|
| Warsztat Starka | |
|
+8Carol Danvers Tony Stark Scarlet Witch Sam Wilson Vision Emma Frost Loki Wasp 12 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| | | |
Autor | Wiadomość |
---|
Gamora
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 24/05/2014
| Temat: Re: Warsztat Starka Pią Sty 12, 2018 7:56 am | |
| Cisza dobiegająca z komunikatora nie trwała długo, jednak to nie głos Petera ją przerwał. - Richard? - Szepnęła pod nosem, tak by broń boże nie usłyszał tego ani rozmówca, ani ... zbroja, bądź skrywający się za nią Stark. Z wymalowanym na twarzy przejęciem wsłuchiwała się w nadawany komunikat i aż... aż nie potrafiła uwierzyć w to co słyszy. Nie zaskoczył jej w ogóle finisz, gdzie Rich stwierdził, że jak to on, leci na łeb na szyje by (cokolwiek) sprawdzić. To zdanie w jego ustach padało zbyt często, by nie nauczyć się go na pamięć. Nie zawsze miała nawet chęć udać się z nim na rozpoznanie terenu, by przetrącić komuś z problemem żuchwę. Świetnie sobie radził sam, zresztą nigdy nie lubiła nudy. Wolała wyzwania. ...Sama nie wiedziała, czemu te kilka sekund poświęciła na powrót do przeszłości. Spojrzała na komunikator i mając do wyboru próbę skontaktowania się z Richardem, a rozmowę z Quillem... przeżyła chwile zawahania. Rzadko je miewała, ale i tym razem złość wzięła górę. Jakby nie patrzeć własnie przed chwilą dowiedziała się, że ich dom dopadła jakaś katastrofa, o której nic a nic nie wspomniał Star-Lord. Zapewne ZNOWU coś przed nią ukrywał. Niestety, bądź stety, z tego co mówił Richard nie wywnioskowała, że jest źle. O wiele bardziej źle... niż było w rzeczywistości. - Quill. Katastrofa pod Knowhere? Coś ci umknęło? - Kipiała sarkazmem, ale nawet nie zamierzała się powstrzymywać.Teraz już wiedziała skąd to zająknięcie Petera przy powitaniu. Wiedziała, że coś się stało. Dosłownie czuła to w kościach. Zatrzymała się gwałtownie powstrzymana przez metalową rękę i bóg jej świadkiem, że miała ochotę rozgnieść mu tą żelazną łepetynę gołymi rękoma, a przynajmniej dokładnie to mówiła jej mina. Stark zapewne, choć stał dalej, mógł na ekranie zobaczyć nabrzmiałe z wściekłości żyły na czole Gamory. Bardzo nie lubiła takiego zachowania. Dopiero w kilka sekund później zrozumiała dlaczego najpierw nie zapytał jej o to czy mogłaby uprzejmie zatrzymać się przed progiem, wyjaśniając po co i dlaczego. Dopiero teraz wiedziała, że nie mieli na to czasu. Z przechyloną niczym zdziwiony kot głową wodziła wzrokiem za rękawicą, która przytwierdzona została do dłoni siedzącego nieopodal Starka. Uniosła jedną brew słysząc pytanie, ale nie zamierzała odpowiadać. Naprawdę nie miała nastroju i musiała... o właśnie. Jakby czytał jej w myślach. - Skąd wiesz, że okaże się na tyle litościwa i przed złymi wieściami pozwolę się Tobie upić? - Zapytała wymijając zbroje, by podejść do wodopoj...do Starka. Pytanie retoryczne, przecież widział jak patrzyła na tą wyciągniętą w jej kierunku szklankę. - Co ty nie powiesz - Dodała niepocieszona, ale nie zamierzała się wzbraniać. Potrzebowała alkoholu. Potrzebowała tej whiskey. - Po czym poznałeś? Po tym, że jeden z nich minął mnie własnie, prawie bez żadnego słowa i poleciał w cholerę? Czy może po tym, że jak zwykle coś mnie omija i nasz tak zwany lider nawet nie miał zamiaru mnie o tym poinformować? -Chwyciła za szklankę i posłała mu spojrzenie pt. "Nie wierze, że spotkało cię coś gorszego." Chciała jeszcze dodać więcej... o wiele więcej, ale jak na siebie powiedziała i tak dużo. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warsztat Starka Pią Sty 12, 2018 8:36 pm | |
| Gamora zawsze była zdecydowanie najmniej "ludzka" ze wszystkich strażników, nawet bardziej od Groota, który chociaż reagował na bodźce jak człowiek. Była najbardziej... obca. Natasha umiała się chociaż trochę rozluźnić podczas interakcji z przyjaciółmi, ale ona bez przerwy była w trybie wojownika. - Nie wiedziałem, szczerze to liczyłem, że będę mógł wypić obie szklanki. Oh well - rzucił z rozbrajającą szczerością, podając jej szklankę. Był całkiem zaskoczony tym, że powiedziała mu co czuje. Z początku przewidywał, że ona nie czuje niczego poza złością, a już na pewno o tym nie mówi. Wzrok jakim go obdarzyła po ostatnim swoim zdaniu sugerował mu, że teraz jego kolej na zwierzenia. Wygląda na to będzie dla niego pierwszy raz kiedy zwierza się kosmitce. Jeżeli to miało miejsce wcześniej, był wtedy zbyt pijany by zapamiętać. - Cóż... - podszedł ze swoją szklanką do okna - Mój najlepszy przyjaciel został zamordowany, a ja nie mogłem z tym niczego zrobić, bo byłem zbyt zajęty przeżywaniem tego, że - o, no wiesz - mój najlepszy przyjaciel został zamordowany, szalony czarodziej bronił jego morderczyni, a na dodatek nie byłem osobą, która skopała jej dupę nim ją wtrącono do ciupy. Nasza liderka poleciała sobie na super specjalną misję, o której rzecz jasna nikomu nie mówiła, zostawiając mnie samego z całym tym bajzlem, a teraz wróciła jak gdyby nigdy nic, z pretensjami, że nie wycmokałem stóp jej koleżanki, która była po prostu kochana, do serca przyłóż, dzięki, że pytasz. Doszło do serii eksplozji, którym pewnie mógłbym zapobiec i nie mam pojęcia kto za nimi stoi, a... a teraz zwierzam się zielonej kobiecie, która spadła mi z asgardu - pod koniec jego wypowiedzi, szklanka była już absolutnie pusta. Chycił za butelkę i zaczął naleważ sobie złotego trunku. - Próbuję tylko powiedzieć... twoja kolej, chyba wciąż jestem za trzeźwy, skoro mogę dalej stać i formować zdania - Płyty rękawicy bez żadnego ostrzeżenia cofnęły się z jego przedramienia do części znajdującej się na dłoni. Zsunęła się na metalowy stół z hukiem. |
| | | Gamora
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 24/05/2014
| Temat: Re: Warsztat Starka Wto Sty 16, 2018 5:37 pm | |
| Żeby zobaczyć 'ludzką' stronę Gamory trzeba było się porządnie napracować. Oczywiście dochodziły do tego sprzyjające warunki albo nawet bardzo sprzyjające warunki, a o te w ostatnich czasach było cholernie ciężko. Nie mówiąc już o zaufaniu jakim musiała obdarzyć współrozmówce. ...A prawda była taka, że Gamora miała emocje, tylko te najczęściej ujawniały się, gdy spędzała czas sama. Z dala od osób, które opacznie mogły ją ocenić. Zresztą nie po to tyle pracowała nad renomą twardej wojowniczki, by tak łatwo i na dodatek bez powodu to zniweczyć. Czasami zastanawiała się czy ta maska, którą nosiła od tak dawna nie stała się bardziej realną częścią jej osobowości, niż ta wrażliwa. Ta, która powoli przechodziła w zapomnienie. - Zatem po co wlewać do szklanek? Mogłeś ciągnąć z butli - Zauważyła i pokusiła się o łyk whiskey. Tak na wszelki wypadek, gdyby jednak miał jej zabrać, (jeżeli by się w ogóle odważył), w myśl zasady 'Polizane - zaklepane'. Nie chcecie wiedzieć skąd to wzięła, ale można się domyślić, że to jedna z wielu ziemskich zasad, które przeforsował Quill podczas ich wspólnych przygód. Dlatego z uwagi na powyższe Gamora nie do końca powiedziała co czuje. Mogła okazać mu irytację. Mogła wyrzucić z siebie szczere słowa dotyczące sytuacji w jakiej się znalazła, ale ciężko było powiedzieć czy to było dokładnie to, co grało w duszy zielonej kosmitki. Osiągnęła szczyt powagi, gdy wspomniał o śmierci przyjaciela. Nagle jej powieka drgnęła. Przeanalizowała słowa, które padły z jej ust wcześniej i przewartościowała je stwierdzając, że nic z tych rzeczy nie równa się z utratą przyjaciela. Dlatego też w ciszy wysłuchała to co miał do powiedzenia i zaczepiła się tego co nie było dla niej obce. Co prawda śmierć również, a właściwie przede wszystkim dobrze była jej znana, ale jeżeli chodzi o bliskie osoby, wbrew pozorom nie potrafiła tak łatwo się z nią pogodzić. - Moja kolej? Czekam na ciąg dalszy, więc póki co nie mam Cię czym uraczyć - Wskazała na komunikator i upiła sporego łyka whiskey. - Wiesz jaka odpowiedzialność spoczywa na liderze grupy. Wiem jak to wk$%%^@$. Quill ma takie same tendencje i raz wychodzimy na tym dobrze, a raz źle. Na tym to niestety polega - Upiła łyka. - Nie żebym go tłumaczyła, ale... huh chyba faktycznie trochę go tłumacze. Nie chcesz wiedzieć co ja robię w takiej sytuacji - Zamyśliła się. - Daj znać jak będziesz gotowy na kolejne złe wieści - Nadstawiła pustą szklankę z niemym pytaniem na ustach: Pijemy dalej? - Macie może gdzieś dodatkowe kombinezony? - Ten mokry cały czas się jej wpijał. Rozejrzała się tak jakby w tym miejscu znajdowała się dodatkowa garderoba. Trzaskanie, które dobiegło z komunikatora zastanowiło... - Coś slaby zasięg, zaraz wracam - Odpowiedziała wychodząc na korytarz.
/zt |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Warsztat Starka Czw Mar 15, 2018 1:13 pm | |
| Tony Stark został porzucony, więc wyprowadzam go z tematu, aby następny właściciel konta mógł w przyszłości zacząć grę na czysto.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warsztat Starka Sob Cze 16, 2018 11:51 pm | |
| Gdy tylko Tony wszedł do warsztatu, musiał ugryźć się w język, żeby nie zlecić Jarvisowy wykonania wszystkich niezbędnych pomiarów. Trudno wykorzenić nawyki. Pomieszczenie wyglądało jak cmentarzysko wielkich, niezgrabnych robotów (Z jakiegoś powodu trochę kojarzyło się to Starkowi z cmentarzyskiem słoni z „Króla Lwa”). Jarvis bardzo do serca wziął sobie polecenie zebrania części do badań, więc gdyby Tony miał na to ochotę, mógłby sobie na spokojnie odbudować ze dwie maszyny. Jednak nie to go w tej chwili interesowało. Mijając rozwalone na podłodze części, dostał się do lodówki. Zgarnął puszkę energetyka, a następnie skierował się do torsu Sentinela, który wydawał się być w najlepszym stanie. Ignorując całą resztę, wyrwał z jego piersi reaktor i znów, zwinnie jak sarenka, przeskakując między złomem, podszedł do stołu roboczego. Reaktor, tak jak przypuszczał, bardzo przypominał wczesny model jego własnego dzieła. To było koszmarne uczucie – znowu widzieć swoją technologię w nieodpowiednich rękach. Jak zawsze w takiej sytuacji, poświęcił sekundę na przypomnienie sobie kilku swoich wynalazków, które pomogły światu, tego, że nie był zdolny tylko do niszczenia i bycie twórcą broni zostawił daleko za sobą. Przecież jedynym sposobem na to, żeby nikt niepowołany nie dostał się do projektów byłoby trzymanie ich w ukryciu. A psim obowiązkiem kogoś, kto mógł w jakikolwiek sposób pomóc, było robienie tego, a nie zazdrosne trzymanie wiedzy dla siebie. Szybko wypił okropnie słodki napój i zabrał się za rozkręcanie urządzenia. Co prawda nie potrzebował technologii, żeby rozpoznać metal (Jakim byłby Iron Manem, gdyby nie potrafił rozróżnić na oko palladu od platyny?), jednak zdecydował się na prosty skan. Wyniki były więcej niż zadowalające. Pierwszy reaktor łukowy miał rdzeń z palladu, a część jego szkieletu została zbudowana z najbardziej oczywistego twardego ferromagnetyku – Alnico. Później Stark zamienił je na praktyczniejszy, autorski stop, lepiej nadający się do bycia integralną częścią struktury organicznej, ale twórca robotów nie musiała zawracać sobie głowy takimi rzeczami. To wydawało się wręcz zbyt proste. Tony doskonale zdawał sobie sprawę ze wszystkich niedoskonałości swoich projektów (acz było to za każdym razem okupione bólem krwawiącego ego). Ten reaktor był, na swój sposób, bardzo niestabilnym źródłem energii – stanowił silny magnes, a silny magnes oznaczał dużą energię potencjalną. Można ją było po prostu odwrócić przeciwko niemu - wystarczyło tylko zastosować drugi, odpowiednio silny generator pola magnetycznego. Wtedy energia zostałaby skierowana w formie ciepła do palladowego rdzenia, który zwyczajnie by się roztopił. Do tego przerwanie obwodu uniemożliwiłoby wybuch, więc potraktowany nią Sentinel powinien po prostu paść bez życia. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Warsztat Starka Wto Cze 19, 2018 3:08 pm | |
| | Z pokoju dziennegoGdy Carol pożegnała się z Sue i Johnnym - uprzedzając, że zobaczą się za jakiś czas - to nie skierowała się od razu do warsztatu, w którym przesiadywał już Tony. Blondynka pozwoliła sobie na krótką chwilę refleksji czy też odsapnięcia od następnych wydarzeń. Zarazem nie zwlekała na tyle, żeby Stark musiał zacząć się niepokoić i wyjść z założenia, że Danvers zignorowała jego prośbę w związku z rozmową. Ba, mógł stracić nawet poczucie czasu. Wysiadając na odpowiednim piętrze, Ms. Marvel przeszła odległość dzielącą warsztat od dźwigu. Nie było to wiele metrów do pokonania. Wejście do warsztatu było odosobnione, jako że Tony wcześniej zadbał o to, aby parę osób - w tym, co oczywiste, on sam - miało dostęp do jego azylu. Jedną z nich była Carol, choć trudno powiedzieć czy w momencie wcześniejszego zablokowania warsztatu przed nią, nadal miała możliwość wejść wtedy, gdy chce. Jeżeli dostęp wciąż był ograniczony to Stark dosyć szybko dowiedział się o towarzystwie i mógł odblokować wejście. Jeżeli już wcześniej zostało to wyłączone, to Danvers dosyć szybko znalazła się w środku i omijając multum zebranych i obecnych części Sentineli, zbliżyła się do przyjaciela. — O czym chciałeś rozmawiać, Tony? — zapytała, mogąc zaraz wyliczyć jakie kwestie dodatkowo powinny zostać poruszone podczas dyskusji. Carol wsunęła dłonie do tylnych kieszeni spodni i przyjrzała się mężczyźnie. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warsztat Starka Wto Cze 19, 2018 6:48 pm | |
| Tony rzeczywiście stracił poczucie czasu. Miał to w zwyczaju, gdy naszedł go jakaś genialna myśl. Żeby sprawdzić, czy reaktor rzeczywiście przestanie działać musiał, coś do niego podpiąć. Pierwszą myślą było wskrzeszenie kawałka robota, jednak uznał, że to lekkomyślne nawet jak na jego luźne podejście do zasad BHP. Ostatecznie zdecydował się na podłączenie do niego telewizora. Drzwi do warsztatu zostawił otwarte. Uznał to niewielki gest dobrej woli, pierwszy maleńki kroczek na drodze do pogodzenia się z Carol. Zobacz, między nami jest napięta sytuacja, ale wciąż jesteś mile widziana. Mimo mojego krótkiego załamania. Gdy kobieta weszła do pomieszczenia, majstrował akurat przy elektromagnetycznym mankiecie, starając się dostroić go odpowiednio, żeby wywołał indukcję zdolną roztopić pallad i Alnico. - Carol. – oderwał się od pracy i zmierzył kobietę spojrzeniem kogoś brutalnie wyrwanego z własnego świata. Trochę ucieszyło go to, że zdecydowała się spełnić jego prośbę i odwiedziła jego pracownię. Jej imię na chwilę zawisło w pełnym napięcia powietrzu między nimi. W końcu, może po dwóch sekundach, które Tonemuwydawał się trwać znacznie dłużej, przywołał na twarz swój piękny, arogancki uśmiech. - Wiem co zrobić z robotami. Musisz mi tylko pomóc to sprawdzić. – powiedział, wręczając jej podrasowany mankiet, jakby to była piękna biżuteria, którą gentleman kupił swojej ukochanej. Początkowo miał zamiar sam przetestować nową broń, jednak skoro Danvers już tu była… Miała dużo mniejsze szanse na to, że wybuchający reaktor usmaży jej rękę. Chociaż Tony twardo trwał w przekonaniu, że nic wybuchać nie będzie. - Uderz go. – dodał, wskazując reaktor robota. Że szczerą nadzieją, ze Carol nie trafi przypadkiem w niego. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Warsztat Starka Wto Cze 19, 2018 11:25 pm | |
| Skinęła do Starka, gdy się do niej zwrócił. Przemilczała kilkusekundowe zawieszenie się Tony’ego. Prawdę mówiąc to była nawet do tego przyzwyczajona, jak mężczyzna urywał wypowiedź w połowie, bo nagle pojawił się jakiś pomysł. Gorzej, kiedy decydował się na to, żeby rzucić wszystko w cholerę i pójść zająć się swoim hobby w warsztacie. — Świetnie, mówiłeś o tym — przytaknęła. Liczyła na to, że Iron Man będzie kontynuował swoją myśl i zaraz otrzyma wyjaśnienia, żeby wiedzieć, co to był za sposób. Możliwość, dzięki której będą mogli unieszkodliwić liczne Sentinele. Zamiast tego została uraczona drobnym prezentem, więc mimowolnie na czole blondynki pojawiło się parę zmarszczek. Gdyby tylko wiedziała, że Tony wykorzystuje zdolności Carol, żeby nie zrobić sobie krzywdy i w ten sam sposób liczył na pogodzenie się przy opcji usmażenia ręki, to Danvers pogratulowałaby mu takiego pomysłu. Trudno jednak stwierdzić czy z wrogim nastawieniem, czy w końcu z przyjaznym. — Mógłbyś przynajmniej wytłumaczyć, co to ma na celu i co dokładnie zrobiłeś — westchnęła, zabierając mankiet, który Stark wcześniej dostrajał. Ms. Marvel wyciągnęła wolną rękę, żeby zamknąć wokół nadgarstka bransoletę. Chcąc nie chcąc upewniła się czy ta czasem nie zleci w trakcie wymachu. Mścicielka skierowała spojrzenie na wskazany reaktor, a następnie spojrzała wymownie na tors jej przyjaciela. Tak, jakby chciała zasugerować, że w końcu miała w czym wybierać. Kobieta zbliżyła się do wspomnianej części (robota) z zamiarem zamachnięcia się i wykonania prostego uderzenia, o które prosił się Tony. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Warsztat Starka Sro Cze 20, 2018 1:56 pm | |
| Metoda wydawała się dobra - w teorii na pewno, a i w praktyce osiągnęła sukcesy, bo po fakcie dało się stwierdzić, że mankiet rzeczywiście rozpoczął roztapianie reaktora... Tyle że był jeden problem: robił to za wolno, w związku z czym zdecydowanie potrzebował jeszcze podrasowania. Tak naprawdę była to pozytywna wiadomość. Sposób miał prawo zadziałać. Oczywiście oznaczało to przy okazji, że ta konkretna próba wywołała wybuch - mniej więcej o tej samej mocy co wcześniej na zewnątrz. Carol została odepchnięta silniej, a stojący dalej Tony - słabiej, ale przy nadludzkiej odporności Ms. Marvel stanowiło to pewnie dla niej głównie niedogodność... No i mankiet również został uszkodzony w trakcie eksplozji, w związku z czym trzeba było sięgnąć po kolejny i to z nim pracować.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warsztat Starka Sro Cze 20, 2018 9:15 pm | |
| Tony zaklął szpetnie, odrzucony na ścianę. Boleśnie uderzył w nią plecami i osunął się na podłogę. Nie było to przyjemne, ale gorsze rzeczy przeżył testując zbroje… Podniósł się z cichym jękiem, bardziej cierpiąc właściwie z powodu rozczarowania niż efektów wybuchu. „Spokojnie, pierwsze próby rzadko wychodzą po myśli naukowca… Taki na przykład Banner skończył jako Hulk.” Choć z drugiej strony, jego perfekcjonizm oczekiwał, że każdy eksperyment wyjdzie tak dobrze, jak Steve Rogers. - Nic ci nie jest? – zapytał Carol, podchodząc do niej. Była to właściwie czysta formalność, bo miał pewność, że nic jej nie będzie. Upewniając się, że kobieta nie odniosła żadnych obrażeń, zaczął rozglądać się po warsztacie w poszukiwaniu kawałków reaktora. Pierwszy fragment rdzenia, który znalazł, rzeczywiście był nadtopiony, jednak to jeszcze niczego nie dowodziło – Alnico mogło stopić się w czasie wybuchu. Dopiero gdy dostrzegł błyszczącą, częściowo roztopioną palladową płytkę, wiedział, że ta próba wcale nie była aż tak nieudana. Wybuch ładunku tej klasy nie uszkodziłby rdzenia takich warunkach. - Cóż, chyba to maleństwo potrzebuje trochę podkręcenia. – stwierdził, patrząc na zniszczony mankiet na nadgarstku Carol – No dobra, to konkretne akurat śmietnika, ale wiesz, o co mi chodzi… - dodał, praktycznie nie zwracając uwagi na kobietę, bardziej w tej chwili skupiony na myśleniu o zwiększeniu siły indukcji.
|
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Warsztat Starka Sro Cze 20, 2018 10:54 pm | |
| Carol, która - ponownie tego dnia - została odepchnięta, zareagowała dosyć szybko. Spodziewając się, że mogłaby wylądować na czymś, mimowolnie uniosła się nad ziemią. Nie rzuciło nią na żaden stół, żadne pozostałości po Sentinelach czy inne narzędzia pracy, które wykorzystywane były przez Tony’ego. Zaraz jednak stanęła ponownie na podłodze, rozglądając się po warsztacie. Czym prędzej odszukała Starka, ale też chcąc nie chcąc rozejrzała się po pomieszczeniu i oceniła ewentualne zniszczenia. — Nie, wszystko w porządku — odpowiedziała, przyglądając się przyjacielowi. — A z tobą? Wszystko w porządku? — kiwnęła w stronę ciemnowłosego, zaraz przenosząc swoją uwagę na zniszczony mankiet na swoim nadgarstku. Nie zastanawiała się długo. Sięgnęła po bransoletę z zamiarem ściągnięcia jej, podczas gdy Mściciel przechadzał się po warsztacie, wyraźnie czegoś poszukując. — No właśnie nie, Tony — odezwała się Carol chwilę po tym, jak już Stark wspominał o podkręceniu, o mankiecie nadającym się do utylizacji. — Właśnie nie wiem, o co ci chodzi, więc jak coś będziesz chciał przetestować to zrobisz to na sobie — Danvers odłożyła na bok zniszczone urządzenie i zaraz wsparła się ręką o blat stołu, przy którym Iron Man zwykł pracować i majsterkować, podnosząc poziomy niezniszczalności sprzętów w Simsach. — Chyba że w końcu wyjaśnisz mi, zamiast od razu całkowicie skupiać się na pracy. Ponoć jesteś dobry w wielozadaniowości. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warsztat Starka Czw Cze 21, 2018 6:32 am | |
| Tony musiał przyznać, że nie podejrzewał, że Carol będzie się przejmować w tych okolicznościach tym, jak działa to, co zmajstrował, dlatego wcześniej nie zawracał sobie głowy tłumaczeniem jej, jak właściwie ma zamiar osiągnąć to, co obiecał. Jej wcześniejsze wspomnienie tego faktu właściwie puścił mimo uszu, uznając, że mają za mało czasu, żeby tłumaczyć to przed próbą. Lepiej było zaspokoić ciekawość kobiety teraz, kiedy mógł jednocześnie się czymś zajmować. - Dość skrótowo: reaktor to magnes o wielkiej sile. W końcu odpycha mi od serca metalowe odłamki. – powiedział, rozglądając się krótko po warsztacie. Pomijając to, że będzie miał siniaki na plecach, poniósł właśnie liczone w milionach straty materialne sprzętu. Wiele mniej istotnych urządzeń poświęciło swoje życie w umie nauki (ekspres do kawy, telewizor, sprzęt stereo, wypasiony barek i ten głupi robot z gaśnicą. Za nimi będzie tęsknił. Już pal sześć wszystkie wycinarki laserowe, czy sprzęt do operacji w skali nano) podobnie jak część resztek Sentineli. Ale dobra, nie pierwszy, nie ostatni raz. Póki miał na czym pracować było dobrze. – Elektromagnes, konkretnie. Wiesz jak działa kuchenka indukcyjna, nie? Odpowiedni metal można nagrzać przez wytwarzanie szybkozmienny o pola magnetycznego – ciągnął i zniknął na chwilę w pancernym składziku, w którym trzymał sprzęt do podrasowania. Wyniósł z niego trzy mankiety, mając szczerą nadzieję, że te już nie polegną, bo nie dysponował obecnie większą ilością takich, które nadawałyby się do tak szybkiej modyfikacji. Bransolety z brzękiem wylądowały na stole, a Stark rozwinął holograficzny ekran i sięgnął po narzędzia. – Energia wydziela się w formie ciepła. Sam reaktor to magnes, tu mamy magnes, więc jest go tak dużo, że pllad jest zamknięty w klatce, która ogrzewa go z każdej strony i zwyczajnie się topi. Torch nie mógł osiągnąć tego efektu, bo płomień ma zwyczajnie zbyt niską temperaturę, już pomijając straty energii... – znów zniknął na chwilę, tym razem po to, żeby wrócić z naręczem twardych magnesów i kawałkami rękawic od zbroi, których jeszcze albo już nie używał. Porzucił mankiety, uznając, że nie podkręci ich w tej chwili dużo bardziej, więc postanowił zwiększyć ich siłę w dość chałupniczy sposób, dobudowując dodatkowe źródło pola, do tego takie, które wejdzie w bezpośredni kontakt z odsłoniętym sercem robota. – wiesz, on jest starą kuchenką gazową, a tu mamy zaje***ą indukcyjną. – uśmiechnął się krzywo, nie przepuszczając okazji, żeby w jakikolwiek sposób obrazić Torcha. – I działa, chociaż teraz muszę ją zmienić w kuchenkę która potrafi bardziej spektakularnie dopierdolić, łącząc ten oto mankiet z rękawicą wzbogaconą o ekstra magnes. Czy takie wyjaśnienia ci wystarczą, kotku? |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Warsztat Starka Pon Cze 25, 2018 11:58 pm | |
| Przejęcie Carol motywowane było tym, że kobieta na własnej skórze sprawdzała działanie zmajstrowanych przez Starka urządzeń. Może i nie musiała się martwić, że straci rękę, a jej skóra będzie poparzona, jednak mimo wszystko chciała wiedzieć, czego się spodziewać i dlaczego działa to w ten, a nie inny, sposób. Od razu skupiła na mężczyźnie swoją uwagę, gdy postanowił wyjaśnić to, czego się domagała. Zignorowała kwestię, że to będzie skrótowe. W końcu nie wymagała tego, aby Tony tłumaczył wszystko po kolei. Niewykluczone, że mogłaby części nie zrozumieć - bo przecież to nie było w jej kręgu zainteresowań - i wtedy musiałby wyjaśniać kolejne. Byłoby to zbędne w tym momencie, a jeśli będzie chciała dowiedzieć się czegoś więcej to w wolnej chwili, o ile ta nastąpi w najbliższym czasie, odezwie się do Starka. W trakcie monologu przyjaciela, Carol przesunęła część przedmiotów, żeby wydzierżawić sobie przestrzeń na to, aby móc usiąść na blacie stolika. Nie zajęła dużo miejsca i oby Tony tego nie skomentował, bo wtedy biada mu. Oj, biada! Mimowolnie skrzyżowała nogi w kostkach, jak i ramiona na wysokości klatki piersiowej. Spojrzenia nie spuszczała z Mściciela, wodząc za nim, gdy ten kierował się do składzika czy z niego wychodził. Mógł czuć się obserwowany, ale nie musiał się tym przejmować. W końcu nie zapowiadało się na to, żeby Carol zrobiła mu krzywdę. Albo tak dobrze grała. — Powiedzmy — wyciągnęła dłoń, żeby pokiwać nią na boki. Wyraziła w ten sposób swoją niepewność. — Nie przepadam za gotowaniem — napomknęła, jakby uznała to za jedną z ważniejszych informacji w tym momencie. Dalej nie przerywała mężczyźnie, słuchając tego, co ma do powiedzenia. Kiwała co jakiś czas głową, dając mu znać, że rozumie czy też nadąża za Starkiem. W międzyczasie, gdy Tony postanowił znowu zawędrować do składziku, Carol spojrzała na uruchomiony hologram i mankiety podobne do tego, co miała na ręce. Blondynka ściągnęła brwi do siebie i zerknęła w stronę nadchodzącego przyjaciela. Zmrużyła oczy, gdy kontynuował swoje wyjaśnienia, a potem nimi przewróciła na porównanie Torcha do starej kuchenki. Naprawdę nie była zdziwiona tym, że jeden drugiemu będzie musiał coś dogadać. Miesiące i lata przesiadywania w drużynie składającej się z mężczyzn, przyzwyczaiły ją do takich zachowań. Na początku jeszcze zwracała uwagę, ale wraz z upływem czasu odpuszczała. Na narzekanie pozwalała sobie podczas spotkań z innymi superbohaterkami; między innymi dlatego też często współczuła Sue, choć ta miała kontrolę nad swoimi chłopcami. — Kuchenki lubią wybuchać w najmniej spodziewanym momencie — skwitowała po chwili i zastanowiła się. Do tego na jej twarzy pojawił się lekki grymas, jako że zwrot użyty przez Tony’ego, zabrzmiał dla Carol protekcjonalnie. A tego nie cierpiała. — W każdym razie… Sądzisz, że Johnny nie dałby rady zniszczyć maszyn, gdyby skorzystał całkowicie ze swoich zdolności? W końcu wiadomo, że mógłby zrobić więcej — wyraziła swoje powątpiewanie, co zarazem mogło zabrzmieć jak swego rodzaju obrona, choć tego Carol by się wyparła. — I jak chcesz to użyć na Sentinelach? — wskazała na rozrzucone elementy. — Do każdego przytwierdzić, podlecieć z osobna czy ponownie sprowadzić roboty do jednego miejsca i wtedy uruchomić to… cokolwiek robisz — kiwnęła dłonią nieco lekceważąco. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warsztat Starka Wto Cze 26, 2018 7:11 pm | |
| Tony wyczuł irytację Carol na tego „kotka”. Bogowie, czasem zapominał, że ta piękna i mądra kobieta jest tak wrażliwa na punkcie bycia „silną i niezależną”, że okazanie sympatii potrafi traktować jak protekcjonalne zachowanie. Jakby Stark w najlepszym nastroju nie „kotkował” i „kochaniował” większości swoich przyjaciół. - Cóż, nie badałem go, więc nie wiem, czy dojedzie do 1600 stopni. – powiedział, jeżąc się wewnętrznie na myśl o tym, że Storm, nie daj boże, okaże się zbyt przydatny. – Ale nawet wtedy, nastąpi wybuch. Wiesz, to działanie od zewnątrz, nie od środka. To akurat była szczerą prawda, nie wynik jego niechęci do Torcha. Płomień najpierw musiałby przetopić się przez pancerz, potem przez obudowę, a na koniec stopić pallad. - A jeśli chodzi o to, co mam zamiar zrobić z tym maleństwem, to tylko... Próba w mikro skali. Jeśli zadziała będę mieć odpowiednie dane i zrobię coś większego z tego co mam. Wiesz, mam gotową technologię, przerobię tylko na szybko na inny nośnik. Szokokocyki albo jakieś pociski. Coś bardziej praktycznego. Chociaż taki mankiet noszony przez kogoś takiego jak ty, może położyć z pięćdziesiąt robotów, jeśli resztą będzie odciągać ich uwagę. Wiesz o co mi chodzi. – wyjaśnł. Faktycznie, jedna osoba nie brzmiała obiecująco jeśli chodziło o taką chmarę maszyn. Ale we czwórkę naprawdę ładnie sobie poradzili ze sporą ilością tego badziewia, a w tym wypadku to była tylko kwestia zbliżenia się, nie całej zabawy z ostrzeliwaniem i wybuchaniem. Wziął kolejny reaktor i położył go na stole. Uznając, że tym razem woli stracić rękę, niż znowu prosić Danvers o jakąś uprzejmość, sam założył mankiet i zbliżył magnes do urządzenia, spodziewając się, że przestanie działać jeszcze zanim go dotknie. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Warsztat Starka Sro Cze 27, 2018 7:37 pm | |
| — Rozumiem — odpowiedziała Carol. Zażartowałaby, że mógłby zapytać Torcha czy da się zbadać, ale wolała nie rozdrażniać przyjaciela. Danvers opuściła ręce. Jedną podparła się za swoimi plecami, żeby się odchylić i spojrzeć na bajzel - lub artystyczny nieład geniusza - na stole, przy którym Iron Man pracował. Drugą dłoń oparła o swoje udo. — Szokokocyki? — zapytała i zmarszczyła zauważalnie brwi. — Nie wiem o czym do mnie mówisz, Tony. Wymyśliłeś coś nowego i znowu dałeś taką fantazyjną nazwę? — spojrzała na przyjaciela uważniej. Nie zdawała się być zażenowana. Ten moment już minął, gdy miała możliwość zapoznać się z wszelkimi gadżetami, które Stark zdążył zaprojektować. Była stuprocentowo przekonana, że wtedy mężczyzna miał wystarczająco dużo wypite, aby wpaść na taki pomysł z niecodziennymi nazwami. — Jeśli nie będzie innej opcji, bo to też będziesz musiał sprawdzić, to wtedy użyjemy tego — wskazała na mankiet, który Tony już zakładał na rękę. Zaraz sięgnęła po bransoletę. — Daj, zobaczymy — nie brzmiał to jak rozkaz, nie była to też prośba. Carol po prostu wolała, żeby Stark miał obie ręce i był żywy. Wbrew pozorom, może i miewała ochotę skręcić mu kark, ale jednak przyjaźnili się już trochę czasu! Jeśli miałby zginąć to z jej rąk. Danvers czekała na to, aż Tony odpuści i odda jej mankiet. Jeśli tak by było to blondynka wówczas zapięłaby bransoletę na swoim nadgarstku i ponowiłaby próbę jak wcześniej. Jeśli jednak Stark nie odpuściłby to Carol westchnęłaby cicho i pokręciła głową. Czekałaby na rezultat. — Czy wszystko w porządku, Tony? — zapytała. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warsztat Starka Czw Cze 28, 2018 7:40 pm | |
| Nie. Nic nie jest w porządku. Znasz to uczucie, moja kochana Carol, kiedy ziemia usuwa ci się spod nóg, a ty nie masz czego się złapać? Oczywiście, że znasz. Sam przez chwilę z tobą wtedy byłem. Jak potem spadasz, strasznie chcę się rzygać, nie? Jest dużo gorzej niż spadać z kosmosu, po tym, jak poleciało się tam z planem, żeby umrzeć. Nie ma zbroi, nie ma supermocy. Tony właśnie tak się w tej chwili czuł – jakby spadał. I nie chodziło o to, że to, co się działo było w jakiś sposób nowe czy specjalne. Koniec świata jak każdy inny. Znów mieli plan, mieli drużynę, znów Avengers mieli jakąś kontrolę nad sytuacją. I to było w jakiś sposób najgorsze, bo mimo optymisistycznych wizji, nagłego wzrostu szans na zwycięstwo i zapanowanie nad sytuacją, wciąż nie miał kontroli nad sobą samym. Takie rzeczy po prostu się działy, depresyjne gówno pojawiało się i znikało zależnie od pogody, faz księżyca, wyników tarota, czy czegokolwiek, o czym nie miał pojęcia. Szczerze mówiąc wolałby, żeby to trwało zawsze. Dużo bardziej bolało jednego dnia być człowiekiem, który ma wszystko, stać na szczycie pomnika własnej próżności, który, wzniosło się po środku Manhattanu, a następnego z impetem spadać do piwnicy i zapijać irracjonalny smutek i koszmary w zabałaganionym warsztacie. Na początku zrzucał to na manię kontroli z którą kiedyś się zmagał. Wtedy zbierał informacje, budował broń, zarabiał pieniądze i robił wszystko, żeby osiągnąć ją w stopniu tak dużym, by wiedzieć, że tylko krok dzieli tę kontrolę od prawdziwej władzy. Nawet, gdyby nigdy miał po nią nie sięgnąć, lubił świadomość, że jest lepszy i po prostu mógłby, gdyby tylko miał ochotę. Potem stało się mnóstwo rzeczy i takie głupoty przestały mieć znaczemie. Był torturowany, narażał życie, przeżył kilka noży w plecy. Ale też poznał ludzi, którzy zmienili go na lepsze, byli ważniejsi niż cokolwiek innego, utwierdzili go w tym, kim chciał teraz być, kiedy na początku nowej drogi sam nie był tego pewien. Carol Danvers była jedną z takich osób. I pewnie nawet mógłby jej powiedzieć prawdę, ale już wolałby tłumaczyć fizykę kwantową. Ją przynajmniej rozumiał, w przeciwieństwie do tego, co się z nim działo. Z resztą, teraz była na niego wściekła, więc możliwe, że nawet by jej to za bardzo nie obchodziło. Mogła być dobrą kobietą, ale przecież on nie zasługiwał na nic więcej. Przynajmniej tak mu się w tej chwili wydawało. - Oczywiście, że wszystko w porządku. – uśmiechnął się pięknie i podał jej mankiet. Skoro już sama zaproponowała. – Właśnie wymyśliłem genialną rzecz w ciągu pół godziny. A szokokocyk to ta sieć, rażąca prądem. Naprawdę, powinnaś ogarniać to, co mam w asortymencie. Mimo swojej wielkiego przekonania o sukcesie tego podejścia, odsunął się nieznacznie od miejsca próby działania mankietu. Pewnie i tak Carol sama by do odepchnęła w zwykłym przejawie dbałości o przepisy BHP. - Czyń honory.
Ostatnio zmieniony przez Tony Stark dnia Nie Lip 01, 2018 4:12 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Warsztat Starka Pią Cze 29, 2018 1:59 pm | |
| Najwyraźniej czasami to było nie do trzech, lecz do dwóch razy sztuka - gdyż przy tej próbie szczęśliwie nie doszło już do wybuchu. Tony nie musiał się martwić ani o dalsze zniszczenia w warsztacie, ani o dokarmienie irytacji Carol. Najwyraźniej temperatura wzrosła wystarczająco szybko, aby stopić metal w wystarczającym stopniu - nie od razu do końca, ale tak naprawdę nie musiała, bo grunt, że reaktor przestał działać... I to w bezpieczny sposób. Teraz pozostawało jeszcze tylko przenieść tę metodę na lepsze medium. -Książę Namor zgodził się udzielić wsparcia. Był też bardzo gwałtownie przeciwny przenoszeniu walki nad ocean. Sugeruję przywołanie obrazu z Williamsburg Bridge- odezwał się nagle Herbie - rzecz jasna drogą komunikatorów. Takie połączenie posiadał, zaś na sprzęt w Avengers Tower nie mógł lub nie chciał wpływać, w związku z czym sam nie odtworzył wspomnianego przez siebie nagrania. Był jedynie w stanie o nim poinformować. Gdyby Stark zdecydował się podążyć za tą sugestią, ujrzałby wraz z Carol dość niecodzienny widok - głównie z tego względu, że pojawiające się w okolicy potwory zazwyczaj były do ludzi wrogo nastawione, a nie stawały w ich obronie. W tym zaś wypadku przy moście, blisko Manhattanu, z wody wystawało kłębowisko długich, grubych, ciemnych macek - zapewne należących do nienaturalnie gigantycznej ośmiornicy lub podobnego stworzenia. Macki te sięgały wysoko i daleko, przechwytując Sentinele z powietrza oraz z pobliskich terenów zielonych. Swoją drogą, mogło to być trochę niepokojące, że ta bestia tak szybko pojawiła się na miejscu...
|
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Warsztat Starka Sob Cze 30, 2018 12:23 am | |
| Spojrzenie Carol utkwiło w twarzy Tony’ego. To nie był pierwszy czy ostatni raz, gdy przyglądała mu się badawczo. Czasem można było odnieść wrażenie przytłoczenia, a czasem wzbudzało to najzwyklejszy w świecie dyskomfort, jak ktoś wpatrywał się prawie że na wskroś, żeby tylko coś wyłapać. — Kłamiesz — powiedziała po dłuższej chwili milczenia. Nie było to oskarżycielskie. Było to stwierdzenie faktów. Dość bezpośrednie, można dodać. Carol była przekonana, że zna Starka wystarczająco dobrze, aby wiedzieć, kiedy coś trapi mężczyznę. Stan niepokoju był u niego zauważalny. I choć często widziała, że pod wpływem nagłego pomysłu ucieka do warsztatu, to też wiedziała, że czasem ucieka przed czymś. Sama przecież doskonale rozpoznawała takie zachowanie. Pamiętała o tym. Może i przez mgłę, może i przez wstyd starała się to wyprzeć z pamięci, ale sama wiedziała, w jakim celu zajmowała się czymś innym: czy to czymś procentowym, czy czymś, dzięki czemu mogła się wyżyć. Działała dość podobnie, chcąc wykrzesać z siebie to, co jest najlepsze. Starała się o to, ba, cały czas się stara. — Wiesz, że możesz się do mnie odezwać, kiedy coś cię męczy, Tony — podjęła, ignorując ewentualne próby zmiany tematu. — Wbrew pozorom, nie jesteś sam — dodała. Zaraz jednak parsknęła cicho. Wolną dłonią zaczesała swoje włosy do tyłu, wodząc spojrzeniem po suficie. — A to nie nazywało się czasem inaczej? — zapytała. — Zresztą, Stark, wiesz dobrze, że tego jest za dużo — westchnęła, nieco zrezygnowana, bezradna nawet! Honory, oczywiście, uczyniła. Sama odsunęła od mężczyzny, ponawiając swoją próbę z uderzeniem. Nie była niepewna czy zaniepokojona, mimo że podkręcone urządzenie mogło dokonać większych szkód. Rezultaty były zadowalające, nawet bardziej. Carol z uznaniem spojrzała w stronę Iron Mana, odpinając bransoletę ze swojego nadgarstka. Mankiet przekazała Starkowi. — To teraz trzeba wymyślić, co dalej — powiedziała, na chwilę przed tym jak Herbie odezwał się w komunikatorze. Danvers spojrzała w stronę mężczyzny, licząc, że od razu przywoła na odpowiednie ekrany obraz, który mógł ich zainteresować. Wówczas z uwagą spojrzałaby na wideo przedstawiające Williamsburg Bridge. Zmarszczyła brwi, a potem zerknęła w stronę Tony’ego. — Nie wiedziałam, że Namor posiada podwodny teleport — skomentowała krótko. Nie wiedziała czy powinna być zadowolona z natychmiastowej pomocy, czy zastanawiać się nad tym w jakim celu taki potwór pojawił się w okolicach Manhattanu; najpewniej będą musieli dowiedzieć się osobiście. Jednak mimo wszystko - czepiać się o szybką reakcję nie mogła. Zawsze to mniej maszyn. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warsztat Starka Nie Lip 01, 2018 2:05 pm | |
| Tony był gotów zignorować uwagę o swoim unikaniu prawdy, tak samo jak często ignorował prawdę dla własnych korzyści. Olejmy słonia w pokoju a on się znudzi i sobie pójdzie. Kiedyś. Mimo to, spławianie Carol byłoby po pierwsze obrażaniem jej niewątpliwej inteligencji, a po drugie zwyczajną niewdzięcznością. Skoro już zauważyła, że coś z nim jest nie tak i zaoferowała pomoc, zasługiwała na głupie „dziękuję”. - Dzięki, Carol. Naprawdę. – powiedział. Nie było to chłodne ale w jakiś sposób zdystansowane. Ufał Danvers, ale nie ufał samem sobie. Poza tym, nie chciał robić z siebie ofiary i płakać jej w ramię, skoro mieli ważniejsze sprawy. W czasie próby mankietu, odsunął się na bezpieczną odległość, jakby minutę temu nie miał zamiaru sam zastąpić kobietę, która go testowała i wbił intensywne spojrzenie w reaktor, oczekując, że jeśli coś pójdzie na tak, zauważy co konkretnie. Ku jego satysfakcji, tym razem wszystko poszło tak. Spojrzał na Carol z samozadowoleniem typowego Starka, który od samego początku był pewien, że jego wynalazek zadziała i teraz mógł tylko pokazać to światu. Otworzył szybko plik z projektem mankietu, oddzielił sam mechanizm i naniósł niezbędne poprawki. Potem ustawił opcję drukowania, które miało wykonać urządzenie znajdujące się w oddzielnym, niemal sterylnym pomieszczeniu. W końcu to, nad czym pracował było w pełni autorskie i nie kupował konkretnych elementów przez AliExpress. Musiał radzić sobie sam, a odkąd drukowanie z różnych tworzyw stało się tak proste, chętnie z tego korzystał. Usłyszawszy głos Herbiego, wzdrygnął się wewnętrznie. Był zbyt mocno przyzwyczajony do Jarvisa, żeby w pełni ufać jakiejś innej AI. Oczywiście nie znaczyło to, że miał zamiar buntować się i robić jakieś głupoty w stylu odmawiania współpracy. Natychmiast otworzył ekran i wbił spojrzenie w obraz, na chwilę poświęcając mu całą swoją uwagę. Odepchnął skojarzenia z pewnymi filmami, które zdarzało mu się oglądać jeszcze w szkole, a jego myśli poszły w podobnym kierunku co Carol, chociaż zawędrowały trochę dalej. - Hej, w sumie to byłoby śmieszne, gdyby okazało się, że Namor planuje zatopić nam miasto i akurat już zdążył sobie sprawdzić zwierzaka. – powiedział, wkładając w te słowa całą nonszalancję, jaką dysponował. Czy powinien tak myśleć o sojuszniku, który natychmiast przyszedł im z pomocą? Pewnie nie. Czy miał jakieś podstawy, żeby myśleć w ten sposób o księciu działu rybnego w Targecie? Ojjjjj tak. - Kurde, mam szczerą nadzieję, że nie, bo trzeba będzie mendzie społecznej tłumaczyć, żeby się w kolejce ustawił. A wiesz, jaki on jest.
Ostatnio zmieniony przez Tony Stark dnia Wto Lip 03, 2018 1:34 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Warsztat Starka Nie Lip 01, 2018 3:16 pm | |
| Tony mógł cieszyć się z tego, że Carol nie była osobą, która za każdym razem stawała się nachalniejsza, żeby tylko dowiedzieć się tego, czego chce. Jeśli sytuacja tego nie wymagała, kobieta wykazywała się cierpliwością. Przyjaźniąc się z Tony’m wiedziała, że nie ma co naciskać, byleby dowiedzieć się czegoś więcej. Wówczas skutek mógłby być odwrotny od zamierzonego i zamiast zwierzania usłyszałaby wyrazy sfrustrowania i skończyłoby się obrazą majestatu. Zresztą, Stark wiedział - a w czym Carol zapewniła chwilę wcześniej - że jeśli będzie chciał się wygadać to wie, do kogo może z tym iść. Przyglądała się działaniom Iron Mana. Nie raz i nie dwa jej się to zdarzyło, by patrzeć z uwagą na to jak w całkowitym skupieniu Tony pracował w warsztacie, zapominając o tym, że w ogóle ktoś przechodzi obok. O to akurat dbał JARVIS, którego aktualnie z nimi nie było. Danvers nawet odczuwała nieobecność sztucznej inteligencji, niemalże wiecznie pomagającej w różnych sprawach czy działaniach, jakich podejmowali się Avengers. I to było dziwne. Było za cicho. Może i nie była przekonana do drukarek drukujących wszystko, ale ufała Tony’emu, więc nie martwiła się szczególnie. W końcu zgłosiła się na ochotnika, że w razie czego użyje mankietów i będzie latać od robota do robota. Nie kontynuowała jednak tej myśli. Czekała na to, aż wszystko będzie gotowe. Względnie spokojniejsza, przynajmniej w powyższej sprawie, obserwowała nagranie z kiwającymi się mackami. — Zdecydowanie byłoby śmiesznie, Tony. Tylko boki zrywać i cieszyć się, że twoja wieża jest taka wysoka — odpowiedziała Carol, podejmując podobny ton, co jej przyjaciel. Niekiedy było to najlepszą reakcją. Zresztą ani ona, ani Stark nie wiedzieli o tym, że Namor już wcześniej w tej sprawie kontaktował się z kimś, żeby coś uzgodnić. Podobnie jak i Carol nie wiedziała, że zamiast podwodnego Nowego Jorku doczekają się miasta w ogniu, kiedy Surtur pojawi się na Ziemi. Ze skrajności w skrajność. Jakie to częste. — Jak zaczniesz od mendy społecznej to bardzo szybko się to skończy, mój miły — wyszczerzyła się do mężczyzny. — Niestety Kapitan jest na misji, żeby przemówić do rozsądku Namora — westchnęła Carol, zastanawiając się nad tym wszystkim. — Nie miałam z nim w sumie dużo kontaktu, więc trudno powiedzieć — przyznała. — Zakłócenia w muszlach, nie te fale, Tony… |
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Warsztat Starka Nie Lip 01, 2018 9:17 pm | |
| Herbie czekał aż kobieta dokończy swoją wypowiedź, po czym sam się odezwał. - Za chwilę otrzyma pani połączenie od pana Jonathana Storma, panno Danvers. - zwróciła się sztuczna inteligencja do Ms. Marvel, a już w następnych sekundach można było usłyszeć głos chłopaka. - Hej, Carol, tu Johnny! Wiem, że środek walki to kiepski moment na pogawędki, ale co powiesz na powtórkę z Vegas? Stęskniłem się. - Ton głosu blondyna był spokojny i zdecydowanie pozytywny, co świadczyło o szczerości jego słów. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warsztat Starka Wto Lip 03, 2018 2:15 pm | |
| Tony doceniał to, że Carol umiała w pewnym momencie odpuścić. Żadne z nich nie było specjalnie wylewne, jeśli chodziło emocje i lubił ten wzajemny szacunek do przestrzeni osobistej – wszystkim wychodził na zdrowie, bo pewnie gdyby któreś z nich zaczęło okazywać drugiemu emocje i troskę w nachalny sposób, Avengers Tower stałoby się strefą wiecznego napięcia. Teraz, kiedy nie miał konstruktywnego zajęcia dla rąk i mógł tylko czekać, sięgnął po jakąś najbliższą część rękawicy i zaczął obracać ją w dłoniach, skupiając część rozbieganych myśli na znajomej fakturze metalu i tym, że bez patrzenia wiedział, jak to coś działa. Lata uciekania do warsztatu sprawiły, że takie drobne rzeczy nieodmiennie kojarzyły mu się z komfortem psychicznym i spokojem. Usiadł na brzegu stołu i na chwilę zrobiło mu się dużo lepiej, gdy Carol złapała ten sam ironiczny ton, co on. Przez chwilę wszystko wyglądało tak, jakby było w porządku. Odruchowo odpowiedział wyszczerzem, na jej piękny, szeroki uśmiech, gdy kwestionowała jego zdolności do negocjacji z honornymi książątkami. - Przecież nie potrzebujemy Kapitana, Carol. Wiesz, jak daruję sobie „mendę społeczną” i inne adekwatne określenia, a potem odstawię jakiś bajer, na pewno na to pójdzie. Jeszcze żaden się nie oparł… - na sekundę sięgnął myślami do chwili w której Rhodney przykładał mu lód do policzka, po tym jak dostał w zęby od gościa bardzo przypominającego Thora – No dobra, może jeden. Parsknął cicho na ten wyjątkowo słaby pun, nie mniej, w jakiś sposób go docenił. - To było ubogie jak Spider-Man. – stwierdził, patrząc na nią z błyskiem w oku. Widać było, że obgadywanie znajomych z przyjaciółką, całkiem jak przy kawie, przyciąga go do normalności bardziej niż perspektywa włożenia zbroi i dołączenia do walki. – Hej, a co powiesz na zbudowanie Arki? Chyba nikt się na to nie szarpnął od kilku tysięcy lat. Prawa autorskie już na pewno wygasły. Niestety to wspomnienie o biblijnej apokalipsie (jednej z wielu pomniejszych) przypomniało mu o innym szczęśliwym, mistycznym wydarzeniu które mieli na karku. Żałował, że musi powiedzieć o tym Carol teraz, ale nie mógł zatajać przed nią informacji tylko dlatego, że nie chciał, żeby się martwiła. To też mieściło się w zakresie emocjonalnej nadopiekuńczości. - Właśnie, mój geniusz był jednym powodem, dla którego cię tu zaprosiłem. Druga kwestia może nie jest tak inponująca ale też zdecydowanie istotna. – zaczął, niby lekki tonem, jednak widać było, że spoważniał niemal natychmiast – Niedawno odwiedziła mnie Gamora i przyniosła cudowne wieści z Asgardu. Surtr zapowiedział się z wizytą. Ktoś u nas zabił jego syna więc wiesz, jak na wikinga przystało, postanowił zmontować stos pogrzebowy. Taki dość duży, żebyśmy wszyscy mogli wygodnie się rozłożyć.
|
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Warsztat Starka Sro Lip 04, 2018 12:38 am | |
| — Może jeden? — podjęła Carol. — Mam nadzieję, że niedługo mi wyjaśnisz, co takiego miało miejsce na spotkaniu z Emmą przed konferencją — spojrzała na niego z bardziej zaciętym wyrazem twarzy. Gdy tylko wróciła ze swoich sprawunków, JARVIS zdążył ją poinformować o tym, co Tony zrobił. — Tą, na której miałeś być, ale jednak poszedł Vision. Z jakiego powodu? Bo zdziwiło mnie to — powiedziała Danvers, marszcząc brwi, że ponownie pojawiła się między nimi zmarszczka. Nie wyglądała na taką, która miałaby zaraz Tony’ego cisnąć przez okno albo skręcić mu kark czy użyć na nim jego dzieł. Czekała jednak na wyjaśnienia, które choć trochę usprawiedliwią przyjaciela. Według Carol nie było to aż takie słabe na jakie mogło zabrzmieć. Właściwie to nie zwróciła na to uwagi, ale mimo wszystko uśmiechnęła się do Tony’ego. — To dopiero było słabe — odezwała się. — I wszystkich będziesz swatać? — uniosła brew, ciekawa odpowiedzi na jej pytanie. Nie było to jednak coś, na co koniecznie musiał odpowiedzieć, więc gdyby to zignorował to Danvers nie wróciłaby do tego. Ms. Marvel spojrzała na Tony’ego uważniej, gdy zmienił temat na coś, co już w ogóle jej nie uspokoiło. Zarazem domyśliła się, że to była właśnie kwestia, o której Stark wcześniej. Przynajmniej miała nadzieję, że tylko (i aż) na tym się skończy. W końcu ostatnio musiała się od tego uwolnić, bo sama nie miała pojęcia, w co włożyć ręce. — Niedawno odwiedziła cię Gamora — powtórzyła za nim i bynajmniej nie dlatego, że była otępiała i nie rozumiała znaczenia tych słów. Szybciej jakby doszukiwała się celu, że po co kobieta odwiedziła Tony’ego. A to już było dwuznaczne i blondynka mogłaby podejrzewać! — Czemu nie przekazała tego wszystkim? Chyba że ty miałeś? — spojrzała na Starka i zaraz pokiwała głową. Po usłyszeniu takiej nowiny, Carol przyglądała się przyjacielowi w milczeniu. Przetrawiała informację, zastanawiając się nad tym, kiedy będzie chwila spokoju. — Surtur — powtórzyła za nim. — Ten olbrzym, co to od ognia i z Musp-coś tam? — patrzyła na Iron Mana niepewnie, przypominając sobie to, co Odinson kiedyś im opowiadał, gdy mieli czas, żeby porządniej odsapnąć. — I ma tutaj się pojawić? — dopytała jeszcze. — To może jemu zostawimy Sentinele? — rzuciła w eter, odwracając się do Starka bokiem. Miało to miejsce akurat w momencie, gdy w komunikatorze usłyszała Herbiego. Zdziwiła ją informacja od sztucznej inteligencji, więc Carol uniosła szybko dłoń do mężczyzny, aby wstrzymał się z czymkolwiek, co chciał teraz powiedzieć. Sama odeszła dwa, może trzy metry dalej. Danvers z pewnością nie spodziewała się tego, w jakiej sprawie Johnny mógł chcieć nawiązać z nią prywatne połączenie. Mogła się domyślić, prawda. Tylko że w tym momencie kobieta zajęta była sprawami, które niedługo staną się palącymi, a ponadto - wciąż istniejącym i obecnym problemem robotów. Mimo wszystko pomyślała po prostu, że coś się wydarzyło i postanowił w ten sposób się z nią skontaktować. Nawet nie zdążyła rzucić “co jest?”, kiedy Johnny od razu przejął pałeczkę. Plus taki, że pytał konkretnie w konkretnej sprawie, więc nie musiała o nic dopytywać. Za to mogła zamilknąć, wpatrując się w jeden punkt. Tony z kolei mógłby zauważyć, że Carol zbladła. — Naprawdę nie masz dobrego wyczucia czasu — powiedziała najpierw. — Jest beznadziejne — przyznała, sięgając dłonią do grzbietu swojego nosa, by po obu jego stronach umieścić palce. — Teraz nie mam czasu i nie wiem czy później będę mieć i… ja już nie piję — odparła. Nie było żadnego potwierdzenia ani zaprzeczenia. Danvers po prostu była na tyle zdziwiona, że nie była w stanie odpowiedzieć. Zwłaszcza że aż tak nie rozpamiętywała tej nocy. Tym bardziej, że miało to miejsce dłuższy czas temu. Zresztą, oprócz nich i Kapitana nikt o tym nie wiedział. Nieznacznie to ją poirytowało. — Poza tym, teraz nie jest czas na rozmowy i powinieneś uważać, bo znowu zrobisz fikołka. Do później — dodała i zaraz się rozłączyła. Nie wróciła od razu uwagą do Starka. Zamyśliła się, co można było zauważyć po blondynce, która dopiero gdzieś po upływie minuty wróciła na Ziemię. — Powinieneś zebrać te zbroje spod Wieży, Tony — zmieniła temat, odzywając się niespodziewanie. — Chyba że chcesz je zutylizować i zrobić nowe, bo miejsca nie masz? |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Warsztat Starka Sro Lip 04, 2018 12:42 pm | |
| - Kiedyś ci opowiem. – zapewnił – I odpowiem na twoje pytania na temat tego nieszczęsnego spotkania i zastąpienia mnie przez Visiona, dobra? Po prostu nie teraz. To skomplikowane i lepiej, żeby odbyło się w bardziej sprzyjających okolicznościach. Może kolacja? Kolacje są fajne, na takie rzeczy, bo nie wypada z nich uciekać ani krzyczeć. Ani wiesz, rzucać ludźmi przez okno. Właściwie to też zdarzyło mi się to tylko raz. – umilkł, zdając sobie sprawę, że wpadł w lekki słowotok. Kolejne pytanie Carol mogło być ironiczne i nie wymagało koniecznie odpowiedzi, ale jak mógłby nie podnieść takiej pięknej rękawicy? -Owszem, mam taki zamiar. Co prawda sporo będzie losowe, bo nie znam każdego w NYC, ale wiesz, dla siebie będę mógł zaklepać najlepszą partię. – uśmiechnął się, wewnętrznie zadając sobie pytanie: czyli właściwie kogo? – Po znajomość możesz mieć do mnie jakieś specjalne życzenia, moja droga. Niestety znów musieli skończyć ten luźny przerywnik i wrócić do sedna sprawy. Właściwie jednej z wielu spraw. - Wolała nie zaczynać z grubej rury, skoro i tak już mieliśmy niezły burdel organizacyjny, tak jak Strażnicy, przynajmniej tak myślę. Nie pytałem. Tak czy inaczej, też wolałem najpierw przekazać to komuś… odpowiedniemu. – trochę głupio było mówić mu o kimś „równym pozycją”, chociaż dość powszechnie wiadomo było, że on, Danvers i Rogers starają dzielić się pozycją lidera w miarę sprawiedliwie i zależnie od okoliczności. Dlatego uważał, że dobrze byłoby, gdyby mieli chociaż jakiś ułamek pomysłu, co z tym zrobić, zanim rzucą temat na forum publiczne. W końcu jacy liderzy idą „liederować”, świadomi tego, że będą się miotać we własnej niewiedzy i bezradności? Już chciał potwierdzić, że owszem, chodzi o tego Sutura, a nie sprzedawcę Hot Dogów z budki obok Central Parku, ale wtedy kobieta uciszyła go gestem dłoni. Obserwował kobietę bacznie, kiedy odsunęła się od niego i zaczęła odpowiadać cicho komuś, kto nawiązał z nią połączenie przez komunikator. Początkowo przestraszył się, że to jakieś złe wieści, jednak fakt, że postawa Carol nie wyrażała nic, poza irytacją w jakiś sposób go uspokoił. Jej odpowiedź była krótka i stanowcza, co znaczyło, że jedyną ewentualną ofiarą może być rozmówca. - Co się stało? – zapytał, kiedy na chwilę odleciała myślami. Takie zachowanie zdecydowanie nie było w jej stylu, to on tu był od wyłączania się w trakcie poważnych rozmów. Zamiast odpowiedzi otrzymał upomnienie na temat zbroi i o mało nie w uderzył się rękawicą w czoło. Przyzwyczajony do tego, że Jarvis troszczy się o pancerze, naprawdę zapomniał zebrać je z ulicy. Nie okazał jednak, że na chwilę poczuł się jak kompletny idiota, tylko szybko aktywował funkcję powrotu do domu. Jego zabawki mogły nie być w stanie walczyć bez nadzoru Jarvisa ale zaparkować same jeszcze były w stanie. Przecież nawet jego samochód to potrafił. Przed budynkiem te zbroje, które nie znalazły się w polu rażenia ładunku wybuchowego, zerwały się do lotu i natychmiast skierowały do swojego własnego garażu, żeby grzecznie ustawić się na miejscu, czekając aż wynalazca ponownie tchnie w nie życie. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Warsztat Starka Pon Lip 09, 2018 6:08 pm | |
| Danvers patrzyła na Tony’ego bez przekonania. Przynajmniej tak w tej chwili prezentował się jej wyraz twarzy. Wraz z upływem czasu zawziętość ustępowała zrozumieniu, ogólnemu złagodzeniu, dzięki czemu Carol nie wyglądała na taką, która byłaby gotowa do tego, żeby cisnąć Starkiem w jedną ze ścian lub przez okno. Słowotok mężczyzny sprawił, że kobieta przyjrzała mu się zdumiona. Pamiętała, że miał takie “napady” i gadał: czasem za dużo, czasem zbyt bezsensownie, czasem sam się gubił w tym, o czym mówił. Przy tym ostatnim to akurat sama lubiła żartować, bo w ten sposób drażniła się ze Starkiem. Niekiedy jej uparcie potrafiło być irytujące. Aż za bardzo. — Nie powiesz mi, że było aż tak źle lecieć przez okno — podsumowała Carol, jakby ignorując to, co wcześniej Tony zdążył powiedzieć. Zaraz jednak do tego się odniosła: — Ale okej, niech będzie. Tylko staraj się wtedy nie zapychać ust, byleby nic nie mówić, Tony — uśmiechnęła się w jego stronę. Już pomijając to, że takie wyjście z pewnością było zdrowe - bo w końcu mimo funkcji superbohatera byli też ludźmi, którzy potrzebowali nieco relaksu - to na dodatek Danvers faktycznie była głodna. Gdyby nie konieczność ratowania świata to już dawno siedziałaby w kuchni, żeby coś ogarnąć. Albo poleciała na miasto, żeby tylko się najeść. Nie znaczyło to jednak, że blondynka odpuści sobie ten temat, od którego Tony uciekł w taki sposób. Nie odpowiedziała nic na planowane swatanie, które okazałoby się randomowym przydzielaniem ludzi do siebie. Kobieta uśmiechnęła się, kiwnęła głową i podsumowała, że przekonają się o tym w odpowiednim czasie. Teraz nie mogli pozwolić sobie na to wszystko, żeby zająć się czymś niemalże niemożliwym. — Och, wątpię, żeby było u nas tak źle — zaprzeczyła Carol. Nie mówiła, że było dobrze, bo w ostatnim czasie zorganizowanie drużyny trochę podupadło, ale jednak nie było u nich tak samo jak u Strażników, z którymi nie miała kontaktu właściwie od momentu poznania ich. Mijała się z nimi albo nie chcieli, żeby Quill ponownie przed nią uklęknął, tłumacząc się z przebiegu ostatnich wydarzeń, w których on i jego kumple brali udział. — A powiedziała coś więcej? Cokolwiek, co mogłoby, nie wiem, nakierować nas na to, kiedy taka sytuacja miała miejsce? — zapytała. — Albo kiedy można się spodziewać deszczu z lawy i płonącego Nowego Jorku? — zaczesała swoje włosy za uszy. Już ręce mogły zdrętwieć od ciągłego krzyżowania ich. W momencie, gdy Tony dopytywał o to, co miało miejsce, Carol zdała się być jeszcze bardziej sfrustrowana. Nie okazała tego po sobie, wzruszając jednym z ramion. Wolała nie mówić o sytuacji powiązanej z Torchem. Zwłaszcza że Stark miałby na pewno pożywkę na to, aby powiedzieć coś więcej i skomentować w taki sposób, że wyleciałby szybciej niż doliczyłby do trzech. Jednocześnie pomyślała o tym, że równie dobrze mogłaby o tym powiedzieć, bo być może Tony przemilczałby to. Nie wiedziała tylko czy była to kwestia, którą należało się pocieszać. Czy martwić. Pamiętała wówczas jak w rozmowie z Kapitanem nie musiała mówić nic więcej niż to, co zdążyła mu powiedzieć. Wtedy miał co innego na głowie. A że do tematu nie wracał… — Nic szczególnego — odpowiedziała Carol. — Nic, czym trzeba byłoby się martwić i wzywać dodatkową pomoc — wyjaśniła, zauważalnie migając się od odpowiedzi. Tony jednak mógłby dopytywać. Kto wie czy Danvers nie przyznałaby się do pewnych grzeszków. Blondynka spojrzała na przyjaciela, gdy ten zaczął przywoływać zbroje. — I co ty byś beze mnie zrobił — westchnęła żartobliwie. Odwróciła się nawet w stronę okna, aby móc zobaczyć nadlatujące zbroje. — Jaki jest postęp z tymi urządzeniami? — zapytała, mając na myśli kolejne arcydzieło Tony’ego Starka. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Warsztat Starka | |
| |
| | | | Warsztat Starka | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |