|
| Ulice NYC | |
|
+73Bloody Mary Fenris Skydive Pheromone Jess Damien Stein Kalia Spider-Man Black Cat Jacob Wagtail Aleksander Rogoziński Scarlet Witch Vision Noh-Varr Punisher Anthony Skyblade Cable Emma Frost Surge Peter Quill Agent Coulson Smuga The Lizard Taskmaster Doctor Strange Toxin Ant-Man Spider Woman Thaddeus Ross Frank Murphy Teddy Altman Speed Gamora Miguel O'Hara Invisible Woman Sasha Aristow Miss America Sin Quicksilver Amora Flash Thompson Abysswalker Katharine Dissimuler Kaine Cosmo the Dog Moonstone Summer Johnny Blaze Wonder Man Carol Danvers Scarlet Spider Nova Skye Elektra Natchios Samantha Hudson Beam Randy Black Panther Chloris Thor Hela Sersi Szaman Clockmaker Samael Loki Captain America Tony Stark Balder Rocket Raccoon Daredevil Viper Darkhawk 77 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Darkhawk
Liczba postów : 146 Data dołączenia : 25/08/2012
| Temat: Ulice NYC Pon Sie 27, 2012 4:04 pm | |
| First topic message reminder :Ulice Wielkiego Jabłka. Można je podzielić na dwa rodzaje: uczęszczane i lepiej-się-tu-nie-zapuszczaj. Te pierwsze są zatłoczone i szare, drugie puste i brudne. Nieważne do którego rodzaju można zaliczyć tę na której się znajdujesz, w obu przypadkach: pilnuj swojego portfela!
Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Nie Sie 31, 2014 11:19 am, w całości zmieniany 5 razy (Reason for editing : Pierwotnie znajdował się tu także post fabularny. Został przeniesiony do pierwszego fabularnego posta Darkhawka.) |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Miss America
Liczba postów : 110 Data dołączenia : 30/05/2015
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Cze 20, 2015 4:10 pm | |
| Znów lekko pokraśniała na ostatnią uwagę. Naprawdę się starała, to nie jej wina, że nie wszystko wyszło takie jak powinno. -Oczywiście!- nie przyznała się, że trochę jej zajmie zorientowanie się, gdzie co jest. Zasalutowała policjantowi, stuknęła wyimaginowanymi obcasami i wzniosła się w niebo najpierw jak rakieta w linii prostej, a potem przekręciła się i pomknęła w przestrzeń powietrzną. Wiatr przyjemnie rozczesywał jej włosy, a pęd szarpał ubraniem. Rozejrzała się z uwagą. - "To gdzie jest ten budynek..."- zastanawiała się.
[z/t] |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Sro Lip 01, 2015 10:44 pm | |
| Zwalniam wszystkie postaci, które jeszcze zalegają w tym temacie - więc każdy do tej pory zablokowany może rozpocząć nową sesję i nie martwić się o wrzucanie tutaj z/t. |
| | | Sasha Aristow Mistrz Gry
Liczba postów : 94 Data dołączenia : 30/09/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Pon Lip 06, 2015 9:25 pm | |
| Dzień jak co dzień w Nowym Jorku. Zwłaszcza zważywszy na porę, o której to większość osobników wracała z pracy do domów, gdzie mogli poczuć się w miarę... Bezpiecznie. Ostatnie wydarzenia oczywiście wciąż w niektórych wzbudzały niepewność, może nawet strach, ale większość szybko wróciła do normalnego życia. Na krótko. W jednym z wyższych biurowców, należących do większej firmy kosmetycznej, doszło do silnego wybuchu, niszczącego kilka ostatnich pięter budowli. Kawałki szkła, metalu i tynku, niektóre zajęte ogniem, spadły na ulice miasta, wywołując panikę wśród przechodnich, niektórych nawet przygniatając mniej lub bardziej poważnie. Dało się słyszeć głośne krzyki, nie tylko przerażenia ale i błagania o pomoc. Zapanował chaos. W środku dało się zauważyć grupkę ludzi, zamaskowanych, w mundurach, trzymających różnego rodzaju broń. Budynek został zamknięty, a przy drzwiach pozostawiona kolejna bomba, która mogła zareagować na każdy gwałtowniejszy ruch lub zmianę temperatury. Nie dało się również ukryć, że w środku znajdowali się zakładnicy, co było wręcz krystalicznie widoczne z pięter i dachów sąsiednich budynków. Podzieleni na mniejsze grupki, zastraszeni i bezbronni. Ktokolwiek dokonał ataku miał jakiś plan działania, konkretny i dopracowany. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Lip 07, 2015 12:22 pm | |
| Podróż do centrum miasta wbrew pozorom nie była długa - szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że Susan narzuciła swoim polom siłowym całkiem spore tempo, oczywiście dbając o to, aby nie przesadzić, bo smaganie wiatrem po skórze czy groźba upadku nie należały w końcu do najprzyjemniejszych doznań. Obie kobiety znajdowały się już dość blisko Avengers Tower - w którym sprawy nie uległy żadnej zmianie, jeśli wierzyć regularnym raportom Herbie'ego - gdy w pobliżu doszło do eksplozji. Jej odgłos sprawił, że Invisible Woman natychmiast zwolniła aż do zatrzymania się - jednocześnie wzrokiem szukając już źródła problemów. Przynajmniej pod tym względem nie musiała się wysilać, bo dymiący biurowiec pozbawiony paru górnych pięter stanowił dość jasną wskazówkę... I niestety - jak nie wyglądałaby teraz sytuacja Tony'ego - ratowanie ludności cywilnej zawsze otrzymywało priorytet. Nie wspominając już nawet o tym, że jedno z drugim mogło być przecież jakoś powiązane; nie takie dywersje przeprowadzali już złoczyńcy. -Lepiej to sprawdźmy- rzuciła więc do Gamory, a następnie skierowała oba pola siłowe w kierunku uszkodzonej budowli. Po drodze pozwoliła sobie na wszelki wypadek potraktować zarówno siebie, jak i swoją towarzyszkę powłoką niewidzialności. Jeśli się okaże, że bomba została podłożona, a sprawcy od razu się zmyli lub sami zginęli w wybuchu, to akcja ograniczy się póki co do pomagania poszkodowanym, a Sue przywróci sobie i Gamorze widoczność. Jeżeli jednak przestępcy przetrwali eksplozję i wciąż pozostawali na miejscu... W takim wypadku będzie lepiej, gdy zobaczą je jak najpóźniej. Od czegoś trzeba było zacząć, więc w pierwszej kolejności Susan obniżyła lot i zatrzymała się parę centymetrów nad ziemią - wśród poszkodowanych; w odpowiednim momencie zdematerializowała też krążek, na którym podróżowała Gamora, gdy kobieta już go nie potrzebowała. Część z przechodniów - to znaczy ci, którzy nie oberwali lub skończyli tylko z niewielkimi ranami - w większości zmywała się już z okolicy... I słusznie. Invisible Woman wątpiła, aby ci ludzie byli w stanie zdradzić coś istotnego dla sprawy, szczególnie będąc w szoku, a pozostając na miejscu mogliby się tylko narazić na dalsze niebezpieczeństwo. Jeżeli zaś chodziło o tych ciężej rannych... Póki co Sue wytworzyła na wysokości około trzech metrów od podłoża pole siłowe, które miało za zadanie wyłapywać spadające wokół wieżowca resztki do czasu usunięcia cywili. Na szczęście służby porządkowe powinny pojawić się szybko; co jak co, ale na wybuchy policja, straż pożarna i pogotowie reagowały wyjątkowo prędko - nawet po upływie tylu lat. Teren został chwilowo zabezpieczony; to oznaczało, że w tym momencie można się było zająć pomaganiem osobom, które przygniotły większe fragmenty gruzu. Susan zabrała się do roboty, zresztą delikatnie i ostrożnie, choć w miarę możliwości sprawnie - na początek przesuwając te mniejsze obiekty i stopniowo przechodząc do większych; liczyła na to, że znajdujący się pod nimi cywile będą w stanie sami - lub pomagając sobie wzajemnie - przenieść się chociaż o te kilkadziesiąt metrów. Im więcej osób znajdzie się daleko od zagrożenia - tym lepiej. -W budynku musiało być sporo ludzi. Ci z niższych pięter nie powinni mieć problemów z wyjściem na zewnątrz, a skoro tego nie robią, to ktoś lub coś zatrzymuje ich w środku. Sprawcy najprawdopodobniej spodziewają się ingerencji bohaterów, więc będą na nas przygotowani... Póki co utrzymuję nad naszymi głowami barierę, ale zdejmę ją, gdy ranni zostaną już stąd zabrani- zwróciła się do Gamory, przez cały ten czas nie przerywając sobie swojej pracy. I tak musiały ustalić plan działania, więc najlepiej było robić jedno i drugie równocześnie. -Moja propozycja brzmi: zapewniam nam niewidzialność, więc wykorzystajmy to i jak najdłużej nie dajmy się wykryć. Przy odrobinie szczęścia zdejmiemy ich nim się w ogóle zorientują o naszej obecności. Przy czym... Na wypadek, gdyby posiadali więcej materiałów wybuchowych, dobrze byłoby zacząć od wyprowadzania zakładników. Mogę uczynić ich niewidzialnymi i przetransportować ich drogą powietrzną...- zasugerowała.
|
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Sro Lip 08, 2015 11:47 pm | |
| Wkrótce na miejsce incydentu przybył również O'Hara. Nietrudno było zlokalizować przyczynę huku, jaki rozniósł się po całej okolicy - charakterystycznego huku, dodajmy, bo takiego jaki towarzyszy eksplozji. Zniszczone nią, trzy najwyższe piętra jednego z wieżowców Manhattanu, zajęte ogniem i plujące intensywnie dymem w niebo - szczególnie te przedostatnie były doskonale widoczne, skoro późny wieczór o tej porze roku oznaczał już początek nocy. Nie potrzeba było dalekosiężnego wzroku Miguela, by szybko znaleźć źródło coraz bardziej różnorodnego hałasu - zaczętego przez wybuch, kontynuowanego impetem, z jakim fragmenty pechowego budynku uderzały o jezdnię "u jego kolan", w końcu i krzyki, zarówno paniki, bólu, jak i wołania o pomoc, a także dobiegające już z dala wycie syren służb porządkowych, gdyż reakcje owych na wszelkie eksplozje były w Nowym Jorku rzeczywiście szybkie. Im bliżej celu, tym wszystkie te dźwięki były coraz wyraźniejsze, stając się kolejnym, obok widoku płonącego wieżowca, drogowskazem.
Jak już wspomniałem, Spider-Man roku 2099 również przybył na miejsce zdarzenia - jak to Spider-Man, pokonując kolejne przecznice za pomocą naprzemiennego bujania się na sieci, szybowania z użyciem anty-grawitacyjnego materiału na plecach (to akurat czynność ekskluzywna dla Miguela - byte that, Parker), a także okazjonalnego odbijania się od ścian stojących po bokach budynków, co pozwalało na przecinanie powietrza dalekimi, nawet kilkunastometrowymi skokami do przodu. Jednak ze względu na zaistniałe okoliczności, wszystkie te ewolucje Człowiek-Pająk z przyszłości wykonywał w ogromnym pośpiechu.
Ostatecznie, odszukawszy wpierw wzrokiem takiego, S-Man wylądował na miejscu, z którego mógłby rozeznać się dokładnie w sytuacji. Co przez to rozumiał? Przede wszystkim, zdecydowanie powinien był to być punkt, pozwalający na możliwie jak najbardziej swobodne obejrzenie każdego z pięter zaatakowanego budynku - za jednym zamachem. Jeśli wszystkie otaczające go wieżowce były zbyt wysokie, a przez to obserwacja z dachu okazała się niekomfortową ze względu na ograniczający kąt widzenia, O'Hara zdecydował się wybrać zamiast szczytu, ścianę któregoś z sąsiednich zniszczonemu budynków.
Jednak i wtedy Miguel nie usadowił się na pierwszym lepszym miejscu. O'Hara zdawał sobie sprawę, że na początku XXI wieku musi dobrać nieco inną strategię działania, niż pod jego koniec. W Nueva York roku 2099, działających aktywnie bohaterów pogromców przestępczości można było policzyć na palcach jednej ręki. Dodać do tego, że niektórzy z nich obierali specjalizację, np. walcząc tylko ze skorumpowanymi korporacjami albo wręcz przeciwnie - za główny cel wybierając jedynie kryminalistów "starej szkoły" i to tylko tych najpoważniejszych - i jedynym uniwersalnym vigilante stawał się Spider-Man, który przecież nie mógł się rozdwoić (nie, Spiderites, was nie bierzemy pod uwagę). Stąd przestępcy w przyszłości mieli - czy raczej, będą mieli - znacznie łatwiejszą i mniej stresującą pracę, gdy szansa spotkania przeszkody w postaci super-bohatera będzie mimo wszystko niewielka.
Aczkolwiek w Nowym Jorku (i nie tylko w nim) 2013 roku trwał okres świetności Heroic Age. Przeciętny złodziej, okradający byle spożywczak, musiał się liczyć z tym, że przeszkodzi mu w tym Spider-Man, Daredevil, Ms. Marvel, a może szalejący akurat w mieście, rozjuszony Hulk. A to oznaczało, że każdy przestępca musiał uwzględniać w swoich planach wypadek, gdy spróbuje mu je pokrzyżować któryś z super-bohaterów. I rozpatrzeć miliard scenariuszy, każdy zakładający innego z nich. Myślący trzeźwo przybysz z przyszłości wiedział, że ludzie, którzy z premedytacją i wyraźną strategią działania wzięli zakładników w jednym z wieżowców Manhattanu, z pewnością musieli uwzględnić takowe scenariusze. Kto wie, może nawet celowo chcieli przyciągnąć uwagę herosów? Właściwiej jednak było założyć odwrotną sytuację - a kierując się nią, niebezpiecznie byłoby pozwolić się zauważyć. Dlatego też już na samym początku Miggy postanowił sobie jedno - musi działać dyskretnie. Shock, dyskretnie i piekielnie ostrożnie.
Dlatego też przylepiając się do jednego z budynków, Spider-Man przyszłości obrał sobie za cel miejsce, które pozwoliłoby mu wykorzystać atut, jakim była ciemność wokół oraz ciemnoniebieski, bardzo dobrze zlewający się z nią kostium. Najlepiej nieoświetloną w żaden sposób ścianę, ale ponieważ domyślam się, iż wszystkie biurowce w pobliżu muszą być bliźniaczo podobne do krystalicznego, zaatakowanego wieżowca - również okno jakiegoś opuszczonego akurat, ciemnego pomieszczenia zdałoby egzamin. Nie przedłużając już bardziej, kiedy O'Hara znalazł w końcu odpowiedni punkt widokowy, rozpoczął planowane rozeznanie.
- Dobry Boże... - Mimo iż Miguel był ateistą, zdarzało mu się wzywać Najwyższego. Szczególnie gdy, shock, ktoś dokonywał ataku terrorystycznego we względnie spokojny dzień. O tyle dobrze, że Pająk nie przypominał sobie, aby dzisiejsza data zapisała się w historii jako pamiętliwa tragedia. Na pewno nią będzie - Miggy szczerze by się zdziwił, jeśli eksplozje oraz rozsypujące się po niej, górne piętra budynku, nie pochłonęłyby jakichkolwiek ofiar. Czemu oczywiście z całej siły będzie się jednak starał zapobiec. Aczkolwiek w pamięci mężczyzny brak było jakiegokolwiek dnia 2013 roku, który zapisałby się w historii Amerykanów z siłą podobną do 11 września sprzed lat dwunastu.
Na początek, uwagę S-Mana przyciągnął jeden z kolejnych, spadających kawałków gruzu. Serce podeszło latynosowi do gardła, gdy zauważył, jak znajdujący się zbyt nisko, aby zdążyć z ratunkiem, odłamek mknie na spotkanie z nieświadomym zagrożenia, spanikowanym przechodniem. O'Hara niedowierzał własnym oczom, gdy nieuchronna - wydawałoby się - śmierć została zatrzymana trzy metry nad ziemią, rozpadając się w drobne kawałeczki na niewidzialnej powłoce. Dopiero widok kolejnych resztek, zastopowanych przez tajemniczą barierę, pozwolił mężczyźnie odetchnąć z ulgą. Jakby tego było mało, w następnych chwilach mógł on ujrzeć jak gruz, który najwidoczniej zdążył już przygnieść niektórych z cywili przed stworzeniem niewidzialnego "parasola", zostaje z nich "magicznie" podniesiony. Sprawa stała się jasna - któryś z super-bohaterów zdążył ubiec Miguela, jeśli chodzi o przybycie na miejsce incydentu. Jak już wspominałem, okres świetności Heroic Age. I w sumie, nie był to byle który z herosów.
- Susan... ? - Pod maską O'Hary pojawił się odkształcający ją, wyraźny grymas zaskoczenia. Miguel nie mógł się poszczycić wykutymi na blachę, nadnaturalnymi zdolnościami przyszłych legend - jednak Invinsible Woman miał on okazję poznać osobiście jeszcze w swojej teraźniejszości. Podobnie, jak i jej moce. Zadziwiające, to już drugi raz, gdy O'Hara spotkał dzisiejszego dnia Niewidzialną Kobietę. Niesamowity zbieg okoliczności - i jeszcze bardziej potęgujący zaskoczenie latynosa. A propos niewidzialności - mężczyzna starał się oczywiście zlokalizować wzrokiem Sue. Niestety, ze względu na wspomniany kamuflaż, jaki kobieta nałożyła zarówno na siebie, jak i swoją zielono-skórą towarzyszkę - o której więc Miggy nie mógł mieć najmniejszego pojęcia - zakończyło się to niepowodzeniem, czego - prawdę mówiąc - genetyk się jak najbardziej spodziewał. Najważniejsze jednak, że ktoś zdolny do olbrzymiej pomocy w takiej sytuacji zdążył już się za nią zabrać - współpraca z profesjonalistką nie tylko nastrajała O'Harę większym optymizmem, ale i pozwalała mu skupić się na swoim planie. Choć oczywiście wolałby on móc uzgodnić z kobietą wspólny.
Spider-Man wrócił więc ostatecznie do działania. Najpierw zwrócił uwagę na najwyższe, zniszczone piętra biurowca - na to, co po eksplozji z nich pozostało. Przede wszystkim, czy nie znajdowali się tam ludzie, którzy - mimo, iż potrzebny byłby do tego więcej, niż cud - mogli przeżyć, ale znaleźli się teraz uwięzieni pośród płomieni. Na pewno nieopisaną pomocą w tym był Accelerated Vision genetyka, pozwalający mu przypatrzeć się wszystkiemu z ogromną dokładnością oraz przybliżeniem. Następnie, wzrok Miguela ruszył w dół - stopniowo wędrując wzdłuż zaatakowanego budynku, oglądając każde pojedyncze piętro. O'Hara chciał wiedzieć wszystko, od umiejscowienia zakładników, przez liczbę i pozycję każdego z napastników, ich broń, ekwipunek, czy posiadają widoczny pancerz, jakiej "na oko" grubości, a także czy mają dostęp do noktowizorów - gdyż Miguel planował działać skrycie i miał ogromną nadzieję, że przynajmniej nie wszyscy z przeciwników, w przeciwieństwie do niego, są w stanie widzieć teraz w ciemności - na dokładnym rozeznaniu się w planie poszczególnych pomieszczeń kończąc - szczególnie tych, zawierających którychkolwiek z wcześniej upatrzonych ludzi. Mig był też ciekaw, w jaki sposób atakujący powstrzymali znajdujących się najniżej cywilów przed ucieczką głównym wyjściem.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że niezależnie od punkty widokowego, mój Spider-Man może nie dostrzec wszystkiego, czego chciałby, obserwując budynek nawet swoim nadludzko wyostrzonym wzrokiem. Dlatego też, co jakiś czas genetyk przemieszczał się, albo w pionie wieżowca, na którym się aktualnie znajdował, albo przeskakując nawet na inne z sąsiednich zaatakowanemu, by obejrzeć go z każdej strony. Tak jak już zaznaczyłem - O'Hara chciał mieć możliwie jak najdokładniejszy obraz obecnej sytuacji. Uwzględniała ona w końcu licznych zakładników oraz zapewne spory zapas ładunków wybuchowych, które w każdej chwili mogły zostać zdetonowane i zagrozić tym samym życiu tych pierwszych - a to wymagało wyjątkowo przemyślanego podejścia. |
| | | Gamora
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 24/05/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Nie Lip 12, 2015 10:55 am | |
| Gamora nie zamierzała narzekać na transport. Wręcz przeciwnie. Bardzo szybko przyzwyczaiła się do tego lotu... na 'niczym', a i prędkość przypadła jej do gustu, ponieważ po krótkiej chwili na ustach zielonej pojawił się całkiem niewymuszony oraz zuchwały uśmiech. Cóż, gdyby kosmitka miała być ziemską kobietą, na pewno stałaby się fanem szybkich motocykli oraz nielegalnych wyścigów organizowanych przez pół światek Nowego Jorku, oraz innych ryzykownych zajęć, które pompują adrenalinę prosto w rozgrzane od emocji żyły.
Zielona niestety nie nacieszyła się lotem zbyt długo, ponieważ faktycznie w takim tempie droga wydała się całkiem krótka, a po drugie... uwagę obu kobiet przykuł wybuch. Gamora momentalnie spoważniała i cała się spięła. Przesunęła dłonią po udzie, a gdy poczuła pod palcami twarde tworzywo broni plazmowej, mięśnie kosmitki uległy delikatnemu rozluźnieniu. Cały czas jednak była skupiona. Kiwnęła głową zgadzając się na zbadanie sprawy, nawet nie zerkając na blondynkę, w końcu ratowanie życia to dla niej oczywistość. (Od pewnego czasu.)
Gdy Susan nałożyła na siebie powłokę niewidzialności, kosmitka momentalnie zgłupiała. Przechyliła głowę delikatnie w bok i niczym zaskoczony zwierz wpatrywała się gdzieś, gdzie sądziła, że może być twarz kobiety. Włos jej się zjeżył dopiero wtedy, gdy wyciągnąwszy dłonie na boki – chcąc tym samym złapać równowagę, ponieważ powoli lądowały, nie zobaczyła swojej ręki. Kosmitka zmarszczyła czoło i pomachała palcami, a potem zacisnęła je w pięść. Najwyraźniej jej ciało było sprawne, więc mogła walczyć. Część gzymsu jaka spadła mniej więcej pod stopami Gamory oraz przede wszystkim to co działo się na ulicach od razu przerwało jej rozmyślanie. Grunt, że była sprawna, dlatego bez zadawania zbędnych pytań Susan zaczęła pomagać i tak już zszokowanym przechodniom, a przede wszystkim tym, którzy zostali przyciśnięci większymi odłamkami. Zielona bez problemu odrzucała nawet te największe fragmenty gruzu, robiąc mniej ostrożnie niż Susan, ale skutecznie. Słowa kobiety brzmiały całkiem sensownie. Nie dość, że wyjaśniła Gamorze skąd ta niewidzialność, to plan był logiczny i jak najbardziej do realizacji, dlatego też kiwnęła głową na znak zgody, a gdy się zorientowała, że Susan jej nie widzi zaraz dodała. - Okay. - Co prawda wyprowadzanie zakładników bez wpierw rozbrojenia bomb brzmiało ryzykownie, ale obydwie nie wiedziały ile mają czasu. - Jeżeli mnie podrzucisz na piętro, na spokojnie zajmę się oprawcami, Ty w tym czasie możesz wyprowadzać niewinnych cywilów. - Zaproponowała to w czym była najlepsza, a mianowicie, praniu tyłków. Dodatkowo zatęskniła za Rocketem, który świetnie by sobie poradził w nie tylko rozbrajaniu bombek, ale w podkradaniu części, które mógłby wykorzystać w swoich zmodyfikowanych broniach. - Masz jakiś sprytny pomysł na rozbrojenie bomb? - Dodała zanim jeszcze ruszyły. Gamora póki co nie spostrzegła Miguela, dlatego jego plan bycia niewidocznym najwyraźniej działał. |
| | | Sasha Aristow Mistrz Gry
Liczba postów : 94 Data dołączenia : 30/09/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Wto Lip 14, 2015 6:34 pm | |
| I faktycznie, cywile nawet nie wnikając w to jaka siła im pomaga, uciekali czym prędzej by znaleźć się jak najdalej od budynku. Niektórzy pomagali sobie nawzajem, jednak były to nieliczne wyjątki, których w pełni nie pochłonęła panika i strach o własne życie. Na szczęście karetka zjawiła się na miejscu pierwsza; sanitariusze po upewnieniu się, że teren jest w miarę bezpieczny zabrali się za wyciąganie najbardziej potrzebujących i przenoszenie ich w mniej zagrożone miejsce, gdzie już mogli na spokojnie zająć się ich uszkodzeniami. Kilka części budowli jeszcze spadło na barierę wytworzoną przez Susan; teraz jedynie ostatnie piętro zajęło się ogniem. Co się tyczy Miguela, mógł zauważyć, że, licząc od trzeciego piętra od góry, na każdym poziomie znajdowała się grupka osób, licząca od pięciu do piętnastu osób, uzbrojona, a sporo z nich posiadało noktowizję. Po krótkich oględzinach mógł również zauważyć, że na niektórych piętrach znajdowały się większe grupki ludzi, na kolanach, najpewniej związane. Niektóre miały ze sobą jakiś sprzęt. Nie były one równomiernie rozłożone; czasem na jednym poziomie znajdowało się kilka grupek, czasami jedna, albo i żadna. Jeden z przestępców zauważył fenomen gruzu odbijającego się "od niczego", szybko dając przez komunikator znać, że mają do czynienia z kimś z bohaterów. Niewykluczone, że nawet domyślili się z którym dokładniej, albo raczej którą. Dlatego też zmobilizowali się, zajmując najwidoczniej wcześniej ustalone pozycje, kilku z nich zbliżyło się do grupek zakładników. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Czw Lip 16, 2015 7:32 pm | |
| Powoli kończąc już usuwanie większych kawałków gruzu z poszkodowanych, Susan szybko przebiegła myślami przez wszystkie dostępne opcje. Nim jednak przemówiła, zza paska przy swoim stroju odpięła malutki przedmiot służący za mocowany do ucha komunikator - oczywiście zapasowy, bo przecież zawsze lepiej być przygotowanym na wypadek awarii głównego sprzętu - i przetransportowała go na drobnym polu siłowym w stronę Gamory, po drodze dla wygody czyniąc go na chwilę widzialnym. Tak niewielki obiekt nie powinien zwrócić uwagi postronnych. -Żebyśmy mogły się ze sobą kontaktować- wyjaśniła od razu, lecz nie czekała nawet na odpowiedź czy jakąkolwiek inną reakcję, tylko natychmiast przeszła już do rzeczy, tym samym nawiązując do pytania zielonoskórej: -Jeśli nie uda nam się ich rozbroić na czas, mogę spróbować utrzymać eksplozje w polu siłowym, ale to ostateczność. Inna możliwość zakłada wyniesienie ich na odpowiednią wysokość, tyle że nie znając potencjalnej siły i przede wszystkim zasięgu wybuchu to wciąż ryzykowne. O ile bomby nie są wyjątkowo skomplikowane, mogę też je obejrzeć - czyniąc kolejne warstwy niewidzialnymi - i w ten sposób ustalić jak je rozbroić... Choć przyznam, że byłoby miło, gdybyś wiedziała na ten temat więcej ode mnie- to mówiąc, Invisible Woman ponownie wytworzyła pod Gamorą przezroczysty dysk, który lekko uniosła, sugerując przez to, że w każdej chwili może już przetransportować kobietę na piętro. Gdy jej towarzyszka wyraziła taką chęć - od razu to uczyniła, rzecz jasna na moment robiąc niewielką wyrwę w polu siłowym wyłapującym spadające odłamki. Kiedy tylko Gamora znalazła się już ponad nim, od razu znów je zasklepiła, dysk z kolei pokierowała ku jednemu z okien, za którymi nie widziała żadnych ludzi. Zaraz potem natomiast Sue zwróciła się do pobliskich sanitariuszy: -Pilnujcie, żeby nikt nie podchodził do budynku. Jeśli to możliwe, zarządźcie ewakuację pobliskich budowli. Kolejne bomby mogą być silniejsze... I jak najszybciej zabierzcie stąd rannych. Kiedy oczyścicie teren zdejmę barierę, więc gruz znów będzie stanowił zagrożenie- poinformowała ich, nawet nie stając się przy tym widzialna. Była przekonana, że ratownicy i tak zorientowali się już, iż mają do czynienia z kimś z bohaterów, więc nie powinni zbytnio się tym przejąć albo przestraszyć. Blondynka po raz ostatni przebiegła spojrzeniem po ulicy, po czym wzniosła się w powietrze i na chwilę utworzyła dla siebie przejście w barierze, aby móc wzbić się ponad nią. Szybko zamknęła za sobą drogę i zbliżyła się do budynku. Dbała o własne pole ochronne, by w razie czego nie oberwać z powodu odłamków, kolejnego wybuchu czy nawet pocisku - i jednocześnie starała się dyskretnie namierzyć najbliższą grupkę zakładników. Po zauważeniu jej natomiast - wciąż nie wychylając się za bardzo, nawet pomimo swojej niewidzialności - sprawdziła czy jest ona przez kogoś pilnowana. Jeżeli tak, to Sue przede wszystkim otoczyła cywilnych niewidzialną osłoną i zadbała o unieszkodliwienie broni przeciwnika; w przypadku palnej - zatkała lufę, ewentualne ostrze z kolei po prostu otoczyła niewielką bańką, by nie mogło nikomu zaszkodzić. Następny krok zakładał wytworzenie wokół głowy wroga - terrorysty? - sfery, która stopniowo przepuszczała coraz mniej powietrza, lecz nie ograniczała go kompletnie. Nie chciała przecież go zabić - tylko uśpić na trochę. Początkowo nie powinien nic zauważyć, a jeśli nawet - albo gdyby posiadał jakąś maskę tlenową, w którym to wypadku rzecz jasna Susan darowałaby sobie w ogóle to posunięcie - to zawsze zostawało jeszcze mocne uderzenie polem siłowym w tył głowy dla ogłuszenia przy jednoczesnym zatkaniu na moment ust. Niezależnie od sposobu, ostatecznie Invisible Woman delikatnie opuściła przestępcę na podłogę, żeby jego upadek nie zwrócił niczyjej uwagi. Oczywiście w przypadku większej ilości kryminalistów w tym miejscu działałaby jednocześnie na każdym z nich. Gdyby to wszystko tak czy inaczej ostatecznie się udało, Sue natychmiast zabrałaby się za wyprowadzanie zakładników - w razie zajścia takiej konieczności jak najciszej poszerzając okno. Uczyniłaby ich niewidzialnymi i wraz z nimi powędrowała drogą powietrzną w dół - na ulicę, w bezpiecznej odległości od budynku. Co istotne, gdyby Susan wyczuła, że ciąży jej pole siłowe blokujące gruz, to sprawdziłaby czy sanitariusze i poszkodowani już się wycofali i jeśli tak, to usunęłaby barierę, jeżeli zaś jeszcze przebywali w pobliżu wieżowca - pozostawiłaby osłonę jedynie nad nimi.
|
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Pon Lip 20, 2015 11:07 pm | |
| Na początek mała notka od autora, skierowana do Sue, Gamory oraz ewentualnych innych, czytających tę sesję osób - na gadu wypytałem Sashę o kilka niedopowiedzianych szczegółów, nie zdziwcie się więc, jeśli w moim poście pojawią się niespotkane w powyższych informacje. Wyłapanie ich może się wam przydać, bo napisałem o wszystkich. Miguel nie zwracał już specjalnej uwagi na to, co działo się pod nim. Nawet bez dobiegających stamtąd syren, wskazujących w ten sposób na obecność pogotowia ratunkowego już na miejscu, O'Hara wiedział, że cywile na ulicy są w dobrych rękach - w końcu, ręce te należały również do Susan Storm. Spider-Man przyszłości mógł skupić się więc w pełni na o wiele większym zagrożeniu - sytuacji wewnątrz zaatakowanego wieżowca. A ta zdecydowanie się latynosowi nie podobała. Zważywszy na wielkość pechowego biurowca i sposób rozstawienia w nim napastników, osób do pokonania było ponad stu. I o ile liczba ta Miguelowi tak nie przeszkadzała - to zakładnicy mocno komplikowali sytuację, nie pozwalali na w pełni swobodną walkę, a zmuszali do działania po cichu. Bo skąd O'Hara mógł mieć pewność, że przy niektórych nie są rozstawione bomby? Mężczyzna przyjrzał się dokładniej "jakiemuś sprzętowi", który przy niektórych grupkach cywilów był obecny. Shock - gdyby nawet nie były to ładunki wybuchowe, napastnicy posiadali też karabiny i zapewne kompletny brak oporów, by użyć ich przeciw niewinnym. Na dodatek wszyscy mieli albo noktowizję - tym samym zabierając Spider-Manowi przewagę w tym aspekcie - albo latarki, większe na głowach, a mniejsze - przymocowane do porządnych karabinów. Problemu nie powinny jednak stanowić kamizelki kuloodporne. Nie było sensu zastanawiać się w nieskończoność - Miggy ostatni raz przemknął wyostrzonym spojrzeniem po uszkodzonym budynku, po czym pod osłoną nocy przedostał się do niego z dachu najwyższego z otaczających go wieżowców - zaczynając od dalekiego skoku, a na cichym szybowaniu kończąc. Od razu po tym skierował swoje kroki ku schodom na trzecie od końca piętro, unikając przy tym oczywiście większych skupisk gruzu, a przede wszystkim ognia - bo o ile kostium z Niestabilnych Molekuł na spalenie odporny był, o tyle na płomienne gorąco noszące go ciało nie. Genetyk zapamiętał dokładnie rozkład większości pięter (co mocno ułatwił fakt, że zapewne były one do siebie praktycznie bliźniaczo podobne?), w tym i to, że o ile większość zbudowana była z boksów, zachęcających wręcz do skradania, o tyle na wyższych poziomach mieściło się coś, przypominającego małe laboratoria - przestronniejsze i kuszące do bardziej otwartej, szybkiej walki. W tym momencie wiele zależało więc od jednego czynnika - czy na piętrze, do którego zmierzał Miguel, poza terrorystami znajdowali się też zakładnicy (w końcu, nie na każdej kondygnacji można ich było spotkać)? Jeśli nie, sprawa była prosta - przemknąwszy w jakieś dyskretne miejsce, nadające się na osłonę przed wzrokiem przestępców, a jednocześnie punkt z którego można by objąć wzrokiem większość, jeśli nie całe pomieszczenie, Pająk rozeznawał się na szybko w sytuacji, skupiając się głównie na pozycjach wrogów, po czym... Przystępował do polowania. Jeśli któryś z napastników był oddalony od reszty grupy, a przy tym i niewidoczny dla niej, latynos zakradał się w miarę możliwości za niego, a później oszałamiał kopniakiem - wzmocnionym przez skok do przodu, silnym, skierowanym prosto w tył głowy. Pomagał mu w ciszy upaść na podłogę (i zasnąć, jeśli jeden atak jakimś cudem do tego nie doprowadził), po czym ruszał dalej. W razie gdyby zmuszony był atakować od przodu - zmniejszenie dystansu dalekim skokiem i wykręcenie z łatwością lufy karabinu jedną ręką, przy jednoczesnym nokaucie mocnym podbródkowym za pomocą drugiej. Z niesamowitą szybkością O'Hary, oponent nie zdążyłby zapewne nawet mrugnąć. Swoją drogą, uszkodzenie broni Spider-Man zastosowałby również w poprzednim przypadku - ale już po unieszkodliwieniu zaatakowanego od tyłu przeciwnika. Przezorności nigdy za wiele. Jeśli istniała taka możliwość, mężczyzna spróbowałby owej strategii na wszystkich ze znajdujących się na danym piętrze wrogów. Jeśli jednak gdzieś skupiona była większa grupka - tu zaczynała się prawdziwa zabawa, a Miggy wskoczyłby w sam jej środek. Czując pompowaną przez ciało adrenalinę, rozdawałby na około kopniaki i ciosy o szybkości światła, nieraz wzmacniając je swoimi szponami - od dawna w gotowości, by jednym, celnym atakiem uszkodzić noktowizor przeciwnika, a jednocześnie przedostać się przez gogle i splamić twarz oponenta jego własną krwią. Albo zranić jedną z jego nóg - zmuszając do kuśtykania - czy rąk - starając się, by utrudniło to, albo nawet uniemożliwiło sprawne korzystanie z broni. Może i Miggy specjalizował się w genetyce, ale i tak jako genialny biolog wiedział, jak zadać bezpieczną dla życia, ale nadal przeszywającą bólem i grozą ranę. Czasami posyłał też w stronę otaczających go przestępców pajęczynę - z zamiarem tymczasowego oślepienia ich. Jednocześnie, O'Hara wykorzystywał swoją nadludzką szybkość oraz zwinność do bezproblemowych uników, a wzrokiem uważnie obserwował sytuację, rozglądając się co rusz wokoło. Accelerated Vision niwelował w jego oczach jakiekolwiek rozmycie, czy to spowodowane "ewolucjami" przeciwników, czy tymi - zasługującymi już bardziej na to miano - jakie wykonywał sam Spider-Man przyszłości, poza tym wyostrzał też wszystko do niedostępnego dla zwykłego człowieka poziomu - jednym słowem, pozwalał Miguelowi dostrzec każdy niepokojący ruch jakiegokolwiek z jego oponentów. O'Hara zwracał szczególną uwagę na próby sięgnięcia po coś, co mogłoby się wydać detonatorem - wtedy ze strony Człowieka-Pająka nastąpiłby skok w stronę sięgającego, a następnie unieszkodliwienie go silnym uderzeniem w głowę. Ewentualnie Miggy zabrałby tę "zabawkę" za pomocą nici pajęczyny, jeśli dystans byłby zbyt duży. Priorytetowo traktowani byliby też ci, którzy próbowali skomunikować się z resztą zebranej w budynku, małej armii. Po wszystkim latynos upewniłby się, że wszyscy są nieprzytomni, a ich broń - niesprawna, po czym udałby się na niższe piętro. W przypadku jednak gdyby na tym, lub na którymś z następnych mężczyzna miał spotkać zakładników... Właściwie, po głębszym namyśle, strategia działania nieszczególnie by się zmieniła. O'Hara działałby oczywiście wyraźnie ostrożniej, dalej jednak najpierw rozbroiłby i oszołomił oddalonych od reszty, pojedynczych wrogów, a jeśli gdzieś zebrana byłaby ich grupka - przeszedłby do zdecydowanej, miażdżącej ofensywy. Tym razem jeszcze bardziej nie oszczędzając na brutalności, a priorytetem byliby nie tylko osobnicy, próbujący ewentualnie sięgać po cokolwiek, co przypominało detonator czy komunikator - ale i ci z napastników, którzy znajdowali się najbliżej zebranych obok cywili. - Jestem tu, by wam pomóc. Macie do powiedzenia coś, co może mi pomóc? Napastnicy dyskutowali przy was o swoim planie? Ich przywódca jest wewnątrz budynku czy kieruje całą akcją z zewnątrz? Gdzie jeszcze znajdują się bomby i czy to, co macie przy sobie, jest jedną z nich? - Spider-Man zapytałby pierwszą grupkę zakładników, na jaką by trafił, kiedy pilnujący ich terroryści zostaliby już unieszkodliwieni. Wątpił, by potrafili odpowiedzieć na którekolwiek z zadanych przez niego pytań, ale nie szkodziło spróbować. |
| | | Gamora
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 24/05/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Sro Lip 29, 2015 6:26 pm | |
| Gamora przymocowała do ucha komunikator, który ujawnił się przed nią dosłownie na chwilę. - Na pewno się przyda, dzięki. - Nie trzeba było jej tłumaczyć co to za sprzęt i co trzeba z nim zrobić dlatego po kliku sekundach dziewczyny miały już wspólne łącze.
- Nie mam cierpliwości sapera, jednak skłamałabym mówiąc, ze nie mam z tym doświadczenia. Problem polega na tym, że nie miałam do czynienia z ziemskimi bombami, aczkolwiek mechanizm pewnie jest jeden. - Odparła nie będąc przekonana co do swoich racji. Właściwie oczekiwała albo potwierdzenia, albo szybkiego instruktażu, bo na dłuższy nie mieli czasu. A szkoda. Chętnie by przedyskutowała te kwestie i poznała mechanizm ziemskich broni, wraz z lekcją pokazową. No, ale nic to. Jak to mówią terrianie, „co się odwlecze, to nie uciecze”. Szczerze mówiąc nawet nie martwiła się tą akcją, w której zaraz będzie uczestniczyć, dopiero teraz czuła, że żyje. Dlatego gdy poczuła ten już znajomy i niewidzialny dysk pod nogami, kiwnęła głową na znak zgody oraz potwierdzenia gotowości do rozpoczęcia akcji, a potem zrobiła to również werbalnie.
- Ok. Podrzuć mnie na pięterko. - Mruknęła żartem typowym dla Quilla, no ale co zrobić. Za dużo czasu przebywała ze Star-Lordem, żeby nie przesiąknąć chociaż odrobiną jego poczucia humoru. Będąc już na górze wskoczyła przez okno do środka. Oczywiście najpierw upewniła się, że za z pozoru pustym oknem nie chowa się grupka terrorystów, dlatego stojąc na platformie oparła się jeszcze o ścianę i ostrożnie zajrzała do środka. Jeżeli pomieszczenie okazało się puste, Gamora przeskoczyłaby przez parapet do wnętrza budynku robiąc to jak najciszej się dało. Stojąc już na (póki co) stabilnym podłożu, z pokrowca na udzie wyciągnęłaby broń laserową, która w razie potrzeby będzie użyta, nawet jeżeli delikwent miałby nie wyjść żywy z tej utarczki. Póki co jednak starania kosmitki skupią się wkoło skradania oraz ogłuszania poszczególnych złoczyńców. Oczywiście Zielona nie będzie się z nimi cackała, dlatego większość z nich skończy z poważnymi obrażeniami ciała. Mimo to, jeżeli się uda, Gam będzie starała się zachowywać w miarę cicho (na tyle na ile w miarę ciche jest łamanie kości i wywołane w związku z tym krzyki), tylko po to by żadnemu terroryście nie wpadł do głowy pomysł z zrobieniem krzywdy zakładnikom. We wszystkich brutalnych czynnościach pomoże jej zapewne niewidzialność i choć ta zapewne wesprze jej działania Gamora nie omieszka zachować jeszcze większą ostrożność i ot tak nie wychodzić zbirom naprzeciw, skradając się po cichutku by raz po raz 'układać ich do drzemki'. Gdy sytuacja na tym piętrze będzie już w miarę opanowana, a coś co kosmitka będzie uznawać za detonator zgarnięte z rąk terrorystów, Gamora doprowadzi zakładników do Susan, która pod powłoką niewidzialności wyprowadzi ich na zewnątrz. Sama kosmitka natomiast pomknie schodami na kolejne piętro. |
| | | Sasha Aristow Mistrz Gry
Liczba postów : 94 Data dołączenia : 30/09/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Pon Sie 03, 2015 9:29 pm | |
| Dostanie się na dach i ominięcie płomieni nie stanowiło dla Miguela większego wyzwania. Prawdziwe schody zaczynały się dopiero w środku. W laboratorium Pająk mógł zauważyć trzech terrorystów oraz dwóch zakładników - kobietę oraz mężczyznę, którzy pracowali nad czymś przy komputerach, w widocznym pośpiechu. Gdy tylko jeden z napastników się oddalił, pierwszy manewr z ogłuszaniem go udał się bez problemu - niestety szybo ściągnął uwagę drugiego mężczyzny, który chciał się o coś zwrócić do towarzysza. nawet jeśli Miguel znów był bliżej sufitu, obaj pochwycili zakładników; jeden przyłożył lufę do skroni kobiety, drugi sztylet do gardła mężczyzny. W międzyczasie wrócił czwarty strażnik, a widząc zaalarmowaną dwójkę, szybko ostrzegł pozostałych, że mają towarzystwo, przez co zakładnicy byli w jeszcze większym niebezpieczeństwie, a ewentualne działania Sue i Gamory mogły zostać wykryte. Chociaż sanitariusze nie byli pewni kto i skąd do nich przemawia, domyślili się, że mieli do czynienia z jednym z bohaterów, więc jedynie skinęli głowami, zwinnie zabierając się do oczyszczania terenu z poszkodowanych, tych już przygotowanych do transportu, przenosząc bliżej karetek, które znajdowały się wystarczająco daleko, by żaden odłamek budynku ich nie uszkodził. Sama Sue bez większych problemów, oczywiście niezauważona, dostała się na piętro gdzie znajdowała się grupka zakładników. Obezwładnienie i rozbrojenie przeciwnika również nie było niczym wymagającym, więc już po chwili zakładnicy zaczęli się wycofywać w stronę kobiety, albo przynajmniej tam gdzie sądzili, że ich bohater się znajduje. Zanim jednak udało się wszystkim wyjść, a Sue nałożyła na nich niewidzialność, rozległ się pojedynczy strzał, po którym jeden z zakładników, starszy mężczyzna, upadł na ziemię z dziurą w głowie. Nie trzeba było czekać długo, by padły kolejne strzały, za którymi stał więcej niż jeden przeciwnik.Jednak pociski, również nie będą pewnie szczególnym zagrożeniem przy Invisible Woman. Coś najwyraźniej ich zaalarmowało, i nie były to działania Sue. Gamora natknęła się na biurowe pomieszczenie, które, mimo niewidzialności, pomagało w skradaniu i nieco dyskretniejszym ściąganiu wroga - boksy zasłaniały nieprzytomne ciała, ewentualnie służyły za miejsca, gdzie takowe można było upchnąć, by nie były widoczne z korytarzy. Również uporała się z tym dość szybko i bezproblemowo, głównie dlatego, że wróg nawet nie wiedziałby gdzie dokładniej strzelać w wypadku znalezienia ciała lub usłyszenia krzyku towarzysza, widać było, że starali się działać z zimną krwią. Wkrótce jednak o tym jak oczyściła piętro, mogła usłyszeć z pobliskiej klatki schodowej krzyki, najpewniej rozkazy, oraz uderzenia ciężkich butów o powierzchnię - wielu par butów. |
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Pon Sie 24, 2015 4:35 pm | |
| Tylko trzech na początek? Nie tak źle. Chyba że los postanawia akurat spłatać Pająkowi figla. Czy raczej - postanawia spłatać go, tak jak to robić ma w zwyczaju. Chyba już gdzieś wspominałem, że pech najwyraźniej musi być jedną z pajęczych mocy, prawda? Do pewnego czasu wszystko szło gładko: ludzie nie ginęli, między innymi dzięki pomocy innych super-bohaterów (czy, jak to w połowie poprawnie myślał Miguel - jednej super-bohaterki), Spider-Man przyszłości z łatwością dostał się do środka zaatakowanego budynku, a liczebność pierwszej gromady napotkanych przeciwników była wręcz śmiesznie niska. Ostatnie jednak jeszcze bardziej pogłębiło to irytujące uczucie, jakie zawsze towarzyszyło genetykowi, gdy coś zaczynało iść nie po jego myśli.
Shock! Latynos wrócił akurat na względnie bezpieczny sufit, po oszołomieniu pierwszego z niespodziewających się niczego - przez ostatnie kilka sekund - oponentów, gdy jego, dopiero czekający na łomot, towarzysz - wspomniany wcześniej pech chciał - postanowił zwrócić się z czymś akurat do niego. Akurat do, shock, niego! I tym samym trafił wzrokiem na nieprzytomne ciało - po prostu cudownie.
Nie wszystko jednak było stracone - w tym i dobry los zakładników. Przez cały ten czas, czy to wykonując rozpoznanie, skradając się czy atakując pierwszy raz, Miguel bacznie obserwował zebranych tu przestępców. Każdy ich najdrobniejszy ruch rejestrował wyostrzony wzrok genetyka - a ten może i nie pozwalał dostrzec wszystkiego wokół naraz, ale nie sprawiało problemu Spider-Manowi roku 2099, by co każdy ułamek sekundy, bez najmniejszego rozmazania obrazu czy innych tego typu przeciwności, skakać spojrzeniem z jednego terrorysty na drugiego. Miggy ujrzał więc od razu, jak ten pierwszy zauważa nieprzytomnego kolegę, a wtedy natychmiast domyślił się, co najpewniej przestępca zrobi - O'Hara musiałby być nie "world's greatest brain", a skończonym bitmózgiem, by było inaczej. Nie tak szybko. Nie dał przeciwnikom nawet najmniejszej szansy, by dopaść cywilów.
Przede wszystkim, gdy tylko ujrzał odwracającego się mężczyznę, Człowiek-Pająk wyrzucił przed siebie obie ręce i napiął odpowiednie, znajdujące się w nich mięśnie - białe nici wystrzeliły, po jednej na terrorystę. Kiedy biała przędza dotknęła swych celów (a tym była przestrzeń między kolanem a stopą oponentów - piszczelem lub łydką, zależnie od tego, czym dany przeciwnik był odwrócony do Człowieka-Pająka) Miguel natychmiast mocno za nią pociągnął - chcąc przewalić z nóg swoich przeciwników.
Gdy tylko wylądowali oni z impetem na ziemi, Miggy skoczył z sufitu w ich stronę, jednocześnie obracając się z pajęczą gracją o 180 stopni. Leżącego na plecach (bo pociągnięty za piszczel z pewnością właśnie w takiej pozycji powinien skończyć) jeszcze w locie potraktował kolejną, większą dawką pajęczyny, zalepiając jego usta, oczy/wizjer noktowizora, ewentualną latarkę, a także wylot w lufie broni, jeśli jakimś cudem terrorysta nie upuścił karabinu podczas gwałtownego upadania. Natomiast drugiego z nich, O'Hara od razu zaatakował brutalnie. Na początek albo wylądował od razu stopami na obu jego dłoniach, albo nadepnął na tę dominującą tuż po znalezieniu się na podłodze - zależnie od możliwości. Celowo nie schował przy tym szponów, jakie znajdowały się przecież również na opuszkach palców jego nóg - spróbuj strzelać z podziurawioną dłonią, bitmózgu. Za chwilę jednak latynos ulżył terroryście w bólu, odpowiednio silnym uderzeniem w tył głowy albo kilkoma w twarz - znów, zależnie od pozycji rannego mężczyzny na ziemi. Byle szybko stracił on przytomność. Wtedy, zwinnym skokiem, Spider-Man przeniósł się na drugiego z oponentów - i powtórzył na nim swoje działania pięściami sprzed chwili, posyłając go w ślady kolegi.
Oczywiście, również na przybycie czwartego strażnika Miguel zareagował z niebywałą szybkością. Człowiek-Pająk doskoczył do niego w kilku błyskawicznych susach, a jeśli nic nie stało na przeszkodzie - uprzedził ten ruch zalepieniem za pomocą pajęczej sieci twarzy terrorysty. Przede wszystkim ust - w końcu niezrozumiałym, przytłumionym bełkotem nikogo on o niczym nie ostrzeże, prawda? Następnie, S-Man zanurkował pod niego, by ostatecznie wyprostować się gwałtownie i silnym podbródkowym znokautować przestępcę. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Sro Sie 26, 2015 6:44 pm | |
| W zaistniałych okolicznościach Susan nie miała jeszcze czasu na to, by zastanawiać się co dokładnie zwróciło uwagę przeciwników - ani niestety na to, aby obwiniać się za los jednego z zakładników. Cokolwiek nie poszło właśnie źle, musiało poczekać przynajmniej do czasu, aż pozostali ludzie będą bezpieczni. To oni stanowili w tym momencie priorytet i to o ich dobro musiała zadbać w pierwszej kolejności. To zaś oznaczało rozprawienie się z atakującymi. Invisible Woman wzmocniła barierę, którą od samego początku akcji utrzymywała wokół ludności cywilnej, a następnie tuż za nią wytworzyła kolejną, tym razem pionową, przypominającą niewidzialną ścianę. Wbrew pozorom nie miała ona jednak stanowić jedynie zapory - no, może tylko w pierwszym momencie. W kolejnej sekundzie zaś blondynka pchnęła ją już w stronę wrogów, w ten sposób sprawiając, by po drodze zebrała pociski, a na zakończenie uderzyła w przeciwników. Same kule przy tej prędkości nie powinny im zaszkodzić, pewnie głównie wywołać siniaki, ale oberwanie z rozpędu polem siłowym raczej ich już zaboli - i przy odrobinie szczęścia akurat pozbawi ich przytomności. Mając to z głowy - przynajmniej na krótką chwilę - Sue ponownie skupiła się na szybkim i sprawnym wyprowadzaniu zakładników, wliczając w to ciało postrzelonego... To znaczy, chyba ciało, bo tak na dobrą sprawę kobieta spotykała się już z przypadkami, gdy ktoś przeżywał z kulą w głowie, ba, funkcjonował tak przez lata. Tak czy siak, utworzyła dla nich podest, przez cały ten czas osłaniając ich tarczą, a gdy wszyscy znajdowali się już na zewnątrz - powędrowała wraz z nimi w dół, zresztą po skosie, od razu kierując się ku karetkom. Jeżeli wszyscy wokół budynku usunęli się już na bezpieczną odległość, to Invisible Woman zlikwidowała w końcu barierę, którą do tej pory utrzymywała w celu wyłapywania gruzu. Nie zdematerializowała jej rzecz jasna w mgnieniu oka, bo wolała nie opuszczać tych wszystkich odłamków zbyt gwałtownie; mogłyby odstrzelić i wyrządzić komuś krzywdę albo po prostu zdekoncentrować kogoś przy pracy - na przykład medyków. Zamiast tego więc blondynka stopniowo je obniżyła i dopiero tuż nad ziemią cofnęła swoje pole siłowe z tego obszaru. Odstawiwszy delikatnie pierwszą grupkę poszkodowanych, Susan ruszyła z powrotem w stronę budowli, aktualnie dbając tylko o dwie rzeczy: własną i Gamory niewidzialność oraz pole siłowe wokół swojego ciała. Wyglądała kolejnych zakładników i w razie czego zamierzała wykorzystać podobny plan, co poprzednim razem - jednakże przykładając jeszcze większą wagę do utrzymywania od samego początku silnej bariery dookoła ludności cywilnej. Jeszcze po drodze natomiast - gdy nikt nie mógł tego usłyszeć - odezwała się cicho przez komunikator do Gamory: -Jak sytuacja? Ja szukam kolejnej grupy zakładników.
|
| | | Gamora
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 24/05/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Sie 29, 2015 12:50 pm | |
| Gamora skradała się między boksami. Każdy krok był wyważony. Może z dwa, czy trzy razy rzuciła zaciekawione spojrzenia na (według niej) dziwne urządzenia będące wyposażeniem biura. Nawet zaczęła się zastanawiać czy te będą w jakiś sposób pomocne podczas walki. Zajęła się oczyszczaniem piętra. Niewidzialność przypadła do gamorowych gustów. Póki co nie miała żadnych problemów z ogłuszaniem terrorystów. Sama nawet skorzystała z pustych boksów by móc tam poupychać bezwiedne ciała delikwentów, a potem je skrępować. Czym? A chwyciła pierwszy lepszy kabel wczepiony do stojących pod biurkami komputerów. Zapewne od internetu. Cóż, pracownik zajmujący to stanowisko nie pogra sobie już w agar, będzie miał do wyboru najwyżej pasjansa. Jeżeli budynek przetrwa, rzecz jasna. Spięła się słysząc strzał i skierowała spojrzenie w kierunku miejsca z którego dochodził ten złowrogi odgłos. - Żyjesz? - Upewniła się, a potem ruszyła w kierunku kolejnej grupy zakładników oraz ich oprawców. Z nimi również rozprawiła się w dość szybki sposób. Zresztą czy można było się dziwić? W końcu mieli do czynienia z najniebezpieczniejszą kobietą w całej galaktyce. Kunszt walki opanowała już od najmłodszych lat, a nie trzeba chyba wspominać, że lata Gamory nie są równe z tymi obowiązującymi na Ziemi. Te panujące w kosmosie były o wiele dłuższe. Wytrzymałość oraz siła zielonej kosmitki również różniła się od tej, którą reprezentowali zwykli ziemscy przeciwnicy. Starała się w ramach swoich możliwości, uspokoić zakładników mówiąc, żeby się nie bali oraz kierując ich w stronę Susan, tak by ta mogła ich sprowadzić na bezpieczny poziom, a potem wyprowadzić z budynku tak jak resztę osób. Słysząc słowa Sue, akurat krępowała ostatniego złoczyńce. - U mnie czysto. Będę szła... - Urwała słysząc krzyki, a potem ciężkie kroki. Przemknęła w kierunku drzwi prowadzących na klatkę schodową. - Co do 'czystości' to już nieaktualne. Jestem przy wejściu na klatkę schodową i widzę sporą grupę ziemskich terrorystów. Idę za nimi. - Szepnęła. Jak powiedziała, tak zrobiła, dlatego jak już minął ją korowód złoczyńców, ruszyła za nimi krok w krok. Nawet nie musiała się skradać, w końcu uderzenia ciężkich buciorów zagłuszały jej kroki. |
| | | Sasha Aristow Mistrz Gry
Liczba postów : 94 Data dołączenia : 30/09/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Wrz 19, 2015 7:30 pm | |
| Miguel nie miał większych problemów z poradzeniem sobie z przeciwnikami, chociaż jeden zanim został powalony spokojnie zdążył zaalarmować pozostałych. Nawet jeśli nie przekazał dokładnie w czym rzecz, to co powiedział wystarczyło by nabrali podejrzeń odnośnie tego co się dzieje w budynku. Jedynym błędem w całej tak akcji był moment, gdy jeden z atakowanych przez niego terrorystów niefortunnie upuścił broń; ta wypaliła raniąc śmiertelnie jednego z naukowców. Z drugiej strony nie mógł nic poradzić na taką sytuację. Ale brawa za tak gładkie rozegranie pozostałej części akcji. Susan również poradziła sobie z terrorystami dość szybko, co tylko świadczyło o tym, że chociaż byli liczni wciąż mało doświadczeni w tym całym 'terroryzowaniu' i radzeniu sobie z bohaterami. Gruz już przestał spadać, więc usunięcie pola było dobrym pomysłem, zwłaszcza, że jedynie bezsensownie rozpraszało Sue. Policja, która przybyła w międzyczasie, oraz medycy zabrali się za zabezpieczanie cywili, którzy zostali uwolnieni przez blondynkę. Zaczęły również zjeżdżać pojazdy służb specjalnych, a gdzieś nieopodal dało się słyszeć silniki zbliżających się helikopterów. Grupka, którą śledziła Gamora przebiegła przez jedno z pustych pięter do wind. Otworzyli jedne z drzwi, zaczepiając mocną linkę na jeden ze ścianek szybu i po kolei zsuwając się na sam dół. W tym momencie jeżeli Gamora postanowiła działać i zniszczyć linkę, większość z tych przeciwników zginęła przy upadku, pozostali uciekli podziemnymi tunelami; jeżeli zaś nie zrobiła nic, wszyscy przeżyli i zwiali. Wyglądało na to, że postanowili się wycofać, kto wie, może zdążyli zdobyć to czego potrzebowali. Dało się słyszeć krzyki i strzały, niektórzy terroryści zaczęli wypychać zakładników z okien, sami zaś kierowali się do podziemnych tuneli lub używali sprzętów zbliżonych do jetpacków. Chwilę po tym jak ostatni z nich wyleciał, budynki dookoła zaczęły wybuchać, zapewne po to by odwrócić uwagę od uciekinierów, a skupić ją na kolejnych szkodach i ofiarach. Służby specjalne, medycy, policja oraz przybyłe rządowe helikoptery zabrali się za opanowywanie zaistniałem sytuacji; cywile z uszkodzonych budynków zaczęli niemalże falami wylewać się na ulice, uciekając w panice. Chociaż zapanował względny chaos, nie była to sytuacja, z którą nie poradzą sobie zwykli mundurowi, co tym samym pozwalało wrócić bohaterom do własnych zajęć.
/Ja was uwalniam, jeżeli chcecie coś dodać, śmiało, jeżeli nie, wszyscy macie ode mnie zt. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Pią Paź 16, 2015 12:41 pm | |
| Co prawda Invisible Woman nie miała pewności co do tego, czy jej wspólniczka nie zmieniła w międzyczasie piętra, ale z góry założyła, że najprawdopodobniej w takim wypadku zostałaby przez nią o tym poinformowana - dlatego też nie dopytywała, polegając po prostu na tym, co zostało jej przed chwilą podane przez komunikator. Wierzyła zresztą w to, że Gamora sobie poradzi, a co więcej: być może kupi nawet więcej czasu na odbijanie zakładników. Każda sekunda mogła przecież oznaczać uratowanie komuś życia. Nim jednak Sue wypatrzyła kolejne skupisko ludności cywilnej i zabrała się za jej wyprowadzanie, w budynku nagle wybuchło wyraźne zamieszanie. Och, ani trochę jej się to nie podobało; te krzyki, strzały - w dodatku dochodzące z wielu różnych miejsc na raz, więc sprawdzenie ich wszystkich niestety nie wchodziło w grę... A zaraz potem przez okna zaczęli wypadać ludzie. Przynajmniej na to Susan mogła coś poradzić. Łapanie każdego poszkodowanego z osobna nie miałoby większego sensu, a przy sztywnej barierze pewnie wyrządziłaby im nawet krzywdę - więc zamiast tego roztoczyła wokół budowli kolejne pole siłowe, tym razem jednak dużo bardziej miękkie. Działało praktycznie jak poduszka - uginało się, gdy ktoś na nim wylądował, przez co skutecznie łagodziło upadek. Dla ułatwienia miało zaś lekko mleczny kolor - mimo wszystko było przezroczyste, ale jednak zauważalne gołym okiem, dzięki czemu niedoszłe ofiary powinny się mniej stresować. Blondynka widziała co prawda uciekających za pomocą jetpacków przeciwników, jednakże w tym momencie wolała się już w pełni skupić na wyłapywaniu i utrzymywaniu w powietrzu zakładników. Oni stanowili teraz dla niej priorytet, a wroga na pewno uda się jeszcze jakoś namierzyć; w końcu niemalże niemożliwością byłoby zrobić coś takiego i uciec - nie pozostawiając po sobie żadnych śladów... A w tych czasach kamery znajdowały się praktycznie wszędzie, więc w ostateczności nawet na podstawie ich nagrań dałoby się określić trasę przebywaną przez uciekinierów. Gorzej, że temu taktycznemu odwrotowi towarzyszyła kolejna seria wybuchów. Na szczęście do tego momentu cywile przestali już wypadać z okien, więc Invisible Woman mogła bezpiecznie opuścić ich na podłoże - a następnie wymieniła dotychczasową miękką osłonę na twardą, umieszczoną ponad głowami zebranych, aby uchronić ich przed pierwszymi, najpoważniejszymi efektami eksplozji. Odczekała do momentu, aż cofnięcie jej wydawało się bezpieczne, a następnie pozwoliła już działać odpowiednim służbom. Zrezygnowała z utrzymywanej do tej pory niewidzialności i w zasadzie swoje zdolności wykorzystywała w tym momencie tylko do unoszenia się w powietrzu - rozglądając się uważnie za Gamorą... Lub czymkolwiek innym, co zwróciłoby jej uwagę i wymagało interwencji.
|
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Nie Paź 25, 2015 1:28 pm | |
| What the shock?! Wystrzał z upadającej broni szczerze zaskoczył Miguela. Jako człowiek z końca dwudziestego pierwszego wieku przyzwyczajony był on do technologii umożliwiającej pokonanie raka w kilka minut, i to za pomocą lekarstwa w sprayu - więc zabezpieczenia w broni palnej, powstrzymujące ją przed przypadkowym wystrzeleniem chociażby właśnie przy upadku, były dla niego powszechną normą. Spider-Man przyszłości nie miał jednak czasu na zastanawianie się, czy w obecnych czasach takowe jeszcze nie zostały wynalezione, czy nie były stuprocentowo niezawodne, w przeciwieństwie do zabezpieczeń z roku 2099 - podobnie zresztą nie miał możliwości napawać się długo ulgą, że pocisk nie wystrzelił w jego kierunku. Serce podeszło O'Harze do gardła, a objawiająca się na jego twarzy groza aż odkształciła niebieski materiał przysłaniającej ją maski, kiedy wyostrzony wzrok mężczyzny podążył za kulą - i padającym od niej ciałem.
- Zamknij się! - warknął Spider-Man, jednocześnie doprowadzając do nieprzytomności alarmującego swoich towarzyszy terrorystę - nie tak, jak pierwotnie planował, kilkoma ciosami, ale jednym, silnym, wzmocnionym agresją po stracie zakładnika. Jako że obaj przeciwnicy zostali unieszkodliwieni, Człowiek-Pająk czym prędzej doskoczył do postrzelonego cywila - po ledwie zerknięciu, gdzie pocisk trafił, sprawdzenie pulsu było już tylko formalnością. W tych czasach, na tym etapie rozwinięcia medycyny, rana była śmiertelną. - Shock! Shock, shock, shock... - Wytrącony z równowagi tą dotkliwą porażką, O'Hara impulsywnie wyżył się na podłodze, z całej siły uderzając kilkakrotnie we fragment obok martwego ciała i klnąc przy tym pod nosem. Jeśli po płynnie przeprowadzonym ataku, zakładnik zginął od jednej, przypadkowo wystrzelonej kuli, to jakie szanse miała reszta, będąc w rękach kolejnych grup terrorystów, którzy teraz trwali już w stanie zaalarmowania?
Miguel szybko otrzymał odpowiedź na to pytanie - kiedy wieżowce otaczające ten, w którym Latynos obecnie się znajdował, zaczęły eksplodować. - Co do... ? - Mężczyzna zwrócił głowę w stronę najbliższej, zewnętrznej ściany, po czym kilkoma szybkimi susami dopadł szyby, z której owa się składała. Przyległszy, spojrzał na całą sytuację - na uciekających za pomocą plecaków odrzutowych terrorystów, na uszkodzone właśnie budynki, a w końcu i na zrzuconych w dół, ku śmierci, ludzi. - Cudownie. Cholernie cudownie - burknął pod nosem, po czym spojrzał w stronę pozostałej przy życiu zakładniczki. - Schowaj się gdzieś i siedź cicho. Wrócę po ciebie. Ja albo inni super-bohaterowie - odparł, jednocześnie przygotowując rozbieg - i za chwilę, niszcząc swoim ciałem szybę, wyskoczył z budynku.
Nurkując w dół, Spider-Man nie miał jeszcze żadnego planu, jak wyłapać wszystkich zakładników - przyjemnym zaskoczeniem było więc ujrzeć mleczną barierę, utworzoną przez Invisible Woman. Pierwsi cywile unosili się już na tej miękkiej powłoce, uratowani, więc O'Hara mógł odetchnąć z ulgą - i zmienić swój aktualny cel. Zmodyfikował ułożenie własnego ciała tak, aby zadziałał anty-grawitacyjny materiał na jego plecach - po czym, szybując, zwrócił się w kierunku, w którym zmierzała widziana wcześniej grupa terrorystów wyposażonych w plecaki odrzutowe. Spora jej część była już poza zasięgiem wzroku Miguela - nie tyle ze względu na odległość, która Latynosowi przecież straszna nie była, co przez fakt, iż inteligentne manewry większości przestępców pozwoliły im skryć się między, gęsto rozsianymi w Nowym Jorku, budynkami. Za wyjątkiem pewnej dwójki.
Z pomocą pajęczej sieci oraz wprawnego szybowania, nasz Pająk szybko zbliżył się do tych nie spodziewających się niczego ofiar. Ustawiwszy się nad głowami terrorystów zanurkował w dół - wskakując tym samym na plecy jednego z nich. Prawda, mądrzej byłoby ich śledzić, aż do samej kryjówki - jednak O'Hara wciąż miał przed oczami martwe ciało jednego z zakładników. Niewinnych ludzi, za których był odpowiedzialny od pierwszego momentu, gdy wskoczył do tamtego budynku. Od pierwszego razu, gdy założył maskę i sam siebie utytułował mianem Spider-Mana. Upewniwszy się wpierw, że wieżowiec naprzeciwko nich jest opuszczony, co zapewne zawdzięczać można było późnej porze oraz działaniu służb porządkowych - w obliczu pobliskiego ataku terrorystycznego, obejmującego kilka(naście?) wieżowców, ewakuację najprawdopodobniej zapobiegawczo zarządzono w całej okolicy - Latynos wystrzelił pajęczynę w kierunku drugiego z przestępców - znajdującego się parę metrów z przodu. Zatkał tym samym jeden z wylotów jego jetpacka, doprowadzając do tego, że przy nagłej utracie kontroli nad plecakiem, przeciwnik mocno uderzył w szklaną ścianę i przebiwszy ją, znalazł się w środku budynku. W tym czasie, terrorysta, na którym Miguel aktualnie podróżował, zdążył jedynie sięgnąć po krótki pistolet maszynowy - jego ręka natychmiast została potraktowana bolesnym, a przez to wytrącającym broń atakiem szponami, natomiast tył głowy pięścią. Manewrując ciałem zamroczonego oponenta, Spider-Man skierował jego lot w stronę dziury w szkle, którą chwilę temu zrobił drugi z terrorystów. A znalazłszy się sam na sam z dwoma, częściowo unieszkodliwionymi przeciwnikami... Wtedy nasz Człowiek-Pająk postanowił nauczyć ich, czym kończy się doprowadzanie go do szału.
Powykręcane we wszystkie strony kończyny; walające się na podłodze zęby, w małej liczbie tylko dlatego, by możliwe było szybkie przesłuchanie; oczy, spuchnięte od uderzeń na tyle mocno, że skazywały tych dwóch przestępców na długoterminowe poleganie na zmysłach innych niż wzrok... a także jeszcze kilka innych, boleśnie spowodowanych obrażeń, dzięki którym Miguel nie musiał nawet zaprzątać sobie głowy związywaniem ich pajęczyną - bo jak niby mieliby w takim stanie gdziekolwiek uciec? O'Hara trwał, oparty wyprostowaną ręką o jedną ze szklanych, zewnętrznych ścian budynku, próbując uspokoić kołatające z emocji serce. Z jego dłoni kapała należąca do terrorystów krew, a wyostrzony wzrok próbował wypatrzeć przez szybę innych uciekinierów - niestety, bez powodzenia. Latynos westchnął ciężko i, odepchnąwszy się od ściany, ruszył ku przeciwnej. Ominąwszy leżące na podłodze, zmaltretowane ciała oraz kałużę wymiocin spowodowaną przez silny cios w brzuch, zadany kilka chwil temu jednemu z przeciwników, Miguel podszedł do dziury w szkle, którą się tutaj dostali - by następnie przez nią wyskoczyć.
Gdy jakiś czas później szybował z powrotem nad głównym miejscem całego zajścia, poświęcił chwilę na rozeznaniu się w aktualnej sytuacji. Poczuł ulgę, widząc, że z opanowaniem owej radzą sobie już w pełni same służby porządkowe - wspierane tylko gdzie nie gdzie przez widzialną już Susan Storm. No proszę, czyli jego podejrzenia co do jej obecności tutaj okazały się prawidłowe. Zanim jednak Pająk udał się w stronę członkini Fantastycznej Czwórki, musiał spełnić daną swego czasu obietnicę. Ułożył odpowiednio ciało i zwrócił tym samym kierunek swojego lotu ku piętru, na którym zostawił uratowaną wcześniej przed terrorystami zakładniczkę. Wyskoczywszy stamtąd parę minut później już razem z kobietą, odstawił ją w pobliżu medyków, a następnie podszedł do najbliższego policjanta - by poinformować o unieszkodliwionej dwójce terrorystów w budynku niedaleko. |
| | | Gamora
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 24/05/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Lis 07, 2015 1:48 pm | |
| Gamora przyczaiła się gdzieś za ścianą i obserwowała poczynania terrorystów. Odczekała swoje, a gdy ostatni członek drużyny złoczyńców chwycił się linki i zjechał w dół, ta ruszyła w krok za nimi. Podeszła do nienaturalnie otwartych drzwi i spojrzała w dół. Nie mieli ze sobą żadnych zakładników, dlatego wiedząc, że nikomu z niewinnych cywilów nic już nie zagraża złapała za grubą linę i bez zabezpieczenia ruszyła w dół za nimi. Nie odzywała się już do Sue, kosmitka jak zwykle w ferworze walki po prostu o tym zapomniała. Głuche tąpniecie rozległo się przy lądowaniu w tunelach gdzie ponownie wyciągnęła broń i ruszyła za grupką, tym razem szybciej. Dobiegła do dwóch ostatnich, których unieszkodliwiła kilkoma zręcznymi ruchami, pozbawiając ich przytomności. Reszta niestety zwiała, dlatego z mało zadowoloną miną 'podziwiała' tył furgonetki oraz tą część terrorystów, którzy korzystając z jetpacków uciekli drogą powietrzną. Przeklęła pod nosem korzystając z ulubionych odzywek Rocketa, które perfekcyjnie nadawały się do takiej sytuacji, a potem rozejrzała się dookoła. Zdezorientowane spojrzenie kosmitki padło na zgliszcza. Najwyraźniej gdy była pod powierzchnią ziemi uległo zniszczeniu kilka (kilkanaście?) innych budynków, znajdujących się dookoła w tym, w którym rozgrywała się ich wspólna jatka. Nie pocieszył ją fakt, że w tunelach czekało na nią dwóch nieprzytomnych niedobitków. Jedyny wątpliwy pozytyw w całej sytuacji, że zwiali i prawdopodobnie nie zabijają niewinnych ludzi, a wątpliwy, bo wolała się sama z nimi rozprawić, a nie pocałować przysłowiową klamkę. Cofnęła się do tuneli i wyciągnęła bezwładne ciała terrorystów na powierzchnie... trzymając jednego za nogę drugiego za rękę. Przeciągnęła ich w stronę ulicy i wrzuciła na tyły radiowozu, który zajechał pod sam budynek w ramach policyjnego wsparcia. Akurat w tym momencie Gamora stała się widoczna, dlatego mina policjantów mających przyjemność podziwiania jak bez żadnej pomocy wrzuca nieprzytomnych złoczyńców do środka radiowozu była bezbłędna. Sama kosmitka zupełnie nie przejęta oniemiałą postawą stróżów prawa ruszyła na przód budynku, w poszukiwaniu Susan. Truchtem ruszyła przed budynek. Cały czas jednak, spodziewając się dalszych ataków, albo ewentualnych okazji na walkę z grupką terrorystów. Niestety jak się okazało póki co jej nie będzie dany ciąg dalszy. Widząc w górze Sue, zamachała do niej i krzyknęła. - Dwóch wpakowałam do pojazdu waszych stróżów prawa, reszta niestety uciekła. Jak u Ciebie? Wszystko okay? - |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Pon Lis 09, 2015 2:30 pm | |
| Znajdując się w powietrzu Sue miała całkiem niezły podgląd na okolicę oraz na poczynania zebranych w niej osób. Służby uwijały się najwyraźniej tak szybko, jak tylko było to możliwe; priorytet akcji musiał być wysoki, zapewne z powodu podejrzeń o podłoże terrorystyczne ataku... To ułatwiało sprawę. Uwagę Invisible Woman przykuło jednak coś innego, a raczej: ktoś inny, jeżeli już mamy być dokładni. Spider-Man łapiący dwóch z uciekających przy pomocy jetpacków przestępców... I niezbyt delikatnie sprowadzający ich przez okno do jednego z pobliskich budynków. Jeżeli uda się zmusić ich do mówienia lub znaleźć na nich coś charakterystycznego, to być może poszukiwanie pozostałych sprawców przebiegnie nawet sprawniej, niż blondynka początkowo to zakładała. Oby. Susan uznała, iż Pająk z przyszłości sam powinien sobie świetnie poradzić z wyciąganiem informacji ze wspomnianych delikwentów; przeszkadzanie mu nie miało w tym momencie większego sensu. Zamiast tego kobieta upewniła się więc, iż pochwyciła już wszystkich spadających, a następnie powoli opuściła pole siłowe ku podłożu, aby umieścić na nim poszkodowanych. Kolejna rzecz z głowy. Mniej więcej w tym momencie Sue zauważyła również machającą do niej Gamorę, w związku z czym od razu opadła niżej, jednocześnie kierując się w jej stronę. W pierwszej chwili zamierzała tak naprawdę pozostać jeszcze w powietrzu, ale ostatecznie wylądowała jednak na ulicy, cofając ostatnie ze swoich pól siłowych - czyli to, które aż do tej pory utrzymywała ściśle przy swoim ciele, aby dzięki niemu móc unosić się w powietrzu. Teraz wypadałoby w końcu przynajmniej krótko odpocząć, bo choć fizycznie Invisible Woman pozostawała w praktycznie idealnym stanie, to jednak długie i dość intensywne korzystanie z jej zdolności na paru frontach wprawiło ją w zmęczenie. -Zakładnicy sprowadzeni na dół. Możliwe, że jednego lub więcej przeciwników znokautowałam uderzeniem z bariery, ale nie miałam czasu tego sprawdzać. Dwóch złapał w locie Spider-Man- wyliczyła w pierwszej kolejności, jednocześnie rozglądając się już po tym całym pobojowisku, jakie stanowiła w tej chwili ulica. Nie wyglądało to dobrze, ale z drugiej strony przecież mogło się to wszystko skończyć o wiele gorzej... Służby powinny zadbać już o resztę. -Pewnie nic tu dłużej po nas. S.H.I.E.L.D. najprawdopodobniej już o tym słyszało i teraz pracuje nad sprawą- dodała, a gdy jej spojrzenie ponownie padło na Pająka, wskazała go swojej towarzyszce krótkim ruchem głowy.
|
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Pią Lis 13, 2015 11:22 pm | |
| Policjanci, próbujący robić coś dobrego i nie strzelający do mnie na powitanie - miła odmiana. Po przekazaniu odpowiednich informacji funkcjonariuszowi, Miguel odszukał wzrokiem Susan Storm i udał się w jej stronę. Nieznacznie zaskoczyła go obecność jeszcze jednej osoby z ich, szerokiego w tych czasach, superbohaterskiego grona, ale dobrze było wiedzieć, że terroryści mieli do czynienia nie z dwoma, a z trzema oponentami - i tym samym, prawdopodobnie więcej z nich zostało unieszkodliwionych, a więc i powstrzymanych przed skrzywdzeniem niewinnych zakładników.
O'Hara spojrzał na Gamorę, bez poruszania głową mierząc ją od góry do dołu. Super-bohaterka o zielonej skórze oraz sylwetce dającej dość wyraźną informację o gibkości i sile. Latynos uniósł na moment lewy kącik ust - gest niezauważalny dla kobiet przed nim, ze względu na maskę - po tym, jak wyszukał w głowie odpowiednie wspomnienia z lekcji historii, tych na temat Heroic Age. Jak zawsze z pewnością siebie, spojrzał na Strażniczkę Galaktyki i, skinąwszy lekko głową, rzekł: - She-Hulk. Zapewne zdążyłaś się już dowiedzieć, że ja to Spider-Man z przyszłości? - Biorąc pod uwagę, że zarówno ona, jak i Invisible Woman wcześniej na niego spoglądały. Człowiek-Pająk od razu przeniósł wzrok na tą drugą. - Sue. Nie spodziewałem się, że zobaczę cię znów tak szybko. Nie przez przypadek i nie poza Baxter Building. - Ciężko było wywnioskować z tonu głosu mężczyzny, czy to ostatnie miało być aluzją do braku obecności Susan w kwaterze Fantastic Four - gdzie sprzęt do wykrywania niedawnych skoków w czasie czekał na przygotowanie - czy nie. Z jednej strony, technologia jaką dysponowała Fantastyczna Czwórka z pewnością umożliwiała zautomatyzowane przygotowanie takowego, a atak terrorystyczny miał na tyle wysoki priorytet, szczególnie w Stanach, że w jego obliczu uzasadnionym było wstrzymanie pracy nad zapobiegnięciem bardziej oddalonych w czasie zagrożeń. Jednak z drugiej - dla Miga to los j e g o świata był priorytetem. Najwyższym.
- Unieszkodliwiłem łącznie sześciu terrorystów, będzie więc od kogo wyciągać informacje. Większej liczby nie miałem okazji spotkać. Gdyż zaalarmowałem przeciwników, a więc i cały budynek. Brawo, Miggy. - Nie przeszkadzało to jednak wymówić mu swych słów z charakterystyczną dla niego arogancją. - To co teraz, wracamy do naszych pierwotnych planów, Sue? - Czyli próby znalezienia innego niż O'Hara podróżnika w czasie - bo wcześniejsza burza mózgów właśnie do takich podejrzeń doprowadziła Susan oraz Latynosa, że to inny skoczek mógł zmodyfikować wydarzenia w przeszłości, tym samym wpływając na przyszłość, z której pochodził genetyk, najbardziej negatywnie jak to możliwe. |
| | | Gamora
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 24/05/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Nie Lis 15, 2015 1:45 pm | |
| Im bliżej do miejsca wspólnego spotkania z Sue, tym bardziej zaczęła rozglądać się po zgliszczach. Panika ludzi została odrobinę opanowana przez służby porządkowe oraz ratownicze. Kroki zielonej kosmitki momentalnie zwolniły, a trucht zmienił się w spokojny spacer. Wodząc wzrokiem po zniszczonych budynkach zastanawiała się czy to co zapewne zdobyli terroryści było warte tyle cierpienia i śmierci tych niewinnych osób? Rozzłoszczona zacisnęła pięści, wyrzucając sobie, że mogła się nieco bardziej okrutnie rozprawić z tą dwójka, którą wrzuciła do radiowozu, może tym samym znalazła by upust dla swoich negatywnych emocji. Ba. Mogła poważniej rozprawić się ze wszystkimi, który spotkała, jednak to pewnie nie miałoby żadnego sensu, ponieważ wybuchy wyglądały na perfekcyjnie zaplanowaną robotę. Momentalnie zmieniła zdanie na temat terrian. Na pierwszy rzut oka wydawali się być krusi i nie widziała w nich żadnego zagrożenia. Drugie spojrzenie natomiast, dało szerszy ogląd na okrutną naturę człowieka. Cel dla nich najwyraźniej uświęcał środki. Zadarła głowę by spojrzeć na budynek z którego kanałów właśnie wyszła, tak jakby miała nadzieje znaleźć tam odpowiedź dlaczego musiało dojść do tak tragicznych wydarzeń. Niestety, jedyne co spostrzegła to znikająca barierę, którą Susan postanowiła opuścić ku ziemi, by 'odstawić' przymusowych skoczków. Gamora uniosła dłoń i opuszkami palców dotknęła miękkiej, mlecznej zapory, zanim zdążyła zniknąć, robiąc to z czystej ciekawości. Cóż, nigdy, choć żyła o wiele dłużej niż przeciętny ziemianin, nie miała do czynienia z czymś podobnym, stąd ta nieposkromiona fascynacja. Wtedy właśnie spostrzegła w górze Sue, a skoro rękę miała już wyciągniętą, to postanowiła do niej zamachać. Ruszyła w kierunku kobiety, a gdy dystans dzielący bohaterki był na tyle mały, by mogły swobodnie porozmawiać, zaraportowała (bardzo) pokrótce co się u niej wydarzyło. Wysłuchała również relacji Susan. Uniosła brwi dając upust swojemu zaskoczeniu, gdy wspomniała o Spider-Manie, wszak jego nie miała okazji dostrzec w trakcie akcji. - A on skąd się wziął? - Zapytała zdumiona zanim Miguel zdążył podejść. Przystała na kolejne słowa Sue, w końcu nic tu po nich, i już chciała się zapytać kiedy pójdą do Starka, gdy dostrzegła jej zmęczenie. Tworzenie tych tajemniczych barier najwyraźniej wymagało o wiele więcej wysiłku niż myślała, dlatego też postanowiła jeszcze poczekać... w końcu kolejny dzień w tą czy w tamtą i tak jej nie zbawi. Podążyła wzrokiem za ruchem głowy panny Storm i zwróciła się w kierunku nadchodzącego z na przeciwka Miguela. Kosmitka zmierzyła go z góry na dół, wcale nie skrywając swojego tymczasowego zainteresowania mężczyzną. Oszacowała swojej zielonej główce ewentualną siłę nieznajomego bohatera. Nie zdziwiła się aż nadto widząc ten nietypowy strój, będąc jedynie zaintrygowana materiałem z jakiego został zrobiony oraz czy ewentualnie i jej może się przydać. Jedyny dysonans jaki odczuwała patrząc na O'Harę to to, że nie widziała jego twarzy. Kiwnęła głową odwzajemniając powitanie, a potem wybałuszyła oczy ze zdziwienia słysząc jak ją nazwał. Zanim zdążyła otworzyć usta, Miguel zaczął zdawać relacje ze swoich poczynań. Gam zmrużyła wrogo powieki, wpatrując się w nowo poznanego bohatera. Odczekała, aż skończy, a gdy padło ostatnie pytanie, zwróciła twarz, ze swoją mało zadowoloną miną w kierunku blondynki. - Czy on mnie obraził? - Zapytała, może mało grzecznie w stosunku do stojącego obok Miguela, jednak nie potrafiła powstrzymać swojego poddenerwowania. Pytanie zwróciła do kobiety, ponieważ zaufała na tyle by mieć względną pewność, że jej nie oszuka i powie szczerze, co O'Hara miał na myśli. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Sro Lis 25, 2015 12:10 pm | |
| Na pytanie Gamory odnośnie Spider-Mana - a dokładniej tego, skąd się wziął w tym miejscu - Susan musiała niestety ograniczyć się tylko do wzruszenia ramionami, przybierając przy tym minę mówiącą coś w stylu: "mogę tylko zgadywać" albo "wiem o tym tyle, co i ty". Och, oczywiście mogłaby w skrócie wyjaśnić przybycie mężczyzny z przyszłości do ich czasów, przynajmniej na tyle, na ile sama je rozumiała, ale zgadywała, że nie o to chodziło. Wcześniej sama również nie zwróciła natomiast uwagi na Spider-Mana, zajęta rozpracowywaniem sytuacji i wyciąganiem zakładników. Inna sprawa, że tak czy siak nie zdążyłaby pewnie udzielić pełnej odpowiedzi, bo mężczyzna już się do nich zbliżał i przejął pałeczkę - zresztą zaczynając swoją wypowiedź bardzo... Niefortunnie, delikatnie mówiąc. W pierwszej chwili Invisible Woman chciała go nawet poprawić, ale Pająk płynnie mówił dalej, a wbijanie mu się w słowo nie miałoby przecież teraz większego sensu, więc ostatecznie blondynka zmuszona była odczekać... I w końcu kosmitka sama zwróciła na to uwagę. -Nie, nie obraził, tylko... Pomylił cię z jedną z działających na Ziemi bohaterek, czyli She-Hulk. Spider-Man, Gamora. Gamora, Spider-Man- przedstawiła ich sobie szybko, aby uniknąć już na tym polu dalszych nieporozumień. W pewnym sensie nawet rozumiała skąd wzięło się to konkretne; kolorystyka się zgadzała, zdolności w walce mniej więcej też, przynajmniej na tyle, na ile była w stanie to stwierdzić... A Pająk najpewniej po prostu strzelał, starając się pokazać, że jednak wie o tych czasach całkiem sporo. Nie dziwiła mu się. -Zrobiłam ile mogłam w Baxter Building, a Herbie zajmuje się resztą. Potrzebuje jeszcze trochę czasu, żeby dokończyć dobieranie poprawnych ustawień, ale niedługo sprzęt będzie gotowy. Wtedy powinniśmy z nim pewnie odwiedzić miejsce, w którym pojawiłeś się tutaj... No, teraz po raz pierwszy- poinformowała mężczyznę, zachowując póki co dla siebie fakt, że jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to będą w stanie nie tylko odszukiwać wyładowania konkretnych typów energii, ale i je blokować. Teoretycznie mogliby w ten sposób odciąć domniemanego drugiego podróżnika w czasie... Ale zastosowań było dużo więcej. -W tym czasie sugeruję odwiedzenie Tony'ego Starka. Herbie, poinformujesz o tym Jarvisa, proszę?- to ostatnie zdanie skierowała już rzecz jasna do swojego komunikatora; AI Fantastycznej Czwórki stale nasłuchiwało, gotowe wkroczyć do akcji, gdy tylko będzie do czegoś potrzebne. Co ciekawe, Herbie był bardzo specyficzną sztuczną inteligencją - prezentującą własne uczucia. To właśnie dlatego prośby przyjmował o wiele lepiej od poleceń.
|
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Sob Gru 05, 2015 11:12 pm | |
| Jak już wcześniej wspomniano, po powitaniu z "She-Hulk" Miguel natychmiastowo zwrócił się do Susan - dlatego też w pierwszej chwili nawet nie zauważył on niewerbalnej reakcji zielonoskórej na to, jak ją nazwał. Był zbyt skoncentrowany na tym, aby jak najprędzej wrócić do kwestii ratowania przyszłości, a z tego co wiedział, z obydwu kobiet jedynie Invisible Woman mogła mu w tym obecnie pomóc. Dopiero niespodziewane pytanie, jakie w towarzystwie zbulwersowanego tonu padło ku wspomnianej bohaterce, przyciągnęło uwagę O'Hary z powrotem na drugą z nich - i jej bijący niezadowoleniem grymas. Pod maską Latynosa pojawiło się zaskoczenie, a on sam zaraz poszedł w ślady zdenerwowanej i wrócił spojrzeniem do Sue. Również spodziewał się po tej ostatniej, że wyjaśni ona zaistniałą sytuacją. Tak też się stało. Gamora... ?
- Wybacz - przeprosił krótko kosmitkę, i zaraz kontynuował słuchanie Storm, jako że ta zaczęła odpowiadać na jego wcześniejsze, ukryte pytanie o stan przygotowania sprzętu w Baxter Building oraz na to drugie, wypowiedziane przez genetyka już wprost. Z tego też powodu, mężczyzna zrezygnował na razie z wertowania swej wiedzy o przeszłości w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji na temat Gamory, a ponieważ nie miał on z jej imieniem żadnych pierwszych skojarzeń - kosmitka najwidoczniej nie zapisze się w historii tak bardzo, jak Fantastic Four czy Avengers - na obecną chwilę musiała ona pozostać dla Miguela taką samą nieznajomą, jaką byłaby dla przeciętnego człowieka z tych czasów.
- Niedługo? - powtórzył po Susan, zamieniając u siebie ten mały fragment jej wypowiedzi w krótkie, retoryczne pytanie. Dość względna jednostka czasu. Ostatecznie jednak Latynos skinął głową na znak zrozumienia. Jakby nie patrzeć, miał ogromne szczęście, że tak szybko po podróży do przeszłości trafił - na dodatek przypadkowo - akurat na Susan Storm, dzięki której już teraz opracowany miał dość obiecujący plan, od czego zacząć. Niespotykanie ogromne, jak na jego ostatnie standardy.
Lecz czar minimalnie prysł, po ostatniej sugestii ze strony blondynki. - Starka? W jakim celu? - O'Hara szczerze wątpił, by powodem udania się do wspomnianego playboya-milionera była chęć zasięgnięcia u niego pomocy w rozwiązaniu problemu Spider-Mana z przyszłości. A jaki nie byłby inny cel wizyty u Iron Mana - precyzował on wcześniejsze "niedługo" na niekorzyść Latynosa. Mężczyzna nie był z tego powodu zadowolony, co w pewnym stopniu usłyszeć można było w tonie jego ostatniej wypowiedzi. |
| | | Gamora
Liczba postów : 183 Data dołączenia : 24/05/2014
| Temat: Re: Ulice NYC Nie Gru 06, 2015 5:01 pm | |
| Nie naciskała Susan na odpowiedź, ponieważ i ona najwyraźniej nie wiedziała skąd przybył Miguel, dlatego przeniosła swój wzrok na zamaskowanego mężczyznę, mierząc go z góry na dół, by w rezultacie zatrzymać się na jego masce. Przez chwilę nawet zaczęła się zastanawiać kim musi być ten tajemniczy mężczyzna, skoro ukrywa twarz za granatwo-czerwonym materiałem. Susan również walczyła po tej dobrej stronie, a mimo to nie skrywała swojej tożsamości, ani za maską, ani za 'płaszczem' niewidzialności. Prawdopodobnie dlatego do Miguela podeszła bardziej nieufnie, niż na początku do Susan. ...A potem ta nieszczęśliwa pomyłka, która również zachwiała jej równowagę... na szczęście tylko minimalnie, dlatego postanowiła wysłuchać wyjaśnień Storm. Na początku zerkała na nią marszcząc delikatnie brwi, emanując śmiertelną powagą i skupieniem, które po chwili zmieniło się w zaskoczenie... Czyli na Ziemi jest ktoś, kto wygląda całkiem podobnie? Właściwie to... dobrze wiedzieć, a nuż taka informacja może się jej przydać... w przyszłości, w końcu każda metoda na oszukanie wroga jest dobra, co... oczywiście nie musi być mottem innych. Gamora postanowiła podpytać Susan o She-Hulk, ale ...może później, ponieważ teraz nadstawiła ucho mając nadzieje na poznanie tych 'pierwotnych planów' Miguela i Susan. Czyżby bohaterka jednak nie będzie miała dla niej czasu? Na samą myśl od razu się zaniepokoiła.
Po przedstawieniu wtrąciła również, że należy do grupy Strażników Galaktyki, broniących jak to nazwa wskazuję, kosmiczny terenów. Kiwnęła głową tym razem z uznaniem, akceptując wytłumaczenie Susan oraz przyjmując również przeprosiny Miguela. W głębi duszy ucieszona, że kobieta nie wykazywała się taką ostrożnością wobec niej i mówiła bardziej rozbudowanymi zdaniami, dzięki czemu mogła mniej, więcej... (no może mniej, niż więcej) zapoznać się z zamiarami. Oczywiście wcale się nie dziwiła O'Harze, w końcu w ogóle się nie znali. Zresztą, Gam po prostu chciała wiedzieć na czym stoi. Nie zamierzała wściubiać nos w nie swoje sprawy... póki nie krzyżowały się z jej, rzecz jasna. Wtedy przechodziła w stan pełnej gotowości... jednak do tego czasu wysłuchała w spokoju krótkich odpowiedzi i pytań Miguela oraz cierpliwych wyjaśnień Sue.
Kiwnęła głową całkiem ochoczo słysząc propozycję blondynki o udaniu się do Starka. W przeciwieństwie do O'Hary, kosmitka była gotowa udać się do Tony'ego teraz, zaraz, natychmiast. Ba, jak będzie na miejscu to nada komunikat do reszty Strażników z informacją dotyczącą lokalizacji, w której się zapewne znajdzie dzięki Susan... a przynajmniej taką miała nadzieje. Póki co, zwróciła swoje zaskoczone spojrzenie z powrotem na Miguela, ponieważ ten nie wydawał się być w pełni zadowolony na samą myśl o pobycie u Starka... i zastanawiała się dlaczego? Miała nadzieje, że wymiana zdań pomiędzy nimi nie potrwa długo, ponieważ sama zaczęła się troszkę niecierpliwić. Już była tak blisko u celu... zresztą, miała nadzieje, że to ona pierwsza znajdzie kogoś kto będzie wstanie im pomóc... albo chociaż podzieli się odpowiednią ilością blach, generatorów i innych szpargałów o których zrobił im wykład Rocket. Nie byłaby sobą, gdyby nie potraktowała całej akcji jako coś w czym musiała współzawodniczyć z resztą drużyny... to ją napędzało.
Ostatnio zmieniony przez Gamora dnia Pon Gru 07, 2015 10:37 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Ulice NYC Pon Gru 07, 2015 8:24 am | |
| No tak, konflikt interesów - po prostu cudownie. Może i żadne z rozmówców Susan otwarcie nie zgłosiło pretensji czy też nie okazało niepokoju na głos, jednakże przynajmniej po Spider-Manie dało się poznać, że niezbyt podobała mu się ta właśnie zapowiedziana wycieczka do Starka. Szczęśliwie Invisible Woman przychodziło do głowy kilka argumentów, które mogły go ugłaskać i przekonać, a w dodatku były nawet zgodne z prawdą. -W kilku celach. Avengers powinni wiedzieć czym się zajmujemy na wypadek, gdyby coś miało pójść bardzo nie tak. Reszta mojej drużyny nie może nam teraz pomóc, więc lepiej zyskać pewność, że w razie czego ktoś inny zareaguje - i przede wszystkim: że ten ktoś będzie wiedział jak zareagować. Sam Tony natomiast powinien być w stanie pomóc Gamorze z jej problemem- Sue zdecydowała się nie podawać pod tym względem Pająkowi żadnych konkretów, choć - biorąc pod uwagę specjalizację Starka - łatwo można się było domyśleć, że zapewne chodziło o coś technicznego - mechanicznego. W tej chwili szczegóły pewnie i tak były dla Spider-Mana nieistotne, a kosmitka niekoniecznie chciała się każdemu chwalić awarią statku, w związku z czym blondynka pominęła to milczeniem. -Myślę, że mamy jeszcze godzinę czy dwie do ukończenia przez Herbie'ego wszelkich niezbędnych prac i testów, więc zdążymy wrócić do Baxter Building akurat na czas lub może nawet trochę wcześniej. Urządzenie będzie od razu gotowe do użytku- zapewniła jeszcze, bo zgadywała, że to właśnie tym Pająk martwił się najbardziej: marnotrawieniem czasu, który mogliby już wykorzystywać na szukanie sprawcy jego kłopotów. Dla Invisible Woman również była to w tym momencie jedna z priorytetowych, kluczowych kwestii, ale z drugiej strony smykałka do poprawnego i efektywnego zarządzania czasem podpowiadała jej, że udając się prosto do Baxter Building i tak musieliby jeszcze zaczekać, więc... Równie dobrze mogli wykorzystać tę chwilę na załatwienie innej sprawy. -Zgaduję, że standardowo zostajesz przy sieciach?- zagadnęła jeszcze Pająka, choć rzecz jasna spodziewała się po nim potwierdzającej odpowiedzi. W następnej chwili Invisible Woman odtworzyła już przy swoim ciele wcześniejsze pole siłowe, aby móc wznieść się w powietrze, Gamorze zaś zaoferowała unoszący się - i zabarwiony delikatnie, aby nie był kompletnie niewidzialny, a raczej lekko mleczny - krążek. W końcu drogą powietrzną najszybciej będą mogli dotrzeć na miejsce... Czyli do Avengers Tower. Z/t dla wszystkich i może kolejny post na dachu AT? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Ulice NYC | |
| |
| | | | Ulice NYC | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |