Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Gabinet

Go down 
+3
Sabretooth
Azazel
Black Cat
7 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Black Cat

Black Cat


Liczba postów : 410
Data dołączenia : 16/10/2012

Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1Pon Lut 25, 2013 5:32 pm

First topic message reminder :

Gabinet - Page 3 258253359852952194_MHjKZqTE_c
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Berserker

Berserker


Liczba postów : 28
Data dołączenia : 21/02/2013

Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1Pią Maj 17, 2013 8:31 am

Berserkera zaczynało mdlić od tych słodkich słówek wypowiadanych przez cable'a. On sam był włamywaczem, jednakże nigdy nie próbował sprzedawać tak dziecinnych bajeczek. Jednak to klub Azazela, nie jego więc to wszystko zależało od decyzji szefa. Tak czy inaczej policja była już pewnie w drodze więc jeśli chcieli to załatwić po swojemu to musieli się streszczać. Co jak co, ale któryś z wystraszonych gości pewnie zadzwonił na policję.
Nie wiedział skąd tu się wziął ten niebieski futrzak, ale póki nie będzie sprawiał problemów to Cedric się na niego nie uweźmie. Przede wszystkim jest złodziejem, nie mordercą. Jednakże to nie przeszkodzi mu w zmasakrowaniu Cable'a jeśli Azazel tak rozkaże . Pozostawała jeszcze sprawa kolejnego wybuchu w środku Klubu, ale to nie on jest tutaj szefem
Na razie stoi oparty o ścianę w pełnym pancerzu i czek.a
Powrót do góry Go down
Nightcrawler

Nightcrawler


Liczba postów : 107
Data dołączenia : 02/12/2012

Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1Pią Maj 24, 2013 4:55 pm

Kurt był naprawdę dobrze nastawioną do życia osobą biorąc pod uwagę fakt, że większość świata wbiłaby go na pal lub spaliła na stosie za sam fakt istnienia. Nawet w sytuacji niekoniecznie przyjemnej wymiany zdań, mogącej potencjalnie prowadzić do redekoracji gabinetu kilkoma gustownymi rozbryzgami krwi, zachowywał uśmiech i generalnie uprzejmy wyraz twarzy. Niewiele rzeczy potrafiło wyprowadzić go z równowagi, kiedy wiedział, że ma coś do zrobienia. Słów Cable'a słuchał z rosnącym niedowierzaniem, które w końcu objawiło się na jego twarzy nerwowym tikiem i uniesieniem brwi. Mutant machnął ogonem z cichym syknięciem – Nathaniel mógł wciskać członkom Hellfire mnóstwo rzeczy i Nightcrawler nawet by nie mrugnął, ale wzmianka o profesorze i pokryciu kosztów sprawiła, że jego mięśnie na moment się napięły, a w krew uderzyła do głowy.
- Phrofesor nie zaphłaci za twoje bhłędy – powiedział, piorunując spojrzeniem tymczasowego towarzysza. Swoimi zapewnieniami zrzucił wszelką odpowiedzialność na Instytut Xaviera, a sam mógł zniknąć, gdyby sytuacja stała się niewygodna. Nie, młodemu mutantowi nie podobała się ta furtka, którą próbował sobie zostawić.
Powrót do góry Go down
Azazel

Azazel


Liczba postów : 49
Data dołączenia : 02/01/2013

Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1Pią Maj 24, 2013 5:00 pm

Azazel przyglądał się wszystkim z osobna z narastającym poirytowaniem. Podsumowując jego dzisiejszy dzień: zapowiadał się jak zawsze pełny kobiet z bogatych rodzin, a wyszło na to, że jego plany spędzenia dobrego dnia legły w gruzach. Nowy ochroniarz… No dobra, na to mógł jeszcze przymknąć oko, gdyż gość zapowiadał się na naprawdę dobrego człowieka pod względem bojowym. Świetnie. Zerknął w jego stronę i uśmiechnął się pod nosem. Dobrze wiedział, jak go wynagrodzić za dzisiejszy dzień w pracy.
Dzień, który tak pięknie mu zniszczyli wtargnięciem z granatami. Policja, którą już słyszał w oddali dzięki swojemu wyostrzonemu słuchowi, wcale nie napawała go radością. Szczerze, to naprawdę nie lubił rozmawiać z funkcjonariuszami o łamaniu przez innych prawa, skoro sam łamał go równie często. Wiadomo, jeżeli chodziło o naruszenie jego prywatności i własności materialnej był gotowy zabić. Swoją drogą ostatnio nikogo nie zabił, pomijając strażnika przy wejściu na jego imprezę. Takich śmieci, to nawet nie brał pod uwagę – uważał nawet, że zrobił mu wielką przysługę. Jest w lepszym miejscu, Piekle.
Podniósł powoli spojrzenie na swojego futrzanego gościa. Był bardzo do niego podobny z wyglądu, co o charakterze niestety nie mógł powiedzieć. Był obrzydliwie dobry i pewnie równie święty jak jego ojciec, Wagner. Gdyby on go wychował od początku… to na pewno wyszedłby na wspaniałego wojownika, którego zasięg teleportacji nie miał granic. Niestety, tak nie było. Może jednak mógłby go nauczyć teleportacji na większy dystans, jako dobry ojciec. Może kiedyś, jak zerwie kontakty z tym dziwnym, muskularnym człowiekiem-mutantem o świecącym się oku. Wyglądał jak Rosjanin, który zamiast złotych zębów, zrobił sobie złote oko. Zabawne.
- Tak jak młody powiedział – odezwał się w końcu, po czym wyjął zza pasa długi, ostry sztylet, który błysnął czystym żelazem pokryty runami, które sprawiały, że wokół niego można było dostrzec dziwną, czarną aurę. – Nie masz pieniędzy, żeby mi zapłacić za szkody? Co powiesz na zapłatę swoim życiem? – spytał zupełnie beznamiętnie. – Tę broń, którą oddałeś… zostawiasz – dodał, jakby wszystko już było jasne i ustalone. Nie widział nawet potrzeby targowania się. I tak wszystko sobie weźmie, nawet, jeśli mu nie pozwolą. – Berserkerze, nie chciałbyś wypróbować nowej zabawki? – spytał, jednak nie spojrzał na rycerza w czarnej zbroi. Wciąż patrzył na Cable’a, niczym, drapieżnik na swoją ofiarę. Nie było nawet wątpliwości, że w tym starciu, to Azazel byłby górą, a gdyby Kurt chciał teleportować złotookiego mutanta, aby z nim uciec – to bez żadnego problemu znalazłby go i pod wpływem adrenaliny poderżnąłby mu gardło, oszczędzając swojego syna. Nie miał problemów z nazywaniem go tak. W końcu w jego żyłach płynęła ta sama krew.
Oh, byłby zapomniał. Ta czarnowłosa dziewczyna… Nie był pewien co mógłby z nią zrobić, chociaż była w lepszej sytuacji niż Nathaniel, to było pewne. W końcu nie wybiła mu okna granatem.
- Jakieś ostatnie życzenie, zanim pożegnasz się z tym światem?
Powrót do góry Go down
Cable

Cable


Liczba postów : 238
Data dołączenia : 22/10/2012

Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1Pią Maj 24, 2013 10:19 pm

Nathaniel chwilowo przeniósł wzrok na swojego błękitnofutrzastego wujka.
- Ratowanie cię przed śmiercią za wszelką cenę było moim opowiązkiem, a nie błędem...
Później wrócił wzrokiem do mężczyzny, który groził im śmiercią.
- Jeśli odbierzesz mi tą broń.... Możesz sprowadzić katastrofalne skutki na siebie i swoje otoczenie. I mam na myśli otoczenie w szerokim znaczeniu tego słowa. Pozatym nie przyniesie wam pożytku, jej użycie jest uzależnione od zsynchronizowania z moim kodem genetycznym. Nie mniej jeśli rozbierzesz ją na części, przyniesie to identycznie opłakany efekt, nie chce zagłębiać się w szczegóły... -
W tym momencie nie dbał o pieniądze, pozostawienie broni wyprzedzającej obecną technologię o niemal dwa tysiące lat w rękach tych ludzi, mogło w efekcie doprowadzić do przedwczesnego wyginięcia gatunku ludzkiego... Nathaniel miał nadzieję, że szczerość intencji zostanie doceniona. Zdał sobie jednak sprawę, że nie miał do czynienia ze zwykłymi ludźmi biznesu, ani tymbardziej gentlemenami, Azazel okazał się psychopatą i uprzedzenia, które otrzymał w instytucie od Storm i pozostałych okazały się słuszne. Ci ludzie nie byli normalni, byli niebezpiecznymi mordercami, co potwierdzało słuszność jego pierwotnego podejścia do sprawy. Należało wszystkich zabić, problem polegał na tym, że ograniczono im ilość ludzi, zbytnio...
- Panna Thurman była w posiadaniu torby wypełnionej materiałami wybuchowymi i sztabami złota. Około pięć kilogramów tego drugiego w czystych sztabach. Wciąż są w waszej piwnicy. Wystarczy za zniszczenia i nasze życie? -
Mężczyzna wykonał nagły ruch prawą, nieuzbrojoną dłonią, unosząc ją znad biodra ponad pas i wyciągając wyprostowane palce w stronę broni, którą dzierżył Berserker. Chwilę później, potężna, niewidzialna siła wyrwała strzelbę z dłoni najemnika i z ogromną szybkością przeniosła ją w taki sposób, że ogromna pukawka wylądowała w dłoni Nathaniela. Użycie mocy odziedziczonych po matce spowodowało, że Nathaniel stracił kontrolę nad ujażmianym technowirusem. Jego pobłyskujące oko rozświetliło się niczym żarówka. Miliony nanobotów wgryzły się w jego organiczne komórki wywołując w nim niemal agonalny spazm bólu i raniąc jego ciało od wewnątrz co zaowocowało tym, że zebrani mogli zauważyć jak z nozdrzy Summersa bryznęła niemal fontanna krwi, zupełnie tak jakby otrzymał od kogoś potężny cios pięścią. Jego twarz stała się blado zielona, a on zachwiał się na nogach niemal tracąc przytomność. Zaciskając z bólu zęby zdołał jedynie wysyczeć....
- Kurt... -
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1Sob Maj 25, 2013 9:09 am

Wydarzenia w gabinecie płynęły swoim tempem i raczej nikt z osób znajdujących się w środku, nie spodziewał się osób które zaraz miały się pojawić. Drzwi gabinetu otworzyły się, a broń którą cóż... Cable wyrwał swą mocą Berserkerowi, ostatecznie nie trafiła do niego, gdyż w połowie drogi do celu zmieniła swój kierunek - wędrując właśnie w kierunku owych drzwi. Strzebla trafiła do ręki jakiegoś stworzenia, które stanęło teraz w drzwiach, a nie przypominało żadnego z mieszkańców ziemi. Wysoki na dwa metry i dwadzieścia centymetrów samiec, stanął w drzwiach - prezentując obecnym własną posturę - wojownika, żołnierza który raczej nie był zadowolony z konieczności pojawienia się w tym miejscu. Ubrany wyłącznie w spodnie przypominające te które nosili ludzcy żołnierze - bojówki mundurowe, tylko bardziej zmodyfikowane - w innej kolorystyce podobnej do kamuflażu miejskiego, gdzie kolor szary zastąpiono srebrnym.
Nieznajomy, czarnofutry samiec podniósł powoli prawą łapę i zrobił krok do przodu, a następnie w ciszy wszedł do pomieszczenia, trzymając strzelbę za kolbę, mniej więcej po środku - z lufą opuszczoną ku ziemi. Masywny i długi ogon samca falował swobodnie za nim, kiedy ten przemieszczał się, a ostatecznie zatrzymał jakieś pół metra od drzwi, tak by móc objąć swym wzrokiem wszystkich tu obecnych.
-Zabij się, jeśli musisz. Kurt jednak musi przeżyć.
Rzucił spokojnym, niskim głosem - nie wkładając w swe słowa uczuć. Słowa, które czarnofutry skierował do Cable'a. Dopiero po tym jego wzrok padł na Azazzela - osobę która w tym miejscu rozdawała karty - szefa. Ślepia przybysza błysnęły na biało, a on sam odetchnął spokojnie. Nie spodziewał się, by ktokolwiek w tym pomieszczeniu spróbował podjąć tak głupie działanie, jak zaatakowanie go. To, że strzelba nie zadziała wiedział głównie Cable, reszta nie miała co do tego pewności. Odrodzony, miał przy pasie przypiętą klingę od miecza, nie takiego zwyczajnego - gdyż ostrze było energetyczne, wysuwane, niczym w sadze autorstwa LucasArt.
-Prymityw zdążył wyjaśnić Wam, że zaszło nieporozumienie. Zaufanie ze strony jego kompanów sprawiło, że znajdujemy się teraz tutaj. Profesor Xavier nie chce jednak problemów, więc uniknę wyjaśnień.
Rzucił, nie przechodząc jeszcze do pełnych wyjaśnień. Wzrok Daalkiina padł na dwójkę pracowników Azazela. W tym wypadku lepiej było rozwiązać sytuację dyplomatycznymi sposobami. Fakt, że Odrodzony wszedł do pomieszczenia sam, nie oznaczał - że był tu sam. Z resztą z logicznego punktu widzenia, jeden z nich powinien teraz opuścić pomieszczenie i ogłosił alarm, by sprawdzić czy nie ma tu kogoś jeszcze. Zostając obaj, ryzykują, że gdzieś czeka ktoś jeszcze. A to czy ten ktoś był w środku czy na zewnątrz - a może go w ogóle nie było - wiedział tylko czarnofutry, którego wzrok ponownie padł na Azazela.
-Ja chcę ich stąd zabrać, a Wy zapewne jesteście niezadowoleni z tego co urządziła ta dwójka... I ich znajoma. Pytam więc - jakie Wasze warunki?
Dokończył tym samym tonem co wcześniej. Postawa tego osobnika mówiła sama za siebie. Po za faktem, że nie był człowiekiem, to czytając z mimiki na jego pysku, można było stwierdzić, że albo był cholernie spokojny i przygotowany do takich sytuacji - albo był zbyt pewnym siebie samobójcą. Z drugiej strony jego siła mogła przekraczać możliwości wszystkich tu obecnych. W takich sytuacjach żadna ze stron nie wiedziała, co potrafił lub wiedział ten drugi. I to zawsze było najniebezpieczniejsze. Czarnofutry nie trzymał nawet gardy, jego ręce były opuszczone wzdłuż ciała, a jedynie w prawej dłoni trzymaj strzelbę Cable'a - niczym zwykłą teczkę, z lufą opuszczoną do dołu.

Spoiler:
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1Sob Maj 25, 2013 11:11 am

Nie opisała Domino, jak dojść do Kurta, gdyż sytuacja zmieniła się tak szybko i tak diametralnie, że nie miało to już sensu.
Tak, Emily siedziała cicho w Dominusie, jednak uważnie wyłapywała wszystko, co docierało do mikrofonów trójki. Musiało tam być dość ciekawie, niemniej jednak sygnał SOS, który wysłała X-menom albo do nich nie dotarł, albo mutanci po prostu go olali. Super ekipa...
Choć działo się sporo, w pewnym momencie sygnały z mikrofonów zaczęły zmieniać względem siebie miejsca i pojawiały się nowe głosy, to Emily i tak nic to wszystko nie mówiło, była kompletnie nie w temacie. Coś tam jej niby Nathaniel mówił, ale były to tak okrojone strzępki informacji...
Najbardziej program zainteresowała chyba broń Nathana. A konkretniej to, co mężczyzna o niej powiedział. Katastrofalne skutki dla otoczenia... Zdanie samo w sobie mogło mieć wiele sensów, ale dziewczynie przypomniało się, jak została powitana w terminalu. Coś tam było o koordynacji podróży w czasie. Czyżby rzeczywiście? To by się trzymało kupy, broń z przyszłości, gdyby została przebadana dzisiaj... skutki mogły być różne.
Przez chwilę korciło ją, żeby trochę poubliżać tym ciulom, co zgarnęli Cable'a o resztę, ale uznała, że to zły pomysł. Jeszcze wezą Dominusa za broń. Przez skasowaniem z dysku mogłaby się uchronić, ale jak rozwalą go na kawałki, to mogłoby być już gorzej.
Powrót do góry Go down
Sabretooth

Sabretooth


Liczba postów : 106
Data dołączenia : 11/02/2013

Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1Czw Maj 30, 2013 6:28 pm

Przysłuchując się rozmowie wszystkich tu zebranych, Victor miał odczucia podobne do tych, które były wymalowane na twarzy Berserkera. Jęczenie i bełkot ze strony Cable'a stawały się coraz bardziej irytujące.
Wtem znowu wydarzyło się jednocześnie parę rzeczy diametralnie zmieniających sytuację.
Azazel wyciągnął sztylet z zamiarem zadźgania Cable'a, Berserkerowi broń wyślizgnęła się z rąk i poleciała w kierunku Cable'a by w końcu trafić, ku zaskoczeniu Victora jak i chyba wszystkich zebranych, w ręce czegoś wielkiego i owłosionego.
Creed spodziewał się wszystkiego, tylko nie pojawienia się jeszcze kogoś...i to jeszcze w takiej postaci. Ponad dwumetrowe monstrum stało w wejściu do gabinetu i trzymało strzelbę, która dosłownie przed paroma sekundami była w posiadaniu Berserkera.
Żeby dopełnić parodii tej sytuacji, to wielkie dwunożne zwierzę mówiło ludzkim głosem, było ubrane w srebrne bojówki i przy pasie miało coś na wzór świetlnych mieczy z Gwiezdnych Wojen.
Victorowi przyszło na myśl, że temu osobnikowi brakuje tylko Pierścienia Władzy z pewnej książki, oraz magicznego ołówka z bajki, którą kiedyś oglądał na obcojęzycznej stacji telewizyjnej.
Przez szok wywołany tym widokiem, Dur powiedział, co miał do powiedzenia i nikt mu nie przerywał. W pewnym momencie jednak szok minął i bardzo szybko do umysłu Sabretootha dotarło, że ten gość właśnie wlazł od tak do siedziby Hellfire Club tuż po ataku tej trójki niedołęgów, a wszyscy są z przedszkola Xaviera. Na dodatek ów stwór zachowywał się, jakby zrobił im łaskę, że w ogóle z nimi rozmawia, co dodatkowo podziałało na nerwy mutantowi. Tak też niewiele myśląc, sięgnął do kabury ze starym, dobrym Coltem i wymierzył stworowi dokładnie między te jego piękne oczy.
- Pierwszy warunek jest taki, że złożysz tę broń ładnie na biurku przed Azazelem i przeprosisz grzecznie za wtargnięcie. - odbezpieczył pistolet - Drugim warunkiem będzie wysłuchanie i dostosowanie się do tego, co powie ci sam Azazel...a trzeci zaś... - uśmiechnął się zawadiacko - ...weźmiesz tą włochatą dupę w troki na tyle szybko, żebym nie zdążył ci łba odstrzelić. Pasuje?
Powrót do góry Go down
Berserker

Berserker


Liczba postów : 28
Data dołączenia : 21/02/2013

Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1Czw Maj 30, 2013 7:09 pm

kiedy broń wyfrunęła Berserkerowi z rąk ten zmrużył groźnie oczy. Oczywiście przez hełm nie było tego widać. Ale zbroja podsycała jego już i tak duży gniew. Miał zamiar komuś wpieprzyć i pokazać że Berserker nie nazywa się tak z przypadku. Wiedział jednak że bez pozwolenia nie może nic zrobić. Już się cieszył że będzie miał nową pukawkę, ale nie.. przyszło to owłosione coś i mu ją zabrało.
Nikt nie powinien kpić sobie tak z Cedrica, nawet jakiś pieprzony mutant. Ciekawe że był notabene jedynym człowiekiem w pomieszczeniu.
Gdy zobaczył że Wiktor wyjmuje swój pistolet to ten poszedł za jego przykładem . Wyciągnął swoja spluwę która tak jak ostatnio zwiększyła swoje rozmiary gdy tylko ciecz dotknęła jej.
Przydałyby mu się dwie spluwy, by mógł mieć na muszce obu tych gnojków, ale skoro Viktor miał jednego to on wziął drugiego. Bez kitu, zaraz pociągnie za ten spust i w głowie Cable'a pojawi się wielka dziura.
Czekał na szybką decyzję Azazela, lecz niedługo to pieprzy i zacznie strzelać jak opętany. Zbroja potęgowała jego chęć zniszczenia i nie wiedział ile wytrzyma jeszcze w takiej pozycji.
Powrót do góry Go down
Azazel

Azazel


Liczba postów : 49
Data dołączenia : 02/01/2013

Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1Czw Maj 30, 2013 7:32 pm

Azazel już miał teleportować się za Cable’a , aby poderżnąć mu gardło, gdy zobaczył, że ten robi coś wbrew temu, co przed chwilą powiedział. Ani trochę mu się nie podobał fakt, że chciał pochwycić broń, którą wspaniałomyślnie podarował swojemu nowemu wojownikowi. Gdy zobaczył, że kierunek lotu generatora plazmowego zmienił kurs i trafił w ręce kogoś zupełnie mu nieznanego, poczuł wzbierającą się w wściekłość, która sięgnęła zenitu. Nie miał zamiaru rozmawiać, wciąż tylko rozmawiał i słuchał biadolenia ze strony Nathaniela, a teraz ktoś zupełnie nieproszony wtargnął na jego posesję, zaczynając od nowa przerabiać, to co już naprawdę sprawiało, że zaczął czuć się jak w pieprzonym przedszkolu. Przybysz wyglądał jak mutant, wielki, biały mutant ubrany z szare bojówki. Nie wyglądał na kogoś, kto nie wie o czym mówi, jednak Azazela to nie interesowało. Nie teraz, kiedy był dość mocno rozjuszony i podminowany. Miał ochotę zabić, tak samo jak obaj jego towarzysze. Trudno, najwyżej pokaże zły przykład swojemu synowi, jednak to nie było teraz ważne. Zanim odpowiedział, teleportował się tuż za białowłosym Mutantem, chcąc przyłożyć mu sztylet do szyi, wcześniej unieruchamiając go. Korzystał z tego, iż Cable był osłabiony przez użycie swoich mocny, które widocznie źle na niego wpływały. Jego problem.
- Jak widać mam bardzo kiepski dzień – zaczął, po czym drugą, wolną dłonią chwycił za białe włosy Cable’a. – Bardzo, bardzo kiepski dzień. Wiesz co by mi go umiliło? – spytał, jednak nawet nie czekał na odpowiedź kogokolwiek. – Rozlew krwi. Mam ochotę widzieć, jak krew płynie po ścianach, podłodze. Mam ochotę wyjąć z jakiegoś ciała organy, powoli, zaczynając od rozcięcia brzucha, podczas gdy ofiara będzie jeszcze żyła. Mam ochotę widzieć grymas bólu na twarzy osoby krzywdzonej, której życie właśnie przebiega przed oczami. Mam ochotę usłyszeć jej spazmatyczny krzyk – mruknął, a jego głos był niesamowicie spokojny, jakby opowiadał jakąś bajkę na dobranoc dziecku. – A wiesz dlaczego? Bo tacy jak Wy rozwalili mi moje przyjęcie, przywołali tym gliny i wtargnęli do gabinetu, który nawiasem mówiąc… jest TAJNY – drobna zmarszczka pojawiła się na czole demona, która jako pierwsza zdradziła, że Azazel wręcz silił się na spokojny ton głosu i postawę dżentelmena. – Dlaczego mam puścić więc żywo osobę, która jako pierwsza wrzuciła przez okno granaty i wyważyła drzwi… oh, tłumacząc to „Bo zaatakowałem jego towarzysza, Kurta”. Czyżby Nathaniel pochodził z innej czasoprzestrzeni i wyprzedzał fakty? Ciekawe, może nam o tym opowiesz? – spytał kpiąco i nie czekając na słowa innych, pociągnął mocno Nathaniela za włosy, odchylając jego głowę do tyłu, aby obnażyć nagą szyję, którą miał zamiar zaraz poderżnąć.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1Pon Cze 03, 2013 7:30 am

//Wedle wcześniejszych ustaleń, odpiszę po za kolejką.

Daalkiin nie wydał się specjalnie wzruszony, zarówno żądaniami ze strony Sabretootha, jak i słowami Azazela. Być może spotykał się z czymś takim na co dzień, a być może był po prostu bardzo odporny psychicznie. Niemniej jednak te kilka sekund kiedy przemawiali, wystarczyło by samemu ocenić sytuację, jak i rozmówić się z własnym przełożonym który "trzymał rękę na pulsie". W tym wszystkim najbardziej szkoda było faktu, że żadne groźby nie działały na Daalkiina. Zwłaszcza w momencie w którym udowadniało mu się, iż to on teraz jest panem sytuacji, bo otoczenie zdążyło stracić nerwy - a on nadal myślał trzeźwo, nie ignorując zagrożeń - zwłaszcza tych nieznanych. Osoby obecne w tym gabinecie powinny były o tym pamiętać, jednak wyraźnie w tym momencie ich pamięć się "ulotniła".
Czarnofutry zamierzał to wykorzystać. Wpierw, nawiązał kontakt telepatyczny ze znajdującym się w pomieszczeniu Kurtem.
Z kim Wy się w ogóle zadajecie? Wymyślaj jak wyjaśnicie Storm zaistniałą sytuację. Zaczął, po prostu kupując sobie na szybko "zaufanie" Kurta, czyli zdradzając, że i on zna Storm - choć bardziej na zasadzie "wiem jak wygląda". Jednak tego oczywiście nie zdradzał, a efekt byłby z resztą ten sam. Liczył się cel dla którego się tu teraz znajdował. Rozbroję ich, a Ty nas stąd zabierzesz, krok po kroku. Wyjaśnił. Po tych słowach w umyśle młodego mutanta pojawiły się dwa obrazy. Pierwszy pokazywał dokładnie gdzie znajdowała się Domino - w sypialni dla gości - odwzorowując to miejsce idealnie i po prostu pozwalając niebieskiemu się tam teleportować. Drugi obraz ukazywał wnętrze jakiegoś pojazdu - jakby transportowca, trochę podobnego do pojazdu X-Menów. Co ciekawe - maszyna miała znajdować się dokładnie nad budynkiem w którym się znajdowali - ukryta pod osłoną kamuflażu. I na tym się zakończyło...
Odrodzony podniósł swój wzrok na ochroniarzy Azazela, a następnie powoli uniósł ręce do góry - przed siebie, ukazując strzelbę Cable'a. Okej, to wyglądało tak, jakby chciał ją rzeczywiście odłożyć. Głupotą jednak było pozwolenie komuś takiemu jak Daalkiin - na próbę odłożenia czegokolwiek, gdyż on kontrolował swą moc własnymi gestami i nie tylko. To mu jednak wystarczyło. Lewą ręką szarpnął ku sobie, jakby pokazując "chodź tutaj" - a z bronią Sabretootha i Berserkera stało się to samo co przed chwilą ze strzelbą Cable'a. Potężna, nieznana siła spróbowała wyrwać im z zaskoczenia - broń z dłoni. Efekt tego mógł być dwojaki. W pierwszym - mogli puścić swoje uzbrojenie i pozwolić by rozbiło się ono o ścianę za Odrodzonym. W drugim - mogli spróbować je przytrzymać. Tylko wtedy ta siła pociągnęłaby ich razem z bronią którą trzymali - i cisnęła z wielką prędkością nimi o tę samą ścianę.
Czarnofutry nie zamierzał czekać aż Azazel uczyni cokolwiek by przeszkadzać. Wyrwanie mu noża z ręki z tej pozycji - graniczyło niemalże z cudem, więc w tym wypadku należało po prostu rzucić całą osobą tego czerwonego mutanta. Gestem lewej dłoni skupił swą moc dookoła ciała szefa Hellfire Club, a następnie po prostu zrobił z nim to samo - co z bronią jego ochroniarzy - ciskając osobnikiem o ścianę znajdującą się za nim (Daalkiinem). Nie było to zbyt miłe traktowanie i zapewne sprawi kłopoty, jednak gorzej już być nie mogło. Alternatywą był po prostu fakt, że pancernik znajdujący się na orbicie straci z jakiegoś powodu cierpliwość lub za stosowne uzna zrównanie tego budynku z ziemią. Było kilka faktów, mogących doprowadzić do tych wydarzeń...
Kiedy pojawiła się ta mała chwila, umożliwiająca ucieczkę, Daalkiin wykorzystał kolejną ze swych mocy - podnosząc o trzysta procent własną szybkość - niemalże niezauważalnie przebiegając odległość między sobą, a Kurtem i Cable'm, łapiąc niebieskofutrego mutanta za ramię i... czekając. Teraz wszystko spoczywało na barkach Kurta. Wpierw teleportacja z nim i Cable'm do Domino, a potem z całą trójką na pokład transportowca. Pytanie - czy da radę zabrać aż trzy osoby jednocześnie? Nie miał wyboru.
Powrót do góry Go down
Berserker

Berserker


Liczba postów : 28
Data dołączenia : 21/02/2013

Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1Pon Cze 03, 2013 9:06 am

Berserker trzymał swoją broń mocno. Już wcześniej jedna została mu wyszarpnięta jakąś mocą telekinezy. Tym razem nie miał zamiaru na to pozwolić. Uważnie obserwował obu nieproszonych gości, a krew się w nim buzowała. Miał dość tego wszystkiego, pewnie zaraz go rozboli głowa od tej ciągłej paplaniny, a palec bardzo chciał nacisnąć za spust.
Nie znał mocy tego mutanta, pierwszy raz go na oczy widział. Nie miał zamiaru go jednak lekceważyć. Naprawdę uważał że przydałaby mu się wyrzutnia rakiet lub coś o większym kalibrze niż zmutowany pistolet. Oczywiście dzięki magii jego pistolet wystrzeliwał największe i najszybsze pociski jakie istnieją do pistoletu.
Tutaj uważał jedynak że przydałby mu się cały pancerz jak ma Stark lub chociaż cały zestaw broni.
Nagle poczuł szarpnięcie, zupełnie takie samo jak przy wyrwaniu strzelby. Zacisnął teraz mocniej rękę na swej broni i ani myślał jej puścić. Chciał wystrzelić ale pistolet pociągnął go za sobą i wbił się razem z nim w ścianę przebijając się razem z nią.
- k***a!!! - ryknął spod gruzów jakie zostały po ścianie.
Miał już tego dosyć. Szybkim ruchem wygramolił się spod kawałków ściany i jeśli jego przeciwnicy byli jeszcze w pokoju to zaczął strzelać do nich pocisk za pociskiem
Powrót do góry Go down
Nightcrawler

Nightcrawler


Liczba postów : 107
Data dołączenia : 02/12/2012

Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1Pon Cze 03, 2013 2:50 pm

Stwierdzić, że Kurt był zaskoczony nagłym pojawieniem się jeszcze kogoś, byłoby dużym niedopowiedzeniem. Ich sytuacja rysowała się fatalnie, zanim czarnofutry nieznajomy przekroczył próg gabinetu – Nightcrawler oczywiście miał możliwość ucieczki, ale przez myśl mu nawet nie przeszło, by kogokolwiek zostawić. Nie miał żadnych wątpliwości, iż jego zniknięcie równałoby się z wyrokiem śmierci dla Cable'a, który jeszcze nie leżał na podłodze w kałuży własnej krwi chyba tylko dlatego, że Azazela naszła ochota mówić, zamiast od razu poderżnąć mu gardło. To, albo Nathaniel miał wybitnie efektywnego i pracowitego anioła stróża.
Chłopak drgnął lekko, słysząc telepatyczny przekaz Daalkiina – stało się tak tylko dlatego, iż się go nie spodziewał. W innych wypadkach w żaden sposób nie dawał otoczeniu odczuć, że coś działo się pozazmysłowo. Więc istota podobna do poznanego wcześniej w ogrodzie Storm jaszczura również znała białowłosą kobietę... Nie był to moment na zastanawianie się „skąd, kiedy, po co i dlaczego”, więc młody Wagner po prostu przyjął tę informację do wiadomości do ewentualnego zweryfikowania później. Plan, jaki został mu przedstawiony, przyjął niemal z ulgą – niemal, bo wciąż pozostawał napięty jak struna, gotowy by w każdej chwili zareagować na zmianę sytuacji. Dwa miejsca, trójka pasażerów. Nie był to bagaż przekraczający jego siły – sam Kurt nie miał pewności co do górnej granicy swoich mocy, ale zdążył przetestować ile i jak daleko mógł naraz przenieść, żeby nie paść z wycieńczenia.
Dalsze wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Być może używając telekinezy (równie dobrze mogło to być zupełnie co innego, poznał już zbyt wiele dziwnych mocy u mutantów, by wiedzieć, że nie zawsze były one tym, na co wyglądały w pierwszej chwili) Daalkiin chwilowo unieszkodliwił Sabretootha oraz Berserkera, równocześnie odpychając Azazela od Cable'a. Nightcrawler tylko na to czekał – gdy czarnofutry znalazł się obok łapiąc go za ramię, w mgnieniu oka oplótł końcem ogona rękę Nathaniela, by zaoszczędzić sobie kłopotu z doskakiwaniem na odpowiednią odległość, po czym zabrał ich z gabinetu, pozostawiając za sobą tylko obłoczek czerwonego dymu. Tuż przed samym zniknięciem odruchowo zerknął jeszcze w stronę ojca.

[z/t z Durem i Cablem]
Powrót do góry Go down
Azazel

Azazel


Liczba postów : 49
Data dołączenia : 02/01/2013

Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1Wto Cze 18, 2013 10:24 pm

Azazel zmarszczył brwi, gdy w końcu dotarło do niego co się właściwie stało. Nie ukrywał, że wszystko wywarło na nim niesamowite uczucie wściekłości, która wręcz rozsadzała jego ciało. Chwilę to potrwało, aż zaczął trzeźwo myśleć, a adrenalina zaczęła opadać. Wiedział tylko, że spotkanie z jego synem nie będzie tym ostatnim, albowiem podłożył mu pluskwę, która doskonale pokaże mu jego aktualne położenie, a on będzie mógł dokonać zemsty doskonałej na jego towarzyszach. Jednak jeszcze nie teraz. Musiał dać sobie upust emocjom, a jedynym dobrym rozwiązaniem było upicie się. Spojrzał spode łba na swoich współtowarzyszy i wzruszył ramionami. 
- Napijmy się zanim policja zacznie zawracać mi głowę - to mówiąc, podszedł do barku i podał im dwa kieliszki napełnione bezbarwną cieczą. Wódka - tak na dobry koniec dnia. 

[z/t dla wszystkich]
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Gabinet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet   Gabinet - Page 3 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Gabinet
Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3
 Similar topics
-
» Gabinet
» Gabinet
» Gabinet Roberto
» Gabinet Roberto
» Gabinet Emmy

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork :: Siedziba Hellfire Club-
Skocz do: