|
| Wybrzeże i okolice | |
|
+8Nightcrawler Angel Domino Storm Emma Frost Gambit Beast Loki 12 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| | | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Wto Wrz 09, 2014 8:09 pm | |
| Sprawy zdawały się układać coraz lepiej dla X-men - oczywiście pomijając kwestię kopii Cerebro. Zamieszanie wśród żołnierzy dało drużynie szansę na ogarnięcie sytuacji i podjęcie kluczowych decyzji co dalej... Ale niestety na tym się to skończyło, gdyż właśnie w tym momencie między drzewami wylądował granat, który od razu eksplodował z całkiem sporą siłą. Nie trafił może w nikogo bezpośrednio, ale i tak strącił z nóg między innymi Cyclopsa, Emmę i Rogue - oraz kilkoro ich towarzyszy. W gruncie rzeczy grupa i tak miała szczęście, że skończyło się tylko na tym. Przy okazji wybuch odwrócił też na moment uwagę od Jean, która mogła udać się z powrotem do wnętrza bazy. Wszyscy zebrani - zarówno strażnicy, jak i X-men czy towarzyszący im naukowcy - mieli jednak na głowie jeszcze jeden problem, a mianowicie: zupełnie bez ostrzeżenia całe podłoże zatrzęsło się mocno, zapewne pod wpływem eksplozji pod ziemią.
|
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Pon Wrz 15, 2014 6:38 pm | |
| Podczas gdy Cyclop dawał im rozkazy, wzrok Rogue zawiesił się na płomiennowłosej, która podczas ich misji wyraźnie zapunktowała w oczach młodej mutant ki. Była niezwykłą osobą – nie uważała się za lepszą od innych, zawsze zachowywała zimną krew i doskonale wiedziała co w danej chwili należy zrobić, co jak widać skórę uratowało im nie raz. Teraz też jak widać chciała działać na własną rękę, pomimo sprzeciwu jej ukochanego, co Ruda przyjęła ze zmarszczonymi brwiami. Jednym uchem również przyjęła do wiadomości, co też ich lider miał jej do powiedzenia i tylko kiwnęła głową energicznie. - Got it, szefie! – Odkrzyknęła i już miała zasalutować, gdy przypomniała sobie, że sytuacja jednak wymaga odrobiny powagi. Jeszcze raz pokręciła zgrabnym noskiem i zerknęła ku cywilom, których zachęciła ruchem dłoni, by zbliżyli się do niej. Uśmiechnęła się nawet przyjemnie, nie biorąc pod uwagę faktu, że dalej trzyma w rękach jeden z karabinów maszynowych gotowych do strzału, co mogło wyglądać niezbyt dobrze. Gdy ustawiła już porządną grupkę i już miała kierować się truchtem do odrzutowca, kątem oka zauważyła coś co poturlało się w ich stronę. Coś małego i bardzo niebezpiecznego. Kobieta widząc granat na ziemi zatrzymała się gwałtownie, jednak było już za późno. Nie zdążyła nawet ostrzec reszty kompanów bo wybuch był tak silny i ogłuszający, że ta padła na podłoże - chcąc czy też nie. Jedyne na co się zdobyła to na zasłonięcie ramionami głowy, by chronić twarz. Karabin został w jej zasięgu, ale nie był teraz najważniejszy. Gdy wszystko ustało podniosła wzrok, by sprawdzić czy dalej żyje, czy nic jej nie jest, a dopiero potem podnosząc się z kolan spojrzała na naukowców i resztę X-menów. - Wszystko w porządku?! – Krzyknęła, jeżeli Ci znajdowali się za daleko od niej. Zaraz też chwyciła karabin maszynowy i szybkim krokiem podeszła do cywilów, by sprawdzić dokładniej czy ktoś potrzebuje pomocy. Gdyby tak było to wiadomo, że służy pomocnym ramieniem nie zwracając jednak uwagi na swoje obicia czy inne ranki, jeżeli takie się pojawiły. Była twardą kobietą, nie narzekała niezależnie od tego jaka sytuacja była ciężka. Tak było i tym razem – powoli stąpając starała się podprowadzić wszystkich ludzi do samolotu, który na nich najpewniej czekał. W międzyczasie wyłapała wzrokiem Kurta, który miał niestety większe możliwości od niej, jeżeli chodzi o przenoszenie ofiar.
|
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Pon Wrz 15, 2014 8:45 pm | |
| Gambit nie posiadał talentu wojennego. Przedzieranie się przez gąszcz bitwy w heroicznym stylu, sam na przekór całej armii, cóż, jakoś nie był zachwycony taką wizją przyszłości, zwłaszcza, że nawet stojąc sam na sam przed tarczą strzelecką miałby problem z obsługą broni. Leżąc na ziemi, przyjrzał się powierzchni terenu. Czy gdzieś da się schować tak, by byli schronieni przed ostrzałem? A może jest tu, w okolicy, jakieś inne zejście, do tunelu, schronu lub czegokolwiek, co mogłoby posłużyć za trasę bezpieczniejszą od frontu niczym z wojny światowej? - U mnie wręcz powalająco! - krzyknął z podziwem, wbijając się głosem w dwuznaczność sytuacji. To był taki jego wkład w ducha zespołu. Samotnicza natura nie pozwalała mu przewodzić tak skutecznie jak Cyklop, nie był także zwierzęco-męski niczym Wolverine, jednak wiedział, w jaki sposób rozładować stres poprzez, nazwijmy to - z braku lepszego słowa - własną głupotę. Ważnym dla niego było, by przynajmniej na chwilę przerwać czyjś strach lub ból, choćby na ułamek sekundy, który swoją drogą, był wystarczającym czasem, aby powrócić do trzeźwego osądu sytuacji. Po przeanalizowaniu podłoża i ewentualnych potencjalnych miejsc na schron, podzielił się zdobytą wiedzą z pozostałymi członkami, przynajmniej tymi, którzy mogli go usłyszeć. Następnie przeturlał się po podłożu, ponieważ dość ryzykownym było pozostawanie w miejscu poprzedniego ataku. Gdy już się nieco oddalił, kucnął, a następnie spróbował się przejść w takiej dziwnej, podkulonej pozycji. Czym że jest rana cerbero-wężo-psa dla mistrza złodziejskiego fachu? No dobra, nie oszukujmy się... Ponieważ i jego zdolności skradania się były ograniczone, postanowił nie zagłębiać się w środek pola walki (choć gdyby nie ta rana, pewnie nie miałby nic przeciwko, aby z zaskoczenia ukręcić wrogom karki). Starając się zorientować w sytuacji, spróbował udać się na szybki zwiad aby odnaleźć najlepszą drogę ucieczki. Skoro wszyscy teraz walczą, to może nikt, przynajmniej z wrogów, nie zauważy, że zniknął jeden z celów? Przyjaciele będą zajęci zamieszaniem powstałym w skutek uderzenia granatu, więc zapewne też nie zdołają go teraz zatrzymać. Rozejrzy się troszkę po okolicy, pewnie wiele nie wskóra, ale kto wie, może akurat wypatrzy coś ciekawego? Koniec końców, był najodpowiedniejszą rzeczą do takich spraw, a w obecnej sytuacji i tak nie było z niego pożytku. LeBeau, mistrz oszustw i nałogowiec hazardu, wiedział, że na świecie nie ma przypadków. Są tylko przyczyny i skutki. X-menom od dłuższego czasu dopisywało dziwne szczęście, dzięki któremu uchodzili cało z każdej opresji. Może czuwa nad nimi jakiś potężny mutant? Albo są obserwowani przez kogoś innego? Trwa jakiś dziwny eksperyment? Postanowił przeczesać teren w poszukiwaniu odpowiedzi. // Sorka za trochę chaotyczny tekst i zapewne zupełnie nietrafione działanie postaci... Czytałem i streszczenie misji i bardzo dużo w tył tę misję, ale naprawdę nie wiem co się dzieje, tyle tylko, że jest strzelanina, co chwile coś wybucha, ziemia drży i inny chaotyczny bałagan... Trochu ciężko mi się połapać po przejęciu postaci, a chciałem dać odpis, zamiast czekać na zakończenie // |
| | | Domino
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Czw Wrz 18, 2014 8:17 pm | |
| Domino opierała się plecami o drzewo, nasłuchując tylko jak kule ze świstem wbijały się w jej drzewo, albo je omijały. Strzelanie w gęstą mgłę było całkiem dobrym pomysłem, szczególnie gdy po chwili mogła zobaczyć turlające się ciała, albo samych rannych. Niestety taka taktyka nie sprawdza się na dłuższą metę, o czym kobieta doskonale wiedziała. Nie miała niekończącego się magazynku, a wróg posiadał przewagę liczebną i był na pewno o wiele lepiej uzbrojony. Neena już dawno nauczyła się, że bohaterska śmierć nie jest szczytem jej marzeń. Przecież będąc martwą nie będzie mogła wydać swoich oszczędności, prawda? Życie jest zbyt piękne, żeby umierać właśnie dziś. Pozwoliła sobie na tą krótką refleksję, przeładowując broń i uśmiechnęła się lekko pod nosem, kątem oka rejestrując jakiś ruch. Jeden z niedobitków wroga postanowił bohatersko walczyć do końca, jednak spotkało go brutalne starcie z butem Domino. A jak wiadomo but Domino bywa brutalny. Jej radość nie trwała jednak długo, ponieważ siła wybuchu nagle zwaliła ją z nóg, a jej skromną osobę pochłonęły krzaki. Słysząc "czy wszystko w porządku?!" miała ochotę wystawić rękę z uniesionym kciukiem, ale obawiała się, że mogłaby go stracić. W końcu stanęła na nogi i postanowiła iść w ślady Rogue, pomagając iść tym, którzy nie byli w stanie.
|
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Sob Wrz 20, 2014 1:04 pm | |
| Emma dopiero co rzuciła swoją skromną propozycję dalszego poprowadzenia akcji, a tu już ktoś - a dokładniej Cyclops - wystąpił z własną. To miłe, że przynajmniej sprowokowała go do dowodzenia, które i tak powinno od początku do niego należeć. Nie ma za co, chciałaby powiedzieć, ale akurat pod tym względem powstrzymała język i tylko zmarszczyła lekko czoło. Owszem, było to możliwe nawet wówczas, gdy jej ciało miało formę diamentu. Nie wiedziała jak to działało, ale jakoś niespecjalnie ją to interesowało, przynajmniej w tym momencie. Prawdę mówiąc Białej Królowej niezbyt podobały się decyzje Summersa... A dokładniej jedna z nich. Kobieta nie widziała sensu w udawaniu się do pomieszczenia z Cerebro razem z Marvel Girl. Telekinetyczna tarcza powinna wystarczyć, aby skutecznie ją osłonić, a oni pod powierzchnią ziemi i tak najpewniej znów straciliby moce... A przynajmniej Cyclops, bo White Queen nie zamierzała póki co zmieniać postaci. Tak czy siak, zostałaby im jedynie broń palna i chyba stanowiliby tylko dodatkowy ciężar, a nie realną pomoc. Nie wspominając już o tym, że przy samym urządzeniu również nie mogliby przecież asystować. W związku z powyższym panna Frost nawet nie ruszyła się z miejsca, aby udać się za przywódcą X-men... I - jak się okazało - słusznie uczyniła, gdyż sama Grey również była przeciwna ich towarzystwu. Chociaż tyle dobrego, jedna rozsądna. Emma zapewne wyraziłaby poparcie dla jej decyzji, gdyby nie to, że właśnie w tej chwili doszło do wybuchu granatu, na który najwyraźniej nikt nie zwrócił w tym zamieszaniu uwagi. Siła eksplozji odrzuciła na bok kilka osób, w tym samą White Queen, choć poza tym nie wyrządziła jej krzywdy - ani nie sprawiła bólu. Do tego potrzeba było czegoś o wiele większego kalibru. Kiedy jednak blondynka podniosła się z podłoża, drugiej telepatki już nie było. Musiała skorzystać z okazji i udać się z powrotem w dół, do wnętrza bazy. To nie był jednak koniec atrakcji, gdyż zaraz później ziemia zaczęła się niebezpiecznie trząść. Wspaniale, wszystkie problemy na raz. Emma obiecała sobie w myślach, że nigdy, przenigdy więcej nie będzie próbowała pomóc X-men. Pozytywną stroną całej tej sytuacji był fakt, że grupa w końcu zaczęła usuwać się z pola walki. Działo się to co prawda dość powoli, zważywszy na rannych oraz na niestabilny grunt pod nogami, lecz przynajmniej starali się uciec... A innego wyjścia w tej chwili nie mieli. Panna Frost ruszyła wraz z pozostałymi - gotowa w każdej chwili odbić w stronę drugiego samolotu i zaprowadzić do niego część zebranych. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Pią Wrz 26, 2014 7:32 pm | |
| Więcej odpisów już pewnie nie będzie, więc nie ma sensu czekać na pozostałych...
***
Pierwsze - sztuczne - trzęsienie ziemi okazało się być zaledwie wierzchołkiem góry lodowej, jaką stanowiły obecne problemy członków X-men... A także żołnierzy, którzy próbowali ich pojmać lub może przegonić, w tej chwili już trudno było to orzec. Pod powierzchnią następowały kolejne wybuchy, raz słabsze, innym razem zaś znowu na tyle silne, by poruszyć podłożem, po którym stąpali walczący. Gdyby jedynie na tym się to wszystko skończyło - zapewne obie strony mogłyby sobie jeszcze poradzić. Tyle że oczywiście sprawy musiały się nieco bardziej skomplikować. Przy jednym z kolejnych trzęsień grunt zaczął pękać. Nie rozstąpił się od razu, w pierwszej chwili po prostu tym strasząc, ostrzegając, lecz i tak stosunkowo szybko ziemia po obu stronach szczeliny ruszyła w przeciwnych kierunkach. Co gorsze, wgłębienie nie oddzieliło od siebie X-men oraz ich przeciwników, lecz raczej przebiegło środkiem obu grup. Odwróciło to uwagę strażników od bitwy, ale ewentualne poderwanie się do lotu - rzecz jasna w przypadku tych osób, które to potrafiły i wciąż jeszcze czuły się na siłach - tak czy siak mogłoby się okazać ryzykowne. Wszystko wskazywało na to, że czas uciekał pod każdym względem...
|
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Nie Wrz 28, 2014 8:52 pm | |
| Wielce epickie skradanie się Gambita zakończyło się tym, że podkulony w pokraczej pozycji, znów wywalił się na ziemie pod wpływem wstrząsów. Czyżby pod ziemią był zakopany wielki szejker? Patrząc na minę Emmy, w myślach przywołał obraz dużo poważniejszy. Kiedyś oglądał na National Geographic program o pustynnych potworach, z wielkimi gębami, które zakopują się w piachu, by potem nagle wyskoczyć w górę, pożerając wszystko co znajduje się na powierzchni. Właśnie teraz, czuł, jakby zaraz miał zapaść się w wielkim otworze gębowym. - Jeśli dobrze pamiętam... dawno nie mieliśmy jakiegoś romantycznego wypadu, wiesz, bieganie wzdłuż plaży i takie tam. To chyba dobry moment, by nadrobić zaległości - rzucił do ogółu, choć w bieżących warunkach, pewnie i tak niewiele osób go słyszało. W każdym razie, jak zaczną uciekać, to inni pewnie też się zorientują o co chodzi i rozpiechrzną w różne strony. Chwycił więc Rouge za brzeg ubrania, najlepiej za rękaw (jeśli była taka możliwość), bądź dał jej znać w inny sposób, że powinni się ewakuować (jeśli możliwości nie było) i zaczął uciekać swoim tempem. Jednakże, jeśli dziewczyna się nie ruszy, on także zostaje. |
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Pon Wrz 29, 2014 1:52 pm | |
| Czując tęgie wibracje pod nogami Rogue ponownie przesunęła wzrokiem po zebranych i starała się utrzymać pozycję stojącą, co niestety się jej nie udało. Padła po raz kolejny, zupełnie jak reszta, dalej nie zważając na lekkie obtarcia, których się nabawiła. Jeszcze kilka razy akcja się potoczy w taki sam sposób, a ta będzie rozróżniać poszczególne wibracje i będzie wiedzieć kiedy się kłaść w odpowiedniej i co przede wszystkim – w bezpiecznej pozycji. Niezadowolona z takiego obrotu spraw wyłapała głos dobrze jej znany. Kochanej szatynki powrócił i jak widać miał się świetnie, kiedy to ona wraz z resztą brała udział w tej dziwnej grze i przetrwanie. Przez kilka chwil czuła się jak w jakimś dziwnym reality show, w którym do wygrania jest spotkanie z profesorem Xavierem. Kobieta zaraz to pokręciła głową i wyhaczyła wzrokiem Le Beau, który to zwinnie podbiegł do niej i pociągnął ją we właściwą stronę. Mutantka zaraz to wyszarpnęła mu się z uścisku, bo przecież dzieckiem nie była i nie musiała być traktowana jako ktoś drugiej kategorii. - Będziesz miał swoją szansę po całej wyprawie, cukiereczku. Teraz lepiej bierz tyłek w troki i sprawdź czy żaden z żołnierzy nie chciałby przywitać się z Twoją pięścią. – Odgryzła mu się, powstając na nogi i rozglądając się dalej w poszukiwaniu rannych. Była zła, że sytuacja komplikuje się coraz bardziej mimo, że akcja posuwała się milimetr po milimetrze do przodu. Teraz był okres, gdzie spotykały ich same nieprzyjemności, dlatego miała też nadzieję, że karma zaraz się odwróci. Dlatego jeszcze raz starała się zagonić naukowców w stronę pojazdu, jednocześnie strzelając to tu, to tam w stronę żołnierzy celując bardziej w stopy i kostki by ich wystraszyć niż by im zrobić krzywdę. Gdy któryś nawinął się bliżej to zwyczajowo otrzymywał kolbą w głowę. Cały czas sprawdzała jednak czy nikt nie potrzebuje jej pomocy. Do tego czekała na kolejne rozkazy.
|
| | | Cyclops
Liczba postów : 153 Data dołączenia : 25/02/2013
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Pon Wrz 29, 2014 6:03 pm | |
| Cyclops nie wierzył w to co słyszał. Nie dość, że próbował być liderem pełną gęba to na dodatek pozwolił odejść Jean samej. Przemyślenia Scotta przerwał nagłe "rozstąpienie" ziemi. Było to bardzo dziwne jak również troszkę straszne. Pierwsze co zobaczył czy wszyscy cali, a następnie powiedział do reszty.
- Wiem, że kiepsko mi idzie w roli lidera i nie zbyt chcecie się dostosować do tej sytuacji, ale powiem tak wybierzcie między sobą nowego lidera, bo ja idę za Jean. Nie mogę jej tak zostawić samej. Powodzenia wam życzę a gdybyśmy się nie spotkali już miło było mieć takich przyjaciół jak wy. - i po tych słowach złapał najbliższy karabin, poprawił okulary i pobiegł za Grey. Wbiegając do podziemi obejrzał się patrząc na wszystkich X- man'ów.
- Powodzenia... mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy. - pomyślał.
--------------------------------------------------------------------------------
proszę o z/t |
| | | Domino
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Wto Wrz 30, 2014 1:29 pm | |
| - O nie! - to były pierwsze słowa jakie wypowiedziała Domino, kiedy jeden z jej ukochanych pistoletów wpadł do szczeliny. Nie zdążyła jednak wypowiedzieć na głos swojej sławnej wiązanki przekleństw, bo powaliły ja na kolana kolejne wstrząsy, a ze szczeliny zrobiła się dziura w ziemi. - Nie podoba mi się to - mruknęła do swojego towarzysza broni, którego prowadziła pod ramię. Mężczyzna ewidentnie podzielał jej stanie, bo nie usłyszała słowa sprzeciwu. - Gołąbeczki, w którą stronę jest wyjście z tego sajgonu? - rzuciła do stojącej przed nią pary i poprawiła sobie mężczyznę na ramieniu, który niestety jej ciążył. Żeby to miały nadejść takie czasy, że najemnik ratuje tyłki innym, a kobiety prowadzą mężczyzn, bo nie są w stanie ustać na nogach. I to trzeźwych. - Hę? - Domino patrzyła jak Cyclops po krótkim przemówieniu znika im z oczu i odgarnęła kruczoczarne włosy z czoła, nie do końca rozumiejąc, co się dzieje - Wybrać lidera? Czyli co? Mamy ciągnąć zapałki czy rzucamy monetą? - Neena nie pogardziłaby kimś, kto wydałby im konkretne rozkazy, bo nie miała zamiaru tu dłużej zostać. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Czw Paź 02, 2014 9:17 am | |
| Co prawda w tych okolicznościach kolejnych wstrząsów można się było spodziewać, lecz nie mniej jednak trudno by się było na nie przygotować - a już z pewnością nie na takim terenie, na którym nie dało się nigdzie ukryć czy nawet niczego przytrzymać. Kiedy do samego drżenia podłoża dołączyło jeszcze jego rozstąpienie, Emma nie mogła już powstrzymać osunięcia się na kolana - tyle że uczyniła to umyślnie, dobrze wiedząc, że w innym wypadku najprawdopodobniej i tak upadnie. Jako że trzymała się nieco na uboczu grupy, szczelina powstała stosunkowo daleko od niej, co nie oznaczało, że blodynka miała zamiar ją zlekceważyć. Gdy tylko ziemia choć trochę się uspokoiła, kobieta od razu poderwała się na równe nogi i już planowała ruszyć biegiem w kierunku samolotu, gdy ponad odgłosami paniki i rozmowami członków drużyny dobiegły ją słowa Summersa. Och, cudownie, nie ma co. Takiego leadera to jedynie pozazdrościć: najpierw próbuje się rządzić, ignorując pomysły innych, a następnie porzuca stanowisko i mknie za ukochaną, która w dodatku bez niego pewnie lepiej by sobie poradziła... Co sama praktycznie powiedziała. Brawa dla niego, kondolencje dla reszty X-men. White Queen prawie im współczuła... Ale przede wszystkim była jednak zirytowana. Bardzo. Niech Cyclops i inni robią sobie co chcą, ale może nie akurat wtedy, gdy i jej los od tego zależał. - Pewnie, urządźcie sobie całe wybory, jeśli nie przeszkadza wam koniec na tej wyspie - rzuciła w pierwszej kolejności na słowa Domino, choć nie aż tak nieprzyjemnym tonem głosu, jak można by się tego było po niej spodziewać. Szybko przesunęła wzrokiem po najbliższej okolicy, która stopniowo popadała w coraz gorszy stan. Nie, sama Emma zdecydowanie nie zamierzała na nic czekać. I miała już dość otaczającej ją z każdej strony niekompetencji. - Rozdzielamy się na dwie grupy, zależnie od strony wyrwy. Jedną prowadzę do odrzutowca, którym przybyliśmy wcześniej, drugi jest wasz - to mówiąc, panna Frost skinęła głową osobom znajdującym się za utworzoną przez wstrząsy szczeliną. Zaraz potem blondynka obróciła się w kierunku wybrzeża. - Ale oczywiście nie musicie mnie słuchać, jeżeli wolicie dalej ganiać jak kurczaki bez głów - dorzuciła, w tym momencie już się oddalając, bardzo szybkim krokiem, lecz jednak nie biegiem. W końcu członkowie towarzystwa byli zmęczeni lub nawet ranni. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Sob Paź 04, 2014 8:09 pm | |
| Bardzo szybko stawało się jasne, że pozostawanie na wyspie nawet przez chwilę dłużej może się skończyć tragicznie. Od powstałej na skutek trzęsienia ziemi wyrwy rozchodziły się na boki kolejne poszerzające się pęknięcia, momentami dosłownie pchając się ludziom i mutantom pod nogi, zmuszając ich do skoków lub gwałtownej zmiany trasy. Pajęczyna szczelin robiła się coraz gęstsza. Żołnierze kompletnie stracili już zainteresowanie drużyną i teraz dbali przede wszystkim o to, aby przeżyć całą tę akcję - co wcale nie było takie pewne. W oddali startował już pierwszy śmigłowiec z ewakuującymi się z wyspy delikwentami; X-men zauważyć go mogli dopiero wówczas, gdy wzniósł się w powietrze. W tych warunkach pojawiało się jeszcze jedno pytanie, a mianowicie: co z odrzutowcami, którymi przybyli na wyspę mutanci? Wypadałoby się do nich pospieszyć, bo równie dobrze podłoże pod nimi mogłoby się niedługo zapaść... O ile już tego nie zrobiło.
|
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Czw Paź 09, 2014 5:52 pm | |
| Mając do wyboru dołączenie do Panny Frost i powrót wspomnień z członkostwa w Hellfire Club, a współtowarzyszenie Rouge jako jeden z towarzyszy x-man, wybrał tę drugą i innej opcji nie miał zamiaru rozważać. Scot także, swoją drogą, skupił się głównie na pomocy ukochanej.
Tak więc wybrał troszczenie się o bojową dziewczynę i przy okazji wykonywanie obowiązków, do których zobowiązywało noszenie miana x-mana. Do tych zadań nie należało oczywiście słuchanie naburmuszonej Emmy, tak więc słowa Blondi przeleciały Gambitowi koło uszu, gdy ten szybkimi spojrzeniami badał najbezpieczniejszą trasę ucieczki. Wszak przydałoby się grzecznie odgryźć Lodowej Damie, na przykład zwrotem "polecamy się na przyszłość", by ta zrozumiała, że nie powinna sobie pozwalać na za dużo zbędnych słów, jednak mówi się trudno. Niechaj rozpieszczona księżniczka sama zmaga się z problemami swojej psychiki. - Chyba więc muszę Cię ukraść wbrew twej woli. A już się łudziłem, że będziesz romantyczna! - powiedział z niesmakiem, chwytając Rogue. To był taki test zaufania. Jeśli pobiegnie z nim, to znaczy, że na pewnym poziomie porozumiewają się bez słów. Reszta zaś popędzi za nimi efektem owczego pędu. Ponieważ czas naglił, nie było czasu na zbędne wyjaśnienia.
Chwycił więc dziewczynę i zaczął biec w stronę odrzutowca. Nie bardzo wiedział, który jest który... Cholera, mógł słabiej udawać, że nie słucha Blondi. W każdym razie procedura ewakuacyjna się rozpoczęła. Trasę zmodyfikuje podczas biegu, oddalając się od Emmy. - Kokokokoko! - wydał z siebie okrzyk bojowy. Tak chyba powinien zachowywać się kurczak który ucieknie i nie zostanie przerobiony na drób, no nie? |
| | | Domino
Liczba postów : 136 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Wto Paź 14, 2014 7:57 am | |
| Domino była szczerze zirytowana całą sytuacją, chociaż rzadko kiedy opuszczało ją poczucie humoru. Z takim szczęściem jakie miała ona, kto brałby życie na poważnie, prawda? Zazwyczaj pracowała sama i nie miała okazji podczas jednej misji doświadczyć porzucenia przez liderów grupy oraz uczestnictwa w takim "chaosie" jak ten. I to nie ona była jego powodem! Za to należał się jej plus. Ale co to byłoby za życie bez strzelania we wszystko co się rusza, wybuchów, porzucania grupy ocalałych, opuszczania przez liderów, paru trupów i ogólnego poczucia, że to może być twoja ostatnia misja, kiedy oberwiesz kulką, prawda? - Nie lubię kurczaków - mimowolnie wzdrygnęła się. Tak na prawdę to bała się ich, ale każdy ma swoje dziwactwa, a ona nie mogła być gorsza i miała swoje. Były przynajmniej o wiele bardziej oryginalne niż jakaś tam arachnofobia, czy klaustrofobia. Windy były fajne, szczególnie w towarzystwie miłym dla oka i odpowiednią ilością czasu.
Ale gdy przyszło do wyboru stron, wybrała ucieczkę za Gambitem i Rogue. Powód? Wiedziała, gdzie jest jet którym przyleciała, podczas gdy ten drugi już dawno mógł stać się nowym mieszkaniem dla Tarzana. Nie był to wybór z powodu sentymentów, czy samej sympatii do tej dwójki. Nie znała ich, została jedynie zwerbowana do tej misji ratunkowej i zamierzała wyjść stąd cało. Jak zawsze. Choć należało przyznać, że czułaby się o wiele lepiej, gdyby w pobliżu był Kurt, czy Angel. Zawsze to jakieś znajome twarzy. Pokręciła głową, wyrzucając te myśli z głowy, bo nie było na to czasu. Kurczakiem bez głowy nie zamierzała zostać. - Jet stoi na polanie! W lewo za tamtymi pagórkami - krzyknęła w kierunku prowadzącego ich mężczyzny. Byłoby dobrze, gdyby wiedział, że biegnie w dobrym kierunku, a nie na oślep. Wywróciła jedynie oczami, słysząc okrzyk bojowy. Nie no...Serio?! Zgrabnie przeskoczyła nad przeszkodą i obejrzała się jeszcze za siebie, szukając ewentualnych wrogów, a przyszłych trupów.
|
| | | Havok
Liczba postów : 17 Data dołączenia : 19/05/2013
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Wto Paź 14, 2014 7:53 pm | |
| Każda chwila zwłoki mogła ich słono kosztować i nie ulegało wątpliwości, że rozłam jaki nastąpił w grupie, bo inaczej nie dało się nazwać tego wyraźnego dysonansu między X-Menami, jedynie pogarszał ich i tak już nieciekawą sytuację. Wystarczyła mu zresztą jedna sekunda, by zrozumieć pełnię grożącego im niebezpieczeństwa, gdyż posiadając magisterkę z geofizyki i będąc w trakcie robienia doktoratu z tejże dziedziny nauk, wiedzę miał zdecydowanie największą ze wszystkich tu obecnych. Tedy chcąc zmusić w końcu wszystkich do działania, krzyknął głośno, by móc przebić się przez narastający rumor. - Ruszać się! Wszyscy! Musimy dotrzeć do odrzutowca! Samemu jednak nie zdążył zerwać się do biegu, gdy ujrzał wznoszący się w powietrze helikopter. Sucze syny zasługiwały na śmierć, toteż wykorzystując szansę daną mu przez los, postanowił wywrzeć na nich zemstę. Havok skierował ręce przed siebie, po czym celując w śmigłowiec, postanowił uwolnić potężną dawkę energii w postaci promieni błękitnej plazmy z obu rąk. Czy trafił, czy też nie - to już pozostawało w kwestii losu. Ważniejsze bowiem od dalszej próby strącenia helikoptera było pomyślne dotarcie do samolotu. Co za tym idzie, Alex sprintem ruszył w stronę X-Jeta wiedząc, gdzie się on znajduje. |
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Sro Paź 15, 2014 8:25 am | |
| Zielone tęczówki Rogue rozszerzyły się kiedy to jej spojrzenie lustrowało poważną twarz Cyclopsa, który wyraził chęć opuszczenia drużyny, a co za tym idzie – wybrał drogę, z której raczej się nie wraca, co nie podobało się naszej mutantce. Już chciała go zawrócić, krzyknąć coś co dodałoby mu otuchy, może zdobyłaby się na jakieś słowa, które dałyby do myślenia Scottowi – nic takiego nie wyszło jej z gardła. Jedyne na co się zdobyła to zmielenie kilku przekleństw w myślach i zmarszczenie brwi. Słysząc zaraz zabawny komentarz Domino odwróciła twarz w jej stronę tak, że tylko połowa lica została oświetlone, podczas gdy jej oczy zabłysły złowrogo. W innej sytuacji pewnie zaśmiałaby się w głos na jej zaczepkę, teraz jednak kasztanowłosa została poważna jak nigdy. Stracili przywódcę – kogoś, pod kim wykonywała rozkazy – wiadomo, że żaden Mussolini z niego nie był, ale mimo wszystko, coś zacisnęło się w Rudej, kiedy ta oglądała się za jednookim. Czas na rozterki został jednak przerwany brutalnie przez mężczyznę z oryginalnymi tęczówkami, który chwycił ją w pasie i nie czekając na jej protesty począł biec w stronę jednego z jetów, który schowany za górami i lasami czekał na nich. Kobieta przez chwilę się targała, bo nie chciała być traktowana jak laleczka, którą w końcu nie jest. - Hola, hola, to nie jest plan filmu o Romeo i Julii, tylko armagedon! Istna apokalipsa! – Wydusiła z siebie, starając się jednocześnie utrzymać równowagę i tylko obserwowała wszystko z góry, jak pajęcze siatki i rozwidlenia znikają i oddalają się co chwila. Miała nadzieję, że odrzutowiec faktycznie znajduje się blisko, bo jedyne na co miała ochotę to na posiadanie stałego gruntu pod nogami. Co było i bezpieczniejsze jak i bardzo przyjemne biorąc pod uwagę obecną sytuację. Miała nadzieję, że nikt nie zacznie ich atakować, bo odpieranie ciosów z jej perspektywy mogłoby być trochę skomplikowane i niewygodne. Dlatego też cieszyła się kiedy Gambit bez problemu pokonywał kolejne metry, a i Domino wskazała im odpowiedni tor, gdzie powinni się kierować. Pozostało im tak niewiele.
|
| | | Nightcrawler
Liczba postów : 107 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Pią Paź 17, 2014 9:20 pm | |
| Przez moment mogłoby się wydawać, że szala zwycięstwa przechylała się na stronę drużyny. Ale było to chyba złudne wrażenie spowodowane czasowym zamieszaniem w szeregach wroga. Po chwili powrócił regularny ostrzał, z powrotem przynosząc ze sobą niepewność i parę innych problemów. Jednym z nich był granat. Na szczęście upadł on w takiej odległości od członków X-men, że nikogo nie zranił, choć na początku wyglądało to groźnie i Kurt trochę się przeraził. Gdy okazało się, że wszystko jest w porządku mógł wrócić do transportowania towarzyszy. Teleportował się raz, drugi, i w końcu musiał trochę odpocząć, bo ciągłe wykorzystywanie swojej zdolności -i to w towarzystwie 'pasażera'- było męczące. I podczas tej chwili wytchnienia w swojej kryjówce - za jednym z drzew - poczuł, że ziemia zaczęła drżeć. Za słabo i za krótko na trzęsienie, więc pewnie było to spowodowane eksplozją nieopodal. Wagner rozejrzał się więc odruchowo, szukając jej źródła. Nic nie zauważył, pewnie pochodziła spod ziemi. Zatrzęsienie to nie było jednak pojedyncze, zapoczątkowało ono raczej cykl kolejnych, co sprawiało, że kilka razy Nightcrawler przewracał się, mając bliskie spotkanie z podłożem. Nie zdarzało się to jednak często, bo regularne teleportacje sprawiały, że nie odczuwał skutków tych wstrząsów tak bardzo jak inni. Często więc pomagał towarzyszom się podnieść, czy utrzymać równowagę. Problemy nie skończyły się jednak na tych drobnych trzęsieniach. O nie, byłoby zbyt łatwo. Po chwili ziemia zaczęła 'pękać', dzieląc grupę na dwie części. Stosowne było więc zastosowanie się do rozkazów Emmy, w której stronę Niemiec pokiwał tylko głową i wrócił do transportowania mutantów po obu stronach przepaści. Kiedy zbliżali się już do odrzutowca i dalsze teleportowanie przyjaciół nie było już potrzebne (na szczęście, w końcu), Kurt mógł zasiąść za sterami odrzutowca, by już niebawem móc ewakuować stąd drużynę. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Pon Paź 20, 2014 11:08 pm | |
| Sytuacja dosłownie z każdą chwilą stawała się coraz bardziej niebezpieczna... I przede wszystkim irytująca, co w gruncie rzeczy było o wiele gorsze. Panna Frost naprawdę mogła sobie tego dnia znaleźć o wiele przyjemniejsze rzeczy do roboty - w końcu nawet nie planowała udawać się na tę całą "misję", została po części postawiona przed faktem. Chętniej już nadzorowałaby akcję przy użyciu Cerebro - prosto z terenu Instytutu. Nie musiałaby się wtedy bezpośrednio użerać z żołnierzami, trzęsieniami ziemi, wybuchami, dramatycznymi kochankami i całą resztą atrakcji, a dodatkowo miałaby jeszcze oko na uczniów. Co jak co, ale ona sama widziała w tym jedynie pozytywy. Skupiona przede wszystkim na omijaniu szybko się mnożących wyrw i pęknięć w podłożu, Emma w głównej mierze ignorowała uwagi i komentarze ze strony pozostałych mutantów. Było to o tyle proste, że teraz znadowali się już w pewnym oddaleniu od niej, na skutek czego tak czy siak po prostu gorzej ich słyszała, ale sporo w tym było także i jej świadomej decyzji... Miała przecież ważniejsze sprawy na głowie - jak na przykład szukanie odrzutowca. W końcu jako jedna z nielicznych wiedziała gdzie ten się znajduje... Cóż, ona, Gambit i Beast, którego z kolei aktualnie zdawało się brakować w towarzystwie. To ostatnie akurat ani trochę blondynki nie dziwiło. Niemalże od początku przeczuwała, że dla niebieskiego źle się to wszystko skończy, skoro członek jego własnej drużyny bez namysłu pozostawił go na pastwę losu - oraz przeciwnika... Ale to nie był problem telepatki. Niech X-men sami martwią się o swoich i wyciągają konsekwencje z ich zachowania. A skoro już o martwieniu się mowa, to White Queen zastanawiała się co takiego działo się z Grey, Summersem i kopią Cerebro. Istniała opcja, że przy odrobinie - nazwijmy to - szczęścia wnętrze bazy jednak zawali się na maszynę, ale to oznaczałoby pewnie szybkie zwolnienie się dwóch miejsc w grupie. Uczniowie Instytutu prawdopodobnie byliby zachwyceni taką szansą... Im bliżej była odrzutowca, tym bardziej Frost miała tego wszystkiego dość. Pocieszała się myślą, że w tym momencie już raczej niewiele powinno pójść źle - przynajmniej dla niej, bo reszta świata rzeczywiście mogła nie być zachwycona śmiercią większości ludzkości. Ona już by sobie jakoś poradziła, nawet pozbawiona sporej ilości siły roboczej. Może i nie byłoby jej to na rękę, ale znalazłaby sposób. W końcu mówi się trudno. Po doprowadzeniu swojej części grupy do samolotu, Emma zajęła miejsce z przodu, lecz nie przy samych sterach. Była przekonana, że znajdzie się ktoś chętny do ich obsługiwania, a ona - choć potrafiłaby to zrobić - wolała zostawić to zadanie w rękach kogoś, komu jednak zaufa ogół X-men. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Wto Paź 21, 2014 9:04 pm | |
| Obie grupy były w stanie dotrzeć do odrzutowców - co wcale nie należało do najłatwiejszych zadań, gdy grunt dosłownie usuwał im się spod stóp. Samolotom też. To znaczy im już nie spod stóp, ale jednak się usuwał. Po drodze Havokowi udało się jeszcze uszkodzić pierwszy ze śmigłowców wroga - choć nie trafił prosto w niego, to jednak wystarczająco celnie, by przerwać ucieczkę tej porcji żołnierzy. Inna sprawa, że takich maszyn zaczęło się wznosić więcej; raczej nikt nie reflektował na pozostanie na wyspie, gdy ta nie tak znowu powoli się rozsypywała... Tak czy siak oba odrzutowce X-men były gotowe do drogi, zaś towarzyszący do tej pory mutantom naukowcy zostali ukradkiem - w całym tym zamieszaniu - zgarnięci przez sojusznika, który już wcześniej podpowiadał Jean co zrobić. O dziwo nie był on sam - towarzyszyła mu jeszcze jedna osoba... Lecz w tej chwili nie miało to raczej większego znaczenia. Grunt, że cywilni trafili na łódź, która natychmiast odbiła od brzegu, zresztą ze słuszną prędkością - oddalając się od wyspy. Akurat TO można już było dojrzeć, szczególnie z odrzutowców po wzbiciu się w powietrze - nawet jeśli przeoczyło się samo odłączenie naukowców od grupy. X-men mieli szczęście - i to niesamowite. Akurat zaraz po tym, jak udało im się wpakować do odrzutowców i wzbić się nimi w powietrze, spora część terenu wyspy zapadła się, tym samym tworząc coś na kształt wielkiego krateru. Pośród ziemi, kamieni i okazjonalnych połamanych drzew na jego dnie można było zauważyć gruzy - pozostałości po bazie. Dosłownie kilka sekund później rozległa się kolejna eksplozja, o wiele silniejsza od dotychczasowych... A zaraz za nią podążył błysk niezwykle jasnego światła. Przez dobrych kilka sekund wizję wszystkich przysłoniła biel; dopiero po chwili wzrok zaczął stopniowo wracać do normy.
|
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Wto Paź 28, 2014 9:12 pm | |
| Już będąc w odrzutowcu, Emma starała się śledzić dalszy rozwój wydarzeń na wyspie. Sprawy nie wyglądały dobrze dla wszystkich tych, którzy z tego czy owego powodu na niej pozostali... Wliczając w to Grey i Summersa. Skąd ona wiedziała, że właśnie tak to się skończy? Ach, no tak, to było oczywiste - najwyraźniej dla każdego poza samym Cyclopsem. Jego błąd. Dobry leader grupy nie powinien się kierować emocjami i impulsami w taki sposób, w jaki on to uczynił. Wyglądało jednak na to, że pozostali - mniej lub bardziej tymczasowi - towarzysze zdążyli umknąć... I nie tylko oni. White Queen widziała drugi samolot X-men w powietrzu, na morzu zaś sporych rozmiarów łódź. Do tego dochodziły jeszcze śmigłowce należące do przeciwnika, choć blondynka szczerze wątpiła, aby wszyscy żołnierze wyszli z tej akcji bez szwanku... Tak czy siak, problem stanowiło jedynie dwoje mutantów - najwyraźniej obecnie pogrzebanych pod gruzami bazy. Panna Frost westchnęła ciężko, w końcu powracając do swojej prawdziwej postaci. Diamentowa forma posiadała wspaniałe zastosowania i potrafiła ocalić życie - a przynajmniej oszczędzić bolesnych uszkodzeń ciała - ale dobrze było wreszcie odzyskać telepatię. Przez ostatnie godziny Emma czuła się dokładnie tak, jak gdyby utraciła jeden ze swoich podstawowych zmysłów - równie ważny i naturalny, co na przykład wzrok albo słuch... A może nawet bardziej. Biała Królowa miała nadzieję, że teraz, gdy baza została już zniszczona, nic nie będzie blokowało jej głównej mutacji. Kobieta od razu zabrała się za przeczesywanie terenu wyspy, a właściwie jej podziemia - chcąc sprawdzić, czy wyczuje tam jeszcze żywe, funkcjonujące umysły. X-men ciężko było zabić, wiedziała o tym z doświadczenia, w związku z czym nie zamierzała tak po prostu skreślać Grey i Summersa. W jej mniemaniu mieli całkiem spore szanse na przetrwanie... Szczególnie ta pierwsza, jeśli udało jej się dotrzeć do wzmocnionej struktury kopii Cerebro. Telepatyczne poszukiwania ustały na moment, kiedy okolica rozbłysła bielą na skutek kolejnego wybuchu. Odrzutowiec również go odczuł, zresztą nic dziwnego... Dla równowagi Emma aż się musiała czegoś przytrzymać. Pomimo zamkniętych oczu tak czy siak była świadoma tego jasnego światła, a więc musiało być wyjątkowo mocne. Blondynka zmarszczyła lekko czoło, po czym nawiązała połączenie - konwencjonalne - z częścią drużyny zebraną na pokładzie drugiej maszyny. - Lećmy. Ranni potrzebują pomocy, a wasi podopieczni w Instytucie wymagają ochrony - oznajmiła, zaś zaraz potem powróciła do skanowania podziemia wyspy pod kątem oznak życia. |
| | | Rogue
Liczba postów : 157 Data dołączenia : 06/07/2013
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Nie Lis 02, 2014 11:05 am | |
| Oczy mutantki wzniosły się ku górze i zatrzymały się na śmigłowcach, które jedne po drugim unosiły się, zabierając jednocześnie część tych irytujących żołnierzy, których zadaniem widocznie było uprzykrzanie im, mutantom życia. Gdyby Rogue miała możliwość skopania im tyłków zrobiłaby to z wielką przyjemnością i gracją, na jaką byłoby ją stać. Teraz jednak modliła się w duchu, by Remy był tak samo zwinny na polu bitwy jak i w łóżku – chodziło jej o omijanie tych wszystkich wypustek, skał i innych przeszkód, co na razie wychodziło mu naprawdę zgrabnie, z czego Ruda się niezmiernie cieszyła. Nie minęła chwila, a ich pomniejszona grupa dotarła do jednego z odrzutowców, do którego kobieta wpadła niczym burza. Wcześniej oczywiście zeskakując z ramiona Gambita. Sprawdziwszy, że wszystko ma na swoim miejscu odetchnęła z ulgą i zasiadła na miejscu obok głównego pilota. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, to dziewczę weźmie sprawy w swoje ręce. Kątem oka zauważyła również, że i naukowcy zostali objęci niejaką ochroną – Ci właśnie oddalali się z wyspy przy pomocy łodzi. Rogue poczuła dziwne ukłucie w okolicy serca, zupełnie jakby sumienie chciało jej przypomnieć, że nie należycie opiekowali się ludźmi, co jednak nie było prawdą. Przynajmniej według niej. Zaraz też rozejrzała się po pokładzie i zapinając pasy, co by czuć się nieco bezpieczniej zapytała. - Wszyscy cali? Nie trzeba nikogo reanimować? – Nie słysząc okrzyków bólu czy innych niepokojących objawów spojrzała na pilota samolotu i rozłożyła się wygodniej w fotelu, póki do jej uszu nie doszedł stłumiony odgłos wybuchu. Zaciekawiona i nieco przerażona Anna o mało co nie wlepiła nosa w szybę, byleby lepiej widzieć co się dzieje tam na dole. Jedyne co na początku poczuła to niewypowiedziana ulga – przecież zdołali uciec, przeżyli! Potem jednak dotarło do niej, że pod gruzami została reszta X-menów, Jean i Scott. Zszokowana otworzyła szerzej usta i nie mówiąc kompletnie nic zacisnęła pięści i uderzyła jedną z nich o oparcie fotela, na którym obecnie spoczywała. Zamknęła oczy i starając się uspokoić oddech i zszargane nerwy odetchnęła raz czy drugi. Pomimo tego, że ślepia skrywały się za powiekami, to i tak zdążyła zauważyć nienaturalny błysk – co za tym idzie, by ochronić narząd wzroku zasłoniła twarz ręką i poczekała, aż to zjawisko minie. Zaraz po tym ocknęła się jakby i ponownie rozejrzała się powoli, mrugając niecierpliwie i machając ręką do drugiego z pilotów. Nie czekając na nic, założyła potrzebne słuchawki – być może będzie miała możliwość się z kimś połączyć i włączywszy całą aparaturę chwyciła za ster, w razie co, gdyby potrzebna była pomoc. Wyraz twarzy miała niezwykle zacięty i poważny, wolała nie myśleć o najgorszym, o tym co spotkało jej przyjaciół, dlatego też by zająć się czymś innym, starała się skontaktować z kimś z zewnątrz.
|
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Nie Lis 02, 2014 6:59 pm | |
| Oj oj oj, nie bądźmy już tacy jednowątkowi. Wszak wyspa wybuchła, jednak Jean i Cyklop znajdowali się wtedy pod ziemią, prawda? Na swój sposób mogli znaleźć się w bezpiecznym miejscu i przetrwać wszystko. Czemu tak od razu na wszystko patrzeć pesymistycznie?
Ten film był słaby - pomyślał Gambit. Tylko że, to nie był film, chociaż, kto wie? W końcu, jak dodał w myślach, efekty specjalne były niczego sobie.
Chociaż zaraz zaraz - miotał się myślami - te rany to są całkiem realistyczne. Nawet bolą. Technologia 5D się do nich nie umywa. Momentami tak rwie, jakby miał umrzeć. Realizm taki, jakby miał zaraz umrzeć. Dobrze, że zaraz, gdy wyjdzie z kina, to wszystko się skończy i wróci do normy.
Nie, nic się nie zmieni. To nie był film.
Oparty o kant kolumny znajdującej się we wnętrzu samolotu, oddalony nieco od reszty, rozpiął ochraniacze z klatki piersiowej, odsłaniając ranę na brzuchu. Trzeba przyznać, że nieźle oberwał. Może mu nawet połamało żebra? Dobrze, że nie uszkodził kręgosłupa, gdy walnął o ścianę.
Adrenalina powoli puszczała, sprawiając, że zagłuszany do tej pory ból stawał się odczuwalny.
Jedno jest pewne. Wolverine by przeżył na pewno. Więc nie można powiedzieć, że ta eksplozja była nie do przeżycia.
Ten to ma dobrze - dodał jeszcze, patrząc na rany. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Wto Lis 04, 2014 11:01 am | |
| Oba odrzutowce mogły we względnym spokoju się oddalić - żaden z pojazdów wroga nawet nie próbował ich już atakować, co samo w sobie było dość dziwne, ale przeciwnicy z pewnością musieli mieć ku temu jakieś powody. Grunt, że w końcu podróż do domu stała się możliwa. Przez następne godziny - niewiele, może dwie czy trzy - stan wyspy pozostawał bez większych zmian. Potem pojawiły się kolejne śmigłowce...
***
Oczywiście wszyscy otrzymują [z/t], kolejne posty piszcie już najlepiej w Instytucie - i raczej bez MG, wtrącę Wam się pewnie tylko później z jedną wiadomością, a mianowicie odnośnie stanu Profesora. Sugerowałbym Wam ten temat na początek.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Nie Sty 10, 2016 3:39 pm | |
| Karrablast porzucił wczorajszego wieczoru Nowy York i udał się na długą podróż, do jakiegoś nowego miejsca. Nie wiedział gdzie jest, jednak ujrzał teren (i to dość duży) nie zajęty przez ludzi i to mu wystarczyło. Obniżył swój "lot" z 2 km n.p.m do zaledwie 20 metrów. Miał prosty cel, zjeść coś. Przeleciał sobie nad zieloną trawą, dotykając jej swoimi odnóżami bo tak rzadko widywał ją w miastach. Osobiście lubił Nowy York nocą, te światła i tyle rozrywki! Najlepsze jest psucie wszystkiego w kasynach, taka tam zabawa jak nie ma niczego w tych teatrach ani kinie. Oczywiście Ortchocea nie wiedział jak wszystko nazywa się na Ziemi, większość z nich nazywał sobie po swojemu np. plastykowa butelka to dla niego jest Plyfit, ot tak. W pewnym momencie, kiedy to tak sobie mknął 50 km/h (używając niewidzialności) zatrzymał się, wyczuwając coś pod ziemią. Była tam norka jakiegoś futrzaka, wsadził tam jedną kończynę i poczuł że coś mu się na nią nadziało. Szybko poszło, wyciągnął gryzonia i zjadł go. Stanął na trawie, co robił rzadko, wsadzając łeb do nory i rozkopując ją. Żyła złota! Tam były mniejsze, gołe gryzonie które szybko zakończyły żywot. Karrablast nagle stał się niewidoczny, uniósł się nad ziemię i uważnie obserwował. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice Nie Sty 10, 2016 4:07 pm | |
| Od pewnego czasu kiedy zaczęła zgłębiać tajemnice historii wrogiej planety postanowiła odwiedzić jeden z krajów, który uczestniczył w tak zwanej zimnej wojnie. W Ameryce ciągle przesiaduje, toteż podróż do Rosji była dla niej przyjemną odskocznią. Miała na sobie dzisiaj białą szatę, która oplatała jej blade ciało. Złoty naszyjnik w kształcie gałązki oliwnej owinął się wokół jej łabędziej szyi niczym wąż, a buty, ściśle biorąc- obcasy, które kupiła idealnie pasowały do reszty kreacji. Jej włosy były starannie upięte w kok, w który również zostały poprzyczepiane ozdoby, świadczące tylko i wyłącznie o jej pozaziemskim pochodzeniu. Co prawda to prawda, na pierwszy rzut oka nie wyglądała jakby była normalną osobą, co najwyżej jakąś szaloną cosplay'erką. Nie zamierzała dzisiaj chodzić po cywilu jak zwykła na nowojorskich ulicach. Dla niej ziemskie ubrania były okropne niemal jak sami mieszkańcy tejże planety, toteż odmówiła sobie tych dziwactw i ubrała coś (dla niej) normalnego. U boku Draco stało jej Aurum, czyli dość duży smok. Keelin zdecydowanie kochała latać na nim, zwłaszcza jeśli unosili się nad wodą. Tym razem jednak, wolała posiedzieć i pooglądać krajobraz. Męczyło ją jednak uczucie bezsilności oraz czasem miała wyrzuty sumienia, że gdy ona odpoczywa ziemskie larwy męczą jej lud. - Wrócę po was, tak jak obiecałam- powiedziała w stronę morza, w swoim ojczystym języku. Wzięła kamyk leżący koło niej i cisnęła go w morze. W pewnym momencie poczuła uczucie ulgi, ponieważ Aurum położyło się koło niej i dało swój wielki pysk, na drobne kolana Draco. Dziewczę pogłaskało po łbie jej ukochane monstrum i przygryzło dolną wargę. Miała ochotę w końcu podjąć jakieś działania przeciw ludzkości, ale chciała mieć plan, dzięki, któremu to zrobi, a jak na razie została pozbawiona tej niesamowitej kreatywności. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wybrzeże i okolice | |
| |
| | | | Wybrzeże i okolice | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |