|
| Korytarze | |
|
+5Havok Rogue Jean Grey Wolfsbane Cyclops 9 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Korytarze Nie Maj 05, 2013 12:04 pm | |
| First topic message reminder :
Cała sieć korytarzy ciągnie się na wielu piętrach podziemnej bazy - lecz oczywiście nie w każde miejsce można sobie tak po prostu dotrzeć, jako że wiele lokacji jest pilnie strzeżonych przez uzbrojonych po zęby i świetnie przeszkolonych żołnierzy. Klatek schodowych jest tutaj niewiele; zdecydowanie dominują windy, w dodatku niektóre z nich nie posiadają żadnych paneli kontrolnych - więc zapewne sterowane są w jakiś nietypowy sposób. Same korytarze są stosunkowo puste, głównie biało-szare i prezentują się całkiem nowocześnie. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Korytarze Pią Lip 26, 2013 7:53 pm | |
| Podjęta przez Rahne próba ponownego zaatakowania bestii okazała się być bardzo złym pomysłem. Rozmazana smuga, którą stanowiło w tej chwili ciało potwora, posiadała wystarczający pęd, aby po prostu odbić od siebie wilczycę; nie musiała nawet umyślnie reagować czy zmieniać swojej trasy. Wolfsbane poleciała prosto na Cyclopsa, który - chcąc, nie chcąc - przynajmniej zamortyzował jej lądowanie. Ostatecznie Marvel Girl zmuszona była pochwycić stwora telekinetycznie, co zresztą nie poszło gładko - gdyż przeciwnik poruszał się na tyle szybko, iż jego droga hamowania umieściła go niebezpiecznie blisko samej telepatki. Mniej więcej w tym momencie w polu widzenia X-men znalazł się także i Havok, któremu jedna z kul dosłownie świsnęła koło ucha. Szczęśliwie Rogue i Iceman byli już w tym czasie bezpieczni za Colossusem, zaś pozostali znajdowali się zbyt blisko wrogiego "zwierzątka", aby strażnicy mieli ryzykować ostrzał. Skoro zaś już znowu mowa o niezwykłym stworzeniu, to Jean nie udało się z nim w żaden sposób porozumieć. Kobieta mogła wyczuć, iż bestia nie jest wcale głupia, lecz jej umysł zdawał się być zablokowany - dokładnie tak, jak miało to miejsce w przypadku ludzkich żołnierzy w bazie. Fakt ten z pewnością dawał do myślenia; po co bowiem martwić się o zabezpieczenie psychiki potwora - pełniącego najwyraźniej rolę psa stróżującego? Zmutowany wilk nie miał zresztą zamiaru czekać spokojnie na dalsze posunięcia X-men. Wykorzystał okazję, gdy Marvel Girl telekinetycznie wyrywała broń strażnikom - i wydostał się z jej uchwytu... Poniekąd, bo w praktyce znów rozmazał się w miejscu, wibrując z taką prędkością, że dosłownie pomknął nad ramieniem kobiety ku jej towarzyszom - a konkretnie ku Havokowi, celując mniej więcej w jego brzuch. Jean mogłaby spróbować go zatrzymać, lecz w takim wypadku zmuszona by była porzucić pistolety lub ewentualnie cisnąć nimi ku członkom swojej drużyny.
|
| | | Cyclops
Liczba postów : 153 Data dołączenia : 25/02/2013
| Temat: Re: Korytarze Nie Lip 28, 2013 10:08 pm | |
| Kiedy na Cyclopsa wpadła Rahne, uderzenie było na tyle silna, by przewrócić mężczyznę. Nie znajdował się on jednak długo na ziemi, gdyż po krótkiej chwili już wstał i wrócił do poprzedniej pozycji. Upewnił się, że reszta drużyny jest cała i zdrowa, po czym z delikatnym uśmiechem spojrzał na Jean, której udało się zatrzymać wilkopodobnego potwora. Wtedy też, Scott ujrzał znajomą twarz. Przez pewien czas po raz kolejny zastanawiał się czy ta osoba jest prawdziwa, lecz tym razem po prostu to czuł. Bo tą osobą był jego brat, i Summers po prostu to wiedział. Przywitał go szerokim i radosnym uśmiechem, nie mówiąc nic, tylko się w niego wpatrując. Zrobił kilka kroków w tył, zbliżając się do Colossusa i reszty, wiedząc, że z przodu tylko naraża się na większe szkody. Chociaż walka była chyba jednak nieunikniona. Kiedy broń strażników znalazła się już w rękach X-men, Cyclops wydał krótki rozkaz: -Nikogo nie zabijajcie! Strzelać tylko w ostateczności! ...Czyli teraz. Tak, można to nazwać "ostatecznością". Potwór zaatakował Havoka. Tak więc, Scott nie czekał dłużej i pociągnął za spust nowo uzyskanej broni, by strzelić do wilka i uratować swojego brata. Miał nadzieję, że się uda. |
| | | Havok
Liczba postów : 17 Data dołączenia : 19/05/2013
| Temat: Re: Korytarze Sro Lip 31, 2013 9:40 pm | |
| Pozwolę sobie się wepchnąć przed kolejkę, bo od tego co zrobię zależy dalsza akcja.
Ten moment Havok pamięta w zwolnionym tempie. Widząc jak pistolety wyślizgują się z rąk strażników, Alex wyciągnął rękę w kierunku tego, który zmierzał w jego kierunku. Widział jak pistolet obraca się rękojeścią w jego stronę, by mógł go właściwie złapać. Wtedy usłyszał też rozkaz brata. Zawsze lubił mu utrzeć nosa, i obrócił głowę w jego kierunku by puścić jakiś zgryźliwy komentarz. I to go uratowało przed zmieceniem z ziemi. Gdy spojrzał się w tym kierunku zobaczył jak jakieś monstrum, na które wcześniej nie zwrócił uwagi kuli się i wyskakuje w jego kierunku. W ułamku sekundy przez jego głowę przebiegło wiele myśli. Zaraz zginę. Użyj mocy! Nie masz mocy! Reaguj! Zrób coś! Walcz! W następnym ułamku sekundy zobaczył wiele obrazów. Z filmów. Z walk których był świadkiem, bądź w nich uczestniczył. Z treningów z Wolverinem. Niepewność zastąpiła chłodna determinacja. Summers obrócił się twarzą z powrotem do nadlatującego pistoletu i wybił się z ziemi w kierunku broni wyciągając ramię by ją złapać. Nie wpadło mu na szczęście do głowy by spróbować zrobić ewolucję rodem z filmów z Jetem Li, by w powietrzu się obrócić ze złapaną bronią i wystrzelić w potwora. Nie, Havok miał zamiar chwycić broń, wylądować na ziemi i od razu przeturlać się na plecy by móc wystrzelić w monstrum z nowo zdobytej broni. |
| | | Wolfsbane
Liczba postów : 154 Data dołączenia : 09/04/2013
| Temat: Re: Korytarze Czw Sie 01, 2013 8:02 pm | |
| Uderzenie w Cyclopa bardzo zamroczyło Wolfsbane. Jednak był to zły pomysł ponownie, atakować tą bestie. Myślała przez moment. Szybko jednak się otrząsnęła i wstała. Złapała broń z powietrza. Rahne zastanawiała się co zrobić. Summers kazał strzelać w ostateczność. W sumie to chyba teraz była ta pora. Albo oni, albo my - zaświtało jej. Przymierzała się, ale nie wiedziała do kogo najlepiej. Spróbowała do tego wilko-podobnego stwora. Jednakże trudno było jej nacisnąć spust broni, bo była w wilczej postaci. Wystrzeliła pocisk celując w głowę jego. Wilczyca miała nadzieję, że jakoś jej to wyjdzie i jej grupa też się dołączy, bo ten mutant był najgorszy zdaniem Rahne.
|
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Korytarze Wto Sie 27, 2013 2:22 pm | |
| Widzę, że nie ma sensu czekać na pozostałe osoby; może w następnej kolejce wyjdzie inaczej, ale póki co - czas na mg.
***
Jean przemanewrowała broń ku swoim towarzyszom, którzy czym prędzej ją pochwycili - oczywiście jedni wcześniej, drudzy później, jako że znajdowali się w różnych odległościach od strażników, lecz była to już kwestia sekund - albo i wręcz ich ułamków. Tym samym szala zwycięstwa w końcu zaczęła przechylać się na korzyść X-men... Przynajmniej w tej chwili, gdyż w każdym momencie nadciągnąć mogły kolejne fale przeciwników. Część z tych już obecnych na miejscu wyraźnie straciła chęć do walki z uzbrojonymi teraz mutantami - lecz jednak nie wycofywali się, zamiast tego sięgając po zapasowe pistolety. Jeden z mężczyzn wyjął komunikator i mówił coś szybko po rosyjsku; najprawdopodobniej instruował nadciągające posiłki. Póki co jednak większy problem stanowiła bestia, która atakowała Havoka. Pierwszy wymierzony w nią strzał - Cyclopsa - odbił się od wciąż jeszcze mocno wibrującej powierzchni ciała stwora i rykoszetem powędrował w stronę skupionych za Colossusem mutantów; na szczęście dla metalowej skóry Piotra nie stanowił żadnego zagrożenia. Drugi pocisk - ten od Wolfsbane - okazał się być jeszcze bardziej pechowy, gdyż w ogóle minął potwora i popędził dalej, ocierając się o żebra Alexa; na szczęście nie wyrządził mu przy tym większej krzywdy. Dopiero sam zainteresowany zdołał coś osiągnąć; szybka reakcja pozwoliła mu w pierwszej chwili uniknąć zderzenia ze zmutowanym wilkiem i pochwycić broń. W tym czasie bestia zmuszona była zawrócić, aby móc ponownie go zaatakować - i w tym celu "zmniejszyła obroty", może nie stając się przy tym zupełnie widoczna, ale z pewnością poruszając się przez moment o wiele wolniej. Właśnie wtedy padł ostatni skierowany ku niej strzał - i tym razem nie został on odbity. Postać potwora była na tyle zamazana, że trudno orzec jakie obrażenia odniosła od pocisku, lecz zdecydowanie została trafiona - jeśli sugerować się odgłosem, który natychmiast z siebie wydała... Coś na pograniczu wycia i skomlenia. Najwyraźniej zrezygnowała z uderzania w Havoka; wylądowała bowiem tuż przed strażnikami, warcząc i wibrując. Czyżby strzegąc grupy? W całym tym zamieszaniu nikt raczej nie zwrócił uwagi na to, że "dodatkowa Jean", której obraz emitował być-może-przyjaźnie-nastawiony iluzjonista, gdzieś zniknęła. Właściwie to wręcz rozpłynęła się w powietrzu... Kiedy? Ciężko byłoby to ocenić. Grunt jednak, że w tym momencie - bez jakiegokolwiek ostrzeżenia - ściany, sufit i przede wszystkim podłoga pomiędzy obiema grupami zaczęły dosłownie falować. Nie tak, jak miałoby to miejsce w przypadku płynu - nie; widać było ruch i wyginanie poszczególnych płyt, których akrobacje sprawiły, że zebrani zachwiali się i zmuszeni byli się cofnąć... Szczęśliwie, gdyż zaraz potem powierzchnie ze wszystkich stron ściągnęły się razem, szczelnie i dokładnie blokując przejście.
|
| | | Cyclops
Liczba postów : 153 Data dołączenia : 25/02/2013
| Temat: Re: Korytarze Wto Wrz 03, 2013 6:25 pm | |
| W sumie, Scott mógł się spodziewać, że jego strzał nie zrobi wielkiego wrażenia na potworze. Zwykle tak jest. Gdyby zmutowane wilki można by było uszkodzić jedną kulą, byłoby to zbyt proste. Ale nie dość, że nic się przeciwnikowi nie stało, to jeszcze pocisk odbił się i poszybował w kierunku Colossusa. Na szczęście jego moc była teraz aktywna, więc nic się nie stało. Cyclops spojrzał na niego przepraszająco, po czym wrócił wzrokiem do wilkopodobnego kolegi i strażników kawałek dalej. Zdążyli oni już wyciągnąć pistolety, a Summers cały czas celował w nich z karabinu, zerkając tylko co chwilę na poczynania swych towarzyszy. Niestety, atak Wolfsbane również był nieskuteczny, a kula otarła się o Havoka. Oczywiście, jako dowódca i troskliwy brat, Scott nie mógł tego zignorować. Zrobił kilka kroków w stronę Alexa. -Wszystko w porządku? - zapytał, choć widział po jego reakcji, że to raczej nic wielkiego. Zaraz po tym pytaniu, młodszy Summers strzelił do wilka i tym razem udało się go unieszkodliwić... a przynajmniej sprawić, by na razie zrezygnował z próby ataku i wylądował zaraz przed strażnikami. Chwilę potem podłoga, ściany i sufit zaczęły się trząść i falować, co spowodowało, że Cyclops wykonał cztery kroki w tył. Już po kilku sekundach, falujące przed chwilą powierzchnie, utworzyły ścianę między X-men, a przeciwnikami. Dowódca drużyny uśmiechnął się do Jean, gdyż był przekonany, że to jej robota. W takim razie, postąpiła słusznie. Mogą teraz kontynuować swoją ucieczkę. -Ruszajmy! - rozkazał, po czym odwrócił się i ruszył w głąb korytarza. |
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Korytarze Sob Wrz 07, 2013 10:40 pm | |
| Dziewczyna przyglądała się temu całemu przedstawieniu zza pleców Colossusa, nie będąc pewną co robić. Z mocami czy bez na wiele się raczej nie zda, zwłaszcza patrząc na to, iż część jej towarzyszy również była ich pozbawiona. Cała sytuacja nie wyglądała dobrze... chociaż, nie. Wyglądała fatalnie, to chyba najtrafniejsze słowo. Grupka mutantów pozbawiona swych zdolności, stawiająca czoła małej armii ze zmutowanym zwierzęciem na czele. Była wdzięczna Piotrowi za bycie żywą tarczą, jednak chyba nigdy wcześniej nie czuła się aż tak... bezużyteczna? Niepotrzebna? Ciężko jej było nazwać to co właśnie działo się w jej głowie. Wszystko działo się nad wyraz szybko... cała ta sytuacja. Spojrzała na swą dłoń ukrytą w rękawiczce, by po chwili zgiąć ją w pięść. Zmarszczyła lekko brwi, próbując znaleźć w otoczeniu coś, co mogłoby w jakikolwiek im pomóc. Jej. Nie zginąć. I właśnie w tej chwili dostrzegła coś - albo raczej brak tego czegoś. Iluzja, klon, jak zwał tak zwał, Jean Gray zniknął. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się co dokładniej stało się z drugą rudowłosą. Uciekła czy po prostu wyparowała? A jeżeli uciekła - to dokąd? Poprzednie przypuszczenia Rogue co do celu jej pojawienia okazały się mylne. Nie skłóciła X-men'ów, ani w żaden sposób nie ingerowała w to co się tutaj działo. Więc dlaczego się tutaj znajdowała pomimo oryginału, czemu nikt nie zareagował na jej obecność... i co ważniejsze, co się z nią działo teraz. Anna miała co do tego złe przeczucia. Nie miała pojęcia co zaszło tutaj wcześniej, jednak brak drugiej Phoenix ją zaniepokoił. Nie miała wiele czasu na rozmyślania, gdy w jej dłonie wpadła broń napastników. W przeciwieństwie do towarzyszy nie miała zamiaru atakować wilka - oni już zdążyli pokazać jak bezsensowną czynnością to było. Postanowiła "osłaniać tyły", co bardzo jej ułatwiała obecność Piotra, za którym mogła się skryć w razie potrzeby. I choć cała ta sytuacja wyjątkowo działała jej na nerwy, opanowała się na tyle by rozsądnie wybierać cele, oraz momenty odpowiednie do strzału. Zwłaszcza, iż ostatecznością nazwałaby właśnie ten moment. Każdy niepokojący ją ruch żołnierza kończył się jedną kulką w nogę. Tak aby jedynie ich zranić, by w razie potrzeby nie mogli wdać się w pościg za nimi. Żałowała, iż Iceman stracił swe moce - najprawdopodobniej - bo gdyby chociaż na chwilę udałoby jej się przejąć jego moce mogłaby utworzyć ścianę lodową, która być może kupiłaby im kilka chwil. Poczuła jak ziemia zadrżała nagle pod jej stopami, wytrącając ją z równowagi. Zachwiała się niepewnie, odrzucając broń na bok, by nie przeciążyła jej w złą stronę i nie spowodowała upadku. Ostatnim co jej było teraz potrzebne to tracenie cennych sekund na podnoszenie się. Gdy tylko złapała upragnioną równowagę, oddaliła się kilka kroków w tył, przyglądając się całemu przedstawieniu. Interesowało ją źródło tego zdarzenia. Spojrzała w stronę Jean, jednak jej odczucia co do udziału mutantki w tym "wyburzaniu", były dość mieszane. Jasne, może i była do tego zdolna, jednak Ruda nie bardzo w to wierzyła. Widząc znaczący uśmiech Scotta, w stronę Phoenix lekko wywróciła oczami, zaraz na nowo skupiając się na wielkiej ruinie. Jeżeli nie mutantka to kto mógł to zrobić? I dlaczego...? By ochronić ich, czy tamtych drugich? Zważając na ich włochatego ochroniarza, nieszczególnie potrzebna im była ingerencja z "zewnątrz". Po raz kolejny nie dano jej zbyt wiele czasu do rozmyślań nad tym, gdyż ich przywódca zarządził odwrót i ucieczkę. Nie miała zamiaru tego podważać, z pewnością nie w tej chwili bo i co innego im zostało? Oczekiwanie aż tamci do nich jakoś dotrą? Szczyt głupoty. Rzuciła się biegiem za Summersem, by zaraz się z nim zrównać. - Wiesz w ogóle dokąd biegniemy? Mamy jakiś plan... czy cokolwiek? - Zerknęła na jego profil, bardziej skupiając się jednak na drodze, by przypadkiem nie ominąć jakiegoś zakrętu i nie zaliczyć romantycznego i jakże bliskiego spotkania ze ścianą. Spojrzała za siebie, sprawdzając czy reszta grupy podąża za nimi. W tym momencie pojawia się pytanie - dokąd zmierzają i czy którekolwiek z nich ma pojęcie gdzie może być wyjście... Bo bieganie w kółko jak banda kretynów, również wydawało się bezsensowne i dość ryzykowne. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Korytarze Pon Wrz 09, 2013 10:16 pm | |
| Zgodnie z poleceniem Cyclopsa cała drużyna biegiem skierowała się wgłąb korytarza. Wolfsbane wciąż przebywała w swej wilczej formie, zaś Colossus - w metalowej. Rosjanin dla zaoszczędzenia czasu wziął Icemana na ręce; w ten sposób nikt nie opóźniał grupy, a dla Piotra tak czy siak nie stanowiło to żadnego wysiłku. Marvel Girl unosiła się w powietrzu, praktycznie szybując nad pozostałymi. To właśnie ona zareagowała na pytanie Rogue: -Znam drogę do pomieszczenia, z którego moglibyśmy skontaktować się z Instytutem... Oraz do wyjścia, ale podejrzewam, że na zewnątrz i tak czekać na nas będą kolejni strażnicy, poza tym niekoniecznie znajdziemy pojazd, który będziemy w stanie uruchomić- oznajmiła, wyprzedzając drużynę i zatrzymując się na środku krzyżówki dwóch korytarzy. Jej spojrzenie powędrowało najpierw w lewo, a potem w prawo, jak gdyby upewniała się, że nikt ich czasem z tych stron nie zaskoczy. -No i nie zostawimy tu przecież Profesora i reszty- tym razem to chwilowo odstawiony na podłogę i podpierający się lekko dla równowagi na ramieniu Colossusa Iceman zabrał głos. Sądząc z tonu jego wypowiedzi był najzupełniej pewien, że nikt nawet nie wziąłby takiej opcji pod uwagę - i że wszyscy go pod tym względem poprą. Najwyraźniej zgodnie z jego przewidywaniami, Piotr w milczeniu kiwnął głową, podczas gdy Jean znów się odezwała: -Przywódca tej grupy chce odtworzyć tutaj Cerebro, ale nie wiem jak zaawansowane są w tej chwili prace. Wygląda na to, że będzie chciał przy jego pomocy zaatakować zwykłych ludzi...- nie musiała dodawać, że do tego potrzebny będzie telepata i to wcale nie taki pierwszy z brzegu.
|
| | | Cyclops
Liczba postów : 153 Data dołączenia : 25/02/2013
| Temat: Re: Korytarze Czw Wrz 12, 2013 7:27 pm | |
| Wszyscy ruszyli w stronę wskazywaną przez Jean, bo tylko ona znała drogę. Najpierw musieli skontaktować się z instytutem, a później - przy jego pomocy - rozpocząć akcję ratunkową dla reszty X-men. Taki był plan, ale znając życie nie pójdzie im łatwo. Na swojej drodze napotkają setki przeszkód i takie tam... w każdym bądź razie, będzie się trzeba pewnie trochę wysilić, zanim stąd wyjdą razem z Profesorem i swoimi przyjaciółmi. Marvel Girl wyręczyła Scotta w odpowiedzi na pytanie Rogue, więc teraz już wszyscy znali aktualny cel. Zatrzymał się, kiedy zrobiła to Grey. Wtedy też głos zabrał Iceman, z którym oczywiście Cyclops się zgadzał. -Więc musimy skontaktować się z instytutem, poczekać na ich pomoc i uratować resztę, tak? - podsumował dowódca, spoglądając na wszystkich członków drużyny. Po chwili, Jean przedstawiła plan ich przeciwników. Nie brzmiało to dobrze. Chcą odtworzyć Cerebro... jeśli im się uda, będzie źle. Bardzo źle. Fatalnie wręcz. Najprawdopodobniej do tego właśnie potrzebny im profesor, bo bez silnego telepaty nie użyją takiej maszyny. W takim razie, mutanci będą musieli im w tym przeszkodzić. Ale najpierw chyba trzeba będzie wezwać pomoc. -Gdzie teraz? -zapytał zniecierpliwiony już Cyclops, spoglądając to w jedną, to w drugą stronę. |
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Korytarze Nie Wrz 22, 2013 8:54 pm | |
| Gdy tylko usłyszała głos Jean gdzieś nad nimi uniosła nieznacznie wzrok, by mieć w polu widzenia choć część kobiety. Jeżeli miała być szczera niezbyt spodobały jej się wypowiedzi towarzyszy. Stanęła dość gwałtownie, nie zawracając sobie głowy tym, czy ktoś biegnący za nią, wpadnie na jej ciało. Zmierzyła wzrokiem po kolei Jean, Cyclopsa i Icemana. Co prawda również nie chciała zostawiać tutaj profesora, ale, nie oszukujmy się, co oni mogli zrobić w tym momencie. Nie znali otoczenia, ani dokładniej sytuacji. Fakt, niezbyt rozsądnym było tu zostawianie profesora, zwłaszcza gdy Jean pokrótce nakreśliła im aktualny stan rzeczy. Odtworzenie Cerebro... fatalny scenariusz, ale nie oszukujmy się. W tym momencie wiele nie zdziałają. Równie dobrze mogliby teraz wybiec na całą armię kosmitów, z piankowymi mieczami w rękach. Zmarszczyła brwi, wodząc wzrokiem po towarzyszach. Przez dłuższą chwilę milczała, niemalże się nie poruszając. Spojrzała w końcu na Summersa z pewnym dystansem i poniekąd kpiną? Niedowierzaniem? Sama nie była pewna jakie uczucia teraz nią owładnęły. Z pewnością nie mogła ich nazwać pozytywnymi. W końcu położyła dłonie na biodrach, zabierając głos. - I co dalej? Mamy czekać, aż Instytut się łaskawie nami zainteresuje i grzecznie tutaj czekać? Część z nas nie ma mocy, a po budynku lata może i cała armia facetów z wielkimi giwerami. Powodzenia w niedaniu się zabić. - Podczas tej wypowiedzi nieznacznie gestykulowała rękami, by ostatecznie założyć je na krzyż, na piersi i wbić z lekka zirytowane spojrzenie w pozostałych X-men. Może ich plan byłby całkiem niezły, gdyby nie pewne luki. Jak już wspomniała, część z nich jest pozbawiona mocy, w budynku znajduje się bliżej nieokreślona liczba żołnierzy i zmutowany wilk. Kto wie czy właśnie po nich nie idą? Być może Anna z reguły była dość cicha i nie zabierała głosu, jednak w tym momencie miała wrażenie, że porywają się na misję samobójczą. Była zdecydowanie przeciwna ich aktualnym ustaleniom. Raczej proponowałby próbę znalezienia pomieszczenia, w którym mogliby się skryć choć na jakiś czas i obmyślić inny, sensowniejszy plan. Nie miała nic przeciwko zawiadomieniu Instytutu, oczywiście, to mogło im nawet wyjść na dobre, ale z drugiej strony, skąd mięli pewność, że akurat trafią na odpowiednią grupę wsparcia? Być może pozostali również szukali profesora lub znajdowali się na własnych, równie istotnych misjach. Oczywiście Rogue nie znała również ich dokładniejszego miejsca pobytu. Równie dobrze mogli być na Ziemi jak i na jakiejś bliżej niezbadanej planecie. Spojrzała na Piotra oraz Icemana, oczekując jakiejś reakcji z ich strony. Przytaknięcia na jej słowa czy chociaż wytknięcia jej jakiegoś błędu. Czegokolwiek. |
| | | Wolfsbane
Liczba postów : 154 Data dołączenia : 09/04/2013
| Temat: Re: Korytarze Czw Paź 10, 2013 5:52 pm | |
| Wolfsbane biegła dosyć wolno, żeby nie wyprzedzać towarzyszy. Dopiero teraz odczuła jak bardzo ucierpiała w walce z bestią. Była obolała, miała skaleczony bok i zwichniętą łapę, ale mimo to nie mogła przestać biec i zostawić reszty x-menów. Jej przewaga nad ludzką postacią w zwierzęcej formie była dosyć znacząca w danej chwili, ponieważ mniej się męczyła przy biegu, ale i tak ciśnienie panujące pod ziemią dawało jej się we znaki, szczególnie w tej formie. Za to ogromnym plusem był jej doskonały węch, dzięki któremu mogła wyczuć nadchodzących przeciwników i w porę ostrzec przyjaciół. Musieli teraz odnaleźć Profesora i uniemożliwić skopiowanie Cerebro. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Korytarze Pon Paź 14, 2013 10:29 pm | |
| Członkowie grupy przenosili swe spojrzenia między kolejno przemawiającymi, a na ich twarzach odmalowywały się różne emocje wywoływane przez padające słowa. Wyraźnie widać było, że są wewnętrznie rozdarci; wszyscy zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa, które na nich czyhało - oraz z zagrożenia, jakie stanowić mogła kopia Cerebro umieszczona w nieodpowiednich rękach - ale z drugiej strony opuszczenie mentora oraz przyjaciół w potrzebie... Ba, choćby wstrzymanie się z niesieniem im pomocy! To było dla nich nie do przyjęcia. Po wypowiedzi Rogue pierwszy odezwał się Havok, który również skrzyżował ramiona na klatce piersiowej, spoglądając na swoją przedmówczynię zupełnie tak, jak gdyby zwracał się teraz konkretnie właśnie do niej. -Więc się rozdzielmy. Biorę na siebie powiadomienie Instytutu o naszym położeniu, a wy... Schowajcie się gdzieś albo skierujcie się do wyjścia. Właściwie lepiej to pierwsze, jeśli na zewnątrz rzeczywiście ma na was czekać gotowy do walki oddział. Dołączę do was jak najszybciej- zapewnił, pod koniec zerkając jeszcze na brata, jak gdyby wyczekiwał na jego protest lub poparcie. Na te słowa jednak natychmiast zareagował Colossus: -Pójdę z tobą- zaoferował tonem, który prawdę mówiąc wcale nie wskazywał na sugestię czy propozycję, a raczej na stwierdzenie faktu. Rosjanin rzucił przy tym krótkie spojrzenie wciąż opierającemu się o jego ramię Icemanowi, a następnie skierował swój wzrok ku Jean; jakże wymownie. Kobieta kiwnęła na to tylko głową, po czym telekinetycznie uniosła Bobby'ego minimalnie ponad podłogę. -Wiem gdzie moglibyśmy przeczekać- oznajmiła. Sądząc z wyrazu jej twarzy - wcale nie była przekonana odnośnie tego planu, co nie zmieniało faktu, że tak czy siak skłonna była pomóc przy jego realizacji, jeśli tak zadecyduje grupa.
|
| | | Cyclops
Liczba postów : 153 Data dołączenia : 25/02/2013
| Temat: Re: Korytarze Nie Paź 20, 2013 5:08 pm | |
| Wysłuchał uważnie planu swojego brata, po czym kiwnął głową z lekkim uśmiechem, dając tym samym znak, że się zgadza. Obserwował reakcję reszty, zastanawiając się, czy to faktycznie najlepsze wyjście. Po chwili namysłu stwierdził, że tak własnie należy postąpić. -Tak więc zróbmy- powiedział, zerkając jeszcze na każdego z osobna. Kiwnął głową w stronę Jean, która zaoferowała pomoc. -Dacie radę we dwójkę czy chcecie jeszcze Wolfsbane do pomocy? - zapytał. Ona jako jedyna miała moce, więc byłaby im najbardziej przydatna. Ale z drugiej strony, grupa, która ma się ukryć też potrzebowałaby jakiejś ochrony. Ważniejsze jest jednak chyba powiadomienie instytutu. W razie czego Scott miał karabin, a Grey moce, więc jakoś dadzą radę. Miał nadzieję, że Havokowi (o którego, swoją drogą, bardzo się martwił- w końcu był jego bratem) i Colossusowi uda się skontaktować z resztą X-men, i że każdy przeżyje. Co wcale nie będzie takie łatwe... |
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Korytarze Pią Paź 25, 2013 5:58 pm | |
| Dziewczyna uśmiechnęła się nieznacznie słysząc decyzję ‘Szefunia’. Jednak zrobią tak, co ona zaproponowała. Chociaż tyle. Zaszurała niecierpliwe buciorami po wypastowanej posadzce i ruszyła w jej mniemaniu we właściwą stronę. W końcu coś się dzieje. Muszą znaleźć odpowiednią kryjówkę i przeczekać, albo obmyśleć naprawdę dobry plan działania. Dobrze chociaż, że ta cała Grey wie gdzie mogą się schować. Chociaż schować to zbyt tchórzliwe słowo. Zmarszczyła brwi i zerknęła z ukosa na towarzyszkę życiową Cyclopsa. Popatrzyła potem na resztę drużyny [chociaż, bez przesadyzmu.] i wzruszyła ramionami lekceważąco. W duszy jednak zrobiła kilka fikołków z radości, że to jednak JEJ pomysł był najlepszy. Czuła się niczym mała dziewczynka, której ukochana mama kupiła lizaka w kształcie mordki Gambita. Tsa. Nieważne, Zmienne nastroje u kobiety z takim temperamentem to norma. Rogue nie wiedziała za bardzo co myśleć o reszcie grupy. Miała jednak cichą nadzieję, że dadzą sobie radę razem. Że uda im się przetrwać i wykorzystać maksymalnie swoje…hm, umiejętności. No tak, szkoda tylko, że tak jakby ich nie mają. - Ruszajmy już, bo nie wiadomo co się zaraz stanie. - Warknęła cicho i kierowała się dalej z grupą – jeżeli Ci oczywiście zaczęli łaskawie iść. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Korytarze Sro Paź 30, 2013 8:52 pm | |
| Na propozycję brata Havok w pierwszej kolejności zareagował zerkając na Wolfsbane z namysłem, po czym dopiero skierował swoje spojrzenie właśnie ku Cyclopsowi. Powoli pokręcił przecząco głową, a następnie przemówił rzeczowym tonem: -Wam bardziej się przyda, a nam łatwiej będzie przemieszczać się tylko we dwóch. Zwiększy to nasze szanse na przedostanie się do sprzętu niezauważenie. Którędy?- ostatnie pytanie rzucił już w stronę Jean, jednocześnie przenosząc na nią wyczekujący wzrok. Rudowłosa natychmiast wskazała mu odnogę korytarza prowadzącą na lewo - patrząc z kierunku, z którego przybyli. -Pierwsze rozgałęzienie miniecie, w drugim skręcicie w prawo. Biegnijcie do samego końca- wyjaśniła zwięźle, na co obaj mężczyźni kiwnęli krótko głowami, by zaraz potem wyruszyć zgodnie z jej wskazówkami, nawet nie oglądając się za siebie na resztę grupy. W końcu czas uciekał. Grey z kolei skorzystała z tego momentu, aby telekinetycznie unieść Icemana wyżej - mniej więcej na taką wysokość, na jakiej sama się obecnie znajdowała - po czym obróciła się w powietrzu i wraz z nim zaczęła lewitować w kierunku, w którym uprzednio wszyscy zmierzali. Nie potrwało to jednak długo; w ciągu zaledwie kilku sekund korytarz przed nimi zaczął się zmieniać. Ściany, podłoga i sufit dosłownie zafalowały na oczach grupy, a następnie wystrzeliły ku sobie, szybko zastygając na kształt bariery - odcinając przejście.
|
| | | Cyclops
Liczba postów : 153 Data dołączenia : 25/02/2013
| Temat: Re: Korytarze Nie Lis 03, 2013 7:52 pm | |
| Cyclops oparł się o ścianę i przyglądał zabierającym głos towarzyszom. Havok miał chyba racje, Wolfsbane powinna pójść ze Scottem i resztą, bardziej jej potrzebują. Tak więc kiwnął głową do brata, po czym spojrzał jeszcze kolejno na osoby, które miały iść się schować. Razem z nimi ruszył korytarzem za Jean, jednak po chwili stało się... no, ta rzecz ze ścianami i podłogą. -Co do...?- wyszeptał zdziwiony. Wyglądało to mniej więcej tak, jak trochę wcześniej, kiedy walczyli. Był pewien, że wtedy zrobiła to Grey, ale tym razem to raczej nie ona. Spojrzał na nią pytająco, unosząc brew, po czym podszedł do ściany, która została utworzona na ich drodze. Uderzył w nią lekko kilka razy, oczekując, co się stanie. Może wcale nie jest taka twarda albo to po prostu iluzja, przez którą można przejść? |
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Korytarze Nie Lis 03, 2013 9:21 pm | |
| Ruda czekała niecierpliwie na rozwód dalszych wydarzeń. Przenosiła tylko spojrzenie z jednego mężczyzny na drugiego już nieco znudzona tą żmudną wymianą zdań. W końcu odezwała się panna Grey i wskazała im drogę zapewne donikąd. Ci słysząc ostatnie wskazówki ruszyli za jej namową, więc młoda mutantka odprowadziła ich wzrokiem w duchu krzycząc ‘NIE IDŹCIE TAM! Tam Was zjedzą krwiożercze misie…’. A tak na serio rudowłosa dziewczyna wiedziała, że sobie poradzą. Bo poradzą, tak? Nieważne. Idąc dalej poczuła nagle dziwną wibrację. Przystanęła gwałtownie i rozejrzała się. - Ku…- Dobrze, że nie dokończyła. Mogłoby to nieładnie zabrzmieć w ustach kobiety. Ruda tylko zacisnęła pięść i warknęła cicho. Wiedziała, że wydostanie się z korytarza nie będzie łatwe. Ale nie przewidziała, że zostaną zamknięci w jakiejś pieprzonej kopule. Chciała zrobić to samo co Scott – miała ochotę walnąć w tą dziwną barierę. Nie zrobiła tego jednak tylko podeszła do niej niespokojnie dalej trzymając ręce z dala od osłony. Zmrużyła zielone oczy zupełnie jakby chciała zobaczyć co też z nią jest nie tak. Jeżeli Cyclopowi nic się nie stało od uderzenia bariery to i ona pozwoliła sobie na dotknięcie jej paluszkiem. - Świetnie! Jesteśmy w czarnej du… - Cofnęła się i odwróciła do reszty grupy. Zdmuchnęła białe pasemko z czoła, które wpadało jej w oczy i spoglądała na swoich towarzyszy niedoli. Czuła ich nierówne bicie serc. W sumie jej serducho też nieźle waliło. Dlatego też złapała się za pierś i starała uspokoić oddech. Zaczynało się robić ciekawie.
|
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Korytarze Pią Lis 08, 2013 1:14 am | |
| Jako że Wolfsbane znowu nie odpisała w wyznaczonym terminie, a czas nas goni - niestety znowu ją pomijamy.
***
Uderzenie przez Cyclopsa w nowo powstałą ścianę nie dało praktycznie żadnego efektu, jeśli nie liczyć tego czysto dźwiękowego. Jego ręka nie przeniknęła przez nią jak przez iluzję, ani też nie dała rady jej uszkodzić. Wszystko wskazywało na to, że blokada była w pełni fizyczna i do tego całkiem trwała - nieprawdopodobnym zdawało się, iż powstać mogła w sposób inny, niż przez działanie nadludzkich zdolności. -To chyba znaczyło "nie w tę stronę"- skomentował Iceman, siląc się na stosunkowo pogodny ton, a jednocześnie obracając głowę, aby zerknąć przez ramię w kierunku, z którego przybyli. Za nimi korytarz wyglądał normalnie; to samo tyczyło się obu jego bocznych odnóg. Teoretycznie grupa mogła więc po prostu obrać jakąś inną drogę... O ile coś znowu ich nie zastopuje. -Możemy się cofnąć i pójść przeciwnie do Piotra i Alexa. W ten sposób również powinniśmy trafić, jeśli skręcimy w odpowiednim momencie- zaproponowała więc Jean, powoli przenosząc już siebie i Bobby'ego ku rozwidleniu. Właściwie było to najlepsze rozwiązanie, o ile tylko udałoby się je zrealizować... A już po kilku sekundach okazało się, że tym razem żadna siła wyższa nie wyraziła swojego protestu poprzez blokowanie przejścia - pozwalając tym samym grupie udać się dalej. Wszystko byłoby wspaniale, jednakże problemy pojawiły się ponownie, gdy tylko członkowie X-men spróbowali zboczyć z - najwyraźniej - jedynej słusznej trasy. Korytarz znów się przed nimi zamknął, sugerując wyraźnie, iż powinni kontynuować bieg właśnie w tym kierunku - dokądkolwiek by ich to nie zawiodło. Zawiodło zaś do windy. Jej drzwi automatycznie rozchyliły się zapraszająco, w ten sposób praktycznie przemawiając do mutantów. Można by wręcz pomyśleć, że budynek sam ich prowadził... Choć bardziej prawdopodobne było, iż robiła to jakaś istota żyjąca - będąca w stanie w ten czy inny sposób wpływać na ich otoczenie. Wypadałoby to zbadać. Chcąc, nie chcąc - nie było innego wyjścia, jak tylko wsiąść do windy, która ruszyła w dół, a więc w jedynym kierunku, jaki mogła obrać. To raczej nie wróżyło dobrze.
***
Niniejszym wyprowadzam wszystkich z tematu, jutro utworzę nowy, w którym będziecie dalej pisać - po jeszcze jednym moim mg.
|
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Korytarze Pią Mar 21, 2014 1:00 am | |
| Grupa z laboratorium ostrożnie wyszła ponownie na korytarz - i w pierwszej chwili wszystko wskazywało na to, że póki co jej członkowie są względnie bezpieczni... To znaczy, przynajmniej jak na przebywanie na terenie należącym do mającego znaczną przewagę liczebną wroga. W pobliżu nie było widać strażników, a co więcej - z żadnej strony nie dochodził odgłos ich kroków... Co jednocześnie napawało nadzieją, jak i niepokojem. Cisza przed burzą - czy po prostu rzeczywiście mieli szczęście? -Wracamy do windy- przypomniał dość cicho Cyclops, który pozostawał na tyłach drużyny. Jednocześnie ruchem głowy wskazał odpowiedni kierunek, a mianowicie ten, z którego wcześniej przyszli - ot, tak na wszelki wypadek, żeby nie było żadnych niedomówień. Iceman jedynie krótko rzucił na niego okiem, zanim ruszył przed siebie, prowadząc grupę. Dłonie przez cały czas trzymał lekko uniesione; na wypadek, gdyby musiał użyć swych zdolności. -Nie zmieścimy się wszyscy- rzuciła nagle Jean, powoli przesuwając wzrokiem po towarzyszach - być może podliczając ich w myślach. I bez tego jednak widać było, że kobieta miała rację; nie istniała taka szansa, aby przejechali na raz. Może dwa...? Powinno się udać. -Rozdzielimy się. Jedną turę wezmą Rogue i Iceman, a drugą...- zaczął Summers, lecz w tym momencie bez pardonu w słowo wszedł mu Bobby: -Winda była przed nami, tak?- zagadnął mianowicie, zatrzymując się na sekundę czy dwie, aby zaraz potem szybkim krokiem zbliżyć się do ściany, która odcinała im drogę. Nie wyglądało na to, aby korytarz uległ skróceniu, a więc tym razem jego bieg nie został raczej przebudowany. Po prostu... Coś usunęło drzwi do windy? -Jest... Więcej szybów. Jeden całkiem blisko. Wystarczy pójść w drugą stronę i będzie po lewej- podpowiedziała powoli jedna z laborantek. Tak jak i większość osób wciąż z niedowierzaniem wbijała wzrok w miejsce, w którym jeszcze niedawno znajdowała się winda.
|
| | | Iceman
Liczba postów : 112 Data dołączenia : 02/02/2013
| Temat: Re: Korytarze Pią Mar 21, 2014 11:51 am | |
| Bobby dumnie szedł pierwszy przed resztą grupy. To była jedna z takich chwil, w których był gotów dać z siebie wszystko, ponieważ bronił bezbronnych laborantów i do tego jeszcze kolegów z drużyny, którzy utracili swe moce. Pomińmy już jego byłą relacje z jedną z koleżanek, chociaż nawet ona odgrywała teraz dużą rolę w nastawieniu mutanta. Cel ich podróży po korytarzach był znany, ale Scott musiał o tym przypomnieć, jego ambicja dowódcy by chyba ucierpiała, gdyby tego nie zrobił. Jedynym problemem w znalezieniu windy był... brak windy! Taka niespodzianka znikąd. No cóż, zazwyczaj na misji musi być choć jeden moment zawahania, taki, gdzie nie wiadomo co robić, czemu ci źli ludzi muszą zawsze krzyżować plany tym dobrym? Jakby nie mogli się kochać nawzajem i chodzić na herbatkę po seansie w kinie ich wspólnego filmu. Na szczęście dobro w sercach ludzi wykorzystywanych nigdy nie śpi! Laborantka zdawała się chcieć pomóc X-Menom, ale Iceman mimo jego dobrego serca nie mógł jej uwierzyć, był podejrzliwy w stosunku do niej. Podszedł do niej obchodząc ją w koło, patrzył jej w uszy raczej i w ubrania szukając czegoś. W ogóle to było też dziwne normalny facet patrzy się w oczy, w atuty osobiste, ale nie, on patrzył w uszy, może taki fetysz dość dziwny. Lecz to wszystko miało na celu sprawdzenie czy może ma jakąś małą słuchawkę, przez którą ktoś jej mówi co ma mówić, wszystko było możliwe w tym jakże pogmatwanym świecie. Detektyw Bobby Drake! Mimo wszystko te szyby, o których mówiła dziewczyna były kuszące i na tą chwilę była to ich jedyna możliwość ucieczki i dołączenia do reszty. Może wypadłoby jej zaufać? A może to jednak była pułapka? Jejku takie dylematy! |
| | | Cyclops
Liczba postów : 153 Data dołączenia : 25/02/2013
| Temat: Re: Korytarze Sro Mar 26, 2014 3:36 am | |
| - Wracajmy do windy- przypomniał Cyclops całej reszcie jednocześnie czując lekkie podekscytowanie wiedząc, że jego rozkazy są wykonywane, ale też złość na samego siebie, gdyż musi rządzić swoimi przyjaciółmi. Oczywiście nie raczył się z nikim tym podzielić. W końcu nikt nie musi znać jego własnych przemyśleń, które tak nagle zostały przerwane przez jedną rzecz, która mogła przekreślić cały ich dotychczasowy plan. Nie był to niepokonany przeciwnik, który wszystkich by pozabijał, lecz jedna głupia winda. Winda która mogła zniweczyć cały plan ucieczki, gdyby nie ta jedna z przerażonych laborantek która powiedziała o innych szybach. Prawdę mówiąc teraz Scottowi przeszła jedna myśl przez głowę, a może Jean miała racje. Może to jest jedno wielkie oszustwo. Może oni chcą nas wciągnąć w pułapkę. Tyle pytań, a zero odpowiedzi. Profesor na pewno nie chciałby, żebyśmy zostawili ludzi na nie wiadomo jaki los. Z resztą teraz i tak nie ma innego wyjścia jak posłuchać ich rad i pójść do tego innego szybu.
- Dobra, wszyscy idziemy do drugiego szybu.- mówiąc to podszedł jeszcze do swoich towarzyszy i szepnął im, żeby zachowali podwójną czujność |
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Korytarze Sro Mar 26, 2014 8:10 am | |
| Rogue przez cały czas pieszej i krótkiej wycieczki trzymała karabin w pogotowiu na wypadek, gdyby coś poszło nie po ich myśli, gdyby ktoś próbował ich zaatakować. Jednak nic takiego się na razie nie wydarzyło, korytarze były puste. W całym budynku było naprawdę cicho, co mogło tylko X-Menów i ludzi utwierdzić w przekonaniu, że idą w dobrym kierunku. Zielonooka nic nie mówiąc stąpała lekko po ziemi idąc za swoimi towarzyszami cały czas uważnie rozglądając się na boki, jak i na jakiś czas zerkając w stronę laborantów. Wysłuchawszy polecenia Scotta skinęła krótko głową i już kierowała się w stronę windy, gdy nagle Bobby… - Gdzie do cholery się ona podziała? - Zagrzmiała mutantka łypiąc okiem to ba Icemana, czy to na kobietę, która się odezwała zupełnie jakby to była ich wina. Anne miała serdecznie dość tej całej sytuacji, denerwowało ją to, że wszystko idzie tak powoli, zupełnie jakby chciało a nie mogło. Dopiero co wyszli z laboratorium, a tutaj czekały ich kolejne, niezbyt miłe niespodzianki. Lustrowała wzrokiem badaczkę i Bobby’ego, który chyba odkrył nowe powołanie. Może porzuci X-Menów i dołączy do Holmesa? Chociaż nie, bardziej wyglądało jej to na jednorazowy wybryk, czy chęć pokazania innym, że i Lodowy Książe coś tam potrafi i że też potrafi być tym groźnym i podejrzliwym w drużynie. Ruda westchnęła tylko cicho jakby z rezygnacją patrząc na poczynania swojego ex i pokręciła burzą włosów, które zatańczyły tylko wokół jej twarzy. -Brak Ci taktu, koteczku. – Rzuciła w jego stronę lekko rozbawiona. Jednocześnie stwierdziła, że pomysł pójścia w drugą stronę jest kuszący. I tak nie mają wiele do stracenia zważywszy na to gdzie się znajdują i że walka będzie nieunikniona. Chwilę potem Cyclops twierdził dokładnie to samo - tyle, że na głos. Rogue ledwo opanowała prychnięcie niczym rozzłoszczona kotka i posłusznie, cicho niczym ninja i z nie mniejszą gracją od utalentowanej tancereczki skierowała swe kroki we wskazane miejsce. Zmrużone oczęta lustrowały każdy centymetr wolnej powierzchni, oddech stał się szybki i nieco urywany – widocznie stres dopadł i naszą bohaterkę. Nie wiedziała co się kryje za ścianą, ale wiedziała jedno. Na pewno to nie będzie ktoś miły.
|
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Korytarze Czw Mar 27, 2014 1:37 am | |
| Trzeba przyznać, że Bobby miał całkiem spore szczęście - bo kiedy obchodził tak i oglądał z każdej strony laborantkę, jej brew zaczęła lekko drgać, a oczy zmrużyły się wyraźnie. W pewnym momencie, kiedy mutant pozwalał sobie w jej mniemaniu na zbyt wiele, jej dłoń poruszyła się lekko i zapewne uderzyłaby go w twarz - gdyby akurat nie przemówiła Rogue, która skutecznie odwróciła jej uwagę. Farciarz. Tak czy siak, grupa ruszyła korytarzem z powrotem, kierując się zgodnie ze wskazówkami naukowców, aby już po chwili dotrzeć do - na szczęście tym razem obecnych na swoim miejscu - drzwi do następnej windy. Tuż przy nich brakowało jakiegokolwiek panelu, który pozwalałby na sterowanie maszynerią, dlatego też Jean - pamiętając o dotychczasowych sposobach - od razu telekinetycznie odsunęła metal na bok, tym samym odsłaniając wnętrze szybu... ... Akurat na czas, aby oczom mutantów oraz laborantów ukazała się gromadka ich kolegów z drużyny - mniej lub bardziej sprawnie wspinających się po linach i rurach. Na ich czele zaś znajdowali się Emma oraz Gambit.
|
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Korytarze Czw Mar 27, 2014 9:14 pm | |
| Emma z satysfakcją i zadowoleniem odkrywała kolejne korzyści płynące z posiadania kryształowego ciała, w którym chwilowo tak czy siak była uwięziona - a przynajmniej tak podejrzewała, gdyż wolała póki co nie testować możliwości przemiany. Dobrze było w ogóle nie odczuwać zmęczenia wynikającego z utrzymywania aktywności fizycznej, nie wspominając już nawet o braku bólu związanego z tarciem liny o skórę podczas wspinaczki. Kobieta planowała po powrocie do domu dokładniej zbadać granice tej mutacji. Chciała wiedzieć na ile może sobie dzięki niej pozwalać. Szyb był długi i niestety ciemny, co znacząco utrudniało zadanie, jednakże przez szczeliny przy kolejnych drzwiach wpadała wystarczająca ilość światła, aby przynajmniej zorientować się w mijanych piętrach. Panna Frost zdążyła zawędrować już całkiem wysoko, lecz nad sobą wciąż widziała - i prawdę mówiąc wyczuwała - sporo wolnej przestrzeni. To wciąż nie był koniec... Albo może i był, przynajmniej chwilowo, gdyż nagle jedne z drzwi odsunęły się na bok, tworząc przejście na korytarz i zarazem częściowo rozjaśniając szyb. Kolejny plus diamentowego ciała - oczy nie musiały przyzwyczajać się do zmian oświetlenia. Dzięki tej właściwości White Queen od razu była w stanie dostrzec zebranych na zewnątrz ludzi... I co prawda nie mogłaby szczerze powiedzieć, że cieszy ją ich widok, lecz z drugiej strony to spotkanie zaoszczędziło jej sporo zachodu. W końcu w innym wypadku musiałaby zmarnować czas na przekonywanie swoich "towarzyszy" do opuszczenia bazy w niekompletnym składzie, a to akurat średnio jej się uśmiechało. Wolała się pospieszyć. Spojrzenie Królowej przesunęło się prędko pomiędzy kolejnymi zebranymi, a wyraz jej twarzy nie uległ żadnej zmianie - głównie dlatego, że połowy z tych osób po prostu nie znała, a za resztą z wzajemnością nie przepadała... Delikatnie mówiąc. Odnotowała też w pamięci, że to nie wszyscy X-men, o których wspominała Jubilee... Czyli pewnie jednak skończą szukając niedobitków. Słodko. Kobieta powstrzymała cisnące się jej na usta westchnięcie i zamiast tego spróbowała w miarę możliwości rozhuśtać się na linie - co nie było wcale takie proste przy jej obecnym obciążeniu. Grunt jednak, że udało jej się przeskoczyć na podłogę i zaraz potem na krok czy dwa odsunąć się od przejścia, aby w razie czego pozostali mutanci mogli pójść jej śladem. -Odsiecz przybyła. Podziękujecie nam później- oznajmiła od razu, jednocześnie opierając już dłonie na biodrach i mierząc jawnie krytycznym wzrokiem gromadkę towarzyszących X-menom naukowców. -Potraficie się wspinać czy teraz będziemy jeszcze szukali działającej windy albo chociaż schodów? No, chyba że ktoś będzie w stanie was wszystkich unieść...- ostatnie zdanie dorzuciła jakby po krótkim namyśle, rzucając przy tym okiem na utrzymywanych w powietrzu wilczycę oraz Profesora, a następnie przesuwając spojrzenie ku Grey. |
| | | Cyclops
Liczba postów : 153 Data dołączenia : 25/02/2013
| Temat: Re: Korytarze Czw Mar 27, 2014 10:07 pm | |
| - Możecie wreszcie przestać wymieniać te uprzejmości bo to chyba ani pora, ani miejsce. - zdenerwował się Scott jednocześnie zastanawiając się jak można w takiej sytuacji zastanawiać się nad utarciem nosa drugiej osobie. Żeby więcej się nie denerwować Cyklop zaczął zastanawiać się jak tam reszta X-men się trzyma. Myśląc tak o wszystkich dotarł do windy która całe szczęście była w nie naruszonym stanie.
- Musimy jakoś to otworzyć ale nie widzę żadnego panelu sterowniczego. - mówiąc to nie zdążył nawet się rozejrzeć, a Jean swoją mocą telekinezy już otworzyła drzwi windy. Dzięki czemu Cyclops mógł zobaczyć osoby które w niedalekiej przeszłości miał w myślach, czyli innych mutantów z Gambitem na czele. Oczywiście sytuacja w jakiej się znaleźli na pewno nie można był nazwać komfortową, gdyż wspinali się po szybie windy.
- Szybko musimy im pomóc - rzucił do swoich towarzyszy.
Po wszystkim Cyclops powiedział do Emmy - Jak się tu dostaliście? Widzieliście po drodze Colossusa i mojego brata? i wracając do tematu to raczej nie wszyscy dadzą radę się wspinać. Musimy coś wspólnie zadecydować. Co proponujecie? - powiedział wszystko co miał na języku. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Korytarze | |
| |
| | | | Korytarze | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |