatnio w lustro? Bez obrazy ale oboje wyglądacie jakby coś was zjadło i wypluło. - zaprotestowała stażystka, nie zwracając uwagi iż tym samym depcze męską dumę. Entuzjazm z zwycięstwa i nadrabianie mną to jedno, ale Silk uznała że widziała wystarczająco, by móc się domyśleć ile zostanie z pana detektywa po kilku kolejnych takich misjach. Tym bardziej że nieśmiało rzucony argument w postaci, iż teraz to już będziemy wiedzieli co robić, jakoś dziwnie nie korelował z licznymi „może”, „podejrzewam” i „przypuszczam”.  - Sugeruje by dała im pani odpocząć, a na razie do walki z wyrwami posłała kogoś innego?
Stażystka nie miała pojęcia na ile organizacja taka jak Tarcza czy Avengers liczy się z zdrowiem swoich pracowników, zauważyła za to, że by umożliwić działania druidowi i pany Ramseyowi, zaangażowano w działania logistyczne kilkudziesięciu agentów, co o ile w samym Nowym Jorku dało się szybko zorganizować, to w innym miejscach raczej nie było już takie proste, a to z kolei dawało cień nadziei na to iż kolejna niewidzialna wyrwa trochę sobie poczeka. Cindy chciała poruszyć ten temat, jednak zanim zdołała się ponownie odezwać, temat zszedł już na zupełnie inne realia.
Wampiry brzmiały równie sensownie jak pędząca im na zderzenie równoległa rzeczywistość, tyle że w teorie o istnieniu tych pierwszych, poza dwójka pijaków, wpisywała się również Tiffany, a ona z pewnością nie była z nimi w zmowie. Cindy natychmiast pomyślała o tym że powinna rotować koleżankę z pracy, ale po chwili refleksji uznała że po pierwse nie wiedziała gdzie ona teraz jest, a po drugie chyba nie musiała jej ostrzegać, jako że Tiffany doskonale wiedziała w co się ładuje. Oczywiście gdyby tamten nieznajomy był zwykłym przechodniem, panna Hravecki nigdy by na niego nie spojrzała. Pozostawała więc nadzieja że Tiff nie zrobi niczego głupiego. A jeśli zrobi to przynajmniej da się to odkręcić.
- To nie był wampir tylko jeżopies. - postanowiła wtrącić Silk, uparcie trzymając się przekonania że dziwny stwór na którego się natknęła musi być ważny. Musi i już. Skoro zdaniem druida i detektywa, wszystko co działo się w Parku miało jakiś logiczny i wytłumaczalny sens, to ona była zdeterminowana by w owe rozumowanie wpisać również kolczastego czworonoga. - Gapił się na was ale potem sobie poszedł.
Powrót do góry Go down
Invisible Woman

Invisible Woman


Liczba postów : 198
Data dołączenia : 03/07/2012

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Nie Sie 02, 2020 2:18 pm

Sue nie mogła nie zauważyć, że ta grupka zdawała się być bardzo... Chaotyczna. Delikatnie mówiąc. Popisywanie się, wchodzenie sobie w słowo, dogryzanie sobie wzajemnie - oraz efektom magicznym przy okazji - i sarkazm... Naprawdę, zaczynała się czuć prawie jak wśród swoich. Johnny chyba by się z nimi polubił. Ben też, choć w nieco inny sposób... Reed mógłby tego wszystkiego do końca nie zauważyć, skupiony na dyskutowaniu o różnicach i podobieństwach między jego dziedzinami i magią.
Innymi słowy, mogłoby być ciekawie, ale chyba dorzucanie do tego grona kolejnych osób doprowadziłoby jedynie do większego zamieszania - w związku z czym kobieta szybko porzuciła ten ledwo sformułowany pomysł. Zamiast tego odczekała chwilę, w trakcie której pan detektyw dorzucił parę uwag od siebie - póki co skwitowała je tylko kiwnięciem głowy na znak, że przyjęła je do wiadomości, choć prawdę mówiąc kwestia "nosicieli" bardzo ją martwiła - a arcydruid zajął się udowadnianiem stażystce, że był w stanie sam odtworzyć Central Park.
Choć może "odczekała" było w przypadku tego ostatniego kiepskim określeniem, bo zakładało stanie w miejscu i nie robienie niczego szczególnego... Ona zaś - kiedy tylko ziemia zaczęła drżeć - instynktownie otoczyła się niewidzialnym polem siłowym i wzniosła kilka centymetrów ponad poziom gruntu, aby uniknąć wstrząsów. Zakładała, że nie były czymś naprawdę groźnym, ale na wszelki wypadek przygotowała się na konieczność wylewitowania reszty towarzystwa... Do czego na szczęście nie musiało dojść.
Zamiast tego Susan mogła podziwiać przyspieszony wzrost roślinności... Która zdecydowanie wykraczała poza to, co zazwyczaj widywało się w miejskich parkach. Słowo, które przychodziło jej na myśl, brzmiało raczej "magiczna puszcza". Coś, co zobaczyłoby się w jakiejś zapomnianej krainie, innym wymiarze, na obcej planecie, ewentualnie - w wersji bardziej przystępnej dla przeciętnego obywatela - w filmie fantasy.
Pierwszą refleksją kobiety było to, iż chyba jednak wolała póki co pozostać w powietrzu, tak na wszelki wypadek. Drugą - że Tony lub fundacja finansująca Avengers najwyraźniej będą musieli wykosztować się trochę bardziej... Wliczając w to koszty ogrodników.
Kiedy zaś rozmowa w końcu zeszła z powrotem na temat wyrw i jej pytania - podejrzenia Sue zostały potwierdzone. Oczywiście nie mogli mieć jeszcze pewności, sam druid używał słów takich jak "każe wierzyć" czy "być może" i tak dalej, ale... Właśnie o to ciśnienie się martwiła. O to, że zamknięcie jednej dziury zwiększy przepływ energii przez pozostałe. A w takim wypadku... Nie zapowiadało się to dobrze. Gdyby zaś tego wszystkiego było mało, to spokoju nie dawała jej jeszcze jedna kwestia...
... Która najwidoczniej musiała chwilę poczekać, bo Cindy wybrała ten moment, aby zaprotestować, przyciągając tym samym wzrok i uwagę Invisible Woman. Co do jednego miała rację: obaj czarodzieje nie wyglądali za dobrze i zdecydowanie musieli odpocząć przed kontynuowaniem pracy... Avengers Tower powinno być w stanie zapewnić im sypialnie, a poza tym - przebywając tam - być może mogliby chociaż podzielić się resztą swoich teorii i sugestii. W tym czasie ktoś inny, może Doctor Strange, przyjrzałby się chociaż jednej innej wyrwie... Zmienianie się było chyba najlepszą opcją.
-Nie ja podejmuję decyzje, ale na pewno nikt nie będzie nikogo do niczego zmuszał. Będziemy natomiast wdzięczni, jeżeli panowie udadzą się ze mną zaraz do Avengers Tower, żeby odpocząć i opowiedzieć wszystko, co przyjdzie wam do głowy... By pomóc tym, którzy zajmą się następną wyrwą- Sue wychodziła z założenia, że dobre przygotowanie się to podstawa, w związku z czym każda rada od tych dwóch magów mogła zmienić wiele. Szkoda tylko, że nie mogli nic poradzić na Dooma...
Nagła zmiana tematu na wampiry nie była aż tak zaskakująca jak powinna być, a na tym etapie Susan nie zastanawiała się już nawet nad tym, jak musiało z boku wyglądać jej życie, skoro coś takiego jej nie dziwiło. Kobieta westchnęła jedynie ciężko, przesuwając wzrokiem pomiędzy tymi rozmówcami, którzy akurat zabierali głos. Potężny wampir, chodzący po ulicy w dzień, ewentualnie demon śmierci, do tego zainteresowany zarówno ich druidem, jak i Cindy. Akurat ta rozwiązłość przynajmniej pasowała do tego, co Sue wiedziała o krwiopijcach... Nie była natomiast pewna jak do tego wszystkiego miał się "jeżopies". Wampir był... W kształcie psa? I liczył na randkę...? Nie, o tym zdecydowanie nie chciała myśleć; aż potrząsnęła lekko głową.
-Mamy obecnie problem z wampirami i wiemy o tym, że w mieście przebywa jakiś ich lider, który tym wszystkim dyryguje... Być może to właśnie na niego się natknęliście, choć nie rozumiem dlaczego miałby tu się znajdować i... Tak się zachowywać. Czy któreś z was byłoby w stanie go namierzyć? Bardzo by to nam pomogło. Oczywiście nie w tym momencie; po odpoczynku- może i przybyła tutaj w innym celu, ale tak czy siak pracowała nad kwestią wampirów, więc skoro miała przed sobą perspektywę wykonania sporego kroku do przodu... Musiała chociaż spróbować. Kto wie, być może obejdzie się jednak bez dalszego męczenia Wandy - i szukania tego potomka łowców? A skoro o nim mowa...
-Przy okazji, słyszeli może panowie cokolwiek o dziedzicu Van Helsinga? Podobno również jest teraz w Nowym Jorku, więc prawdopodobnie także zajmuje się tą sprawą, ale nie udało mi się ustalić na jego temat niczego konkretnego- dodała, marszcząc lekko czoło. Nie liczyła na wiele, ale skoro miała do czynienia z czarodziejami, to być może obracali się w podobnych kręgach do zabójców istot paranormalnych. Albo przynajmniej znali jakieś plotki.


Ostatnio zmieniony przez Invisible Woman dnia Pią Wrz 18, 2020 1:19 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Dracula

Dracula


Liczba postów : 56
Data dołączenia : 21/09/2014

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Nie Sie 02, 2020 3:03 pm

- Speaking of the Devil and he shall appear, miło nową osobę poznać jestem Hrabia Doctor Robert Henry Van Helsing  - Spojrzał na osoby z którymi było dość specyficzne spotkanie, już powoli się ściemniało a po udanym spotkaniu z kobietką która teraz będzie zbierać na jego informację, świat jest na tyle zwariowany że Brytyjczyk który poluje na najróżniejsze stworzenia jest czymś co rzadko się rzuca w oczy mimo, że czasy się nieco zmieniły nie zawsze miał szczęście w polowaniach ale spróbuje być po tej dobrej stronie.
- Zgadzam się z tobą rogaty diable, tylko nie zawsze uda się załatać a dzika magia zawsze może coś zmutować jak mamy te stworzenie co widzisz, ale cóż wtedy potrzeba czyścieli którzy w moim rodzie są od pokoleń, wszak bycie Van Helsingiem ma pewne repsekt w tym świecie, mój przodek zabił samego Króla Wampirów.  - Odparł swym brytyjskim północy akcentem, który bardzo przypomina akcent Sean Bean, przy tym jadł jabłko odkrawając nożem kawałek po kawałku.
- Co do samego potężnego wampira, po to tutaj jestem zjawiłem się z rodzinnych wysp na te ,,piękną” krainę by zatrzymać zło, które niestety mocno utrudnia wam życie tak że możecie mi pomóc w polowaniu albo zejść mi z drogi, a jeśli cię interesuje rogaczu moja rodzina dzięki rytuałowi jest można powiedzieć długo wieczna, wszak ukrywanie się w Indiach i szkolenie i przystosowanie się do pewnych możliwości, pomógłby mi przeżyć więc możesz u mnie wyczuwać nieco inne tento oraz specyficzny możliwości jakie ma mój organizm. -
Vlad ubrał się standardowe wyjście które dość długo nie zmieniał, jego garderoba dominuje w czerni oraz biel, stąd rzadko stara się wyróżniać na tle innych śmiertelników kolorami dość rzucającymi się w oczy. Jego ubiór składa się z z okularów, które zakrywały jego powieki oraz ich boki, czarnymi jak noc szkiełkami, a sam ubiór z wiekiem na wiek zmieniał się od drugiej 1900 roku jest to garnitur który został, ręcznie przędzione wełna wzmocnione szwy, niewidoczne nici. I oczywiście jedwabna podszewka, jego twarz przeważnie ukrywa za jedwabną czarną szmatką by uniknąć promieni słonecznych, jak i również nosi kapelusz typu Homburg, pod kożuchowym płaszczem który kołnierz zdobi  wilcze futro które dodaje szlachetności Hrabieniu, nosi białą koszulę przy której w kieszeni znajduje się kilka cygar, w jego kieszeniach w spodniach garniturowych nosi zapalniczkę typu zippo, oraz telefon, przy pasie znajduje się nóż myśliwski, rękawiczki wykonane z skóry kreciej, przy dłoni nosi zegarek omegi. A jego buty zostały podkute by miał wrażenie nieco większą oraz cięższą osobę, wszak w jego zawodzie się przydaje, w ręku trzyma torbę lekarską, a przy nim znajdują się dwie urodziwe Europejki, jedna trzyma w pokrowcu miecz rodowy oraz chronią się przed słońcem, z racji białej jak mleko karnacji przed słońcem. Oraz  jest przy nim jego wierny przyjaciel wilczur belgijski który pomaga mu w polowaniach, spojrzał się na całą grupę czekając na ich odpowiedź.
Powrót do góry Go down
Ramzes

Ramzes


Liczba postów : 57
Data dołączenia : 26/01/2019

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Nie Sie 09, 2020 2:23 pm

Irvin z umiarkowanym zainteresowaniem obserwował wzrastającą w Central Parku dżunglę. Nie był w żadnym stopniu botanikiem, ale rośliny, które dziarsko pięły się w górę ku słońcu nie przypominały niczego, co widział na ziemi. 'Ciekawe które z nich są trujące?' Wcześniej Central Park był ładnie zalesionym terenem zielonym. Po interwencji magów w wyrwę stał się placem z pojedynczymi drzewami, które nie zostały ożywione, albo anihilowane chaotyczna magią. Na ten moment, mogli by stać w deszczowych lasach Amazonii i detektyw nie zauważyłby większej różnicy. 'Do wydostania się na Piątą Aleję, przyda nam się maczeta' skwitował w myślach.
Gdy druid tłumaczył swoją hipotezę na temat wyrw i dokąd prowadzą, Ramzes kiwał jedynie głową na potwierdzenie. Słowa Lveliasa zgadzały się z jego własnymi przypuszczeniami. Był nawet z siebie trochę dumny, że jego teorie potwierdzał elf, mający na pewno większą wiedzę na ten temat.
- Cała ta chaotyczna magia będzie się coraz silniej wlewała do nas, im mniej będzie miała dróg wejścia. Zwłaszcza, że zbliżające się do siebie światy wydają się działać jak tłok - dodał Ramsey, upraszczając mistyczny żargon dla Cindy.
Stażystka najwyraźniej chciała odwzajemnić przysługę, bo słusznie zauważyła, że dwójka magicznych specjalistów wyglądała, jakby ich przeżuto i wypluto. Z ukłuciem zazdrości czarodziej obserwował, jak druid z każdą następną minutą odzyskiwał siły. Zwłaszcza przy imponującym pokazie mocy. Ramzes oddałby rękę za gorący prysznic, wygodne łóżko i dziesięć wolnych godzin, które wykorzystałby na sen.
Gdy temat zmienił się na wampiry dzięki jego własnemu ostrzeżeniu, Irvin oberwał faktami, jakich się nie spodziewał. Najwidoczniej ów wampir chciał się umówić na randkę zarówno z Lveliasem, jak i z Cindy. Nic dziwnego. Niektórzy krwiopijcy lubią używać swojego uroku, by zaciągnąć swoje ofiary w niekorzystne okoliczności, gdzie dużo łatwiej będzie się pożywić. To jednak wymaga pewnej prezencji i przyjemnej aparycji. Ramsey nie wyobrażał sobie, by podobną taktykę zastosował wampir wyglądający, jak jeżopies. W jego głowie momentalnie pojawiło się mnóstwo nieprzyjemnych pytań. 'Zaraz! Dlaczego kolczasty pies, chce zapraszać ludzi na randki? Co to za typ wampira? Co jest nie tak z Nowym Jorkiem?!' Odpowiedzią na ostatnie pytanie musiał być wysyp krwiopijców. Jeżeli przywódcą, o którym mówiła Susan, był szalony naukowiec/czarownik, to mógł być jakiś jego eksperyment.
- Myślę, że mógłbym pomóc - powiedział detektyw nawet nie wyjmując kiepa z ust. - Znam się nieco na wampirach i jestem niezły w magii krwii oraz zaklęciach lokalizujących - wyjaśnił, widząc okazję na dodatkowe wynagrodzenie.
Nagle obok niego wyrósł jak z pod ziemi wysoki Europejczyk. Gdy się odezwał, czarodziej aż podskoczył przestraszony. 'D'arvit!' Jakimś sposobem 3 osoby i pies zdołali się niepostrzeżenie i bez żadnego dźwięku przekraść przez zarośnięty Central Park i stanąć przy nich. Niesamowita skrytość. Oddziały specjalne, mogłyby się od Van Helsinga wiele nauczyć. Gdy zaskoczenie minęło, czarodziej zaczął wyczuwać znajomą mu aurę. Bardzo dobrze zamaskowaną, musiał to przyznać, ale jednak niewątpliwie mroczną. Słuchając łowcy wampirów, detektyw zaciągnął się dymem papierosowym i włączył do rozmowy.
- Niezły to musiał być rytuał, skoro twoja aura bardziej przypomina istotę martwą niż żywą. Mam nadzieję, że było warto i pomaga w polowaniach. Magia krwi, to nie zabawka - powiedział poważnie mag krwi, który kilka minut wcześniej, odpalił Lucky Strike'a używając właśnie magii krwi. Następnie zwrócił się do Niewidzialnej Kobiety - Czyli dziedzic Van Helsinga odnaleziony, jedno zadanie z głowy. Radzę uważać, bo chyba się trochę za daleko posunął w swoich polowaniach i nie do końca jest już człowiekiem - zakończył swoją analizę detektyw. W słyszanych zaś wszem i wobec myślach dodał 'dobrze chociaż, że nie wali emo gadek, jak to musiał się stać potworem, żeby na potwory polować.'
Powrót do góry Go down
Lvelias

Lvelias


Liczba postów : 114
Data dołączenia : 14/07/2016

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Sro Wrz 09, 2020 9:57 am

Lvelias westchnął głośno gdy Irvin zgodził się z jego teorią. Dosłownie można było zobaczyć jak z jego oczu znika jakaś iskierka nadziei. Po cichu liczył że mag dopowie jakieś „ale”, lub wskaże jakiś błąd w jego logice, który nie prowadziłby do tak makabrycznych wniosków. A tak miał niestety rację. Czasem nienawidził mieć racji.
Zaraz potem chciał jednak zaprotestować obawom co do swojego stanu, wstać szybko i rzucić jakimś budującym hasłem. Niestety zaraz po wstaniu zakręciło mu się w głowie i lekko zasłabł, tak więc zamiast „Nie skreślaj mnie tak szybko młoda damo”, wyszło mu bełkotliwe – Uhng… - po którym od razu opadł znów na siedzenie. – Dobrze, jedna wyrwa dziennie wystarczy… - odpowiedział gdy tylko przestało kręcić mu się w głowie, choć szczerze mówiąc wątpił by udało im się zamykać wyrwy jedna po drugiej w ciągu czterech kolejnych dni. Z drugiej strony nie mógł być pewien ile mają czasu. W skrajnym przypadku mógł im przecież zostać nawet tydzień. Z takiej perspektywy nawet te cztery dni wydawały się igraniem z losem.
Gdy masował sobie czoło, dopiero po chwili uświadomił sobie że jest o coś pytany przez Sue.
-Co? Ah tak… spróbowałem czegoś takiego i teraz przy odrobinie koncentracji… -druid podniósł wzrok na rozmówczynię i w tym momencie zauważył zbliżającą się właśnie istotę. – Jest za tobą. – odparł krótko.
Wyglądało na to że nieżywy przysłuchiwał się ich rozmowie od dłuższego czasu, bo dobrze znał temat. Nie było chyba sensu ukrywać teraz kart.
-W swoim świecie dysponuję ludźmi i środkami, które pozwoliłyby mi w najgorszym razie zlokalizować i zabezpieczyć wyrwy. Magia jest u nas powszechniejszą rzeczą niż tutaj. Chciałbym jednak by każdej z przygotowanych przeze mnie drużyn towarzyszył ktoś z tego świata dla uniknięcia… incydentów. W ten sposób szybko dowiemy się na czym stoimy, a my nabierzemy sił do walki. Przesłanie wici do waszych magów będzie chyba jednak kluczowe. Ktoś z was zna Stephena? Dawno go nie widziałem…
Druid zastanowił się czy na pomoc nie wezwać nawet samego Merlina. Razem badali wpływ tego zjawiska na Otherworld, więc był już wtajemniczony. Dla ochrony ich świata trzeba było zabezpieczyć Midgard. Stary czarodziej na pewno to zrozumie.
Lvelias nawet nie poruszył wątku wampirów w Nowym Jorku. Po pierwsze, na ogół miejscowymi potworami pozwalał zająć się lokalnej władzy. Po drugie, wzmożona aktywność krwiopijców może mogłaby nawet mogła wpłynąć na równowagę natury w większej skali, jednak na pewno nie aż tak jak unicestwienie rzeczywistości, tak więc należało wprowadzić jakieś priorytety. Jeśli po tym wszystkim rzeczywistość nadal będzie istnieć, a miejscowi bohaterowie nie poradzą sobie z problemem, będą prawdopodobnie mogli liczyć na pomoc druida.
-Z radością ustalę szczegóły z kim będzie trzeba, jednak z żalem muszę odmówić gościny. Prawdopodobnie nie dysponujecie prawdziwym zapleczem magicznym w waszej siedzibie. Lepiej do pracy przygotuję się w swojej warowni, do której zapraszam i ciebie, Irvinie. Powiedz, zwiedzałeś już kiedyś jakieś światy pozagrobowe? Oczywiście panie też zapraszam. O ile wyrażam chęć społecznej integracji wewnątrz własnej siedziby z panem, panie Hellsing, to mając świadomość mnogości praw jakimi posługują się istoty pańskiej aury, świadomie unikam słowa "zapraszam". - ostatnie zdanie dodał z prawdziwym szczerym uśmiechem. Nie brzmiało to jak sarkazm.
Mimo iż większość osób stała, on pozwolił sobie jeszcze na odrobinę siedzenia.
Powrót do góry Go down
Dracula

Dracula


Liczba postów : 56
Data dołączenia : 21/09/2014

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Sro Wrz 09, 2020 12:30 pm

Mam nadzieje że nikt nie ma przeciwko, że odpisze bez czekania na swoją kolej.

Vlad jedynie się uśmiechną w dłoni miał w razie czego parasolkę, by ochronić się przed słońcem z racji tego że nie jest przyzwyczajony do ciepłych temperatur oraz słonecznych pogód, raczej bardziej woli ponure dni w Europie. Poprawił swój kapelusz czekając aż Rogaty Diabeł się wypowie, by móc wejść w słowo, nie chciał być nie kulturalnym choć najchętniej by ich wszystkich po zabijał a potem znalazł drogę by skończyć te szaleństwo i głupotę, co dzieje się w NYC. - Nie, podziękuje raczej nie jest to moja dola ja przybyłem tutaj zwalczyć plagę wampirów, z czego co wiem damo.  - Zwrócił się swymi oczami jej piękną szyje by po chwili spojrzeć w niebieskie jak niebo oczęta. - Szukałaś mnie nie bez powodu, pewnie chcesz mojej pomocy? Więc może ruszajmy w jakieś bezpiecznie miejsce, gdzie omówimy twój plan i jak to widzisz? - Oparł się na lasce, czekając na jej odpowiedzieć nie był zainteresowany tymi osobami, które z łatwością by mógł zlikwidować a jeszcze był ciekaw jak smakuje ten mag, ale cóż mniejsza o to pierw trzeba zaradzić z problemem.
Powrót do góry Go down
Silk

Silk


Liczba postów : 76
Data dołączenia : 08/06/2018

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Sro Wrz 09, 2020 4:10 pm

Cindy skrzywiła się z niesmakiem, słysząc że oto ma przed sobą perspektywę spędzenia kilku najbliższych godzin przysłuchując się mniej luba bardziej poważnym dyskusjom druida i detektywa, odnośnie przelewania się rzeczywistości jednej w drugą i związanymi z tym potencjalnymi katastrofami. Od razu też doszła do przekonania, że lepiej zrobiłaby gdyby pozwoliła im natychmiast ruszyć w następną akcję. Nawet jeśli ta zapowiadała się jako kompletna klapa, zysk z tego byłby taki, że przynajmniej obaj bohaterowie nie mieli by sił na przerzucanie się argumentami, a ona z kolei nie musiałaby udawać że coś z tej wymiany zdań rozumie.
Panna Moon martwiła się trochę czy ów fakt nie oznacza przypadkiem że jest kiepskim materiałem na dziennikarkę? Wyobrażała sobie siebie, jak prowadzi wywiad z panem Ramseyem, po którym jedynym zdaniem jakie sama potrafiła sformułować, było „nie rozumiem o czym on kadzi”. Teoretycznie stażystka mogłaby mieć na swoje usprawiedliwienie to, że w odróżnieniu od większości swoich koleżanek po fachu, ona nie miała czasu by przygotować się odnośnie materii w jakiej prowadzi reportaż, ale ta myśl jakoś jej nie pocieszała. Fakt iż do czegoś takiego jak teorie głoszone przez Lveliasa przygotować się w ogóle nie sposób, również niewiele pomagał. Ciągłe szukanie wymówek i usprawiedliwień nie stanowiło żadnego rozwiązania. Na przykład taka Tiffany radziła sobie świetnie, bez względu na to czy pisała o wampiryzmie, niuansach egzotycznych filozofii, polityce, czy teoriach molekularnych.
Co ciekawe Susan Storm uznała że wysłuchanie tego co ma do powiedzenia dwójka magów może przynieść sporo korzyści, choć jak sama przyznawała ona jest tu jedynie posłańcem, a co za tym idzie sama bohaterka nie koniecznie musiała podzielać zdanie jakie wygłasza. .
- Radziłabym uważać, bo jak ich pani nakarmi własną ciekawością, może być potem trudno kazać się im zamknąć. - Zauważyła Cindy, po tych kilku momentach spędzonych wspólnie z druidem i panem Ramseyem, zauważając że oboje są dość skorzy do popisywania się swoją wiedzą, nie pogardzając przy tym szerszym gronem słuchaczy.
Skoncentrowana na swoich rozmówcach i próbie choć zgrubnego ułożenia sobie w głowie tematów z jakimi się zmaga, Silk początkowo zupełnie nie zauważyła Draculi, niespodziewanie wracającego w okolice Central Parku.
Stażystka nie skojarzyła też że nowo przybyły jest tym o którym przed chwilą wspominali jej rozmówcy. Nie miała zresztą ku temu okazji, jako że w jej głowie od razu pojawiła się inna, oskarżycielska myśl.
- Chwila! Gdzie jest Tiffany, ty obleśny zbolu! - Krzyknęła Silk, zdając sobie sprawę że nieznajomy chwilę wcześniej oddalał się w nieznane, mając jej koleżankę przy swoim boku, przy czym panna Hravecki z pewnością nie planowała że jej randka tak szybko się zakończy. A już na pewno nie była kimś kto pokornie wróci do domu z niczym. Chyba że zostanie do tego zmuszona, przy czym biorąc pod uwagę krótki upływ czasu, z pewnością nikt tu nikogo nie przekonał przy pomocy samych słów. Cindy też nie zamierzała bawić się w monotonne przesłuchania.
Zaatakowała bez ostrzeżenia, najpierw strzelając w kierunku Draculi pajęczą siecią, a następnie, jakby wreszcie przypominając sobie ze ma do czynienia z wampirem, sięgnęła po broń w postaci drewnianego kołka i tak uzbrojona skoczyła w kierunku swojego przeciwnika. Na szczęście, dzięki Lveliasowi, wszelkiej maści gałęzi miała ręką aż nadmiar, a co więcej wszystkie one zawierały w sobie sporo magii, choć stażystka pożałowała że pojęcia nie ma jak wygląda osika. Pozostawało jej mieć nadzieje że ten który porwał Tiffany również tego nie wie.
Powrót do góry Go down
Invisible Woman

Invisible Woman


Liczba postów : 198
Data dołączenia : 03/07/2012

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Pią Wrz 18, 2020 2:33 pm

Wzrok Invisible Woman przesuwał się pomiędzy magami, kiedy dyskutowali na temat wyrw - a na jej twarzy odmalował się wyraz wahania w momencie, kiedy druid spróbował podnieść się z miejsca, a następnie od razu na nie opadł. Chciała nawet zaproponować mu pomoc - albo przynajmniej zapytać o to, czy wszystko było dobrze, co byłoby głupie, bo odpowiedź wyraźnie brzmiała "nie", ale... Mężczyzna sam doszedł do wniosku, że powinien jednak odpocząć chwilę dłużej. Rozsądnie.
-Brzmi jak paru moich znajomych...- odparła z kolei na wskazówkę od stażystki. Tak, Sue miała doświadczenie z tym typem rozmówcy, choć najczęściej trafiała nań w towarzystwie naukowców, nie magów. Stephen na ogół nie mówił aż tak dużo, a Wanda podchodziła do takich spraw w dużo bardziej praktyczny sposób... Być może dlatego, że jej magiczne moce opierały się na wrodzonych zdolnościach w pierwszej kolejności, a na wyuczonej wiedzy w mniejszym stopniu?
Wyglądało też na to, że Susan nie była jedyną mającą poważne wątpliwości natury moralnej odnośnie nieumarłego psa podrywającego... Humanoidy. Jej spojrzenie na moment przeskoczyło ku Irvinowi, ale prawdę mówiąc nie miała już nawet siły odpowiadać na jego - i tak retoryczne - pytania. Choć mogłaby. Z Nowym Jorkiem "nie tak" było sporo, co mogła potwierdzić jako wieloletnia mieszkanka miasta... Zamiast tego ograniczyła się jednak do posłania magowi zmęczonego, lecz wyrażającego łączenie się w niedowierzaniu spojrzenia - i skupiła się na istotniejszych kwestiach...
... Czyli przede wszystkim na tym, że najwyraźniej jej nowy znajomy mógł pomóc ze zlokalizowaniem tego konkretnego wampira oraz wspomnianego przez nią dziedzica - a może i ogółem w usunięciu problemu okupacji Brooklynu. To zdecydowanie zwiększało priorytet zabrania go do Avengers Tower. Oczywiście kobieta w dalszym ciągu zamierzała dać mu czas na odpoczynek, ale rozmowa sama w sobie nie powinna chyba być bardzo wycieńczająca, a od tego mogli zacząć - podczas gdy zaklęcia poczekałyby te kilka godzin.
Tyle że Arcydruid najwidoczniej również mógł coś w kwestii krwiopijców poradzić - i to w trybie natychmiastowym, jak się okazało. Sue zmarszczyła czoło, a następnie obróciła głowę, aby - zgodnie ze słowami mężczyzny - spojrzeć przez ramię za siebie... A następnie aż drgnęła z zaskoczenia, oczywiście wciąż utrzymując się kilka centymetrów ponad powierzchnią ziemi. Owszem, zaraz za nią znajdował się osobnik, który nawet z wyglądu bardzo pasował na wampira... Choć psa nie przypominał. Ani jeża. Chyba że umiał zmieniać swoją postać - co by akurat wiele wyjaśniało... I trochę uspokoiło jej dylematy moralne.
Susan nie była natomiast pewna dlaczego ktoś taki miałby chcieć im pomóc - albo nawet się przed nimi ujawnić. Najwyraźniej nie przybył sam, towarzyszyły mu dwie kobiety - i pies, być może jakieś powiązanie do tego, o czym wcześniej mówiła Cindy? - więc... Może chciał ich zaatakować? Tyle że w takim wypadku stracił element zaskoczenia, co nie świadczyłoby dobrze o kwestii jego inteligencji...
A potem potencjalny wampir się przedstawił - i czoło Sue zmarszczyło się jeszcze wyraźniej, nim jej wzrok przeskoczył po kolei ku Irvinowi, Lveliasowi, a na koniec Cindy... Jak gdyby szukała w ich wyrazach twarzy potwierdzenia, że to faktycznie z nim mieli do czynienia. Tyle że najwidoczniej nie musiała się tak wysilać - bo obaj mężczyźni odnieśli się do tej kwestii praktycznie wprost, na głos, choć druid nieco bardziej subtelnie.
Martwa istota, magia krwi... Niepokojące, choć Susan spotykała już w swojej karierze osoby, które - według wszelkiej logiki - powinny być tymi ogólnie rozumianymi "złymi", a jednak walczyły po stronie dobra. Z tego co wiedziała, nawet S.H.I.E.L.D. zatrudniało kilka tak zwanych potworów. Mimo to w tym momencie Invisible Woman bardziej ufała osądowi osób, o których wiedziała, że współpracowały z Avengers - i które pomagały w walce z kryzysem - a te informacje... I sugestia, że dziedzic, jak wampiry, nie mógł wkraczać do czyjejś siedziby bez otrzymania zaproszenia... Wszystko to razem brzmiało niepokojąco. I Sue nie zamierzała tego lekceważyć.
Kobieta kiwnęła więc głową na znak, że przyjęła te wskazówki do wiadomości, po czym instynktownie skrzyżowała ramiona na piersi. Jednocześnie odlewitowała nieco na bok, aby nie znajdować się bezpośrednio pomiędzy obiema grupami, tylko móc swobodnie obserwować obie - mając magów i stażystkę po lewej, a łowcę i jego miniaturowy orszak po prawej. Akurat zdążyła to zrobić, gdy ten ostatni zwrócił się do niej.
-To zależy. Najlepiej chyba będzie, jeżeli zgłosi się pan do Avengers Tower, ktoś tam pana podejmie. Wygląda na to, że my wybieramy się teraz do magicznej warowni. Herbie przekaże drużynie wszystko to, czego się tutaj dowiedziałam- kiedy tylko skończyła mówić, gdzieś z jej osoby dobiegł lekko przytłumiony, ale możliwy do wychwycenia głos wspomnianego AI:
-Już się robi- po usłyszeniu tych słów natomiast Susan kiwnęła ponownie głową, dorzucając jeszcze ciche podziękowanie dla sztucznej inteligencji. W ten sposób Avengers otrzymali wszystkie dotychczas poznane informacje na temat wyrw, a także zostali uprzedzeni o możliwym kontakcie ze strony Van Helsinga... Oraz o potencjalnym problemie z nim związanym. Sue wierzyła w inteligencję swoich towarzyszy.
Wszystko byłoby więc... Może nie "dobrze", bo sprawy wcale nie prezentowały się najlepiej, ale przynajmniej "zgodnie z przewidywaniami" - gdyby w tym momencie nie odezwała się Cindy. Sue spojrzała ku niej z zaskoczeniem i niezrozumieniem, nie spodziewając się tego nagłego wybuchu... Ani tym bardziej sieci, która poszybowała ku Van Helsingowi zaraz po słowach dziewczyny. Prawdę mówiąc akurat tym nie była nawet zdziwiona - nie po pierwszym szoku.
Nie zastanawiając się wiele - i ledwo rejestrując fakt, że Cindy bardzo szybko sięgnęła po gałąź, dowodząc tym samym posiadania przez siebie iście pajęczych refleksów - Invisible Woman zareagowała instynktownie... A mianowicie rozluźniła ramiona i wzniosła jedną dłoń ku niebu, stawiając pomiędzy obiema grupami lekko zabarwioną - prawie przezroczystą, ale nie do końca - ścianę. Rozciągnęła ją na boki i w górę na tyle daleko, aby nikt nie mógł natychmiast jej ominąć, tylko potrzebował do tego przynajmniej kilku sekund, w trakcie których pozostali mogliby coś zrobić. Oczywiście łatwiej byłoby posłużyć się po prostu kulistymi polami siłowymi, ale kobieta nie chciała sprawiać wrażenia, jakby starała się kogokolwiek uwięzić... Jak długo nie było to konieczne, a ona nie wiedziała do końca co się działo i dlaczego. Susan zadbała również o to, aby blokada była miękka i elastyczna, pozwalając Cindy się od niej gładko odbić, zamiast robić jej krzywdę. Co prawda oznaczało to, że dziewczyna tak czy siak mogła wygiąć ścianę i zderzyć się z Van Helsingiem, ale powinno to nastąpić stosunkowo... Lekko. Bezpiecznie dla obojga.
-Moment. O jakiej Tiffany mowa i co się z nią stało?- spytała, spoglądając w pierwszej kolejności na Cindy. Jeżeli mieli tu do czynienia z jakąś ofiarą - a umysł Susan już podsuwał jej różne wizje, nakarmiony informacjami od obu magów - to logika sugerowała, że najpierw powinna zapytać o nią stażystkę. Oskarżającą. Nie osobę, która potencjalnie zrobiła jej krzywdę... O ile istniały na to jakiekolwiek dowody.
Powrót do góry Go down
Ramzes

Ramzes


Liczba postów : 57
Data dołączenia : 26/01/2019

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Nie Wrz 27, 2020 11:21 am

- Z zaświatów miałem kiedyś okazję ujrzeć na własne oczy królestwo Heli, choć niechętnie bym tam wrócił - odpowiedział Lveliasowi, zaciągając się papierosem. - Z przyjemnością zaś odwiedzę Tir na nog. Słyszałem wiele dobrego!
Ramsey wiedział, że z istotami pokroju Hrabiego trzeba postępować ostrożnie i eskalacja jest bardzo możliwa. Czego się zupełnie nie spodziewał, to kierunek, z którego przyszła. Z tego, co detektyw zdążył zauważyć, to Cindy był skłonna do pochopnych działań, ale nie do bezmyślnej agresji. Tym bardziej zaskoczyła go wystrzelona w van Helisnga sieć. Odruchowo przyzwał do ręki swój runiczny rewolwer i przygotował do potencjalnej walki. Z uznaniem zauważył pomysłowość dziewczyny, która urwała najbardziej przypominającą kołek gałąź. W walce z wampirami dobrze jest mieć broń, mogącą przebić serce poczwary. Chociaż jeśli nieumarły europejczyk jest tą samą istotą, której aurę, Irvin wyczuł na ulicy, to problematyczne będzie zbliżenie się na tyle by móc ten kołek wbić.
- Chwila, zaraz! Co się dzieje? Dlaczego walczymy?
Czarodziej odzyskiwał siły dużo wolniej niż druid, który z każdą chwila spędzoną pośród drzew wyglądał coraz lepiej. Dlatego Ramzes z ulgą odetchnął na widok pola siłowego, które pojawiło się między żywymi, a umarłym i jego świtą. Zawsze lepiej jest najpierw spróbować pokojowego rozwiązania. Zwłaszcza, jeśli to niepokojowe może się skończyć jego wybebeszeniem.
- Zanim rzucimy się sobie do gardeł - zerknął na van Helsinga i przełknął ślinę, - może damy szansę Hrabiemu odpowiedzieć na oskarżenia - zwrócił się do wszystkich Ramsey. 'Dopiero, gdy ta odpowiedź będzie niezadowalająca, spalimy go na popiół.' Jego ton głosu i słowa sugerowały, że detektyw stara się być dyplomatyczny, ale tego nie potrafi.
Powrót do góry Go down
Lvelias

Lvelias


Liczba postów : 114
Data dołączenia : 14/07/2016

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Czw Paź 15, 2020 1:36 pm

Lvelias odetchnął z ulgą gdy Sue poinformowała ich że Avengers otrzymali już należący się im raport z dzisiejszego dnia. Elfowi oszczędzono zatem łażenia, załatwiania, dogadywania, oraz tłumaczenia wszystkiego przynajmniej jeszcze jeden raz, a na jednym tylko razie na pewno by się nie skończyło. Tymczasem pani Storm załatwiła to wszystko jednym zdaniem. Lvelias był pod wrażeniem. Kto powiedział kiedyś że odpowiednio zaawansowana technologia nie różni się niczym od magii? Lvelias osobiście uważał że ten ktoś był w sporym błędzie. Magii na ogół uczy się jeden człowiek przez długi okres czasu, aby zyskać moc dostępną tylko dla niego. Technologii uczy się człowiek przez długi okres czasu, aby cała jego rasa zyskała tę odrobinę wiedzy mocy, jaką zdobył. Technologia była w oczach druida niczym przedziwna kolektywna magia, która dzięki garstce zgłębiających ją, dostępna jest całemu społeczeństwu. W pewnym poetyckim sensie było to dużo bardziej magiczne od prawdziwej magii.
-Uch, współczuję. Ja tam staram się trzymać z daleka od wszystkich dziesięciu światów. Postawienie stopy na jednym z nich zawsze zwiastuje masę problemów. Bez urazy.
Druid nie od wszystkich otrzymał odpowiedź twierdzącą, ale uznał że sprawa w Central Parku została już zamknięta, więc rozpoczął otwieranie portalu. Obrysował ręką kontur szerokiego koła w powietrzu, a tam gdzie przejechał palcem pozostawała jakby utrzymująca się w locie smuga zielonej cieczy. Już miał zamknąć okrąg, gdy Cindy skoczyła znienacka na nie-wampira, Sue postawiła barierę i ogólnie wybuchło małe zamieszanie. Lvelias odruchowo odwrócił się na nogach, zwarty i gotowy do działania. Dopiero po kilku sekundach zorientował się, że nie dokończył tworzyć obrysu portalu i zielonkawa smuga pognała za jego palcem dookoła jego osi. Odruchowo spróbował ją strzepnąć, co spowodowało powstanie unoszącego się w powietrzu bohomazu. Gdy okazało się że sytuacja jeszcze nie eskalowała na tyle by zanosiło się na większą konfrontację, wrócił dyskretnie do dokończenia portalu. Poprowadził więc prostą najbliższą drogą aby zamknąć obrys. Momentalnie rozbłysło nieśmiałe zielone światło a przez obrys portalu zobaczyć można było przejście do innego świata. Krajobraz mógł na pierwszy rzut oka skojarzyć się ze szkockim krajobrazem. W oczy rzucało się jezioro, nad którym wisiała gęsta mgła. Otoczone było ono ze wszystkich stron gęstym lasem, a zaraz za nim majaczyły szczyty jakichś łańcuchów górskich.
Problem stanowiło jednak to, że portal w żadnym mierze nie przypominał teraz okręgu. Szczerze mówiąc, to nie znajdował się teraz nawet w jednej płaszczyźnie i przypominał raczej pofalowaną wstęgę, albo zegary na obrazie Salvadora Daliego. Patrzenie na dwa załamujące się pod takimi nienaturalnymi kątami światy mogło przyprawić o ból głowy. Druid jednak niezrażony tą porażką wytarł dłonie w szatę i wrócił do śledzenia wydarzeń.
-O, teraz nagle mi wierzysz że ten człowiek może być niebezpieczny? – zarzucił Cindy z wyrzutem.– A tak poza tym to nie poleciłem ci przypadkiem jej pilnować? Może po prostu randka im nie wyszła? Twoja koleżanka nie zdawała się być taką która toleruje uczestnictwo w czworokątach.
Powrót do góry Go down
Dracula

Dracula


Liczba postów : 56
Data dołączenia : 21/09/2014

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Wto Paź 20, 2020 8:41 am

Vlad jedynie się uśmiechnął na ten cały atak wszak nawet jeśli kobieta, by miała możliwości to i tak ciężko by było zabić samego Króla Wampirów, to też jedynie na co się przygotował to zgiął kolana i na uniki nie chciał jej likwidować, a przynajmniej nie teraz. Gdy Blondyneczka postawiła się w jego obronie, od razu był przygotowany na całą historię bo domyślał się że będą go przesłuchiwać, to też wygłosił mowę przy tym gestykulując.
- Otóż się uspokój bo twoja koleżanka poczuła się źle po restauracji i odprowadziłem ją do domu, a dokładnie zamówiłem jej transport i może się spotkam z nią innym razem. Więc jeśli chcesz kogoś obwinąć to zrób to na siebie, bo niby z ciebie taki bohater a już czujesz że grunt wali się pod nogami, atakujesz kogoś kto podaje ci pomocną dłoń? - Spojrzał na swoje dwie kochanki i jedynie wskazał gest i poszły do hotelu, nie chciał je narażać z racji tego że nie na każdego przygotowanego Wampira to ostateczności, na wszystko można być gotowy szczególnie Bohater całej Ruminii i możliwe że Europy co uratował chordę zawodowych żołnierzy pochodzenia Muzułmańskiego, przed najazdem na Europem co by się na pewno skończyło fatalnie.
Powrót do góry Go down
Silk

Silk


Liczba postów : 76
Data dołączenia : 08/06/2018

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Czw Paź 22, 2020 11:09 am

Silk nie miała pojęcia jak walczyć z wampirem. Wszystkie jej dotychczasowe osiągnięcia, sprowadzały się do łapania drobnych złodziejaszków, przeszkadzania wandalom, poskramiania zapędów agresywnych osobników, dla zabawy lubiących dokuczać słabszym, czy ratowania ludzi w niebezpieczeństwie, co akurat z samą walką nie miało wiele wspólnego. Ale wampir? Szczerze mówiąc, Cindy do dnia dzisiejszego nawet nie dawała wiary w ich istnienie. Zarówno te romantyczne jak i krwawe historie z krwiopijcami, stażystka uznawała za wymysł wyobraźni, stworzony na potrzeby rynku rozrywki. Przede wszystkim nie chciało jej się wierzyć, że ludzie potrafiliby egzystować obok rasy przydatnej niczym komary, a do tego usposobionej przyjacielsko na podobieństwo rekinów. Takie istoty jeśli chciałyby przetrwać, powinny siedzieć głęboko ukryte w swoich jaskiniach i nie wystawiać z nich nosów, by nie drażnić świata swoją obecnością. Natomiast ten tu, hrabia Robert Jakiśtam, wszem i wobec rozgadującym o swoim rodowodzie i o tym jak ważną szychą jest z tego tytułu, wydawał się być osobnikiem całkowicie nieprzystosowanym do egzystencji. Zdaniem Cindy wampir aż się prosił by ktoś wreszcie przebił go tępym kołkiem i sprawił że się zamknie. Niestety je samej owa sztuka po prostu nie wyszła.
Rozpędzona bohaterka nawet nie zauważyła kiedy wpadła w niewidzialną barierę, swoim działaniem przypominającą trochę galaretowatego gluta. Silk najpierw poczuła że całym ciałem wkomponowała się w owe coś, a następnie siłą sprężystości została wyrzucona z tajemniczej masy, lądując kilka metrów prze zaimprowizowaną ścianą. Tym samym straciła cały element zaskoczenia, co biorąc pod uwagę że Dracula nie wykonał żadnego uniku ani innej kontry, zaskakująco łatwo pozwalając trafić się siecią prosto w twarz, naprawdę mogło przechylić szalę zwycięstwa na korzyść stażystki.
- Ej! – Z nieukrywaną pretensją, Silk spojrzała w stronę Susan, łatwo zgadując iż to ona stoi za stworzeniem niewidzialnej bariery. Nawet nie mając na to żadnych dowodów, Cindy była przekonana że pan Ramsey jest po jej stronie, a gdyby to druid chciałby się wtrącić, zamiast z galaretką zderzyłaby się z jakimś żywopłotem.
Stażystka starała się opracować dla siebie jakaż zastępczą strategię. Była w stanie że bez trudu wejść na dowolny budynek, ale nie dawało jej to pewności iż z równą łatwością wdrapie się na cos co jest przeszkodą z zagęszczonego powietrza. Poza tym przebicie serca hrabiego, w tym momencie wydawało się być sztuką dość karkołomną. Być może dałoby się go wepchnąć na jednego z licznych Lveliasowych przewołańców, licząc na to że mości Robert sam się odpowiednio nadzieje na ostrą gałąź, jednak w obecnej sytuacji najwłaściwszym wydawało się podjęcie negocjacji.
Szczególnie że argumenty jej oponenta były tak słabe iż przewracały się od samego patrzenia. W swoim alibi wampir zdawał się sięgnąć do podręcznika dla początkujących kryminalistów, wybierając z niego pierwsze z brzegu rozwiązanie. „Źle się poczuła, to ją zostawiłem samą sobie i nie wiem co się z nią działo potem”. Kto normalny tak robi?
- Oddaliłeś się z Tiff piętnaście minut temu! – Krzyknęła Cindy, przekonana iż tym jednym stwierdzeniem zadaje kłam całemu tłumaczeniu hrabiego. Wychodziło na to iż romantyczna randka Roberta i dziennikarki polegała na sprincie do najbliższej burgerowni i jedzeniu na czas. Nic dziwnego że jej przyjaciółka po wszystkim źle się poczuła. I na pewno miała prawo być rozczarowana. W swoim zeznaniu wampir zapomniał tylko dodać, iż sama taksówka pojawiła się na miejscu za sprawą magicznego teleportuj, a jego po prostu zassało tu z powrotem. A może hrabia chciał by ona uwierzyła że w czasie gdy sama przeszła kilka kroków na miejsce magicznej batalii i wymieniła po piec zdań z druidem, detektywem i Susan, gdzieś poza Central Parkiem minęło kilkanaście godzin?
Na wszelki wypadek stażystka spojrzała w kierunku druida, z niewypowiedzianym pytaniem, czy poza zaginaniem przestrzeni jego magia może też wpływać na postrzeganie czasu.
Powrót do góry Go down
Invisible Woman

Invisible Woman


Liczba postów : 198
Data dołączenia : 03/07/2012

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Nie Lis 01, 2020 7:00 pm

Susan była w pełni świadoma tego, że inne osoby wokół niej również zareagowały na nagłe wkroczenie Cindy do akcji. Nie wiedziała co prawda do końca jak bardzo pomocni będą obaj magowie w sytuacji, gdyby miało dojść do starcia - nawet jeżeli Arcydruid najwyraźniej odzyskał przynajmniej część sił do tego stopnia, aby otworzyć dla nich portal... I naprawdę nie chciała musieć się o tym przekonywać, o ile tylko byłoby to możliwe... Ale w ostateczności ona sama przyzwyczajona była do pozostawania w defensywie, więc w jej głowie tworzyły się już wstępne plany - zakładające głównie chronienie sojuszników polami siłowymi. Wyglądało na to, że przynajmniej jeden z nich powinien być w stanie kontrolować roślinność zza bariery. Drugi trzymał już w ręce broń palną, co trochę komplikowało sprawę, ale z kolei Cindy najprawdopodobniej nie potrzebowała żadnej osłony... Jeżeli tylko przypominała te pająki, z którymi Invisible Woman miała do tej pory do czynienia. Innymi słowy, ich szanse nie wyglądały wcale aż tak źle, nawet jeśli nie znali jeszcze możliwości potencjalnych przeciwników.
Tyle że ten etap przygotowań zakończył się bardzo szybko - i zrobił miejsce następnemu, a mianowicie wyjaśnieniom i uwagom z każdej strony. Przynajmniej tyle dobrego, że - wbrew jej przewidywaniom - nie doszło do tego zderzenia przez barierę, bo kontakt fizyczny mógłby natychmiast położyć kres rozmowom i opcji polubownego załatwienia sprawy... W zależności od tego, jak gwałtowny charakter posiadał Van Helsing.
Spojrzenie kobiety płynnie wędrowało od jednej osoby do drugiej - pomiędzy tymi, którzy właśnie się odzywali - lecz pozostawała czujna i co chwilę zerkała również ku łowcy wampirów i potencjalnemu wampirowi - lub inaczej przeklętemu - w jednym. O Irvina i Lveliasa najwyraźniej martwić się nie musiała; choć obaj okazywali gotowość do walki, to w oczywisty sposób do niej nie dążyli... No, przynajmniej ten pierwszy z nich, bo nie mogła być całkowicie pewna w przypadku Arcydruida... Ale i Cindy uspokoiła się na tyle, aby zostać przy rzucaniu oskarżeń.
Które... Miały sens. O ile dziewczyna się nie myliła i faktycznie minęło piętnaście minut od momentu, gdy Van Helsing oddalił się z jej koleżanką - to dotarcie do restauracji, prawdopodobnie zjedzenie w niej czegoś, poczucie się źle dopiero po fakcie, a następnie złapanie taksówki w centrum miasta... Brzmiało jak opowieść kompletnie wyssana z palca. A Susan była skłonna założyć, że Cindy wcale nie straciła poczucia czasu, bo ona sama przybyła tutaj dopiero co, krótką drogę przemierzyła szybko, a do tego wiedziała dzięki informacjom pobranym jeszcze w trasie od Visiona, że cała akcja w parku wydarzyła się praktycznie w mgnieniu oka. Znane jej fakty pokrywały się więc z tym, o czym mówiła stażystka. Nawet jeżeli nie był to dokładnie kwadrans, tylko - na przykład - dwadzieścia minut, to takie szczegóły niczego nie zmieniały. Dla pewności Sue zerknęła na twarze obu magów, szukając na nich poparcia dla wersji wydarzeń prezentowanej przez Cindy, po czym ponownie skupiła się na Van Helsingu, a w szczególności na mowie jego ciała, po pozycji jego kończyn czy napięciu mięśni starając się ocenić co stanie się dalej.
Tyle że - zamiast dalej się tłumaczyć czy stanąć do walki - mężczyzna najwidoczniej zdecydował się najpierw odesłać gdzieś swoje towarzyszki. Co... Mogło oznaczać dla nich jeszcze większą przewagę liczebną w razie walki, owszem, lecz z większym prawdopodobieństwem przekładało się na późniejszy atak z zaskoczenia lub nawet sprowadzenie posiłków Van Helsinga. Nie, żadna z tych opcji się Invisible Woman nie podobała, w związku z czym kobieta zareagowała natychmiast. Jej wzniesiona dłoń przesunęła się ku zewnętrznej w tak naprawdę niepotrzebnym, lecz instynktownym geście - a w tym samym momencie jej pole siłowe wzrosło i wygięło się w taki sposób, aby odciąć drogę oddalającym się kobietom i uwięzić je wraz z Van Helsingiem w sporych rozmiarów bańce o nieregularnym kształcie. Bariera w dalszym ciągu była dość elastyczna, aby nie zrobić im krzywdy - bo w końcu ich... Pracodawca? Wyrażał chęć do rozmowy i nie okazywał w gruncie rzeczy agresji... Ale nie zmniejszało to jej wytrzymałości.
-Piętnaście minut to naprawdę mało czasu na zrobienie tego wszystkiego. Jest pan pewien, że tak to właśnie wyglądało?- pomimo że pytanie nie było wcale sarkastyczne czy pełne niedowierzania, to Susan i tak subtelnie poparła swymi słowami wersję Cindy... Jednocześnie powoli opadając na trawę, aby nie musieć dzielić uwagi pomiędzy własne lewitowanie oraz to główne pole siłowe. Tak jak i jej koncentracja, jej wzrok również skupiał się teraz właśnie na tej barierze... A w jej głowie formułował się pewien pomysł.
Nie podobał jej się i to bardzo, ale... Miał sens. I mógł sporo wyjaśnić. A ona wiedziała co robiła i potrafiła być ostrożna - nie wspominając już o tym, że znajdowała się tuż obok, więc mogła przez cały czas kontrolować sytuację i przestać natychmiast, gdy tylko okaże się to konieczne. Jej bariery z natury przepuszczały tlen, co powinno być dla wszystkich zebranych oczywiste, skoro przed chwilą sama spędziła dłuższą chwilę ściśle jedną z nich otoczona - a oddychała bez problemu. Tyle że niektóre istoty nie musiały tego robić. Nie miały takiej potrzeby, potencjalnie od dawna - więc mogły nawet już o tej jakże ludzkiej konieczności nie pamiętać. I to właśnie warto było zbadać... Aby poprzeć lub w pewnym stopniu obalić teorię magów.
Niechętnie, lecz umiejętnie, Sue zmodyfikowała swoją bańkę w taki sposób, aby powietrze nie mogło się przez nią przedostawać. Najbardziej szkoda jej było w tym wszystkim psa, bo zwierzę raczej nie mogło być wampirem czy innego rodzaju nieumarłym, ale... W myślach kobieta powtarzała sobie, że kiedy tylko zauważy negatywne efekty swoich działań, od razu przestanie. W środku wciąż znajdował się zapas tlenu, ale krótka rozmowa powinna dać im dość czasu na zobaczenie wyników. Lub właśnie nie. A przemawiający Van Helsing powinien pewnie pierwszy zacząć zdradzać jakieś oznaki dyskomfortu.
Powrót do góry Go down
Dracula

Dracula


Liczba postów : 56
Data dołączenia : 21/09/2014

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Pon Lis 02, 2020 12:53 pm

Oderwał z twarzy sieć, która trafiła go w policzek, mogło to nieco komicznie wyglądać a niestety Dracula nie odczuwa pewnych rzeczy jak człowiek to też jego reakcja może być opóźniona czy to na ból, czy inne ,,nie przyjemności”. Spojrzał po kobietach był dość solidnie ubrany, więc nie martwił się o promienie słońca. A nie zamierzał grać kartą ,,ofiary” to że grał, słabszego niż jest to tylko zabawa, której mało kto potrafi czytać.
- Nie powiedziałem że zjedliśmy, po prostu w czasie drogi poczuła się słabiej twoja koleżanka to też dałem jej numer swój, umówiłem się kolejnego dnia na spotkanie. Jeśli mi nie wierzy zadzwoń do niej na pewno odbierze, bo nie rozumiem co to za czasy że każdego można posądzać o zło, bez dowodów? -  Odpowiedział przy tym się uśmiechając, wiedział że nie są go w stanie skrzywdzić, wszak jest mistrzem gier psychologicznych nie ma żadnego problemu by ich złamać jeśli będzie to taka potrzeba, wystarczy że zagrają w jego grę co pewnie to zrobią, wszak ma największą z tej dwójki wiedzie na temat potworologi, a mniejsza o to teraz trzeba poruszyć pierwszy pionek spojrzał na Blondynkę przechyliło 45 stopni głowę oraz się do niej uśmiechną, by potem wyprostować swoją dość sporą sylwetkę niczym na baczność.
-Wydaje mi się też że nie macie doświadczenia walczenia z ,,potworami”, to też przybyłem z nie przyjemnej Europy do waszego… kraju, by wam pomóc tak że uszanujcie prawo gościnności zamiast, atakować mnie może przyjmiecie moją pomocną dłoń. - Gdy Blondynka skieruje swe oczęta w jego ciemne oczy, spróbuje wpłynąć na jej głowę by zgodziła się z tym co mówi i postanowiła pójść w jego stronę a przy okazji może łatwiej będzie współpracować jak będzie widzieć w nim bohatera. Wskazał dłonie do góry jak by pokazać że nie ma złych zamiarów chce zrobić swoje, wrócić na swoje kochane wyspy z których będzie mógł spokojnie zając, się badaniami i zarazem nie mieć żadnych buntów iż kiedyś to ludzie się bali wstąpić, teraz jak jest niczym duch opętanym miejscu, który próbuje tak wyjść by nikt tego nie zauważył i może kiedyś mu się uda. Cóż nawet jeśli będzie próbować odciąć powietrze to na Vlada to nie podziała iż jest nie umarłym, to że w jego żyłach teraz płynie ,,krew" to nie oznacza że jest jakaś możliwości go skrzywdzić, a tym bardziej doskonale wiedział że w tych czasach każdemu, wydaje się że zna się na wszystkim to życzył powodzenia by przebić ci się przez grubą skórę i trafić na oślep jego serce.
-Więc drogie panie, może udajmy się w bardziej spokojniejsze miejsce, by omówić daną sytuację i problemy, to będę w stanie pomóc zamiast obrzucać się gównem i sądzić kogoś nawet go nie znając? - Spojrzał na zegarek, by wiedzieć kiedy będzie mógł żyć nieco spokojnej, w razie czego w swojej torbie lekarskiej nosi parasolkę, jedynie co jest bolesne to promienia słońca, tak to ,,Robert" może sobie spokojnie żyć, na dzień jeśli rzecz jasna będzie uważać. Przynajmniej miał takie doświadczenie z wcześniejszych lat w Europie, chociaż Anglia... cóż to były za czasy zawsze ponura pogoda wiele kultur jakby być na Szwedzkim Stole i jeść ile chcesz, piękne czasy Vladowi na pewno to brakowało jak to że od średniowiecza nie czuł miłości takiej prawdziwiej, wiadomo każda ludzka istota ma w głowie tą cielesności z drugim człowiekiem, a raczej nie odczuwał tego jako miłości, wiadomo wiele osób by mu zazdrościło haremu kobiet, które go wielbili jak by zrobiły na niego wszystko. Jednak to nie to samo, nie na.... potwora jakim się stał, na pewno można mu zarzucić bardzo wiele jednak lojalności i przysięgi nigdy nie złamał,  przez to że był dobrym władcą stał się tym kim jest? Studiując najróżniejsze zapiski na temat okultyzmu zrozumiał jedno w każdym człowieku jest ,,demon" czasem wygrywa by z niego wyjść, a jeśli będzie się na tyle długo trzymać to w końcu wyszarpie i zniszczy wszystko co ma na swojej drodze....


Ostatnio zmieniony przez Dracula dnia Pon Lis 16, 2020 9:50 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Ramzes

Ramzes


Liczba postów : 57
Data dołączenia : 26/01/2019

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Sob Lis 14, 2020 8:12 pm

Stojąc obok migoczącego portalu do zaświatów, Ramsey ze swobodą gospodyni domowej na wczasach obserwował wymianę zdań między kobietami, a Europejczykiem. Obecność energetycznych baniek i łatwo dostępna droga ucieczki, sprawiły, że detektyw się rozluźnił. Co więcej, energia bijąca z drugiej strony portalu działała niemal rewitalizująco. A może to tylko efekt psychologiczny spokojnego, niemal bajkowego krajobrazu, jaki widać było po drugiej stronie. Krajobrazu, którego piękno demotywowało do wszelkiej agresji. Ponadto, mag krwi podejrzewał, że pola siłowe znacznie utrudnią skuteczne użycie rewolweru. Toteż schował go do płaszcza, uznając za zbędny. Ruch w kieszeni momentalnie wykorzystał czarny krawat by wychynąć na zewnątrz. Zaznawszy ponownie świeżego powietrza, pomachał radośnie końcówką, gdy zawiał wiatr. Krawat zdawał się równie zainteresowany rozmową obecnych w parku, co jego właściciel.
Irvin tymczasem słuchał i analizował zarówno słowa panny Moon, jak i Van Helsinga. Obrona oskarżonego była według niego, jako bezstronnego świadka, całkiem solidna. 'W sytuacji magicznego kataklizmu, wszystkie okoliczne restauracje były raczej zamknięte, więc Hrabia prowadził zapewne ową Tiffany do budki z hot dogami na rogu. Biorąc pod uwagę jakoś takiego posiłku, sama myśl mogła na kobietę sprowadzić złe samopoczucie. Takie zderzenie obrazu majętnego i kulturalnego Europejczyka z rzeczywistością, wiele tłumaczyło. Nic dziwnego, że dziennikarka chciała się, jak najszybciej oddalić, nie robiąc rozmówcy przykrości. Ma to sens.' Uznał w monologu wewnętrznym, który taki do końca wewnętrzny jednak nie był. 'Albo facet łże jak z nut, po wpakowaniu jej do bagażnika w charakterze przekąski na czarną godzinę.' Przyznał po chwili. 'Na dwoje babka wróżyła.'
Fakt, że dobry doktor sam zasugerował skorzystanie z telefonu do potwierdzenia jego wersji wydarzeń trochę zbił Ramzesa z tropu. Bardzo rozsądna sugestia, która łatwo rozładowałaby napięcie i odsunęła od niego podejrzenia. Najoptymalniejsza, jeśli Hrabia jest naprawdę niewinny. Czarodziej jednak rozumiał z kim, czy też raczej z czym mają do czynienia, więc od razu zaczął doszukiwać się drugiego dna. 'Hmmm, podejrzanie wygodnie rozwiązanie. Telefon Tiffany może być w rękach zmiennokształtnego, potrafiącego imitować jej głos? Nie, to zbyt ryzykowne. Taka istota mogłaby nie znać jakiegoś szczegółu i zdradzić się z tym podczas rozmowy.' Było coś, co mu uciekało, coś oczywistego. Podążając za tokiem swoich myśli bezwiednie wyciągnął i odpalił kolejnego papierosa. Gdy wreszcie sobie przypomniał, aż się pacnął z głośnym mlaśnięciem w czoło. 'Jak mogłem zapomnieć! Zwłaszcza po tym, jak przez miesiąc sam się oferowałem do wynoszenia śmieci i sprzątania. Wampirza dominacja mentalna. Dopóki się na spokojnie nie zastanowiłem, nie zdawałem sobie sprawy, że moja rzekomo lepsza połówka zahipnotyzowała mnie, żebym pomagał w pracach domowych. Ech te kobiety.' Potrząsnął głową z tęsknym uśmiechem. 'Tiffany wszystko potwierdzi i powie, że można hrabiemu ufać, bo jest pod jego kontrolą.' Ten wniosek był oczywiście strzałem w ciemno, bazującym na fakcie, że Ramzes podejrzewał imć Roberta o bycie wampirem, albo innego typu nieumarłym o podobnych właściwościach. Mimo tego detektyw czuł się zadowolony ze swojej dedukcji.
Ponieważ dawno temu nauczył się ufać swojej intuicji, wolał nie zwlekać z zabezpieczeniem nieświadomych zagrożenia rozmówców. Dobył z kieszeni, użyty wcześniej nóż sprężynowy i naciął lekko opuszek kciuka. Soczysta kropla krwi pojawiła się w ranie i od razu została rozsmarowana między palcami w rytualnych gestach. Karmazynowy płyn zniknął, a zamiast niego pojawiła się niemal niewidoczna, czerwonawa mgiełka, która rozdzieliła się na dwie i popłynęła do dwóch kobiet, zatrzymując się przy ich głowach, niczym aureola. Ich oczy przez chwile błysnęły czerwienią, jakby pojawiły się w nich szkła kontaktowe. Jako doświadczony mag krwi, mający w przeszłości bezpośrednie kontakty z wampirami, Ramsey doskonale wiedział, jak zabezpieczyć kogoś przed wampirzymi zdolnościami. Zwłaszcza ten czar nadawał się do tego idealnie, kontrując magię krwi, która była domeną wampiryzmu. Oczywiście jeśli to nie był wampir, tylko na przykład mutant telepata, albo inny mentalista, to ta osłona na nic się nie zda. Normalnie takie zaklęcie nie byłoby dla niego wymagające, ale ponieważ był wyczerpany, zachwiał się na nogach i oparł ciężko o drzewo. Miał szczęście, że powykręcane gałęzie były silne, bo po prostu na nich zawisł, jak na wieszaku. Normalnie, dla pewności, roztoczyłby ochronę nad całą, obecną tu czwórką. Niestety na to nie miał sił, więc musiał zaufać, ze druid potrafi się sam obronić. Własnej osoby również nie zabezpieczył, choć miał nadzieję, że silna wola, wymagana u studentów magii oraz lata spędzone w związku małżeńskim z wampirzycą, wystarczająco go uodporniły.
Ponownie bezwładny, ale tym razem wiszący na drzewie, detektyw wrócił do obserwacji rozmowy. Chociaż ciekawiła go konkluzja do jakiej dojdą strony sporu, to naprawdę wolałby, żeby ten się szybko skończył. Portal Lveliasa wyglądał niezwykle zachęcająco. Co jakiś czas zerkał w tamtą stronę.
Powrót do góry Go down
Dracula

Dracula


Liczba postów : 56
Data dołączenia : 21/09/2014

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Pon Lis 16, 2020 9:59 pm

Wybaczcie, ale ciśnie mnie by odpisać mam nadzieje że nikt nie będzie miał, problemu że wbiłem szybciej niż w kolejce.

- Zanim zrobicie wielkie imprezę szkalowania Europejczyka z brytyjskim akcentem, to wybaczcie ale no co by była za głupota by w biały dzień, jakiś wampir zaatakował kobietę, wrócił na miejsce zbrodni co próbujecie wmówić aż takie szaleństwo do was przemawia? -
Odpowiedział kulturalnie Hrabia, wkurzało go trochę siedzenie w tym bąblu ale no cóż no aż tak się boją to co z tego można zrobić, wysłuchał co ten ,,detektyw”, powiedział pierw mu pokiwał głową by potem zacząć klaskać za tą błyskotliwość, która przemawia do niego no aż pysznie było słuchać takich inteligentnych odpowiedź.
- Tak bo na pewno jest takie coś jak e-hiponoza że działa na odległość, wiesz zanim coś powiesz warto się wyedukować, Tiffany nic nie jest poważnego mogę was zapewnić, tak że miło z waszej strony jak byś dali spokój, tym teorią spiskowym i po prostu, robił to co do mnie należy, tak że jeśli możesz droga damo, wypuściła z tej bańki bo czuje się jak wyjątkowy płatek śniegu, chyba tak nazywacie te delikatne osoby? -
Dracula zanim przybył to starał się wyedukować na temat tego społeczeństwa, z racji wiadomo US kraj pewnych dziwności i pewnie tak samo mógł zrobić ekspansję i szwedzki stół jak w UK jednak, wolał poczekać i nieco mieć spokój od tego wszystkiego załatwić tego buntownika i wrócić do Europy gdzie zajmie się swoim sprawami, a nie będzie męczyć się z ludźmi którzy wszędzie widzą teorię spiskowe i niebezpieczeństwo, a żyją w wieku którym by zginąć to chyba trzeba się postarać? A nie co w średniowieczu szczególnie w jego kraju na ćwiartowanie to można było zasłużyć jak się źle spojrzało na swego władcę.
Powrót do góry Go down
Silk

Silk


Liczba postów : 76
Data dołączenia : 08/06/2018

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Wto Lis 17, 2020 11:32 am

Inaczej niż pan Ramsey, Cindy nie nazwałaby „solidnym”, tłumaczenia w którym oskarżony najpierw używa zwrotu „po restauracji”, a następnie, kilka zdań później, tłumaczy iż owe „po” wcale nie oznacza czasu dokonanego, a sama restauracja nie jest tym co sugerowałaby jej nazwa, sprowadzając się w gruncie rzeczy do drogi, przy której prawdopodobnie się znajdowała. No ale nie ona była tu detektywem, a co za tym idzie, jej rozumowanie mogłoby być zbyt banalne i powierzchowne. Poza tym ani odrobinę nie ufała temu Europejczykowi. Silk nie podobało się to iż mężczyzna w żaden sposób nie odniósł się o zarzuty odnośnie zaskakującego krótkiego upływu  czasu, od chwili w której zniknął z Tiffany w swoich objęciach, a momentem w jakim zmaterializował się za ich plecami. Nie imponował jej też sposób, w jaki hrabia Robert na siłę próbuje przedstawić się jako zbawca miasta, ponieważ jej zadaniem Nowy Jork potrzebował kolejnego bohatera mniej więcej tak samo jak tysiąca dodatkowych taksówek.  W ogóle jakiekolwiek ratowanie świata nie robiło na stażystce wielkiego wrażenia, a już z całą pewnością nie mogło się równać z dokonaniami jakie pewna amatorka osiągała w lidze hokejowej.
Podsumowując, hrabia Robert był bucem, a panna Moon najchętniej natychmiast udałaby się zweryfikować stan wspomnianej dziennikarki, jednak problem polegał na tym, że po pierwsze nie mogła zrobić tego przez telefon, jako że jej obecny aparat uległ uszkodzeniu, dołączając tym samym do coraz dłuższej listy rzeczy których Shield czy jak tam oni się nazywają, pewnie nigdy jej nie spłaci, a po drugie podejrzewała iż jak tylko się oddali, podejrzany zniknie jej z oczu, a wraz z nim wszelki ślad prawdopodobnej zbrodni. Oczywiście mogłaby poprosić pozostałych o przypilnowanie dla niej delikwenta, tyle że druid i detektyw zdawali się pilnie zmierzać do świta za szklaną taflą, co w gruncie rzeczy oznaczało że będą dla niej tak samo niedostępni jak gdyby puściła hrabiego wolno. Dlatego tez Silk postanowiła nie opuszczać rzekomego zbawcy ani na krok dopóki Tiffany nie odnajdzie się cała i zdrowa.
- Tere-fere kuku, strzela baba z łuku. A niby kto cię o taką pomoc prosił? – pogardliwie zauważyła Cindy, podsumowując w ten sposób linię obrony Draculi. Cisnęło jej się na usta coś bardziej dosadnego, mówiącego o tym jaka powinna być prawidłowa kolejność pomiędzy zrobieniem czegoś wyjątkowego, a chwaleniem się swoimi osiągnieciami, jednak zamiast kolejnego przekleństwa,  stażystka postanowiła zignorować dotychczasowego rozmówcę  i zwrócić się do Susan, która z racji tego iż kontrolowała potężna organizację wiedzącą o wszystkim, zdawała się mieć w rękach wszelkie atuty by wyjaśnić to co niektórzy nazywali „nieporozumieniem”.  – Czy byłaby pani w stanie wysłać kogoś do mieszkania dziennikarki o nazwisku Hravecki i potwierdzić że nic jej nie zagraża?
Chwile później, Cindy uświadomiła sobie coś jeszcze. Choć jej wiedza o wampirach delikatnie rzecz ujmując nikogo nie ścinała z nóg, oglądanie pokaźnej ilości seriali z krwiopijcami w tle, wreszcie zdawało się przynosić jakieś wymierne efekty.
- Mógłbyś wyczarować mi czosnek? Największy jaki potrafisz? – Stażystka szeptem spytała Lveliasa, szukając dla siebie alternatywnej drogi do zmuszenia Roberta do wyznania prawdy, a jednocześnie opuszczając bokserską gardę, w symbolicznym geście dając do zrozumienia, że trochę ochłonęła i może spokojnie poczekać na werdykt, wycofując się z wcześniejszych planów bezpośredniej agresji. Silk miała nadzieje że cokolwiek nie zdecydują, nie będzie to oznaczało zabrania hrabiego wraz z nimi. No chyba że związanego niczym prosiaka. Na pewno nie chciałaby co chwile oglądać się przez ramię, sprawdzając gdzie jest ulizany Europejczyk i towarzyszący mu harem.
Powrót do góry Go down
Lvelias

Lvelias


Liczba postów : 114
Data dołączenia : 14/07/2016

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Czw Lis 19, 2020 1:33 pm

Druidowi wciąż jeszcze kołowało się w głowie po ostatnim wyczynie, dlatego miał pewne trudności z nadążaniem za rozmową. Pocierał czoło palcami i intensywnie masował skroń w okolicach rogów. Musiał przyznać że rozumiał argumenty obydwu ze stron. Wzajemne oskarżenia i tłumaczenia nie prowadziły jednak do niczego, poza bólem głowy. Elfowi ciężko było jednoznacznie opowiedzieć się za którąś ze stron bez poznania jakichkolwiek dowodów innych niż słowo przeciwko słowu.
Już nawet podnosił palec wskazujący i otwierał usta żeby coś powiedzieć, ale niespodziewany monolog wewnętrzny znowu go skołował. Zastygł więc w miejscu, mrugnął dwa razy i zapomniał o czym właściwie chciał powiedzieć. Znowu skołowało mu się w głowie. Docierały do niego takie słowa jak „e-hipnoza”, „baba strzela z łuku” i „czosnek”.
-Mam gdzieś w torbie nasiona smoczego czosnku, które mógłbym szybko wyhodować, ale one będą nieprzyjemne nie tylko dla wampira… -odruchowo zaczął grzebać w torbie, ale w końcu zebrał myśli do kupy.
-Chwila. Stop. Poczekajcie chwilę! – zaczął aby uspokoić wszystkich.- Rozumiem że martwisz się o swoją przyjaciółkę. Ja też się o nią martwię, ale wydawała się dość zaradna. Na tyle że takiemu wampirowi zajęłoby chyba więcej niż pięć minut rozprawienie się z nią. Zaś pan... – wskazał na drakulę – Pan zaś byłby skończonym idiotą gdyby po posileniu się naszą przyjaciółką wrócić tutaj sprzedając nam te historie. Czy jest pan skończonym idiotą?
Tutaj druid zrobił pauzę wyraźnie oczekując odpowiedzi na to pytanie. Miał przy tym niepewną minę, jakby oczekiwał że odpowiedź „Owszem jestem” mogła się pojawić.
- Załóżmy na moment że wszyscy tutaj są szczerzy i chcą sobie nawzajem pomóc. W takim razie pan hrabia nie będzie miał nic przeciw zakazowi opuszczenia miasta dopóki nie usłyszymy wersji zdarzeń Tiffany i nie zaobserwujemy ewentualnego świeżo nabytego światłowstrętu z jej strony. Żeby nie marnować czasu pana hrabiego możemy go chyba zabrać do siedziby mścicieli gdzie przedstawi sprawę z jaką tu przybył. Wasze systemy obrony prawdopodobnie poradzą z nim sobie gdyby trzeba było, ale prawdopodobnie nie będzie takiej potrzeby, mhm? My z Irvinem pójdziemy przygotować się do następnych wyrw. W razie czego proszę kontaktować się ze mną zwyczajnymi kanałami. Tak czy siak odezwiemy się jutro.
Druid znów sięgnął do torby, wyjął z niej mały kartonik i podał go Sue. Nie było na nim absolutnie nic widać. Zwyczajna biała tekturka.
-Szlag, ciągle zapominam. – druid wyrwał kartonik kobiecie, wyjął z torby mazak i dopisał w miarę czytelnym pismem „Lvelias Thro’ame - Strażnik życia” i numer telefonu. – Już dawno chciałem je umagicznić, ale jakoś nigdy nie miałem czasu. To co? Ustalone? Idziesz z nami zobaczyć moją krainę umarłych? – Ostatnie pytanie skierowane było do Cindy. Tak naprawdę nie powinni spędzić tam więcej czasu niż jeden nocleg, więc rano odstawiliby dziewczynę z powrotem do Midgardu. Taka wycieczka to nie w kij dmuchał, a Lvelias nie pamiętał kiedy ostatnio zapraszał kogokolwiek na sleepover. W sumie we trójkę stawiali czoła problemowi. Zaprosiłby jeszcze Visiona, gdyby android się nie ulotnił.
Powrót do góry Go down
Invisible Woman

Invisible Woman


Liczba postów : 198
Data dołączenia : 03/07/2012

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Nie Lis 22, 2020 7:36 pm

Van Helsing wrócił do tłumaczenia się - i już pierwsze jego słowa w zasadzie przekonały Sue co do tego, że mężczyzna w jasny sposób kłamał jak z nut. Jej wyraz twarzy pozostał ostrożnie niezmieniony, a jej spojrzenie w dalszym ciągu skupiało się na jej bańce, w związku z czym wszystko inne rejestrowała tylko przy okazji, a nawet kątem oka... Przez co nie mogła dokładnie badać niczyjej miny czy mowy ciała... Ale tak naprawdę już nie musiała. Nawet bez dowodów miała powody przynajmniej do tego, aby zbadać sprawę... Bo w końcu gdyby nie stało się zupełnie nic podejrzanego, to łowca wampirów nie musiałby wymyślać nowych wersji wydarzeń.
A wymyślał je na pewno. Najpierw oznajmił im, że koleżanka Cindy poczuła się źle już po restauracji - co sugerowało zjedzenie czegoś, ale nawet jeżeli nie, to przynajmniej zmianę zdania i opuszczenie budynku zanim samopoczucie kobiety się pogorszyło... Ale kiedy tylko wytknęli mu nieścisłości w tym wyjaśnieniu, nagle okazało się, że do restauracji nawet nie dotarli i kobiecie zrobiło się słabo wcześniej.
Van Helsing w dalszym ciągu mówił, a Susan wciąż słuchała jego słów na wypadek, gdyby miał zdradzić się z czymś jeszcze, lecz jednocześnie blondynka rzuciła okiem ku Cindy, aby ocenić jej reakcję. Dziewczyna wydawała jej się bardzo podejrzliwa, szybko łącząca fakty - a przy odrobinie szczęścia mogła też posiadać zmysły podobne do Spider-Mana, skoro dzieliła z nim przynajmniej motyw pajęczyn. Warto było śledzić jej zachowanie.
Zaraz potem jednak Invisible Woman ponownie skupiła się na swojej barierze. Oczywiście było jeszcze za wcześnie, aby zaczęła dawać zamierzone efekty, bo w końcu w środku uwięzione zostało całkiem sporo powietrza... Ale z drugiej strony rozłożenie go na cztery istoty oznaczało, że nie będą też czekać wieki. Wystarczyło tylko trochę przeciągnąć rozmowę... A w tym towarzystwie wyraźnie nie było o to trudno.
Już sam Irvin pomógł z tym bardzo - przedstawiając swoją opinię na temat poczynań łowcy, nawet jeżeli jego pierwsze słowa trochę Susan zaskoczyły. Gdzieś tam w głębi ducha zakładała, że chyba musiały być ironiczne, ale nie była tego do końca pewna - aż do momentu, gdy mag wspomniał o bagażniku. Czoło Sue zmarszczyło się lekko w chwili, kiedy mężczyzna przeszedł do rozważań na temat potencjalnego wyjaśnienia dla najlepszego argumentu van Helsinga, to jest możliwości zadzwonienia do Tiffany... Zmiennokształtny imitujący głos nie był jej natychmiastową myślą, bo wcześniej do głowy przyszła jej telepatia i kontrola umysłowa, ale i do tej opcji Irvin zaraz dotarł. Co prawda trochę dziwiło ją jak otwarcie o tym wszystkim mówił... Ale i Reedowi zdarzało się wpadać w takie monologi na głos, w związku z czym nie posłała magowi nawet jednego pytającego spojrzenia...
Przynajmniej do momentu, kiedy kątem oka zauważyła zbliżające się do niej pasmo czerwonej mgiełki, na którą natychmiast zerknęła, lekko zaalarmowana. Chmurka zdawała się pochodzić właśnie od maga, w związku z czym nie powinna być niczym szkodliwym - i tylko to powstrzymało Susan przed próbą ochronienia się przed nią... To, a także fakt, że to właśnie wtedy mężczyzna zachwiał się i opadł na rosnące nieopodal drzewo, tym samym przesuwając się wyżej na liście priorytetów. Nie wyglądało na to, aby potrzebował pomocy... Najprawdopodobniej jego problem wynikał ze zmęczenia po rzucaniu czarów, w tym tego ostatniego, czymkolwiek by nie był. Mimo to Sue nie od razu oderwała od niego wzrok, tak na wszelki wypadek - i uczyniła to dopiero wówczas, gdy przypomniała sama sobie, że powinna nadzorować barierę i wywoływane przez nią efekty.
Ciekawa była natomiast reakcja van Helsinga na wynurzenia Irvina. Oczywiście nic dziwnego, że się przez nie zdenerwował, to akurat Susan zaliczała do puli normalnych odpowiedzi na takie oskarżenia, ale... Jego argumenty znowu pozostawiały sporo do życzenia. Bo - po pierwsze - tak, zbrodniarze wszelkiej maści często wracali na miejsce zbrodni. Ba, niejednokrotnie starali się nawet pomagać organom ścigającym, czując nieodpartą potrzebę bycia częścią akcji i ponownego przeżywania swoich działań. Czemu więc wampir nie miałby zrobić czegoś podobnego?
Po drugie z kolei ignorancja mężczyzny - reklamującego się przecież jako specjalista, a wręcz dziedzic długiej linii specjalistów - też dawała sporo do myślenia. Sposobów na kontrolowanie kogoś na odległość było mnóstwo, a chociaż Sue osobiście nie znała się akurat na prawdziwych wampirach, to fikcyjne często tę zdolność posiadały... A i doniesienia z Brooklynu wspominały o zaklęciu czy innym efekcie, który wpłynął tam na zachowanie mieszkańców, kierując ich działaniami.
W skrócie, jedno i drugie kobieta zapisała sobie w pamięci jako kolejne powody, aby ani trochę nie ufać van Helsingowi... A Cindy musiała mieć podobne odczucia, biorąc pod uwagę zarówno jej podsumowanie, jak i pytanie, które skierowała do Sue. Blondynka potrzebowała jedynie sekundy, aby rozważyć tę kwestię, nim kiwnęła głową.
-Znasz może jej adres, nawet w przybliżeniu? Tak będzie trochę szybciej- odparła, ale niezależnie od odpowiedzi zaraz potem odezwała się już - ciszej i dyskretniej - do Herbie'ego, w paru słowach przykazując mu nawiązanie połączenia z S.H.I.E.L.D. w celu wysłania jakiegoś uprzejmego i dobrze wychowanego agenta do dziennikarki... Pod adres przekazany przez Cindy - lub wyszukany. Zaznaczyła również, aby AI upewniło się, iż agencja zrozumie, że chodziło jedynie o sprawdzenie samopoczucia kobiety i subtelne zbadanie czy jej zachowanie nie wskazuje na wpływ kontroli umysłowej... A nie - na przykład - o przesłuchanie podejrzanej.
Podczas gdy Susan się tym zajmowała, do akcji wkroczył już Arcydruid, a choć kobieta nie złapała początku jego wypowiedzi, to reszta już do niej dotarła... I szczerze mówiąc Invisible Woman nie była do końca pewna co o tym wszystkim sądziła. Oczywiście ponowne znalezienie łowcy, szczególnie na obszarze jednego miasta, nie powinno być bardzo trudne - w Nowym Jorku kamery znajdowały się na każdym kroku. Z drugiej strony... Zabranie go do Avengers Tower... Wchodziło w grę. Tylko Sue nie czuła się całkiem przekonana co do zapraszania mężczyzny do środka.
Nie mniej jednak bohaterka kiwnęła głową kiedy Arcydruid wspomniał o systemach obrony, a następnie odruchowo przyjęła od niego kartonik... Na którym nie widziała żadnego tekstu. Jedna z jej brwi uniosła się i kobieta już otwierała usta, aby o to zapytać, kiedy mag sam przypomniał sobie o tym drobnym problemie... I, zgoda, nawet w tych okolicznościach Susan nie mogła powstrzymać lekkiego uśmiechu, który pojawił się na jej ustach. Nie śmiała się z niego, skąd. Ale to jednak było zabawne.
-W tej krainie umarłych jest zasięg?- spytała mimo wszystko dla pewności. Nie zdziwiłoby to jej ani trochę, bo już nie z takimi rzeczami się spotykała, ale skoro mężczyzna "ciągle zapominał" o zapisywaniu swojego numeru, to równie dobrze mógł nie pamiętać też o tym, że sam telefon nie działał między światami. Tak czy siak, karteczka została bezpiecznie schowana za szerokim paskiem, a zaraz potem dłonie Susan wylądowały na jej biodrach.

***

Pytanie, jak długo działać będzie ta ochrona przed wampirzą kontrolą umysłową?
Powrót do góry Go down
Ramzes

Ramzes


Liczba postów : 57
Data dołączenia : 26/01/2019

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Nie Lis 29, 2020 10:15 pm

Napięcie nadal utrzymywało się między rozmawiającymi w parku. Gorzej, napięcie wzrastało w miarę, jak kolejne historie Hrabiego rozpadały się pod czujnym okiem bohaterek i magów, po czym wyskakiwał on z kolejnymi wymówkami. Najbardziej aktywną rolę, Ramzes już odegrał rzucając zaklęcie, które pozbawiło go resztek sił. W normalnej sytuacji, ta magia bez problemu objęłaby pół tuzina osób i utrzymała się do świtu, jak to bywa z magią krwi. Teraz optymistycznym założeniem byłoby uznanie, że ochrona przetrwa dwie godziny. 'Cóż, przynajmniej dziewuchy mają z półtorej godzinki ochrony przed wampirzą kontrolą. Szkoda, że kosztowało mnie to możliwość ustania o własnych siłach,' skwitował w duchu. Przynajmniej robota była dobrze wykonana. Zmartwienie Cindy, było widoczne w jej wyraźnej wrogości wobec Europejczyka. Bez wątpienia była zaniepokojona losem koleżanki.
- Nie martw się - powiedział do stażystki z pewnością w głosie. - Mściciele ją znajdą. A w razie potrzeby, ja wywieszczę jej lokalizację i odczynię jakąkolwiek magię, której mogła być poddana. Tylko muszę się przespać, bo padam z nóg - uśmiechnął się pokrzepiająco, wciąż wisząc na powykręcanych gałęziach.
Biorąc pod uwagę, że Irvin był blady, jak ściana i ogólnie wyglądał jak sto smutków, te zapewnienia były raczej dalekie od dodawania otuchy. Mimo tego detektyw przybrał najbardziej profesjonalną i zawadiacką minę, na jaką było go obecnie stać. Cała ta sytuacja jemu również działała na nerwy, bo odsuwała w czasie odpoczynek, którego tak potrzebował. Chociaż moment przekazania wizytówki, go rozbudził. Nie z powodu samego gagu, ale z powodu informacji, jakie zdradził druid.
- Czekaj! Macie w Tir na Nog maszt telekomunikacyjny? Jeśli tak, to moi przodkowie oficjalnie stracili wymówkę, że nie mogą się ze mną skontaktować, bo są martwi! Czy Avalon i Mag Mell, też mają zasięg?
Od ilości pytań, jakie cisnęły mu się na język po słowach Lveliasa, Ramseyowi zakręciło się w głowie. Niestety zmęczenie wygrywało walkę, jaką prowadził czarodziej. Pod wpływem dalszych tłumaczeń Hrabiego, podświadomość robiła robotę śledczego, gdy on sam odpływał. Gdzieś tam w głowie kołatały mu się stare detektywistyczne slogany, takie jak 'przestępca lubi wracać na miejsce zbrodni' i 'najciemniej jest pod latarnią', ale nie za bardzo był już w stanie wyartykułować na głos. W pewnym momencie kontynuowanej wymiany zdań między zebranymi herosami, a doktorem Van Helsingiem, dało się słyszeć pochrapywanie. Irvin najzwyczajniej w świecie usnął na stojąco. No może nie do końca na stojąco, bo gałęzie solidnie go podtrzymywały, tworząc prowizoryczny i niemal pionowy hamak.
Powrót do góry Go down
Dracula

Dracula


Liczba postów : 56
Data dołączenia : 21/09/2014

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Pon Lis 30, 2020 1:20 pm

- Ehhhh, to już możemy wrócić do pierwotnego zadania zwalczenia choroby, by później każdy w pokoju ruszył? Bo te intrygi to raczej na dworach Królewskich czy w Polityce, a czy znasz jakiegoś „zabójcę” który by oferował pomoc?  - Odpowiedział Vlad już po prostu tym zmęczony, jak można tak wszędzie widzieć paranoję, nie miał ochoty za bardzo angażować się w te społeczne rzeczy, już bardziej wolał siedzieć w swoim zamku z swymi kochankami i miło spędzić czas, dlatego zadba by te wampiry w US nie za bardzo urosły w siłę bo nie będzie co te kilkadziesiąt lat pojawiać się i męczyć, między tymi workami na krwi. Wyjął z torby drobne krzesło używane przeważnie na rybach i po prostu sobie zasiadł, zapalił cygaro i czekał na dalszy rozwój wydarzeń szczerze czuł się bezpiecznie bo jeszcze nikogo tutaj nie zlikwidował na amen, chyba że to się zmieni i pierwszą osobą będzie to stażystka która po prostu go już tym denerwuję. Na jego ziemiach to by jej wyłupili oczy oraz obcięli język i wypuścili.....



Ostatnio zmieniony przez Dracula dnia Pią Gru 18, 2020 7:47 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Silk

Silk


Liczba postów : 76
Data dołączenia : 08/06/2018

Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1Wto Gru 01, 2020 9:51 am

Choć w toczonej dyskusji wszyscy przyjęli to za rzecz oczywistą, Tiffany wcale nie zaliczała się do przyjaciółek Cindy. Obie kobiety łączyła jedynie znajomość z pracy, przy czym bardziej niż stosunki koleżeńskie, była to raczej relacja przełożony – podwładny. W piramidzie obrazującej redakcyjną hierarchię, stażyści okupowali wyłącznie dolne poziomy, zazwyczaj wykonując ciężkie i niewdzięczne zadania, które to finalnie szły na konto tych mieniących się dziennikarzami, a panna Hravecki nie miała skrupułów by czerpać profity z pracy innych, przykładając jednocześnie dużo starań by przypadkiem samej nie zostać wygryzioną z zajętego przez siebie stanowiska. W tym układzie Cindy była idealnym współpracownikiem. Uważając się za wybitną superbohaterkę i niezwykle uzdolnionego sportowca, Silk nie odczuwała potrzeby by w dziennikarskiej pracy wybijać się ponad przeciętność, a to z kolei bardzo pasowało Tiff.
Z drugiej strony Cindy nie potrzebowała bliskiej zażyłości z ofiarą by reagować gdy komuś działa się krzywda, a co do tego że Tiffany jest w kłopotach, stażystka była w stu procentach pewna. Wyrok na hrabiego wydała już wcześniej, a poplątane, niespójne i wewnętrznie sprzeczne, próby tłumaczenia się mężczyzny, tylko utwierdziły dziewczynę w jej przekonaniach. Tymczasem oskarżony widząc iż nie jest  stanie zaprezentować żadnego sensownego alibi, zamiast dalszych prób nieudolnego tłumaczenia się, zmienił taktykę, próbując przekonać wszystkich o swojej pozycji i wadze misji którą rzekomo wykonuje w Nowym Jorku, a która to, w jego wewnętrznym przekonaniu, dawała mu immunitet nie drobne występki. Hrabia Robert pozwalał sobie na wiele, ponieważ uznał że działa dla dobra i na prośbę mieszkańców miasta, choć Silk domyślała się że ową ważną osobą, która zaprosiła wampira do Ameryki był on sam.  
Ostatecznie zaś, widząc że im tym nic nie wskóra, mężczyzna zaczął ignorować rzeczywistość, w żaden sposób nie odnosząc się do przedstawionych mu propozycji. Najwyraźniej niektórzy po prostu nie potrafili się przystosować do zmiennych warunków, czyli na przykład do tego iż nie jest się uwielbianym przez prosty lud, tak jak ma to miejsce na europejskim zadupiu z którego pochodził arystokrata. W procesie adaptacji pierwszym etapem zwykle jest wyparcie, przy czym niektórzy, a w tym Dracula, na owym wyparciu się zatrzymywali.
- Proszę. To jest jej adres i numer do redakcji. – Wyjaśniła panna Moon, przekazując Susan wyrwaną z notesu kartkę. Nawet jeśli nie udało jej się nakopać hrabiemu na jego chude, kościste dupsko, to i tak Silk czuła ze ma powody do zadowolenia, wrzucając łajdaka w sidła agentów Schield. Tryumfowała, nawet nie zdając sobie sprawy, że tylko dzięki działaniom detektywa i Invisible Woman uniknęła zagrożeniu z jakim wiązała się walka z wampirem.
Cindy była gotowa dołączyć owe zwycięstwo do swojego CW. I w sumie na tym chciała zakończyć dzisiejszą przygodę w parku, gdy niespodziewanie dostała zaproszenie odwiedzenia świata po drugiej stronie lustra. Najwyraźniej druid jeszcze nie zauważył że w akcji zamykania magicznych wyrw przydatność kogoś takiego jak pajęcza dziewczyna jest raczej dyskusyjna. Cindy zresztą nie miała ochoty mierzyć się dużej z czymś co całe lepi się magią. To znaczy wcześniej nie miała. Teraz zaś …
- Chciałabym zobaczyć ten smoczy czosnek. – Zdecydowała zainteresowana stażystka.
Istnienie owej rośliny wydawało jej się prawdziwą zagadką, znacznie dziwniejszą niż zasięg w krainie umarłych, bo przecież jak mówiły reklamy, telefonia dotarła już wszędzie. Tym bardziej że same smoki kojarzyły się raczej z jedzeniem mięsa niż warzyw, no ale jakby nie patrzeć, nikt nie zabraniał im przyprawić owego mięsa dla lepszego smaku, a co za tym idzie tajemnicza bylina rzeczywiście mogła istnieć.
– Ej, czy ty chrapiesz!? – Krzyknęła Silk widząc zachowanie detektywa. Oburzona „zaangażowaniem” pana Ramseya, Cindy posłała mu pełnego czułości kopniaka. – Nie chcesz chyba przespać wycieczki swojego życia?
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Central Park - Page 22 Empty
PisanieTemat: Re: Central Park   Central Park - Page 22 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Central Park
Powrót do góry 
Strona 22 z 23Idź do strony : Previous  1 ... 12 ... 21, 22, 23  Next
 Similar topics
-
» Zoo w Central Parku
» Riverside Park
» Willow Park
» Rotary Park
» Van Cortlandt Park

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork-
Skocz do: