Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Główna sala

Go down 
+15
Hawkeye
Fantomex
Wolfsbane
Freya
Sasha Aristow
Jane Foster
Cristal
Bruce Banner
Black Widow
Black Cat
Summer
Hela
Thor
Loki
Tony Stark
19 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Tony Stark
Mistrz Gry
Tony Stark


Liczba postów : 361
Data dołączenia : 28/05/2012

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Pią Wrz 28, 2012 5:27 pm

First topic message reminder :

Główna sala - Page 4 Iron-man
Obrazek numer dwa
Obrazek numer trzy

Tony lekko zakołysał szklanką, przelotnie spoglądając na gości – było ich więcej niż na ostatniej imprezie, albo jego salon się skurczył.
Wolał myśleć, że nikt nie mógł się oprzeć możliwości oddychania tym samym powietrzem co on.
Mrugając do stojących najbliżej przedstawicielek płci pięknej, skończył drinka w akompaniamencie ich wyraźnych chichotów. Ach, potencjalne kandydatki na późniejszą wycieczkę na górę. Nawet nie musiał się wysilać, sam fakt że nazywał się Tony Stark sprawiał, iż kobietom magicznie spadała bielizna, a ewentualne obrączki wyparowywały jak kamfora.
- No proszę, spóźnialscy – rzucił z udawanym oburzeniem, odstawiając puste szkło na konsolę DJ-a. Z niewielkiego podwyższenia miał idealny wgląd na to, kto wchodził i wychodził.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Black Widow

Black Widow


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 25/05/2012

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Sob Maj 04, 2013 6:49 pm

Uważny obserwator z pewnością dostrzegł już delikatne zmiany, które zaszły w zachowaniu Wdowy. Bez wątpienia można orzec, że świadczyły one o jej radości związanej z pojawieniem się Clinta. Delikatny uśmiech, który nieustannie czaił się w kąciku jej ust; żywiej błyszczące oczy, a nawet sam fakt nawiązania kontaktu fizycznego - do tej pory wszystkich trzymała na dystans, a teraz nie odstępowała swojego partnera nawet na krok, choć trzeba zaznaczyć, iż rzadko na niego patrzyła. Jej wzrok wciąż błądził po sali, raczej dla zasady niż z powodu konkretnych obaw co do bezpieczeństwa zgromadzonych osób. Jak na razie było zaskakująco spokojnie - Natasha wciąż czekała aż coś wybuchnie, bo impreza u Tony'ego bez strat materialnych wydawała się nie zasługiwać na miano udanej. Tak przynajmniej agentka Romanoff rozumiała pewne zachowania swojego kolegi z drużyny. Teraz jednak nie martwiła się tym już ani trochę. Hawkeye był obok, a razem poradzą sobie z każdym kryzysem, prawda?
- Pochlebiasz mi, Clint. - wymruczała z pewnym rozbawieniem. - Popatrz, chyba nawet się rumienię. - dodała, choć oczywiście jej policzki nie zmieniły swojego odcienia nawet o jeden ton. Uśmiechnęła się za to nieco szerzej i sama przed sobą musiała przyznać, że jego słowa sprawiły jej przyjemność. Widząc zbliżającego się ponownie kelnera szybko uniosła kieliszek i dopiła drinka, którego na szczęście nie zostało zbyt dużo, a potem odstawiła puste naczynie na tacę. Wolną dłoń, bez nawet chwili wahania, ułożyła w jednym miejscu, które wydawało się odpowiednie, czyli na przedramieniu Clinta.
- Jak ładnie poprosisz.- odpowiedziała wciąż tym samym, lekko rozbawionym tonem. Właśnie po takich delikatnych przekomarzankach najłatwiej było rozpoznać u niej dobry humor. Oczywiste było, że lada chwila wszystko mu opowie, ale nie widziała powodu, by zaniechać tych słownych gierek, które tak ogromnie ją bawiły.
Mniej więcej wtedy obok pojawiła się Cristal, która Natashy wciąż wydawała się co najmniej podejrzana. Agentka miała w pamięci jej wcześniejsze dziwne zachowanie i nie chciała, by ta obsypana brokatem kobieta znajdowała się w pobliżu Clinta choć sekundę dłużej niż to konieczne. Może dlatego, że chciała uchronić jego ubrania przed ewentualnym zniszczeniem, a może dlatego, że złościła ją sama myśl, że ktoś prócz niej mógłby zostać obdarzony jego uwagą. Czyżby Tasha była zazdrosna? Tak, była cholernie zazdrosna. Nie widziała Bartona od dwóch tygodni (a dwa tygodnie na Alasce to prawie jak wieczność!) i nie miała zamiaru z nikim się nim dzielić. Dlatego jej odpowiedzią na (całkiem niezrozumiałe zresztą) słowa Cristal był chłodny uśmiech i spojrzenie pełne niewypowiedzianych gróźb.
- Chyba mnie pani z kimś pomyliła. - rzuciła, a potem lekko, acz stanowczo pociągnęła za sobą Bartona, kierując się w stronę mniej zatłoczonej części sali.
Słysząc jego słowa mimowolnie znów zerknęła w stronę Thora i jego towarzyszki. Tym razem pozwoliła sobie na minimalne zmarszczenie brwi, z każdą chwilą coraz bardziej przekonana, że skądś musi ją znać. Własna niewiedza oczywiście okropnie ją drażniła.
- Nie przedstawili mi jej... Może masz rację, może to kolejna bogini. - odpowiedziała choć wcale w to nie wierzyła. Intuicja podpowiadała jej wszak coś innego. Jeszcze przez moment obserwowała dwójkę asgardczyków, a potem odwróciła wzrok i ponownie skupiła się na swoim partnerze. Przyglądała mu się przez chwilę, bez słów dając do zrozumienia, jak bardzo cieszy się na jego widok i jak bardzo jej ulżyło, że nie musi dalej tkwić tu sama. Po tylu latach wspólnej pracy takich rzeczy już nie musiała mówić - zwłaszcza, że zwykle podobne wyznania ciężko przechodziły jej przez gardło.
- Podrzuć ten pomysł dyrektorowi. Będzie zachwycony mogąc wbijać im stempelki do tych paszportów. - mruknęła drwiąco, niemal widząc oczyma wyobraźni Fury'ego z wielkim stemplem w dłoni. To było takie... w jego stylu. Choć zdaniem Natashy, przekonanie tych wszystkich bogów do rejestracji wcale nie byłoby takie proste. Mogłoby wręcz okazać się bardziej kłopotliwe niż ich obecne poczynania. O ile oczywiście da się jakoś przebić niszczycielskie zapędy Lokiego.
Powrót do góry Go down
Jane Foster

Jane Foster


Liczba postów : 72
Data dołączenia : 14/03/2013

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Nie Maj 05, 2013 2:12 pm

Czy czasem to Natashy nie męczyło? W końcu ciągle jest na czymś skupiona, zwracając również uwagę na bardziej podrzędne sprawunki. Tylko czy to ciągłe skupienie, pilnowanie czegoś nie stawało się z czasem uciążliwe? Trudno jakoś sobie wyobrazić, żeby nie pójść czasem w słodkie roztargnienie i zapomnieć chwilowo o czymś, co teraz było.
Komu nie zaszkodzi, temu nie zaszkodzi. W przypadku Jane, jeszcze siedem kolejek sprawi, że brązowowłosa w żaden, nawet najbardziej żenujący sposób nie powróci do swoich czterech ścian. Sama świadomość tego, że Fosterówna niezbyt korzystnie by się prezentowała już powodowała tę blokadę, że może i sobie pozwoli na dwie kolejki, ale później da sobie spokój. Przynajmniej do czasu, kiedy jej organizm nie uspokoi się i będzie mogła - ewentualnie - pozwolić sobie na więcej.
Na pytanie Romanoff, Jane zmarszczyła delikatnie brwi. Nie bardzo wiedziała jak ma zareagować i zrozumieć to pytanie, które kobieta jej zadała. Toteż przez dłuższą chwilę wodziła zamyślonym wzrokiem po pomieszczeniu, zawieszając co jakiś czas spojrzenie na niektórych twarzach. Wydających się takimi beztroskimi i nie dbającymi o cokolwiek, co może się wydarzyć w następnych sekundach, jakby niczego się nie spodziewali albo nie chcieli.
- Czy ja wiem, czy preferuję komputery niźli ludzi. - mruknęła, jeszcze przez moment nie zerkając na rozmówczynię. - Czasem... Po prostu czuję się lepiej, pewniej. - odparła, uśmiechając się delikatnie a zarazem tak, jakby niezbyt to pytanie leżało brązowookiej.
W tym przypadku akurat trudno było stwierdzić gdzie Jane czuje się lepiej. W pracowni, wśród tego całego sprzętu w ogóle nie rozmyślała o kontaktach z innymi osobami, oddając się pracy. Swobodnie można to uznać za pewien mechanizm obronny, choć właściwie trzeba się zastanowić - czego mogła się obawiać w rozmowie z ludźmi?
Uśmiechnęła się delikatnie, kiedy Wdowa wspomniała o Selvigu i tej współpracy. Sama była z tego zadowolona, choć nie uważała zarazem, żeby była jakoś im potrzebna. Czasem zdarzało się tak, że Jane po prostu w siebie nie wierzyła albo nie doceniała swojej osoby, co było jej wpisane w genach, ale nie o tym mowa. Z pewnością współpraca z SHIELD jest ułatwieniem dla jej badań - ze względu na udostępnione maszyny i programy, którymi może swobodnie się posługiwać.
Już Fosterówna zaczynała kleić jakieś zdania w myślach, opróżniając z towarzyszką kolejny kieliszek.
Skinęła jedynie głową, odprowadzając Natashę wzrokiem do czasu, póki nie "zaginęła" wśród tańczących i radujących się imprezą osób.
Cóż. Foster nie spodziewała się, że Cristal powróci na imprezę, z której przed kilkoma minutami wyszła dobitnie oświadczając, że opuszcza ją. Najwidoczniej rozmyśliła się albo łudziła się na spotkanie Starka - zagubionego w akcji, prawdę mówiąc. Jeszcze towarzyszyła jej jakaś nieznajoma, która wydawała się być tak samo dziwna jak brokatowa dama.
Jane dyskretnie otaksowała obie panie spojrzeniem, a następnie obróciła się w stronę barmana prosząc o jakiś najzwyklejszy, bezalkoholowy napój. Miała jednak przeczucie, że w takiej sytuacji dosyć szybko powróci do spożywania alkoholu na tej zabawie, co niezbyt ją zadowoliło.
W oczekiwaniu na swoje zamówienie, przyglądała się przez krótki moment mężczyźnie, który najprawdopodobniej dopiero co przyszedł na imprezę.
Następnie zaczęła obserwować bawiące się towarzystwo.


Ostatnio zmieniony przez Jane Foster dnia Pon Maj 06, 2013 4:48 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Cristal

Cristal


Liczba postów : 46
Data dołączenia : 02/04/2013

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Nie Maj 05, 2013 7:54 pm

-Witaj Jane zostawiam z tobą moją siostrę ,a powiedz Natashy iż nie musi bać się o Clinta .-oznajmiła i zamówiła butelkę szkockiej .
-Cóż idę się przejść do sali ćwiczebnej .-oznajmiła i wyszła zostawiając Queen Death obok Jane Foster .

Za mało, za krótko. Pisz dłuższe posty, minimum sześć linijek - i mówiłem Ci już coś na temat tych odstępów. JEDNA spacja, nie pięć...
~ Loki
Powrót do góry Go down
http://www.rockemenowa.blogspot.cpm
Fantomex

Fantomex


Liczba postów : 39
Data dołączenia : 19/04/2013

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Nie Maj 05, 2013 8:26 pm

Rekonesans dokonany. Bohaterowie, bogowie, szpiedzy. Tak, z całą pewnością cała śmietanka superbohaterskiego świata znajdowało się na tej imprezie. Czyli trzeba się zachowywać. Żaden problem. Mężczyzna dopił zawartość swojej szklanki i odwrócił się w stronę szynku, przy okazji puszczając oczko Jane. Jej nie znał.
- Jeszcze raz to samo - powiedział do barmana, uśmiechając się do niego szeroko.
Otrzymawszy swoją wódkę, doszedł do wniosku, że nie chce mu się dłużej siedzieć w tym pomieszczeniu. Zupełnie bez żadnego powodu. A może jakiś był? Kto go tam wie?
Jego motywacje nie były ważne. Nie aż tak jak fakt, że po prostu wyszedł. Tak samo szybko, jak się pojawił.

[z/t]
Powrót do góry Go down
Sasha Aristow
Mistrz Gry
Sasha Aristow


Liczba postów : 94
Data dołączenia : 30/09/2012

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Pon Maj 06, 2013 5:27 pm

Za pewne normalnie zdziwiło by go zachowanie Bannera, jednakże tym razem wbił wzrok w Cristal, która znów się pojawiła na imprezie. Nie powie, iż był z tego powodu zadowolony... Skrzywił się dość jednoznacznie, zastanawiając się czy aby na pewno chce tam wrócić. Jeśli musiałby zostałby na tym balkonie do samej śmierci. Po prostu nie był zbyt szczęśliwy na kolejne spotkanie... głównie dlatego, że zdążył się przekonać o nieprzewidywalności tej dziewczyny. Gdy jednak zniknęła z jego pola widzenia, nieco się rozluźnił podążając grzecznie za doktorkiem. Nałożył na siebie koszulę, wchodząc do sali głównej. Dla pewności od progu jeszcze się rozejrzał, by już z lekkim sercem przedzierać się między tłumem.
Uśmiechając się pod nosem ruszył w kierunku barku. Tak... znów miał ochotę na małego drinka. Jakby nie patrzeć, nie często miał możliwość tak się zabawić. Zwłaszcza, iż nie miał w naturze bez powodu się upijać. Piwko, dwa... nic mocniejszego.
Przy barze usiadł sobie obok Jane, lekko obejmując ją ramieniem. Dziś jak nigdy miał wyjątkowo dobry nastrój, taki... hm... Jakby to ująć. Nie drażniła go każda ludzka istota. Uśmiechnął się półgębkiem, nieznacznie ją klepiąc po plecach. - Jak ci tam mija czas, moja droga? - Przesłał jej jeden ze swoich urokliwych uśmieszków, zaraz machając na barmana. Wybór... Oh, po co się przemęczać. Poprosił to co najmocniejsze, zwracając się na powrót do kobiety. Kątem oka upewnił się czy doktorek wciąż się kręci gdzieś przy nich. Polubił go... Zawsze wydawał mu się nieco inny. Naprawdę nie spodziewał się po nim takiego poczucia humoru i braku pewnej blokady. Jakby nie patrzeć, nie często ktoś go łapie za rękę.
Zgarnął w dłoń drinka i odwracając się w stronę gości, począł pić uważnie przyglądając się każdej twarzyczce. Cholera wie, czy nie wydarzy się coś wymagającego zapamiętania kilku osób. Przezorny zawsze ubezpieczony...
Powrót do góry Go down
Jane Foster

Jane Foster


Liczba postów : 72
Data dołączenia : 14/03/2013

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Wto Maj 07, 2013 11:42 am


Jane mogła swobodnie siedzieć sama przy ladzie barowej, choć widząc jak wiele osób ma swoje towarzystwo czy z kimś przyszło, poczuła się nieco dziwnie. Ot, jakby niepisaną zasadą było przychodzenie z tymczasowym partnerem na zabawie, by nie wyjść na pseudo-gorszego, bo jest się samemu. W pewnych sytuacjach kobieta tego nie potrafiła pojąć w jakikolwiek, nawet najbanalniejszy sposób. Nie jej przyszło oceniać.
Siedziała zatem i delektowała się zwykłym napojem, nie mającym w sobie ani grama alkoholu, co chwilowo dla jej organizmu było istnym balsamem. Owy pokal trzymała kilka milimetrów nad blatem lady i delikatnym ruchem nadgarstka sprawiała, że ciecz w tej szklance z lekkością dążyła ku krawędzi naczynia. Jane jednak pilnowała, żeby nic się nie wylało, więc co jakiś czas musiała zastopować i przyglądać się, jak napój "uspokaja" się w tym momencie.
Kiedy na krótką chwilę Cristal jej towarzyszyła, choć było to niemałym niedopowiedzeniem, wyraz twarzy Fosterówny zdawał się być... znużony, poirytowany? Trudno jest to określić, aczkolwiek z pewnością była niezadowolona z faktu, że ktoś tak dobrał słownictwo, jakby tym samym chciał uczynić z astrofizyczki opiekunkę. Brązowowłosa przesunęła wzrokiem po brokatowej damie, nic się nie odzywając, a następnie spojrzała na jej siostrę, która jakoś niespecjalnie była zafascynowana tą całą imprezą.
- Sądzę, że raczej sama da sobie radę. - mruknęła do pleców dziewczyny, kiedy ta zaczęła się kierować w obranym przez siebie kierunku. Już nawet nie kwapiła się do skomentowania tego jak to wygląda w oczach innych, gdy zostawia się osobę z kimś obcym, kogo nie zna, samemu dalej się bawiąc.
Gdyby Jane nie wypiła już tych kilku kieliszków z Wdową, być może na gest nieznajomego (jak prawie każdy obecny w tym pomieszczeniu) mężczyzny, zarumieniłaby się delikatnie. To było jednak nieco wątpliwe, aczkolwiek nie zostało to całkowicie wykluczone. Toteż uśmiechnęła się do mężczyzny, który przed kilkoma sekundami kręcił się przy barze, a następnie i jego odprowadziła wzrokiem.
Uśmiech ten nawet poszerzył się, kiedy dostrzegła Doktora Bannera oraz Aristowa, wracających z balkonu. Chociaż osoby, które w najmniejszym stopniu znała i mogła z kimś porozmawiać, nim zadecyduje opuścić całą zabawę.
- Mogłoby być lepiej, no ale... Ogólnie to nie narzekam. - westchnęła cicho, a potem zerknęła na koszulę Sashy - Już sucha? A gdzie masz ręcznik? - spytała, przypominając sobie o tej jakże zadziwiającej formie podrywu, której po dzisiejszy dzień jeszcze nie znała. Jeszcze drugi raz westchnęła plując sobie w brodę, że mogła się spytać, skąd takie coś przyszło do głowy brokatowej damie. - Twoja towarzyszka próbowała zrobić ze mnie opiekunkę. - mruknęła, spoglądając wymownie na siostrę Cristal.
Powrót do góry Go down
Hawkeye
Ph.D. in friends with benefits
Hawkeye


Liczba postów : 302
Data dołączenia : 23/05/2012

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Sro Maj 08, 2013 7:28 am

- Stwierdzam tylko fakt – zauważył z półuśmiechem.
Dopił alkohol i odłożył kieliszek na tacę w tej samej chwili, w której zrobiła to Natasha, posłał jej uśmiech, gdy poczuł większy kontakt fizyczny z jej ciałem. W swojej pracy Clint widział już wiele kobiet, które pojawiały się w jego życiu i odchodziły, ale Wdowa była pierwszą, która została przy nim tak długo. Pierwszą, na której po prawdzie mu zależało.
Już otwierał usta by odpowiedzieć jej w podobnym tonie, gdy koło nich pojawiła się nieznana mu kobieta. Obdarzył ją beznamiętnym spojrzeniem, które przesunęło się po nieznajomej bardziej oceniającą, aniżeli z aprobatą. Nawyk agenta, który taksował teraz Cristal, oceniając ją w kwestiach zupełnie innych, niż mogłaby chcieć przeciętna kobieta. Zanim jednak wydał wyrok – na głos czy w myślach, jego towarzyszka pociągnęła go za sobą, a Hawkeye nie zamierzał się opierać i ruszył jej śladem, lawirując pomiędzy goścmi Tony’ego Starka. Dotarli do luźniejszej części sali, choć nie oznaczało to wcale pustej przestrzeni i świeżego powietrza. A jednak brak osób, które przypadkowo zahaczały o ciebie (szczególnie po kilku głębszych) był miłą odmianą.
- Nie przedstawili? Dziwne – zauważył z lekkim zamyśleniem, wodząc wzrokiem za bogami, którzy szybko jednak znikli gdzieś w tłumie.
Mentalnie wzruszył ramionami, nie widząc sensu dłużej zatrzymywać uwagę na kobiecie. Nie kojarzył jej, ale takich osób było w tym miejscu wielu. Nie wierzył w możliwość poznania wszystkich i nie oczekiwał, że każda będzie podchodzić do niego podając mu imię. Czasami anonimowość na takich imprezach była błogosławieństwem, a Clint nigdy nie zabiegał o uwagę. Jeszcze nie tak dawno nikt nie wiedział o jego istnieniu i był to znacznie wygodniejszy stan, teraz raczej trudno było wysyłać ich na tajne misje wywiadowcze, gdy twoja twarz zdobiła okładki gazet i mignęła w reportażu o bohaterach Ziemi. Tylko dlatego, że raz musieli ratować ją oficjalnie. Zazwyczaj obywało się bez widowiskowego pokazu.
- Jeszcze faktycznie to zrobi – odparł. – Wiesz jaki jest. Spełnieniem marzeń dla niego byłby rejestr bohaterów – pokręcił głową. – Poza tym, jeszcze kazałby nam stać na granicy i wyjaśniać wściekłym bogom co to kontrola celna.
Powrót do góry Go down
Black Widow

Black Widow


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 25/05/2012

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Sro Maj 08, 2013 9:50 am

Miejsce, w którym stali nie zostało wybrane przypadkowo - oddalone od baru i zaimprowizowanego parkietu, nie tylko uwolniło ich od męczącego tłumu, ale zapewniało także świetny widok na całe pomieszczenie. Natasha pamiętała o złożonej obietnicy i wciąż miała zamiar zachowywać względną czujność. Względną, bo przecież upilnowanie wszystkiego z każdą chwilą stawało się coraz bardziej niemożliwe. Goście ukradkiem zaczęli rozłazić się po całym domu, zapewne w poszukiwaniu bardziej ustronnych kącików. Nie było chyba takiej rzeczy, która zmusiłaby teraz Wdowę do podążenia za maruderami. Miała mnóstwo innych, zacznie ciekawszych pomysłów na spędzenie reszty wieczoru. Oczywiście wszystkie uwzględniały obecność Bartona.
Było wokół nich na tyle spokojnie, że mogła wreszcie podzielić się z nim swoimi obserwacjami. Przysunęła się jeszcze bliżej, zmniejszając dystans do minimum i niejako wymuszając na nim, by objął ją jedną ręką w pasie. Ona w tym czasie oparła dłoń na jego ramieniu, palcami nieznacznie muskając szyję. Wszystko co mówiła, wypowiadała szeptem, wprost do jego ucha, jednak mowa ciała i drapieżny uśmieszek błąkający się po jej ustach, sprawiały, że dwójka szpiegów wcale nie wyglądała tak jakby byli w trakcie omawiania wszystkich ewentualnych zagrożeń czyhających na nieświadomych gości. To było sprawdzone zagranie, które Natasha nagminnie wykorzystywała w czasie misji, by uniknąć zbędnego zainteresowania. Teraz było to całkiem zbędne, nikt przecież nie zwracał na nich specjalnej uwagi, nie byli też tutaj na misji ani pod żadną przykrywką. Tasha zwyczajnie nie mogła się przed tym powstrzymać. To była taka drobna przyjemność, na którą postanowiła sobie pozwolić. Jeśli Hakweye zapyta, czemu tak bardzo zależy jej na tej całej konspiracji, skoro nie ma wyraźnego zagrożenia - jak zwykle będzie udawała niewiniątko.
- Ta kobieta, która nas zaczepiła, jest odrobinę podejrzana. Pojawia się znikąd, klei do wszystkiego co żywe i źle znosi odmowę. Aristowa oblała drinkiem, jak ją spławił. Suszył się na tarasie, ale widzę, że już wrócił. Jest z Bannerem, przy barze. Na doktora dobrze byłoby mieć oko. Rozmawiałam też z Jane Foster... jest interesująca. Paradę osobliwości zamyka oczywiście ta bogini. Do tego masa cywilów. - zakończyła cichym westchnieniem, dając do zrozumienia, że najbardziej martwią ją Ci ostatni, bo koniec końców zawsze okazują się najbardziej problematyczną kwestią do rozwiązania. Odsunęła się od niego, ale minimalnie, wciąż trzymała mu rękę na ramieniu i pozostawała dostatecznie blisko, by usłyszeć najcichszy szept. To też nie było konieczne, ale nie zamierzała rezygnować z tej odrobiny bliskości tak długo, jak nie było to w jakiś sposób szkodliwe.
Natasha też tęskniła za czasami, gdy o Czarnej Wdowie słyszeli tylko Ci, którzy mieli przykrość ją spotkać. Miała wtedy choć cień nadziei, że uda jej się zapewnić bezpieczeństwo tym, którzy są dla niej ważni. Z pomocą prawników S.H.I.E.L.D.-u niczym lwica walczyła o zachowanie swojej poufności, ale okazało się to niemożliwe. Najpierw pojawiły się amatorskie zdjęcia w brukowcu, potem jakieś fragmenty nagrań w wieczornych wiadomościach. Takich rzeczy nie dało się już cofnąć. Robiła więc co mogła, by nie zdradzać się ze swoimi sympatiami, ale jak widać średnio jej wychodziło. Bo choć nikt, na żadnych torturach nie wyciągnąłby z niej tego wyznania, to często sama się demaskowała - Barton był dla niej ważny. Może nawet najważniejszy? Najlepszy przyjaciel, człowiek, któremu bez wahania powierzyłaby swoje życie i każdy sekret. Wiedział o niej prawie wszystko - i to było chyba w tym wszystkim najlepsze, bo pomimo tej wiedzy, nigdy jej nie odrzucił.
- Fury i ta jego mania kontroli. - wymruczała pod nosem z mieszaniną rozbawienia i zażenowania. - Wyobraź sobie te wszystkie bóstwa stojące w kolejce do kontroli osobistej.
Powrót do góry Go down
Thor

Thor


Liczba postów : 174
Data dołączenia : 25/05/2012

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Sro Maj 08, 2013 7:50 pm

Na wyjaśnienia Lokiego odnośnie tego dziwnego tlenienia włosów tylko uniósł brwi i wzruszył ramionami. Doprawdy, Midgard jest tyleż fascynujący co niezrozumiały. Tleniony kolor... Ma to coś wspólnego z tlenem? Potrafią nim zmieniać kolor swoich włosów? Może ta planeta wcale nie jest tak w tyle, choć szkoda, że w takiej dziedzinie. Ale nie mówmy hop, zapewne ludzie jeszcze nie raz, nie dwa zaskoczą boga piorunów.
- Skoro tak mówisz. Nadal jednak brzmi to niczym obelga, przecież to naturalny kolor. Nigdy nie sądziłem, że źle wyglądam.
Ponownie wzruszył ramionami i postanowił dyplomatycznie skinąć głową tej dziwnej kobiecie i z sympatycznym uśmiechem oddalić się z Lokim w inną część pomieszczenia.
- Mówisz jakbyś tego chciał. - mruknął do niego. Przy okazji pozdrowił skinieniem głowy Hawkeye'a. Musiał się pojawić niedawno, wcześniej go nie wypatrzył w tłumie. Chociaż - Człowiek Blacha zaprasza tylu gości, iż prawie dorównuje Asgardowi. Jak na midgardzkie warunki. Możliwe, że Hawk po prostu się gdzieś przyczaił, podobno ma to w zwyczaju.
Kiedy przeniósł spojrzenie na drugiego członka ich grupy, a mianowicie Wdowę, minimalnie zmarszczył brwi. Nie mógł nie odnotować intensywniejszego zerkania na Lokiego i poznawszy tę kobietę miał przeczucie, że niekoniecznie oznacza to ogromną ciekawość. Nie, raczej podejrzliwość, prawie czuł jak wokół rudowłosej gęstnieje aura domysłów.
Na Valhallę, jeśli to dłużej potrwa istnieje opcja, że odkryje prawdę.
Poprowadził brata dalej, lawirując między gośćmi, głównie kobietami. Czasem był zmuszony wręcz się delikatnie przepchnąć, otrzeć, by utorować sobie drogę. Musi porozmawiać o tym z Tricksterem, lepiej nie ryzykować. Tylko gdzie tu znaleźć jakieś osobne pomieszczenie, chwilę samotności i spokoju...
Właśnie w tym momencie rzuciło mu się w oczy wyjście na zewnątrz. Wspaniale, jest to jakiś plan. Mocniej chwycił nadgarstek towarzyszki i pociągnął ją właśnie tam.
- Musze ci coś wyznać, moja droga. - uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic i już po chwili zniknęli z grona gości bawiących się wewnątrz rezydencji Starka.

z/t Thor i Loki
Powrót do góry Go down
Ruby

Ruby


Liczba postów : 6
Data dołączenia : 08/05/2013

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Sro Maj 08, 2013 7:53 pm

Ruby uśmiechnęła się w stronę odchodzącej siostry i wróciła do lady baru i napiła się złocistego trunku .Ona była inna od swej siostry Cristal była mniej szalona za sprawą leków dlatego też nie interesowała się związkami mimo iż była biseksualna, może tego bawiło ją zachowanie pani Romanoff ,która była zazdrosna o Clint'a ,ale ona nic nie robiła sobie z takiego zagęszczania mężczyzn ,a nawet jeśli to dobrze to ukrywała przed spostrzeżeniem innych .Spojrzała na panią Jane Foster i uśmiechnęła się .
-Cristal zachowuje się jak dziecko i nigdy to się nie zmieni .Może dlatego matka jej oddała ją pod rękę ojca ,ale ten mało wskórało i tu kłania się nam powiedzenie z pustego Salomon nie naleje.-oznajmiła upijając do końca i obróciła się stawiając na ladzie szklankę i proszą o dokładkę tego co piła teraz dr .Jane Foster .
-Jestem Ruby ,ale to nie imię ,ale pseudonim .A opowiesz mi o Carlosie Santiago jak to bił się z moją siostrą .-powiedziała Jane i uśmiechnęła się do Clint'a ,Natashy i Sasha Aristow.I nie zauważyła zniknięcia dwóch boskich gości .
Powrót do góry Go down
http://www.rockemenowa.blogspot.cpm
Bruce Banner

Bruce Banner


Liczba postów : 138
Data dołączenia : 26/09/2012

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Pią Maj 10, 2013 8:10 pm

Banner wszedł do środka, rozglądając się po sali. Sytuacja trochę się zmieniła, od kiedy wyszli. Kilka osób wyszłe, kilka nowych przyszło. Nie mało to co prawda większego znaczenia, większości Bruce i tak nie znał. Zauważył obecność Bartona, do którego skinął głową, witając się z nim tym gestem. Chwilę jeszcze omijał tłumy ludzi, by po chwili dotrzeć do baru, obok Sashy i Jane. Oparł się o ladę, na chwilę jeszcze obracając się, by zobaczyć co robi Wdowa. Aktualnie nie patrzyła na niego, więc korzystając z chwili zamówił sobie drinka. Pierwszego lepszego, jakiegoś słabego. Spojrzał jeszcze na wychodzących Thora i Lokiego, by po chwili znów obrócić się w stronę Foster i Aristowa. Uśmiechnął się do nich szeroko, wziął łyka swojego napoju, wciąż uważnie obserwując Natashę. szklankę schował za sobą, by agentka nie zauważyła go z nią. Co prawda ona też zerknęła raz na doktora, ale miał nadzieję, że niczego nie widziała.
-Opiekunkę?- Zapytał, choć wypowiedź była kierowana do Sashy. Niezwykle intrygowało go, w jaki sposób Cristal chciałą zrobić z Jane opiekunkę. Ta historia mogłaby być ciekawa. Obrócił się w stronę lady, stając plecami do Czarnej Wdowy, pociągnął kolejnego łyka i wrócił do patrzenia na towarzyszy.
Powrót do góry Go down
Sasha Aristow
Mistrz Gry
Sasha Aristow


Liczba postów : 94
Data dołączenia : 30/09/2012

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Sob Maj 11, 2013 7:37 pm

Na pytanie uroczej towarzyski lekko się uśmiechnął, ściskając w dłoni skrawek materiału. Cóż, nie była tak sucha jak wtedy gdy zawitał do tego cyrku, ale wystarczająco by w niej dalej pomykać. - Znośnie.- Gdy padło pytanie odnośnie ręcznika, Sasha zmarszczył na chwilę brwi nie bardzo wiedząc o co chodzi. Rozmowa z doktorkiem i obgadywanie samej Cristal zaabsorbowały go na tyle, iż zdążył zapomnieć o tej... niecodziennej formie flirtu. O ile miał to oczywiście za takowe uznać. Nie znał jej zwyczajów i szczerze powiedziawszy, nie chciał poznać. Sądził, że to zbyt wiele dla zwykłego człowieka jak on. W każdym bądź razie, gdy jego mózg przyswoił odpowiednie informacje, mężczyzna się zaśmiał. - Cóż, chyba odfrunął. Oczywiście przez przypadek! Przecież wiesz, jak mi zależało na randce z tak niezwykłą osobistością jak księżniczka brokatowej planety. - Oczywiście, ani kropla sarkazmu nie wypłynęła z jego ust. Skąd ten pomysł? Wszystko szło z głębi jego serca. Nie wierzycie? No trudno. W każdym bądź razie młody Aristow po przyjacielsku poklepał Janie po ramieniu, wypijając swego drinka do dna.
Na słowa kobiety zakaszlał lekko, krztusząc się drinkiem. Po pierwsze nie bardzo przypadło mu do gustu słowo towarzyszka. Poczuł się raczej jak ofiara głupiego żartu niż czyjkolwiek towarzysz. Uderzył się kilka razy pięścią w pierś, by w końcu odchrząknąć stwierdziwszy, że stan jego gardła jest stabilny. Dopiero gdy Fostrówna zwróciła mu na to uwagę dostrzegł nieopodal blond dziewczę. Czemu nie zwrócił na nią uwagi? Być może dlatego, że nie odbijała promieni słonecznych i nie opowiadała o swoim ogonku. Było o tyle dobrze, że ich podobieństwo było znikome... albo raczej zerowe. Null. Z drugiej jednak strony nie spieszno mu było się zapoznawać.
Na pytanie Bannera, Sasha odwrócił się w jego stronę lekko wytrzeszczając oczy i krzywiąc twarz "mnie nie pytaj, nawet NIE chcę wiedzieć". Skinął na barmana po kolejny mocny napitek, po czym objął jednym ramieniem Bruce'a a drugim Jane i przyciągnął oboje do siebie w jawnie konspiracyjnych celach. - Nawet nie wnikam ile je łączy a ile dzieli... ale jakby co macie mnie bronić. - Wyszeptał, niemalże groźnie na nich patrząc. Po chwili, puścił obydwoje dobierając swe lepkie łapska do szklanki z trunkiem.
Odwzajemnił uśmiech Ruby, jak zdążyła się przedstawić siostra niezwykłego elfa. Osobiście uważał, iż niepotrzebnie wspominała o pseudonimie. Naprawdę, nikomu ta wiedza nie była szczególnie potrzebna, a i dla niej może powinno być to raczej na plus. Ruby i koniec. Ale to był naprawdę jej interes. Czasami zastanawiał się, czy naprawdę tak źle dogaduje się z kobietami czy po prostu trafia na niewłaściwe. Oczywiście nie miał tu na myśli Jane czy Wdowy. Koleżanki z...no pracy to inna bajka. Zaczął lekko masować skronie rozmyślając jak długo jeszcze da radę tu zabawić.
Póki co najciekawszym elementem tego przedstawienia był taniec doktorka ze szklaneczką. Ten strach przed Natashą był wręcz uroczy. Pomijając oczywiście kilka innych przymiotników jak chociażby zabawny czy z jego perspektywy po prostu rozbrajający.
Powrót do góry Go down
Hawkeye
Ph.D. in friends with benefits
Hawkeye


Liczba postów : 302
Data dołączenia : 23/05/2012

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Nie Maj 12, 2013 10:50 pm

Skłamałby, gdyby powiedział, że bliskość Natashy mu przeszkadzała. Nie trzeba się też upominać o to, by objął ją w pasie. Zrobił to chętnie, choć może nie wyrażał tego jawnie w gestach. Ruch jego ramienia był spokojny i niewymuszony, ale także naturalny. Gest osoby, która wie co robi, ale też nie robi tego z ekscytacją pozbawionego doświadczenia nastolatka. W odpowiedzi dostał jej dłoń na swoim karku i przyjemny dreszcz, przeszywający ciało. Przywykł już do podobnych gestów z jej strony na niektórych misjach, ale nigdy nie narzekał. Wręcz przeciwnie, to był ten element, który pomiędzy pościgami i całą akcję, lubił najbardziej. Nawet teraz, gdy przecież niczego im nie zlecono nie protestował i nie pytał. Charakterystyczny uśmiech, który błąkał się na ustach Taszy wystarczył jako odpowiedź. Clint podjął grę, nachylając się nad nią. Z tak bliskiej odległości czuł zapach Wdowy, tą delikatną mgiełkę perfum, których lubiła używać. Wysłuchał raportu i odczekał chwilę. Wiedział, że nie musi być aż tak blisko, wiedział, a jednak się nie odchylał.
Oh proszę, kto z was odchyliłby się na jego miejscu?
Na jego twarzy pojawił się pół uśmiech, charakterystyczny i lekko skrzywiony. Nieodzowny u obserwatorów, których uwadze nic nie umyka, którzy patrzą na życie z boku, a częściej nawet z góry. Mają tą przewagę nad innymi, że rzadko uczestniczą w tym, co dzieje się naokoło nich, ale wiedzą wszystko. I lubią ten stan.
- Rozumiem – odparł krótko, choć było to zaledwie wstęp do dalszej wypowiedzi. – Możliwe, że szuka uwagi. Zainteresowania. Jej zachowanie jest dziecinne, ale takie osoby bywają najniebezpieczniejsze – dodał.
Często wielcy źli mieli pobudki rozpieszczonej pociechy, której ktoś nie kupił ulubionej zabawki. Albo ją odebrał, choć ten drugi syndrom pojawił się zazwyczaj po ich pierwszej klęsce z rak superbohaterów.
- Tak, nie chcemy, że na tej imprezie wyszła z niego bestia, prawda? – spytał lekkim tonem, choć widać było w jego oczach powagę, gdy mówił te słowa. – Stark dla własnego dobra powinien mieć na niego oko. Szkoda byłoby takiej willi na jedną osobę z problemami w chwilach stresu.
Wiedział, że kwestia Bruce’a Bannera jest poważna, miał przecież okazję zobaczyć Hulka w akcji, ale czasami trudno było się powstrzymać od tej delikatnej ironii, która pomagała w pracy. Pozwalała łatwiej przyswajać sobie niektóre rzeczy, szczególnie te odbiegające dość daleko od pojmowania przeciętnego człowieka.
- Jane Foster… Można ją przedstawić Tarczy skoro i tak mamy już Selviga. Fury ucieszyłby się z kolejnego genialnego naukowca, a męska część zespołu badawczego ucieszyłoby się z nowej kobiety w ich drużynie – zauważył. – Co do tej bogini… Zastanawiająca osoba, wypadałoby spytać potem Thora – uśmiechnął się, słysząc nuty w jej głosie, gdy informowała go o ostatniej grupie osób na tej wielkiej zabawie. – Cywile to nieodłączna trudność każdej misji, czyż nie?
I największy problem. Media nie patrzyły przyjaźnie na ofiary w prostych ludziach. Zarządowi były one obojętne. Fury liczył się z nimi, choć nie przepadał za wysokimi statystykami. Jeśli zaś chodziło o moralność agentów… Z nią było różnie, ale Hawkeye nigdy nie lubił niewinnej krwi na swoich rękach, podobnie jak świadomości zbędnych ofiar, nawet jeśli czasami były nieuniknione. Nie dało się chronić wszystkich na raz, a jednak człowiek zawsze próbował to robić. Taka już była ludzka natura.
- Wyobraź sobie Thora przechodzącego przez czujnik metalu – wyszeptał do jej ucha, nachylając się nad nią.
Powrót do góry Go down
Black Widow

Black Widow


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 25/05/2012

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Pon Maj 13, 2013 7:18 pm

Natasha czasem dziwiła się temu z jaką łatwością przychodzi jej bycie blisko Bartona, i temu jak wielką satysfakcję potrafiła z owej bliskości czerpać. Jak wiele zmieniło się od chwili, gdy się poznali! Na samym początku, traktowała go przecież tak jak resztę - nie zbliżała się bardziej niż to konieczne - a może była jeszcze trochę ostrożniejsza, bo przecież trudno wyrzucić z pamięci fakt, że ktoś miał za zadanie Cię zabić. Wdowa jak nikt inny była świadoma zagrożenia płynącego z kontaktu fizycznego. Sama znała kilka sprawdzonych sposobów unieszkodliwienia przeciwnika przy samym tylko uścisku dłoni. Bycie tak blisko siebie traktowała więc jako wyraz ich najgłębszego zaufania i choć nie przyznałaby się do tego głośno, była z tego powodu dumna. Była też wdzięczna. Bo choć wiele kobiet znajdując się w tej chwili na jej miejscu mogłoby bez wahania stwierdzić, że jego ramię owinięte wokół talii daje im poczucie bezpieczeństwa - to tylko ona mogłaby powiedzieć, że Clint daje jej poczucie bezpieczeństwa nawet będąc po drugiej stronie globu. Wiedziała, że cokolwiek by się nie działo, on będzie po jej stronie, osłaniając jej plecy. I ona bez sekundy wahania zrobiłaby dla niego to samo. Po tych wszystkich latach to wszystko było równie proste i naturalne co oddychanie. Dla niej było też tak samo niezbędne.
Nawet na moment nie porzucając swojej roli, przesuwała palcami po jego szyi. Jednocześnie starała się możliwie jak najdyskretniej obserwować całą salę. Spod rzęs zerkała na gości, szczególnie skupiając się na tych, którzy pojawiali się w ich rozmowie. Zaraz, zaraz - czy jej się tylko wydaje, czy Banner niepokojąco długo kręci się przy barze? I chyba nawet usiłuje się przed nią z czymś chować? To może wymagać drobnej interwencji. Później, oczywiście.
- Wolałabym żeby Hulk nie pojawiał się wcale. - odpowiedziała mu, krzywiąc się przy tym minimalnie. Wciąż zdarzały jej się takie noce, gdy budziła ogarnięta paniką, bo po raz kolejny we śnie uciekała przed rozwścieczonym zielonym alter ego doktora po pokładzie lotniskowca. - Jednak, jakby na to nie patrzeć Tony'ego stać na jeszcze przynajmniej dwa takie domy. Pewnie uznałaby pojawienie się zielonego za interesujący dodatek do swojej imprezy. Zawsze pałał do niego dziwną sympatią. - ona też szybko zmieniła ton na lżejszy, bo przecież nie ma się co martwić na zapas.
Kolejne jego słowa, sprawiły, że Natasha wykrzywiła wargi w złośliwym uśmieszku.
- Ktoś tutaj nie jest na bieżąco ze zmianami w załodze. Wstyd, agencie Barton. Foster pracuje dla nas od kilku tygodni. I z tego co mi mówiła jest całkiem zadowolona ze współpracy. Mnie bardziej ciekawi kwestia jej stosunków z Thorem. Krążą na ich temat niezwykle interesujące plotki. Choć wygląda na to, że przynajmniej w połowie są nieprawdziwe. Chyba, że ta bogini rzuciła na naszego przyjaciela jakieś zaklę... - Tasha zamilkła niespodziewanie. Słowo, którego nie wypowiedziała do końca okazało się kluczem do zagadki, która dręczyła ją od początku przyjęcia. Jednak jej rozwiązanie wcale nie przyniosło oczekiwanej satysfakcji. Hawkeye z pewnością poczuł jak całe jej ciało nagle tężej, gdy wszystkie mięśnie napinają się do granic możliwości. Serce zabiło jej szybciej, krew zaszumiała w uszach, a ona mocno zacisnęła palce na jego ramieniu. Już rozumiała czemu tak bardzo nie dawało jej to spokoju. Tych oczu nie można było zapomnieć, szczególnie po tym, gdy ich właściciel groził Ci najgorszym z możliwych rodzajów śmierci.
- Loki. - szepnęła niemal bezgłośnie podnosząc wzrok na Clinta i szukając błysku zrozumienia w jego spojrzeniu. - To kolejna jego sztuczka. Jakieś magiczne przebranie. To on. - jak zwykle w takich chwilach na jej twarzy trudno było doszukać się jakichkolwiek emocji, poza tymi, które chciała pokazać. Mimo powierzchownego opanowania, jej oczy zdradzały głęboki niepokój, gdy niecierpliwie czekała na jego reakcję. Chyba Banner właśnie tracił pozycję na czele rankingu na największe zagrożenie dla zdrowia i życia gości.
Powrót do góry Go down
Ruby

Ruby


Liczba postów : 6
Data dołączenia : 08/05/2013

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Sro Cze 19, 2013 8:28 pm

Ruby uśmiechnęła się promienie do Sashy i reszty, a następnie podeszła do Sashy .
-opowiesz mi o sobie od siostry wiem iż jesteś zajęty, ale może powiesz czy nie była nachalna czasem jej się to zdarza zwłaszcza kiedy chodzi o seksownych facetów .-oznajmiła i poprawiała włosy, a następnie zdjęła kurtkę .
-Zaraz wrócę tylko odniosę, kurtkę i poszła zawiesiła kurtkę na wieszaku i wróciła do Sashy ,Natashy i reszty .

-Sasha co powiesz na wspólnego drink spokojnie nawet z Brucem .-oznajmiła spokojnym głosem i poklepała po ramieniu chłopaka . Uśmiechnęła się była odwrotnym przeciwieństwem swej siostry .Była   bardziej  ludzka,gdyby  nie   te  dziwne   oczy,ale  dzieczyna  też   się starała   zachować pozory  i dlatego  pragnęła poznać   przyjaciół Cristal  .Spojrzała   na  Natashę  .
-Nati   powiedz   mi czy Cristal cię   skrzywdziła  czy wogóle   kogoś   skrzywdziła
Powrót do góry Go down
http://www.rockemenowa.blogspot.cpm
Go??
Gość




Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Wto Cze 25, 2013 8:32 pm

Sears przez chwilę był zajęty. Ot pogadanka ze swoim szefem sztabu wyborczego. Kiedy rozmowa prowadzona przez telefon komórkowy się skończyła, polityk wrócił do głównej sali.
Dokładnie obejrzał po wszystkich obecnych. Z tłumu udało mu się wyłowić Hawkeye' a i Czarną Wdowę. Postanowił, że do nich podejdzie.
Zrobił to spokojnym krokiem. Bez zbędnych gestów, czy wynoszenia głowy. Powoli zbliżył się i spojrzał Wdowie w oczy.
Nie oceniał jej pod względem piękności. Szanował ją za to. Podobnie jak wszystkich Avengersów. Za co? Za to że obronili jego kraj przez inwazją podłych obcych i demonicznego " Bóstwa ". Gdyby nie oni, plugawstwo bez wątpienia rozlazłoby się po całym kraju. A tego Sears nie chciał. O nie!
- Przepraszam że przerwę - odezwał się spokojnym tonem - czy mogę się dosiąść?
Jeśli udałoby mu się przyłapać ich pijanych byłoby idealnie. Ale Sears powoli leczył się z takich nadziei. Drużyna była chyba za porządna aby wykorzystać ich w kampanii.....
Powrót do góry Go down
Go??
Gość




Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Sro Cze 26, 2013 7:46 pm

Trochę spóźniona, ale zawsze. Często nie przyciągała swojej uwagi do punktualności. Chyba, że to byłoby bardzo ważne spotkanie czy coś, ale nie było. Jakaś tam impreza, więc chyba mogła się spóźnić trochę? Zresztą podobno to osoby spóźnione są najbardziej zauważalne, ale jej to jest obojętne. Stwierdziła, że może warto zajrzeć do rezydencji Tony'ego Starka na godzinkę lub dwie. Nie przepadała za takimi wydarzeniami, za dużo takich miała w dzieciństwie i unikała ich jak ognia. Wzięła pierwszą lepszą sukienkę z szafy oraz wysokie szpilki. Takich rzeczy ma bardzo dużo. Na co dzień nie ubiera się w taki sposób, powinna chyba się bać 14 centymetrowych szpilek, ale tak nie jest.  Chodzi w nich jak modelka, w końcu już miała doświadczenia z takimi rzeczami. Czasami nawet dziwnymi, ale to słowo nie odzwierciedlało tego tak bardzo. Nie często bywa na takich przyjęciach, ale zawsze znajdzie coś odpowiedniego bez specjalnego wychodzenia do sklepu. Teraz tylko pytanie skąd ma tego tyle w szafie i czy kiedyś ktoś ją widział w tym wszystkim? Jej ubiór jest w miarę elegancki, ale od święta można ją zobaczyć w tak krótkiej sukience i szpilkach wyższych od niej. Dzięki zamówionej taksówce dostała się szybko na miejsce przyjęcia. Nie była przekonana czy będzie się dobrze bawiła, w sumie wieczór spędzony w wygodnych kapciach przez telewizorem tez nie byłby taki zły, ale trzeba się integrować w końcu. W każdym razie wyszła z taksówki i zapłaciła kierowcy. Za nim weszła do rezydencji wzięła głęboki oddech i czas zrobić pierwszy krok! Potem kolejny i kolejny. Nawet nie zdała sobie sprawy, że jest już w środku i było całkiem sporo twarzy, które znała. Czy tylko ona, aż tak się spóźniła? Nawet nie wiedziała gdzie powinna pójść. Weszła do salonu i oparła tyłeczek na oparciu sofy. Gdyż cała była już zajęta.
Powrót do góry Go down
Jane Foster

Jane Foster


Liczba postów : 72
Data dołączenia : 14/03/2013

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Czw Cze 27, 2013 9:06 pm

Jane odniosła wrażenie, jakoby impreza nie miała się nigdy skończyć. Ludzi przybywało więcej, a alkoholu nie brakowało dla obecnych oraz zbierających się osób. Niemalże tak, jakby Stark już dawno zaopatrywał się w taką ilość różnego rodzaju trunków wysokoprocentowych. Muzyka zmieniała swoje tempo wraz z przebywającym na parkiecie towarzystwem. Przyglądała się Ruby przez ten krótki moment, marszcząc nieznacznie swoje brwi. Nie skomentowała jednak wypowiedzi swojej "towarzyszki". Zwłaszcza, że ją to nie interesowało, więc lepiej było przemilczeć całą sprawę.
Nawet nie dosłyszała pytania jasnowłosej, które mówiło o jakiejś imprezie. A na takiej nie zawitała. I chyba dobrze, bo jakoś opowiadanie tego, co dzieje się na jednej zabawie czy drugiej nie było dla Fosterówny czymś wspaniałym i interesującym.
Dobrze, że w porę Banner i Aristow zjawili się przy barze, dzięki czemu nie było to jakoś uciążliwe. Tak to chociaż mogła się wsłuchać w ich rozmowę czy też jakieś spostrzeżenia.
Niezauważalnie przesunęła koniuszkiem języka po spierzchniętych wargach, rozglądając się po pomieszczeniu. Na pytanie Bruce'a, zwróciła spojrzenie w jego stronę. Uniosła przy tym na ułamek sekundy brew, jakby miało to być oznaką, że nie zrozumiała pytania lub go nie usłyszała. Jak to w ironii - po tej chwili przypomniało jej się, co takiego mówił Doktor, więc na twarz Jane wpłynął delikatny uśmiech.
Jej zamiarem nie było wtórne powtórzenie wypowiedzi. Tym bardziej, jeśli miałaby nią po raz kolejny spowodować taką samą jak uprzednio reakcję u Sashy. Bądź co bądź, to Jane nie chodziło po głowie krzywdzenie wszystkich napotkanych przez nią osób. Raczej od tego stroniła, tak że wysłuchała w konspiracyjnej intonacji... prośby? Jeśli tak to można było nazwać. W końcu jakoś musieliby obronić mężczyznę. Ona jako astrofizyczka o wątłej budowie ciała i niezbyt dobrej koordynacji ruchowej nadawała się jedynie... do niczego w tej sprawie, prawdę mówiąc. Sama stroniła od rozmów z dziwnymi osobami, ogólnie z ludźmi, a tutaj teraz miałaby zagadać kogoś tak, by Aristow mógł usunąć się w bezpieczniejsze dla jego siły psychicznej, miejsce? Sama za dużo by straciła na takiej obronie, ale nic już nie mówiła.
Czegokolwiek Ruby by nie powiedziała, to i tak Fosterówna nie potrafiła jej zrozumieć. Nie wiedziała czy ona jakiś wywiad robi, czy wszystkie - dziwne, trzeba podkreślić - osoby zainteresowały się nagle Sashą. Przecież było widać, że cała ta rozmowa nikomu nie odpowiada, a i tak jasnowłosa próbowała na siłę cokolwiek zrobić.
- Spokojnie, Natasha na ciebie nie patrzy. - mruknęła do Bannera, posyłając mu przy okazji nieco pokrzepiający uśmiech. Cóż, tańcowanie z drinkiem i chowanie się przed czujnym spojrzeniem Wdowy było zabawne, a zarazem wzbudzało w jakiś sposób współczucie. W końcu mało lubił być obserwowanym i pilnowanym przez innych, nie mogąc nawet rozkoszować się alkoholem, prawda?
Astrofizyczka zerknęła jeszcze na Ruby, a następnie przeniosła spojrzenie w stronę balkonu. Najwidoczniej przeszkadza kobiecie, dlatego też została zignorowana, więc w każdej chwili wystarczyłoby czmychnąć do oszklonych drzwi pod jakimkolwiek pretekstem. Drgnęła nawet w tamtym kierunku.
- Skoro mnie tutaj nie chcą, to chwilowo was zostawiam. - oznajmiła, znacząco spoglądając na wspomnianą siostrę Cristal, a następnie pospiesznym krokiem pomknęła na balkon.

/ zt, chwilowo, balkon
Powrót do góry Go down
Bruce Banner

Bruce Banner


Liczba postów : 138
Data dołączenia : 26/09/2012

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Pią Lip 05, 2013 6:30 pm

Bannerowi nie bardzo odpowiadało towarzystwo siostry Cristal. Nie do końca nawet wiedział o czym kobieta mówi. Sam fakt, że jest siostrą ich "przyjaciółki" zniechęcał. Nie polubił zbyt Ruby. No, dopiero się spotkali, więc może okaże się, że wcale nie jest taka zła. Nie zrobiła dobrego pierwszego wrażenia. Przyglądał się jej, delikatnie się uśmiechając. Kiedy Sash przyciągnął go i Jane do siebie, Banner po cichu się zaśmiał. Oczywiście, że obronił by ich przed elfką, jeśli byłaby taka potrzeba. Jednak póki co, siostry nie wyglądały na kogoś, z kim trzeba by było walczyć. Póki co, bo może jeśli żadna z nich nie zdobędzie serca Sashy, to będzie inaczej. Nie sądził jednak, że mogą być niebezpieczne.
Nie bardzo zrozumiał, co miało znaczyć to "nawet z Bruce'm". Może to miało jakiś związek z tym, że doktor nie bardzo może pić alkohol, czy coś. No, może niedługo się dowie. On sam jakoś niespecjalnie chciał wypić z nią drinka, wolałby posiedzieć tu, przy barze z Sashą i Jane. Ale propozycja była kierowana do Aristowa, więc czekał na jego odpowiedź. Kiedy Foster powiedziała o Wdowie, Bruce upewnił się, że faktycznie kobieta go nie obserwuje, by po chwili wziąć kolejnego łyka napoju, tym samym już całkiem opróżniając szklankę. Odstawił ją na ladę baru, pożegnał się z odchodzącą Jane skinieniem głowy i dalej przyglądał się sytuacji.
Powrót do góry Go down
Ruby

Ruby


Liczba postów : 6
Data dołączenia : 08/05/2013

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Sro Lip 10, 2013 8:23 pm

- Cóż   widzę   iż  nie   wszyscy wierzycie  mi   wszyscy, ale  jestem  inna   niż  Cristal   np   .Nie   jestem  elfem, a   mój gen   X  objawia się   zmianą  oczu.-zagryzła   dolną   wargę   i przymknęła   powieki, a  kiedy   je   otworzyła  jej tęczówki były czarne   i rozszerzone . Dziewczyna   spojrzała   szczególnie  na  Banner .
- Nie   oceniajcie  mnie   przez  pryzmat   Cristal   ona   nie   jest zła, ale czasem szalona   bo   matka   ją   zostawiła   ojcu. Jest   Bękartem   więc   jak   się  Wy   czuliście   by  na   jej  miejscu.-dodała   i nagle   jej   oczy   na oczach   wszystkich znów stały się   normalne.
-Więc   proszę cię  nie róbcie  ze   mnie cienia   siostry    jej  kopii, ponieważ więcej się różnimy -oznajmiła i uśmiechnęła się   do   wszystkich .Tak   była   inna   niż   wszyscy  w   jej   rodzinie ,a  jednak  była   człowiekiem   może  dlatego starała się   wpasować   w  swój gatunek.
Powrót do góry Go down
http://www.rockemenowa.blogspot.cpm
Sasha Aristow
Mistrz Gry
Sasha Aristow


Liczba postów : 94
Data dołączenia : 30/09/2012

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Czw Lip 18, 2013 9:06 pm

Zerknął wpierw na Jane, potem na Bruce'a. Ani milczenie ani ten chichot specjalnie go nie uspokoiły. Jasne, to wspaniałe uczucie kiedy ktoś się tobą interesuje. Człowiek może poczuć się wyróżniony, że akurat on a nie wysoki, przystojny, tajemniczy brunet stojący obok. Z takimi nie masz szans, i może właśnie teraz takiego zabrakło by uratować Sashę w tarapatach. Cholera, jak o tym pomyśli to czuł się jak księżniczka zamknięta w wieży. Dorzucić kieckę i śmieszną szpiczastą czapkę z welonem... czy cokolwiek to było. Drgnął, nieznacznie krzywiąc się na tą myśl. Chyba już alkohol strzela mu do głowy. Większość facetów raczej nie myśli o sobie w kiecce. To bynajmniej dziwne. Spojrzał na pustą szklankę, robiąc nią lekkie kółeczka i wpatrując się w pobrzękujący lód. Raptem wydał się tak niesamowicie fascynujący. Mógłby nawet pójść do kina i oglądać film o topniejącym lodzie. Ubaw na kilka godzin.
Mimowolnie odwzajemnił uśmiech kobiety, nieznacznie się prostując i odstawiając szklankę na blat. Wsunął dłonie do kieszeni spodni, opierając się o ladę barową. Rozejrzał się po pomieszczeniu doszukując się wszelkich możliwych dróg "ucieczki", w końcu nie zależy mu na kolejnym ręczniku. Ma już kilka wystarczająco puchatych u siebie. A sklepu nie zamierza otwierać. Teraz jednak skupił się w pełni na Ruby, a po jego twarzy pełzał subtelny uśmieszek. Co prawda nie bardzo rozumiał o co chodzi z tym, że jest zajęty... Hm, może miał dziewczynę albo chłopaka i o tym nie wiedział? Ponoć i takie rzeczy się zdarzają. Jednak wolałby mieć świadomość z kim teoretycznie, no i praktycznie, jest w związku.
-Co mogę o sobie powiedzieć? Nazywam się Aleksander Aristow, lubię spacery przy zachodzie słońca, strzelanie to ludzi, a na dobranoc nie pogardzę kilkoma łyczkami czegoś mocniejszego. - Uśmiechnął się nieco wyraźniej. - Tak, kobiety lecą na facetów z odznaką. - Puścił jej oczko, odwracając się do baru i zgarniając od razu dwie szklanki czystej z lodem. W najgorszym wypadku będą go stąd wyciągać za ręce... albo nogi. Jednak wierzył w swoją mocną głowę. Matka Rosja zobowiązuje, prawda? Wypił niemalże na raz jedną całą szklankę, na drugą się przez chwilę patrząc. Zgarnął jeszcze jedną i wręczył ją blondynce. Chciała z nim pić, tutaj nie widział żadnego problemu.
- Na zdrowie. - Obdarował ją jednym ze swych firmowych, wyjątkowo uroczych uśmiechów i stuknął w jej szkło. Zerknął za odchodzącą Jane, i wypił do dna. Trochę szkoda, że ich tak szybko opuściła. Jakby nie patrząc była jedyną zaprzyjaźnioną kobietą w pobliżu. A to mimo wszystko pewne wparcie na imprezach takich jak ta.
Zerknął na telefon i wykorzystując fakt, iż Ruby zajęła się Natashą schylił się do doktorka.
-Uciekam. Muszę jeszcze coś załatwić nim będę kompletny pijany. - Poklepał go przyjacielsko po plecach. - Trzymaj się, staruszku, i nie szalej zbytnio z pannami. - Puścił mu oczko, uśmiechając się półgębkiem i pomknął w stronę wyjścia, niedługo po tym znikając za drzwiami.


[zt]
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Pon Lip 29, 2013 10:52 pm

Rogers pluł sobie w brodę za swoją głupotę. Lekcja na przyszłość - nigdy, PRZENIGDY, nie zakładać się ze Starkiem. Zawsze znajdzie sposób, aby pogrążyć biednego Kapitana.
Steve wyszedł z samochodu dobry kawałek od willi Starka. Podrzucił go kolega ze SHIELDu, akurat będący w okolicy. Nie mógł złapać taksówki, już wiedział dlaczego. Sznur żółtych pojazdów przesuwał się powoli, wypuszczając spóźnialskich. Oczywiście i tak większość stanowiły czarne, eleganckie limuzyny. Parsknął cicho obserwując całe to zjawisko i sprawdził, czy wszystko z jego ubraniem jest jak należy. Miał na sobie czarne spodnie, zgrabnie podkreślające jego dość umięśnione nogi i białą koszulę z długim rękawem wpuszczoną w spodnie. No tak, trzeba było zapiąć guzik przy rękawie, nie miał wcześniej czasu się tym zająć.
Westchnął i ruszył ku drzwiom. Już  z daleka było widać bawiące się przy głośnej muzyce całe masy ludzi. Miał nadzieję w miarę spokojnie przetrwać tę noc, wypić kilka drinków, porozmawiać, i się ulotnić. Byle tylko Stark zanotował jego obecność, zrobił ten swój durny uśmieszek typu 'ha! wygrałem!' i dal mu święty spokój.
Przekroczył wejście i rozejrzał się. Nadal nie był przyzwyczajony do takiego typu imprez. Jednak było widać ten nieubłagany upływ czasu. Ruszył ku barkowi, mając nadzieję, że znajdzie tam Tony'ego, z resztą, był spragniony. Tego wieczoru było duszno i gorąco. Wziął pierwszego lepszego drinka z tacki, wyciągnął fikuśną parasoleczkę i zaczął sączyć chłodny napój. Całkiem dobry, swoją drogą. Rozglądał się, szukał kogoś do towarzystwa. W sumie miło byłoby z kimś porozmawiać, o czymkolwiek, byle nie o pracy.
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Nie Sie 04, 2013 9:31 pm

Carol jak Carol - nie mogłaby sobie odpuścić zabawy w Kalifornii, jeśli dostała zaproszenie, przy którym zakładała, że impreza powinna się udać. Do tego cudowna pogoda i widok z tarasu Anthony'ego za bardzo kusił, żeby człowiek mógł odmówić. Sama przy okazji uznała, że trochę rozrywki przydałoby się kobiecie po tych wszystkich atakach i sytuacjach, które ostatnio miały miejsce.
W jej przypadku lot samolotem byłby jedynie zmarnowaniem pieniędzy. Zwłaszcza, że sama dotarłaby na miejsce. Nawet szybciej, jeśli może bezpośrednio zatrzymać się przed posesją
Starka. To właśnie uczyniła, stając gdzieś nieopodal jego willi po dość długim locie.
Pomimo że Carol - jako ktoś, pragnący chronić zwykłych obywateli państwa - zazwyczaj nie chowała swoich długich i zgrabnych nóg, pokazując je w wyciętym stroju, tym razem postanowiła nie wariować zbytnio.  Miała jednak wrażenie, że gdyby przyszła w ubraniu Miss Marvel, to nie byłaby za duża różnica. Szczególnie, kiedy zdążyła ujrzeć kobiety, młodsze od niej o te kilka lat, które swobodnie tańczyły w sukienkach ledwo sięgających połowy ud. Danvers natomiast nie miała na sobie sukienki. Wolała pojawić się w ciemnych spodniach dżinsowych, w jakiejś koszuli i narzuconej na ramionach marynarce, a do tego buty na wysokim obcasie. Znacznie wygodniej było i wyróżniała się na tle tych wszystkich kobiet, mając jako jedyna spodnie, co jej absolutnie nie przeszkadzało.
Skierowała się do baru, uprzednio rozglądając się po głównej sali, w której można było odnieść wrażenie, że było trzęsienie ziemi przez muzykę i podskakujących w jej rytmie gości. Jej nie było spieszno, by tańczyć. Tym bardziej, iż widziała kilka osób, z których równie dobrze można czerpać zabawę, obserwując ich ruchy na tym... parkiecie.
Gdy ujrzała Rogersa przy ladzie barowej, osoba postronna mogłaby zauważyć na twarzy jasnowłosej delikatny uśmiech, błąkający się w kącikach jej pełnych warg.
- Kapitanie... - skinęła głową, uśmiechając się doń szerzej, a następnie spojrzała na to, co barek Starka może jej w tej chwili zaoferować. Oczywiście, brała pod uwagę, że prędzej będzie musiała się skupić na czymś bezalkoholowym. Wiedziała dobrze, co ostatnio miała za problemy w związku z tym. - Czyżby Starkowi udało się wykorzystać jego urok, że się tutaj znalazłeś? - spytała, zerkając nań kątem oka.
Powrót do góry Go down
Captain America

Captain America


Liczba postów : 240
Data dołączenia : 27/05/2012

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Sob Sie 10, 2013 11:38 pm

Steve skupił się na przyglądaniu się ludziom dookoła. Tak bardzo pochłonęło go szukanie znajomych twarzy, że gdy usłyszał znany już głos tuż obok, lekko drgnął. Zobaczywszy Carol, wstał szybko z miejsca, lekko zażenowany.
- Ahfg, ym. Kapitanie.
Jeżeli się w tej chwili  nie zarumienił, to jego nazwisko nie brzmi Rogers.
Nie wiedział w sumie jak się zachować na takiego typu przyjęciach. Tak więc odsunął jej jedno z wysokich taboretów stojących przy barku, by mogła usiąść. Jej strój zdecydowanie wyróżniał się od reszty, jednak nadal wyglądała olśniewająco. Także wybrała klasyczny ubiór, odpowiedni na każdą okazję.  Danvers zawsze wywierała na nim wrażenie jako zaradna, mądra i utalentowana kobieta. Już nie wspominając o tym, że po kryjomu był jej fanem. Ratowanie świata? Żaden problem! Steve rozpływał się w tych cechach. Po chwili przypomniał sobie, że w ogóle zadano mu pytanie.
- Urok Starka działa na mnie tak skutecznie jak strzelanie do Hulka, aby się uspokoił. - odpowiedział  z ledwo słyszalną irytacją w głosie - Niefortunnie, udało mi się przegrać pewien zakład. - wyjaśnił.
Upił kolejny łyk i ponownie spojrzał na tłumy. Akurat zmienili utwór. Tak mu się przynajmniej wydawało.
- A ciebie co tutaj sprowadza? Czy to urok Starka? - spytał, patrząc jej w oczy, bawiąc się jednocześnie szklanką. Choć naprawdę miał dość rozmawiania o pracy, był ciekawy czemu zawdzięcza widok Miss Marvel w tym domu. Tak czy siak, był wdzięczny.
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1Pon Sie 12, 2013 12:29 am

Kobieta uśmiechnęła się lekko, widząc jego zamyślenie, a następnie i zakłopotanie, które objawiło się delikatnym rumieńcem.
Carol wręcz ledwo zauważalnie skinęła głową, zajmując w następnej chwili miejsce przy barze. Łokieć oparła o jego ladę i westchnęła cicho, jakby miało to zobrazować jej niezdecydowanie w wyborze jakiegokolwiek napoju. Poniekąd, tak też było. Jasnowłosa nie mogła pozwolić sobie na alkohol, samej doskonale wiedząc, jakie mogą być tego konsekwencje. Dobrze się trzymała bez niego, więc nie miała zamiaru rezygnować z trzeźwości, by pozwolić sobie na to. Nie czuła się jeszcze na tyle pewnie, a poza tym... Po co miałaby skazywać osoby wokoło niej na przypuszczalną opiekę? Wybrała więc jakiś sok czy też napój gazowany i w oczekiwaniu na niego, przyglądała się Rogersowi, a także osobom tańczącym.
Porównanie Stevena rozbawiło Danvers, która nie omieszkała ukryć uśmiechu, jaki towarzyszył jej od samego rana; nieraz jedynie się poszerzał w wyniku większych radości i ogólnego szczęścia.
- Powiedzmy, że ta impreza miała uchodzić za formę odpoczynku od ostatnich wydarzeń. - odpowiedziała, zapijając swoje słowa trunkiem - Dosyć kiepska, muszę przyznać. - mruknęła nieco ciszej, jakby była zawiedziona klimatem. Nie mogła tego na ten moment ocenić, gdyż ledwo kilka minut temu się pojawiła. - I urok Starka do tego nic nie ma. Potrzeba trochę więcej, niż jego uśmiech. - mrugnęła do mężczyzny wesoło.
Gdy raz jeszcze powiodła wzrokiem po pomieszczeniu, udało jej się dostrzec rozmawiających ze sobą Wdowę i Hawkeye'a. Wiedziała też, że Bruce również jej śmignął przed oczami i choć teraz próbowała go znaleźć, nie udawało się to niebieskookiej.
Skupiła zatem swoje spojrzenie na Rogersie i po chwili namysłu, spytała:
- Co to był za zakład albo i o co, Steve? - uniosła brew. Pochyliła się nawet delikatnie w jego stronę, jakby tym samym chciała zapewnić, że może jej powiedzieć i nikt - prócz nich - nie usłyszy jego słów.
Była ciekawa o co chodziło. Cóż, zawsze może podpowiedzieć, kiedy lepiej się zgadzać, a kiedy lepiej unikać zakładu ze Starkiem, prawda?
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Główna sala - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Główna sala   Główna sala - Page 4 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Główna sala
Powrót do góry 
Strona 4 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
 Similar topics
-
» Główna sala
» Główna pralnia
» Główna łazienka
» Główna sypialnia
» Główna ulica

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Offtopic :: Archiwum :: Martwe sesje trollowane :: Impreza u Starka-
Skocz do: