|
| Opuszczona fabryka | |
|
+12Doctor Strange Thaddeus Ross Toxin Summer Mikael Byleistr Spider-Man Punisher Mayhem Lafia Loki Black Cat 16 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Go?? Gość
| Temat: Opuszczona fabryka Czw Paź 18, 2012 9:07 pm | |
| Stara fabryka Forda. Opuszczona laaataaa temu, porozrzucane wszędzie narzędzia, części, pudełka śniadaniowe i butelki świadczą, ze fabryka nie została od tak zamknięta, a raczej opuszczona w pospiechu. Jakby ewakuowana. Zaś po niedokończonych i zardzewiałych już częściach i karoseriach można domniemywać, że miało to miejsce około lat sześćdziesiątych.
---------------------------------------------------
Po podłodze potoczyła się jakaś sprężyna, pod butami zazgrzytały opiłki metalu i kamienie. Na goły beton upadł papieros, który po chwili został przydeptany eleganckim, skórzanym butem. Zgrzytnął zamek broni i buty powędrowały dalej. Jackie w miarę regularnie odwiedzał starą fabrykę samochodów. Było tu pusto, cicho, panowała przyjemna jego zdaniem atmosfera, w powietrzu czuć było śmierć. Do tego budynek był masowo oblegany przez szczury i inne gryzonie, które stanowiły doskonałe cele do treningów. Mężczyzna od dawna nie miał żadnego zlecenia, więc sam musiał zadbać o formę. Strzelanie w bloku raczej nie wchodziło w grę, Jackie był chamski i miał gdzieś prawo, ale nie był głupi. Od lat się ukrywał i utrzymywał miejsce swojego pobytu w tajemnicy. W końcu potomkowie członków mafii, którą całą wyrżnął w pień wciąż żyli i prawdopodobnie szukali na nim zemsty za utratę ojców. Do tego był płatnym zabójcą, nie mógł się obnosić z bronią jak gimbusiarnia z fajkami i piwem. Mimo, iż jego celami były tylko szczury, Jackie zachowywał się jak rasowy żołnierz. Stąpał delikatnie, wręcz bezszelestnie, broń miał nieustanie wycelowaną przed siebie. Wszystkie jego zmysły pracowały pełną parą, wychwytują najmniejsze szmery czy ruchy, a tam, skąd dobiegły, od razu patrzyła lufa karabinu. Smok plujący ognistymi kulami. Szrrr.... Bang! Pierwszy szczur został rozerwany na kawałki pojedynczym celnym strzałem. Pisk, pisk... Bang! Kolejny. Głowa smoka wyłoniła się zza maski starego pickupa na taśmie produkcyjnej, a zaraz za nią wyłonił się Jackie. Skradał się tak, zapuszczając coraz dalej wgłąb fabryki i rozrywając na strzępy coraz to kolejne gryzonie, ani razu nie pudłując. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Czw Paź 18, 2012 9:42 pm | |
| Zwinne ruchy były tylko namiastką tego, co potrafiła naprawdę. Niezwykle cicho przemieszczała się między wielkimi starymi skrzyniami, aby bez problemu obserwować osobę, która robiła tyle hałasu przez swój rewolwer. To było nieznośne, szczególnie dla tak wyostrzonych zmysłów kotki. Przewróciła oczami, po czym wskoczyła na jedną skrzynię, kucając. Uśmiechnęła się kątem ust, wbijając szpony w stare, spróchniałe drewno, które z trudem utrzymywało się w całości pod jej ciężarem. Postać, która pojawiła się w starym magazynie ani trochę nie spodobała się Felicii. Była dziwna, a to oznaczało, że mogła być także bardzo niebezpieczna. Hardy lubiła niebezpieczeństwa i dlatego, zamiast odejść, wciąż się przyglądała, zastanawiając się jakie jest prawdopodobieństwo, że ją zauważy. Nie mogła go lekceważyć, widząc, jak szybko i bez problemu trafiał w denerwujące gryzonie. - Po co ta agresja? - odezwała się, zeskakując ze skrzyni, bez problemu utrzymując idealną równowagę. Jej obcasy delikatnie tupnęły, a dźwięk odbił się echem o zimne, metalowe ściany. Położyła dłonie na krągłych biodrach, które były wyeksponowane pod obcisłym, czarnym, skórzanym kombinezonem. - Nieładnie słodziutki, nieładnie.
|
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Pią Paź 19, 2012 2:38 pm | |
| Jackie nawet nie zdawał sobie sprawy, że ktoś go obserwuje. Okej, jego słuch działał na pełnych obrotach, ale to wciąż był zwykły ludzki słuch. Może tylko nieco bardziej wyczulony na szmery. Black Cat była jednak bezszelestna, zupełnie jak on. A nawet bardziej. Znaczy się ciszej. Odwrócił się gwałtownie słysząc jej głos. Lufa karabinu była wycelowana prosto w jej czoło. Jackie chwilę jej się przyglądał przez muszkę i szczerbinkę, w końcu jednak uznał, że jest stosunkowo nieszkodliwa i opuścił broń. -Na niej zbudowany jest nasz świat, więc chyba musi być. -odparł, zawieszając broń na pasku na ramieniu. Wyciągnął papierosa i zapalił. Przyjrzał się kobiecie. Była seksowna, nawet bardzo. Co prawda od naprawdę długiego czasu z nikim nie był w łóżku, ale niespecjalnie czuł taką potrzebę. Dlatego też wdzięki kobiety nie ogłupiły go, jakby to zrobiły z większością mężczyzn. Mimo wszystko było w niej coś... dziwnego. Sposób mówienia, ruchy ciała? Naprawdę trudno powiedzieć. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Pią Paź 19, 2012 8:02 pm | |
| Felicia zmarszczyła brwi, jednak był to tak nieznaczny gest, że prawie niezauważalny. Oblizała usta ostentacyjnie, po czym okrążyła mężczyznę kilka razy, sunąc palcem po jego skórzanej kurtce. Zatrzymała się, łapiąc go za brodę. - Przyglądasz mi się w ten sposób, w który nie lubię - wymamrotała, a jej błękitne oczy przeszywały nieznajomego na wylot. Od razu jej się nie spodobał i wiedziała, że jeśli miałoby dojść do walki, z pewnością nie byłaby ona łatwa. Zrobiła kilka kroków do tyłu, po czym zgrabnie wskoczyła na jedną ze skrzyń. - Mów, co robisz na moim terenie - rozkazała, zakładając ręce na piersiach. Przechyliła głowę lekko w bok, nie spuszczając oczu z mężczyzny. Była gotowa w każdej chwili odpowiedzieć na atak, który mężczyzna by jej zadał.
|
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Sob Paź 20, 2012 10:46 am | |
| Jackie wywrócił oczami. "Like I give a fuck" pomyślał. Jemu z kolei nie spodobało się, że jakaś nieznajoma dziewczyna łapie go za brodę, strącił więc jaj dłoń ruchem ręki. Jej spojrzenie nie zrobiło na nim za to najmniejszego wrażenia, zawsze był odporny na tego typu gierki - patrzenie wilkiem, kasowanie się na spojrzenia i takie tam. Miał nerwy ze stali. Jednak w jej spojrzeniu zdecydowanie było coś... dziwnego. Podobnie jak w niej całej. -Twoim terenie? -Jackie się zaśmiał. -Założę się o stówę, że przychodzę tutaj dłużej niż Ty. Tak po prawdzie, to dzięki mnie możesz tu przyjść i nie utopić się w szczurach. -wziął bucha. -"Zzzzzabij!" -rzuciły Doicheall. Tak, izolacja zdecydowanie źle na nie działała. Ich żądza krwi była ostatnimi czasy... ogromna, to chyba za mało powiedziane. Jackie nadal zastanawiał się, co jest tą dziwnością w kobiecie.
Ostatnio zmieniony przez Jackie dnia Sob Paź 20, 2012 7:25 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Sob Paź 20, 2012 7:22 pm | |
| Kotka zmarszczyła brwi. Ewidentnie w tym mężczyźnie było coś nie tak. Coś, co nie spodobało jej się ani trochę. - Nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie - wymamrotała, zaciskając pięści. Nie mogła uwierzyć, że ten osobnik nie uległ jej wdziękom i zalotom. Czy on był nienormalny, a może gejem? Zmrużyła oczy, zostając na swoim miejscu. Dzielił ich bezpieczny dystans. Jeśli zrobiłoby się za gorąco, byłaby w stanie jeszcze uciec. |
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Sob Paź 20, 2012 7:31 pm | |
| Zdenerwowała się. Kącik ust Jackiego lekko się podniósł w imitacji uśmiechu. Jak on to kochał, kiedy inni irytowali się jego stoickim spokojem. -Oczyszczam "Twój teren" ze szczurów. -odpowiedział, wyraźnie ironizując "Twój teren". -Zastanawiam się, czy aby przypadkiem się nie znamy. -tak, w kobiecie zdecydowanie było coś, co Jackie już gdzieś widział. Tylko za cholerę nie mógł sobie przypomnieć gdzie. Doicheall pewnie by wiedziały, ale znając ich wrodzoną złośliwość i tak nie powiedzą, więc nawet nie ma co pytać. Jackie oparł się o jedną z taśm produkcyjnych i paląc papierosa, wgapił się w dziewczynę, próbując umiejscowić ja w którymś ze swoich wspomnień. Nigdzie jednak nie pasowała. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Sob Paź 20, 2012 8:02 pm | |
| - Nie przyglądaj mi się z taką intensywnością, bo to mi się nie podoba - powiedziała Felicia, po czym akrobatycznym ruchem zeskoczyła ze skrzyń i znalazła się tuż za nim. Przycisnęła jeden ze szponów do jego szyi, jednak nie robiąc mu żadnej krzywdy - do czasu. - Mów kim jesteś, zaklinaczu szczurów - powiedziała. Czuła się przytłoczona, coś było nie tak. Stoicki spokój tego człowieka był, o ironio bardzo niepokojący. |
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Sob Paź 20, 2012 8:12 pm | |
| -Średnio mnie obchodzi, co Ci się podoba a co nie, whiskasożerco. -rzucił tylko niedbale. Następnie zgasił niedopałek na dłoni i pstryknął go gdzieś w dal. Małe oparzenie na skórze momentalnie zaczęło się kurczyć aż w końcu całkowicie zniknęło. Nawet nie zareagował, gdy kobieta nagle znalazła się za nim. -Imponujące. -rzucił, po czym podniósł broń i trzymając ją nad swoją głową, przyłożył jej lufę do czoła kobiety. -Jak myślisz, jesteś na tyle zwinna, żeby uniknąć kuli? -nawet jeśli poderżnie mu gardło... Jackie spokojnie zdąży pociągnąć za spust. Więc zginą oboje. A jemu jakoś niezbyt zależało na życiu... Tak, swoją egzystencję traktował w bardzo olewacki sposób. -Palacz, alkoholik, strzelec wyborowy, "syn ciemności". Satysfakcjonuje Cie taka odpowiedź? -nie za bardzo wiedział, skąd ten zaklinacz szczurów. Bardziej by pasowało 'specu od deratyzacji'. No ale mniejsza o to, miał ważniejsze sprawy na głowie. Musi sobie przypomnieć, gdzie widział tą kobietę, bo inaczej nie zaśnie. Wiedział jedno - nie była jakimś randomowym przechodniem, którego raz czy dwa minął w drodze do baru. Może dziwką z owego miejsca alkoholizacji? Hmm... Nie. Nie, na pewno nie. Ech, paskudne uczucie. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Nie Paź 21, 2012 7:22 pm | |
| Kotka uśmiechnęła się kątem ust, nie odpowiadając na pytanie. Uznała, że nie potrzebuje na to odpowiedzi. Nie miała ochoty z nim dyskutować. Co to za mężczyzna, który opiera się jej kobiecemu urokowi? Przewróciła oczami, spoglądając na lufę przyciśniętą do jej czoła. Czy on był taki naiwny, czy tylko jej się zdawało? Przecież mogła bez problemu sprawić, że pistolet się zatnie. W końcu taka była jej natura – czarnego kota. Spoglądała na jego potylicę z rozbawieniem. - No strzelaj – wymamrotała spokojnym, aczkolwiek zmysłowym tonem głosu, który wżynał się w słuch, jak brzytwa.
|
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Nie Paź 21, 2012 7:47 pm | |
| Jackie już chciał pociągnąć za spust, ale w ostatniej chwili z tego zrezygnował. Ton kocicy raczej nie wskazywał na chorobę psychiczną, brak szacunku do życia. Był pewny, spokojny. A więc, prawie na sto procent mutant. Jej moc mogła być różna. Równie dobrze pocisk mógłby utknąć w lufie, rozpłaszczyć się o jej czoło lub przejść na wylot nie zostawiając żadnej rany. A co, gdyby wysadziła go, zanim dotrze do końca lufy? Jackie może i miał moc regeneracji, ale broń była zaraz przy jego głowie. Nieśmiertelny czy niezniszczalny nie był. -Okej. -rzuciła i opuścił broń. Nie miał jednak zamiaru pozostawać w tej pozycji. Cóż, Doicheall prędzej czy później by się wydostały. A chyba lepiej wcześniej, kiedy ich żądza krwi nie wydaje się być tak bezwzględna. Z łopatki Jackiego wyłoniła się Naate, która jednym, płynnym i szybkim ruchem rzuciła się do kostki kocicy, owinęła się wokół niej i poderwała kobietę do góry. -No, to teraz bawimy się na moich warunkach. -rzucił Jackie, do wiszącej głową w dół kocicy. -Tak wolę. -dodał po chwili, wieszając karabin na plecach. -Coś Ty za jedna? -spytał. Z jego drugiej łopatki wyłoniła się Elia, przysunęła się do twarzy kobiety i syknęła. -Spokój! -krzyknął Jacie, a macka się cofnęła. Ta siła, potęga. Wspaniałe uczucie. Był sobą. Więzienie Doicheall było chyba najgorszym pomysłem, na jaki wpadł. Przez lata dławiły go od środka, a teraz, gdy w końcu je uwolnił... Zupełnie jakby zwymiotował. Niby paskudne uczucie, ale tylko przez chwilę, bo potem na żołądku lepiej. Widać jednak było, że lata więzienia nieco przytemperowała Naate i Elię. bezwzględnie słuchały się Jackiego. Chyba, ze tylko z niego kpiły. Żeby poczuł się panem w tej trójcy. |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Nie Paź 21, 2012 9:12 pm | |
| Felicia przez chwilę spoglądała na obie macki, które dziwnym sposobem do niej przemawiały. No tak, mogła się domyśleć, że ten człowiek nie był normalny. Był mutantem i to szalenie niebezpiecznym. Jak mogła pozwolić sobie na tę chwilę nieuwagi? Kotka warknęła z poirytowaniem i bez jakiegokolwiek wysiłku przejechała pazurami po macce, która trzymała ją w powietrzu, robiąc głębokie i bolesne nacięcie. Usłyszała przeraźliwy wrzask, wydobywający się z tego tworu. Tym sposobem uwolniła się i nie czekając ani chwili dłużej, kopnęła nieznajomego, odrzucając od siebie. Usłyszała, jak ciężko opada na drewniane skrzynie, które pod wpływem ciężaru mężczyzny złamały się, jedna po drugiej. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Nie Paź 21, 2012 9:33 pm | |
| Rzecz jasna macce udało się pochwycić Kocicę dość boleśnie za kostkę i unieść ją w powietrze - na dodatek bez większego trudu, co dowodziło sporej siły fizycznej owego przedziwnego tworu. Przez chwilę można byłoby pomyśleć, że Jackie zdobył znaczącą przewagę i jest już panem sytuacji - on sam najwyraźniej doszedł właśnie do takiego wniosku, gdyż zawiesił karabin na plecach. Widocznie poczuł się pewniej... Był to z jego strony spory błąd. Ostre pazury Black Cat z łatwością wbiły się w ciało macki, pozostawiając po sobie głębokie, podłużne rany. Przeprowadzone zostały one w taki sposób, że twór siłą rzeczy musiał puścić kobietę - w innym wypadku jej ciężar prawdopodobnie doprowadziłby do oderwania pokaźnego fragmentu macki... Oczywiście sam ból również zrobił tutaj swoje. Celnie wymierzony kopniak doprowadził do rozdzielenia walczących na bezpieczną odległość.
|
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Pon Paź 22, 2012 10:09 am | |
| Obie macki warknęły, Jackie syknął. Cholera. Dlaczego inni nigdy nie współpracują? Tak jak zawsze był skłonny do walki i rozlewu krwi, tak wyjątkowo tym razem nie chciał się bić. Chciał się dowiedzieć, kim była ta kobieta. Musiał, po prostu musiał. Emanowała od niej jakaś taka znajoma energia, znajome jestestwo. Skąd ją do cholery znał? Przez zamyślenie dał się zaskoczyć drugi raz. Silny kopniak posłał go w stertę starych skrzyń, które połamały się pod jego ciężarem. Drzazgi oraz ostre krawędzie desek pocięły mu ubranie i lekko pokiereszowały skórę. W przeciwieństwie do macki, której rana już powoli zaczęła się zrastać i zniknie za kilka minut, te drobne rozcięcia zniknęły po kilku sekundach. Jakie wstał i otrzepał się z kurzu i pyłu. -"Zabijmy ją!" -wrzasnęły w jego głowie Doicheall. -"Nie!" -odparł Jackie. -"A jak coś jej się stanie, to klnę się na grób siostry, że was obie zdekapituję!" -tak niczego nie osiągnie. W sensie walką. Schował macki, zdjął z pleców karabin, usiadł po turecku, odłożył bron na posadzkę, podparł brodę dłonią i wlepił gały w kobietę, wracając do wspomnień. Usilnie starał się przypomnieć sobie, gdzie mógł ją widzieć. Ta myśl tłukła mu się po czaszce jak szalona. Może źle szuka? Kocica wyglądała na jakieś dwadzieścia parę lat, ale mogła mieć więcej, tak jak on. Może więc poszukać w starszych wspomnieniach? Wyciągnął kolejnego papierosa i zapalił. -Wiem, że Ci się to nie podoba, bo już to mówiłaś. -rzucił, wypuszczając chmurę dymu. -Ale nie przestanę, dopóki sobie nie przypomnę, skąd Cie znam. -poinformował kit kata.
Ostatnio zmieniony przez Jackie dnia Pon Paź 22, 2012 11:21 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Black Cat
Liczba postów : 410 Data dołączenia : 16/10/2012
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Pon Paź 22, 2012 11:19 am | |
| Czarna kotka poprawiła swoje włosy szybkim ruchem, podchodząc do nieznajomego. Pochyliła się nad nim, kładąc palec na jego czole, popychając go tym samym lekko do tyłu. - Zastanawiaj się, ale beze mnie. Nie znam Cię, a ty nie znasz mnie - wymamrotała, świdrując mężczyznę spojrzeniem błękitnych oczu. Zrobiła kilka skoków do tyłu, po czym płynnym ruchem zniknęła w cieniu. Przez chwilę nic się nie działo. Panowała kompletna cisza. Odeszła tak cicho, jak weszła.
[z/t] |
| | | Go?? Gość
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Pon Paź 22, 2012 11:24 am | |
| Jackie westchnął. Nikt mu nie wmówi, że nie zna kocicy, o nie. On swoje wie. Wziął karabin i wstał. Rozejrzał się po fabryce, zastanawiając się, czy kontynuować trening. W końcu doszedł do wniosku, że sobie odpuści. Nie było z nim jeszcze tak kiepsko, no i wolał przez przypadek nie spotkać kolejnej dziwnie znajomej osoby. Wystarczyło mu, że ma już jedną, nad która musi się zastanawiać.
zt |
| | | Lafia
Liczba postów : 35 Data dołączenia : 19/11/2012
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Pią Lis 30, 2012 5:02 pm | |
| Jej spojrzenie było gniewne. Szła pewnym siebie krokiem po pustych, ciemnych uliczkach Nowego Yorku. Wyglądała jak zwykły przechodzień, ale zła aura wprost z niej emanowała. Zazwyczaj wyglądała jak aniołek, z niewinną twarzyczką i delikatnym uśmiechem. W tym momencie bliżej jej było do demona niż anielskiej istoty. Broń, ukryta w rękawie prawie ją parzyła. Chciała w końcu rozłożyć kosę, usłyszeć świst ostrza przeszywającego powietrze. Wtedy mogła poczuć się naprawdę wolna. Tak wolna, że to aż bolało. Bo nikt nie znał jej drugiej natury. Bo nie mogła powiedzieć nikomu jak to jest, gdy ma się świadomość, że najprawdopodobniej zginie przez dwudziestym rokiem życia. Z wściekłością kopnęła mały kamyczek, który znalazł się na jej drodze. Tak, w końcu zginie, jeśli nie stanie się silniejsza. Bez problemu dawała sobie rady z niedoszłymi gwałcicielami, złodziejami, mordercami... Ale pamiętała, co się zdarzyło dwa miesiące temu. Kiedy dziwne istoty zaczęły pustoszyć Nowy York. Wtedy zdała sobie sprawę, jak słaba i bezużyteczna jest. - Grrr... - otrząsnęła się z niemiłego wspomnienia. Dzisiejszej nocy chciała poszukać miejsca, gdzie mogłaby trenować. Poprzednia kryjówka - piwnica w opuszczonej bibliotece - stała się nieosiągalna. Ktoś kupił budynek. Jako Isabella mieszkała u babci. Jako Lafia - była bezdomna. - Tsss... - wydała z siebie odgłos irytacji. Pamiętała znaczenie swojego imienia. Isabella - Boża Obietnica. Salvation - Ocalenie. Boża Obietnica Ocalenia. Doprawdy, co jej rodzice sobie myśleli, nadając jej takie imię? Nagle przed oczyma stanął jej duży budynek. W miarę, jak zaczęła się do niego przybliżać, widziała więcej szczegółów. Wybite szyby, odpadający tynk, gdzieniegdzie dostrzegła napisy na ścianach. W jej sercu zapłonęła nadzieja. - To może być to... - Rozejrzała się po ulicy. Pusto. Podbiegła szybko do ściany budynku, chowając się w jej cieniu. Musiała sprawdzić, czy naprawdę jest opuszczony. Podkradła się do jednego z okien i zajrzała do środka. Pusto. Wszędzie pełno śmieci, odpadków i... zaraz, czy to był szczur? Zaczęła okrążać budynek, aż doszła na jego tyły. Jej oczom ukazał się wielki, betonowy plac. Pewnie dawny parking. Weszła na jego środek. Czuła się już pewniej, zajrzała we wszystkie okna, nikogo nie widziała. Odetchnęła głęboko. Ta noc była spokojna. Gniew na samą siebie już jej minął. Teraz czuła tylko smutek. Jestem za silna aby zrezygnować, i zbyt słaba by walczyć. Zaczęła od ćwiczeń rozciągających. Zaraz zrobiło jej się przyjemnie ciepło. Po krótkiej rozgrzewce postanowiła wyciągnąć broń. Krótka laska wysunęła się z rękawa do jej lewej ręki. Chwyciła ją pewnie, a ona wydłużyła się. Lekko ugięła kolana, trzymając laskę, która teraz bardziej przypominała bō. Albo rokushakubo. Szczerze powiedziawszy, nie wiedziała czym różnią się te dwa kije. Chyba długością... Zaczęła od powolnych wymachów. Czując się pewniej, robiła to coraz szybciej i szybciej. Po chwili zrobiła serię akrobacji, imitując uniki od broni miotanej. Parę razy użyła kija jak sztywnej tyczki. Po dłuższej chwili całkiem zatraciła się w treningu... ****************** Po mniej więcej 2 godzinach opadła z sił. Ręce bolały ją od ciągłego wymachiwania kijem. Nogi uginały się pod nią. Przesadziłam Ale musiała się wyładować. Czuła wibracje swojej kosy. Ona się cieszy. Poczuła...wstręt. Zdawało się, że jej broń pochwala ją za ten trening. Im silniejsza się stanie, tym bardziej krwawe walki czekają ją w przyszłości. Nie mogła znieść, że broń którą się posługuje z taką radością oczekuje na rozlew krwi. Z wahaniem schowała kosę do rękawa. Skierowała się w stronę zardzewiałej furtki. Wrócę tu. Ta myśl była jak obietnica. Obietnica ciągłego treningu i oswojenia broni. [zt] |
| | | Lafia
Liczba postów : 35 Data dołączenia : 19/11/2012
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Sro Sty 02, 2013 8:03 pm | |
| Krew ciekła jej po ręce, zdradzając jej obecność w postaci czerwonych kropeczek na ziemi. Czuła się paskudnie. Ręka bolała ją niemiłosiernie. No, już nie marudź, nakazała samej sobie. Nie mogła w takim stanie wrócić do domu. Robiło się już późno, ale wolała dostać szlaban za włóczenie się po nocach, niż być narażoną na niewygodne pytania babci. Ta opuszczona fabryka to pierwsze miejsce, jakie przyszło jej na myśl po opuszczeniu kawiarni. Nie znajdowała się daleko, a ona musiała odpocząć i przynajmniej jakoś prowizorycznie opatrzyć rękę. Na dodatek, zaczynała boleć ją głowa. Jeśli to kolejny atak migreny, to jednym słowem miała przerąbane. Dawno już nie zaznała takiej adrenaliny jak dzisiaj. Kopnęła zardzewiałą furtkę. Prawa ręka wisiała jej bezwładnie. Nie dlatego, że nie potrafiła nią ruszać, ale wolała jej nie nadwyrężać. Skierowała się do wnętrza fabryki. Nie ma czasu na subtelności, jeśli jest tu jakieś dziwadło, to albo wyczułoby jej krew, albo szuranie stopami. Krzaki wyglądały przerażająco. Zdawało jej się, że w każdej chwili może wyskoczyć na nią... jakiś potwór. Otworzyła stare drzwi, chyba dla personelu. Rozejrzała się, zanim weszła. Pusto. Kurz drażnił jej nozdrza. Niemiła atmosfera panująca w tym opuszczonym budynku była namacalna. Stare maszyny niewiadomego (przynajmniej dla niej) użytku straszyły cieniami rzucanymi na ścianę cieniami i nietypowymi kształtami. Jak cmentarzysko. Cmentarzysko Zapomnianych Machin. Nieźle, zaśmiała się z własnej głupoty. Znalazła sobie jakiś miły, wcale nie brudny kącik. No, tylko troszkę. Usadowiła się niedaleko, prawdopodobnie okien. Ale były tak brudne, że ciężko było stwierdzić, co jest szybą, a co już ścianą. Cud, że jeszcze się trzymały. Chyba, że to karton... Obejrzała dokładnie rany. Oprócz szkła wbitego w rękę, zauważyła jeszcze pełno siniaków, w paru miejscach rozciętą skórę i zdarty nadgarstek. Nic poważnego... - mruknęła. Nie wiedziała, czy może po prostu wyjąć szkło z ręki. Wyjęła z kieszeni małą, czerwoną fiolkę i wypiła całą jednym łykiem, po czym schowała ją z powrotem do kieszeni. Oparła głowę o ścianę i głośno westchnęła. Musiała pomyśleć, co dalej. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Sro Sty 02, 2013 8:26 pm | |
| Craider pędził szybciej od wiatru, oczywiście pod osłoną niewidzialności. Grah-Zeymahzin wykrył dziwną anomalię w okolicach opuszczonej fabryki tuż przy nowym jorku, a Odrodzony ochotniczo zgłosił się by to sprawdzić. Nie liczył na nic wielkiego, raczej mogło to być cokolwiek, jakiś tutejszy mutant lub kosmitka która odwiedziła niedawno okręt. Maszyna po cichu wylądowała na ziemi, zatrzymując się nad nią dzięki silnikom grawitacyjnym. Nie było jej ani widać ani słychać. Kokpit otworzył się, a z środka wyskoczył ogromny samiec ubrany w czarny Crathygtański pancerz bojowy. Ten pancerz zawsze pasował do jego futra, ciekawe dlaczego. Ważne, że sprzęt był idealnie do niego dopasowany, nawet palce i pazury były dokładnie wyprofilowane pod to jak wyglądał i jak zbudowany był jego użytkownik. Samiec rozejrzał się po okolicy, na ekranie pojawiły się odczyty z okolicy, a zaraz potem odezwał się Dur-Shurrikun. /~Nietypowa anomalia. Straciłem odczyt. Możesz wracać. -Jest tu jeszcze jakiś człowiek. ~Nieistotne. -Ranny. To kobieta, młoda, potrzebuje pomocy. ~Odrodzony, co Ty wyprawiasz?/ Krótka wymiana poglądów między dowódcą, a żołnierzem i samiec po cichu podkradł się pod wejście do fabryki. Ponownie przejrzał obraz od okrętu, a jednocześnie posłużył się własną mocą zmysłu by zlokalizować ewentualne dodatki oraz dowiedzieć się kim jest dziewczyna. Może nie wszystko - ale jej aura mówiła mu bardzo dużo. Była istotą o dobrym sercu, nie była przepełniona nienawiścią, agresją. Może właśnie dlatego Daalkiin odważnie wszedł do środka i natychmiast ruszył ku dziewczynie. Przy pasie miał dwa typy broni. Jednym była lanca, a drugim - jego miecz. Wszystko było widoczne z wierzchu. Istota która zbliżała się do Lafii nie dość, że była pokryta pancerzem który nie pozwalał ujrzeć jak osobnik wyglądał - to na dodatek na pewno nie był to człowiek - na co wskazywała budowa ciała oraz ogon. Samiec zatrzymał się może z dwa metry od dziewczyny, nie przejmując się jej reakcją. Nie była uzbrojona w nic czym mogłaby zrobić mu krzywdę. Daalkiin zlustrował ją spojrzeniem i kucnął przed nieznajomą. Instynkt podpowiadał mu, że nie powinien jej zostawiać, a cóż... Jego instynkt zazwyczaj się nie mylił. Grah-Zeymahzin również często sugerował by ufał swym zmysłom, gdyż to jedna z jego najpotężniejszych broni. -Nie bój się, cywilu. Jestem żołnierzem Federacji Planet. Strażnikiem. Pomogę. Rzekł spokojnie. Głos, niski, poważny lecz jednocześnie miły, niezdeformowany w żaden sposób, jakby hełm całkowicie nie utrudniał rozmowy. Cóż, dla Daalkiina sytuacja była oczywista - wiedział, że nawiązuje kontakt z przedstawicielką mniej zaawansowanej rasy, a ona mogła się go porządnie wystraszyć. Starał się być więc... Przekonujący? W miarę miły... I taki by nie wystraszyć jej od razu. Nie powinna się na niego rzucać, przynajmniej w zamyśle. Dur-Shurrikun zawsze mówił, by uczyć się na własnych błędach - oraz na błędach innych. Najważniejsze to jednak zdobyć własne doświadczenie... No więc teraz to czynił. |
| | | Lafia
Liczba postów : 35 Data dołączenia : 19/11/2012
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Sro Sty 02, 2013 8:50 pm | |
| Siedziała wykończona na brudnej, zimnej podłodze. Rany oraz rozmazany makijaż sprawiał, że wyglądała tragicznie. Miała nadzieję, że miksturka, którą zażyła coś pomoże. Bała się ruszać szkła z ręki. Nagle poczuła jakby... delikatny podmuch wiatru. Nie... zdawało mi się. Wiedziała, że nie może za długo tu zostać. Spojrzała na swoją lewą rękę. Była... inna. Jakby obca. - O nie - wyszeptała. To oznacza, że za najmniej piętnaście minut dostanie migreny - Jasny gwint! - wyjęła telefon i spojrzała na wyświetlacz. Nie potrafiła odczytać godziny. Cały ekran był rozmazany. Teraz zaczęła się troszkę bać. Musiała wracać do domu. Natychmiast. Ból głowy stopniowo narastał, tłumiąc krwawiącą rękę. Spróbowała się podnieść, gdy nagle coś zobaczyła. To "coś" było naprawdę spore i stało w odległości nie więcej, niż dwóch metrów. Wciągnęła głośno powietrze, przytulając się plecami do ściany. Wyjęła zdrową ręką sztylet i trzymała go przed sobą. Co to ma być? Jeszcze nigdy nie miała halucynacji, ale tego nie można było inaczej nazwać. Wtedy usłyszała głos. Był całkiem miły i przyjazny, ale ona była śmiertelnie wystraszona. Kucnął przed nią, na co Lafia jakby mogła, odsunęłaby się jeszcze dalej. - C-Co? -wyjąkała - Kim? - Federacja Planet? Co to jest?! Kątem oka zobaczyła... ogon. Myślała, że jej serce za chwilę stanie w miejscu. To na pewno nie było człowiekiem. Widziała, że jest uzbrojony. A ta zbroja... Co ona sobie myśli, z tym sztylecikiem?! Ale nie mogła użyć kosy. Miała niesprawną prawą rękę. Poza tym, nawet nie potrafiłaby jej teraz wyjąć - Ja... potrafię się bronić - powiedziała. Dlaczego ona się tłumaczy? Wspomniał coś o pomocy, ale... Głowa bolała ją coraz bardziej. Ręka zadrżała jej. Dopóki mam trzeźwy umysł... Chociaż teraz zaczynała w to wątpić. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Sro Sty 02, 2013 9:02 pm | |
| Zaczęło się spokojnie, lepiej niż się spodziewał. Dur-Shurrikun odnotował zmiany i zaznaczył Daalkiinowi, że dziewczyna dostała bólu głowy. Plus dla niego, będzie łatwiej. Samiec podniósł się i spokojnie powoli zbliżył do dziewczyny. Wiedział, że się go bała, jednak ona nie chciała zrobić mu krzywdy. Kierował nią po prostu strach - nic co mogłoby mu w tej chwili realnie zagrażać. Odrodzony kucnął przed nią ponownie, dosłownie przed ostrzem sztyletu. Jego dłonie uniosły się i delikatnie złapały za dłoń dziewczyny, wyciągając broń białą z jej ręki, odłożył go tuż obok niej. Nadal lewą ręką trzymając za jej dłoń - by jej nie zabrała - drugą podsunął do rany w której znajdował się kawałek szkła. Wykorzystując naturalną zdolność ponad cztery stokrotnego przyśpieszenia własnego ciała oraz umysłu - zwinnym, niezauważalnym ruchem wyciągnął ciało obce. Lekarze i sanitariusze zapewne łapaliby się w tym momencie za głowy, krzycząc "Co Ty nie mądra istoto wyprawiasz!". On jednak posiadał ciekawe zdolności. Jego prawa dłoń ponownie chwyciła wraz z lewą - rękę nieznajomej, w której ta wcześniej dzierżyła oręż. Wtedy dookoła ciała dziewczyny zaczęła gromadzić się czysta energia, emitująca białą poświatą. Samiec nie poruszał się, jedynie obserwował efekty swych działań. Jakich? Cóż, rany dziewczyny zaczęły się zrastać, ból ustępować - samiec przekazywał swą energię w celu wyleczenia nieznajomej. Długo to na prawdę nie musiało trwać, a Lafia powinna była wrócić do pełni zdrowia. Jak tylko to się stało, Daalkiin puścił jej dłoń i oparł swe ręce na ugiętych kolanach - gdyż znajdował się przed nieznajomą w pozycji kucznej. -Powinnaś czuć się lepiej. Stwierdził, obserwując i analizując jej reakcję. W tym momencie przygotował się na każda możliwą sytuację. Mógł zostać zaatakowany, pchnięty - jednak zasadzka to nie była. Dur-Shurrikun nad nim czuwał i szybko zamienił by zasadzkę na Odrodzonego w zasadzkę na tych którzy próbowali zastawić pułapkę. |
| | | Lafia
Liczba postów : 35 Data dołączenia : 19/11/2012
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Czw Sty 03, 2013 6:34 pm | |
| Zbliżył się do niej jeszcze bardziej, był tuż przed ostrzem sztyletu. Cała się trzęsła, chciała się po prostu położyć. Zdawała sobie sprawę z tego, że jest na jego łasce lub niełasce. Mogłaby pchnąć go teraz sztyletem, ale czy ona naprawdę sądziła, że jest w stanie przebić, czy chociażby zadrasnąć jego zbroję? Jej położenie było beznadziejne. Gdyby nie zraniona ręka i atak migreny, mogłaby spróbować wymknąć się, albo... zrobić cokolwiek. Teraz tylko bezradnie patrzyła na nieznajomego. Wyciągnął jej broń z ręki, a ona pomyślała, czy będzie mocno bolało, jeśli teraz on użyje tego sztyletu przeciw niej. Nie zrobił tego jednak. Nadal trzymał ją za zdrową dłoń, a drugą ręką nagle wyciągnął jej szkło z rany. Krzyknęła, zaskoczona. Krew zaczęła lecieć jeszcze obficiej. W ogóle nie dostrzegła jego ruchów, w jednej chwili jest szkło, w drugiej go nie ma. Jej głowa robiła się ciężka, najmniejszy ruch powodował większy ból. "Strażnik" - jak sam się określił, chwycił ją teraz obiema dłoniami za rękę. Otworzyła szeroko oczy, kiedy zobaczyła białą poświatę wokół nich. I nie tylko wokół nich, ale również całego swojego ciała. Miała wrażenie, jakby była napromieniowana. Równocześnie ból zaczął stopniowo znikać, a rany zasklepiać się. Jak zaczarowana obserwowała swoją rękę, kiedy skóra zrastała się, nie pozostawiając żadnego śladu. Gdy nieznajomy puścił jej dłoń, i odsunął się nieco, patrzyła na niego przez jakieś 4 sekundy, a następnie odsunęła się w bok tak szybko jak to możliwe. Ze zdziwieniem zauważyła, że czuje się niebywale dobrze. Nic ją nie bolało, a po ranach nie było ani śladu. Nawet migrena jej przeszła, czego nigdy w życiu nie udało jej się dokonać tabletkami ani miksturkami. - Dziękuję - powiedziała zaskoczona. Nie wiedziała co powiedzieć. Dlaczego to zrobił? Może zamierza ją porwać i sprzedać jako niewolnika? Takie dosyć absurdalne myśli krążyły Lafii po głowie - Dlaczego? - spytała. Nadal ją przerażał, ale w końcu pomógł jej. Była w lekkim szoku, nabrała parę razy powietrza, aby się uspokoić. Nic mi nie grozi, próbowała przekonać swoje ciało, aby przestało drżeć. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Czw Sty 03, 2013 7:13 pm | |
| Samiec przekrzywił swój łeb o kilka stopni na prawo, przyglądając się nieznajomej. Była przerażona, wydawało się, że wręcz panicznie. Rzeczywiście, obcy budzili wśród ludzi niesamowitą grozę. Spojrzał w kierunku leżąco na ziemi sztyletu, po który sięgnął dłonią i łapiąc za ostrze, podniósł, a następnie podał go jego właścicielce, rękojeścią wycelowaną w jej stronę. Zarówno jego zmysł jak i odczyty Jinkusu wskazywały na to, że nic jej już nie dolegało. -Aby chronić i służyć. Odparł, przejeżdżając ogonem po ziemi i wznosząc w powietrze odrobinę kurzu. Odrodzony podniósł się do góry, stając w wyprostowanej pozycji. Teraz dopiero mógł zrobić się dla niej wielki. Był pół metra wyższy od niej, pomijając już skalę szerokości, masywności czy właśnie po prostu masy. Zbroja doskonale analizowała i przekazywała mu wszelkie potrzebne dane - takie technologiczne cuda o których pomarzyć mogła nie jedna zaawansowana cywilizacja w kosmosie. Samiec ponownie zafalował swym ogonem i zlustrował dziewczynę spojrzeniem. Jego istnienie nie było tajemnicą, tak więc cóż - nie musiała się z jego strony niczego obawiać. Nawet gdyby teraz wybiegła i zaczęła wrzeszczeć na ulicy, że był tu obcy - jemu nic by się z tego powodu nie stało. Dur-Shurrikun ukrywał się by nie wzbudzać sensacji z powodu okrętu stacjonującego w tym układzie, jednak nie nakazywał przestrzegać bardzo wysokich norm cichego działania. -Jak masz ma imię, nieznajoma? Zapytał spokojnym, nawet trochę przyjaznym głosem. Od, był po prostu ciekaw imienia osoby której własnie pomógł. Tak po prostu. Jego ręce były spokojnie opuszczone wzdłuż ciała, on sam jednak nie wydawał się być rozluźniony. Zbroja skutecznie ukazywała go raczej jako doświadczonego wojownika, gotowego do rozpoczęcia boju w każdym momencie - aniżeli spokojnego, rozluźnionego samca który w rzeczywistości był podopiecznym starożytnego okrętu wojennego. Pytanie - co teraz zrobi ta dziewczyna? Za dużo takich sytuacji nie doświadczył - a jak już się zdarzały, to w obecności Grah-Zeymahzin. On zazwyczaj nie musiał się niczym zajmować. Cóż, teraz więc należało wziąć na siebie odpowiedzialność i dociągnąć do końca to co właśnie zaczął. |
| | | Lafia
Liczba postów : 35 Data dołączenia : 19/11/2012
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Pią Sty 04, 2013 6:43 pm | |
| Gdy w końcu podniosła na niego wzrok, dostrzegła szczegóły, które wcześniej jej umknęły.Zbroja, nie pozwoliła dostrzec twarzy nieznajomego. Była, jak na jej oko, masywna, przystosowana do najcięższych operacji. Oczywiście całość mogłaby składać się ze styropianu, a ona nie dostrzegłaby różnicy. Nie była ekspertką od tego typu spraw, nigdy w życiu nie miała na sobie zbroi. Przekrzywiając swoją głowę na bok, skojarzył jej się z małym psiakiem który właśnie zobaczył coś nowego. Gdy oddał jej sztylet, rozluźniła się nieco. Nie zamierzał jej zabić. A przynajmniej taką miała nadzieję. To zawsze mogłaby być jakaś pułapka, jednak nie miała za wielu wrogów, może oprócz miejscowych oprychów. Cóż, do dzisiaj - faceta z kawiarni bez wątpienia trzeba dopisać na czarną listę. Gdy wstał, był od niej wyższy o jakieś pół metra. W tym momencie, poczuła się strasznie malutka. A do najniższych - jak na ludzkie standardy - nie należała.Ogon postanowiła kulturalnie zignorować. Pytanie: To prawdziwy ogon? mogłoby ujść za niezbyt grzeczne. Odpowiedz na zadanie przez nią wcześniej pytanie zaskoczyła ją. Rozumiała pierwszą część. Ona również robiła to, aby chronić. Innych, a przede wszystkim siebie. Podświadomie obwiniała się za wypadek rodziców, więc aby zagłuszyć wyrzuty sumienia, pomaga innym. Ale służyć? Służba to takie... brzydkie słowo. Musiała się nad tym zastanowić. A to zdecydowanie nie była najlepsza pora na pogrążanie się w myślach. Zapytana o imię, nie wiedziała co powiedzieć. Może przesadzała, ale nie lubiła podawać swojego prawdziwego imienia. Mogłaby posługiwać się wymyślonym pseudonimem, ale po co go w ogóle wymyśliła, skoro i tak się nim nie posługuje? A, no tak. Żeby móc przez chwilę być nie "tą dziwaczką Isabellą", ale chciała stawać się silną i odważną Lafią. Która nie ma nic wspólnego z jej codziennym życiem. Cisza przedłużała się. - Isabella - powiedziała w końcu. Uratował ją. Zasłużył, aby poznać jej prawdziwe imię - A ty? - była ciekawa, czy w ogóle jej odpowie. Może to tajemnica? Taki ktoś jak on, na pewno nie zdradza swojego imienia byle komu. Jej nie było takie ważne - to nie Lafia miała super moce i wielką zbroję. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Opuszczona fabryka Pią Sty 04, 2013 8:02 pm | |
| Samiec łatwo zauważył, jaką ciekawość budził w dziewczynie, która po chwili mu się przedstawiła. Wpierw wyraźne zainteresowanie wzbudziła zbroja którą na sobie miał, a zapewne też jego postura - gdyż coś musiało się pod tą zbroją skrywać. Przynajmniej tak to sobie wyjaśnił. Gdyby sama zbroja w rzeczywistości była tak ciężka - zapewne by jej nie uniósł. Strażnik spojrzał w oczy swej rozmówczyni - chodź ona raczej nie mogła tego dostrzec z jego strony, gdyż miał na głowie hełm który skutecznie wszystko zakrywał. Izabella. Takie imię nosiła ludzka samica której pomógł. Ona jednak zapytała go o jego imię. Tu pojawił się delikatny problem. Pomógł jej ale była dla niego osobą obcą. Nie miała złych intencji, jednak jego mentor nauczył go nie darzyć otoczenia zbyt wielkim zaufaniem, na które zasługują tylko przyjaciele. -Jestem tylko żołnierzem. Moje imię nie jest ważne. Odparł spokojnym głosem. Dla niego to była prawda. Nie potrzebowała znać jego imienia, nie znali się, a ich ścieżki zapewne się już nie zejdą. Jinkusu dostanie to czego potrzebują, a następnie opuszczą tą planetę i zajmą się resztą wszechświata. Samiec spojrzał jeszcze raz na dziewczynę, a następnie odwrócił się i spokojnym krokiem po prostu ruszył przed siebie, planując opuścić pomieszczenie. Jeśli o niego chodziło, to było to raczej wszystko co mógł tutaj zrobić. Spotkał nieznajomą, pomógł jej, a teraz jedyne co należało zrobić to ewakuować się z tego miejsca i wrócić do domu - na pokład ostatniego Crathygtańskiego Tytana. Flagowy okręt Federacji czekał spokojnie na orbicie. No cóż... Może nie do końca flagowy. Flota posiadała własną jednostkę flagową, jednak najpotężniejszym okrętem był jednak Dur-Shurrikun. Pomijając rozmiary oraz siłę ognia - korzystał z najnowocześniejszej technologii - która jednocześnie była dostępna tylko dla niego. Czego więc można jeszcze zapragnąć? W końcu Daalkiin miał na pokładzie własny pokój, urządzony tak jak tego potrzebował. Był przyzwyczajony do towarzystwa wyłączenie ze strony swego "wielkiego towarzysza". W każdej chwili mógł liczyć na posiłek, wykonywał jedynie wolę swego dowódcy, jednak jego racje były bardzo ważne i jeśli czegoś potrzebował - otrzymywał to. Nie miał problemu z odpoczynkiem i chyba zaczął mieć właśnie na niego ochotę. Dlatego też skierował się ku wyjściu. Pytanie, czy Izabella ruszy za nim czy może jedynie odprowadzi go wzrokiem. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Opuszczona fabryka | |
| |
| | | | Opuszczona fabryka | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |