- Atak miał tam miejsce wcześniej? – spytała zaskoczona. Do tej pory była przekonana, iż pierwszym zaatakowanym miastem był Waszyngton, głównie przez wzgląd na toczącą się tam w tym samym czasie konferencję. A od tego wydarzenia nie minęło zbyt wiele czasu. Nigdzie przedtem nie pojawiały się też doniesienia o podobnych zdarzeniach w innych częściach globu. Zakładając więc, że atak wszędzie nastąpił mniej więcej równocześnie, to żeby znaleźć się tu tak szybko mężczyzna musiał skorzystać z pomocy kogoś kto potrafi błyskawicznie przenosić ludzi z miejsca na miejsce. Albo więc miał na myśli coś innego, albo nie zgadzała jej się chronologia zdarzeń. Biorąc pod uwagę jego językowe problemy nie potrafiła na sto procent wykluczyć ani jednej, ani drugiej możliwości.
- Nie widzę między wami żadnego podobieństwa, a nawet jeśli to znikome i na pewno nie musi to działać na korzyść teorii o waszym pokrewieństwie. – przyglądała mu się uważnie już od kilku dobrych minut, gdy znajdowali się jeszcze na ulicy. Pedro na pewno wyróżniał się swoim wyglądem. Ale nie widziała, by coś jeszcze mogło go łączyć z Kurtem. Zwłaszcza, że wśród mutantów wcale nie było to czymś niezwykle rzadkim. Brak również było u mężczyzny wyraźniejszych demonicznych cech, które Nightcrawler odziedziczył po swoim ojcu. Anna celowo uniknęła odpowiedzi na zadane jej pytanie. Ponieważ z jednej strony wyczuwała od swojego rozmówcy pewną szczerość, a z drugiej była mas rzeczy, które nie pozwalały jej w pełni wierzyć we wszystko co usłyszała.
- Skąd pewność, że nie zostałeś okłamany? – spytała o to co natychmiast nasunęło się jej do głowy. Może jego matka nie była pewna tego kto jest ojcem jej dziecka i widząc jego zainteresowanie niebieskim elfem, o którym często mówiło się w mediach, zwyczajnie postanowiła to wykorzystać.
W pewnym momencie podczas rozmowy Anna usłyszała dźwięk swojego komunikatora. Przyłożyła urządzenie do ucha i po chwili zerwała się na równe nogi.
- Muszę iść. Znajdziemy cię i dokończymy rozmowę w niedalekiej przyszłości. - rzekła do Pedra i w pośpiechu opuściła wnętrze kawiarni, a mężczyzna mógł tylko zobaczyć jak parę sekund później wzbiła się w powietrze i odleciała w bliżej nieokreślonym kierunku.
[zt]