Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson

Go down 
5 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1Sob Kwi 25, 2015 2:19 pm

First topic message reminder :

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Home11

Dom rodzinny Jean Grey w Annandale-on-Hudson - ze sporym podwórzem, na którym spokojnie może wylądować odrzutowiec. Sam budynek nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle reszty sąsiedztwa.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com

AutorWiadomość
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1Czw Cze 04, 2015 1:57 pm

Z całej wypowiedzi Cyclopsa telepatkę zainteresowała najwyraźniej tylko jedna kwestia - bo dopiero w momencie wspomnienia o "pomocy" osób z Instytutu na jej twarzy odbiła się jakaś zmiana. Do tej pory Jean zdawała się być rozdarta; na zmianę przestraszona, zrozpaczona, gniewna, ale jednak niepewna. Teraz zaś wszystko to ustąpiło miejsca nagłemu spokojowi - wręcz lodowato zimnemu i zdecydowanie niezbyt do niej pasującemu. Rudowłosa kompletnie zignorowała słowa wszystkich innych zebranych w ogrodzie, nawet Carol, której - no i Avengersom jako drużynie - dopiero co sama coś zarzucała.
-Pomóc mi z czym?- spytała, a w jej głosie odbiło się o dziwo szczere zainteresowanie, jak gdyby naprawdę nie rozumiała w czym może leżeć jej problem. Kobieta powoli wysunęła palce z włosów, jednocześnie odrywając stopy od podłoża. Nie wzleciała wysoko, może na kilkanaście centymetrów w górę, a jednak wyglądało na to, że do czegoś się przygotowywała - świadomie albo i nie. Tylko... Do ucieczki czy czegoś innego?
-Nie potrzebuję pomocy. Teraz już nie potrzebuję. Ze wszystkim mogę sobie poradzić sama- zapewniła, ani przez chwilę nie spuszczając przy tym wzroku z Summersa.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Havok

Havok


Liczba postów : 17
Data dołączenia : 19/05/2013

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1Czw Cze 04, 2015 9:47 pm

Havok widząc że Jean, jakby się uspokaja, wypuścił powietrze z ust. Może to jednak oznaczało, że pójdzie z nimi na spokojnie i obejdzie się bez rękoczynów. Usłyszawszy jednak jej słowa, doszedł do wniosku, że może naprawdę zostawić ją w spokoju i odlecieć stąd. Bo kto wie, co rudowłosa planuje. Widząc, jak Jean wzniosła się na kilkanaście centymetrów w górę, podszedł do brata aby w razie konieczności, użyć swojej absorpcji energii bo to, jak wzleciała wyglądało tak, jakby do czegoś się przygotowywała. Sam Summers, nie był pewny, o co tak naprawdę jej chodzi. Co jej w głowie siedzi. Trochę przeraził go wzrok, jakim dziewczyna obdarowywała jego starszego brata, dlatego też, nie odsunął się ani o krok. Nie, kiedy ona nie dość że znajdowała się nad ziemią, to do tego jeszcze, nie patrzyła na nikogo więcej, tylko na Cyclopsa i tak samo, jakby tylko jego słuchała, co wydawało się Alexowi dziwne. Przeczuwał, że Scott trafił w jakiś jej czuły punkt i dlatego zareagowała tak a nie inaczej.
Powrót do góry Go down
http://avatarpbf.cba.pl
Cyclops

Cyclops


Liczba postów : 153
Data dołączenia : 25/02/2013

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1Sob Cze 06, 2015 8:48 am

Cyclops wiedział, że nie będzie to łatwa rozmowa, ale chociaż poczuł się trochę lepiej gdy Havok stanął przy nim. Nie zwrócił zbytniej uwagi na Carol, ale to przez to że raczej zajął się Grey bądź tym czym się stała.

- Jean, proszę cię uspokój się. Wiesz, że nikt z nas cię nie skrzywdzi chcemy ci pomóc, bo zobacz co się z tobą dzieje. Nigdy w życiu nie zrobiłaś świadomie tylu zniszczeń. Opowiedz mi co się stało na tej wyspie, że tak się zmieniłaś. Obiecuje ci, że nikt cię nie skrzywdzi. - po tych słowach Scott liczył na nagły przejaw dobroci swojej ukochanej, lecz nie był pewien czy to pomoże.

Następnie zwrócił się do swoich towarzyszy.

- Nie atakujcie jej. Jesteśmy tu żeby jej pomóc. - te słowa bardziej kierował do Carol, gdyż swoich przyjaciół znał i wiedział na co ich stać, a po prostu nie wiedział czy Avengers są po naszej stronie czy raczej chcą ją zgładzić.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1Sob Cze 06, 2015 1:05 pm

Stojąc w takiej odległości od Jean nikt z zebranych nie mógł tego jeszcze wyczuć na sobie samym, jednakże obserwacja najbliższego otoczenia kobiety wskazywała, że jej ciało już teraz musiało wytwarzać... Może fale telekinetyczne? Najprawdopodobniej, gdyż trawa poniżej jej stóp uginała się lekko i poruszała mniej więcej tak, jak pod wpływem wiatru - ale nie w jedną stronę, lecz dosłownie w każdą, z Grey jako centrum, od którego rozchodziły się podmuchy. Jako że strój kobiety był obcisły i przylegający, po nim nie dało się niczego poznać, za to z kolei jej włosy powiewały nieznacznie - głównie te lżejsze kosmyki.
-Widziałeś co się stało na wyspie. Byłeś tam. Wy też byliście- w tym momencie Marvel Girl przeniosła wzrok najpierw na Havoka, a następnie na Nightcrawlera, nim ponownie skupiła uwagę na Cyclopsie.
-Sądzicie, że S.H.I.E.L.D. nie wiedziało, że mamy kłopoty? Ciągle nas obserwują, pilnują, żebyśmy nie wymknęli się spod ich kontroli - spytajcie o to Logana - oczywiście, że zauważyli, gdy Profesor zniknął, a potem my... Tyle że zgadnijcie co! Nie jesteśmy na tyle istotni, żeby przyjść nam z pomocą, gdy istnieje jeszcze jakieś ryzyko. Kiedy się pojawili? Gdy było już po wszystkim. Bardzo odważnie- spokój Jean bardzo szybko zaczął się ulatniać. Rudowłosa mówiła coraz szybciej i stopniowo podnosiła głos, gdy znów wzbierała w niej nieskrywana złość i pretensje. Teraz jej włosy już powiewały, trawa zaczęła poruszać się szybciej, wzrósł także zasięg tych telekinetycznych uderzeń - do tego stopnia, że wszyscy wyczuwali na sobie sztuczny "wiatr".
-Myślicie, że zostawiliby na pastwę losu Avengers? Albo że inni bohaterowie nie przybyliby im pomóc? Nam nikt nie pomógł, nigdy nie pomaga, zawsze jesteśmy zdani tylko i wyłącznie na siebie- to powiedziawszy, Marvel Girl obróciła się w powietrzu w taki sposób, aby ustawić się teraz przodem do Carol. Wzniosła się przy tym jeszcze wyżej - tym razem już wyraźnie, bo może i dwa metry nad ziemię. Spoglądała na blondynkę z góry.
-Tarcza jedynie obserwowała sytuację, a my prawie tam zginęliśmy. Nie mieliśmy naszych mocy, ani broni, ani dosłownie niczego. Jacyś szaleńcy nieomal zakończyli istnienie ludzkości - i tylko ludzkości, nie mutantów, nie chcieli nas skrzywdzić - a my i tak stanęliśmy z nimi do walki i wygraliśmy. Ale wiesz co?- w tym momencie stało się już jasne, że ten wywód skierowany był do Ms. Marvel. Jean ponownie zacisnęła dłonie w pięści i dosłownie emanowała gniewem... Oraz czymś jeszcze. Otaczająca ją energia przyjmowała już niemalże widzialną formę, zniekształcając powietrze tak, jak gdyby robiło się wokół niej wyjątkowo gorące.
-Tak jest lepiej. Niczego wam nie zawdzięczamy. To WY macie dług u nas - bo mogliśmy zginąć w wybuchu, bo Scott ledwo przetrwał, gdy zawaliła się na niego tamta baza, bo Profesor praktycznie nie żyje przez to, co mu tam zrobiono i nikt. Nam. Nie pomógł!- dokładnie w tym momencie Grey okryła płomienna aura, przylegająca dość ściśle do jej ciała i zlewająca się z jej włosami.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1Nie Cze 07, 2015 3:36 am

Carol, pomimo znajomości z częścią X-Menów, nie mogła sobie pozwolić na typowo koleżeńskie rozmówki. Oczywiście, gdyby była szansa to nie odmówiłaby wyjściu na przysłowiowe piwo, choć sama myśl o tym już ją gnębiła. Zwłaszcza, że aktualnie Danvers starała się naprawić to wszystko, całe swoje zachowanie, jak i na nowo zdobyć zaufanie grupy. Odnosiła jednak wrażenie, że z tym nie było problemu.
Przez tę myśl, blondynka skrzywiła się. Piwa nie będzie.
Zachowanie Jean było dziwne, sama Miss to zauważyła, przyglądając się jej cały czas w tym samym geście. Ze zmrużonymi oczami obserwowała jej zachowanie, nie mogąc jednak wszystkiego odgadnąć. Nie komentowała słów kobiety, wsłuchując się w to, co ma do powiedzenia Havok czy też Cyclops. Gdy ten drugi zwrócił się do Danvers, ta rzuciła jemu i reszcie obecnym przelotne spojrzenie, mając przez moment skrzyżowane ramiona na wysokości klatki piersiowej, choć te zaraz ponownie rozluźniła.
- Nie mamy zamiaru atakować - powiedziała pewnym tonem. - Wolimy nie dopuścić do kolejnego ataku, który skończyłby się stopieniem pobliskich domów lub też miast- wyolbrzymianie może i czasem nie należało do najlepszych, ale czy w tym momencie nie byłoby podkreśleniem powagi sytuacji i energii, jaka zawładnęła Marvel Girl w tej chwili? Carol uznała, że to była dobra odpowiedź. - Jeśli ma już to się gdzieś dziać, to jak najdalej od ludzi - dopowiedziała, wracając spojrzeniem do Cyclopsa. Jak dobrze się zorientowała, to on tutaj miał głos ostateczny, więc bardziej przemówi do zebranych. - Zatem nie tylko wy jesteście, by pomóc - stwierdziła chłodniejszym tonem. Oni też, tylko że również chodziło o pewną prywatność. O to, by informacje o czyjejś energii, która wykraczała wiele skal, nie rozprzestrzeniła się tak szybko jak to było możliwe w aktualnym wieku.
Słuchając Jean, Carol miałą ochotę wtrącić, że po nich ktoś też musi posprzątać. Zarówno po mutantach, jak i całej zbieraninie SHIELD. Pozostawiła ten komentarz, jak i zapewne wiele innych, dla siebie. Ewentualną frustrację wyładuje choćby na siłowni.
Z obserwacji kobiety zauważyła aurę, jaka była coraz bardziej widoczna. Nie podobało jej się to, co dało się zauważyć po lekkim spięciu mięśni u Carol. Sama blondynka nieznacznie wzniosła się nad ziemią. Ledwie kilka centymetrów.
Miała ochotę spytać, o jaki dług jej chodzi, bo nadal nie doczekała się doprecyzowania słów Marvel Girl. Kapka złośliwości jednak mogłaby zaszkodzić. Zwłaszcza, że płomienna aura nie bez powodu się pojawiła. Ms. Marvel zmrużyła oczy, zaciskając dłonie w pięści, ale nie po to, by uderzyć. Bardziej liczyła w tym momencie na pierwsze uderzenie ze strony Jean, aby kontratakować. Trudno było sprecyzować czy to wpływ nerwów, czy czego innego sprawiało taką aurę, która była przy Grey.
- Powinien się ktoś upewnić, że pobliskie domy są… puste - poleciła, spoglądając na Havoka i Cyclopsa, a ostatecznie na Nightcrawlera. Każdemu rzuciła krótkie spojrzenie, by całą uwagę skupić na Jean. Nie chciała przecież, aby coś jej umknęło. Nie w tym momencie.
- Mamy długi, jak i zobowiązania - zwróciła się do kobiety. - By nie dopuścić do kolejnych eksplozji - dorzuciła, by w którejś chwili pożałować, że to też powiedziała. Nie dała jednak i tego po sobie poznać, wzbijając się nieco wyżej, do poziomu Jean.
Powrót do góry Go down
Cyclops

Cyclops


Liczba postów : 153
Data dołączenia : 25/02/2013

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1Pią Cze 12, 2015 1:40 pm

Słowa Jean działały na Scotta jak Hulk, który przeszedł przez Nowy York. Miał tysiące pytań bez odpowiedzi, a najgorsze jest to że nie wiedział czy może jeszcze ufać Grey czy nagle ich wszystkich nie pozabija. Jedno z czym zgadzał się z Carol to to że trzeba wynieść najbliższych mieszkańców, dlatego odwrócił się do brata i szepnął mu do ucha.

- Przekaż jakoś Nightcrawler'owi, żeby dyskretnie przeniósł okolicznych mieszkańców, gdyż on zrobi to najszybciej. - mówiąc to odwrócił się do Jean która otoczona była płomieniami i postanowił kupić trochę czasu Kurtowi.

- Jean, zrozum że jesteśmy żeby ci pomóc zobacz jak daleko zaszły już te zniszczenia. Masz rację, że zawsze musieliśmy na siebie liczyć ale zobacz nieźle nam to nawet wychodziło. Mieliśmy różne potyczki i zawsze udało się "uratować świat". Pamiętasz jak kiedyś postanowiliśmy dołączyć do profesora a nie do np. Magneto. Dlaczego? Dlatego, że postanowiliśmy iść ścieżką dobra a nie zabijać, siać zamęt i pożogę. A co do wyspy to nie do końca to jest prawda, że SHIELD mnie nie uratowało bo to oni wydostali mnie spod gruzów. Więc proszę nie każe ci się bratać z Avengersami po prostu wróć z nami do posiadłości potrzebujemy cię, żeby odzyskać profesora a ja uważam że jesteś jedyną osobą która może to zrobić. Proszę cię zrób to dla mnie... dla nas. - mówiąc te słowa Cyclops czuł, że pomału zaczyna się rozklejać, ale twardo dusił to w sobie. Liczył że Kurt już wyprowadził wszystkich, a Jean go posłucha.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1Sro Cze 17, 2015 9:07 am

Kiedy Cyclops ponownie zaczął mówić, spojrzenie Jean na moment znów powędrowało w jego stronę, jednakże najwyraźniej kobieta szybko straciła zainteresowanie jego słowami - bo w połowie jego wywodu po raz kolejny skupiła wzrok na Ms. Marvel, do której cały czas pozostawała zwrócona przodem.
-Patrz- rzuciła tylko, a następnie... Zaatakowała, choć na pewno nie w sposób, którego najprawdopodobniej spodziewali się po niej zebrani. Właściwie większość z nich nie mogła nawet tego dojrzeć; jedynie Carol doświadczyła tego, co przygotowała Marvel Girl, gdyż jej atak był w pełni telepatyczny.
W rzeczywistości trwało to może sekundę, jednakże rudowłosa przelała do głowy drugiej kobiety całą masę obrazów, myśli i odczuć. Tyle informacji w tak krótkim czasie oszałamiało, ale nie to było najgorsze. Nie, problem stanowiła przede wszystkim sama treść przekazu... Prezentującego przynajmniej kilka punktów widzenia i całą gamę różnych głosów, niejednokrotnie przenikających się i splatających ze sobą, przez co niektóre wypowiedzi ciężko było zrozumieć.
... W szkole nie jest już bezpiecznie. Jak mamy chronić uczniów, gdy sami nawet nie wiemy co się dzieje? Jeżeli tak dalej pójdzie, chyba lepiej będzie po prostu odesłać ich wszystkich do...
... Dlaczego nikt nie chce nam niczego powiedzieć? Mamy prawo...
... Tak się rządzi? Kto dał mu prawo decydować o...
... Boże, co ja mam teraz zrobić...
... I gdzie jest Logan, gdy go potrzebujemy...?

Oraz wiele innych, często dziecięcych, przesiąkniętych paniką, strachem, niepokojem, zrezygnowaniem, gniewem, rozpaczą, załamaniem - i wszystkie te emocje uderzały w Carol, nie tylko dając o sobie znać, ale i zmuszając ją do ich odczucia. Ucisk w klatce piersiowej, łzy napływające do oczu, szybko bijące serce, paznokcie obgryzione ze stresu, dłonie piekące od uderzeń - i spływająca po nich krew...
Potem doznania zmieniły się. Młode głosy ucichły, ustępując miejsca narastającemu bólowi - początkowo tylko głowy, a potem całego ciała. Ms. Marvel miała wrażenie, jak gdyby nie mogła nawet drgnąć, ręce i nogi ciążyły jej straszliwie, a pozostałe uczucia zaczęła przytłaczać fala bezradności, beznadziejności sytuacji... Oraz przerażenia.
... Gdzie ja jestem? Co to za miejsce? Metalowe ściany, zamknięcie, kraty, kroki na korytarzu - i coś jeszcze... Więzienie? Zakład...?
... Nie mogę się ruszać. Więzy, przytrzymujące do łóżka, zabierają mnie...
... Dlaczego mi to robicie, dlaczego ja, nie...!
... Proszę, boże, proszę, tylko mały płomień, żeby się stąd wydostać, jeszcze ten jeden raz, a potem...
... Piotr? Nie było go z nami. Złapali... Ekipę ratunkową...?
... Ale nas nie zostawią, prawda? Wszyscy, ale nie oni. Znajdą nas i razem wrócimy do domu... Proszę, niech ktoś po nas przyjdzie...

A pomiędzy tym wszystkim pojawił się nagły płomyk nadziei: wątłej, nieśmiałej i niepewnej, której towarzyszyły natychmiastowe wyrzuty sumienia - o dosłownie przytłaczającej sile:
... Nie działają. Wreszcie jestem normalny. JESTEM NORMALNY...
Pozbawieni mocy. Jak nam to zrobili? Bezbronni. Zwyczajni. W końcu wolni. Jak to odwrócić? Bezradni. Nikt nie będzie się gapił. Po tylu latach - normalni... Jak gdyby ktoś odebrał im cząstkę ich własnego "ja"...
Potem uczucia i obrazy mieszały się już tak bardzo, że ciężko było wyłapać cokolwiek. Walka ze zmutowaną bestią przypominającą psa; mężczyźni w mundurach; strzelanina; kobieta w stroju laborantki opatrująca wilka - Wolfsbane, Rahne, mocno krwawiąca, wyrwała się ojcu, nigdy nie była demonem z jego koszmarów, wreszcie trafiła do swoich, ale przecież nie po to, żeby teraz, tutaj... - w otoczeniu podobnie odzianych ludzi; Profesor X w dziwnej maszynie, metalowym kokonie, ale nie czuć jego obecności, jego umysłu; zapadające się podłogi i ściany...
... Tylko ja dam radę tam dotrzeć na czas, tylko ja to powstrzymam, nie mogą wygrać, tacy jak oni nigdy nie wygrają, nie pozwolę im... Jeśli konstrukcja wytrzyma wystarczająco długo... Proszę, niech wytrzyma...
... A jeżeli nie wrócę...

... Wielkie pomieszczenie w kształcie kuli, wyłożone odpowiednio wygiętymi srebrzystymi płytami, podest na środku - i maszyna, uprząż... Cerebro, ale nie w Instytucie - tylko jego kopia, wciąż jeszcze na wyspie... Uruchomiona przez jednego z mundurowych... Szybka walka - nie spodziewa się ataku - ale to Cerebro jest inne, działa dalej, trzeba przejąć nad nim kontrolę...
... Boli, tak bardzo boli, musi mieć blokadę, jakąś osłonę, zabezpieczenie - ale to nic, wytrzymam, nikt inny tego nie zrobi, nikt inny nie dałby rady... Setki - tysiące - miliony ludzkich umysłów, części już nie pomogę, ale zatrzymam to, obudzę tych, których będę jeszcze w stanie... Och, jak gdyby głowa miała mi od tego zaraz eksplodować...
... Tak bardzo chciałabym nie być teraz sama... Profesorze... Wiem, że to słuszne, że tak trzeba, tylko ja mogę to zrobić... Ale jest ich tak dużo... A sufit się sypie, wszystko się trzęsie, nie zdążę, jeśli nie zdążę... Nie pożegnałam się z nimi... Mamo, tato... Scott... Ororo... Nie chcę umierać w samotności...
... Nie wrócę stąd.
Przecież wiedziałam, że nie wrócę.

Sufit pęka, z góry zaczynają spadać większe i mniejsze fragmenty gruzu, mogłaby zatrzymać je telekinetycznie, ale już nie ma siły. Zostają jej ułamki sekundy, żeby dokończyć dzieła; sobie już nie pomoże, ale nawet jedno ocalone życie zrobi teraz różnicę...
Nagłe uczucie pustki. Tak wygląda śmierć? A potem... Potem światło, niesamowicie jasne - i uczucie gorąca, budzące się do życia płomienie... Tak, do życia, pełne energii, ogarniające ją, natychmiastowo obracające gruz w pył... Niesamowita moc... Pochłaniająca, pożerająca, niespodziewanie wszystko wydaje się możliwe... Jak gdyby bez wysiłku mogła dotknąć gwiazd - ale skąd...? Ma wrażenie, jak gdyby własne ciało ją ograniczało, jakby nagle jej duch stał się dla niego o wiele zbyt wielki. Dlaczego?
Umarłam...?
Kolejni wrogowie. Mundury, bronie, szukają czegoś. Już jej nie obchodzi kim są i czego chcą - ale nie ma siły się przed nimi bronić. Budzi się ponownie; coś jej zrobili... Nie czuje już w sobie tej potężnej energii... Niczego nie czuje... Ciężko jej się skupić, zebrać myśli, to wina tego - tego czegoś, co na nią założyli. Jeśli tylko się tego pozbędzie, zdejmie to urządzenie - będzie w stanie im uciec...
Wizja urwała się nagle, pozwalając Carol się pozbierać. Cyclops, Havok i Nightcrawler mogli się tylko domyślać czego blondynka doświadczyła właśnie w swojej głowie. Mieli szczęście, że nie trafiło na nich. Wyglądało jednak na to, że Marvel Girl również przeżyła ponownie wszystkie te wspomnienia - gdyż jej oczy błyszczały, a szczęka była mocno zaciśnięta; powstrzymywała łzy? Niezła huśtawka nastrojów.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1Sob Cze 20, 2015 1:22 am

*wybaczcie wszelakie błędy i powtórzenia, pisanie nocą nie służy temu, by to dobrze wyglądało (ale wtedy mam najwięcej weny, co za ironia!)

Niestety, Danvers nie spodziewała się tego, że lada moment, przez kilka minut (ostatecznie tyle to mogłoby trwać, choć faktycznie nie wiedziała czy to trwało znacznie krócej, czy dłużej) będzie poddana całemu przebiegowi wydarzeń, które dotyczyły mutantów. I z pewnością nie wiedziała, że aż tak będzie na wskutek tylu wywołanych emocji i wspomnień cierpieć.
Z pewnością dla znajdujących się w pobliżu Cyclopsa, Havoka czy Nightcrawlera widok nie był przyjemny, a przynajmniej nie powinien. Blondynka, która początkowo zastygła w bezruchu, nie mogąc kontrolować swojego ciała, dosyć szybko zaczęła odczuwać… wszystko. I bynajmniej było to czymś, co chciałaby poczuć raz jeszcze. Nie mogła tego zaliczyć do nieokiełznanej euforii, ze względu na ból i cierpienie, które znajdywało ujście w jej ciele. Łzy, które spłynęły parokrotnie po jej policzkach, czy też płytki, niekiedy świszczący oddech, świadczyły o tym, jakie wspomnienia jak silny wpływ miały na kobietę.
Gorsza jednak była ta ciągła zmiana. Ledwo co potrafiłaby oddzielić od siebie te dwie kwestie, a zaraz następna fala uczuć zalewała kobietę. I żeby chociaż było to podobne, a śmiało można było przypisać Marvel Girl, że wybrała najlżejsze posunięcia do najtrudniejszych, chaotycznie je mieszając ze sobą.
Poczucie bezradności i przerażenia nie były tym, co Carol chciałaby czuć w danym momencie. Zwłaszcza, że miała tylko sprawdzić, czy sytuacja jest kontrolowana. Nie, nie była.
Ból głowy był wielokrotnie gorszy od tego, jaki swego czasu potrafiła mieć. Kac, który nie był obcy kobiecie, wydawał się przy tym najmniejszym problemem. Czymś, czego ból jest ledwo istniejący przy tym, co odczuwała teraz.
Boże, zapewne gdyby mogła (i chciała) to by od razu poleciała do baru się napić. Za dużo wszystkiego.
Mogła mieć tylko nadzieję, że ból głowy ustąpi tak szybko, jak szybko się pojawił.
Nic dziwnego, że gdy nastąpiła szansa, Carol skuliła się w całym cierpieniu, wsuwając najpierw palce w swoje włosy, a potem zaciskając je dość silnie na blond kosmykach, które poniekąd zakrywały twarz Ms. Marvel. Wówczas ledwo co unosiła się nad ziemią.
Ostatnie wspomnienia i myśli, które przemykały przez umysł Danvers nie wyjaśniały niczego. Niby powinny, ale przez te nieprzyjemne doznania nie była w stanie zastanowić się nad tym, że w tym wszystkim znajdywała się odpowiedź na to, jaka siła drzemie w Jean. Nie miała natenczas siły, żeby się zastanowić, pomyśleć.
Gdy to wszystko zostało przerwane, Carol wylądowała na ziemi. Może i nie było ryku czy słyszalnego jęku, aczkolwiek dało się zauważyć, że próbuje zaczerpnąć porządny haust powietrza, jakby zarazem chciała w sobie skumulować całą energię, którą zechciała zebrać, przynajmniej spróbować. Jak na razie nie planowała ataku, spodziewając się tego, że kolejna dawka emocji mogłaby całkowicie ją wycieńczyć.
A to z kolei, było zbędne.
Powrót do góry Go down
Havok

Havok


Liczba postów : 17
Data dołączenia : 19/05/2013

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1Czw Lip 09, 2015 9:48 pm

Młodszy Summers po usłyszeniu co ma zrobić, dyskretnie kiwnął głową nie wiedząc, czy Scott to zauważył nota bene, nawet na to nie zważając, czy ten to dostrzegł a w następnej chwili, w miarę powoli, wycofał się do Kurta, aby przekazać mu, aby przeniósł mieszkańców w jakieś bezpieczne miejsce. Oczywiście dodał, że jakby coś to może mu pomóc bo coś czuł, że spotkanie z Jean nie skończy się za dobrze ale z Cyclopsem, była też Ms. Marvel więc była ich dwójka a Nightcrawler był sam. A wiadomo że co dwie głowy to nie jedna.
Zazwyczaj nie lubił opuszczać brata ale w tym wypadku uważał, że dadzą sobie radę bez niego a on pomoże społeczeństwu aby nie ucierpiało. Po chwili dopiero dostrzegł, że rudowłosa znęca się bądź robi coś niedobrego blondynce. Odruchowo ruszył w jej stronę, chcąc jej jakoś pomóc tylko niezbyt wiedział, co może w tym wypadku zrobić. Spojrzał tylko na Grey mając nadzieję że zaraz przestanie bo domyślał się że to, co doświadczyła właśnie Danvers, nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy.
Kiedy dostrzegł, że Jean przestała, wyciągnął rękę do Carol, chcąc jej pomóc wstać ot tak, z powodu dobrych chęci. Co raz oczywiście zerkał na pozostałych towarzyszy i czekając na to, co dalej miało się potoczyć. Czy jego też tak potraktuje? Czy może tym razem się jemu upiekło? Tyle pytań przychodziło mu do głowy ale uznał, że pozostawi je dla siebie. Do Grey wolał się nie odzywać. Tą broszkę, pozostawił starszemu bratu.
Powrót do góry Go down
http://avatarpbf.cba.pl
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1Pią Lip 10, 2015 3:43 pm

Unosząc się wysoko nad swoimi - dawnymi? - towarzyszami, Jean przesuwała pomiędzy nimi wzrokiem. Co prawda wstrzymywane pod tym telepatycznym ataku łzy nie popłynęły po jej policzkach, lecz oczy w dalszym ciągu nimi błyszczały, nawet jeśli z tej odległości ciężko byłoby to dostrzec. Wyraz twarzy natomiast miała mimo wszystko zacięty - i wciąż pełen złości.
Rudowłosa nie odezwała się już ani słowem; otaczająca ją płomienna aura bez ostrzeżenia wzrosła, a w tym samym momencie Grey zaczęła wznosić się jeszcze wyżej, stopniowo nabierając przy tym coraz większej prędkości. Przynajmniej tyle dobrego, że ogień rozprzestrzenił się już kilkadziesiąt metrów ponad domami i drzewami - tym samym oszczędzając im zniszczeń. Płomienie rozłożyły się na kształt skrzydeł... I jeszcze przez chwilę były widoczne na niebie, nim zupełnie zanikły - zapewne z powodu rosnącej odległości.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Cyclops

Cyclops


Liczba postów : 153
Data dołączenia : 25/02/2013

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1Pon Lip 13, 2015 1:42 pm

- Grey, rozumiem że masz żal do Tarczy i nie tylko, ale nie musisz krzywdzić nikogo. Wiesz, że to nie jest wyjście. Nie bylibyśmy tym kim jesteśmy gdybyśmy zabijali niewinnych. Proszę cię uspokój się. A jeśli nie chcesz wrócić z nami do posiadłości i pomóc ocalić profesora to chociaż powiedz co zamierzasz. - powiedział w kierunku osoby którą nie poznawał już. To już nie jest ta sama Jean, która znał. Przeszła okropną przemianie i teraz nawet ciężko jest stwierdzić Scott'owi po której jest stronie. Wiedział, że jeśli wybierze "ciemną stronę mocy" nie powstrzyma członków zespołu przed wyeliminowaniem jej i po prawdzie mówiąc sam również próbował by ją zatrzymać.

- Słuchaj, zabierz stąd Carol na pokład. Ona i tak tu nie pomoże, a z tego co widzę pogarsza sprawę. Lepiej, żeby Jean na razie nie widziała nikogo oprócz X-man'ów. - spokojnym tonem powiedział do brata, czekając na odpowiedź Grey i reakcje innych.
Powrót do góry Go down
Carol Danvers
Mistrz Gry | Captain Grammar
Carol Danvers


Liczba postów : 467
Data dołączenia : 24/03/2013

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1Pią Lip 17, 2015 3:35 am

Ubolewająca nad chwilową przegraną (ego i ambicje na swój sposób dały o sobie znać) Carol, raczej nie zwracała uwagi na towarzyszących jej mężczyzn. Planowany atak nie miałby racji bytu ze względu na to, jaka odległość oddzielała od zbiorowiska na pewnym gruncie Jean Grey.
Danvers odetchnęła parokrotnie głęboko, odnosząc jednak wrażenie, jakby nadal na jej piersi położono coś ciężkiego albo ciśnienie zaczęło wzrastać. Mimo że początkowo wolała odtrącić rękę Havoka, to po dłuższej chwili namysłu skorzystała z zaoferowanej pomocy, podnosząc się i prostując z wyrazem twarzy dość zaciętym i niezbyt zadowolonym z tego, jak się mają sprawy. Miała przecież to ogarnąć, a nie dać się podejść.
- Wątpię, żeby akurat tym się szczególnie przejęła… - skomentowała słowa Cyclopsa, zanim ten zaproponował, aby zabrać kobietę na pokład, na co w odpowiedzi uniosła brwi.
- ...zwłaszcza, jak oddala się na tyle, że raczej mało prawdopodobne jest to, aby cię usłyszała - dodała, ostatkami dobrej woli powstrzymując się od uszczypliwego tonu. Skupiła jednak swoje spojrzenie na kobiecie, zauważając płomienisty kształt skrzydeł, co z pewnością zapamiętała przede wszystkim, bo ani trochę jej się nie podobało.
Mimo że miała ochotę wystrzelić, polecieć za nią to wątpiła w to, aby był sens i dała radę nadgonić. Skrzywiła się, prostując i spojrzała na towarzyszy. Zastanawiała się czy podjąć się powrotu do Avengers Tower, czy zostać z nimi przez jakiś czas - korzystając zarazem z kolejnej oferty pomocy - dowiadując się czegoś więcej, co nie byłoby zroszone gniewem i uczuciem wwiercania się w jej osobę, chcąc przekazać to, co faktycznie miało miejsce, ale… czy mogła temu zaufać?
Gdyby nie fakt, że obiecała samej sobie (jak i poniekąd grupie) - to chyba już dawno wylądowałaby w jednym z przydrożnych barów, aby móc odsapnąć na spokojnie.
- W razie czego wiecie, gdzie mnie znaleźć - powiedziała Danvers, decydując się ostatecznie na to, aby opuścić X-Menów i porozmawiać z Hill, zdając jej choćby względny raport z tego, co zdążyła wywnioskować.
Nie czekając na odpowiedź, poleciała w swoją stronę, dość szybko zanikając.

/zt
Powrót do góry Go down
Cyclops

Cyclops


Liczba postów : 153
Data dołączenia : 25/02/2013

Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1Czw Sie 06, 2015 7:05 pm

Widząc jak Jean znowu się oddala Scott wiedział, że znowu się na jakiś czas rozstaniemy, a w kazdym bądź razie czuł to gdzieś w głębi. Nie mógł liczyć na Carol, bo ona już odleciała. Nie wiem jaka rola na nią czeka i czy zaszkodzi nam bądź wręcz przeciwnie, ale cóż narazie wszystko wskazuje na to że jeśli nadal będzie tak źle jak jest obawiam się, że bedziemy zmuszeni nawiązać współpracę z Avengers i S.H.I.E.L.D.

Na tą chwilę Cyclops postanowił zabrać resztę ekipy i powrócić do posiadłości. Nie wiem jak reszta, ale on planował zobaczyć jak z Xavierem. Może profesor juz doszedł do siebie i uda się coś ustalić razem ze Storm, bo z tego co widział reszta mutantów nie jest jego zdania. Jedynie Storm i profesor potrafią go zrozumieć, a jeśli dalej między resztą będą wybuchały konflikty to zniszczy ich wojna domowa.

Po zebraniu siebie i reszty mutantów, wsiedli do jeta i polecieli do posiadłości.

[z/t] dla wsystkich
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson   Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson - Page 2 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Dom rodzinny Grey'ów w Annandale-on-Hudson
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Samantha Hudson
» James Hudson Jr.
» John Amadeus Hudson

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork-
Skocz do: