|
| Plaża | |
|
+12Tommy Oliver Emma Frost Fro Winter Soldier Wiccan Victor Mancha Linda Nova Namor Deadpool Wolverine X-23 16 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
X-23
Liczba postów : 275 Data dołączenia : 09/05/2013
| Temat: Plaża Wto Sie 06, 2013 8:56 pm | |
| First topic message reminder : |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Plaża Pią Paź 05, 2018 5:54 pm | |
| Zamek w drzwiach jubilera nie był tym samym co zamek w drzwiach samochodu, ale nie powinien być dla Caine większym problemem. Drzwi był zamykane na szybko, więc nikt nie bawił się w zamykanie obydwoma kluczami - tak, drzwi miały dwa zamki - i alarmu również nikt nie włączył. W końcu ludzie w panice chcieli tylko zamknąć się w pomieszczeniu. Tak im dyktowała logika. By zamknąć się, schować. A nóż widelec zabójcze roboty ich nie znajdą. Nie dostaną się do środka. Zostawią ich w pokoju. Pójdą sobie dalej. Dzieci wpatrywały się w chłopaka szeroko otwartymi, czekając aż coś zrobi. Ten zajmował się zamkiem dopóki nie usłyszał huku. Odepchnięte dzieci w pierwszej chwili nie wiedziały co się dzieje, ale szybko zobaczyły sypiący się gruz z góry. Caine na szczęście odepchnął największe kawałki tynku, więc na jego głowę głównie się posypał pył i drobne odłamki, nie większe od małych kamieni. Siniaków po tym nie będzie miał, co najwyżej brudne włosy i ubrania. Dziewczynka jako pierwsza wróciła te kilka kroków do niebieskiego mutanta i zaczęła mu otrzepywać włosy z pyłu. Dosięgała do jego głowy bez problemu kiedy chłopak kucał, koncentrując się, by móc otworzyć zamek. Zamek, który w końcu wydał z siebie kliknięcie i po złapaniu za klamkę Caine mógł się przekonać, że mu się udało. Drzwi były otwarte. Do niego należała decyzja czy wejdzie do środka czy tylko każe maluchom tam wejść i zamknie za sobą drzwi. Chociaż maluchom nie musiał nic mówić. Te same wbiegły do sklepu, rozglądając się po nim. - Mama? - odezwała się dziewczynka, patrząc dookoła i szukając kogoś. Zza jednej z gablotek wyłoniła się kobieca postać, której twarz się zaraz rozpromieniła na widok dzieci. - Abby! Tommy! zawołała kobieta, kucając gdy dzieci podbiegły do niej i przytuliła je. Wtedy też jej spojrzenie powędrowało w stronę drzwi i jeśli Caine nie zdecydował się wcześniej oddalić to został obdarzony niepewnym uśmiechem. - Dziękuję. - odezwała się do nastolatka, po czym jej uwaga w pełni już skoncentrowała się na dzieciach. Na zewnątrz tymczasem do walki z robotami dołączyli inni. Najwidoczniej AIM postanowiło pomagać nie tylko w jednym miejscu, ale zajęli się obroną całego Los Angeles. Niebieskoskóry mógł rozpoznać naukowców organizacji terrorystycznej po ich charakterystycznych, żółtych kombinezonach, w których wyglądali jak pszczelarze. Plus obecnej sytuacji był taki, że jeśli tylko zechce to może się wycofać z walki. Lub dalej pomagać. Musiał sam zdecydować. |
| | | Caine Joyce
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 19/04/2018
| Temat: Re: Plaża Pon Paź 22, 2018 1:07 pm | |
| "Oh nie, cały wizerunek zruinowany..." pomyślał i zaśmiał się cicho. Adrenalina różnie działa na ludzi, u niego czasem jej podniesienie skutkowało irracjonalną wesołością. W zasadzie nie zwrócił uwagi na małe łapki, nie mógł, inaczej straciłby cenne sekundy na ponowne skoncentrowanie się, ale kiedy już drzwi ustąpiły zauważył to i docenił. -Dzięki księżniczko.- uśmiechnął się do dziewczynki i patrzył z zadowoleniem, jak maluchy biegną na spotkanie mamy- Nie ma za co, proszę pani.- machnął niedbale ręką w czymś na kształt salutu i zamknął za sobą drzwi. Na zamek, bo kiedy raz już poznał mechanizm manipulowanie nim stawało się znacznie łatwiejsze. Oczywiście, mógł przecież schować się do środka, razem z pozostałymi cywilami. W końcu tym właśnie był. A jednak...Ci ludzie mieli domy, nawet jeśli codziennie psioczyli na zbyt wysokie rachunki, rodziny, na które narzekali, a i tak przecież kochali swoich bliskich i chcieli tylko do nich wrócić, pracę, przyjaciół...Tyle rzeczy do stracenia, których on nie miał. Miał za to zdolności, które pozwalały mu ich bronić i niewiele do stracenia, poza zdrowiem i życiem. Które kiedy masz tylko kilkanaście lat i brakuje Ci jakiejkolwiek nadziei na przyszłość, nie wydają Ci się aż tak wartościowe. Dlatego z trudem odnalazł wzrokiem wcześniej porzucony kawałek blachy i wrócił do osłaniania uciekinierów sprawdzoną metodą, jednocześnie rozglądając się uważnie, na wypadek, gdyby ktoś potrzebował go bardziej. |
| | | Lucas Moreira
Liczba postów : 13 Data dołączenia : 01/11/2018
| Temat: Re: Plaża Pon Lis 05, 2018 6:20 pm | |
| Od czego by tu zacząć? Ach, trzeba uważać kiedy zamierzasz wybierać się na swoje "ostatnie wakacje"... Inaczej możesz skończyć na terenie walk z Sentinelami, którym wyraźnie coś się poprzestawiało w oprogramowaniu... Maska świeciła znikomym światłem czerwieni. Jasnoszara koszula Lucasa z ciemnoszarym wzorem "15" miała kilka mniejszych dziur, za to ciemnożółtym bojówkom wyraźnie rozerwała się lewa nogawka. But na lewej nodze też nie był w najlepszym stanie.
Brazylijczyk rozejrzał się po budynkach w okolicy plaży. Przewalone siatki, rozbite auta, jeden budynek z dziurą na drugim piętrze i parę zerwanych słupów energetycznych. "Jasny Afroamerykanin" lekko dysząc usiadł przy jednym z słupów opierając się plecami o ścianę, dotykając swoją dłonią końcówki zerwanej linii napięcia, wykorzystując ją do powolnego nabywania mocy. Spojrzał w górę, poprawiając dwa loki włosów jakie opadły mu na twarz przez "rozerwanie" paru dredów pod wpływem działania wewnętrznego prądu. Ile czasu był już w Los Angeles?
-
Autokar powoli wjeżdżał na teren miasta. - Jesteśmy w Los Angeles! Prosimy powoli przygotować się do wysiadania! - przekazał otyły kierowca, poprawiając czapkę z daszkiem. Lucas siedział w ostatnim rzędzie przy prawym oknie. Podpierając dłonią głowę i łokieć przy samej szybie obserwował coraz bardziej dostrzegalne miasto. Nie był pewny co go podkusiło do tej wycieczki. A może był pewny, po prostu uświadomił sobie, że jest kawał drogi od domu. Wśród ludzi panował spokój, radość... Tutaj jakiś przedszkolak ekscytował się widocznym w oddali miastem, tam zakochana para gdzieś w jego wieku robiła sobie selfie w kierunku szyby, gdzie indziej bardziej otyły mężczyzna z radością pałaszował sporą kanapkę... A ja starałem się skoncentrować na tym co za szybą. Dziwnie było siedzieć wśród tych ludzi. Siedzieć wśród ludzi zwyczajnych. Siedzieć jako jeden z tych którzy obdarzeni zostali swoją mocą. Ale Lucas już to akceptował. - Ciekawe czy zauważą ubytek światła w tej lampce? - pomyślał, zerkając kątem oka na światełko nad nim, które mógł włączać na noc. Wcześniej, gdy nikt nie patrzył, powoli pobrał z niej nieco mocy aby czuć w sobie więcej energii na podróż. Autokar zbliżył się do miasta. Ile to było przed tym wszystkim? Pół godziny? Nie, raczej mniej. Cóż, nie myślał o tym. Zbliżali się coraz bliżej centrum, gdzie stał hotel do jakiego Lucas się zakwaterował. Trzeba było postać w korku, nieco posiedzieć obserwując życie w mieście. I wtedy się zaczęło. Nawet pomimo swojego refleksu Lucas nie był w stanie tego uniknąć. Usłyszał eksplozje, następnie strzały... Autokar przewalił się, rozerwał na dwie części. Jakie szczęście, że Brazylijczyk siedział z tyłu. Jeden z odłamków autokaru uderzył go w głowę. Młodzieniec upadł na brzuch, przygnieciony w pasie kawałkami pojazdu. Słyszał tylko krzyki i strzały... Ludzie w autokarze z trudem się z niego wydostawali, wielu nadal w nim siedziało. Aż w końcu kolejny odłamek ogłuszył go na dłużej.
-
Lucas podniósł się. Wcześniejsze patrzenie na niebo uświadomiło go w czasie. - Kilka godzin? - powiedział na głos zaskoczony. Słońce wyraźnie było w innym punkcie niż gdy wjeżdżał do miasta. - Dobra, spokojnie... - skupił się. W końcu poprawił maskę i udał się dalej. Teraz przynajmniej był w pełni silny aby próbować walczyć, co go już uspokoiło. Wprawdzie miasto jest w walce, ale... przynajmniej może w końcu coś zrobić na pełną skalę swoich możliwości.
-
Wcześniej. Lucas wreszcie się obudził. Widział chwilowo tylko odłamki autokaru. Wykorzystując swoją siłę z fazy I łatwo rękami wyprostował ciało jak do pompki. Podłożył jakiś odłamek pod lewą stronę i wyjął jedną nogą. Następnie obrócił lekko ciało i z pomocą rąk wydostał drugą nogę. Oparł się plecami o połowę autokaru i rozejrzał. Ulica była już niemalże pusta. Oczywiście, z żywych ludzi. Teraz przypominała miasto-widmo. Jednak szybko uświadomił sobie, że nie jest sam. Nie miał czasu na branie całego bagażu. Wyjął z torby swoją maskę, którą nałożył na twarz. Wtedy w porę usłyszał ciężki krok. Skrył się za autokarem, w porę unikając wzroku jednej z maszyn. Trzy i pół metra. Powoli oddychając czekał aż maszyna przejdzie, jednocześnie mocniej kryjąc się w wnętrzu resztek pojazdu aby na pewno nie dopuścić do wykrycia swojej obecności. Nie mógł pozwolić dać się emocjom, inaczej jego wzrok i umysł przestałyby z nim współpracować. Nie cierpiał tego bólu głowy pod wpływem wibracji jak pod atakiem telepaty lub oczu pod wpływem zbyt mocnego światła. Robot w końcu przeszedł. Lucas wyjrzał na zewnątrz i rozejrzał. Widząc nieco spokoju przebiegł do uliczki. Nieświadomy kierunku, zmierzał ku plaży.
-
I na tej plaży się znalazł. No, jeszcze nie do końca na samej plaży. Stanął przy ścianie jednego z budynków najbliżej plaży i wychylał się, aby zmniejszyć szanse na zostanie dostrzeżonym. Brazylijczyk chwilowo nie atakowany rozejrzał się po terenie walk. Dzięki błyskawicznemu dostrzeganiu detali łatwo mógł odnaleźć się w otoczeniu. Był jednocześnie czujny, uważnie obserwował czy jednak nie zostanie zaraz zaatakowany i w razie potrzeby gotów był odskoczyć. |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Plaża Sro Lis 07, 2018 2:06 pm | |
| Czasem los może sprawić, że twoje "ostatnie wakacje" mogą być dosłownie ostatnimi. Ostatnimi w życiu. Na szczęście aż tak tragicznie nie było. Niektórym szczęście sprzyja. Jednym z tych niektórych był Lucas, któremu udało się tak długo przetrwać tylko dlatego, że znajdował się ciągle w środku pojazdu. Inaczej Sentinele już dawno by go wypatrzyły i zaatakowały. Kto wie, może nawet zabiły? Ukryty we wraku autobusu był jednak chroniony, a roboty zdawały się nie interesować tym, czy ktoś był w środku. Nie wiadomo, ile dokładniej chłopak był nieprzytomny. Chyba, że miał przy sobie coś, na czym mógł sprawdzić godzinę. Jednak niebo faktycznie wskazywało na to, że był nieprzytomny co najmniej dwie godziny. W jego okolicy było dziwnie cicho, co mogło być dziwne jeśli się nie znało sposobu działania maszyn. Kiedy wyjrzał zza autokaru i zauważył jednego z robotów, szybko mógł oszacować, że ten nie miał więcej jak dwa metry wzrostu. Niespecjalnie wysoki, ale w końcu nie wzrost świadczy o sile. Ciała martwych ludzi na ulicach i chodnikach wyraźnie wskazywały na masakrę, która niedawno tu się odbyła, a która musiała się przenieść dalej, gdyż odgłosy walk były nieco wyciszone. Być może wiedziony instynktem chęci pomocy Lucas kierował się w stronę walk. A przynajmniej równolegle do nich, gdyż mijał przez jakiś czas puste uliczki. Gdyby zerknął w jakiekolwiek okno, czy to sklepu czy mieszkania, byłby w stanie zauważyć gdzieniegdzie ludzi chowających się i zbyt przerażonych by się wychylić. O dziwo budynki nie miały na sobie żadnych śladów zniszczeń, nie licząc drobnych uszczerbków. Jak gdyby ściany obrywały przypadkowo kiedy Sentinele celowały w coś innego. Lub w kogoś. To samo tyczyło się samochodów, które były chaotycznie porzucone na ulicach i chodnikach, w większości nietknięte. Jakby ktoś je po prostu na spokojnie zaparkował i sobie poszedł. W końcu dotarł w okolice plaży, na której niedawno toczyła się walka. To tam właśnie jakąś godzinę temu, może trochę dawniej, wylądowały pierwsze maszyny, dokonując masakry na plażowiczach. I bez przyglądania się mógł zauważyć zarówno ciała ludzi, jak i szczątki maszyn. Najwidoczniej tutaj już ktoś się zajął morderczymi robotami. Lucas jednak mógł usłyszeć, że niedaleko, wręcz prostopadle do plaży, nadal coś się działo. Gdyby zdecydował się sprawdzić sytuację to wystarczyło mu jakieś kilkanaście sekund biegu, by znaleźć się blisko miejsca, w którym nadal byli ludzie. I osiem robotów. W powietrzu śmigała błyskawica, żywa elektryczność można by powiedzieć. Lightning robił, co w jego mocy, by uszkadzać i unieszkodliwiać roboty. Nie było to proste, nawet z jego wyjątkową mocą, która sprawiała, że dosłownie był elektrycznością. Kawałek dalej Lucas mógł dojrzeć chłopaka o niebieskiej skórze, który wyciągał ręce przed siebie. Mogło się to wydać co najmniej dziwne, ale uważne przyjrzenie się pozwoliłoby stwierdzić, że w powietrzu unosiła się blacha, którą Caine starał się blokować ataki robotów, by te nie dosięgły uciekających ludzi. Promienie z klatek piersiowych Sentineli były o wiele silniejsze i miały większy zasięg. Mogłyby dosięgnąć uciekających cywilów, gdyby nie młody mutant. Jego blacha jednak w końcu pękła. A i robot go wypatrzył, wyciągając zaraz rękę w jego stronę i chwilę ładując generator energią, by wystrzelić śmiercionośny promień. Caine był o wiele bliżej niż uciekający ludzie, więc to on chwilowo stał się celem ataków. Musiał działać szybko, a jednocześnie uważać, gdyż maszyna bez problemu mogła wodzić za nim ramieniem. Zbliżenie się do budynku groziło przebiciem ściany i być może trafieniem kogoś. Jeśli promień uderzy w jeden z samochodów, może doprowadzić to do wybuchu. Do młodego bohatera należała decyzja czy dołączy do walki, wykorzystując fakt, że znajdował się z tyłu i nie mógł być zauważony - tym samym posiadając element zaskoczenia - czy wykorzysta swoje położenie do ucieczki. Jedno było pewne, musiał być ostrożny. Nie wiedział, co roboty potrafią, poza strzelaniem promieniami z rąk i klatki piersiowej ani w jaki sposób można im wyrządzić krzywdę. |
| | | Lucas Moreira
Liczba postów : 13 Data dołączenia : 01/11/2018
| Temat: Re: Plaża Pią Lis 09, 2018 6:16 pm | |
| - Widzę, nie tylko ja w tym mieście mam jakieś połączenie z prądem... - pomyślał Lucas po ujrzeniu Lightninga. Jednak to nie jego obecność była najistotniejsza. Osiem robotów było bowiem ważniejszych. Błyskawicznie ustalił co powinien czynić aby jak najbardziej wyrównać szanse. Najpierw spróbował wybrać najprostszy z celów. Jakiegoś robota, który da największe pole do poznania przeciwnika, jednocześnie mając z nim najwięcej szans. Starał się mu przyjrzeć jak najmocniej, może nawet znaleźć jakiś słaby punkt jeszcze zanim wyjdzie. Następnie szybko postarał się poznać otoczenie tego robota. Chciał w ten sposób ustalić co mogłoby się przydać do walki.
A więc można było zaczynać. Lucas skrył się na chwilę zupełnie za ścianą, aby spokojnie przejść na fazę III. Jego maska błysnęła czerwonym światłem, a poszarpane ubrania zakrył skumulowany czerwony prąd tworzący coś w rodzaju kostiumu. Wtedy wyłonił się. Pierwszy cel? Ustalić dokładną mobilność maszyn. W tej fazie potrafi normalnie biegać z prędkością maksymalną 130 km/h, w dodatku biorąc pod uwagę wyłącznie bezpieczną ilość prądu w ciele. Brazylijczyk starał się w ten sposób ocenić ogólną mobilność robota, a pewne braki zwinności spowodowane pędem (jego prędkość opiera się na... jakby przyspieszeniu samego siebie... a przynajmniej tak to wygląda) nadrabia pochyleniami przy skręcaniu i odbiciami od jakichś obiektów czy ścian. Drugi cel? Ustalić wytrzymałość robotów. Co kilka/kilkanaście sekund Lucas stara się rzucić w robota jakimś pociskiem z prądu, za każdym razem o innej mocy, za każdym razem w inne miejsce. Uważnie obserwował skutek, jeżeli istniała też opcja, celował w prawdopodobny słabszy punkt [jeżeli takowy został zauważony]. Przede wszystkim starał się jednak nie używać nadmiaru energii, nie chcąc dopuścić do zbyt szybkiej utraty mocy. Teraz nie będzie tak łatwo odzyskać energię. No, chyba że zdołałby jakoś się dogadać z Lightningiem... O ile w ogóle byłby w stanie pobrać od niego jakikolwiek prąd... Umysł? Przestań... |
| | | Caine Joyce
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 19/04/2018
| Temat: Re: Plaża Wto Lis 13, 2018 1:27 pm | |
| Umysł Caine'a zareagował w zasadzie kompletnie instynktownie. Za co młody mutant był mu naprawdę niezwykle wdzięczny, bo gdyby świadomie musiał przetworzyć wszystkie informacje składające się na jego obecne położenie, pewnie zajęłoby mu to o kilka bezcennych sekund za długo i teraz leżałby na asfalcie, wśród odłamków. O ile oczywiście coś by z niego zostało. Supinacja, zgięcie w "stawie łokciowym", blokada w tej pozycji i dodatkowo w nadgarstku, na wystarczająco długo, aby bezpiecznie usunąć się z zasięgu strzału. Niby tak oczywiste, a jednak zamrugał zdziwiony widząc, jak ramię się porusza i przyjmuje pożądaną formę. Szybko opanował zaskoczenie i skupił się na powtórzeniu tego manewru przy drugim mechanicznym stawie. Obrót i ustawienie w pozycji pionowej. Teraz, kiedy niemal całą uwagę skupił na zablokowaniu rąk Sentinela, ten mógł prowadzić co najwyżej ostrzał gołębi, względnie własnej głowy. Oczywiście, nadal posiadał repulsor w klatce piersiowej, ten jednak pozostawał nieaktywny, a mutant nie dysponował odpowiednią siłą, żeby go zniszczyć, więc mógł tylko ustawić ręce robota w taki sposób, aby stanowiły dodatkową przeszkodę pomiędzy nim, a potencjalnym źródłem śmiercionośnych promieni, zasłaniając całkowicie jego tarczę. Mózg był zajęty więc ciało właściwie bez jego udziału rzuciło się do ucieczki. Gdyby ktoś zapytał później Caine'a jaką trasą przebiegł pewnie powiedziałby, że nie pamięta. Po prostu wrócił na chodniki obok budynków jedną z przerw pomiędzy samochodami, które nieświadomie zapamiętał w trakcie wcześniejszego biegania. Teraz jego uwaga skupiała się na utrzymaniu maszyny w szachu do ostatniej sekundy, żeby dać mu jak najwięcej czasu na ucieczkę. Miał łatwiej, bo ktoś najwyraźniej postanowił zaatakować roboty, dodając tym samym dodatkowy szybko poruszający się obiekt, skutecznie odwracający uwagę tych, które jeszcze go nie dostrzegły. I tego, który to zrobił też, bo on również oberwał kulą czerwonej elektryczności. Kiedy już znalazł się za linią samochodów nie zatrzymał się jednak, a kluczył pomiędzy nimi. Wiedział, że robot nie będzie go ścigać, jednak liczył, że jeśli nie będzie wiedział w którym miejscu ostatecznie zniknął mutant, nie ostrzela samochodów ani budynków. W końcu, w bezpiecznej odległości od robotów, przykucnął przy ścianie, żeby złapać trochę powietrza, pozostając nisko przy chodniku, poza zasięgiem wzroku maszyn. Jak to szło, dobry ratownik to żywy ratownik? pomyślał z nieco histerycznym uśmiechem, zanim wziął się w garść. Na tej ulicy nadal byli ludzie. Miał nadzieję, że Lightning i ten drugi bohater, kimkolwiek był, szybko pozbędą się pozostałych maszyn. Sam natomiast, kiedy już ochłonął, zaczął się zastanawiać, czy nieznajomy słyszał telepatyczną instrukcje siania destrukcji. Patrząc na jego strategię to chyba niekoniecznie. Ale przy tej prędkości i tak nie był mu w stanie nic przekazać, przynajmniej na razie. |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Plaża Sro Lis 21, 2018 5:25 pm | |
| Roboty, z którymi Lucas miał do czynienia w zasadzie nie różniły się od siebie niczym. Wszystkie miały jakieś dwa metry wzrostu i kolorystkę ograniczającą się do kilku odcieni fioletu. To co się rzucało w oczy to na pewno reaktor umieszczony na ich klatce piersiowej. Niemal każdemu kojarzący się z Iron Manem, który miał coś podobnego, dokładnie w tym samym miejscu. Roboty nie szły zbyt szybko i wyraźnie miały sztywne ruchy, co mogło świadczyć o niezbyt rozwiniętej technologii. Równie dobrze mogły to jednak być tylko pozory. Okolica nie wyróżniała się niczym specjalnym, poza strasznym bałaganem. Przewrócone kosze, walające się po chodnikach i ulicach śmieci, samochody porzucone na ulicy i chodniku. No i ciała tych, którzy nie zdążyli się schronić przed robotami. Nic przyjemnego nie było w tym widoku. Badanie sprawności i wytrzymałości robotów mogło pomóc Lucasowi w walce. Sentinele owszem zauważyły go, ale żaden z nich nie przyspieszył, ani nie ruszył bezpośrednio w jego stronę. Zamiast tego jeden z robotów zaczął wodzić za nim ręką, zbierając w reaktorze na dłoni energię. Chłopak był wyraźnie za szybko dla maszyny, która nie byłą w stanie go namierzyć. Próba wystrzału sprawiła jedynie, że oberwał najbliższy budynek, z którego posypał się tynk. Ataki kulami prądu nie wyrządzały robotom żadnej zauważalnej krzywdy. Do czasu kiedy jedna z nich trafiła w staw łokciowy, przy czym ramię robota nieznacznie drgnęło i odgięło się lekko. Nadal nie była to jednak jakaś większa szkoda w jego mechanicznym ciele. Być może był to przypadek, a być może Lucas używał zbyt słabych ładunków. Nikt mu jednak nie zabraniał korzystać z linii napięcia, które się ciągnęły wzdłuż chodników, czy nawet z akumulatorów samochodowych. Jeśli się rozejrzy to na pewno znajdzie dla siebie źródło doładowania, dzięki któremu będzie mógł spróbować użyć silniejszych ładunków na robocie. Być może wtedy odniesie lepszy skutek. Jednakże robot, na którym się koncentrował chłopak musiał mieć chyba w końcu dość, bo w pewnym momencie uruchomił silnik odrzutowy na plecach i wzbił się w powietrze, wzlatując kilka metrów do góry i stamtąd celując w Brazylijczyka z obu rąk.
Tymczasem Caine radził sobie całkiem nieźle z robotem, który obrał go za swój cel. Próba powstrzymania go była zdecydowanie rozsądniejszym rozwiązaniem niż zwykła ucieczka, która niekoniecznie musiała się udać. Odgięcie ramion maszyny w górą, a następnie ustawienie ich tak, by zasłonić nimi linię strzału energetycznego z klatki piersiowej wywołały chwilowe zatrzymanie się Sentinela. Najwyraźniej ten potrzebował kilku sekund na przeanalizowanie nowej sytuacji, w jakiej się znalazł. Próby poruszenia ramionami zakończyły się niepowodzeniem, więc w ruch poszedł reaktor na klatce piersiowej. Jego własne ramiona na linii strzału nie przeszkadzały robotowi. Nie miał wgranej troski o siebie. Jego jedynym rozkazem była eliminacja ludzi i tylko to się liczyło. Jednak wystrzelenie z klatki piersiowej zajmowała nieco dłuższą chwilę niż z dłoni, a do tego mechaniczne ramiona stanowiły dodatkową przeszkodę. Dzięki temu Caine niemal w ostatniej chwili zdążył uniknąć strzału, decydując się na kluczenie pomiędzy porzuconymi samochodami. Sam się o tym przekonał, słysząc za sobą huk wybuchającego samochodu, który stanął w płomieniach. Jeśliby spojrzał w stronę robota, którego dopiero co powstrzymywał swoją telekinezą, zauważyłby, że ten nie miał teraz części ramion, ale w niczym mu to nie przeszkadzało by dalej siać zniszczenie.
Uszkodzenie Sentinela jednak szybko wykorzystał Lightning. Odsłonięte kable i wnętrze robota były idealnym celem dla ładunku elektrycznego, który mógł powędrować w głąb maszyny i wywołać spięcie, tym samym unieszkodliwiając ją. Lucas mógł się przekonać, że do atakowania Sentineli potrzeba jednak sporo energii. O ile oczywiście miał okazję spojrzeć w tę stronę, by zobaczyć całą tę akcję.
Po rozglądnięciu się Caine mógł być pewny, że ludzie znajdowali się teraz jedynie przed nim i to w odległości kilkunastu metrów. Najważniejszym więc było nie pozwolić robotom, by podążyły ich śladami. |
| | | Lucas Moreira
Liczba postów : 13 Data dołączenia : 01/11/2018
| Temat: Re: Plaża Pią Lis 30, 2018 6:59 pm | |
| Dobra, wstępne testy zakończone. Teraz zaczynała się najtrudniejsza faza. Dużym plusem była technologia. Lucas ma dostęp do prądu z różnych źródeł, jednak Sentinel na pewno nie będzie łatwy do pokonania. Podczas pędu mającego utrudnić zostanie trafionym, bohater obejrzał się za czymś ostrym. Albo chociaż za jakimś kijem. Rzeczami jakie najbardziej rzuciły się w oczy Brazylijczyka były te reaktory jak i dłonie zdolne strzelać. To mógł być szalony pomysł, ale... Gdyby tak trafić w taki punkt i może nawet uszkodzić go? Półtora tony siły pozwalało raczej na zrobienie takiego manewru. Trzeba też pamiętać o innych maszynach. Lucas starał się pilnować całego otoczenia, dzięki czemu ciągle miał wgląd na ogólną sytuację.
Jeżeli Lucas zdołał znaleźć coś możliwego do rzucenia jak oszczepem, chwytał to w biegu. Po drodze też przebiegł się przy liniach napięcia, próbując odzyskać nieco prądu. Na znaleziony przedmiot, jeżeli nie był izolatorem, zaczął zbierać swój czerwony prąd. Będąc bardziej naprzeciw Sentinela, chwycił pewniej kij i spróbował rzucić go jak oszczepem, mierząc przede wszystkim w dłonie robota, choć w razie możliwości próbując wymierzyć w reaktor. Wraz z rzutem jednak nie zatrzymał się. Rzut jest momentem zwolnienia, który Lucas zaplanował jako moment ataku maszyny. Chłopak od razu próbuje się przetoczyć do przodu w celu uniknięcia ewentualnego ataku i jeżeli jest to tylko możliwe, wystrzeliwuje w maszynę większą dawkę prądu.
Jeżeli Lucas nie znalazł takowego obiektu, kontynuował bieg. Po drodze brał prąd z tego co było możliwe, nawet jeżeli była to malutka dawka. Po tym zaczyna dokładniej ustalać momenty ataku maszyny aby po jednym z jej wystrzałów zaatakować już nieco mocniejszym wystrzałem, bo tamte ataki wydawały się jedynie smyrać. Celem były dłonie, ale także reaktor na torsie maszyny. W tej chwili wydawał się to najsłabszy punkt.
Młodzieniec pamiętał o Lightningu, który zdecydowanie miał więcej możliwości związanych z prądem. Jeżeli nawet młody Brazylijczyk nie miał dość mocy aby obalić te roboty, zawsze mógł spróbować je osłabić aby Lightning miał nieco łatwiejsze zadanie. Czy widział wcześniejsze zdarzenie? Pewnie dojrzał już jednego z pokonanych robotów, ale w jaki został pokonany sposób, zależy już wyłącznie od pozycji w jakiej się wówczas znajdował. |
| | | Caine Joyce
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 19/04/2018
| Temat: Re: Plaża Czw Gru 06, 2018 9:00 pm | |
| Lightning był piekielnie szybki, co nie powinno dziwić. Gdyby nie szczęśliwy zbieg okoliczności, Caine pewnie nawet nie zauważyłby, jak został unieszkodliwiony jego niedoszły morderca. To jednak podsunęło mu doskonały pomysł. Kątem oka obserwował unoszącego się Sentinela, ale ten wydawał się zaabsorbowany Lucasem, więc młody mutant uznał, że maszyny znajdujące się na ziemi stanowią obecnie priorytet. Nie zmieniając swojego położenia powtórzył zabieg z blokadą na robocie znajdującym się w jego polu widzenia, tym razem dodatkowo pochylając go lekko w stawach biodrowych, żeby wiązka wycelowana pierwotnie w ludzi trafiła w ziemię, nie czyniąc nikomu krzywdy. Przynajmniej takie było założenie. Miał nadzieje, że tym razem efekty będą podobne. W końcu blaszaki raczej nie uczyły się na swoich błędach.
Kolejnym szczegółem, który sobie przypomniał, był fragment telepatycznego komunikatu "...zniszczenie głowy może je wyłączyć...". To brzmiało jak doskonały plan, przynajmniej, dopóki nie uświadomił sobie, jak pancerne są głowy robotów. Niczym wojskowe konserwy...Joyce westchnął, ale zamiast rezygnować z tego pomysłu rozejrzał się za czymś ciężkim. Dostrzegł spory kawał gruzu, oderwany od jednego z uszkodzonych budynków. Poderwał go z ziemi i przez chwilę skupił się wyłącznie na nim, po czym z całej siły posłał go w kierunku głowy jednego z robotów. Teraz, kiedy znajdował się już za linią cywilów, nie mógł zrobić im krzywdy. Szanse na to, że trafi Lightninga, kiedy ten zmieniał się w energię również wynosiły zero. Najwyżej wybije komuś szybę, a kawałek szkła to raczej niska cena za unieszkodliwienie, lub chociaż uszkodzenie którejś z maszyn. Jeśli brutalna siła nie zadziała, zawsze może spróbować ukręcić głowę Sentinelowi za pomocą mocy. Jednak dotychczasowe doświadczenia z nimi pokazywały, że najprostsze rozwiązywania bywają najskuteczniejsze.
Joyce uśmiechnął się do siebie, wdzięczny losowi, że roboty nie reagowały na ruch przedmiotów nieożywionych. Świadomość, że może przyczynić się jakoś do ich eliminacji zdecydowanie podnosiła słabe morale chłopaka. Wiedział, że to niebezpieczne, ale pozwolił sobie na cień nadziei, że to piekło za chwilę się skończy. |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Plaża Pon Gru 17, 2018 9:05 pm | |
| Pomysły Lucasa jak najbardziej były dobre. Uszkodzenie reaktora na klatce piersiowej lub w dłoniach mogło pomóc w unieszkodliwieniu robota. Siłę miał sporą. Niestety siła tu nie wystarczyła. Tym bardziej przy rzucaniu czymś. Nawet znalezienie odpowiedniego kija i użycie go jako oszczepu niewiele dało. Chłopak nie wziął pod uwagę faktu, że pancerz robotów był niezwykle wytrzymały. Powinien jednak wyciągnąć też dodatkowe wnioski z wcześniejszego badania terenu. Maszyny reagowały bardziej na ciosy skierowane w ich stawy. Były to miejsca zgięć, które nie mogły być tak dobrze osłonięte blachą, jak reszta ciała, gdyż blokowałaby ona swobodne ruchy, które już i tak były powolne. Sentinele były silne i groźne, ale niezbyt szybkie i zwrotne. Przynajmniej nie na ziemi. Jednak robot, który podleciał do góry unosił się w jednym miejscu. Celowanie w jego reaktory, nawet wiązką elektryczności, nie dawało większych efektów. Nie były to aż tak słabe punkty jak Brazylijczyk mógł pomyśleć. W końcu były one źródłem zniszczenia, musiały być jakoś zabezpieczone.
Sentinele uczyły się na swoich własnych błędach, ale nie na błędach innych jednostek. Dzięki temu Caine miał ułatwioną sprawę. Mógł powtórzyć swój zabieg z blokowaniem maszyny i ustawianiem jej pod odpowiednim kątem. Z odchyleniem robota w dół musiał chwilę odczekać, gdyż inaczej maszyna by nie wystrzeliła promienia, tracąc cel z linii strzału. Koncentracja na jednym konkretnym robocie pozwalała mu na wybranie odpowiedniego momentu. Kolejny Sentinel stracił część ramion i nie trzeba było długo czekać, by i tą jednostką zajął się Lightning. Nikt raczej nie był w stanie tego zauważyć, ale na jego twarzy widniał szeroki uśmiech kiedy niszczył mechanicznego przeciwnika w tak łatwy sposób. Współpraca zawsze dawała lepsze efekty niż działanie w pojedynkę.
Niestety próba z uderzeniem kawałem gruzu w głowę Sentinela nie była już tak udana. Uderzeni w głowę sprawiło jedynie, że robot na kilka sekund zatrzymał się, analizując to, co właśnie się stało. Któryś z chłopaków - Lucas lub Caine - mogli wykorzystać tę okazję, by spróbować zaatakować robota, który przez moment nie był w stanie nic zrobić. Przy próbie ukręcenia głowy natomiast Caine dosyć szybko odczuł opór. Nie posiadał wystarczającej siły, by ten plan mógł się udać.
Uwagę Lucasa mógł przyciągnąć hałas, wywołany uderzeniem promienia w grunt i przeoraniem kawałka ulicy. Gdyby chciał sprawdzić dla bezpieczeństwa, co się tam dzieje, zauważyłby jak Lightning uderza w robota, który stracił ramiona i tym samym unieszkodliwia go.
----------------------------------- Przepraszam za zwlekanie z odpisem. Choroba, potem pięć dni z rzędu pracy po 12h i teraz znowu choroba. x.x |
| | | Lucas Moreira
Liczba postów : 13 Data dołączenia : 01/11/2018
| Temat: Re: Plaża Pią Gru 21, 2018 3:28 pm | |
| - Te roboty zdecydowanie są najcięższymi przeciwnikami z jakimi się mierzyłem... - przeszło przez myśli Lucasa. Szybko wrócił do przemieszczania się, jednocześnie zbierając z okolicy energię. Ustalał opcje. - Reaktory są oczywiście opancerzone, więc nie dam rady ich przebić. Stawy nie są jakimiś istotnymi punktami. Chyba, że... - wtedy właśnie rozległ się ten huk, na który bohater zareagował natychmiastowo. Zauważył unieszkodliwienie robota przez Lightninga. - Tak... Stawy to jednak jest coś co można wykorzystać.
Zacząłem zbierać w swojej lewej dłoni prąd. Starałem się go jednocześnie skumulować w mniejszym ładunku, aby był gęstszy, a co za tym idzie - mocniejszy. - Stawy są punktami mniejszego pancerza. Jeżeli małe ilości prądu mogły nieco je zgiąć, to większa dawka mogłaby zrobić jakąś lukę w jego ochronie. Lukę, która otworzy drogę dla Lightninga, może nawet dla mnie. - ustaliłem w głowie plan. Gdy poczułem w biegu mocniejszy pocisk, ale też nie nadto przesadnie, wyskoczyłem niczym skoczek olimpijski na maskę jakiegoś auta i wybiłem nieco wyżej do przodu, rzucając w staw łokciowy jednej z dwóch rąk Sentinela. Najpierw zrobimy test tej taktyki. Sentinel nie jest szybki, więc mocniejszy ładunek mógłby jakoś uszkodzić rękę. Rozbrojenie tej maszyny mogłoby być bardzo korzystne. Ale po kolei... Po rzucie szybko starałem się rzucić w dół, aby zmniejszyć na oberwanie. Nie potrafiłem latać czy coś, dlatego w powietrzu stawałem się wrażliwy na ataki.
Jeżeli manewr z rzutem skończy się trafienie, i wyląduje bezpiecznie, wracam do procesu uników i zbierania prądu. Wiem jednak, że nie mogę biegać w nieskończoność. - Roboty nie są szybkie... Chyba jednak mogę nieco ryzykować. - zwolniłem nieco tempo. Prąd jest jak najbardziej mi teraz potrzebny.
Podczas zbierania obserwuje uważnie pancerz Sentinela. Staw łokciowy na pewno nie był jedynym takim mniej opancerzonym punktem. Szukałem jakichś innych miejsc, szczególnie w punktach zgięć. Starałem się ustalić w ten sposób punkty pozwalające na zadanie jak największych obrażeń.
Punkt łączenia głowy i tułowia mógł być jednym z nich. Robot musiał mieć jakąś swobodę obracania głowy. Jeżeli faktycznie teoria znajdzie jakieś podłoże w mojej obserwacji, kolejne serie wzmocnionych pocisków koncentruje w tym punkcie. Jeżeli nie, cóż... Zostają stawy i jakieś inne dostrzeżone punkty. Nie należałem do grupy mocnych bohaterów, więc zostało mi wsparcie Lightninga czy innych nawet odciąganiem uwagi tego jednego w powietrzu. |
| | | Caine Joyce
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 19/04/2018
| Temat: Re: Plaża Pią Gru 28, 2018 9:20 pm | |
| Kiedy zobaczył, jak robot traci swoje zabójcze łapska przez chwilę miał ochotę podskoczyć z radości. Oczywiście, kiedy adrenalina już opadnie i w pełni uświadomi sobie skalę katastrofy pewnie będzie sobie wyrzucał, że mógł na to wpaść wcześniej, że gdyby tylko pomyślał może Ci ludzie by nie zginęli. Teraz jednak ten, bądź co bądź drobny, sukces działał jak benzyna, podsycając tę słabą iskierkę nadziei, zmieniając ją w płomień. Mały, niepozorny, ale zdecydowanie płomień.
"Udało się...te blaszaki naprawdę są tak głupie...Albo zafiksowane na mordowaniu..." Joyce skrzywił się, częściowo z powodu tej drugiej myśli, częściowo dlatego, że poczuł wyraźny opór, jaki stawiał mu stalowy kark robota. Szkoda, mogłoby to bardzo ułatwić działanie. I zaspokoiłoby jego naturalną ciekawość, bo teraz, kiedy już znalazł jedną metodę unieszkodliwiania robotów chciał wiedzieć, co jeszcze można im zrobić.
Rozsądek jednak (dzięki dowolnemu bóstwu, które raczyło słuchać) , wychodził z założenia, iż w tym momencie lepsze było wrogiem dobrego. Więc kontynuował swoją współpracę z bohaterem, pozbawiając kończyn jednego robota za drugim, w dokładnie takim samym mechanizmie. Obrót, blokada ramion, zakrycie reaktora, zgięcie w ostatniej chwili, powtarzamy. Zaczynając od robota, którego przed chwilą najwyraźniej wprawił w niezłą konsternację, uderzając go kamieniem w głowę. Co, po chwili namysłu, również postanowił wykorzystać. Zanim przystąpił do tej metodycznej eksterminacji kolejnych maszyn podjął próbę "ogłuszenia" jeszcze kilku najbliżej stojących tą samą techniką. W końcu, ich zatrzymanie dawało mu możliwość skupienia się z czystym sumieniem na jednej maszynie, a to zdecydowanie zwiększało szanse powodzenia. A wszystko to bezpiecznie, zza osłony pojazdów. W końcu ostatnim, czego teraz potrzebował Lightning była konieczność ratowania jeszcze jego z linii ognia.
Lucas najwyraźniej nie podzielał jego poglądu, ale z drugiej strony nie miał za bardzo wyjścia, musiał wdawać się w bezpośrednią interakcję ze względu na charakter swoich mocy. Joyce podziękował w duchu swoim genom (chyba po raz pierwszy w życiu) i zastanowił się, jak mógłby pomóc chłopakowi. Jednak szybko zadecydował, że, nawet sam na sam z robotem, jest w lepszej sytuacji niż oni na dole. Był zbyt szybki, by dać się trafić. A kiedy zostanie już tylko jedna maszyna we trzech unieszkodliwią ją bez większego trudu. |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Plaża Sob Sty 26, 2019 4:36 pm | |
| Atakowanie stawów było najlepszym pomysłem. Wszystko, co Lucas zdążył zaobserwować świadczyło o tym, że stawy były słabymi punktami robotów, gdyż nie były tak osłonięte, jak reszta metalowego ciała. Skakanie do góry i bawienie się w olimpijczyka było jednak kiepskim pomysłem, o czym Lucas się przekonał kiedy jeden z promieni robota świsnął tuż nad jego głową. W powietrzu stawał się łatwiejszym celem, gdyż nie kontrolował swojego opadania w dół. Czymś takim więc sporo ryzykował, na co powinien zwrócić uwagę. Mógł jednak zauważyć, że wycelowanie większym ładunkiem w staw uszkodziło ramię Sentinela, wywołując niewielki deszcz iskier. Luca musiał uważać podczas zbierania energii elektrycznej, gdyż cały czas był celem dla robotów. Przebywanie zbyt długo w jednym miejscu narażało go na zostanie trafionym. Celowanie w złączenie głowy i tułowia - a więc w szyję - maszyny byłoby świetnym pomysłem, gdyby chłopak nie bawił się w rzucanie pojedynczymi ładunkami. Robot nie mógł jedynie przez to namierzyć go skutecznie przez odchyloną głowę, ale atak sam w sobie niewiele mu robił. Być może atak ciągły byłby lepszy od pojedynczych uderzeń. Chłopak był tak pochłonięty jednym robotem, że chyba nie zwracał uwagi na pozostałe. Nagle został szarpnięty z miejsca, a tuż obok niego przeleciała wzmocniona siatka. Lightining dzięki swojej prędkości uchronił go przed byciem złapanym, przy okazji zupełnie przypadkowo doładowując porządnie Lucasa swoją elektrycznością.
[Lucas, proszę pamiętać o pisaniu w trzeciej osobie]
Atakowanie z ukrycia okazało się najlepszym sposobem na walkę z robotami. Oczywiście nie każdy miał taką możliwość, ale Caine dzięki swojej telekinezie nie musiał się zbyt wychylać, by móc uszkadzać kolejne maszyny. Sentinele zdawały się nie mieć możliwości wyśledzenia skąd pochodzą ataki, które je blokowały. Nic dziwnego skoro ta moc była niewidzialna. Świetnie więc wychodziła mu współpraca z Lightningiem, który doskonale wiedział, w którym momencie uderzyć, by unieszkodliwić robota całkowicie. Nie minęło zbyt wiele czasu, a na ulicy w większości walały się nieruchome metalowe ciała, które nic już nie mogły nikomu zrobić. Zostały dwa ostatnie Sentinele, z czego z jednym obecnie walczył Lucas. Bohaterowie mogli już odczuć, jak zbliża się moment kiedy wreszcie będ mogli odpocząć. Ciągłe używanie mocy męczyło, nawet kogoś takiego jak Lightning. Trzeba było jednak wytrzymać jeszcze chwilę i pokonać roboty. Obydwa teraz znajdowały się w powietrzu, gdyż drugi postanowił również unieść się do góry, by stamtąd mieć lepszy widok na okolicę i tych, którzy atakowali. |
| | | Lucas Moreira
Liczba postów : 13 Data dołączenia : 01/11/2018
| Temat: Re: Plaża Czw Sty 31, 2019 5:01 pm | |
| [Będę pamiętał]
Lucas natychmiast poczuł jak serce mocniej mu bije pod wpływem szarpnięcia. Jak dobrze, że Lightning w porę mu pomógł. - Dzięki! - podziękował, w sumie odzywając się po raz pierwszy od momentu swojego pojawienia. Doładowanie też było przydatne, bo Lucas teraz miał więcej mocy.
Brazylijczyk nie miał jeszcze doświadczenia. Takie roboty to jak dotąd jego największe wyzwanie. Widok iskier nieco go pocieszył. Teraz Lucas kumulował moc na obu rękach. Wznowił bieg, obserwując na przemian jednego i drugiego Sentinela. Postanowił od razu kontynuować atak tylko na jednym z nich. Starał się to osiągnąć przez dotarcie gdzieś za obecne plecy jednego z robotów, aby drugi był dalej, w bardziej bezpiecznej odległości dla Lucasa. - Dokończę sprawy z tym! - wykrzyknął jeszcze, chcąc dać znać, aby zajęto drugiego przeciwnika. Trzeba było to skończyć, ale wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku.
Lucas po osiągnięciu pozycji, zaczął już koncentrować się na punkcie szyjnym. Robot nie był szybki, więc taki manewr był możliwy. Ciągle kumulowana energia w końcu dostała swoje miejsce wyjścia, kiedy czerwono błyskawicowy bohater zahamował obrócony do robota i wypchnął ręce przed siebie, wypuszczając podwójną salwę prądu w kierunku szyi maszyny. Gdy manewr został wykonany, Lucas wrócił do biegu, starając się zbierać prąd z pobliskich okolic. Tym razem koncentrował się wyłącznie na szyi maszyny. Potraktował ją jak sam środek tarczy, starając ostrzeliwać jak najczęściej było możliwe w miarę dużymi, ale też nie za wielkimi pociskami te właśnie miejsce.
Staw łokciowy skończył się iskrami. Skoncentrowany atak dokładnie na jednym punkcie wydaje się lepszą opcją od atakowania wszystkiego po kolei. |
| | | Caine Joyce
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 19/04/2018
| Temat: Re: Plaża Pon Lut 11, 2019 11:42 am | |
| Cóż, z latającymi robotami Caine miał znacznie mniej przyjemne doświadczenia. Była to pewnie zarówno kwestia odległości jak i samej siły. Jednak chłopak nie mógł nie spróbować zrobić czegoś z maszyną, tym bardziej, że teraz zapewne już znalazł się w jej polu widzenia. Musiał myśleć szybko.
Miał dwa wyjścia, albo spróbować unieszkodliwić zagrożenie w powietrzu, albo skutecznie sprowadzić blaszaka do parteru. Pierwsza opcja z pewnością była trudna do zrealizowania, narażała ich na potencjalne odłamki, uszkodzenie czegoś więcej niż ulica, jeśli mu się nie uda...ale z drugiej strony, wcześniej bezskutecznie próbował ściągnąć roboty na ziemie, jedyne, do czego to doprowadziło to gruz osypujący się z budynku na przerażonych ludzi. Nie miał czasu tego teraz powtarzać. Zdecydował się więc na pewną modyfikację swojej pierwotnej strategii. Skoro sprawdzała się do tej pory...A może tak masywne uszkodzenie zmusi maszynę do wylądowania, nawet, jeśli Lightning nie zdąży jej unieszkodliwić? Na pewno kupi im przynajmniej kilka sekund, bo tyle zdawały się potrzebować roboty za każdym razem, kiedy Caine robił z nimi cokolwiek. Nie, żeby im się dziwił, też pewnie byłby zdezorientowany nagle zostając marionetką. Najpierw szybko ocenił pozycję maszyny, ustalając, jak musiałby ustawić jej tors, żeby nic nie znalazło się na linii strzału. Jasne, deszcz szklanych odłamków byłby zapewne niezwykle efektowny, ale Caine preferował takie motywy na filmach.
"Oby to nie był ostatni głupi pomysł w moim życiu" pomyślał z krzywym uśmiechem, kiedy maszyna zaczęła się szykować do strzału, zanim powtórzył całą procedurę stosowaną do tej pory, tym razem jednak kierując tors robota nie w dół, ku asfaltowi i budynkom ale w górę, upewniając się jeszcze raz, że promień skierowany zostanie w pustkę, chcąc zminimalizować szansę, że Sentinel kogoś skrzywdzi. |
| | | Surge Mistrz Gry
Liczba postów : 277 Data dołączenia : 04/05/2013
| Temat: Re: Plaża Sro Lut 27, 2019 9:20 pm | |
| Ukrycie sie za plecami jednego z robotów było świetnym pomysłem, gdyż ten drug nie mógł celować w niego, a pierwszy potrzebował chwili, by się obrócić i ponownie obrac Lucasa za cel. Dzięki temu chłopak miał czas, by użyć mocy, którą zupełnie przypadkowo otrzymał od Lightninga. Mężczyzna nie miał zamiaru doładowywac chłopaka, ale w obecnej chwili był prądem w czystej postaci, więc nawet nie musiał o tym myśleć, by to po prostu zrobić. Brazylijczyk nie do końca mógł sobie zdawać sprawę, jak silne było doładowanie Lightninga, więc otrzymał całkiem miłą niespodziankę. Ładunek, który wyprowadził z dłoni prosto w szyję Sentinela był silniejszy niż to planował. Przez całe mechaniczne ciało przebiegły ładunki elektryczne, a z szyi poleciały iskry. Uderzenie doprowadziło do silnego zwarcia, a te do niewielkiego wybuchu, uszkadzającego głowę maszyny. Z miejsca, w które uderzyła błyskawica Lucasa zaczął lecieć dym, a robot opadł na ziemię. Jedno, co mógł teraz ztobić Lucas to upewnienie się, że robot już się nie podniesie. Caine natomiast rozprawił się z ostatnim robotem w swój stary, sprawdzony już sposoób, modyfikując go jedynie odrobinę, co nie zrobiło wielkiej różnicy. Robot zachował się w dokładnie taki sam sposób, tym razem nie uszkadzając po prostu ulicy, która i tak już była poorana wcześniejszymi atakami maszyn. Lightning dokończył dzieła, niszcząc ostatniego Sentinela, po czym wylądował na ulicy, unosząc się jedynie kilka centymetrów nad nią. - Dobra robota, dzieciaki! Radzę odpocząć i nie kręcić się po okolicy. Nie wiemy ile robotów jest w okolicy. Do zobaczenia. - mężczyzna luźno im zasalutował, po czym oddalił się z prędkością błyskawicy, zostawiając Lucasa i Caine samym sobie.
//Zostawiam was, przepraszam za tragicznie wolne tempo. Możecie popisać tu ze sobą jeśli chcecie. |
| | | Lucas Moreira
Liczba postów : 13 Data dołączenia : 01/11/2018
| Temat: Re: Plaża Nie Mar 03, 2019 3:15 pm | |
| Lucas podszedł do Sentinela, obserwując dym w miejscu trafienia. Wykorzystując jeszcze nieco energii, dla czystej pewności strzelił w ten punkt z jednej ręki dodatkowym pociskiem, mającym w razie czego dodatkowo uszkodzić robota na wszelki wypadek. - Więc na razie spokój. - odetchnął z ulgą, powoli kryjąc swoją energię. Czerwona energia na ciele zastąpiona została ubraniami, a maska wygasła, jednak Brazylijczyk jej nie zdjął. - Te ubrania już mi się raczej nie przydadzą. Po zmianie będą musiały iść do kosza... - spojrzał w dół na uszkodzony ubiór i oparł się plecami o pobliskie zostawione auto. Był po drugiej stronie kraju, więc nie było przynajmniej ryzyka, że ktoś zidentyfikuje go po stylu ubioru.
Chciał nieco odpocząć, zanim zignoruje radę Lightninga. Wprawdzie faktycznie, nadal można natknąć się na maszyny, ale jednak Lucas wolał wrócić niedługo po swoje rzeczy. Jego całkiem dobra pamięć powinna pomóc w przypomnieniu sobie położenia zniszczonego autobusu.
Odchylił maskę samochodu o który się opierał, po czym dotknął akumulator ręką, zabierając nieco energii. - Właściciel chyba się nie obrazi, że pożyczę. I tak to auto będzie raczej potrzebować mechanika... - spojrzał na wybite szyby i mocno wygiętą prawą część bagażnika z stłuczoną szybą przez zderzenie z innym pojazdem, stojącym idealnie za nim. Musiało dojść do tej stłuczki na samym początku ataku, kiedy nie wiedziano co się dzieje. |
| | | Caine Joyce
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 19/04/2018
| Temat: Re: Plaża Sro Kwi 10, 2019 7:42 pm | |
| Joyce nawet nie podejmował próby odpowiadania bohaterowi, posłał mu jedynie krzywy uśmiech, jakby robił to codziennie. Nie był specjalnie przyzwyczajony do pochwał i nie wiedział, jak powinien na nie reagować. -To prawda, w tym stanie raczej daleko nie zajedzie, z prądem czy bez. Garderoba bez dziur też brzmi jak dobry plan, jeśli nie chcesz rzucać się w oczy. Ja muszę się doprowadzić do jakiegoś porządku. Pewnie nadal mam tynk we włosach-uśmiechnął się lekko, zupełnie odruchowo przegarniając pobielone loczki. Czuł irracjonalną potrzebę wybuchnięcia śmiechem. Prawdopodobnie miało to coś wspólnego z adrenaliną i szokiem, a kiedy sztuczne pobudzenie się wyczerpie głód po tak długim używaniu mocy na pewno nie da mu spokoju...Może jednak jedzenie powinno się stać w tym momencie jego priorytetem? Zrobił krok w stronę Lucasa, wyciągając rękę w stronę młodego bohatera. - Powodzenia. I ...nie daj się zabić?- może nie były to najbardziej optymistyczne życzenia, ale patrząc na starcie, które właśnie zakończyli, niezwykle realistyczne. |
| | | Lucas Moreira
Liczba postów : 13 Data dołączenia : 01/11/2018
| Temat: Re: Plaża Pią Kwi 12, 2019 6:14 pm | |
| Młody bohater po ujrzeniu ręki chwilę spojrzał na nią i w lewej zaczęła nieco wypływać energia, kiedy prawa po dwóch sekundach ją uścisnęła. - Dobra, chyba obyło się bez małego kopnięcia prądem... - odetchnął jedynie w myślach, starając się nadać naturalności całej sytuacji. I tak sama mimika widoczna na masce pewnie zdradziła jego zakłopotanie. Nie ma co kłamać, gdyby nie Lightning, to skończyłoby się z nim źle... Ale żyje! Na razie mógł być spokojny. Przynajmniej dopóki ewentualnie nie natknie się na kolejną maszynę... - Tak... Postarajmy się nie zginąć. - odpowiedział tuż przed puszczeniem ręki. Zawsze był to dla niego trochę dziwny zwyczaj i kiedy podawał komuś dłoń, czuł się niezręcznie. Albo po prostu bał się kopnięcia prądem, szczególnie w obecnej formie... Ale poprzez jej przerzut w inną część ciała minimalizował ryzyko. Tym razem udało się to całkowicie.
Prąd z lewej ręki zniknął w wyniku powrotu mocy na całe ciało. - Tak, zdecydowanie muszę wrócić po swoje rzeczy. - pokiwał głową, oglądając przy okazji całe ciało. Widząc te dziury w ubraniach, wiedział już jak bardzo mu się nie przydadzą. - A miały być takie cudowne wakacje... - powiedział na głos nieco ciszej, kiedy bez dodatkowych słów obrócił się i ruszył w stronę z której przyszedł idąc nieco spokojnym krokiem. Owszem, mógł wykorzystać energię do rozpędu i pobiegnięcia w ustalonym kierunku, ale postanowił ją nieco oszczędzać na wypadek spotkania kolejnych maszyn. Ewentualnie mógł ją wykorzystać do pomocy jakimś pechowcom. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Plaża | |
| |
| | | | Plaża | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |