|
| Kawiarnia | |
|
+14Emma Frost Magneto Katharine Dissimuler Spider-Man Goshi Skye Scarlet Spider James Rhodes Shade Synters Andrea Speed Loki Eliott 18 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Eliott
Liczba postów : 15 Data dołączenia : 02/07/2013
| Temat: Kawiarnia Pon Lip 08, 2013 11:16 am | |
| First topic message reminder :Klik- - - - - - Ubrany w bordowy garnitur, z wiszącym na ramionach czerwonym płaszczem mężczyzna wszedł do lokalu, stukając o marmurową posadzkę końcem trzymanej w ręku laski. Oparł ją o barek, a sam usiadł przy nim. Nie wyglądał najlepiej. Kiedy szedł, to nogi mu drżały, a gdy usiadł, wyraźnie zbladł. Zakręciło mu się w głowie. Zacisnął powieki i wziął głęboki oddech. - Kawy. - Odezwał się swoim zimnym, eleganckim głosem. - Mocnej kawy. - dłonie w rękawiczkach ułożył na kolanach i wziął jeszcze kilka głębokich, orzeźwiających oddechów. Trenował. Dziś po raz pierwszy od dawna trenował się w magii. I to był cholernie głupi pomysł. Ręce miał poparzone i dlatego założył te rękawice, które w żadnym stopniu nie łagodziły bólu. Był twardy, nie takie rzeczy już przeżył. Zacisnął zęby. Chciał tylko wypić kawę, wrócić do domu i położyć się spać... |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Re: Kawiarnia Wto Lip 12, 2016 9:21 pm | |
| John położył już rękę na gazecie, gdy usłyszał, że może zostać. Zerknął na kobietę z lekkim zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Możliwe, że czegoś chciała... albo jest po prostu uprzejmą osobą. Chociaż mili ludzie w Nowym Yorku? Niemożliwe. Przysiadł się bez słowa po przeciwnej stronie stołu, gdzie usiadł chwilę wcześniej. -Ta, w tej sprawie- podsunął kobiecie gazetę i wskazał palcem na nagłówek "strzelanina przy willi"- Wiesz jak to jest gdy trafisz do telewizji, radia- do jakiejkolwiek formy medium i wraz z rodziną ciągle oglądasz powtórki i takie tam w kółko? Coś takiego. Widzisz, reporter nie miał pojęcia jak to opisać, Ci dwoje wydawali się działać razem, więc czemu by strzelali? Cóż, była tam trzecia osoba - ja. Słyszałaś o tym całym Punisherze, nie? Cóż, ten idiota postrzelił mnie bez powodu. Z tego co wiem uznaje za oskarżającego, sędziego i kata, ale z moich doświadczeń jego kompas moralny jest koło bieguna magnetycznego. Słyszałaś o jego metodach? Zabija ludzi. Bez rozprawy. Nie ma chyba nawet wyrzutów sumienia, jakby odbieranie życia to w pełni moralnie poprawny sposób wymierzania sprawiedliwości. To psychopata... Wiem, bo sam czuję się źle za zabijanie ludzi, o których propaganda mówiła mi jak o szatanie, ostatecznym źle... a byli tylko ludźmi, jak ty czy ja. Moją osobistą misją jest go zatrzymać nim skrzywdzi więcej osób- przerwał na chwilę by spojrzeć przez okno stumetrowym wzrokiem. Westchnął cicho i spojrzał się ponownie na rozmówczynię. Zauważył coś...znajomego w niej. Zmrużył oczy i przyjrzał się jej dokładnie. Wyciągnął zapalniczkę i karton papierosów z kieszeni swojego płaszcza. Zapalił jednego z nich, po czym włożył go do ust. -Uh, wybacz, zgaduję, że wypada się podzielić. Palisz?- wymamrotał przyjaźnie w jej stronę, wyjmując na chwilę papierosa z ust- Wiesz co jest fascynujące? Ile rzeczy uczysz się o sobie przy innych. Ja na przykład dowiedziałem się przed chwilą, że nie mam za dobrej pamięci do pięknych twarzy, bo jestem prawie pewien, że panią gdzieś widziałem, pani...? |
| | | Black Widow
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Kawiarnia Sro Lip 13, 2016 4:49 pm | |
| Gdy mężczyzna znowu posunął jej swoja już nieaktualną gazetę, ta znowu na nią spojrzała i znów widziała dwóch mężczyzn na zdjęciu. Po chwili jednak znów popatrzyła się na rozmówcę, który zaczął wyjaśniać czemu tak bardzo nie znosił Punishera. Widząc jego reakcję Wdowa pokiwała tylko głową, ale też jednak wolała coś powiedzieć by siedzący przed nią mężczyzna nie uznał, że ta go olewa. - W zasadzie, to może nie postrzelił cię specjalnie, ale może miał ku temu jakieś powody?- Znała Punishera i wiedziała, że ten od tak ludzi zabić nie zabija, lecz kiedy sobie na to zasłużą. Dalej słucha jego wywodu. Ona też czasami musi zabić kogoś jak dostanie rozkaz od Tarczy, więc w tym przypadku dla niej, to nie jest nic dziwnego. Znowu sięgnęła po swoją filiżankę z kawą zaraz upiła łyk. - Wieszak to jest czasami musimy zabić ludzi, bo dostajemy na to rozkaz, a Puniher na bank miał ku temu powody i w taki i nie inny sposób sam wymierza przestępcą karę. A nad nim nie ma nikt kontroli.- Tyle chciała powiedzieć, bo co do reszty nie zbyt chciało sie jej wtrącać. Gdy wyjął paczkę papierosów z płaszcza i zaraz z niej wyciągnął jednego papierosa, którego włożył do ust tylko popatrzyła na niego, kiedy go zapalił. W końcu, kiedy wyciągnął ku niej pudełko z papierosami ta odmówiła, bo nie paliła. Miała już powiedzieć swoje imie, gdy naglę znów przykuł jej uwagę chłopak o lasce, który był ubrany na pomarańczowo oraz na dłoniach miał rękawiczki. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Kawiarnia Sro Lip 13, 2016 5:43 pm | |
| -Jego powód musiał być cholernie dobry, skoro strzelał do kolesia, który miał ręce w górze...- powiedział sucho gdy próbowała usprawiedliwić Punishera. Pytanie tylko czy była jego fanką, czy też kimś więcej dla niego. Wiedział jednak na sto procent, że to może być dobra rzecz. Szukał dokładnie tego co mogła mu dostarczyć, czyli informacji na jego temat. Kolejna rzecz mu nie styknęła gdy powiedziała "musimy". "my"? Ona i Punisher, czy też czytała mu w myślach i wiedziała, że on służył w wojsku? Oznaczało to także, że sama też nie miała czystych rączek. Może być niebezpieczna. Po tym jak ta myśl przeszła mu przez głowę, zaczął dokładniej przyglądać się jej dłoniom. Nie chciał być ponownie postrzelony. Powoli odłożył paczkę papierosów do kieszeni i położył rękę na swoim udzie. Dałoby mu to szybki dostęp do broni i ruch nie był zbyt oczywistym gestem mówiącym "jeden zły ruch i wpakuję w Ciebie cały magazynek". Na razie rzecz jasna nic takiego nie robił, po prostu chciał być pewien, że "Han strzeli pierwszy". Starając się ominąć wniosek do którego doszedł słuchając pierwszego zdania, które padło z ust kobiety, odpowiedział jej: -Właśnie dlatego chcę go powstrzymać. Nikt nie ma nad nim kontroli, pewnie nawet on sam. Nikt nie powie mu kiedy pójdzie za daleko. Powiedz, kim są Ci przestępcy których ściga? Myślisz, że oni są bezmózgami, którzy łamią prawo dla zabawy? To wciąż ludzie. Niektórzy z nich nie mieli wyboru. Niektórzy mają rodziny do utrzymania, plany, marzenia, których nie spełnią, bo jakiś cholerny rycerz w białej zbroi postanowił ich postrzelić. W jaki sposób jest lepszy od nich? Zabił pewnie więcej ludzi, niż którakolwiek z jego ofiar. Na dodatek gdzie niektórzy mogą nienawidzić krzywdzenia innych, on tego chce, w tym widzi swoją życiową misję. Dziwię się, że nie strzelił sobie jeszcze w łeb, skoro tak bardzo chce zabijać przestępców... Bycie żywym to czasami gorsza kara, niż śmierć. Ja na przykład wiem, że zasługuję na to by umrzeć, ale tylko dlatego, by sobie ulżyć. I dlatego ja najlepiej nadaję się do tej roboty W jego głosie można było wyczuć nutkę irytacji. Po cichu liczył, że przekona ją, iż Punisher to zwykły przestępca, który zasługuje na karę. Skoro mowa o..."niej". Zauważył, że wciąż nie podała mu imienia. Zamiast tego wydawała się na coś patrzeć. Nie miał zamiaru zwracać jej uwagi, albo obrócić głowy by spojrzeć kto to. Nawet w wypadku w którym byłby to Punisher, nie znał jego twarzy, więc znowu go nie postrzeli... oby. |
| | | Black Widow
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Kawiarnia Sob Lip 16, 2016 9:57 pm | |
| Ona? Fanką Punishera? Natasha zapewne wybuchłaby perlistym śmiechem, gdyby takie przypuszczenie opuściło jego usta i zawisło w powietrzu. Była bardzo daleka akceptacji zachowań Franka Castle. Był niebezpiecznym fanatykiem. Samosądy nigdy nie były dobre i nie miały nic wspólnego z faktyczną sprawiedliwością. Jak więc mogłaby je pochwalać? Usprawiedliwiać? Nie było takiej możliwości. Uważała, że Punishera należy możliwie szybko znaleźć i zneutralizować. Zamknąć i poddać leczeniu. I choć jakaś cząstka jej osoby rozumiała ten obezwładniający gniew, który musiał pchać go do tych wszystkich potwornych czynów - sama przecież miała długą listę wrogów - nie zmieniało to jej stanowiska nawet w najmniejszym stopniu. Castle był przestępcą. Nie lepszym ani nie gorszym niż Ci, których obrał sobie za cel. Tak się jednak składało, że Natasha nie czytała w myślach i pozostała w błogiej nieświadomości na temat przypuszczeń swego niespodziewanego towarzysza. Trudno powiedzieć co uraziłoby ją bardziej - to nieszczęsne posądzenie o bycie wielbicielką czy kimś więcej? Zmrużyła minimalnie powieki, gdy jedna z dłoni mężczyzny zniknęła jej z widoku. Z trudem powstrzymała podobny gest; kusiło ją by upewnić się, że w kaburze pod skórzaną kurtką wciąż ma schowanego glocka (choć przecież doskonale czuła na ciele ciężar broni). Nie drgnęła jednak nawet o milimetr, wciąż sprawiając wrażenie zrelaksowanej. Na jej twarzy malował się wyraz uprzejmego zainteresowania - ot zwyczajna kobieta, prowadząca nie całkiem zwyczajną rozmowę. - Z pewnością wydawało mu się, że ma dobry powód. - poprawiła się z nieco chłodniejszym uśmiechem, wygodniej rozsiadając się na krześle. Upiła łyk kawy ze stojącej na stoliku filiżanki i skrzywiła się minimalnie, bo napar zdążył już znacząco przestygnąć. Czyżby siedziała tu, aż tak długo? W milczeniu wysłuchała wywodu mężczyzny, nie zdradzając się w tym czasie nawet z jedną zbędną emocją. Pod sam koniec przechyliła jednak delikatnie głowę w bok, jakby z pewnym rozbawieniem. - I właśnie dlatego się nie nadajesz. - powiedziała cicho. - Bo to dla Ciebie zbyt osobiste. Robienie z tego vendetty, jakiejś życiowej misji... To nie ma wiele wspólnego ze sprawiedliwością. - dodała wyjątkowo szczerze, niemal z głębi serca. Jej pusta filiżanka trochę za głośno wylądowała na porcelanowym talerzyku. Wdowa ostrożnie otarła usta serwetką i chyba chciała dodać coś jeszcze, ale w tym momencie poczuła w kieszeni wibrację swojego wyciszonego telefonu. Sięgnęła po niego bez chwili zwłoki i szybko przebiegła wzrokiem po otrzymanej wiadomości. Musiała ją mocno wzburzyć, skoro pozwoliła sobie przy obcym na mocne zmarszczenie brwi i pomruk niezadowolenia. Musiała wracać do wieży. Natychmiast. Schowała telefon i powoli podniosła się z krzesła. Poprawiła kurtkę i rzuciła mężczyźnie ostatnie uważne spojrzenie. - Tak czy siak, powodzenia. Z pewnością Ci się przyda. Punisher nie jest łatwym przeciwnikiem. - rzuciła na odchodne, po czym skinęła mu głową i szybkim krokiem opuściła kawiarnię.
[zt] |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Kawiarnia Sob Lip 16, 2016 10:44 pm | |
| Słowa kobiety łatwo można było odebrać jako "uważaj, bo staniesz się jak on"... Jeżeli na serio to myśli to chyba poznała go mniej niż jakakolwiek inna osoba po nawet tak krótkim spotkaniu. Nie był jak on. Nie robił tego tylko z powodu zemsty, nie, to była mieszanka zemsty i sprawiedliwości. Na początku może to była tylko vendetta, ale im więcej słyszał o tym...tym...potworze, tym bardziej czuł, że zasługuje na karę. Przecież jest od niego lepszy, chce go zaprowadzić przed oblicze prawa, a nie zabić... Heh, to pewnie nawet gorsza kara od śmierci. Będzie gnił w celi, niezdolny do wykonywania jego chorej misji. Może te myśli jednak dawały Johnowi jakąś sadystyczną przyjemność? Mężczyzna poczuł, że zaraz zgniecie kufel z piwem, gdy kobieta zaczęła się podnosić. Wiedział co to znaczy. Przygryzł wargę. Wiedział, że była najlepszym źródłem informacji jakie ma do dyspozycji w sprawie Punishera. Nie da jej po prostu zniknąć. Śledził jej każdy ruch oczyma. Ręka osadzona na kuflu zaczęła drzeć ze stresu. Co powinien teraz zrobić? Zatrzymać ją? Tak skupił się na swoim planie działania, że ledwo zarejestrował jej przestrogę. Zaczęła wychodzić z kawiarni... w pośpiechu. Gdy usłyszał jak drzwi wejściowe się zamykają, wstał ze swojego miejsca. Rzucił ostatnie pożegnalne spojrzenie na piwa. Wolił je zmarnować, aniżeli zmarnować szansę na zemst-- sprawiedliwość. Paroma zwinnymi ruchami zdjął płaszcz i rzucił go na siedzenie, które ostatnio miało styczność z jego tyłkiem. Ubrania pod spodem były tylko jego kostiumem, który ma je tylko imitować. Wybiegł z kafejki, zakładając przylegającą do jego twarzy maskę, która natychmiast zaczęła wyświetlać twarz jednego z przypadkowych przechodniów, zamiast tej prawdziwej. Następnie omiótł wzrokiem ruchliwe ulice Nowego Yorku. Setki ludzi naokoło. To było jak szukanie igły w stogu siana, ale w końcu znalazł plecy kobiety pomiędzy jakimś kolesiem z nadwagą i umalowaną lalusią. Miał farta, że jeszcze nie wlazła jeszcze do żadnego pojazdu. Nie powinien mieć problemu w śledzeniu jej, a potem... Coś wymyśli. W najgorszym wypadku będzie musiał ją torturować by wydobyć informacje, ale kobieta wydawała się na tyle rozsądna, iż ta opcja była mało prawdopodobna. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Kawiarnia | |
| |
| | | | Kawiarnia | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |