|
| Jezioro Breakstone | |
|
+7Wiccan Armor Rockslide Mercury Cosmo the Dog Colossus Loki 11 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Jezioro Breakstone Czw Lis 29, 2012 10:42 am | |
| First topic message reminder : Breakstone znane jest również jako Neversink Reservoir. To jedno z ważniejszych miejsc przy rezydencji. Znajduje się z daleka od wścibskich oczu i zapewnia sporą dozę prywatności. Jezioro jest bardzo duże, a przy jego brzegu postało wiele obiektów. Całość znajduje się na północ od X-Mansion. Do jeziora przylega niewielka plaża, na której umiejscowiono między innymi budynek przeznaczony przechowywaniu łodzi. Nieco dalej uświadczy się kilku małych domków. Tu i ówdzie natknąć się można na molo czy doki. Na wschód od plaży natomiast leży Spuyten Dyvil Cove - mała zatoka. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Wto Gru 19, 2017 7:42 pm | |
| Słuchając słów swojej ptaszyny, Josh wciąż wpatrywał się prosto przed siebie, choć prawdę mówiąc teraz skupiał się głównie na powierzchni jeziora. Pomimo coraz późniejszej godziny wciąż jeszcze było całkiem ciepło i prawdę powiedziawszy chłopak prawie miał ochotę zachęcić rudzielca do spontanicznej kąpieli, co niestety wymagałoby odsłonięcia rąk... Choć oczywiście poza tymi rozważaniami rejestrował również, że błyski światła na tafli wody prezentowały się niezwykle urokliwie. Mimo wszystko nastolatkowi na ogół o wiele łatwiej było doceniać i komentować ludzkie piękno. Na tym się znał, w tym miał praktykę... Nie ignorował przyrody, w żadnym razie, zdarzało mu się zachwycać różnymi zjawiskami, naturalnymi czy nie, ale po prostu... Nigdy nie uczono go szczególnej wrażliwości na takie rzeczy, a sama jakoś się w nim nie wykształciła. Bliższe mu były inne tematy, szczególnie te bardziej... Praktyczne. Pod tym względem najwyraźniej strasznie różnił się od Jay'a, ale szczerze mówiąc nie widział w tym żadnego problemu. Przeciwnie, w pewnym sensie nawet mu się to podobało i dostarczało mu rozrywki. Teoretycznie wiedział, że większe rozbieżności w charakterze czy światopoglądzie na dłuższą metę źle się kończyły, ale z drugiej strony te drobne potrafiły wręcz pomóc. Osoby zbyt do siebie wzajemnie podobne często w końcu się sobą nudziły. Różnice bywały interesujące i fascynujące. W dodatku Elixira osobiście jakoś tak pociągali artyści... - Mało poetycko, szczególnie pod koniec, ale akceptuję taką odpowiedź - stwierdził łaskawie po krótkiej chwili namysłu. Nawet nie próbował zaprzeczać temu ostatniemu zdaniu, bo, cóż, przecież tak właśnie było, a cel został osiągnięty, więc czemu miałby teraz w tej sprawie kłamać? Nie przyniosłoby mu to żadnych korzyści, a Jay najprawdopodobniej i tak by mu nie uwierzył. Poza tym... Nastolatek wolał postawić sprawę jasno. Tak, polował - i upolował. To nie był przypadek, ani tym bardziej nagła zachcianka, tylko sprawna realizacja przemyślanego planu... Do czego się zresztą już przed chwilą przyznał. - Przy okazji, uświadamiam ci, że właśnie przegapiłeś świetną okazję do rzucenia mi komplementem. Wiesz, że zachód słońca jest piękny, ale nie aż tak piękny, jak ten widok, który masz przy sobie, czyli jak ja. Naprawdę będziemy musieli nad tym popracować, aniele - skomentował nagle niby to poważnym tonem, równocześnie przetaczając głowę na bok, aby ponownie zerknąć na rudzielca. Sprawiło to, że w tej chwili niemalże opierał ją na jego ramieniu. Wystarczyło tylko, żeby osunął się tylko trochę niżej i... Gotowe. Od razu lepiej. Po wprowadzeniu tej drobnej zmiany Josh znów skierował wzrok ku zachodowi. W pewnym sensie cieszył się teraz resztką swojej wolności, bo podejrzewał, że niedługo w ramach szlabanu zostanie ograniczony do przebywania tylko i wyłącznie w samym budynku. Więcej zrobić mu nie mogli, bo terenu szkoły i tak nie opuszczał... I choć tak czy siak nie zamierzał ściśle przestrzegać kary, to jednak wiedział, że nauczyciele będą w stanie zawrócić go do środka, gdy zastaną go na zewnątrz. Na to niestety nic się nie poradzi. Wszystko to sprawiało, że uzdrowiciel prawie nie miał ochoty wracać do wnętrza Instytutu. Wiedział, że w nocy nie będzie tu już aż tak przyjemnie, dlatego nie planował rzeczywiście okazywać buntu przez zostawanie do rana nad jeziorem - szczególnie, że Jay najpewniej by się na to nie zgodził - ale... Trochę go ta wizja kusiła. Nie wyszłaby w praktyce, nie przy telepatach czy Davidzie, ale mógł sobie przecież pomarzyć, prawda? Poleżeliby razem na trawie, wypieściłby do woli skrzydła aniołka, a najchętniej cały by się nimi opatulił... Przyjemna wizja.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Nie Gru 24, 2017 7:05 pm | |
| Jay był przeciwieństwem Josha, co do tego nie było wątpliwości. Choć potrafił docenić urodę drugiej osoby, to jednak przyroda bardziej do niego przemawiała. Do jego duszy romantyka. Ludźmi się nie zachwycał, naturą tak. Taki zachód słońca był czymś wspaniałym. Piękne barwy, pokrywające jednolite niebo, zamieniające je niby w tęczę. Słońce, które barwiło się na czerwono. Jeszcze gdyby zamiast jeziora mieli morze to byłoby po prostu idealnie. Romantyczność na maksa. Jego wypowiedź może i była mało romantyczna, ale przynajmniej była szczera. No i nie chciał przesadzać z całą tą poetyckością. Wiedział też, że miał rację. W końcu Elixir się przyznał, że tak, owszem, już wcześniej próbował z nim flirtować, a on po prostu tego nie zauważał lub wykluczał jako coś absurdalnego. Nieźle się nakombinował, a przecież wystarczyło po prostu zapytać. Nie byli sobie obcy żeby blondyn musiał się bawić w podchody. Znali się bardzo dobrze, byli przyjaciółmi z jednej drużyny. Może i nie wiedzieli o sobie zbyt dużo, ale nastolatek powinien wiedzieć, że Jay nie zareaguje gwałtownie na jego pytanie. Odwrócił głowę, by spojrzeć na złotego, gdy ponownie się odezwał. Tym razem wspominając o przegapieniu okazji na komplement. Uśmiechnął się lekko, z rozbawieniem. Nie należał do typu bajerantów. Rzucanie komplementami ot tak nie było w jego stylu. A już na pewno nie sztucznych komplementów. Coś takiego powinno być szczere, a niestety nie uważał, by Josh był piękniejszym widokiem od zachodzącego przed nimi słońca. Nie miał zamiaru komplementować tylko dla samego faktu komplementowania. - Ty sam jesteś jak takie słońce kiedy promienie odbijają się refleksami na twojej złotej skórze. - odezwał się powoli, już na początku wypowiedzi wyciągając lewą rękę w stronę Josha, by opuszkami palców dotknąć jego policzka. Na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. Chciał komplement? Proszę bardzo. I w dodatku szczery, a nie wymyślny tylko po to, by połechtać jego ego. Cofnął zaraz dłoń, pozwalając chłopakowi oprzeć głowę na swoim ramieniu. Pogłaskał go krótko po włosach i opuścił rękę w dół, wracając spojrzeniem do słońca i kolorowego nieba. Wiedział, że zaraz będą musieli się zbierać. Robiło się coraz później i już niewiele czasu im zostało. Mogliby próbować przedłużyć siedzenie tutaj, ale z telepatami w Instytucie było to niemożliwe. No i wiedział jak odpowiedzialnego współlokatora ma Elixir. Po części to dobrze, pilnował trochę go. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Pon Gru 25, 2017 12:29 am | |
| Prawdę mówiąc - pomimo całej swojej pewności siebie i nieprzeciętnych rozmiarów ego - Josh nie spodziewał się, że Jay zacznie go w jakikolwiek sposób komplementować, a już zdecydowanie nie tu i teraz. Jasne, że nie miałby nic przeciwko, praktycznie na pewno by mu się to spodobało, bo - jak chyba każdy normalny człowiek na tym świecie - lubił być doceniany i na ogół najlepiej czuł się właśnie wtedy, gdy ktoś obdarzał go swoją uwagą i zachwytem, ale... Ale żartował z tym tekstem o zachodzie słońca. Ot, tylko niewinnie zaczepiał. Mimo wszystko nie próbował przecież wymusić na rudzielcu adorowania swojej osoby, bo i po co, gdy posiadał o wiele szerszy repertuar? Z tego względu kolejne słowa aniołka szczerze Elixira zaskoczyły i sprawiły, że chłopak zamrugał szybko, w dalszym ciągu utrzymując wzrok na twarzy swojej ptaszyny. Wierzył własnym uszom, więc nie szukał na niej potwierdzenia, że rzeczywiście usłyszał to urocze porównanie, nic z tych rzeczy. Nastolatek starał się tylko ocenić na ile poważnie Jay się wypowiadał. Żartował z niego? Czy może jednak naprawdę tak uważał...? Cały jego język ciała - wliczając w to nawet te najdrobniejsze, kompletnie niewykrywalne dla kogoś bez biokinezy reakcje - świadczył o tym ostatnim, z delikatnym dotknięciem policzka na czele. W momencie kontaktu Josh odruchowo przymknął na moment oczy, lecz prędko przywołał się do porządku i znów spojrzał na rudzielca. Odwzajemnił jego uśmiech i już po chwili przesunął głowę tak, aby opierać ją na ramieniu słowika. Wygodnie i przyjemnie. I ciepło. Nie tylko z powodu temperatury jego ciała. - Zwracam honor, to było nawet lepsze - przyznał na głos, a choć odniósł się do swojej wcześniejszej zaczepki, to z jego tonu dało się teraz wywnioskować, że tak naprawdę nie kontynuował żartu. Chwalił Jay'a, a równocześnie okazywał mu swoje zadowolenie... Chyba tak najlepiej można to było określić. Rzecz jasna blondyn doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że w tych warunkach wyglądał wyjątkowo korzystnie. Nie był ani głupi, ani naiwny, ani tym bardziej skromny - och, o to ostatnie nikt by go chyba nie posądził. Nastolatek świetnie wiedział co światło robiło z jego skórą, jak pięknie na niej tańczyło... W końcu miał wiele okazji, aby się temu przyglądać. Promienie słońca posyłały po jego ciele refleksy, a podczas wschodu czy zachodu sprawiały wręcz, że niemalże płonął. O wiele bledszy blask księżyca kładł się na nim bardziej na kształt aury. Sztuczne światło było na ogół chłodniejsze i dawało jeszcze inne efekty... Więc tak, Josh rozumiał swój urok. Gdy w tej chwili się tak nad tym zastanawiał, to dochodził nawet do wniosku, że na te artystyczne typy musiał działać jeszcze mocniej. Prawdopodobnie takie osoby jak nikt inny doceniały jego walory estetyczne. I pomyśleć, że kiedyś czuł się niepewnie ze swoimi kolorami... Choć Jay wpatrywał się już teraz w niebo, uzdrowiciel wciąż spoglądał właśnie na jego oblicze, w duchu rozważając swoje następne posunięcia. Skoro niedługo musieli się zbierać, to powinni jak najlepiej wykorzystać czas, który im jeszcze pozostał. Osobiście Josh wybrałby oczywiście dalsze pieszczoty, ale znał rudzielca na tyle dobrze, aby wiedzieć, że istniały przydatniejsze opcje... Takie, które bardziej przemówią do aniołka. A o to tu przecież chodziło, prawda? O przyciągnięcie go, sprawienie mu przyjemności, umocnienie swojej pozycji w jego oczach. Z tą myślą Elixir uniósł wreszcie prawą rękę i tym razem to on ułożył dłoń na policzku aniołka, aby w ten sposób delikatnie i z wyczuciem pokierować jego głową. Zaraz potem blondyn odchylił już lekko własną, szukając najwygodniejszej dla nich obu pozycji... I w następnej chwili ich usta znów się spotkały, łagodnie i słodko, co wbrew pozorom Josh potrafił bez problemu osiągnąć. To dopiero musiało być romantyczne - czuły, niewinny pocałunek na tle zachodzącego słońca, połączony z ostrożnym gładzeniem skóry Jay'a kciukiem... I na koniec z cichym westchnieniem. Miał nadzieję, że ptaszyna to wszystko doceni.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Sro Gru 27, 2017 2:29 pm | |
| Josh nie ukrywał swojego zaskoczenia tym nagłym komplementem ze strony Jay'a, więc chłopak bez problemu zauważył jego reakcję. Chyba nie spodziewał się, że na poważnie zostanie teraz skomplementowany. Rudzielec wiedział, że Elixir żartował sobie z tym przegapieniem okazji, ale to nie znaczyło, że nie może i tak powiedzieć mu czegoś miłego. W dodatku było to jak najbardziej szczere, o czym świadczył ton wypowiedzi, jak i mimika jego twarzy. Młody Guthrie znał się na komplementach choć nie rzucał nimi na co dzień. Ostatni raz komplementował... No, wiadomo kogo i kiedy. To chyba jednak było częścią jego duszy artystycznej, że wiedział co powiedzieć tak, by brzmiało czarująco. Wiedział, że jest określany mianem romantyka i nie zamierzał się z tym kłócić. - Dziękuję. Mój honor również dziękuje. Umiem komplementować, ale nie na siłę. - odparł Joshowi, wpatrując się już w zachodzące słońce. Choć blondyn oparł głowę na jego ramieniu to czuł, że mimo to patrzy na jego twarz, a nie na kolorowy horyzont. Nie przeszkadzało mu to w żadnym wypadku. Mógł na niego patrzeć do woli. Znając blondyna, pewnie zastanawiał się co dalej. Wiele czasu im nie zostało i za chwilę będą musieli się zbierać. Jak dobrze zakończyć randkę? Elixir zapewne był specjalistą od randek, biorąc pod uwagę fakt, że ciągle z kimś przebywał. Pewnie zdążył już poderwać sporą część w Instytucie. Miał za sobą sporo doświadczenia. I, o czym rudzielec się przekonał, potrafił być romantyczny jeśli tylko chciał. Innym słowem niż romantyczny nie można było określić tego co zrobił po dłuższej chwili. Dłoń na policzku, lekkie obrócenie głowy. Och, Jay doskonale wiedział do czego to zmierza i nie miał zamiaru przeszkodzić Joshowi w tym. Obróćił głowę zgodnie z dłonią złotego i sam lekko przechylił głowę, zaraz przymykając oczy, by poczuć usta chłopaka na swoich własnych. Tym razem pocałunek był dużo delikatniejszy co bardzo mu się spodobało. Odwzajemnił go lekko, z wyczuciem.Po rozłączeniu ich ust otworzył oczy i spojrzał na przyjaciela. - No proszę, potrafisz być naprawdę romantyczny. Piękne zakończenie randki. - pochwalił go, uśmiechając się przy tym lekko. Wiedział, że muszą się już zbierać. Lepiej żeby nie wparowali do budynku na ostatnią minutę. To oznaczało, że powinni powoli wstawać, zgarnąć swoje rzeczy i ruszyć się stąd. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Sro Gru 27, 2017 4:41 pm | |
| Pocałunek potrwał krócej, niż Josh by sobie tego życzył, lecz mimo to chłopak uznał, że tego wieczoru chyba nie miał prawa na nic narzekać. Wszystko i tak ułożyło mu się bardzo dobrze... Osiągnął swój cel, trochę się pobawił, a przyszłość zdawała się zapowiadać jeszcze więcej pieszczot. W tej chwili powinien pewnie odpuścić, żeby nie przepłoszyć Jay'a. Zaczynał wyobrażać go sobie jako taką czujną sarenkę. O dziwo taki obrazek był całkiem uroczy. W związku z powyższym nastolatek tylko uśmiechnął się pięknie do rudzielca, gdy ten na niego spojrzał. Dłoń wciąż trzymał na jego policzku i w dalszym ciągu powoli gładził jego skórę kciukiem. Z rozmysłem nie odezwał się jako pierwszy - pozwolił, aby zrobił to aniołek... I nie zawiódł się, bo jego słowa były nie tylko miłe, ale i potwierdzały, że Josh odniósł sukces. Szkoda jedynie, że przy okazji rzeczywiście oznaczały koniec randki, lecz blondyn mimo to poczuł nagły przypływ dumy oraz wzrost ego. Oczywiście, że znał się na rzeczy. Zasługiwał na pochwałę. - Dzięki. Też tak uważam. Do ciszy nocnej mamy jeszcze sporo czasu, ale pewnie i tak wypadałoby już wrócić do budynku, skoro robi się ciemno... - zgodził się, równocześnie bez pospiechu zsuwając rękę z policzka aniołka i niechętnie unosząc głowę z jego ramienia. Jak mówiono, nie od razu Rzym zbudowano. Więcej zdobędzie podczas kolejnych spotkań, stopniowo, teraz zaś musiał już tylko zadbać o zachowanie tego dobrego wrażenia, które najwyraźniej udało mu się wywołać. To z kolei oznaczało odprowadzenie rudzielca do jego pokoju i, przy odrobinie szczęścia, jeszcze trochę całowania pod drzwiami. O ile Jay nie będzie się martwił, że ktoś ich zobaczy. Zanim jednak chłopak zaczął zbierać się z trawy, na moment usiadł prosto i rozejrzał się wokół siebie. Większość przyniesionych przez niego rzeczy znajdowała się w plecaku, więc sięgnął tylko po butelkę, aby ją również do niego schować.... A potem odruchowo rzucił okiem w kierunku gitary ptaszyny. Nie ruszał jej, bo zakładał, że rówieśnik sam się nią zajmie, lecz z rozpędu podliczył ją jako coś, o czym powinni pamiętać. Nastolatek zapiął plecak, a następnie chwycił za jedną z jego szelek, by w ten sposób wciągnąć go sobie na ramię. Torba była teraz trochę lżejsza niż przy podróży w tę stronę, ale tak naprawdę blondyn ledwo zwrócił uwagę na tę różnicę. Już wcześniej należał do osób wysportowanych i w dobrej kondycji, a treningi w Instytucie jedynie to pogłębiły, więc nie miał problemu z dźwiganiem ekwipunku... Nawet jeżeli nie mógł się pochwalić nadludzką siłą, jak niektórzy przebywający obecnie w jego towarzystwie. Podniósłszy się już na równe nogi, nastolatek wyciągnął nawet rękę do Jay'a, aby zaoferować mu pomoc we wstawaniu. Jeżeli rudzielec z niej skorzystał, od razu podciągnął go do pozycji pionowej, po czym zacisnął na moment palce nieco mocniej na jego dłoni, nim ją puścił. Pozwolił aniołkowi w dowolnym momencie sięgnąć po gitarę, nie popędzał go, tylko w razie czego cierpliwie na niego zaczekał. Nie przeszkadzałoby mu to, gdyby rudzielec miał ochotę jeszcze przez chwilę po prostu tutaj postać, na przykład ciesząc się ostatnimi tego dnia promieniami słońca. - Więc... Jak było na spotkaniu z bratem? - spytał wreszcie, gdy ruszyli już w drogę. Nie spoglądał bezpośrednio na Jay'a, lecz kroczył bardzo blisko niego, wręcz na tyle, aby ich dłonie od czasu do czasu się o siebie ocierały... Oczywiście umyślnie o to zadbał, bo jakże by inaczej. Nawet drobny, lecz częsty kontakt fizyczny zwiększał poczucie intymności, a do tego Josh dążył. Poza tym... Wbrew pozorom nie zagadywał rudzielca tylko po to, żeby okazać zainteresowanie jego sprawami, choć noc wcześniej rzeczywiście postanowił sobie, że będzie to robił - i to nie tylko w stosunku do niego. Ta kwestia faktycznie trochę go ciekawiła. Mimo wszystko brat Jay'a należał do dawnych X-Men i to już czyniło go godnym uwagi... Nawet jeżeli Josh osobiście żywił względem niego mieszane uczucia.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Czw Gru 28, 2017 6:52 pm | |
| Podobało mu się, że Josh tak się starał. To tylko pokazywało, że nie traktował tego całkiem jak żart. Że zależało mu chociaż trochę na ich byciu razem. Nadal nie był do końca pewien jak powinien traktować to ich chodzenie. Znał Elixira i wiedział, że ten nigdy z nikim zbyt długo nie wytrzymywał i nie zależało mu na poważnym związku. Być może tym razem chodziło o coś więcej skoro on był chłopakiem, a nie dziewczyną, ale tego nie wiedział. Nie przejmował się jednak tymi wątpliwościami. Najwyżej wrócą do przyjaźni jeśli blondynowi się odwidzi. Z jego strony nie będzie żadnego problemu z tym. - Lepiej tak. W końcu z ciszą nocną przede wszystkim i tak chodzi o to żeby być w swoich pokojach. No i po ciemku to już nie romantycznie. Zachód jest najlepszym momentem na zakończenie randki. - skinął lekko głową. Poza tym wraz z nadchodzeniem ciemności robiło się na dworze coraz chłodniej. Może i Josh miał na sobie ciepłą bluzę, ale on osobiście nie miał nic poza swoim bezrękawnikiem i czuł delikatny, chłodny wiatr na swojej skórze. Czas wrócić do pokoju, wykąpać się, może trochę popisać i pójść spać. Kiedy nastolatek odsunął się od niego, Jay powoli się podniósł. Najpierw na jedno kolano, by móc złapać za gitarę i przyciągnąć ją bliżej siebie. Chwycił zaoferowaną mu dłoń i podniósł się na proste nogi z trawy, przeciągając się i rozprostowując kości. Trochę się mu zastały od tego jak długo siedział. Zarzucił gitarę na plecy, przekładając umocowany do niej pas przez ramię. Powoli ruszyli w stronę budynku, nie spiesząc się. Dłużej nie było co stać nad jeziorem. Icarus jedynie zerknął na słońce ostatni raz i zaczął iść obok Josha po kilku sekundach. I tak ich randka była całkiem długa, powrót do pokoi był dodatkowym czasem, w końcu całą drogę mieli dokładnie taką samą. Jedynie na piętrze dopiero rozejdą się do innych pokoi. - Z Samem? Dobrze. Długo go nie widziałem, miło było porozmawiać z nim znowu. Jak zwykle martwił się o mnie, moje życie i w ogóle całą tą resztę. - potrząsnął delikatnie głową. Czasem czuł jakby Samuel próbował robić mu za mamę tym zamartwianiem się. Nie narzekał jednak, miło było wiedzieć, że ktoś się o niego troszczy. - Nawet powiedział, że poszuka mi jakiejś dziewczyny żebym nie był dłużej sam, bo to niezdrowe. No i on jest jednak bystrzejszy ode mnie, bo pytał o ciebie. Chyba zorientował się, że masz do mnie jakiś interes. Albo przynajmniej się domyśla. - zerknął krótko w dół kiedy ich dłonie kolejny raz otarły się o siebie. Elixir szedł bardzo blisko o niego i rudzielec miał wrażenie, że specjalnie doprowadza do kontaktu fizycznego. Czy mu to przeszkadzało? Ani trochę. Wręcz przeciwnie. Myśląc, że nastolatek nie jest pewien czy może go złapać za rękę, wyręczył go w tym, ujmując lekko jego dłoń. - No i zaprosił mnie do siebie na kilka dni. Znaczy, do swojej pracy. Chce mi pokazać, gdzie pracuje. I wiesz, myślę, że pracuje dla rządu. - przeszedł do konspiracyjnego szeptu, wypowiadając te słowa choć dookoła nich nie było zbyt wielu osób. Nawet pomimo tego, że byli już dosyć blisko budynku. |
| | | Elixir
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 03/01/2017
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Czw Gru 28, 2017 9:50 pm | |
| Już sam początek odpowiedzi Jay'a sprawił, że Josh zamruczał cicho, potakująco, lecz mimo to w dość neutralny sposób. Jego twarz wyrażała lekkie zainteresowanie, ale nic poza tym - i prawdę mówiąc chłopak z rozmysłem dbał o to, aby tak właśnie pozostało. Jego spojrzenie z kolei opadło teraz na trawę, po której z rudzielcem ramię w ramię kroczyli. Z jednej strony było to zwyczajnie rozsądne posunięcie, bo nie chciałby się przecież o coś potknąć i wywalić, z drugiej... Po części odruch obronny. Elixir nie mógłby szczerze stwierdzić, że czuł się aktywnie zazdrosny o to, o czym mówił jego rówieśnik - i jak lekko o tym mówił. Co prawda nie pogodził się do końca z tym, jak zachowała się wobec niego jego własna rodzina, ale wciąż jeszcze był na etapie sarkazmu oraz buntu, które zbudowały się wokół o wiele głębszego żalu. Złościł się, miał pretensje i robił wszystko, co tylko leżało w jego mocy, aby występować przeciwko wszelkim wartościom uznawanym przez swoich rodziców - przynajmniej na tyle, na ile je znał. Dla zasady. Nawet jeżeli oni i tak nigdy się o tym nie dowiedzą. Mimo to... Mimo to coś się w nim poruszało, kiedy słuchał o tym, jak blisko Jay był ze swoją rodziną i jak naturalne się to wszystko wydawało. Nie chodziło już nawet o tu i teraz, ale o przeszłe lata, w trakcie których ani ojciec z matką, ani bracia nie wykazywali większego zainteresowania jego osobą. Na pewno nigdy się o niego nie martwili... Może tylko o to, co powiedzieliby sąsiedzi, gdyby zrobił to czy tamto, ale nie o niego. Przez długi czas mu to pasowało, bo oznaczało, że - z grubsza - mógł być sam sobie panem i nie słuchać nikogo innego. Dla dziecka czy nastolatka była to niesamowicie kusząca perspektywa. Obecnie... Spoglądał już na to trochę inaczej. Oczywiście nie zamierzał się do tego przyznawać czy z kimkolwiek o tym rozmawiać, skądże znowu, ale w Instytucie nauczył się czegoś więcej, niż jedynie kontroli nad swoimi mocami czy algebry. Zrozumiał co nieco na niektóre tematy i w tej chwili podejrzewał już, że być może - ale tylko może - jednak takie podejście rodziny wyrządziło mu jakąś krzywdę. Z tego wszystkiego nastolatek nie zareagował nawet na informację, że brat Jay'a najwyraźniej zamierzał mu kogoś znaleźć... A raczej nie skomentował tego na głos, gdyż jedna z jego brwi od razu powędrowała w górę. Chyba po prostu nie miał ochoty się teraz przekomarzać, choć w innych okolicznościach pewnie trochę by się z rudzielcem podrażnił. Sam nie był pewien dlaczego tak nagle pogorszył mu się nastrój, ale dbał o to, aby za bardzo tego po sobie nie okazywać. Nie zamierzał niepokoić rówieśnika. Jay ułatwił mu zresztą sprawę, gdy chwycił go za rękę. Ten jeden gest wystarczył, aby wyrwać Josha z jego toku myślowego i chłopak zerknął w dół, na ich świeżo złączone dłonie. Nie planował tego, ale nie miał też nic przeciwko... A nawet podobało mu się to, że rudzielec wziął na siebie inicjatywę. W związku z tym uzdrowiciel na moment zacisnął palce, równocześnie podnosząc wzrok na twarz aniołka, aby posłać mu czarujący, lecz na swój sposób wręcz łagodny uśmiech. Powinien chyba zwracać większą uwagę na toczącą się rozmowę. I bardziej się w niej udzielać. - Dlaczego dla rządu? - spytał więc, aby natychmiast zacząć realizować to postanowienie, lecz prawdę mówiąc nie dał nawet aniołkowi czasu na odpowiedź. Uznał, że w dobrym guście byłoby nadrobić to, co go ominęło, więc potrząsnął lekko głową i odezwał się ponownie. - I mam nadzieję, że zaprosił tam tylko ciebie, a nie na przykład ciebie i jakieś kandydatki na stanowisko twojej dziewczyny - tak, to brzmiało już lepiej, bardziej w jego stylu... I zabawniej, bo w końcu Josh naprawdę nie uważał, aby Jay miał się nagle zainteresować kimś innym. To by do niego nie pasowało. Blondyn nie obawiał się zdrady, nie ze strony swojego aniołka.
|
| | | Icarus
Liczba postów : 168 Data dołączenia : 25/07/2016
| Temat: Re: Jezioro Breakstone Pon Sty 01, 2018 8:50 pm | |
| Rozmawianie o rodzinie nie było dla Jay'a problemem. No, może było przez tą krótką chwilę kiedy matka go tu odesłała, a on stwierdził, że po prostu pozbywa się problemu i odpowiedzialności za jego próby samobójcze. Koniec końców zadzwonił do niej później, jak już minął mu żal, i pogodzili się. Poza tą jedną sytuacją, rudzielec z przyjemnością mówił o swojej rodzinie. Byli ze sobą silnie związani. O rodzinie Josha wiedział niewiele choć to wystarczyło. W końcu wiedział, że Dani przejęła nam nim opiekę. Reszty więc bez problemu można było się domyślić. Musi kiedyś zabrać Elixira na swoją rodzinną farmę i pokazać mu jak wygląda prawdziwa rodzina. No i istniała malutka, tyci szansa, że kiedyś blondyn będzie częścią tej rodziny. Dużej rodziny. Po tym jak złapał nastolatka lekko za dłoń, poczuł jak ten po chwili odwzajemnia uścisk. Na uśmiech odpowiedział tym samym. Dobrze, że im obu cały czas dopisywał humor. Na pytanie nie zdążył odpowiedzieć, gdyż Josh zaraz coś jeszcze dodał od siebie. Skrzydlaty pokręcił głową przecząco na jego słowa. - Na pewno tylko mnie. Wiesz, brzmiał trochę jakby opisywał jakąś tajną bazę. Praktycznie to potwierdził. Raczej nie weźmie nikogo poza mną. - wytłumaczył chłopakowi. Nie mógł się doczekać zobaczenia tego miejsca. Nawet jeśli będzie nudne to sam fakt, że było tajne, zwiększało jego atrakcyjność. Zerknął na budynek szkoły przed nimi. Dzisiejszy dzień zdecydowanie mógł zaliczyć do tych lepszych. I wyczerpujących. Pewnie szybko zaśnie. Jego dni zazwyczaj nie były tak ekscytujące. Raczej były spokojne i dość monotonne. Był jednak niemal na sto procent pewien, że teraz będzie inaczej. Josh nie należał do osób, które lubiły monotonie. Jego głowa była pełna pomysłów. Poprawiając gitarę wkroczył z Elixirem do środka i ruszyli prosto na piętro do męskiej części z pokojami.
z/t x 2 |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Jezioro Breakstone | |
| |
| | | | Jezioro Breakstone | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |