|
| Laboratorium | |
|
+6Miguel O'Hara Wasp Carol Danvers Tony Stark Thing Morgan Sandler 10 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Laboratorium Nie Lip 08, 2012 9:20 am | |
| First topic message reminder :
Ostatnio zmieniony przez Invisible Woman dnia Pon Mar 07, 2016 12:59 am, w całości zmieniany 2 razy |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
She-Hulk
Liczba postów : 108 Data dołączenia : 17/04/2013
| Temat: Re: Laboratorium Pon Wrz 19, 2016 7:41 pm | |
| Obudziła się do wtóru upiornego głosu rozbrzmiewającego wewnątrz jej czaszki. Nie od razu zorientowała się, gdzie jest. Położyła się spać w swoim nowojorskim mieszkaniu, uprzednio wziąwszy upragnioną gorącą kąpiel. Spodziewała się, że zbudzi ją poranny telefon od klienta albo odgłos klaksonu sfrustrowanego taksówkarza za oknem… W każdym razie cokolwiek, tylko nie uderzenie czołem o blat laboratoryjnego biurka, na którym poprzedniego dnia Susan zostawiła busolę. Jen spojrzała w dół i zaklęła widząc, że ma na sobie piżamę w kotki. Musiała stanowić ciekawy widok przemierzając w niej ulice. To nie miało sensu; chodzenie przez sen nigdy jej się nie przytrafiało i od dawna nie zdarzyło jej się nadużyć alkoholu… W nagłym przebłysku zobaczyła fragment niedawnego snu i mimowolnie zadrżała. Tak dziwacznych snów też na ogół nie miewała. A ten głos… Głos brzmiał niepokojąco znajomo… Kiedy jej spojrzenie padło na żarzące się runy na busoli, poczuła jak zimne macki niepokoju zaciskają się wokół jej żołądka. - Herbie? – zawołała do pustego pomieszczenia i wzdrygnęła się na dźwięk własnego głosu odbijającego się echem od ścian. „Weź się w garść, Walters! To tylko głupi sen. Wszystko na pewno da się jakoś wyjaśnić,” nakazała sobie stanowczo, choć nie bardzo wiedziała jak owo wyjaśnienie mogłoby brzmieć. Wzięła głęboki wdech. – Wiem, że godzina jest nieludzka, ale czy byłbyś uprzejmy obudzić Susan? Powiedz jej… Powiedz jej, że to pilne. Z artefaktem dzieje się coś dziwnego. „I ze mną,” dodała w myślach. Kolejne fragmenty snu powoli zaczynały układać się w całość. Z braku lepszego sposobu na zabicie czasu, no i żeby zająć czymś ręce, które nerwowo stukały o blat, chwyciła czystą kartkę i ołówek, i zaczęła szkicować to, co udało jej się zapamiętać z nocnych majaków. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Laboratorium Sro Wrz 21, 2016 3:53 pm | |
| Poza tym, że Shulkie była w samej piżamie oraz wewnątrz laboratorium to w tym miejscu coś jeszcze nie grało. Nie szło na pierwszy rzut oka dostrzec jeszcze co, aczkolwiek coś na pewno było nie tak. Głos Jen odbił się echem po ścianach laboratorium, a H.E.R.B.I.E. zareagował na jej prośbę przeciągłym cybernetycznym ziewnięciem - Tak Jen? Zaraz przeprowadzę ponowny skan artefaktu i powiadomię Sue - przez moment maszyna wykonywała jakieś analizy na głównym monitorze jednak nie wyglądało żeby coś niepokojącego się na nich pojawiało. Słupki, wykresy wszelkiej maści, w skrócie laboratoryjny żargon na jednym ekranie. W trakcie całej analizy Zielona zabrała się za szkicowanie tego co miała okazję zobaczyć kiedy nagle zgasło wszelkie oświetlenie w laboratorium. Było to dosyć nietypowe, gdyż takie miejsce na 100% miało zasilanie awaryjne, które powinno wskoczyć w momencie przepięcia. Zgasło absolutnie wszystko. Maszyny ustały, a Jen została sama w ciemności. Równie nieprzyjemnej i nieprzeniknionej co tamtego dnia na stacji benzynowej. Na moment mignęło światło ukazując kobiecie coś co ewidentnie tutaj nie pasowało. Blat, na którym to rysowała nie był już taki typowo laboratoryjny, a ze starego drewna. Jakby ktoś wstawił przed nią blat własnej roboty z heblowanej kłody czarnego drzewa albo po prostu kloca pomalowanego czarną farbą. Jak jednak ktoś tak szybko dałby radę podmienić meble ze sobą na dodatek w sposób, którego kobieta by nie poczuła? Chwilę później mebel autentycznie się na nią rzucił. Owinął się wokół niej jak wąż owija ofiarę zanim ją zmiażdży. W ciemności błysnęły czerwone śłepia, a jedyne co kobieta usłyszała to "Dopadnę cię". Głos był zimny oraz ostry niczym stal. Syczał złowieszczo jak wąż, a coś co wyglądało na łamliwe drewno wcale takie nie było. Hulczyca mogła się siłować jednak trudno było się wyrwać z tego uścisku. Zaczęło jej brakować tchu i przez moment mogła usłyszeć dźwięk własnych kości, które pękają oraz napływającej fali bólu. Czerń pokryła jej wzrok, a zaraz potem usłyszała krakanie wron. Nie czuła już, że cokolwiek ją zgniata. Leżała na czymś sypkim, a stopy miała mokre, co jakiś czas muskane czymś zimnym i płynnym. Najpewniej jakaś woda. Słyszała szum fal oraz czuła powietrze wymieszane ze słoną wodą. Ten charakterystyczny zapach morza napełniał jej nozdrza. Miała na sobie dokładnie tą samą piżamę w kotki. Czy tamten wąż był snem? Wyglądał na bardzo rzeczywisty sen, zwłaszcza że mogła sobie przypomnieć ten ból pękających kości jednak fizycznie teraz nie odczuwała żadnego bólu. No może poza dyskomfortem wywołanym mokrymi nogawkami od piżamy. Niebo, które miała nad sobą było ciemnofioletowe z dużą ilością czarnych chmur. Za głową miała ogromne połacie drzew oraz roślinności egzotycznej w nieco ponurym i mrocznym wydaniu. Drzewa były czarne, a ich gałęzie powykręcane niczym szpony z najgorszych horrorów zaś liście roślin wyglądały na ostre. Piasek, który miała pod sobą w całości był czarny niczym popiół zaś morska woda krystalicznie czysta. Tu i ówdzie pływały kawałki drewna bądź metalu, jednak nie była to tak bardzo zaśmiecona plaża jakie widuje się w świecie ludzkim. Poza tym obok siebie miała jeszcze dobrze znaną busolę, która była otwarta. Symbole nie świeciły się już tym fioletowym blaskiem, a wewnątrz znajdował się zwyczajny kompas. Nic specyficznego gdyby nie to, że jego wskazówki były wykonane z jakiejś kości, a kreski nakreślone czymś czerwonym i czarnym. Część, która stanowiła tarczę całej busoli chyba była wykonana ze skóry. Wyblakłej skóry dobrej jakości. Po lewej stronie mogła dostrzec wysoki budynek będący latarnią. Chociaż określenie tego mianem budynku mijało się z prawdą bo wyglądał jak ruina. Drewniana, nadgryziona zębem czasu ruina, która i tak lepiej wypadała względem czegoś co wyglądało jak chyba chatka rybacka a raczej jakiś szałas. Dało się to poznać dzięki leżącym dziurawym łodziom. Co zaś tyczy się prawej strony to widziała tam coś na kształt portu. Kilka budynków, pomost przy którym pewnie cumowałby jakiś statek gdyby cokolwiek tu przypłynęło. Niska temperatura nie wynikała chyba tylko z tego, że była na plaży ale również z ogólnej atmosfery jaką to miejsce roztaczało. Nieprzyjemna, chłodna i wilgotna atmosfera. Pozostawała też kwestia dziury w pamięci jak do diaska się tutaj dostała? A moze to był kolejny sen? ZT > tutaj |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Laboratorium Pią Cze 02, 2017 5:21 pm | |
| Po krótkim pożegnaniu się i rozstaniu z większością hangarowej grupy, Susan skierowała swe kroki do laboratorium, prowadząc ze sobą Rocketa i Groota. W trakcie krótkiej podróży na miejsce - przebytej głównie szybką windą, wyglądem przypominającą trochę sporą tubę - kobieta zachowywała milczenie, pogrążona we własnych myślach i planach. Jeszcze chwilę wcześniej zaczynała już mieć nadzieję, że świat w końcu trochę zwolnił, a tu proszę, kolejne wieści uświadomiły jej jak bardzo się myliła. Kilka spraw wciąż wymagało omówienia, ale Invisible Woman wolała z nimi zaczekać do momentu, gdy znajdą się już w laboratorium i będą mogli porozmawiać na spokojnie. Nie była pewna czego dokładnie spodziewał się Rocket, gdy zażyczył sobie przeniesienia się w to miejsce, ale domyślała się, że Strażnicy wciąż mogli potrzebować części do odbudowania swojego własnego pojazdu... A Sue nie miała problemu z wpuszczaniem nowych przyjaciół do głównego pomieszczenia laboratorium, o ile działo się to pod czyimś nadzorem. Te wyjątkowo niebezpieczne czy cenne sprzęty i tak były zwykle schowane... Głównie po to, aby przypadkiem nie dobrał się do nich Johnny. Trochę przypominało to zabezpieczanie domu przed dzieckiem. Kiedy tylko ich mała gromadka opuściła windę, a ta przemieściła się dalej, wkrótce potem nie pozostawiając po swoim szybie żadnego śladu w suficie czy podłodze, Susan oparła dłonie na biodrach i spojrzała kolejno najpierw na Groota, a potem na Rocketa. Po dotychczasowych spotkaniach wiedziała już, że dyskutowała będzie pewnie głównie z tym ostatnim, chyba że szop przetłumaczy dla niej słowa swojego kompana. Skoro zaś już o nim mowa, to blondynka w dalszym ciągu posiadała kwiatek, który niedawno od niego otrzymała, wciąż wplątany we włosy w okolicy ucha. -Wiecie, wcześniej nie mówiłam na poważnie z tym odpracowywaniem. Tak czy siak zarabiamy sporo, a większość z tego idzie na kolejne projekty, które w przyszłości też się zwrócą, więc naprawdę nie potrzebujemy pieniędzy- poinformowała swoich gości na początek. Może i nie była to najważniejsza kwestia, którą chciała poruszyć, ale nie wiedziała od czego zacząć, a chyba dobrze byłoby to wyjaśnić, żeby wszyscy członkowie Guardians of the Galaxy nie musieli się martwić spłacaniem pojazdu. Cała trójka przebywała teraz mniej więcej na środku głównej sali, ogromnej, przestronnej i pełnej różnych urządzeń. Dookoła nich ciągnął się podest, ale oni sami znajdowali się niżej, po prostu na podłodze, więc ze swojego miejsca nie wszystko widzieli dobrze.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Laboratorium Sob Cze 03, 2017 9:31 am | |
| Dopóki Sue pierwsza się nie odezwała panowała zupełna cisza. Rocket zupełnie zamknął się w sobie i z łapkami skrzyżowanymi na piersi szedł w milczeniu za Niewidzialną Kobietą. Widocznie jednak w nim buzowało. Niemal warczał, cały czas ukazując zęby pod uniesioną wargą. Widocznie przypominał zwierzaka bardziej, niż sam przyznawał. Groot natomiast wydawał się jego zupełnym przeciwieństwem. O dziwo jego korowa twarz bardziej nadawała się do wyrażania emocji niż pyszczek Rocketa. Drzewiec był po prostu smutny, co było po nim widać. Jeżeli oczy jego i Sue się spotkały, na moment uśmiechnął się żeby dodać jej otuchy. Niewiele istot potrafi tak wiele przekazać jednym uśmiechem, co Groot. Prawdopodobnie dlatego, że jeżeli większość twojego słownictwa stanowi twoje własne imię, to uśmiech stanowi pięćdziesiąt procent komunikacji. Gdy czekali w windzie kolos zdecydował się nawet na pogłaskanie Rocketa po głowie, ale z braku jakiejkolwiek reakcji (albo nawet cichego warkotu) szybko zrezygnował. -JAK TO NIE CHCECIE PIENIĘDZY??/JESTEM GROOT!! - odezwali się w tym samym momencie oboje na słowa kobiety. Posiadający hordy wierzycieli w całym kosmosie strażnicy nie byli przyzwyczajeni do takich obwieszczeń. Wpatrywali się w Sue, jakby zobaczyli przed sobą Matkę Boską Dłużniczą, która właśnie głosiła im prawdy wykraczające poza ich pojmowanie. - Czyli co? Chcecie na mnie eksperymentować? Albo na dużym? Nie da się. Mamy dość ścisłą polisę nieeksperymentowania na nas. - szop wyraźnie miał problemy ze zrozumieniem przekazu. - Myślałem że mogę rzucić okiem na wasze projekty. Naprawdę nieźle sobie radzicie z adaptacją technologii Kree. I Skruli. I każdej właściwie. Nad czym teraz pracujecie? Mogę rzucić okiem. - mówiąc to z pomocą Groota wdrapał się kolosowu na głowę jak na wieżyczkę obserwacyjną, żeby lepiej rozejrzeć się po warsztacie. -JESTEM GROOT- Powiedział coś do kręcącego mu się po głowie szopa Groot. - Tak, Groot, ciężko mi to przyznać, ale ten, kto projektuje ich statki ma naprawdę poukładane we łbie. Te statki mają wszystko co statki mieć powinny i nie mają niczego czego nie powinny. - Jestem Groot - drzewiec cierpliwie coś tłumaczył nie do końca nadążającemu szopowi. - Czarna skrzynka? - zastanowił się chwilę - CZARNA SKRZYNKA! - krzyknął do Sue. - Skoro udało wam się tu ściągnąć materię, to pewnie nie było problemu z informacją. Te dane gdzieś się zapisują? Może zarejestrowały czy Richard dał radę! - szop odzyskał nagle siły życiowe. "I może systemy złapały coś o tych draniach" - dodał już do siebie w myślach. Cokolwiek. Widmo energetyczne ich broni czy statków. Cokolwiek co będzie zdatne do analizy. Może nie teraz, może nie za rok, ale Rocket miał zamiar odnaleźć ich i wysadzić ich wszystkich...no, w kosmos. Został w końcu tym, flarkin, mścicielem. A miał dużo do pomszczenia. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Laboratorium Nie Cze 04, 2017 2:23 pm | |
| Sue zamrugała szybko, lekko zaskoczona aż tak głębokim szokiem swoich gości. Spodziewała się ich zdziwienia, bo w końcu już wcześniej pokazali, że wzięli jej słowa bardzo poważnie, ale tak gwałtowna reakcja zdecydowanie przerosła jej oczekiwania. Susan zamierzała zapewnić ich, że tym razem nie żartowała i naprawdę nie musieli za nic płacić, lecz Rocket ją wyprzedził, zaczynając snuć swoje teorie o eksperymentowaniu - w trakcie których blondynka od razu przystąpiła do przeczącego kręcenia głową. Chyba nawet nie chciała wiedzieć jak szop wpadł na taki pomysł - i czemu właściwie był tak podejrzliwy. Nie wydawało jej się, aby dała mu ku temu powody... A jeżeli tak, to zrobiła to w sposób nieświadomy. Na szczęście jednak najwyraźniej Invisible Woman nie musiała wyprowadzać swoich gości z błędu, bo sami szybko zmienili temat... I choć Rocket w dalszym ciągu zwracał się do niej, to wraz ze swoim towarzyszem tak naprawdę świetnie radzili sobie z prowadzeniem rozmowy na własną rękę, bez jej aktywnego udziału. Mimo to Sue słuchała tej wymiany zdań i nawet uśmiechnęła się lekko przy pochwałach dotyczących dzieł Reeda. Skoro go tutaj nie było, to ona mogła być dumna w jego imieniu... Choć Mister Fantastic sam doskonale wiedział, że "miał naprawdę poukładane we łbie", jak ujął to szop. Nastrój znów zmienił się diametralnie, gdy Rocket - albo chyba raczej najpierw Groot - pomyślał o czarnej skrzynce. Co prawda pierwszy pomysł Sue był nieco inny, ale ten nawet łatwiej było wprowadzić w życie, więc od niego mogli zacząć. Niestety kobieta nie miała pewności, że pojazd zdążył przesłać wszystkie istotne dane, bo w momencie uszkodzenia - a dokładniej tuż przed nim - priorytetem stawało się dla niego ratowanie pasażerów... Ale warto było spróbować. -Herbie?- zagadnęła, nie uściślając już co dokładnie miała na myśli, bo AI i tak stale nasłuchiwało, więc na pewno wiedziało o czym rozmawiali. Herbie był na tyle zaawansowanym tworem, że potrafił czuć, a nawet myśleć na swój sposób abstrakcyjnie. Całe szczęście, że wykazywał przy tym nadzwyczaj przyjazne usposobienie. -Już to sprawdzam- odparła od razu niezawodna sztuczna inteligencja, a podczas gdy ona wyszukiwała, pobierała i analizowała dane, aby wkrótce móc je im wszystkim przedstawić, Invisible Woman ponownie zwróciła się do swoich gości, chcąc wyjaśnić niejasne kwestie. -Po kolei: nie przewidujemy na was żadnych eksperymentów, a wynalazki najlepiej oglądać pod okiem Reeda, ale niektóre mogę zaprezentować i ja... Kiedy załatwimy już tę sprawę. Jeżeli nie udało nam się zarejestrować niczego przydatnego, być może będę miała jeszcze jeden sposób, prosty w założeniu, ale trochę skomplikowany w wykonaniu...- nie wchodziła w szczegóły, na to przyjdzie czas, jeżeli dane od Herbie'ego okażą się niewystarczające. Chciała tylko zaznaczyć, że to nie była ich jedyna opcja.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Laboratorium Pon Cze 05, 2017 7:57 am | |
| Wyglądało na to że nie dość, że nie muszą odpokutowywać statku, to jeszcze nikt nie będzie na nich eksperymentował. Ba, wręcz przeciwnie, wyglądało na to, że sam pomysł minimalnie uraził ich dobrodziejkę. - Wybacz. - rzucił, drapiąc się w tył głowy. - To nie byłby pierwszy raz. No i ten wstęp: „Nie potrzebujemy pieniędzy”. Na ogół jeśli słyszysz coś takiego, to powinieneś szykować się na niezłe tarapaty. Zwłaszcza jeżeli ktoś się uśmiecha mówiąc to. - Światopogląd szopa mógł dawać pewne wejrzenie co do tego z jakiego typu istotami na ogół zadawali się Strażnicy. Rocket nie był szczególnie przyzwyczajony do życzliwości, czy nawet dobroci jako takiej. No, może z wyjątkiem Groota. I Quilla, ale on też przecież pochodził z Ziemi. Rety, cała planeta Quillów. Nic dziwnego, że jeszcze nie osiągnęła poziomu lotów międzygalaktycznych. Choć z drugiej strony zdarzają się wyjątki, jak choćby konstruktor urządzeń, które właśnie oglądał. Ziemia jest dziwna. W międzyczasie Groot urósł na tyle, żeby bez wysiłku odstawić Rocketa na poziom platformy znajdującej się nad nimi. Obydwoje wiedzieli, że kobieta potrafi latać (i podnosić kilkutonowe pojazdy kosmiczne siłą umysłu), więc nie przejmowali się przerywaniem rozmowy. - Nie ma sprawy. „Skomplikowany" to moje drugie imię. - wyszczerzył się Rocket, co wywołało powątpiewający wyraz twarzy Groota. Jeśli był cień szansy, że Nova przeżył, wolał się go uchwycić. Wolał nie tłumaczyć Gamorze tego, że Richard zginął na jego warcie. No i w sumie fajnie by było, gdyby jednak żył. Bądź co bądź to był kumpel. Szop przechadzając się po podeście znowu był pod tym samym wrażeniem, jak podczas oględzin statku, który niedawno zezłomowali. Wiele z maszyn już na pierwszy rzut oka przypominało mu technologię najpotężniejszych ras kosmosu, przerobioną na modłę ludzkiej myśli technicznej. Założyłby się, że gdyby wgryzł się w wiele z nich, okazałoby się, że przerastają swoje oryginały. Kto wie, może mając dostęp do tego typu narzędzi mogliby naprawić Milano i Marcelinę? Z całym szacunkiem dla Starka, był naprawdę geniuszem, jeśli chodziło o rozwalanie rzeczy, ale jeśli chcieli coś, co nie rozleci się w pierwszej flarze jonowej, potrzebowali pomocy Sue. Napęd Fantastycznej Czwórki był całkiem w porządku, a nawet jeśli, to mogą go zawsze... -Jestem Groot – wyrwał Rocketa z przemyśleń Groot, który spacerował wraz z nim tak żeby ciągle mieć go w zasięgu wzroku z piętra niżej. - W każdym razie dzięki – odparł szybko do Sue. - To dla nas wiele znaczy. Nie stoimy teraz najlepiej. „A kiedy staliśmy?” - pomyślał gorzko. Czas trochę mu się dłużył, kiedy czekali na wyniki. - To ten... Też jesteś Mścicielką? Chyba dostaliśmy coś na wzór tymczasowego członkostwa, ale jeśli o mnie chodzi, to nie mam pojęcia z czym to się je. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Laboratorium Czw Cze 08, 2017 5:50 pm | |
| Początkowo Susan właściwie nie reagowała na to, że jej rozmówcy przesuwali się stopniowo coraz wyżej, bo jedynie przenosiła za nimi spojrzenie i odchylała lekko głowę, gdy było to konieczne... Ale w pewnym momencie takie rozwiązanie po prostu przestało być dla niej dłużej wygodne. Wówczas kobieta wytworzyła już sobie pod stopami niewielki, cienki i oczywiście - jak prawie zawsze - niewidzialny krążek, akurat wystarczający, aby mogła poderwać się wraz z nim w powietrze, co też od razu uczyniła. Po ułożeniu jej stóp i w ogóle ciała łatwo dało się poznać, że nie lewitowała, tylko w dalszym ciągu na czymś stała. Blondynka nie odniosła się już do wyjaśnienia Rocketa odnośnie tych eksperymentów, choć wyraz jej twarzy - przecież i tak przyjazny i otwarty - jeszcze odrobinę złagodniał. Mimo to kobieta podejrzewała, że okazanie współczucia mogłoby się jej gościom nie spodobać, szczególnie że nawet nie znali się za dobrze... Więc ograniczyła się tylko do tej reakcji i skupiła się na dalszych słowach szopa... Oraz na odczytywaniu mimiki Groota. Ta ostatnia momentami zdawała się dostarczać o wiele szczerszych odpowiedzi. Invisible Woman powoli przesuwała się na swoim krążku, by utrzymywać się blisko Rocketa, ale poza tym pozwalała mu w spokoju przyglądać się otoczeniu. Tak czy siak musieli jeszcze zaczekać na wyniki oględzin Herbie'ego, ale Sue podejrzewała, że wkrótce je otrzymają. Odezwała się dopiero wtedy, gdy Groot najwyraźniej przypomniał swojemu towarzyszowi o podziękowaniach, a ten je złożył. -Nie ma sprawy. W końcu jesteśmy po tej samej stronie- zapewniła i prawdę mówiąc dla niej było to po prostu coś oczywistego. Fantastycznej Czwórce zdarzało się otrzymywać pomoc w innych światach, więc we własnym starali się robić to samo, o ile tylko byli w stanie. Następne pytanie szopa wprawiło Susan w bardzo krótkie, lecz zauważalne wahanie, jednak zaraz potem kobieta pokręciła przecząco głową. Co prawda rozmawiała z Carol w tej sprawie, ale na ostateczną decyzję musiała jeszcze trochę poczekać, a tak czy siak nie planowała dla siebie pełnego członkostwa; chciała tylko pomóc. -Współpracuję z Avengers, ale do nich nie należę. Jeżeli zostaliście przyjęci na pół etatu, to najprawdopodobniej otrzymacie częściowy dostęp do sprzętu i budynków należących do grupy, wypłacane co tydzień stypendium oraz zobowiązanie do pomagania, gdy zostaniecie wezwani- wyjaśniła najlepiej, jak potrafiła, bo niestety sama nie znała dokładnie wszystkich szczegółów. Nim zdążyła dodać coś więcej, w pomieszczeniu znów rozległ się głos Herbie'ego: -Posiadamy zapis sygnatury energetycznej z ataku, który wymierzono przeciwko naszemu pojazdowi. Jestem w trakcie przeszukiwania pod jej kątem dostępnych baz danych, ale jak do tej pory nie znalazłem jeszcze żadnych trafień- wyjaśniła sztuczna inteligencja, Sue zaś natychmiast pokiwała na to głową. -W porządku, dzięki. Daj nam znać, jeżeli coś się zmieni- przykazała, zamierzając do końca liczyć na to, że Herbie'emu uda się jednak ustalić coś więcej. Sam zapis dawał im tak naprawdę niewiele, jeżeli nie mogli go porównać i dowiedzieć się z kim mieli do czynienia...
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Laboratorium Pią Cze 09, 2017 8:36 am | |
| Rocket chyba już oswoił się z myślą, że gdzieś na świecie mogą istnieć istoty bezinteresownie miłe i pomocne, a już na pewno że są nimi członkowie Fantastycznej Czwórki. A na pewno Sue, bo reszty nie miał okazji jeszcze poznać. Spodobało się mu też to, co mówiła kobieta. Czyli miałby robić to co lubił najbardziej, czyli strzelać do złych gości, a oni by mu za to płacili, nawet jeśli zdarzy się że do nikogo nie trzeba strzelać przez jakiś czas? To tak jakby być łowcą nagród na etacie. Oczywiście pewnie od czasu do czasu trzeba będzie kogoś uratować, albo wykonać jakąś misję nie związaną ze strzelaniem do nikogo. Cóż, nie zawsze musi być różowo, a poza tym nie takie rzeczy robił już dla strażników. Przypominały mu się czasy, gdy był szeryfem sektora Keystone. Stare spokojne czasy, gdy cieszył się lokalnym szacunkiem i stałą pensją. A może by tak odrzucić płaszcz strażnika na wieszak i na stałe zostać na ziemi? - Jestem Groot? - drzewiec przejął po zwierzaku obowiązki prowadzenia konwersacji i wypowiedział się prosto do Sue. Z pytającym wyrazem twarzy wskazał na rozrzucone na biurku niepokojące obrazki, które wcześniej pozostawiła Jen. (O ile do tej pory wciąż się tam znajdowały) Wyglądały na bazgroły bardzo nieszczęśliwego dziecka i od razu rzucały się w oczy na tle obliczeń, wykresów i innych notatek Reeda, pozostawionych na biurku. Groot przez chwilę podejrzewał że gdzieś tutaj znajduje się dziecko bez przyjaciela, z którym z chęcią by się spotkał żeby poprawić mu humor. Nie wiedział czemu, ale młode osobniki wielu ras dobrze się czuły w jego obecności. W końcu odezwał się też Herbie, ale tylko po to, by zaraportować że jest dopiero w połowie drogi. Rocket zastanawiał się. Jeżeli baza danych FF czwórki nie wystarczy do rozszyfrowania sygnału, to może komputer pokładowy Milano coś by miał na ten temat. Oczywiście większość ich danych przepadła razem z Knowhere, ale może coś by się znalazło. Swoją drogą... - Możemy sprowadzić tutaj nasze statki? Jeśli mamy komukolwiek pomagać powinny być w stanie latać. Pewnie jest tu jakiś hangar, nie? Od czasu felernego lądowania na ziemi miał okazję przyjrzeć się już i zapleczu technicznemu Starka i Fantastycznej czwórki. Jeżeli kiedyś najdzie go ochota budowy kolejnej broni masowego rażenia na bazie ziemskiej technologi, prawdopodobnie uda się do Avengers. Natomiast jeśli chciał statek, który nie rozleci się od własnych przeciążeń wolał postawić na zaplecze Reeda. Poza tym rozpoznawał wiele z wykorzystywanej tutaj technologi i nie musiałby marnować zbyt wiele czasu na zapoznawanie się z nowymi rzeczami. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Laboratorium Nie Cze 11, 2017 7:04 pm | |
| Jeszcze na pytanie Groota - oczywiście go nie rozumiejąc, tylko działając na podstawie instynktu, a do tego sugerując się tonem jego głosu, mimiką oraz gestem - Susan obróciła się wraz z całym swoim krążkiem, aby spojrzeć we wskazywanym przez drzewca kierunku... I natychmiast zmarszczyła lekko czoło, starając się szybko zorientować o co mu mogło chodzić. Na szczęście rysunki dość mocno wybijały się ponad treść innych papierów, więc kobieta stosunkowo łatwo zorientowała się, że najpewniej to właśnie one zaciekawiły jej gościa... Ale co dokładnie miał na myśli? Tego nie była już pewna, w związku z czym ograniczyła się do wspomnienia, że to nic takiego - choć szczerze mówiąc sama nie czuła się o tym przekonana. Teraz jednak nie mieli czasu, aby przeglądać i interpretować obrazki niewiadomego pochodzenia, nawet jeżeli Sue odnotowała sobie w pamięci, aby poprosić później AI o wyjaśnienie sprawy. Póki co natomiast po krótkiej wymianie zdań z Herbie'm Invisible Woman przeniosła swoje spojrzenie na Rocketa i pokiwała głową na jego pytanie... A właściwie pytania, bo po prostu na oba odpowiedź była i tak twierdząca, więc blondynka nie musiała się rozdrabniać. Zamiast tego mogła po prostu przejść do konkretów. -Możemy zająć się tym nawet zaraz. Zgaduję, że będę musiała przenieść je tutaj polem siłowym?- spytała, choć domyślała się, że tak właśnie będzie. Z drugiej strony... Kto wie, być może w ostatnim czasie coś się jednak zmieniło? Nie wspominając już nawet o tym, że Susan kojarzyła tylko jeden ze statków, a dokładniej Milano, które wcześniej przetransportowała do Avengers Tower. Nie posiadała informacji o innych pojazdach, ale przecież Rocket wyraźnie użył liczby mnogiej. Mimo wszystko kobieta nie prosiła jeszcze o te i inne szczegóły, zakładając, że w razie czego szop sam je jej wyjawi. Od pytania Sue minęło zaledwie kilka sekund, gdy Herbie odezwał się po raz kolejny, z własnej inicjatywy, przynosząc po prostu następną dawkę informacji... Które jednak wcale nie nastawiały optymistycznie: -Ani w naszych bazach danych, ani w tych, do których posiadamy dostęp, nie pojawia się idealne dopasowanie sygnatury energetycznej z ataku wroga- słysząc to, Invisible Woman westchnęła cicho, jednocześnie krzyżując ręce na piersiach. Nie brzmiało to zachęcająco, ale tak czy siak sama miała jeszcze coś do dodania. -Dzięki, Herbie. Możemy częściowo korzystać między innymi z plików Avengers i S.H.I.E.L.D., ale istnieje opcja, że akurat te dane są u nich utajnione. Mała szansa, ale pewnie warta sprawdzenia dla pewności- doniosła swoim gościom, znów przesuwając pomiędzy nimi wzrokiem.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Laboratorium Pon Cze 12, 2017 9:22 am | |
| Groot wpatrywał się intensywnie w rysunki. Miał jakieś bardzo złe myśli, czy przeczucia, związane z tymi skrawkami papieru, ale nie umiał sam sobie powiedzieć o co mogło w nich chodzić. Skoro jednak Sue widocznie nie przejęła się niepokojącymi bazgrołami, Groot także zdecydował się nie poświęcać im więcej uwagi. Rocket natomiast bardzo zaciekawił się tematem naprawy statków. - A więc tak to robisz... - zdusił kolejne pytanie na temat tego, czy są to jakiegoś rodzaju implanty, czy może niektóre ludzkie samice tak po prostu potrafią. Nie znał ziemi jeszcze tak dobrze, a im mniej mówił, tym mniej obrażał. - Jeśli to nie jest wielki problem. Ostatecznie mógłbym sam przeszybować od Starka. Nie jest daleko, pewnie dałbym radę. O ile nikt mnie do tego czasu nie zestrzeli. Ziemskie służby porządkowe mają wolant w tyle bardziej niż Shi'ar. Z tym że przydałoby się kilka modułów, które zostały w lesie, tam skąd nas pierwszy raz zabrałaś... Przerwał mu komunikat Herbiego. Nie były to najlepsze wiadomości, ale szczerze mówiąc Rocket nie spodziewał się niczego więcej. Bardziej liczył że podobną sygnaturę prędzej znajdzie w bazie Fantastycznej Czwórki niż u Starka, czy gdziekolwiek na ziemi. Nie był pewien czym jest ta „Tarcza” ale jeżeli nie jest to stacja kosmiczna broniąca ziemi przed atakami z kosmosu, (a o niczym takim nie słyszał) to również mała szansa że coś wiedzą. - Mogę dostać kopie zapisu energetycznego? Może kiedyś uda się trafić strażnikom na jakiś trop. To na razie jedyne co mamy. - nagle jednak Rocket zmienił temat. - A novaforce? Jesteście w stanie namierzyć jego sygnaturę? Wciąż nie wiemy co z Richardem. Ostatni zapis może nam coś powiedzieć. Może w ostatniej chwili się przeniósł, czy coś. Powinniśmy wtedy namierzyć spory pik w mocy sygnału. Jak sygnał będzie spadał stopniowo, to... W każdym razie warto sprawdzić nie? Rocket sam zaczął dłubać przy swoim naramiennym komputerze. Przede wszystkim sprawdził czy ma dalej zdalne połączenie z Marceliną, jego okrętem. Jeśli tak, to po podłączeniu ich w jedną masę, miałby też dostęp do komputera Milano. Jeśli Herbie znalazł sposób na przesłanie mu tych danych, sprawdził bazę Milano, ale robił to bardziej dla zabicia czasu, niż z jakąś szczególną nadzieją. Właściwie to jego statek dysponował gotowym interfejsem teleportacyjnym. Brakowało mu tylko przekaźnika. Z tego co sam przecież widział, to nawet technologia skoków też jest już opanowana przez Reeda Richardsa. Spróbował podłączyć się do Herbiego i sprawdzić czy technologie mogą być kompatybilne. Wtedy przeniósłby statek do hangaru bez męczenia Sue. O ile kobieta się przy tym w ogóle męczyła. Jeżeli komputer odmówi mu dostępu, zwyczajnie o niego poprosi. Nie będzie przecież łamał zabezpieczeń swoich dobroczyńców. Nawet on wiedział że to faux pas. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Laboratorium Pią Cze 16, 2017 7:44 pm | |
| Susan uśmiechnęła się lekko, gdy Rocket rozwodził się nad transportem pojazdów Strażników i pokrewnymi tematami, lecz w głębi ducha zaczęła się już zastanawiać nad kwestiami organizacyjnymi. Podejrzewała, że nikt nie spróbowałby zestrzelić obiektów przelatujących spokojnie pomiędzy siedzibami bohaterów, chyba że byłby to jakiś bardzo nierozważny przestępca... Ale pewnie i tak S.H.I.E.L.D. będzie musiało zadbać o jakąś ich rejestrację i załatwienie innych formalności. Do tego czasu natomiast nowi członkowie Avengers mogliby korzystać z ziemskich maszyn - chociażby po to, aby polecieć po te części z lasu. To brzmiało chyba najlepiej na ten moment, ale Sue i tak nie miała czasu, aby od razu to wszystko wyjaśnić, bo Herbie przerwał im dyskusję, przez co temat szybko się zmienił... I po chwili szop pytał już o coś innego. -Słyszałeś, Herbie- powiedziała tylko Invisible Woman, pozwalając sztucznej inteligencji zająć się resztą, bo przecież powtarzanie przez nią poleceń Rocketa doprowadziłoby jedynie do zmarnowania cennego czasu... A poza tym kobieta tak czy siak opierała swój zapasowy plan na zapisie energii Novy, więc sygnatura była im potrzebna. -Już się robi- odparło zgodnie AI, ale podczas gdy mówiło, jednocześnie zabrało się już za wykonywanie nowych zadań. Właściwie wystartowało z ich realizacją zaraz po tym, jak tylko otrzymało zgodę od Sue... Obsługa wielu czynności naraz była czymś pięknym i bardzo przydatnym. W związku z powyższym Rocket wyjątkowo szybko otrzymał zamówioną przez siebie sygnaturę energetyczną wrogiego ataku, co oznaczało, że mógł rozpocząć przeszukiwanie pod jej kątem bazy danych Milano... Natychmiast po tym, jak tylko połączył się z tamtejszym komputerem. Herbie bez problemu pozwolił też szopowi na sprawdzenie kompatybilności technologicznej teleporterów, po prostu nadzorując ten proces, ale się nie wtrącając. Przeniesienie statku do hangaru powinno być możliwe, a sztuczna inteligencja w żaden sposób go nie blokowała, więc Rocket mógł je zarządzić. -Zgodnie z naszymi ostatnimi odczytami sprzed teleportacji Nova Force oddaliła się od okrętu, a następnie nagle zanikła. Pozostawiła po sobie słaby ślad energetyczny. Doszło do tego na niecałą sekundę przed ewakuacją- poinformował za to Herbie... I ta informacja była już interesująca. Sue odchyliła głowę na bok, po czym powiodła wzrokiem między swoimi towarzyszami, chcąc sprawdzić, czy doszli do podobnego wniosku co ona... A mianowicie: w wypadku śmierci Novy coś musiałoby się stać z całą jego energią. Jeżeli na miejscu pozostało jej tylko trochę... To gdzie się podziała reszta? -Herbie, najprawdopodobniej będziemy chcieli przeskanować spory obszar pod kątem występowania Nova Force... Zaczniemy od samego Nowego Jorku, potem przejdziemy dalej. Postaraj się określić niezbędne zasoby- przykazała i na to sztuczna inteligencja już nie odpowiedziała, choć zapewne przyjęła także i to polecenie. Jeżeli istniała opcja, że Nova również się teleportował, może o własnych siłach, to... Pewnie chciałby wrócić na Ziemię.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Laboratorium Pon Cze 19, 2017 11:40 am | |
| Rocket zdawał się być przyzwyczajony do sposobu w jaki pracowała sztuczna inteligencja. Być może miał już do czynienia z podobnymi tworami, a być może spodziewał się jakie są jej możliwości. W każdym razie nie dawał tego po sobie poznać, ale już sam fakt że Rocket na coś nie narzekał świadczył o sporym uznaniu szopa do tego czegoś. Komplementy na ogół się nie zdarzały. Tak więc gdy tylko podłączył się swoim sprzętem do sieci Baxter building sprawdził szybko czy widmo ataku wroga nie znajdzie jakichś składowych harmonicznych z tym co już mają w bazie, a jeśli nie, to zapisze sobie obraz promieniowania na później. Być może gdzieś w jakimś krańcu kosmosu trafią na ślad czegoś podobnego. Co więcej, tak jak się spodziewał, nie było problemu z podłączeniem obydwu systemów teleportujących do wspólnej pracy. Rocket ze zdalną pomocą Herbiego znalazł współrzędne odpowiednio sporej wolnej przestrzeni w hangarze i upewniwszy się że nikt nie kręci się w pobliżu, przeniósł tam to co zostało ze statków strażników. Od razu zabrał się za analizę ich stanu i powoli wybierał sprzęt niezbędny do postawienia ich na nogi. Jeśli istniała jakaś rampa pozwalająca przenieść wybrane pojazdy z hangaru do laboratorium w celu naprawy, poprosił o autoryzację do niej. -Nie jest tak źle. Niepotrzebnie tak śpieszyliśmy się z tymi przeróbkami tam pod lasem. Skąd mogłem wiedzieć że stracimy łącze? Naprawa wszystkich statków zajmie nam pewnie ładnych kilka cykli. Marcelinę postawimy najpierw, ale nie nadaje się do dalekich lotów gwiezdnych... -Jestem Groot. - skwitował drzewiec i przełączył komunikatory Avengers, które dostali od Carol, na „Agent Aktywny.” - Tak. Nie. Masz rację, skoro siedzimy tu na tyłkach, równie dobrze możemy się czymś zająć. I nie, nie mam zamiaru konsultować tego z Quillem. Nasza dram-lord pewnie potrzebuje trochę czasu zanim znów zacznie się do czegoś nadawać. Pamiętasz jak ostatnio stracił ten swój „walkman”? Sposób prowadzenia rozmowy przez Rocketa prawdopodobnie wiele mówił o sposobie w jaki zwierzak myślał. Często zmieniał temat zanim jeszcze ktokolwiek odpowiedział na poprzedni, albo odpowiadał sam sobie uznając takie odpowiedzi za, jak widać, wystarczające. Zastanawiającym było zatem jakim cudem spokojny i z pozoru nieśpieszący się nigdzie drzewiec stanowił tak dobrego partnera do rozmów dla szopa. Być może miał tu do czynienia ogrom informacji jakie stwór był w stanie zawrzeć w pojedynczym „JESTEM GROOT” W końcu odezwał się też Herbie z dobrą wiadomością dla wszystkich. Widocznie nie tylko Sue zinterpretowała ją w ten sposób, bo obydwaj strażnicy wydali z siebie radosne „JUHU/GROOT!” Gdyby Richardowi coś się stało, sgnatura energetyczna zapewne nie znikła by tak nagle w ten sposób. Może doszłoby do eksplozji, lub powolnej dyspersji, jednak w przyrodzie nic nie ginie. Co najwyżej zmienia miejsce, na co wszyscy tutaj liczyli. Z drugiej strony, nie widać było przy tym żadnych przeciążeń jak w wypadku bram, które Nova tworzył, ale kto wie? Może ich przyjaciel miał w zanadrzu więcej sztuczek niż się ich spodziewali. Rocket tak bardzo skupił się na myśleniu o tym że Gamora go nie zabije, że nie przejmował się na razie takimi błachostkami, jak na przykład: Czemu Richard nie skontaktował się z nikim ze swoich przyjaciół, skoro nic mu nie jest? Na kolejne słowa Sue Rocket po prostu skinął łbem. Ta strategia była tak samo dobra, jak każda inna. Gdzie jeszcze mógł skryć? - Wiedział że Gamora jest w Asgardzie. Może zobaczył pomyślał że już po nas i poleciał jej o tym powiedzieć? Zawsze był przesadnie rycerski. Tym bardziej jeśli się o nas obwinia. Była to bardziej informacja, niż sugestia. Możliwość przeskanowania Asgardu za śladami Richarda nie wchodziła chyba w grę. Bogowie cenili sobie prywatność. Nova mógł być wszędzie. Czym jest Nowy Jork, albo cała ziemia w obliczu nieskończoności kosmosu? Nie mając nic lepszego do roboty zabrali się za naprawę statków. Oczywiście obecność Sue była bardziej niż mile widziana. Groot bardzo polubił kobietę. Rocket w sumie też, ale prędzej dałby się zamknąć w więzieniu Shi'ar, niż dać to po sobie poznać. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Laboratorium Sob Cze 24, 2017 10:47 pm | |
| Podczas gdy Rocket zajmował się wymianą zdań z Grootem i organizowaniem wszystkiego, co sobie zaplanował, Susan czekała cierpliwie, jedynie przyglądając się i przysłuchując tej parce. Nie chciała się wtrącać, gdy jej goście wyraźnie czymś się zajmowali. Nie dość, że nie byłoby to zbyt kulturalne, to jeszcze mogłaby przeszkodzić w czymś istotnym... Więc lepiej nie. W końcu nie miała obecnie do czynienia z Reedem, któremu wręcz trzeba było przerywać pracę, bo inaczej sam by na to nie wpadł i pewnie zapomniałby o, na przykład, jedzeniu czy spaniu... Ale nie o tym teraz. Ważne, że przez cały ten czas Herbie zajmował się natomiast... Właściwie wszystkim. Wspomagał działania Rocketa, przygotowywał sprzęt do poszukiwań sygnatury energetycznej Novy - i tak dalej. Mimo to sztuczna inteligencja sama z siebie milczała, więc najwyraźniej w tej chwili nie miała jeszcze niczego nowego do doniesienia; w przeciwnym wypadku z pewnością zabrałaby głos. Sue wiedziała, że mogła na tym polegać, dlatego nawet nie dopytywała się AI o postępy prac. Po prostu czekała na jakąkolwiek informację. Wspomnienie Asgardu od razu doprowadziło do zmarszczenia się czoła blondynki. Jej spojrzenie na chwilę przesunęło się w dół, wbiła je w podest, po którym poruszał się szop... Jej wyraz twarzy oraz postawa zauważalnie świadczyły o tym, że zastanawiała się co z tym fantem dalej zrobić. Rocket miał oczywiście rację i jej również nie zdziwiłoby, gdyby Nova poleciał za Gamorą... Skoro najwyraźniej coś ich ze sobą łączyło. Możliwe, że ona sama na jego miejscu zrobiłaby coś podobnego, choć... Nie, z drugiej strony pewnie by się na to nie porwała, ale prawdopodobnie miałaby przynajmniej taką ochotę. Tyle że Invisible Woman nie była nawet pewna czy udałoby im się nawiązać kontakt z Asgardem, a co dopiero go przeskanować... Więc jeżeli zdecydują się tam szukać, zapewne będą skazani po prostu na dogadanie się z Thorem i jego pobratymcami. -Najpierw sprawdźmy te bliższe nam okolice, a jeśli to nic nie da, to będziemy martwić się następnymi krokami. Przy okazji, Herbie, nadaj wiadomość do Avengers z informacjami na temat Novy- Susan wychodziła z założenia, że nie tylko towarzysze i przyjaciele mężczyzny z pewnością ucieszą się z nowej nadziei względem jego przeżycia, ale i być może wpadną na jakieś pomysły odnośnie jego dalszych poszukiwań. Tym razem sztuczna inteligencja znów potwierdziła przyjęcie kolejnego zadania - jak zawsze praktycznie natychmiast - a kiedy tylko zamilkła, Invisible Woman przeniosła już wzrok z powrotem na swoich towarzyszy. Domyślała się, że mieli sporo do zrobienia przy swoich pojazdach... -Herbie pomoże wam ze wszystkim, czego możecie potrzebować. Nie wiem na ile przydatna będę ja sama, ale jeżeli tylko coś wam przyjdzie do głowy...- zaoferowała, wciąż unosząc się na swoim dysku niedaleko Rocketa i Groota.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Laboratorium Nie Cze 25, 2017 7:33 pm | |
| To co zostało z pojazdów Strażników Galaktyki wjeżdżało powoli windą do warsztatu. Rocket przygotował już odpowiedni sprzęt i wręczył go Grootowi instruując go co ma robić. Po pierwsze trzeba było na nowo odseparować od siebie maszyny, jeśli mają coś z nimi działać. Groot z racji nietypowej fizjonomii w oczywisty sposób nadawał się do tego bardziej niż szop. On sam zajął się doborem odpowiedniego napędu dla Milano z bazy danych Sue. Oczywiście Herbie pewnie był w tym bardzo pomocny. Naprawy zostały więc tylko kwestią czasu, bo większość rzeczy jaką potrzebowali była już na miejscu. Może niektóre systemy trzeba będzie usprawnić w najbliższym porcie kosmicznym, ale na ziemi prawdopodobnie lepszej technologii nie znajdą. Czyżby miało im się nareszcie zacząć układać? Odkąd trafili na ziemię mieli ciągle pod górkę. Nie dość że awaria statku związała im ręce, to jeszcze ten moment cały wszechświat wybrał sobie, aby rzucać im kłody pod nogi. Praca bardzo odprężała Rocketa. Pochłonęła go tak bardzo że prawie zapomniał o obecności Sue, zanim się do niego nie odezwała. To co powiedziała miało wiele sensu i nie można się było z tym sprzeczać, więc Rocket tylko skinął głową. - I tak bardzo pomogłaś. Nawet nie umiem opisać jak bardzo. - Rocket nawet oderwał na chwilę wzrok od panelu, żeby spojrzeć na Sue. - Czy spotkamy kiedyś człowieka, który na ogół tutaj pracuje? Stawiam pierwszą kolejkę. Rocket był widocznie wdzięczny za pomoc i środki. Może by tak zrobić na ziemi nową bazę wypadową, skoro Knowhere już zniknęło z map kosmosu? Z tego co widział ziemianie ostatnio znajdowali się w centrum uwagi całego wszechświata. Równie dobrze mogą starać się pomóc też w tym sektorze galaktyki. Gam pewnie byłaby zadowolona z bliskości planety matki Richarda. Quill też pewnie poparłby pomysł... Rozważania te jednak musiały poczekać. Na razie trzeba było odbudować tę resztkę ich floty, która im została. Rocket najchętniej zacząłby naprawy od swojego pojazdu, co z resztą było dużo prostsze, ale potrzebował do tego kilku komponentów, które zostały na polanie, gdzie pierwszy raz spotkali Sue. Szkoda że nie mógł się rozdwoić. Najchętniej nie marnowałby czasu i został tutaj kontynuować naprawy, a nie chciał puszczać kolosa samego. Pewnie będzie musiał sam po nie polecieć. Zresztą Groot da sobie radę sam z tym co było tu do zrobienia. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Laboratorium Wto Cze 27, 2017 5:07 pm | |
| Sue na chwilę oderwała wzrok od swoich gości, aby móc śledzić spojrzeniem powoli nadciągający z hangaru na platformie... Pojazd. A może właściwie powinna stwierdzić, że pojazdy? Teraz nie była już do końca pewna co o nich myśleć, ale ostatecznie doszła po prostu do wniosku, że tak czy siak nie musiała się w to zagłębiać, bo Strażnicy na pewno wiedzieli co robili. Całość nie wyglądała dobrze, raczej dość prowizorycznie, a choć Susan nie była w żadnym razie mechanikiem, to jednak przy swoich kolegach z drużyny zdążyła liznąć trochę wiedzy z tego zakresu, aby w razie czego poradzić sobie przynajmniej z podstawami... Ale nawet bez tego rozumiałaby, że Rocketa i Groota czekało tutaj naprawdę sporo roboty. Wzrok Invisible Woman jeszcze przez chwilę przesuwał się po poszczególnych elementach statków, lecz szop szybko i łatwo ponownie przykuł jej uwagę, kiedy tylko się odezwał. To wystarczyło, aby blondynka znów ku niemu zerknęła, uśmiechając się lekko, lecz przyjaźnie... Do czasu, gdy Rocket wspomniał Reeda. To sprawiło już, że kobieta otwarcie pogodnie się roześmiała. -Jeżeli uda wam się wyciągnąć go do baru, to ja stawiam drugą, a może i trzecią- zapowiedziała i szczerze mówiąc naprawdę była skłonna to zrobić, choć nie wierzyła, aby Mister Fantastic dał się namówić na takie wyjście. Chociaż... Kto wie? Być może udałoby się go przekonać wizją dowiedzenia się czegoś więcej na temat ich gości... Sue odnosiła wrażenie, że mieliby o czym rozmawiać. -Nazywa się Reed Richards, a jego pracą, ulubionym hobby oraz miłością życia w jednym jest nauka. Nie wiem czym zajmuje się w tej chwili, ale skoro nie ma go tutaj, to być może testuje jakieś urządzenie w terenie... Oby w tym świecie. Prędzej czy później się pojawi. Spędza tu większość swojego czasu- wyjaśniła nieco obszerniej, aby Rocket i Groot mieli lepszy wgląd w sytuację. Udało jej się nawet nie zmienić tonu głosu, gdy wspominała o tej miłości życia. Chyba naprawdę czuła się już... Prawie dobrze. -W przyszłości możecie chcieć nawiązać kontakt ze S.W.O.R.D. To taka agencja rządowa, która zajmuje się kosmicznymi sprawami przy Ziemi... Między innymi wyłapują większość kosmitów, którzy próbują się do nas nielegalnie dostać. Dziwnym trafem sporo istot i tak im się wymyka... Ale poza tym w miarę swoich możliwości dbają przede wszystkim o bezpieczeństwo naszej planety. Pewnie mijaliście ich bazy- zasugerowała następnie, jednocześnie opierając dłonie na biodrach. Była to tylko luźna propozycja, bo kobieta podejrzewała, że S.H.I.E.L.D. i tak zajmie się wszystkimi formalnościami związanymi z pobytem Strażników na Ziemi, ale kto wie? Może rozmowa z przedstawicielami S.W.O.R.D. w czymś by im jednak pomogła.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Laboratorium Sro Cze 28, 2017 4:54 pm | |
| Szop widocznie szybko się zadomowił w nowym środowisku. Już po kilku chwilach obsługiwał bazę danych Baxter i korzystał z pomocy Herbiego tak sprawnie, jakby pomagał w jej programowaniu. Pomimo że nie spuszczał wzroku z wykresów, schematów i tabelek, to ruch jego uszu wskazywał że bacznie słuchał, co mówiła Sue. Odwrócił się jednak do niej gdy usłyszał hasło: "Darmowe Piwo". - A czy jego kooperacja będzie do tego konieczna? - wyszczerzył ząbki w uśmiechu. Od razu, na wszelki wypadek, dodał jednak - Wiesz że żartuję? W Strażnikach ciągle tak sobie dogryzamy. - JESTEM GROOT! - odpowiedziało drzewo Rocketowi, wyglądając zza rozdzielanych pojazdów. - Chyba ty! - odkrzyknął od razu szop, ale pacnął się w czoło, gdy drzewiec tylko się uśmiechnął w odpowiedzi. Rocket uświadamił sobie, jak głupio to brzmiało dla kogoś, kto nie zna mowy Groota. Cóż, punkt dla dużego. Zaraz potem zamyślił się. Co właściwie dalej ze Strażnikami? Czy po tym wszystkim zbiorą się jeszcze do kupy? To widoczne zawieszenie szopa nie trwało jednak dłużej, niż pół minuty, bo tym razem to jemu Sue wyraźnie poprawiła humor. - Ha! Ludzka technologia? Proszę cię. Jestem zdziwiony że w ogóle kogoś udaje im się namierzyć. No chyba że mają swojego Reeda. - zadrwił, jednak w myślach przyznał jej rację. Wraz z ich starą bazą przepadła połowa danych, które mieli. Wymiana informacji z organizacją zajmującą się nadzorowaniem ruchu kosmicznego w tym rejonie byłaby na pewno dobrym startem. Wpisał sobie nawet ten pomysł jako przypominajkę do naramiennego komputera, żeby o tym nie zapomnieć. - Słuchaj - zaczął znowu. - Miałbym kolejną prośbę. Mógłbym pożyczyć jakiś statek i skoczyć po tamte części do lasu zanim jacyś złomiarze mi je rozkradną? Groot zostanie pilnować spraw. Groot skinął tylko głową na znak, że on się zgadza. Jeśli Sue nie miała nic przeciw. Poprosił Herbiego o wyselekcjonowanie jednego z pojazdów, zdolnego przenieść określony ładunek i poleciał na górę do Hangaru. - Jestem Groot - powiedziało coś drzewo do Sue, gdy już zostali sam na sam. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Laboratorium Czw Cze 29, 2017 1:58 pm | |
| Sue uśmiechnęła się jeszcze trochę szerzej, gdy Rocket zaczął się jej tak tłumaczyć i, chyba, droczyć się ze swoim przyjacielem... Choć nie, odwrotnie, to Groot musiał jakoś dogryzać jemu. Co prawda blondynka nie rozumiała tego, co powiedział drzewiec, ale cała ta scena i tak wyglądała na swój sposób uroczo i w sporym stopniu poprawiła kobiecie humor. W tym wypadku mogła się zresztą domyślać ogólnego sensu tej krótkiej wypowiedzi... -Korzystają z niektórych rozwiązań Reeda, Tony'ego czy Hanka, a także pewnie wielu innych osób, ale ta trójka nie pracuje dla nich bezpośrednio- wyjaśniła w sprawie S.W.O.R.D. i ich technologii, podczas gdy Rocket zajmował się maszyną na swoim ramieniu. Blondynka nie dodała już, że te najbardziej zaawansowane czy niebezpieczne urządzenia pozostawały poza zasięgiem rządowych agencji, ale tak naprawdę dało się to wyciągnąć z jej słów. S.H.I.E.L.D. i S.W.O.R.D. otrzymywały tylko tyle, aby wszyscy mogli być wystarczająco zadowoleni z osiągniętego kompromisu. Po wytłumaczeniu tej kwestii Invisible Woman nie zaczynała z własnej inicjatywy następnego wątku, dzięki czemu mogła od razu ustosunkować się do kolejnego tematu, który poruszył szop... A mianowicie do prośby o pożyczenie mu kolejnego statku. -Nie ma problemu. I w razie czego nie przejmuj się maskowaniem, mieszkańcy miasta i jego okolic tak czy siak rozpoznają nasze pojazdy i nie martwią się już ich obecnością. Logo drużyny pewnie z tym pomaga...- odparła, wzruszając nieznacznie ramionami. W innych, milszych okolicznościach pewnie żartem wspomniałaby o tym, aby Rocket pilotował ostrożnie i nigdzie się nie rozbijał, ale w tym wypadku nie chciała przypominać im wszystkim o niedawnych wydarzeniach. Były jeszcze na to o wiele zbyt świeże... Przez dłuższy czas będą. Herbie oczywiście usłyszał zarówno pytanie szopa, jak i odpowiedź Sue, więc bez najmniejszego problemu dostosował się do nowego zadania. Wybrał jeden z tych mniejszych pojazdów, jednocześnie otwierając przejście, aby Rocket mógł przedostać się do hangaru. Susan odprowadziła jednego ze swoich gości wzrokiem, ale gdy zniknął jej z oczu, przeniosła swoją uwagę na Groota. -Zastanawiam się czy Reed nie zostawił tu gdzieś jakiegoś urządzenia do tłumaczenia na bieżąco obcych języków... To by nam ułatwiło sprawę- wspomniała, osuwając swój krążek trochę niżej, żeby twarzą znaleźć się w miarę możliwości na tym samym poziomie co drzewiec. -Uniwersalny Translator byłby teraz idealny...- dodała, choć prawdę mówiąc nie była pewna czy wspomniany gadżet poradziłby sobie w językiem opierającym się na dwóch słowach i ich różnej tonacji.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Laboratorium Pią Cze 30, 2017 11:55 am | |
| Strażnikowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Z pomocą Herbiego wybrał jeden z poduszkowców z odpowiednio dużą ładownią i ramieniem manipulatora, które pomogłoby mu załadować moduły. Pożegnał się szybko z sue i podbiegł na czterech łapach na górę. Jak na człekokształtne (powiedzmy) stworzenie całkiem sprawnie szło mu poruszanie się na czterech nogach. Drogę już znał. Nie było mowy o gubieniu się. Na górze pojazd już na niego czekał. Wskoczył od razu i nie martwiąc się pasami sprawdził wszystkie kontrolki i zapłony, po czym, gdy już otworzyły się drzwi hangaru, spróbował postawić maszynę. Okazało się jednak że Reed zainstalował systemy bezpieczeństwa i poduszkowiec odmówił startu bez zapiętych pasów, tak więc, kląc na czym świat stoi, zwierzak musiał się podporządkować. Wciąż spodziewając się po ludziach wszystkiego co najgorsze, jak najszybciej zwrócił się w kierunku leśnej polany. Okazało się że żadni leśni złomiarze nie dobrali się do podzespołów. Koniec końców nie było ich wcale nie tak długo. Nawet nie pokryły się jeszcze rosą, co zresztą i tak by im pewnie nie zaszkodziło. Wolał jednak nie kusić losu i szybko wpisał odpowiednie polecenia do konsoli, ładując części Michaliny na pakę. Gdy tylko skończył z powrotem wzniósł się w powietrze i poszybował do Baxter. Tym razem nie śpieszył się tak jak w poprzednią stronę. Wykorzystał tę chwilę by lepiej poznać Nowy Jork. Poleciał okrężną trasą nad ulicami wielkiego jabłka. W oddali widział Avengers tower w którym prawdopodobnie znajdowali się właśnie Drax i Quill. Ponoć znajdowały się tam ich dotychczasowe kwatery. Miał nadzieję że są wyposażone w odpowiednie wygody. Na przykład barek. Nie żeby planował opuszczać warsztat Fantastycznej Czwórki w najbliższym czasie. Sen jest dla słabych. Zatoczył jeszcze szersze koło, zainteresowawszy się dziwnym zielonym posągiem jakiejś ogromnej bogini na nadbrzeżu. Zrobił wokoło niej kilka okrążeń, powodując tym samym kanonadę fleszy turystów w dole. Głowę by dał że jego uszu doszło: „ Zobacz mamo! Fantastyczny Pies pilotuje poduszkowiec!” Powoli zawrócił z powrotem na miejsce. Przeleciał jeszcze nad czymś co wyglądało na nowojorską biosferę polarną, bo cała dzielnica pokryta była lodem, oraz śniegiem. Gdzieś indziej gigantyczny robot kształtu człowieka prowadził chyba rozbiórkę jakiegoś budynku. Nie był to chyba najbardziej przemyślany sposób demontażu. Rocket wolałby chyba wszystko po prostu wysadzić. Tak czy siak wracał powoli do Baxter. W tym czasie Groot spokojnie pracował dalej nad robotą, którą zlecił mu Rocket. Widać że wielkolud też musiał znać się na rzeczy, bo gdy tylko uporał się z odseparowaniem pojazdów zajął się inną rzeczą gdzieś wewnątrz Milano. Będąc gentledrzewem, zaprosił gestem swoją, z braku lepszego słowa, rozmówczynię do środka. Paradoksalnie wewnątrz było bardzo mało miejsca. Poza główną ładownią, obecnie dość opustoszałą, znajdowała się tam tylko maszynownia, kabina pilotów, niewielka kwatera z trzema łóżkami, oraz zbrojownia, w której, sądząc po małym hamaku i sporej donicy, kwaterowali Rocket z Grootem. Może zapach rodem z zoo miał być dodatkowym systemem obronnym zbrojowni. Wszędzie walała się broń i przedmioty codziennego użytku niemal w tych samych proporcjach. Wyglądało na to że na Milano prywatność niemal nie istniała. Może za wyjątkiem bardzo ciasnego pomieszczenia sanitarnego. Strażnicy widocznie żyli jak komuna hipisów. A dokładnie jak uzbrojona po zęby komuna hipisów. - Jestem Groot – jeśli Sue skusiła się na tę krótką wycieczkę, Groot stanął na wysokości zadania i oprowadził ją po pokładzie. Otwierając przed nią drzwi i tłumacząc jej coś o każdym pomieszczeniu. W zbrojowni pokazał niewielką grę, która przypominała coś w rodzaju holograficznych szachów rzucanych przez projektor w suficie, a w kokpicie pilota włączył stereo z jakąś starą kasetą Quilla. Odtwarzacz kaset wydawał się straszliwie nie na miejscu wkomponowany w konsoletę na której był też interfejs FTL, nowoczesne maskowanie, oraz cała masa innej, nieznanej Sue technologi. W końcu jednak Herbie dał znać o zbliżającym się powrocie Rocketa. Drzewiec powoli wyszedł mu na spotkanie do hangaru i pomógł rozładować ładunek. - Jestem. O czym gadaliście?
- Jestem Groot.
- O! I jak ci się podobała nasza duma i chwała? - zapytał teraz Sue Rocket. Oczywiście ani na chwilę nie stanął w miejscu podczas prowadzenia rozmowy. Chyba miał na myśli właśnie Milano. Sue mogła przy tym podziwiać specyficzne moce drzewca, który specjalnie zwiększył trochę swój rozmiar, aby móc wziąć wszystkie części za jednym zamachem. Niestety musieli przez to skorzystać z windy dla pojazdów. Wszystko jednak wskazywało na to że poczciwy Groot dysponuje bardzo podobnym wachlarzem zdolności co Pan Fantastyczny. Gdy już dotarli do mniejszego ze statków, okazało się że części wystarczy tylko przymocować. Rocket wpakował się do sterowni pojazdu, a Groot umieszczał części w odpowiednich miejscach. Po chwili zostało tylko naprawienie tych miejsc, w których były dziury. Niestety tutaj prościej było wykonać od zera wadliwe elementy pokrycia. Zgrał dane ze swojego komputera Herbiemu. Prawdopodobnie przy takiej ilości sprzętu Baxter ma swoją niewielką linię produkcyjną. Rocketowi ciężko było uwierzyć w to że Reed zamawia swoje części gdzie indziej. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Laboratorium Pią Cze 30, 2017 8:19 pm | |
| Po opuszczeniu pomieszczenia przez Rocketa, nie mogąc tak naprawdę prowadzić z Grootem prawdziwej, a co dopiero ambitnej rozmowy, Sue ograniczyła się do przyglądania się jego poczynaniom. Niewiele jej mówiły, ale tak naprawdę kobieta się nie nudziła. Można powiedzieć, że przywykła do roli obserwatora... Gdyby zaczęła teraz prowadzić monolog, to poczułaby się pewnie jeszcze bardziej jak znowu z Reedem, przy czym podejrzewała, że drzewiec przynajmniej byłby na tyle uprzejmy, aby jej słuchać, podczas gdy Mister Fantastic często puszczał jej słowa mimo uszu. Sytuacja uległa zmianie, gdy Susan została zaproszona do wnętrza statku, na co przystała chętnie i z uśmiechem na ustach. Można by pomyśleć, że doszła już do siebie po wszystkich ostatnich wydarzeniach, ale tak naprawdę kobieta starała się po prostu zachowywać optymizm i pozytywne podejście do życia. W końcu ktoś musiał podnosić na duchu innych... W środku od razu dało się poznać, że pojazd nie stanowił jedynie transportu, ale i miejsce zamieszkania grupy wojowników. Wchodząc do niego Invisible Woman usunęła swoje pole siłowe, dlatego teraz musiała uważnie patrzeć pod nogi, aby nie potknąć się o żaden przedmiot... Czyli najpewniej o jakiś element uzbrojenia. Blondynka nie była pewna czy ona sama wytrzymałaby w takich warunkach ze swoją drużyną. Kochała jej członków, byli dla siebie praktycznie rodziną, ale jednak potrzebowała swojej prywatności. Mimo to włączenie piosenki znów wywołało uśmiech na twarzy kobiety, a i holograficzna gra na moment ją zainteresowała. Ciekawiło ją kto z grupy przeprowadzał jej partie. Z jakiegoś powodu podejrzewała o to Groota... Zakładała również, że Reed chętnie przyjrzałby się statkowi od środka. Koniec końców ta krótka wycieczka okazała się zadziwiająco przyjemna, nawet biorąc pod uwagę niektóre zapachy. Wkrótce jednak Rocket powrócił, a gdy Groot ruszył się z nim spotkać, Sue podążyła w ślad za nim. Pozwoliła im wymienić parę słów, w tym czasie przesuwając wzrokiem po przywiezionym przez szopa ładunku i odezwała się dopiero wówczas, gdy Rocket zwrócił się już do niej: -Całkiem przytulna. Tym bardziej trzeba ją szybko naprawić- odparła, przenosząc na moment wzrok na szopa, a następnie już na przemieszczającego się - i rosnącego - drzewca. Obaj wydawali się bardzo... Samodzielni, dlatego nie zaproponowała im, że mogłaby przetransportować dla nich wszystkie te części na podeście z pola siłowego. Z doświadczenia wiedziała, że mężczyznom czy też samcom lepiej było czasem pozwolić zrobić coś po swojemu. -Jak myślicie, jak długo potrwa doprowadzanie jej do dobrego stanu? Nie poganiam, nic z tych rzeczy, ale chyba dość się na to naczekaliście- wyjaśnienie to było jak najbardziej szczere. Susan ani trochę nie przeszkadzała obecność gości w Baxter Building, wręcz przeciwnie, ale wiedziała przecież, że ich problem już wystarczająco się ciągnął...
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Laboratorium Pon Lip 03, 2017 12:34 pm | |
| Rocket nie mógł wyjść ze zdumienia że komukolwiek mogłoby się podobać ruchome mieszkanie strażników. Owszem, Sue miała pewnie jakieś doświadczenie z lotami kosmicznymi i rozumiała pewnie jak ważna jest ograniczona przestrzeń statku, ale prawdą było, że Rocket i jego przyjaciele mocno zapuścili miejsce. Jemu samemu mieszkanie w norze z oczywistych powodów nie przeszkadzało, ale bał się że Sue pomyśli sobie nie wiadomo co o załodze statku. Może zrozumiała również jak wiele czasu załoga spędzała na pokładzie i że tego typu „męska jaskinia” jest naturalną koleją rzeczy? Teoretycznie na statku znajdowała się też kobieta, ale nie oszukujmy się, była bardziej męska od połowy załogi. Tak czy siak, Sue wykazała się w oczach Rocketa sporą dozą zrozumienia. - Ona to serio? - zapytał Groota na boku, gdy zajęli się montażem części. -Jestem Groot – odpowiedział tylko jego przyjaciel i wzruszył ramionami. Gdy jednak kobieta wyraziła też troskę co do czasu napraw, wyraźnie się zastanowił i podrapał się w tył głowy kluczem, jaki trzymał akurat w dłoni. - Pffff – wydał z siebie dźwięk – Mój statek to dwa dni intensywnej pracy. Z Milano ciężko określić na tym etapie. Najpierw trzeba naprawić uszkodzenia mechaniczne. To może zająć z tydzień. Potem trzeba mu będzie sprawić nowy napęd, a tutaj więcej czasu zajmą same testy niż robota. Trzeba się upewnić czy wszystko jest kompatybilne. Ogółem ziemski miesiąc? Plus minus tydzień? Trudno powiedzieć. -JESTEM GROOT!! - okrzyk drzewca z wewnątrz statku przerwał kalkulacje Rocketa. Zwierzak natychmiast przerwał myśl i popędził za okrzykiem. Jeśli Sue chciała iść za nim, nikt jej tego oczywiście nie bronił. Groot nawoływał z kokpitu statku, gdzie mimo podłączenia tylko zasilania awaryjnego, świeciło się kilka kontrolek. -Na co czekasz? Puszczaj! - ponaglił przyjaciela szop. -Jestem Groot – odpowiedział Groot i wcisnął jeden z przycisków. W odpowiedzi w głośnikach kabiny rozległy się dziwne dźwięki. Coś między trzeszczeniem podłogi, cykaniem, a drapaniem paznokciami po tablicy szkolnej. Sądząc po minie Rocketa, nie miał bladego pojęcia o co chodzi. - To przyszło naszym wewnętrznym kanałem. -wyjaśnił zebranym - Trzeba posiadać wewnętrzne certyfikaty, a niewielu z zewnątrz je dostało. Nie mówię że nie są do złamania, ale po co ktoś zadał sobie tyle trudu, żeby wysłać nam szumy tła? To jakiś wirus? - zaptał Groota. - Jestem Groot -Jak to wezwanie o pomoc? Z ziemi? Naszym szyfrowanym kanałem? Widać było że Rocket zastanawiał się przez chwilę. Groot patrzył tylko na niego wyczekująco. -A co mi tam. Niech też się czymś zajmą. Czemu tylko ja mam wykonywać całą robotę? - zapytał retorycznie szop. Wskoczył na jeden z foteli pilotów i chwilę gmerał w przełącznikach kosoli. -Drax, Quill, słyszycie mnie? Przed sekundą Groot odebrał naszym bezpiecznym kanałem wezwanie o pomoc z terenu ziemi. Przesyłam wam współrzędne. Mi to pachnie zasadzką na milę. Zajmiecie się tym? Ah, i przyda się wam jakiś sprzęt tłumaczący. Odbiór. Komunikat zakończył się. Rocket jeszcze chwile dłubał przy konsolecie wysyłając reszcie zespołu współrzędne, oraz upewniając się czy nie jest to żaden wirus, czy inne zagrożenie. Okazało się jednak że sygnał był tym czym właśnie był. Wiadomością. Sygnałem o pomoc, o ile wierzyć w zdolności lingwistyczne Groota. Nie można było jednak wykluczyć starej dobrej pułapki. Cóż, przynajmniej Drax się rozerwie. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Laboratorium Pon Lip 03, 2017 4:19 pm | |
| Invisible Woman uśmiechnęła się lekko na to zaskoczenie Rocketa, lecz zaraz potem już znów bardziej spoważniała, słuchając jego wyjaśnień odnośnie napraw i potrzebnego na nie czasu. Miesiąc, a może nawet więcej... Czyli dość długo, choć przynajmniej teraz Strażnicy mogli czymś się zająć, więc ich sytuacja chyba i tak uległa znacznej poprawie. Susan odnosiła wrażenie, że wcześniej grupa mocno się wynudziła, nawet jeżeli próbowała doprowadzić Milano do porządku. Kobieta pokiwała głową ze zrozumieniem i już otworzyła usta, aby jakoś to skomentować, gdy w odezwaniu się przeszkodził jej nagły okrzyk Groota. Sue natychmiast spojrzała w jego kierunku, a na jej twarzy odbiło się przede wszystkim zdziwienie, ale i nieme zapytanie. W tym wypadku także nie zdążyła nic powiedzieć, bo szop szybko ruszył do swojego przyjaciela, a jej nie pozostawało nic innego, jak tylko za nim podążyć - wciąż na piechotę. Nie będąc teraz do końca w swoim żywiole i nie chcąc nikomu przeszkadzać, blondynka głównie słuchała i obserwowała to, co się działo. Mimo to zachowywała czujność, starała się zwracać uwagę na wszystko, co wydawało jej się istotne... I zapamiętywać to, aby nie dać się czymś później zaskoczyć. Nie pomagało, że część dyskusji pozostawała dla niej niezrozumiała, ale ze słów Rocketa na szczęście i tak dało się wyciągnąć sporo. Susan dość szybko i łatwo pojęła, że - najwyraźniej - ktoś przebywający na terenie Ziemi nadał do Strażników prośbę o pomoc, wykorzystując ich kanał, czyli... Najprawdopodobniej była to istota, z którą mieli już wcześniej do czynienia. Krzyżując ramiona na piersi, blondynka obserwowała to, jak Rocket skontaktował się ze swoimi towarzyszami, aby wysłać ich do tej osoby. Szop wspomniał coś o współrzędnych, a potem o zasadzce... I choć Sue domyślała się, że nie da się jej zupełnie wykluczyć, to miała jeden pomysł na bezpieczne sprawdzenie sprawy. -Na podstawie tych współrzędnych Herbie może zorganizować aktualne obrazy satelitarne tego miejsca... I przesłać je również waszym przyjaciołom. Nie wyjaśni to wszystkiego, ale może akurat zobaczymy coś ciekawego... Albo świadczącego o niebezpieczeństwie- zasugerowała. Sztuczna inteligencja była gotowa w razie czego wkroczyć do akcji; czekała jedynie na zgodę Rocketa i Groota, aby zacząć wykonywać polecenia Invisible Woman.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Laboratorium Wto Lip 04, 2017 10:47 am | |
| Rocket miał już zapomnieć o całej sprawie i na nowo oddać się naprawom, gdy Niewidzialna Kobieta zasugerowała coś jeszcze co można było zrobić w kwestii tajemniczego sygnału. - Możemy tak zrobić? Nieźle się tu na tej ziemi urządziliście. - skinął głową Sue. - Herbie, byłbyś tak miły? Gdy tylko AI zdobyło zdjęcia interesującego ich terenu, Rocket rzucił je na główny monitor Milano. Z początku niewiele było na nim widać, ale gdy Rocket powiększył wskazany przez Groota fragment obrazu, oczom zebranych ukazała się sylwetka statku statku, którego opłakany stan mógłby sugerować że tkwił na swoim wzgórzu od dekad. Porównanie jednak tego samego obszaru ze zdjęciem sprzed kilku miesięcy ukazało że wrak musiał pojawić się na miejscu niedawno. - Poznaję ten model. To shi'arski statek kolonizacyjny. Z tego co wiem nie mają więcej niż szczątkowe uzbrojenie pokładowe, a na zdjęciach nie widać nawet tego. Nie przypominam sobie jednak, by Shi'ar planowali kolonizację ziemi w najbliższym czasie. Rocket podłubał tyle ile był w stanie na otrzymanym obrazie starając się przyjrzeć jak najbardziej statkowi. Nigdzie nie było śladu uzbrojenia pokładowego, czy choćby numerów statku. Coś mu tu śmierdziało. Bo czemu niby zbłąkany statek kolonizacyjny Shi'ar (który wyglądał bardziej na obiekt muzealny, niż sprawną jednostkę) wysyłać im jakieś szumy na ich szyfrowanym kanale. Nie szumy. Wezwanie o pomoc, jeśli wierzyć zdolnościom lingwistycznym Groota. W takim wypadku najzwyczajniejszy distress call byłby chyba jednak lepszym rozwiązaniem. Strażnicy podczas swojego pobytu w kosmosie narobili sobie wielu wrogów, a zdobycie lewego statku kolonizacyjnego w tym stanie nie byłoby trudne dla chcącego crimelorda. Lista osób chcąca odegrać się na Quillu, czy kimkolwiek ze Strażników, była dość długa i ciężko było nie spodziewać się pułapki. Zwłaszcza, że nikt nie odpowiadał na wysyłane przez niego sygnały zwrotne. Cóż, pomysł Sue tylko minimalnie uspokoił Rocketa. Zdjęcia zostały przesłane do Draxa i Quilla, więc teraz będą przynajmniej wiedzieli czego szukać. - Dobra, Groot. Monitoruj sytuację, ja wymontuję stary napęd Milano. - Jestem Groot. - Dobra, ja będę monitorował sytuację, a ty wymontujesz napęd. Rocket rozsiadł się wygodnie w czymś co przypominało dziecięcy fotelik zamontowany na miejscu drugiego pilota. - To czym właściwie zajmuje się Fantastyczna Czwórka? - zagaił Sue dla zabicia czasu – Poza tworzeniem wysokiej klasy pojazdów kosmicznych. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Laboratorium Czw Lip 06, 2017 12:29 pm | |
| Na widok wyświetlanych zdjęć satelitarnych Sue podeszła jeszcze trochę bliżej monitora, aby lepiej widzieć szczegóły... Szczególnie po tym, jak jedno z ujęć zostało powiększone. Z rozpoznaniem samego statku kosmicznego kobieta nie miała żadnych problemów, lecz nie była do końca pewna czy spotkała się wcześniej z tym konkretnym modelem. Wydawało jej się, że nie, choć chyba kojarzyła podobne pojazdy... Ale z drugiej strony liczba dobrych rozwiązań i projektów była przecież mimo wszystko ograniczona, więc to mógł być zwykły przypadek. Nawet bez znajomości tej konkretnej jednostki Susan była za to w stanie ocenić, że musiało ją spotkać coś niemiłego. Uszkodziła się tak podczas awaryjnego lądowania? To wyjaśnienie przyszło jej do głowy jako pierwsze, lecz każda sekunda wpatrywania się w statek coraz bardziej przekonywała blondynkę, że te zniszczenia musiały być starsze. Więc... Pojazd najpewniej dotargał się w takim stanie do Ziemi i teraz potrzebował pomocy? Wytłumaczenie Rocketa trochę rozjaśniło sytuację, lecz kiedy wspomniał o potencjalnej kolonizacji ich planety, Invisible Woman rzuciła mu zrezygnowane spojrzenie, które rezerwowała zazwyczaj dla Johnny'ego, gdy ten próbował być zabawny... Z naciskiem na próbował. W dodatku najczęściej w najmniej odpowiednich momentach. Mimo to Sue pozwoliła swoim gościom zadecydować co dalej, a następnie odprowadziła szopa wzrokiem aż na jego fotel. Prawdę mówiąc blondynka nawet nie zwróciła uwagi na jego wymiary; przywykła do tego, że niektóre meble czy urządzenia trzeba było przygotowywać pod Bena, a w tym wypadku chodziło przecież praktycznie o to samo... Tylko w drugą stronę. -Tworzeniem wysokiej klasy wszystkiego, zależnie od tego, na co właśnie wpadnie Reed. Poza tym zajmujemy się walką z różnymi zagrożeniami, szczególnie tymi pochodzącymi spoza Ziemi... Nie tylko z przestępcami, ale i z naturalnymi problemami. No i dużo podróżujemy... Po innych wymiarach, planetach, czasach. Nawiązujemy kontakty z zamieszkującymi je cywilizacjami, badamy obce środowiska... Pomagamy tam, gdzie możemy- wyjaśniła, rozluźniając ramiona, aby zsunąć dłonie na biodra. Rozważała dodanie czegoś jeszcze, lecz nie zdążyła tego zrobić, gdyż właśnie w tym momencie do rozmowy wtrącił się Herbie. -Dokonałem wszystkich niezbędnych przygotowań. W każdej chwili mogę zainicjować skanowanie miasta pod kątem obecności sygnatury energetycznej Nova Force. Czy mam już rozpocząć ten proces?- spytała sztuczna inteligencja, Susan zaś zerknęła krótko ku Rocketowi, po czym kiwnęła głową. Im szybciej się dowiedzą, tym będzie lepiej dla wszystkich... -Tak, dzięki, Herbie. Daj nam znać, gdy tylko będziesz miał jakieś wyniki. Jeżeli nie znajdziesz niczego w Nowym Jorku, najpewniej będziemy chcieli od razu szukać dalej- zaznaczyła, bo prawdę mówiąc podejrzewała, że gdyby Nova rzeczywiście wrócił do miasta, to dałby już komuś o tym znać... A więc prawdopodobnie będą zmuszeni rozszerzyć obszar skanowania. Pytanie tylko: jak bardzo? -Tak jest- zgodziło się AI, nie zadając póki co żadnych dalszych pytań, ani tym bardziej nie kwestionując tej decyzji. Herbie potrafił mieć własne zdanie, zgłaszać błędy w czyimś rozumowaniu, sugerować, że coś wykazywało zbyt małe szanse na powodzenie, aby opłacało się zaryzykować czy zmarnować środki... Ale jednocześnie był bardzo wierny i - w przeciwieństwie do wielu innych sztucznych inteligencji - potrafił na swój sposób zrozumieć ludzkie uczucia. To zapewne z tego powodu wiedział, że szukanie kompana automatycznie otrzymywało wysoki priorytet.
|
| | | Rocket Raccoon
Liczba postów : 184 Data dołączenia : 12/11/2012
| Temat: Re: Laboratorium Sro Lip 12, 2017 1:45 pm | |
| Rocket zawsze podejrzewał że ziemianie są rasą skretyniałych humanoidów z karygodnym podejściem do swojej planety, siebie samych, oraz zdrowego rozsądku. Fakt, jako obiekt obserwacji miał do tej pory tylko i wyłącznie Quilla, a sam musiał przyznać że nie była to zbyt wielka pula doświadczalna. Nietrudno było zatem stwierdzić, że każda minuta rozmowy z Sue drastycznie zmieniała tę opinię. Chwilowo Rocket rozważał teorię że pośród całej masy ludzkości istnieje dziki gen bycia kimś w porządku, który recesywnie objawia się w co którymś pokoleniu. U Quilla gen ten najwyraźniej zmutował, dając w rezultacie obiekt wyjątkowo „w porządku” kretyna. Gdy tak rozmyślał cały czas śledził wzrokiem na mapie położenie Quinjeta Strażników i malejący wskaźnik ETA. Koniec końców pojazd znalazł się nad lądem Australii, a po chwili dotarł na miejsce. - Powinni już mieć kontakt wzrokowy. - odezwał się szop. - Stawiam komplet kluczy nasadowych że jest zaminowany. - dodał, mając oczywiście na myśli tajemniczy statek. Po chwili, jakby na potwierdzenie słów Rocketa dotarła do nich transmisja Quilla: "Rocket, tu Quill. Chyba wiemy kim są nasi goście. Pamiętasz te dziwne stworzenia, z którymi walczyliśmy na tej jednej asteroidzie? Wiesz, te które potem pomagały nam z piratami? Ta, to oni (swoją drogą, powinniśmy im wymyślić jakąś krótką i chwytliwą nazwę). Wyślij im wiadomość, że przybywamy w pokoju i że nie mają jeść mojego płaszcza. Odbiór" Rocket myślał chwilę starając się przypomnieć o co może chodzić. W pewnym momencie wyraz jego pyszczka zmienił się na wyraźnie zaskoczony. - Natknęliśmy się na nich na skraju terytorium Shi'ar – wyjaśnił od razu Sue. - Są półświadomą rasą kosmicznych insektoidów. Wyglądało na to że to jakaś hybryda Shi'ar i czegoś w rodzaju Brood'u. Myślałem jednak że nie występują poza swoim sektorem... Mieliśmy z nimi dość skomplikowane przygody. Najpierw chciały nas pożreć, a potem pomogły bronić stacji kosmicznej. Ja tam nigdy nie ufam zbyt inteligentnym szkodnikom...
- Nadałem już ją kilka razy. - odpowiedział po chwili na transmisję – Do tego wiem że ją odebrali, ale nie dostałem odpowiedzi. Uważajcie na siebie.
Rocket trochę źle czuł się z dala od akcji. Groot spokojnie zajął się naprawami statku, a on siedział tutaj i robił za centralę łączności. Oparł brodę na łapkach i monitorował to akcję w Australii, to postępy w poszukiwaniu śladów Novaforce. Widać było po nim że ewidentnie się nudził. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Laboratorium Sro Lip 12, 2017 6:10 pm | |
| Kiedy Rocket wspomniał coś o kontakcie wzrokowym, Susan również zerknęła na śledzoną przez niego mapę i mimowolnie uśmiechnęła się lekko jednym kącikiem ust na sugestię tego zakładu. Ona sama wolałaby do końca wierzyć w to, że jednak nie mieli do czynienia z pułapką i ten statek naprawdę potrzebował pomocy - i nic więcej... Ale niestety zdawała sobie sprawę, że ta mniej przyjemna wersja również była bardzo możliwa. -Wolę mimo wszystko mieć nadzieję, że to nie podstęp- odparła, chociaż na miejscu wybierającej się tam drużyny również zachowywałaby ostrożność. Jedno nie przeszkadzało przecież drugiemu... A czasem okazanie drugiej stronie odrobiny dobrej woli potrafiło zdziałać cuda. Spojrzenie Invisible Woman opadło na podłogę, gdy z głośnika rozległ się komunikat nadawany przez - o ile dobrze kojarzyła - przywódcę Strażników. Jego opis "dziwnych stworzeń" wiele kobiecie nie rozjaśnił, bo nie odnosił się do ich wyglądu czy zachowania, a do ich wcześniejszego spotkania z kosmiczną grupą... Więc Sue zwyczajnie nie mogła nic o tym wiedzieć. W innym wypadku być może jej wnioski nie ograniczałyby się do prostego: być może jednak uda się załatwić tę sytuację bez walki. Na szczęście Rocket zdawał się to rozumieć i dostarczył Sue trochę więcej informacji. Ta wzmianka o Brood nie bardzo się blondynce spodobała, ale domyślała się, że mogło być o wiele gorzej... A reakcja samych Strażników tylko utwierdzała ją w tym przekonaniu. Oni sami nie zdawali się być bardzo przejęci, a raczej głównie zaskoczeni. Póki co to Invisible Woman wystarczyło i dlatego skwitowała wszystkie te wyjaśnienia kiwnięciem głowy. Zamierzała odczekać do momentu, gdy szop skończy odpowiadać swojemu towarzyszowi, aby zapytać o coś jeszcze, niekoniecznie związanego z obecną sytuacją... Ale uprzedził ją Herbie. -Nie znalazłem świeżych śladów sygnatury energetycznej Nova Force na terenie Nowego Jorku. Rozszerzam zakres poszukiwań na obszar Stanów Zjednoczonych- poinformowała sztuczna inteligencja, która najwyraźniej zdążyła już sobie wszystko w tym celu przygotować. Teoretycznie Sue nie kazała jej wcześniej ruszać z tym procesem, a jedynie nastawić się na taką możliwość... Lecz najwyraźniej AI nie przyjmowało tylko dosłownych poleceń, ale i sugestie. -W porządku. Informuj nas na bieżąco- odezwała się na to Invisible Woman, choć ton jej głosu wskazywał na lekkie zniechęcenie. Gdyby Nova miał wrócić na Ziemię, to najpewniej do Nowego Jorku, a skoro nie było go tutaj, to... To pewnie nie trafił w ogóle na tę planetę lub przynajmniej szanse na to mocno teraz zmalały. Skąd pochodził? Susan nie była tego pewna, choć wydawało jej się, że z okolic Wielkiego Jabłka. Jeżeli nie, to istniała jeszcze opcja, że w pierwszej kolejności skierował się właśnie do domu. -Jeżeli ten sposób nie zadziała, możemy jeszcze spróbować telepatii albo magii. O ile Nova nie blokuje tego pierwszego- zasugerowała, spoglądając na Rocketa. Nie chciała pozwolić, aby nastrój jeszcze bardziej się pogorszył, wolała w dalszym ciągu podtrzymywać płomyk nadziei.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Laboratorium | |
| |
| | | | Laboratorium | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |