Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Sam Houston National Forest

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Nie Mar 20, 2016 3:28 pm

Sam Houston National Forest Sam_Houston_National_Forest_sign
Jeden z czterech lasów państwowych w stanie Texas. Znajduje się 50 mil na północ od Houston. Pieczę nad lasem pełnią rangerzy z siedzibą w New Waverly. Rekreacja w parku obejmuje: wędrówki, kemping, wędkarstwo, polowania oraz żeglarstwo.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Pon Mar 21, 2016 12:23 pm

NPC Storyline - A.I.|Arion


Morrithrien znajdowała się wraz z Arionem na pokładzie kanonierki Kruziikrel. Oboje znajdowali się w przedziale pasażerskim, siedząc na przeciwko siebie na ławkach zamontowanych przy ścianach wnętrza kanonierki. Typowo dla technologii Crathygtan, wnętrze było bardzo jasne i dobrze oświetlone. Cybernetyczny smok siedział na przeciwko kobiety i spoglądał na nią spokojnie. Ostatni czas mieli nieco na głowie, a ona była nadal rekrutem. Miała swoje wzloty i upadki, jednak jak każdy - radziła sobie.
W końcu, po czasie przydzielenia do eskorty - została wysłana na poważniejsze zadanie. Wraz z Arionem mieli udać się na zwiad na Ziemi - planecie na której jej przygoda z The Core rozpoczęła się. Z tą różnicą, że tam gdzie pierwszy raz spotkała Ariona wraz z pierwszym oficerem Daalkiinem - było pełno śniegu. Teraz udawali się w przyjemniejsze tereny, gdzie było cieplej, a przede wszystkim było tutaj sporo zieleni. Las znajdujący się "niedaleko" Houston wzbudził zainteresowanie grupy, a dokładniej odczyty jakie dochodziły zarówno z niego jak i samego miasta. Jednostka która się poruszali, pozostawała oczywiście w ukryciu, pod osłoną kamuflażu wykorzystywanego przez wszystkie maszyny Dur-Shurrikuna.
-Byłaś kiedyś w takim miejscu? Lasy, zieleń, szum wiatru, świeże powietrze? Pamiętam, że mając swoje dawne ciało, czerpałem z tego niebywałą przyjemność. Lasy Densorinu są wspaniałe.
Cyborg odezwał się do swej towarzyszki. Arion lubił naturę, zieleń i to uczucie które towarzyszyło mu kiedy znajdował się w lesie. Lasy na Densorinie były wielkie i czyste, wolne od technologii. Wszystko za sprawą pomięcia pewnych etapów rozwoju planety oraz znacznej odbudowy samej planety, po wyzwoleniu jej przez flotę Dur-Shurrikuna. Niemniej jednak, gdy miał ciało... uwielbiał to uczucie. Powiew wiatru, zapachy towarzyszące całemu otoczeniu. Do tego dzikie zwierzęta kręcące się w takich miejscach, które jako smok, mógł z łatwością dostrzec i wytropić. Choć nigdy nie polował. Teraz wszystko uległo zmianie, jego skóra nie była już naturalna - lecz metalowa. Smok był cyborgiem, posiadającym jedynie niektóre organy "naturalne". I choć zdążył przyzwyczaić się do tego stanu rzeczy, to czasami czegoś mu jednak brakowało.
-Lądowanie za minutę.
Odezwał się głos kanonierki w której wnętrzu się akurat znajdowali. Smok uniósł na chwilę wzrok do góry, słuchając krótkiego komentarza, a następnie podniósł się do góry i wstał, przygotowując się do wyjścia. Od strony kokpitu, pojawiły się holograficzny obraz - projekcja tego co znajdowało się pod nimi. Lasu. Była akurat wiosna roku 2014, stąd też jasno świeciło słońce, a otoczenie miało bardzo przyjemny klimat. Ciepły - tak jak na Texas przystało.
Powrót do góry Go down
Morrithrien

Morrithrien


Liczba postów : 10
Data dołączenia : 03/11/2015

Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Pon Mar 21, 2016 9:30 pm

Już minęło sporo czasu odkąd Morrithrien rozbiła swój statek na Ziemi oraz spotkała po raz pierwszy Ariona i resztę załogi. A przynajmniej jakiś tam jej odsetek. Ogólnie rzecz biorąc większość swojego czasu spędzała ze smokiem, więc nie miała tak dobrego kontaktu z innymi jak z nim. Przy nim czuła się wyluzowana, nie czuła stresu i miała pewność, że nie będzie miał jej za złe, gdy nieumyślnie popełni błąd w trakcie powierzonego jej zadania. Choć w gruncie rzeczy za każdym razem robiła co w jej w mocy by nie popełnić jakiejś gafy. Starała się być profesjonalistką w tym co czyni, jednakże jeszcze wiele do tego profesjonalizmu jej brakowało. Miała jeszcze sporo do wyuczenia się.
Podczas podróży zmiennokształtna pozwoliła sobie na chwilowe przymrużenie powiek. Cóż... przynajmniej myślała, że chwilowe. Usnęła z głową odchyloną do tyłu i lekko na prawo. Najwyraźniej ostatni brak snu, spowodowany w sumie nie wiadomo czym, zaczął powoli się na niej odbijać.
Ocknęła się dopiero parę chwil przed odezwaniem się Ariona. Najprawdopodobniej ten wyczuł moment, w którym kobieta powoli zaczęła wracać do świata żywych. Ewentualnie był to najzwyczajniej w świecie istny przypadek.
Wbrew pozorom, nie odpowiedziała od razu jak to już miała w swoim zwyczaju, gdy osobnik znajdujący się przed nią zwracał się do jej niej. Przyciągnęła się z powolna na swoim dość wygodnym siedzeniu, zasłaniając przy tym jedną z rąk swoją buzię, gdyż tak po prostu wypadało przy ziewaniu.
- Nie, nie miałam jeszcze okazji znaleźć się w takim miejscu. Wnioskuję też, że raczej nie zawiodę się, biorąc pod uwagę to z jakim zadowoleniem o tym mówisz.
Smoczyca uśmiechnęła się do niego z nadal nieco ospałym wzrokiem.
Pomimo swojego dość melancholijnego stanu, przez który ledwo co można było odczytać z jej wyglądu zewnętrznego jakiekolwiek odczucia związane z całą tą sytuacją, w środku była tak naprawdę podekscytowana. Chciała poczuć na własnej skórze to o czym tak opowiadał jej towarzysz.
Najbardziej nie potrafiła doczekać się zapachów, które panowały w lesie. Według niej zmysł węchu był numerem jeden. Uwielbiała „delektować się” przyjemnymi zapachami. Gorzej już było, gdy natrafiała na jakiś nieznośny odór. Wtedy już nie było tak fajnie.
- Och, trzeba się zbierać, gadzino.
Wstała na równe nogi, gdy tylko rozległ się komunikat odnośnie lądowania i podeszła do kompana. Wzięła głęboki wdech, odwracając na chwilę wzrok, aby przyjrzeć się projekcjom, a następnie wypuściła powietrze... na Ariona.
- Ulala...
Morri stuknęła go swoim biodrem z entuzjazmem na twarzy, po czym nagle chwyciła go za łapę. Prawdopodobnie, gdyby była wyższa – wzięłaby smoka pod rękę. Niestety jej obecny wzrost pozwalał co najwyżej na złapanie się owej łapy.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Sro Mar 23, 2016 9:41 pm

NPC Storyline - A.I.|Arion


Cyborg uśmiechnął się lekko na jej odpowiedź. Oczywiście, że jemu się podobały tego typu tereny oraz krajobrazy. Nie samą wojną oraz walką należy żyć. Z resztą po to właśnie walczyli, po to ryzykowali - by to wszystko utrzymać, by pozostało takie, jakie było do tej pory.
Zaczepka ze strony samicy nie wywołała specjalnej reakcji smoka. Przywykł, przyzwyczaił się, tolerował to, może nawet nieco lubił. Nieco humoru, a nie powagi. Arion nigdy nie należał do wojskowych typów charakteru. Zachowywał powagę gdy należało, jednak prywatnie - wolał być bardziej wyluzowany, spokojny, rozbawiony. Niemniej jednak nie spodziewał się, że zostanie chwycony za dłoń. Początkowo spoglądając na hologram, skierował swe spojrzenie ku samicy. Nie krył zaskoczenia i bez początkowej reakcji, po chwili zacisnął swoją dłoń na dłoni kobiety. Zdążył poukładać sobie w móżdżku, że Morrithrien się do niego przywiązała. Z resztą nic dziwnego, jego pierwszego spotkała, on ją powoli wprowadzał do życia załogi oraz to on za nią odpowiadał.
Kanonierka zatrzymała się w pewnym momencie, zniżając lot, a następnie całkowicie stając i unosząc się jakiś metr nad ziemią. Wtedy też promień przeniósł oboje na zewnątrz, po za pojazd. Pojazdy The Core nie używały drzwi jeśli nie było potrzeba. Dlatego były one stopione ze jednostkami, a na zewnątrz i do wewnątrz można było się dostać za pomocą teleportacji przez samą jednostkę.
Znaleźli się więc na zewnątrz. Temperatura wynosiła około dwudziestu czterech, może dwudziestu pięciu stopni Celsjusza. Była to więc standardowa, uśredniona temperatura dla samego Houston oraz jego okolic. Do tego doszło niezanieczyszczone niczym powietrze, delikatny i chłodny wietrzyk przebijając się przez drzewa. Wszystko dookoła było zielone, spokojne i ciche. Arion niemalże odruchowo wziął głębszy "wdech", by nasycić się zapachami. Pomimo bycia w sporej części robotem, dalej mógł je odczuwać. Klimat, zieleń, świeże powietrze - coś co lubił. Przez to wszystko zapomniał nawet, że kobieta złapał za jego dłoń.
Jednostka która ich tutaj dostarczyła, dalej pozostawała ukryta w kamuflażu - a tym samym niewidoczna nawet dla nich. W okolicy nie było żywego ducha, tylko ich dwójka oraz kanonierka. Jako, że lewa ręka smoka była zajęta smoczycą w bardziej ludzkiej postaci, to podniósł swą prawą rękę, poziomo przed sobą, a następnie wyświetlił nad nią nieco informacji o otoczeniu. Trójwymiarowy obraz lasu, zaznaczone punkciki z których najbliższy był z pięć kilometrów od nich - a symbolizowały one ludzi. Co tu dużo mówić, smok nadal posiadał swą magię, a do tego wspierała go technologia.
-Wszystko wydaje się być w normie. Tylko mieszkańcy tej planety. Miasto "Houston" które znajduje się na południe od nas, już tak ciekawie nie wygląda. Te odczyty energetyczne rzeczywiście sugerują to czego się obawiamy. Możliwą inwazję.
Wyjaśnił, mówiąc niby to do niej ale przede wszystkim - przedstawiając myśli na głos, samemu sobie. Po to zostali tu bowiem wysłani. Mieli dokonać zwiadu, sprawdzić okolicę. Nie dla samego lasu, a przede wszystkim dla podkładu pod miasto. Oraz tego co mogło kryć się tym lesie. Crathygtanskie nadajniki to coś co nie powinno istnieć od ponad ośmiuset tysiącleci. Tym bardziej tutaj, gdzie wpływów tego imperium po prostu nigdy nie było, skąd więc ta technologia?
Powrót do góry Go down
Morrithrien

Morrithrien


Liczba postów : 10
Data dołączenia : 03/11/2015

Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Nie Mar 27, 2016 9:23 pm

Morrithrien nieco zdziwiła się na to, że Arion zacisnął swoją dłoń na jej. Z początku myślała, że nawet na to nie zareaguje, bo w końcu na misjach starał się być poważny i z reguły nie zwracał większej uwagi na jej mniejsze zaczepki, które ostatnimi czasy były chyba coraz częstsze. Cóż, zmiennokształtnej dopisywał humor i pomimo starań w byciu profesjonalistką... nie potrafiła powstrzymać się od zaczepek. Jednakże natrętna nie była. Potrafiła wyczuć moment, w którym należy zaprzestać i po prostu wycofać się. Nie chciała nikomu sprawiać problemów, ani sobą denerwować. Bycie z kimś w sprzeczce nie było jej hobby.
- No to wio.
Powiedziała, po czym pojawiło się białe światło.
No i nareszcie znalazła się na zewnątrz. Jak można było się domyślić, pierwsze co zrobiła to głęboki wdech i wydech.
- Wow...
Samica uśmiechnęła się jedynie. Nie umiała opisać tego co czuje, więc po prostu zamilkła i kontynuowała obserwację otoczenia... i towarzysza. Z uwagą wsłuchiwała się w jego słowa, pilnując, żeby żadna wypowiedziana przez niego informacja jej nie umknęła.
Bardzo dobrze zdawała sobie sprawę z tego czym grozi inwazja. Śmiercią, śmiercią setek, tysięcy istnień. Jakby nie patrzeć to sama Morri przeżyła atak na jej rasę i doskonale wie, że żadne przyjemne wspomnienia jej przy tym nie towarzyszyły. Dlatego też była w tym momencie jak najbardziej zdeterminowana by zapobiec temu wszystkiemu. Może i nigdy nie miała styczności z rasą żyjącą na tej planecie, ale obiecała sobie już jakiś czas temu, że nie pozwoli na to by ktokolwiek skończył jak ona i reszta Sehahabi. Byłaby nawet wstanie poświęcić swoje życie, gdyby tylko oznaczało to ratunek dla Ziemian czy członków innej rasy.
- Mam coś zrobić? Jakoś pomóc?
Zwróciła się do niego, unosząc swój wzrok. Chciała się do czegoś przydać, gdyż bezczynne stanie do niej nie pasowało.
W pewnym momencie puściła łapę samca i zrobiła parę kroków do przodu w stronę pobliskiego drzewa. Uniosła rękę i położyła na jego korze, wbijając w nią odrobinę swoje pazury.
- Hmm?
Morrithrien gwałtownie odsunęła się od drzewa.
- Emm.. Arion? Nie chcę przeszkadzać, ale... co to jest?
We wskazanym przez zmiennokształtną miejscu przechadzało się drobniutkie stworzonko, które dla niej było czymś zupełnie nowym. Było w głównej mierze czerwone... z czarnymi kropkami na tułowiu i białymi na głowie. Oraz nie przekraczało centymetra długości.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Nie Kwi 03, 2016 8:15 pm

Statek Bhuna przecinał powietrze. Sam Bhun pełen obaw szykował się na twarde lądowanie. Od kiedy znalazł się w atmosferze, co chwila naciskał guzik katapultowania pilota ze statku. Pancerz który nosił powinien wytrzymać takie lądowanie, jednak nigdy nic nie wiadomo. Tarcie atmosferyczne też robiło w sumie swoje. W statku robiło się coraz bardziej gorąco. Dzięki bogom za regulację temperatury w pancerzach. Mimo to pot spływał po ciele Bhuna. Założony przez całą podróż hełm skutecznie ukrywał emocje Bhunnikima. Gdyby nie on, ujrzelibyśmy dosłownie przerażenie. Ziemia była coraz bliżej, a system poduszek powietrznych chyba nie działał. Przygotował się mentalnie na zderzenie. Powierzchnia była już za blisko. Tyle dobrego, że nie spadał idealnie pionowo, a w ruchu poziomym. Czyli zamiast wbić się w glebę, powinien ją przeryć. Niewielka różnica, ale zawsze coś. Mimo wszystko Bhun nie wyzbył się swoich obaw.

pancerz Bhunnikima:
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Wto Kwi 12, 2016 7:28 am

NPC Storyline - A.I.|Arion

Smok uśmiechnął się kącikiem ust, zajmując się w dalszym ciągu hologramem wyświetlonym na swym przedramieniu. Jego reakcja nie będzie taka jak reakcja Morrithrien, ze względu na fakt wychowania w takim terenie. Bardzo mu się tutaj podobało, był jednak do tego przyzwyczajony.
-Z obsługą mojej ręki dam sobie radę sam. Możesz pilnować, by nie zardzewiał.
Odpowiedział jej na propozycję pomocy z jej strony. W tym ciele, Arion był mobilnym komputerem, stąd też nie potrzebował nikogo do pomocy przy dokonywaniu skanu okolicy. Zamiast tego postanowił odpowiedzieć jej zdystansowanym żartem względem samego siebie. Zardzewienie po prostu mu nie groziło, a samica przynajmniej raz miała okazję ujrzeć go w deszczu czy przedzierającego się przez bagno. Najzwyczajniej w świecie nie było mu to straszne.
Cyborg podniósł swój wzrok na samicę, widząc jak ta wbija swe pazury w korę drzewa. Nie, żeby mu to nie pasowało ale... nie pasowało mu to. Zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, jego kompanka cofnęła się od drzewa i zwróciła do niego. Smok opuścił prawą dłoń oraz wyłączył hologram, by następnie podejść do niej i móc zerknąć na to o czym samica akurat mówiła. Arion skrzywił swój łeb, obserwując ową istotę z zaciekawieniem. Szczerze, nie wiedział czym owe coś było. Po za faktem, że był to jakiś owad. Dlatego też smok połączył się z siecią znajdującą się na tej planecie i po prostu porównał obraz, znajdując nieco informacji o owej "tajemniczej istocie".
-Nazywają tą istotę "biedronką". Jest niegroźna.
Odezwał się do niej, podnosząc przy tym lewą rękę oraz kładąc swą metaliczną dłoń na jej ramieniu. Ot dla uspokojenia. Spokój na nieszczęście nie trwał długo. Smok uniósł swój łeb do góry, kierując swe spojrzenie ku niebu. Morrithrien jeszcze tego nie widziała, nie wiedziała, że coś się zbliża. Arion był jednak w lepszym położeniu. Odezwał się do niego transporter którym się tutaj przemieścili. Skanery złapały namiar na zbliżający się z dużą prędkością myśliwiec. Informacja została po prostu przesłana do cyborga.
-Będziemy mieli gościa.
Odezwał się smok. Jego dłoń podniosła się z jej ramienia, pozostawiając na jej skórze jedynie pazur, którym smok przesunął w dół ramienia swej kompanki, praktycznie po samą dłoń. Nie rozcinał jej skóry, co najwyżej drażnił ją, korzystając z okazji do zaczepki i "mszcząc się" za zaczepianie go na pokładzie. Sam skupił się jednak na czymś całkowicie innym. Ruszył przed siebie, najpierw wykonał kilka kroków, a potem zaczął biec. Teraz statek Bhunnikima był już widoczny, a cyborg był w stanie powiedzieć gdzie dokładnie jego maszyna rąbnie o ziemię. Warto było wiec, by dostali się tam przed innymi. Na przykład przed reprezentacją tej planety. Kto wiedział co mogło w takiej maszynie siedzieć oraz jak dużym zagrożeniem być dla mieszkańców tej planety.
Arion zaczął biec, przechodząc sprintu. Dotrzymanie mu kroku nie było czymś koniecznie łatwym, jednak Morrithrien powinna być sobie w stanie poradzić z tym zadaniem. Cyborg świetnie skręcał, manewrował między drzewami - a do tego wszystkiego jego ciało i mięśnie się nie męczyły, gdyż nie były naturalne - a mechaniczne. W końcu oboje dotarli do miejsca gdzie myśliwiec Bhunnikima zarył w ziemię.
-To nie jest maszyna Federacji.
Odezwał się smok do swej towarzyszki. Myśliwiec nie reprezentował żadnej z jednostek Zjednoczonej Federacji Planet, stąd też nie mogli uznać go za jednostkę przyjazną, a raczej potencjalnie niebezpieczną.
Arion nie zamierzał na nic ani na nikogo czekać. Ruszył w kierunku rozbitej maszyny szybkim, pewnym krokiem. Dłonie miał otwarte, zakończone pazurami które zaraz zamierzał wykorzystać do wyciągnięcia pilota na zewnątrz. Chyba, że ten postanowi wyjść sam z wraku.
Powrót do góry Go down
Morrithrien

Morrithrien


Liczba postów : 10
Data dołączenia : 03/11/2015

Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Sro Kwi 20, 2016 9:58 pm

Na twarzy samicy pojawił się delikatny uśmiech. Lubiła jak odpowiadał jej od czasu do czasu jakimś żarcikiem. Szczególnie takimi z dystansem do samego siebie, gdyż mało kiedy zdarzało się jej napotkać kogoś, kto potrafiłby zażartować ze swojej osobistości. Zanim rozbiła swój statek na Ziemi, spotykała głównie istoty, które obrażały się, a nawet awanturowały o byle co. Nie było można zwrócić im uwagi, poinformować ich, że zrobili coś źle, źle skomentować ich wygląd czy też najzwyczajniej w świecie zażartować. Przeważnie wszyscy byli zapatrzeni w siebie i nie myśleli o niczym innym, tylko o czubku własnego nosa. Morrithrien tego nienawidziła i najchętniej usunęłaby takich samodzielnie z całego wszechświata, gdyby tylko była w stanie.
Osobiście podchodziła do wszystkiego z dystansem. Nie uważała się również za nie wiadomo kogo, więc bez stresu można było sobie z niej zażartować. Szło to wtedy oczywiście w drugą stronę, ponieważ Morri też chciała czasem komuś podogryzać i pośmiać się. Zwłaszcza ostatnimi czasy, a dokładniej od przebudzenia się po drobnej śpiączce.
- Tak jest, szefie. W razie czego chętnie Cię wyczyszczę.
Parsknęła śmiechem. Cóż, niby odpowiedziała żartem, jednakże nie dało się ukryć, że być może na prawdę by to zrobiła.
Zmiennokształtna przyglądała się smokowi, obserwującemu nieznane stworzenie. Niby takie małe coś, ale jednak nieco ją zestresowało. Może i nie żyła na tym świecie jakoś niesamowicie długo, ale zdążyła już zapoznać się z drobnymi, ale cholernie zabójczymi żyjątkami. Na szczęście nie wchodząc z takimi w cielesny kontakt, ani jakikolwiek inny.
- Bie-bieee-drrronka? Ugh... Dziwna nazwa.
Rzeczywiście, dotyk samca sprawił, że się uspokoiła, a jej bicie serca mniej więcej unormowało się. Bądź co bądź nie na długo. Informacja ze strony Ariona była trochę, a nawet i bardzo niepokojąca.
- ...Gościa? Proszonego czy nieproszonego? Chyba wolałabym pierwszą opcję...
Sehahabi ugięła w tył swoje ramię i zacisnęła szczękę.  Ogólnie nie działa jej się większa krzywda, ale było to co prawda niezbyt przyjemne uczucie. Złapała go więc za ów paluch i pociągnęła w przód, po czym walnęła łokciem w biodro. Dobrze wiedziała, że nic sobie z tego nie zrobi, dlatego chciała też dodać coś jeszcze. Jednakże musiała się teraz powstrzymać.
Gdy smok nagle ruszył z miejsca, Morrith zrobiła to samo, starając się dorównać choć trochę jego prędkości. Szło jej trochę kiepsko, ale liczyły się starania.
Dobiegła na miejsce pół minuty później niż jej towarzysz, ale dobiegła.
- Pozazdrościć mięśni i anthro formy, naprawdę.
Wprawdzie rzeczy zmęczona jeszcze nie była, ale jej prawie, że ludzka forma nie za bardzo nadawała się na dorównywanie Arionowi. Chociażby teraz. Ogólnie rzecz biorąc chętnie przeistoczyłaby się w smoczycę... Szkoda tylko, że teren nie za bardzo nadawał się do tego.
- Czyli opcja druga. No to klops.
Samica postanowiła na razie nie wychylać się za bardzo. Jak na razie miała zamiar obserwować Ariona z jak największą dokładnością. Chciała i lubiła się uczyć sztuczek wykorzystywanych podczas pracy w terenie.


Ostatnio zmieniony przez Morrithrien dnia Nie Maj 29, 2016 7:24 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Nie Kwi 24, 2016 6:23 pm

~To zaboli~pomyślał Bhun na sekundę przed zderzeniem. Pojazd trzymał się jeszcze jako tako, ale płomienie wywołane tarciem i wstrząsy groziły rozpadem na kawałeczki. A to Bhunowi było nie na rękę. Pojazd wbił się w ziemię, wywołując przy okazji fontannę brązu przed wizjerem. Gdy zgodnie z prawami fizyki w końcu się zatrzymał, Bhun czuł się jak wstrząśnięty koktajl. Choć pancerz pochłonął większość uderzeń, nie dopuszczając do złamania. W efekcie na białej skórze Bhuna pojawiło się kilka zielonych plam, będących siniakami. Nie przejął się nimi, gdyż musiał jak najszybciej wydostać się na zewnątrz. Szybki przegląd sytuacyjny pozwolił mu stwierdzić, iż wyjście z sytuacji jest jedno. Nie było żadnych uchwytów, a systemy nie działały. Dla pewności wcisnął jeszcze guzik odblokowania wizjera. Nie działał, ale warto było spróbować. Pochwycił karabin, który na czas podróży znajdował się w przygotowanej do tego wnęce. Był zabezpieczony pasami, by nie latał po całej kabinie. Jeden cios naostrzonego noża pozbył się tych pasów. Bhunnikim nie schował go, tylko od razu przeciął pasy krępujące jego ciało. Poszło gładko i sprawnie. Po chwili Bhun był wolny, mógł jako tako poruszać w kabinie. Dodać że kabina nie była zbyt duża, więc wolność nie była zbyt duża. Chwycił pewnie swój karabin, a następnie przywalił raz a dobrze w szybę, co by nie poprawiać. Szkło nie wytrzymało siły uderzenia Bhuna wzmocnionej kolbą karabinu, toteż pękło. Barytf nie czekał ani chwili dłużej. Wydostał się przez otwór na zewnątrz. Pojazd podczas wchodzenia w atmosferę nieźle podniósł swoją temperaturę, toteż jego pilot obawiał się, czy któryś z obwodów nie zaczął się palić, grożąc wybuchem. Nic nie dało się z tym zrobić, toteż Bhun postanowił zwijać z pola rażenia. Gdy tylko stanął na ziemi, dosłownie i w przenośni, już zaczynał wcielać swój zamiar w życie. Gdyby nie fakt, że stanął naprzeciw istoty… dziwnej. Bhun nigdy czegoś takiego nie widział. Nie skupił się jednak na wyglądzie, a na dłoniach. Zakończone pazurami, rozczapierzone, wyglądające jakby właściciel w każdej chwili chciał się nimi zamachnąć. Za plecami statek, z przodu istota… z dwojga złego wolał stawić czoła istocie. A nuż okaże się inteligentna? Na wszelki wypadek jednak wykonał odruchowo odskok w lewo, by wycofać się poza zasięg pazurów. Wycelował swój karabin w istotę. Dzięki bogom, cały ekwipunek oraz broń miał przy sobie. Był gotowym by jej użyć, co też w niedosłownym sensie uczynił. Wycelował karabin w przeciwnika, powoli się cofając.
- Nie wiem czym jesteś, ani co planujesz-powiedział spokojnie. Hełm na głowie skutecznie maskował emocje masujące się na twarzy Bhuna - Nie mam złych zamiarów. Pozwól iż się wycofam, zostawiając twój teren tobie- Podczas całej przemowy Barytfowi ani razu nie zadrżał głos. Kluczem było opanowanie głosu. Nie mógł okazać strachu. Po prostu nie mógł. Toteż broń trzymał pewnie, głos mu nie drżał, a jedyne zdenerwowanie okazywało się na jego twarzy.
~Hełm to jednak przydatna rzecz~pomyślał. Ponieważ resztki substancji pobudzającej jeszcze krążyły w jego żyłach, był gotów by w każdej chwili nacisnąć spust.Lufa nie drgając wycelowana była w tajemniczą istotę, która jak zauważył Barytf, była cała pokryta metalem.
~Cyborg albo zbroja~postawił wniosek. Cały czas także powoli się wycofywał, robiąc wojskowy “odwrót taktyczny” oraz będąc gotowym by w każdej chwili przekształcić go w ucieczkę.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Nie Maj 15, 2016 7:39 am

NPC Storyline - A.I.|Arion

Zanim cyborg postanowił wystąpić w kierunku przybysza z kosmosu, dane mu było usłyszeć komentarz ze strony Morrithrien. Smok spojrzał na nią, krzywiąc lekko łeb. Na pysku rysowało mu się jedno wielkie zapytanie, świadczące o niezrozumieniu komentarza. Nie był w stanie zmienić formy, więc ta była naturalną. Anthro... być może gdyby był widmem, tak by można ją nazywać. Natomiast mięśnie. Te były sztuczne, żaden nie był prawdziwy. No może po za mięśniem sercowym ale on raczej tak dużego wpływu na całość nie miał, w porównaniu z pozostałymi - syntetycznymi elementami ciała smoka.
-Dobrze. Odłóż więc broń na ziemię, zanim zrobisz sobie krzywdę.
Odezwał się smok, słysząc, że przybysz ma dobre zamiary. Może i miał ale nadal do niego celował. Arion podniósł lewą dłoń do góry, a następnie przysunął ją do swego korpusu, stukając pazurami o swą pierś. Miało to prosty efekt, po okolicy rozszedł się dźwięk obijającego się o siebie metalu.
-Chcesz pójść z nami. Nie z tutejszymi organami władzy.
Skomentował, sugerując nieco co tenże osobnik powinien zrobić. Prawdą było, że mógł ni znać ani jednych ani drugich, Arion również nie zadał sobie trudu przedstawienia siebie lub samej organizacji, nie uznając tego w tym momencie za potrzebne lub chociażby znaczące. Arion ugiął lekko swe nogi i rozsunął dłonie bardziej na boki, pochylając przy tym swą sylwetkę delikatnie ku przodowi. Była to typowa postawa wyrażająca gotowość do ruszenia przed siebie. Może nie tyle gotowość co była po prostu wygodna, pozwalając szybko podjąć konkretne kroki w wypadku zagrożenia. Arion, prawda, był cyborgiem. Nie musiał tak bardzo obawiać się ognia z broni małokalibrowej, jednak mając nieco pojęcia, obejścia w temacie, zaczyna się wiedzieć, że broń broni nie równa. W samym arsenale Dur-Shurrikuna znalazłby karabiny które nie pozostawiłyby na nim nawet rysy oraz takie, które podziurawiły by go bez najmniejszego problemu. Tutaj sytuacja mogła prezentować się dla smoka podobnie, jednak trafnie można było zakładać, że zarówno przybysz jak i sam cyborg nie wiedzieli na co stać drugą stronę. Była jeszcze Morrithrien, znajdująca się aktualnie z tyłu, która zawsze mogła dorzucić swoje trzy grosze do całej sprawy. W końcu w tym wypadku, Bhun sam nie znajdował się w dobrej pozycji - nie mając przewagi liczebnej. Choć na pewno miał karabin, który potrafił równoważyć takie sytuacje.
Powrót do góry Go down
Morrithrien

Morrithrien


Liczba postów : 10
Data dołączenia : 03/11/2015

Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Nie Maj 29, 2016 8:24 pm

Morrithrien nie wychylała się za bardzo. W swojej aktualnej formie mogła pochwalić się jedynie swoimi pazurami. Reszta ciała była bezbronna. Szczególnie przeciwko broni ich nowego znajomego. A tak przynajmniej podpowiadała jej intuicja... która z reguły nie zawodziła. W końcu kobieca intuicja słynęła z nieomylności, prawda? Może i mogłaby przeistoczyć się w swoją drugą formę, jednakże wokół znajdowało się zbyt wiele drzew, których z pewnością nie chciała zbyt mocno uszkodzić. A w smoczej formie byłoby to jak najbardziej prawdopodobne. Jej cielsko pokryte łuskami z pewnością staranowałoby niejedno takie obok. Nawet te najstarsze, posiadające najgrubszy pień. Dlatego też utrzymywała pozycję za Arionem, może jakieś dwa metry od niego. Ale nie ukrywała się też całkowicie. Wychylała co jakiś czas swoją głowę, chcąc przebadać na czym stoją.
Cóż, nieprzyjemne było to, że Bhunnikim w dalszym ciągu mierzył w jej kompana. Między innymi z tego powodu samica miała skwaszony wyraz twarzy, a pazury w gotowości. Zgarbiła się nieco i ugięła lekko kolana. Ogólnie to wątpiła, że będzie musiała interweniować, ale przecież przezorny zawsze ubezpieczony! Najwyżej, gdyby miało do czegoś dojść... po prostu ruszy z miejsca jak najszybciej jak tylko będzie mogła i rzuci się na niego z pazurami. Ewentualnie zbezcześci odrobinę łono natury zamieniając się w wielką gadzinę plującą lawą.
Och, jak Morri nie potrafiła doczekać się nauki zmieniania się w formę anthro. Jej życie byłoby o wiele łatwiejsze w takiej formie... no i byłaby wstanie dorównać w biegu cyborgowi.
- To nie nasz teren.
Rzuciła w pewnym momencie, nie wiedząc czy dobrze w ogóle robi. Obawiała się, że Arion potraktuje ją tą straszną dla niej miną. Miną niezadowolenia z jej zachowania. Szczerze powiedziawszy to chyba wolałaby zostać potraktowana jakimś batem, niżeli jego "złowieszczym" wyrazem twarzy.
- Tutejsi z pewnością nie przyjmą Cię z otwartymi ramionami... a my wręcz przeciwnie.
Sehahabi zrobiła parę pewnych kroków wprzód, w stronę Bhatgen'a. Z początku z jej twarzy można było wywnioskować, że jest nieco poddenerwowana, zestresowana. Wprawdzie może i mogła pozwolić działać towarzyszowi, ale chciała najzwyczajniej w świecie jakoś się wykazać. A nie stać cały czas w miejscu i być... nieużytecznym współpracownikiem.
- I wiem to z własnego doświadczenia. W pewnym sensie... rozbiłam się na tej planecie jak Ty.
Nie była w stanie ujrzeć, kto lub co kryje się pod maską postaci, która stała parę metrów przed nią. W sumie to nawet nie ciekawiło ją to jakoś wielce. Pozostawiła to jedynie w swojej wyobraźni.
W pewnym momencie kobieta uśmiechnęła się do przybyłego z kosmosu, od tak. Być może w celu rozluźnienia napiętej atmosfery, gdyż szczere oraz pozytywne emocje według Morrithrien mogły od czasu do czasu zdziałać cuda. W tym wypadku wierzyła, że Bhun opuści broń i będzie chętny do rozmowy, a może i do pójścia razem z nimi z własnej, nieprzymuszonej woli.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Wto Maj 31, 2016 7:35 pm

Bhuna zaskoczyła odpowiedź... tego-czegoś-z-pancerzem-z-metalu i jego towarzyszki. Czyli były to stworzenia inteligentne! Choć podejrzewał to od początku, miło uzyskać potwierdzenie. Z inteligentnymi zawsze prościej rozmawiać niźli z stworzeniami pierwotnych instynktów. Jednak karabinu nie położył, jedynie opuścił lufę, trzymając ją cały czas w gotowości. Wolał być mimo wszystko uzbrojony, a nie był pewien czy jego nóż przebiłby się przez pancerz przeciwnika. Na wzmiankę o terenach zaczął się zastanawiać. Może akurat rozbił się w miejscu publicznym?
-A z jakiego powodu miałbym to zrobić?-Zapytał Bhun. Ku jego zdziwieniu, odpowiedziała mu samica. Jak to tutejsi? Czyli że oni nie pochodzili z tej planety? Rozum Barytfa próbował to zrozumieć. Następna wypowiedź samicy jednak je rozwiała. Czyli że tak... no proszę, jaki ten świat mały. Pilot rozbitego statku uznał że jednak uzyskanie pomocy w misji może być przydatne. Poza tym udało mu się nawiązać kontakt, w dodatku z osobami (bo myśleć "istoty/stworzenia" już o nich nie wypadało) nastawionymi do niego przyjaźnie. Dlatego opuścił karabin, trzymając go jednak dalej w prawej ręce. W razie konieczności gotów był go w każdej chwili odpalić.
-Cóż, chyba nie pozostaje mi nic innego jak udać się z wami.-Odpowiedział. Pot przestał już po nim spływać, zaczął się uspokajać. Nie oznaczało to że nie jest gotowy do obrony-Mięśnie wciąż miał napięte. Ale powoli zaczynał wierzyć że może wyjdzie z tego cało.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Pon Cze 06, 2016 8:37 pm

NPC Storyline - A.I.|Arion



Smoczy cyborg zerknął kątem oka w bok, na swoją towarzyszkę. Postanowiła się odezwać w tym konkretnym momencie. Arion nie zamierzał jej przerywać, skoro już zaczęła mówić to powinna dokończyć. Pomijając fakt, że przestała się za nim kryć i wyszła w przód, nie mając na sobie pancerza ani niczego innego. Niczym proszenie się o własną śmierć. Niemniej jednak w jakiś sposób podziałało. Arion nie spodziewał się, że podziała. Na niego by nie podziałało. Na niejednego densorina czy członka The Core by po prostu nie podziałało. Piękne słowa na mydlenie oczu by zaraz dorwać się do czyjejś krtani. Tak widział to ten smok.
Bhunnikim opuścił broń, utrzymując ją w prawej dłoni - cyborg natychmiast to wykorzystał. Jedynym znakiem sugerującym ruch półmaszyny-półorganika był ruch jego łapy, przesunięcie środka ciężkości bardziej na palce i pazury. Arion wybił się, doskakując od pilota w ułamku sekundy - towarzyszył temu huk sugerujący przebicie bariery dźwięku. Stąd utrudniony czas na reakcję ze strony kosmicznego komandosa, bo wpierw został złapany, a dopiero później rozległ się dźwięk.
Bhatgen został wbity przez smoka plecami we wrak swoje maszyny, jego prawą dłoń unieruchomiła lewa dłoń smoka - pozbawiając go szansy na sprawne dobycie broni palnej. Prawa dłoń cybernetycznego tworu chwyciła natomiast za krtań mężczyzny, zaciskając się na niej przez sam pancerz. Bhunnikim mógł poczuć, że uciekło mu trochę miejsca w środku na szyję, cyborg miał na tyle siły by zgnieść jego pancerz. Za dużo nie dało się tutaj zrobić, choć komandos może na coś wpadnie. Był nieco na łasce tego kto go chwycił - choć nie został zabity. A jeśli miałby być - zapewne cyborg by się nie ograniczył do powstrzymania go.
-Zabierz mu broń!
Rzucił rozkazem w kierunku Morrithrien. Chodziło oczywiście o karabin trzymany w ręce, jakiekolwiek pistolety, granaty i cokolwiek co mógł mieć przy sobie na pancerzu. Wzrok Ariona wbity był w hełm, ostry, nieco bez uczuć, strasznie zimny - niczym u maszyny. Jeśli samica wykona polecenie, Arion przerzuci Bhunnikima przez ramię i rzuci na ziemię, wbijając go w nią, a następnie niczym kawałek szmaty - przewracając na brzuch i cały czas kontrolując. W tym momencie Bhunnikim mógł poczuć, jak maszyna dobija go kolanem do ziemi i przytrzymuje, następnie łapie za nadgarstki i wykręca je na plecy - wytwarzając przy tym energetyczne kajdany w dłoniach. Nie było sensu się stawiać, by nie pogorszyć swojej sytuacji. Zanim jednak chociażby pierwsza obręcz zacisnęła się na nadgarstku kosmity, nad miastem coś się wydarzyło. Ciemne chmury, grzmot - a następnie monumentalnych rozmiarów obiekt wysuwający się z chmur.
Wydarzenie opisane w tym temacie
Arion znieruchomiał, podnosząc swój wzrok do góry na zjawisko które ukazało się ich oczom.
-Niemożliwe... już tutaj dotarli?
Zapytał, rzucając retorycznie w przestrzeń. Z tego wszystkiego zapomniał po prostu skuć Bhunnikima. I chyba nawet zaczął jego sprawę ignorować, gdyż podniósł się do góry, puścił mężczyznę i odszedł od niego kilka kroków w stronę miasta - by lepiej przyjrzeć się inwazji...
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Sro Cze 08, 2016 6:09 pm

-Co do jasnej...- rzucił Bhun, podbijając rękę z karabinem. Ruch tajemniczej maszyny go zaskoczył. Miał nadzieje zdążyć. Musiał zdążyć.
Nie zdążył.
Zdążył nacisnąć spust, w zasobniku ubyło energii. Wiązka wbiła  się w ziemię, przypalając kawałek trawy. Został przyparty do statku, jeszcze zanim zdążył zastosować jakikolwiek ruch z Ghatvocked. Postanowił spróbować zaatakować nożem, jednak fakt iż chwycono go za szyję skutecznie wybił mu to z głowy. Poczuł iż stracił karabin i całe wyposażenie. Jedyne co miał to nóż wmontowany w pancerz, co postanowił wykorzystać później. Może uda mu się przeciąć więzy i zwiać z miejsca gdzie go zabiorą. Maszyna patrzała na niego bez emocji, nie pozwalając odczytać swojego następnego kroku. Wpatrywała się jakby chcąc przebić wzrokiem hełm. Samo spojrzenie pozwalało przestraszyć. Nie był zupełnie przygotowany na przerzucenie, toteż po wylądowaniu stęknął
~Szlag!~Pomyślał. Zabolało i to porządnie.
-Kim wy do cho(ocenzurowane przez Iluminati)y jesteście?!?- Zapytał z wściekłością w głosie. Miał wrażenie że natrafił na sojuszników tych z kosmosu. Pewnie dopiero teraz doszła ich informacja o Bhunie. Przewrócono go na brzuch i tu Barytf stracił możliwość dojrzenia co robi machina. Poczuł tylko przyciśnięcie kolanem i ucisk na nadgarstkach
~Jasne, skuwaj sobie śmiało. I tak prędzej czy później wam zwieje~Pomyślał wściekle.
Do skucia jednak nie doszło. Komandos poczuł także że nacisk na plecy i nadgarstki zelżał. Obrócił się by szybko zerknąć co się dzieje, a następnie podjął próbę ucieczki. Zaczął się czołgać, dyskretnie i powoli by dotrzeć do linii drzew. Stamtąd powinien mieć większe szanse na ucieczkę. Drzewa nie pozwolą na tak szybkie ruchy Tego-czegoś-z-metalu i jego towarzyszki, a sama zieleń pancerza powinna zapewnić mu szanse na maskowanie. Pancerz dostosuje temperaturę do otoczenia, co utrudni nakrycie go dzięki podczerwieni. W trakcie czołgania aktywował także rzutniki, by stworzyć hologram drugiego  Barytfa w pancerzu, ruszającego by zabrać sprzęt. Iluzja była niemal nie do odróżnienia od prawdziwego Bhuna.
Powrót do góry Go down
Morrithrien

Morrithrien


Liczba postów : 10
Data dołączenia : 03/11/2015

Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Nie Lip 17, 2016 9:23 pm

Wbrew pozorom, Morrithrien nie miała zamiaru nikomu mydlić oczu. W żadnym wypadku. Nawet nie miała w zwyczaju robić takich rzeczy. Nigdy nie bawiła się w aktorkę by móc pozyskać z takiego czegoś jakieś profity, tylko najzwyczajniej w świecie mówiła to co tak na prawdę myśli. Nie lubiła udawać przed kimś kogoś kim nie jest. Była po prostu sobą przez cały czas.
Kobieta sądziła, że skoro mężczyzna opuścił broń... to problem w sumie zażegnany. Przyjacielski uścisk, ukończenie misji i siup z powrotem na statek. Bardziej tak to sobie wyobrażała. Nie spodziewała się jednak wręcz natychmiastowego odzewu ze strony Arion'a, który cóż... do przyjacielskich uścisków ani trochę nie należał. No chyba, że densorini mają inne zwyczaje, o których jeszcze nie słyszała i nie miała z nimi styczności.
Sehahabi mogła jedynie obserwować całe zajście. Gdyby chciała im przerwać to pewnie i jej by się oberwało. Poczuła się trochę nie fair w stosunku do Bhunnikim'a. Sprawiła prostymi słowami z serca, że ten im zaufał, a teraz... ma nagrodę. Wprawdzie to wszystko zbyt długo nie potrwało. Jej towarzysz był więcej niż świetnie wyszkolony, więc obezwładnienie Bhuna potrwało zaledwie kilka sekund. I przez cały ten czas stała w osłupieniu. Dopiero, gdy usłyszała rozkaz ze strony Arion'a, zerwała się nagle z miejsca jak najszybciej, odbijając się od podłoża nogami.
Nie minęły nawet trzy sekundy, gdy karabin Bhatgen'a znalazł się w jej łapach, po czym odsunęła się od dwójki na jakieś dwa metry, chcąc zachować bezpieczną odległość. Nie wiedziała do czego mógłby być zdolny nowo poznany obcy, jednakże z tego co już zdążyła zauważyć - z opancerzonym smokiem chyba sobie nie radził. Choć nigdy nie wiadomo... Pewnie nie raz zdarzały się takie przypadki, w których ktoś ukrywał swoją tajną umiejętność, która zrobi hurr durr i koniec, nie ma.
Niemniej jednak, "zabawa" w kajdankowanie nagle została przerwana. Wzrok Morri przeniósł się na jej kompana, a następnie spoczął na okręcie wyłaniającego się z ciemnych chmur.
- Niemożliwe...
Trzymając w dalszym ciągu broń w ręku, nogi powiodły ją tuż za Arion'em. Dość niepewnie.
- Co teraz?
Zwróciła się do niego z lekko podłamanym głosem. Owa scena powoli zaczynała jej przypominać rzeź na jej rodzinnej planecie. Znowu zginą niewinni, pomyślała. Jej twarz zbladła, a wyraz twarzy już nie był taki radosny jak zazwyczaj. Chciała temu wszystkiemu zapobiec. Czuła w głębi duszy, że zawiodła. A teraz... teraz czuła, że nie obejdzie się bez ofiar.
Nagle padła kolanami na ziemię. Z jednej strony chciała spieszyć na ratunek, a z drugiej... czuła bezradność. Zaczęła ciężko oddychać, miała wrażenie, że zaraz zemdleje. Wbiła swoje pazury w podłoże, a następnie zacisnęła łapy w pięści. W głowie co chwilę powtarzała słowa: Proszę, nie.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Nie Lip 24, 2016 7:16 pm

NPC Storyline - A.I.|Arion

Z okrętu nad miastem wystrzeliły kapsuły. Cztery. Jedna udała się w ich kierunku, leciała centralnie w stronę znajdującego się tutaj lasu. Smok zerknął kątem oka na swą kompankę, a następnie sięgnął dłonią w kierunku rozbitka, który wyraźnie próbował skorzystać z okazji by uciec. Jego niedoczekanie. Bynajmniej na nic nie zdały się próby prostego maskowania. Nieznana siła chwyciła Bhuna i szarpnęła nim, wyciągając go z krzaków, tuż przed oblicze cybernetycznego smoka. Arion spojrzał na kosmitę neutralnie, a następnie zerknął ku Morrithrien.
-Oddaj mu broń.
Rzucił krótko do kobiety. Sytuacja właśnie się zmieniła, w tym sytuacja przybysza. Na ten moment nie mieli czasu zajmować się jeńcami.
-Masz dwie opcje. Mogę tu ciebie zabić albo pójdziesz z nami i przydasz się na coś. Sądząc po twym oporządzeniu, jesteś żołnierzem. Właśnie trafiłeś na wojnę.
Wyjaśnił mężczyźnie, pilnując go przez chwilę wzrokiem - by ten nie odstawił żadnych nieporządnych numerów. Następnie spojrzenie smoka pomknęło prosto na nadlatujący obiekt. Smok przyglądał się mu, stojąc nieruchomo. Do momentu aż an cała trójkę oraz otaczającą ich okolicę - padł cień. Kilkanaście metrów nad głowami grupy pojawił się okręt. Kanonierka Kruziikrel, skierowana frontem do nadlatujących obiektów. Nie dało się usłyszeć silników. Chwila ciszy, a następnie odgłos wystrzeliwanych energetycznych torped penetracyjnych. Maszyna została wyposażona w sprzęt do zwalczania okrętów wojennych. Wyglądało to niczym wielkie kule białego ognia, które wystrzeliły z kanonierki i pognały ku nadlatującemu obiektowi. Następnie bez najmniejszego problemu przebiły się przez wielką kapsułę transportową i wysadziły ją od środka. Eksplozja była spora oraz groźna, najwięcej efektu dał biały ogień który rozniósł się w powietrzu i wypalił natychmiast, nie opadając na ziemię i nie powodując tym pożaru.
-Zrobimy to co do nas należy.
Zaczął, kierując swe spojrzenie na Morrithrien. Na pysku smoka zawitał lekki uśmiech, a sam gad wyciągnął ku kobiecie lewą rękę, kładąc ją na jej ramieniu.
-The Unit zapewne zostało już uruchomione. To tylko kwestia czasu, nim zjawi się odsiecz. My musimy odnaleźć źródło tajemniczego sygnału. Kruziikrel!
Wyjaśnił cyborg, mówiąc spokojnie, powoli. Gdy zawołał ku kanonierce, podniósł swój wzrok ku górze. Maszyna w żaden sposób nie zareagowała - jednak słuchała.
-Ludność cywilna jest atakowana. Autoryzuję kod niebieski, chroń miasto i czyń swą powinność wobec tej planety.
Nakazał, a efekt był natychmiastowy. Kanonierka wystrzeliła niczym rakieta w kierunku atakowanego miasta, z daleka rozpoczynając ostrzał wybranych celów - nie widocznych z ziemi. Teraz pozostała tu już tylko ich trójka. Zanim wyruszą dalej, smok jednak wolał się upewnić, że wszystko z nimi w porządku. Stąd czekał na reakcję Morrithrien i Bhuna.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Pon Lip 25, 2016 10:22 am

Bhun prawie uciekł. Jeszcze tylko znaleźć się dalej i będzie mógł ruszyć biegiem. Już zaczynał wstawać gdy coś chwyciło go i podniosła do góry.
~I skończyło się uciekanie.~Pomyślał Bhun. Słowa cyborga go jednak zdziwiły, i to mocno. Spodziewał się próby uduszenia za ucieczkę, jednak odzyskania broni? Jeńcom się nie oddaje broni, chociaż... możliwe że to miało związek z tym okrętem oraz kapsułą zmierzającą w ich stronę. Wracając do sprawy, Bhunnukim odzyskał broń, co należy uznać za plus. Minusem były następne słowa machiny
~Uciekłem przed wojną, natrafiłem na kolejną.~Pomyślał Bhun ze smutkiem. No nic, zrobi co na członka oddziału przystało. Będzie ciężko bez reszty Feniksów, ale byli szkoleni także do takich sytuacji. Sprawdził zasobnik energetyczny w broni-wyświetlacz z boku pokazywał 49. Czyli było dobrze, licząc z pozostałymi magazynkami wystarcza na wojnę. Zaczął natomiast przyglądać się tajemniczej kapsule zmierzającej w ich stronę.
~Przygotujmy się~Zaświtała mu w głowie myśl. Nie podobało mu się to wszystko, ale co zrobić? Musiał być gotowym do walki. Wycelował w stronę kapsuły,lecz zaraz po chwili pojawił się inny statek. Bez żadnego odgłosu, tylko dźwięk odpalonych torped. Po chwili po kapsule nie było śladu. Dosłyszał natomiast słowa smoka-czyli zrobią co do nich należy. Pytanie tylko co? Bhunowi nie dane było zbyt długo trwać w niepewności, gdyż uzyskał odpowiedź w następnym zdaniu smoka. Tajemniczy sygnał? Prawdopodobnie baza wypadowa, bądź rozkazy do jednostek naziemnych. Dobra, zrobią co należy.
~Oby ta wojna nie skończyła się tak samo jak na Schins~Nadzieja zawsze umiera ostatnia, ale taką właśnie nadzieję miał Bhun. Wszystko zależało od tego jak intensywna będzie to wojna. Rozkazy dla kanonierki nie były czymś wyjątkowym, choć dały mu trochę możliwości by się zastanowić nad sprawą. Dlaczego chronią ludność cywilną nie swojej planety? Nieważne, był żołnierzem- rozkazy kwestionował tylko gdy nie miały sensu. Sprawdził natomiast sprawność systemów- rzutniki działały, o tym się już przekonał. Broń działała, pistolet i granaty były i powinny działać. Jeszcze tylko jedno-nóż. Po aktywacji natychmiast wskoczył w dłoń Bhuna, naostrzony i gotowy do użycia. Schował go ponownie w pancerzu. Był poobijany, ciutkę obolały ale gotowy do akcji. Zastanawiał się tylko nad jednym-bo choć "pobudzacza" miał zapas, musiał podjąć decyzję czy świeżo po poprzednim użyciu jego organizm wytrzyma-zbyt częste używanie substancji groziło uzależnieniem i wymogiem aplikowania coraz większych dawek by w ogóle działał. Po pewnym czasie mogło dojść do dawki śmiertelnej, po której mózg dostawał nadmiar bodźców i po prostu się całkowicie wyłączał- nawet takie podstawowe funkcje jak oddychanie. Jednak tym razem prawdopodobnie nie miał wyboru. Wyciągnął jedną strzykawkę z wewnętrznych kieszeni pancerza, którą wbił sobie w przed ramię. Gdy cała substancja znalazła się w jego organizmie, schował strzykawkę do kolejnej kieszeni. Był już gotowy do akcji
-Jakieś szczegóły co do zadania można poprosić?-Zapytał się smoka. Planował trzymać się najpierw z tyłu, by zobaczyć do kogo powinien strzelać. Oby nie wyglądali podobnie...
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Wto Lis 01, 2016 1:09 pm

[ZT -> akcja przeniesiona tutaj]
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Czw Lis 17, 2016 9:25 am

[z Milano]

Gdy Rocket zobaczył że jego towarzysz wynosi z Milano dodatkową porcję szopowego arsenału uśmiechnął się od ucha do ucha. Dobry stary Drax. Pomachał do niego z kokpitu widząc jego zakłopotaną minę. Otworzył też kabinę i zrzucił małą drabinkę linową, żeby przyjacielowi było łatwiej wchodzić.
- Dobra myśl – przytaknął zielonemu Rocket, odbierając od niego swoją kompaktową rakietnicę i ciężki karabin. – Dodatkowa siła ognia na pewno nie zaszkodzi. Może być ciężko. A poza tym co ci się w nim nie podoba? - szop zdecydował się bronić swojego honoru widząc wciąż powątpiewającą minę na twarzy Draxa. - Ma systemy podtrzymywania życia. Tylko nie było gdzie FTL'a zamontować. Samo chłodzenie go zajęłoby pół objętości tego co jest teraz. Może cię z łatwością zabrać na jeden z księżyców i z powrotem. Pewnie też na inne planety tego układu. Ale nigdzie dalej. Swoją drogą, ziemia ma tylko jeden księżyc?
Gdy Drax dokonał wreszcie cudu i znalazł jakąś w miarę wygodną dla siebie pozycję, Rocket odpalił siniki. Odburczał pod nosem jakiś komentarz na temat upokorzenia wynikającego z latania jego dumą i chwałą. Czy on wie ile czasu szop budował to ustrojstwo? Większość części nawet nie pochodziła ze śmietnika!
Samolot powoli podniósł się z ziemi i obrał odpowiedni kierunek. Po chwili uzyskał już odpowiednią prędkość i dwoje strażników sunęło nad powierzchnią stanów zjednoczonych. Uświadomił sobie że Drax chyba w sumie nie wie gdzie i po co lecą, więc zdecydował się poświęcić czas lotu na mały breifing.
- Skoro już jesteśmy skazani na tę całą ziemię możemy się na coś przydać. - zaczął przekrzykując warkot wszelakiej maszynerii, którą byli niemal otoczeni. - Ktoś znowu wpadł na pomysł ataku tej planety. Z tego co wiem Chitari to przy nich przechadzka po parku. Powinniśmy zobaczyć czy możemy pomóc. Może się okazać że za tą inwazją również stoi Thanos, więc miejmy się na baczności. Aha... no i gdybyśmy znaleźli w jakimś wraku soczewki skupiające, albo cały generator to wypadałoby go podrąbać.
Na ekranie w plecach Rocketowego fotela, czyli zaraz przed oczami Draxa wyświetliły się informacje o obcych, które znalazły się w ziemskich mediach. Nie było tego dużo, ale wojownik miał chwilkę czasu żeby się z nimi zapoznać. W tym czasie zbliżyli się powoli do Houston. Pojazd zwolnił, machineria przestała wyć i dało się prowadzić normalną rozmowę. Szop przysunął sobie pod nos mikrofon i powiedział. - Zobaczymy gdzie na mojej skali bucowatości zapiszą się ludzie. Mam nadzieję że damy radę się dogadać. Zdobylibyśmy jakiś intel i powiedzieliby gdzie nas potrzebują. - Rocket włączył radio – Strażnik dwa do sił powietrznych Houston. Strażnik dwa do sił powietrznych Houston, odbiór. Przybywamy w pokoju. Jesteśmy służbami porządkowymi kwadrantu Keystone. Strażnicy Galaktyki. Tak, z kosmosu – dodał mechanicznie jeszcze zanim ktokolwiek o to zapytał. - Wiemy że to nie nasza jurysdykcja, ale chcemy pomóc. Proszę o pozwolenie do lądowania.
Wyhamował pojazd, rozsiadł się wygodnie w fotelu i czekał.
- Mam nadzieję że szybko odpowiedzą. - Dodał jeszcze. - Ze względu na twój reumatyzm. A tak w ogóle, to ma na imię Michalina - zatoczył głową koło wskazując na ich pojazd jako taki.
Powrót do góry Go down
Drax

Drax


Liczba postów : 44
Data dołączenia : 11/12/2015

Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Sob Lis 19, 2016 2:05 pm

Mimo zapewnień Rocketa wcale nie czuł się bezpieczniej, niektóre z jego wynalazków nierzadko okazywały się nie do końca przemyślane i zwyczajnie nieskuteczne, często wtedy, gdy najbardziej ich potrzebowali. Zastanawiał się więc, czy to maleństwo w ogóle zdoła ich gdziekolwiek zabrać, i czy dolecą tam w jednym kawałku.
- W samą porę. Zabawa. – stwierdził słuchając Rocketa i krótkiego wywodu na temat inwazji obcych. Sytuacja, w której znalazła się jego grupa coraz bardziej go denerwowała, a wroga armia atakująca Ziemię może okazać się czymś czego bardzo mu od jakiegoś czasu brakowało. – Wysadź mnie, a sam rozprawię się z każdym kto odważy się stanąć mi na drodze. – nie miał co do tego wątpliwości. Nieważne kim byli najeźdźcy, a jeśli dodatkowo okaże się, że sam Thanos miał w tym swój udział? Zabije ich z jeszcze większą przyjemnością. Zobaczył wtedy, że na niewielkim ekranie na fotelu szopa pojawiły się wszelkie informacje zdobyte na temat wspomnianych kosmitów. Sytuacja wyglądała poważnie i mogła stwarzać pewne wyzwania. Drax się tym nie przejmował, wręcz cieszył się, że będzie mógł pokazać co naprawdę potrafi. W międzyczasie wysłuchał jak Rocket przez radio próbuje nawiązać kontakt z ludźmi. Nawet nie zauważył, że ich pojazd niemal zatrzymał się w powietrzu. Podróż nie trwała długo, to trzeba szopowi i jego tworowi przyznać. Wypadałoby jednak nieco powiększyć przestrzeń na pasażera. Niezbyt wygodna pozycja nie sprzyjała czerpaniu przyjemności z podróży.
- Kto? Co? – zamyślony i wpatrzony w ekran nie bardzo zwracał uwagę na słowa szopa, a co dopiero na wykonany przez niego gest i nie był pewien do kogo należało wypowiedziane przez niego imię. O ile to było imię. Brzmiało dość dziwnie, obco. Nikogo innego tu nie było, a przynajmniej on nie posiadał wiedzy, by ktoś jeszcze z nimi leciał. Dlatego też postanowił spytać, upewnić się co miał na myśli jego przyjaciel.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Nie Gru 04, 2016 6:31 pm

NPC Storyline - USAF

Pojazd Rocketa pojawił się dość szybko na radarach, zaraz po tym jak wzniósł się do góry. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać, choć nie tego mogli się spodziewać Guardiansi. Jakiś kilometr za ich maszyną pojawiły się cztery myśliwce. Pojawiły się, bo przed chwilą ich tam nie było. Zupełnie jakby wyłączyły kamuflaże chroniące je przed wcześniejszym wykryciem.
Sam Houston National Forest Lockheed_martin_fs_1a__flying_squirrels__by_khoalabears-d5k6iiw
Zanim Rocket doszedł do głosu, przez słuchawki (lub czymkolwiek Rocket nasłuchiwał łącza) przeszedł pisk, jakby ktoś właśnie włamał się na częstotliwość, nie pozwalając strażnikowi dojść do głosu.
-Tutaj dowództwo południowe sił Stanów Zjednoczonych do nieznanego pojazdu latającego. Zbliżasz się do no-fly zone. Zidentyfikuj się oraz zmień kurs lub zostaniesz zniszczony. Powtarzam. Zidentyfikuj się i zmień kurs lub zostaniesz zniszczony.
Odezwał się głos, wydając jasne polecenie. Cztery myśliwce trzymały odstęp od maszyn którą podróżowali dwaj Guardiansi, jednocześnie lecąc w standardowej formacji i pilnując im ogona. Głos po drugiej stronie wydawał się bardzo poważny, choć raczej nie należał do żadnego z pilotów.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Pon Gru 05, 2016 11:47 am

Pojawienie się myśliwców niemal zaimponowało Rocketowi. Nie żeby projektował Marcelinę z myślą o najnowocześniejszych systemach wykrywania, jednak mimo to nie spodziewał się że ziemskiej technologi uda się przed nią ukryć. "Zostaniesz zniszczony, terefere" pomyślał sobie, jednak posłusznie zmienił kurs w geście porozumienia, tak by nie lecieć wprost do Houston. Zapuścił przy okazji skany techniczne, żeby upewnić się czy podążające ich śladem myśliwce używają tej całej zabawnej ziemskiej technologi odrzutowej. Jeśli nie, będzie to tłumaczyło, czemu wcześniej nie pokazały się na skanerze. Trochę zbity z pantałyku tym że to nie on pierwszy nawiązał kontakt odpowiedział tak, jak już wcześniej planował to zrobić.
- Strażnik dwa do dowództwa południowego sił Stanów Zjednoczonych. Strażnik dwa do dowództwa południowego sił Stanów Zjednoczonych, odbiór. Przybywamy w pokoju. Jesteśmy służbami porządkowymi kwadrantu Keystone. Strażnicy Galaktyki. Tak, z kosmosu. - sprecyzował mniej służbowo, starając się przełamać lody. - Wiemy że to nie nasza jurysdykcja, ale chcemy pomóc. Wybacz że to powiem, ale wyglądacie na takich, którym przyda się każda pomoc. Jestem technikiem, mógłbym spróbować pomóc wam z tą barierą. Jest też ze mną... - szop musiał się chwilkę namyśleć jak przedstawić funkcje Draxa - ...specjalista od zagrożeń pierwszego stopnia. Proszę o pozwolenie na lądowanie.
Szop zerwał kontakt i czekał na odpowiedź. W międzyczasie otrzymał zapewne wynik skanów.
- No, to było szybkie - dodał do Draxa - Ciekawe co teraz. Nie lubię pomagać siłom porządkowym wbrew ich woli.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Czw Gru 15, 2016 11:15 am

NPC Storyline - USAF

Słowa Rocketa nie poruszyły w żaden sposób sił powietrznych. Jeśli maszyna szopa była wyposażona w odpowiednie przyrządy, to te mogły zacząć ostrzegać o namierzeniu przez systemy rakietowe które znajdowały się na wyposażeniu myśliwców. Zazwyczaj było to sławne "LOCK".
-To nie miejsce dla samozwańczych "stróżów prawa". Oddalcie się albo zostaniecie zniszczeni.
Odezwał się głos po drugiej stronie komunikatora. Myśliwce siedzące im na ogonie rozluźniły znacząco formację, zmieniając nieco kierunki swego lotu. Dwa rozeszły się pod kątem na boki, dwa pozostały dalej na ogonie - z ciągłą informacją w pojeździe Rocketa o namierzeniu ich pojazdu. Jedynie rakiety jeszcze nie znalazły się w powietrzu. Widać gadka o byciu technikiem oraz posiadaniu "specjalisty pierwszego stopnia od zagrożeń", nie zrobiły najmniejszego wrażenia na armii, a w tym wypadku siłach powietrznych wyposażonych w dość niestandardowe - na ziemskie "standardy" - uzbrojenie. Pozostawała więc kwestia jaką decyzję teraz podejmą.
Powrót do góry Go down
Rocket Raccoon

Rocket Raccoon


Liczba postów : 184
Data dołączenia : 12/11/2012

Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1Czw Gru 15, 2016 9:08 pm

Rocket już miał zamiar odgryźć się jakimś soczystym tekstem, gdy na głośniki znów wkradła się jakaś częstotliwość.
- Co znowu do ciężkiego... - zaczął
- JESTEMGROOT! JEStemGRootJEstemGROOT JESTEM GROOT! - dobiegł ich głos ich przyjaciela pozostawionego w Milano.
Rocket zamarł na moment z słuchawką w łapce. Zwierzak rzadko wyglądał na tak wystraszonego czy zaskoczonego. Po chwili wziął się w garść i odpowiedział siłom powietrznym.
- Przekonaliście mnie - rzucił przez słuchawkę. - Oficjalnie czuję się zastraszony, dobra robota. Dobrze że ziemia ma takich obrońców. - "mam nadzieję że naszym też jakoś idzie", pomyślał - Powodzenia z inwazją.
Popisowym manewrem wykorzystującym zmianę mocy we wszystkich silnikach wykonał niemal natychmiastowy zwrot przez skrzydło, znalazł się do góry nogami i pognał z powrotem w kierunku Nowego Yorku. W trakcie lotu wyrównał orientację pojazdu. Mimo dziarskiej odpowiedzi widać było po nim że coś strasznie go absorbuje i skupiony wpatruje się w jakiś punkt na horyzoncie.
- Knowhere - powiedział w końcu do Draxa jakby przypomniał sobie wreszcie ze nie leci sam. - Ktoś atakuje Knowhere.
Znowu podniósł słuchawkę i odnalazł częstotliwość pozostałej dwójki strażników.
- Słyszeliście co wam mówił Groot!? Jakaś flota z nieznaną dotąd technologią atakuje Knowhere! Giną cywile! Musimy się tam dostać ASAP! Top Priorytet! Nie ma czasu do stracenia, słuchajcie. Mam pewien pomysł, ale Quillowi się nie spodoba. Potrzebuję jednak całej masy mocy. Zarówno obliczeniowej jak i zasilania! I nie, komputery Milano nie wystarczą. Resztę wyjaśnię potem. Jakieś pomysły?

[ZT znów do Milano. Długo tu nie byliśmy. Tylko Drax dostanie skoliozy]
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Sam Houston National Forest Empty
PisanieTemat: Re: Sam Houston National Forest   Sam Houston National Forest Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Sam Houston National Forest
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Dixie National Forest
» HPD headquarters in Downtown Houston
» Houston City Hall
» Downtown Houston
» University of Houston

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Houston (miasto w odbudowie)-
Skocz do: