|
| Ulice NYC | |
|
+73Bloody Mary Fenris Skydive Pheromone Jess Damien Stein Kalia Spider-Man Black Cat Jacob Wagtail Aleksander Rogoziński Scarlet Witch Vision Noh-Varr Punisher Anthony Skyblade Cable Emma Frost Surge Peter Quill Agent Coulson Smuga The Lizard Taskmaster Doctor Strange Toxin Ant-Man Spider Woman Thaddeus Ross Frank Murphy Teddy Altman Speed Gamora Miguel O'Hara Invisible Woman Sasha Aristow Miss America Sin Quicksilver Amora Flash Thompson Abysswalker Katharine Dissimuler Kaine Cosmo the Dog Moonstone Summer Johnny Blaze Wonder Man Carol Danvers Scarlet Spider Nova Skye Elektra Natchios Samantha Hudson Beam Randy Black Panther Chloris Thor Hela Sersi Szaman Clockmaker Samael Loki Captain America Tony Stark Balder Rocket Raccoon Daredevil Viper Darkhawk 77 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Darkhawk
Liczba postów : 146 Data dołączenia : 25/08/2012
| Temat: Ulice NYC Pon Sie 27, 2012 4:04 pm | |
| First topic message reminder :Ulice Wielkiego Jabłka. Można je podzielić na dwa rodzaje: uczęszczane i lepiej-się-tu-nie-zapuszczaj. Te pierwsze są zatłoczone i szare, drugie puste i brudne. Nieważne do którego rodzaju można zaliczyć tę na której się znajdujesz, w obu przypadkach: pilnuj swojego portfela!
Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Nie Sie 31, 2014 11:19 am, w całości zmieniany 5 razy (Reason for editing : Pierwotnie znajdował się tu także post fabularny. Został przeniesiony do pierwszego fabularnego posta Darkhawka.) |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Cze 02, 2015 4:48 pm | |
| Każdy cenny klejnot przyciąga do siebie zbrodnie. Nie mogła się nie zgodzić z tym stwierdzeniem, zwłaszcza, kiedy na serdecznym palcu jej lewej dłoni zalśnił pierścionek z białego złota, ozdobiony drobnymi, układającymi się w zakręcony wzór brylantami. Mężczyzna, który wybrał go dla swojej wybranki, być może planował poproszenie ją o rękę, tymczasem, nim zorientuje się co do jego braku... Cóż. Ona będzie już daleko. Zamaszystym ruchem rozrzuciła jasne, zdrowe włosy, które miękko opadły na jej ramiona, poddając się wiatru. O tej porze dnia na ulicach miasta panował zgiełk oraz ruch, każdy gdzieś się spieszył, ale nie chętnie interesował się czymś innym niż czubek własnego nosa, dlatego też Felicja swobodnym, lekkim krokiem przeszła na drugą stronę ulicy, oglądając się przez ramię po raz ostatni na szyld jubilerskiego sklepu. Wróci tutaj. W końcu każdy zbrodniarz wracał na miejsce przestępstwa. Parsknęła w duchu zdając sobie sprawę, jaka łatkę przypięła samej sobie. Do popołudniowych zajęć pozostało jeszcze sporo czasu; nie miała ochoty spędzić tych godzin we własnych, czterech ścianach, choćby nie ważne jak wygodne by one nie były, tym bardziej ozdobne. Skręciła w jedną z odbiegających od głównych ulic aleję. Kolorowe wystawy prosiły się o uwagę, ale nie one skradły ją Felicji. Kilkadziesiąt metrów dalej, charakterystyczny alarm rozbrzmiał i niósł się po okolicy. Aż za dobrze wiedziała, w którym miejscu takowy może wyć i co w związku z tym. Wiedziona ciekawością, przyspieszyła nieznaczne kroku, choć wciąż miała na uwadze, aby nie wychylać się niepotrzebnie. Nie miała w zwyczaju wściubiać nos w nie swoje sprawy, choć coś jej mówiło, że nie powinna przegapić owego widowiska. |
| | | Miss America
Liczba postów : 110 Data dołączenia : 30/05/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Cze 02, 2015 5:49 pm | |
| Cóż, Miss America dziś postanowiła pobawić się z losem. Spodobała jej się tandetny sposób w jaki niektórzy ludzie rozwiązywali swoje problemy, poprzez zdania się na monetę. Co prawda za nic nie powierzyłaby jej swojego życia.. ale mogła za nią stwierdzić czy lepiej udać się na ulice NYC jak człowiek czy kosmitka. By dobrze się zgadzało orzeł kusił do lotu, a reszka domagała się spaceru. Moneta pofrunęła do góry i zatrzymała się na reszce. Los zdecydował.
Przemierzała ulicę zerkając po witrynach. Jej spojrzenie wypatrywało gwiazdek, błękitów i pasków, bo ostatnio stwierdziła, że ma tego typu ubrań za mało, a bardzo jej przypadły do gustu. Nagle zauważyła na jednej z wystaw klasyczne, okrągłe kolczyki. Piękne w swej zwyczajności. Dziewczynie aż zalśniły oczy i zastanowiła się czy stać ją na takowy "prezencik" na poprawę i tak dobrego humoru, gdy nagle alarm niczym natręt przypomniał jej o obecności innych ludzi. Natychmiast się poderwała by zwrócić na siebie uwagę no i nie przedzierać się przez tłumy i podleciała w tamto miejsce licząc na ciekawe zajęcie. Gdzieś sobie zapamiętała, że jeśli to zadanie jej się powiedzie to wróci tu po tę biżuterię. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Pią Cze 05, 2015 11:19 am | |
| Ostatnie perypetię utwierdzały Felicję w przekonaniu, że i lepiej, i wygodniej jest poruszać się po Nowym Yorku w masce kota; tyle że im dłużej nosiła ją, tym bardziej tęskniła za swobodną, anonimową tożsamością jednej z wielu w tłumie blondynek, która kompletnie nie zwracała na siebie uwagi. Kłamałaby twierdząc, że błyszczenie w centrum zainteresowań nie łechta mile jej małej, kobiecej próżności, nie mniej wciąż była tylko człowiekiem. A ten męczył się w pewnych momentach i musiał odpuścić. Alarm, jak można było się spodziewać, spowodował reakcje łańcuchową - obecni w okolicy, głównie przechodni, rzucili się do ucieczki. Dla Felicji było to na rękę, w końcu kto będzie sobie zaprzątać głowę personą nieuciekającą wraz z nimi, tylko wręcz przeciwnie, lekkim krokiem idącą do przodu? Może i kilkakrotnie ktoś zbyt silnie, za bardzo panicznie, potrącił ją czy odepchnął łokciem, ale tylko potrząsnęła głową i i prychnęła. W pewnym momencie, wielce prawdopodobnie iż po prostu kończył im się czas, na ulicę wybiegła trójka zamaskowanych mężczyzn. Jeden poganiał drugiego, przekrzykiwał i w końcu nawet udało im się zdusić ryk alarmu czy płacz ekspedientek. Jeden za drugim workiem ładowali do podstawionego pojazdu, tyle że... No, bądźmy szczerzy. Nie zawsze wszystko wychodzi po naszej myśli. A jeden z takich pakunków jak gdyby nigdy pękł, wysypując całą, złocistą i mieniącą się w świetle zawartość na ulice. Deszcz biżuterii spadł na bruk, a wzorzyste bransolety, wisiorki i inne kolczyki poczęły się uśmiechać do każdego, kto zechce zawiesić na nich oko. Felicja zawahała się. Jako Kot... Mogłaby wiele. Ale teraz była tutaj Felicja, nie Black Cat i potrzebowała chwili, co by odnaleźć się w tej sytuacji. |
| | | Miss America
Liczba postów : 110 Data dołączenia : 30/05/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Nie Cze 07, 2015 11:30 am | |
| America nie miała takiego problemu z przemieszczaniem się. Przerażeni ludzie mogli tylko spojrzeć na nią lecącą trochę wyżej nad nimi i co najwyżej krzyknąć. Zawisła z groźną miną na miejscu zbrodni. Spojrzała na rozsypane błyskotki, po czym na trzech panów. -Wiedzą caballeros*, że to nieładnie kraść?-zakpiła opierając ręce na biodrach. Pewnie gdyby mówiła tak z ziemi to by nawet na nią nie spojrzeli, ale ona unosiła się w dumnej pozie godnej Supermana. -Czy mam to wam wyjaśnić?- ścisnęła dłonie aż trzasnęły jej kostki. Kątem oka zauważyła jakąś kobietę, która zamiast robić to co inni czyli uciekać i się chować wolała poobserwować całe zajście. Ale ona na razie nie była ważna.
*bodajże "panowie" ale ręki sobie nie dam uciąć |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Nie Cze 07, 2015 12:39 pm | |
| W świecie pełnym nadnaturalnych istot i zdarzeń, o których przed wiekami by się ludziom nie śniło, trudno było liczyć, iż cokolwiek może zaszokować; nie mniej napastnicy dosłownie pobladli i stanęli jak wryci w ziemię. Kto w końcu normalny spodziewałby się, że zamiast glin przyjdzie im natknąć się na latającą kobietę, której gesty były bardzo wymowne. Jeden starał się coś wydukać, drugi ostentacyjnie obserwował czubki własnych butów, jeszcze innej rozglądał się w panice. Felicja cmoknęła, nie widząc sensu, aby się wychylać. Nieznajoma, również dla niej, zagarnęła całą uwagę a jej własna skupiła się na bandziorach, dlatego też Kot mogła swobodnie, małymi kroczkami zbliżyć się zarówno do nich, jak i do porzuconych błyskotek. ~ ... Pierdole! Zabierz to, to nie jest warte! Irytacja musiała wziąć górę, kiedy jeden z osiłków dosłownie cisnął w Americe wypchanym koliami i zegarkami workiem. Nie po to, aby zrobić jej krzywdę, raczej musiał dać upust swojej złości. A może liczył, że po cichu uda im się odejść? I zapomną o tej sprawie? W każdym razie i on, i jemu podobni zaczęli niezadowoleni wyładowywać łup, który rzucili na chodnik pod jubilerem i jeśli dziewczyna nie zechciała im przeszkodzić, wpakowali się nad wyraz szybko do środka auta, aby odjechać i opuścić to przeklęte miejsce. - Przepraszam... Zaczęła nieśmiało, jak każdy na jej miejscu. Felicia wyciągnęła w stronę unoszącej się nad ziemią kobiety rękę a na niej pierścionki, które pozbierała z ulicy. To nic, że jeden taki, z krwiścierubionym oczkiem, spoczywa bezpieczny i niebawem powiększy jej kolekcje. Nazwijmy to... nagrodą za spełnienie obywatelskiego obowiązku. Nie ona jedna się nimi zainteresowała, tylko że w przeciwieństwie do Kota, ludzie zaczęli mało dyskretnie wypychać sobie kieszenie darmowymi kosztownościami, zapominając o elementarnych zasadach moralności. |
| | | Miss America
Liczba postów : 110 Data dołączenia : 30/05/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Sro Cze 10, 2015 3:09 pm | |
| Sprawnie chwyciła torbę wyładowaną kosztownościami, jednak jej zdumienie, bo na jej kursach o superbohaterstwie nie było wspomniane, że przeciwnik tak po prostu rzuca wszystko w cholerę i ucieka, sprawiła, że tylko wylądowała, gdy tamci mknęli już w długą. Rozejrzała się niepewnie, bo na tych samych kursach nie było wspomniane o tym co robić po skończonej akcji. Czekać na policję? Jak miała zareagować? Wpadła w popłoch. Zdumiona spojrzała na kobietę i ta mogła dostrzec błysk strachu w ciemnych tęczówkach. Była jak ogłuszona, a zachowanie tutejszych obywateli wcale nie było lepsze. -A-ale to nie moje.-wydukała w końcu niepewnie patrząc na jubilera. Ewidentnie całkowita fuszerka. Mamo ratuj...- T-tylko jego...-wskazała palcem sklep mimo, że było to niegrzeczne. Znów spojrzała na ludziach i zmarszczyła brwi. Jednego była pewna: nie powinni napychać sobie kosztownościami kieszeni. -EJ!-krzyknęła na nich głośno z marsową miną.-Tak nie wolno robić! |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Cze 16, 2015 7:41 pm | |
| Ludzie bywali nieprzewidywalni. Kiedy patrzą się śmierci w oczy, bo na pewno tak się czują, kiedy ni stąd ni zowąd wyrasta przed nimi heros, instynkt samozachowawczy wymaga, aby ratowali własną skórę. Co prawda cała akcja staje się spalona, nic z niej nie wynoszą i tylko tracą czas, nerwy, może nawet psują sobie krew, aczkolwiek przynajmniej zachowują głowę na miejscu. Wór z kosztownościami to naprawdę mała cena za to, że mogą za jakiś czas spróbować ponownie. I aby to tylko jeden raz. Felicja nie wydawała się zaskoczona tym, że zwiali. Tak samo widok rzucających się jak sępy na padlinę osób postronnych na darmową biżuterię. Miss drżała jak osika, kiedy więc wskazała jej jubilera, nonszalancko wzruszyła ramionami. - Na pewno jest Ci wdzięczny. A nimi się nie przejmuj... To pieniądz. Przesłania im oczy, skoro tak darmowy leży na ulicy. Mogła krzyczeć, prosić, grozić - masa pozostała niewzruszona. Felicja wykorzystała moment, w którym dziewczyna za bardzo przejęła się tym, że nikt nie chce zachować się jak wzorowy obywatel; zresztą, z oddali wyła już syrena. Potrząsnęła głową i wycofała się. Po cichu, na palcach. Umiała znikać w tłumie. Zwłaszcza, kiedy była przecież jak każdy człowiek. Idąc już dalej, wsunęła na palec ozdobną obrączkę. Wyglądała ślicznie. Tym bardziej, kiedy miało się świadomość, iż nie kosztowała ona nawet dolara.
zt |
| | | Miss America
Liczba postów : 110 Data dołączenia : 30/05/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Pią Cze 19, 2015 7:14 am | |
| America z niedowierzaniem patrzyła na tłum nie mogąc pojąć o co w tym wszystkim chodzi. Miała ochotę krzyczeć, ale szybko zorientowała się, że to nie ma sensu. Ten świat bardzo różnił się od tego, z którego pochodziła. A przecież był i taki podobny. Słysząc dźwięk syreny jak ta sierota odwróciła się w stronę skąd dobiegał, nagle jednak pomyślała, czy ta kobieta nie mogłaby jej wyjaśnić czegoś więcej. Rozejrzała się ale nigdzie nie mogła dojrzeć znajomej twarzy blondynki. -Senora!-krzyknęła gdzieś w przestrzeń, ale wciąż jej nie dostrzegała. Poczuła się znowu zagubioną dziewczynką i wiele by dała by była przy niej któraś z jej matek. One by jej wszystko wyjaśniły, wytłumaczyły, pomogły zrozumieć.. ale ich nie było, a Miss America żałowała, że w ogóle wtrąciła się w sprawę. Właściwie, to żałowała też, że trafiła do tego przeklętego świata, którego nie mogła pojąć. Jak ludzie mogli się tak zachowywać, mimo, że wiedzieli iż tak nie można? Przechodziło to jej pojęcie. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Pią Cze 19, 2015 12:01 pm | |
| Dźwięki syren okazały się należeć do dwóch radiowozów, które zresztą już po chwili zaparkowały w pobliżu. Funkcjonariusze szybko i sprawnie przejęli kontrolę nad sytuacją... Czyli nad przechodniami, którzy próbowali skorzystać z okazji i zgarnąć coś dla siebie. O dziwo policja nie poświęcała większej uwagi samej Americe, póki co skupiając się przede wszystkim na odzyskaniu wyniesionej ze sklepu biżuterii... ... Poza jednym osobnikiem, który - z pewnym opóźnieniem, ale jednak - podszedł do dziewczyny i zatrzymał się tuż obok miejsca, w którym się unosiła. Głowę odchylił tak, aby móc na nią spoglądać i przemówił: -Kilka pytań, jeśli można.
|
| | | Miss America
Liczba postów : 110 Data dołączenia : 30/05/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Pią Cze 19, 2015 2:30 pm | |
| Miss America nawet nie zauważyła kiedy na nowo zaczęła się unosić w powietrzu. Tak to się dzieje, gdy dajesz w wątpliwości swoje decyzje. Spojrzała zdumiona na mężczyznę i znów wróciła na ziemię cieleśnie i umysłowo. Wylądowała z lekkim stuknięciem podeszwy butów. - To nie ja się tam włamałam, tylko takich trzech, barczystych amigos.- wyjaśniła od razu, lekko płochliwie bo wiedziała już, że policja ma tendencję do szukania winnych po ofiarach. Choć jak zauważyła niejednokrotnie te ofiary, wcale nie były takie... "ofiarne". - Ale jestem oczywiście zawsze chętna coś powiedzieć, jefe.- powiedziała z ciepłym, lekko naiwnym uśmiechem. W końcu jedno zdarzenie nie mogło zniszczyć jej wyobrażenia na temat tego świata. Nie, nie mogła do tego dopuścić. Miała być przecież bohaterką! A nie rozgoryczoną kosmitką! |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Pią Cze 19, 2015 3:34 pm | |
| Policjant uniósł na moment dłoń w geście mówiącym coś w stylu: "spokojnie, bez obaw", gdy America wspomniała o sprawcach. Dookoła nich trwało odzyskiwanie łupu, a jeden z funkcjonariuszy wrócił do wozu i najwyraźniej prowadził jakąś dyskusję przez komunikator. Inny w tym czasie wybrał się do wnętrza sklepu jubilerskiego. -Nasi złodzieje tak się spieszyli, że rozbili samochód dwie ulice stąd. Złapaliśmy ich... Choć spodziewaliśmy się, że będą mieć przy sobie skradziony towar- wyjaśnił, a jego spojrzenie wymownie przesunęło się po ulicy, na której wciąż jeszcze spoczywało trochę błyskotek. -Tak czy siak, nie o tym chciałem rozmawiać. Jesteś nowa w mieście, prawda? Przynajmniej w środowisku bohaterów i nadludzi. Jak cię nazywać?- co ciekawe, mężczyzna nawet nie próbował pytać o prawdziwe imię, tylko o miano, którego powinien używać.
|
| | | Miss America
Liczba postów : 110 Data dołączenia : 30/05/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Pią Cze 19, 2015 5:50 pm | |
| Mimo wszystko ucieszyła się z tego powodu, co ten mógł zobaczyć poprzez uśmiech, który zagościł na jej twarzy. Wyglądała nawet uroczo. - To bardzo dobrze, że dosięgła ich ręka sprawiedliwości.- nawet dla mnie brzmi to kiczowato, niemniej na drugie pytanie zastanowiła się. Nigdy nad tym nie myślała, zawsze na pierwszym miejscu stawiając zdolności, potem jakiś kostium, którego notabene wciąż nie miała... o pseudonimie jakoś nie pomyślała. Gorączkowo zaczęła się zastanawiać, co powoli było widoczne, jednak nagle doznała olśnienia. -Mów mi Miss America.- "Panna Ameryka" co zabawne, America po prostu się przedstawiła, dodając tylko eleganckie "Miss" ale po tym gdy stwierdziła, że jej imię jest przecież uważane i za nazwę kraju... cóż, ten policjant nie musi wiedzieć o tych rozmyśleniach. Ah, te cudowne synonimy. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Pią Cze 19, 2015 8:16 pm | |
| Mężczyzna kiwnął głową, w żaden sposób nie okazując po sobie co myśli o tym pseudonimie, tylko po prostu przyjmując go do wiadomości. W progu sklepu jubilerskiego pojawił się w tym czasie funkcjonariusz w towarzystwie kobiety, która była zapewne sprzedawczynią - ale z tej odległości nie dało się wyłapać o czym dokładnie ze sobą rozmawiali. -Zgaduję, że działasz na własną rękę? Nie myślałaś o tym, żeby zgłosić się do jakiejś grupy? Znam kogoś, kto mógłby z tym trochę pomóc. Może nie jest z niego żaden Kapitan Ameryka, ale...- policjant wzruszył wymownie ramionami.
***
Nawiasem mówiąc, ładny kolor wypowiedzi. Podoba mi się ten odcień.
|
| | | Miss America
Liczba postów : 110 Data dołączenia : 30/05/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Cze 20, 2015 11:17 am | |
| // Różne, rzeczy można odkryć jak wpisuje się przypadkowe nazwy kolorów .3. I też mi się podoba, dlatego go używam//
Zaczerwieniła się lekko na jego stwierdzenie niż pytanie. Nawet ona zauważyła, że zawaliła sprawę. - Z wielką chęcią będę z kimś współpracować... ale nie miałam za bardzo pojęcia gdzie szukać.- przyznała się, lekko kopiąc czubkiem buta w ziemi. Doprawdy, cóż za zawstydzająca rozmowa. Szczególnie dla aspirującej bohaterki. - Nigdzie nie widziałam ani szyldów, ani ogłoszeń, że "przyjmę bohatera na staż".- zaśmiała się sztucznie chcąc rozładować powstałe w niej napięcie. Naprawdę czuła się głupio prosząc o pomoc. Jednak słowa o Kapitanie Ameryce, oraz, że mógłby jej pomóc zaintrygowały ją. Przekrzywiła głowę i zadała jedno, acz celne pytanie. - Kto to i gdzie go znajdę?- spytała z determinacją, przez którą uniosła się kilka centymetrów nad powierzchnię ziemi.
Ostatnio zmieniony przez Miss America dnia Sob Cze 20, 2015 4:04 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Cze 20, 2015 12:03 pm | |
| Policjant uśmiechnął się lekko, równocześnie sięgając już po komunikator, który jednak zdecydowanie wyglądał nowocześniej od tych, których używali jego koledzy po fachu. Jeszcze z niego nie skorzystał; obrócił go tylko w dłoniach, patrząc przy tym na Americę. -Co powiesz na taki układ: wybierz się teraz na szczyt Empire State Building, a ja porozmawiam z moim kontaktem i on tam do ciebie przyleci, zgoda? Tarcza chce zadbać o młodych bohaterów - żeby wiedzieli co robią i rzeczywiście pomagali obywatelom, a nie przypadkowo wyrządzali jeszcze większe szkody.
|
| | | Miss America
Liczba postów : 110 Data dołączenia : 30/05/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Cze 20, 2015 4:10 pm | |
| Znów lekko pokraśniała na ostatnią uwagę. Naprawdę się starała, to nie jej wina, że nie wszystko wyszło takie jak powinno. -Oczywiście!- nie przyznała się, że trochę jej zajmie zorientowanie się, gdzie co jest. Zasalutowała policjantowi, stuknęła wyimaginowanymi obcasami i wzniosła się w niebo najpierw jak rakieta w linii prostej, a potem przekręciła się i pomknęła w przestrzeń powietrzną. Wiatr przyjemnie rozczesywał jej włosy, a pęd szarpał ubraniem. Rozejrzała się z uwagą. - "To gdzie jest ten budynek..."- zastanawiała się.
[z/t] |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Sro Lip 01, 2015 10:44 pm | |
| Zwalniam wszystkie postaci, które jeszcze zalegają w tym temacie - więc każdy do tej pory zablokowany może rozpocząć nową sesję i nie martwić się o wrzucanie tutaj z/t. |
| | | Sasha Aristow Mistrz Gry
Liczba postów : 94 Data dołączenia : 30/09/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Pon Lip 06, 2015 9:25 pm | |
| Dzień jak co dzień w Nowym Jorku. Zwłaszcza zważywszy na porę, o której to większość osobników wracała z pracy do domów, gdzie mogli poczuć się w miarę... Bezpiecznie. Ostatnie wydarzenia oczywiście wciąż w niektórych wzbudzały niepewność, może nawet strach, ale większość szybko wróciła do normalnego życia. Na krótko. W jednym z wyższych biurowców, należących do większej firmy kosmetycznej, doszło do silnego wybuchu, niszczącego kilka ostatnich pięter budowli. Kawałki szkła, metalu i tynku, niektóre zajęte ogniem, spadły na ulice miasta, wywołując panikę wśród przechodnich, niektórych nawet przygniatając mniej lub bardziej poważnie. Dało się słyszeć głośne krzyki, nie tylko przerażenia ale i błagania o pomoc. Zapanował chaos. W środku dało się zauważyć grupkę ludzi, zamaskowanych, w mundurach, trzymających różnego rodzaju broń. Budynek został zamknięty, a przy drzwiach pozostawiona kolejna bomba, która mogła zareagować na każdy gwałtowniejszy ruch lub zmianę temperatury. Nie dało się również ukryć, że w środku znajdowali się zakładnicy, co było wręcz krystalicznie widoczne z pięter i dachów sąsiednich budynków. Podzieleni na mniejsze grupki, zastraszeni i bezbronni. Ktokolwiek dokonał ataku miał jakiś plan działania, konkretny i dopracowany. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Lip 07, 2015 12:22 pm | |
| Podróż do centrum miasta wbrew pozorom nie była długa - szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że Susan narzuciła swoim polom siłowym całkiem spore tempo, oczywiście dbając o to, aby nie przesadzić, bo smaganie wiatrem po skórze czy groźba upadku nie należały w końcu do najprzyjemniejszych doznań. Obie kobiety znajdowały się już dość blisko Avengers Tower - w którym sprawy nie uległy żadnej zmianie, jeśli wierzyć regularnym raportom Herbie'ego - gdy w pobliżu doszło do eksplozji. Jej odgłos sprawił, że Invisible Woman natychmiast zwolniła aż do zatrzymania się - jednocześnie wzrokiem szukając już źródła problemów. Przynajmniej pod tym względem nie musiała się wysilać, bo dymiący biurowiec pozbawiony paru górnych pięter stanowił dość jasną wskazówkę... I niestety - jak nie wyglądałaby teraz sytuacja Tony'ego - ratowanie ludności cywilnej zawsze otrzymywało priorytet. Nie wspominając już nawet o tym, że jedno z drugim mogło być przecież jakoś powiązane; nie takie dywersje przeprowadzali już złoczyńcy. -Lepiej to sprawdźmy- rzuciła więc do Gamory, a następnie skierowała oba pola siłowe w kierunku uszkodzonej budowli. Po drodze pozwoliła sobie na wszelki wypadek potraktować zarówno siebie, jak i swoją towarzyszkę powłoką niewidzialności. Jeśli się okaże, że bomba została podłożona, a sprawcy od razu się zmyli lub sami zginęli w wybuchu, to akcja ograniczy się póki co do pomagania poszkodowanym, a Sue przywróci sobie i Gamorze widoczność. Jeżeli jednak przestępcy przetrwali eksplozję i wciąż pozostawali na miejscu... W takim wypadku będzie lepiej, gdy zobaczą je jak najpóźniej. Od czegoś trzeba było zacząć, więc w pierwszej kolejności Susan obniżyła lot i zatrzymała się parę centymetrów nad ziemią - wśród poszkodowanych; w odpowiednim momencie zdematerializowała też krążek, na którym podróżowała Gamora, gdy kobieta już go nie potrzebowała. Część z przechodniów - to znaczy ci, którzy nie oberwali lub skończyli tylko z niewielkimi ranami - w większości zmywała się już z okolicy... I słusznie. Invisible Woman wątpiła, aby ci ludzie byli w stanie zdradzić coś istotnego dla sprawy, szczególnie będąc w szoku, a pozostając na miejscu mogliby się tylko narazić na dalsze niebezpieczeństwo. Jeżeli zaś chodziło o tych ciężej rannych... Póki co Sue wytworzyła na wysokości około trzech metrów od podłoża pole siłowe, które miało za zadanie wyłapywać spadające wokół wieżowca resztki do czasu usunięcia cywili. Na szczęście służby porządkowe powinny pojawić się szybko; co jak co, ale na wybuchy policja, straż pożarna i pogotowie reagowały wyjątkowo prędko - nawet po upływie tylu lat. Teren został chwilowo zabezpieczony; to oznaczało, że w tym momencie można się było zająć pomaganiem osobom, które przygniotły większe fragmenty gruzu. Susan zabrała się do roboty, zresztą delikatnie i ostrożnie, choć w miarę możliwości sprawnie - na początek przesuwając te mniejsze obiekty i stopniowo przechodząc do większych; liczyła na to, że znajdujący się pod nimi cywile będą w stanie sami - lub pomagając sobie wzajemnie - przenieść się chociaż o te kilkadziesiąt metrów. Im więcej osób znajdzie się daleko od zagrożenia - tym lepiej. -W budynku musiało być sporo ludzi. Ci z niższych pięter nie powinni mieć problemów z wyjściem na zewnątrz, a skoro tego nie robią, to ktoś lub coś zatrzymuje ich w środku. Sprawcy najprawdopodobniej spodziewają się ingerencji bohaterów, więc będą na nas przygotowani... Póki co utrzymuję nad naszymi głowami barierę, ale zdejmę ją, gdy ranni zostaną już stąd zabrani- zwróciła się do Gamory, przez cały ten czas nie przerywając sobie swojej pracy. I tak musiały ustalić plan działania, więc najlepiej było robić jedno i drugie równocześnie. -Moja propozycja brzmi: zapewniam nam niewidzialność, więc wykorzystajmy to i jak najdłużej nie dajmy się wykryć. Przy odrobinie szczęścia zdejmiemy ich nim się w ogóle zorientują o naszej obecności. Przy czym... Na wypadek, gdyby posiadali więcej materiałów wybuchowych, dobrze byłoby zacząć od wyprowadzania zakładników. Mogę uczynić ich niewidzialnymi i przetransportować ich drogą powietrzną...- zasugerowała.
|
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Sro Lip 08, 2015 11:47 pm | |
| Wkrótce na miejsce incydentu przybył również O'Hara. Nietrudno było zlokalizować przyczynę huku, jaki rozniósł się po całej okolicy - charakterystycznego huku, dodajmy, bo takiego jaki towarzyszy eksplozji. Zniszczone nią, trzy najwyższe piętra jednego z wieżowców Manhattanu, zajęte ogniem i plujące intensywnie dymem w niebo - szczególnie te przedostatnie były doskonale widoczne, skoro późny wieczór o tej porze roku oznaczał już początek nocy. Nie potrzeba było dalekosiężnego wzroku Miguela, by szybko znaleźć źródło coraz bardziej różnorodnego hałasu - zaczętego przez wybuch, kontynuowanego impetem, z jakim fragmenty pechowego budynku uderzały o jezdnię "u jego kolan", w końcu i krzyki, zarówno paniki, bólu, jak i wołania o pomoc, a także dobiegające już z dala wycie syren służb porządkowych, gdyż reakcje owych na wszelkie eksplozje były w Nowym Jorku rzeczywiście szybkie. Im bliżej celu, tym wszystkie te dźwięki były coraz wyraźniejsze, stając się kolejnym, obok widoku płonącego wieżowca, drogowskazem.
Jak już wspomniałem, Spider-Man roku 2099 również przybył na miejsce zdarzenia - jak to Spider-Man, pokonując kolejne przecznice za pomocą naprzemiennego bujania się na sieci, szybowania z użyciem anty-grawitacyjnego materiału na plecach (to akurat czynność ekskluzywna dla Miguela - byte that, Parker), a także okazjonalnego odbijania się od ścian stojących po bokach budynków, co pozwalało na przecinanie powietrza dalekimi, nawet kilkunastometrowymi skokami do przodu. Jednak ze względu na zaistniałe okoliczności, wszystkie te ewolucje Człowiek-Pająk z przyszłości wykonywał w ogromnym pośpiechu.
Ostatecznie, odszukawszy wpierw wzrokiem takiego, S-Man wylądował na miejscu, z którego mógłby rozeznać się dokładnie w sytuacji. Co przez to rozumiał? Przede wszystkim, zdecydowanie powinien był to być punkt, pozwalający na możliwie jak najbardziej swobodne obejrzenie każdego z pięter zaatakowanego budynku - za jednym zamachem. Jeśli wszystkie otaczające go wieżowce były zbyt wysokie, a przez to obserwacja z dachu okazała się niekomfortową ze względu na ograniczający kąt widzenia, O'Hara zdecydował się wybrać zamiast szczytu, ścianę któregoś z sąsiednich zniszczonemu budynków.
Jednak i wtedy Miguel nie usadowił się na pierwszym lepszym miejscu. O'Hara zdawał sobie sprawę, że na początku XXI wieku musi dobrać nieco inną strategię działania, niż pod jego koniec. W Nueva York roku 2099, działających aktywnie bohaterów pogromców przestępczości można było policzyć na palcach jednej ręki. Dodać do tego, że niektórzy z nich obierali specjalizację, np. walcząc tylko ze skorumpowanymi korporacjami albo wręcz przeciwnie - za główny cel wybierając jedynie kryminalistów "starej szkoły" i to tylko tych najpoważniejszych - i jedynym uniwersalnym vigilante stawał się Spider-Man, który przecież nie mógł się rozdwoić (nie, Spiderites, was nie bierzemy pod uwagę). Stąd przestępcy w przyszłości mieli - czy raczej, będą mieli - znacznie łatwiejszą i mniej stresującą pracę, gdy szansa spotkania przeszkody w postaci super-bohatera będzie mimo wszystko niewielka.
Aczkolwiek w Nowym Jorku (i nie tylko w nim) 2013 roku trwał okres świetności Heroic Age. Przeciętny złodziej, okradający byle spożywczak, musiał się liczyć z tym, że przeszkodzi mu w tym Spider-Man, Daredevil, Ms. Marvel, a może szalejący akurat w mieście, rozjuszony Hulk. A to oznaczało, że każdy przestępca musiał uwzględniać w swoich planach wypadek, gdy spróbuje mu je pokrzyżować któryś z super-bohaterów. I rozpatrzeć miliard scenariuszy, każdy zakładający innego z nich. Myślący trzeźwo przybysz z przyszłości wiedział, że ludzie, którzy z premedytacją i wyraźną strategią działania wzięli zakładników w jednym z wieżowców Manhattanu, z pewnością musieli uwzględnić takowe scenariusze. Kto wie, może nawet celowo chcieli przyciągnąć uwagę herosów? Właściwiej jednak było założyć odwrotną sytuację - a kierując się nią, niebezpiecznie byłoby pozwolić się zauważyć. Dlatego też już na samym początku Miggy postanowił sobie jedno - musi działać dyskretnie. Shock, dyskretnie i piekielnie ostrożnie.
Dlatego też przylepiając się do jednego z budynków, Spider-Man przyszłości obrał sobie za cel miejsce, które pozwoliłoby mu wykorzystać atut, jakim była ciemność wokół oraz ciemnoniebieski, bardzo dobrze zlewający się z nią kostium. Najlepiej nieoświetloną w żaden sposób ścianę, ale ponieważ domyślam się, iż wszystkie biurowce w pobliżu muszą być bliźniaczo podobne do krystalicznego, zaatakowanego wieżowca - również okno jakiegoś opuszczonego akurat, ciemnego pomieszczenia zdałoby egzamin. Nie przedłużając już bardziej, kiedy O'Hara znalazł w końcu odpowiedni punkt widokowy, rozpoczął planowane rozeznanie.
- Dobry Boże... - Mimo iż Miguel był ateistą, zdarzało mu się wzywać Najwyższego. Szczególnie gdy, shock, ktoś dokonywał ataku terrorystycznego we względnie spokojny dzień. O tyle dobrze, że Pająk nie przypominał sobie, aby dzisiejsza data zapisała się w historii jako pamiętliwa tragedia. Na pewno nią będzie - Miggy szczerze by się zdziwił, jeśli eksplozje oraz rozsypujące się po niej, górne piętra budynku, nie pochłonęłyby jakichkolwiek ofiar. Czemu oczywiście z całej siły będzie się jednak starał zapobiec. Aczkolwiek w pamięci mężczyzny brak było jakiegokolwiek dnia 2013 roku, który zapisałby się w historii Amerykanów z siłą podobną do 11 września sprzed lat dwunastu.
Na początek, uwagę S-Mana przyciągnął jeden z kolejnych, spadających kawałków gruzu. Serce podeszło latynosowi do gardła, gdy zauważył, jak znajdujący się zbyt nisko, aby zdążyć z ratunkiem, odłamek mknie na spotkanie z nieświadomym zagrożenia, spanikowanym przechodniem. O'Hara niedowierzał własnym oczom, gdy nieuchronna - wydawałoby się - śmierć została zatrzymana trzy metry nad ziemią, rozpadając się w drobne kawałeczki na niewidzialnej powłoce. Dopiero widok kolejnych resztek, zastopowanych przez tajemniczą barierę, pozwolił mężczyźnie odetchnąć z ulgą. Jakby tego było mało, w następnych chwilach mógł on ujrzeć jak gruz, który najwidoczniej zdążył już przygnieść niektórych z cywili przed stworzeniem niewidzialnego "parasola", zostaje z nich "magicznie" podniesiony. Sprawa stała się jasna - któryś z super-bohaterów zdążył ubiec Miguela, jeśli chodzi o przybycie na miejsce incydentu. Jak już wspominałem, okres świetności Heroic Age. I w sumie, nie był to byle który z herosów.
- Susan... ? - Pod maską O'Hary pojawił się odkształcający ją, wyraźny grymas zaskoczenia. Miguel nie mógł się poszczycić wykutymi na blachę, nadnaturalnymi zdolnościami przyszłych legend - jednak Invinsible Woman miał on okazję poznać osobiście jeszcze w swojej teraźniejszości. Podobnie, jak i jej moce. Zadziwiające, to już drugi raz, gdy O'Hara spotkał dzisiejszego dnia Niewidzialną Kobietę. Niesamowity zbieg okoliczności - i jeszcze bardziej potęgujący zaskoczenie latynosa. A propos niewidzialności - mężczyzna starał się oczywiście zlokalizować wzrokiem Sue. Niestety, ze względu na wspomniany kamuflaż, jaki kobieta nałożyła zarówno na siebie, jak i swoją zielono-skórą towarzyszkę - o której więc Miggy nie mógł mieć najmniejszego pojęcia - zakończyło się to niepowodzeniem, czego - prawdę mówiąc - genetyk się jak najbardziej spodziewał. Najważniejsze jednak, że ktoś zdolny do olbrzymiej pomocy w takiej sytuacji zdążył już się za nią zabrać - współpraca z profesjonalistką nie tylko nastrajała O'Harę większym optymizmem, ale i pozwalała mu skupić się na swoim planie. Choć oczywiście wolałby on móc uzgodnić z kobietą wspólny.
Spider-Man wrócił więc ostatecznie do działania. Najpierw zwrócił uwagę na najwyższe, zniszczone piętra biurowca - na to, co po eksplozji z nich pozostało. Przede wszystkim, czy nie znajdowali się tam ludzie, którzy - mimo, iż potrzebny byłby do tego więcej, niż cud - mogli przeżyć, ale znaleźli się teraz uwięzieni pośród płomieni. Na pewno nieopisaną pomocą w tym był Accelerated Vision genetyka, pozwalający mu przypatrzeć się wszystkiemu z ogromną dokładnością oraz przybliżeniem. Następnie, wzrok Miguela ruszył w dół - stopniowo wędrując wzdłuż zaatakowanego budynku, oglądając każde pojedyncze piętro. O'Hara chciał wiedzieć wszystko, od umiejscowienia zakładników, przez liczbę i pozycję każdego z napastników, ich broń, ekwipunek, czy posiadają widoczny pancerz, jakiej "na oko" grubości, a także czy mają dostęp do noktowizorów - gdyż Miguel planował działać skrycie i miał ogromną nadzieję, że przynajmniej nie wszyscy z przeciwników, w przeciwieństwie do niego, są w stanie widzieć teraz w ciemności - na dokładnym rozeznaniu się w planie poszczególnych pomieszczeń kończąc - szczególnie tych, zawierających którychkolwiek z wcześniej upatrzonych ludzi. Mig był też ciekaw, w jaki sposób atakujący powstrzymali znajdujących się najniżej cywilów przed ucieczką głównym wyjściem.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że niezależnie od punkty widokowego, mój Spider-Man może nie dostrzec wszystkiego, czego chciałby, obserwując budynek nawet swoim nadludzko wyostrzonym wzrokiem. Dlatego też, co jakiś czas genetyk przemieszczał się, albo w pionie wieżowca, na którym się aktualnie znajdował, albo przeskakując nawet na inne z sąsiednich zaatakowanemu, by obejrzeć go z każdej strony. Tak jak już zaznaczyłem - O'Hara chciał mieć możliwie jak najdokładniejszy obraz obecnej sytuacji. Uwzględniała ona w końcu licznych zakładników oraz zapewne spory zapas ładunków wybuchowych, które w każdej chwili mogły zostać zdetonowane i zagrozić tym samym życiu tych pierwszych - a to wymagało wyjątkowo przemyślanego podejścia. |
| | | Gamora
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 24/05/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Nie Lip 12, 2015 10:55 am | |
| Gamora nie zamierzała narzekać na transport. Wręcz przeciwnie. Bardzo szybko przyzwyczaiła się do tego lotu... na 'niczym', a i prędkość przypadła jej do gustu, ponieważ po krótkiej chwili na ustach zielonej pojawił się całkiem niewymuszony oraz zuchwały uśmiech. Cóż, gdyby kosmitka miała być ziemską kobietą, na pewno stałaby się fanem szybkich motocykli oraz nielegalnych wyścigów organizowanych przez pół światek Nowego Jorku, oraz innych ryzykownych zajęć, które pompują adrenalinę prosto w rozgrzane od emocji żyły.
Zielona niestety nie nacieszyła się lotem zbyt długo, ponieważ faktycznie w takim tempie droga wydała się całkiem krótka, a po drugie... uwagę obu kobiet przykuł wybuch. Gamora momentalnie spoważniała i cała się spięła. Przesunęła dłonią po udzie, a gdy poczuła pod palcami twarde tworzywo broni plazmowej, mięśnie kosmitki uległy delikatnemu rozluźnieniu. Cały czas jednak była skupiona. Kiwnęła głową zgadzając się na zbadanie sprawy, nawet nie zerkając na blondynkę, w końcu ratowanie życia to dla niej oczywistość. (Od pewnego czasu.)
Gdy Susan nałożyła na siebie powłokę niewidzialności, kosmitka momentalnie zgłupiała. Przechyliła głowę delikatnie w bok i niczym zaskoczony zwierz wpatrywała się gdzieś, gdzie sądziła, że może być twarz kobiety. Włos jej się zjeżył dopiero wtedy, gdy wyciągnąwszy dłonie na boki – chcąc tym samym złapać równowagę, ponieważ powoli lądowały, nie zobaczyła swojej ręki. Kosmitka zmarszczyła czoło i pomachała palcami, a potem zacisnęła je w pięść. Najwyraźniej jej ciało było sprawne, więc mogła walczyć. Część gzymsu jaka spadła mniej więcej pod stopami Gamory oraz przede wszystkim to co działo się na ulicach od razu przerwało jej rozmyślanie. Grunt, że była sprawna, dlatego bez zadawania zbędnych pytań Susan zaczęła pomagać i tak już zszokowanym przechodniom, a przede wszystkim tym, którzy zostali przyciśnięci większymi odłamkami. Zielona bez problemu odrzucała nawet te największe fragmenty gruzu, robiąc mniej ostrożnie niż Susan, ale skutecznie. Słowa kobiety brzmiały całkiem sensownie. Nie dość, że wyjaśniła Gamorze skąd ta niewidzialność, to plan był logiczny i jak najbardziej do realizacji, dlatego też kiwnęła głową na znak zgody, a gdy się zorientowała, że Susan jej nie widzi zaraz dodała. - Okay. - Co prawda wyprowadzanie zakładników bez wpierw rozbrojenia bomb brzmiało ryzykownie, ale obydwie nie wiedziały ile mają czasu. - Jeżeli mnie podrzucisz na piętro, na spokojnie zajmę się oprawcami, Ty w tym czasie możesz wyprowadzać niewinnych cywilów. - Zaproponowała to w czym była najlepsza, a mianowicie, praniu tyłków. Dodatkowo zatęskniła za Rocketem, który świetnie by sobie poradził w nie tylko rozbrajaniu bombek, ale w podkradaniu części, które mógłby wykorzystać w swoich zmodyfikowanych broniach. - Masz jakiś sprytny pomysł na rozbrojenie bomb? - Dodała zanim jeszcze ruszyły. Gamora póki co nie spostrzegła Miguela, dlatego jego plan bycia niewidocznym najwyraźniej działał. |
| | | Sasha Aristow Mistrz Gry
Liczba postów : 94 Data dołączenia : 30/09/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Lip 14, 2015 6:34 pm | |
| I faktycznie, cywile nawet nie wnikając w to jaka siła im pomaga, uciekali czym prędzej by znaleźć się jak najdalej od budynku. Niektórzy pomagali sobie nawzajem, jednak były to nieliczne wyjątki, których w pełni nie pochłonęła panika i strach o własne życie. Na szczęście karetka zjawiła się na miejscu pierwsza; sanitariusze po upewnieniu się, że teren jest w miarę bezpieczny zabrali się za wyciąganie najbardziej potrzebujących i przenoszenie ich w mniej zagrożone miejsce, gdzie już mogli na spokojnie zająć się ich uszkodzeniami. Kilka części budowli jeszcze spadło na barierę wytworzoną przez Susan; teraz jedynie ostatnie piętro zajęło się ogniem. Co się tyczy Miguela, mógł zauważyć, że, licząc od trzeciego piętra od góry, na każdym poziomie znajdowała się grupka osób, licząca od pięciu do piętnastu osób, uzbrojona, a sporo z nich posiadało noktowizję. Po krótkich oględzinach mógł również zauważyć, że na niektórych piętrach znajdowały się większe grupki ludzi, na kolanach, najpewniej związane. Niektóre miały ze sobą jakiś sprzęt. Nie były one równomiernie rozłożone; czasem na jednym poziomie znajdowało się kilka grupek, czasami jedna, albo i żadna. Jeden z przestępców zauważył fenomen gruzu odbijającego się "od niczego", szybko dając przez komunikator znać, że mają do czynienia z kimś z bohaterów. Niewykluczone, że nawet domyślili się z którym dokładniej, albo raczej którą. Dlatego też zmobilizowali się, zajmując najwidoczniej wcześniej ustalone pozycje, kilku z nich zbliżyło się do grupek zakładników. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Czw Lip 16, 2015 7:32 pm | |
| Powoli kończąc już usuwanie większych kawałków gruzu z poszkodowanych, Susan szybko przebiegła myślami przez wszystkie dostępne opcje. Nim jednak przemówiła, zza paska przy swoim stroju odpięła malutki przedmiot służący za mocowany do ucha komunikator - oczywiście zapasowy, bo przecież zawsze lepiej być przygotowanym na wypadek awarii głównego sprzętu - i przetransportowała go na drobnym polu siłowym w stronę Gamory, po drodze dla wygody czyniąc go na chwilę widzialnym. Tak niewielki obiekt nie powinien zwrócić uwagi postronnych. -Żebyśmy mogły się ze sobą kontaktować- wyjaśniła od razu, lecz nie czekała nawet na odpowiedź czy jakąkolwiek inną reakcję, tylko natychmiast przeszła już do rzeczy, tym samym nawiązując do pytania zielonoskórej: -Jeśli nie uda nam się ich rozbroić na czas, mogę spróbować utrzymać eksplozje w polu siłowym, ale to ostateczność. Inna możliwość zakłada wyniesienie ich na odpowiednią wysokość, tyle że nie znając potencjalnej siły i przede wszystkim zasięgu wybuchu to wciąż ryzykowne. O ile bomby nie są wyjątkowo skomplikowane, mogę też je obejrzeć - czyniąc kolejne warstwy niewidzialnymi - i w ten sposób ustalić jak je rozbroić... Choć przyznam, że byłoby miło, gdybyś wiedziała na ten temat więcej ode mnie- to mówiąc, Invisible Woman ponownie wytworzyła pod Gamorą przezroczysty dysk, który lekko uniosła, sugerując przez to, że w każdej chwili może już przetransportować kobietę na piętro. Gdy jej towarzyszka wyraziła taką chęć - od razu to uczyniła, rzecz jasna na moment robiąc niewielką wyrwę w polu siłowym wyłapującym spadające odłamki. Kiedy tylko Gamora znalazła się już ponad nim, od razu znów je zasklepiła, dysk z kolei pokierowała ku jednemu z okien, za którymi nie widziała żadnych ludzi. Zaraz potem natomiast Sue zwróciła się do pobliskich sanitariuszy: -Pilnujcie, żeby nikt nie podchodził do budynku. Jeśli to możliwe, zarządźcie ewakuację pobliskich budowli. Kolejne bomby mogą być silniejsze... I jak najszybciej zabierzcie stąd rannych. Kiedy oczyścicie teren zdejmę barierę, więc gruz znów będzie stanowił zagrożenie- poinformowała ich, nawet nie stając się przy tym widzialna. Była przekonana, że ratownicy i tak zorientowali się już, iż mają do czynienia z kimś z bohaterów, więc nie powinni zbytnio się tym przejąć albo przestraszyć. Blondynka po raz ostatni przebiegła spojrzeniem po ulicy, po czym wzniosła się w powietrze i na chwilę utworzyła dla siebie przejście w barierze, aby móc wzbić się ponad nią. Szybko zamknęła za sobą drogę i zbliżyła się do budynku. Dbała o własne pole ochronne, by w razie czego nie oberwać z powodu odłamków, kolejnego wybuchu czy nawet pocisku - i jednocześnie starała się dyskretnie namierzyć najbliższą grupkę zakładników. Po zauważeniu jej natomiast - wciąż nie wychylając się za bardzo, nawet pomimo swojej niewidzialności - sprawdziła czy jest ona przez kogoś pilnowana. Jeżeli tak, to Sue przede wszystkim otoczyła cywilnych niewidzialną osłoną i zadbała o unieszkodliwienie broni przeciwnika; w przypadku palnej - zatkała lufę, ewentualne ostrze z kolei po prostu otoczyła niewielką bańką, by nie mogło nikomu zaszkodzić. Następny krok zakładał wytworzenie wokół głowy wroga - terrorysty? - sfery, która stopniowo przepuszczała coraz mniej powietrza, lecz nie ograniczała go kompletnie. Nie chciała przecież go zabić - tylko uśpić na trochę. Początkowo nie powinien nic zauważyć, a jeśli nawet - albo gdyby posiadał jakąś maskę tlenową, w którym to wypadku rzecz jasna Susan darowałaby sobie w ogóle to posunięcie - to zawsze zostawało jeszcze mocne uderzenie polem siłowym w tył głowy dla ogłuszenia przy jednoczesnym zatkaniu na moment ust. Niezależnie od sposobu, ostatecznie Invisible Woman delikatnie opuściła przestępcę na podłogę, żeby jego upadek nie zwrócił niczyjej uwagi. Oczywiście w przypadku większej ilości kryminalistów w tym miejscu działałaby jednocześnie na każdym z nich. Gdyby to wszystko tak czy inaczej ostatecznie się udało, Sue natychmiast zabrałaby się za wyprowadzanie zakładników - w razie zajścia takiej konieczności jak najciszej poszerzając okno. Uczyniłaby ich niewidzialnymi i wraz z nimi powędrowała drogą powietrzną w dół - na ulicę, w bezpiecznej odległości od budynku. Co istotne, gdyby Susan wyczuła, że ciąży jej pole siłowe blokujące gruz, to sprawdziłaby czy sanitariusze i poszkodowani już się wycofali i jeśli tak, to usunęłaby barierę, jeżeli zaś jeszcze przebywali w pobliżu wieżowca - pozostawiłaby osłonę jedynie nad nimi.
|
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Pon Lip 20, 2015 11:07 pm | |
| Na początek mała notka od autora, skierowana do Sue, Gamory oraz ewentualnych innych, czytających tę sesję osób - na gadu wypytałem Sashę o kilka niedopowiedzianych szczegółów, nie zdziwcie się więc, jeśli w moim poście pojawią się niespotkane w powyższych informacje. Wyłapanie ich może się wam przydać, bo napisałem o wszystkich. Miguel nie zwracał już specjalnej uwagi na to, co działo się pod nim. Nawet bez dobiegających stamtąd syren, wskazujących w ten sposób na obecność pogotowia ratunkowego już na miejscu, O'Hara wiedział, że cywile na ulicy są w dobrych rękach - w końcu, ręce te należały również do Susan Storm. Spider-Man przyszłości mógł skupić się więc w pełni na o wiele większym zagrożeniu - sytuacji wewnątrz zaatakowanego wieżowca. A ta zdecydowanie się latynosowi nie podobała. Zważywszy na wielkość pechowego biurowca i sposób rozstawienia w nim napastników, osób do pokonania było ponad stu. I o ile liczba ta Miguelowi tak nie przeszkadzała - to zakładnicy mocno komplikowali sytuację, nie pozwalali na w pełni swobodną walkę, a zmuszali do działania po cichu. Bo skąd O'Hara mógł mieć pewność, że przy niektórych nie są rozstawione bomby? Mężczyzna przyjrzał się dokładniej "jakiemuś sprzętowi", który przy niektórych grupkach cywilów był obecny. Shock - gdyby nawet nie były to ładunki wybuchowe, napastnicy posiadali też karabiny i zapewne kompletny brak oporów, by użyć ich przeciw niewinnym. Na dodatek wszyscy mieli albo noktowizję - tym samym zabierając Spider-Manowi przewagę w tym aspekcie - albo latarki, większe na głowach, a mniejsze - przymocowane do porządnych karabinów. Problemu nie powinny jednak stanowić kamizelki kuloodporne. Nie było sensu zastanawiać się w nieskończoność - Miggy ostatni raz przemknął wyostrzonym spojrzeniem po uszkodzonym budynku, po czym pod osłoną nocy przedostał się do niego z dachu najwyższego z otaczających go wieżowców - zaczynając od dalekiego skoku, a na cichym szybowaniu kończąc. Od razu po tym skierował swoje kroki ku schodom na trzecie od końca piętro, unikając przy tym oczywiście większych skupisk gruzu, a przede wszystkim ognia - bo o ile kostium z Niestabilnych Molekuł na spalenie odporny był, o tyle na płomienne gorąco noszące go ciało nie. Genetyk zapamiętał dokładnie rozkład większości pięter (co mocno ułatwił fakt, że zapewne były one do siebie praktycznie bliźniaczo podobne?), w tym i to, że o ile większość zbudowana była z boksów, zachęcających wręcz do skradania, o tyle na wyższych poziomach mieściło się coś, przypominającego małe laboratoria - przestronniejsze i kuszące do bardziej otwartej, szybkiej walki. W tym momencie wiele zależało więc od jednego czynnika - czy na piętrze, do którego zmierzał Miguel, poza terrorystami znajdowali się też zakładnicy (w końcu, nie na każdej kondygnacji można ich było spotkać)? Jeśli nie, sprawa była prosta - przemknąwszy w jakieś dyskretne miejsce, nadające się na osłonę przed wzrokiem przestępców, a jednocześnie punkt z którego można by objąć wzrokiem większość, jeśli nie całe pomieszczenie, Pająk rozeznawał się na szybko w sytuacji, skupiając się głównie na pozycjach wrogów, po czym... Przystępował do polowania. Jeśli któryś z napastników był oddalony od reszty grupy, a przy tym i niewidoczny dla niej, latynos zakradał się w miarę możliwości za niego, a później oszałamiał kopniakiem - wzmocnionym przez skok do przodu, silnym, skierowanym prosto w tył głowy. Pomagał mu w ciszy upaść na podłogę (i zasnąć, jeśli jeden atak jakimś cudem do tego nie doprowadził), po czym ruszał dalej. W razie gdyby zmuszony był atakować od przodu - zmniejszenie dystansu dalekim skokiem i wykręcenie z łatwością lufy karabinu jedną ręką, przy jednoczesnym nokaucie mocnym podbródkowym za pomocą drugiej. Z niesamowitą szybkością O'Hary, oponent nie zdążyłby zapewne nawet mrugnąć. Swoją drogą, uszkodzenie broni Spider-Man zastosowałby również w poprzednim przypadku - ale już po unieszkodliwieniu zaatakowanego od tyłu przeciwnika. Przezorności nigdy za wiele. Jeśli istniała taka możliwość, mężczyzna spróbowałby owej strategii na wszystkich ze znajdujących się na danym piętrze wrogów. Jeśli jednak gdzieś skupiona była większa grupka - tu zaczynała się prawdziwa zabawa, a Miggy wskoczyłby w sam jej środek. Czując pompowaną przez ciało adrenalinę, rozdawałby na około kopniaki i ciosy o szybkości światła, nieraz wzmacniając je swoimi szponami - od dawna w gotowości, by jednym, celnym atakiem uszkodzić noktowizor przeciwnika, a jednocześnie przedostać się przez gogle i splamić twarz oponenta jego własną krwią. Albo zranić jedną z jego nóg - zmuszając do kuśtykania - czy rąk - starając się, by utrudniło to, albo nawet uniemożliwiło sprawne korzystanie z broni. Może i Miggy specjalizował się w genetyce, ale i tak jako genialny biolog wiedział, jak zadać bezpieczną dla życia, ale nadal przeszywającą bólem i grozą ranę. Czasami posyłał też w stronę otaczających go przestępców pajęczynę - z zamiarem tymczasowego oślepienia ich. Jednocześnie, O'Hara wykorzystywał swoją nadludzką szybkość oraz zwinność do bezproblemowych uników, a wzrokiem uważnie obserwował sytuację, rozglądając się co rusz wokoło. Accelerated Vision niwelował w jego oczach jakiekolwiek rozmycie, czy to spowodowane "ewolucjami" przeciwników, czy tymi - zasługującymi już bardziej na to miano - jakie wykonywał sam Spider-Man przyszłości, poza tym wyostrzał też wszystko do niedostępnego dla zwykłego człowieka poziomu - jednym słowem, pozwalał Miguelowi dostrzec każdy niepokojący ruch jakiegokolwiek z jego oponentów. O'Hara zwracał szczególną uwagę na próby sięgnięcia po coś, co mogłoby się wydać detonatorem - wtedy ze strony Człowieka-Pająka nastąpiłby skok w stronę sięgającego, a następnie unieszkodliwienie go silnym uderzeniem w głowę. Ewentualnie Miggy zabrałby tę "zabawkę" za pomocą nici pajęczyny, jeśli dystans byłby zbyt duży. Priorytetowo traktowani byliby też ci, którzy próbowali skomunikować się z resztą zebranej w budynku, małej armii. Po wszystkim latynos upewniłby się, że wszyscy są nieprzytomni, a ich broń - niesprawna, po czym udałby się na niższe piętro. W przypadku jednak gdyby na tym, lub na którymś z następnych mężczyzna miał spotkać zakładników... Właściwie, po głębszym namyśle, strategia działania nieszczególnie by się zmieniła. O'Hara działałby oczywiście wyraźnie ostrożniej, dalej jednak najpierw rozbroiłby i oszołomił oddalonych od reszty, pojedynczych wrogów, a jeśli gdzieś zebrana byłaby ich grupka - przeszedłby do zdecydowanej, miażdżącej ofensywy. Tym razem jeszcze bardziej nie oszczędzając na brutalności, a priorytetem byliby nie tylko osobnicy, próbujący ewentualnie sięgać po cokolwiek, co przypominało detonator czy komunikator - ale i ci z napastników, którzy znajdowali się najbliżej zebranych obok cywili. - Jestem tu, by wam pomóc. Macie do powiedzenia coś, co może mi pomóc? Napastnicy dyskutowali przy was o swoim planie? Ich przywódca jest wewnątrz budynku czy kieruje całą akcją z zewnątrz? Gdzie jeszcze znajdują się bomby i czy to, co macie przy sobie, jest jedną z nich? - Spider-Man zapytałby pierwszą grupkę zakładników, na jaką by trafił, kiedy pilnujący ich terroryści zostaliby już unieszkodliwieni. Wątpił, by potrafili odpowiedzieć na którekolwiek z zadanych przez niego pytań, ale nie szkodziło spróbować. |
| | | Gamora
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 24/05/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Sro Lip 29, 2015 6:26 pm | |
| Gamora przymocowała do ucha komunikator, który ujawnił się przed nią dosłownie na chwilę. - Na pewno się przyda, dzięki. - Nie trzeba było jej tłumaczyć co to za sprzęt i co trzeba z nim zrobić dlatego po kliku sekundach dziewczyny miały już wspólne łącze.
- Nie mam cierpliwości sapera, jednak skłamałabym mówiąc, ze nie mam z tym doświadczenia. Problem polega na tym, że nie miałam do czynienia z ziemskimi bombami, aczkolwiek mechanizm pewnie jest jeden. - Odparła nie będąc przekonana co do swoich racji. Właściwie oczekiwała albo potwierdzenia, albo szybkiego instruktażu, bo na dłuższy nie mieli czasu. A szkoda. Chętnie by przedyskutowała te kwestie i poznała mechanizm ziemskich broni, wraz z lekcją pokazową. No, ale nic to. Jak to mówią terrianie, „co się odwlecze, to nie uciecze”. Szczerze mówiąc nawet nie martwiła się tą akcją, w której zaraz będzie uczestniczyć, dopiero teraz czuła, że żyje. Dlatego gdy poczuła ten już znajomy i niewidzialny dysk pod nogami, kiwnęła głową na znak zgody oraz potwierdzenia gotowości do rozpoczęcia akcji, a potem zrobiła to również werbalnie.
- Ok. Podrzuć mnie na pięterko. - Mruknęła żartem typowym dla Quilla, no ale co zrobić. Za dużo czasu przebywała ze Star-Lordem, żeby nie przesiąknąć chociaż odrobiną jego poczucia humoru. Będąc już na górze wskoczyła przez okno do środka. Oczywiście najpierw upewniła się, że za z pozoru pustym oknem nie chowa się grupka terrorystów, dlatego stojąc na platformie oparła się jeszcze o ścianę i ostrożnie zajrzała do środka. Jeżeli pomieszczenie okazało się puste, Gamora przeskoczyłaby przez parapet do wnętrza budynku robiąc to jak najciszej się dało. Stojąc już na (póki co) stabilnym podłożu, z pokrowca na udzie wyciągnęłaby broń laserową, która w razie potrzeby będzie użyta, nawet jeżeli delikwent miałby nie wyjść żywy z tej utarczki. Póki co jednak starania kosmitki skupią się wkoło skradania oraz ogłuszania poszczególnych złoczyńców. Oczywiście Zielona nie będzie się z nimi cackała, dlatego większość z nich skończy z poważnymi obrażeniami ciała. Mimo to, jeżeli się uda, Gam będzie starała się zachowywać w miarę cicho (na tyle na ile w miarę ciche jest łamanie kości i wywołane w związku z tym krzyki), tylko po to by żadnemu terroryście nie wpadł do głowy pomysł z zrobieniem krzywdy zakładnikom. We wszystkich brutalnych czynnościach pomoże jej zapewne niewidzialność i choć ta zapewne wesprze jej działania Gamora nie omieszka zachować jeszcze większą ostrożność i ot tak nie wychodzić zbirom naprzeciw, skradając się po cichutku by raz po raz 'układać ich do drzemki'. Gdy sytuacja na tym piętrze będzie już w miarę opanowana, a coś co kosmitka będzie uznawać za detonator zgarnięte z rąk terrorystów, Gamora doprowadzi zakładników do Susan, która pod powłoką niewidzialności wyprowadzi ich na zewnątrz. Sama kosmitka natomiast pomknie schodami na kolejne piętro. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Ulice NYC | |
| |
| | | | Ulice NYC | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |