Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Budynek główny rezydencji - część mieszkalna

Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Wto Cze 17, 2014 7:04 pm

Budynek główny rezydencji - część mieszkalna France+castle+house+b
W tej części budynku mieści się część mieszkalna przeznaczona dla gości oraz dla samego pana domu. Każdy z pokoi jest wyposażony w łazienkę oraz to co zamieszczone na obrazku. Wszystkie pokoje są praktycznie identyczne, a jedyne co się zmienia to numerek nad drzwiami. W końcu jakoś trzeba je rozpoznać nie? A i każdy pokój ma też dzwonek, którym wzywa się służbę, gdyby coś było potrzebne.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Wto Cze 17, 2014 8:32 pm

Po wylądowaniu Antharas niezwłocznie zawołał służbę. Podróż była zaprawdę interesująca i pełna wrażeń. Do tej pory Jack skakał mu w głowie jak nakręcony co chwilę powtarzając "widziałeś to?" "ale to było zajebiste!". Łowca tam walczył o przetrwanie podczas lotu i mimo swojego futra, które teraz już odpadało czuł zimno podczas lotu. Najbardziej zmroziła mu burza krew w żyłach, a potem moment jak został podrzucony i jakiś czas leciał w powietrzu, aby zostać złapanym przez smoka. Podczas samego lądowania jednak czuł, że nadchodzi jego kres, ale gadzina dała radę zamortyzować upadek i teraz ledwo żyła. Nie ma co, łowca musi coś szybko zrobić bo gad mu wykituje. Całą sytuację mógł widzieć ktoś ze służby, a co ważniejsze słyszeć dźwięk gada który wbił się w kafelki i je zdewastował. Z domu wychyliła się jedna z pokojówek ubrana w tradycyjny uniform. Miała brązowe długie włosy spięte w zgrabny kok. Oczy były koloru niebieskiego, a na zgrabnym nosie miała okulary. Miała tak mniej więcej z 25 lat. Dosyć młoda dziewczyna, której rodzina służy tutaj od pokoleń. Rodzina Swann rzecz jasna.
Antharas: Elizabeth! Szykuj pokój gościnny, dużo wody oraz weź ze sobą Sebastiana i kilku chłopców, żeby zestawili jakieś większe łóżko. Migiem! - krzyknął do niej. Sebastian był jego lokajem, który był też jednocześnie ojcem pokojówki. Miał także 3 synów, którzy dopiero się szkolili na ogrodników, ale mieli już po 16 lat. Była to wielodzietna rodzina, ale dosyć solidna i pracowita. No i przede wszystkim uczciwa, gdyż wypełniali swoje obowiązki sumiennie i nie pytali czemu Antharas obchodzi 300 urodziny. Jako jedyni wiedzieli o tym, a tajemnica była przekazywana z pokolenia na pokolenie, a pan domu był dla nich szczodry i nigdy nie skąpił zapłaty lub premii świątecznej. Czasem nawet współfinansował wesela służby, ale tylko jeśli głowa domu o to poprosiła i dane pokolenie dobrze się sprawiało. W każdym razie Elizabeth pokiwała głową i pobiegła w głąb domu, zapewne po Sebastiana i chłopaków. W tym czasie na górze pewnie już był organizowany jakiś pokój, a Elizabeth opowiadała o tym, że pan sprowadził do domu smoka. No cóż, będą mieli co opowiadać wnukom, byle żeby język im się za bardzo nie rozwiązał. Oto już zadba łowca.
Spojrzał na smoka, który był w opłakanym stanie, podszedł do niego i przyklęknął. Oddech miał niespokojny.
Antharas: Dasz radę wstać przyjacielu? - spróbował wziąć go pod ramię i podnieść. Jeśli był cięższy i nie było żadnej współpracy w tym celu po prostu w głowie zaklął: "Jack rusz dupę i mi pomóż jeśli chcesz jeszcze kiedyś polatać", po czym zyskał przypływ siły i pewnie dał radę. Jeśli natomiast obyło się bez pomocy Jack'a to wprowadził go do domu, a potem w stronę pokoi mieszkalnych. Po drodze zaczepił go Sebastian, który był dosyć szczupłym acz wysokim mężczyzną. Miał na sobie czarny strój lokaja, a zamiast okularów nosił monokl po dziadku. Był mężczyzną w wieku 60 lat, ale jeszcze wiernie służył Antharasowi, więc i on podszedł i pomógł panu w jego trudzie. Nawet jeśli stał się troszkę Ripperem. Sebastian wiele razy widział jak pan domu wymyka się po nocach pod postacią Jack'a. Wiedział jak wygląda ta potworna postać, więc się jej nie bał. Pazury mogły się wydawać groźne, ale mimo to lokaj wiedział, że pan nie skrzywdzi sługi. Gdyby miał ich zabić zrobiłby to już dawno temu, ale Jack jakoś nie palił się do zabijania własnej służby... jeszcze nie teraz. Wygląd Jack'a, który był czymś podobnym do wilkołaka z pewnego punktu widzenia. Pazury, sierść, ogon, duża masa, wypisz wymaluj wilkołak. Dobrze, że chociaż podczas całej podróży łowca nie zgubił ani miecza ani kuszy. No gorzej było z bełtami, ale to się wymieni bo niewielka strata. W trakcie całego wnoszenia smokowi mogło się rzucić w oczy, że chałupa urządzona jest dosyć... dostojnie i z pewną gracją. No i pewnym starym charakterem, nadgryzionym zębem czasu. W końcu dotarli przed pokój numer 13, gdzie czekała już Elizabeth wraz z 3 chłopcami. Nie byli zbyt wysocy, aczkolwiek nie były to krasnale. 2 z nich było blondynami jeden miał czarne włosy. Cała trójka miała w miarę opaloną cerę przez prace w ogrodzie. Lekko odskoczyli, gdy zobaczyli smoka oraz pana domu i lokaja. Elizabeth lekko się odsunęła.
Elizabeth: Pokój gotowy. Mam jeszcze coś przynieść?
Jack: Tak, ze 4 kilo mięsa z piwnicy. Wiesz tej dziczyzny co "pan domu" upolował hahahaha- mówił to zmodulowanym pod Jack'a głosem. Elizabeth musiały przejść ciarki, zwłaszcza po tym jak się do niej uśmiechnął. Oj Sebastian będzie musiał chyba dziewczę wprowadzić o co chodzi. Chłopcy zareagowali podobnie, tylko po sobie starali sie tego nie pokazać. Jack jednak czuł zapach strachu, czyli zapach który uwielbiał.
Pokój był już przygotowany. Stały w nim dwa łóżka dwuosobowe, z czego jedno było bez baldachimu bo by się nie przecisnął przez drzwi. Powoli położyli smoka na łóżku i wtedy Jack stracił władzę nad ciałem. Łóżka zaskrzypiały złowrogo, ale wytrzymały.
Antharas: Przynieś wody Sebastianie. Wieczorem wyjaśnię o co chodzi - powiedział Antharas wracając do normalnej postaci. Oprócz oczywiście długości jego włosów, które teraz sięgały troszkę za łopatki. Oprócz futra, pazurów, kłów oraz wzrostu rosły także włosy w zastraszającym tempie. Futro oraz masa jako jedyne wracały do ludzkich standardów po przemianie w człowieka.
Sebastian się ukłonił i wyszedł. Smok został z łowcą sam na sam.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Wto Cze 17, 2014 9:14 pm

NPC Storyline - Shinsen

Smok leżał dalej na ziemi, dysząc ciężko i starając się zebrać w sobie myśli oraz resztki energii które jeszcze mu pozostały. Informacje docierały do niego bardzo rozmyte oraz niedokładne, wszystko co widział było rozmazane, a każdy oddech wymagał potężnego wysiłku. Shinsen usłyszał nad sobą jakieś krzyki, jednak nie był w stanie zrozumieć nawet jednego słowa które padało z ust tego kto nad nim stał. Cały obraz był rozmazany, jednak sylwetka wydawała mu się bardzo znajoma. Gad zaczynał mieć jednak spore problemy z ustaleniem miejsca oraz czasu w którym się znajdował. Miał świadomość tego, że posunął się stanowczo za daleko, przekraczając dozwoloną granicę własnych możliwości. Wykorzystywanie pieczęci magicznych potrafiło wyzwolić wielkie pokłady energii, dać użytkownikowi potężne efekty... jednak on był na to wyraźnie jeszcze za słaby, a teraz się o tym przekonywał.
Ktoś klęknął przy nim, istota która wyraźnie nie była żadnym z jego pobratymców. Pierwszą myślą było by wstać, gotować się do walki. Smok nie był w stanie nawet zrozumieć kto nad nim stał. Niemniej jednak zaraz poczuł, że ten ktoś złapał go za ramię i spróbował podnieść. Gad zacisnął jedynie swe kły i warknął cicho, wstając bardzo powoli i mozolnie. Mięśnie natychmiast dały znać o pełnym wykończeniu, boląc i piekąc niemiłosiernie. Niemniej jednak, z pomocą tej znajomej sobie istoty - której nie mógł teraz rozpoznać - dał radę wstać. Fakt, że mógł temu komuś powierzyć swe życie, ustalił po zapachu... znał go skądś, tylko umysł odmawiał mu odpowiedzi - skąd? Nie mógł przypomnieć sobie nawet tego co stało się przed chwilą - widział jednak, że był to efekt wyczerpania fizycznego, psychicznego jak i magicznego.
Smok przemieszczał się bardzo mozolnie, samemu praktycznie nie mogąc ustać na nogach. Nawet skrzydła gada były opuszczone i rozłożone w połowie, sunąc za nim po ziemi niczym peleryna, którą ktoś uszył stanowczo za długą. Potem pojawiła się druga istota, gdy weszli do środka. Nos gada odbierał tyle nowych zapachów, dużo - wręcz za dużo jak na taki stan. Niemniej jednak kroczył tam, gdzie go prowadzili. Później poczuł, a następnie zobaczył kolejne istoty. Ich zapachy oraz aury różniły się od tych, które poznał u Antharasa. Jakby reprezentowali dwie różne rasy. Niemniej jednak smok nie miał teraz nastroju ani ochoty tego wyjaśniać. Usłyszał tylko, że chyba wymieniają między sobą jakieś poglądy, a następnie zaprowadzono go dalej, weszli do jakiegoś pomieszczenia. Nadal mało widział, jednak był w stanie rozpoznać umeblowanie. Po za tym, smok nie wyczerpał jeszcze wszystkiego. Niemniej jednak nie potrafił teraz wymyślić, co takiego zrobił. Nie było to jednak ważne. Z pomocą, położył się grzbietem na łóżku, kładąc się płasko i układając ręce wzdłuż swego ciała. Skrzydła pozostawił lekko rozłożone, westchnął głębiej, a następnie zamknął swe ślepia.
Zmysły gada zaczęły powoli odpowiadać, a on sam zaczął przypominać sobie to co zaszło do tej pory. Pieczęci które założył... już słyszał w głowie słowa mistrza. Zapewne dowie się, że jeśli chciał umrzeć, to mógł po prostu powiedzieć, najzwyczajniej w świecie by go zabili, nie męczył by się tak. Gad westchnął ponownie i warknął, gdyż jego ciało znów przeszył potężny ból spowodowany nadmiarem wysiłku zaserwowanego mięśniom. Po gadzie po prostu było widać, że jedynym czego teraz potrzebował - był odpoczynek.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Wto Cze 17, 2014 9:51 pm

Kiedy go zatachali na łóżko gad się rozłożył i... odpoczywał. Zapewne to mu będzie potrzebne. Łowca usiadł sobie na krześle i ściągnął jedną książkę z półki. Kichnął i przetarł nos. Oj chyba się szykuje przeziębienie, a potem znowu kichnął i dostrzegł, że książka była pokryta kurzem. W sumie jakoś służba omijała pokój 13, bo ponoć był nawiedzony. Kiedyś to był pokój jego świętej pamięci rodziców, ale potem z czasem żeby wyprzeć te wspomnienia po prostu go przerobił tak jak resztę pokoi.
Po kilku chwilach wrócił Sebastian z 3 butelkami wody mineralnej i szklanką. Łowca wskazał mu palcem, żeby położył to na szafce nocnej, a potem lokaj zabrał się za napalenie w kominku. Łowca wyciągnął miecz i jednym pociągnięciem ściął nadmiar włosów, a potem wrzucił je w ogień. W końcu na pustyni Jack na moment się obudził i troszkę mu urosło tych włosów. No cóż Elizabeth jak zawsze je wyrówna.
Sebastian: Sir, będę musiał o tym powiedzieć reszcie służ... - przerwał mu Antharas ruchem ręki i wyprowadził go za drzwi. Drzwi się zamknęły i pan oraz lokaj rozpoczęli swoje rozmowy.
Antharas: Sebastianie, nie powinno się przeszkadzać gościom w drzemce, zwłaszcza że podróż była długa i wyczerpująca.
Sebastian: Mogę o jedno zapytać?
Antharas: Jeśli będę mógł udzielić odpowiedzi.
Sebastian: Czy to jest smok czy...
Antharas: Tak, to jest smok, ale inny niż w bajkach które obaj słyszeliśmy jak byliśmy młodzi.
Sebastiam: Rozumiem, a jak długo gość ma zamiar zostać?
Antharas wiedział, że Sebastian może być troszkę tym przerażony, bo pod jednym dachem pojawiły się teraz 2 potwory. Jego pan oraz smok, więc mógł czuć dyskomfort spowodowany rosnącym niebezpieczeństwem.
Antharas: Gość w dom, bóg w dom Sebastianie, chyba nie sugerujesz czegoś? - spojrzał na niego podejrzliwie.
Sebastian: Oczywiście, że nie sir. Jak było na wyjeździe i czy mam przekazać Elizabeth o potrzebie przycięcia włosów?
Antharas: Tak proszę i przyrządź dobrą herbatę. Na pustyni wyschło mi gardło, a poza tym było gorąco, piasek, kaktusy. Na pamiątki jednak nie miałem czasu, bo przyleciałem z naszym gościem.
Sebastian: Aha rozumiem, rozumiem.
W tym czasie przyszła Elizabeth z dosyć dużym talerzem przykrytym kopułą ze srebra. Antharas się do niej uśmiechnął, lecz ta uciekła wzrokiem, zapewne jeszcze nadal miała w głowie obraz swojego pana, który wyglądał strasznie dla niej.
Antharas: Elizabeth zostaw to na szafce nocnej. To dla naszego gościa jak się obudzi i... nie bój się. On nie gryzie - poklepał ją po ramieniu, na dotyk się wzdrygnęła, ale weszła ostrożnie do środka. Powoli podeszła, zostawiła na drugiej szafce nocnej mięsko i wyszła tak szybko jak weszła. Elizabeth była niema i niestety nie mogła się porozumiewać poprzez mowę. Jedynie przez gesty mogła coś opowiedzieć i każdy w domu znał chociaż te podstawowe, wystarczające aby się z nią porozumieć. Dokładnie w ten sposób opowiedziała zapewne chłopcom o co chodziło. Mimo, że nie mogła mówić, to potrafiła jednak grać na pianinie i to całkiem dobrze. Chłopcy natomiast poza ogrodnictwem interesowali się piłką nożną i często zrywali się z lekcji tylko po to, żeby sobie pograć ze znajomymi. Często też szef widział jak przesiadują przed telewizorem plazmowym i oglądają jakieś rozgrywki. Antharas jednak był dobrym panem i od czasu do czasu pozwalał na to, jednak nie za często żeby nie rozpaśli się za bardzo z tym lenistwem. Sebastian natomiast opiekował się domem wraz z jego małżonką, która gdzieś wyjechała teraz. Do jakiegoś sanatorium chyba, bo miała problem z kręgosłupem, więc to miała refundowane przez pracodawcę. Sam lokaj miał też swojego wiernego czworonoga, a raczej trójnoga do towarzystwa. Był to owczarek niemiecki, który pewnego dnia zwyczajnym przypadkiem wpadł w sidła zastawione przez łowce. Niestety nogi nie udało się uratować i pies przez to jest kulawy, ale lokaj i tak bardzo był przywiązany do zwierzaka, więc pan pozwolił mu go zatrzymać pod warunkiem, że to on się nim będzie zajmował oraz że będzie mieszkał z nimi w domu służby.
Antharas: Elizabeth przekaż chłopcom, że nie mają się czego bać, ale mają jednocześnie nie narzucać się gościowi ani go nie prowokować jasne?
Dziewczyna pokiwała głową i poszła szybko w swoją stronę. Za nią poszedł lokaj, a sam pan domu oparł się o ścianę przy drzwiach i zaczął się rozgrzewać. W końcu kiedy się rozgrzał uciął sobie drzemkę. Wybudził go jednak z niej lokaj, który niosąc zastawę wydawał jakiś dźwięk. Łowca miał bardzo lekki sen, więc to wystarczyło. Wstał i skierował się z nim do pokoju 14 naprzeciwko 13. Na stoliku lokaj rozłożył herbatę i podał ją panu. Wyborna czarna herbata od razu poprawiła samopoczucie łowcy. Na tacce znajdował się też pilnik do ogarnięcia pazurów oraz do ogarnięcia kłów. Sebastian się ukłonił, a Antharas dał mu znak, że może odejść. Z pokoju obserwował wejście do 13 i popijał herbatę delektując się chwilą.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Sro Cze 18, 2014 7:29 pm

NPC Storyline - Shinsen

Odpoczynek był teraz dla niego tym najbardziej wskazanym przedsięwzięciem. Jaszczur dyszał dalej, teraz już jednak ciszej. Jego oddech powoli się stabilizował, a on sam wydawał się wracać powoli do żywych - choć w dalszym ciągu się po prostu nie ruszał. Sen był teraz jedynym o czym tak na prawdę marzył - nie walczyć, a jedynie poddać się, odpłynąć. Smok odetchnął w pewnym momencie głębiej, a do jego umysłu docierały kolejne informacje. Ktoś przemieszczał się po pokoju w którym się znajdował, ktoś inny kichnął... nie było to nic co mogło by mu przeszkadzać. Sen w dziczy połączony z czuwaniem jednego z towarzyszy, miał właśnie te uroki, że nie zawsze było cicho. Jakiś czas potem drzwi znowu się otworzyły, ktoś kto pełnił chyba rolę lokaja dostał polecenie ustawienia wody gdzieś obok gada. Shinsenowi przeszło nawet przez myśl, by po ową wodę sięgnąć, jednak zrezygnował szybciej niż na to wpadł. Nie poruszył się więc nawet.
Lokaj chciał coś powiedzieć, jednak zostało mu to przerwane, a następnie oba jegomoście opuściły pomieszczenie. Gad pozostał w nim sam. Potem jeszcze ktoś wszedł do środka na chwilę, by ewakuować się z pokoju najszybciej jak było to możliwe. Widać ktoś bał się obecność smoka, nawet mimo takiego stanu i małego doświadczenia, potrafił to wyczuć.
Gad szybko zapadł w dość głęboki sen, co było po prostu efektem maksymalnego wyczerpania. Jak to przystało na porządne zmęczenie, smok szybko wpadł w fazę głębokiego snu. A sen który go "nawiedził" okazał się nie byle jaki. Shinsen znów znalazł się przed zniszczonym, kamiennym budynkiem - do którego wcześniej wszedł z towarzyszami. Tym razem coś jednak było nie tak. Jaszczur rozejrzał się dookoła, widząc ruiny, spaloną ziemię oraz masę krwi. Wahając się co zrobić, powoli ruszył przed siebie, by niepewnie otworzyć swą dłonią drzwi i zajrzeć do środka. Przez szparę zobaczył coś, co zmroziło mu krew w żyłach. Kolejne ciała, całe zakrwawione - swych kompanów. Nie czekając na nic, wpadł do środka niczym rakieta, przebijając drzwi. Natychmiast podbiegł do młodej smoczycy, która ledwo dyszała. Ta spojrzała na niego i wypowiedziała coś - chyba jego imię, jednak nie był w stanie tego usłyszeć. Samica odeszła, a on podniósł się z ziemi, by następnie rozejrzeć się dookoła. Przełknął ślinę w gardle i ruszył powoli do przodu, trasą którą szedł wcześniej z towarzyszami. W pewnym momencie skręcił w korytarz i zobaczył istotę, która wrzuciła go przez portal. Tą samą, potworną zmorę - demona który zaraził w sercach jego towarzyszy strach. Widział go jednak całego czarnego. Z palców potwora spływała krew, a smok obserwował go tak w bezruchu... by w pewnym momencie dowiedzieć się, że samemu również nie mógł się ruszyć. Nie ważne jak bardzo próbował, jego ciało po prostu nie reagowało. Jaszczur warknął cicho, choć nie zrobił tego przez sen - a jedynie we śnie - a ciało dalej odmawiało posłuszeństwa. Tymczasem istota zaczęła powoli kroczyć ku niemu. Nie był to byle kto. Nie powinni byli wtedy tu przychodzić, a zaczekać na mistrza - tak jak im nakazał. Oni jednak musieli wiedzieć lepiej. Czarne stworzenie zbliżało się do niego, a ślepia jego świeciły złowrogą czerwienią. Strach przeszył ciało gada, który po prostu był całkowicie bezbronny - a był to przecież sen. Istota zbliżała się, była coraz bliżej i bliżej... by zaraz z cienia wyskoczyła obrzydliwa gęba bestii, prosto na pyska smoka - co spowodowało jego nagłe wybudzenie się, gwałtowne, w wielkim strachu.
Jaszczur szarpnął się do góry, podnosząc się do połowy i jęknął cicho. Dopiero po chwili zorientował się, że go tam nie ma. Wszystko to wydarzyło się dnia poprzedniego... zanim wpadł w portal... potem przeprawa, twarde... bardzo twarde lądowanie - i był tutaj. Czuł jak poobijane były jego plecy oraz skrzydła, czuł, że każdy mięsień jego ciała miała dość. Niemniej jednak był już ranek. Słońce wpadało do pokoju, a gad drżał z przerażenia oraz przemęczenia. Jego ciało tak szybko nie powróci do pełnej sprawności. To co wydarzyło się wczoraj... mógł mieć tylko nadzieję, że mistrz zdążył pojawić się zaraz po tym - jak on zniknął.
Shinsen rozejrzał się po pokoju, a jego ciało przestało się trząść. Jego nozdrza szybko wychwyciły zapach mięsa, pysznego, świeżego mięsa. Czego smok mógł chcieć więcej? Zaraz przesunął się po łóżku, jednak nie schodził z niego. Skrzyżował nogi do siadu tureckiego, uświadamiając sobie, że przydałoby się dorwać do jakiegoś źródła bieżącej wody w celu odświeżenia. Ostatni miesiąc spędził w dziczy - w pościgu za czymś z czym nie był w stanie sobie poradzić, jednak taki dostał rozkaz. Nie miał prawa się przeciwstawić, bo dobro które by w ten sposób poświęcił, nie byłoby wystarczające. Nie było to jednak teraz ważne. Smok siał ze skrzyżowanymi nogami na brzegu łóżka, opuszczając lekko rozłożone skrzydła po swym grzbiecie na łóżko, a następnie sięgnął do srebrnego półmiska i podniósł go do góry, odsłaniając zawartość kryjącą się pod nim. Smok podniósł wargi, ukazując swe ostre, białe kły - a następnie chwycił w pazury jeden z kawałków mięsa i zbliżył go szybko do pyska, zatapiając w nim swe kły i mając ochotę się w tym momencie rozpłynąć. Jak on dawno nie jadł dobrego posiłku. Niestety rejon w którym polowali nie był zbyt obfity w poważną zwierzynę, tak więc głównie żywił się czymś co nie potrafił go w najmniejszym stopniu zaspokoić. A teraz miał mięso! Smok pochłaniał w sobie jeden kawałek za drugim, nie myśląc teraz o niczym innym, jak o pożywieniu.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Sro Cze 18, 2014 8:25 pm

Antharas jeszcze przez jakiś czas sączył herbatę, a potem zabrał się za piłowanie kłów, a potem pazurów. Wszystko z wprawą ładnie wyrównał, bo w końcu to nie pierwszy raz kiedy musiał to robić. Potem do pokoju przyszła Elizabeth z nożyczkami i ogarnęła jego włosy przycinając je do określonej długości. Tak jak zawsze pan sobie tego życzył, jednak teraz wydawała się bardziej spięta niż zawsze. Zapewne przez to, że w pokoju naprzeciwko był dosyć nietypowy gość, jednak łowca ufał, że Sebastian wprowadził już resztę służby w tajemnice i pana domu i tajemniczego gościa. Po ścięciu włosów łowca wstał i położył dziewczynie rękę na ramieniu. Lekko się wzdrygnęła, bo w głowie nadal miała widok smoka oraz pół Jack'a.
Antharas: Dobrze się spisałaś Elizabeth. To wszystko o co chciałem poprosić, więc masz już czas wolny dla siebie, pod warunkiem że wykonałaś już wszystko o co prosił Sebastian - powiedział życzliwym tonem głosu. Elizabeth tylko skinęła głową i poszła. Mimo, że jednak odczuwała strach to mogła odczuwać także... coś w rodzaju pociągu do swojego pana?
Łowca postanowił nie wybudzać gościa, a poza tym zbliżał się wieczór powoli, więc wypadałoby odpocząć. Odwiedzi go rano, kiedy już pewnie będzie w lepszym stanie niż teraz. Wstał z fotela i skierował się do swojego pokoju, po czym wszedł do łazienki i wziął gorący prysznic. Rzeczy zostawił oczywiście na koszu na pranie, a miecz i kuszę jak zwykle położył na łóżku. Krople wody spływały po jego ciele, a wraz z nimi resztki futra, które nie zdążyły jeszcze odpaść. Czasami od tego zatykał sie odpływ i musiał go czyścić z tego powodu, ale ostatnio był czyszczony więc nie stanie się to w najbliższym czasie. Prysznic dla każdego jest miejscem głębokich przemyśleń, tak samo było w tym wypadku, tyle, że przemyślenia miały charakter dialogu.
Jack (w głowie): To co o tym myślisz? Chcesz go sobie wychować? Jak zwierzątko?
Antharas (w głowie): Kto wie, może się okazać dosyć przydatnym sojusznikiem, więc lepiej nie zatracać znajomości w jakiś głupi sposób. Wiem, że ty byś każdego zarżnął po kolei, ale ja mam inne podejście.
Jack (w głowie): Tak, tak dziadku... bo po prostu boisz się, że smok złoiłby Ci dupsko i na starość tracisz jaja.
Antharas (w głowie): Lepiej trzymać głowę nisko, niż ją stracić. Zapamiętaj to bękarcie.
Jack (w głowie): Lepiej oderwać komuś głowę niż on oderwie ją tobie hihihi
Antharas namydlił się, a potem umył włosy uważając na to, by piana nie dostała się do uszu. To nie było przyjemne uczucie, kiedy w czułych lisich uszach była woda albo piana, więc wolał nie zalewać ich.
Po jakimś czasie wyszedł i położył się do łóżka. Miecz oparł o prawą stronę łóżka, a załadowaną kuszę włożył pod poduszkę. Potem zasnął lekkim snem.
Śniło mu się to co każdego wieczora, czyli konfrontacja ze swoim alter ego. Łowca wyposażony w miecz stał naprzeciwko Jack'a uzbrojonego w pazury i siłę. Początkowo zawsze łowca przewyższał go szybkością i techniką, lecz koniec końców Jack zdobywał przewagę dzięki temu że człowiek szybciej się męczy niż taka bestia. Ilekroć Antharas odcinał bestii rękę albo nogę, one zaraz odrastały, a cała konfrontacja przypominała stracie z hydrą. Ilekroć coś było odcinane to zaraz regenerowało się. Walka jednak nigdy nie została rozstrzygnięta, bo sen się kończył w decydującej szarży kiedy obaj byli zmęczeni.
Antharas obudził się, otworzył oczy i rozejrzał się po pokoju. Sebastian jak zwykle dawał radę się zakraść do pokoju i zostawić ubrania na zmianę. Jego ulubiony czarny strój, który w klimacie jaki panował w Anglii dawał mu całkiem przyjemną ochronę przed zimnem. Oczywiście na szafce stał też półmisek ze śniadaniem, na które dzisiaj był wyborny omlet oraz świeżo wyciśnięty sok. Łowca konsumował ten posiłek z przyjemnością, a potem wstał z łóżka i poszedł się ubrać oraz ogarnąć poranną toaletę. Kiedy skończył postanowił odwiedzić swojego gościa i zobaczyć jak ten się miewa, albo czy czegoś nie potrzebuje. W końcu tego, że był złym gospodarzem nie można mu zarzucić, bo to by była plama na honorze całego rodu. Podszedł do drzwi i zapukał, zapewne trafił na ten moment, kiedy gad konsumował mięsko sądząc po odgłosach mlaskania dochodzących z pokoju. Musiał być bardzo głodny.
Antharas: To ja - zidentyfikował się i czekał na pozwolenie wejścia.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Sro Cze 18, 2014 10:02 pm

NPC Storyline - Shinsen

Smok przegryzał akurat kolejny kawałek mięsa, nie poruszając się bardziej niż było to koniecznie. Po prostu każdy ruch sprawiał mu ból, a kto normalny lubił czuć ból? Gdyby przynajmniej znajdował się w sytuacji wyższej konieczności, niemniej jednak nie. Smok po prostu siedział teraz w siadzie skrzyżnym na łóżku, rozszarpując kłami, a następnie połykając, kolejne kawały mięsa.
Shinsen znieruchomiał nagle, gdy usłyszał pukanie. Przełknął przed ostatni z kawałków mięsa który aktualnie miał w pysku, a następnie lekko obrócił łeb i spojrzał kątem oka w stronę drzwi. Westchnął cicho, opuszczając na chwilę łeb i kierując wzrok na podłogę, nie do końca wiedząc jak ma się zachować. Co ma powiedzieć? Może po prostu wpuścić tego kto chce wejść - do środka? Po za tym, zdążył już ustalić kto to jest. Czarnołuski podwinął ogon dookoła siebie, a następnie odezwał się.
-Wejdź, łowco...
Rzucił krótko, w miarę cicho, jednak słyszalnie. Smok skierował swe spojrzenie na drzwi, by obserwować wejście gospodarza który go tutaj ugościł. Zlustrował go natychmiast spojrzeniem, a pierwsze co przypomniało mu się gdy go zobaczył, to moment lądowania, kiedy złożył skrzydła i zamienił się z nim miejscami. Nadal czuł grzbiet oraz skrzydła, a gdyby nie chroniąca go wtedy magia, zapewne byłoby znacznie gorzej.
-Jesteś cały?
Zapytał, nawiązując do wczorajszych wydarzeń. Podróż mogła nie być przyjemna, zwłaszcza końcówka. Na pewno nie była dla niego. W najbliższym czasie, smok nie zamierzał pakować się w tak długie podróże na własnych skrzydłach. Chyba, że zostanie do tego jakoś przez kogoś zmuszony, choć wątpił by to się wydarzyło.
-Wczoraj... nie widziałem, nie słyszałem. Jednak czułem zapach innych osób. Nadal go tutaj czuję, to jakaś obsługa? Różni się od twojego, jakby... oni byli z innej rasy, niż ty.
Zapytał, kierując się teraz po prostu ciekawością. W międzyczasie chwycił ostatni kawałek mięsa, podniósł go i zatopił w nim swe kły, rozrywając go i konsumując powoli. Jaszczur skupił się teraz na tym co czynił, niemniej jednak słuchał tego co ewentualnie miał mu do powiedzenia Antharas. Może było to i niegrzeczne, niemniej jednak biorąc pod uwagę chęci smoczego organizmu do regeneracji... w tym momencie po prostu nie interesowało go, kto co o tym pomyśli. Najpierw musiały mu wrócić siły, wpierw musiał wypocząć - potem będzie dbał o prawidłowe zachowanie. Z resztą dało się po nim zauważyć, że coś mu dolega. Gad wykonywał o wiele mniej ruchów - lub nie wykonywał ich w cale, a kiedy już coś robił, czynił to w miarę ostrożnie oraz powoli.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Sro Cze 18, 2014 10:31 pm

Łowca wszedł do pokoju i zobaczył siedzącego na łóżku smoka, który konsumował wcześniej dziczyznę przyniesioną przez Elizabeth. No i najwidoczniej mu smakowała sądząc po stanie opróżnienia półmiska. Zamknął za sobą drzwi i zerknął jeszcze w stronę tlącego się drewna w kominku. Przygasło, bo nikt tu chyba w nocy nie wchodził i nie dokładał. Ehh, trzeba będzie to też przykazać Sebastianowi.
Lądowanie mogło być nieprzyjemne w skutkach i nawet mimo to łowca troszkę mógł być poobijany po wczoraj, jednak chwilowa interwencja Jack'a troszkę to zminimalizowała. Zwłaszcza ilość siniaków, których pewnie miałby sporo, gdyby nie był w takiej formie jakiej był podczas lotu. Raczej bardziej martwił się o to jak ma się jego gość, bo w końcu to on amortyzował upadek i to on najbardziej ucierpiał.
Antharas: W sumie cały dzięki temu, że się wtedy przekręciłeś i zamortyzowałeś upadek. Troszkę w tym, że podczas samego upadku nie poobijałem się miał swój wkład Jack, kiedy chronił mnie przed zimnem. Swoją drogą dzięki, że ochroniłeś mnie przed spotkaniem z kostką przed rezydencją - usiadł na krześle.
Podróż była nieprzyjemna w momentach, kiedy łowca czuł zagrożenia. Przede wszystkim w momencie kiedy smok go podrzucił oraz w momencie upadku, jednak poza tym było całkiem przyjemnie. Prawie jak lot trzecią klasą.
Antharas szybko połączył fakty, że może chodzić raczej o nie różnicę w zapachu poszczególnych osób, a raczej różnicę w rasie postaci wydzielających zapach.
Antharas: Tak, to była obsługa mojej rezydencji. Nic dziwnego, że czujesz inne zapachy od nich i ode mnie, w końcu do końca człowiekiem nie jestem. No wiesz, ludzie na ogół są troszkę inni niż ja. Jakby to... - zaczął zbierać myśli i próbował sobie przypomnieć co kapturnik o tym mówił (tak, to fajne określenie nawet na mistrza). Mówił coś o klątwie i o magicznym lisie, który może dożyć do 2000 lat oraz może mieć całkiem sporo siły. Z grubsza poniekąd był podobny do wilkołaka, ale jednocześnie inny, a klątwa zapewne została rzucona na kogoś z rodziny, dlatego on się zmieniał a jego ojciec lub matka nie.
Antharas: Powiedzmy, że to zasługa pewnej klątwy że pojawił się Jack. Z grubsza przez to zdarza mi się czasem zmienić w... lisiego potwora, stąd ogon i uszy oraz szpony pojawiające się od czasu do czasu. Swoją drogą służba wie o tym co się ze mną dzieje, znaczy do pewnego momentu wiedział tylko lokaj, ale ze względu na wczoraj musiał wprowadzić też resztę w tą tajemnicę - szybko uspokoił smoka - nie martw się, służą mojej rodzinie od pokoleń i są wierni. Nie pójdzie to nigdzie dalej, a co do klątwy to próbuję opanować od dłuższego czasu moc Jack'a, jednak z miernym skutkiem. Jego trzeba do tego przekonać w odpowiedni sposób
W tym czasie do drzwi zapukał ktoś jeszcze, tym razem lekko.
Antharas: Wejść - powiedział gospodarz, w końcu był u siebie poniekąd a skoro to nie była krępująca sytuacja to pewnie można było służbę dopuścić do tego, żeby przerwała tą chwilę.
Do pokoju weszła Elizabeth z tacą porannego śniadania, z grubsza takiego jakie miał Antharas, czyli jakiś omlet plus świeżo wyciśnięty sok. Naczynia oczywiście były piękno zdobioną porcelaną o niebieskich wzorach. Porcelana miała swoje lata i była dosyć cenna.
Antharas: O Elizabeth jak miło. Postaw to na szafce i przekaż Sebastianowi, że przyrządził bardzo dobry omlet. Możesz się też przywitać z naszym gościem, bo w końcu pewnie zostanie u nas dłużej.
Dziewczyna zdjęła butelki wody z szafki, a potem postawiła na niej tacę. Następnie ukłoniła się dostojnie i spojrzała na smoka, jednak nie wydobyła z siebie ani słowa. Z racji tego, że obok był właściciel rezydencji czuła się troszkę bezpieczniej, ale nadal odczuwała pewien strach przed gadem. W sumie jakby się przyjrzeć to dziewczyna do brzydkich nie należała. Smukła figura, młoda twarz, piękna oprawa błękitnych oczu, czysta cera oraz zadbane brązowe włosy. Gdyby miała inny strój to pewnie nie dałoby się połapać, że jest ze służby.
Antharas: Musisz jej wybaczyć, że jest małomówna. Jest niema i porozumiewa się za pomocą gestów.
Wykonała w stronę Antharasa parę szybkich gestów dłońmi, które miały znaczenie "Czy będę jeszcze potrzebna, czy mogę wrócić do zajęć?". Łowca znał gesty w stopniu komunikatywnym, bo w końcu trzeba umieć się dogadać ze służbą.
Antharas: Tak, chyba wszystko czy może - zerknął na smoka - czy może czegoś potrzebujesz? Wiesz tam - wskazał na guzik przy garderobie - jest dzwonek i jak nim zadzwonisz to ktoś ze służby się pokaże.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Sro Cze 18, 2014 11:00 pm

NPC Storyline - Shinsen

A więc jednak "poświęcenie" Shinsena przyniosło pozytywny efekt. Oberwało się głównie jemu. Było to jednak dobre posunięcie. Wzmocniony czy nie, nadal nie posiadał łusek czy skóry niczym smok. Smoki były bardzo wytrzymałymi istotami, natura stworzyła je takie od podstaw. Mało które stworzenie mogło pochwalić się takim poziomem jaki reprezentowały smoki. Dlatego też to właśnie one tworzyły trzon gwardii - bo to właśnie jego rasa była "najlepsza".
Dalsze wyjaśnienia mężczyzny przybliżyły mu, z kim miał do czynienia. Dodatkowo dowiedział się kto tu realnie reprezentował ludzką rasę oraz wyjaśniono mu czym była ta dziwna energia którą wyczuwał od mężczyzny. To po prostu była klątwa. Smok pocieszył się w duchu, że nie było tutaj jego mistrza i nie mógł słyszeć o tej gafie. Inaczej zapewne ból mięśni oraz zmęczenie organizmu byłby jego najmniejszymi problemami. Smok dokończył posiłek, a następnie skupił swą uwagę na rozmówcy, nie mówiąc nic. Nie uznawał tego bowiem za konieczne. Antharas przekazywał mu informacje, które Shinsen przyjmował do wiadomości i na tym się kończyło. Nie potrzeba mu było żadnych dodatkowych informacji. Z resztą tak musieli działać strażnicy. Nie zadawali zbędnych pytań. Oczywiście, gdy potrzebne były informacje, wywiad - czynili to. Niemniej jednak ten moment nie wydawał się dla smoka aż tak odpowiedni.
Uwagę smoka zwróciło nagle pukanie do drzwi. Gad skierował ku nim spojrzenie swych niebieskich ślepi, by zaraz usłyszeć komendę od gospodarza, która umożliwiła temu kto stał za nimi - wejście do środka. A osobą która do środka weszła był nikt inny, jak młoda przedstawiciela tutejszego gatunku. Shinsen błyskawicznie zlustrował ją spojrzeniem, zwracając uwagę na szczegóły o których wspomniał wcześniej Antharas. Smok potwierdził sobie, że rzeczywiście - te części wyglądu się dla nich różniły... no i... ludzie nie mieli nawet ogonów...? Jakim cudem byli w stanie przetrwać? Smok nie potrafił sobie wyobrazić tego, że mógłby nie mieć ogona.
Kobieta tymczasem zgodnie z poleceniem odstawiła śniadanie. Przez myśl młodzika przyszło mu, czy tutaj nie będzie miał za dobrze. Najpierw mięso, a zaraz potem kolejne danie? Żeby miał tak u siebie. No, może kiedyś będzie miał - gdy zostanie gwardzistą. Gad skinął jedynie głowa w geście zrozumienia, na słowa gospodarza dotyczące małomówności służącej. Początkowo chciał nawet wstać, gdyż nie wypadało mu siedzieć gdy ktoś tak się z nim witał. Niemniej jednak zapewne potknąłby się o własne nogi. Wolał sobie - oraz im - tego oszczędzić.
W końcu jednak padło pytanie skierowane do jego osoby. Gad zastanowił się przez chwilę, by następnie odpowiedzieć na zadane mu pytanie.
-Czegoś co ukorzy ból... moja magia teraz nie zadziała... nie tak jakbym chciał.
Wyjaśnił spokojnie, mając w głowie kilka pomysłów na to. Na takie sprawy opcje były różne. Od zimnych okładów, po przeróżne masaże czy ulubione przez smoka - sztuczki magiczne. Najchętniej po prostu narysowałoby na sobie pieczęć i wykorzystał ją w celu wyleczenia swego ciała. Niemniej jednak nie mógł uczynić tego, nie mając dobrego zapasu magicznego. W takim stanie, mógł co najwyżej pogłębić efekt bólu i zrobić sobie większą krzywdę. Prawda była taka, że smok nie nadawał się teraz do walki. Mógł walczyć, tak go szkolono, tak go nauczono. Ból był jednym z wyznaczników możliwości organizmu i można było go ominąć, nie raz za wysoką cenę. Jednak gdy nie było takiej potrzeby, nie należało się narażać. I tak właśnie odczuwał skutki wczorajszego narażenia się na przeforsowanie. Gad spojrzał na gospodarza oraz jego służącą pytająco, zastanawiając się czy oni mu czegoś nie zaproponują. Kto wie co ludzie mieli za metody na takie problemy.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Sro Cze 18, 2014 11:17 pm

W końcu gospodarzem był nikt inny jak 324 letni Brytyjczyk, a oni słyną z gościnności i tego, że goście mają mleko i miód pod nosem. Elizabeth czekała na dalsze polecenia i chyba zastanawiała się nad tym,  czy jest jeszcze czas na to by dyskretnie się zmyć. Mogła to przemyśleć i wysłać tutaj jednego z chłopaków, bo w końcu nie jedną przysługę jej wisieli, a sam na sam ze smokiem nie chciała zostać. Za bardzo się bała i przechodziło to jej pojmowanie, jak istoty magiczne mogą istnieć. Mimo tego, że Sebastian wczorajszej nocy wszystko jej wytłumaczył. Wytłumaczył jej temat klątwy oraz to czego dowiedział się od pana domu. Nie mogła uwierzyć w to, bo Antharas zawsze jakoś to ukrywał lub myślała, że jest po prostu ekscentryczny i lubi takie ozdoby jak sztuczny ogon czy sztuczne uszy. Tutaj jednak została zestawiona z brutalną prawdą jaką było to, że wszystko było prawdziwe i zestawiona z prawdą o tym co jej pan wieczorami czasami robił na mieście.
Antharas chwilę się zastanawiał co on robił na zakwasy i ból mięśni... Gorąca kąpiel, trening lub zwyczajnie okłady i masaż były dobrym rozwiązaniem. Jednak jeśli mięśnie były przepracowane to trzeba było dać im odpocząć.
Antharas: Jest kilka sposobów. Na zakwasy jest dobra gorąca kąpiel, okłady z gorących ręczników, masaż, albo w wypadku skrajnego przeciążenia mięśni zwyczajnie ich regeneracja, czyli odpoczynek. W Twoim wypadku sądząc po wczorajszym stanie w jakim byłeś sądzę, że to skrajne przepracowanie mięśni, czyli najlepszym wyjściem będzie wszystkiego po trochu, ale przede wszystkim odpoczynek. Każda łazienka jest wyposażona w wannę, więc z gorącą wodą i zanurzeniem się... prawie całemu nie będzie problemu.
Chwilę się zastanawiał jak skłonić Elizabeth do tego, żeby się przełamała i nie bała się dotknąć gada w celu wymasowania go. Antharas troszkę znał sztukę masażu i wiedział jak to się robi, jednak miał mniejsze wyczucie niż Elizabeth w swoich dłoniach. W końcu wpadł na jakiś pomysł. Wstał, zadzwonił dzwonkiem. Chwilę poczekał i pojawił się Sebastian.
Sebastian: Tak panie?
Antharas: Przynieś proszę stos gorących ręczników dla naszego gościa. Możesz zgarnąć z reszty pokoi gościnnych, jeśli Ci zabraknie.
Po czym lokaj się ukłonił i wyszedł po ręczniki.
Antharas: No to koncepcja jest taka, że z Elizabeth we dwójkę Cię wymasujemy bo biorąc pod uwagę to, że masz skrzydła zejdzie nam to szybciej we 2 osoby. No i przy okazji w tym stanie w jakim jesteś po wczoraj będą i tak 2 osoby potrzebne, żeby zatargać Cię do łazienki a potem wrzucić do wanny.
Kiwnął głową na Elizabeth, która poszła do łazienki i odkręciła wodę. Miała co do tego złe przeczucia, co wymyślił jej pan, jednak w pewnym sensie mu ufała bo w końcu mimo swojej tajemnicy służbie nigdy nie stała się krzywda. Smok za to mógł to odebrać troszkę inaczej, bo w końcu zazwyczaj masażysta jest jeden, a nie dwójka.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Czw Cze 19, 2014 7:28 pm

NPC Storyline - Shinsen

Shinsen zaczął rozumieć, że coś mu tutaj zaczyna przeszkadzać. Nie było to byle co. Nie chciał się jednak z tym od razu odnosić, jednak nie zamierzał na zwracać na to uwagi. Gad przesunął powoli ogonem z jednej strony łóżka na drugą, dalej siedząc na nim po turecku.
Gospodarz odezwał się, wyjaśniając swój punkt widzenia. Gad przekrzywił lekko łeb na bok, słuchając go uważnie. Ot może dowie się czegoś nowego. Niestety już na starcie poszedł nie w tym kierunku o którym była mowa. Zakwasy należało odrzucić ze względu na sam fakt wcześniejszego przygotowania do wysiłku. Z resztą tego gad nie czuł. Nie było to coś co byłoby w stanie zwalić go z nóg, doprowadzić do stanu małej użyteczności. Cóż, nie aż tak małej. Niemniej jednak smoki nie zdradzały swych wszystkich sekretów.
Nic jednak nie sprawiło, by smok wpadł na pomysł który Antharas przedstawił po tym, jak odesłał swoją służącą po ręczniki. Smok spojrzał na niego wyraźnie zaskoczony, nie przerywając mu tylko ze względu na kulturę - bo tak się nie robiło i tak go wychowano.
-Nie dotkniecie mnie.
Zaprotestował smok. Czarnołuski spojrzał na swego rozmówcę poważniej, krzyżując swe ręce na klatce piersiowej. Bynajmniej, poziom takiego zabiegu byłby znikomy - dla smoka. Nie sama forma odpoczynku czy po prostu rozejście się energii. Nie pasowały mu osoby, które miałby się tym zająć.
-Jesteś gospodarzem. To nie twoja rola, łowco.
Skomentował, nie wyobrażając sobie tego, by ten kto przyjął go w gościnę - posiadający ogromny dom, miał mu usługiwać. Do tego był łowcom, wojownikiem - tak nie przystało! Shinsen nie zamierzał się na to po dobroci zgodzić. No i pozostawała kolejna sprawa...
-Elizabeth traktuje mnie jak potwora. Nie pozwolę komuś takiemu do siebie podejść.
Odparł, wyjaśniając swój stosunek. Stosunek bardzo prosty, który wykreował mu się we łbie przez najprostsze zasady oraz własny instynkt. Kobieta się go bała, prawdopodobnie traktując go jak prymitywną bestię - tego po prostu nie dało się nie zauważyć. Bała się go tylko ze względu na to kim był, jak wyglądał. Nie zrobił bowiem nic, co mogłoby jej strach wzmóc. Nie wykazywał się agresją, do tego pojawił się tutaj ledwo żywy. W jego świecie, takim jak on udzielano pomocy, a nie odczuwano przed nimi strach. Gad i tak mógł nazwać się szczęściarzem, że skończyło się wyłącznie na przemęczeniu przez kilka godzin. Widać dobrze wykorzystał swą magię, gdyż równie dobrze - po za śmiercią - mógł nawet przez miesiąc kwalifikować się do grupy inwalidzkiej. Natomiast co tyczyło się kwestii przemieszczania, gad byłby w stanie dotrzeć gdzieś prawie o własnych siłach. Prawie, bo przydałby mu się tylko ktoś kto go poprowadzi - z resztą po prostu da sobie radę. Niemniej jednak wpierw musiał usłyszeć odpowiedź ze strony Antharasa.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Pią Cze 20, 2014 12:02 am

Smokowi nie za bardzo podobała się perspektywa dotykania go i wykonania masażu. Faktycznie mógł się czuć nieswojo, bo nieznane otoczenie, nieznani ludzie, a on był osłabiony. A raczej łowca tak myślał, że był osłabiony. Widok gada krzyżującego ręce na piersi przywodził mu na myśl minę obrażonego dziecka z typową gadką "nie i koniec". Na ten widok, gdyby Eliz nie była lekko przestraszona to pewnie by parsknęła śmiechem, lecz zachowała kamienną twarz co było dla niej nie lada wyczynem.
Antharas: Skoro ani Elizabeth, ani ja nie możemy tego zrobić to w takim razie masz może lepszy pomysł? Znaczy wiesz z czasem ona się do Ciebie chyba przyzwyczai.
Swoją drogą to nie służąca poszła po ręczniki, a Sebastian, ale jakoś długo się lokaj nie pojawiał, a służąca była w łazience szykując wannę.
Antharas: Co się jej dziwisz z drugiej strony? Prosta dziewczyna pracująca raczej jako gospodyni domowa, do niedawna nie mająca żadnej styczności z dziwnymi stworzeniami pokroju mnie lub Ciebie. Ze mną miała kontakt ale nie była świadoma tego czym jestem, z Tobą ma kontakt i jest tego świadoma chociażby po wyglądzie. W każdym razie wodę pewnie zaraz Ci naleje i tylko twoja kwestia czy z wanny skorzystasz czy nie.
Z łazienki wyszła Eliz i pogestykulowała przed panem. Miało to znaczyć, że kąpiel jest gotowa i czy jest coś jeszcze w czym może pomóc. Łowca pokręcił przecząco głową, a dziewczyna wyszła jeszcze raz nerwowo zerkając przez ramię, jakby Shinsen miałby ją zjeść czy coś. Przez to wpadła na Sebastiana, który jednak zdołał utrzymać ręczniki.
Sebastian: Przyniosłem ręczniki sir. Gdzie je położyć? - pytanie chyba było skierowane do Shinsena, sądząc po kontakcie wzrokowym lokaja.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Pią Cze 20, 2014 7:44 pm

NPC Storyline - Shinsen

Smok westchnął tylko cicho, spuszczając wzrok. Nie był jeszcze na tyle silny. Nie tak, jakby chciał. To wymagało czasu, dużo czasu - on ten czas miał i wykorzystywał, czasami lepiej, a czasami gorzej. Teraz był jednak w dość niemiłej sytuacji. Z jednej strony chcieli mu pomóc - i tak zrobili już wiele. Nie wydali go nikomu - przynajmniej do tej pory nikt po niego nie przyszedł, do tego ciepły posiłek, pożywienie, kąpiel - a nawet oferta złagodzenia bólu.
Nie odpowiedział nic na słowa mężczyzny. Podniósł na niego jedynie swój wzrok, spoglądając na rozmówcę z zakłopotaniem. Z drugiej jednak strony, nie mógł się z nim do końca zgodzić. Może i ich kultury się różniły, ale...
-Jesteś gospodarzem. Doceniam twą pomoc, dach nad głową, wyżywienie, opiekę... Nie nazywaj mnie "dziwadłem" bo dla mnie jesteście niemniej dziwnymi istotami od potworów które uczy się mnie zabijać. Jestem adeptem gwardii królewskiej. Nie uczą mnie na wojownika czy barbarzyńcę. Mam chronić najważniejsze osoby na planecie, nawet za cenę życia.
Wyjaśnił i przerwał w momencie gdy do pokoju weszła służąca. Smok zlustrował ją ponownie spojrzeniem, dość neutralnym i obojętnym. W głowie jednak szybko pojawił mu się plan, który natychmiast postanowił wprowadzić w życie. Zanim Elizabeth wyszła z pokoju, wtrącił się smok.
-Elizabeth.
Odezwał się i zaczekał, sprawdzając co kobieta zrobi dalej. Jeśli zignoruje go i pójdzie dalej, raczej będzie mogła zapomnieć o jakiejkolwiek relacji z tym gadem. Jeśli natomiast się do niego odwróci, smok wyciągnie w jej kierunku prawą dłoń, pokazując jej wewnętrzną stronę. Nie poruszy się jednak z miejsca, sprawdzając co kobieta zrobi. Czy odważy się do niego podejść? Jeśli tak, to czy odważy się na dalszy krok - da radę dotknąć jego dłoni? Zaufać temu "potworowi", "dziwadłu" które ledwo żywe siedzi teraz na łóżku? Tego właśnie smok chciał się dowiedzieć. Jak bardzo się bała, czy ten strach potrafił ją zdominować... oraz oczywiście co zrobi gospodarz. Pozwoli jej podejść czy zaprotestuje?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Pią Cze 20, 2014 8:13 pm

Robi się nieciekawie i łowca powinien chyba powstrzymać swój język przed niektórymi stwierdzeniami. Przynajmniej smok wyglądał na osłabionego i nie stanowił zagrożenia, dzięki czemu da się przekonać służbę do niego w mniejszym lub większym stopniu. Był może troszkę zakłopotany bo pewnie nie wiedział jak się zachować na gesty dobroduszności, albo po prostu w jego kulturze mogło to być inaczej postrzegane.
Antharas: Och pardon, w sumie z mojej perspektywy wydajesz się całkiem normalny. Pomińmy to, że ja mam trochę inne standardy normalności. Przy okazji rozumiem twój punkt widzenia i... to bardzo szlachetna rola. Wiesz etykieta zawodowa to jednak dobra rzecz
Kiedy zawołał Elizabeth po prostu się zatrzymała. Taki nawyk zawodowy, że się zatrzymuje jak ktoś ją woła i po chwili załapała, że to nie jej pan a smok ją wezwał. Potem gad wyciągnął do niej rękę i oczekiwał czegoś. Służąca patrzyła chwilę na rękę, potem odwróciła wzrok ku łowcy na moment. Łowca się zaśmiał.
Antharas: Elizabeth, gdyby jemu zależało na tym, żeby komuś robić krzywdę to nie leciałby ze mną z Ameryki Północnej aż tutaj, ani nie zasłaniałby mnie przed upadkiem. Nie masz się czego bać, a poza tym do tych złych gości nie należy - wzruszył ramionami i wyciągnął z kieszeni kawałek suszonego mięska, które jak zawsze wrzucał mu do kieszeni Sebastian kiedy zostawiał ubrania.
Elizabeth przeżyła chwilę konsternacji. Niby to był jakiś logiczny argument i jej pan był zaraz obok zapewne już z gotowym planem jak unieszkodliwić gadzinę. No cóż nie siedziała w jego głowie i nie wiedziała, że łowca zwyczajnie trzeźwo myślał i wydawało się nielogicznym to, że smok miałby kogoś teraz zaatakować. Powoli wolnymi kroczkami podeszła do smoka, a w jej ruchu ciała można było wyczuć nutkę czujności, jednak kiedy znalazła się na pewnym dystansie po prostu położyła swoją dłoń na dłoni smoka.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Pią Cze 20, 2014 8:50 pm

NPC Storyline - Shinsen

Smok nic nie odpowiedział na słowa gospodarza. Miło mu było natomiast usłyszeć, że i w tym świecie ceniło się tych którzy wybrali jego ścieżkę. Choć jego wybór nie był motywowany tylko dobrem ludzi, rodziny królewskiej czy imperium. Shinsen podążał śladami swego brata oraz ojca. Można by powiedzieć, że był to rodzinny interes. Oczywiście nie było ku temu presji - smok mógł ale nie musiał być gwardzistą. Niemniej jednak, skoro jego brat nim został, to uznał to również za dobre rozwiązanie.
Później jego uwaga skupiła się na służącej. A więc jednak potrzebowała porady swego pana, widać bojąc się zareagować samodzielnie - podjąć decyzję z własnej inicjatywy. Niemniej jednak po wyjaśnieniu - z którym smok nie do końca się zgadzał - kobieta odważyła się podejść do niego, a po chwili niepewności nawet ułożyć swą dłoń na jego własnej. Shinsen przekrzywił łeb na bok, obserwując ją z zainteresowaniem, nic nie mówiąc ani nie robiąc. Po prostu czekając - co kobieta zrobi dalej. On bowiem posiadał niesamowitą cierpliwość - ale przecież nie o to tu chodziło. Nie urwał jej ręki, nie połknął jej w całości. Czarnołuski smok miał bardzo prosty plan. Nie zamierzał jej do siebie przekonywać, chciał by to ona sama przekonała się do niego - niezależnie od tego jaki sposób zamierzała przyjąć. Oczywiście smok cały czas ją sobie oceniał - każdy jej gest, reakcja, nawet ujawniane uczucia. Wszystko to miało wpływ na ocenę, jaką gad jej teraz nadawał. Oraz na to czy to ona zdobędzie jego zaufanie. W tej chwili był bowiem na bardziej uprzywilejowanej pozycji, będąc mitycznym stworzeniem które właśnie wyciągnęło do niej dłoń i pozwoliło się jej dotknąć...
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Pią Cze 20, 2014 9:21 pm

Antharas siedział i obserwował całą sytuację mając założoną nogę na nogę. Fakt, że Elizabeth jednak posłuchała swojego pana, a nie instynktu dobrze o niej świadczył i oddanie służby właśnie zyskało sporo plusów u van Halishy. Takie oddanie, że pójdą za nim w paszczę lwa, a może zwyczajnie czuła się bezpiecznie? W końcu jego rodzina nie pozwalała swojej służbie nigdy robić krzywdy. Ilekroć ktoś na mieście zaatakował kogoś ze służby to zawsze spotykało się to z odzewem albo ojca Antharasa albo dzisiaj z nim samym. Oczywiście każdy dobry łowca ma sporo wtyk w mieście i dobrze zna swój teren. Wie jak wydobyć informacje nawet z milczącego kamienia.
Elizabeth stała tak chwilę nieruchomo, jednak widziała że smok jej jeszcze nie zjada. Powoli zaczęła się przyzwyczajać i coraz mniej dygotać. Czuła pod dłonią łuski oraz skórę smoka, nawet troszkę lepiej niż przeciętny człowiek, bo w końcu grała na pianinie, a do tego trzeba mieć czułe palce i delikatne dłonie. Nie wiedziała jednak za bardzo czego gad od niej oczekuje, jednak strach nadal był, ale powoli znikał. Spojrzała na niego pytająco, łowca ziewnął za to ospale.
Antharas: Nie taki diabeł straszny jak go malują? - rzucił i zaczął palcami przeczesywać swój ogon.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Pią Cze 20, 2014 9:42 pm

NPC Storyline - Shinsen

Jej niezdecydowanie co do tego jak ma się zachować, wydało się wręcz smokowi urocze. Rzadko dane mu było spotykać takie istoty. Zazwyczaj dookoła każdy wiedział co ma robić w jakiej sytuacji, jaki ma cel, jak ma się przy kim zachowywać. Takie było życie rekrutów oraz adeptów. Na pysku smoka zagościł więc delikatny uśmiech, a owa "bestia" zamknęła na chwilę swe ślepia. Taka naturalna reakcja, ot powstrzymał przecież swój śmiech - bo nie mógł zaprzeczyć - rozbawiła go swoim zachowaniem. Do tego łuski smoka... Shinsen charakteryzował się ciepłem, z natury bowiem potrafił władać ogniem, dzięki swemu oddechowi. Do tego jego łuski były dość delikatne w dotyku. Przynajmniej takie się wydawały - do momentu gdy ktoś postanawiał w nie uderzyć. Wtedy nagle okazywało się, że ta "delikatność" nie jest taka prawdziwa. Po za tym, łuski bardzo szczelnie kryły jego ciało. Nie dało się znaleźć praktycznie punktu, gdzie łusek by brakowało - po za oczywiście skrzydłami, których błona nie była tak dobrze chroniona.
Jaszczur otworzył swe ślepia i skierował wzrok na gospodarza, poważniejąc lekko.
-Pokazałbym jej coś więcej, mój punkt widzenia. Jednak to mogłoby by być na ten moment za dużo.
Skomentował krótko, by następnie powrócić swym spojrzeniem do służącej.
-Pomożesz mi?
Zapytał dziewczynę, a na pysku smoka znów zagościł uśmiech. Jedną z cech kształconych w strażnikach było aktorstwo. Gwardziści nie byli bowiem tylko prostymi strażnikami. Musieli być bardzo uniwersalni w swych działaniach oraz podejściu. Choć w tyk wypadku, Shinsenowi daleko było do gry aktorskiej. Po prostu był sobą, tym znacznie lepszym sobą, nie skupiającym się tak ciągle na zadaniach, powadze i obowiązkach. A prośba o pomoc wymierzona w jej kierunku była prosta. Nie chciał by czuła się przy nim gorsza, to po pierwsze. Po drugie, uważał to za oznakę kultury, dobrego wychowania. A po trzecie, jego stan ledwo pozwalał mu jeść samodzielnie, kto wie czy nie poprosi by go po prostu nakarmiła. Skoro każdy ruch sprawił mu ból, może tak będzie najlepiej? Jakkolwiek żenujące mogłoby się to nie okazać.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Pią Cze 20, 2014 9:56 pm

Sformułowanie "pokazałbym coś więcej" zabrzmiało na początku dwuznacznie, ale potem szła reszta zdania i chyba nie chodziło tu o to. Czyżby chciał jakoś za pomocą magii pokazać jej jak patrzy się oczami smoka? O to by było na pewno jakieś doświadczenie dla Elizabeth. No cóż, widać że w bajkach było ziarenko prawdy i smoki do pięknych dziewczyn raczej nie mają oporów.
Na prośbę o pomoc dziewczyna zareagowała w miarę naturalnie i kiwnęła na początku głową. Potem wykonała kilka gestów, których smok raczej nie mógł zrozumieć bo w końcu jaka była szansa, że znał ludzki język migowy? Łowca znał ten język i chodziło tu o coś w stylu: "Z wielką chęcią sir". Co jak co, ale nieprofesjonalności tej służbie nie można było zarzucić. W końcu od troszkę ponad 600 lat pracowali dla Halishów.
Antharas: Z wielką chęcią sir - objaśnił szybko gesty. No ale to też jakaś nauka dla smoka, bo powoli poznawał poszczególne gesty oraz ich znaczenie, co może doprowadzić do tego że w końcu normalnie da radę z nią kiedyś gadać.
To poczucie, że smok potrzebuje jej pomocy oraz jego mimika twarzy poruszyły Elizabeth, bo w gruncie rzeczy nigdy nie była osobą złą, a była raczej typem uczynnej osoby. Ze służby plasowała się na 2 miejscu pod względem sumienności w swoich obowiązkach. Pierwszy oczywiście był lokaj. Nie miała też w zwyczaju wywyższać się ponad innych, a raczej stać gdzieś na uboczu. Za to Antharas lubił Elizabeth, za tą skromność.
Antharas: Dobra, która to... - zerknął na zegarek w telefonie. Kiedy wyjął komórkę zaczęła wibrować - na moment muszę was zostawić. Elizabeth zajmij się naszym gościem - wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. Jego asystent dzwonił, bo jak nie ma szefa w firmie to wszyscy się opierdalają i oczywiście trzeba dać reprymendę i o wszystko zapytać. Także w pokoju naprzeciwko zajął się rozmową przez telefon.
Smok został sam na sam w pokoju ze służącą, która najwyraźniej czekała na jakieś polecenie albo coś takiego. Jednak strach był u niej coraz mniejszy, a na ustach zagościł nieśmiały uśmiech. Może to ze względu na to, że pan powierza jej tak odpowiedzialne zadanie, w którym lepiej sprawiłby się Sebastian?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Pią Cze 20, 2014 10:35 pm

NPC Storyline - Shinsen

Smok początkowo spojrzał na służącą zaskoczony, zastanawiając się czy kobieta próbuje założyć jakąś magiczną pieczęć czy jaki inny efekt próbuje osiągnąć. Niemniej jednak nie wyczuł magii, tak więc nie uznał jakoby cokolwiek mu zagrażało. A więc co zrobiła? Gospodarz szybko mu to wyjaśnił. Shinsen skinął mu w podzięce za rolę tłumacza, a następnie odprowadził go wzrokiem, gdy mężczyzna musiał wyjść z pokoju.
Czarnołuski znów zwrócił swą uwagę na służącą, zauważając na jej twarzy delikatny uśmiech. Czyżby stwierdziła, że ta bestia przed nią nie jest jednak taka bestialska?
-Śniadanie, gorąca kąpiel, masaż? Zacznijmy od kąpieli... pomożesz mi wstać? I dojść...
Wyjaśnił jej, a następnie powoli przesunął się na bok i ostrożnie położył swe łapy na ziemi. Gad odetchnął głębiej, czując dalej przeszywający go ból, spowodowany wyrzuceniem z siebie za dużych ilości energii. Niestety, bycie istotą silne związaną z magią, miało również swoje minusy. Smok zaczekał aż kobieta go złapie, a następnie przy jej pomocy powoli podniósł się z łóżka, zaciskając swe kły, gdy jego mięśnie po prostu wydarły się na niego, że chyba oszalał. Niemniej jednak w tym szaleństwie była metoda. Nie dałby rady przez tydzień przeleżeć w łóżku by tylko odpoczywać, oj nie. Po prostu by go rozniosło. Niemniej jednak smok skierował się do łazienki, pozwalając się jej nawet po trochu poprowadzić. Ze względu na swoją wagę, postanowił jej nie obciążać i korzystać z niej jedynie jako z punktu równowagi. Gdy wprowadziła go do łazienki, niebieskie ślepia gada szybko wyłapały wodę, by zaraz skierować się ku niej i przy jej pomocy wdrapać się do środka, powoli oraz ostrożnie, a następnie rozłożyć płasko w wannie, zatapiając się po samą szyję. Dopiero po chwili dotarło do smoka, że ta wanna jest po prostu ogromna, jak na gabaryty bezskrzydłych ludzi. Na co im to było? Pływali w tym? Nie wiedział. Gad wyciągnął jednak końcówkę ogona, uwieszając ją po drugiej stronie wanny, a tymczasem kark oparł o ściankę za sobą i zamknął ślepia, wyłączając się na chwilę. Nie wiedział nawet co ze służącą, nie chciał jej odsyłać ale też nie wiedział czy będzie mogła go czymś uraczyć.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Pią Cze 20, 2014 10:55 pm

Gdyby mowa migowa była rodzajem magii to pewnie sporo ludzi by ją znało. Zwłaszcza Ci z ośrodków dla niepełnosprawnych, gdyż to wchodziło w skład ich kompetencji.
Może bestia nie wydawała się służącej, aż taka straszna po pierwszym spotkaniu twarzą w twarz ze swoim lękiem? Nie czarujmy się ludzkość jest tego typu stworzeniami, które boją się nieznanego, więc to była jak najbardziej naturalna reakcja. Jednak instynkt w tym momencie został pokonany przez osobowość dziewczyny. Otóż, była typem człowieka, który nikomu nie wadził a jedynie pomagał. Nawet muchy by w życiu nie skrzywdziła, a jeśli się ktoś narzucał to starała się jak najbardziej asertywnie odmówić. Oczywiście w jeszcze bardzo grzeczny sposób.
Propozycja smoka została przyjęta do wiadomości, po czym służąca pomogła mu dojść do łazienki. Wzięła go pod ramię tak, żeby faktycznie działała jak punkt równowagi i zaprowadziła go do łazienki, w której stała wanna z hydromasażem. W każdym pokoju była taka zainstalowana, a są one z reguły dosyć duże. Tłumaczyło to dlaczego łóżka są dwuosobowe, bo to po prostu były pokoje przystosowane do dwóch osób. Często jeśli bywali tutaj goście w sprawach służbowych to najczęściej były to pary osób, więc trzeba to było jakoś rozplanować.
Pomogła mu się wdrapać do wanny, w której woda jeszcze była ciepła. Smok złapał chwilę konsternacji,
A łowca w tym czasie nadal walczył z biurokracją oraz tym, że w firmie ma połowę ludzi niekompetentnych. Nie ma go jeden dzień i tu wszystko się wali. Dział prototypów nie testował nowych sprzętów, bo rzekomo nie dostali pozwolenia na poligon. Transport leżał i kwiczał bo kierowcy stwierdzili, że się upiją pod nieobecność szefa. Sekretarki siedziały na stronkach kobiecych, zamiast pracować. Oj krew łowcę zalewała, oj tak. Widział to Jack, który miał z tego ubaw nieziemski i co chwilę sugerował zrobienie jakiejś masakry.
Służąca natomiast na chwilę odeszła lecz po ilości kroków można zgadywać, że stoi w okolicy drzwi. Zdjęła ręcznik z suszarki i położyła go przed wanną, a potem wyszła w poszukiwaniu większego ręcznika.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Sob Cze 21, 2014 10:43 pm

NPC Storyline - Shinsen

Smok "wyłączył" się na chwilę w wannie, po prostu odpływając całkowicie i nawet nie skupiając się na tym co robiła kobieta. W pewnym stopniu zdążył jej zaufać, skoro już go tutaj doniosła i przestała się go bać - to czemu by nie? Po za tym, nie wydawała się być uzdolniona magicznie, a jej krzepa nie pozwalała zrobić mu realnie krzywdy. Chyba, że jej poziom byłby na tyle wysoki by była w stanie ukryć swą moc... a to raczej nie było możliwe.
Smok zanurzył się trochę bardziej pod wodę, przykrywając nią nawet swe nozdrza, by następnie usiąść bardziej w pionowej pozycji. Shinsen westchnął cicho, a następnie wynurzył z wody dłonie, którymi przetarł swój pysk. Włożył swe ręce z powrotem pod wodę, by zaraz otworzyć swe ślepia i rozejrzeć się po pomieszczeniu - upewniając się przy tym, że przez chwilę jest sam. Następnie przystąpił do typowo higienicznych czynności, korzystając po prostu z faktu, że jest sam. Nie bawił się tutaj żadnymi płynami, woda była dla niego wystarczająca. Po za tym bez przesady z tą dobrocią dla niego. Nie był na wakacjach.
Ból nie pozwalał o sobie zapomnieć, niemniej jednak młodzik powoli zaczynał się jakoś do niego przyzwyczajać. Gdy skończył wycierać swoje ciało z brudu, oparł swój grzbiet ponownie o ścianę i westchnął cicho, zamykając swe ślepia i zaciskając kły, które lekko ujawnił. Smok zadrżał, a jego postawa wyraźnie zdradzała zdenerwowanie, zmartwienie. Miał bowiem czym się martwić. Zostawił towarzyszy na pastwę potężnego przeciwnika. Oby mistrz zdążył na czas. Nic gorszego nie mogłoby się tam zdarzyć - niż ich śmierć. Niemniej jednak - dlaczego wtedy wysłałby go na ten świat? Czy na prawdę ta istota miała jakiś plan dotyczący młodego smoka...?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Sob Cze 21, 2014 11:09 pm

Elizabeth jakiś czas szukała większego ręcznika, ale że wszystkie były wymiarowe, to zwyczajnie wzięła ze sobą 3 duże ręczniki. Założyła, że na taką powierzchnię to może wystarczyć.
W tym czasie łowca kipiał gniewem z powodu nadmiaru biurokracji i niekompetentnych pracowników. Leciały bluzgi oraz stanowiska, które niedługo jak zawsze były zapełniane przez nowe bardziej wykwalifikowane osoby. Gospodarzem może był dobrym, ale dla pracowników firmowych którzy się opierdzielali nie miał litości. Zwłaszcza jeśli dane osoby robiły to nagminnie. W ciągu 10 minut rozmowy robotę straciło 5 osób, które "pracowały" tam kilka miesięcy. No cóż dostaną wypłatę zawartą w kontrakcie, a potem pożegnają się z posadą na koniec miesiąca. Krzątał się chwilę w zamyśleniu po pokoju. Co tu robić żeby ich zmotywować do pracy? Dać coś na kształt pracownika miesiąca? Nie, to będzie dobre na krótką metę, bo i tak najwięcej robił jego asystent. Chociaż... może jakby dla przykładu dać jakąś nagrodę i wyróżnienie za ciężką pracę? Może coś im zatrybi w głowie? No dobra, dajmy szansę. Wykręcił jeszcze raz numer do asystenta.
Antharas: Anuluj zwolnienia i ustalcie z zarządem ile możemy przeznaczyć na nagrody dla najlepszych pracowników roku - rozłączył się, bo asystent nie był głupi i wiedział co należy dalej robić, a po głosie szefa wywnioskował, że lepiej go nie denerwować.
Łowca odetchnął ciężko i przez uchylone drzwi widział Elizabeth idącą z ręcznikami do 13. No czyli gada zaprowadziła do wanny. Dobrze, w końcu gość powinien się tutaj czuć jak najlepiej. Zdjął buty i rozłożył się na łóżku w pokoju, aby przejść do stanu drzemki.
Jack (w głowie): No taką dzieweczkę bym schrupał sam, a potem powiesił jak firankę - oblizał się w głowie Jack.
Antharas (w głowie): Nawet o tym nie myśl, bo dostaniesz końską dawkę środków uspokajających i się skończy zabawa.
To też był jakiś sposób na Jack'a. Środki uspokajające. Duuużo środków uspokajających, które zmniejszają agresję i chęć do robienia czegokolwiek.
Wróćmy jednak do łazienki. Elizabeth wróciła z ręcznikami. Wróciła akurat w momencie, gdy rozmyślał nad czymś. Czekała, aż gadzina będzie chciała wyjść z wanny, a wtedy poda mu ręcznik i pomoże w tym. Widziała jednak dziwną nutę zmartwienia w jego mimice. Podeszła i wykonała jakieś gesty, które pewnie osoba znająca język migowy przetłumaczyłaby na "Wszystko w porządku?", po czym spojrzała na niego pytająco, ale w końcu zdecydowała sie wykonać jakiś ruch i pogłaskała go po głowie tak jak się głaszcze kogoś gdy się kogoś uspokaja.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Nie Cze 22, 2014 5:23 pm

NPC Storyline - Shinsen

Smok wzdrygnął się nagle, gdy usłyszał, że ktoś wszedł do środka. Otworzył swe ślepia i spojrzał w kierunku wejścia, by zobaczyć znajomą twarz. Kobieta podeszła do niego i znów wykonała jakieś dziwne gesty, tak bardzo kojarzące mu się z magicznymi pieczęciami - by następnie zrobić coś co smoka bardzo... zaskoczyło. Gdy jej dłoń spoczęła na głowie gada, ten wpierw znieruchomiał, jakby zszokowany tym co zrobiła, by po kilku sekundach uśmiechnąć się przyjaźnie. Miło, że próbowała tak uciszyć jego nerwy, niemniej jednak smok miał teraz trochę na głowie. Jak dla przykładu odzyskiwanie sił.
Nie czekając dalej, Shinsen podniósł się powoli, postanawiając w końcu wyjść z wody. Nie należał do typu osób które lubiły bezczynność, oj nie - on musiał coś robić, inaczej zaczynał się nudzić. A znudzony smok to zły smok. Następnie - zapewne z lekką pomocą kobiety - wyszedł z wanny, łapiąc swym ogonem za ręcznik który wcześniej tu zostawiła. Kiedy stanął na nogach, odebrał dłonią jeden z dodatkowych ręczników które mu przyniosła i skupił się na wycieraniu swego łba oraz włosów które miał na głowie. Ogonem tymczasem szybko ogarnął resztę swego ciała, w międzyczasie rozkładając na całej szerokości swe skrzydła... które były ku temu największym obszarem. Zaciekawiło go czy służąca po prostu postanowi pomóc mu ze skrzydłami czy pozwoli mu samodzielnie dokończyć. Niezależnie od tego, smok wytarł się pośpiesznie ale dokładnie. Następnie - po odłożeniu ręczników - ponownie z pomocą służącej, wrócił powolnym krokiem do pokoju i usiadł na rogu łóżka, przy stoliku nocnym - spoglądając raz po raz - to na tacę ze śniadaniem która została przyniesiona, to na Elizabeth...
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Nie Cze 22, 2014 7:46 pm

Eliz pomogła mu wyjść z wanny i nawet pomogła z wytarciem skrzydeł ręcznikiem. W końcu po zabiegach w łazience Shinsen udał się ze służącą z powrotem do pokoju.
Służąca sięgnęła po tacę ze śniadaniem i siadła obok smoka. Podała mu ją, jednak patrząc po szponach to miałby problem z nożem i widelcem, więc postanowiła mu to pokroić i zwyczajnie go nakarmić, bo w końcu wyglądał na osłabionego. Zawsze jak ktoś był chory w domu to Elizabeth siedziała z tą osobą. Każdy kiedyś chorował, no może oprócz pana domu, który był już zahartowany. Najczęściej zdarzało się ogrodnikom zachorować, a z racji tego że to jej bracia to im poświęcała najwięcej uwagi. W końcu była ich starszą siostrą, która potrafiła mimo swojej łagodnej natury skarcić ich za głupotę lub przewinienie. Oczywiście, aby zaraz potem dać radę jak unikać podobnych problemów w przyszłości.
Łowca natomiast podczas drzemki miał ten sen co zawsze, gdzie był sam na sam oko w oko z bestią, która zamordowała jego rodzinę. Zawsze był w tej samej pozycji, czyli przygnieciony przez drzwi i czekający na swoją śmierć, która nigdy nie nadchodziła. Zawsze go zastanawiało gdzie się podziało ciało nauczyciela oraz kim tak naprawdę był zakapturzony? Skąd umiał tyle i wiedział jak rozpoznać klątwę i ją obnażyć przed przeklętym? Co było nie tak i kiedyś na pewno do tej sprawy wróci.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1Nie Cze 22, 2014 8:59 pm

NPC Storyline - Shinsen

Smok obserwował, jak służąca samodzielnie sięgnęła po tacę, a następnie zaczęła kroić jedzenie na mniejsze kawałki. Tylko po co zaczęła to kroić? Może z przyzwyczajenia? Biorąc pod uwagę rozmiar jego pyska, nie było to po prostu koniecznie. Niemniej jednak Shinsen domyślił się, że postanowiła go nakarmić. Przez łeb przeszło mu, by może się od razu położyć, skorzystać z okazji poczucia się niczym jakiś król? Nie, tak mu nie wolno było. To po prostu mogło być po niżej poziomu, a on się tak nie zachowuje.
Gadzina posłusznie otworzyła więc pysk, gdy dziewczyna postanowiła podać mu jedzenie i w ten sposób je "dawkować". Smok obniżył również lekko korpus, pochylając się delikatnie, by ułatwić jej zadanie. Każdy kęs podanego jedzenia, smok odbierał z - można by powiedzieć - niebywałą delikatnością. Robił to ostrożnie, może nie tyle dlatego by go nie skaleczyła widelcem - bo tego raczej się nie obawiał, co po prostu dlatego, by jej nie wystraszyć. Mimo wszystko, jego kły służyły do czegoś więcej niż tylko obierania jedzenia. Rozszarpywanie przeciwnika wychodziło im równie dobrze, a smoki nie raz się nimi wspomagały. Wyglądało to brutalnie, a w przeciwnikach budziło dodatkowy strach, często łamiąc ich wolę walki. Po za tym, smak krwi potrafił co niektóre gady wprowadzić w stan... wyższych chęci bojowych. Nie wszystkie oczywiście - Shinsen się do tej grupy nie zaliczał... przynajmniej na razie nie. Wiedział natomiast doskonale o tym, że czempion z jego planety, będący z resztą zarówno smokiem jak i żołnierzem - niejednokrotnie pozwalał swym kłom zasmakować krwi przeciwników... którzy - jeśli jeszcze mieli okazję to zobaczyć - tracili wiarę w jakikolwiek dalszy sens walki.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Empty
PisanieTemat: Re: Budynek główny rezydencji - część mieszkalna   Budynek główny rezydencji - część mieszkalna Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Budynek główny rezydencji - część mieszkalna
Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next
 Similar topics
-
» Główny budynek rezydencji - plac
» Główny budynek rezydencji - podziemia
» Budynek główny rezydencji - wejście
» Budynek główny rezydencji - biblioteka
» Budynek główny rezydencji - jadalnia

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Wielka Brytania :: Londyn :: Rezydencja Antharasa-
Skocz do: