|
| Przed budynkiem | |
|
+15Human Torch Loki Invisible Woman Emma Frost Captain America Smuga Flash Thompson Wasp Victor von Doom Scarlet Spider Pepper Potts Morgana le Fay Black Widow Iron Fist Quicksilver 19 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Quicksilver
Liczba postów : 98 Data dołączenia : 07/12/2012
| Temat: Przed budynkiem Wto Maj 07, 2013 6:34 pm | |
| First topic message reminder :OPIS LOKACJI Okolica Avengers Tower składa się z czterech przecinających się ulic. Jest jednym z wyższych budynków, choć całkiem niedaleko znajduje się Baxter Building. Niewielki plac przed wejściem do Wieży składa się z kilku dodatków zieleni, paru ławek czy też śmietników na odpady. Na trawniku jest metalowa tablica, na której wyryta jest nazwa budynku. Dolne części Avengers Tower kształtem przypominają wielokąt. Jako podstawa jest dodatkowo wzmocniony betonowymi słupami. Duże drzwi wejściowe są rozsuwane automatycznie, na fotokomórkę. Pierwsze pomieszczenie po wejściu do budynku to Lobby. Przy wejściu jest dodatkowa osłona i zadaszenie podparte na słupach z vibranium. Pod wieczór wokół Wieży rozpalają się okrągłe światła ulokowane na chodnikach czy też słupach i nad wejściem do budynku. * - To będzie dobre. – Pietro uśmiechnął się z rozbawieniem, przesuwając lizaka z jednego kącika ust do drugiego. Tym razem nie zamierzał czekać do zmroku, nie miał zamiaru się kryć; zresztą, w jakim celu miałby to robić? I tak nie zdołają go pojmać, a nie wyobrażał sobie lepszego miejsca na kolejny cel. Stał na chodniku po drugiej stronie ulicy i ściskał w dłoni puszkę sprayu, leniwie obserwując ludzi. Samochody, tłumy zmierzające z metra lub do metra, uczniowie, pracownicy, drobni sprzedawcy, psy, gołębie, żebracy, całe to skotłowane towarzystwo nie spodziewało się tego, co miało zaraz nastąpić. Wyrzucił patyczek od lizaka do kosza i naciągnął na srebrne włosy kaptur bluzy, a potem spokojnym krokiem przeszedł na drugą stronę ulicy, podchodząc do budynku. Okazały wieżowiec o jasnych, gładkich ścianach niemal prosił, by go wybrudzić. Jakaś kobieta krzyknęła, grupka nastolatków roześmiana i zaskoczona szturchała się łokciami, wyciągając palce w kierunku siedziby nowojorskiej policji, a Pietro śmiał się pod nosem, wypisując sprayem litery na sporej wysokości. Robił to szybko i pewnie, płynnymi ruchami dłoni operując strugą rozprężanej powietrzem farby. Kiedy skończył zwyczajnie wystrzelił w dół i zniknął w tłumie, a pusta puszka upadła na bruk i potoczyła się po nim dźwięcznie, w ciszy jaka nagle zapadła. „WE ARE SUPERIOR!” |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Przed budynkiem Wto Kwi 04, 2017 9:26 pm | |
| Steve poruszył bardzo ciekawy temat. Cenę. Odpowiedzialność. Skutki. Dr. Doom wiedział jak się konczą światy w których on nie włada. Tragicznie. Więc postanowił uświadomić Kapitana, że to wszystko co robi nie ma sensu, bo świat bez Dr. Dooma i tak się w perzynę i niwecz obróci. -Głupcze, cena jaką zapłacimy za wolność to los ludzkości. Nie wiesz tylu rzeczy. Widziałem różne wymiary i czasy i tylko ja mogę uratować ludzkość. Widziałem rzeczywistości gdzie ludzie byli mordowani przez maszyny, kosmitów, wszechpotężnego mutanta, bogów i samą siebie. Ale widziałem też inną rzeczywistość gdzie inny ja przejął władzę nad światem. Ludzkość przetrwała i była szczęśliwa. Nie było bandytyzmu, a ty żyłeś spokojnie jako wzór dla pokoleń. Tą rzeczywistość chcę otworzyć tutaj. I powiedz, że wolność jest warta ceny życia rodzinom, które straciły matki, ojców, synów, córkę,braci i siostry. Powiedz to mi sierocie. Powiedz to dziewcynom, które przez nie upilnowanie systemu są odurzane, gwałcone i sprzedawane w prawdziwą niewolę, a nie to co ja oferuje światu. Wszelka władza, która teraz jest nie umie władać oprócz mej. Nawet Ci którzy oferują tą całą wolność. Dr. Doom postanowił mocniej się obchodzić z tym ameryakninem. Jego zaślepienie w nie działającą demikracje było przerażające. Victor poczuł się osobiście dotknięty. Steve Rogers się mylił, a Dr. Doom nie toleruje sprzeciwu. Można było się tego spodziewać się po tyranie posiadającym własne państwo. Każdy miał przestrzegać jego zasad. -Chcę uratować ludzkość. Nasza rasa nie może wyginąć od tak. I masz możliwe po części racje, że nie wyeliminuje całego zła, ale przynajmniej będę je trzymał poza Ziemią. |
| | | Captain America
Liczba postów : 240 Data dołączenia : 27/05/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Sro Kwi 05, 2017 7:08 pm | |
| - Zarzucasz mi niewiedzę, lecz to ty postanowiłeś ze mną dobrowolnie rozmawiać. Przyszedłeś do mnie, aby zasięgnąć opinii na temat nowego świata oraz przelania przez ciebie widzianej już innej rzeczywistości na tą naszą obecną. Twoja mowa ciała, ton z jakim się wypowiadasz wskazują na to, że nie podoba Ci się moja postawa. Jednakże, ja swojego zdania nie zmienię. Może i się mylę, lecz taka ma już droga. Ty najwidoczniej też od dawien dawna kroczysz swoją.V incent obawiam się, że nie znajdziesz we mnie sprzymierzeńca. - powiedział spokojnym tonem Kapitan Ameryka. Jego oblicze było bardzo skupione. Nie emanowały od niego jakiekolwiek emocje. W zamian tego był przygotowany na ewentualny akt agresji, albowiem rozmówca Steva wydawał się z każdą upływającą sekundą "wybuchać". Najwidoczniej zakorzenione w nim emocje musiały gdzieś ujść. Nie mniej jednak Rogers postanowił ponownie zabrać głos. - Tyrani wiążą człowieka i w jego własnym sercu odbierają wszelką wiedzę na temat tego jak wygląda wolność, czyniąc ją niepojętą, ta, która odbiera wszelką świadomość tego, że istnieją inne drogi, ta, która odbiera poczucie jakiejkolwiek zewnętrznej rzeczywistości. Właśnie, dlatego nadal będę przeciwny wdrażaniu wspomnianej przez ciebie kreacji świata.
Ostatnio zmieniony przez Captain America dnia Sob Kwi 22, 2017 10:03 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Victor von Doom
Liczba postów : 324 Data dołączenia : 13/09/2013
| Temat: Re: Przed budynkiem Sro Kwi 19, 2017 7:20 pm | |
| Dr. Doom spojrzał krzywo na Kapitana Amerykę. Większość z jego słów była dziwna. Jego idealizm był okropny. Nie wiedział jak wygląda świat. Tak jakby miał mentalność dziecka. Chociaż w sumie... Przecież został żołnierzem gdy nie powinien, a potem dość szybko zamknięto go w bryle lodu! A więc przeżycie kilkudziesięciu lat w bryle lodu nie oznaczało dojrzałości w żadnym stopniu w tym wypadku. To było dość głupie. -Wiesz czym jest demokracja? Demokracja jest władzą większości. To oznacza, że dwóch zbrodniarzy i potworów ma większe przebicie niż wybitny profesor, działacz charytatywny. To jest wolność? To jest demokracja? To jest głupota.
PS: Edytuj swój poprzedni post najlepiej. Ja i Wiccan wysłaliśmy Ci po PW. Wchodź na swoje konto i sprawdzaj prywatne wiadomości. |
| | | Captain America
Liczba postów : 240 Data dołączenia : 27/05/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Sob Kwi 22, 2017 10:08 pm | |
| - Vincencie, niestety ale nasze poglądy bardzo się od siebie różnią względem tego samego tematu. Tak to już bywa, że ile jest tak zwanych głów tyle jest i opinii w nich kreowanych. Tym razem nie można rzec, iż trafił swój na swego. Już tak mam, że nie zwykłem wycofywać się z wypowiedzianych słów. Nie potrafię zrzec się wyznawanych przez siebie zasad i wartości. Może i jest to dla innych głupie, lecz ja jestem z tego po prostu dumny. Nie pozwolę byś przelał zapatrzoną w innym wymiarze rzeczywistość na naszą aktualną sytuację. Będę czynił wszystko by tyrania nie opanowała tego świata. Masz coś jeszcze do powiedzenia? Ja osobiście tym akcentem zakończyłbym ową konwersację. - oznajmił spokojnym, ale poniekąd podchodzącym pod stanowczość tonem swojego chłodnego głosu. Jego oczy filowały sylwetkę swego rozmówcy. Był przygotowany na wszelakie możliwości. W końcu mógł się po Vincencie spodziewać wszystkiego, a nie chciał dać się zaskoczyć. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Przed budynkiem Sro Maj 24, 2017 8:22 pm | |
| Anuluję akcję oraz zwalniam temat do dalszego użytku fabularnego. Wszystkie postaci dostają [zt] |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Przed budynkiem Czw Lis 02, 2017 1:08 pm | |
| Dzień jak co dzień w Nowym Jorku. Przed Avengers Tower panował typowy dla metropolii, ruch pojazdów oraz pieszych. Sławne nowojorskie taksówki mknęły ulicami, mieszając się z pojazdami mieszkańców oraz przyjezdnych. Z przejeżdżającym przed wejściem do AT, żółtym autobusem szkolnym, zrównał na na lewym pasie biały van. Niby miał go wyminąć, pojechać dalej. Ulicą wstrząsnęła potężna eksplozja, poprzedzona białym światłem oraz falą uderzeniową, kiedy energia wybuchu rozeszła się na szerokość drogi, wpierw rozrastając się, zatrzymując, a następnie zapadając. Po maksymalnym skupieniu w jednym punkcie, mała kulka eksplodowała, posyłając naokoło falę uderzeniową, która poprzewracała ludzi, powybijała szyby oraz ponownie wstrząsnęła okolicą. W zaparkowanych autach włączył się alarm, ludzie zaczęli krzyczeć i uciekać w popłochu. Samochody gwałtownie hamowały, desperacko unikając wpadnięcia do dziury, jaka powstała w jezdni po eksplozji. Wyparowało kilku przechodniów oraz trzy i pół pojazdu. W tym żółty, szkolony autobus.
Ofiary: 24 |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Sro Kwi 11, 2018 7:50 pm | |
| Efekty ich rozmowy zapowiadały się coraz lepiej. Sue nie dziwiło to, że Carol w większości zgadzała się z jej pomysłami, a nawet podzielała jej wątpliwości - bo tak naprawdę wszystkie te kwestie zdawały się być dość oczywiste. W końcu nie głosiła chyba niczego bardziej kontrowersyjnego od propozycji zaproszenia do współpracy Spider-Mana, a nawet to nie było aż tak problematyczne... Więc oczywiście coś musiało pójść nie tak i przeszkodzić im w dalszym planowaniu. Skupiona na omawianych osobach, Susan zainteresowała się widokiem za oknem dopiero wtedy, gdy zorientowała się, że uciekał ku niemu wzrok Carol. Kiedy Ms. Marvel podniosła się z miejsca, Invisible Woman na początek jedynie powiodła za nią spojrzeniem, marszcząc lekko czoło, zanim sama powoli poszła w jej ślady. Zatrzymała się tuż obok niej, ale nieco z tyłu, nie odzywając się ani słowem. Przyzwyczajona do pozbawionych ciał głosów, Sue nie wzdrygnęła się na dźwięk komunikatu od Jarvisa, ani nawet nie oderwała wzroku od wydarzeń rozgrywających się na zewnątrz, lecz serce wyraźnie zabiło jej mocniej... I to nie z powodu zaskoczenia. Chyba wszyscy oczekiwali, że z okazji konferencji stanie się coś złego, okoliczności musiały być aż za bardzo kuszące dla tych, którym zależało na kłopotach, ale zmasowany atak? I to nie tylko w Waszyngtonie, ale w wielu miastach? Ktoś chyba bardzo chciał podkreślić swój punkt widzenia. Pozwalając Carol mówić, Susan odsunęła się trochę, żeby skontaktować się przez swój komunikator z Herbie'm. Jej polecenia po części pokrywały się z tym, co zadecydowała Ms. Marvel; nakazała włączenie systemów obronnych Baxter Building, jeżeli nie uruchomił ich jeszcze inny członek drużyny, a poza tym upoważniła AI do wpuszczenia na niższe poziomy budynku przebywających wokół niego ludzi. Herbie wiedział które piętra powinny pozostać puste i mógł pokierować tłumem... Nie tylko przez głośniki. Potem została już tylko krótka konsultacja i po chwili obie kobiety znalazły się poza budynkiem. Początkowo Invisible Woman trzymała się jeszcze stosunkowo blisko swojej towarzyszki, unosząc się na lewitującym dysku i osłaniając się dodatkowym polem siłowym przed efektami szybszego poruszania się, czyli między innymi przed wiatrem. Stąd o wiele łatwiej było ocenić sytuację. -Nie wszystkich naraz- odparła na polecenie Ms. Marvel, ale nie wchodziła w szczegóły. Teraz nie było na to czasu. Choć Sue potrafiła utrzymywać w tym samym czasie parę tarcz, nawet wielkich, to rozmieszczenie robotów utrudniało jej to zadanie. Nie mogła po prostu otoczyć tłumu jedną, ogromną barierą, a choć kilka mniejszych sprawdziłoby się lepiej, to tak czy siak utrudniłyby ucieczkę osobom, które zostały w samochodach... A Susan nie była w stanie dzielić uwagi na tyle, aby na bieżąco przepuszczać ludzi, a blokować ataki. Invisible Woman zdecydowała się zacząć od okrążenia Avengers Tower, stawiając pole siłowe wokół znajdujących się w pobliżu budynku cywili. Umieszczała je najdalej, jak tylko mogła, wyginając je w taki sposób, aby wcięciami wyłączyć z niego roboty, a w środku zamknąć jak najwięcej osób. Ściana była przez to mocno pofalowana i powyginana, ale to nie stanowiło dla kobiety problemu. Całą barierę zabarwiła lekko na mleczny kolor, żeby ludzie na nią nie wpadali, po drodze zaś wykrzykiwała do nich instrukcję schowania się w siedzibie Avengers.
|
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Pią Kwi 13, 2018 10:22 pm | |
| AI natychmiast przytaknęło na polecenia Carol i najpewniej od razu zabrało się za ich wykonywanie, choć początkowo nie dało się tego oczywiście stwierdzić gołym okiem... Pomijając może zachęcające otworzenie drzwi Avengers Tower. Wyglądało na to, że ludzie nie potrzebowali dodatkowego zaproszenia i zaczęli wlewać się do środka, pchając się do przodu i przepychając. Przy samym wejściu tłum dosłownie niósł do lobby tych, którzy tracili równowagę - bo zatrzymać się czy cofnąć już zwyczajnie nie dało. Jarvis pracował jeszcze nad wszystkimi rozkazami, gdy Ms. Marvel rozpoczęła atak. Ze swoją siłą - oraz rozpędem z powietrza - bohaterka bez problemu wbiła się stopami w bark jednego z tych mniejszych, liczniejszych Sentineli, a w dodatku wybrała miejsce na tyle fortunnie, że częściowo uszkodziła jego lewe ramię - które oderwało się mniej więcej do połowy. Odsłonięte wnętrze aż skrzyło, a ręka najwyraźniej straciła pełną sprawność, bo choć poruszała się, to zauważalnie z trudem. Głowa robota obróciła się w stronę Carol - i tak naprawdę cały jego korpus również, chociaż jednocześnie odchylił się lekko w przeciwnym kierunku. Nogi nie oderwały się od chodnika, ale za to okienko na klatce piersiowej rozpaliło się jeszcze jaśniejszym blaskiem - a następnie wystrzelił z niego dość szeroki promień energii, utrzymujący się przez kilka sekund, wycelowany prosto w kobietę. Atak już na pierwszy rzut oka zdawał się być silniejszy od tych z dłoni, a do tego składały się na niego dwa czynniki. Pierwszym był odrzut, który odepchnął Ms. Marvel jakieś cztery metry do tyłu, może nawet pięć, drugim zaś - energia... Tyle że ta ostatnia została już przez Carol wchłonięta. Leżące na ulicy ciała świadczyły o tym, że taka dawka dla zwykłego człowieka byłaby natychmiastowo śmiertelna. W tym czasie bariera wokół Avengers Tower stosunkowo szybko zniechęciła Sentinele do strzelania w kryjących się za nią ludzi. Każdy z robotów potrzebował kilku sekund, aby zorientować się, że jego strumienie energii nie dawały żadnych efektów, tylko odbijały się pod różnymi kątami, trafiając to w jezdnię, to w samochody czy osoby poza polem siłowym, to nawet w same roboty... Choć im akurat wyrządzały niewielką krzywdę - ot, drobne uszkodzenia powłoki, utrata równowagi przez odepchnięcie, nic poważniejszego. W związku z takim rozwojem wydarzeń Sentinele po prostu obróciły się, aby znaleźć sobie nowe cele - starające się uciec do innych budynków czy na pobliskie ulice. Najwyraźniej nie robiło im różnicy do kogo celowały, jak długo wciąż miały do kogo... A póki co tłum był spory. -Wśród dostępnych danych nie znalazłem informacji o robotach przypominających te wokół budynku. Nie odpowiadają także znanym mi schematom budowy tworów Ultrona, Doctora Dooma, ani żadnego innego wynalazcy, z którym Avengers mieli do tej pory do czynienia- doniósł Jarvis, najwidoczniej zaczynając od końca. Jego słowa mogły się nawet wydawać uspokajające, bo świadczyły o niewinności Iron Mana, gdyby nie jeden szczegół... AI niekoniecznie mogło przedstawić Carol dane, które Stark zachowywał dla siebie. -Avengers Black Widow, Wasp, Spider-Woman, Falcon, War Machine, Ant-Man, Giant Man, Power Man i Iron Fist potwierdzili swoje pozycje w Nowym Jorku. Scarlet Witch i Vision wymagają wsparcia w Waszyngtonie. Skierowałem do nich Quicksilvera. Pan Stark przebywa w Avengers Tower i oddał mi kontrolę nad zbrojami. Guardians of the Galaxy zostali wysłani do Nowego Orleanu. Wciąż próbuję nawiązać kontakt z pozostałymi członkami drużyny- wymieniło zaraz potem AI, nie czekając nawet na reakcję na swoje poprzednie słowa. Równie szybko nadało zresztą ostatni komunikat: -Powłoki zewnętrzne robotów blokują część moich skanów. W tej chwili nie potrafię określić źródła ich zasilania. Sugeruję atakowanie punktów stawów, szczególnie kolan. Są najgorzej zabezpieczone- i na tym Jarvis póki co poprzestał. Wszystkie te informacje nadał nie tylko do Carol, ale i do Sue.
|
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Sob Kwi 14, 2018 5:03 pm | |
| Carol nie musiała długo czekać na telepatyczną odpowiedź Emmy. "Zgodna z przewidywaniami. Wcześnie przerwana. Relacje z ataku i tak przesłonią jej treść, ale prowadzący zdążyli tak naprawdę przedstawić jedynie okrojone wyjaśnienie ludzkiej mutacji i odpowiedzieć na kilka pytań. Co się zaś tyczy Sentineli, to owszem, potrafią wykrywać mutantów... Tylko z jakiegoś powodu tego nie robią i strzelają do wszystkich ludzi."
|
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Przed budynkiem Sob Kwi 14, 2018 5:34 pm | |
| Carol nie odpowiedziała Sue. Domyślała się, że otoczenie wszystkich barierą, włączając w to nieprzyjazne maszyny, mogłoby jeszcze bardziej zaszkodzić. Zwłaszcza że byłoby to akurat głupim posunięciem, czego blondynka miała świadomość. Czekała na odpowiedź JARVISa, obserwując pojawiające się tarcze i pola siłowe, których zabarwienie było nie tylko wygodne dla ludzi, ale także dla samej Danvers. Kobieta nie miała w planach zniszczenia czy osłabienia którejś z barier. Przede wszystkim wolała zająć się robotami, żeby je unieszkodliwić lub dezaktywować, o ile będzie taka możliwość. Nawoływała do przechodniów, aby skierowali się do najbliższych budynków bądź też do Avengers Tower, które - jak sprawdziła - stało otworem i było zabezpieczone nie tylko przez system, który włączyła sztuczna inteligencja Mścicieli, ale także Sue. Przynajmniej sam parter budynku, aby bezbronni dość bezpiecznie mogli przedostać się do środka. Przejęta jednak Sentinelami, które były w okolicy jak już postanowiła wcześniej - zaatakowała obunóż, dostrzegając chwilę po działaniu efekt. Była zadowolona, ale wiedziała też, że jeśli miałaby dość szybko - przynajmniej tak naiwnie myślała - uporać się z tym blaszanym problemem, to nie mogła odczekać kilku sekund bądź minut na kolejne pikowanie. Zabrałoby dużo czasu. I ofiar. Tego ostatniego nie chciała. Carol odczekała chwilę, obserwując okablowanie w naderwanym ramieniu robota. Powstrzymała się od dalszego działania, kiedy zauważyła ruch Sentinela, od którego zdążyła się niewiele odsunąć. Może i to było głupotą , że nie próbowała uciec, ale widząc lasery - liczyła na dodatkowy, hehe, zastrzyk energii. Co też otrzymała! Odepchnięta odleciała na parę metrów. Syk mimowolnie wyrwał się z jej gardła, gdy dłonią badała swój tułów. Nagi tułów, gdy laser wypalił dziurę w jej koszulce na wysokości brzucha. Mimowolnie blondynka zerknęła, palcami badając czy stała się jakaś krzywda. — Ty… blaszany gnoju — warknęła, krzywiąc się zauważalnie. Nim jednak postanowiła zebrać energię w jej dłonie, rozbrzmiał komunikator. Wysłuchała tego, co mówił JARVIS. Wątpiła właściwie, że to będzie Doom. Nie mógłby odpuścić sobie zielonej peleryny, a i pewnie zielony kolor byłby wiodącym panelem na robotach. — A z niedostępnych danych, JARVIS? — zapytała. — Lub zastrzeżonych, jakkolwiek Stark je blokuje… — zastopowała, dając wypowiedzieć się sztucznej inteligencji. Lewitowała kilka metrów nad ziemią. Rodzinka, dwa plus dwa, próbowała przedostać się pod jedną z barier, więc Carol asekurowała przez kilka metrów. Gdy już miała się odezwać, to JARVIS kontynuował raporty i przedstawienie sytuacji pozostałych członków, o co Danvers w końcu poprosiła. Blondynka pozwoliła sobie na ciche westchnięcie. — Co robi Tony, JARVIS? Spróbuj wykorzystać zbroje, które będą w stanie zniszczyć wierzchnie powłoki, aby zeskanować to, co jest pod spodem… Ewentualnie podeślij mi jednego, żeby wziął do Wieży ramię. Przynajmniej w oparciu o to będziesz mógł zdziałać więcej — powiedziała Carol. — I porównasz to z tym, co Stark robi za naszymi plecami — zaleciła. Odczekała chwilę. — Sue, czy HERBIE ma jakieś informacje ze skanów tych maszyn? Może będzie bardziej pomocny w przypadku źródła zasilania — odezwała się. Zbliżyła się do robota, którego zdołała zaatakować chwilę wcześniej. Jej głównym zamiarem było wykorzystanie zebranej energii, aby przeciąć już podniszczone ramię maszyny. Wówczas też zleciłaby JARVISowi skan od tej strony. Liczyła, że laser nie rozproszy się, bo jeśli tak to wyrwałaby część powłoki z odpadniętego ramienia i wepchnęłaby do maszynowego kikuta. Gdyby udało się to jej osiągnąć, Ms. Marvel w dziurawej koszulce wymierzyłaby pięścią w stronę stawu kolanowego robota. Otrzymawszy odpowiedź od Emmy, Carol podziękowała. Nie wypytywała o nic więcej. Uznała, że na tę chwilę dostała wystarczającą odpowiedź, a i spodziewała się, że Frost ma swoje zobowiązania i rzeczy do zrobienia. Blondynka zapewniła, że prędzej czy później znowu będą musiały się skontaktować. Dopowiedziała pozostałe Sue przez komunikator i wróciła do walki, próby unieszkodliwienia Sentinela. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Czw Kwi 19, 2018 9:14 pm | |
| Po zdobyciu garści nowych informacji Emma natychmiast ponownie nawiązała kontakt z Carol. Wolała, aby Avengers byli na bieżąco i gotowi zareagować od razu, gdy tylko dostarczy im bardziej konkretne wiadomości. "Sentinele zostały stworzone przez Trask Industries. Być może udało mi się namierzyć miejsce, w którym powstają. Dam znać, kiedy dowiem się czegoś więcej."
|
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Sob Kwi 21, 2018 9:01 pm | |
| Wykonując swoje zadanie, Susan musiała oddalić się od Carol, w związku z czym nie mogła obserwować jej walki... Ale nawet gdyby była w stanie to robić, tak czy siak nie skupiałaby na niej całej swojej uwagi, tylko pewnie od czasu do czasu rzucałaby ku niej okiem. Kontakt przez komunikatory musiał być teraz dla nich wystarczający, bo Invisible Woman miała przecież czym się zająć. Kobieta wciąż utrzymywała się wysoko, aby z góry sięgać wzrokiem jak najdalej. Po pierwszym okrążeniu budynku dotarła mniej więcej w to samo miejsce, z którego wystartowała, jednakże zmieniła trochę swoją własną sytuację. Usunęła dysk, na którym się unosiła, a także pole siłowe osłaniające ją do tej pory przed oporem powietrza - i zamiast nich pokryła cienką, przezroczystą, przepuszczającą powietrze barierą całe swoje ciało. W ten sposób również mogła lewitować, różnica w poziomie trudności była tak naprawdę niewielka, a zawsze to jeden konstrukt mniej do generowania. Na szczęście Sue nie musiała widzieć swojego głównego pola siłowego z każdej strony, aby pozostawało materialne, więc nie przeszkadzało jej to, że siedziba Avengers częściowo je przesłaniała. Czuła - w ten specyficzny, mentalny sposób, jak gdyby jej umysł, jej moce były przedłużeniem jej ciała - trafiające w nie ataki, ale w tej chwili nie było to jeszcze nic, z czym nie miałaby już wcześniej do czynienia. Potrafiła tak przez chwilę wytrzymać... A dobrze widziała, że ludzie spieszyli się z dostawaniem do budynku - więcej od nich wymagać nie mogła. W pewnym momencie jednak Invisible Woman zaczęła nie tylko wyczuwać, ale i zauważać, że o jej tarczę rozbijało się coraz mniej promieni. Nim zdążyła zastanowić się nad tym, co powinna z tym zrobić - chronić tę grupę ludzi do końca czy zaryzykować, odsłonić ją i spróbować odgrodzić maszyny od osób znajdujących się po ich drugiej stronie? - w jej komunikatorze rozległ się głos Jarvisa. Blondynka wysłuchała go uważnie, przez ten czas skupiając się jeszcze na utrzymywaniu tego pierwszego pola siłowego, by jak najwięcej cywili zdążyło przejść do środka. Brak porównania nie wróżył dobrze, ale niekoniecznie oznaczał kogoś nowego. Dawny przeciwnik mógł po prostu próbować innego rodzaju robotów, coś takiego ciągle się zdarzało. Liczba Avengers biorących już udział w akcji z kolei trochę Sue uspokajała, choć w gruncie rzeczy to wciąż była jedynie garstka osób na kilka miast - istna kropla w morzu. Przynajmniej coś z tym wszystkim robili... Ale mieli do czynienia z armią - do czegoś takiego przydałaby się im własna. -Słyszałeś, Herbie- odezwała się krótko, gdy Carol zagadnęła ją w sprawie skanów. AI zawsze pilnowało wszystkich członków drużyny, więc nie potrzebowało dalszej zachęty; od razu potwierdziło, że już bierze się do roboty, Susan zaś w końcu odnalazła wzrokiem Ms. Marvel. Nie przyglądała się jej długo, ale musiała ustalić jej pozycję... Bo po przemyśleniu swoich opcji odrzuciła plany A i B. -Uważaj na pole, będę je przesuwać- ostrzegła przyjaciółkę, po czym skupiła się na obracaniu swojej bariery, znów startując wzdłuż niej, aby mieć pewność, że nie uwięzi pod nią żadnego cywila. Ściana pola siłowego pozostała na swoim miejscu i to nad nią Susan się przemieszczała, zadaszenie jednak stopniowo wznosiło się do pionu, a następnie opadało z drugiej strony, zmniejszając się czy rozszerzając, przesuwając w taki sposób, aby zamknąć część przebywających wokół Avengers Tower maszyn w nieregularnym tunelu. Sue wiedziała, że pomija te roboty, do których nie mogła sięgnąć z powodu ludzi, ale musiała mieć nadzieję, że nimi zajmie się już Carol.
|
| | | Captain America
Liczba postów : 240 Data dołączenia : 27/05/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Czw Kwi 26, 2018 9:54 pm | |
| Steve wziął głęboki oddech i ze spokojem wypuścił z siebie powietrze. Starał się wycisnąć z tej chwili spokoju jak najwięcej. Z jednej strony cieszył się, że w końcu wrócił do Nowego Jorku, po tych kilku wyczerpujących tygodniach jakże niesamowitych doświadczeń, którymi były wypełnianie służby wobec kraju, a dokładnie to... edukacyjne tournee o weteranach wojennych z prośby prezydenta. Mimo tak wspaniałego zaszczytu (średnio "Wspaniały zaszczyt" w życiu starego żołnierza trafiał się już raz na tydzień), akurat ten sprawił, że Rogers poczuł się stary. Z drugiej strony - czekał na obiecaną podwózkę z AT już od godziny. Spokojnie, przecież o tobie pamiętają, prawda? Westchnął, wcale nie tak cicho, i zatrzymał najbliższą taksówkę, podając współrzędne na Avengers Tower.
***
Nie wiedzieć czemu, w tak spokojnym powrocie do domu, Steve podskórnie wyczuwał coś złego w powietrzu. Jego umysł w ekspresowym tempie analizował bogactwo doświadczeń i zestawiał je z danym momentem oraz faktami. Można powiedzieć, że potrafił rozpoznać sytuacje kryzysowe. Poza tym jego komunikator dosyć mocno szwankował, a to nigdy nie zwiastowało niczego dobrego. Tak czy inaczej - nie mylił się. Wybuchy z oddali w zupełności wystarczyły. Steve zaklął pod nosem i ponaglił taksówkarza. Chciał dojechać jak najbliżej, póki ulice były jeszcze przejezdne. Pragnął też wykorzystać ten moment, aby choć odrobinę się przygotować w razie najgorszego. Teraz dziękował w myślach prezydentowi i jego głupiemu nakazowi paradowania przez Kapitana Amerykę od szkoły do szkoły w jego oficjalnym stroju - wystarczyło, by sięgnął do walizki. Tarczę oczywiście miał już w gotowości. - Niech pan się zatrzyma i weźmie ze sobą tyle ludzi, na ile to możliwe. - rzucił, wyskakując z taksówki, jakieś dwie przecznice od AT. Dookoła panował chaos, wszyscy w panice biegli w każdym możliwym kierunku, a od jego domu-siedziby dochodziły odgłosy walki. Kapitan bez większego namysłu ruszył w tę stronę, ciekaw, czego zastanie. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Sob Kwi 28, 2018 9:53 pm | |
| Wiele rzeczy, które uważa się za względne, ma swoją wartość bezwzględną. Jeśli chodzi o czas, ludzie często o tym zapominają. W końcu to tak abstrakcyjne pojęcie. Komu chce się rozważać to, że „teraz” to charakterystyczny stan elektronów w materii tworzącej wszechświat? Ile trwa zmiana budowy cząsteczki na skutek efektu rezonansu? Czas połowicznego rozpadu jądra atomowego Polonu 210 wynosi 138 dni. Długo w stosunku do niektórych izotopów tego pierwiastka. Kilka mikrogramów może zabić człowieka w 23 dni. Każdy wydzielony kwant energii powoduje nieodwracalne uszkodzenie DNA. Ile to trwa? Tony pokręcił głową – nienawidził, kiedy jego myśli szły takim torem, gdy jego mózg starał się uświadomić mu, z poparciem przypadkowych naukowych faktów, że popełnił błąd. Cholera, przecież doskonale o tym wiedział. Do tego nie mógł sobie pozwolić, żeby zwalić to na nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Nie, jego analityczny umysł musiał koniecznie udowodnić mu, że powinien to przewidzieć i zwyczajnie znowu dał dupy. W końcu jaki prawdziwy geniusz nie podejrzewa, że w czasie godziny świętego spokoju, którą sam postanowi sobie zarządzić dojdzie do ataku wielkich robotów na ludność cywilną? Zaczęło się od tego, że nie dał rady pojechać na tę cholerną konferencję. To był jeden z tych nielicznych przypadków, kiedy postanowił odpuścić, bo naprawdę nie był pewien, czy da sobie radę. A przecież tak wiele od tego zależało. Po pierwsze, w jednej chwili dopadła go masa wątpliwości dotyczących tego, co dotychczas robił. W końcu można robić, zanim się pomyśli, ale myśli też w końcu do człowieka dotrą, kiedy emocje już dostatecznie opadną. Nie było to zbyt odważne, narobić burdelu, a potem schować się w warsztacie, całkowicie odciąć od świata i po prostu czekać na to, jak inni skończą to, w czego zaczęciu sam brał udział. Ale już w jakiś sposób pogodził się z tym, że porywczość i brawura chętnie zamieniają się u niego miejscami ze stanami depresji i całkowitej rezygnacji, z których jedynym wyjściem wydaje się alkohol. Robi bałagan, później mniej lub bardziej jawnie rozdrapuje rany, myśląc o tym, ile błędów popełnił, później znów stara się ratować sytuację. Po drugie, miał doskonałą wymówkę dla wszystkich i samego siebie: Perspektywę tego, że ziemia obróci się w garstkę popiołu, bo ktoś zabił kogoś i teraz wielki ognisty ojciec kogoś idzie się mścić. Nie napawa optymizmem i jest doskonałym powodem, by geniusz mógł wyłączyć się ze sprawy mutantów i skupił swoje myśli na tym, jak by tu zapobiec katastrofie. Nieważne, czy był zwykłym tchórzem, czy postąpił rozsądnie, czy robił coś naprawdę ważnego, czy uciekał: pod jego nosem doszło do tragedii, w której ucierpieli niewinni ludzie i wszystko, o czym był w stanie myśleć to to, że nie powinien brać godziny za okres dostatecznie krótki, by nie stało się w nim nic złego. Kiedy zauważył wzmożoną aktywność Jarvisa, który zgodnie z wyraźnym poleceniem, „nie zawracał mu głowy” natychmiast oderwał się od kompulsywnego skręcania i rozkręcania rękawicy przy próbach uporządkowania własnych myśli. - k***a mać… - zaklął, włączając na hologramie widok tego, co działo się przed budynkiem – Jarvis, wyślij tam wszystkie sprawne zbroje. Mają pomóc i przy okazji zebrać jak najwięcej części do analizy. – polecił, jednocześnie zakładając swoją zbroję. Fakt, po czasie, ale potem będzie przynajmniej mógł mówić o tym, że dobre maniery wymagają by na imprezę przybyć spóźnionym. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Nie Kwi 29, 2018 10:21 pm | |
| W tej chwili jeszcze ciężko byłoby powiedzieć jak uderzenie energii Carol zadziałałoby na kompletną i nieuszkodzoną powłokę robota - ale elementy odsłonięte jej poprzednim atakiem okazały się podatne i bohaterce bez większych problemów udało się je przeciąć, tym samym odłączając ramię maszyny od reszty jej metalowego ciała - co być może zaburzyło jej poczucie równowagi, przynajmniej na chwilę. Grunt, że Sentinel nie zdążył trafić ponownie, choć spróbował namierzyć Ms. Marvel swoją już jedyną ręką, a dokładniej jej otwartą dłonią. Powiódł nią za kobietą, uruchamiając mechanizm odpowiedzialny za generowanie strumieni energii - lecz nim zdążył porządnie wycelować, Carol już grzmotnęła go w kolano, praktycznie pozbawiając go tej podpory, choć parę elementów i kabli jeszcze utrzymywało między nimi ciągłość. Promień robota w niekontrolowany sposób zarył w ulicę w pobliżu Avengerki, pozostawiając w asfalcie podłużne, zygzakowate wgłębienie, on sam zaś zachwiał się i włączył silniki: jeden ukryty w plecach, a drugi w stopie, tej sprawnej. Przy zniszczonym kolanie posypały się iskry, lecz na szczęście nie doszło do niczego gorszego. Maszyna wzniosła się w powietrze na wysokość około dwóch metrów i zmieniła strategię, posyłając ku Ms. Marvel nie strumień energii, lecz metalową siatkę z obciążeniami na końcach. Mogła ona ważyć kilkadziesiąt kilogramów, więc nawet gdyby kobieta się w nią złapała, to raczej nie zostałaby ściągnięta w dół - lecz oczka sieci zaczepiałyby się o jej ubrania i włosy, utrudniając złapanie jej oraz zrzucenie. Oczywiście Jarvis musiał wybrać sobie właśnie ten moment, aby udzielić Carol odpowiedzi na poruszone przez nią wcześniej kwestie - a przynajmniej jedną z nich - i jego głos również mógł bohaterkę trochę zdekoncentrować... Choć niekoniecznie, bo w końcu go oczekiwała. -Pan Stark wkrótce pojawi się na zewnątrz- wyjaśniło krótko AI, w żaden sposób nie odnosząc się do tematu zastrzeżonych danych, ani nie ustosunkowując się do polecenia podesłania do Ms. Marvel zbroi... Choć akurat to ostatnie szybko się wyjaśniło, gdyż w górze rozległ się charakterystyczny szum - i skierowanie w tę stronę wzroku ukazałoby cały metalowy oddział, zstępujący z wyższych partii Avengers Tower i otwierający ogień do tych robotów, które nie zostały uwięzione pod polem siłowym. Niektóre zbroje zostały w pobliżu budynku, inne poszybowały trochę dalej, zajmując pozycje w pobliskich ulicach, gdzie również zalęgły się Sentinele... Choć mniej licznie. Stosunkowo łatwo udawało im się odwrócić ich uwagę od ludności cywilnej; najwyraźniej rozkazy robotów dyktowały im, aby w pierwszej kolejności usuwały atakujące je jednostki, a dopiero w drugiej wybijały wszelkie istoty rozumne... To właśnie taki obraz zastali na miejscu Rogers i Stark, choć spoglądali na niego z dwóch różnych punktów widzenia - dosłownie, bo jeden z poziomu ulicy, podczas gdy drugi z góry. W związku z tym Iron Man miał lepszy wgląd w liczbę robotów, nie wspominając już o tym, że nie musiał sam ich podliczać, gdyż zbroja namierzyła je dla niego... Przynajmniej te wokół Avengers Tower. Dwadzieścia dwa w pobliżu, siedem złapanych pod mleczną barierą, jeden na dobrej drodze do zostania zniszczonym przez Carol - część zaangażowana w starcia ze zbrojami sterowanymi przez Jarvisa. Początkowo maszyny odpowiedziały atakami z dołu, lecz w tej chwili cztery z nich wzbiły się już w powietrze... W którym poruszały się niezgrabnie, ale nie radziły sobie bardzo źle. W sąsiednich ulicach robotów było mniej, lecz wciąż przynajmniej po kilka. Większość stała w miejscu i tylko niektóre powoli się przemieszczały, lecz nawet w ruchu nie rezygnowały ze strzelania wiązkami energii ku cywilom. Celowały w te ich największe skupiska, zdawały się zaś ignorować samochody - chyba że trafiały w nie przypadkowo, wtedy zaś wybuchy w zasadzie nie dawały pasażerom większych szans na przeżycie - oraz osoby, które odłączały się od tłumu. Miało to trochę sensu; najwidoczniej maszyny starały się zabić jak największą liczbę ludzi w jak najkrótszym czasie, więc stawiały na grupy. Co ciekawe, nie atakowały również bohaterów, jeżeli nie obrywały od nich bezpośrednio - dlatego początkowo interesowały się jedynie Carol i zbrojami od Jarvisa. Nieregularny pierścień pola siłowego odcinał Avengers Tower od reszty okolicy. To właśnie w nim zamknięta została część robotów. Po stronie siedziby Avengers znajdowało się jeszcze trochę ludzi, którzy jednak szybko znikali w budynku, więc przy odrobinie szczęścia przynajmniej oni powinni być bezpieczni. Tak naprawdę niewiele mogło im już teraz zagrozić, chyba że Sentinele nagle zdecydują się strzelać do nich z góry - ale te znajdujące się w powietrzu i tak były już zajęte walką ze zbrojami. Problem stanowiły te osoby, które przebywały po zewnętrznej stronie pierścienia - gdyż to właśnie tam mieszały się wśród nich mordercze maszyny. Cywile starali się trzymać od nich dystans, najwyraźniej w większości nieświadomi tego, że zbijając się w grupki zostawali lepszymi celami. Tu czy tam zdarzało się, że ktoś trafiony promieniem upadał i był dosłownie tratowany przez innych; innych z kolei niósł ze sobą tłum. Większość postrzelonych kończyła źle - martwa lub przynajmniej nieprzytomna i w ciężkim stanie. Gdyby Tony zdecydował się spróbować przeskanować i przeanalizować ciała, ranne czy gorzej, zorientowałby się, że strumienie energii robotów powodowały przede wszystkim rozległe oparzenia na zewnątrz, a siłą uderzenia miażdżyły wnętrzności czy łamały kości. Wielu kończyło z uszkodzonymi żebrami, te zaś mogły kaleczyć organy. Niektórzy mieli szczęście i obrywali w ręce czy nogi, a nie w korpus - te osoby miały jeszcze szansę na przeżycie, ale wymagały pomocy. Steve zaczął w miejscu, gdzie maszyn było mniej - za to ludzi mnóstwo i na tym polegał jeden z jego pierwszych problemów. Fala ludności kierowała się w stronę przeciwną do tej, którą obrał Cap, przez co poruszał się pod prąd. Część osób orientowała się z kim miała do czynienia i starała się schodzić mu z drogi, inni - choćby chcieli - nie mogliby tego zrobić, bo zwyczajnie nie byli w stanie zejść na bok, zablokowani przez resztę uciekających... A jeszcze inni, przerażeni i spanikowani, chyba nawet nie zauważali na kogo wpadali. Tutaj przynajmniej ciała były jeszcze nieliczne; te dwa czy trzy roboty działały wolniej od ponad dwudziestu bliżej Avengers Tower. Co gorsze, maszyny uwięzione pod polem siłowym też nie zamierzały siedzieć bezczynnie. Przez pierwszych kilka sekund kontynuowały ostrzał, nim dotarło do nich, że nie przynosił on efektów, a ich promienie odbijały się od bariery, trafiając w podłoże czy w nie same - wyrządzając im jedynie drobne szkody. Kolejnym krokiem była dla nich próba zmiany celu, na którą również zmarnowały krótką chwilę... A gdy i to nie przyniosło pozytywnych efektów, roboty podzieliły się na takie, które rozpoczęły wędrówkę, starając się znaleźć wyjście z sytuacji na ziemi - oraz takie, które spróbowały wzbić się w powietrze, napierając na sklepienie pola siłowego. Bardziej groźne były właśnie te ostatnie; silniki odrzutowe dodawały im mocy przebicia.
|
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Pon Kwi 30, 2018 2:11 pm | |
| Choć Emma liczyła na to, że uda jej się zebrać więcej informacji na temat wyspy, pozyskane przez nią wspomnienia zdawały się przynajmniej potwierdzać to, iż doszło na niej do czegoś nieprzyjemnego. Kobieta szczerze wątpiła, aby w całej fabryce i w jej okolicach znajdowała się tylko jedna osoba, której akurat przytrafił się wypadek i prawdę mówiąc nie sądziła również, aby wszyscy pozostali pracownicy posiadali sprzęt chroniący ich umysły... Bo w takim wypadku dlaczego właśnie ten jeden z nich nie? Rzecz jasna mógł mieć miejsce jakiś zbieg okoliczności, ale więcej wskazywało na to, że przebywający na wyspie ludzie zostali w ten czy inny sposób unieszkodliwieni. Prawdopodobnie laserem lub czymś do niego podobnym, a to pokrywało się z obrazami walczących Sentineli, które White Queen odbierała z różnych umysłów. Do takich umysłów zaliczała się Carol, z którą Emma - zgodnie ze swoją wcześniejszą zapowiedzią - ponownie się teraz połączyła. W jej pobliżu wyczuwała już kolejnych Avengers, więc podejrzewała, że Ms. Marvel przekaże im to, co od niej za moment telepatycznie usłyszy. Nie widziała nawet powodu, aby o tym drugiej kobiecie wspominać. "Trask Industries jest w posiadaniu niewielkiej wyspy na Oceanie Spokojnym. Z pewnością uda wam się ją namierzyć, to w końcu oficjalna własność, ale jeżeli nie, to będę mogła was tam pokierować. Mam powody sądzić, że przebywały lub wciąż przebywają tam Sentinele. Możliwe, że zabiły już wszystkich pracowników, w okolicy wykrywam tylko zwierzęta." Był to uproszczony opis sytuacji, gdyż Emma nie czuła potrzeby informowania Carol o szczegółach, takich jak to, że udało jej się jeszcze złapać jedną z umierających tam osób. Dla Avengers istotne powinno być tylko to, że nie musieli przejmować się cywilami. Po przybyciu na wyspę będą mogli skoncentrować się na zbadaniu sprawy i być może zniszczeniu fabryki, jeżeli to faktycznie tam się znajdowała.
|
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Przed budynkiem Wto Maj 01, 2018 10:49 am | |
| Całe szczęście, że w ostatnim czasie Carol z Emmą miały możliwość częstszego praktykowania połączeń i rozmów telepatycznych. Mimo że wcześniej blondynka oponowała i sama praktyka nie była czymś, co zachwycało (względem poczucia prywatności), to nie miała pretensji do Emmy dzielącej się z nią ważnymi informacjami. Ba, była za to wdzięczna. Bądź co bądź były w stanie przekazać sobie wiele istotnych kwestii, które pomagały w ich prywatnych czy powiązanych z ich grupami, sprawach. Kobieta była w trakcie ataku, kiedy po raz kolejny usłyszała głos Emmy. Dziękuję. — JARVIS, HERBIE, sprawdźcie wszystkie informacje dotyczące Trask Industries. Dodatkowo uwzględnijcie lokalizacje i podlegające im tereny oraz obiekty — poleciła Carol. Nie miała pewności czy sztuczna inteligencja Fantastycznej Czwórki zareagowałaby na przydzielone zadanie, ale dzięki wspólnemu połączeniu - Sue mogła nie tylko usłyszeć to, co mówi Carol, ale też zlecić to jako osoba mająca pełnię praw w przypadku HERBIEgo. Danvers spojrzała na leżące, podniszczone ramię Sentinela. — JARVIS, na ziemi leży część tej maszyny. Wyślij po nią którąś ze zbroi Starka — odezwała się Carol. — Niedługo dostaniesz resztę — to brzmiało niemalże jak obietnica. Najprawdopodobniej tak też było. Blondynka odleciała na niewysoką i niedaleką odległość od robota. Zerkała w jego stronę, aby móc w odpowiednim momencie zareagować. Jednocześnie jednak starała się śledzić ruch pól siłowych stworzonych przez Sue, aby móc być na zewnątrz. Gdy już się upewniła, że przynajmniej przez chwilę panna Storm nie będzie nic robić z mlecznymi ścianami, wróciła do Sentinela swoją uwagą. I mogła - co prawda, niechętnie - przyznać przed sobą, że zrobiła to dosłownie o parę sekund za późno. Robot, który się unosił, został zarejestrowany, jednak przekonana o promieniu energii jaki miałby wydobyć się z wnętrza jego dłoni, nie spodziewała się metalowej i obciążonej siatki. Ledwo zdążyła przemknąć w bok, ale nie uniknęła przeszkody, która częściowo zasłoniła blondynkę. Carol zaklęła nieświadoma tego, że Rogers - jeśli ten podłączył się pod komunikator drużyny - usłyszy i ją upomni. Nie widziała Kapitana, zajęta bezdusznymi (i to dosłownie!) maszynami. Danvers przy wykorzystaniu energii miała zamiar choć trochę roztopić siatkę, żeby ułatwić sobie uwolnienie się z niej. Jednocześnie latałaby tuż przed Sentinelem, utrzymując na sobie jego uwagę. Gdyby kobiecie udało się wyswobodzić ramię, Carol wykorzystałaby obciążenie na zewnętrznych częściach siatki i zrobiłaby wymach z zamiarem zniszczenia maszyny; wychodziła z założenia, że to pomoże. Nie była pewna czy zniszczy od razu przy sile Danvers, ale przynajmniej uszkodzi. Liczyła na to, że porządnie. — Cieszę się, Tony, że… w końcu postanowiłeś się… pojawić — powiedziała Carol. Wiedziała, że mężczyzna ją usłyszy. Blondynka zadarła głowę, żeby spojrzeć w stronę wylatujących zbroi. Próbowała wyłapać Tony’ego spośród nich, ale się poddała. Wzrokiem wróciła do Sentinela. Miała zamiar użyć energii do rozdzielenia okablowania od zniszczonej części. Nie zwlekałaby z zaatakowaniem drugiej kończyny bądź też przymierzenia się do zepsucia silnika na jej plecach. Nie wiedząc o nadchodzącym Kapitanie, Danvers spojrzała w stronę Sue; chciała rozeznać się czy przyjaciółka potrzebowała pomocy, czy sobie radziła. Wysłuchała w międzyczasie Emmy, która ponownie się z nią połączyła. Jesteś w stanie wyłapać jakąś energię czy, nie wiem, że coś jest za cicho? — JARVIS, wyspa na Oceanie Spokojnym od Trask… Czy ktoś chętny wybrać się na wakacje z Sentinelami? — zapytała Carol przez komunikator.
| Przypominam, że jeśli chodzi o kolejkę - jako tako takowej nie ma. Po prostu bylebyśmy dali swoje posty między MG Lokiego. |
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Sro Maj 02, 2018 7:43 pm | |
| Po rozstaniu się z Rictorem Johnny nie tracił już ani chwili. Od razu ruszył prosto w stronę Avengers Tower. Od samego początku to miejsce było jego celem. Choć po drodze widział zniszczenia i chciał pomóc to wiedział, że nie powinien. Ściągnie na siebie uwagę robotów i te nie pozwolą mu dotrzeć pod Wieżę. Musiał się powstrzymać chwilkę. Na szczęście latał szybko, więc dotarcie do celu nie zajęło mu zbyt wiele czasu. Już z daleka rozpoznał barierę siostrzyczki. Zabarwioną na lekko mleczny kolor tak, by była widoczna. To jedna z jej sztuczek. Po tym poznawał jej dzieło. Chroniła ludzi, otaczała barierą budynek. Miał nadzieję, że nie będzie na niego zbyt zła za to opóźnienie jeśli się wytłumaczy. Pomagał komuś, kto pomagał ludziom. To chyba wystarczająco dobra wymówka. Z Wieży wyleciały również zbroje Starka, jak i sam Stark. Czerwono-złota zbroja na niebie była łatwa do zauważenia z daleka. Błyszczała się w słońcu. Nie szło jej pomylić z niczym innym. Nawet jeśli śmiercionośne roboty były nieco podobne do niego to miały zupełnie inną kolorystykę. Łatwo więc szło je rozróżnić. - Hej, siora! Jestem już blisko, zaraz wam pomogę! Wytrzymajcie beze mnie jeszcze moment. - odezwał się przez komunikator do Sue. Jak zwykle zupełnie bez skromności. Johnny Storm i skromność? Tego słowa nie było w jego słowniku. Zresztą jego kochana siostrzyczka dobrze wiedziała, że chłopak jak zwykle się popisuje. Nawet w tak poważnej sytuacji rzucał głupimi tekstami. Zapewne po to, by nieco rozluźnić atmosferę. W stresie źle się pracuje. Z początku Ognisty myślał, że przyjdzie mu walczyć u boku siostry i Iron Mana. Był tam jednak ktoś jeszcze. Ktoś, kogo Torch dostrzegł dopiero, gdy podleciał dużo bliżej. Nie lśnił metalem z daleka ani nie nie tworzył mlecznobiałych barier. Za to dzielnie walczył z unoszącymi się w powietrzu Sentinelami. Blondyn zatrzymał się niedaleko przyglądając się postaci Ms. Marvel. Znał ją. I to całkiem dobrze. I nie w ten sposób co innych Mścicieli. Z gazet, telewizji lub wspólnych misji. Tą kobietę znał z zupełnie innej strony. Strony, która go fascynowała. Oczywiście również odrobinkę przerażała, ze względu na jej wyjątkowe moce. Jeśli ktoś spojrzy w stronę Human Torcha to zauważy go wiszącego na niebie nieruchomo w jednym miejscu. Wpatrującego się przed siebie, czyli na Carol. Do głowy blondyna napłynęły falą wspomnienia z Las Vegas. Z tego, jak spędził tam czas z tą kobietą. Młody Storm był znany z podbijania kobiecych serc. Uwielbiał płeć piękną. W jego przypadku nie było więc nic dziwnym, że wspomnienia na chwilkę odcięły go od rzeczywistości. |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Czw Maj 03, 2018 9:20 pm | |
| Tony zawisł w powietrzu, korzystając z tego, że nikt go jeszcze nie atakuje, żeby rozeznać się w sytuacji. Trzydzieści robotów, dziesiątki martwych ludzi… Nie, nie ludzi. Ofiar. Jak okrutne by to nie było, póki co wolał myśleć o nich w ten sposób niż pozwolić sobie na żal. W końcu pozostało jeszcze mnóstwo żywych, na których musiał się skupić. - Jarvis, zawiadom służby ratunkowe. Niech jadą prosto do najbliższego bariery budynku i niech nikt nie wysiada po drodze. Zdaje się, że nasi nowi znajomi nie gustują w samochodach. – polecił, starając się jak najszybciej ułożyć jakiś w miarę sensowny plan działania. W końcu głupotą byłoby mając tyle zbroi, posłać je z bezmyślnym rozkazem „walczcie”. – Oddeleguj część zbroi do zbierania rannych i znoszenia ich w bezpieczne miejsce, przy okazji zeskanuj kilku chcę zobaczyć jak te cholerstwa działają. Oh, i wyślij drony do obserwowania okolicy, nie chcemy, gdyby ktoś postanowił zaliczyć wypad na miasto… - urwał, uchylając się przed strzałem. No nic, tyle, jeśli chodzi o pozostanie niezauważonym. Czas się bawić. pomyślał i zapikował. - Hej, Carol. – odpowiedział, przelatując nisko nad ulicą, wystrzeliwując serię mini ładunków wybuchowych, które przyczepiały się do pancerzy Sentieli na wysokości stawów i po kilku sekundach eksplodowały. Postanowił w miarę możliwości nie angażować się w jakiś bezpośredni sparing z robotem tylko jak najlepiej wykorzystać to, że mógł im zaszkodzić na odległość. Latał więc pomiędzy nimi, unikając strzałów, jednocześnie starając się jak najbardziej uszkodzić mechanizm, który umożliwiał oderwanie się od ziemi. W końcu z doświadczenia wiedział, że z powietrza można wyrządzić dużo więcej szkód. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Pią Maj 04, 2018 9:16 pm | |
| Zajmując się modyfikowaniem pola siłowego, Sue znów straciła część walki prowadzonej przez Carol, lecz także i tym razem się tym nie przejmowała, polegając na kontakcie przez komunikatory. Wiedziała, że gdyby nagle stało się coś pilnego i wymagającego jej udziału, Ms. Marvel na pewno zwróciłaby jej na to uwagę, więc sama skoncentrowała się na zadbaniu o to, żeby wraz z maszynami nie został uwięziony żaden człowiek. Coś takiego skończyłoby się źle i wyrzuty sumienia długo nie dałyby jej spokoju, więc musiała szczególnie uważać. Zawsze starała się dbać przede wszystkim o cywili, a jej wyjątkowe zdolności idealnie współgrały z takim światopoglądem. Kiedy jej towarzyszka wymieniła zadanie przeznaczone między innymi dla Herbie'ego, Invisible Woman natychmiast ją poparła, Herbie zaś szybko przytaknął. Jeszcze podczas okrążania budynku Susan usłyszała komunikat nadany przez Jarvisa. Spodziewała się, że AI powie im coś więcej, bo w końcu Carol dopiero co poruszyła kilka różnych tematów, ale już sama informacja o tym, że wkrótce otrzymają tutaj wsparcie znaczyła tak naprawdę sporo. Blondynka aż odetchnęła trochę głębiej, minimalnie uspokojona, przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe w obecnych okolicznościach... A następnie na moment zadarła głowę do tyłu, aby spojrzeć w górę, ku nadlatującym zbrojom. Nie traciła czasu na przyglądanie się im, bo domyślała się, że tak czy siak zrobią swoje i śledzenie ich wzrokiem niczego tutaj nie zmieni, ale to był po prostu odruch. Do odgłosów emitowanych promieni dołączyły dźwięki wydawane przez uzbrojenie zbroi, lecz na tym również Invisible Woman się nie skupiała. Dbała jedynie o to, aby przypadkowo nie znaleźć się pomiędzy walczącymi, bo choć posiadała wokół siebie przylegające do ciała pole siłowe, to oberwanie czyimś atakiem mogłoby ją wytrącić z równowagi i z koncentracji, a wówczas niekoniecznie utrzymałaby barierę blokującą maszyny. Kobieta niemalże się wzdrygnęła, gdy niedaleko niej przeleciał jeden z robotów, lecz starcie z nim pozostawiła zbrojom. Chętnie by im pomogła w walce, ale wiedziała, że coś innego było ważniejsze... A poza tym Carol i Tony już się tym zajmowali. Blondynka zmarszczyła za to czoło, gdy przez komunikator dotarł do niej dźwięk głosu brata... Lecz prawdę mówiąc to również był zwykły odruch. Czego i jak by Johnny nie mówił, cieszyła się z jego obecności - i to nie tylko dlatego, że potrzebowali tylu rąk do pracy, ile mogli w tej chwili zebrać. Dobrze też było się po prostu upewnić, że podczas istnej inwazji wrogich maszyn nic mu się do tej pory nie stało... Nie wspominając nawet o tym, że przecież byli przyzwyczajeni do działania w jednej drużynie. -Pospiesz się, mamy sporo na głowie- odpowiedziała bratu, po czym znów skupiła się na robotach... A konkretniej na tych, które właśnie zwróciły na siebie jej uwagę uderzając od spodu w sklepienie jej pola siłowego. Poczuła to, a dopiero potem skierowała ku nim wzrok, szukając najlepszego rozwiązania tego nowego problemu. Na początek jeszcze bardziej zmniejszyła zasięg bariery, ograniczając maszynom pole do manewrowania i przemieszczania się. Jej pierścień był teraz tak wąski, jak tylko mogła sobie na to pozwolić, dzięki czemu była też w stanie wzmocnić jego ścianki, szczególnie od góry. -Bardziej przydatna będę pewnie w Nowym Jorku- stwierdziła przez komunikator, gdy Carol po raz kolejny wspomniała o Trask Industries, a także coś o jakiejś wyspie na Oceanie Spokojnym. Susan nie potrzebowała żadnych więcej informacji, aby dodać dwa do dwóch. Domyślała się też, że niedługo zostanie tam wysłana część drużyny, ale jednocześnie wiedziała, że ze swoimi polami siłowymi pewnie bardziej pomoże na miejscu, a nie u samego źródła problemu. Mogła przynajmniej opóźniać roboty i minimalizować straty w ludziach. Nie potrwało długo, nim wreszcie Sue zobaczyła w powietrzu zbliżającą się szybko ognistą postać... Która jednak zatrzymała się po dotarciu w pobliże Avengers Tower. Przez sekundę albo dwie kobieta jedynie wpatrywała się w Johnny'ego z niezrozumieniem, nim uznała, że powód takiego stanu rzeczy nie był w gruncie rzeczy istotny. Liczyło się natomiast jego zakończenie i przywrócenie bratu sprawności działania. -Johnny!- właściwie nie krzyknęła, ale tak czy siak trochę uniosła głos i to w ten charakterystyczny sposób, który Torchowi mógł się kojarzyć z jej matczynym trybem. Nie, nie tym ciepłym i kochającym, tylko z tym drugim, od wielu lat starającym się zrobić z niego uczciwego, pracowitego i samodzielnego człowieka... Z różnymi wynikami. Na szczęście ostatnio częściej pozytywnymi niż negatywnymi, pomijając parę wyskoków. Sue wiedziała już nawet jak się na bracie odegrać za ten najnowszy z nich... Wiedziona świeżym pomysłem, Invisible Woman ponownie ruszyła z miejsca, teraz jednak nie zataczając wokół budynku pełnego koła, tylko raczej płytki kształt litery C. Tyle wystarczyło, aby w większości obejrzała swoją barierę... I rozbiła ją z pierścienia na kilka kul, skupiających się tylko i wyłącznie wokół pochwyconych robotów. Nie zamierzała ich nawet blokować w jednym miejscu, przeciwnie, pozwoliła im się przemieszczać, czy to po ziemi czy w powietrzu, przynajmniej jak długo nie starały się staranować ludzi - bo wówczas już by je wyhamowywała. Taki układ wymagał od niej mniejszego zaangażowania siły.
|
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Sob Maj 05, 2018 4:19 pm | |
| W swojej fizycznej formie w sali mieszczącej Cerebro, Emma westchnęła cicho, co jednak w żaden sposób nie przejawiło się w jej mentalnym połączeniu z Carol. Początkowo kobieta liczyła na to, że nie będzie musiała jej wyjaśniać szczegółów oraz całego swojego toku myślowego, ale najwyraźniej oczekiwała zbyt wiele mając nadzieję, że jej słowa bez dodatkowych pytań zostaną wzięte za coś pewnego. Przecież gdyby odbierała coś jeszcze istotnego, dałaby o tym znać... Albo gdyby uważała, że Avengers koniecznie powinni o czymś wiedzieć. Mimo wszystko mogła jednak podzielić się z nimi detalami. "Jeżeli pytasz o energię psioniczną telepaty, który ukrywałby obecne na wyspie osoby, to nie, nie wyczuwam niczego podobnego. Nie mogę jednak zagwarantować, że pracownicy nie noszą urządzeń, które blokowałyby mi dostęp do ich umysłów. Podejrzewam, że robi to przynajmniej sam Trask, więc najwyraźniej posiada potrzebną do tego technologię." Panna Frost nie wierzyła tak naprawdę w tę wersję wydarzeń i Carol mogła to wyczytać nawet z tonu jej telepatycznej wypowiedzi. Takie maszyny były drogie i rzadkie, więc mało kto wyposażałby w nie wielu swoich podwładnych... Nawet jeżeli pracowaliby nad czymś wyjątkowo tajnym i ważnym. Poza tym White Queen wciąż uważała, że w takim wypadku miałby je każdy na wyspie, a nie wszyscy z pojedynczym wyjątkiem. "Co najmniej jedna osoba straciła tam właśnie życie. W ostatnich chwilach jej myśli i wspomnienia były chaotyczne, lecz zobaczyła intensywne światło i została przez nie mocno poparzona. Wydaje się to pokrywać z atakami Sentineli, które w dodatku - według Cerebro - nadleciały z kierunku, w którym znajduje się ta wyspa. Nie możemy mieć jeszcze pewności, ale to najlepszy trop, jaki w tym momencie posiadamy." W gruncie rzeczy świadczyło o tym nieco więcej poszlak, jak na przykład informacje, które Emma wyciągnęła z umysłów pracowników Trask Industries i przekazała komputerowi X-Men, aby na ich podstawie wyeliminował - lub nie - tereny należące do firmy... Ale kobieta naprawdę nie miała ochoty tłumaczyć teraz wszystkiego, co popchnęło ją ku takim wnioskom.
|
| | | Captain America
Liczba postów : 240 Data dołączenia : 27/05/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Nie Maj 06, 2018 4:06 pm | |
| Steve obleciał miejsce bitwy wzrokiem, szukając najbardziej krytycznego punktu wokół siebie, gdzie mógłby pomóc jak najwięcej. Widział, że prócz całej masy spanikowanych przechodniów, wokół Avengers Tower trwa od jakiegoś czasu zacięta walka. Nie potrafił tylko określić kto dokładnie znajduje się przy budynku. Wyłapał parę maszyn na swojej dwunastej i biegiem ruszył w ich stronę. Nie było to niestety takie łatwe, gdyż tłum napierał na Rogersa, skutecznie blokując mu drogę. Po chwili namysłu, Steve wielkim susem skoczył na dach pobliskiego auta i pokonywał wyznaczony dystans w ten sam sposób (niestety na co poniektórym zostawiając wgniecenia w blasze...). Jego komunikator wydał z siebie kilka zgrzytów, jakby wracając do życia. Rogers, zadowolony, otworzył usta, chcąc zadać komendę JARVISowi, gdy do jego uszu doszedł niespodziewany bluzg. Brew powędrowała lekko do góry, a Steve szybko rozpoznał właściciela tej wiadomości. - Carol. - szepnął w komunikator swoim oficjalnym tonem. Jego pierwszy przeciwnik był pięć metrów przed nim. Drugi odrobinę dalej. Cap wziął zamach tarczą i posłał ją przed siebie tak, by była w stanie zdezorientować pierwszego, odbić się od jego powłoki i wbić w drugiego. W tym samym czasie zaatakował najbliższego sobie robota, potęgując moc ciosu wyskokiem. - JARVIS, jakie są statystyki? Kto walczy pod Avengers Tower? - postanowił skorzystać z działającego już cudu techniki i dowiedzieć się czegoś więcej o przebiegu walki. Z szybkiej orientacji w terenie zdołał się jedynie dopatrzyć małego oddziału zbroi Iron Mana i samego Tony'ego gdzieś na niebie oraz Invisible Woman. Właśnie, Invisible Woman.. Nigdy nie wyjdzie z podziwu dla jej kreatywności oraz techniki walki. - Czołem, drużyno. - rzucił pozdrowienie na kanał ogólny. Postanowił poinformować o swojej obecności, może ktoś szykuje jakiś plan i znajdzie się dla niego jakaś konkretna misja? Nie zadawał zbędnych pytań, nie chciał rozpraszać żołnierzy. Zapewne JARVIS jasno i rzeczowo wprowadzi go w sytuację. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Nie Maj 06, 2018 11:29 pm | |
| Jedno i drugie AI od razu przytaknęło na nowe polecenia od Carol, zapewne natychmiast zabierając się za wyciąganiem z baz danych wszystkiego, co tylko mogły znaleźć na temat Trask Industries i ich własności - a już w chwilę później Carol mogła zauważyć jedną ze zbroi zniżającą się, aby zwinnie pochwycić oderwaną przez nią część robota i ruszyć z nią z powrotem ku Avengers Tower. Co prawda oznaczało to jedną parę rąk do pomocy mniej, przynajmniej na moment, ale jeżeli informacje uzyskane z tego fragmentu miałyby pomóc w całej akcji, to pewnie było warto. Przynajmniej metal, z którego składała się spoczywająca na Ms. Marvel sieć bez większych problemów pozwolił jej się stopić, dzięki czemu kobieta mogła go rozerwać i stosunkowo szybko przejść do ataku. Siła jej uderzenia wystarczyła, aby rozbić zewnętrzną powłokę maszyny na jej klatce piersiowej, leżące zaś dalej warstwy były jeszcze bardziej delikatne, więc ręka Carol zagłębiła się pomiędzy nie. Wystające kawałki i ostre krawędzie pewnie poraniłyby zwykłą osobę, lecz na szczęście Ms. Marvel było do nich daleko - i po prostu poczuła ten kontakt, lecz nie odniosła szkody. Jej cios trafił niebezpiecznie blisko okienka na przedzie Sentinela - bo tuż nad nim, praktycznie się z nim stykając. Kiedy kobieta cofnęła dłoń i zabrała się za ostateczne odłączanie nogi robota w kolanie, stało się coś niepokojącego... A mianowicie w tym właśnie okienku pojawił się bardziej intensywny blask, jak gdyby zbierała się tam energia. Carol miała jedynie krótką chwilę, aby zareagować, dosłownie dwie czy trzy sekundy, podczas których zdążyła również odezwać się przez komunikator - i zaraz potem maszyna spróbowała zaatakować ją kolejnym promieniem, wyemitowanym z klatki piersiowej. Normalnie nie byłby to problem; Ms. Marvel wiedziała już czym by się to dla niej skończyło po poprzedniej próbie, a i to zakładając, że dałaby się w ogóle trafić. Najwyraźniej jednak jej uderzenie doprowadziło do jakiejś awarii, może coś zablokowało lub przeciwnie, rozłączyło, a może po prostu coś uszkodziło - grunt, że strumień energii jednak się nie pojawił. Zamiast niego nastąpił wybuch. Nie był ogromny, nie powinien zaszkodzić nikomu innemu w okolicy, ale wystarczył, aby wysadzić Sentinela i rozbić go na kawałki - a do tego odtrącił Carol ładnych kilka metrów dalej w powietrzu. To mniej więcej w tym momencie doszło też do pierwszej zmiany przy polu siłowym. Zaciśnięcie pierścienia ograniczyło ruchy robotów, szczególnie tych kroczących, gdyż latające tak czy siak napierały po prostu w górę. Te zaś, które pozostawały na jezdni, po kilku sekundach zorientowały się, że ich plan działania nie tylko został utrudniony, ale i nie dawał spodziewanych efektów. W związku z tym zmieniły strategię, sięgając po swoje promienie i nimi starając się przebić przez barierę. Część z nich atakowała strzałami, pozostałe - ciągłymi strumieniami. To te ostatnie były gorsze. W tym czasie natomiast Tony zdążył już wydać Jarvisowi swoje własne rozkazy - i początkowo AI tylko mu na nie przytaknęło, zapewne od razu zaczynając je realizować... Oczywiście efektów powiadamiania służb tak czy siak nie można by było zobaczyć od razu, jednakże zbroje niemalże natychmiast dostosowały się do tych poleceń. Część z nich po prostu nie mogła się już oderwać od walki, bo Sentinele nie chciały im na to pozwolić i kontynuowały swoje ataki - zignorowanie tego ponownie ściągnęłoby ogień na niewinnych - ale te, które nie były celami, zabrały się za pomaganie rannym. Najwyraźniej za najbezpieczniejsze w tej chwili miejsce uznały, a raczej Jarvis uznał, dolne poziomy Avengers Tower, bo to właśnie tam zanosiły rannych. Na drony również nie trzeba było długo czekać. Atakowanie ładunkami wybuchowymi stawów maszyn okazało się z kolei świetnym pomysłem. Szczególnie szkodliwe okazały się te, które detonowały się przy kolanach robotów, gdyż po prostu traciły one od tego równowagę i na ogół próbowały się ratować odpaleniem silników wbudowanych w plecy, aby wznieść się w powietrze. Te Sentinele, które ucierpiały w okolicy rąk, wciąż mogły kontynuować walkę i najwyraźniej nie przejmowały się aż tak bardzo brakującymi kończynami - nawet bez nich miały jeszcze do dyspozycji inne bronie, jak chociażby te na klatkach piersiowych. Chętnie z nich korzystały. Plusem tej strategii było jednak przede wszystkim to, że najwidoczniej roboty nie kojarzyły ładunków z Iron Manem, więc póki opierał się tylko na nich - nie musiał przejmować się tym, że któryś z nich zaatakuje go bezpośrednio. Wystarczyło, by unikał strumieni energii przelatujących obok niego, a skierowanych w kogoś innego i mógł się czuć stosunkowo bezpieczny. Sytuacja zmieniła się, gdy mężczyzna przeszedł do atakowania silników odrzutowych - bo najwyraźniej maszyny nie były aż tak niedomyślne, aby i tego z nim nie powiązać. Praktycznie każda trafiona maszyna, czy to sprowadzona na ulicę czy po prostu uziemiona przed wzniesieniem się - czy taka, która przełączyła się z silnika w plecach na te w nogach lub odwrotnie - zaczynała namierzać Tony'ego. Potrzebowały na to krótkiej chwili, zaledwie sekund, a ze dwie czy trzy oberwały za ten moment nieuwagi od tej czy innej zbroi, ale zaraz potem ich dłonie skierowały się już ku Iron Manowi i śledziły go z odpalonymi promieniami. Nie przesuwały ramion na tyle szybko, aby od razu go trafić, lecz stanowiły zagrożenie dla otoczenia. Ich strumienie energii orały okoliczne budynki i inne obiekty, nie wspominając już o uciekających ludziach. -Sir, obawiam się, że większa część Manhattanu jest obecnie nieprzejezdna. Służby mają problemy z docieraniem na miejsca zgłoszeń, a także, sądząc po obciążeniu linii, z przyjmowaniem nowych. Zewnętrzne powłoki Sentineli blokują moje skanery, ale na podstawie zebranych części wkrótce powinienem być w stanie podać wstępne wyniki analizy- na dodatek Jarvis wybrał jeszcze właśnie ten moment, aby dostarczyć świeżą dawkę informacji. W tym czasie pod Avengers Tower zdążył dotrzeć Human Torch, który jednak zaczął od zawieszenia się na moment, dosłownie i w przenośni. Zaraz po tym, jak jego siostra go zawołała, jeden ze zbłąkanych promieni - oryginalnie podążających za Iron Manem - przejechał akurat po łydkach Johnny'ego, z przodu, celując rzecz jasna z dołu. Sama temperatura oczywiście nie wyrządziła mężczyźnie żadnej krzywdy; tym nie musiał się przejmować. Odrzut to już jednak co innego, a ze względu na miejsce trafienia to właśnie nogi Torcha zostały odepchnięte - zmuszając go do zgięcia ich w kolanach, a może i nawet wymuszając początek fikołka. W następnej chwili sytuacja z polem siłowym uległa kolejnej zmianie - i rozbiło się ono na siedem mniejszych, po jednym na każdego robota, który do tej pory był w ten sposób uwięziony. Tak naprawdę stanowiło to poprawę i to nie tylko dlatego, że zmniejszyło powierzchnię bariery... Teraz już barier. Maszyny chcące się wznieść - mogły to zrobić, a ich kule podążyły w górę wraz z nimi; te Sentinele zdawały się być zdezorientowane i poświęciły krótką chwilę na ponowne przeanalizowanie swojego położenia. Po kilku sekundach najwyraźniej zadecydowały, że równie dobrze mogły kontynuować walkę, gdyż dołączyły do swoich pobratymców w strzelaniu promieniami... I zorientowały się, że siłą odrzutu odpychały ściankę pola, przez co ta z przeciwnej strony w nie uderzała, wymuszając ruch lub zaprzestanie atakowania. Ponownie było zresztą z tymi, które uwięzione zostały na poziomie ulicy, z tą tylko różnicą, że one przynajmniej miały jakieś podparcie, więc tym bardziej nie zamierzały się tak łatwo przesunąć. Z jednej strony taka metoda utrzymywania maszyn w zamknięciu była skuteczna - z drugiej bolesna mentalnie, bo ostatecznie większość robotów zdecydowała się kontynuować ostrzał. Kawałek dalej natomiast Cap już chwilę wcześniej postanowił odbyć podróż po dachach samochodów - i to akurat był świetny pomysł. Wbrew pozorom nie wynikało to jedynie z faktu, że na tej wysokości nie przeszkadzał mu tłum; dodatkowy bonus polegał na tym, że Sentinele się nim nie interesowały, pozwalając mu rozpocząć walkę na jego własnych warunkach. Roboty wolały skoncentrować się na licznych skupiskach ludzi, gdzie miały szansę na więcej ofiar, dlatego pojedyncza jednostka nie przykuwała ich uwagi. Dla Steve'a starcie zaczęło się na dobre mniej więcej w momencie, gdy Carol została potraktowana metalową siecią, a raczej krótką chwilę później - więc kobieta mogła już wtedy niszczyć "swojego" Sentinela. Akcja z tarczą przebiegła zgodnie z planem i ściągnęła na mężczyznę zainteresowanie obu maszyn; to było proste. Szczególnie pomocne okazało się również to, że roboty potrzebowały kilku sekund, aby dojść do tego co je spotkało, więc po prostu nie były w stanie od razu odpowiedzieć ogniem. Najpierw musiały przeanalizować sytuację... Tyle że Kapitan na to nie czekał i praktycznie natychmiast zaatakował pierwszego z nich. Powłoka przeciwnika musiała być twarda, wzmocniona, więc nie udało jej się tak łatwo uszkodzić, ale z kolei jego waga najwyraźniej nie szła w tony... Ba, przy odrobinie szczęścia mogła nie sięgać nawet jednej. Sentinel co prawda się nie przewrócił, ale został odepchnięty i stracił równowagę. Jego kroki - wykonywane do tyłu - wydawały się ciężkie i niezgrabne, lecz uruchomienie silnika odrzutowego na plecach pozwoliło mu wrócić do pionu nim upadł... Ale oczywiście na to również potrzebował krótkiej chwili, sekund, ale jednak. -Pan Stark, panna Danvers oraz panna Storm. Właśnie dołącza do nich pan Storm. Odpowiadam za działania pozostałych zbroi. W tej chwili przekierowuję część z nich do transportowania rannych. Dolne poziomy Avengers Tower zostały udostępnione jako schronienie dla ludności cywilnej. Te roboty to najprawdopodobniej Sentinele, stworzone do walki z mutantami. Sugeruję atakowanie okolic stawów i kierowanie cywili do budynków oraz samochodów- było to ogromne streszczenie zdobytych do tej pory danych, ale w trakcie walki mimo wszystko liczyła się każda chwila, a opowiadanie całości nie tylko potrwałoby zbyt długo, ale i mogłoby się przełożyć na rozkojarzenie. Rogers musiał zaś teraz poświęcać swojemu otoczeniu całą swoją uwagę - jak przekonał się w momencie, gdy ze strony tego dalszego z robotów dobiegła go nagła eksplozja. On sam znajdował się zbyt daleko, aby miała mu zaszkodzić, lecz przynajmniej posłała ku niemu jego tarczę. Gorzej, że niedaleko maszyny stał zaparkowany samochód, który siła eksplozji odrzuciła kilka metrów dalej - gdzie wpadł na dwie osoby. Plus był taki, że nie wylądował na nich bezpośrednio, więc ich nie przygniótł; tego raczej by nie przeżyły. Uderzył w nie już sunąc bokiem po chodniku, przez co z rozpędu odtrącił je na ścianę pobliskiego budynku. Obie były kobietami, zresztą wyraźnie podobnymi do siebie z rysów twarzy i kolorystyki - starsza mogła mieć koło czterdziestki, młodsza zaś bliżej dwudziestu lat, może nawet mniej. Pierwsza z nich musiała upaść trochę fortunniej, gdyż uniosła się na łokciach i na tym póki co poprzestała, pewnie zamroczona. Druga nie poruszała się wcale i chyba uderzyła w mur głową; wśród jej jasnych włosów już pojawiały się pierwsze ślady czerwieni. Ciężko byłoby stwierdzić co dokładnie spowodowało ten wybuch - a raczej Cap nie mógł tego jeszcze przewidzieć, choć Carol pewnie z przyjemnością by mu coś na ten temat opowiedziała na podstawie własnych - i to niedawnych - doświadczeń z tymi robotami. Z drugiej strony przynajmniej jeden z nich został wyłączony z gry i to wręcz zadziwiająco łatwo... Ale to nie był wcale koniec niespodzianek, bo Jarvis odezwał się ponownie, tylko i wyłącznie do Rogersa: -Monitorując trafiające do sieci materiały związane z atakiem Sentineli natrafiłem na nagranie, na którym najprawdopodobniej zarejestrowany został pański przyjaciel, sierżant Barnes, znany też jako Winter Soldier. Mogę spróbować ustalić miejsce, gdzie nakręcony został ten film- zaoferował tym swoim spokojnym głosem, w tym czasie zaś ten bliższy Steve'owi z robotów - czyli po prostu ten, który sam się nie wysadził - doszedł już do siebie, choć nie osiadł z powrotem na ulicy, tylko pozostał zawieszony jakieś pół metra w powietrzu. Zdążył za to wyciągnąć ramię w stronę Kapitana, rzecz jasna po skosie w dół, a w jego dłoni rozpaliła się już energia, zwiastująca nadciągający atak... Tyle że przy takiej zapowiedzi pewnie stosunkowo łatwo byłoby go uniknąć, gdy już wystrzelił. -Trask Industries należy do doktora Bolivara Traska. Zajmuje się przede wszystkim produkcją wyspecjalizowanych protetycznych kończyn, w pełni dostosowanych do DNA pacjenta, lecz tworzy również inne projekty. W ciągu ostatnich kilku miesięcy doktor Trask zdawał się utrzymywać ścisłe kontakty z co najmniej kilkoma przedstawicielami rządu Stanów Zjednoczonych, znajomości z którymi wcześniej nie wykazywał. Jego firma posiada oddziały i fabryki na całym świecie, w tym na wyspie na Oceanie Spokojnym, o której wspomniała panna Danvers- zwrócił się już do wszystkich Jarvis, a Herbie prędko mu zawtórował, dotykając jednak zupełnie innej kwestii: -Spider-Man z przyszłości zaoferował swoją pomoc w trakcie tej wyprawy. Mam skierować go pod Avengers Tower, aby mógł od razu wyruszyć na miejsce z pozostałymi ochotnikami?- spytał mianowicie.
|
| | | Human Torch
Liczba postów : 132 Data dołączenia : 06/07/2012
| Temat: Re: Przed budynkiem Pon Maj 07, 2018 12:09 pm | |
| Johnny zapewne byłby dłużej w stanie zawieszenia, gdyby nie nagły dźwięk jego imienia w komunikatorze, wypowiedziany przez Sue tym nieprzyjemnym tonem, który zawsze zwiastował lekcję dobrego zachowania. Zdecydowanie nie lubił tego tonu. Zawsze wiązał się z pouczaniem go. A już najgorzej było kiedy siostra używała pełnej wersji jego imienia. Najlepiej dołączając do tego nazwisko. Wzdrygnął się lekko na samą myśl. Niestety poza tym wzdrygnięciem nie zdążył zareagować w żaden inny sposób, bo już po chwili wykonywał fikołka w powietrzu. A przynajmniej był bliski jego wykonania kiedy jeden z promieni Sentineli trafił go w nogi. To już całkiem sprawiło, że blondyn wrócił do rzeczywistości. Teraz wiedział już, że ataki robotów nie robiły mu krzywdy. Poza siłą uderzenia, która go odpychała. Tym jednak nie musiał się specjalnie przejmować, będąc w powietrzu. Najważniejsze, że ataki nie wyrządzały mu większej krzywdy. Potrząsnął lekko głową, rozglądając się dookoła i jeśli Ms. Marvel akurat patrzyła w jego stronę choćby przez moment to pomachał do niej ręką, po czym już skoncentrował się na tym, po co tu się zjawił. Torch spojrzał w dół i wycelował w najbliższego mu robota. Teraz już wiedział, że te mają bardzo wytrzymały pancerz, więc nie bawił się już w testowanie siły i po prostu uderzył strumieniem ognia z całą swoją siłą. Uważając przy tym, by przypadkiem nie trafić w żadne z pól siłowych siostry. Wiedział, że dziewczyna by to odczuła. Mogłoby to wpłynąć na jej koncentrację. Musiał uważać. Johnny przy okazji rozejrzał się po polu walki, by zobaczyć kto i jak walczył. Iron Man musiał atakować roboty jakimiś ładunkami wybuchowymi. Może nie niszczyło ich to, ale traciły równowagę, a to dawało im kolejne cenne sekundy na walkę z nimi i dodatkowy czas dla cywili na ucieczkę czy schronienie się gdzieś. - Siostra, pomóc Ci z tymi, które trzymasz? - zapytał przez komunikator. Nie wiedział, jak długo Sue jest w stanie utrzymać roboty w swoich barierach. Zawsze mógł zlecieć na dół i z bardzo bliska atakować roboty w chwili gdy siostra by ściągała swoją barierę z pojedynczych sztuk. Jeśli ta wyraziła chęć pomocy, a roboty nadal nie były nim specjalnie zainteresowane to właśnie to zrobił. Czekając na polecenie, do którego z robotów ma się zbliżyć, by zaatakować go jak najszybciej pełną mocą. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Przed budynkiem Pon Maj 07, 2018 12:31 pm | |
| Carol nie zwracała uwagi na to, że ostre zakończenia elementów, z których składała się maszyna, mogą ją zranić. Wzmocniona skóra czy też wytrzymałość nabyta w wyniku wypadku wiele lat temu, gwarantowały, że tak szybko nie pojawią się szramy na jej ciele. Blondynka syknęła nerwowo, gdy zdała sobie sprawę, iż nie wycelowała odpowiednio. Niemniej, w następnej chwili wcale nie żałowała, skoro efekt był taki, jaki w ostateczności chciała osiągnąć. Odrzut przy eksplozji jej nie zszokował. Zdezorientował na moment, podczas którego Carol asekuracyjnie przesłoniła swoją twarz (dokładniej oczy) przedramieniem. Mimo wszystko, wolała nie ryzykować. Odepchnięta na kilka metrów do tyłu, spojrzała w stronę Sentinela, z którym niedawno walczyła, a teraz były jego pozostałości. Nie przypominała JARVISowi, żeby ten wysłał zbroję. Ta już wcześniej pojawiła się po ramię, więc Danvers zakładała, że sztuczna inteligencja trzyma pieczę nad tym co się dzieje i zaraz ponownie któraś z dziesiątek zbroi Starka pojawi się po pozostałe, zniszczone już, fragmenty. Może coś jeszcze uda się z tego wyciągnąć. — Cześć, Tony.Westchnęła bezgłośnie. Odzew Kapitana był wystarczająco wymowny, by usłyszała w nim naganę. — Kapitanie — odpowiedziała. — Zawsze wiesz, kiedy podsłuchać — dodała. Był to jakiś stopień ulgi, choć podzielała obawy Sue, że nadal było ich za mało. Danvers rozejrzała się krótko, chcąc ocenić i znaleźć wolnego Sentinela. Ognista poświata Johnny’ego szybko zwróciła uwagę blondynki, która zbliżyła się do Human Torcha po ewentualnym wykonaniu wymuszonego fikołka i po tym jak pomachał do kobiety. — Wszystko w porządku? — zapytała, nie dociekając, co przed chwilą miało miejsce. Chcąc nie chcąc, Carol była w stanie przypomnieć sobie ich spotkanie. Nie te z kategorii “znowu ratujemy świat”, a zdecydowanie przyjemniejszej. O tej jedynie wiedział Cap i to w ogółach; i tak wystarczyło do tego, żeby się domyślić. Nie był to jednak czas na zawieszenie się i wspominanie czegoś lepszego. Jonathan z kolei mógł zobaczyć Carol w najzwyklejszym stroju - spodniach dżinsowych, trampkach czy też koszulce, która została zniszczona przez promień Sentinela; okrągła dziura w materiale odsłaniała brzuch kobiety. — Nie daj się strącić i wymierzaj w stawy — powiedziała, gdy upewniła się, że ze Stormem wszystko w porządku. Przyjrzała mu się uważnie, dwukrotnie przesunęła spojrzeniem po jego osobie, lewitując niemalże naprzeciw młodszego Storma. Danvers postarała się odnaleźć Sue. W drodze do Invisible Woman starała się unikać promieni, a jeśli już - to je absorbować z pełnym oddaniem. Odebrała w międzyczasie kolejny przekaz od Emmy. “Dzięki, już organizujemy grupę i wtedy wysyłamy ich tam.”, odpowiedziała Frost. Nie informowała o tym, że polecenia zebrania informacji są w trakcie wykonywania. Wiedziała, że Frost będzie miała możliwość zajrzenia do jej umysłu później, w odpowiedniej chwili. Ms. Marvel doleciała w końcu do Sue, żeby się pokazać blondynce. — Trzymasz się jeszcze? — zapytała nieco żartobliwym tonem, ale jednak skrywało się w tym trochę troski. W końcu w razie gdyby Sue miała osłabnąć to Carol byłaby gotowa ją przechwycić, o ile Johnny by jej nie ubiegł. Zdawała sobie sprawę, że zdolności panny Storm bywają wycieńczające, zwłaszcza kiedy mogą spowodować migrenę. Wolała nie ryzykować. — Zwolnij blokady przy dwóch Sentinelach, zajmę się nimi — wskazała na dwie kule znajdujące się najbliżej siebie i zaraz poleciała w odpowiednim kierunku. Tam Danvers faktycznie postanowiła zaczekać aż mleczne bariery zniknęły przy dwóch robotach. Do tego czasu pomogła pozostałym cywilom-niedobitkom bezpiecznie przedostać się do budynków. Kolejne nadzieje płonne, bo nie chciała następnych ofiar. Gdyby dostrzegła, że przy Sentinelach nie ma barier, Ms. Marvel leciałaby nisko, nad ulicą. Korzystając ze swojej szybkości, blondynka postanowiła chwycić oburącz jedną z dolnych kończyn robota, żeby unieść się z nim wystarczająco wysoko nad drugą maszyną. Zawróciłaby i z zamiarem wbicia tego drugiego w ziemię - bo nie chciała, żeby przeleciał kilkaset metrów i wylądował w budynku - zamachnęła się trzymanym, improwizowanym kijem basseballowym. Gdyby to się udało, a maszyna wylądowałaby na ziemi, Carol nie zwlekałaby, a jedynie podleciała bliżej z zamiarem ciśnięcia trzymanym Sentinelem w drugiego robota. Przez ułamek sekundy, Danvers była skołowana odzewem sztucznej inteligencji Fantastycznej Czwórki. Szybko jednak dostał odpowiedź, podczas której blondynka rozejrzała się, żeby sprawdzić, co z pozostałymi walczącymi. — W trybie natychmiastowym, HERBIE — odpowiedziała. Ms. Marvel przez chwilę zastanawiała się jeszcze nad grupą, która miałaby wybrać się na wyspę. Sue już swoją deklarację złożyła. W przypadku Tony’ego Carol wiedziała, że płynniej mu idzie kontrola nad zbrojami, więc też się przyda. Johnny zapewne mimo wszystko chciałby pilnować siostry (albo też i odwrotnie)... — Kapitanie! Widziałam, że podnosisz rękę — odezwała się nagle do komunikatora. Zapewne wykorzystała moment, kiedy Steve zamachnął się tarczą. — Zgłaszasz się na ochotnika na wyprawę? Cudownie! — takie też było postanowienie i przypisanie zadań Rogersowi. Nie przyjęłaby odmowy. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Przed budynkiem | |
| |
| | | | Przed budynkiem | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |