|
| Tunele kanalizacyjne | |
|
+5Ultron The Lizard Grant Ward Hawkeye Loki 9 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Tunele kanalizacyjne Nie Sie 30, 2015 3:10 pm | |
| Sieć starszych i nowszych tuneli kanalizacyjnych biegnących pod miastem. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Nie Lis 08, 2015 12:13 pm | |
| W kanałach pachniało dużo gorzej, aniżeli w tunelach metra - to pierwsze zwracało uwagę, zresztą jeszcze w czasie, gdy schodziło się po drabince od włazu na sam dół. Sklepienie znajdowało się zaskakująco wysoko, bo może i cztery metry nad podłożem - albo nawet więcej. Dno pokrywały rzecz jasna ścieki, wypływające z rozmieszczonych tu i ówdzie rur, ale po bokach uświadczyć można było wąskich "chodników", które pozwalały się przemieszczać. Co prawda one również przesiąkły wilgocią, więc miejscami bywały śliskie, ale lepsze to od babrania się w brudnej wodzie. W tej okolicy tunel sprawiał wrażenie dość starego - nie do tego stopnia, aby miał się sypać, bo w końcu zbudowano go tak, aby przetrwał długie lata... Nie mniej jednak ząb czasu już go trochę nadkruszył. Jak to korytarze mają w zwyczaju - biegł w dwie strony, w związku z czym na początek trzeba było podjąć pierwszą decyzję: w lewo czy w prawo?
|
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pon Lis 09, 2015 10:36 pm | |
| Clint, gdy tylko zamknął właz, zaklął siarczyście pod nosem. Niemalże od razu miał ochotę wrócić do tuneli, żeby tylko nie czuć tego smrodu. Zaraz też pomyślał, że być może gdzieś wcisnął tę maskę, którą dużo wcześniej otrzymał razem z Wasp od policjanta zanim zeszli do metra. Odrobinę by mu to pomogło. Po chwili też przyszła chęć na zwymiotowanie, ale odetchnął porządnie (i pożałował), schodząc prędko po tej drabince. Z gracją, jaką miał... no cóż, od zawsze! Zerknął w lewo, zerknął w prawo. Ciemno z jednej, ciemno z drugiej. I śmierdziało. Okropnie i paskudnie. Jak dobrze, że cholewy butów były wysokie i nie myślał o czymś wygodniejszym. Jak dobrze, że po bokach były drobne przejścia. Nie musiał się babrać, a póki co (ba, w ogóle) nie miał zamiaru. Nie zmieniało to jednak faktu, że Clint - podpierając się lekko ręką o ścianę, by mieć jakieś podparcie - skierował się w lewo, krocząc na tyle ostrożnie, aby nie ześlizgnąć do ścieków, ale w miarę prędko. Zasada ręki przy ścianie (niby prawej, ale w tym przypadku - po prostu ręki przy ścianie), więc można było czuć się bezpiecznie. Względnie. Barton zmarszczył brwi, kiedy usłyszał hałas w komunikatorze. Przynajmniej to wydawało się najbardziej prawdopodobne. -Lebiediewa? Co się stało tam u nich? Już szaleją? Trochę zwlekali - rzucił bezmyślnie albo i nie? Nie ma to znaczenia. Najważniejsze było, aby łucznik się upewnił, że łączność jest w miarę zadowalająca i że będzie mógł dotrzeć za jakiś róg czy gdzieś, by odpalenie flary nie było aż tak bardzo widoczne. Skorzystać z mapy musiał. - Powiedz, że zaraz jest jakieś przejście to sprawdzę mapy. Mogłem w sumie zamienić się z Wasp i Ant-Manem - napomknął, obmacując ścianę z każdym krokiem. |
| | | Grant Ward
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 01/10/2015
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Czw Lis 12, 2015 6:53 pm | |
| Każdy z grupy Grant'a wchodził do włazu z latarką w ustach jak i paro sekundowym odstępem czasowym tak, aby w nim przypadkiem nie utknąć. Szczególnie, że nie byłoby to przyjemne doświadczenie ze względu na smród pochodzący z kanalizacji, który dość mocno drażnił każdemu z nich nozdrza oraz panoszącej się wszędzie wilgoci. Jedynie Ward miał jakieś tam minimalne udogodnienie w oddychaniu, dzięki materiałowej siateczce znajdującej się w masce na otworach dla nosa. Nie minęło parę minut, a wszyscy byli już na dole, stojąc w rządku na mini chodniczkach niczym harcerzyki lub po prostu małe dzieci na zbiórce. Patrzyli na swojego kapitana, oczekując na kolejną decyzję odnoście kierunku trasy. Nie dało się ukryć, że agent miał już po dziurki w nosie to całe decydowanie - którędy teraz? Było to dosyć drażniące, nawet jak dla Grant'a. Jeden mały błąd, a mogą nie odnaleźć tego czego szukają, albo już w ogóle nie wrócić. - Szukanie igły w stogu siana... - A raczej symbionta w rozległych tunelach ciągnących się przez prawie cały Nowy Jork. Mężczyzna nie zastanawiając się długo poszedł tam gdzie go nogi poniosły... czyli w lewo. Nie miał już zamiaru robić żadnych wyliczanek. Stwierdził, że najprawdopodobniej najlepszym sposobem błądzenia jest zaufanie swojej intuicji. Poruszali się gęsiego w ostrożnym tempie. Trzech, w tym Grant, szli po jednej stronie, natomiast reszta, czyli czwórka, po drugiej. Dokładnie oświetlali sobie dróżkę, po której stąpali, żeby nieplanowanie nie wpaść w tą obrzydliwą, cuchnącą breję. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pią Lis 13, 2015 5:37 pm | |
| Ściana, o którą podpierał się Hawkeye, była rzecz jasna wilgotna - jak praktycznie wszystko w tym miejscu. Poza tym we znaki dawał się też jej nieprzyjemny chłód, ale przynajmniej ułatwiała podróż, bo przecież z dwojga złego lepiej było z niej skorzystać, niż w efekcie poślizgu wylądować w ściekach. -Szaleją to mało powiedziane. Przebili się właśnie na powierzchnię. Dosłownie. Nie korzystają z komunikatorów, ale według obrazów z ich kamer walczą z jakimś robotem. Chyba przedostali się do jednej z baz Taskmastera i myszkując uruchomili jego system zabezpieczeń- wyłożyła w skrócie Lebiediewa na pierwsze pytanie mężczyzny. Słychać było ją trochę gorzej, ale w dalszym ciągu dało się ją zrozumieć. Po prostu brzmiała... Ciszej, jakby jej głos dochodził teraz z oddali. -Zależy co rozumiesz przez przejście. Do zakrętu w lewo masz jeszcze kawałek, ale przy ścianach po prawej stronie trafiają się rury, w które powinieneś się zmieścić kucając. Większością z nich da się przejść do innych tuneli albo nawet pomieszczeń. Przynajmniej część z nich jest oznaczona na mapach... Na moich elektronicznych są- wyliczyła następnie. Clint zdążył już przemierzyć całkiem sporą odległość, gdy daleko w ciemnościach za swoimi plecami coś usłyszał - jakiś hałas, który... Mógł mu się skojarzyć z ponownym otwieraniem włazu. Wkrótce potem rozległy się kolejne dźwięki, a wszystkie niosły się nieźle po okolicy i wywoływały nawet echo, które wybijało się ponad szum wody wypływającej z rur. Obejrzenie się dowiodłoby także obecności grupy świateł. To chyba oznaczało, że Barton powinien szybko zadecydować co dalej: przyspieszyć kroku ku zakrętowi, a może skryć się w jednej z rur, do których miał co prawda bliżej - ale musiałby przekroczyć kanał, aby się do nich dostać... Grant i jego ludzie natknęli się natomiast na zgoła inny problem - no, a przynajmniej połowa z nich. Po jednej stronie tunelu chodnik był wyraźnie węższy, a co więcej - dużo bardziej wilgotny i śliski, nie wspominając już nawet o wylotach rur, które utrudniały podróż. W związku z powyższym część drużyny zmuszona była poruszać się wolniej i ostrożniej od swoich towarzyszy. Niestety ciężko byłoby stwierdzić jak głęboka była w tym miejscu "woda". Metr? Dwa metry? Ktoś musiałby się pewnie poświęcić i wejść do środka, aby to zbadać - choć oczywiście można by to też sprawdzić za pomocą jakiegoś odpowiednio długiego przedmiotu... Tyle że raczej nikt nie miał obecnie czegoś takiego pod ręką. Przy rurach - teoretycznie rzecz biorąc - mogło być płycej. Chodnik łagodniej schodził pod wodę, co mogłoby sugerować, iż w tych miejscach teren się podnosił, ale... Czy aby na pewno? To wciąż było ryzyko, poza tym nawet zamaczanie nóg w tej śmierdzącej cieczy nie brzmiało najciekawiej. Nie pomagała również myśl, że jeśli symbiont kręcił się gdzieś w pobliżu, to równie dobrze mógł przecież siedzieć tam w ściekach. Kto wykryłby go pod powierzchnią? Kto w ogóle by go tam szukał? No właśnie. A gdyby taka przypadkowa ofiara akurat na niego wpadła... To pewnie bardzo źle by się to dla niej skończyło.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sob Lis 14, 2015 7:50 pm | |
| Jego mina, gdy poczuł ten zapach była w rodzaju "wtf, omg, rtv, agd".. No ale cóż.. Będzie musiał po tym wszystkim wziąć dokładny prysznic, wykąpać się a potem, dla pewności, wziąć dokładny prysznic wylewając na siebie całą buteleczkę żelu do mycia. Skoro jednak tu zaszedł to nie miał zamiaru się wycofać. Ciekawość w końcu była silniejsza.
Wziął w dłoń lewitującą dotąd obok niego latarkę i zaczął się rozglądać. Gdzie jest, co jest w ogóle w tym miejscu, czy jest jakieś oświetlenie, ile ma możliwości poruszania się. Poza tym ślady.. Pająki nie miały możliwości opuszczać pomieszczenia w którym były, ani łapać żadnego jedzenia. Jedyną opcją był właśnie ten właz. To oznaczało, że albo one, przy użyciu jakiś magicznych chyba mocy, albo też ktoś inny z tego włazu korzystał co jakiś czas. Dlatego szukał jakichkolwiek śladów. Może gdzieś jakieś zadrapania były, ślady krwi, bądź innych płynów. Może jakieś szczątki zwierząt, czy ludzi. A może w pyle i kurzu na podłodze, ścianach, czy suficie widać było jakieś odciski po odnóżach, czy innych koniczynach. Cokolwiek co by powiedziało gdzie iść. |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sro Lis 18, 2015 2:18 am | |
| Faktycznie, jeśli ktoś miałby spojrzeć z boku, to widziałby starania Clintona, ażeby ten zaraz nie znalazł się w ściekach. Póki co, wolał być czysty i pachnący. Tym bardziej, że jeszcze to i owo było do załatwienia. - Na pewno jest to lepsze niż łażenie po kanałach, ale i tak... chyba za dobrze się bawią, by działać spokojnie, huh - mruknął Barton, w żadnym wypadku nie przerywając kobiecie. W ogóle. Zresztą, dziwnie się ją teraz słuchało, aczkolwiek liczył się fakt, iż dało się ją zrozumieć. I swoją drogą, głowił się przez ułamek sekundy nad tym, że dawno nie widział Taskmastera. Na wspomnienie o rurach znajdujących się po prawej stronie kanału - łucznik niemalże od razu zerknął w tamtą stronę, zastanawiając się, jak przekroczyć te ścieki, nie chcąc w nich wylądować. Miał jeden pomysł, ba - nawet dwa, jednakże postanowił jeszcze kawałek przejść. Chwila czasu na zadecydowanie. - Póki co, to mi wystarczy do szczęścia... - z ostatnimi słowami Clint mówił ciszej, gdy w tym samym momencie do jego uszu doszedł dość znajomy odgłos. Niemalże sprzed paru minut, kiedy sam zasuwał właz do tunelu, zamykając za sobą przejście. Oczywiście, szczęście nie trzymało się jego osoby na tyle, by dać mu chwilę samemu i swobodnego łażenia. O ile swobodnym łażeniem można by było nazwać spacerowanie po wąskiej ścieżce przy woni pomyj... W każdym razie mężczyzna spojrzał przez ramię, dostrzegając nie jedno, a parę świateł. - Tym bardziej, że najwidoczniej mam towarzystwo z góry i nie wybrali oni drugiego końca tunelu - oświadczył po chwili, z nutą niezadowolenia w głosie. Hawkeye sięgnął po łuk i strzałę - akurat jedną z wymyślnymi dodatkami. W tym przypadku z o tyle wygodnym zakończeniem, dzięki któremu będzie mógł przedostać się na drugą stronę ścieków - do rur - nie będąc tym samym zmuszonym do tego, aby przepływać lub cokolwiek. Linka była mocna, ażeby móc nią zrobić krzywdę czy, co liczyło się w tym momencie, udźwignęła ciężar Bartona. Mężczyzna naciągnął cięciwę i wymierzył łukiem ku górze, jednakże po skosie. Tak, by przy przekroczeniu ścieków znaleźć się o parę metrów dalej, aby zaoszczędzić sobie rozmowy z towarzystwem i pierwszy sprawdzić, gdzie trafi. Zwłaszcza że ciągłe wypytywanie Lebiediewy też mogło być nieprzyjemne dla kobiety. Nie znaczy to jednak, że to rozumiał. W końcu Clint zawsze miał ciekawe rzeczy do opowiedzenia i przyjemny ton głosu! Wracając, Najbardziej Spostrzegawczy Mściciel Mścicieli wyprostował palce, przewieszając łuk i pewniej chwycił koniec linki, której początek utkwił w suficie. Następnie miał zamiar odbić się od podłoża, by nad taflą płynnego brudu, wylądować tuż przy rurach. Na te postanowił się wspiąć, jeśli obyłoby się bezproblemowo szarpnięcie i zaciągnięcie linką tak, by albo wylądowała w jego ręce albo w wodzie (chociaż wolałby w ręce, zawsze się przyda). Dalej - podróżowanie po rurach, by znaleźć jakieś pomieszczenie, inny tunel, w którym na moment będzie mógł pozwolić sobie na zerknięcie w mapy. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Czw Lis 19, 2015 12:49 pm | |
| Herbertowi ciężko byłoby stwierdzić gdzie dokładnie się teraz znajdował - oczywiście poza tym, że najwyraźniej opuścił już teren przylegający do metra i wkroczył do jednego z tuneli kanalizacyjnych. Póki co nie mógł stwierdzić nic więcej na ten temat, bo nawet jeżeli w okolicy umieszczono jakieś przydatne oznaczenia, to w ciemnościach rozpraszanych tylko przez światło latarki ciężko byłoby je odnaleźć. Dno pokrywała rzecz jasna w większości woda... Ze wszystkimi swoimi zanieczyszczeniami, więc raczej dobrze by było jej unikać. Co kilkadziesiąt metrów wypadały rury dostarczające więcej cieczy, choć oczywiście aż tak daleko nastolatek nie widział; w zasięgu jego wzroku znajdowała się tylko jedna, mocno przerdzewiała - i umieszczona po drugiej stronie tunelu. Podłoże było śliskie i prawdę mówiąc sprawiało wrażenie nieużywanego, przynajmniej na tyle, na ile dałoby się to stwierdzić. Ściany i sufit zdążyły już zniszczeć; tworzące je cegłówki i kamienie w wielu miejscach się ukruszyły i... W zasadzie też zdawały się wilgotne, jeżeli sądzić po tym, że pod światłem lekko błyszczały. Siłą rzeczy tunel biegł w dwie strony - i póki co wyglądało na to, że nie posiadał żadnych dodatkowych odnóg, choć rzecz jasna mogły być one po prostu za daleko. Poza tym te wspomniane już rury również musiały dokądś prowadzić, a woda nie wypełniała ich w całości, ba, nawet nie do połowy - więc nad zbiornikiem po drugiej stronie też powinna być wolna przestrzeń. Kucając czy klękając spokojnie dałoby się przejść taką rurą, choć wiązałoby się to z babraniem się w ściekach... Nie tylko w niej, ale i podczas przedostawania się do niej - bo na skok było trochę za daleko. Może mniej więcej cztery metry odległości?
Tymczasem w komunikatorze Hawkeye'a po jego ostatnich słowach zapanowała już cisza. Wyglądało na to, że Lebiediewa nie chciała mu przeszkadzać i rozpraszać go w sytuacji, gdy teoretycznie mogło dojść do spotkania z kimś niekoniecznie przyjaźnie nastawionym. W związku z powyższym mężczyzna mógł w spokoju przeprowadzić manewr ze strzałą i linką - które ładnie zaczepiły o sufit, umożliwiając mu przeskoczenie na drugą stronę... A przynajmniej tego spróbowanie, bo tunel był stary - i tworzące go cegły po prostu nie wytrzymały ciężaru Clinta. Parę cegieł się rozkruszyło, ich odłamki powędrowały w dół - co akurat zagłuszył szum wody... Lecz lądowanie Hawkeye'a w ścieku wywołało już pluśnięcie. Plus sytuacji był taki, że przy rurze dno się podnosiło, więc Mściciel nie zmoczył się cały. Minus? Jego buty ucierpiały, spodnie trochę też - głównie przez rozchlapane krople. Nie wspominając już o tym, że dało się to usłyszeć... Spód rury znajdował się mniej więcej na wysokości kolan Hawkeye'a, gdy stał tuż przy niej; wejście do środka nie powinno stanowić żadnego problemu, tak samo jak i przemieszczanie się w jej wnętrzu - na kolanach czy w pozycji kucającej. Oczywiście ścianki były nieprzyjemnie wilgotne i źle pachniały, ale w końcu najważniejsze, by przedostać się na drugą stronę, prawda? Przejście miało mniej więcej trzy metry długości, a wychodziło na ciemność.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Czw Lis 19, 2015 11:28 pm | |
| Żadnych śladów, nic co by świadczyło o tym, że ktoś się tutaj poruszał. Chłopak przez to zgłupiał jeszcze bardziej. Jakoś te pająki musiały się przecież żywić a to była jedyna droga ku temu. Cóż.. Nic mądrego nie wymyśli, więc jedyne co mógł zrobić, to iść dalej. Najpierw ruszył w tę stronę, w którą mógł bez babrania się w ściekach się poruszać. A gdy przeszedł spory kawałek i nadal nie znalazł kompletnie nic co by wskazywało na to, że ktoś się jednak tu kręci, albo też droga była zablokowana, to wrócił i przy pomocy telekinezy przelewitował nad zbiornikiem, aby sprawdzić czy cokolwiek interesującego jest po drugiej stronie. |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sob Lis 21, 2015 1:21 pm | |
| Lebiediewa wcale mu nie przeszkadzała. To, że ktoś tam sobie z tyłu szedł i coś mogło się czaić pod taflą ścieków nie uniemożliwiało przecież sympatycznej rozmowy, na jaką potrafił zdobyć się Clinton. Natasha nie zawsze była rozgadana, bo w końcu to ona wtedy myślała nad tym, jak sprawić, by oboje nie skończyli tak jak skończył prawie Clint. Prawie. Radość z dobrej myśli zaraz - dokładnie chwilę po tym jak zajarzył, że cegły się kruszą - znikała, zastępując cicho, ale dla kobiety w komunikatorze słyszalnego: - To nie wygląda dobrze - wtedy też łucznik wylądował o własnych nogach, rozchlapując breję i mocząc buty. Jak dobrze, że to było wysokie obuwie. Jak źle, że spodnie były ochlapane, a woń, która przypomniała o sobie w tym momencie spowodowała, że Barton zaczął przeklinać. - Ciesz się, cholera, że tego nie czujesz. Absolutnie nie chciałabyś tego czuć. W ogóle, nic a nic, wcale, naprawdę. Następnym razem jak ktoś powie, że mu się nudzi to od razu odpadam z misji, weźcie kogoś innego - warknął pod nosem rozeźlony nie faktem chwilowej klęski, a tym, że konsekwencją był smród. Smród, który nie miał zamiaru zelżeć. A szkoda. Naprędce Clint postanowił wykruszyć resztę cegieł, w które wczepiona była strzała z linką, aby mógł ją użyć ponownie. Zaklął raz jeszcze i zaraz wskoczył do tej rury. O nie, nie miał zamiaru na czworaka się przemieszczać, bo już wtedy zszedłby z tego świata. Nie ma nic podlejszego od tego, by Mściciel zginął w ściekach od smrodu. Samo to brzmi absurdalnie. Tak więc lekko podbiciami dłoni się oparł i kucnąwszy - w ten sposób zaczął się przemieszczać. Nicość, niby przerażająca, ale na tyle była zachęcająca, że mężczyzna szedł dalej. Niby miał wybór, aby się wycofać, ale nie widział sensu, by to zrobić. Chciał się upewnić przy samym końcu rury czy podłoże tak samo jest do wysokości kolan, czy niższe albo musi się wspiąć, więc wziął czystą (bez dodatków) strzałę i przechylił się, aby sprawdzić grotem jak to się prezentuje. Gdyby okazało się, że wysokość podłoża czy przejście jest podobne jak po tej stronie od kanałów, z której wszedł - Barton pewnie zeskoczył i postanowił odpalić racę, żeby mieć w końcu trochę tego światła. O ile miał szansę coś takiego zrobić. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sro Lis 25, 2015 12:07 pm | |
| O dziwo narzekania Clinta wywołały u jego rozmówczyni reakcję, której do tej pory ani razu nie okazywała, a mianowicie sprawiły, iż kobieta krótko i cicho się zaśmiała - nie w sposób złośliwy, a jednak w pewnym sensie pogodny, nawet w takiej sytuacji. -Wierz mi, swego czasu zdążyłam wielokrotnie zwiedzić kanały Petersburga... Bardzo dokładnie. Mój przydział takich wycieczek mam już za sobą, przynajmniej na najbliższy czas, ale tym bardziej współczuję wrażeń zapachowych. Ciesz się, że nie wylądowałeś w tym cały, bo jeszcze byś się zachłysnął...- oznajmiła następnie, a w ostatnim zdaniu praktycznie dało się wyczuć wzdrygnięcie. Zgodnie z przewidywaniami podróżowanie rurą nie sprawiało większych kłopotów, pomijając rzecz jasna smród ścieku - w tym miejscu chyba nawet wyraźniejszy, o ile tylko było to w ogóle możliwe. Ciemność na drugim końcu nie zachęcała do wychodzenia na zewnątrz, ale z drugiej strony - tam przynajmniej nie powinno być już żadnego towarzystwa, więc Hawkeye będzie miał chwilę na zorganizowanie oświetlenia i ewentualne sprawdzenie map... Prawda? Na szczęście tak, na to właśnie wszystko wskazywało. Co ciekawe - im bliżej wyjścia z rury bohater się znajdował, tym głośniej słyszał szum wody, jak gdyby w pobliżu znajdowało się coś na kształt wodospadu, rzecz jasna najpewniej sztucznego. Badanie grotem strzały podłoża dowiodło, iż przez dobre pół metra od wylotu rury dno utrzymuje się na tym samym poziomie, a dopiero potem zaczyna opadać. Innymi słowy - Clint mógł spokojnie stanąć na zewnątrz, a dopiero potem zacząć się martwić co dalej. Zapalenie racy trochę wyjaśniło. To miejsce ciężko byłoby tak naprawdę nazwać tunelem, bardziej... Wysoko sklepionym pomieszczeniem powstałym na planie prostokąta, przy którego dłuższym boku znajdował się obecnie Hawkeye. Całą podłogę pokrywała ciecz; dzięki wcześniejszemu doświadczeniu mężczyzna mógł założyć, że im bliżej środka sali - tym głębiej się robiło. Płyn nie pozostawał w bezruchu, przeciwnie; jego część spływała na boki, zapewne do sąsiednich korytarzy, za pomocą rur umieszczonych przy tych dłuższych ścianach - konkretnie po jednej rurze na środku każdej z nich. Przeważająca większość wędrowała jednak na lewo, ku wspomnianemu wcześniej "wodospadowi", od którego Bartona dzieliło jakieś sześć metrów. Z tej odległości nie mógł stwierdzić jak wysoki był ten próg. Na prawo z kolei - ze cztery metry dalej - znajdowała się ściana z dodatkową rurą, o wiele większą, bo mającą średnicę około trzech metrów; to właśnie z niej wypływała cała ta brudna woda. Podsumowując, wyjścia z tego miejsca były tak naprawdę trzy, oczywiście zakładając, że Clint nie chciał się cofać. Mógł skorzystać z wodospadu, wielkiej rury, do której musiałby się pewnie wspiąć... Lub tej małej - po przeciwległej stronie pomieszczenia, do której miał jakieś cztery metry. Niezależnie od wyboru musiał natomiast pobrodzić jeszcze trochę w ściekach...
Obrany przez Herberta jeden z dwóch możliwych kierunków - nie licząc rur rzecz jasna - przez dobre kilkanaście metrów wiódł go prosto i bez większych niespodzianek, nim korytarz zaczął łagodnie odbijać na lewo. Chłopak przez cały ten czas słyszał szum wody i to dobiegający nie tylko zza jego pleców, ale i gdzieś z przodu, dzięki czemu wiedział, że musi się tam znajdować kolejna rura lub innego rodzaju różnica poziomów, przez którą woda opadała. Światło latarki tańczyło na powierzchni cieczy, rzucało na nią refleksy, które odbijały się zresztą również na wciąż wilgotnych ścianach czy momentami nawet na suficie. Pomijając to, że na "chodniku" przy ścianie co kawałek nastolatek natykał się na mniejsze lub większe fragmenty cegieł, o które zresztą łatwo się było potknąć, w zasadzie nic innego nie przyciągało uwagi... Przynajmniej do chwili, gdy z okolicy sklepienia rozległo się ciche klekotanie - podobne do tego z pajęczych tuneli, ale o wiele rzadsze. Ten osobnik był najwidoczniej samotny i należał do tych mniejszych egzemplarzy - przypominających wielkością przeciętnego kota. Łaził sobie po suficie i najwyraźniej nie interesował się za bardzo Herbertem. Jak się tutaj dostał, skoro właz był zamknięty, gdy chłopak ostatnio go widział? Przybył tu już wcześniej, jakoś się przemknął? Nawet jeśli tak, to ktoś musiał otworzyć dla niego drogę.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sro Lis 25, 2015 12:26 pm | |
| Czyli Herbi na razie miał "romantyczną" wycieczkę po kanałach. Szedł przed siebie poszukując w sumie już czegokolwiek, co by mogło być ciekawe. Klął cicho w myślach, że nie ma pojęcia po co ta grupka avengersów, oraz ci kolejni faceci się tu zjawili, bo może by wtedy z grubsza wiedział, na co zwracać uwagę. I tak sobie szedł dopóki nie zobaczył kolejnego pajączka. Biedak, samotny, z dala od swojej rodzinki.
- Hej Maleńki.. Co Ty tu robisz? - Powiedział, oczywiście nie oczekując żadnej odpowiedzi. Fakt, że on tutaj był potwierdzał teorię, że ktoś musiał otwierać ten właz. No bo przecież jak inaczej by się wydostał, nie mając praktycznie żadnego innego sposobu..? Chyba że należał do jakiejś innej grupy, ale tak de facto to ile grup dziwnych i nienaturalnych dla tego miejsca stworzeń by się miało w tym samym czasie pojawić? W dodatku istnieć nie wykrytych. Ten pajączek był jego jedynym śladem. Więc dalsze poczynania chłopaka były zależne właśnie od tego co ten pająk robił. Jeśli szedł w stronę włazu, czyli próbował dostać się z powrotem do "domu", Herbi szedł za nim i mu ten właz otworzył, zamykając jak tylko pająk wrócił do gniazda. A następnie ruszył w kierunku, z którego pająk przyszedł. Coś musiało spowodować, że stworzonko tam się znalazło. Jeśli jednak pająk szedł w inną, niż znajdowało się jego gniazdo, stronę, chłopak ruszył za nim, chcąc sprawdzić dokąd stworzenie zmierza. Może idzie za swoim żywicielem? |
| | | Grant Ward
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 01/10/2015
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Nie Lis 29, 2015 6:52 pm | |
| Najlepszym sposobem, przynajmniej według Grant'a, żeby sprawdzić głębokość brei - było wejście, wskoczenie lub wpadnięcie do niej. Ogólnie rzecz biorąc mężczyzna nie miał zamiaru robić tego osobiście, ale od czego ma się swoich ludzi, nieprawdaż? Cóż, musiał zrobić to jakoś subtelnie, żeby ofiara nie chciała się potem za to zemścić, bądź co gorsza... wzniecić niepotrzebnie bunt wśród ludzi. Przeszli więc jeszcze parę kroków w ciszy, patrząc pod nogi, aż do momentu, kiedy Ward zupełnie "przypadkiem" sprawił, że najemnik przed nim stracił chwilowo równowagę. Niestety ta chwila wystarczyła, żeby ten ześlizgnął się całkowicie z półki i wpadł prosto do cuchnącej cieczy. Można było jedynie usłyszeć mocny plusk, a jeszcze przed nim solidny wulgaryzm. - Oops.. - Na twarzy agenta pojawił się lekki uśmieszek, którego reszta raczej dostrzec nie mogła ze względu na panującą wokoło ciemność. Musieliby mu chyba przyświecić światłem latarki prosto w twarz, czego on na pewno by nie chciał. - Och, Frank.. Frank.. - Filch wyciągnął rękę w jego stronę, żeby jakoś wyciągnąć faceta zatopionego po pas. Próbował robić to jakoś ostrożnie, żeby też samemu nie wpaść i nie stać zmokłym, walącym na kilometr szczurem. Nie minęła chwila, a Frank znalazł się z powrotem na chodniku, więc wszyscy mogli już kontynuować wycieczkę po jakże pięknych i cudownych ściekach. O dziwo w pewnym momencie dwójka mężczyzn idąca z tyłu rozpoczęła pogawędkę, jednakże Dan nie przysłuchiwał się jej jakoś bardzo, ani jej nie przerywał. Czy dobrze robił? Nie wiadomo. Ich rozmowa mogłaby w pewnym sensie zagłuszyć jakieś inne, podejrzane dźwięki pochodzące z miejsca, do którego się udają. |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Nie Lis 29, 2015 10:36 pm | |
| Clint wysłuchał w milczeniu i grzecznie słów Lebiediewy, by ostatecznie prychnąć. Z jakimś rozbawieniem, nikłym, ale zawsze, a to się przecież liczy. - To miało mnie pocieszyć? Bo wiesz, niezbyt pocieszyło, chociaż doceniam. Przynajmniej wesoło mam - przyznał Barton z lekkością. - Oby następne wyjścia nie dotyczyły ścieków, bo nie wiem czy dam radę - mruknął po chwili, współczującym dla siebie i dla Lebiediewy, nawiązując do jej historii, tonem. Powstrzymał się od kaszlnięcia, przechodząc przez tę rurę. Natomiast po sprawdzeniu grotem strzały, jak nisko znajduje się podłoga i skapnięciu się, że nie jest tak źle - Clint wyszedł z przejścia i wyprostował się, wciskając strzałę do kołczanu (oczywiście otarł ją o ochlapany materiał spodni). Wziął racę, odpalił i przyzwyczajając oczy do czerwonego, nieco irytującego światła. Nie zmieniało to faktu, że było ono niesamowicie pomocne. Lepsze niż jakby miał na ślepo błądzić. Spojrzał na każdą ze ścian i środek, co wszystko nadal było w ruchu. Zerknął też ku górze, jakby to miało mu w czymś pomóc. Rura po prawej stronie i wydobywająca się z niej woda zachęciłaby, gdyby łucznik chciał się stąd wydostać (a chciał, czuł to... jak i czuł co innego!), jednakże konieczność znalezienia symbionta przed jakimiś typkami i nastolatkiem, o którym mu się przypomniało dopiero teraz, swoje zrobiło. - W sumie mogę się poczuć jak Tomb Raider. Nie była to jakaś szczególnie lubiana gra i chyba wiem dlaczego - mruknął zamyślony blondyn. Nie zmieniało to faktu, że Barton ostrożnym krokiem najpierw poszedł w lewo, do domniemanego wodospadu. Zerkał co jakiś czas na podłoże, jakoby to miało zachęcić w zadecydowaniu czy warto iść tędy. Gdy zbliżał się do "wodospadu", wyciągnął rękę z trzymaną racą, na której mocniej zacisnął palce. Najpierw chciał zobaczyć jaki jest próg. Jeśli nie byłby za wysoki i nie groziłaby Clintowi błotna kąpiel w stopniu przekraczającym jego obuwie to wybierze tę bramkę. W przypadku gdyby okazało się, że próg wysoki i groźny dla jego osoby (a raczej świadomości czystości i w ogóle, w ogóle) to mężczyzna wybrałby bramkę numer dwa, czyli rurę naprzeciw tej, z której wyszedł, o. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pon Lis 30, 2015 8:15 am | |
| Podążanie za pająkiem mogło być całkiem sensownym pomysłem, choć główny problem polegał na tym, że było niestety dość powolne. Stworzonko nigdzie się nie spieszyło, nie kroczyło w prostej linii, tylko wędrowało sobie czasem od ściany do ściany, nie stroniąc przy tym od zygzakowania. Mimo to zmierzało w tym kierunku, w którym uprzednio udawał się Herbert - a więc nie w stronę włazu. Dlaczego? Czy był to jedynie przypadek, czy może jednak pająk miał w tym jakiś swój cel? Dobre pytanie. Teren powoli opadał, w związku z czym woda zdawała się płynąć jakby szybciej. Jej szum wzmagał się stopniowo, co sugerowało, że w pobliżu znajdował się jakiś spadek... A może po prostu więcej rur, z których wypływały ścieki? Jedno z dwojga - albo, cóż, dwa z dwojga. Tunel skończył się bardzo nagle. Gdyby nie latarka, nastolatka czekałaby w tym miejscu niezła niespodzianka, bo same dźwięki niekoniecznie przygotowałyby go na coś takiego. Otóż korytarz - tak jak i wiele innych, jak się okazało - wychodził na bardzo wysoko sklepione pomieszczenie, do którego prowadziło również sporo rur. Niektóre z nich kończyły się równo ze ścianami, inne przebiegały przez salę; po tych ostatnich być może dałoby się przemieszczać, choć wyglądały mało zachęcająco. Musiały być śliskie, wilgotne... No i niekoniecznie stabilne, bo pewnie miały już swoje lata. Dno wypadało przynajmniej kilkanaście metrów niżej - chociaż nie, tam znajdowała się powierzchnia wody o nieznanej głębokości, a samo dno równie dobrze mogło leżeć dużo niżej. Co ciekawe, przy części rur pająki rozwiesiły swoje pajęczyny. Sieci blokowały także część wejść do tuneli, które zresztą lokowały się na różnych wysokościach. Tylko jakoś tych pająków nie było widać... Póki co. Latarka miała rzecz jasna ograniczony zasięg, więc większości elementów pomieszczenia Herbert mógł się głównie domyślać, nie wspominając już nawet o szukaniu w nim żywych istot.
Komentarz dotyczący Tomb Raidera po prostu nie mógł zostać pominięty milczeniem - szczególnie, że brak widocznego zagrożenia czy ciekawych wydarzeń skłaniał do prowadzenia dyskusji dla zabicia czasu. -Wybacz, ale wydaje mi się, że Natasha bardziej pasowałaby na Larę. No i w grze pewnie nagroda po wszystkim byłaby dużo ciekawsza... A S.H.I.E.L.D. nie płaci aż tak znowu wspaniale- zauważyła więc Lebiediewa. Hawkeye dobrze robił uważając gdzie stawia stopy - bo im dalej od ściany, tym niżej opadało podłoże, w związku z czym dobrze było się trzymać na uboczu. Przynajmniej ograniczało się w ten sposób zamoczoną powierzchnię do niezbędnego minimum. Dno było niestety śliskie i pewnie lepiej nie pytać od czego; grunt, że łatwo byłoby stracić równowagę, przewrócić się i wziąć przymusową kąpiel. Stojąc już blisko krawędzi, Clint mógł stwierdzić, iż wodospad opadał niecałe dwa metry w dół... A przynajmniej na tej wysokości znajdowała się powierzchnia cieczy, zaś je głębokości już nie sposób było zbadać na oko. Brudny płyn w czerwonym świetle sprawiał bardzo nieprzyjemne wrażenie. Ten położony niżej korytarz nie posiadał już po bokach żadnych przejść, jednakże przy jego ścianach biegły drobne rurki. Być może wytrzymałyby ciężar dorosłego mężczyzny - gdyby trzymać się kilku na raz... Albo i nie. Niestety Bartonowi nie dane było zbyt długo rozważać co dalej, bo kiedy tak stał sobie przy wodospadzie - spełniła się jedna ze standardowych wizji związanych z tego typu miejscami, a mianowicie coś pod wodą złapało go za kostki i mocno pociągnęło do tyłu; co ciekawe, nie wydawało się być twarde, a jednak okazało się wystarczająco silne, aby sobie z tym poradzić. Woda w tym miejscu nie była głęboka, ale jak wyglądało to bliżej środka pomieszczenia? Może lepiej byłoby ratować się takim pokierowaniem upadkiem, aby stoczyć się z progu?
W tym czasie Ward zdążył sprawdzić wysokość dna w "swoim" tunelu za pomocą drobnego doświadczenia - a użyty do niego szczur nie wydawał się zachwycony zamoczeniem. W pierwszej chwili zaskoczenie zrobiło swoje i mężczyzna zaczął się rzucać w ścieku, jednakże - gdy zorientował się już, że wszystko w porządku - był w stanie dotknąć stopami podłoża. Z pewnością pomogło mu to przy wspinaniu się z powrotem na przejście pod ścianą. Teoretycznie można byłoby pewnie wstępnie założyć, że głębokość wszędzie wypadała podobna... Nawet jeżeli pierwsze chlupnięcie - towarzyszące lądowaniu Clinta w wodzie - zostało zagłuszone przez inne odgłosy, w tym rozmowę towarzyszy Granta, to następne było już głośniejsze... I dochodziło jakoś tak z boku, z oddali - a wręcz zza ściany. Pewnie nie byłoby słyszalne, gdyby grupka nie znajdowała się akurat na wysokości odpowiedniej rury, czyli tej, z której wcześniej skorzystał Hawkeye.
|
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pon Lis 30, 2015 11:21 am | |
| - Och, no bez przesady! Daj człowiekowi szansę - jęknął Clinton, który - gdyby nie był zajęty ważną misją i przeprowadzałby rozmowę w cztery oczy lub więcej par - rozłożyłby ręce w dezaprobacie. - Póki co to ja mam wątpliwą przyjemność zapoznawania się z dawnymi poziomami miasta, których wielcy nieznani - a bądź pewna, że wiem, co mówię - pewnie są za cegłami lub poziom niżej. I fakt, Wdowa na pewno w stroju Lary lepiej by wyglądała, ale hej, ze mną też jest wszystko w jak najlepszym porządku - takie tłumaczenie miał Barton i wierzył w nie. - Dalej przekonywać, dać dowód? - uśmiechnął się cwanie. Tak jak wierzył w tłumaczenie, tak samo jak powinien wierzyć w powiedzenie, że nie chwal dnia przed zachodem słońca. Pal licho, był wieczór, pal licho fakt, że powinien być bardziej skupiony na działaniu niźli rozmowie, jednakże po to był komunikator, tak? By się - szok - komunikować, ale w sprawie czego i w jaki sposób - no to już inny temat. - Ale co do wynagrodzenia muszę się zgodzić. Trzeba do Fury'ego zagadać i się dowiedzieć. Zapas kawy to jednak za mało, a pizza? I w ogóle? - powiedział, patrząc na ten wodospad i dostrzegając, że może aż tak wysoko nie jest, ale nie wygląda to tak dobrze, jakby człowiek chciał. Raca ładnie mu rozświetlała tamten korytarz. Zanim jednak cokolwiek zadecydował, coś go pociągnęło. Na tyle perfidnie, że Clint już się zastanawiał, co robić. Znaczy, inaczej - miał dylemat. Czy zatkać nos, choć ręce musiał mieć wolne, czy oddychać ustami, przez co będzie musiał później jamę gębową sobie wypalić, czy co zrobić? Nie zmieniało to faktu, że wywalić to się wywalił, bardziej się ubrudził. Zaklął donośnie, głośno, co Lebiediewa doskonale mogła usłyszeć. Pomimo pecha, który był jego najlepszym przyjacielem, Barton sięgnął po łuk (którego majdan trzymał z racą zarazem) i po strzałę, by po prostu wycelować w cokolwiek, co go do siebie przyciągało. Zwykła strzała, na początek, bo może uda mu się to coś wyciągnąć nad taflę syfu, jeśli chociaż grot strzały ugodzi to coś, co go złapało. Liczył też, że go to puści i będzie mógł się podnieść, bo kąpiel błotna mu potrzebna nie była. Miał ładną cerę. Biedny, na pewno przeleją się litry CZYSTEJ (hehe) wody i skończy z jakimiś oparzeniami. O ile się nie udusi tutaj, rzecz jasna. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sob Gru 05, 2015 9:20 am | |
| - Where are you now, why did you go? What I feel now, you'll never know.. - Nucił sobie dość cicho, idąc przy okazji za pająkiem. W przeciwieństwie do innych "turystów" nie miał nic innego do roboty, nie miał pojęcia czego szuka, nie miał z kim gadać a wpływający na świat los nie mówił mu jak ma się kierować, żeby dobrze na tym wyjść, więc mógł po prostu popatrzeć dokąd ten nienaturalny pająk zmierza. I tak doszedł do jakieś sali? Albo czegoś innego. Na dole miał wodę, czy też raczej ścieki, widział dużo rur, pajęczyn. Jeśli nie chciał zawrócić, to jedyną drogą było przejście po tych rurach.
- Where are you now, why did you go? I love you so, and I should never let you go! - Nucąc dalej popatrzył przez moment, w którą stronę się teraz jego mały towarzysz z licznymi odnóżami kieruje. Potem, przypominając sobie różne opowieści o aligatorach, zarówno potworach, zmutowanych przez odpadki, jak i przyjaznych, kumplujących się z pingwinami, wziął kilka rzeczy, którymi mógł rzucić, kamieni, kawałków ściany, śmieci i zlewitował przy użyciu telekinezy na najniższą ze wszystkich rur. Stanął na niej ostrożnie, wciąż telekinezą utrzymując równowagę i to co wziął, zaczął wrzucać do ścieków. Z nudów głównie, ale w tym czasie wciąż zerkał na tego pajączka i rozglądał się za jego towarzyszami. Trwało to trochę, zanim ruszył dalej. Jeśli pająk, czy też pająki, wędrowały w jakieś konkretne miejsce, ruszył za nim/nimi. Jeśli nie, to po prostu przeniósł się do kolejnego tunelu i tam poszedł. |
| | | Grant Ward
Liczba postów : 21 Data dołączenia : 01/10/2015
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Nie Gru 06, 2015 10:04 pm | |
| Czarnowłosy mężczyzna podążał wzdłuż tuneli kanalizacji wraz ze swoją ekipą, pogwizdując cicho pod nosem i oświetlając sobie jak i pozostałym chodnik przed sobą, żeby przypadkiem nie skończyć tak samo jak uprzednio nieszczęsny Frank. Grant jak to Grant – nie miał żadnych wyrzutów sumienia, ani nic podobnego. Uważał, że jego kochany współpracownik został poświęcony w dobrej sprawie dla ich misji i wiedzą teraz mniej więcej na co mogą sobie pozwolić, gdyby miały nastąpić w niedalekiej przyszłości jakieś trudności związane z poruszaniem się przed siebie. - Jak się czujesz, Frank? – Uśmiechnął się złośliwie. Co prawda, najemnik tego nie widział, jednakże znając już od dłuższego czasu Ward'a domyślał się, że jego szef ma właśnie w tym momencie z niego ubaw i będzie prawdopodobnie wypominał mu to zdarzenie jeszcze przez dłuższy okres czasu. O ile oboje wrócą z powrotem na powierzchnię. - Pieprz się. Wiem, że to Twoja sprawka. – Odpowiedział z nieco rozbawionym głosem, idąc oczywiście w dalszym ciągu przed siebie. - Skądże znowu. Jak możesz mnie oskarżać o tak niecne czyny? – Szturchnął Frank'a lekko w bok tak, żeby znowu nie wpadł do tej jakże świetnie pachnącej niczym drogie perfumy cieczy. Jeszcze przez chwilę tak gawędzili, aż nie usłyszeli podejrzanych, nieregularnych odgłosów, dochodzących jakoś zza ściany przy której właśnie się znajdowali. - Cisza. – Dan uniósł prawą rękę w górę, dając jednoznacznie do zrozumienia, że wszyscy mają zamilknąć. Agent zmienił odrobinę położenie stóp na chodniczku, żeby przy badaniu ściany nie ześlizgnąć się. - Khem, szefie. Nie żeby coś, ale... tutaj jest jakaś rura. Grant spojrzał na Frank'a, a następnie na rurę. Cóż, wszystko wskazywało na to, że dźwięki dochodzą właśnie z tej rury i raczej wypadało do niej wleźć. - No to zasuwaj, szczurze. – Kiwnął głową w stronę rury. – Będę tuż za Tobą, więc się nie bój. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sro Gru 09, 2015 9:00 am | |
| Przed tym pochwyceniem i upadkiem Clint zdążył jeszcze usłyszeć krótki fragment odpowiedzi Lebiediewy, a brzmiał on następująco: -Przejdź się do niego w stroju Lary, może wtedy...- i na tym się urwał, gdyż w komunikatorze rozległ się nagle głośny szum niewiadomego pochodzenia, który niestety kompletnie zagłuszył głos kobiety. Dziwne, ale być może miało to coś wspólnego z faktem, że Hawkeye przebywał pod ziemią... To wytłumaczenie było chyba najlepsze, nawet jeśli tak czy siak budziło sporo wątpliwości. Tak czy siak, obecnie Barton nie bardzo posiadał czas, aby się nad tym zastanawiać, gdyż miał na głowie bardziej naglące problemy - a raczej aktualnie na nodze, jeżeli mamy być dokładni. To coś, co się jej uczepiło, pociągnęło Mściciela na plecach ku głębszej wodzie na środku pomieszczenia. Nie spieszyło się przy tym jakoś wyjątkowo, ale i nie można by powiedzieć, że działało powoli; raczej w przeciętnym tempie. Dzięki temu mężczyzna zdążył wypuścić strzałę... Która rzeczywiście w coś się wbiła, zresztą z nieprzyjemnym mlaśnięciem. Weszła w to coś pod ostrym kątem, dość głęboko, potem zaś... Potem zaczęła wędrować do pionu, a gdy już go mniej więcej osiągnęła, wówczas zaczęła się zapadać, aż zniknęła całkiem w ciemnej tkance. Niestety nie wystarczyło to, aby powstrzymać działania przeciwnika; jego uwaga została odwrócona tylko na moment. Wolną nogą Clint mógł badać dno, sprawdzać głębokość zbiornika, który... O dziwo okazał się być płytszy, niż można by się tego obawiać. Tylko w pewnym momencie stał się jakiś taki miękki tam na dole. Dno nieznacznie zapadało się pod dotykiem - niczym guma lub coś podobnego. A potem się przesunęło. Tafla wody zafalowała, gdy pod jej powierzchnią doszło do ruchu; to, co wydawało się być po prostu podłożem, okazało się najwyraźniej częścią istoty, która zaatakowała bohatera. Szkoda tylko, że w całym tym zamieszaniu flara zanurzyła się w ścieku... O dziwo jej to całkiem nie zgasiło, lecz przytłumiło jej światło. Akurat w tym momencie do końca rury dotarł Frank, który mógł z niej wyjść albo tylko wyjrzeć na zewnątrz - jak wolał. Badając wysokość dna dowiedziałby się tego samego, co wcześniej sprawdzał już Hawkeye - a mianowicie tego, iż dno w odległości około pół metra od wylotu rury znajduje się jeszcze na znośnym poziomie, bo woda sięga tam mniej więcej do kolan. Później podłoże zaczynało już opadać. Oczywiście przybycie mężczyzny oznaczało również pojawienie się w sali dodatkowego źródła światła.
Pajączek, za którym do tej pory podążał Herbert, powędrował sobie po ścianie pomieszczenia - i najwyraźniej nie rozwijał na niej swojej maksymalnej prędkości, bo w końcu jego rodzaj potrafił poruszać się zaskakująco szybko, jeżeli był do tego zmuszony przez sytuację. Teraz natomiast - nawet tracąc chwilę na zebranie kamyków - nastolatek tak czy siak mógłby go spokojnie wyprzedzić. Rura zaskrzypiała nieprzyjemnie, gdy chłopak na niej stanął, ale generalnie zdawała się być w stanie utrzymać jego ciężar. Jej powierzchnia rzeczywiście była śliska, pokrywało ją coś, co trochę przypominało mech lub coś podobnego, co delikatnie zapadało się pod dotykiem - tak naprawdę ledwo wyczuwalnie, ale jednak. Kamienie i inne zebrane przez Herberta elementy przebywały daleką drogę w dół, przez co nabierały prędkości - i powodowały całkiem głośne chlupnięcia, gdy uderzały już o powierzchnię wody, burząc ją i posyłając po tafli kręgi. Rzecz jasna to ostatnie i tak ciężko byłoby dojrzeć w świetle latarki, ale chłopak mógł się tego przynajmniej domyślać. Jeżeli nawet w ścieku coś się kryło, to nie reagowało na tę prowokację... Póki co. Coś innego za to - owszem. Ponad głową Herberta, wysoko na suficie, coś sobie siedziało, uczepione płaskiej powierzchni w taki sposób, jak gdyby była to najnormalniejsza na świecie pozycja. Stworzenie to charakteryzowało się sporym rozmiarem - większym od przeciętnego człowieka - ale nie przesadnie ogromnym. Trochę przypominało humanoida, lecz z dwiema dodatkowymi parami łap, co dawało w sumie cztery komplety kończyn. Łeb miało pajęczy, z całą masą oczu oraz charakterystycznym owłosieniem, które rozprzestrzeniało się również na resztę ciała. Kiedy Herbert pozbył się już całej "amunicji", to coś obróciło głowę na bok i zaklekotało cicho.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Czw Gru 10, 2015 8:28 am | |
| No i właśnie zapewne odkrył osobę, odpowiedzialną za karmienie tych pajączków. Ciekawe co to było. Dla Herberta to coś i ogólnie te duże pająki były czymś na co się tutaj raczej nikt nie powinien natknąć, ale skoro Hawkeye nie zwrócił na gniazdo żadnej uwagi, tylko poszedł dalej, to najwyraźniej jednak nie było w tym nic dziwnego.
Chłopak nie bardzo wiedział co to za stworzenie może być i co ma z tym zrobić. Wyglądało jak jakiś nieudany eksperyment na Pajęczaku. Dla pewności przelewitował na twardszy grunt, tak na wszelki, jeśli doszłoby do jakiegoś starcia, na które zresztą nie miał ochoty. Te pająki były urocze, więc czemu miałby walczyć z nimi, albo ich potencjalnym opiekunem?
- Siema.. - Przywitał się ciepłym, przyjaznym tonem, sprawdzając, czy to coś rozumie ludzką mowę. Albo czy chociaż jest wstanie po tonie wyczuć, że chłopak nie jest wrogiem. Przy tej okazji spróbował wyczuć emocje stworzenia. Skoro po części przypomina humanoida, to a nóż scyzoryk się coś tam uda poczuć. |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pon Gru 14, 2015 2:54 pm | |
| - No coś... Ty. Halo? - rzucił naprędce do słuchawki Clint, nagle ściągając brwi w zastanowieniu. Jeszcze tego brakowało, by w tak kluczowym momencie, łucznik stracił łączność z jedyną osobą, do której mógł otworzyć pysk podczas tej całej przeprawy po metrze. Ani Wasp, ani Ant-Man się nie odezwali i - jak zdążył się dowiedzieć - nawet o nic nie zagadali agentki, która im pomagała. Kontakt z nastolatkiem też nie trwał długo. - Lebiediewa? - odezwał się w lichej nadziei na odpowiedź. Ostatecznie westchnął, pod nosem mamrocząc, jak to świetnie i jakiego to on nie ma pecha. Naprawdę? Tak źle musiało mu się trafić przy tym całym lataniu w tę i nazad? Nic, tylko zgarnąć nagrodę za wybory. Na pewno. Dobrze jednak wiedział, że to nie była jego wina, a więc - mógł komuś to wypominać. Chociaż on miał doskonały plan. Odświeżyć się, spalić ubranie lub oddać do kilkukrotnego czyszczenia, odświeżyć się raz jeszcze, wypić kawę, odświeżyć się raz jeszcze, wypić mocniejszą kawę, znowu się odświeżyć i się wyspać. Tak, organizacja u Clinta niekiedy była doskonała, a rutyna - w tym przypadku - to chyba było marzeniem łucznika. Wracając jednak do aktualnych zdarzeń i wydarzeń - Barton zmielił paręnaście przekleństw, za które zostałby upomniany przez Kapitana, w ustach, kiedy to coś pociągnęło nim po tej brudnej wodzie. Nie zdziwiłby się, gdyby skończył naznaczony jak dalmatyńczyk. Widok strzały zamieszczonej z pluśnięciem, prostującej i zanikającej w tym czymś, pod taflą wody - nie, nie pocieszało. Na szczęście, prawie cały komplet został u Hawka i od czasu do czasu dokładał urozmaicone pociski do łuku lub te standardowe (oczywiście poza misjami, bo tak to sfrustrowany biegał i zbierał z ofiar, jeśli można było). Z jednej strony był pocieszony, że mgliste światło flary jednak dawało mu wgląd na... wodę, ale z drugiej zastanawiał się czy ciemność nie byłaby lepsza. Zwłaszcza że mężczyzna słyszał jakieś odosobnione kroki z oddali. Nie mógł jednak na takowe zareagować, przynajmniej od razu. Badanie dna też go nie pocieszyło. Pierwszą myślą była oczywista obrzydliwość. Drugą oczywista obrzydliwość, która trzymała go za nogę i te dwie myśli sprawiły, że odruch wymiotny był tuż za rogiem, a nie jakiś tam Frank z Hydry (pft). Największy szczęściarz w odwrotnym rozumowaniu, musiał się zastanowić. Starał się przypomnieć sobie rozmowę z Lebiediewą i tak to było, że coś w tym czerepie błysnęło. Clinton sięgnął do kołczanu, unosząc się do pół-siadu w tym samym momencie. Jego zamiarem było sięgnięcie po jedną ze strzał sonicznych, o którą wypytywała agentka z komunikatora i po dwie tradycyjne. Pierwszą wymienioną miał zamiar wbić w ten dziki, gumowy materiał, jeśli wyłoniłby się z wody albo w którąś ze ścian nieopodal tafli. Kolejne dwie strzały - były przeznaczone dla przybyłego Franka, aby go unieruchomić i uniemożliwić mu sięgnięcia po broń czy cokolwiek, co miałoby przeszkodzić naszemu najlepszemu łucznikowi. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Sob Gru 19, 2015 2:34 pm | |
| Frank stanowił w tym momencie najmniejszy problem Clinta - głównie dlatego, że mężczyzna najwyraźniej ani myślał pakować się do pomieszczenia, w którym działo się coś takiego. Pozostawał w pobliżu rury i pewnie cieszył się brakiem zainteresowania ze strony monstrum, które zajmowało się Hawkeye'em... No, przynajmniej do czasu, gdy dwie ze strzał łucznika wbiły się przy nim w taki sposób, że zablokowały jego prawą rękę. Frank odruchowo krzyknął i poruszył się gwałtownie, na skutek czego powierzchnia ścieku zafalowała, a kryjący się pod nią stwór uniósł fałdę swojego ciała w pobliżu delikwenta, aby go zaatakować... ... I to był idealny moment, aby potraktować go strzałą soniczną. Także i tym razem wbiła się ona łatwo i głęboko w ciało tej istoty, a wytwarzane przez nią wysokie dźwięki dały natychmiastowy efekt: maziasta tkanka wokół strzały szybko się cofnęła, przez co ta zanurzyła się w wodzie... A kreatura przynajmniej chwilowo zapomniała o Franku, choć o Bartonie jednak nie - bo wciąż nie wypuściła jego nogi, nawet jeśli na moment uścisk zelżał. Pozostawało jeszcze jedno pytanie: co dokładnie szkodziło przeciwnikowi? Już same wibracje - czy może jednak coś innego? W końcu pod powierzchnią wyglądało to inaczej, więc mogła zajść konieczność wywabienia potwora ponad ściek...
Kiedy Herbert się przemieszczał, znajdujący się na suficie stwór ponownie zaklekotał i obrócił głowę w drugą stronę, przez cały ten czas śledząc go wzrokiem. Nie wydawał się agresywny, a przynajmniej jeszcze nie teraz, raczej... Zaintrygowany. Być może nie było w tym nic dziwnego, bo w końcu pewnie rzadko miał do czynienia z ludźmi błądzącymi po kanałach - jeżeli nie liczyć pracowników miasta, którzy najprawdopodobniej i tak nie zapuszczali się na ten teren... Ale tak czy siak reakcja ta nie wróżyła bardzo źle. Na wypowiedziane przez nastolatka słowo stworzenie zareagowało natomiast nie własnymi dźwiękami, lecz ruszeniem z miejsca. Skierowało się ku ścianie, a następnie pionowo po niej w dół, jednakże tylko parę metrów niżej - jak gdyby mimo wszystko nie chciało za bardzo się zbliżać. Tak, zdecydowanie było zainteresowane; właśnie to uczucie w nim przeważało i w zasadzie póki co przyćmiewało wszelkie inne emocje, które mogły tkwić w tej istocie. Czego chciała? Co tutaj robiła? Czym w ogóle była? Jeżeli sama nie była w stanie mówić, to pewnie ciężko będzie się tego wszystkiego dowiedzieć...
|
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Nie Gru 20, 2015 4:28 pm | |
| Krzyk Franka wcale go nie zdziwił, choć Clint znowu zaczął się zastanawiać, co to za człowiek i co on tutaj robi. Raczej nie wyglądał na Wydział Sanitarny Nowego Jorku, od którego być może Barton dostanie jakiś order? O ile w ogóle to był dobry wydział, departament czy wydział, czy cholera wie co sanitarny lub tam środowiska. Aż tak wolał nie, khem, zanurzać się w temacie, tak. Oczywiście ogromną szkodą byłoby nie skorzystać z takiej możliwości, by nie zaatakować, więc zrobił to niemalże od razu, a zauważywszy, że jednak w tym momencie to zadziałało, Clint prawie że mentalnie klepnął się w ramię. Prawie że, bo jednak otoczenie w jakim łucznik się znajdywał, szczególnie go zniechęcało do czegokolwiek. Nie miał też pojęcia czy powinien się cieszyć z tego, jak swobodnie strzała wbiła się w tego potwora, czy powinien zacząć się martwić tym, że plusy (dla Hawkeye'a) w tej sytuacji mogą być przeważające, niźli minusy, właściwie stając się nimi. - Lebiediewa? - powtórzył po dłuższej chwili, jakby chcąc sprawdzić czy jakakolwiek łączność została przywrócona i będzie mógł japsko do kogoś otworzyć. Byłoby dobrze. W momencie, gdy uścisk zelżał, Barton zapragnął podjąć się próby wyszarpnięcia nogi, ażeby odsunąć się i z dala ocenić sytuację, a następnie zadziałać. Nawet jeśliby to nie wyszło, mężczyzna spróbowałby w tym momencie ponownie wbić kolejny soniczny pocisk w ciało istoty, ażeby nie dopuścić do działania czy konkretniejszych posunięć. Nie był pewien, co mogło być właściwym powodem, ale jeśli krzyk zwrócił uwagę i ta specjalna strzała też jakoś zadziałała to być może w tym była cała tajemnica? Zresztą, bez powodu i z czystej ciekawości Lebiediewa nie pytałaby przecież o ten rodzaj strzały, prawda? Poza tym, teraz Clint mógł sprawdzić też, czy mimo tego, że potwór znajdywał się pod taflą brudnej wody, uda mu się go wyłonić zza niej albo zmusić do tego, by to coś samo wyszło?
Ostatnio zmieniony przez Hawkeye dnia Wto Gru 22, 2015 11:02 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pon Gru 21, 2015 11:04 am | |
| - No dobra.. Widzę, że straszna jest z Ciebie gaduła.. - Mruknął, gdy Stworek mu nie odpowiedział. Ciekawe, czy w ogóle nie potrafił mówić i nic nie rozumiał, rozumiał, ale nie mógł odpowiedzieć, czy też mówił w jakimś innym, klekoczącym języku. Ewentualnie rozumiał i umiał mówić, ale zwyczajnie z jakiś powodów nie chciał.
Rozłożył więc ręce, pokazując mu otwartą, wewnętrzną stronę dłoni, żeby to coś widziało, że chłopak nie ma wrogich zamiarów i nie ukrywa nic, co by mogło mu zaszkodzić. Ani po nic takiego nie sięga. I pewnie dalej by kombinował co zrobić, gdyby nie to, że w oddali usłyszał jakiś dziwny dźwięk. Nie do końca wiedział skąd to dokładnie przyszło, więc zamarł, nasłuchując.
- Słyszałeś? Wiesz skąd to? - Spytał, pokazując na uszy. Może to zrozumie. A jak nie będzie dalej żadnej reakcji, to wtedy Herbi ruszy w tę stronę, w którą mu się wydaje, że powinien iść, aby odnaleźć źródło tego dźwięku, pokazując przy tym Stworkowi, aby szedł z nim. Mogłoby to być zabawne. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne Pon Gru 21, 2015 3:10 pm | |
| Frank natychmiast zabrał się za wyszarpywanie strzał, które przytrzymywały jego strój; gruby, wytrzymały kombinezon posiadał ten minus, że ciężko byłoby po prostu rozerwać jego materiał, aby się uwolnić, więc delikwent musiał niestety kombinować. Miał to szczęście, że kreatura póki co dała mu spokój... A zawdzięczał to rzecz jasna Mścielowi - czyli swojemu wrogowi. -Nie zbliżajcie się, słyszycie?- rzucił przez komunikator, nie przejmując się już za bardzo tym, że Hawkeye również mógł wyłapać te słowa. Odpowiedział mu szum - brak połączenia - jednakże mężczyzna mógł liczyć na to, że jego towarzysze usłyszeli go mimo wszystko na własne uszy; w rurze dźwięk powinien nieść się całkiem dobrze. Jeżeli zaś chodziło o szum w komunikatorze, to Clint również w dalszym ciągu cierpiał z jego powodu. Lebiediewa pewnie była nie mniej zaniepokojona, jednakże siłą rzeczy tego bohater mógł się tylko domyślać. O dziwo kolejna sprawa ułożyła się za to po jego myśli, gdyż udało mu się wyszarpać nogę, dzięki czemu teraz mógłby się już podnieść... ... Albo i nie, gdyż podłoże zaczęło dokładnie w tym samym momencie gwałtownie falować, ba, wręcz unosić się w pobliżu Hawkeye'a, tym samym wyciągając go ponad ściek - może jakiś metr lub więcej w górę, nim krańce "platformy" zaczęły się zaginać, może starając się złapać mężczyznę w klatkę - a może zacisnąć się wokół niego niczym pięść. W tych okolicznościach - gdy stwór był tak blisko - więcej sensu miało użycie strzały ręcznie, aniżeli wystrzelenie jej z łuku; najważniejsze, by odpalić mechanizm odpowiedzialny za wytwarzanie wysokich dźwięków, bo sam grot tak czy siak nie wyrządzał raczej tej bestii żadnej krzywdy - albo może tylko minimalną. Także i tym razem strzała soniczna zrobiła swoje i spowodowała natychmiastowe cofnięcie się mazi, która przez to upuściła Mściciela z powrotem do ścieku. Jako że cielsko potwora przesunęło się w inne miejsce, Hawkeye w nieprzyjemny sposób odkrył, że w tym miejscu było jednak głębiej, niż wcześniej mu się wydawało, bo "woda" sięgała mu powyżej pasa. Mogło być gorzej, mógł skończyć pływając... Inna sprawa, że odpalenie strzały sonicznej tak blisko siebie nie było zbyt przyjemne - wręcz przeciwnie, w uszach aż od niej dźwięczało. Pocieszająca mogła być tylko myśl, że przeciwnik najwyraźniej cierpiał od tego bardziej, skoro aktywnie unikał kontaktu z takimi dźwiękami.
Gdyby Herbert miał pod ręką lepsze oświetlenie - albo chociaż padające z wielu kierunków i przez to nie powodujące powstawania nieprzyjemnych cieni - a do tego jeszcze znajdował się bliżej tej dziwnej istoty, być może byłby w stanie ocenić, iż jej pysk zdecydowanie nie został stworzony do mówienia. Nawet jeżeli wykazywała inteligencję - a przecież chłopak wyczuwał od niej jakieś emocje - to sama budowa jej ciała uniemożliwiała jej komunikowanie się z ludźmi... Co nie oznaczało od razu, że nie mogła ich rozumieć. Ta kwestia pozostawała na tę chwilę niezbadana. Kiedy nastolatek rozłożył ręce, stwór w pierwszej chwili obniżył się na wszystkich kończynach w taki sposób, że w rezultacie przywarł do ściany - lecz tylko na sekundę czy dwie, gdyż zaraz potem powrócił do wcześniejszej pozycji... A nawet się odchylił, całkiem przy tym prostując te najbardziej górne ręce. Łatwo było wywnioskować, że zaglądał teraz na dłonie Herberta, być może analizując jego zachowanie i zastanawiając się o co chodzi... ... A potem rozległ się dźwięk wywołany przez strzałę soniczną Clinta. Wszelkie odgłosy nieźle się niosły po tych tunelach - sięgały daleko, ale z drugiej strony oznaczało to, że ciężko byłoby zlokalizować miejsce powstania hałasu, szczególnie stąd, gdy w grę wchodziło tak wiele różnych przejść. Humanoidalny pająk zaklekotał głośno i obrócił głowę ku ścianie, z której strony przybył niedawno chłopak, a w jego zachowaniu Herbert mógłby teraz wyczuć już nie zaintrygowanie, ale przede wszystkim niepokój. Nie strach czy panikę - ale po prostu niepokój, jak gdyby nie podobało mu się to, co się działo, lecz nie czuł się jeszcze bezpośrednio zagrożony. Stwór z łatwością odbił się od ściany i jednym susem przeskoczył na sąsiednią - czyli na tę, która go tak zainteresowała. Wylądował nad jedną z rur, zresztą na tyle dużą, że spokojnie można się było w niej przemieszczać. W jej wnętrzu było rzecz jasna ciemno, więc trudno powiedzieć jak daleko sięgała, ale zdawała się biec prosto - przynajmniej na tym początkowym, w miarę widocznym odcinku.
Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Sro Gru 23, 2015 12:14 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Tunele kanalizacyjne | |
| |
| | | | Tunele kanalizacyjne | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |