Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Ulice NYC

Go down 
+73
Bloody Mary
Fenris
Skydive
Pheromone
Jess
Damien Stein
Kalia
Spider-Man
Black Cat
Jacob Wagtail
Aleksander Rogoziński
Scarlet Witch
Vision
Noh-Varr
Punisher
Anthony Skyblade
Cable
Emma Frost
Surge
Peter Quill
Agent Coulson
Smuga
The Lizard
Taskmaster
Doctor Strange
Toxin
Ant-Man
Spider Woman
Thaddeus Ross
Frank Murphy
Teddy Altman
Speed
Gamora
Miguel O'Hara
Invisible Woman
Sasha Aristow
Miss America
Sin
Quicksilver
Amora
Flash Thompson
Abysswalker
Katharine Dissimuler
Kaine
Cosmo the Dog
Moonstone
Summer
Johnny Blaze
Wonder Man
Carol Danvers
Scarlet Spider
Nova
Skye
Elektra Natchios
Samantha Hudson
Beam
Randy
Black Panther
Chloris
Thor
Hela
Sersi
Szaman
Clockmaker
Samael
Loki
Captain America
Tony Stark
Balder
Rocket Raccoon
Daredevil
Viper
Darkhawk
77 posters
Idź do strony : Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 15 ... 24  Next
AutorWiadomość
Darkhawk

Darkhawk


Liczba postów : 146
Data dołączenia : 25/08/2012

Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Pon Sie 27, 2012 4:04 pm

First topic message reminder :

Ulice NYC - Page 7 Manhattan_3
Ulice Wielkiego Jabłka. Można je podzielić na dwa rodzaje: uczęszczane i lepiej-się-tu-nie-zapuszczaj. Te pierwsze są zatłoczone i szare, drugie puste i brudne. Nieważne do którego rodzaju można zaliczyć tę na której się znajdujesz, w obu przypadkach: pilnuj swojego portfela!


Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Nie Sie 31, 2014 11:19 am, w całości zmieniany 5 razy (Reason for editing : Pierwotnie znajdował się tu także post fabularny. Został przeniesiony do pierwszego fabularnego posta Darkhawka.)
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Elektra Natchios

Elektra Natchios


Liczba postów : 21
Data dołączenia : 03/08/2013

Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Sob Gru 14, 2013 11:05 pm

Elektra przechadzała się spokojnie ulicami miasta. Tłok to coś, co lubiła, paradoksalnie. Unikała ludzi, z drugiej zaś strony tłok sprzyjał Jej pracy. Spacerowała tak, opatulona w ciemnobrązowy płaszcz, który skrywał pod sobą Jej "roboczy" strój ot co na wszelki wypadek. Nagle, pośród miejskiego gwaru usłyszała dziwne trzaski, wrzask rodem z baśni, po czym dało się słyszeć ludzki krzyk przerażenia. Normalnie rzecz biorąc nie udzielała pomocy słabszym, częściej fundowała ludziom cierpienie, likwidowała często przyczyny cierpień innych ludziom. Nigdy jednak nie robiła tego bezinteresownie, rzecz jasna. Im lepiej opłacona usługa, tym większa jej perfekcja.
Kiedy skierowała się do zaułka, ujrzała dwa jakieś dziwne stwory, smoki? Tuż nieopodal ledwo stojąca na nogach kobieta, przerażona zanosiła się płaczem, obok niej dziecko, równie przerażone, co zaintrygowane tym zajściem. O dziwo na jednym ze stworów znajdował się ktoś, kto stał się niegdyś obiektem jej westchnień. Daredevil we własnej osobie.
- Stęskniłeś się kocie? - rzuciła w stronę prawnika, zgrabnie doskakując oponenta, z jakim Jej ukochany próbował się mierzyć, w ułamku sekundy wykonała gwiazdę, kolejnym zgrabnym skokiem wpakowała jaszczurowi jeden ze swoich sai prosto w głowę. Miała nadzieje, że to wybawi jej ukochanego z opresji, a gada przyprawi o spory ból głowy
Powrót do góry Go down
Daredevil

Daredevil


Liczba postów : 54
Data dołączenia : 28/08/2012

Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Nie Gru 15, 2013 12:11 am

Trzeba przyznać, Daredevil często mierzył się z najróżniejszymi przeciwnikami, a gad zalicza się do tych trudnych do pokonania. Plan, jaki wykonał Matt nie podziałał, a on sam wylądował na ścianie słysząc trzask łamanych żeber. Dobrze, że może chociaż oddychać. Próbował się podnieść, nie wyszło mu to najlepiej. Ból jaki czuł przy poruszaniu się był praktycznie nie do wytrzymania. Zacisnął zęby i podniósł się na nogi. Problem jest taki, że do walki raczej się nie nada. Czyżby to był jego koniec? Rękę położył na połamanych kościach. Ból zwiększył się przez chwilę. Wydał z siebie syk. Oznaka bólu. Odwrócił głowę w stronę kobiety. Dobrze wiedział gdzie się znajduje, czuł jej szybkie bicie serca. Była bardzo przerażona, myślała pewnie, że straci zaraz swoje życie i nigdy już nie zobaczy syna, męża, swojego ukochanego małżonka, któremu przysięgłą wierność, aż do śmierci. Uśmiechnął się do niej, coś w stylu "wszystko będzie dobrze", czy na pewno? Niuch, niuch. Nos prawnika zaczął gwałtownie i pracować, poczuł kogoś, kogoś znajomego. Słyszał tupot stóp uderzających o ulice, słyszał uderzenia serca. Teraz mógł się uśmiechnąć naprawdę. Z boku wybiegła Elektra, nigdy się tak nie ucieszył na jej widok. Być może jej się uda pobić tego potwora.
- Zjawiłaś się w idealnym momencie - powiedział z uśmiechem na twarzy.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Nie Gru 15, 2013 2:25 pm

NPC Storyline - Acroth & Amanda Cartwright

Elektra pojawiła się i rzuciła światło nadziei. Kiedy Daredevil stał z boku i głównie obserwował. Kobieta natomiast wykonała swój atak, marnując niepotrzebnie połowę swego czasu na zwrócenie na siebie uwagi, stanowczym nadmiarem gimnastyki. Efekt był taki, że zanim Natchios dotarła do swego celu i zdołała go zaatakować, monstrum zamachnęło się lewą ręką i uderzyło w nią z wielką siłą - posyłając kobietę natychmiast na ziemię i zapewniając jej stosowne poobijanie się. Jak widać - nie była to dobra metoda, a czas zaczął się im szybko kurczyć w momencie w którym bestia zaczęła szykować się do kontrataku...
Powrót do góry Go down
Elektra Natchios

Elektra Natchios


Liczba postów : 21
Data dołączenia : 03/08/2013

Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Wto Gru 17, 2013 9:26 pm

Salto miało poniekąd ją rozgrzać, dodać prędkości, sprawić, że na pewno dotrze na łepetynę jaszczura. Przedobrzyła, co bardzo rzadko jej się zdarzało. Grzmotnęła jak laleczka o ścianę, po której zaraz się osunęła. Choć jej postura jest dość filigranowa, to taki zabieg zdecydowanie nie wystarczy, by powalić jedną z najlepszych zabójczyń na zlecenie jaką widziała ziemia. Równie dobrze mogłaby nosić przydomek "Codename 47". Prędko dźwignęła się.
- DD wyjazd mi z tymi cywilami stąd. Ja się pobawię, a Ty zadbaj o nich. - posłała mu krzepiącego całusa, choć go nie widział, to miała w sobie dziwną pewność, że Jej ukochany i tak go poczuł - A Ty przyjazny jaszczurze, zechcesz może pomóc - rzuciła w stronę domniemanego sojusznika.
Powrót do góry Go down
Daredevil

Daredevil


Liczba postów : 54
Data dołączenia : 28/08/2012

Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Sro Gru 18, 2013 10:37 pm

A to kim ma być DD? Chłopcem na posyłki? No chyba żarty jakieś sobie z niego robi. On może normalnie walczyć, nawet z połamanymi żebrami, zaciśnie zęby i wywali mu z laski. Tak by mogło być. Niestety, facet w czerwieni zgodził się na odprowadzenie bezpiecznie matki z dzieckiem, a może stety. Ugryzł się w wargę i pobiegł szybko chwytając rodzinkę za ręce. Odprowadził ich mniej więcej do rogu, wtedy postanowił wrócić do dziewczyny. Ale jak można zaskoczyć tę bestię? Może atak z góry, to wydaje się być mniej więcej dobrym pomysłem. Dach jednego z bloków chwycił hak stróża prawa, po którym ten się wspiął. Stał teraz nad nimi. Zaraz ten stwór zaatakuję kobietę, z którą go tyle łączyło. Żebra go bolały nadal i to bardzo. Z trudem łapał oddech, ale nie raz biegał bardziej zraniony, co to dla niego. Chwycił laskę mocno w dłonie i skoczył na bestię, żeby zaatakować ją z całych sił kijkiem w tył głowy. Normalnie pewnie nie dałoby to dużych efektów, lecz w przypadku, w którym dochodzi jeszcze rozpęd, jaszczur powinien się chociaż położyć, o ile oczywiście trafi.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Sob Gru 21, 2013 10:06 pm

NPC Storyline - Acroth

Aktualnie, cywile znajdowali się już po za zasięgiem walczących, a nawet zdołali uciec jeszcze dalej, po za zasięg wzroku obu stron. Elektra która postanowiła rzucić swe słowa do "przyjaznego jaszczura" mogła spotkać się - i spotkała - z brakiem odpowiedzi. Owy "przyjazny jaszczur" był od krótkiej chwili nieprzytomny, co spowodowane było atakami jakie na siebie przyjął - ratując skórę DD oraz wyczerpaniem walką. Nie było więc póki co z niego użytku.
Daredevil tymczasem znów podjął - zamiennie z Elektrą - samotną próbę ataku na większego od siebie przeciwnika. Wdrapując się na górę, można by powiedzieć - zdobył przewagę wysokości nad przeciwnikiem... który jednak miał wolną rękę i nie został w żaden sposób zajęty. I kiedy prawnik leciał w kierunku przeciwnika - pozostają w stanie częściowej niewładności... jaszczur po prostu trzepnął go ogonem prosto w korpus, pozwalając żebrom przypomnieć się o sobie i ściągając mężczyznę na ziemię. Na to wszystko, przeciwnik skrzyżował swe ręce na klatce piersiowej i prychnął z pogardą.
-Dopóki się nie zjawiliście, świetlik przynajmniej walczył. Was się po prostu okłada...
Rzucił z jeszcze większą pogardą i prześmiewczym wydźwiękiem własnych słów. Raczej nie brał tej dwójki za prawdziwych przeciwników.


Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Sob Gru 28, 2013 10:59 am

Raven ruszył za swoim towarzyszem "z kopyta", ignorując przepisy ruchu drogowego i gapiów. Zresztą, o tej porze w tej części miasta było ich jak na lekarstwo. Szczęśliwie, odrzutowy silnik dawał możliwość by Raven mógł nadążyć za Widmem. Gdy doszli do ślepej uliczki, w której toczyła się walka, Kruk zatrzymał motocykl o jeden zaułek dalej od miejsca starcia, i za pomocą miotacza haków błyskawicznie wskoczył na dach budynku. Maszyna za pomocą zdalnego sterowania odjechała w inne miejsce.
-Cywili już nie ma. Są tylko dwa gady, twój "kolega", oraz dwoje przebierańców. Znajdę Ci coś o nich w miarę możliwości.
Odezwała się Lucky przez radio. Raven jedynie przyjął to do wiadomości, stając na krawędzi dachu, oglądając walkę z góry. Ta dwójka jest rzucana przez jaszczura niczym szmaciane lalki. "Złoty" najwyraźniej był drugim jaszczurem, który leży poobijany...Uruchomił sonar, mając świetny obraz sytuacji, jednakże bez kolorów. Czas zatem spowodować małe zamieszanie.
Zrzucił w dół bombę dymną, prosto pod nogi pomarańczowołuskiego stwora. To powinno zdecydowanie wytrącić go z rytmu. Ale, jako że bomba poleciała z góry, nie zeskoczył jak wariat na sam dół. Używając balustrad i dróg przeciwpożarowych, i wylądował po cichu od strony przeciwnej do wyjścia z tego zaułku...
- Sprawdźmy jak mocne masz łuski...
Pomyślał, wystrzeliwując z rękawicy jeden kołek, czemu towarzyszył cichy syk. Ma jeszcze pięć. Przy takim celu, starał się nie celować tam, gdzie pancerz wydaje się być najmocniejszy. Nie widział, czy to Widmo, czy coś innego, toteż celował w szyję, a raczej w gardło. W najgorszym przypadku pocisk trafi w (przypuszczalnie) mocniejsze łuski na klatce piersiowej bądź obojczyku bez większych szkód...Cóż, nie był to na pewno ostateczny cios. Nigdy nie jest. Zaraz po wystrzale skoczył w górę i przemieszczając się ponownie po balkonach ppoż i...Czekał. Czekał aż Daredevil bądź Elektra zaatakują gada ponownie. Wtedy znów się włączy, równocześnie z nimi. Trzeba go atakować razem, nie po kolei...Wtedy będzie szansa na rozkojarzenie go i zadanie poważnych obrażeń.
Kiedy którekolwiek z nich zaatakuje, Raven zeskoczy i korzystając z tego, iż potwór ma dwójkę przeciw sobie będzie starał się potraktować go ostrzami ukrytymi w rękawicach, celując w boki i pachy. Zaraz po tym odskoczy znów w górę bądź w bok, zależnie od sytuacji, czekając na dobry moment...Tak, jak poluje się na niedźwiedzia, trzeba będzie go zmęczyć, poranić...Dowiedzieć się, gdzie boli go najmocniej. Zasłona dymna powinna przynajmniej w pewnym stopniu ograniczyć mu pole widzenia...Jeżeli ten gość w czerwonym kubraku to słynny Daredevil, raczej nie będzie mu to przeszkadzało. I tak jest niewidomy... Przynajmniej według plotek.
Powrót do góry Go down
Daredevil

Daredevil


Liczba postów : 54
Data dołączenia : 28/08/2012

Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Sob Sty 04, 2014 12:12 am

Kolejny atak i kolejny raz prawnik wylądował na zimnej ziemi. Żebra znów dały o sobie we znaki. Zagryzł wargę, aby trochę przytłumić ból, który odczuwał z klatki piersiowej. Przeciwnik był wymagający. Nie często przychodziło walczyć Daredevilowi z wielkim jaszczurem z kosmosu. Dodatkowo z wyjątkowo wytrzymałym. Jego łuski odbijały niemalże każdy atak, a zwykłe uderzenie z pięści nie przynosiło efektów. W chwili, w której przybysz żartował sobie, diabeł zacisnął zęby i wstał. Dobra. Jedno z wyzwań zostało wykonane, pomyślnie. Spojrzał na Elektrę, ona też nie miała łatwego orzecha do zgryzienia, możliwe, że też nigdy nie walczyła z kimś podobnym.
Z dala było słychać motor. Początkowo niewidomy nie zwrócił uwagi na to, ot tak ktoś sobie jechał. Lecz, kiedy prowadzący zatrzymał się aleję dalej i było słychać hak, a następnie zobaczył bombę dymną. Idealnie. Bomba dymna ma za zadanie ograniczyć widoczność. Kurcze, szkoda, że Matt nie widzi. Uśmiechnął się. W tym momencie wyostrzone zmysły się przydadzą. Nowy sojusznik wystrzelił coś w stronę jaszczura, a po chwili wrócił na dach. Superbohater w czerwonym stroju złapał za swoją laskę jak kij bejsbolowy i machnął nim w stronę głowy jaszczura. Szczęki głównie. Miał nadzieję, że ostatnie ataki dziewczyny nauczyły ją czegoś i wyruszy razem z nim, lub chwilę po jego ataku, kiedy brzydal będzie zdezorientowany.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Nie Sty 05, 2014 3:59 pm

NPC Storyline - Acroth || Nodin

Granat dymny, cóż - zasłonił co niektórym obraz sytuacji która miała aktualnie miejsce. Bestia wydała z siebie warkot świadczący o niezadowoleniu ze zmiany sytuacji - dość nagłej i zapewne nieprzewidzianej. Niemniej jednak syk który wydał sprzęt Ravena przed wystrzałem, okazał się najwyraźniej wystarczający, gdyż kołek zanim doleciał, został złapany przez jaszczura który odwrócił się i chwycił go w locie w dłoń. Pocisk został tą samą dłonią złamany, a cóż - Daredevil w tym czasie postanowił wykorzystać sytuację - by rzucić w napastnika swoją laską którą cóż... spotkał ten sam los. Została po prostu złapana w locie - lecąc do tego stanowczo wolniej od bolca którym strzelił Raven - i złamana.
Tymczasem nowy znajomy Ravena pojawił się w swej anthro-formie tuż przy nieprzytomnym złotołuskim. Czarnołuskie widmo którego cóż - Daredevil jako jedyny nie mógł praktycznie w ogóle zarejestrować, bo jedynym źródłem był dźwięk gdy pazury łap ocierały się o ziemię lub gdy chwytał nieprzytomnego i zaczął podnosić go do góry. Wzrok odpadał, a wszelakie wibracje wywołane przemieszczaniem się nie miały miejsca, tak samo jak nie dało się wyczuć zapachu czy też usłyszeć bicia serca tej istoty.
/Wstań, zamierzam ciebie uleczyć. Od tego są w końcu przyjaciele./
Odezwał się głos nowej istoty - samca, cóż... Raven go już znał. Odezwał się w głowach wszystkich zgromadzonych, jakby wykorzystywał jakąś telepatię podobną do standardowej mowy, nie nawiązując w ogóle kontaktu telepatycznego. Złotołuski zaczął budzić się i podnosić z trudem, podpierając się o klęczącego przy nim czarnołuskiego jaszczura - cóż, niezła mieszanka gadów. Napastnik natomiast wydawał się jeszcze nie zwracać uwagi na nowego przybysza. Pytanie - jak długo zamierzał go ignorować?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 06, 2014 4:54 pm

Szybki jest... Ciekawe czy równie twardy...Wyraźnie ignoruje Twoją obecność, Nodinie...Widmo? Czy może jest po prostu głupi?
Pomyślał, widząc jak gad pochwycił stalowy kołek w locie i złamał jak zapałkę. Było to również zapytanie do Nodina, który zajmował się właśnie złotym "smokiem". Zapytał w myślach, wiedząc że Widmo to usłyszy... Co do jaszczura, najwidoczniej nie zdawał sobie jeszcze sprawy, iż doszedł kolejny uczestnik bijatyki... Lecz, jeżeli ten stan rzeczy ulegnie zmianie, Raven ponowi atak. Jeśli uwaga stwora zostanie zaabsorbowana przez Nodina, Raven zeskoczy od tyłu wrogiego gada, z zamiarem dźgnięcia go sztyletami na wysokości nerek bądź górnego grzbietu, a następnie odskoczy do tyłu, z zamiarem uniknięcia ewentualnego kontrataku ogonem bądź pazurami. Przy ataku tym mogą być pomocne rogi stwora, za które Raven może złapać, aby nie atakować z poziomu gruntu i mieć "dostęp" do wrażliwych ścięgien karku lub pach. Lecz ten atak nie nastąpi, póki gad nie ruszy ku Nodinowi i złotemu...Póki co, Raven czekał. Jak wilk gnębiący bizona.
Powrót do góry Go down
Daredevil

Daredevil


Liczba postów : 54
Data dołączenia : 28/08/2012

Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 06, 2014 11:00 pm

Kolejny atak, kolejne bęcki, to zaczynało być już nudne. Co on nie miał słabych punktów? No do cholery! Skóra twarda jak kamień, zęby ostre jak miecze, szybkość geparda, ktoś tu chyba nie miał życia. Laska, którą zazwyczaj walczył, którą pokonywał wielu przeciwników, Bullseye, Matadora, Fiska została roztrzaskana przez jakiegoś jaszczura z innej planety. To samo się stało z kołkiem sojusznika, ale ten chyba nie miał takiej wartości dla posiadacza. Po chwili pojawiła się nowa osoba, której niewidomy nie wyczuł, lecz po chwili usłyszał. Kolejny pomocnik, super, może teraz pokonają tego wielkoluda, bo ciągłe próby uderzenia go zaczęły być nudne. Może ten nowy przyciągnie uwagę przeciwnika i można będzie go uderzyć. Matt miał przygotowany hak, żeby złapać jaszczura, kiedy ten będzie biegł, może uda mu się go wywalić. Może ktoś się na niego rzuci, a wtedy DD pomoże w walce, może wreszcie go pokonają.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Wto Sty 07, 2014 1:46 pm

NPC Storyline - Acroth || Nodin

Czarnołuski podniósł rannego z ziemi, a rany owego gada zaczęły się jakby same - błyskawicznie zasklepiać. Pytanie na ile było to działanie organizmu smoka, a na ile jakiś rodzaj magii lub mocy którymi mógł posługiwać się czarnołuski. Kiedy nowy przybysz zajmował się rannym, napastnik w końcu chyba stwierdził, że pora i na niego zareagować. Olbrzymi gad odwrócił się i ruszył w kierunku dwóch pozostałych jaszczurów, a więc Ravem miał okazję zareagować. Niestety biorąc pod uwagę, że znajdował się na rusztowaniu przeciwpożarowym, a takie same z siebie wydawały różne mniej lub bardziej dla ucha przyjemne dźwięki, zwłaszcza gdy ktoś na nich stał - nie obyło się bez odgłosu przy próbie ataku na gada, który i tym razem zareagował - schodząc z linii i łapiąc za pelerynę mężczyzny gdy ten próbował wylądować tam, gdzie wcześniej jaszczur stał. Niestety nie mając skrzydeł Dhampir nie miał specjalnej możliwości manipulacji swoim lotem.
Napastnik złapał go i... rzucił nim prosto na Acrotha i Nodina, a ten drugi właśnie skończył zajmować się tym pierwszym, więc akurat tak się stało, że gdy Raven miał przelecieć obok nich i wyrżnąć w ścianę - został złapany za ramieniem przez czarnołuskiego, który odstawił mężczyznę na ziemię i wydał z siebie jakiś cichy warkot, jakby całą tą sytuację był po prostu zażenowany. Złotołuski stanął w tym czasie o własnych siłach i spojrzał ku napastnikowi, który ponownie ruszył na swój nowy cel.
/Banda samobójców./
Wywarczał wszystkim telepatycznie czarnołuski, występując naprzód i ruszając naprzeciw nadciągającemu przeciwnikowi.
/Kto was uczył tych technik walki? Gry komputerowe?/
Dokończył swoją wypowiedź. Dym z wcześniejszego granatu zdążył się już rozejść, przez co ci, którzy widzieli - mieli ładny wgląd w sytuację. Tak oto czarnołuski jaszczur rozmiarów wcześniej sponiewieranego złotołuskiego, miał zatrzeć się z wielkoludem który prawdopodobnie zaraz urządzi go tak samo jak złotego. Jednak to co się stało, mogło przekroczyć oczekiwania co niektórych. Idąc ku wielkoludowi, czarnołuski samiec podniósł po drodze złamany kij Daredevila, łącząc ze sobą obie ułamane części, które nagle zespoliły się ponownie w jedną całość. Tak ponownie przygotowaną broń białą, Widmo chwyciło w prawą dłoń, wykonując nią kilka przysłowiowych "wiatraków" za pomocą tylko tej jednej dłoni. Kij wydawał się być dla niego stanowczo za mały jako broń biała, jednak on nie wydawał się tym przejmować - i gdy znaleźli się swym zasięgu - napastnik zaatakował pierwszy, jak to wyraźnie miał w zwyczaju. Wielka dłoń gada uniosła się do góry i zacisnęła w pięść, a następnie uderzenie niczym młot zwaliło się prosto na Nodina który to wykonał coś czego zapewne nikt się nie spodziewał - zszedł z linii ataku, przez co atak przebił się na drugą stronę, a przeciwnik pozostał na chwilę otwarty i lekko pochylony w dół. Nodin nie omieszkał tego nie wykorzystać, łapiąc przeciwnika za wystającą dłoń - swoją własną, wolną - a następnie szybkim ruchem zamachując się do tyłu za siebie kijem i po prostu zdzielając wielkiego gada w pysk, który od uderzenia prawie się wywrócił, wyraźnie zaskoczony takim obrotem spraw. Łapiąc ponownie równowagę, ryknął rozwścieczony, zamachując się od dołu drugą dłonią zaciśniętą w pięść, na co Widmo również zareagowało - uskakując natychmiast na bok w kierunku Daredevila i wykonując przy tym gwiazdą poprzez odbicie się wpierw nogami od ziemi, potem na ręce i ponowne odbicie by wylądować znów na nogach. Czarnołuski stanął tuż koło czerwonego diabła i rzucił mu w dłonie jego poskładany, nawet nie zarysowany - kij. Potem wyprostował się, przesunął ogonem po podłożu i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
/Ja go trafiłem. Więc może jak skończycie się bawić w cholerne imitacje zabójców z opowieści i legend, to możecie zacząć z nim walczyć na poważnie, a nie na około./
Wyrzucił im, wydobywając po tym z siebie kolejne warknięcie, teraz już na pewno świadczące o zażenowaniu całą sytuacją. Gad począł obserwować całą walkę, a tymczasem złotołuski chyba nie zamierzał być bierny. Uśmiechnął się zadziornie, bo z oczu zniknęli mu bogu ducha winni ludzie przez których został tak poobijany. Ugiął lekko swe kolana, jego ślepia błysnęły złociście, a ciało smoka otoczyła delikatna, ognista aura o równie złocistym kolorze.
-Wy pierwsi.
Rzucił krótko do Daredevila i Ravena, wyraźnie deklarując, że pomoże im jednak to oni mają czynić "zaszczyt" i atakować jako pierwsza fala.
Tymczasem cóż, DD mógł poczuć, że przestał odczuwać ból, a jego ciało odzyskało nagle energię. Być może to za sprawą tego nieznajomego który stał obok niego. Ciężko to było stwierdzić, jednak prawnik mógł czuć się teraz bardzo świeżo, w pełni gotów do walki, nie mając żadnych, nawet najmniejszych obrażeń... czego nie mogła powiedzieć Elektra która nieprzytomna leżała w kącie.



//DD - nie zaliczam ataku, bo nie opisałeś jakoby Twoja postać miała go w ogóle wykonać. Jedynie doszło do przemyśleń, że coś takiego może mieć miejsce. Nie ma jednak słowa o jakimkolwiek użyciu owego haka.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Wto Sty 07, 2014 6:05 pm

Chwycony za pelerynę, a następnie odrzucony, wiedział że jedyne co teraz może zrobić, to zamortyzować upadek. I tu pomógł Nodin, łapiąc go. Dwa razy Ravenowi nie trzeba powtarzać...
- Razem.
Rzucił do Daredevila, po czym zaczął iść w kierunku miedzianołuskiego gada. Gdy dystans skrócił się do połowy, rzucił się do biegu...Niby szaleńczy, samobójczy bieg, ale tu akurat wszystko było wykalkulowane. Chodziło o zwrócenie jego uwagi. Był pobudzony. Zatem może popełnić błąd. Kruk zauważył również, że gad lubi atakować pierwszy...Nie omieszkał tego nie wykorzystać. Kiedy jaszczur zaatakuje, niezależnie czy z lewej czy z prawej,Raven zejdzie z linii uderzenia, przy czym może być przydatny refleks wampira. Jeśli przy tym jaszczur odsłoni pysk, co jest bardzo możliwe, popieści jego dolną szczękę ciosem podbródkowym, zaś druga dłoń była gotowa do "poprawki" sierpowym, jeśli będzie ku temu możliwość. Po tej akcji natychmiast starał się uniknąć kontrataku obrotem, wślizgiem lub zwykłym zejściem polegającym na dostawnym kroku i uchyleniu tułowia połączonym ze skrętem, dbając o zachowanie balansu. Kiedy unik się uda, po prostu odskoczy w miejsce, gdzie teraz stał Daredevil oraz Nodin, szykując się na dalszy rozwój wypadków...Możliwe, że jego ostrza dziś się napiją krwi...Lecz wolał nie przewidywać przyszłości.
Powrót do góry Go down
Daredevil

Daredevil


Liczba postów : 54
Data dołączenia : 28/08/2012

Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Pią Sty 10, 2014 11:45 pm

Widmo w pewnym sensie przywróciło Daredevilowi wiarę w walkę. Całej akcji nie widział, słyszał tylko brzdęk, który zwiastował uderzenie kawałkiem metalu wspólnego przeciwnika. Dopiero później okazało się, że była to złamana wcześniej laska. Tyle emocji w parę sekund, a gratis leczenie. Mattowi coraz bardziej podobał się nowy koleżka. Na znak, jaki wydał Raven prawnik tylko przytaknął. Był gotowy do ataku, gotowy jak nigdy. Obie ręce zaciśnięte na pałce jak dziecka, które nie chce oddać swojej zabawki. Nie popsujesz już jej, pomyślał sobie. Chwilę po zabójcy wyruszył Diabeł. Chciał, aby jaszczur zajął się wampirem, wiedział, że ten sobie da radę. W tym czasie Matt pobiegł w drugą stronę, tak jakby zataczając kółko, aby przeciwnik go nie zauważył. Wtedy, kiedy był blisko wyskoczył, świetne zdjęcie by z tego wyszło. Daredevil wyskakujący na wielkiego jaszczura nie z tej planety z grymasem na twarzy pokazującym, jak bardzo pragnie ubić gada. Cios pałką wymierzony był w tył głowy. Nigdy nie był prymusem z anatomii gadów, lecz myślał, że może mają tam coś na kształt ludzkiej potylicy i uderzenie tam zdekoncentruje go. Przygotowanie to podstawa, a więc prawnik miał dobrze wykonaną linię obrony. Jeżeli stwór pokryty łuskami zechce go zaatakować, ten zbije jego uderzenie pałką i wyląduje obok. No może, nie jest to zaawansowana strategia, ale było późno, to jedyne na co wpadł.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Nie Sty 12, 2014 12:37 am

NPC Storyline - Acroth || Nodin

Nodin... przekrzywił łeb na bok. Cała reakcja czarnołuskiego widma odnośnie dalszej sytuacji. Zrobił to dość komicznie, obserwując walkę z niebywałym zainteresowaniem. Acroth w tym czasie oczekiwał, dosłownie paląc się - wręcz płonąć - do walki. Tymczasem Raven zdecydował się wykonać pierwszy ruch. Kiedy to dhampir znalazł się odpowiednio blisko, jaszczur oczywiście zaatakował - tak samo jak wcześniej Nodina. Gdy półwampir uskoczył, napastnik był przez chwilę odsłonięty - co oczywiście udało się wykorzystać. Uderzenie pięścią w szczękę jaszczur spowodowało cóż - wzdrygnięcie tego pierwszego oraz dość pokaźny ból dłoni u tego drugiego - zupełnie jakby dhampir uderzył pięścią w czołg. Oczywiście nadarzyła się i okazja na poprawienie, gdyż przeciwnik był chwilę wytrącony z równowagi - jednak po wykonaniu drugiego ciosu - który okazał się o wiele mniej skuteczny, wręcz nawet nieskuteczny - jaszczur przełamał cios, po prostu ignorując cały impet i zderzając się z nim - wykazując przy tym wyższość własnej siły nad siłą dhampira. W tym momencie Raven poczuł jak łapsko gada wbija się niemalże penetrując - prosto w splot słoneczny mężczyzny, co w efekcie doprowadziło do wiadomych skutków jak problemy z oddychaniem oraz poważne obicie żeber. Można by powiedzieć śmiało - gdyby nie zbroja dhampira to byłoby znacznie gorzej. Niemniej jednak okazję udało się wykorzystać Daredevilowi. Atak z wyskoku nie trafił w tył łba gada, lecz w jego kark i spowodował... na dobrą sprawę nic. Palka uderzając w tym miejscu, odbiła się niczym od ściany, a prawnik po prostu wpadł w tym czasie na rozjuszonego gada, który zaraz zdmuchnął go z siebie potężnym uderzeniem ogona z boku - przez co DD został posłany na ziemię, podobnie obolały co wcześniej, jednak na szczęście nie tak połamany.
Wtedy jednak stało się coś cóż, możliwe, że raczej nieprzewidzianego. Złotołuski włączył się do walki, jednak w momencie w którym dopiero jaszczur porozrzucał Daredevila i Ravena na boki i cóż... był zajęty oraz odsłonięty. Potężny sus powietrza, by zaraz wypuścić z nozdrzy falę złocistego ognia, skierowaną prosto na wroga. Złocisty ogień zakrył całą sylwetkę wroga, zasłaniając go całkowicie na dobre kilkanaście sekund. Należało mu to chyba przyznać - smok miał iście stalowe płuca. Gdy zamknął swój pysk i zakończył atak...
Ogień zniknął, a wraz z nim... przeciwnik. Nie pozostał po nim nawet ślad. I tak można było wywnioskować dwie rzeczy. Złotołuski miał w pysku ognisty miotacz plazmowy który swą siłą wymazał tego gada z rzeczywistości... lub ten gad jakoś uciekł. Zaskoczenie było jednak widoczne również na pysku smoka, który stał jak wryty i chyba nie wiedział co się stało. Ciszę przerwał jednak Nodin.
/Jestem na to za stary. Wszędzie tylko ta magia./
Rzucił krótko, podchodząc do miejsca w którym jeszcze przed chwilą znajdował się przeciwnik z którym tak dzielnie walczyli. Jednak jak - i dlaczego - on zniknął? Akurat w momencie w którym można by uznać, że zaczynali przeciągać szalę zwycięstwa na swoją stronę?
Czarnołuski stanął po środku, wiercąc się swym ogonem na lewo i prawo, z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej - mordem w oczach oraz wzrokiem wbitym w ziemię, tam gdzie stał ten jaszczur. Złotołuski trzymał natomiast dystans, obserwując widmo i cóż... nie zbliżając się. Po prostu obserwował, stojąc prawie, że na baczność. I milczał. Co się stało? Dlaczego się stało?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Sro Sty 15, 2014 5:11 pm

-Raven!
-Żyję...
Odparł przez radio, z trudem łapiąc oddech. Jak tylko zdołał wrócić do zmysłów, wykonał szybki przewrót w kierunku Nodina i załadował nowy kołek do wyrzutni. Jeśli dalej będzie walczył tak, jak Widmo tego chce, to prędzej go zabiją własne ciosy. Kiedy złotołuski wykonał swój atak stało się coś, co Raven mimochodem przewidywał...Przeciwnik znikł... Raven wyciągnął jeden ze sztyletów, starając się stabilizować oddech.
- Się dziwisz, że używam broni...Magii nie ma. To koniec?
Przy okazji, ten facet w czerwonym kubraku to Daredevil. Można by rzec, że jest po "naszej" stronie. Mistrz sztuk walki...lecz nadal człowiek.
Raven uśmiechnął się przez maskę, wstając. Przez chwilę myślał, iż jaszczur po prostu uciekł jakimś tajemniczym sposobem, lecz najwyraźniej został..Wymazany z egzystencji. To chyba koniec całej walki, która poszła o wiele szybciej, niż się zdawało...Lecz miał świadomość, iż trwałaby ona o wiele dłużej jeżeli nie byłoby tu Nodina.
Powrót do góry Go down
Daredevil

Daredevil


Liczba postów : 54
Data dołączenia : 28/08/2012

Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Pią Sty 17, 2014 11:15 pm

Koniec - pierwsza myśl jaka się nasunęła. Cała sytuacja była dziwna. Można by rzec nienaturalna. Trudno było to zrozumieć, a jeszcze bardziej dla niewidomego. Najpierw poczuł uderzenie, ból, następnie temperatura się zwiększyła, jakby ogień, a później nie mógł wyczuć przeciwnika. Zniknął? Chyba tak. Zacisnął zęby i wstał z trudem, obolałe żebra dawały o sobie znać. Odwrócił się w stronę sojuszników i uśmiechnął się do nich. Walka była wymagająca, a dzięki nim mógł pokonać go. Gdyby nie oni ktoś musiałby już pisać jego nekrolog. Dzięki im. Prócz tego było coś ciekawego, dziwnego. Złotołuski jaszczur intrygował Matta. Przecież to w sumie on najpierw stanął naprzeciw ich byłego przeciwnika, to on walczył z nim na początku, dopiero później pojawił się Diabeł i zamaskowany zabójca. Podszedł do niego. Jego bicie serca wskazywało, że był zdziwiony, ale jednocześnie podniecony całą tą sytuacją, w końcu wygrał.
- Kim jesteś, skąd się wziąłeś, kim był on? - zadał trzy proste pytania wskazując na miejsce, w którym przed chwilą walczyli z bliżej niezidentyfikowanym kimś.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Pią Sty 17, 2014 11:44 pm

NPC Storyline - Acroth || Nodin

Czarnołuskie widmo odwróciło się do Ravena, który odezwał się do samca. Stanął wyprostowany, opuścił ręce wzdłuż swego ciała i przeciągnął swój ogon po ziemi. Krwistoczerwone ślepia wbiły się w sylwetkę mężczyzny, a chwilę później Nodin zmniejszył dzielący ich dystans, podchodząc powolnym krokiem bliżej.
/Koniec. Gdziekolwiek teraz jest, nie przyjdzie nam go spotkać. Nie teraz, nie w tym miejscu./
Wyjaśnił, a tymczasem Daredevil skupił na sobie uwagę złotołuskiego. Smok przekrzywił łeb na bok, gdy mężczyzna zbliżył się do niego, ogon latał za nim nerwowo na lewo i prawo, obijając się raz po raz o podłoże. Trzy proste zadane pytania, jednak odpowiedź nie padła natychmiast. Smok skierował swój wzrok ku widmu, spoglądając na nie pytająco, czekając na przyzwolenie. Czarnołuski odwrócił się więc i skinął łbem w dół, nie wypowiadając jednak ani słowa. Jego uwaga również skupiła się teraz na złotołuskim. Emocje opadły co z resztą dało się po tym smoku zobaczyć tudzież usłyszeć i wyczuć - jak chociażby puls mu zwolnił.
-Jestem Densorinem, nie pochodzę z twej planety. Me imię brzmi Acroth. Reprezentuję smoczą rasę, królewskiej krwi. Ocaliłeś życie kobiety, dziecka oraz moje własne, za co jestem tobie wdzięczny, gdyż walczyłeś z przeciwnikiem nieprzeznaczonym tobie. Tamten był...
Wyjaśnił, mówiąc płynnie, spokojnie, nie intonując w żaden sposób swych słów. Jednak stwierdzenie "królewska krew" mogło dawać wiele do myślenia. Czyżby przed nimi stał jakiś smoczy król albo książę? Przerwał w pół słowa i namyślił się nad tym co ma powiedzieć dalej. Wziął głębszy wdech i kontynuował.
-Zdrajcą. Będą jednym z najbardziej oddanych, sprzeniewierzył nasze zasady i oddał się potworowi w zamian za siłę, którą wykorzystał teraz przeciwko nam.
Wyjaśnił do końca i spojrzał na mężczyznę z zaciekawieniem. Co mu odpowie na te słowa? W końcu smoki w ludzkich legendach były dość dwuznacznie odbierane, a to co się tutaj stało, przybysze z innego świata... Mogło nie być najweselej.
Tymczasem Nodin który stał obok Ravena, odwrócił nagle wzrok, kierując go wpierw na jedną ze ścian. Pięści gada zacisnęły się, wargi uniosły ujawniając ostre kły, a widmo zamknęło na chwilę swe ślepia. Czarnołuski drgnął lekko, jakby coś go nagle ukuło, a potem otworzył swe oczy i spojrzał na Ravena.
/-Srebrny miecz./
Rzucił hasło, dość poważne, intonowane na rozkaz niczym w armii. Wyciągnął swą lewą dłoń w kierunku dhampria, otwierając ją i czekając na to czego zażądał. Wyglądał dość poważnie i cóż... coś musiało się stać. Coś na tyle poważnego, by zrodził mu się w głowie jakiś plan. W końcu jak Raven zdążył się do tej pory przekonać, widma nie czynią niczego bez przyczyny. Zawsze mają jakiś powód, zawsze chcą osiągną jakiś cel, a otoczenia używają niczym własnej broni, narzędzi w swym planie. Nie dało się więc ukryć, że od czasu spotkania Onurisa, Scott był bardziej zamieszany w ich sprawy, możliwe nawet, że nie zdawał sobie sprawy z powagi tego jak daleko jaszczury mogły chcieć go wykorzystać.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Sob Sty 18, 2014 11:15 am

Utwierdzony w przekonaniu, iż to koniec ich starcia, Raven schował sztylet do pochwy z tyłu pasa. Serce zwolniło pracę, lecz i tak nie biło jak ludzkie serce...Biło szybciej. O wiele szybciej. Wampiry ze względu na swoją anatomię mają nieco szybszy rytm pracy tego organu, co Scott odziedziczył wraz z wydłużonymi kłami i resztą "dobrodziejstw". Wysłuchał złotołuskiego z zaciekawieniem, rozmyślając...Jakże nieodpowiednie miejsce...Nieodpowiednie nie tylko dla smoka, ale też i dla króla. Taka zatęchła uliczka...Nijak to pasuje do dziecięcych wyobrażeń o królach i książętach.
- Domyślam się, iż ów zdrajca jest przyczyną Twojego pojawienia się na Ziemi...Nie jesteś pierwszym smokiem, na którego się natknąłem, Acroth.
Wtrącił Raven, po czym jego uwagę przykuł Nodin. Wyrażał dziwne zainteresowanie pobliską ścianą. Jakby coś za nią stało, i nie należało do przyjaznych rzeczy... Na prośbę Widma -a raczej rozkaz, dhampir sięgnął lewą ręką po jeden z mieczy, obrócił go palcami i podał go Nodinowi, wystawiając rękojeść. Niemalże instynktownie prawa dłoń sięgnęła po drugi miecz, lecz nie wyciągał go. Jeszcze nie. Dłoń trwała zaciśnięta na rękojeści, by w razie czego obnażyć srebną klingę bez zawachania. Ciało było gotowe na natychmiastowy unik bądź blok...Tylko po co Nodinowi miecz? W jego ręku wygląda jak długi sztylet. Nie wspominając, że pazury Widma są zdecydowanie lepszą bronią niż posrebrzana, stalowa klinga...
-Coś nie tak?
Zapytał. Jeśli to wampiry, na pewno by je wyczuł. Więc, co go poruszyło tak, że stał się gotów na kolejne starcie, do którego potrzebował srebrnego miecza?
Powrót do góry Go down
Daredevil

Daredevil


Liczba postów : 54
Data dołączenia : 28/08/2012

Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Sob Sty 18, 2014 11:20 pm

Historia opowiedziana przez niejakiego Densorina była dla Daredevila czymś nowym, rzadko spotykał się z kimś z odległej planety, być może nawet z innej galaktyki. W sumie, chyba to jego pierwszy raz, ale kiedyś musi być i on. Szybko analizował każde słowo, które docierało do jego uszu i coraz bardziej nie dowierzał. Fakt, że były to smoki był jeszcze zrozumiały, można tak wytłumaczyć ich twarde łuski oraz ten magiczny ogień. Były to istoty rozumne kolejna sprawa intrygująca Matta, a ich pogoń za zdrajcą była zrozumiała. Tylko kto był tym królem, stróż prawa chętnie by go poznał.
Kolejnym ciekawym faktem był ten strach Nodina. Czego się przestraszył? Mężczyzna westchnął i złapał kij oburącz. Był przygotowany na kolejną walkę, przynajmniej psychicznie, fizycznie nie doszedł jeszcze do pełni sił, aczkolwiek nie zebrał, aż takich wielkich batów. Czyżby kolejny zdrajca smoczej rasy przybył na Ziemię i odnalazł Widmo i Acrotha?

//Nie będzie mnie do piątku, jeżeli skończysz to do piątku to okej
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Nie Sty 19, 2014 9:32 pm

NPC Storyline - Acroth || Nodin

-Jednym z powodów.
Złotołuski poprawił Ravena, a następnie - nie otrzymując żadnej odpowiedzi od Daredevila, ruszył przed siebie, podchodząc spokojnym krokiem do tego za którego sprawą dhampirowi dane było się tutaj pojawić. Smok stanął przy jaszczurze dzierżącym miecz. Jaszczurze, którego motywy i działania, a zwłaszcza emocje, bynajmniej źle odczytywali. O ile Raven się po prostu pomylił, o tyle Daredevil wyraźnie wziął jakieś środki wspomagające pracę układów mózgu odpowiedzialnych za interpretację tego co dzieje się dookoła - zakładając z nieznanych przyczyn stany emocjonalne które u widma nie miały miejsca od lat.
Tymczasem Nodin wbił swe krwistoczerwone ślepia w posrebrzany miecz który trzymał dłoni. Rzeczywiście, na jego rozmiary czyli trochę ponad dwa metry wzrostu, srebrna broń była... cóż, mała. Lewa dłoń dzierżyła klingę, która ustawiona została poziomo na wysokości splotu słonecznego gada. Prawa natomiast uniosła się ku górze i oparła wewnętrzną dłonią na ostrzu miecza. Następnie, dłoń zsunęła się powoli w dół, z serca dłoni przesuwając się na miecz palcami, a następnie pazurami. W tym momencie, pazury zaczęły przesuwać się po ostrzu miecza, zostawiając po sobie coś co wyglądało niczym rysy... czarne, nawet nie wgłębiające się w samo ostrze - po prostu pozostawał ślad. A jak pazury dojechały do końca ostrza, czarnołuski uniósł swą dłoń i cofnął ją od miecza, którym wycelował następnie prosto przed siebie. Czarny, energetyczny ślad otoczył całkowicie ostrze, by chwilę później wtopić się do środka ostrza i zniknąć. Sam metal zmienił swój odcień po zaledwie krótkiej chwili, czerniejąc całkowicie. W tym momencie widmo podrzuciło mieczem w powietrze, a ten obrócił się i runął w dół, na co gad złapał miecz za ostrze, by następnie podać go Ravenowi - klingą w stronę mężczyzny. Jaszczur skierował swe spojrzenie na mężczyznę, a w jego głowie słyszalny był głos widma.
/-Weź go i nie zgub./
Rzucił krótko, a następnie odwrócił się w stronę złotołuskiego. Gady spojrzały po sobie i o ile widmo nic w sobie nie zmieniło, o tyle Acroth wyglądał na bardziej... zaniepokojonego spojrzeniem czarnołuskiego, który wyciągnął ku niemu swoją dłoń, tknął pazurem jednego z palców, a smoka otoczyła czarna energia i dosłownie rozpłynął się niczym mgła. Tyle go dalej było widać. Wtedy też samiec obrócił się w kierunku dhampira.
/-Katedra Metropolitalna, Liverpool. Udaj się tam./
Dodał i zniknął, rozpływając się przed Ravenem tak samo, jak uczynił to przed chwilą z Acrothem.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Wto Sty 21, 2014 10:52 pm

Biorąc miecz i chowając z powrotem do pochwy zawieszonej na plecach, Raven uśmiechnął się. Zgubił jeden miecz. Nie ma zamiaru tracić drugiego.
-Przekazałeś energię. Jaką, i po co?
Zapytał zachowując formalny ton. Chciał wiedzieć, co Nodin właśnie zrobił z JEGO mieczem. Miecze Raven traktuje bardzo osobiście. Jak część jego ręki. Jego własne pazury...Nie chciał, by ostrze zaczęło...Zachowywać się dziwnie. Lub złamać się.
Potem usłyszał coś, czego się nie spodziewał...Ale po Widmach paradoksalnie można się tego było spodziewać. Miał wyruszyć do Anglii. Anglia...Niby łatwo powiedzieć. Trudniej zrobić.
On może i poleci, ale jego sprzęt nie bardzo...Dlatego miał Lucky. Ona niczym dobry duch zawsze pomoże. Gdy oba stworzenia znikły, Raven odezwał się przez radio.
- Lucky...Mam nadzieję że masz nadal kontakty w MI-6. Potrzeba mi samolotu.
-W papierach MI-6 nie żyję, także...Co?
-Dobrze słyszałaś. Samolotu. Czeka mnie lot do Liverpoolu. Ja oficjalnie nie istnieję, więc jesteśmy na zero.
- Zwariowałeś czy...Ach, zresztą. Twoje towarzystwo jest równie szalone co Ty. Zadzwonię w parę miejsc, zorganizuję coś...O oficjalnym rejsowym przelocie nie ma mowy...Ale lecę z Tobą.
-Żartujesz, prawda?
-Nie. Ktoś musi być Twoim aniołem stróżem, nieprawdaż? To było pytanie retoryczne. Chyba nie sądzisz, że bawiłbyś się sam, Raven.
-Niech Ci będzie...
Powiedział, odwracając się na pięcie... niespodziewanie, u wyjścia z obecnie pustej uliczki stanął motocykl, bez kierowcy. Silnik odrzutowy Y2K szumiał spokojnie, niewzruszony...Zanim wsiadł, Raven spojrzał na Daredevila...
-Pewnie się jeszcze spotkamy, Daredevilu...Jestem Raven.
Powiedział, po czym wsiadł na maszynę i odjechał gwałtownie, bez odpowiedzi...

[zt]
Powrót do góry Go down
Skye

Skye


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 23/02/2014

Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Nie Lut 23, 2014 8:09 pm

Gdzieś nieopodal Central Parku, Skye zaszyła się w swoim zakamuflowanym vanie. Siedząc na tyłach samochodu, zaaranżowanych na hackerską bazę z wszelakim sprzętami związanymi z jej wątpliwej legalności działalnością, aktualizowała właśnie stronę internetowej na której opisywała niedawną sytuację. A mianowicie była świadkiem niecodziennej sytuacji. Pewien mężczyzna, z twarzy zupełnie nie podobny do nikogo, widząc wołających o pomoc ludzi znajdujących się w płonącym budynku, w dość niekonwencjonalny sposób rzucił się im na pomoc. Wszystko było by okey gdyby nie fakt, iż zrobił to na 'spidermanowy' sposób. Wspiął się po ścianie budynku i uratował ludzi uwięzionych w mieszkaniu.
Oklaskom nie było końca, a Skye cały czas nie rozumiała dlaczego tacy ludzie, jak i inne informacje, tak skrzętnie są ukrywane przez SHIELD. Przecież ludzie mają prawo wiedzieć co się dzieje dookoła nich. Jakie są zagrożenia. Co ich może czekać.. i jakie mają możliwości. Cały czas dążyła do tego, by wiadomości, które zatajało SHIELD ujrzały światło dzienne.
Skąd była pewna, że wszystkie te dziwne 'klęski żywiołowe' nie są wywołane wybuchami na słońcu tak jak podawali do publicznej informacji? No cóż.. trochę pogrzebała w bazach danych SHIELD, dzięki paru najnowszej generacji wirusom oraz skorzystała z okazji - jeden z pracowników SHIELD przez dosłownie parę minut używał niezabezpieczonej przeglądarki internetowej - i to jej wystarczyło.
Uśmiechnęła się pod nosem z miną ogromnej satysfakcji i zaczęła szperać na dyskach i ściągać, trochę na oślep.
Powrót do góry Go down
Nova

Nova


Liczba postów : 86
Data dołączenia : 12/07/2012

Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Sro Lut 26, 2014 12:07 am

Lata spędzone na przemierzaniu galaktyki w poszukiwaniu zła odbiły piętno na Richard'zie Rider'ze, który bezcelowo otrzepywał włosy oraz skórzaną kurtkę z białego puchu. Dawniej warunki atmosferyczne nie stanowiły dla niego problemu, bo jeśli padał deszcz, wychodził z domu w płaszczu przeciwdeszczowym, a teraz pogoda utrudniała mu funkcjonowanie. Po pierwsze zmarzłby w kostiumie, a po drugie w kosmosie nie byłby na owe utrudnienia narażony, bo jedyne czego mógłby się obawiać to deszcz meteorytów. Grunt, że dano mu możliwość powrotu na Ziemię do rodziny, chociaż wahałby się będąc zmuszonym do wyboru miejsca dożywotniego pobytu - pogodzony z losem. Co prawda ciężko zepsuć mu dzisiejszego dnia wyborne samopoczucie, aczkolwiek na pogodę nie prędko przestanie narzekać.
Rozejrzał się, wsadził ręce do kieszeni i pociągnął głośno nosem. Pokazywanie się w miejscu publicznym bez przykrywki w postaci złotego hełmu - nowość. Przede wszystkim zależało mu na anonimowości Nova Prime, chociaż poruszanie się po mieście bez fajerwerków w postaci oklasków obywateli lub upominku w postaci pluszaka wydawało się nudne. Niestety ludzie rzadziej zdobywają się na miłe gesty, albowiem przywykli do obecności bohaterów na co dzień. Dawniej wyśmialiby dzieciaka opowiadającego w szkole o spotkaniu w restauracji złotowłosego Boga z Asgardu, tłukącego kubkami o podłogę, a dziś machnęliby na to ręką, bo sami są świadkami podobnych wydarzeń. "Człowiek nie zdąży zniknąć na kilka lat, a tyle go omija.." Po cóż on wrócił, skoro go już nie potrzebują? Nick Fury sprzeczałby się z owym stwierdzeniem, aczkolwiek zgoda Rider'a na wstąpienie do S.H.I.E.L.D stała pod znakiem zapytania.
- Kogo ja oszukuję. - Wzniósł podirytowany oczy ku niebu. Zgodził się, jednak nie palił się do współpracy ze świeżakami. Doświadczeniem przebił na głowę większość Avengers'ów, pomijając Kapitana Amerykę, którego z ręką na sercu podziwiał od dziecka.
Rusz żeś się szybciej! Zdezorientowane spojrzenie padło na szturchającą go torbą, wypchaną cegłami, staruszkę.
- Hm? Poproszę mocną kawę bez cukru. - Miejmy nadzieję, że nie zatruje się kofeiną z pierwszej lepszej budy.


Ostatnio zmieniony przez Nova dnia Sro Lut 26, 2014 7:11 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Skye

Skye


Liczba postów : 147
Data dołączenia : 23/02/2014

Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1Sro Lut 26, 2014 7:44 am

Skye natomiast, w tym samym czasie, była pochłonięta hackowanie i, co by nie bawić się w brak dosadności, kradła informacje z serwera SHIELD. Z predkością światła wystukiwała komendy na klawiaturze, dzięki temu w vanie rozlegał się miarowy takt, niczym z metronomu tylko, że coraz szybciej i szybciej. Nikt nie mógł zaprzeczyć, że podczas akcji hackerskiej Skye, pomimo swojej dość roztrzepanej natury, była bardzo skupiona. Właściwie w tym momencie nawet by nie poczuła gdyby sam Magneto podniósł jej w pół zardzewiałego vana i zaczał nim obracać w powietrzu.
Nagle usłyszała pisk i trzask. Zdesperowanymi ruchami zaczeła jeszcze szybciej - kto by pomyślał, że jest to możliwe - zaczeła uderzać w klawiature. Po paru dłuższych chwilach i zniecierpliwonych stuknięciach w przycisk 'enter' dziewczyna ze zrezygnowaną miną oparła sie o ni to fotel, ni to wykręcone siedzenie. Ktoś odciął jej dostęp od serwera i najwyraźniej teraz starają się ją namieżyć. Zrzuciła wszystkie informację na pendrive'a i na telefon komórkowy z którym prawie nigdy się nie rozstawała. Szczerze mówiąc pierwszy raz od niewiadomo kiedy, ktoś tak szybko przerwał jej połączenie. A z drugiej strony... mogła sie tego spodziewać, skoro włamała się do samego SHIELD. Po plecach przeszły jej ciary, troche ze strachu i troche z podniecenia. Spojrzała na zegarek i gwizdnęła pod nosem.
- kolejna doba bez snu - pomysłała.
Postanowiła w końcu rozprostować kości i napić się kawy.. oraz obserwować, czy ktoś z SHIELD nie kręci się koło jej vana. Strach ją obszedł na samą myśl, że będzie musiała się z nim rozstać, no ale po dzisiejszej akcji musiała brać to pod uwagę. Problem w tym, że nie do końca wiedziała jak ma ich rozpoznać. Czarne garnitury? Słuchawki bluetooth przy uchu? Ciemne okulary?
Wysiadając z vana przyodziała ciemno-oliwkową kurtkę. Zamkneła go na kluczyk i ruszyła do stoiska z kawą, przy której nikt nie stał.. póki co. Gdy poczuła wibraje w kieszeni, wyciągneła komórkę i zaczeła coś w niej klikać. Szła i klikała. Klikała.. i szła. Fakt trochę nierozważnie, bo nie wzieła pod uwagę tego, iż przed budką z kawą zrobiła się kolejka. I tym pięknym akcentem, Skye.. nieco beztrosko, rozpłaszczyła się na plecach jakiegoś barczystego mężczyzny. Miała tylko nadzieje, że stał jeszcze bez kubka z gorącą kawą w dłoni...
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Ulice NYC - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Ulice NYC   Ulice NYC - Page 7 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Ulice NYC
Powrót do góry 
Strona 7 z 24Idź do strony : Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 15 ... 24  Next
 Similar topics
-
» Ulice miasta
» Bronx - Ulice
» Ulice Kabulu
» Ulice Paryża
» Ulice Nowego Orleanu

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork-
Skocz do: