|
| Willow St | |
|
+9Loki Jessica Jones Sin Winter Soldier Captain America Sasha Aristow Agent Coulson Spectre Carol Danvers 13 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Willow St Pią Wrz 13, 2013 1:22 pm | |
| First topic message reminder :Jedna z ulic mieszczących się na Brooklyn Heights, nieopodal Cranberry i Orange Street. Głównie jest to ulica mieszkalna, w przeciwieństwie do pozostałych, które są umieszczone równolegle czy też prostopadle względem niej. Również dosyć blisko jest do wjazdu na Brooklyn Bridge.
|
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Re: Willow St Pon Lis 28, 2016 9:30 pm | |
| Po dłuższym czasie Raza dotarł na granice Brooklynu. Zatrzymał motor na poboczu i popatrzył uważnie na chmury. Wyraźnie koncertowały się nad danym obszarem i były… nienaturalne. Zerknął na Tableta. Miał dwa prawdopodobne „trafienia” Jessici z działających kamer. Brwi Razy ściągnęły się w namyśle. Niedługo robak wyłączy kamery w tym rejonie. Okienko nie będzie trwało długo. Trzeba zrobić rozpoznanie i podjąć działanie stosowne do zastanej sytuacji. Priorytetem jest odnalezienie dziewczyny i zabezpieczenie. Później… (Zamyślił się)….Później może uda się namierzyć centrum anomalii. Jak już rozmówi się z panną Jones. Włożył w ucho słuchawkę z której popłynęło Nightcore- Pretty Little Psycho. Motor ruszył z miejsca gwałtownie, szybko przyspieszając. Tuż przed granicą anomalii zwolnił i zjechał w jakieś ustronne miejsce. Przełożył słuchawkę do systemu nasłuchu i przełączył go na częstotliwość policyjną. Zszedł z motocykla rozejrzał się uważnie i otworzył torbę. Ściągnął kurtkę i położył ją na motorze. Kilka razy poruszył dla rozluźnienia mięśni barkami i wyciągną kamizelkę taktyczną. Założył ją na bluzę i zaczął wkładać magazynki oraz pozostałe uzbrojenie. Nagle… płynnym ruchem wyciągną pistolet i wycelował do tyłu. Palec na cynglu zatrzymał się o jedno uderzenie serca. Płonące złotem oczy wpatrywały się w cel (glosy wyły „zabij, wypruj życie…). Bezdomny z drugie strony lufy właśnie przeszedł błyskawiczny detoks… - %$&^#$@!*& stąd... wycedził przez zęby Raza (Coś mu próbowało rozsadzić czaszkę z żalu i nie spełnionej żądzy mordu) Bezdomny był kiedyś ewidentnie świetnym sportowcem. Pobił pewnie jakiś lokalny rekord. Jak to życie się ^%&*$@ układa (głosy wyły z tęsknoty za odbiegającym człowiekiem). Skończył szybko przygotowania. W torbie został tylko karabinek, załadowany i gotowy do użycia. Na kamizelkę zarzucił z powrotem kurtkę. Podniósł wzrok ku niebu. „Dziwne to…. Nowy York. Chyba niema bardziej &%^#@^@!$& miejsca na świecie.” Potwierdził ostatnią lokalizację Jones, naniósł prawdopodobne trafienia, sprawdził potencjalnie działające kamery aby je ominąć i wyznaczył trasę na GPS. Na wszelki wypadek postarał się ją zapamiętać skoro w okolicy pada elektronika. Wskoczył na motor i ostro ruszył z miejsca. Kamery niedługo oślepną. Zostało mało czasu…. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Willow St Wto Lis 29, 2016 1:41 pm | |
| Obniżenie się drona tuż nad ulicę pozwoliło mu zarejestrować wyraźną i nienaturalnie szybką zmianę temperatury - która podwyższyła się do poziomu, w tym miejscu, szesnastu stopni. Pozostałe odczyty w dalszym ciągu się wahały, jednakże na mniejszą skalę; mimo to pole elektromagnetyczne wciąż pozostawało silne, a po prostu stabilniejsze. Jeżeli mniej, niż dwadzieścia metrów, powodowało już takie różnice... To Ultron mógł mieć rację odnośnie tego, co działo się jeszcze wyżej, bliżej chmur. Ciało wysłane na zwiady poza granicami Brooklynu nie napotykało aż tak poważnych problemów jak dron, lecz mimo to zbliżenie się przez nie do ciemnych chmur - nawet z boku, a nie od dołu - i tak spowodowało wystawienie się na ich działanie. Temperatura obniżała się gwałtownie, choć jednak wolniej, niż wówczas, gdy badało się ją pod chmurami. Siła pola elektromagnetycznego również rosła. Rozproszony laser pomagał ogrzewać maszynę, ale trzymanie się z daleka od domniemanego źródła problemów, przyglądanie mu się z pewnej - choć niekoniecznie bezpiecznej - odległości, tak czy siak wydawało się w tej chwili najrozsądniejszym rozwiązaniem. Problem polegał jednak na tym, że chmury posiadały wiele warstw, rozkładały się szeroko w pionie, a w ich ciemnych odmętach praktycznie niczego nie dało się dostrzec gołym okiem. Skanowanie pod kątem ciepła wykazałoby, że tam głęboko temperatura była jeszcze niższa; robot z pewnością prędko by zamarzł, laser czy nie. Ponad chmurami natomiast niebo wyglądało mniej więcej normalnie. Podczas gdy ciało badało sprawę na wysokości, o wiele niżej Ultron nagle stracił kontakt ze swoim dronem. Działo się tak już wcześniej, lecz tym razem połączenie coś długo nie wracało... A ostatnie pomiary maszyny wskazywały na niezwykle szybki spadek temperatury do wartości minusowych i to w dodatku nie jednocyfrowych.
W tym czasie Jessica zdążyła poderwać się do lotu - co dla obu potworów stanowiło najwyraźniej znak, aby wkroczyć do akcji i wystartować do przodu. Ten mniejszy, z którym kobieta miała do czynienia od początku, prędko odbił się na bok, ku ścianie, w ten sposób wymijając poruszającego się po podłożu nowo przybyłego stwora... Na którego następnie zeskoczył z góry, wbijając się pazurami w jego plecy. Masywniejsza bestia wydała z siebie ryk, jakiego nie powstydziłby się lew czy tygrys, po czym okręciła się tak, aby z nieprzyjemnym hukiem uderzyć tyłem o ścianę. Jeżeli Jessica przyglądała się starciu, w niewyraźnym świetle padającym z okna mogłaby zobaczyć, że w murze pozostała sieć głębokich pęknięć... A jednak mniejsza istota nie odpuszczała, próbowała orać szponami ciało przeciwnika, nie pozostawiając jednak na nim nic więcej, niż płytkie zadrapania. Wnioski nasuwały się same: potwory musiały mieć bardzo grubą lub twardą skórę i organizmy na tyle wytrzymałe, by znosić silne uderzenia. Tyle że... Skoro należały do tego samego gatunku, to chyba powinny być świadome tego, że nie zrobią sobie wzajemnie większej krzywdy? Ofiara porzucona - zapewne chwilowo - przez jednego z nich spoczywała w dalszym ciągu w głębi zaułka. Nie poruszała się, a przy jej ciele zgromadziło się więcej krwi, przy której zbierały się teraz szczury. Czy dla tych gryzoni było to w ogóle normalne zachowanie? Być może. W końcu ich populacja osiągnęła tak wielkie rozmiary, że pewnie nie mogły wybrzydzać, jeżeli chciały jeść. Mimo to widok ten wcale nie należał do najmilszych, a szczury z każdą sekundą robiły się coraz śmielsze. Skoro ich ugryzienia nie budziły mężczyzny, to być może nie było to już w ogóle możliwe? I tak próba zgarnięcia go pewnie zwróciłaby uwagę walczących stworów, skoro to najprawdopodobniej o niego się kłóciły. Gdzieś ze strony ulicy Jessicę doszedł dość głośny, lecz nie mniej jednak odległy dźwięk - przypominający uderzenie albo może upadek czegoś ciężkiego. To coś mogło być zresztą szklane albo kryształowe, bo charakterystyczny odgłos wskazywał na rozbicie się tego czegoś... Ale w tej chwili i tak nie miało to raczej większego znaczenia. Potwory posiadały priorytet. Z okolicy wciąż napływały dźwięki syren, momentami się na siebie nakładające, a także - od czasu do czasu - krzyki. Oczywiście nie musiało to automatycznie oznaczać, że w pobliżu było więcej takich bestii; niektóre głosy wydawały się wręcz bardziej wściekłe, niż przerażone czy pełne bólu, nawet jeżeli ciężko byłoby rozróżnić konkretne słowa. Problemy i wypadki wyzwalały w ludziach taką agresję... A mimo to ponad wszystkie te odgłosy z rzadka wybijało się coś jeszcze bardziej niepokojącego: ryknięcie czy wycie, być może po prostu zwierzęce, ale... Jeżeli nie? Jessica mogła też dosłyszeć dźwięk silnika, początkowo cichy, ginący w tym całym chaosie, lecz stopniowo narastający. Jedną z najbliższych ulic musiał właśnie ktoś przejeżdżać, może samochód, ale prawdę mówiąc prędzej motocykl. Jeżeli przemieszczał się po drodze, na którą wychodził zaułek, to teoretycznie kierowca mógł się znaleźć w niebezpieczeństwie - jeżeli zwróciłby na siebie uwagę potworów, a one okazałyby się wystarczająco szybkie. Z drugiej strony ich widok mógłby go też wprawić w taki szok, że sam zrobiłby sobie krzywdę - bo straciłby panowanie nad pojazdem... Bestie natomiast nie przerywały walki. Ba, przesunęły się nawet trochę głębiej w ślepą uliczkę, a ten większy jeszcze parę razy uderzył mniejszym o ścianę, nim w końcu zrzucił go z siebie przez głowę. Samemu musiał się przy tym pochylić i jego przeciwnik to wykorzystał, aby zatrzymać go już przy podłożu. Sycząca i warcząca plątanina kończyn odstraszyła część szczurów, a śledzić dało się ją głównie ze względu na te świecące się, czerwone oczy obu stworów.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willow St Wto Lis 29, 2016 10:38 pm | |
| Raza zbliżał się do zaznaczonej pozycji. Do słuchawki nie napływały żadne niepokojące meldunki, zwyczajowy chaos w takiej sytuacji. Jednak nie naturalny mrok i gęsta atmosfera zagrożenia nie pozwalały na rozluźnienie się. Raza zjechał motocyklem do krawężnika jezdni w miej ruchliwym miejscu, choć obecnie większość ulicy była wyludniona. Zszedł z pojazdu, wyłączył silnik i z torbą skierował się do najbliższego zaułka. „Dobra trzeba przyjąć że może dojść do prawdopodobnego kontaktu z przeciwnikiem” (głosy w głowie przycichły lecz było czuć narastające podniecenie). Rozpiął kurtkę po czym przyklęknął i otworzył torbę. Karabinek zawiesił na uprzęży z przodu i trzymał go w pozycji niskiej, tak aby maksymalnie nie rzucał się w oczy. Kolba znajdował się blisko barku a przełącznik przesunięta na „odbezpieczony”. Torba został wsunięta za pobliski śmietnik. Ruszył szybkim, stabilnym ruchem stawiając krótkie kroki na lekko ugiętych nogach w kierunku bocznych uliczek. Cały czas znad broni prowadził obserwację sektora nad i przed sobą. Poruszał się maksymalnie korzystając z otaczających cieni. Jeśli panny Jones nie było na głównej ulicy może zawędrowała gdzieś między budynki. Bynajmniej było to miejsce gdzie ostatnio ją widziano i gdzie logowała się jej komórka. Przy jednej z niedalekich uliczek usłyszał tumult typowy dla odgłosów walki. Tylko warknięcia i porykiwania był nie typowe. Delikatnie rzec biorąc…. Broń automatycznie przeszła do pozycji wysokiej w gotowości do strzału. Raza przywar bokiem do najbliższego śmietnika klękając na jedno kolano. Za niego dopiero wysunął głowę dla orientacji co się dzieje w głębi uliczki. Nie od razu zrozumiał na co patrzy. Na początku myślał że dwoje ludzi, jakiś obszarpany długowłosy olbrzym bije mniejszego również obszarpanego fana metalu. Jednak te porykiwania które dochodziły go wyraźnie od strony owej dwójki kazał mu bardziej się skoncentrować. Dopiero teraz wyćwiczony wzrok zaczął dostrzegać nie naturalne cechy ciał. Przerośnięte mięśnie które rozsadziły ubranie, pazury i kły którymi się nawzajem „bestie” orały oraz czerwone ślepia. Z tyłu zauważył chyba jeszcze ciało człowieka i masę szczurów. Cofnął się za kontener. Brwi zmarszczyły się ze złości i zdziwienia. „Co do &^%~! Pana.” (nawet głosy wydały odgłos bliski zdziwieniu) Jeszcze raz wyjrzał. Bestie dalej zajmowały się „tańcem”. Zarejestrował jeszcze że mimo zajadłości walki i nie wątpliwej siły istoty nie robiły sobie zbyt dużej krzywdy. Raza skoncentrował wzrok na ciele. Spodnie, obuwie oraz ogólna sylwetka wskazywała że jest to prawdopodobnie mężczyzna. Poza tym za duży na Jessice. Schował głowę. „No to trzeba ominąć zwierzątka i szukać dalej.” Przeładował magazynek na FMJ (Full Metal Jacket amun. przeciw celom opancerzonym) a do komory M203 powędrował granat przeciwpancerny. O tak na wszelki wypadek… Raza ze swojej pozycji rozejrzał się dokoła szukając dalszej drogi aby jak najmniej sprowokować istoty. Przeniósł wzrok na wyższe kondygnacje. Może po dachach będzie łatwiej? O. Nie tylko on wpadł na ten pomysł…. |
| | | Jessica Jones
Liczba postów : 67 Data dołączenia : 05/08/2016
| Temat: Re: Willow St Sro Lis 30, 2016 8:36 pm | |
| Korzystając ze względnej chwili bezpieczeństwa jaką dało jej zejście z drogi wrogo nastawionych potworów postanowiła szybko zerknąć na otrzymaną wcześniej wiadomość. To co w niej wyczytała niespecjalnie ją zaskoczyło. Spodziewała się, że któraś z agencji prędzej czy później dowie się o chorym mężczyźnie i podejmie odpowiedniej kroki w celu przejęcia całej sprawy. Być może wiedzieli więcej na temat jego przypadku, co w przypadku SHIELD nie było by czymś dziwnym, a może zwyczajnie starali się działać prewencyjnie. Tak czy siak w miarę możliwości zamierzała kontynuować śledztwo, nawet jeśli do tej pory nie było ono łatwe. Jeśli nic nie znajdzie zwyczajnie odpuści, albo uruchomi swoje znajomości w TARCZY i spróbuje od nich co nieco wyciągnąć. Najpierw musiała jednak wykorzystać wszystkie inne możliwości. Nie musiała zapuszczać się zbyt wysoko. Ciągłe korzystanie z tej akurat mocy zaczynało ją już powoli męczyć, nie była przyzwyczajona do tak częstego latania. I tak była zaskoczona, że podczas żadnej z prób nie spowodowała jakiegoś wypadku. Wylądowała na dachu po prawej, by nieco odsapnąć. Miała szczęście, że bestie w tej chwili najwidoczniej były zainteresowane tylko sobą. Toczyły zażarty pojedynek, z pozycji, w której się znajdowała mogła swobodnie przyglądać się zdarzeniom mającym miejsce kilka metrów niżej. Oczywiście na tyle, na ile pozwalało jej dość słabe oświetlenie. Co ciekawe, mimo zaciekłości, ostrych pazurów i zębów żadna z bestii nie zadawała drugiej większych obrażeń. Mogło to dawać wiele do myślenia, a potencjalny pojedynek z którąś z nich mógłby się skończyć nie najlepiej. Miała już pewność, że słusznie postąpiła ustępując im miejsca. Szybko obrzuciła wzrokiem to co działo się dookoła, głównie zwracając uwagę na ofiarę jednego ze stworów. Widok, który tam zastała sprawił, że szybko odwróciła głowę. Nawet ona czasami miewała typowo ludzkie odruchy i to był właśnie jeden z nich. Ta krótka chwila wystarczyła, by utwierdzić ją w przekonaniu, że nie ma możliwości, by ten ktoś jeszcze żył. Nie widziała potrzeby podejmowania ryzyka, by zabrać stamtąd ciało. Poczeka na to jak rozwinie się sytuacja i wkroczy dopiero wtedy, gdy uzna, że uda jej się coś w ten sposób zdziałać. Cokolwiek miało miejsce nad Brooklynem było czymś dużym, a stwory, i być może chory mężczyzna, miały z tym związek. Chciała się dowiedzieć o co chodzi, ale by to zrobić przede wszystkim nie może wpakować się w żadne większe bagno. Musi działać rozważnie. Gdzieś w okolicy rozległ się charakterystyczny dźwięk stłuczenia się szkła lub czegoś podobnego. Dość daleko, ale wystarczająco blisko, by to usłyszała. Przyjęła, że niektórzy postanowili wykorzystać chaos spowodowany niezwykłym zjawiskiem i dobrali się do jakiegoś sklepu z elektroniką, czy innego jubilera w okolicy. W podobnych sytuacjach takie zachowanie było czymś dziwnym, dlatego też nie zdecydowała się na to zareagować. Policja powinna zająć się tym sama. Podobnych zdarzeń w tej części Nowego Jorku musiało być całe zatrzęsienie, o czym świadczyły nieustające odgłosy syren. Wśród całej tej słyszalnej palety coś szczególnie zwróciło jej uwagę, choć początkowo nie była pewna, czy na pewno to słyszała. Skupiła się na tym szczególnym dźwięku i miała pewność, że coś jest na rzeczy. A może i nie? W końcu zwierzęta, a w szczególności psy także różnie reagowały na to co działo się w ich otoczeniu i choć równie dobrze mogło to być ich donośne szczekanie, to Jessica miała inne odczucia. Bestie walczące tuż pod nią nie były jedynymi, musiało ich być więcej, a to co słyszała to prawdopodobnie właśnie jedna z nich. - O co tu do cholery chodzi? – cicho mruknęła sobie pod nosem. Stwory przeniosły walkę w słabiej oświetloną część zaułka, co utrudniało ich dokładną obserwację. Jednak z tego co mogła zauważyć to pojedynek był bardzo wyrównany, wbrew temu co można by sądzić po samym wyglądzie obu przeciwników. W tym czasie dźwięk silnika jednego z przejeżdżających w okolicy pojazdów ustał, i to dość blisko miejsca, w którym się znajdowała. Nie miała pojęcia, czy to jeden z mieszkańców okolicznych zabudowań, przypadkowy cywil, funkcjonariusz, czy ktoś jeszcze inny. Nikogo też nie dostrzegała. Może nie będzie na tyle głupi, by tu zaglądać. Gdyby jednak tak się stało będzie musiała tą osobę zabrać nim stanie się kolejną ofiara stworów. |
| | | Ultron
Liczba postów : 56 Data dołączenia : 29/05/2013
| Temat: Re: Willow St Pią Gru 02, 2016 10:03 pm | |
| Wiele osób ucieszyłoby się z tego, że ich teoria okazała się właściwa, lecz dla Ultrona była to tylko zmienna. Miał rację? Tak. Teraz należy przejść do dalszej części planu i po analizie jej rezultatów opracować kolejną część planu i tak aż do osiągnie swój cel. Ultron-5, pomimo tego, że był AI i powinien być realistą, miał pewną właściwość przez którą uznawał sukces za najbardziej prawdopodobny rezultat jego planów. Planował na wypadek porażki, rzecz jasna, ale to tylko zwiększało szanse powodzenia. Mimo sukcesu we wzniesieniu się na poziom chmur, nie zdobył zbyt wiele informacji, poza tym, że źródło znajdowało się dokładnie pośrodku chmur. Wyglądało też na to, że powstały w sztuczny sposób i mają jedno, konkretne źródło. Zakłócenia sprawiały, że nawet przez procesor mu nie przeszła próba hakowania, o ile to w ogóle była maszyna. Wykalkulował, że dłuższy zwiad nie przyniesie mu już zbyt wiele. Postanowił odwołać operację i wrócić do bazy, ale gdy miał wycofać swoją sondę, nagle jej odczyty wskazywały na nagły spadek temperatury. Nie ma najmniejszej mowy by było to zjawiskiem tej chmury, skoro właśnie znajduje się niedaleko niej drugie ciało, które ma się dobrze. Musiał to być przeciwnik zdolny do ataków lodowych, przez moc lub technologię, a przynajmniej to było najbardziej logiczna odpowiedzią na tak nagły i potężny spadek temperatury. Przykuło to uwagę maszyny, z czystej ciekawości. Robot zleciał na niższy pułap, choć wciąż na tyle wysoko by mieć dobry wgląd na spory skrawek Brooklyn'u. Aktywował termowizję i wypatrywał najzimniejszego punktu. Sam dron powinien zachować trochę chłodu, nie wspominając o potencjalnym napastniku, który pewnie sam też słynie z zimnego ciała, albo chociaż broni. Wciąż nie wlatywał na teren samych chmur. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Willow St Sob Gru 03, 2016 8:00 pm | |
| Termowizja wyłapała nie jeden, a całą masę o wiele zimniejszych obszarów, na dodatek w większości ruchomych i mniej więcej bezkształtnych - a może wypadałoby raczej powiedzieć, że posiadających zmienne i na pozór przypadkowe formy. Mogły to być fale lodowatego powietrza, popychane podmuchami silnego wiatru... Bo na pewno nie przypominały istot żywych. Znając ostatnią pozycję swojego drona, Ultron mógł odnaleźć także punkt, w którym teraz spoczywał - na chodniku przy jednej z ulic, zamknięty w niewielkiej bryle lodu i otoczony mniejszymi jego kawałkami... Jak gdyby podczas upadku doszło do jego pokruszenia. W najbliższym otoczeniu nie było ludzi, przynajmniej nie na zewnątrz; dopiero jakieś kilkadziesiąt metrów dalej ktoś się kręcił. Mimo to ponad dronem przesuwała się właśnie taka fala zimna... A w jej centrum temperatura potrafiła spadać do trzycyfrowych wartości.
Walczące bestie przetoczyły się jeszcze głębiej w zaułek - a odgłosy ich walki musiały w końcu sprowadzić do okna rezydenta mieszkania, w którym paliło się światło, gdyż nagle rozległ się czyjś stłumiony krzyk, a kilka sekund później blask ustał. Stwory nie przerwały sobie przez to bójki, więc być może delikwent miał szczęście i nie ściągnął na siebie ich uwagi; gorzej, że teraz - w ciemnościach - o wiele trudniej było śledzić ich poczynania. Stojąc już na dachu Jessica miała lepszy od Razy widok na okolicę - i mogła między innymi stwierdzić gdzie przypadały większe źródła światła. W najbliższej okolicy niestety było o nie ciężko, ale nieco dalej zdarzały się już budynki posiadające lampy zewnętrzne, teraz włączone dla dobra ogółu. Poza tym jednak najwyraźniej trzeba się było póki co zdać na jasność padającą z okien mieszkań... Oczywiście dla Razy brak oświetlenia nie stanowił żadnej przeszkody, gdyż jego wzrok przystosował się do panujących wokół niego warunków. Co prawda z miejsca, w którym się znajdował, nie mógł dojrzeć żadnych schodów przy pobliskich budowlach, ale logika podpowiadała, że gdzieś musiały się tutaj znajdować; ot, wymogi bezpieczeństwa. Poza tym w ostateczności istniała nawet opcja wspinania się przy użyciu wystających elementów pokroju parapetów czy różnych zdobień - bo tych akurat było pod dostatkiem i w dodatku wyglądały nawet na dość solidne... Więc w ten czy inny sposób mężczyzna mógł dostać się na dachy i dołączyć do Jessici... ... Która właśnie teraz otrzymała kolejną wiadomość tekstową od Night Nurse. Tym razem kobieta donosiła o tym, iż udało jej się usłyszeć rozmowę agentów S.H.I.E.L.D., według której w szpitalu miał się pojawić doktor Pym, aby rzucić okiem na przypadek ich chorego. Z jednej strony było to dość niepokojące - z drugiej dawało nadzieję, że taki geniusz szybciej znajdzie jakieś rozwiązanie i może nawet lek. Na jednym z dachów w oddali - cztery czy pięć budynków dalej - pojawił się jakiś kształt, słabo widoczny, a jednak poruszający się w ten charakterystyczny sposób, który w ciągu ostatnich minut Jessica zdążyła już poznać. W takim razie stworów rzeczywiście musiało być więcej, ale ile dokładnie? I skąd się w ogóle wzięły? Na te pytania nie było jeszcze żadnych odpowiedzi. Bestia znajdowała się zresztą zbyt daleko, aby stanowić bezpośrednie zagrożenie i chyba nawet nie zwracała uwagi na to, że parę dachów dalej ktoś przebywał. Nawet na tej wysokości było już chłodno, lecz nagle zza zakrętu wyłoniło się coś, co naprawdę nie powinno mieć tutaj prawa bytu. Zmutowane albo mistyczne potworki? Zdarzało się i to tak naprawdę częściej, niż można by przypuszczać, lecz ulicą przetaczała się właśnie miniaturowa, ale za to bardzo intensywna zamieć śnieżna - rozciągająca się od budynku do budynku, długa zaś na jakieś kilkanaście metrów, może trochę więcej... Czyli kolejna anomalia - obok gęstych chmur. Ktoś na poważnie bawił się pogodą... Na szczęście śnieżyca znajdowała się poniżej Jessici i nie powinna stanowić dla niej żadnego zagrożenia, Raza zaś - nawet gdyby nie zdążył do tego momentu przedostać się na dach - i tak był odporny na niskie temperatury, więc raczej nie miał powodów, aby się obawiać. Gdyby zaś którekolwiek z nich obróciło się w stronę czystego nieba poza Brooklynem, zobaczyłoby jakąś sylwetkę - utrzymującą się wysoko w powietrzu, ale nie robiącą w zasadzie niczego więcej. Wróg czy przyjaciel?
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willow St Sob Gru 03, 2016 9:46 pm | |
| „Dobrze. Pana Jones żyje. Teraz trzeba tylko dotrzeć do niej szybko….”
Raza ostatni raz szybko wychylił głowę i spojrzał czy stwory są dalej sobą zajęte. Cofnął głowę i ocenił odległość oraz miej więcej czas jaki potrzebuje chmura by dotrzeć do niego. Znał już swoje ciało na tyle że wiedział że sam nie odniesie pewnie żadnych obrażeń w kontakcie z tą anomalią jednak…. Jednak miał po pierwsze przy sobie sprzęt który mógł się jeszcze przydać a niektóre elementy są mniej lub bardziej wrażliwe na ekstremalnie niskie temperatury. A ciężko było na razie stwierdzić jakie panowały wewnątrz temperatury. Pewnie anormalne. Po drugie jeśli faktycznie wpakuje się w ekstremalnie niskie zimno ciało może broniąc go wywołać jeszcze gorsze skutki dla jego ekwipunku. Raza podjął decyzję..
Ostatni raz zlustrował cały sektor w poszukiwaniu zagrożenia a następnie szybko podniósł głowę i wytyczył ścieżkę na górę budynku oceniając najbardziej solidne podparcia. Puścił swobodnie broń która trzymał się na uprzęży blisko ciała, a sam szybko ruszył z miejsca zbliżając się prędko do budynku. Przed ścianą odbił się z miejsca skacząc do wyżej położonego parapetu. Łapiąc się za niego rękoma, podciągnął się wzwyż i rozpoczął szybka wędrówkę na dach. Przeskakiwał z występu na występ, odbijał się od gzymsów i korzystał z parapetów. W miarę bez zwłoki dzięki nowym właściwościom ciała, wyszkoleniu i zmysłowi równowagi wyuczonemu podczas wielu lat ćwiczeń akrobatycznych, znalazł się na szczycie budynku.
Kiedy znalazł już się przed panną Jones powoli wyprostował się:
„Cieszę się że nic pani nie jest panno Jones. Szukałem pani..”
I jakby sobie zdając sprawę że mówi to zamaskowany , beztwarzy mężczyzna na dodatek uzbrojony po zęby, zdecydowanym gestem przesuną dłonią broń na bok dając jakby do zrozumienia że nie jest tu teraz potrzebna.
„Potrzebuję pani pomocy.” (powiedział trochę za kłopotanym głosem.)
Raza spojrzał nad ramieniem Jessicy, sekundę później broń wróciła do pozycji niskiej a on sam dodał już twardym, opanowanym głosem.
„Teraz jednak trzeba będzie pani pomóc.” (głosy w głowie wyły z radości przed walką) |
| | | Jessica Jones
Liczba postów : 67 Data dołączenia : 05/08/2016
| Temat: Re: Willow St Nie Gru 04, 2016 4:00 pm | |
| Wiadomość o tym, że ich pacjentem zajmie się sam Pym była dobrym prognostykiem, ale mogła również oznaczać, że mają do czynienia z czymś poważnym. Z drugiej strony pojawiła się ogromna szansa, że zdołają uleczyć męczącego się mężczyznę. Kto jak kto, ale Hank Pym, jeden z najmądrzejszych żyjących ludzi, powinien sobie z tym poradzić. Być może stworzeniach, których walkę starała się cały czas obserwować, miały coś wspólnego z tym wszystkim. Nie miała pojęcia ile SHIELD wie, ale na wszelki wklepała treść wiadomości zwrotnej: „Gdy przybędzie, spróbuj się z nim spotkać i przekaż w moim imieniu, że po Brooklynie kręcą się dziwne stwory. Przypominają połączenie wampirów z wilkołakami, nigdy czegoś takiego nie widziałam. Może są z tym jakoś powiązane.”. W ten sposób miała zakończyć, lecz przed wysłaniem wiadomości na końcu dopisała jeszcze krótkie: „Dziękuję”. W SHIELD powinni kojarzyć jej nazwisko, Pym jako osoba ściśle powiązana zarówno z tą organizacją i Avengers także powinien o niej wiedzieć. Być może Night Nurse uda się znaleźć sposób, by dotrzeć do mężczyzny i przekazać te informacje. Domyślała się, że TARCZA postara się, by nie było to łatwe, ale nie zaszkodzi spróbować. Wysławszy wiadomość schowała telefon i ponownie rozejrzała się po okolicy. Stwory nadal toczyły między sobą pojedynek, nadal niezwykle zacięty i nie zapowiadało się na to, by miał szybko dobiec końca. Przeniosła wzrok wyżej przyglądając się dachom otaczających je budynków. Zgodnie z jej przypuszczeniami, na jednym z nich pojawiła się kolejna bestia. Innych jeszcze nie widziała, ale była przekonana o tym, że było ich więcej. Trzeci stwór znajdował się kawałek dalej, nie zwracał uwagi na kobietę i jeszcze nie stanowił dla niej zagrożenia. Musiała mieć go jednak na oku na wypadek, gdyby postanowił zainteresować się Jessicą lub toczącym się w zaułku pojedynkiem. Wracając wzrokiem do tego co działo się pod nią dostrzegła coś jeszcze. Cokolwiek lub ktokolwiek było odpowiedzialne za to co działo się nad Brooklynem nie miało dość i przeszło chyba do kolejnego etapu. Przez pobliską ulicę przetaczało się coś przypominającego śnieżycę. W znacznie mniejszej skali oczywiście, ale nie miała wątpliwości z jakim zjawiskiem ma do czynienia. Kto do cholery tak się bawi? Jaki ma w tym cel? Co jeszcze potrafił zrobić i jaką rolę w jego zamiarach odgrywały stwory? Skupiona na obserwacji tego zjawiska nie zwróciła uwagi, że w jej kierunku ktoś się zbliżał. Poinformował ją o tym jego głos, gwałtownie obróciła się w jego stronę i widząc jego rynsztunek przyjęła bardziej defensywną pozycję. A ten to kto? Przyjaciel czy wróg? Ciężko stwierdzić. Wysłuchała go, gotowa do podjęcia akcji. Z jego dotychczasowego zachowania można było wywnioskować, że nie chce jej wyrządzić krzywdy, ale jakie były jego zamiary? Po co była mu potrzebna? - Nie potrzebuję twojej pomocy. – odparła uniesionym głosem. Nie podobało jej się, że nic o nim nie wie, nie wie czego się spodziewać. Szczerze mówiąc na razie nie miała ochoty z nim rozmawiać, a co dopiero pomagać, ale skoro sam rwie się do walki to może uda jej się wykorzystać go do własnych celów? – Chociaż… Widzisz leżące na dole ciało? Odciągnij nieco obie istoty, bym mogła w miarę bezpiecznie sprzątnąć im sprzed nosa ich łup. Później może nawet z tobą porozmawiam. – kontynuowała tonem, który nie pozostawiał złudzeń. Nie była w nastroju na rozmowę, chciała dowiedzieć się o co w tym wszystkim biega, a obejrzenie tamtego ciała może jej coś powiedzieć. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willow St Pon Gru 05, 2016 1:24 pm | |
| Raza zawiesił na Jessice wzrok na krótką chwilę i zlustrował ją. (a głosy w głowie były wyraznie rozczarowane)
"Ściągnięte usta, zmarszczone brwi, zaciśnięte pięści, nogi szeroko rozstawione a ramiona uniesione i naprężone. Pana Jones się gniewa. Ale wredne babsko... Wieczny zespół napięcia przed miesiączkowego. Sam pan chciał to teraz ma.”(uśmiechnął się pod chustą)
Spojrzał na oczy. Były zmęczone i skoncentrowane. Oraz zaskakująco przytomne co w obecnej sytuacji jest trochę zaskakujące. Zadziwiająco szybko odzyskuje panowanie nad sobą. Z akt nie wynikało żeby przechodzili podobne szkolenie lub nawet zbliżone. Wiec albo są jakieś zmienne o których Raza nie miał pojęcia albo kobieta była porostu arogancko zadufana w sobie. Oby nie, bo to niedobrze wróżyło im obojgu oraz mieszkańcom ulicy. No, może na razie jemu nie. Jeszcze miał możliwość wycofania się ale (popatrzał do tylu na myszkujące po dachach stwory.) sytuacja taktyczna może zmienić się w mgnieniu oka i to dramatycznie. Poza tym ta śnieżyca. Nie wiadomo jak to się rozwinie. Ok. Trzeba podjąć jakąś decyzje. Jest coś co różni kobietę przed nim od tej o jakiej informacje miał w głowie. Inna postawa i wzorzec zachowań. Przede wszystkim brak troski o cywili (przynajmniej tak to teraz wygląda). Zachowuje się jak obserwator. Większość, ba nawet jemu to przeszło przez myśl, skoncentrowała by się albo na ratowaniu mieszkańców (a na pewno gościa na dole którego szanse spadały z sekundy na sekundę) albo na aktywnym zwalczaniu przeciwnika. Raczej nie wynika to z niepewności lub ukrywanego spadku mocy. Na razie zachowuje się w opanowany wręcz protekcjonalny sposób. No może przesada z tym panowaniem. Jak będzie dalej się tak unosić to nikogo nie trzeba będzie z dołu odciągać. „Cudaki” zlecą się tutaj. Ha cudaki. Swój do swego.
Oj chyba nie słuchał instruktorów na farmie jeśli chodzi o rekrutacje. No dobra ocena sytuacji jest. Zgodnie z obecną sytuacją należy zmienić plan i cel.
Raza opuścił broń wzdłuż ciała, dalej trzymając jednak prawą dłoń na uchwycie a palec wskazujący na osłonie spustu broni. Pozwolił tez swojemu ciału przyjąć pozory rozluźnienia. Głowa delikatnie przekrzywiła się na bok. Nie ma co podgrzewać atmosfery. Jeśli Jessica nie czuje się zagrożona stworami z tyłu to on tym bardziej też. Jednak nie spuszczał ich z oczu nawet na sekundę. Poza tym zmieniły się priorytety. Następnie przyklęknął na jedno kolano i nie natarczywie pokazał kobiecie aby też się pochyliła. Nie ma co stać jak świeca na widoku. Uniósł spokojnie palec w rękawicy do ust sugerując ściszenie głosu.
„No nie najlepiej zaczęliśmy znajomość (głos za chusty był cichy i pojednawczy ale z nutą, chyba, wesołości.). Moje imię nic Pani nie powie, ale dla dopełnienia konwenansów proszę mówić mi Damien (kiwnął głową na przywitanie nie chcąc ryzykować podania ręki). Przyjechałem po panią bo zdawało mi się że może pani potrzebować pomocy. Całkiem nie słusznie (można było wręcz wyczuć szeroki uśmiech pod maską). Co do tego w czym chciałbym żeby pani mi pomogła... (Zrobił pauzę na zastanowienie i popatrzył po stworach) chyba nie najlepsza to pora na opowieść. Tym bardziej że odbiorca jest czymś innym zajęty. Powiem tyle, potrzebuje detektywa. A na dodatek jest pani dziennikarzem. A temat rzeka z elektryzującymi zwrotami akcji. Teraz może faktycznie trzeba jednak skoncentrować się na tu i teraz. Proszę mnie jednak nie przeceniać (głoś faktycznie był wesoły). Rozumiem że zrobiłem na pani tak oszałamiające wrażenie że uznała pani że sam zdołam odciągać jednocześnie zostając przy życiu oba stwory. Już nie mówią o pozostałych które by pewnie dźwięk pościgu zwabił za mną. Moi szkoleniowcy z korpusu byli by ze mnie dziś dumni. Ale zapamiętam na przyszłość jakie ma pani o mnie zdanie (coś drgnęło w głosie). Skoro jednak jestem już tutaj chętnie pomogę pani. Współpracując. Czyli pani powie mi co się tu dzieje a później ustalimy plan wspólnego (padł wyraźny akcent na to słowo) działania” Jego głos mimo ze wesoły nie pozostawiał żadnych złudzeń „A później może nawet ze mną pani porozmawia. Naprawdę na to liczę” (w jego głosie choć wesołym nie było kpiny). |
| | | Jessica Jones
Liczba postów : 67 Data dołączenia : 05/08/2016
| Temat: Re: Willow St Pon Gru 05, 2016 7:02 pm | |
| Strasznie dużo gada, zwłaszcza na kogoś kto przed chwilą wręcz rwał się do akcji. Nie wywarł na niej najlepszego wrażenie i jeśli rzeczywiście będzie chciał skorzystać z jej usług będzie musiał albo słono za to zapłacić, albo swoim zachowaniem udowodnić jej, że ta przysługa mogłaby się jej opłacić. Powróciła do swojej wcześniej pozycji, z której dość wygodnie mogła wszystko obserwować. Przynajmniej pod tym względem zaproponował coś dobrego, bo przez tą krótką chwilę za bardzo rzucali się w oczy. Nawet jeśli w tej chwili nie byli w bezpośrednim zagrożeniu. Obserwacja wydarzeń na dole w tej chwili nic by jej nie przyniosła, gdyby stwory znów nieco przesunęły pojedynek to z pewnością to usłyszy. Skupiła się na obserwacji trzeciej bestii, tej znajdującej się na dachu kilka budynków dalej. Mężczyzna nie przestawał mówić, a zanosiło się na to, że to i tak nie cała historia. - Prowadzę sprawę. Potrzebuję tego ciała, by moja przyjaciółka mogła przeprowadzić badania, które mogą pomóc ją wyjaśnić. – więcej na ten temat nie musiał wiedzieć. Zresztą to co powiedziała było prawdą, może w pewnym uproszczeniu, ale jednak prawdą. – Nie mam pojęcia co tu się dzieje i szczerze mówiąc nie do końca mnie to interesuje. – to drugie nieco mijało się z prawdą, bo w rzeczywistości była ciekawa tego kto za tym stoi i tego czym są oraz skąd się wzięły te stwory, ale nie zamierzała odkrywać przed nim wszystkiego. W końcu zupełnie nic o nim nie wiedziała, a nie miała w zwyczaju na takich osobach polegać i ze wszystkiego im się zwierzać. - Niech zajmie się tym SHIELD lub inni bardziej wykwalifikowani do tego ludzie. – Richards, Stark, Banner czy nawet Vision z pewnością dość szybko poradziliby sobie z tym problemem. TARCZA ze swoim sztabem ludzi od wszystkiego pewnie też. – Mi w tej chwili zależy tylko na zdobyciu trupa, który jest nagrodą w toczącym się na dole pojedynku. W ten czy inny sposób tego dokonam. A nawet jeśli nie… I tak się nic nie stanie. Znajdzie inny sposób, by dowiedzieć się czego więcej. Jak zawsze. Może gdyby udało jej się zrobić której z bestii zdjęcie, któryś z jej „super” przyjaciół powiedziałby z czym ma do czynienia? Taki pomysł wpadł jej w tej chwili do głowy. Żeby jednak móc zrobić któremuś w miarę wyraźną fotkę musiałaby wyciągnąć je w trochę lepiej oświetlone miejsce. Nie miała ze sobą służbowego aparatu, a ten w telefonie nie był przecież tak dobry. - Masz coś jeszcze do powiedzenia? Jeśli nie to dopóki nie zajdzie taka konieczność, to postaraj się ich nie pozabijać. – nie żeby z tego co do tej pory widziała było to takie łatwe czy w ogóle możliwe, ale nie zamierzała narażać się na zemstę któregoś z nich za śmierć drugiego. Nawet jeśli w tej chwili byli dla siebie wrogami. – Wygląda na to, że to byli ludzie. Może ktoś znajdzie sposób, by im pomóc. O ile to nadal możliwe. |
| | | Ultron
Liczba postów : 56 Data dołączenia : 29/05/2013
| Temat: Re: Willow St Pon Gru 05, 2016 7:45 pm | |
| Termowizja nie wykazała jakiegokolwiek celu, a jedynie fale zimnego powietrza, a przynajmniej to było najlogiczniejszym sposobem wyjaśnienia odczytów. Póki co postanowił je zignorować, gdyż dzięki ostatnim danym dotyczącym lokalizacji drona oraz przez znalezienie nieruchomego punktu zimna, udało mu się zlokalizować swojego drona. Ciało udało się w stronę wyznaczonego punktu. Jego mały zwiadowca został zamrożony w powietrzu, co bardzo wyraźnie wskazywał pokruszony lód otulający jego obudowę. Sam Ultron, a właściwie jego robot, lewitował nieco nad ulicą z rękoma splecionymi na klatce piersiowej. Przyglądał się dokładnie otoczeniu. Zamarzł szybko, więc zapewne właśnie tu został zaatakowany. "Zaatakowany", bo AI uznało, że to był umyślny atak. W końcu nie ma mowy by zamarzł przez nagłą zmianę temperatury, odczyty podskoczyły gwałtownie, zaś okolica nie była zamarznięta w żadnym stopniu, ktoś musiał obrać drona za cel. Nie wyglądało na to by znajdowało się tu wielu podejrzanych. Procesor analizował różne możliwości. Może chowa swoją sygnaturę cieplną? Dostosował temperaturę ciała do temperatury otoczenia? Zmieniał bardzo szybko pozycję? Nie. To wszystko tylko domysły, zero obiektywnych faktów.
Jeżeli nic nie zajmie jego uwagi (wink, wink Loki) mógłby od biedy sprawdzić te odczyty ciepła, które zapewne należały dla ludzi. Może to nierozsądni obywatele, którzy zignorowali prośbę pozostania w domu, a może ktoś ważny, ktoś kogo będzie mógł wykorzystać. Zbliżał się nieco nad wysokością dachów, dokładnie przyglądając się otoczeniu. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willow St Pon Gru 05, 2016 9:05 pm | |
| Panna Jones to faktycznie…oszczędna kobieta. No i dobra. Przyglądał jej się bez słowa z swojej pozycji, czekając aż skończy. Całej jej ciało doskonale mówiło że nie zostanie jej ulubieńcem. Ale co tam, to nie konkurs na jej narzeczonego. Obrzucił ja wzrokiem. Choć w sumie nie brzydka kobieta. Nieważne… Ważne żeby tak czy inaczej znalazła dla niego informacje. „Zwierzaczki” na razie ich nie widziały. Choć jeśli zaczną realizować jej plan raczej usłyszą ja jeszcze w najbliższej okolicy.
- „Droga panno Jones rozumiem że dalej promuje pani pomysł żebym sam biegał z tymi zwierzakami na ogonie. To chyba pani całkiem rozum odjęło na tym mrozie (powiedział śmiejąc się). I jak dobrze zrozumiałem mam się jeszcze w razie czego z nimi boksować (nie przestawał się cicho śmiać). Może za długo pani spotyka się z innymi „specjalnie uzdolnionymi” jak pani, ale skąd przekonanie że ja mam podobne możliwości?”
Spoważniał
- „ Jeśli już musimy zróbmy to razem i musimy mieć dobry plan. To jak przestanie traktować mnie pani protekcjonalnie? Wie pani lubię swoje życie i nie odpowiada mi że ktoś próbuje nim szafować. Proponuje rozpocząć współpracą a nie %@#!@^&%. Mi zależy na pani usługach i informacjach jakie może pani zdobyć a pani na zdobyciu informacji tutaj. Jeśli zgadza się pani proszę powiedzieć co pani chodzi po głowie i jakie konkretne informacje chce pani uzyskać. Mogę panią zaskoczyć i okaże się że nie tylko nadaję się w roli przynęty…”
Skończył dalej patrząc na Jessice. Pozycja w jakiej spoczywał zmieniła się jednak nieznacznie… Czy mu się zdawało czy kontem oka widział jakiś ruch przy ulicy na wysokości dachów??? |
| | | Jessica Jones
Liczba postów : 67 Data dołączenia : 05/08/2016
| Temat: Re: Willow St Sro Gru 07, 2016 6:19 am | |
| - Nie ufam nikomu kto pojawia się znikąd twierdząc, że potrzebuje mojej pomocy i zdaje się wiedzieć o mnie więcej niż większość ludzi. Zwłaszcza jeśli ja nie posiadam o nim żadnej wiedzy. Więc wybacz mi, ale opcja rzucenia cię na pożarcie tym bestiom jest rzeczywiście okropnie kusząca. – nawet jeśli nie chciała powiedzieć tego zbyt oschle, to w jej głosie wyraźnie słychać było nutę irytacji. Życie nauczyło ją, by nie ufać każdemu kto pojawia się w jej otoczeniu. Przeżyła zbyt wiele, by teraz nagle miało się w tej kwestii coś zmienić. Mężczyzna z jednej strony starał się sprawiać wrażenie pewnego siebie i swoich umiejętności, jakiekolwiek by one nie były, a z drugiej jakby próbował zachować… dystans? Zachowywał się podobnie jak ona, takie odnosiła przynajmniej wrażenie. To element jego gry, czy może normalnie również się tak się zachowuje? Z każdym jego słowem, z każdy ruchem pojawiało się coraz więcej niewiadomych, które mówiły Jessice, że coś w nim nie gra. Zerknęła na niego krótko, widać było, że powątpiewa w jego słowa. Bo ile mógł wiedzieć? Pewnie nawet jeszcze mniej niż ona. - Improwizuj. Tego cię chyba nauczyli? – doświadczenie nauczyło ją, że czasami nie opłaca się tworzyć nie wiadomo jak skrupulatnych planów, bo wtedy wszystko w mgnieniu oka potrafi się zawalić. Owszem, dobry plan potrafi pomóc, ale czasami dobrze jest zdać się na intuicję. Zwłaszcza w pracy, którą wykonywała. Poza tym chciała sprawdzić co on potrafi. Dała mu znak, by zamilkł. Ta rozmowa nie doprowadzi ich daleko. Stwory same ze sobą też prawdopodobnie walczyć będą do upadłego, a zdawać się mogło, że nie nastąpi to prędko. Żeby ruszyć do dzieła musiała mieć pewność, że ta dziwna śnieżyca nie będzie stanowić dla niej zagrożenia. Co zrobić z bestiami, jak je stąd odciągnąć? Z pewnością znajdzie coś co będzie mogła w tym celu wykorzystać. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willow St Czw Gru 08, 2016 9:11 am | |
| Dobra. Chyba czas na rozmowę minął. Teraz jest czas na działania. I zobaczymy co będzie później. Nie podnosząc się z miejsca i nie odzywając, Raza zdjął plecak i przełożył karabin tak aby nie przeszkadzał w nadchodzącej walce. Rozpiął plecak i na sekundę zmarł myśląc.
Po pierwsze będzie ciężej, nie może zdradzać się ze wszystkimi możliwościami. Po drugie bez zabijania (jeden wielki jęk zawodu rozbrzmiewał w jego czaszce). Okay. Bez zabijania. Najpierw zrobić kilka zdjęć istotom, później anomalii. Może uda się to jakość przeanalizować w bazie. No dobra w tej dziurze która bazę imituje. Następnie na walczących leci granat z CN. CS nie można użyć, nie mają masek i za długo się utrzymuje. Po chwili kiedy powinien trochę rozpędzić te bestie, będzie można podjąć ciało. Następnie wycofać się na lepsze pozycje. Rozejrzał się. Okay, ma. Tam będzie całkiem bezpiecznie. Wariant drugi. Z jakiś przyczyn gaz nie działa. Do zastosowania opcja siłowa. Będzie dużo zamieszania i prawdopodobnie włączą się inni przeciwnicy. Zalecana szybkość i agresja w działaniu. Niezbędna pomoc panny Jones. W sytuacji zagrożenia życia panny Jones lub własnego dopuszczone użycie siły z naciskiem na stałą eliminację przeciwników. Zająć pozycję. Zaskoczenie, szybkość, agresja. Najpierw leci Flashbang. Kiedy przeciwnicy zostają oszołomieni, należy jak najszybciej wejść z nimi w zwarcie. Raza przywołał w głowie obraz otoczenia gdzie walczyły istoty i wyznaczył najszybszą drogę na dół uwzględniającą jego umiejętności. Dwa trzy skoki Parkour i jest na pierwszym przeciwniku. Trochę widowiskowo będzie. Nie zaszkodzi. Połączy Monkey Vault i Precision Jump. Najpierw wyłącza z walki małego. Należy wylądować na nim i celować w Czubek głowy lub Czoło. Przypuszczalny efekt nawet przy tak silnej osłonie czaszki, wstrząsy przeniesione do komory mózgu który powinien wywołać utratę przytomności. Lub jeśli się pomylił co do odporności stworzenia, śmierć. Jeśli uda się wyeliminować pierwszą istotę należy przenieść walkę na drugą. Tutaj nie wiadomo jak długo potrwa walka pierwsza i jak szybko duży się pozbiera. Należy przyjąć że będzie przynajmniej częściowo zdatny do walki. Należy zmienić taktykę i przygotować się na wykorzystanie technik z AIKIDO. Nie należy kopać się z koniem. I to takim wielkim. Kiedy on będzie zajmował się dużym powinna wejść panna Jones po ciało. Ew. po zabezpieczeniu „pakunku” wraca że by pomóc mu obezwładnić dużego. Możliwe że trzeba będzie uciekać. Przy sprzyjającej okazji należy spróbować pozbawić celu przytomności. Dopuszczalne łamanie kości. Zalecane uderzenia w sploty nerwowe i czaszkę. Nie dopuszczalne bez zagrożenia życia trwałe okaleczenia. Należy przyjąć że skóra jest ekstremalnie twarda. Techniki chwytów, dźwigni, pchnięć lub uderzenia mające przenosić wstrząsy głębiej lub atakujące układ nerwowy. Przyjmuje też że na miejscu walki pojawi się trzecia istota z dachu. Są dwa warianty. Zostaje wyeliminowana jeszcze przed podejściem do walczących na dole przez pannę Jones lub schodzi na dół. Należy unieruchomić ją wtedy częściowo np. przez postrzał w nogi( zmienił szybko magazynek w HK MK23 SOCOM z tłumikiem na FMJ) i wyłączyć z walki. Ew. Będzie dwóch napastników. I fajnie (słyszał podniecone pomruki). Ostatecznie należy albo unieszkodliwić przeciwników albo oderwać się od nich jeśli walka będzie się przedłużać. W przypadku zmiennych nie przewidzianych, należy podjąć decyzję w oparciu o zagrożenie i sytuację taktyczną. Po tych kilkunastu sekundach namysłu spojrzał na pannę Jones.
-„Dobra plan jest taki. Dwa warianty. Pierwszy użyję gazu łzawiącego i jeśli stworki się rozbiegną schodzimy po ciało. Użyję M7 (wskazał na granat). W środku jest chloroacetofon. Będzie mocno drażnił błonę śluzową. Po opuszczeniu terenu skażenia odczuwane dolegliwości miną. Ja wejdę w obszar, szkolono mnie aby nie przejmować się takimi drobnostkami (było słychać wesołość w głosie). Pani mnie ubezpiecza. Wycofujemy się w obszar bezpieczny Wskazał palcem za siebie). Ciało przekazuje pani i ubezpieczam w drodze. Opcja dwa. Na dół leci Flashbang. Będzie huk i zadyma. Ja lecę za nim (śmiał się). Postaram się zająć sobą te istotki. Musi pani uważać na trzeciego. Na pewno się ty zainteresuje. Albo go pani powstrzyma tu albo….. Będzie pani dźwigać dwa ciała (dalej się śmiał). Proponuje uderzać w czoło lub czubek głowy. Ew. Celować w kolana, pachy, Splot słoneczny lub krocze. Dobra. Na pewno w opcji walki będzie musiała się pani włączyć. Liczy się tempo i szybkość eliminacji. Nie chcemy żeby nas nakryły ze spuszczonymi spodniami pozostałe istotki nie? Teraz zrobię tylko kilka zdjęć. I kiedy zajmę pozycję do walki dam pani znać. Niech się pani przygotuje.”
Założył z powrotem plecak. Karabin przymocowany był na plecach. Z aparatem w dłoni ruszył nisko pochylony aby nie widział go trzeci stwór na dachu. Kiedy był na pozycji zrobił zdjęcia tak aby jak naj mniej widział błysk lampy. Ciekawe jak interferencje wpłyną na jakość zdjęć. Zanotować: wyposażyć się w aparat z mechaniką. Jeszcze sweet focia anomalii na ulicy i na niebie.
Po zajęciu pozycji nad walczącymi. Przymknął oczy, opanował puls. Spojrzał jeszcze raz wyszukując oparcia dla akrobacji i sięgnął po granat.
„Dobra. Czas walki…..”
Całe ciało napięło się a przez kręgosłup przebiegł dreszcz przyjemności. Głosy w głowie śpiewały z radości. Co może pójść źle. Ostanie spojrzenie przez ramię na pannę Jones i trzeciego napastnika. Za zwieńczenie dachu nad głowami walczących wysunęła się ręka z granatem…… |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Willow St Czw Gru 08, 2016 7:24 pm | |
| Ze swojego miejsca na dachu Jessica i Raza mogli zwrócić uwagę na jedno z ciał Ultrona - nadciągające z tej samej strony, z której przed chwilą przybyła śnieżyca. Ta ostatnia zdążyła już zresztą pomknąć ulicą dalej, a kiedy mijała zaułek z bestiami, te nawet nie zerknęły w jej kierunku... Jak gdyby uznały ją za coś normalnego albo przynajmniej nie widziały w niej żadnego zagrożenia, więc nie zamierzały w żaden sposób na nią reagować. Tak czy siak, maszyna z pewnością była w stanie wyłapać obecność obojga ludzi, a gdyby tylko rozejrzała się teraz po okolicy, w oddali zauważyłaby również kręcącego się po dachach potwora, aktualnie wyglądającego zza krawędzi w dół, być może szukającego czegoś interesującego - na przykład potencjalnego posiłku. Temperatura jego ciała różniła się od standardowej ludzkiej i to wyraźnie; odczyty wypadały przynajmniej o dziesięć stopni niżej, niż miałoby to miejsce w przypadku zwykłego śmiertelnika. Chłodne ciało teoretycznie mogło wskazywać na moce związane z lodem, ale z drugiej strony stworzenie znajdowało się za daleko, aby być odpowiedzialnym za to, co przydarzyło się dronowi... Chyba że poruszało się niesamowicie szybko, bo istniała i taka opcja. Robienie zdjęć przez Razę przebiegło bez zakłóceń, choć w przypadku bestii najprawdopodobniej przyniosło lepsze efekty z tego prostego względu, że anomalia zdążyła już przesunąć się dalej. Oczywiście udokumentowanie jej i tak mogło się okazać przydatne, lecz z tej odległości niestety trudniej było o szczegóły. Kiedy zaś mężczyzna wysunął poza krawędź dachu rękę z granatem, wzdłuż ulicy w końcu zaczęły się zapalać lampy uliczne, których światło odbijało się na pozostawionym przez wichurę śniegu. Jego warstwa była zresztą zaskakująco gruba - jak na takie tempo przemieszczania się zamieci. Ładnych kilka centymetrów, przynajmniej osądzając na oko i z góry. Wysoko na niebie - lecz na szczęście nie bezpośrednio ponad Jessicą i Razą czy nawet ciałem Ultrona, tylko może jakieś kilkaset metrów dalej - pojawiły się jakieś ciemne kształty. Właściwie ciężko było się przyjrzeć nawet ich sylwetkom, lecz z pewnością były ruchome, raczej masywne... I wyglądało na to, że mogły posiadać skrzydła. Najwyraźniej one również przystosowały się do niskich temperatur, skoro wytrzymywały nienaturalny mróz wywoływany przez chmury... A może to właśnie one miały z nim coś wspólnego?
Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Wto Gru 13, 2016 8:30 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willow St Pią Gru 09, 2016 11:17 am | |
| Jeśli wiesz, że coś może pójść źle i podejmiesz stosowne środki zapobiegawcze, to źle pójdzie coś innego.
Raza popatrzył nad krawędzią dachu wychodzącego na Ulicę. No nie ja %$#@^ to robot? Jakiś humadolidalny dron zwiadowczy? Rządu? Wytężył wzrok... Hmmm... Czekaj Czekaj...Jakieś to znajome... Nie mógł do końca skojarzyć co to. Ale widział że widział to już a na pewno z czym się mu to kojarzy. Ok nie ma co zawracać sobie tym na razie głowy. Należy potraktować go jako potencjalne zagrożenie.
Szybkim ruchem ręki zaczepił granat z powrotem na kamizelce i wskazał robota Jessice. Blaszak ewidentnie przeczesuje okolice czegoś szukając. Jak by ^%$#! było tu mało aberracji. Dobra nie wiadomo z jakich pasm robot korzysta. Trzeba zejść mu z oczu. Już.....!!! Szybkim ruchem zawiesił się nad ulicą tak aby zejść z linii wzorku blaszaka. Co prawda wystawił się cały teraz dla poniższych bestyjek ale one na razie prowadziły tam taniec godowy i były póki co nim zajęte. Miał nadzieję że panna Jones też podejmie jakieś kroki żeby się ukryć. W końcu nie wiadomo kto to... a on na pewno nie chciał wpaść w oko jakieś agencji.
Poprawiając uchwyt i ułożenie ciała zauważył grubość pokrywy lodu jaka się utworzyła. Ja *&$%#&! ale tam muszą być niskie temperatury. A co jeśli jest coś w środku i w ten sposób maskuje swoją obecność. Popatrzył czy są ślady na śniegu. Ok później jeszcze trzeba sprawdzić zdjęcia.
Rozejrzał się za lepszą pozycją. Kiedy jego uwagę przykuło to co się dzieje na niebie. Co to....??? Dobrze widzi ?? To jakieś istoty?? Szybko sięgnął do bocznej kieszeni i wyciągnął lornetkę. O rzesz ja *^$%#*! !!! To są jakieś jaja. Teraz jeszcze się z nieba zaczął się wylewać koncert okropieństw. Dobra, szybko szybko, jakiś nowy plan.
Przymknął oczy, uspokoił się i rozpoczął lustrowanie okolicy tak aby dostosować się do nowej sytuacji. Jedno jest dobre w tym wszystkim.... Blaszak ani stworki na niebie nie są ludźmi (demony chichotały podle). |
| | | Jessica Jones
Liczba postów : 67 Data dołączenia : 05/08/2016
| Temat: Re: Willow St Wto Gru 13, 2016 3:02 pm | |
| Czyżby Mściciele w końcu zainteresowali się dziwnymi zawirowaniami pogodowymi mającymi miejsce nad ich miastem? Taka właśnie myśl pojawiła się w jej głowie, gdy z oddali w ich stronę ewidentnie coś nadlatywało. Było raczej ludzkich rozmiarów i ewidentnie przypominało jakiś pancerz. Nowa zbroja Starka lub War Machine? Naprawdę dziwne, że do tej pory Avengers nie podjęli żadnej reakcji, a przynajmniej od samego początku nic nie wskazywało, by było inaczej. Chciała zaczekać, spróbować się skontaktować z kimkolwiek kto znajdował się w zbroi, ale im bliżej się znajdowała, tym bardziej okazywało się, że Jessica znów była w błędzie. Nie mogła mieć stuprocentowej pewności co do tożsamości robota, ale z pewnością nie były to osoby, o których myślała. Wróg, przyjaciel? Nie miała podstaw, by stwierdzić, do której z kategorii go zaliczyć. Kogoś jednak to zjawisko wreszcie zainteresowało, czyli znając życie inni także podchwycą temat i wkrótce zrobi się tu naprawdę tłoczno. - Skoro czegoś szuka, to wątpię byśmy zdołali się ukryć. Poza tym mam wrażenie, że coś mi to przypomina. – ze zdziwieniem przyglądała się działaniom towarzysza, które w jego opinii miały chyba uchronić go przed wykryciem. To coś i tak pewnie już wie o ich obecności. Gdy zapaliły się lampy spojrzała na ulicę, po której dopiero co przemieszczała się niewielka śnieżyca. Ile czasu minęło odkąd pojawiła się, a następnie przeszła dalej? Nie miała pewności co do dokładnego czasu, ale z pewnością nie trwało to długo. Pokrywa śnieżna zdążyła w tym czasie urosnąć o przynajmniej kilka centymetrów, a mogło być nawet więcej. Spoglądanie z góry nieco utrudniało dokładną ocenę. Tak czy siak całkiem imponujący wynik i strach sobie wyobrazić co stałoby się, gdy śnieżyca była znacznie większa i nie poruszała się z taką prędkością. - O czym ty mówisz? – spytała, gdy mężczyzna powiedział coś o kolejnych istotach. Zauważyła, że korzystając z lornetki spogląda na niebo. Postąpiła podobnie, choć musiała polegać na swoim wzroku. Decydując się na ponowny wypad w tę okolicę nie sądziła, że jakikolwiek sprzęt będzie jej potrzebny. Coś faktycznie tam było, tyle teraz mogła stwierdzić. - Powiedzcie mi, że to tylko jakiś strasznie porypany sen. – cicho rzuciła pod nosem. Nawet na dzisiejsze standardy działy się tu rzeczy nadzwyczaj dziwne i do niczego nie podobne. Co teraz? Umierała z ciekawości, by dowiedzieć się kim jest robot i z jakimi nowymi dziwami mają teraz do czynienia. Wszystko po kolei. - Idę dowiedzieć się któż taki postanowił złożyć nam wizytę. Nie wychylaj się. – powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu, a następnie po dachach budynków zaczęła przemieszczać się w kierunku, z którego nadlatywał robot. Nie było sensu w tym, by czekać aż on sam do nich przybędzie. Zbyt wiele niebezpieczeństw w jednym miejscu z pewnością nie byłoby dobrym rozwiązaniem. |
| | | Ultron
Liczba postów : 56 Data dołączenia : 29/05/2013
| Temat: Re: Willow St Wto Gru 13, 2016 5:19 pm | |
| Wyglądało na to, że zbliżał się do tych istot ludzkich, ba nie potrzebował nawet wizji termicznej by ich widzieć. Z przezorności zanotował, że jedna z tych istot zaczęła zwisać z boku budynku, ale za bardzo się tym nie przejął. Nie przejął się także pozostaniem niezauważonym. To nie było jego główne ciało, nie miałby problemu z podmienieniem w locie modeli jego robotów. Logiczne prawdopodobieństwo tego, że ktoś go zauważy i da radę mu się przypatrzeć na tyle, by nie pomylić go ze Starkiem, było niesamowicie niskie. Wyglądało na to, że co najmniej jedna osoba z tej pary potrafiła latać, a była nią kobieta. Na dodatek zbliżała się prosto do niego. Wyśmienicie, dawało mu to przewagę w kilku aspektach, na przykład jej towarzysz potrzebowałby więcej czasu by przybyć jej na pomoc w wypadku otwartej konfrontacji, której póki co i tak nie chciał. Już praktycznie rutynowo w jego wypadku ukradkiem przeskanował jej twarz wbudowanym systemem rozpoznawania twarzy, który podpiął do różnych źródeł informacji. Wyglądało nieco na to, że spotkał Jessicę Jones, 33 lata, podobno jest dobrą przyjaciółką Carol Danvers. Miss Marvel, członkini Avengers, czyli potencjalny cel Ultrona. Jessica wydawała się całkiem niezłą kandydatką na przynętę, gdyby miał zorganizować pułapkę na tę mścicielkę. Na jej szczęście Ultron nie jest jeszcze w stanie zorganizować niczego takiego, ale kto wie, kiedy się ulepszy kilka razy i uzyska potężnych sprzymierzeńców... Plany na przyszłość, tyle. Już zapisał sobie Jessicę na przyszłość. Kiedy będzie miał chwilę poszuka o niej więcej informacji, teraz pora się przywitać. -Zauważyłaś cokolwiek poza normą, z wyjątkiem temperatury, ciśnienia i wahań pola elektromagnetycznego? Posiadasz informacje o tych stworzeniach?- wskazał na monstrum, które zauważył na jednym z dachów. Gdyby jego głos nie był mechaniczny, choć łatwy do zrozumienia, dałoby się w nim wyczytać niechęć, wręcz obrzydzenie odzywaniem się do kobiety. Niestety, żeby ich wyeliminować, czasami musisz z nimi współpracować. Właściwie czerpał przyjemność z tego, że ludzie sami pomagali mu niszczyć swoich. Spróbował zwiększyć przybliżenie w swoich receptorach wzrokowych by lepiej przyjrzeć się figurom, które pojawiły się w oddali. Wtedy miałby jakieś informację w zamian za te, które ma mu podać kobieta. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Willow St Wto Gru 13, 2016 9:49 pm | |
| Na śniegu brakowało jakichkolwiek śladów; jego warstwa była czysta i praktycznie nietknięta, więc jeżeli nawet w wichurze znajdowało się coś jeszcze, to albo nie było materialne, albo unosiło się ponad ziemią i przez to nie pozostawiało po sobie żadnych odcisków... Albo nawet jedno i drugie jednocześnie. Przez lornetkę - oraz poprawioną wizję Ultrona - dało się już natomiast dostrzec trochę więcej szczegółów odnośnie latających w oddali stworzeń. W pewnym sensie mogły nawet przypominać demoniczne bestie - z wydłużonymi i zaostrzonymi palcami lub prawdziwymi pazurami, potężnymi skrzydłami, muskularnymi ciałami... Wyglądały trochę jak gargulce, które widywało się czasem na starszych - lub stylizowanych na stare - budynkach. Latając, zataczały kręgi i przez większość czasu utrzymywały się na tej samej wysokości, lecz w pewnym momencie jeden z potworów gwałtownie zanurkował - i to niemalże idealnie pionowo w dół - po czym zniknął pomiędzy budynkami. Sądząc po tym, w jaki sposób poruszały się w powietrzu, kreatury te musiały być bardzo zwrotne i zwinne w locie. W tym czasie pod Razą rozległ się nagły ryk, głośniejszy od dotychczasowych - a następnie jedna z walczących bestii dosłownie wystrzeliła z zaułka. O dziwo była to ta większa z nich, która próbowała odbić upolowaną przez mniejszą ofiarę... Teraz potwór zatrzymał się na środku ulicy, najwyraźniej nie przejmując się ani zalegającym na niej śniegiem, ani tym, że teoretycznie w każdej chwili nadjechać mógł jakiś samochód. Ruch tak czy siak zmalał teraz prawie do zera, przynajmniej na Willow Street... Zwycięskie monstrum parsknęło donośnie, po czym wpadło między szczury, rozganiając je już samą swoją obecnością. Nie marnując czasu pochwyciło swój łup i wraz z nim wskoczyło na parapet pobliskiego okna, uczepiając się go pazurami, a ciało przytrzymując sobie przy ścianie, aby w ten sposób móc rozpocząć konsumpcję. Mięso zdawało się nie interesować stwora nawet w najmniejszym stopniu; w tej chwili zlizywał tylko krew z rany na szyi. Parę ulic dalej rozległ się charakterystyczny dla hamowania pisk, a następnie huk; najwyraźniej doszło do kolejnego wypadku albo przynajmniej stłuczki. Ciekawe czy służby porządkowe w ogóle nadążały z radzeniem sobie z tym wszystkim... I jak podchodziły do biegających po Brooklynie potworów, o ile w ogóle zauważyły już ich istnienie. Chyba musiały, prawda? Nie wyglądało na to, aby bestie się kryły - przeciwnie, zachowywały się tak, jak gdyby okolica należała do nich. Na niebie od strony rzeki pojawił się helikopter; przyjrzenie mu się przez lornetkę pozwoliłoby odczytać oznaczenia na jego boku, jasne na czarnym tle - jednoznacznie mówiące, iż należał do jednej z nowojorskich stacji FOXa. Póki co nie podlatywał jeszcze zbyt blisko, ale pewnie w każdej chwili mógł tego spróbować.
|
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willow St Sob Gru 17, 2016 8:46 pm | |
| Dobra, nawet jeśli nie zdążył się ukryć to teraz nie zeskanuje go…. A ma co ukryć. Cholera ale skoncentrował się na Jessice. Kto to do $%#$ nędzy jest? Na pewno jakiś robot. I to chyba autonomiczny. Nie nosi oznaczeń rządowych lub jakieś korporacji. Ma również ludzką sylwetkę co sugeruje raczej nie boota tylko jednostkę operacyjną. Ciekawe czyją. Te rozważania może zostawić sobie na później. Czas podjąć jakieś działania.
Zwisając na jednej ręce uchwyconej krawędzi dachu drugą znalazł podparcie aby zejść trochę niżej na parapety i przemieścić się w stronę ulicy wzdłuż ściany nie schodząc na ziemię. Zamarł jednak w połowie ruchu, porażony głośnym rykiem pod nim. Przestał rejestrować co dzieje się ze stworami w alejce zajęty nowymi przypadkami. Cholera jaki błąd.
Automatycznie zawisł na ręku drugim szybko wydobywając pistolet z kabury i wycelował w istotę po niżej. Niespodziewanie mniejszy osobnik przegnał większego. A może ten po prostu się znudził czekaniem?
Dobrze że ulice są prawie puste. Istota na ten moment nie stanowi zagrożenia dla nikogo na ulicy.
Odwrócił głowę. Lufa pistoletu poszybowała za wzrokiem w kierunku mniejszego zwycięzcy.
Mniejsza istota zajęła się spożywaniem….Krwi??? Są wampirami? Lub Pochodnymi? Ciekawe… Ewidentnie doszło do jakiejś przemiany. Ale nawet jak by złapał i obezwładnił to stworzenie i tak tu się prawie nic nie dowie. To raczej robota dla jakiegoś dr. Stranga, Avengersów, a patrząc na te zmiany na niebie to i pewnie Reeda Richardsa.
Upewniwszy się że istoty zajęły się dalej swoimi sprawami przesuwał się szybko po ścianie tak aby znaleźć się poniżej za plecami robota.
Jeśli zaatakuje Jessice trzeba będzie go zlikwidować. Po co się wystawia. No odwagi jej nie brakuje. Lub odwrotnie rozsądku. Zobaczymy co z tego wyjdzie. W razie czego, bez głowy nie ma robota. Najsłabsze punkty są miejscach ruchomych. Tam należy strzelać. Jeśli okaże się zagrożeniem. Bo za moment możliwe że trzeba będzie ochraniać cywili i pani Jones może zostać sama z problemem. A może z sprzymierzeńcem. Są tu trzy bestie. I każda jest potencjalnym zagrożeniem. Na razie skoncentruję się na tej najbliżej. Nazwijmy go dużym Papciem. Jeśli Papcio zacznie szaleć trzeba go obezwładnić (głowy w głowie były zawiedziony, ale sam Raza też nie by ł przekonany do własnych myśli). Są jeszcze istoty w powietrzu. Co prawda daleko ale stanowią zagrożeni dla ludzi. Do nich można strzelać (odetchnął z ulgą, a głosy były uszczęśliwione). Z tej odległości nie powinno być problemu, tylko musi znaleźć lepsze miejsce do celowania.
Krok za krokiem, skok za skokiem zbliżał się do załomu muru aby wyjść na policje. Nie za bardzo przejmował się czy ktoś patrzy jak skacze mu po „oknach”. Kiedy już prawie był rogu nagle jego uwagę przykuł kształt na niebie.
„^&%$# to helikopter Foxa! Jeszcze tych tu brakowało!
Szybko rzucił okiem gdzie są oni a gdzie latające maszkary.
O może i się problem rozwiąże. Nie %^$#@ nie rozwiąże. Przecież obiecał sobie że będzie chronił niewinnych. No i jak to teraz załatwić?
Rozejrzał się nieszczęśliwy
I od czego w ogóle zacząć? |
| | | Jessica Jones
Liczba postów : 67 Data dołączenia : 05/08/2016
| Temat: Re: Willow St Pią Gru 23, 2016 7:56 pm | |
| - Wiem tylko, że uwielbiają ludzi i są strasznie przyjazne. Jak już się tobą zainteresują, to nie opuszczą aż do śmierci… A nawet dłużej jeśli masz pecha. – zdecydowała się odpowiedzieć w swoim stylu. Intuicja podpowiadała jej, że coś jest nie tak, ale nie była pewna co tak na nią wpływa. Obecność robota, tajemniczego nieznajomego, który upiera się by jej pomóc, niższa temperatura, zagrożenie ze strony bestii czy też kolejne cały czas pojawiające się na niebie istoty? Czynników, które mogły być za to odpowiedzialne mogło być jeszcze więcej, te były tymi najbardziej oczywistymi. – Oprócz tego od jakiegoś czasu w tej części miasta bez przerwy dzieją się jakieś dziwne rzeczy. Choćby tamta zamieć śnieżna, która z nieznanych przyczyn porusza tylko i wyłącznie w obrębie ulic. – wskazała na anomalię, na wszelki wypadek, gdyby rozmówca wcześniej nie zwrócił na nią uwagi. – Poczekaj kilka minut, a pojawi się coś nowego. Jestem tego pewna. – w rzeczy samej odkąd te problemy się zaczęły dość regularnie pojawiały się kolejne niepokojące zjawiska, niczym elementy jakiejś układanki. Jeśli ta regularność zostanie zachowana, jej rozwiązanie nie będzie przez to ani odrobinę łatwiejsze. – A ty czego się dowiedziałeś? Twoje zabawki na pewno pomagają ci dostrzec o wiele więcej. – skoro już zdecydowała się powiedzieć mu wszystko co wiedziała, mogła oczekiwać od niego tego samego? Może dzielenie się informacjami nie było w jej fachu zbyt dobre, ale to zdarzenie miało niewiele wspólnego z jej dotychczasową sprawą. Było coraz gorzej i choć początkowo chciała tylko znaleźć coś co mogłaby powiązać ze sprawą chorego mężczyzny, tak teraz zanosiło się na to, że jeszcze przez jakiś czas tu zabawi. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Willow St Pią Gru 30, 2016 7:14 pm | |
| W tej chwili helikopter wiadomości znajdował się jeszcze dość daleko od uskrzydlonych potworów. Przemieszczał się nad rzeką, a dokładniej powoli wzdłuż niej... Czyli jego pasażerowie wykazywali się niesamowitym - jak na reporterów - rozsądkiem i instynktem przetrwania, skoro nie pchali się od razu prosto w niebezpieczeństwo. Oczywiście nie oznaczało to, że zaraz tego nie zrobią - albo że coś lub ktoś nie wyjdzie im po prostu na spotkanie... Lecz zawsze dawało to przynajmniej parę dodatkowych sekund na zastanowienie się co z tym fantem zrobić. Latające bestie krążyły głębiej nad Brooklynem; aby dotrzeć do śmigłowca musiałyby albo przemknąć ponad Jessicą, Razą i Ultronem... Albo wyminąć ich po łuku. Nawet z daleka widać było, że w powietrzu osiągały sporą prędkość; gdyby chciały, zapewne dotarłyby do helikoptera maksymalnie w jakieś kilkadziesiąt sekund... Albo nawet szybciej. Okoliczna populacja szczurów - pomimo niskiej temperatury - musiała się poczuć wyjątkowo odważnie, gdyż zarówno po ulicach, jak i nawet po niektórych budynkach kręciło się coraz więcej gryzoni. Niektóre okazy były wręcz niepokojąco duże... Ale z drugiej strony w Nowym Jorku zdarzały się czasem szczury wielkości małych psów, więc może akurat ich wielkość nie miała związku z tymi wszystkimi wydarzeniami. Ich zachowanie z kolei... Tak, tutaj coś mogło już być na rzeczy. Pomijając tę garść zwierzaków, która wcześniej zabrała się za skubanie ciała i chłeptanie krwi, zdecydowana większość z nich nie robiła niczego niewłaściwego. Ot, biegały po wszelkich dostępnych powierzchniach, niektóre pojedynczo, inne całymi chmarami... Zapewne szukając pożywienia? Tylko dlaczego właśnie teraz jednocześnie poczuły ten zew? Może gdzieś w pobliżu przebywał Vermin? Ta większa z walczących wcześniej bestii najwyraźniej nie miała ochoty obserwować przebiegu posiłku zwycięzcy; stworzenie ruszyło środkiem ulicy, ignorując obecność szczurów, a także nie przejmując się tym, że pozostawało idealnie na widoku. Mogło z tego wynikać, że - pomimo porażki - w dalszym ciągu nie uważało, aby cokolwiek mu tutaj zagrażało... Szczyt łańcucha pokarmowego? Drapieżnik bez naturalnych wrogów w tym środowisku? Być może - albo przynajmniej tak się czuło. Z drugiej strony po starciu ze swoim pobratymcem znajdowało się w świetnej formie; na jego ciele nie widać było żadnych obrażeń... Więc może taka postawa miała jednak sens. Ciekawe wydawać się mogło również to, że żaden z potworów nie próbował wedrzeć się do budynków, a przynajmniej póki co nic jeszcze na to nie wskazywało. Polowały na zewnątrz. Nie myślały na tyle kreatywnie? Jeżeli były kiedyś ludźmi - zapomniały o przeznaczeniu budowli? A może nigdy nie miały z nimi do czynienia? Zza rogu w pobliżu Razy zaczęło padać światło - z nowego i ruchomego źródła. Zjawisku temu towarzyszył wzmagający się dźwięk pracy silnika... Czyli samochód, osobowy, niebieski - jakiś starszy model Volkswagena. Maszyna wjechała z czystej drogi na ośnieżoną, skręcając w nią na tyle gwałtownie, że aż nią zarzuciło. W pierwszej chwili kierowca najpewniej nawet nie zauważył szwendającego się w okolicy potwora, którego miał teraz dosłownie kilka metrów za sobą. Siłą rzeczy musiał zwolnić - pewnie żałował wyboru tej trasy - ale dzielnie parł przed siebie, najprawdopodobniej kierując się w stronę czekającego niedaleko mostu, aby wyjechać nim na Manhattan. Bestia zareagowała na to trochę jak niektóre psy... Czyli ruszyła w pogoń. Samo dopadnięcie wozu zajęło jej zaledwie kilka sekund; praktycznie natychmiast uderzyła obiema pięściami w bagażnik, nie tylko pozostawiając w nim głębokie wgniecenia, ale i wręcz podrywając na moment przód auta w powietrze. Kierowca musiał być w szoku - a może niespodziewane zamieszanie sprawiło, że jego stopy i dłonie się przemieściły, więc nie mógł od razu spróbować ucieczki?
***
Ultron działa chyba na Windowsie i się nam zawiesił... Pomijam go już, ale w tej kolejce byłoby dobrze, gdyby odpisał przed Jessicą - i jej odpowiedział. Tak przy okazji: przypominam, że na ogół nie wymagam od graczy utrzymywania konkretnej kolejności odpisów, decydujcie o tym między sobą, chyba że akurat poproszę, aby w danej turze było inaczej.
|
| | | Ultron
Liczba postów : 56 Data dołączenia : 29/05/2013
| Temat: Re: Willow St Nie Sty 01, 2017 2:59 pm | |
| OSTKobieta- o ile w bardzo niepomocny sposób- postanowiła współpracować i przekazać mu nieco informacji. Jedyną prawdziwie ważną rzeczą, było to, że są drapieżnikami. Nie tylko zabijały, ale polowały, by jeść, by przetrwać... Logika podpowiadała także spore prawdopodobieństwo odporności na zimno przez to, że czują się komfortowo w okolicach zamieci śnieżnej. Rzecz jasna istniała możliwość, że wskakują na budynki, by częściowo jej uniknąć, ale była stosunkowo nikła i niepraktyczna dla bestii. Z jego obecnych informacji wynika, że pojawiają się tylko tutaj- pod ciemną chmurą. Zapewne mają związek z wahaniami w odczytach z badań przeprowadzonych wcześniej. Jeżeli sprawa się skomplikuje, będzie zmuszony wycofać się, bądź użyć głównego ciała. Przeanalizował szybko dostępne mu dane po czym zwrócił się do kobiety. Wymiana informacji to rozsądny pomysł. Ultron nic nie straci i potencjalnie może coś zyskać. -Temperatura nie jest jedyną niestabilną wartością. Ciśnienie, pole elektromagnetyczne, te rzeczy także nie utrzymują się na jednej stałej wartości. Zaobserwowałem, iż im wyżej mierzyłem, tym bardziej agresywne były wahania, zaś im niżej, tym bardziej były unormowane. Wydedukowałem, że potencjalne źródło naszych problemów jest w centrum chmur. Obawiam się jednak, że nikt z nas nie da rady tam dotrzeć, temperatura w okolicy centrum jest stanowczo za niska by urządzenia, a tym bardziej ludzie mogli się zbliżyć- to chyba wszystkie informacje, których kobieta nie znała. -Zdolne do lotu. Wydają się koordynować ruchy. Muskularne. Posiadają pazury- przekazywał na żywo informacje Jessice. Ultron rozejrzał się po okolicy, zatrzymując wzrok przy każdym z potworów, które mógł zobaczyć. Przydałaby się próbka, gdyby chociaż dostał trochę krwi, bądź inną próbkę DNA. Musiał być cierpliwy, znaleźć idealny moment. Potencjalnie któraś z tych osób zaatakuje jednego z nich. Wtedy przekona się co do ich zdolności bojowych i czy warto rozpoczynać otwartą walkę. Sam nie reagował na poczynania tych poczwar, w końcu życie ludzi go nie obchodzi. Szczury zachowywały się nienaturalnie. Żadne stworzenie nie zaryzykuje życia w tak ekstremalnych warunkach, chyba, że desperacko potrzebuje jedzenia. Nieprawdopodobnym było, że taka ilość szczurów naraz była głodna i uformowały się w grupę. Działo się coś nadnaturalnego, ale przez brak informacji Ultron nie wyciągał żadnych konkretnych wniosków. Zastanawiało go czy telewizja w ogóle będzie stanie nadawać program, skoro sam Ultron miał problemy z bezprzewodową komunikacją ze swoim dronem. Mimo wszystko wolał dmuchać na zimne i gdyby helikopter się zbliżył, spróbowałby zhakować kamerę i sprawić, że nie da się jej włączyć. Wolał nie pokazywać się światu. Jeszcze. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Willow St Wto Sty 03, 2017 10:02 am | |
| Raza odwrócił głowę w kierunku dźwięku, co automatycznie wprawiło również pistolet w ruch. Nadjeżdżał jakiś pojazd. Szybko spojrzał na „Papcia”. On tez wychwycił ten dźwięk. O już sprężył się jak pies do pościgu. $%#@, niedobrze.
Szybko podniósł głowę do góry. Jessica zdaje się rozmawiać z ty robotem. Raczej chyba nie przysłał go nikt komu by zależało na cywilach. Wydaje się zbierać informacje zamiast czynie starać się wpłynąć na przebieg wypadków lub eliminować zagrożenie. Swoją drogą dziwne że nie pojawiły się jeszcze żadne służby albo nawet wojsko. Już powinni poderwać parę dyżurną z pobliskiego lotniska albo przynajmniej wysłać helikopter na zwiad. Już nie mówiąc o standardowych procedurach jak ewakuacja lub kwarantanna. A tu nic.... Coś jest wyjątkowo podejrzane. Może nie chcą zwracać na siebie uwagi tego czegoś co kryje się w chmurach. Na pewno nie jest to standardowa procedura a nawet jeśli ją wdrożą trochę mają opóźnienia. O ile mogli potraktować np. telefony o tych bestiach jako masowe delirium pijackie tej chmurki nie da się zignorować. No i gdzie są ci wszyscy superbohaterowie. Tak to w N.Y. Ma się na co dzień wrażenie że nie ma już normalnych ludzi a jak co do czego przychodzi proszę.... wszyscy postanowili zostać w domu. No i za super bohatera będę teraz musiał uchodzić ja. Co za szyderstwo losu....(głosy w głowie śmiały się cynicznie)
Przyszła mu nagła myśl. Zakładając że istoty to przemienieni ludzie, na jakiej zasadzie doszło do wyboru potencjalnych nazwijmy ich „nosicieli”. Był to losowy wybór czy czymś uwarunkowany. I czy jest to celowe i kierowane wolą działanie, czy też spontaniczny akt wywołany np. otwarciem jakieś szczeliny poza wymiarowej. Ciekawe....
Dobra panna Jones konwersuje sobie i wymienia dane. Może to komuś w czymś pomoże. Raczej poradzi sobie z tą konserwą jeśli będzie agresywna. On na razie nie będzie mógł się zająć obiema sprawami jednocześnie, a prewencyjne unieszkodliwienie robota na razie z różnych przyczyn nie jest dopuszczalne.
Zwrócił głowę ku istocie. %^$@, pies dopadł samochód i próbuje zakopać w ogródku. Trudno. Skończyły się opcje. Bo od tego przekonywania i gdybania zaczęła boleć go głowa (głosy również wyraziły swoją dezaprobatę). Teraz jest czas walki. O tak... (w głowie rozbrzmiało ohydne naładowane agresją „TAK”)
Ciało natychmiast wyrównało puls. Wzrok i umysł oczyścił się i skoncentrował na przeciwniku oraz możliwościach rozegrania walki.
Na pewno nie może użyć swoich pełnych możliwości bojowych. Pancerz jako najbardziej rozpoznawalny odpada. Nie wiadomo kto i co widzi lub będzie oglądał. Najlepiej nie dawać się rozpoznać i powrócić z martwych od razu. Ale jeśli sprawy pójdą źle, lepiej niech wiedzą niż być naprawdę sztywnym. A poza tym alternatywa po śmierci jest raczej nie przyjemna.... A więc głównie walka, style mieszane. Trudno. Nie da rady inaczej jednocześnie starjąc się nie zabijać.
Zaskoczył lekko na ugięte nogi, z ściany trochę z boku za plecami stwora, i od razu zaczął iść z wyciągniętym pistoletem w jego kierunku.
Tłumik wygłuszył dźwięki i połknął błysk płomieni, kiedy HK MK23 SOCOM wypluł z siebie dwie kule kalibru .45. Pomknęły one każda w kierunku innego kolana. Zobaczymy jak sobie „Papcio” radzi z amunicją FMJ. Jeśli ma twardą skórę powinna ją przebić nie zadając zbyt obszernych ran. Jednak i tak to powinno uszkodzić mu kolana na tyle aby go pozbawić części możliwości bojowych. A nawet jeśli nie zrani go to zobaczymy jak odbiera impakt kinetyczny z pocisków.
Pistolet nie czekając na wynik swoich działań wrócił posłusznie do kabury. Za nim poleciał po ziemi pod nogi istoty granat hukowo błyskowy. Raza zwolnił i dopiero kiedy granat wybuchł przyspieszył idąc dalej, nie czekając w miejscu na ocenę efektu postrzału i wybuchu.
Jeśli uszkodził mu kolana, lub zadziała granat, należy szybko dojść do przeciwnika, najlepiej myląc miejsce podejść, i maksymalnie starając się unikać ramion i pazurów wroga. Po dojściu zadać bardzo mocny cios w czubek głowy, skroń lub czoło. To powinno go ogłuszyć. Możliwe że nawet zabić, ale przy tej budowie czaszki oraz wytrzymałości obstawia że trzeba będzie powtórzyć „głaskanie”. Cały czas należy maksymalnie unikać zranienia. Przydatne się na pewno okażą zdolności akrobatyczne. No będzie popisówka jak z cyrku.... Trudno co robić Opcja numer dwa. „Papcio” zostaje mobilny a postrzał nie wywar większego efektu. Tak samu nie wywiera na nim większego wrażenia granat. Zatrzymujemy się i czekamy na podejście. Używamy aż do zebrania większej ilości danych podczas walki tylko i wyłącznie technik Aikido bez przytrzymań i przyduszeń przeciwnika. Wykorzystujemy tylko i wyłącznie jego siłę, pęd oraz masę przeciw niemu. Dużo uników i zmian pozycji. Dobrze jeśli granat go trochę przynajmniej oślepił oraz ogłuszył. Wtedy raczej na pewno pójdzie o wiele sprawniej i szybciej. W obu przypadkach stawia się głównie na zręczność oraz technikę. Jednak przy ogłuszeniu wskazana również duża siła. Jeśli eliminacja przejdzie szybko i sprawnie należy zająć się zagrożeniem z nieba. Jednak tylko wtedy jeśli amunicja okazała się skuteczna. W innym wypadku należy zając się pozostałymi istotami na ziemi lub w przypadku ewaluacji pogadanki w walkę pomóc panie Jones.
No na pewno sobie poradzi. Poza tym ktoś musi dostać ostry $#%#$@ za tego &*^% Kibolta. Gdzieś musi ulżyć tej frustracji.
Za okularów zaczął wydobywać się dość wyraźny złoty blask. |
| | | Jessica Jones
Liczba postów : 67 Data dołączenia : 05/08/2016
| Temat: Re: Willow St Pią Sty 06, 2017 9:21 pm | |
| - Tego to i ja zdążyłam się już domyślić. – odpowiedziała na stwierdzenie o tym, że źródło ich problemów prawdopodobnie znajdowało się wysoko w powietrzu, pośród gęstych chmur. Pozostałe informacje dotyczące anomalii na niewiele jej się przydadzą. Mogła tylko liczyć, że wiadomość, którą wysłała wcześniej do Night Nurse doszła do adresatki. – Gdzie ci jajogłowi, gdy naprawdę są potrzebni? – spytała nie oczekując odpowiedzi. Dobra, każdy ma swoje sprawy, a od rozpoczęcia tego bałaganu nie minęło jeszcze tak dużo czasu, ale ktoś przecież musiał mieć oko na wydarzenia ze świata, a co dopiero z ich podwórka. Przecież w Nowym Jorku mieszkała naprawdę spora część społeczeństwa superbohaterów i Jessica z pozostałymi nie mogli być jedynymi, którzy podjęli jakieś działania. Ona raczej z przypadku, bo wcale tego nie planowała, ale jednak była tu i starała się coś zrobić. Poza tym spodziewała się ingerencji służb wojskowych, czy innych odpowiednio wyszkolonych grup. A tu nic nie wskazywało na zaangażowanie z czyjejś strony. Jakby tego było mało z każdą chwilą minutą przybywało problemów. Opis lawirujących w powietrzu potworów, którym na bieżąco raczył Jessicę robot, był bardzo niepokojący. Jedne panoszyły się na ziemi, inne opanowały powietrze. Nie miała wątpliwości, że wszystko było ze sobą jakoś powiązane, ale nadal nie widziała w żadnym ze zdarzeń większego celu. - Skąd do cholery one wszystkie się wzięły? Do tej pory nie słyszałam o jednych, ani drugich stworach, a tu w ciągu godzin całkiem się od nich zaroiło. – kwestia ta była olbrzymią zagadką. Do tej pory sądziła, że to przemienieni ludzie, ale czy tak mogło rzeczywiście być? Coraz bardziej w to wątpiła. Niepokoiło ją także zachowanie szczurów, które bez problemu mogli zaobserwować. Albo przed czymś uciekały, albo był inny powód niecodziennego postępowania. Rozejrzała się za Damienem, czy jak tam mężczyzna rzeczywiście się nazywał, i stwierdziwszy, że radzi sobie dość dobrze, by nie potrzebować jej pomocy, zdecydowała dokładniej przyjrzeć się zachowaniu populacji gryzoni. Może obserwacja coś jej powie, odkryje powód takiego, a nie innego ich działania. Cały czas musi jednak mieć się na baczności, na wypadek gdyby któraś bestia się nią zainteresowała. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Willow St | |
| |
| | | | Willow St | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |