|
| The Abandoned Yonkers Power Station | |
|
+9Eugene Mercer Victor Mancha Scarlet Witch Spider Woman Sasha Aristow Flash Thompson Amora Black Panther Surge 13 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: The Abandoned Yonkers Power Station Nie Cze 16, 2013 10:01 am | |
| First topic message reminder :Pomiędzy stacją Glenwood a rzeką Hudson, leży porzucona Elektrownia w Yonkers w stanie Nowy York nad trasą kolejową rzeki Hudson. Masywny budynek, który skonstruowany został pomiędzy 1904 a 1906 rokiem, by generować i dostarczać elektryczność dla pobliskiej trasy kolejowej. Porzucony, teraz jest tylko masywnym potworem, który spowity rdzą i pokryty gęstą roślinnością zaczyna łączyć się z krajobrazem, stając się jego nieodłącznym elementem.
Ostatnio zmieniony przez Magnus dnia Nie Cze 16, 2013 3:32 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Czw Mar 09, 2017 5:01 pm | |
| Jego klon znowu źle zrozumiał jego intencje. Tommy doskonale usłyszał piękny, słodki, ujmujący...głos jego...ich pięknej, uroczej, słodkiej, fajnej...liderki... Dobra, może czasami uciekał myślami przy niej, ale jasno zrozumiał jej intencje. I on już zamierzał się upewnić, że mały magik to zrozumie. -Miałem na myśli to, jak bardzo zależało Ci, żebym poszedł akurat z tobą. Kate wie, że sam bym trafił. Myślałem, że mnie do czegoś potrzebujesz, a okazuje się, że znowu zwyczajnie gadasz brednie...- powiedział z wyrzutem, nie ruszając się jednak z miejsca. Oparł brodę na pięści i patrząc na ścianę znajdującą się daleko od Wiccana odszczeknął: - Czyli, że są jak my. Częścią z nich są tacy, którzy wiedzą co robią, a tą drugą część stanowią ludzie tacy jak ty
Usłyszawszy jak Williamowie zaprzeczają, że jest ich kopią, prychnął i z głupim uśmieszkiem na twarzy, spojrzał na sufit. -Nie schlebiajcie sobie- zaczął- W najlepszym wypadku to wy jesteście kopiami mnie W końcu przeniósł wzrok na Noiro. Zaczynał powoli żałować, że mu pomógł. Zaczynało go szczerze wkurzać ta polityka ilości ponad jakością. Ci ludzie nie skrzywdziliby muchy, co dopiero bad guya. Czemu oni ich w ogóle biorą ze sobą... Ostatni raz kiedy sprawdzał, "dorośli Avengers" nie składali się w większości z niezręcznych frajerów. Tak niestety wyglądał jego team. Powinni chociaż sprawdzić ich w walce czy coś. Na słowa noiro odpowiedział tak dojrzale jak na niego przypadło. -Miniaturkę, to masz w spodniach Klasyk.
Tommy zdecydował się zaatakować tym razem Lightningroda za naśmiewanie się z jego metod. Wlepił w niego chłodne spojrzenie, z którym w parze szedł wścibski uśmiech i powiedział: -Nie, ale w przeciwieństwie do Ciebie chociaż coś robią zamiast stać z boku jak ty. innymi słowy, w przeciwieństwie do Ciebie są użyteczni Jak długo ma zamiar mu to wypominać? Kiedy wyjmą odłamki pozostaną tylko małe ranki, które bez problemu się zagoją. Takie szumowiny powinny wiedzieć, że obrywanie od bohaterów to ryzyko zawodowe...
Co jakiś czas białowłosy spoglądał na swoją komórkę. Sprawdzał czy Kate coś napisała... no i śledził ile czasu jej nie ma. Wyciąganie telefonu stało się nieco jak oddychanie na parę chwil. Nawet gdyby chciał, nie mógł przestać, a najwyżej wstrzymać się na chwilę. Uspokój się Tommy ludzie patrzą... |
| | | Sammy
Liczba postów : 70 Data dołączenia : 21/12/2016
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Czw Mar 09, 2017 9:06 pm | |
| - Samantha - przedstawiła się dziewczyna natomiast. - Chociaż wolę, jak mówią do mnie Sammy - dodała jeszcze, zakańczając w ten sposób swoje przedstawienie się. Aż westchnęła cicho po tym wszystkim. Dobra, co dalej? Oprócz tego, że słuchała wcześniejszych słów, które właściwie nic jej nie mówiły? Zapewne wewnętrzne sprawy. Nie zapytała się o nie, nie wnikała w nie - uważała po prostu, że nie potrzebuje takich informacji do szczęścia. Przygryzła dolną wargę, słysząc słowa wymieniane pomiędzy przedstawicielami płci męskiej. Skrzywiła się nieco i wywróciła oczami, już wstając na obie nogi i otrzepując się nieco. - Przestańcie - odezwała się. - To bez sensu, by ciągnąć coś, co już było -burknęła jeszcze, po części zła, że musiała to słuchać. Jednakże ciemnowłosa dziewczyna dość szybko się ogarnęła, jeśli chodzi o swoje emocje. I w sumie, na krótki moment skupiła się na Noiro, posyłając mu zdezorientowane i zarazem pytające spojrzenie. - O... O czym ty mówisz? - no co? Wyskoczył nagle z mackowatymi demonami i... Coś o... A nieważne. Jego słowa sprawiły, że Sammy odczuła mętlik w głowie. I totalnie nie ogarniała tego. To jakiś tajny kod? W końcu skupiła wzrok na chłopaku, który przestawił się jako Billy - Wiccan. - Prawdę mówiąc, doczepiłam się tutaj, by zaspokoić swoją ciekawość - odezwała się dziewczyna. - I to, by się dowiedzieć o tym, co właściwie miało miejsce w parku. Różne dziwne błyski. Walczące nastolatki. Bohaterowie. Może dla was wszystkich jest to jasne jak słońce, ale nie dla kogoś takiego jak ja - ups. Cóż, właśnie się przyznała, że wcale nie miała być dołączona do grupy. Trudno. Próbowała się dowiedzieć na własną rękę o co chodziło, ale dwóch niedobrych panów przeszkodziło jej w tym. Więc może w ten sposób coś więcej się dowie? Albo ewentualnie każą mi spadać. Nawet by mnie to nie zdziwiło. Nie znała ich, a oni jej. I to właśnie było głównym powodem, dla którego wolała się do pewnej rzeczy nie przyznawać - przynajmniej nie teraz. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Pią Mar 10, 2017 12:50 am | |
| W momentach takich jak ten Billy czuł się zaskakująco staro - pomimo swoich zaledwie szesnastu lat. Jego spojrzenie na bieżąco przesuwało się pomiędzy kolejno zabierającymi głos rówieśnikami, lecz w głębi jego ducha rosło nieprzyjemne uczucie niechęci, z którego wcale nie był dumny... I które w dodatku po prostu musiało objawiać się na jego twarzy w formie pełnej zrezygnowania miny. W tej chwili nie miał nawet siły, aby nad tym zapanować. Ochoty też nie. Z nagłym zdziwieniem nastolatek zdał sobie sprawę z tego, że był zawiedziony. Spodziewał się, że sprawy będą toczyły się inaczej. Lepiej. Wrodzony pesymizm nie pozwalał mu uwierzyć, że miałoby ich wszystkich spotkać pasmo samych sukcesów, lecz to? To już znaczna przesada, ot co. Najpierw problemy ze Spider Woman, potem sprzeczka z Elim, niemiłe, choć za to bardzo otrzeźwiające spotkanie z członkami Runaways... Mógłby tak wymieniać dalej. Cała ta wszechogarniająca wrogość i podejrzliwość zaczynały mu już porządnie działać na nerwy - ale nie chciał tego okazywać, denerwować się albo wyładowywać na innych, bo po prostu nie działał w taki sposób. Nigdy do tej pory i na pewno nie zamierzał zacząć teraz. Nastolatkowi nie pozostawało nic innego, jak tylko westchnąć głęboko, powoli pokręcić głową i odliczyć w myślach do dziesięciu. Pewnie, ze było to widoczne, rzecz jasna poza ostatnim punktem, ale obecnie aż tak się tym nie przejmował. Jego cierpliwość znajdowała się na wykończeniu, w zaistniałych okolicznościach i tak uważał, że zachowywał się bardzo w porządku, więc chyba mógł sobie pozwolić na tak proste gesty, w założeniu mające zresztą pomóc mu się uspokoić... I przede wszystkim pozbyć się pulsującego bólu głowy, którego się właśnie nabawił. W związku z powyższym Kaplan wysłuchał dokładnie tylko części dyskusji, która oczywiście musiała żyć własnym życiem i ze zwykłego przedstawiania się prędko zawędrowała w bardzo dziwne rejony. Resztę rozmowy chłopak prześledził już z o wiele mniejszą uwagą. Tak czy siak zdążył się zorientować z kim miał do czynienia, przynajmniej na tyle, na ile pozwalały na to pierwsze spotkania... I nagle bardzo zatęsknił za Kate, Cassie, Victorem i Teddy'm. Z całego tego zgromadzenia przynajmniej dziewczyna - Samantha, jak się przedstawiła - zdawała się być po prostu w porządku, bez żadnych uwag czy "ale" ze strony Billy'ego. Nastolatek uczepił się tej myśli, licząc na to, że będzie się z nią jakoś dogadywał... Ale kiedy zwróciła się ku niemu z wyjaśnieniami odnośnie swojej własnej sytuacji, nawet ta nadzieja musiała go opuścić. Przykre, ale chyba powinien był się tego spodziewać. Przecież nie spotkałoby go nic dobrego. Nim jeszcze jej odpowiedział, Kaplan wykonał krok czy dwa do tyłu, a następnie oparł się tyłem o jedną z obecnych w budynku barierek. Nie zaryzykowałby tak, gdyby nie wiedział, że była solidna i mogła wytrzymać jego ciężar - ale wcześniej miał już okazję to sprawdzić i teraz ostrożnie jej ufał. Nastolatek ułożył na niej również swoje dłonie, równocześnie rozluźniając ramiona, spojrzenie zaś skupił na Sammy. - Czyli... Ty nie masz zapędów do bohaterowania? - spytał ją na początek, lecz tak naprawdę domyślał się jaka będzie jej reakcja. W końcu przed chwilą dziewczyna praktycznie to już powiedziała, w związku z czym słowa Billy'ego wynikały w głównej mierze z resztek tlącej się w nim jeszcze nadziei. Chyba warto było spróbować, prawda? Niczego nie tracił dociekając i upewniając się. - Nie wiem co dokładnie wydarzyło się tam w parku, więc chyba z tym nie pomogę. Myślę, że o szczegóły powinnaś spytać Kate, ona wyjaśni ci je najlepiej... Można powiedzieć, że jest naszą nieoficjalną przywódczynią. To znaczy, jeszcze nieoficjalną. Musimy kiedyś odbębnić jakieś głosowanie w tej sprawie... Tak czy siak, jeżeli masz jakieś pytania, to mogę spróbować na nie odpowiedzieć, byle nie dotyczyły sytuacji sprzed mojego przybycia. Z oczywistych powodów - to powiedziawszy, chłopak pozwolił sobie na lekki uśmiech, właściwie na uniesienie na moment jednego z kącików jego ust. Starał się, naprawdę, ale wciąż czuł się z tym wszystkim źle, a udawanie pozytywnych emocji nigdy nie było jego mocną stroną. O wiele lepiej radził sobie z apatią. Znali się dobrze. Praktycznie się z nią zaprzyjaźnił. - To samo tyczy się też was, o ile tylko będą to pytania na poważnie i bez prowokowania - dodał, równocześnie krótko rzucając okiem na swojego imiennika, a następnie na Noiro, nim znów przeniósł spojrzenie na Sammy. Mimo wszystko nie chciał, aby wyglądało to tak, jak gdyby ich ignorował.
|
| | | Lightningrod
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 23/11/2016
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Nie Mar 12, 2017 11:25 pm | |
| - Wszystko do tego momentu mogę ci wyjaśnić ja - Billy zwrócił się do Sam, niejako dokańczając wypowiedź Wiccana - Obiecałem ci przecież, zanim się tutaj przenieśliśmy... Czy nie? Na koniec dodał pytanie, bo sam już w sumie nie był pewien, czy obiecał koleżance wyjaśnić jej tę sytuację, czy też nie. Trochę się martwił tym, że poszła za nimi. W końcu była normalna, nie miała mocy i nie wyglądało, żeby chciała zostać bohaterką. A nawet gdyby, to byłby temu przeciwny. To zbyt niebezpieczne dla zwykłych ludzi. To bardzo niebezpieczne nawet dla takich jak oni, na przykład superszybkiego Tommy'ego lub supersilnej Kate. - Wic...can, tak? - Zaczął, niepewny, czy zapamiętał poprawnie pseudonim chłopaka - Ja mam pytanie. Skąd pomysł takiej drużyny? Nie twierdzę, że jest zły, wręcz przeciwnie, ale... Chciałbym wiedzieć skąd się w ogóle wzięliście... Wzięliśmy. To go naprawdę zastanawiało. Podobnie jak to, jak właściwie ma operować ta drużyna, jak ma być zorganizowana. Ok, Kate przywódczynią, ale co dalej? - I jak ogólnie ma wyglądać nasza działalność? Zadał dużo pytań. Ważnych (dla niego). Starał się to zrobić jak najuprzejmiej i jak najmniej roszczeniowo - jakby nie wymagał odpowiedzi na nie. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Sro Mar 15, 2017 1:47 am | |
| Charyzmatyczny niczym źdźbło trawy pod kamieniem chłopak zastanawiał się nad pewną rzeczą od jakiegoś czasu. Jak właściwie ta drużyna trzyma się w kupie? Co ją skleja oraz jakiego haka mają na każdego z nich, że jeszcze nie wyrzucili marudy, która sieje ferment? Musieli czymś ich przekupić, nie ma innej opcji. Chociaż… czasami chyba jest potrzebna taka osoba z ego wielkości Mont Blanc. Avengers mają Tonyego Starka, a… miniaturki mają Speeda. No ale cóż, mają takiego bohatera na jakiego ich stać, a nie na jakiego zasługują. A może leciało to inaczej? Mniejsza z tym! Ważne, że zachowana jest pewna oczywista analogia. Trochę jednak było mu szkoda Sammy, która chyba nie najlepiej to znosiła. Billy zresztą też sądząc po tym westchnięciu, a wszystko wyglądało trochę jak przepychanki w piaskownicy lub innym placu zabaw. Nawet podobny poziom żartu i obelg, a na dodatek potwierdziła się kolejna analogia. Zawsze w takich sytuacjach to dziewczyna rozdzielała walczące koguciki i tym razem chyba nawet dała radę powstrzymać samego Noira, który najpewniej dostałby w gębę za to co chciał powiedzieć. Dokładniej przyszło mu do głowy powiedzonko „Uderz w stół, a nożyce się odezwą”. Odnośnie tej miniaturki w spodniach, a podobno to faceci w wielkich samochodach mają kompleksy. - Eee długa historia – machnął ręką i przysiadł pod ścianą - Był taki jeden hotel, który porywał ludzi. Kamelia się chyba nazywał i był o tym artykuł. Jakoś tak – postukał palcem wskazującym z prawej ręki w ten z lewej i myślał jak tu dalej wytłumaczyć, że był ubabrany po kolana w dziwnej mazi, a Miss America walczyła z mackami. Normalnie jak scenariusz jakiegoś taniego hentai z Kraju Kwitnącej Dziwności – No w każdym razie go przegoniłem z małą pomocą jeszcze dwóch osób – nie wspomniał już o tym, że prawie przeszedł na drugą stronę i odbył tą krótką pogawędkę z głosem z zaświatów. W sumie ciekawe jakby zareagowali przywódcy sekt ziemskich jakby się dowiedzieli, że każda z religii ma rację? Wpadliby w panikę, a może wymyśliliby na to jakieś fajne wytłumaczenie. Swoją drogą jak Sammy wspomniała o ciekawości to Noiro dorzucił – Ja byłem ciekawy. A potem klamka od drzwi chciała mi odgryźć rękę – pokiwał głową. Do tego doprowadziła go tamta ciekawość, która rzekomo jest pierwszym stopniem do piekła. W sumie nawet porównywalne przeżycie, bo do dziś ilekroć otwierał kolistą klamkę to powracało tamto zdarzenie. Miał odczucie, że klamka po prostu chciała wyssać jego krew jak tamtym razem i znowu robić mu krzywdę. Dlatego często otwierał je przez bluzę, byle nie dotknąć gołą skórą. Powiedzmy, że miał po tym niewielką traumę. Ano i jeszcze nigdy raczej nie zje owoców morza, zwłaszcza ośmiornicy. - No tak jak mogłaś wywnioskować to tak jakby była to działalność bohaterska. Ja nie robię dziwnych rzeczy – pomachał nerwowo rękoma w powietrzu, jakby chcąc podkreślić tym gestem to, że otworzenie czegoś co wyglądało jak portal jest czymś w zupełności normalnym. W sumie odkąd pamiętał to nie sprawiało mu to specjalnego problemu, ot po prostu pewnego dnia wykonał ten gest i zrobił dziurkę w przestrzeni. - Nieoficjalną? – powtórzył za Wiccanem kiedy ten wspomniał o Kate – To… kto jest oficjalny? – Zapytał, bo logicznie rzecz biorąc skoro jest nieoficjalny to powinien również być oficjalny przywódca. Jak alfa to i omega! Chyba, że grupa rządziła się swoimi prawami i nie było tutaj przywódcy. Dołączył to pytanie zaraz po tym jak Lightningrod rzucił swoimi, a na koniec jego serii pytań dorzucił jedno swoje – Właściwie to gdzie jesteśmy? Strasznie tu brudno ale wygląda chyba na jakąś fabrykę czy coś takiego – dobrze by było wiedzieć, gdzie są. Tak na wypadek gdyby trzeba było wracać… no właśnie gdzie? Do domu? Ha! Dobry żart. Był jak ten biedny ślimak bez swojej muszelki. Nie miał domu, więc nie miał gdzie wrócić. Nikt na Noira nie czekał, więc mógł poświęcić czas by spędzić z tą drużyną kilka chwil. |
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Czw Mar 16, 2017 12:02 am | |
| Hmph. Billy jak zazwyczaj miał problem ze swoimi współrozmówcami. Dla Tommy'ego poddanie się w rozmowie nie było możliwością. W końcu oznaczałoby przegraną, a przecież przegrywanie całkowicie nie pasuje do białowłosego. Zerknął szybko na zrezygnowaną twarz swojego klona. Jego twarz była bardziej neutralna- nie było mu ani do śmiechu, ale nie chciał się jeszcze załamywać. Podparł lewy łokieć prawą ręką, zaś lewą dłonią trzymał się za brodę. Zaczął patrzeć na Noiro, bo jego historia zrobiła się interesująca. Wcześniej Speed uznał, że zwyczajnie bredzi, ale to zaczęła brzmieć coraz ciekawiej, więc nawet jeżeli nie była prawdziwa, przynajmniej nie zanudzi się tutaj na śmierć. Chociaż może wytrzymał i bez tego, w końcu ma komórkę, więc mógłby się nią pobawić. Właściwie ciekawe gdzie jest ten hotel, jakoś nigdy o nim nie słyszał, choć trzeba przyznać, że w NYC jest stosunkowo niedawno. Chwila. Komórka...Lokacja... Kate przecież nie wie gdzie jest ich (i nie bierzcie tego cudzysłowowa lekko) "baza". Aby naprawić to niedopatrzenie, Speed sięgnął do kieszeni. Chwilę poruszał chaotycznie palcami, aż wyczuł komórkę i ją złapał. Po odblokowaniu, ze względu na średnie oświetlenie pomieszczenia, niebieskie światło ekranu zaczęło odbijać się od jego znudzonej twarzy. Parę ruchów palca i stuknięć w ekran później, znalazł na liście kontaktów Kate (ok, była w ulubionych, ale nikomu nie mówcie). Zaczął wstukiwać wiadomość tekstową. Można pomyśleć, że poszłoby szybko przez jego nadludzką prędkość... Powiedzmy, że Tommy musi popracować nad precyzją... Możliwe, że zgubił parę literek, bo telefon nie zarejestrował niektórych stuknięć i gdzieniegdzie pojawiały się literki, których nie powinno być w tym adresie... Parę dodatkowych wiadomość z gwiazdkami później, adres był nawet do rozczytania. Przy okazji zapytał jak poszło, bo był ciekaw, a nie ma dosyć cierpliwości by czekać na jej przybycie. Schował komórkę z powrotem do kieszeni. Wracając do Noiro, pisanie nie zajęło tak długo, a i tak słuchał z połową uwagi nawet podczas pisania, więc rozumiał mniej więcej gdzie stoi w opowiadaniu. -Ty z pomocą dwóch osób, czy te dwie osoby z twoją pomocą?- zapytał się z typową dla niego kulturą i wrednym wzrokiem. Widział swoje w parku i chłopak nie wyglądał na kogoś, kto byłby rycerzem w srebrnej zbroi, prowadzącym swych dwóch dzielnych giermków do ataku... A książki zawsze należy oceniać po okładce i pierwszej stronie. Thomas otworzył szerzej oczy gdy usłyszał o klamce jedzącej ludzi. Czyżby życie superbohatera mogłoby być tak ciekawe jak te opowiadania? Nie, musi być lepsze! Speed nagle poczuł się tak zmotywowany do zostania bohaterem bardziej niż przedtem. Walki, pościgi, złoczyńcy, niesamowite miejsca... Może jednak przyprowadzenie Noiro nie było całkowicie głupią, lekkomyślną, bezpodstawną decyzją. Chociaż może lepiej nadaje się do opowiadania, aniżeli właściwego myślenia. Czy on na serio nie załapał o co chodzi. Tommy aż w końcu odkleił się od ściany i z litościwym uśmieszkiem zrobił parę kroków do przodu. -Nie ma oficjalnego. Gdybyśmy mieli oficjalnego, nie potrzebny byłby nam nieoficjalny- tłumaczył powoli i głośno w celu urażenia inteligencji adresata. Pytania Rapida-Billy'ego, zostawił Wiccanowi-Billy'emu, bo sam nie znał się do końca na tym jak mają działać, ani nie znał dobrego powodu do ich istnienia poza "kopanie tyłków złym ludziom to zabawa!". A to był dobry powód. Wykonał kilka dodatkowych kroków do Sam. W przeciwieństwie do pozostałych nie pytał czy chce odpowiedzi. Udzielił ich. Nie zbliżył się jakoś niebezpiecznie blisko, po prostu na tyle by nie krzyczeć do niej z drugiego końca pomieszczenia, a jedynie by pogadać jak ludzie. Miał zwykły uśmiech, tak po prostu by nie wyglądać strasznie czy wrogo. -Po co czekać na Kate skoro mamy mnie? Pozwól, że Ci opowiem. Zacznijmy od najlepszej części- mnie. Bo widzisz, ja potrafię...- nagle zniknął jej z oczu, choć w tym samym momencie mogła poczuć rękę na ramieniu i słowa dochodzące od tyłu. Zwyczajnie ją obiegł-...poruszać się superszybko, pretty cool, huh? A tak się składa, że mam więcej sztuczek w zanadrzu Zdjął rękę z jej ramienia, o ile jeszcze jej sama stamtąd nie zabrała i podszedł do najbliższej barierki. Ustawił się tuż obok niej, tak by obserwujący mogli wyraźnie ją zobaczyć. -Solidny metal- rzekł dla informacji, stukając w nią ręką. Następnie objął ją palcami za górną, poziomą część. Potem wywarł nacisk, z góry w dół, nie używając ciężaru swojego ciała. Pręt z którego była barierka zaczął się zginać w dół, jakby był dla niego drutem. -Mój drugi dar, supersiła. W połączeniu z prędkością, mogę zabić człowieka jednym ciosem. Więc mimo wszystko oszczędzałem tamtych frajerów- powiedział, końcówkę adresując do Lightningroda, który tak wcześniej narzekał, że prawie ich zabił. Na koniec wskazał na puszkę leżącą na ziemi. Skierował na nią dłoń, która zaczęła wibrować. Podczas tego, odwrócił głowę do Sammy i powiedział: -Pamiętasz ten nóż, który nagle zniknął? Moja sprawka. Potrafię...cóż, wybuchać rzeczy Nagle puszka eksplodowała z wielkim hukiem. Nie powinna nikogo zranić, zakładając, że nie są z papieru. -Więc wraz z Kate rozmawiałem o mocach pana pływaka- wskazał głową na Rapida- kiedy zauważyliśmy, że czarnowłosy kolega potrzebuje pomocy. Szybko podbiegłem i rozbroiłem jednego z nich. Rzuciłem w jego stronę zarówno nóż jak i fajny one-liner, eksplodowałem go przed jego twarzą i tak stracił przytomność. Pięk-- Kate zaraz po tym znokautowała drugiego z nich. Resztę znasz, chyba, że obchodzi Cię jak poznaliśmy Billy'ego
|
| | | Sammy
Liczba postów : 70 Data dołączenia : 21/12/2016
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Czw Mar 16, 2017 3:52 pm | |
| Wysłuchała słów Noiro, a na jej twarzy pojawiało się coraz większe zdezorientowanie. - Etto... Trafiliście do dość nietypowego miejsca - wykrztusiła w końcu. - Dość... Dziwnego - Artykuł, artykuł... Pamiętam? Yy... Teraz nie wiem - Ale podziwiam. Nie wiem czy potrafiłabym chociaż odważyć, by zastanowić się nad tym, by próbować coś z tym zrobić - przyznała cicho. Pokręciła nieco głową, gdy usłyszała jego odpowiedź dotyczącą ciekawości. - Myślę, że nie będzie tutaj żadnych takich klamek - bąknęła cicho, po czym uśmiechnęła się do niego. - Ale okej. Wiem o co chodzi. Jednakże niekoniecznie musiało to oznaczać, że akceptowała takie coś na ten temat. Dlatego też skupiła się również na pytaniu Wiccana. Sammy delikatnie wzruszyła ramionami, słysząc jego słowa. - Prawdę mówiąc, nigdy nie zastanawiałam się nad tym - odpowiedziała mu natomiast. - Dlatego też nie mogę zaprzeczyć, ale... również nie potwierdzić - cóż, w sumie, mało kto zastanawiałby się nad takimi rzeczami... A sama dziewczyna nie była wyjątkiem. Do tej pory jej życie obracało się wokół szkoły... I sprawie, o której nie powinna mówić na głos... Teoretycznie. Ciemnowłosa na krótki moment poczuła zawód... Cóż, gdy usłyszała jego słowa... Jednakże nie miała pozostać z niczym. - Hm... Chyba tak - bąknęła na słowa kolegi. - Ale wybacz, no... Nie byłam pewna, czy po prostu nie zapomniałbyś. Albo coś w tym stylu - dodała jeszcze na swoje usprawiedliwienie. W końcu nie wiadomo, jakby się to potoczyło i czy nagle nie stałoby się coś, co sprawiłoby, że poznanie "faktów" przez tą nastolatkę zeszłoby na dalszy plan, aż w końcu zostałoby zapomniane... Cóż, wyobraźnia Sam podpowiadała jeszcze kilka innych scenariuszy, równie optymistycznych co i to. Mimo wszystko, nawet nie zapowiadało się na to, że miałaby poczekać na dziewczynę, Kate, albowiem dostała wyjaśnienie od kogoś innego. Dziewczyna skupiła swoje oczy na jasnowłosym chłopaku, który zdecydował się oświecić ją w owej kwestii. Dlatego też w milczeniu słuchała i obserwowała to, co się dzieje. Drgnęła mimowolnie, gdy tamten dotknął jej ramienia, znajdując się w kompletnie innym miejscu niż wcześniej. Co... Co jest? Przecież wcześniej był gdzieś indziej... Prawdę mówiąc, ciężko było jej zachować spokój w tym momencie. Została zaskoczona. Mimo to, skupiła się na nim ponownie, by ujrzeć dalszą część "wyjaśnień". Zamrugała oczami na dalszą prezentację. Wow... To robi wrażenie... Ciężko było jej chociaż próbować potraktować to z obojętnością. Zdecydowanie niecodziennie widywało się coś takiego. Jednakże w chwili, gdy wybuchła puszka, cofnęła się o krok, po czym uniosła dłoń, pocierając ucho, zanim zdecydowała się odezwać: - Myślę, że to opowieść na inny czas - odparła Sammy, zerkając na wspomnianego chłopaka, po czym skupiła się ponownie na Tommy'm. - Dziękuję za wyjaśnienie i prezentację - nawet jeśli skupiała się głównie wokół niego, wyciągnęła z tego... Dość sporo. No i oczywiście, dla niej to było ciekawe, by móc to wszystko ujrzeć na własne oczy, bez ryzykowania, że zostałaby przyłapana przez przypadek. A właśnie, pytania! Spojrzała ponownie na Wiccana. - Ja mam pytanie - odezwała się do niego. - Są jakieś wymagania związane z byciem bohaterem? |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Czw Mar 16, 2017 8:17 pm | |
| Billy'ego odrobinę pocieszała wizja, że być może jednak ich nowa koleżanka była choć trochę zainteresowana karierą bohaterki. Jemu osobiście ani trochę nie przeszkadzało to, że wcześniej jej nie rozważała. W końcu pewnie wielu herosów nie marzyło o tym od dziecka, a jednak w ich życiach przychodził taki moment, gdy decydowali się poświęcić właśnie takiemu zajęciu... Ważne wydawało mu się przede wszystkim to, aby dziewczyna chciała pomagać innym - i nauczyła się to robić. Nawet bez nadludzkich mocy mogła się im przydać, a gdyby jeszcze podszkoliła się w tym czy owym, na przykład pod okiem Kate... Tak, to miało prawo zadziałać. Dzięki tej perspektywie na przyszłość przygaszony do tej pory entuzjazm nastolatka zaczął się powoli odbudowywać. Może nie było tego po nim wyraźnie widać, ale poczuł się minimalnie lepiej i już miał ochotę zabrać się za przekonywanie Sammy - ale posiadał wystarczająco dużo wyczucia, aby jednak na trochę się wstrzymać... Szczególnie dlatego, że w końcu nie rozmawiali tylko we dwoje, a inni również mieli swoje pytania, na które powinien zareagować. Poza tym nie chciał, żeby dziewczyna odniosła wrażenie bycia osaczoną. On sam na jej miejscu byłby pewnie mocno zdezorientowany, a najprawdopodobniej również trochę podejrzliwy. Kolejne interakcje i wymiany zdań pomiędzy Sammy i drugim Billy'm utwierdzały Kaplana w przekonaniu, że ta parka rzeczywiście się znała i to chyba całkiem dobrze. To mogło wpłynąć na ich korzyść, gdy zaczną już przekonywać nastolatkę do dołączenia do drużyny... Wcześniej Wiccan nie zwracał aż takiej uwagi na ich zachowanie względem siebie wzajemnie i być może był to z jego strony błąd, ale przecież mógł go jeszcze naprawić - i nadrobić. To właśnie dlatego teraz już się im przysłuchiwał... I starał się wyciągać wnioski z tego, o czym i jak mówili. Nie potrwało to długo, gdyż zaraz potem - jak to było? Ach, tak! Zaraz potem Lightningrod zwrócił się do samego Kaplana i to nie z jednym, lecz z dwoma pytaniami, które w dodatku nie odnosiły się nawet do wątpliwej jakości kompasu moralnego Tommy'ego. Czyli prośba podziałała, przynajmniej chwilowo. Nim jeszcze Billy zdążył odpowiedzieć, Noiro również się odezwał, zagadując najpierw o kwestię przywódcy - pięknie i niemiło wyjaśnioną od razu przez speedstera - a następnie także o to, gdzie się obecnie znajdowali. Tym momencie jego wyblakła kopia zainteresowała się Sammy... I choć Kaplana odrobinę to zaniepokoiło, to jednak chłopak zdecydował się wykorzystać tę okazję, aby zareagować na pytania pozostałych. Przynajmniej miał jako taką pewność, że Tommy nie wtrąci się z kolejnymi czarującymi komentarzami albo gorzej, a dla czegoś takiego warto było przez moment zaryzykować zdrowie psychiczne nowej koleżanki. Dla pewności Billy zerkał w stronę białowłosego, lecz nie ingerował w jego poczynania, pozwalał mu działać, opowiadać, chwalić się... Sam zaś skupił się na wyjaśnianiu ich sytuacji. - Po kolei. Sam pomysł nie był nasz, tylko początkowo Tarczy i, zdaje się, Visiona. To oni doprowadzili do spotkania części z nas, resztę poznaliśmy już później... Po odłączeniu się od agencji. Nie podobało nam się to, do czego chcieli nas wykorzystać, Mścicielom też nie, dlatego teraz będziemy współpracować z nimi bezpośrednio, z innymi bohaterami również, bez podlegania komukolwiek. Będziemy reagować zarówno na drobne przestępstwa, jak i na te poważne zagrożenia... Pomagać tam, gdzie będziemy mogli, z uwzględnieniem indywidualnych predyspozycji każdego z nas. Przede wszystkim chronimy ludzi. To podstawa. Poza tym musimy załatwić parę innych kwestii, takich jak to oficjalne wybranie przywódcy i zorganizowanie głównej bazy, być może tutaj... Czyli... Tak, chyba w nieczynnej fabryce, ale nie jestem pewien - wyjaśnił, pod koniec swej wypowiedzi wzruszając lekko ramionami. Przez ten czas Tommy zdążył skończyć podawać Sammy swoją wersję wydarzeń z parku i szpanować swoimi zdolnościami, a dziewczyna mu podziękowała i zwróciła się do Billy'go, który natychmiast skierował ku niej pytające spojrzenie, gotów wytłumaczyć jej wszystko, co tylko zechciałaby wiedzieć... O ile będzie potrafił. Na szczęście nastolatka poruszyła temat, na którym dobrze się znał. - Chęć pomagania innym. Tak naprawdę tylko to. Nie każdy bohater ma super moce, nie każdy nawet walczy w terenie, ale jak długo zależy mu na chronieniu zdrowia i życia bezbronnych, wszystkie inne wymagania schodzą na dalszy plan - zapewnił. Wolał nie liczyć na zbyt wiele, nie robić sobie nadziei, żeby potem nie żałować, ale musiał przyznać, że to brzmiało dość... Obiecująco. Przecież Sammy nie pytałaby o to bez powodu, prawda? Chyba że po prostu z ciekawości...
|
| | | Lightningrod
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 23/11/2016
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Nie Mar 19, 2017 12:05 am | |
| - Tarcza? - Zapytał Billy - Ta Tarcza? Nie żeby słyszał wiele o tej organizacji, przynajmniej będzie udawał, że nie jest ignorantem. A poza tym, współpraca z innymi bohaterami? Ratowanie ludzi? Brzmi świetnie. Podoba mu się to wszystko i postanowił zatrzymać się na jakiś czas z tą grupą. Właściwie to postanowił to już wcześniej, ale słowa Wiccana go w tym postanowieniu utwierdziły. Zdziwiło go jednak pytanie Sam. Czemu chce to wiedzieć? Chyba nie zamierza... - Ale to niebezpieczne Sam - Dopowiedział do wypowiedzi Pierwszego Billy'ego - Wszyscy ryzykujemy, ale Ci bez zdolności... Specjalnych, czy wyuczonych... Ryzykują bardziej. Starał się jakoś przekazać Sam, że dla niej lepiej byłoby nie mieszać się do TYCH spraw. Mogłaby... Ucierpieć. Nie znał jej byt dobrze, ale jednak byli znajomymi. Nikt nie chce widzieć jak osoby z jego otoczenia cierpią. Reszta Młodych Mścicieli chyba była wybrana przez Tarczę, on sam posiadał specjalną zdolność. Ale Sam? Czy ona też...? Nieeeeee. A może... Nieeeeeee. - A więc... - Ponownie zwrócił się do Pierwszego Billy'ego - Jakie są plany na najbliższą przyszłość? |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Pon Mar 20, 2017 8:48 pm | |
| Gdyby nie ton głosu oraz wzrok jakim Speed obdarzył Noira to ten, by mu od razu odpowiedział i nawet nie unikał kontaktu wzrokowego, a może i nie zająkał się lub od razu znalazł potrzebne słowa? Cóż Źdźbło Trawy słabiej znosiło presję, dlatego zazwyczaj unikał wchodzenia komuś w drogę lub trzymał się od takich agresywnych osób jak najdalej. Z drugiej strony jednak to było dobre spostrzeżenie, bo wcześniej nawet nie kalkulował jak duży wpływ miał na to starcie. Owszem, przytrzymywał to stworzenie oraz poczynił mu bardzo dużo krzywdy przez co zadanie było zdecydowanie łatwiejsze, a Miss America mogła trochę poobijać ośmiornicę i gdyby nie to, że wyczuwał zmiany w wymiarach to mogliby się wcale nie odnaleźć. - Dwie osoby z moją pomocą – odpowiedział krótko i szybko spuścił wzrok, by uniknąć dalszego wystawienia na ten nieprzychylny kontakt wzrokowy. - Nie lepiej zatem określić ją jako po prostu przywódczynię? Nieoficjalny sugeruje to, że istnieje również oficjalny, tak jak istnieje człowiek mądry i głupi, bo w końcu istnienie jednego warunkuje istnienie drugiego. Głupcy muszą istnieć, by można było odróżnić mędrców – przywalił teraz głębszym tekstem Speedowi, który mógł się nie spodziewać takiej odpowiedzi. W końcu skoro istnieje czarny to musi istnieć również inny kolor bo inaczej straciłby swoją „tożsamość”, która tworzona jest na podstawie tego, że coś jest inne. Podobnie było z nieoficjalną przywódczynią więc określanie tak Kate jasno dawało do zrozumienia, że jest też oficjalny przywódca, bo jaki byłby sens nazywanie kogoś nieoficjalnym jeśli nie byłoby oficjalnego? Głupota i błąd logiczny można to tak nazwać. Chociaż Noiro nie tłumaczył tego głośno i wyraźnie, gdyż mógłby się spotkać z tym, że uraził inteligencję swojego rozmówcy lub co gorsza – jego ego. Na szczęście obok była jeszcze Sammy, która mogła go chyba jakoś wesprzeć chociażby mentalnie prawda? W pewnym momencie nawet chciał załamać ręce, jednak nie mógł tego otwarcie pokazać, gdyż mogłoby się to skończyć dosyć nieprzyjemną sytuacją. W gruncie rzeczy również był zaciekawiony popisami Speeda, który pokazywał po kolei każdą ze swoich sztuczek. Był superszybki, a na dodatek posiadał siłę. Chociaż chyba podobny efekt można uzyskać dzięki wibracjom na wysokiej częstotliwości, a raczej tak można było założyć skoro potrafił poruszać się szybko to i wibracją może osłabić strukturę metalu. Do tego jeszcze robił granaty z puszek. Gdyby wychował się na ulicy to byłby bohaterem bezdomnych! Captain Homeless. Na szczęście Noiro był taki troszkę ułomny względem tych bardziej zaawansowanych relacji między przedstawicielami płci brzydkiej i pięknej ale na wszystko przyjdzie czas! To, że kochał się w zielonej personie z kosmosu było czymś czego nie mógł tak łatwo wyjaśnić, a raczej nikt mu do tej pory tego nie wytłumaczył dlaczego takie odczucia ma wobec niej. Można powiedzieć, że sprawę zawalili tutaj rodzice, a raczej ich brak. - Agencja Federalna i Avengers? Ale chwila… czy… a dobra, to wyjaśnia w sumie dlaczego nie macie wypasionej bazy, a nieczynną fabrykę – Noiro chyba po prostu chciał poruszyć fakt, że dziwnym się wydawało puszczenie takich osób wolno. No ale chyba agencja po prostu odcięła im fundusze i oczekiwała, że wrócą sobie jak zabraknie im gotówki. - Czyli ratując reporterkę i pomagając Miss Americe w Kamelii zakwalifikowałem się jako bohater. Nie lubię jak komuś dzieje się krzywda, dlatego w sumie mogę wam pomóc. Nie mam żadnych imponujących sztuczek poza tym, że czuję zmiany między wymiarami oraz sam potrafię otworzyć przejście do jednego i… w sumie nie wiem na jakiej zasadzie to działa, ale zawsze wewnątrz umiem coś innego – wytłumaczył i wbił palce w przestrzeń przed sobą, rozrywając ją i tworząc przejście w stary sposób. Portal w sumie na tyle duży, by mogła przejść przez niego dorosła osoba, a wnętrze wyglądało jak korytarz z fioletowych błyskawic. Oczywiście w ramach demonstracji wszedł do środka, a przejście się za nim zamknęło. Przeszedł do miejsca gdzie powinien stać Wiccan i otworzył kolejne przejście tak z 2 metry od Billyego. Wyszedł i ponownie zamknął za sobą Rift. - Myślę, że nawet zwykli ludzie mogą coś osiągnąć. No bo patrzcie, że SHIELD jakoś sobie radzi mimo, że nie ma samych nadludzi na podorędziu – zwrócił uwagę. Może chciał troszkę uspokoić Lightningroda, że Sammy jest w stanie być użyteczna i poradzić sobie na trochę inny sposób? - Dostaniemy jakieś kolorowe wdzianka? – zapytał w sumie z ciekawości czy dostaną jednolity uniform, który byłby znakiem rozpoznawczym. W końcu jak jest się bohaterem to trzeba mieć jakąś markę.
|
| | | Sammy
Liczba postów : 70 Data dołączenia : 21/12/2016
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Wto Mar 21, 2017 9:14 pm | |
| Pokiwała nieco głową gdy usłyszała odpowiedź od Wiccana. - Rozumiem - powiedziała jeszcze od siebie. - To dobrze wiedzieć - dodała jeszcze od siebie, próbując jeszcze coś powiedzieć, ale... Jednak nie powiedziała. Spojrzała najpierw na swojego kolegę. - Wszędzie się ryzykuje - stwierdziła natomiast. - Ale... Chyba wiem, co masz na myśli. I słowo, nie musisz się o mnie martwić - rzekła dodatkowo, posyłając mu delikatny uśmiech, który zaraz znikł. - Naprawdę. Przeciągnęła się delikatnie, zanim zdecydowała się powrócić do rozmowy. - Hm... Może nie potrafię błyskać, świecić, mieć lepszą siłę, szybkość czy otwierać wymiary... - zerknęła przy tym na Noiro, który chwilkę wcześniej zademonstrował działanie własnych umiejętności. - Jednak również sama coś potrafię - dokończyła swoją wypowiedź. - Chociaż wrażenia takie umiejętności nie robią - po tych słowach westchnęła cicho, po czym złożyła dłonie, by je rozłożyć - a pomiędzy nimi pojawił się długi, lodowy kolec. - To rozwiewa jakieś wasze wątpliwości, jeśli chodzi o ten temat? - spytała się natomiast. - Nie potrafię nie wiadomo jakich cudów, ale chciałabym się przydać... Chociażby na swój sposób - po tych słowach delikatnie wzruszyła ramionami, po czym znów złożyła ręce, by pozbyć się lodu. - I świetnie, jesteście pierwszymi osobami, które o tym wiedzą... - Nie licząc siostry. - Ale nie będę ciągnąć teraz ten temat. Chciałabym dołączyć. |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Wto Mar 21, 2017 11:27 pm | |
| Jedno było pewne. Długie lata przymusowego zbierania doświadczenia w szkole w połączeniu z wystawieniem - już bardziej dobrowolnie - na towarzystwo Tommy'ego zdecydowanie w dużym stopniu uodporniły Billy'ego na wredne i złośliwe komentarze. Nastolatek nie ignorował ich kompletnie, bo jednak słuch miał dobry i nie potrafił tak po prostu wyłączyć się na to, co mówiły wokół niego inne osoby, lecz na jego twarzy nie odbijały się przez negatywne teksty żadne zmiany. Sztukę okazywania spokoju oraz obojętności opanował do perfekcji i coraz lepiej szło mu przechodzenie nad takimi niedogodnościami do porządku dziennego... Dla dobra drużyny oraz jego własnych - wystawianych na próbę - nerwów. To właśnie dlatego, oraz po części dzięki obecności Sammy, w trakcie tego spotkania Kaplan nie załamał się jeszcze całkowicie. Choć jego wyblakła kopia - o dziwo - przystopowała, to pałeczkę przejął Noiro, który na zmianę gadał głupoty i dorzucał informacje o sobie... Przy czym te ostatnie mogły się przynajmniej do czegoś przydać. Imiennik Billy'ego z kolei ograniczył się na początek do zadania pytania o Tarczę, na które on sam zareagował tylko kiwnięciem głowy. Rozwijanie tematu chyba nie miałoby sensu, bo tak naprawdę nie wiedział nawet co takiego mógłby tutaj dodać. Noiro na krótką chwilę zaskarbił sobie jego uwagę, gdy zabrał się za opisywanie, a następnie prezentowanie swoich zdolności. Wcześniej - jeszcze w parku - Wiccan uznał ich manifestację za jakiś twór energetyczny, ale przejście pomiędzy wymiarami też brzmiało dość logicznie i miało szansę się przydać... Choć chyba bardziej do bezpiecznego przemieszczania się na polu walki niż do atakowania. Może do zastawiania pułapek na przeciwników? To również mogłoby zadziałać. Wciąż opierając się o barierkę, Billy zmierzył rówieśnika pełnym namysłu wzrokiem, w duchu rozważając te i podobne opcje - zaraz potem jednak jego tok myślowy został brutalnie przerwany, gdyż Lightningrod skupił się na... Odwodzeniu Sammy od pomysłu dołączenia do grupy? Kaplan potrafił zrozumieć troskę, oczywiście, ale skoro dziewczyna zdawała się być zainteresowana, to chyba miała prawo o sobie decydować. Kate nie posiadała nadludzkich mocy, a dobrze sobie radziła. Poza tym... Przecież dopiero co wspomniał o tym, że nie każdy musiał walczyć w terenie - istniały inne sposoby pomagania, dbania o towarzyszy, zbierania informacji, ułatwiania kontaktu... Mógłby tak wymieniać dalej, lecz czuł, że tylko by się w ten sposób powtarzał, więc mimo wszystko starał się przed tym powstrzymać... Jeszcze. Na szczęście Noiro go wyręczył, w związku z czym Wiccan jedynie pokiwał głową, aby wyrazić swoje poparcie dla jego słów. Coraz bardziej nie mógł się doczekać przybycia Kate, która na pewno poradziłaby sobie z tą rozmową lepiej od niego i Tommy'ego - szczególnie od Tommy'ego - ale choć ta myśl go nie opuszczała, to jednak czaiła się na granicy jego świadomości, nie przeszkadzając mu za bardzo w działaniu. Dobrze, że przynajmniej Sammy nie dała się przeciągnąć na stronę swojego kolegi i nie zmieniła przez niego zdania. Gdyby do tego doszło, Billy odebrałby to chyba jako przegraną. Nim nastolatek zdążył się odezwać, aby oficjalnie zaproponować rówieśniczce dołączenie do grupy, zarówno jego imiennik, jak i Noiro wrócili do tematu przyszłości drużyny... Choć pierwszy z nich bardziej ogólnie od drugiego. Kwestia strojów była o wiele prostsza do ogarnięcia, dlatego to od niej Kaplan zaczął, równocześnie namyślając się już nad odpowiedzią na pytanie Lightningroda. - Zorganizujemy kostiumy, dopasujemy je do indywidualnych potrzeb i upodobań każdego członka grupy - zapewnił, bo choć nie mógł jeszcze zdradzić żadnych szczegółów, skoro jak do tej pory nie zostały ustalone, to jednak wiedział, że zdecydowanie będą musieli zdobyć odpowiednie ubrania. Zdarzali się bohaterowie, którzy zawsze - i z wyboru - operowali po cywilnemu, ale do nich jakoś to nie pasowało. Billy już nabierał powietrza, aby przystąpić do rozwodzenia się nad ich planami na przyszłość, gdy Sammy ponownie włączyła się do rozmowy... I to z bardzo ciekawą informacją. Chłopak od razu przeniósł na nią wzrok i odchylił głowę na bok, nieświadomie w pytający sposób - a każde kolejne słowo padające z ust nastolatki wyjaśniało mu coraz więcej... I do tego pompowało w nim coś na kształt uczucia tryumfu. Kaplan nawet się lekko uśmiechnął, obserwując następny tego dnia pokaz mocy. To ci dopiero zbieg okoliczności! Wyglądało na to, że ostatnio ciągle trafiali na osoby z nadludzkimi zdolnościami. Spojrzenie Wiccana przesunęło się na moment ku Lightningrodowi. Chciał zobaczyć jego reakcję. Nie powodowała nim złośliwość, chęć bycia górą - nic z tych rzeczy. Interesowało go przede wszystkim to, czy jego imiennik zmienił teraz zdanie, czy może jego nadopiekuńczość wynikała z czegoś zupełnie innego. Wcale by go to nie zdziwiło... Billy nie mógł jednak poświęcać rówieśnikowi zbyt wiele czasu, gdyż zaraz potem Sammy wymówiła już magiczne słowa - i chłopak natychmiast znów się na niej skupił. - Między innymi właśnie tym się będziemy zajmować. Werbowaniem nowych osób, trenowaniem naszych mocy na własną rękę lub z udziałem innych bohaterów, pomaganiem sobie wzajemnie... A w tym czasie ogarniemy też bazę albo nawet bazy i będziemy reagować na te zagrożenia, na które nam się uda. Jeżeli chodzi o dalszą przyszłość, to liczę na to, że zrównamy się z Avengers, Fantastic Four, X-Men i innymi drużynami. Ale po kolei... Sammy, witaj w naszych szeregach. Będziemy musieli znaleźć ci jakiś pasujący pseudonim... - zawiesił głos, zastanawiając się już nad tą kwestią. Lodowe moce dawały spore pole do popisu, więc do głowy od razu przyszła mu cała masa propozycji, ale nie chciał od razu się z nimi wyrywać. Być może dziewczyna miała już coś na oku? Kaplan nawet nie pomyślał o tym, że być może nie powinien decydować o takich sprawach sam. Przecież Kate i Tommy dopiero co kogoś zwerbowali, więc najwyraźniej nie była do tego potrzebna cała grupa... A teraz w dodatku mieli do czynienia z kimś, kogo znał jeden z członków drużyny, nawet jeżeli taki zupełnie nowy. Powinno być dobrze.
|
| | | Lightningrod
Liczba postów : 58 Data dołączenia : 23/11/2016
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Sro Mar 22, 2017 11:16 pm | |
| Suddenly everyone has superpowers... To nie takie złe, ale... Billy poczuł się trochę mniej wyjątkowy. Znaczy... Do tej pory zdawało mu się, że ze wszystkich ludzi, których zna (nie licząc ludzi poznanych od spotkania z Kate, takich jak Tommy, Pierwszy Billy czy człowiek-tunel czasoprzestrzenny), tylko on ma taką specjalną zdolność. Okazało się, że nie. Tough Luck... No ale przynajmniej nie musiał się już tak znów martwić o jej bezpieczeństwo. Podszedł do dziewczyny, by uważniej obejrzeć to, co stworzyła między dłońmi. Kolec, zrobiony w całości z lodu. - Cool - Skwitował, a na sugestię wymyślenia Sam jakiegoś pseudonimu w jego głowie narodziło się kilka pomysłów, które natychmiast chciał przedstawić, ale najpierw postanowił dokończyć myśl - Nie chwaliłaś się tym w szkole... Plany na przyszłość przedstawione przez Wiccana wydawały się trochę zbyt... Ogólne. Ale prawdę mówiąc, nie mogły chyba być bardziej sprecyzowane, dlatego LR przyjął je do wiadomości i postanowił nie męczyć "gospodarza" kolejnymi zbędnymi pytaniami o nie. Jedynie dał chłopakowi znak - skinięcie głową, że zrozumiał. |
| | | Sammy
Liczba postów : 70 Data dołączenia : 21/12/2016
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Sob Mar 25, 2017 10:41 pm | |
| Spojrzała na swojego kolegę i uśmiechnęła się delikatnie, ale zarazem nieco przepraszająco. - Ty również - odparła mu natomiast. - Nie chwaliłeś się, że masz jakieś zdolności - i mniej więcej tak to wyglądało. Nikt nigdy o niczym nie wie, lecz właściwie... Czy gdyby poznali wcześniej tą wiedzę, wyszło by im to na dobre? Można tylko zgadywać. Delikatnie wzruszyła ramionami, by potem skupić się na słowach Wiccana. Skinęła delikatnie głową, gdy skończył mówić. - Dziękuję - rzekła. - Pseudonim? - powtórzyła. - Oh. Okej - No tak, bohaterowie mają pseudonimy. Nie było łatwo przestawić się na myślenie o sobie w taki sposób. - Pomyślę o tym. Póki co nie miała żadnych pomysłów, ale osobiście liczyła na to, że ją natchnie na coś niedługo. Nie miała jednak więcej pytań, ani niczego więcej. Dlatego też spojrzała na Billy'ego, a potem ponownie na poprzedniego rozmówcę. - Nie mam więcej pytań... Przynajmniej aktualnie - powiedziała. - Więc ja... Ja już idę. Do zobaczenia! - w sumie, zadawała sobie sprawę, że wypadałoby się zorientować zaraz, gdzie dokładniej się znajdowali. - Um, jakby co, to pozostawię swój numer - jeśli Wiccan wyraziłby chęć poznania go i zapisania sobie, wyrecytowałaby go z pamięci... By potem podejść bliżej kolegi, którego złapała za rękę. - Chodź, odprowadzisz mnie - tymi słowami po prostu go "porwała" z tego miejsca.
z/t - Sammy i Lightningrod |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Nie Mar 26, 2017 9:41 pm | |
| - Cool – nie mógł się powstrzymać przed tą grą słowną oraz niezwykle czerstwym sucharem, który został zaserwowany Sammy i reszcie obecnych w tym pokoju osób. Nieznacznie się uśmiechnął, gdyż słowo powtórzone po Lightningu było nawet nienajgorszym materiałem na ksywkę dla dziewczyny. Było dosyć nietypowe zresztą, bo żadne Frost ani Winter czy inne rzeczy sugerujące bezpośrednio lód. Cool miało to do siebie, że mogło odnosić się do kilku znaczeń. Umiejętność manipulacji lodem była bardzo ciekawą sprawą, gdyż zawsze można było sobie zrobić jakąś fajną zjeżdżalnie albo uciec przeciwnikom, którzy zwyczajnie przewróciliby się o zlodowaciałą podłogę. Poza tym to będzie przydatna zdolność nie tylko w walce, ale również poza nią. Jak chociażby chłodzenie soków w gorący letni dzień, a nawet pomoc w postaci lodowych kompresów na siniaki. W końcu nie trzeba będzie nadwyrężać mocy Billyego na jakieś tam obtłuczenia i proste siniaki, gdy zwyczajnie przyłoży się worek z lodem by załatwić sprawę. W pewien sposób nawet czuł się wyjątkowy, w końcu niewiele osób wiedziało o darze dziewczyny, a z drugiej strony domyślał się, że również obdarzyła ich pewnego rodzaju kredytem zaufania. To wróżyło bardzo dobrze ich współpracy, gdyż zmniejszało prawdopodobieństwo tego, że drużyna się rozpadnie bo więcej osób będzie chciało być niezależnymi. Teraz jednak nastolatek stanął przed dosyć trudnym wyborem. Takim, który podejmowany jest przez każdego bohatera chociaż raz w życiu. Nie była to kwestia wyboru pomiędzy cywilami, a ukochaną osobą, a… wybór stroju. Ciężko mu było wyobrazić sobie jakieś konkretne wdzianko, w którym byłoby mu dobrze, a zarazem takie będące bardzo uniwersalnym. Głównie dlatego, że cały jego potencjał bojowy skupiał się na tym losowym zmienianiu swoich mocy oraz pojedynkowaniu się z kimś w innym wymiarze. Kwestią było to, że kostium musiałby być przystosowany do każdego z możliwych warunków albo do chociażby większości z nich, a co za tym idzie wzrastało prawdopodobieństwo, że strój może okazać się jeszcze dosyć nijaki jeśli chodzi o samą wizualność. Potem rzecz jasna czekała go nieco łatwiejsza decyzja, a mianowicie ksywka ale najpierw strój! Nie mógł za bardzo wiedzieć co Lightningrod czuje, a próby odwiedzenia Sammy od pomysłu przyłączenia się do nich nawet rozumiał. Jednak to działało w obie strony, gdyż dziewczyna również mogła chcieć tego samego dla niego. Pozostawały wtedy trzy opcje. Oboje zrezygnują, zgodzą się lub zrezygnuje jedno. Perspektywa, którą przedstawiał Wiccan była całkiem interesująca. Noiro zresztą nie walczył jakoś wybitnie dobrze, a z wykorzystaniem mocy bywało różnie. Może właśnie ta losowość wynikała właśnie z tego braku wyszkolenia? Niemniej szansa spotkania innych superbohaterów oraz powszechnie rozumianych celebrytów była kuszącą opcją. No przecież każdy miał swojego idola, a jemu akurat przypadł do gustu Steve Rogers, który też ponoć zaczynał jako taki cherlak. Jako praktycznie nikt, a teraz kim był? Ikoniczną personą na barkach, której spoczywał los Ameryki. Chciałby się z nim kiedyś spotkać i nawet nie chodziło mu jedynie o zwykły autograf czy wspólne zdjęcie. Jedyne co pragnął usłyszeć to powód, dla którego Rogers nie poddawał się i brnął do przodu mimo przeciwności. Noiro chciał poznać co było tym motorem napędowym tego herosa. Po chwili Sammy ulotniła się wraz ze speedsterem zostawiając namiary na siebie. Zapowiadało się, że chyba nie będzie aż takiej tragedii z tą drużyną. Ciekawe jaką osobą była tamta dziewczyna, która została w parku? Z chęcią poznałby oficjalnie nieoficjalną przywódczynie tej bandy. - Myślałem w sumie nad ksywką – otworzył ponownie obok siebie portal i wskazał na niego kciukiem – Nazywam je Riftami, więc może Rift Walker? Albo krócej po prostu Rift? A nie powiedziałem w sumie jeszcze jednej rzeczy – przypomniało mu się coś o czym w sumie reszta drużyny powinna wiedzieć – Umiem przenieść kilka osób na raz do środka bez potrzeby otwierania ich w taki sposób jak przed chwilą zaprezentowałem. Ostatnio się tego nauczyłem ale muszę mieć trochę miejsca na ruch. Mogę też przenosić przedmioty, a jeśli coś zostanie długo beze mnie w środku to zazwyczaj wraca do naszego świata. Tamten wymiar jest bliźniaczo podobny do tego więc przedmiot lub osoba pojawiają się w miejscu, w którym je pozostawiłem. |
| | | Speed
Liczba postów : 133 Data dołączenia : 26/08/2013
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Pon Mar 27, 2017 10:01 pm | |
| Speed do tej pory milczał, nie miał nic do dodania, a rozmówcy byli wyjątkowo nudni. Zwrócił uwagę dopiero na moce dziewczyny. Otworzył szeroko oczy i przyjrzał się z bliska sopelkowi, który uformował się z samego powietrza między jej rękoma. Poskubał palcami bladą brodę. Schylał się, stawał na palcach, przekrzywiał głowę, robił wszystko by przypatrzeć się obiektowi z jak najlepszych kątów. Przytaknął kiedy skończył oględziny. W przeciwieństwie do innych, darował sobie łatwy żart. -What are you, five?- skomentował chłodno (hyhy) ich gry słowne. Stanął z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej i opuścił nieco głowę.
Na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia kiedy tylko Billy wspomniał o werbowaniu i treningach. Nie po to się zapisywał... Chciał by było jak dzisiaj, kopanie złych ludzi w tyłek, używanie mocy... Nie gadać z kolejnymi introwertykami o tym jak to chcą pomóc światu. Był... ok, szczęśliwy to za mocne słowo by opisać jego uczucia... Uważał, że ten team był w miarę ok w obecnym stanie i wolałby nie niańczyć ciągle to nowych zastępów wannabe superhero. Położył sobie rękę na twarzy i obserwował Wiccana przez przerwy między palcami.
Kiedy para znajomych opuściła towarzystwo, przybiegł koło Billy'ego. Po prostu stanął obok niego i wpatrywał się z uśmieszkiem na twarzy na Sammy i Rapida. Po chwili spojrzał kątem oka na czarnowłosego. -Aw, czyż nie wyglądają razem uroczo?- skomentował.
Nagle poczuł wibracje w kieszeni. Sięgnął po telefon i szybko odblokował, nawet się nie przejmował, że Billy może patrzeć. Może to w końcu od Kate? Nie zawiódł się to od niej. Chyba nigdy w życiu nie nacisnął czegoś na telefonie tak szybko. Dostał wiadomość tekstową. Jego uśmiech na chwilę się poszerzył i przysunął koledze obok komórkę, by też mógł przeczytać. W treści SMSa było napisane, że mają się spotkać u Kate za dwie godziny, bo przesłuchanie się przeciąga. Spojrzał na niego porozumiewawczo i kiwnął głową, po czym wpakował smartfona do kieszeni i wykonał parę kroków do przodu. -Cóż panowie, chyba pora na mnie. See ya!- Pomachał i wybiegł z ich "bazy". Planował załatwić sobie ubranie, które nie pachnie starymi ludźmi i jakoś się odświeżyć.
[z/t] |
| | | Wiccan
Liczba postów : 564 Data dołączenia : 15/06/2013
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Pon Mar 27, 2017 11:38 pm | |
| Już po fakcie Billy uznał, że najprawdopodobniej powinien był się spodziewać tych wszystkich gier słownych i żartów z lodowych mocy. Zaskoczyło go chyba tylko to, że Tommy żadnego nie rzucił - ale zaraz doszedł do wniosku, iż białowłosy najpewniej chciał być po prostu oryginalny. Gdyby pozostali tego nie zrobili, bardzo możliwe, że to właśnie on zaserwowałby grupie jakiś związany z zimnem komentarz... Ale myśl tę nastolatek zdecydował się zachować dla siebie. I tak prawie sprawiła, że przewrócił oczami - choć musiał uczciwie przyznać, że te dowcipy również. Chłopak jakoś się przed tym jednak powstrzymał i póki co skupił się na toczącej się dyskusji. Głowę odchylił na bok, a jego spojrzenie przesuwało się pomiędzy mówiącymi w zależności od tego, kto właśnie zabierał głos. Wyraz jego twarzy z kolei na ogół nie ulegał poważnym zmianom. Przez większość czasu wskazywał na powagę, z okazjonalnymi przebłyskami zainteresowania w co ciekawszych momentach. Rozmowa zdawała się już zbliżać ku końcowi - i na całe szczęście, bo prawdę mówiąc Kaplan nie bardzo wiedział co jeszcze mógłby w niej dodać. Co prawda Kate ominęła cała zabawa, ale chłopak nie wątpił, że przyjaciółka jeszcze będzie miała okazję zająć się ich nowymi rekrutami... A nie dziwiło go, że wyjaśnianie policji sprawy z parku trwało, nie wspominając już nawet o czasie potrzebnym, aby dotrzeć na ich miejsce spotkania. Kiedy w końcu Sammy zdecydowała się z nimi pożegnać i zaoferowała im swój numer, Billy od razu kiwnął głową, równocześnie wyjmując z kieszeni komórkę. Prędko zapisał w niej podyktowane przez dziewczynę cyfry i dodał nowy kontakt, po czym zdążył jeszcze rzucić krótkie i odrobinę rozkojarzone "cześć", gdy nastolatka zaczęła się zbierać, zabierając ze sobą jego imiennika. Nawet nie podniósł przy tym wzroku, skoncentrowany na rozsyłaniu nowego numeru do wszystkich pozostałych członków drużyny... Oczywiście do tych, do których mógł. W końcu nie każdy z nich posiadał telefon - na przykład Eugene. W najbliższym czasie Kaplan będzie musiał sprawdzić co z nim... Chłopak akurat skończył nadawać wiadomości, gdy poczuł przy sobie charakterystyczny przeciąg związany z przemieszczaniem się Tommy'ego. Z tego względu rzucił na niego okiem, a gdy tylko usłyszał jego słowa, wymownie skierował wzrok w górę, lecz równocześnie lekko się uśmiechnął. Komórkę wpakował z powrotem do kieszeni, po czym luźno skrzyżował ramiona na klatce piersiowej. - Byle tylko znaleźli właściwą drogę - zauważył, bo w końcu wciąż nie miał pojęcia gdzie się tak naprawdę znajdowali. Z drugiej strony... Lightningrod chyba powinien sobie z tym jakoś poradzić. W ostateczności mógłby sprawdzić różne trasy, a jeżeli poruszał się tak szybko jak Tommy, to taka zabawa raczej nie powinna zająć mu przeraźliwie dużo czasu. Billy nie martwił się tym zbyt długo, gdyż jego uwagę prędko przykuł Noiro i jego sugestie pseudonimu. Obie wersje brzmiały według niego w porządku, więc od razu skwitował je kiwnięciem głowy i potakującym pomrukiem. Kolejną informację - odnośnie mocy chłopaka - już tylko zanotował w pamięci i nie zdążył zrobić nic więcej, gdyż zauważył ruch ze strony Tommy'ego i to na nim skupił spojrzenie. Jedna z jego brwi uniosła się w niemym zapytaniu, szczególnie ze względu na uśmiech jego bladej kopii, ale na podsuwaną komórkę odruchowo zerknął od razu... I wszystko stało się jasne. Umówione spotkanie z Kate - nic dziwnego, że Tommy się ucieszył. - Tak, cześć - odparł na pożegnanie rówieśnika, lecz prawdę mówiąc mógł zabrzmieć na trochę nieobecnego, ponieważ jego myśli pomknęły już ku sprawom, które powinien w najbliższym czasie załatwić... Z rozmową z rodzicami na czele. I odnalezieniem Eugene'a. No i wizytą w tym ich schronie... Starał się jak najczęściej do niego zaglądać, z powodów niezwiązanych ze sprawami uczuciowymi. W końcu musieli się tam urządzić i - i w ogóle, tak? Och, kogo on oszukiwał. Na początek musiał jednak zadbać jeszcze o Noiro. Większość kwestii chyba została już między nimi wyjaśniona, ale pozostawało kilka takich, których Billy nie był do końca pewien. Na przykład... Kto dokładnie miał przybyć do Kate? Wszyscy wolni i dostępni w tej chwili członkowie drużyny? Czy tylko Tommy i on? Kaplan uznał, że tak czy siak powinien wspomnieć o tym Noiro. - Za dwie godziny Kate zaprasza do siebie zainteresowanych, obecność chyba nie jest obowiązkowa. Jeżeli chcesz, mogę podrzucić cię teraz na Manhattan, ale jeśli wolisz zostać tutaj i na własną rękę zbadać jeszcze otoczenie, to też droga wolna. Ja muszę się zbierać do domu - wytłumaczył, po czym z pamięci podał też adres Kate, tak na wszelki wypadek. Nastolatek poczekał na odpowiedź oraz decyzję Noiro, po czym odsunął się na kilka kroków od barierki, aby zapewnić sobie więcej miejsca do działania. Zależnie od postanowienia rówieśnika skupił się na przeniesieniu tylko siebie lub ich obu do centrum miasta, za miejsce lądowania obierając Central Park - dość anonimowy, szczególnie o tej porze, a z którego stosunkowo łatwo mógł dotrzeć do domu bez kolejnej widowiskowej teleportacji. Starał się myśleć o jednym z rzadziej uczęszczanych zakątków w parku. - Na Manhattan, na Manhattan, naManhattannaManhattanna... - powtarzał i już wkrótce z jego ciała zaczęła się wydobywać znajoma energia, otaczająca go błękitnym blaskiem i prędko rozlewająca się po pomieszczeniu. Gdy tylko rozpłynęła się w powietrzy, Billy - a być może również Noiro - zniknął wraz z nią.
Z/t.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station Sob Kwi 01, 2017 4:09 pm | |
| Cóż gdyby Noiro był bardzo złośliwą i uszczypliwą osobą to odpowiedziałby Speedowi, że humor jest specjalnie dostosowany, by ta najbardziej wymagająca publika w jego postaci zrozumiała żart. Spojrzał tylko na Rapida oraz Sammy, gdy obok nich pojawił się biały klon Billyego. Nie za bardzo wiedział jak ma na to zareagować, więc po prostu wzruszył ramionami. Wyglądali dosyć zwyczajnie, aczkolwiek zdecydowanie są w całkiem dobrych stosunkach. Jak tacy przyjaciele z dzieciństwa na filmach, a Noiro wiedział jak zwykle toczyły się te filmy, aczkolwiek sam w relacjach damsko-męskich miał dosyć zerowe doświadczenie. Wielu by to zdziwiło, ale nawet taki biedak jak ten bezdomny Rift Walker posiadał coś takiego jak komórka. Nie mowa tu o jedynie szarych komórkach oraz innych podstawowych budulcach ciała, a o takiej prostej komórce z klapką. Dosyć stary model, a na dodatek w miarę tani. Pewnie można taką znaleźć gdzieś na wysypisku, aczkolwiek wyświetlacz był nieuszkodzony. W środku miał włożoną kartę, na której było około 5 dolarów. Nie korzystał z telefonu chyba że było nastąpił jakiś nagły wypadek, a baterie starszych modeli trzymają zdecydowanie dłużej niż nowsze zabawki. Zapisał sobie numer, pożegnał się ze Speedem i tamtymi poprzez pomachanie dłonią i tym oto sposobem najwyraźniej został w pomieszczeniu jedynie z Wiccanem. - Miejmy nadzieję. Myślę, że będą na tyle roztropni by spojrzeć na tabliczkę adresową – w końcu tu musiał być jakiś adres lub miejsce musiało posiadać jakieś charakterystyczne punktu, które mogą doprowadzić młodych herosów do kryjówki. Zwykle jak nie miało się mapy to trzeba było polegać na zapamiętywaniu otoczenia. Nie czuł się jednak na tyle komfortowo w tej grupie, by udać się do kolejnego miejsca. Zresztą chwilowo mógłby zadbać o kryjówkę i chociażby posprzątać tutaj. - Ja chyba tutaj zostanę. Sprawdzę czy jest tu coś użytecznego i posprzątam na wypadek gdybyśmy mieli jeszcze korzystać z tego miejsca – powiedział odsuwając się od Wiccana, który chwilę później wyteleportował się z blaskiem. Rift Walker odruchowo schował się za drzwiami, gdyż nigdy nie wiadomo co może stać się z tymi błyskawicami. Jednak kiedy było już bezpiecznie to postanowił przejść się po Yonkers. Przejrzeć wszystkie pomieszczenia i poszukać czegoś użytecznego. Na przykład miotły i kubła, a nawet jakichś starych krzeseł. Przeszukał elektrownię, a następnie zabrał się za porządki. Zaczął od uprzątnięcia zawartości żołądka Lightningroda i właśnie po to było mu potrzebne wiadro. Jako, że budynek był nieopodal wody to nie musiał się martwić o ten naturalny rozpuszczalnik. Nawet jakieś szmaty się znalazły, by ze szczotką stworzyć mopa. Najpierw zajął się pomieszczeniem, w którym wcześniej przebywali. Ścierał kurze, zmył podłogę a potem zaczął przecierać stare krzesła. Ustawił je w okrąg, a pośrodku zostawił miejsce. Przyszła pora, by znaleźć stół, a raczej jakiś okrągły obiekt, który by się nadał. W ten sposób Rift Walker miał zajęte kilka chwil. Podczas całej operacji nie obyło się bez kichania oraz walki z pająkami i innymi żyjącymi w opuszczonym budynku stworzeniami. Czasami w cieniu czmychnął mu kot lub szczur, ale do takiego widoku był poniekąd przyzwyczajony. Nie był zbyt użyteczną osobą do rozmów i uzgadniania pewnych kwestii, dlatego chciał się przydać chociażby tutaj by doprowadzić miejsce do stosunkowej używalności.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: The Abandoned Yonkers Power Station | |
| |
| | | | The Abandoned Yonkers Power Station | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |