|
| Główna sala | |
|
+4Molly Hayes Chase Stein Nico Minoru Loki 8 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Główna sala Sro Sie 19, 2015 9:23 pm | |
| First topic message reminder :Jako że baza znajduje się pod ziemią, brak tutaj okien; występuje za to cała masa stalaktytów, stalagmitów i całej reszty atrakcji tradycyjnie związanych z jaskiniami. Sprawia raczej ponure wrażenie, zawiera co nieco wynalazków, których pewnie lepiej byłoby nie ruszać, a także wielki obraz przedstawiający rodziców Runawaysów. Bonusowe ujęcie: I z drugiej strony: |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Chase Stein
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/02/2016
| Temat: Re: Główna sala Sro Cze 01, 2016 8:08 pm | |
| Chłopak starał się wyrównać oddech, uspokoić szalejące myśli, ale co ważniejsze nie patrzeć w stronę zmarłej Gert z przyszłości. Niezależnie od tego jak o tym myślał to nadal była jego ukochana, co z tego, że starsza o kilka(naście) lat. Miał nadzieję, że organizacja dalszych poczynań drużyny pozwoli mu się skupić na czymś innym, ale niestety nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów. Reakcje widoczne na twarzach Molly, Karoliny czy też Nico, wszystko to cały czas sprowadzało jego myśli do tego, co rozegrało się przed chwilą na jego oczach. Zagłada świata, przybysz z przeszłości, śmierć bliskiej osoby... Dopiero nagłe pytanie Xavina skierowane do Karoliny wyrwało go z otępienia. Odprowadził ich wzrokiem zastanawiając się, czy powinien ich puścić. Chciał przedstawić im plan, który wykreował w głowie, ale może lepiej będzie dać im chwilę odetchnąć? Sam potrzebował zebrać myśli, upewnić się, że to co wymyślił miało sens. Co prawda był załamany, ale nie mógł zapomnieć o powodzie, dla którego się tutaj zjawiła. Musiał pamiętać o człowieku, przez którego umarła. Victor Mancha... jego, co prawda pogięte, ale nadal widoczne zdjęcie nadal trzymał w dłoni. Rozluźnił lekko palce i szybko je wyprostował, aby ponownie przyjrzeć się tej twarzy. Musiał... musieli je zapamiętać, a co ważniejsze jak najszybciej go znaleźć. Nie wiedzieli o nim tak naprawdę niczego, ale nie mogli czekać z przygotowaniami. Jednocześnie nie mogli tak po prostu rzuć się w pościg bez większego namysłu, w końcu nie znali nawet jego zdolności. Z tego, kolejnego już zamyślenia wyrwała go Molly, która nagle się w niego wtuliła. Zerknął w jej przerażoną twarzyczkę i odwzajemnił tulasa lekko głaszcząc ją po włosach. -No już... Mogłabyś zająć się tym zdjęciem? Jest bardzo ważne, w końcu mamy tylko jedno. - rzekł po czym lekko się do niej uśmiechnął. Dać odpowiedzialne zadanie, miał nadzieję, że właśnie to pomoże małej Hayes oderwać się od tego, co przed chwilą ich spotkało. Zaraz po tym lekko się od niej odsunął i odchrząknął, aby zwrócić na siebie uwagę Nico, Karoliny oraz Xavina. -A więc... musimy się rozdzielić. Gert... Gert przybyła tutaj z konkretną misją. Musimy znaleźć tego Victora, to nie podlega wątpliwości. Nie możemy pozwolić, żeby jej... ofiara poszła na marne. Nie możemy jednak też... jej tutaj zostawić, więc mam pewną... propozycję. - tutaj zamilkł na chwilę, aby wyrównać oddech przy okazji ocierając zwilgotniałe oczy po czym kontynuował. -Uważam, że najlepiej będzie jeśli Karolina oraz Ty Nico pochowacie Gert, obstawiam, że Xavin pójdzie z Wami. Ja... nie jestem w stanie... - tutaj ponownie na chwilę zamknął usta, ponieważ kolejny raz zaatakowała go wszechogarniająca rozpacz. -W tym czasie ja oraz Molly ruszymy szukać tego chłopaka. Miasto jest dość duże, więc obawiam się, że nie będzie to takie łatwe. Gdy już zrobicie "swoje" napiszcie do mnie albo Molly. Podamy Wam naszą lokalizację i wszyscy razem wznowimy poszukiwania, oczywiście jeśli nadal go nie znajdziemy. - po tych słowach zamilkł i zerknął po wszystkich zgromadzonych w holu. Miał nadzieję, że nie będą mieli nic przeciwko. Stein wiedział, że nie jest w stanie odprawić pogrzebu, a Molly... nie chciał, aby ona w tym uczestniczyła. Była mała, niewinna... Nie chciał, aby miała po tym koszmary. 1 - z racji tego, że Nico nie dała posta dość długo kolejka leci dalej. Od dzisiaj będę dawał posty co 2/3 dni. Chce, żeby akcja drużyny ruszyła, więc trzeba trochę przyśpieszyć rozgrywkę. 2 - co do pogrzebu. W komiksach Gert z przyszłości została pochowana przy naszej bazie, a więc sugeruję Wam opisać pogrzeb w tym temacie - https://theavengers.forumpolish.com/t1504-na-zewnatrz-bazy3 - Karolino, Xavinie - możecie w tym temacie trochę popisać, poznać postacie. Dam Wam znać, gdy będziecie potrzebni u mnie. Oczywiście przy okazji trzeba opisać pogrzeb, nie zapomnijcie. |
| | | Molly Hayes
Liczba postów : 31 Data dołączenia : 18/08/2015
| Temat: Re: Główna sala Pią Cze 03, 2016 11:49 am | |
| Nie wiem, czy Chaseowi jakkolwiek przytulanie pomogło, ale Molly na pewno, bo byłaby się w stanie już pewnie nawet uśmiechnąć, gdyby nie powierzono jej aż tak ważnego zadania. Przyjęła fotkę przystojniaka, którą z pewnością niejedna dziewczyna chciałaby nosić w portfelu, ona jednak, z braku laku wetknęła ją pomiędzy drobne w przedniej, głębokiej kieszeni dżinsów. Jednocześnie przybrała niesamowicie, aż przesadnie poważną minę i zasalutowała. Przy niej Victor będzie bezpieczny, no przynajmniej ten papierowy, w dwóch wymiarach. - Aj, aj kapitanie! - zawołała wciąż będąc śmiertelnie poważną. Chociaż może nie aż tak śmiertelnie, jak Gert... Chase by chyba popełnił sudoku, gdyby Molly też właśnie sobie kaszlnęła krwią i osunęła się na ziemię. Na razie, na szczęście się nie zapowiadało, choć z ekonomicznego punktu widzenia dałoby się w ten sposób zaoszczędzić na pogrzebie. „Przy zakupie dwóch trumien marmurowe nagrobki o dwadzieścia procent taniej”, albo może jakaś zniżka rodzinna. Fakt, że Chase chciał ja wyłączyć z uroczystości pogrzebowych jakoś specjalnie dziewczynki nie zdziwił, mimo że to właśnie ona była pod względem fizycznym najlepszym kandydatem do machania łopatą. Nawet nie poczuła kapki rozczarowania, bo zgodnie z przewidywaniami blondyna otrzymane, ważne zadanie do reszty ją pochłonęło i już nie mogła doczekać się wyjścia na zewnątrz, by zrobić coś istotnego. Okoliczności niby gdzieś tam, w głębi umysłu dziewczynki wciąż zwracały uwagę na swoją tragiczność, jednak wizja wolności, która się z nimi wiązała tłumiła wszelkie, negatywne odczucia. Tak, paradoksalnie Molly była szczęśliwa, że w końcu będzie mogła wyjść poza bazę, z Chasem, w jakimś szczytnym celu. Oczywiście za swoją misję nie uważała tylko przechowywania zdjęcia, a dostanie go w opiekę wiązało się dla niej również z zadaniem znalezienia i złapania Vicca. Czuła się jak szeryf na dzikim zachodzie w poszukiwaniu bandyty. Taki awans, przy jednoczesnej degradacji reszty do roli grabarzy wydawał się aż nadto nieprawdopodobny, a jednak. - No to ruszamy, nie ma sensu, żeby Chase tu dalej stał i się mazał – rzuciła, a jak tylko chłopak na nią spojrzał załapała go za nadgarstek i zaczęła odciągnąć w kierunku wyjścia z bazy. Koszmarom już chyba nie zaradzimy, a tym Chaseowym na pewno nie. No trudno, najwyżej Molly pożyczy mu pluszowego Doopa do snu, a teraz najważniejsze jest znalezienie tego, w dzisiejszych czasach jeszcze niedoszłego mordercy i połamanie mu nóżek wystarczająco, by w przyszłości nie miał już szans być jakkolwiek silny, a co najwyżej mógłby powalczyć z profesorem Xavierem w szachy. - Chodźmy do jakiejś kafejki internetowej. Poza zdjęciem mamy jeszcze jego imię i nazwisko, może uda się coś wyszukać – zaproponowała dosyć entuzjastycznie, jakby właśnie bawiła się w rozbudowaną wersję chowanego całkowicie pozostawiając kwestię martwej Gert dziewczynom (Xavin?). Może to i niezbyt kulturalne, ani koleżeńskie, jednak dla 66% z nich Gertrude była „tylko” przyjaciółką, a osobą najbardziej podatną na załamanie nerwowe na widok zasypywania jej bezwładnego ciała piachem był właśnie aktualnie jedyny facet w okolicy, który z Gertowego frindzone’u wyszedł już dawno temu. Dziewczynka próbowała właśnie zrobić Chaseowi to samo, co on jej przed chwilą – dać zaprzątające myśli, ważne i konkretne zadanie i odwieść go od tej śmierci zarówno fizycznie, jak i psychicznie. - Do zobaczenia – rzuciła na odchodnym wymuszając pewny siebie uśmiech w kierunku pozostałej trójki z drużyny. Być może mała nie była najbardziej odpowiedzialną osobą do opieki nad blondynem, ale z braku innych możliwości musiała starczyć i ona.
[z/t]? Chyba nie ma sensu już tu siedzieć i się rozwodzić nad rozlanym mlekiem zabitą Gert, jak jest sens toto skasuję. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Główna sala Sob Cze 11, 2016 12:33 pm | |
| Daję Wam wszystkim mgowe z/t, bo inaczej chyba nie ma szans, żebyście stąd kiedykolwiek wyszli; patrzę na Was, dziewczyny, za wyjątkiem Molly. Innymi słowy - tutaj już nie odpisujcie, tylko zabierzcie się za wykonywanie swoich zadań oraz oczywiście tego odgórnego ode mnie. Będę obserwował i w razie czego od czasu do czasu coś pomogę.
|
| | | Chase Stein
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/02/2016
| Temat: Re: Główna sala Czw Kwi 13, 2017 2:02 pm | |
| Podczas wędrówki chłopak raz jeszcze analizował ten dzień. Starał się omijać sam początek, gdyż nie był to jakoś wybitnie cudowny przypadek. Gert z przyszłości, jej śmierć w wyniku obrażeń oraz poszukiwanie jakiegoś Victora Manchy, aż zbyt dużo na raz. Później co prawda nie było lepiej, gdyż musieli udaremnić napad na sklep, ale w efekcie tego spotkali dwójkę niecodziennych nastolatków, najpewniej mutantów, a może przedstawicieli innych ras? Blondyn nie miał pewności, ale planował się tego dowiedzieć w niedługim czasie. Nie chciał zasypywać ich takim wywiadem już teraz. Na początek chciał, aby im zaufali, a w międzyczasie planował bacznie ich obserwować. Wątpił, żeby mieli się okazać złoczyńcami czy zdrajcami, ale po Alexie wolał nie ryzykować. Nico niestety musiała załatwić jakąś prywatną sprawę i pomimo jego spojrzeń, które jasno mówiły, że nie powinna ich opuszczać akurat teraz, ale postanowiła je zignorować, co lekko go wkurzyło. Czy ona tak naprawdę? Właśnie rekrutowali nowych członków, a ona po prostu sobie idzie. Minoru ostatnimi czasy zachowywała się wręcz okropnie, jakby zapomniała czym się zajmują. Życie normalnych nastolatków wychodziło im trochę słabo. Jedyną pozytywną stroną tej sytuacji było to, że i ona i on miele telefony komórkowe, więc mogli się porozumieć w razie zagrożenia którejś ze stron. W końcu dotarli do muzeum La Brea Tar Pits chłopak upewnił się, że nikogo nie ma w pobliżu i ruszył w stronę wejścia. Puściwszy przodem Molly, a za nią Fro oraz Markusa sam zamknął korowód zamknąwszy za sobą drzwi. Po krótkiej chwili, którą przeszli w ciszy doszli w końcu do głównej sali. Nie czekając dłużej Stein wyszedł przed szereg i uśmiechnąwszy się szeroko do niepewnie wyglądającej dwójki rzucił swoją naprędce przygotowaną przemowę. - Witajcie w naszej bazie! Jak zdążyliście zauważyć znajdujemy się pod muzeum, więc musicie pamiętać, żeby nie hałasować zbyt bardzo, nie chcemy wzbudzić niczyjego zainteresowania. Nasza lokacja jest tajna. Co poza tym... Ach! No tak! Trzeba też uważać przy wchodzeniu i wychodzeniu, żeby nie napatoczyć się na postronne osoby. - tutaj zamilkł i zerknął na małą Hayes. Jeśli chciała coś powiedzieć, czego był pewien właśnie teraz była jej chwila. W pewnym momencie Chase dorzucił jeszcze jedno. - W naszej drużynie znajduje się jeszcze kilka osób. Nico zdążyliście poznać, a reszta... z pewnością niedługo się zjawią. - tutaj rozejrzał się, czy aby właśnie tak się nie dzieje, ale że nigdzie ich nie spostrzegł skupił swoje spojrzenie na dwójce nowych mieszkańców. Może oni chcieliby coś powiedzieć? |
| | | Karolina Dean
Liczba postów : 85 Data dołączenia : 29/07/2015
| Temat: Re: Główna sala Czw Kwi 13, 2017 5:48 pm | |
| Wędrując w strony wejścia do ich kryjówki, Karolina rozmyślała nad tym, kto wrócił. Czy zobaczy wszystkich? Czy cały skład znowu posiedzi sobie razem w bazie? Oczywiście łatwo było się domyślić, że najbardziej liczyła na powrót Nico. Jej najlepsza przyjaciółka i zarazem niespełniona miłość. Wcale nie oznaczało to, że reszty nie wyczekiwała z równą niecierpliwością. Całą grupkę Runaways uważała za swoich przyjaciół, znali się od bardzo dawna. Byli niemal jak rodzina. Po prostu o bezpieczeństwo czarnowłosej martwiła się najbardziej, pomimo wiedzy, że ta na pewno da sobie radę sama z niemal wszystkim. Po przekroczeniu progu kryjówki zamknęła powoli drzwi i ruszyła przed siebie, wgłab bazy. Już w drodze do głównej sali mogła usłyszeć głos Chase'a i choć nie wszystkie słowa docierały do jej uszu to mogła wywnioskować, że chyba mieli gości. Czyżby znowu postanowili przygarnąć kogoś do siebie? Blondynka uwielbiała poznawać osoby, była niezwykle przyjazną i miła osobą. Z drugiej strony jednak ciągle pamiętała o ich nieprzyjemnej przygodzie z pewnym wampirem. Dlatego postanowiła być ostrożna. Bardziej ostrożna niż przy tamtym chłopaku, któremu po prostu uwierzyli na słowo, nie sprawdzając nawet kim jest. Mimo to była nastawiona pozytywnie, mając nadzieję na poznanie ciekawych dzieciaków. Po prostu będzie uważać i obserwować nowych. W końcu weszła do pomieszczenia, jej kroki zapewne już chwilę wcześniej można było usłyszeć. Spojrzała na niedaleko stojące postaci. A więc dwójka gości. Chłopak i dziewczyna. Ciekawe co z tego wyniknie. Kar przywołała ciepły uśmiech na twarz, robiąc kolejne kroki w ich stronę. - Chase, nie uprzedziłeś mnie, że będziemy mieć gości. Posprzątałabym tu trochę - powiedziała z wyraźnym rozbawieniem. Sprzątanie w tym miejscu nie było takie łatwe. Oczywistym było, że dziewczyna żartuje. Złapała Molly w ramiona, by ją wytulić, po czym spojrzała na nieznajomych. - Witajcie w naszych skromnych progach i wybaczcie ten bałagan. Jestem Karolina, ale możecie mi mówić Kar albo po prostu K. - jej ton głosu był ciepły i przyjazny. Jak zawsze. Majesdanianka nie była uprzedzona do nikogo, zwłaszcza do osób, których nie znała i nie mogła dobrze ocenić. Pozostawało czekać i zobaczyć z kim tak właściwie mają do czynienia. Liczyła, że Chase cokolwiek powie o nieznajomych. |
| | | Markus Evans
Liczba postów : 62 Data dołączenia : 25/03/2016
| Temat: Re: Główna sala Pon Kwi 17, 2017 12:16 pm | |
| A co z Markusem? Cóż... Chłopak natomiast z ciekawością rozglądał się podczas wędrówki... Po prostu zdradzając dziecięcą ciekawość. Już nie miał tego nieufnego podejścia co wcześniej, bardziej jakby... Uspokoił się? Może lepszym określeniem jednak byłoby, że po prostu im zaufał. Niedługo potem dotarli na miejsce. Jasnowłosy przekrzywił lekko głowę, patrząc na Chase'a i wysłuchując jego słów. Huh... To ciekawe... - pomyślał jeszcze. - Baza... Okej. Muszę pamiętać. Aż to takie nietypowe, serio! No dobra, po prostu nie pamiętał, by kiedykolwiek miał okazję z czymś tak totalnie tajnym. I to powodowało, że tym bardziej odczuwał zaciekawienie. Pokiwał głową na znak, że zrozumiał to, o czym mówił tamten i rozejrzał się wokół, by dokładniej wiedzieć, jak duże jest to pomieszczenie i w ogóle. Miał nadzieje również, że nagle nie poczuje się gorzej... Jednakże nie myślał jeszcze nad tym... Samo miejsce zrobiło na nim wrażenie i to dość spore. Wow. Wtedy usłyszał, że ktoś się zbliża. Niemalże odruchowo poprawił swój kaptur i przełknął ślinę. Chwilowy lęk go ogarnął, lecz dość szybko ustąpił miejsca ponownemu zaciekawieniu... Aż w końcu skupił swój wzrok na przybyłej. - Jestem Markus - przedstawił się natomiast, mówiąc nieco niższym tonem głosu... Lecz dało się go zrozumieć dość dobrze. Spokojnie. Nie dodał jednak nic więcej od siebie, po prostu nie będąc pewnym, co dalej. Splótł dłonie za sobą, zarazem czekając też na to, jak dalej rozwinie się ta sytuacja. |
| | | Fro
Liczba postów : 56 Data dołączenia : 07/06/2016
| Temat: Re: Główna sala Sob Kwi 22, 2017 2:12 pm | |
| Fro była niezwykle podekscytowana możliwością zobaczenia kryjówki Molly i jej gromadki, w swej główce miała kilka pomysłów na to jak mogła by ich baza wyglądać, jednak żaden z nich nie zakładał, że udadzą się do muzeum! Doprawdy, było to niezłe zdziwienie dla naszej żabci, która nigdy w takie miejsca się nie zapuszczała. Swoją droga ciekawe co by powiedział kustosz muzeum gdyby wiedział, że ma COŚ takiego pod swym budynkiem? Florence nie była wstanie pojąc jakim cudem jej nowym znajomym udało się zorganizować taki schron, czy oni go zbudowali? Dziewczę miało sporo pytań, jednak póki co nawet nie bardzo wiedziała, jak powinna je zadać. Niemniej jednak pozwoliła sobie na jeden komentarz -...To miejsce jest ...niesamowite. W tym mniej więcej momencie zauważyła zbliżającą się nastolatkę, dla niej nieznajoma blondwłosa przypominała jej "koleżanki" z czasów jak jeszcze uczęszczała do szkoły, toteż z samego przyzwyczajenia nieco się wystraszyła, robiąc krok w tył i obserwując nowo przybyłą swymi wielkimi oczętami relaksując się dopiero widząc przyjazne nastawienie Karoliny. - Uhm... Fro, m-miło poznać. Rzuciła nie mogąc się pozbyć tej odrobiny stresu z głosu. |
| | | Molly Hayes
Liczba postów : 31 Data dołączenia : 18/08/2015
| Temat: Re: Główna sala Sob Kwi 22, 2017 5:12 pm | |
| Tyle się dziś działo, że przez nadmiar bodźców i wydarzeń z główki Molly prawie wyleciały te z samego początku dnia. I dobrze. Podświadomie pewnie wolałaby zostawić skomplikowane problemy starszym, a samemu zająć się raczej przyjemnymi aspektami życia bohatera oraz ewentualnym podawaniem pomocnej pięści podczas pacyfikacji jakichś złoczyńców, ale jeśli ktokolwiek z drużyny wybierałby się w najbliższym czasie do kafejki internetowej w celu poszukiwania informacji o Manchy, nie przepuściłaby takiej okazji. Okazji na zobaczenie artykułów i plotek o słynnych Runaways. O sławnej samej sobie! No a że śledztwo łączy się z tym, po części próżnym pragnieniem nie była w stanie wybić sobie z głowy, ani Victora, ani Gert. Jedyne, co teraz mogła zrobić, to zakopać to gdzieś w ciemnym rogu mózgu, pomiędzy jakimiś rzadko używanymi aksonami i przysłonić dwoma, niesamowitymi i całkowicie nowymi znajomościami, które w na jej liście priorytetów w jakiś zabawny sposób znajdowały się wyżej niż mszczenie się za przyszłą wersję jej dobrej znajomej i domniemane ratowanie świata. W końcu Markus oraz Fro byli tu i teraz, a tamto dopiero kiedyś będzie. Jeszcze mamy czas, carpe diem, YOLO i takie tam. - Bez przesady, w ciągu dnia zwiedzający i tak są bardziej zajęci oglądaniem tygrysów szablozębnych, a pracownicy muzeum tym, by nikt tych tygrysów nie dotykał niż jakimiś odgłosami spod stóp - dopowiedziała nie do końca poważnie, w końcu wiadomo, że koncert symfoniczny nie przejdzie, ale niekoniecznie trzeba zakładać babcine papucie, by nadmiernie nie tupać. Pokryty stalaktytami sufit i tak większość odgłosów powinien stłumić - Ale uważajcie na łysego ochroniarza w okularach. Strasznie krzyczy, jak się pogłaszcze tygrysa - dodała już znacznie poważniejszym tonem. Przez tego gościa ma w końcu praktycznie traumę. - O wilku mowa - dodała tuż po Chasie, kiedy tylko w głównym pomieszczeniu pojawiła się Karolina. - No w sumie nie mieliśmy mieć gości, ale trochę się plany pozmieniały, jak tylko napadnięto Walmart ze spluwami, a potem Marcus świecił, a potem Fro miała taaki język, a potem Nico była w parku, a potem była burza, a potem wyszedł z niej chłopak, a potem ten chłopak był naszym fanem, a potem Nico i Chase mu grozili, a potem on dał Fro numer telefonu, a potem zniknął, a potem wróciliśmy... - powiedziała jednym tchem wyliczając każde z wydarzeń na palcach i okraszając deczko nieskładną i zapewne nie całkiem zrozumiałą dla Karoliny wypowiedź nadmierną gestykulacją. Jak tylko pozwoliła sobie dwukrotnie odetchnąć dorzuciła jeszcze - Z resztą chyba nie tylko nam. Gdzie zgubiłaś Xavin? - z dziecięcą ciekawością. Nie żeby się martwiła, albo tęskniła. Po prostu wcześniej Xavin była, wręcz przylepiona do blondynki, a teraz jej nie ma, to się Molly pyta. Fro i Marcus dopiero się będą musieli przyzwyczaić, że dwunastolatka zadaje taki sam miliard pytań, jak dzieci młodsze od niej o połowę. |
| | | Nico Minoru
Liczba postów : 51 Data dołączenia : 08/08/2015
| Temat: Re: Główna sala Czw Kwi 27, 2017 3:23 pm | |
| Zignorowała wymowne spojrzenia Chase’a, sugerujące, że nie powinna teraz opuszczać towarzystwa. Tak samo, jak i Chase zignorował zagrożenie jako mogło wynikać z przyjęcia do ich grupy dwóch nowych członków, ale czy ona nie zrobiłaby na jego miejsca tego samego? Nawet ryzykując ich własnym zdrowiem, czy nie dałaby szansy dwójce zagubionych nastolatków odnaleźć się wśród grupy, która być może mogłaby im dać szansę na lepszą przyszłość? W grupie? Był moment, w którym jej przyjaciele-uciekinierzy zwracali wzrok w jej stronę, spodziewając się, że po śmierci Alexa, Nico będzie wiedziała co robić. Prawdą było, ze nie miała pojęcia. Instynktownie może zachowywała się inaczej, ale to wszystko to była tylko gra, żeby nie dać się zwariować ostatnim wydarzeniom. Wszystkie te uśmiechy, pozorny spokój. Czasem nawet jej się zdawało, że nie przeżyła śmierci rodziców i śmierci Alexa tak mocno. Z bólem po jego stracie nie mogła się nawet z nikim podzielić. Był przecież zdrajcą. Powinna go nienawidzić. Ale oprócz zdrajcy, pożegnali przyjaciela, a dzisiaj pożegnali też Gert z przyszłości, co do której przynajmniej wszyscy zgodnie stwierdzili, że była ona przykra… Dzisiejszy dzień przelał falę goryczy. Gniew w Nico rósł już od ostatecznej konfrontacji z Pride. Do tego stopnia, że dzisiaj zdominował ją strach i niepewność, za którą stratę cenę płacił Chase, przyjmując odpowiedzialność za grupę na siebie. A ona pozwoliła mu na to. Jakby nie wiedziała, jak bywa to męczące. Sam odprowadził Molly i dwójkę nowych członków do ich tajnej bazy, ona się od nich rozdzieliła i dopiero wtedy zdała sobie sprawę, jaki popełniła błąd, zostawiając go z taką odpowiedzialnością samego. Byli grupą, powinni jak grupa zacząć się zachowywać. Przed młodym Avengersem udawali dzisiaj zorganizowanych, ale prawdą było, że brakowało im jeszcze dojrzałości w ich decyzjach, a przede wszystkim, doświadczenia. Opierali się na instynkcie. Dzisiaj na instynkcie Chase’a i miała nadzieję, że jego intuicja co do nowych rekrutowanych go nie myli. Wróciła do bazy, kiedy poukładała myśli. Zdecydowała się przekazać wszystkim informacje jakie zdobyła na temat Victora. Razem powinni wypracować jakieś rozwiązanie. Powitała wszystkich krótkim: — Hej, dziewczyny i Chase… i Mark-us? Musiała się przyzwyczaić, że Chase nie jest już jedynym facetem w ich grupie. — Chase zapoznał was z grupą? Musicie zdecydować czy chcecie być jej częścią. Konieczne teraz. Mamy do pogadania. My z Runaways. Jeśli chcecie być jednymi z nas, Chase będzie za was odpowiadał. Posłała mu wymowne spojrzenie. W końcu opierali się na jego przeczuciu, jego dobrej woli. Jego zaufaniu. Nawet jeśli ta dwójka nastolatków mogła zniszczyć tą bazę od środka. Tak jak próbował to zrobić Topher… i jak prawie udało się to Alexowi. — Więc, wiecie, nie dajcie wpakować go w kłopoty. Lekka sugestia, żeby mieli świadomość, że podejmują odpowiedzialną decyzję. — Jako Runaways, walczymy z przestępczością, naprawiamy coś... błędy tych, którzy stwarzają to miasto gorszym. Jak raz już w to wejdziecie, nie ma odwrotu. Działamy sami. My przeciwko… cholernymi wszystkimi! Dlatego musicie być pewni… Czy od tej pory jesteście uciekinierami, jak my? Jeśli tak... mieli ważną rzecz do obgadania. |
| | | Karolina Dean
Liczba postów : 85 Data dołączenia : 29/07/2015
| Temat: Re: Główna sala Pią Kwi 28, 2017 10:14 am | |
| Po tym jak dwójka nieznajomych przedstawiła się, Karolina przesunęła spojrzenie na Molly. Mała gaduła, ale to chyba była część jej uroku. Czasem zachowywała się jakby miała jeszcze mniej lat niż to było w rzeczywistości. Ich drużynowy maluch, którym każde z nich starało się opiekować, co, o dziwo, najlepiej wychodziło Chase'owi. Najważniejsze, że dziewczynka miała zajęcie, więc nie myślała cały czas o stracie rodziców. Jak oni wszyscy. - Powoli, Molly - odparła z lekkim śmiechem - Marcus się świecił, a Fro miała język? - spojrzała na wymienioną dwójkę - Rozumiem, że to jakieś wasze moce. Tutaj nie musicie się z nimi kryć, żadne z nas nie jest... W pełni normalne - uśmiechnęła się delikatnie. No dobra, Chase był zwykłym człowiekiem. Ale za to miał masę różnych gadżetów. No i bycie człowiekiem nie oznaczało bycia normalnym. Wiadomość, że Nico była z nimi w parku przyniosła jej ulgę. Widzieli się z dziewczyną i raczej w takim razie nic jej się nie stało. Nie musiała się już o nią aż tak martwić choć najlepiej by było gdyby też i wróciła z nimi. Kar zdecydowanie wolała kiedy cała grupa trzymała się razem, rozdzielanie się zawsze było dla niej najgorszym pomysłem. Nie wiedziała wtedy co z innymi, czy nic im nie grozi, czy nie walczą z kimś, czy nie wpadli w jakieś kłopoty. Pozostawało jej mieć nadzieję, że wkrótce czarnowłosa powróci cała i zdrowa. - Xavin musiał... Musiała wrócić na swój statek. Nie wiem po co. Pewnie skontaktować się ze swoją planetą czy coś - wzruszyła lekko ramionami. Co do jej "narzeczonego" to blondynka nie miała pojęcia co o nim myśleć. Pojawił się nagle znikąd i stwierdził, że są sobie obiecani. Zamienił się w dziewczynę jak mu powiedziała, że nie leci na chłopców. Nie wiedziała o niej nic, a chodziła za nią jak cień. Karolina wolałaby chyba żeby to się nie wydarzyło. Już i tak miała dość problemów na głowie, a tu jeszcze takie coś. Oszaleć można po prostu. W końcu ktoś lub coś chyba wysłuchał jej cichych próśb, bo usłyszała znajomy głos. Jej twarz natychmiast się rozpromieniła i niewiele myśląc, podeszła do Nico szybkim krokiem, obejmując dziewczynę i przytulając ją do siebie. - Nico, martwiłam się o ciebie. Nie znikaj tak na długi czas, bo oszaleję - oczywiście, że musiała się wyżalić. Taka była Karolina. Troskliwa, opiekuńcza, martwiąca się. I wszyscy o tym wiedzieli, bo nigdy nie wahała się przed okazywaniem tych uczuć. Taka już była jej natura. Prawie jak kochająca mama. Z tym, że jej uczucia nie były matczyne, a na pewno nie wobec Nico. Od zawsze podziwiała tę dziewczynę. W końcu po dłuższej chwili puściła ją i odsunęła się lekko. Ich nieoficjalna przywódczyni musiała przedstawić nowym osobom, jak wygląda ich sytuacja. Może Marcus i Fro mieli już okazję zobaczyć, z czym mają do czynienia. Być może w tej chwili tylko umiejętności Karoliny były tajemnicą. Niepytana, nie miała zamiaru chwalić się tym, że jest kosmitką. Co najwyżej pokaże co potrafi. |
| | | Markus Evans
Liczba postów : 62 Data dołączenia : 25/03/2016
| Temat: Re: Główna sala Nie Kwi 30, 2017 9:05 pm | |
| Co my to... Markus. Skup się. Jasnowłosy zamrugał oczami, powoli powracając do rzeczywistości. Prawdę mówiąc, odrobinkę się zamyślił, dlatego też potrzebował chwili, by zrozumieć, co się teraz działo. Dotarł do niego monolog Molly, która... Chyba opowiada w skrócie to, co się działo. Spojrzał na Karolinę, po czym ostrożnie skinął głową na potwierdzenie. - Tak... - rzeczywiście, użył swojej mocy. Przez przypadek, ale jednak to zrobił i zostało to zauważone. Jednakże w tym właśnie momencie dla niego ważniejsze były kolejne jej słowa. Nie musiał się kryć z mocami? Ale... Nie, nie, nie myśl o tym. Spokojnie. Nie myśl. Nie wolno ci. - R-rozumiem - prawdę mówiąc, coś chciał dodać, lecz mniej więcej w tym momencie pojawiła się kolejna osoba. Wróciła? Cóż, rozpoznał w niej tą wcześniej milczącą i wycofaną dziewczynę... A przynajmniej tak zapamiętał. Równie dobrze mogło być zupełnie inaczej, ale... Markus miał własne spostrzeganie świata i tyle. - Dobry - przywitał się cicho. Nie odzywał się więcej, po prostu słuchając to, co ona mówiła do niego i Fro. Po tym wszystkim wziął wdech, po czym potarł policzek, próbując jakoś pozbierać myśli i ogólnie ułożyć sobie w głowie to wszystko co usłyszał. - Jasne. Chcę być jednym z was - powiedział do Nico natomiast. Zdjął ostrożnie kaptur. W końcu obecni tutaj mogli ujrzeć w pełni, jak wygląda twarz tego jasnowłosego nastolatka. Jednakże nie chodziło tylko o to. Ściągnął również i czapkę, decydując się tym samym na ukazanie tego co ukrywał do tej pory - swoich rogów. Od to dwa rogi wyrastające z jego głowy. - Chociaż będę potrzebował zapewne pomocy. Nie potrafię zbyt dużo - dodał jeszcze do tego wszystkiego. |
| | | Fro
Liczba postów : 56 Data dołączenia : 07/06/2016
| Temat: Re: Główna sala Wto Maj 02, 2017 2:25 am | |
| Brak normalności był z pewnością czymś co Fro zauważyła już wcześniej, magiczne rękawiczki, dziewczynka o niezrozumiałej sile, magiczny kostur, świrująca elektryczność, teleportacja to tylko część z rzeczy, których nasza żabcia nie była w stanie w pełni zrozumieć. Jednak już przed przyjściem do tego miejsca, wiedziała, że podjęła dobrą decyzję ufając nowym znajomym. Niemniej jednak, patrząc na nich wszystkich Florence nie potrafiła przestać myśleć, że może wszystko to dzieje się nieco za szybko. - Moce...? Nigdy tak o nich nie myślałam... Skomentowała dość krótko, dedukcję Kar. Patrząc na to co dziś zobaczyła, jej własne zdolności nie wydawały jej się specjalnie ekscytujące, dodatkowo są przyczyną przyczyną alienacji nastolatki, niemniej jednak w głosie Fro nie było można dostrzec żadnego większego smutku - na tym poziomie było to jedynie proste stwierdzenie. Przybycie Nico sprawiło, iż żabcia wreszcie zauważyła jedną dość ważną rzecz, jaką były wspólne interakcje bohaterskiej kompani. - Zdaje się, że zgrana z was rodzinka co Molly? Odparła cicho uśmiechając się do najmłodszej członkini tej ukrywającej się pod muzeum grupki, kiedy to usłyszała ostateczne pytanie od Nico. Cóż, od czasu odpowiedzi w parku nie wiele się zmieniło a zobaczenie tego miejsca jeszcze bardziej utwierdziło żabkę w jej przekonaniu. - ...Myślę, że zostanie uciekinierem jest lepsze od pozostania wyrzutkiem, prawda? Więc... podtrzymuję mą odpowiedź z parku. Pomogę wam jak tylko mogę. Odpowiedziała, dużo pewniej siebie aniżeli parę chwil temu, obdarzyła również gromadkę swym najszczerszym uśmiechem, pozwalając by jej język polatał sobie na wolności. |
| | | Molly Hayes
Liczba postów : 31 Data dołączenia : 18/08/2015
| Temat: Re: Główna sala Sob Maj 06, 2017 12:19 am | |
| Powoli? Nie ma mowy! Opowiadanie było milion razy bardziej ekscytujące od oddychania i nie należało tracić czasu na takie drobnostki. Nawet jeśli Kar zwracałaby Molly uwagę na jej pośpieszne mówienie i tak siłaczka pewnie by się nie poprawiła. Przytaknęła na wiadomość o Xavinie odrobinę zawiedziona. Z chęcią zobaczyłaby statek kosmiczny jeszcze dziś, do kompletu wraz z nowymi kamratami oraz piorunującym gostkiem i nie, nie byłoby to dla niej za dużo wrażeń na jeden dzień. Najwyżej by od ich nadmiaru eksplodowała, ale to i tak mało prawdopodobne, gdyż ekscytacji to ona umiała pomieścić niestworzone ilości. - Hej Nico. Szybko wróciłaś! - odpowiedziała na przywitanie Czarownicy wyraźnie ukontentowana jej powrotem i zadowolona z faktu, iż w bazie zebrał się praktycznie cały zestaw Uciekinierów plus dwa świeżaki, całkiem nowe nabytki, które już się nawet zgodziły dołączyć. Jej! - Uhum. Mieszkamy trochę razem, znamy się jeszcze dłużej, a dziewczyny to już w ogóle spędzają ze sobą całe dnie - odpowiedziała z uśmiechem, dumna z nazwania Runaways rodzinką, co z resztą było praktycznie prawdą, w końcu przyjaciele byli dla każdego innego z grupki zastępczymi krewnymi, których im wszystkim było tak bardzo brak. - Jasne, że pomożemy. Ogólnie pomagamy, a już na pewno przyjaciołom - odparła na stwierdzenie Markusa. Zauważyła teraz zarówno jęzor Fro, jak i rogi chłopaka, ale nie gapiła się nadmiernie, ani nie zaczęła skakać niczym poparzona z zachwytu, a zwyczajnie rozpromieniła się szczęśliwa, że obydwoje się całkiem rozluźnili i że nie tylko przystali na dołączenie słownie, a czują się wśród tej "zgranej rodzinki", jak w domu.
|
| | | Chase Stein
Liczba postów : 38 Data dołączenia : 18/02/2016
| Temat: Re: Główna sala Sob Maj 06, 2017 10:47 pm | |
| Gdy Chase usłyszał nagłe kroki lekko się przestraszył i odwrócił w stronę, z której się wydobywały, ale jego oczom na szczęście ukazała się Karolina, a nie Gert. Z nią... Cóż, raczej nie był gotów na te rozmowę. Patrząc na główną salę nadal miał przed oczyma maszynę czasu i to dosłownie. Teraz jednak nie był to ten konkretny egzemplarz, a ich własny. Ta, która przybyła tu dzisiaj znajdowała się w jednym z bocznych pomieszczeń. Lepiej było, żeby jego w sumie dziewczyna? chyba można tak powiedzieć dowiedziała się o tym zajściu tak szybko, a na pewno nie przypadkiem. To trzeba było jakoś rozplanować, ułożyć w sensowną całość. W końcu nie co dzień masz okazję usłyszeć, że kilka godzin temu przybyłeś z wizytą z przyszłości, doniosłeś o okropnych rzeczach, a później umarłeś. Definitywnie musiał to zrobić w jakiś wyjątkowo mocno finezyjny sposób. W końcu jednak wyrwał się z tego błędnego koła myśli i skupił na przyjaciółce, której posłał szeroki uśmiech. - Wiesz, w zasadzie to poznaliśmy się niedawno... - tutaj przerwał, gdyż Molly zagłuszyła go swoim monologiem, w którym postanowił jej nie przeszkadzać. W zasadzie to lubił te momenty, gdy tak wesoło trajkotała. Zdawać by się mogło, że to wszystko co ich spotkało zupełnie na nią nie wpłynęło. Tak, zdecydowanie tego potrzebowali, potrzebowali Molly. Gdy mała w końcu skończyła mówić Chase odchrząknął i już po wszystkich przywitaniach dodał kilka słów od siebie, żeby blondynka zrozumiała mniej więcej sytuację. - Spotkaliśmy ich na mieście. Powstrzymywaliśmy z Molly napada na sklep i oni nam pomogli. Z tego co zdążyłem zobaczyć Markus ma zdolności uzdrowiciela, a Fro... jej mutacja ma w sobie coś z gada. Kameleona... może żaby? Potrafi wystrzelić swój język tak jak one. No ale, po wszystkim im podziękowałem i uznałem, że moglibyśmy im pomóc, więc poszedłem z nimi do Nico. Natomiast jeśli chodzi o te burzę i chłopaka to powiem Ci troszkę później. Wszyscy musimy o tym porozmawiać. - dodał jeszcze po czym zamilkł, gdyż nagle pojawiła się ich liderka. - Hej boss! - rzekł lekko do niej machając po czym zamilkł dając jej wygłosić swoją przemowę. Widząc, że dziewczyna znowu zaczyna być pewna siebie uśmiechnął się pod nosem. W parku widać było, że coś jest nie tak. Ta jej niepewność i w większości jego monologi do Wiccana były najlepszym dowodem na to, że coś musiało ją trapić czy niepokoić. Teraz jednak zebrała się do kupy i ponownie przejęła pałeczkę władzy, której tak bardzo sam nie chciał trzymać. Przywitanie Karoliny oraz Nico, cóż, było dość ciekawe. Nie ma co ukrywać, że sam z chęcią otrzymałby takiego przytulasa od przyjaciółki. Od dawna mu się podobała. Oczywiście był teraz Gert, ale troszkę pomarzyć to jeszcze nie zbrodnia, prawda? Gdy w końcu nadszedł moment, w którym Markus oraz Fro mieli podjąć decyzję co do swojej przyszłości zacisnął lekko dłonie, czując jak się denerwuje. Nie chodziło tutaj, że będzie musiał być za nich odpowiedzialny, to zupełnie mu nie przeszkadzało. Oczywiście odpowiedział również na to spojrzenie Nico potakującym kiwnięciem głową. Blondyn z chęcią na to przystanie, jeśli tylko do nich przyłączą. Brakowało mu tutaj ludzi, a poza tym przecież musieli się rozwijać, a jednym z ich celów było pomaganie innym, prawda? Z tego właśnie powodu ucieszyły go ich odpowiedzi. Od teraz byli członkami drużyny. Jego uwadze nie umknęły jednak ich pozostałe słowa, a w szczególności te Fro. A więc do tej pory była wyrzutkiem? Jeśli tak to tym bardziej chciał jej pomóc. Nie miał jednak zamiaru zapomnieć o Markusie. Co prawda nie był mutantem, ale z pewnością uda się im nauczyć go większej kontroli nad jego mocami. Gdy decyzja już zapadła Chase zerknął na Nico i chociaż nie był co do tego przekonany to jednak postanowił się upewnić, że poruszą temat Asgardiana lub też inaczej Billy'ego. - Więc skoro już jesteśmy drużyną może opowiesz Kar o niespodziewanej wizycie tamtego chłopaka, Asgardiana? Powinniśmy to jak najszybciej przedyskutować. - rzekł, a następnie zamilkł i posłał jej lekki uśmiech czekając na reakcję. Przy okazji spojrzał jeszcze na dwójkę nowych rekrutów. Rozwijali się, rośli w siłę... Może ten dzień nie był jednak taki zły? Może był zapowiedzią czegoś lepszego? |
| | | Nico Minoru
Liczba postów : 51 Data dołączenia : 08/08/2015
| Temat: Re: Główna sala Pon Maj 08, 2017 10:16 pm | |
| Nico przyjęła objęcie Karoliny ze spokojem, chociaż odezwała się w nieco nasiąkniętym wyrzutem tonie: — Kar. Rujnujesz mi autorytet, słońce. Ksywka trafiona była w punkt, a chociaż słowa wybrzmiały, jak wybrzmiały, usta Nico wygięły się w lekkim, pobłażającym przyjaciółce uśmiechu. Zanim jeszcze odsunęły się od siebie, zdążyła pomachać jeszcze leniwie w kierunku Chase’a z nad ramienia Kar. Ten ciepły gest ze strony blondynki przypomniał Nico, że rzeczywiście nie widziały się większość tego dnia. Zaraz jednak zwiększyła między sobą, a Kar dystans i powróciła uwagą do spraw naglących, którymi należało się zająć zanim zeszłyby z dziewczyną na rozmowy prywatne. — Ouuu — wyrwało jej się, kiedy jej wzrok, przechodząc z osoby na osobę, padł na Markusa — Czy to są rogi? — doprecyzowała, próbując odegnać tym pytaniem swoją ciekawość — Ale super… dobrze wiedzieć, ze przynajmniej nie będziesz zdziwiony, kiedy nagle z klatki piersiowej wyskoczy mi magiczny kijek. Podeszła do całej reszty ferajny, uśmiechając się po drodze o Molly i pokręciła z mieszanką rozbawienia i rezygnacji, głową. O ile ona po dzisiejszym dniu czuła palące zmęczenie, Molly nigdy nie traciła werwy. — No, to świetnie — skwitowała oficjalne przyjęcie nowych członków Runaways, wyraźnie nie chcąc tego przedłużać, teraz, kiedy już oboje – Fro i Markus, znali cele ekipy, które nie była pewna czy ktoś im wcześniej przedstawił. — Kar? — obejrzała się za dziewczyną, czekając aż dołączy do nich bliżej. Sama stała instynktownie w miejscu, z którego miała odpowiedni widok na wszystkich obecnych w pomieszczeniu. Założyła ręce na piersi, opierając się pośladkami o najbliższy mebel i przechyliła zabawnie głowę na bok, poszukując instynktownie kogoś jeszcze. — A Gert? Właśnie… Gert. — Zresztą... Machnęła niedbale ręką. Z uwagi na dzisiejsze wydarzenia, być może odpowiednio byłoby na razie nie alarmować jej o obecnych wydarzeniach. Niecodziennie każdy może się dowiedzieć o swojej własnej śmierci, nawet jeśli tylko w przyszłości. Chociaż rozmowa na razie tego nie dotyczyła, Nico miała pewne podejrzenia, że na tej kwestii może się skończyć. Zanim jednak do tego doszła – Chase zdążył ją wyręczyć. — Nie wyrywaj się tak, Chase, bo zawołamy Gert żeby Ci zatkała usta Uśmiechnęła się do przyjaciela wrednie, rzucając tą kąśliwą uwagą, w jakiś sposób odnajdując w tym spokój i rozluźnienie przed tym jak podjęła się właściwego tematu. Nie przyznałaby tego głośno, ale była mu wdzięczna, że od razu naprowadził rozmowę do sedna sprawy. Dopiero poźniej zdała sobie sprawę, że żart mógł być nie na miejscu, z uwagi na dzisiejsze wydarzenia. Dlatego prędko przeszła do meritum rozmowy. — Asgardian, twierdzi, że nazywa się Billy. Zaproponował nam sojusz — zwracała się głównie do Kar, reszta drużyny była przecież świadkiem tego wydarzenia — jest z tak zwanych Young Avengers. Między wierszami wynika, że byli trenowani przez odpowiednie jednostki, w mediach nic o nich nie ma. Mają jakieś powiązania z Tarczą. Chcą z nami współpracować. Wiedzą o nas zaskakująco dużo. Odrobili swoje lekcje. Teraz my musimy odrobić nasze. Nie będzie dla nikogo zdziwieniem jeśli przyznam, że im nie ufam? Nie znamy ich motywów i celów. Współpracują z kimś z wyższego szczebla, przynajmniej tyle wynika z krótkiej prezentacji Asgerdiana. Podlegają komuś, kto najpewniej by nam się nie spodobał, a nie po to uciekliśmy, żeby zachować swoją niezależność? Decyzja należy jednak do wszystkich. Musimy się zastanowić co z tym zrobimy. Kontrolnie zerknęła po wszystkich, szukając ich zdania na ten temat. Najlepiej byłoby się z tym przespać, co zasugerowała mową ciała, ściągając łopatki razem, wyraźnie zmęczona. — Ale nie musimy odpowiadać im przecież szybko. Niech poczekają i więdną z tęsknoty — uśmiechnęła się kpiąco.
|
| | | Karolina Dean
Liczba postów : 85 Data dołączenia : 29/07/2015
| Temat: Re: Główna sala Wto Maj 09, 2017 3:44 pm | |
| Choć Chase opowiedział jej dokładnie to samo co Molly, to jednak wolniej i dokładniej, za co była wdzięczna. W końcu oni dobrze się bawili na mieście podczas, gdy ona siedziała przed bazą, zajmując się tym co nieprzyjemne. Że też dała zwalić na siebie ten przykry obowiązek pogrzebu. Wolałaby z nimi chodzić po mieście i łapać przestępców. Bo, ale przynajmniej miała niespodziankę w postaci dwóch nowych członków drużyny. Zawsze znajdzie jakiś plus w danej sytuacji. Jakby nie patrzeć powinni właśnie trzymać się tego co było jeszcze pozytywne w ich życiu. Choć za wiele tego nie było. Wkrótce jednak pojawiła się Nico i to ona zaprzątnęła całkowicie myśli blondynki. - Dobry szef musi mieć uczucia - odpowiedziała cicho na te zarzuty ze strony przyjaciółki, zupełnie nie biorąc ich sobie do serca. Przecież wiedziała, że czarnowłosa tak naprawdę nie miała do niej urazu za ten ciepły gest powitania. A ona musiała pokazać jak bardzo się stęskniła przez te kilka godzin kiedy się nie widziały. A autorytet nie miał dla niej żadnego znaczenia. I tak byli jak rodzina. Po odsunięciu się od dziewczyny, skierowała spojrzenie na dwójkę nowych, słuchając ich odpowiedzi i obserwując uważnie. Ucieszyła się, że oboje chcieli dołączyć do nich. Na widok rogów Markusa zrobiła wielkie oczy. Wyglądały całkiem ciekawie. Podreptała za Nico w stronę grupki i stanęła obok niej, chwilę myśląc o tym. - Czy ja też powinnam w takim razie pokazać co potrafię? - zapytała trochę niepewnie, kierując spojrzenie na ich szefową. Skoro oni wszyscy spotkali się w parku to już wiedzieli kto i co potrafi. Jakie ma umiejętności. Ona chyba jako jedyna była tajemnicą w ich małym zgromadzeniu. Pominęła to drobne wspomnienie o Gert, bo faktycznie im wszystkim chyba ciężko by było teraz spojrzeć w jej oczy. Po tym co wydarzyło się kilka godzin temu. - Young Avengers? Młodzi Mściciele. Już to mi się nie podoba. Nie chcę żeby Mściciele znowu próbowali nas rozdzielić. Musimy się najpierw czegoś o nich dowiedzieć. Pewnie też siedzą w Nowym Yorku? Warto poszukać informacji o nich. Musimy w ogóle podejmować decyzję? Możemy po prostu czasem gdzieś coś wspólnie zrobić żeby ich sprawdzić. - zdecydowanie najbardziej w tym wszystkim odpychała ją nazwa grupy. I pewnie nie tylko ją. Mieli nieprzyjemne przejścia z dorosłymi, którzy oczywiście uważali, że lepiej wiedzą co dla nich dobre. Dorośli potrafili być okropni. Jakby oni sami nie potrafili myśleć i podejmować decyzji. |
| | | Markus Evans
Liczba postów : 62 Data dołączenia : 25/03/2016
| Temat: Re: Główna sala Pią Maj 12, 2017 9:34 pm | |
| - Tak - odpowiedział na słowa Nico. - Rogi - uniósł dłoń i lekko tyknął jednego z nich, po czym nieśmiało się uśmiechnął. Nie czuł się za pewnie, skoro zdecydował się je ukazać osobom, które niedawno lub dopiero co poznał, ale... W tym przypadku zdecydował się zaufać, a widząc brak negatywnych reakcji, poczuł się o wiele lepiej i pewniej. Nie skomentował jednak słów dotyczących "magicznego kijka". Cóż, pewnie zareaguje swojego rodzaju zaskoczeniem, ale... No dobra, nie ma co więcej dodawać. Będzie jak będzie! Cóż, co dalej... Markus nie bardzo jednak wiedział, czy właściwie powinien powiedzieć cokolwiek więcej w kwestii dotyczącej spotkania się z tamtym chłopakiem w parku. Po krótkim namyśle jednak uznał, że nie miał co, więc po prostu w milczeniu się temu przysłuchiwał, co mówili pozostali. Chociaż... Coś zaczęło go zastanawiać. - Um... Mieliście już jakoś do czynienia z Mścicielami? - wtrącił się, mówiąc dość ostrożnie. Nie był pewny, czy teraz własciwie nie wstąpił na jakiś niebezpieczny temat, ale no... W końcu on akurat tego nie wiedział. No bo niby jakby miał wiedzieć? |
| | | Fro
Liczba postów : 56 Data dołączenia : 07/06/2016
| Temat: Re: Główna sala Pon Maj 15, 2017 11:41 pm | |
| Przez moment Fro myślała, że będzie jeszcze musiała przejść z Markusem jakiś test, ale najwyraźniej Nico postanowiła im zaufać. Miło. Z rozmów runaways wynikało, że do ich grupy należała jeszcze jedna, czy też dwie osoby, jednak sama Florence postanowiła skupić się na ludziach obecnych na miejscu. Dziewczę nie przywykło jeszcze do rozmawiania z tak wieloma osobami na raz, jednak wierzyła, że szło jej całkiem nieźle - nawet pomimo swego pewnego nierozgarnięcia. Gdy pojawił się temat Billa, Fro nagle olśniło - przecież cały czas miała jego numer! Czy powinna przekazać go Nico bądź Chaseowi? Niby było by to logiczne posunięcie, jednak z jakiegoś absurdalnego i niezrozumiałego powodu nie chciała go nikomu oddawać, nawet jeśli sama nie posiadała obecnie telefonu. Właściciel magicznych rękawiczek starał się po krotce wytłumaczyć działanie mutacji naszej żabci, która jednak postanowiła wyprostować nieco owe informacje. - Żaby. *wzdech* Posiadam zdolności podobne do żab, potrafię skakać, chodzić po ścianach czy też nawet oddychać przez skórę. No i jeszcze jest ten język... Odparła chcąc aby jej nowi towarzysze znali nieco lepiej jej umiejętności, których jednak sama dziewczyna nie miała okazji zbytnio wykorzystywać. Potem na dobre zaczęła się już dyskusja o młodych mścicielach i w tym temacie ona sama nie miała za dużo do powiedzenia, poza tym, że Asgardian z całą pewnością musiał być dobrą osobą! No ale najwyraźniej reszta(pewnie poza Molly bądź Markusem) zdawała się niezbyt otwarta na zaufanie innej grupie, pewnie z tego samego powodu dla, którego Florence nie ufała dorosłym. |
| | | Molly Hayes
Liczba postów : 31 Data dołączenia : 18/08/2015
| Temat: Re: Główna sala Pią Maj 19, 2017 12:02 am | |
| Kiedy rozmowa zeszła na Asgardiana Molly jako jedna z niewielu nie okazała wobec niego oraz Young Avengers żadnej niechęci, czy innych, negatywnych uczuć. Raczej aż tak nie odbiegała od "normy", jak Fro, aczkolwiek, ale zdecydowanie czuła sympatię do piorunującego koleżki i w żadnym stopniu nie wsadzała go od razu w ramy Afendżersów, których nie było akurat, gdy byli potrzebni, a jak już się pojawili, to w najgorszym momencie i zepsuli calusieńką zabawę. - Mieliśmy... skonfiskowali nam dinozaura i wysłali mnie do szkoły. W telewizji wyglądają fajnie, ale na serio to okropne typy. Standardowi dorośli - odparła splatając ręce na klatce piersiowej i wręcz wypluwając ostatni epitet. - A ja nie rozumiem, czemu czekać i czemu nie powinniśmy im ufać - wyraziła swoją wątpliwość po bojaźliwych komentarzach kompanów - Pojawiam-się-i-znikam nie wyglądał na starszego od nas. Może te dzieciaki są takie, jak my... tylko trochę głupsze i poddały się pro... pro... propogondzie - starając się wymówić to trudne słowo zaczęła się na chwilę jąkać, ale zaraz wróciła do swojego, zdecydowanie za szybkiego sposobu mówienia - To znaczy, uwierzyli, że konfiskowanie zwierzątek i przymusowy poprawczak dla zmutowanych półgłówków są dla ich dobra. Ktoś im w końcu powinien powiedzieć, jak działa życie - najlepiej ona sama. Z dwunastoletnim doświadczeniem miała aż nadto kompetencji, by udzielać życiowych porad starszym kolegom po fachu, czyż nie? - Także ten, im szybciej, tym lepiej, tym fajniej i najlepiej u nich, żeby to oni, a nie my musieli zmywać po imprezce - dodała kończąc swój wywód, po czym podreptała do dwójki nowych nabytków i złapała ich obydwoje za dłonie. - Wolicie się przysłuchiwać rozmowie, czy obejrzeć dostępne pokoje (koło mojego)? - zapytała szczerząc się i ukazując ząbki w swoim nieśmiertelnym, rozbrajającym uśmiechu wręcz dosłownie od ucha do ucha i wymownie poruszając brwiami. |
| | | Fro
Liczba postów : 56 Data dołączenia : 07/06/2016
| Temat: Re: Główna sala Nie Cze 25, 2017 7:22 pm | |
| - Poprawczak..? Powtórzyła po Molly nie bardzo wiedząc o co właściwie chodzi. Cóż, zdaje się, że runaways mają już sporą historię, której sama żabcia nie miała okazji poznać. Wszystko działo się tak szybko a teraz szykowała się dość poważna rozmowa. Florence była już nieco zmęczona i nie bardzo była pewna czy będzie jakkolwiek pomocna przy tych wszystkich rozważaniach, dlatego też słysząc propozycję najmłodszej uciekinierki, spojrzała na nią z drobnym uśmiechem. Drobna wycieczka po bazie z pewnością była by odprężająca. - Umm... jasne Molly! Znaczy, chętnie obejrzę pokoje, no i... resztę tego miejsca też! Odpowiedziała gotowa by ruszyć z dziewczynką w "świat". |
| | | Nico Minoru
Liczba postów : 51 Data dołączenia : 08/08/2015
| Temat: Re: Główna sala Wto Sie 01, 2017 1:41 pm | |
| Nico nie zdążyła nawet poprawnie zaprotestować kiedy Molly zgarnęła dwójkę nowych członków Runaways, w celu oprowadzenia ich po ich kryjówce. Otworzyła usta, ale jedyne co się z nich wydostało to zrezygnowane cmoknięcie a zaraz potem świst powietrza, kiedy westchnęła. — Jasne, Molly. Tak będzie najlepiej, jak pokażesz Markusowi i Flo co i jak. Uznała najwyraźniej, że najlepiej nie kłócić się z dwunastolatką, która przed chwilą dobitnie przekazała już co myślała na temat współpracy z Młodymi Mścicielami. Minoru odprowadziła koleżankę spojrzeniem i kładąc dłoń na kark, zerknęła na pozostałych – Chase’a i Karolinę. — Udało mi się odnaleźć trop Victora Munchy. Ten urwał się jednak na plaży, gdzie wywołał dziwne wyładowania i ślad po nim zaginął. Na razie musimy chyba odpuścić temat, póki nie natrafimy na więcej informacji. Nie wiem, jak wy, ale ja muszę się przespać po wszystkim, co miało dziś miejsce. Przez przespać, miała na mysli przespać z tym – nie zakładała, że tej nocy rzeczywiście się wyśpi.
zt dla Nico i wszystkich, którzy już teraz chcieliby opuścić główną salę
|
| | | Fro
Liczba postów : 56 Data dołączenia : 07/06/2016
| Temat: Re: Główna sala Nie Paź 15, 2017 10:10 am | |
| /Jakiś czas później.
- Yhhhhm. Wydusiła z siebie niezrozumiały bełkot, czasem tak się zdarzało, gdy za długo nad czymś rozmyślała, aż ją momentami głowa zaczynała boleć. Dużo się pozmieniało w jej życiu, nagle znowu miała coś ala' dom, zyskała okazję aby zdobyć przyjaciół, wszystko zdawało się dobrze układać. Jedyne czego teraz brakowało to... czasu, czasu aby chwilę odetchnąć. Fro stała w głównej sali, zaraz przed obrazem przedstawiającego ich nowych znajomych, oraz... ich rodziców? Dziewczyna nie miała kiedy o to zapytać, jednak, może to właśnie oni zafundowali tą bazę? Może są gdzieś niedaleko? Choć w sumie, nie wydaje się jakby Runaways mieli dobry kontakt z dorosłymi, może ich rodzice byli równie okropni jak jej rodziciele? Hmm, może rozmowa o nich nie była by dobrym pomysłem. Żabcia stała tak jeszcze przez dobrych kilka minut, w końcu decydując się opuścić pomieszczenie.
z/t |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Główna sala | |
| |
| | | | Główna sala | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |