Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Metro

Go down 
5 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Czw Sie 06, 2015 11:12 am

First topic message reminder :

Metro - Page 4 History_img_34296

Sieć metra Nowego Jorku pozwala na stosunkowo szybkie dotarcie w różne miejsca. Tunele oznaczone są czytelnie, więc ciężko byłoby się w nich zgubić, poza tym zwykle pełno w nich ludzi - nie tylko podróżujących, ale i na przykład zatrzymujących się w nich bezdomnych.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com

AutorWiadomość
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Wto Paź 06, 2015 4:32 pm

Ani pająk, ani szczur nie atakowały, choć pierwszy wciąż klekotał z niezadowoleniem, nie chcąc dopuścić intruzów do swojej cennej sieci, drugi zaś - węszył i poruszał łbem, najwyraźniej ani myśląc ruszyć się ze swojej odnogi korytarza. Trudno powiedzieć co przechodziło teraz przez jego głowę, gdyż akurat on nie miał chyba czego strzec... Liczył więc na posiłek? A może tylko starał się dowiedzieć cóż to za nowe stworzenia pojawiły się na uczęszczanym przez niego terytorium?
Grunt, że obie drogi były w tym momencie zablokowane, a Wasp i Ant-Man musieli szybko zadecydować co dalej - bo w końcu nie dość, że tracili cenny czas, to jeszcze gryzoń w każdej chwili mógł zadecydować, że członkowie Avengers nadają się jednak do zjedzenia... Nie wspominając już nawet po prostu o tym, że pachniało od niego paskudnie - a to coś znaczyło, skoro porównywało się go do i tak już nieświeżego powietrza wypełniającego szyb.

Mapa nie kryła w sobie niestety żadnych odpowiedzi; co prawda Clintowi udało się odnaleźć miejsce, w którym aktualnie znajdował się wraz z Herbertem, w czym zresztą biegnący tuż obok po lekkim łuku korytarz nieco pomagał... Ale to tyle. Nikt nie odnotował faktu zablokowania jednego z tuneli, ani nie zaznaczył dlaczego drugi powstał tak wygięty. Plany nie wskazywały zupełnie na nic, co mogłoby być w ten sposób omijane, ale tak na dobrą sprawę nie oznaczało to, że czegoś tam rzeczywiście nie było... Z drugiej strony jednak zadecydować mogła po prostu obecność jakiejś skały lub cokolwiek innego.
Co się zaś tyczy osadu zalegającego przy kamieniach, to przyglądanie się mu w sztucznym świetle przynosiło średnie efekty. Dało się tylko stwierdzić, że był całkiem drobny - a biorąc pod uwagę fakt, że z jednej strony było go więcej, mógł nawet powstać w sposób naturalny... Ale to już akurat zgadywanie.
-Zanim skupicie się na ściąganiu tych głazów, przypominam, że symbiont z hostem nie byłby w stanie ich wyminąć, a po osadzie sądząc nie zostały tak ułożone parę godzin temu, tylko dużo wcześniej- zauważyła Lebiediewa, która zapewne przyglądała się blokadzie przez kamerkę Hawkeye'a. Po tych słowach zrobiła bardzo krótką pauzę i dorzuciła jeszcze jedno zdanie:
-Co jest o tyle ciekawe, że nie widzę żadnych zgłoszeń na ten temat- a więc wyglądało na to, że agentka przyglądała się sprawie na bieżąco, starając się znaleźć jakieś wytłumaczenie dla zaistniałej sytuacji... Przynajmniej tyle dobrego - o ile jej się uda.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Wasp

Wasp


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 20/11/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Sro Paź 07, 2015 4:29 pm

Wasp kiwnęła głową i uniosła się, uprzednio cofając od pajęczej sieci, czyli zrobiła krok do przodu. Dźwięk jej skrzydeł odbił się echem i sprawił, że mogło się zdawać iż ma się do czynienia z lotniskowcem, a nie zmniejszoną "wróżką". Wasp jeszcze mocniej rozświetliła rękę. Przyjemne ciepło wypełniło jej dłoń aż po koniuszki palców. Uwielbiała strzelać. Natychmiast zmniejszyła prędkość i zaczęła przepędzać gryzonia w drogę z której przyszedł. Pierwsze żądło uderzyło w jego nos, czuły i delikatny.
Zbliżając się do stwora dopiero teraz Janet poczuła jak okrutnie bydle śmierdziało. Skrzywiła się widocznie i cofnęła trochę by wziąć wdech nim znów ruszyła do ataku ciągle zmieniając pozycję. Zwierzak bynajmniej nie był jedną z domowych maskotek. A mył się zapewne głównie w kałużach pełnych śmieci, brudów i... zostańmy przy śmieciach i brudach bo na samą myśl Janet zrobiło się niedobrze. Nie wierzyła, by jakiekolwiek stworzenie samo z siebie mogłoby się kąpać świadomie w cudzych fekaliach. Z takim powonieniem i inteligencją... o której nawet powstają filmy. I zębach na tyle mocnych by przegryźć beton. Cudownie.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Sob Paź 10, 2015 7:10 am

Niestety Herbert nie miał wciąż pojęcia kogo tutaj ścigają, jakie zdolności ma dana osoba, czy też osoby, więc jego pomysły siłą rzeczy mogły być naciągane. Nie znał tych terenów, więc nie wiedział, czy przypadkiem te głazy nie zasłaniają najbardziej rzucającej się w oczy drogi do jakiegoś miejsca. Nie miał żadnej wiedzy o symbiontach, ani o tym, czy bez swojego gospodarza mogły jakoś się przecisnąć przez te głazy.

Niestety wiedza chłopaka ograniczała się do tego, co mu przekaże Łucznik a ten z kolei wiedział to co i jemu powiedziano. A ponieważ mężczyzna ewidentnie zamulił, może był zmęczony już tym chodzeniem i zapadł w drzemkę, albo też się zamyślił, przez co stracił kontakt z rzeczywistością a może po prostu ćwiczył, aby powtórzyć najbardziej znane dokonanie żony Lota, więc na razie Herb nie miał innego wyjścia jak dalej tworzyć przejście przez te głazy. W końcu ich obecność tu nie była niczym naturalnym, więc to już samo w sobie było ciekawe. Poza tym jeśli Hawk się obudzi i pójdzie sprawdzić co takiego omijał tamten korytarz a tam wpadnie w jakieś kłopoty, to Herbi będzie na tyle blisko, żeby szybko móc się pojawić z pomocą.

Kamienie, chociaż było ich sporo, nie były dla Herbiego za ciężkie, więc bardzo szybko oczyszczał przejście, układając te, które z niego wyniósł, równomiernie w każdej z trzech odnóg tak, aby nie przeszkadzały im podczas ewentualnego przemieszczania się.
Powrót do góry Go down
Hawkeye
Ph.D. in friends with benefits
Hawkeye


Liczba postów : 302
Data dołączenia : 23/05/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Sob Paź 10, 2015 3:00 pm

Chwilowa nieobecność, brak odzewu ze strony Clintona spowodowane było tym, że mężczyzna zastanawiał się, co zrobić. Zdawać by się mogło, że ta misja wymaga szybkich decyzji. Możliwe, że tak było. Póki jednak pojawiały się zagadki, pewne przeszkody, nie mógł zadecydować, co dalej bez upewnienia się w danej sprawie. Nie chciałoby mu się wracać.
Pokręcił głową na ofertę potrzymania racy. W tym momencie Barton już na tyle wykombinował, by trzymać wygodnie. Poza tym - wyręczać Herbert go nie musiał. Tym bardziej, że łucznik nadal nie był zbyt ufny wobec nastolatka.
- Mam tylko cztery. Nie rozważałem nadprogramowych uczestników, więc nie brałem więcej - powiedział, nadal patrząc na mapę w zastanowieniu. Sam zaś pomyślał o tym, że mógł zadbać, by wziąć choćby jeszcze dwie race. - Nie mam pojęcia, ile tu będziemy - dorzucił, ni to do Herberta, ni to w przestrzeń. Trudno było sprecyzować, ogarnąć, ile to zajmie.
Na komunikator nic nie wspomniał, ale numer ostatecznie wziął. Takie były czasy, że telefony też się przy sobie nosiło, nawet jeśli niekiedy było to cholernie niewygodne, na co jednak nie miał wpływu i nie było co nad tym rozmyślać konkretnie.

Barton wysłuchał tego, co miała do powiedzenia Lebiediewa, przekazująca informacje o tych kamieniach, które nie były ani oznaczone, ani zgłoszone, choć znajdywały się tutaj od jakiegoś czasu. Mężczyzna nie był z tego zadowolony, a fakt istnienia takiej blokady był dość interesujący.
Przyjrzał się też temu, co wyczyniał chłopak. Może ze zdziwieniem, z zainteresowaniem, ale nie oznaczało to, że był wręcz zaszokowany. Już trochę widział, byle co go nie zdziwi.
- Jeśli będzie coś za tymi głazami to zawołaj - powiedział Clint. - Ja zobaczę, co jest dalej w korytarzach - wyjaśnił pokrótce.
Rozejrzał się na końcu korytarza, do którego miał zamiar wejść, znajdują się jakieś światła. Nawet jeśli te nie były widoczne - i tak szedł naprzód (gdyż to jest ta część korytarza ciągnąca od jego), bo a nuż - jakieś wejście, przejście czy ślady krwi lub inna blokada będzie dalej?
Powrót do góry Go down
Grant Ward

Grant Ward


Liczba postów : 21
Data dołączenia : 01/10/2015

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Sob Paź 10, 2015 7:11 pm

Grant, ubrany w ciemne ubrania, w tym skórzaną kurtkę, nałożył na twarz czarną maskę ze specjalnymi otworami na oczy. Nie wiedział dokładnie na kogo mógł wpaść podczas polowania na symbionta, więc wolał ukryć jakoś swoją tożsamość. Szczególnie, że agenci TARCZY od razu by go wychwycili i nie cackali się z nim, tylko od razu pojmali lub co gorsza.. zabili za "zdradę". Mężczyzna westchnął cicho i kiwnął swoim siedmiu towarzyszom, żeby zeszli za nim do metra.
Ludzi nie było jakoś dużo, ale i tak zwracali na siebie dosyć sporą uwagę, bo w końcu uzbrojeni mężczyźni to nie był aż tak codzienny widok. Każdy z nich miał przypięte do pasa kabury z pistoletami, plecak, latarkę z zapasowymi bateriami oraz odpowiednią ilość naboi. Do tego wszystkiego dochodził jeszcze specjalny pojemnik z podgrzewanymi od środka ściankami, który umożliwiał złapanie tego czegoś oraz parę planów metra.
Gdy Ward upewnił się, że na razie na torach będzie spokojniej, zeskoczył ze stopnia i podążył wzdłuż ciągnącego się korytarza, a jego pomocnicy tuż za nim, gęsiego. Jako, że światła w tunelu nie były na razie takie złe, nie było potrzeby by samodzielnie oświetlać sobie drogę i marnować niepotrzebnie baterie, które do najlepszych nie należały.

Szli tak przez parę minut dopóki nie spostrzegli wąskiego korytarza, w którym można było ujrzeć stare, otwarte drzwi. Nie zastanawiając się długo, Dan skierował się prosto w jego stronę, dając znak sojusznikom, że mają iść za nim.
- Hmm.. - Mężczyzna rozejrzał się wokoło, szukając jakichś poszlak. - Ktoś tu był chyba przed nami. - Spojrzał na drzwiczki, po czym wszedł do pomieszczenia, do którego prowadziły. Światło było zapalone, jakby ktoś zaraz miał tutaj przyjść, albo zwyczajnie wyszedł i zapomniał zgasić. Wszędzie było pełno książek, zeszytów, papierów i segregatorów, które były zagadką.
- Co u licha.. - Mruknął pod nosem, chodząc po pokoiku i przeglądając stosy kartek z zapiskami.
- Ej, Ty! - Zwrócił się donośnym głosem do jednego z najemników. - Poprzeglądaj te papiery. Może uda Ci się wyhaczyć coś ważnego i godnego uwagi. - Przeszedł się jeszcze chwilę, przyglądając się się różnym szczegółom, takim jak wentylacja, śmietnik, odchody. - Tymczasem my pójdziemy dalej. Będziemy kontaktować się przez komunikator, zrozumiano? - Kiedy tylko współpracownik kiwnął głową na "tak", Ward wyszedł z pomieszczenia równym krokiem i skręcił w prawo. Jego grupa podążała za nim cały czas w milczeniu.
Robiło się coraz to bardziej ciemno, więc trzech mężczyzn, w tym Grant, włączyli latarki. W długim korytarzu można było usłyszeć nieregularne kroki oraz szczurze popiskiwania. Dodatkowo, nieprzyjemny zapach również im towarzyszył.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Wto Paź 13, 2015 6:34 pm

Kiedy tylko Janet odsunęła się od sieci, pająk natychmiast poczłapał bliżej swojego dzieła, jednakże nie zniknął z pola widzenia bohaterów; wyraźnie pilnował pajęczyny, aby nikt mu jej nie zerwał. Wędrował przy niej to na lewo, to na prawo, tupiąc cicho odnóżami po spodzie szybu, obrócony w taki sposób, aby móc obserwować sytuację.
Pierwszy atak przypuszczony na szczura sprawił, że zwierzę pisnęło i szarpnęło się gwałtownie, osłaniając bolący nos, aby Wasp nie mogła zbyt łatwo znów w niego trafić. Gryzoń obrócił się tak niefortunnie, że uderzył bokiem o Ant-Mana, odpychając go do tyłu... Prosto ku sieci, w którą Hank wpadł. Pajęczyna wytrzymała, a bohater się do niej przylepił, co wywołało kolejną falę złowieszczego klekotania ze strony pająka - który wkroczył na swój twór i zbliżył się po nim do Ant-Mana, najwyraźniej mając zamiar potraktować go większą ilością sieci.

Przenoszenie kamieni przez Herberta było natomiast o tyle ciężkie do wykonania, że przytrzymujący je na miejscu osad okazał się być całkiem silnym spoiwem. Dało się go rozerwać, jednakże wymagało to wstępnego obluzowania głazów - czyli w praktyce po prostu każdym z osobna należało najpierw poruszać, pokręcić, rozkołysać go, nim w końcu można było spróbować oderwać go od reszty. W związku z tym bariera powoli topniała, stopniowo odsłaniając znajdujący się po drugiej stronie korytarz... Którego i tak nie było za dobrze widać z powodu braku światła, ale to inna sprawa. Pewnie latarka z komórki znów będzie musiała pójść w ruch, skoro Hawkeye nie podzielił się z nastolatkiem ani jedną ze swoich flar.

Skoro już zaś o łuczniku mowa, to podążanie jedyną niezbadaną do tej pory - nie licząc oczywiście tej zablokowanej przez kamienie - trasą dość szybko przyniosło mu nowe informacje. Przede wszystkim udało mu się namierzyć kolejne ślady krwi, tym razem pod postacią kropli rozsianych na podłożu. Tylko... Czy to aby na pewno był ten właściwy trop? W końcu w podziemiu lubiło się kręcić wiele podejrzanych typów - nie tylko symbionty.

Takimi podejrzanymi typami byli zaś między innymi Ward i przyprowadzeni przez niego ludzie - aktualnie sześciu, bo jeden pozostał w tyle, aby zapoznać się z napotkaną po drodze dokumentacją. Jak do tej pory chyba jeszcze niczego ciekawego w niej nie znalazł, gdyż nie odzywał się przez komunikator, ale nic dziwnego; w końcu musiał się przekopać przez całą stertę papierów.
Większość grupy wędrowała zaś dalej - tą samą trasą, którą wcześniej podążał Herbert. Trwało to i trwało, lecz wreszcie udało im się dotrzeć do rozwidlenia... Korytarze prowadzące na prawo i lewo niczym się nie wyróżniały, jednakże ten biegnący prosto - stanowiący przedłużenie obecnego - wciąż jeszcze był częściowo zablokowany, a Herbert pracował nad usunięciem reszty głazów.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Wasp

Wasp


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 20/11/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Sro Paź 14, 2015 9:01 am

Janet w porę uniknęła przerażonego stworzenia. Niemniej widząc po chwili w co wepchnęła swojego... przyjaciela? Ukochanego? Dawną miłość? Skreśl niewłaściwie. Znów z mocą zaatakowała gryzonia by ten wynosił się stąd jak najprędzej i zawróciła strzelając we właściciela misternej sieci. Wiedziała, że pająk będzie potrzebował kilku godzin, by naprawić swoje dzieło... ale takiego Ant-mana wyhodować jeszcze raz, było naprawdę ciężko. Choć może nowy nie miałby problemów psychicznych? Niemniej zbliżyła się szybko i złapała Avengera za ramię wyciągając go z lepiącej się sieci. Jej skrzydła waliły energicznie, a kobieta napięła wszystkie mięśnie. Szczęśliwie, siłę miała wystarczającą by móc wyrwać Hanka z morderczej pułapki na owady. Trochę aż nad to, bo wyciągając go dała radę wyciągnąć go dalej jak było trzeba, zostawiając piękną dziurę. Niemniej, walkę z pająkiem zostawiła Ant-manowi, którego siła na pewno przekraczała siłę zwierzaka. W końcu dawał rade pokonywać dorosłych mężczyzn w tej formie, z małym pajączkiem by se nie poradził? Litooości. Natychmiast odwróciła się do zaśmiardłego gryzonia z ogniem w oczach.
- Poszoł won!- warknęła na niego. Nie była w nastroju na zabawy ze zwierzakami. Mieli misję a opierdzielali się w cholernych katakumbach wentylacji.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Sro Paź 14, 2015 11:00 am

- Samolub.. - Parsknął z rozbawieniem i zanim Łucznik sobie poszedł, wraz z niesionym przez siebie światłem, Herbi, zaciekawiony tym co tak mocno spaja ze sobą te kamienie, iż aż tak bardzo utrudnia mu to robotę, przyjrzał się temu osadowi. Delikatnie przejechał po nim palcem, zaraz jednak skinął głową Hawkeyowi, na to jego stwierdzenie, żeby go zawołał.

Szybko wrócił jednak do swojej roboty. Może to przenoszenie głazów nie było specjalnie ciekawe, ale zawsze mógł to potraktować jako trening. No i intrygowało go to, co jest po drugiej stronie, oraz czemu te kamulce tu blokują drogę. Latarki przy tym nie zapalał, nie była mu potrzebna a on nie chciał rozładowywać niepotrzebnie baterii. Odsuwał te kamienie, aż zrobił przejście, przez które można się było spokojnie i w miarę bezpiecznie przedostać.

Zanim jednak przeszedł na drugą stronę, zobaczył w oddali przesuwające się światła. Ewidentnie ktoś się zbliżał. Znów nie wiadomo było kto to, czy osoby neutralne, potencjalni sojusznicy, czy też wrogowie, ale ponieważ coś tu podobno było, więc należało zachować czujność. Łucznika nie chciał wołać, ponieważ w tym momencie zdradziłby swoją pozycję. Zamiast tego zaczął przechodzić przez blokadę, ostrożnie, w końcu nie wiedział co było z drugiej strony, chcąc się ukryć za nieruszonymi jeszcze kamieniami i korzystając z tego, że samemu będzie w ciemnościach a zbliżające się osoby oświetlają się, chciał się im przyjrzeć. Problem jednak był taki, że zapewne zbliżający się zobaczą światło niesione przez Avengersa.
Powrót do góry Go down
Hawkeye
Ph.D. in friends with benefits
Hawkeye


Liczba postów : 302
Data dołączenia : 23/05/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Pią Paź 16, 2015 12:37 pm

Fakt, może był samolubem. Zwłaszcza w momencie, kiedy musiał podzielić się kawą. Wówczas zaparzał dwa dzbanki - jeden dla siebie, drugi dla reszty. Można by przynajmniej o takie posunięcie Clintona posądzić.
Niemniej, może i był egoistą, ale gdy Herbert nachylił się nad tymi głazami, ażeby sprawdzić, co je ze sobą spaja - Barton użyczył flary, bardziej skupiając na tych kamieniach światło. Nie był jednak pewien czy to coś daje, a przynajmniej czy wiele z tego wszystkiego można wywnioskować.

Spacer korytarzem - i oddalanie się od rozwidlenia, skupiska głazów zlepionych sadem, który powstawał przez cały ten czas - na pewno odprężał. Tak bardzo, że Clint głównie spoglądał na ściany i podłoże, raz na jakiś czas zerkając przez ramię, jakby chciał sprawdzić czy nastolatek idzie za nim, dalej zbiera czy przeszedł przez blokadę.
Ślady krwi, które błysnęły mu na podłodze spowodowały, że mężczyzna przykucnął, aby im się przyjrzeć - sprawdzić czy były większe, mniejsze, jak bardzo rozsiane. Rozejrzał się też zaraz za ewentualnymi zadrapaniami na ścianach czy innymi śladami, które mogłyby świadczyć o tym, że dobrą drogę sobie obrał. Oczywiście, chciał też znaleźć ścieżkę czy czasem krew nie prowadzi do jakiegoś pomieszczenia czy konkretnie w kolejny korytarz, który miałby pociągnąć w głąb tuneli, oddalając od metra.
Powrót do góry Go down
Grant Ward

Grant Ward


Liczba postów : 21
Data dołączenia : 01/10/2015

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Sob Paź 17, 2015 6:29 pm

Grupa przemieszczała się dość sprawnie, bez jakichkolwiek problemów i przeszkód. Mieli jedynie jeden, krótki postój przy znalezionych śladach krwi, jednakże nie mieli przy sobie specjalnych urządzeń by je zbadać, więc bez większego zwlekania, ruszyli dalej. Dokładnie obserwowali otoczenie, świecili po ścianach, jak i po podłożu by przypadkiem nie przeoczyć kolejnych takich zdobyczy. Było przynajmniej mniej więcej wiadomo, że idą w dobrą stronę. Choć nigdy nie wiadomo. Krew nie zawsze mogła oznaczać obecność symbionta.
Grant miał skrytą nadzieję, że nie spotkają tutaj żadnych agentów TARCZY. Szczególnie, że takie persony jak Coulson, May... czy nawet Skye, od razu by go rozpoznali po głosie. No chyba, że zmieniłby barwę głosu w jakiś skuteczny sposób.

Minęło parę dłuższych chwil nim dotarli do rozwidlenia. Teraz można było zadać sobie, tylko jedno pytanie - w którą stronę teraz? Ward nie miał najmniejszego zamiaru błądzić nie wiadomo ile po korytarzach metra. Tym bardziej, że baterie w latarkach nie są nieskończone.
Dan przystanął na samym środku "skrzyżowania", kierując światło swojej latarki w różne strony, aż do momentu, gdy spostrzegł górę kamieni. Nie zastanawiając się długo, skierował się w ich stronę, dokładnie oświecając sobie drogę. Natomiast jego towarzysze ruszyli za nim, lekko się rozchodząc.  
Gdy Grant przybliżył się wystarczająco blisko do stosu gruzu, spostrzegł skromne przejście na drugą stronę. Nie wiedząc co może znajdować się po drugiej stronie, wyciągnął ulubioną broń z kabury i dał znak jednemu z oddziału - Frank'owi, aby to zbadał. Agent powolnym, ostrożnym krokiem zbliżał się do głazów z pistoletem w ręku. Z kolei Grant szedł tuż za nim, osłaniając go na wszelki wypadek. Frank, trzymając palec na spuście, zaczął przechodzić przez przejście. Nie było to nic nadzwyczajnie trudnego, bo po chwili znalazł się po drugiej stronie, mierząc już w stronę chłopaka, który najwidoczniej starał się przed nimi ukryć.
- Ani drgnij! - Słysząc te słowa, Filch bez zbędnego ociągania się, powędrował za agentem. - Co jest? - Po przejściu, jego oczom ukazał się Herbert. Niby wyglądał na zwykłego nastolatka, ale z tego co mu było wiadomo.. jego rówieśnicy raczej nie zapuszczali się w takie miejsca. - Co tutaj robisz? - Frank dalej miał go na celowniku.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Pon Paź 19, 2015 7:48 pm

Przy wciąż standardowo ludzkiej sile Ant-Mana wyrwanie się z sieci nie stanowiłoby większego problemu, ale lepka substancja uparcie nie chciała się od niego oderwać, w związku z czym kiedy Wasp chwyciła kolegę z drużyny i odleciała z nim na bok - za nimi poszybowały pasma pajęczyny, przypominające nieregularne i dość niepokojąco się prezentujące szale czy welony.
Do tego czasu szczur zdążył już pomknąć przed siebie, tym samym pozostawiając jedną z dróg wolną - ale pająk z kolei uniknął na czas ataku Janet, który pozostawił tylko dodatkową dziurę w sieci. Taka dewastacja mienia ani trochę nie podobała się biednemu ośmionogowi, jednakże generowana przez Mścicielkę jasna energia nie pasowała mu najwyraźniej jeszcze bardziej - bo wycofał się na swojej pajęczynie bliżej sufitu, być może starając się tam skryć.
Wszystko wskazywało na to, że sytuacja chwilowo się uspokoiła... To zaś oznaczało, że Janet i Hank wrócili do poprzedniego problemu, a mianowicie: którą drogę powinni wybrać? Aktualnie znajdowali się w tej, która skręcała w lewo - w stosunku do ich pierwotnej pozycji - ale zostawała jeszcze jedna odnoga. Na pierwszy rzut oka obie drogi niczym się nie różniły, lecz chwila spoczynku mogła udowodnić, że z tego biegnącego na lewo szybu nadciągały delikatne powiewy powietrza... Pytanie tylko: czy to dobrze?

Z bliska Clint był w stanie ocenić, że tym razem kropel krwi było już całkiem sporo - choć w dalszym ciągu sprawiały wrażenie, jak gdyby jedynie skapały albo może zostały strzepnięte na podłoże, gdyż większość z nich wylądowała osobno, acz dość gęsto na zimnym betonie, który służył tutaj za podłogę. Podsumowując: ktokolwiek wcześniej tędy przechodził albo nie broczył krwią bardzo intensywnie albo w jakiś sposób ograniczył jej upływ... Lub oczywiście nie był nawet ranny osobiście, tylko ubrudził się dotykając kogoś innego.
-Po rozprysku powiedziałabym, że krople spadały z dość wysoka. Raczej powyżej nóg... Ale to w zasadzie tyle. Jeśli masz do czego, spróbuj ich trochę zebrać na próbę. W ostateczności nawet resztki na chusteczce mogą nam potem coś powiedzieć- z komunikatora dobiegł głos Lebiediewy, która przez kamerkę musiała również przyglądać się temu widokowi i wyciągać własne wnioski.
Kiedy jednak Hawkeye zaczął się rozglądać w poszukiwaniu dalszych śladów, kątem oka miał okazję zauważyć światła w oddali... Za swoimi plecami. W tym momencie wiedział już, że Herbert nie posiadał na tyle silnego źródła jasności, więc musiał za nie odpowiadać ktoś inny... Szczególnie, że było ich kilka.

Tymczasem Herbert w dalszym ciągu skupiał się na kamieniach - po uprzednim zbadaniu palcem osadu, który nie był jakoś szczególnie przyjemny w dotyku, ale i nie przypominał do końca zwykłego i szorstkiego kamienia. Właściwie pierwszym odczuciem wiążącym się z tym kontaktem był po prostu chłód, tekstura z kolei trochę się od siebie różniła zależnie od konkretnego miejsca.
Głazów ubyło w końcu do tego stopnia, że - choć po bokach wciąż blokowały przejście aż po sam sufit - środkiem spokojnie dało się nad nimi przejść do skrytego do tej pory tunelu za nimi. Co prawda po drugiej stronie wciąż panowały te niezbyt zachęcające ciemności, ale przecież nie można mieć wszystkiego...
... Szczególnie w sytuacji, gdy potrzebuje się kryjówki. Albo, cóż, przynajmniej sądzi się, że się jej potrzebuje, bo w końcu widząc światła nie sposób było określić do kogo one należą. Grunt, że nastolatek przeszedł na drugą stronę częściowo rozebranej barykady; tam miał właściwie trzy możliwości schowania się, zaczynając od przykucnięcia i wyglądania zza dolnego kamienia, przez przytulenie się do tych wciąż stojących fragmentów "ściany" po bokach - a kończąc na odsunięciu się głębiej w korytarz, gdzie po prostu ciemności zrobiłyby swoje i zasłoniły go przed towarzystwem... Do czasu, aż nie skierowałoby ku niemu światła.
A oczywiście to właśnie przybysze uczynili, nie zwracając póki co większej uwagi na widoczną w sporym oddaleniu - w przejściu prowadzącym na lewo - czerwoną... Flarę? Lub przynajmniej coś podobnego. Inna sprawa, że kamienna barykada była zwyczajnie o wiele bliżej, więc pewnie rzeczywiście wymagała zbadania w pierwszej kolejności.
Od tego momentu wydarzenia potoczyły się już szybko. Grant i jego podwładni zbliżyli się do głazów, przyuważyli Herberta, padła garść słów - a potem rozległ się pierwszy krzyk, zresztą wyraźnie pełen zaskoczenia, gdy na kark Franka zleciało coś wielkości naprawdę sporego kota. Jakieś sześć, siedem kilogramów wagi - która najwyraźniej opadła pionowo ze sklepienia... I była włochata... Ośmionożna, obdarzona licznymi ślepiami oraz aktualnie klekoczącym otworem gębowym rodem z koszmarów.
Czyli wielki pająk.
I najpewniej nie lubił światła, skoro zaatakował dopiero w momencie, gdy korytarz został nieco rozjaśniony. Nawiasem mówiąc, może lepiej byłoby nie wiedzieć jak wyglądało jego wnętrze? Gdzie nie padłyby snopy światła z latarek, wszędzie pełno aż roiło się od pajęczyn i to naprawdę sporych; przypominały dosłownie bardzo realistyczne ozdoby na Halloween, zwieszając się z sufitu aż do podłogi, blokując przejście w wielu miejscach, nakładając się na siebie i nawarstwiając... Nie wspominając już nawet o migających wśród nich zbyt wielu parach oczu oraz o cichym, szybkim tupaniu mnóstwa odnóży.

Hawkeye mógł dosłyszeć to zamieszanie, lecz w tym momencie powrót tak czy siak zająłby mu chwilę... No, chyba że wcześniej zainteresowały go już same światła i wówczas zdecydował się zawrócić, aby je zbadać - bo w takim wypadku zdążył przebyć już część drogi.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Gość
Gość




Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Wto Paź 20, 2015 9:28 am

Herbi obserwował tę grupkę mężczyzn zbliżającą się do niego, patrzył jak są wyposażeni i zastanawiał się kim oni są i po co tu przyszli. Zważywszy jednak na to, że byli uzbrojeni i że zapuszczali się w te mało uczęszczane rejony, to istniało spore prawdopodobieństwo, iż są tu z tego samego powodu co Avengersi. Skoro jednak nie idą i nie współpracują z nimi, to są jakąś konkurencją?

W końcu mężczyźni zaczęli przechodzić przez tę kamienną blokadę i po chwili mierzyli już w chłopaka. Zmrużył oczy niespecjalnie tym zachwycony. Miał dziś ciężki dzień. Po starciu z Hoodem, oraz po spotkaniu z tym asgardzkim prostakiem, oraz jego fankami był już dość mocno rozgniewany, zachowanie Hawka z początku ich spotkania też mu humoru nie poprawiło a tu jeszcze jakieś obce typki na powitanie mierzyły do niego. W odpowiedzi na to już miał przy użyciu kamieni pokazać im, że to jest bardzo niegrzeczne zachowanie, gdy stało się nagle coś nieoczekiwanego.

- Piękny.. - Wyrwało się mu, gdy zobaczył jak pająk spada na jednego z przybyszów. No tak.. Chłopak miał troszkę spaczone poczucie tego, co jest fajne a co nie, no i oczywiście jego ciekawość znów dała o sobie znać. Dla niego wszelkie dziwne stworzenia były urocze. Widział te pajęczyny i zastanawiał się, skąd się tu wzięły. Czy to możliwe, że te pająki zrobiły tę barykadę? Mało prawdopodobne, ale czy sam fakt, że pajęczaki takiej wielkości tu były też nie był dość nieprawdopodobny? W dodatku musiało istnieć jakieś inne przejście, jeśli te stworki sobie tu żyły i się rozwijały. Przecież jakoś musiały polować.

Wypadałoby jednak jakoś zareagować, coś zrobić w tej sytuacji. A ponieważ wciąż był rozgniewany, delikatnie rzecz ujmując, to zrobił coś mało bohaterskiego. Mianowicie pchnął telekinezą tych mężczyzn, którzy przeszli przez blokadę, łącznie z pająkiem, który właśnie ujeżdżał jednego z nich, w stronę najbliższej pajęczyny. Taka malutka zemsta za celowanie do niego, przy okazji uwaga pająków się pewnie skupi głównie na nich. Przynajmniej na początku. W dodatku nie było widać żadnego ruchu z jego strony, więc ciężko by było go właśnie za to podejrzewać. Może te pająki ich jakoś przyciągnęły pajęczynami?

Od razu po tym, wykorzystując zamieszanie, wyrwał telekinezą od pozostałych mężczyzn dwa pistolety, które wraz z kaburami znalazły się zaraz przy jego pasku, schowane pod kurtką, jak najwięcej zapasowych magazynków do nich, które wypełniały teraz jego kieszenie, jedną latarkę i ewentualnie bojowy nóż, jeśli takowy mieli przy sobie. Wszystko to nie ważyło za dużo, nie było daleko, więc była to dość prosta czynność, szczególnie w takim zamieszaniu i gdy ich uwaga raczej na pewno było skupiona na tych pająkach. Trwało to też moment, ale dzięki temu chłopak nie będzie musiał później polegać tylko na swoich mocach, no i będzie miał jakieś źródło światła.

W tym samym czasie, w którym te rzeczy się wsuwały pod jego ubranie i do kieszeni, Herbert wcisnął się plecami w ścianę i nie ruszone jeszcze kamienie, żeby od tej strony być bezpiecznym. Próba przejścia przez blokadę raczej nie miała teraz sensu, bo pewnie towarzysze tych, którzy obecnie mieli problem z pająkami się będą chcieli przez nią przedostać. Przeklinając w myślach, że nie ma jak dać znać Łucznikowi o tym co się tu dzieje, oraz zaczynając odczuwać pewne wyrzuty sumienia z powodu tego, iż wepchnął tamtych ludzi w pajęczynę, Herbi szybko spojrzał jak wygląda obecnie sytuacja i jak im może pomóc. No i co zrobić, aby samemu nie mieć jakiś większych problemów.
Powrót do góry Go down
Wasp

Wasp


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 20/11/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Wto Paź 20, 2015 3:05 pm

Wasp zadowolona że przegoniła śmierdzącego gryzonia, oraz pająka spojrzała na dwie drogi. Nie potrzebowała się zastanawiać. Tam gdzie jest powietrze musi być wyjście. I nawet jeśli nie tam będzie glutowata paskuda, to przynajmniej musi to sprawdzić. Nie przejmując się dźwiękiem spojrzała na Ant-Mana.
- Chodźmy sprawdzić!- szczerze nie miała ochoty podążać za szczurem mimo wszystko zwierze mogło być przerażone i niebezpieczne. A to, że dziecinnie wyrwała się naprzód by być pierwsza i mogła się narazić? Pff wciąż miała żądła! Mimo że nie była to wcale wielce ciężka batalia to jednak podniosła ona morale osy na tyle by poczuła się silna. I zdolna. Przecież nie raz walczyła z najróżniejszymi wrogami. Z glutkiem też se poradzi.
Powrót do góry Go down
Hawkeye
Ph.D. in friends with benefits
Hawkeye


Liczba postów : 302
Data dołączenia : 23/05/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Pią Paź 23, 2015 1:34 pm

Barton wyciągnął nieznacznie ramię, kiedy kilka kropel krwi błysnęło w "średniawym" świetle flary. Poniekąd pożałował, że nie mógł skombinować jakiejś fantastycznej latarki, która od razu wskazałaby ślady posoki. Na pewno byłoby to łatwiejsze, jednak Clint to Clint - wzrok miał dobry, toteż nie mógł narzekać. Zauważył, że rozpryskana, czerwona ciecz na pewno częściej się pojawiała niźli wcześniej. W żadnym wypadku nie było to obce. Sam doświadczył takich ran, ale jednak dbał o to, by nie pozostawiać śladów. No, chyba że musiał to wtedy i takie bywały.
Wracając do metra ostatecznie to łucznik zaraz też przykucnął nad tymi plamami, jakby miało mu to pomóc w stwierdzeniu jakim sposobem się tutaj znalazły.
Palcami podparł się czystego podłoża, kiedy odezwała się w komunikatorze Lebiediewa. Można by się domyślać, że Clint miał... serwetkę czy coś w tym stylu po porannej wizycie w pobliskiej kawiarni, kiedy jeszcze nic nie zajmowało jego wolnego czasu; nabrał więc nieco tej krwi do sprawdzenia. Następnie mężczyzna zaraz dźwignął się na proste nogi, zauważając tym samym, że flara zaczyna gasnąć powoli, migając w dość irytujący sposób. Nie było to jedyne, co zwróciło uwagę Bartona. Światła błyskające za nim, dość sporo metrów za nim, były kolejnym ciekawym punktem całej zabawy. Łucznik, którego flara błyskała jeszcze przez chwilę, zaklął nieznacznie, w ustach właściwie.
I wtedy bum, ciemność.
Łatwo było się domyślić, że Herbert ni stąd, ni zowąd nie wyciągnął paru latarek o mocniejszym świetle, skoro wcześniej pytał.
- Wzięte, przechowane. Sprawdź czy mam na swojej drodze rozwidlenie czy jakieś pomieszczenie. Mały zjazd wesołej gromady mamy - mruknął do komunikatora, cofając się w głąb korytarza, którym podążał. Kwestia przyzwyczajenia do tego, że z kimkolwiek Clint nie byłby na misji - dawał sobie zazwyczaj radę, toteż Barton uznał, że będzie robił swoje. Tym bardziej, że Hawkeye wolał być pierwszym, który trafi na te całe osobniki niż nastolatek skrywający swój talent lub przybyli goście.
Łucznik nie wiedział, że tunele są tak odwiedzanym miejscem. Może jednak Nowojorczycy postanowili zrobić z tego halloweenowy park rozrywki, otwarty przez cały rok? Taka zaduma.
W każdym razie - trudno byłoby dojrzeć następną obecną osobę w tunelu, gdyż raca zgasła już jakiś czas temu; to mogło kupić Mścicielowi trochę czasu.
Dosłyszał zamieszanie, jednakże zamiast skierować się do tej wnęki, wolał zaufać, że jeśli chłopak chce - to da sobie radę. On sam, idąc w ciemnościach, wyciągnął łuk i rozłożył. Póki co nie miał zamiaru odpalać kolejnej flary. Do czasu, kiedy nie będzie mógł zniknąć w kolejnej odnodze sieci korytarzy czy pomieszczeniu, które wypadałoby sprawdzić. Tym bardziej, że większa obecność krwi wymagała tego, aby dowiedzieć się czy jest tego więcej.
Powrót do góry Go down
Grant Ward

Grant Ward


Liczba postów : 21
Data dołączenia : 01/10/2015

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Nie Paź 25, 2015 7:56 pm

Nie dało się ukryć, że zwrot akcji był dość niespodziewany. Grant nie pomyślał o tym, że chłopak może mieć jakiekolwiek moce oraz, że nagle spadnie na Frank'a ogromny, obrzydliwy pająk.
- Ku**a! - Głos zaatakowanego mężczyzny był nieco podłamany. W sumie nie było co się dziwić. Zapewne każdy przestraszyłby się, gdyby spadła na niego przerażająca poczwara, i to nie byle jakich rozmiarów.
Kiedy Frank zamierzał pozbyć się tego ohydztwa z karku, on i Ward zostali bezczelnie zepchnięci na pobliską pajęczynę, która była nieprzyjemnie lepka. Na szczęście żaden z nich nie miał żadnej fobii przed pająkami, więc obyło się bez zbędnej paniki i dodatkowych krzyków, które mogłyby jeszcze bardziej zachęcić ośmionożne do ataku.
Zanim Herbert zdążył schować się za kamieniami, Filch sięgnął szybko po zapasową broń, której nastolatek prawdopodobnie nie zauważył. Pajęczyny może i były mocne, jednak nie na tyle by powstrzymać mężczyznę przed oddaniem czterech strzałów, które niestety do najperfekcyjniejszych nie należy. Jednakże, Grant był na tyle dobrym strzelcem, aby chociaż jedna lub dwie kule trafiły w chłopaka, który podwyższył mężczyznom odrobinę ciśnienia.
- Gówniarz.. - Prychnął pod nosem, po czym sięgnął do kieszeni po zapalniczkę by zaraz przypalić sieć i uwolnić siebie, jak i Frank'a. Na szczęście psikusy z dzieciństwa, takie jak podpalanie pajęczyn mogły czasem przydać się i w dorosłym życiu.
Kiedy tylko uwolnili się z pułapki, Ward ponownie wymierzył bronić w stronę zakamuflowanego chłopaka, natomiast Frank skierował swój wzrok na sporą ilość migających ślepi, które znacznie zbliżały się w ich stronę. - Zostaw go. Spieprzajmy. - Mężczyzna pobiegł prosto do przejścia na drugą stronę barykady, pociągając za sobą Filch'a. Nie minęło parę sekund, a już znaleźli się po drugiej stronie i jakoś nie przejmowali się tym, że Herbert został tam z pewnie wygłodniałymi pająkami.
- Co jest grane?! - Zwrócił się od razu do wybiegających mężczyzn jeden z grupy, która czekała na nich cały czas. - Nie dostaliśmy od Ciebie żadnego znaku, więc nie wkraczaliśmy. - Dodał po chwili z lekkim poddenerwowaniem. - I bardzo dobrze... - Ward rozejrzał się wokoło, zastanawiając się w którą stronę teraz. - Zbierajmy się stąd. Nie chciałbym raczej skończyć jako przystawka dla pajęczaka. - Gdy wypowiedział te słowa, reszta ludzi, pomijając oczywiście Frank'a, zrobiła zaskoczone miny, jednak nie zadawali żadnych pytań, bo przerwało im przybycie najemnika. Tego samego, który został w tajemniczym pomieszczeniu, żeby przeszukać nieznane im sterty papierów.
- Nic wartego uwagi, kapitanie. - Grant jedynie przytaknął na te słowa z niewielkim zawiedzeniem, bo miał jakąś skrytą nadzieję, że znajdą coś ciekawego. Następnie zwrócił się ku przejścia, u którego w oddali można było spostrzec coś czerwonego, na wzór flary. Nie marnując już więcej czasu i nie narażając się przypadkiem na atak stworów.. ruszył żwawym krokiem ze swoimi towarzyszami w tamtą stronę.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Pon Paź 26, 2015 8:55 am

Wędrówka szybem "pod wiatr" zaprowadziła Janet i Hanka - zresztą dokładnie w tej kolejności, bo w końcu kobieta znajdowała się na przedzie, podczas gdy jej towarzysz podążał za nią i osłaniał tyły - do kratki osłaniającej wyjście. Wyglądała na dość nową i solidną, w związku z czym trochę wyróżniała się na tle pozostałych obiektów, które zastać można było w tunelach; najwyraźniej stosunkowo niedawno ją założono lub wymieniono. Tak czy siak utrzymujące ją w miejscu śruby nie powinny stanowić większej przeszkody dla pocisków energetycznych Wasp.
Ant-Man zbliżył się do kratki, wyglądając ostrożnie pomiędzy jej poszczególnymi elementami na drugą stronę, ale dość szybko pokręcił głową. Niestety panowała tam ciemność; światło generowane przez Janet niewiele pomagało z tej odległości, kobieta musiałaby wlecieć głębiej, aby choć trochę rozproszyć mrok... Ale czy warto było? A może znajdowało się tam jakieś niebezpieczeństwo? Leże symbiontów lub czegoś równie paskudnego?
-Szkoda, że zostawiliśmy Clintowi mapy. Być może z nich wynikałoby z czym mamy tutaj do czynienia...- zauważył Pym, jednocześnie rzucając okiem na swoją towarzyszkę.

W tym czasie natomiast wspomniany Hawkeye nie bardzo mógł nawet skorzystać z posiadanych map; w ciemnościach byłoby to trudne, zaś wyciągnięcie i odpalenie kolejnej racy z pewnością podkreśliłoby zajmowaną przez niego aktualnie pozycję. Krycie się w mroku miało swoje plusy i minusy. Ludzie pozbawieni termo- czy noktowizji nie byli teraz w stanie zawiesić na nim oka, ale z drugiej strony kto powiedział, że w tunelach nie kręciło się coś, co dobrze widziało bez światła... Albo mogło spokojnie działać tylko na podstawie węchu? Niestety takich i podobnych opcji było całkiem sporo.
Nie pocieszały.
-Do jakichkolwiek pomieszczeń masz jeszcze kawałek, ale w odległości do stu metrów od obecnego położenia powinieneś się natknąć na boczne przejście w lewo. Ta odnoga łączy się nieco dalej z kanałami, więc uważaj, żeby w nich nie wylądować- wyłożyła uczynnie Lebiediewa. Łatwiej było powiedzieć, niż zrobić, bo w tym miejscu występowały jedynie te drobne, czerwone lampki na ścianach, które oznaczały drogę, ale jej nie rozjaśniały... A to oznaczało, że niedługo pewnie zajdzie konieczność zaświecenia drugiej racy.

Dzięki telekinezie Herberta dwaj delikwenci z bagażem podręcznym pod postacią pająka wylądowali na jednej z pajęczyn - takiej rozciągniętej, a nie po prostu zwisającej z sufitu. Jako że takie były rzadsze, delikatniejsze, to i wyrwanie się z niej powinno być prostsze... Choć lepka substancja i tak zaskakująco nieźle trzymała. Gorsze było zaś to, że wędrowały po niej kolejne pająki - i po drodze generowały więcej nici, najpewniej zamierzając splątać nimi intruzów... Może owinąć ich w kokony i przechować na później?
O to pierwsze posunięcie ciężko byłoby posądzić nastolatka, jednakże lewitujące ku niemu przedmioty dało się już zauważyć, nawet w takim zamieszaniu - bo w końcu przeciwników było paru, a każdy musiał gdzieś podziać wzrok. Prawdopodobieństwo, iż ktoś z zebranych dojrzy ten przekręt było więc wystarczająco duże, choć nie równało się pewności... I w żadnym razie nie zmieniało faktu, że przynajmniej Herbert zyskał co nieco przydatnego sprzętu.
Chłopak spojrzał ku sieci i złapanym w nią mężczyznom akurat w momencie, gdy Ward już do niego wycelował i zabierał się za oddanie pierwszego strzału. Czy Herbert zdążyłby zareagować telekinetycznie albo umknąć na bok? Być może, lecz okazało się, że nie musiał, gdyż w ostatniej chwili na rękę Granta zleciał następny pająk. Stwór okazał się zbyt ciężki, aby się na niej utrzymać, w związku z czym spadł na podłoże, jednakże przy okazji na moment wytrącił z równowagi ramię mężczyzny; strzały zniosło na bok, choć pierwszy tak czy siak musnął ramię Herberta. Rana była płytka, zagrożenie mogłaby stanowić jedynie przy zakażeniu... Ale krwawiła. A wokół pełno było potencjalnie ludożerczych stworzeń.
Przypalanie pajęczyny okazało się dobrym pomysłem, gdyż pod wpływem ciepła nici rzeczywiście puszczały - tyle że to trwało, a przecież pająki nie były tym wcale zachwycone. Wspinały się już po nogach Granta i jego towarzysza, wdrapywały się na ich ramiona, przylepiały się do nich sieciami... Przynajmniej tyle dobrego, że najwyraźniej nie gryzły. Czas gonił, w związku z czym mężczyźni zmuszeni byli na siłę wyrwać się z pajęczyny, to zaś było dość bolesne - a na ich ubraniach pozostały długie, białe pasma. Nie wszystkie pająki zrezygnowały, gdy zaczęli się oddalać przez wyrwę w kamieniach. Niektóre trzymały się dzielnie ich ciał, w dalszym ciągu przędąc nić. Czerwone światło w oddali zgasło w pewnym momencie, przez co grupa zmuszona była kierować się ku niemu z pamięci.
O dziwo natomiast krew Herberta póki co nie wywołała jeszcze krwiożerczej reakcji... Choć oczywiście w każdej chwili mogło się to zmienić - szczególnie, że na tle pajęczyn w głębi tunelu zamajaczył właśnie jakiś większy kształt... Och, dużo większy. Jeżeli to wciąż był pająk, to wzrostem sięgał nastolatkowi praktycznie do pasa. Trochę tuptał w miejscu, trochę się zbliżał...
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Gość
Gość




Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Pon Paź 26, 2015 9:19 am

To, że oberwał, trochę rozbawiło. Doszedł do wniosku, że gdzie się nie pojawi, to musi mu się coś stać. Pręt w nodze, oberwanie elektrycznym zaklęciem, rana postrzałowa i wiele innych. Z drugiej jednak strony fakt, że ktoś do niego strzelał rozbudził w nim wściekłość. Najchętniej by przytrzymał tę dwójkę, żeby pająki mogły swobodnie ich uwięzić i może zacząć się posilać.

Dał sobie na razie jednak z tym spokój. Na razie skupił się na tym, że krwawił. Obserwując więc otoczenie, będąc gotowym do obrony, przyłożył sobie dłoń do rany i pchnął w nią uzdrawiającą energię. A jeśli to nie wystarczyło i nadal krwawił, to przypalił ją sobie energetycznym zaklęciem. Najwyżej będzie miał kolejną bliznę.

Po wszystkim przemknęło mu przez myśl, że powinien ukamienować tych agresywnych przybyszów, ale pozwolił im skierować się do przejścia. Jeśli jednak któryś chciałby go zaatakować, to źle skończy. Jeśli by się na niego rzucili, silny cios posłałby ich w stronę pająków. Jeśli tylko skierowali w jego stronę broń, pistolety wyleciałyby im z rąk, obróciły się i przestrzeliłyby im dłonie.

Uwagę jednak skupił na pająkach. Dopóki ta grupka mężczyzn blokowała przejście, to nie chciał się tam kierować, żeby nie musieć z dwóch stron się bronić. Wolał poczekać, starając się jak najmniej ruszać, wykorzystując to, że na razie te pajączki nie zwracały na niego uwagi. Nie miał jednak pojęcia czemu, ani jak długo to potrwa. Pomijając kwestię, że te stworzonka były tak słodkie, że chętnie by je pomiział "za uszkiem". Jeśli w końcu jakieś pająki zaczęły na niego wchodzić, pozwalał im na to, stojąc nieruchomo. Jednak jeśli tylko poczuł, że próbują go opleść swoją siecią, albo zaatakować, to wszystkie zwyczajnie odlecą szybko w głąb korytarza. Herbi na razie czekał. Aż grupa mężczyzn się nieco oddali, aż zobaczy co to za większy stworek się do niego zbliża, oraz czy pająki zaczną zwracać na niego większą uwagę.
Powrót do góry Go down
Hawkeye
Ph.D. in friends with benefits
Hawkeye


Liczba postów : 302
Data dołączenia : 23/05/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Pon Paź 26, 2015 5:48 pm

Clinton wiedział, że plusem tej sytuacji było to, że przynajmniej na ten moment był niewidoczny dla towarzyszy, którzy zajęli byli kamiennym tunelem, że tak to pozwolę sobie nazwać. Wiedział też, że jest bardziej narażony na atak, który miałby nagle wyjść z tych ciemności. Był jednak przyzwyczajony, bo na pewno nie była to pierwsza czy też ostatnia misja dla Bartona, w której polegać musi na pozostałych zmysłach.
Nie mógł też pozwolić sobie na to, aby niepokój całkowicie zapanował nad mężczyzną. Świadomość łażącego w ciemnościach "czegoś", co świetnie mogło widzieć i słyszeć, nie pocieszało i mogło człowieka zdenerwować, przestraszyć. Łucznik jednak starał się skupić na tym, co słyszał, aby wyłapać jakikolwiek dźwięk, który nakazałby mu się przygotować.
- Prędzej czy później i tak tam będę musiał zajrzeć, więc obym nie wylądował boleśnie - mruknął Barton, stawiając kroki ostrożnie i na tyle powoli, by nie robić zbędnego hałasu, ale też nie tak, by zaraz cała zgraja miała go dogonić. - Jak tam Wasp i Ant-Man? - spytał, będąc przekonanym, że kobieta udzieli mu odpowiedzi.
Szedł tak, by te lampki mu pomogły. Nie chciał jednak odpalać racy, która znacząco by rozświetliła, dając znak innym i choć mogło to być pomocne dla samego Clinta, mężczyzna wolał z tego zrezygnować, chcąc sięgnąć po telefon, ażeby włączyć w nim latarkę i przesłonić dłonią, by światło jak najmniej się rozprzestrzeniło czy coś.
Przystanął na moment i zerknął przez ramię, aby się upewnić jak daleko jest tamta grupa od niego. Wtedy zadecyduje, co zrobić, bo te kanały wydawały się odpowiedniejsze - dalej, głębiej, ciszej.
Powrót do góry Go down
Wasp

Wasp


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 20/11/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Wto Paź 27, 2015 4:25 pm

Wasp zawisła na chwilę. Spojrzała na swojego towarzysza, a potem jeszcze raz na kratkę. Przełknęła ślinę.
- Ale ich nie mamy. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.- odparła spokojnie. Strach, który tlił się w niej zdusiła w zarodku. Była Mścicielką. Musiała być odważna i cokolwiek tam było trzeba będzie się z tym zmierzyć.
- Podlecę tam. Tylko by zobaczyć co tam jest. W razie czego krzyknę i uciekamy... znaczy się zastosujemy odwrót taktyczny.-zakaszlała, by choć trochę rozluźnić gęstą i nieprzyjemną atmosferę. Przełknęła ślinę i podleciała bliżej. Mocniej rozpaliła dłonie gotowa do obrony... i wsunęła je między kratki by dojrzeć co kryje się w mroku. Miała nadzieje, że cokolwiek to jest nie odgryzie jej dłoni.
Powrót do góry Go down
Grant Ward

Grant Ward


Liczba postów : 21
Data dołączenia : 01/10/2015

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Pią Paź 30, 2015 7:15 pm

Rzeczywiście. Z początku Grant nie odczuwał bólu spowodowanego przez pośpieszne oderwanie się od pajęczyny, ale to zapewne przez podniesioną adrenalinę, która po ucieczce z "gniazda" i pozbyciu się pająków z ciała - w miarę się unormowała. Teraz, gdy mężczyzna szedł w stronę uprzednio zapalonej flary, zaczął czuć rwanie w skórze, która była też nieco podrażniona. Na szczęście nie było to nic poważnego. Tym bardziej, że żadna tarantula go nie ugryzła, a sieć nie była najwyraźniej pokryta jakąś trucizną, bo gdyby tak było, mogłoby się to skończyć źle dla Ward'a jak i Frank'a.. no i oczywiście Hydry.
Organizacja dopiero się rozwijała i poszukiwała potencjalnych ludzi, czy też nadzdolnych, którzy zechcieliby do niej dołączyć, więc porażka Dan'a skończyłaby się również porażką dla Hydry. Niestety. Zapewne SHIELD byłaby wtedy niezmiernie uradowana, jednakże nie ma tak łatwo. Zetniesz jedną głowę, a na jej miejscu wyrosną dwie kolejne. Mężczyzna miał zamiar po powrocie z metra przejąć oficjalnie dowództwo, a zaraz potem odbić jakoś nieszczęsną Sin z Raft'u, co na pewno nie będzie łatwym zadaniem. Nawet dla dość zgranej grupy.
Wracając do akcji w metrze, załoga szybko dotarła do miejsca, w którym wcześniej iskrzyło czerwienią. Nie było wiadome czyja mogła być ta flara. Czy chłopaka, który został z pajęczakami, czy może ktoś inny plątał się po ciemnych korytarzach? W sumie nie zdziwiłoby go to, że jacyś herosi, bądź agenci szukają tego co on, gdyż Ward pechowo zawsze musiał wpaść na kogoś z całkowicie odmiennymi poglądami.
Ogólnie wokoło nie było nic wartego uwagi i nasuwało się pytanie - Którędy teraz? Filch za cholerę nie chciał wracać tam, gdzie został Herbert, niemniej jednak przeczuwał, że gdzie gromadka pająków, tam i jakiś symbiont?
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Sob Paź 31, 2015 12:39 pm

Ant-Man kiwnął tylko krótko głową na propozycję Wasp, a następnie ponownie przeniósł wzrok między kratki, starając się zorientować co znajduje się po ich drugiej stronie i rzecz jasna czekając na dostawę większej ilości światła.
Kiedy zaś jasność nadeszła i w pewnym stopniu rozproszyła mrok - kładąc zresztą niepokojące cienie na obiektach znajdujących się w sali - oczom obojga bohaterów ukazało się dość sporych rozmiarów pomieszczenie na planie koła. Jego środek zajmował stół z mnóstwem papierów, lecz rzecz jasna z tej odległości i w przy tak słabym oświetleniu nie dałoby się ich w żaden sposób rozróżnić. Przy przeciwnej do kratki ścianie stał chyba komputer lub może telewizor, w każdym razie - z wielkim ekranem, który podwieszono na ścianie. Nieco dalej, lecz przy tej samej ścianie umieszczony został kolejny stół, długi i zagracony, a na samym końcu - jakieś drzwi. Pod tym kątem nie dało się zbyt dobrze dojrzeć mebli znajdujących się bliżej kratki.
-Nie wydaje mi się, żeby to było siedlisko symbionta, ale i tak wygląda podejrzanie. Schodzimy?- zaproponował Hank, wykonując krok w tył i zerkając na Janet. Zdjęcie lub zniszczenie śrub przytrzymujących kratkę nie powinno stanowić większego problemu, wystarczyłoby się tylko trochę wychylić, żeby w nie trafić... Albo spróbować wyszarpać całą kratkę bez usuwania śrub - jednakże to pewnie byłoby jeszcze głośniejsze rozwiązanie.

Jeżeli zdecydujesz się zejść do tego pomieszczenia i je zbadać, dostajesz tutaj oficjalne z/t i możesz odpisać post od razu w tym temacie.

***

Na odpowiedź Lebiediewy odnośnie Wasp i Ant-Mana także i tym razem nie trzeba było długo czekać - i zresztą nic dziwnego, bo w końcu kobieta najprawdopodobniej stale śledziła aktualne pozycje wszystkich członków Avengers, którzy brali udział w tej misji.
-Dotarli daleko od ciebie. Masz ich po swojej lewej, mniej więcej, choć trochę w tyle. Nie wyszli jeszcze z szybu wentylacyjnego, po drodze mieli drobne spięcie z miejscowym szczurem i z niezadowolonym pająkiem, ale poza tym nie natknęli się na żadne problemy. Wydaje mi się...- agentka przerwała na kilka sekund, w trakcie których szum w tle na moment wzrósł. Być może majstrowała coś przy urządzeniach, z których korzystała?
-Tak, dotarli do jakiejś sali, według mapy - nieużywanej. Jeżeli tamtędy wyjdą, będą mogli przeczesać kolejny sektor, może nawet spotkacie się w kanałach, bo blisko im do jednego z przejść. A przy okazji... Ile masz przy sobie strzał sonicznych?- czyli Lebiediewa z góry założyła, że jakieś na pewno posiadał. Czy słusznie? Oby, bo taka broń powinna być skuteczna przeciw ewentualnym symbiontom.
Przez cały ten czas rzecz jasna Hawkeye słyszał daleko od siebie odgłosy zamieszania, które pozostawiał w tyle, nie wspominając już o migających w oddali latarkach... A w pewnej chwili chyba nawet wystrzałach. Choćby nawet chciał to sprawdzić, to teraz znajdował się już w takiej odległości od zajścia, że nie opłacałoby mu się zawracać - bo pewnie i tak nie zdążyłby dotrzeć na czas, aby coś zmienić. Oczywiście oznaczało to, że pozostawiał teoretycznie-sojusznika samemu sobie...

***

Na szczęście zaklęcie lecznicze Herberta zadziałało dobrze - i stosunkowo szybko zasklepiło ranę, która przecież i tak była dość płytka. Po fakcie jeszcze przez chwilę piekła, jak gdyby ciało nie przyjęło od razu do wiadomości tego, iż zostało już naprawione, ale dało się to wytrzymać; nieprzyjemne uczucie przeszkadzało głównie przy poruszaniu ręką, szczególnie przy napinaniu mięśni w uzdrowionym rejonie. Większy problem tak czy siak stanowiło to, iż na skórze i ubraniu chłopaka pozostawała krew, a w końcu nie miał pewności jak mieszkańcy podziemia na nią zareagują... Mógł jedynie zgadywać, że raczej niezbyt dobrze. W najlepszym wypadku będą po prostu w stanie go wyczuć, w najgorszym... Cóż, o najgorszym lepiej byłoby teraz nie myśleć i skupić się na znalezieniu wyjścia z tej sytuacji.
Mimo to... Pająki - przynajmniej te "małe" - zdawały się nie być za bardzo zainteresowane krwią nastolatka. Część z nich wspięła się na kamienie wokół przejścia, kilka wyjrzało nawet do tunelu po drugiej stronie, ale w większości chyba nie chciały opuszczać swojego terytorium. Być może tutaj czuły się po prostu bezpieczniej - a może rozumiały, że muszą zostać blisko, aby chronić swojego domu... Trudno powiedzieć. Grunt, że w związku z powyższym Herbert w dalszym ciągu miał je na głowie.
No, metaforycznie na głowie, bo fizycznie akurat nie. Jeden z pająków dopiero zaczął wspinać się po nodze chłopaka, drugi z kolei pomaszerował ku niemu po ścianie - i aktualnie ostrożnie przełaził na jego ramię, najwyraźniej badając teren. Póki co zdawały się być stosunkowo niegroźne... Albo raczej: pozbawione złych zamiarów. Dlaczego? Coś musiało różnić Herberta od Warda i jego ludzi, skoro te stworzenia inaczej na niego reagowały.
Cień większej istoty zatrzymał się w odległości może trzech metrów od nastolatka. Przez kilka sekund nie ruszał się z miejsca, osłonięty pajęczyną... Aż nagle zaskakująco szybko wyrwał do przodu, mijając jednak Herberta i bez problemu wskakując na wyrwę w ścianie, by zaraz zniknąć za ścianą kamieni. Pająk. Wielki, wysoki na pewno na ponad metr, z grubymi, włochatymi odnóżami... Najpewniej przybył na ratunek tym mniejszym.
W tym czasie natomiast dwa pajączki spacerujące po ciele chłopaka zdążyły zawędrować do jego pasa i odnaleźć znajdującą się tam broń, którą skradł przeciwnikom. Obecnie traktowały je jakąś nieprzyjemnie pachnącą substancją, która najwyraźniej posiadała właściwości zbliżone do żrącego kwasu - gdyż pistolety i ich kabury po prostu się pod jej wpływem rozpuszczały.

***

Po opuszczeniu pajęczego tunelu - i oddaleniu się od jego wejścia - Grant i jego ludzie mieli z kolei przed sobą stosunkowo prosty wybór dalszej drogi. Rzecz jasna odpadała odnoga, którą tutaj przybyli; poza nią zaś w grę wchodziły dwa przejście, z czego jedno niczym się nie wyróżniało, drugie z kolei jeszcze przed chwilą zawierało czerwone światło flary lub czegoś podobnego, które jednak zdążyło już zgasnąć... Ale przecież coś musiało je tam wywołać, prawda? I raczej tak po prostu by nie zniknęło.
Szybkiego wyboru mógł pomóc dokonać o wiele większy pająk, który nagle wyskoczył z wyrwy w skałach i wylądował na podłożu. Obrócił się szybko na długich, grubych, włochatych odnóżach - najpierw trochę w jedną, potem w drugą stronę - jak gdyby starał się rozeznać w sytuacji... A potem najwyraźniej namierzył drużynę Warda, gdyż ruszył w jej kierunku, klekocząc z niezadowoleniem otworem gębowym.


Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Sro Lis 04, 2015 12:32 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Wasp

Wasp


Liczba postów : 142
Data dołączenia : 20/11/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Sob Paź 31, 2015 12:57 pm

Wasp rozejrzała się. Zbyt mocno ją korciło by to wszystko zignorować. Odsunęła się od kratki na chwilę.
- Nie możemy tego zostawić. Hawkeye, może sam szukać symbionta. A to może się okazać przydatne w przyszłości.- ta, gdybyś ty tylko wiedziała gdzie jesteś. Niemniej, zamiast się przejąć Wasp wychyliła dłoń i powoli odstrzeliła wszystkie śrubki, mimo że dość mocno jej się śpieszyło. Niemniej kratka została uwolniona, ale Wasp nie zamierzała jej pozwolić upaść z brzękiem. Złapała ją i powoli położyła na ziemi. W tej formie była w stanie nosić człowieka. Z małą krateczką by sobie nie poradziła? Delikatnie ją położyła i rzuciła więcej światła po pomieszczeniu. Czas na eksplorację!
[z/t]
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Sob Paź 31, 2015 3:53 pm

No i miał problem.. Nie miał kompletnie pojęcia co też Avengersi i ta druga grupa tutaj szukały. Teoretycznie olbrzymie pająki wydawały mu się czymś zupełnie nienaturalnym w mieście, czyli to właśnie one powinny być celem, ale Hawkeye nie wrócił, jak tylko usłyszał, że coś się działo, czyli doskonale wiedział, że to czego szuka nie znajduje się tutaj a w zupełnie innym miejscu. Czyli nie chodziło o nie.. Ta druga grupa również się wycofała jak tylko zobaczyła na co się natknęli, czyli dla nich też te pająki nie były tym co w danym momencie tygryski lubiły najbardziej. Więc Herbi troszkę zgłupiał. Czego oni szukali i gdzie to było?

Kolejnym problemem było to, że stał teraz sam w gnieździe jakiś dziwnych pajęczaków. Zapewne dość groźnych stworzeń. Powinien się wycofać. To by było chyba rozsądniejsze. I znów, teoretycznie, bo nie miał pojęcia, czy się nie natknąłby zaraz na tę grupę i czy z nimi by do starcia kolejnego nie doszło. A jeśli jeszcze te pająki by jednak go zaatakowały, to wtedy miałby problem z dwóch stron.

Ale była też taka właśnie opcja, że spróbuje zbadać to gniazdo, zobaczyć co w nim jest. Bardziej ryzykowna, ale dużo ciekawsza. Szczególnie, że bardzo go ciekawiło czemu te stworzenia reagują na niego zupełnie inaczej niż na tamtą grupę. I to na razie wybrał. Patrząc czy pomiędzy pajęczynami jest jakieś przejście i czy coś widać za nimi, poczuł jak pająki na niego wchodzą. Nie przeszkadzało mu to. Dopiero jak zaczęły się zbliżać do zdobytej przed chwilą broni, to uznał, że czas zareagować. Głównie dlatego, że broń była pod kurtką, więc wchodząc tam, pajęczaki automatycznie zaczęły mu wchodzić pod ubranie a to już by mogło być problematyczne. Dlatego jak tylko poczuł, że tam się kierują, lekko, delikatnie, przy użyciu telekinezy uniósł je i nie robiąc im krzywdy, postawił je na podłodze. Po tym się szczelniej opatulił, zapinając kurtkę i zasłaniając pistolety, żeby nie mogły się tam tak łatwo dostać i aby one nie były widoczne.

Jeśli pomiędzy pajęczynami była jakaś ścieżka, przejście, cokolwiek co pozwoliłoby mu ruszyć trochę do przodu, to ostrożnie i powoli skierował się w tamtym kierunku, będąc gotów na przejaw jakiejkolwiek agresji się wycofać. Jeśli nie, to sprawdził czy dałby radę telekinezą rozsunąć pajęczyny tak, żeby ich nie zniszczyć, ale aby mógł przejść. Wtedy dalsze działanie byłoby te same. Jeśli jednak nie, jeśli droga byłaby zablokowana, to wtedy przyjrzy się czy cokolwiek dalej widać, w razie potrzeby korzystając ze zdobytej latarki, którą jednak unosił w powietrzu jakiś kawałek od siebie. Tak na wszelki, gdyby te pajączki nie lubiły światła. Był też gotów ją szybko wyłączyć, jeśli by je zdenerwowało to, że świeci.
Powrót do góry Go down
Hawkeye
Ph.D. in friends with benefits
Hawkeye


Liczba postów : 302
Data dołączenia : 23/05/2012

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Wto Lis 03, 2015 10:58 am

Clint, nie zatrzymując się, słuchał Lebiediewy, odnotowując w pamięci informacje o jego kompanach, z którymi rozdzielił się właściwie przed zabawą w błądzeniu po tunelach miasta, które - na szczęście i póki co (lepiej było nie zachwalać dnia przed zachodem słońca!) - nie wydawały się istotnym i ciężkim labiryntem. W sumie to wypadałoby dowiedzieć się, która godzina, choć pomyślawszy o tym, że cały czas latają tu i nazad, to pewnie wieczór już dawno ich przywitał. Jęknął w duchu, bo brak kawy mu się udzielał. Misja jednak była większym priorytetem, przynajmniej w tym momencie.
Zmarszczył delikatnie brwi, kiedy usłyszał hałas u agentki, jednakże nie zatrzymywał swojego kroku, znajdując się właściwie... przy tym zejściu do kanałów? Może nawet nieco dalej.
Łucznik zastanowił się krótko.
- Do czterech powinienem mieć - odpowiedział. - Chyba że ktoś postanowił mi w sprzęcie grzebać - jakkolwiek by to nie zabrzmiało, pomyślał, ale tego już nie dodał! Clint poprawił wspomniany kołczan i pewniej chwycił w jednej ręce łuk, by drugą poprawić telefon.
- Jeśli mam szansę potem zajrzeć do pomieszczeń to wtedy później tym się zajmę. Skoro reagują na hałas to prędzej trafię na nich w kanałach - mruknął i zaraz naprędce dodał: - Chyba że za tymi pomieszczeniami, do których jest kawałek, jest kolejne zejście do kanałów?
Jeśli faktycznie by tak było - Barton najpierw miał zamiar skierował się w stronę pomieszczeń, by je sprawdzić, a potem do kanałów, jeśli nie byłby zmuszony do cofnięcia się. Gdyby jednak nie było innego przejścia - łucznik od razu cofnął się do tej odnogi (by inni światła nie widzieli), co się łączy z kolejnym korytarzem. Tam też, przesłaniając dłonią, uruchomił latarkę, aby nie musieć wylądować, a po prostu dotrzeć tam bezpiecznym.
Powrót do góry Go down
Grant Ward

Grant Ward


Liczba postów : 21
Data dołączenia : 01/10/2015

Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1Wto Lis 03, 2015 6:49 pm

Ward nieco się przeliczył, bo myślał, że na razie będzie spokój z tymi stworami, które napotkał po drugiej stronie stosu kamieni. Miał też skrytą nadzieję, że rzucą się na młodego, który pchnął ich zasraną telekinezą w nieprzyjemnie lepkie i mocne pajęczyny, jednakże nie było momentu by usłyszał jakikolwiek krzyk z bólu lub po prostu z przerażenia, bo z tego co orientował się mężczyzna - większość gatunków pająków wstrzykuje jad w swoje potencjalne ofiary, następnie owija w kokon i zostawia sobie na bliżej nieokreślony czas. Możliwe więc, że Herbert nawet nie zdążył nic z siebie wykrztusić, czy to krzyku, czy też pochlebstw skierowanych do pajęczaków, które według niego były... piękne. Cóż, każdy ma inne gusta i trzeba było to uszanować.
Ośmionożny "przyjaciel", który zaczął kierować się w ich stronę, już długo nie pożył, gdyż jeden grupy Grant'a od razu ruszył w jego stronę i wbił mu zamaszystym ruchem nóż w między parszywe ślepia.
- To było szybkie. - Flich uśmiechnął się lekko i spojrzał z obrzydzeniem na truchło leżące przed nim. - Przepiękny widok... - Powiedział pod nosem dość ironicznym tonem, stawiając ostrożnie kroki i obserwując otoczenie. Nie było co się długo zastanawiać, gdzie tak naprawdę wypadałoby iść. Najzwyczajniej w świecie, przyszły dyrektor Hydry skierował się wraz z towarzyszami w kierunku korytarza, w którym uprzednio paliła się najprawdopodobniej flara. Przechadzka długo nie trwała. Czterech hydrowców oświetlało dokładnie drogę oraz każde zakamarki tak, żeby przypadkiem nie przeoczyć żadnych poszlak. Jako, że przy resztkach flary nie było nic ciekawego, najemnicy ruszyli żwawym krokiem w głąb tunelu, szukając w dalszym ciągu symbionta i dodatkowo przygód, żeby było co opowiadać, gdy wróci się bazy.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Metro - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Metro   Metro - Page 4 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Metro
Powrót do góry 
Strona 4 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
 Similar topics
-
» Metro
» Metro
» Purdy's (Metro-North station)

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork :: Tunele kanalizacyjne i podziemia miasta-
Skocz do: