|
| Ogrody japońskie | |
|
+12Transonic Rockslide Łaska Iceman Rosalie von Doom Genesis Colossus Cosmo the Dog Shadowcat Hellion X-23 Loki 16 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Ogrody japońskie Czw Lis 29, 2012 11:11 am | |
| First topic message reminder :Pełne rzadkich i egzotycznych okazów roślin, ogrody japońskie zajmują sporą połać terenu wśród lasu i zawierają znaczną ilość ławek, fontann i innych punktów idealnych do odpoczynku. Znajdują się we wschodniej części lokalizacji. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Łaska
Liczba postów : 74 Data dołączenia : 11/05/2016
| Temat: Re: Ogrody japońskie Sob Cze 04, 2016 12:58 pm | |
| Uśmiechnęła się lekko, gdy Skadi stwierdziła, że nie ma zamiaru ich atakować. Brzmiało to szczerze, a nawet jeśli nie, to był z nią Bobby. No i ten drugi ktoś. Czuła się bezpiecznie. Dzieciaki, które odesłała do środka pewnie też dadzą komuś znać. -Hm, nie dziwię się, nie wyglądasz na kogoś... 'stąd'. -pomijając fakt, że o samej akademii wiedziało raczej niewiele osób spoza niej. O ile Skadi mogła być po prostu mutantem, to jej ubiór wskazywał raczej na pochodzenie z innego świata. A przynajmniej innej części globu. -Biorąc pod uwagę, że pytałaś co to za miejsce, to trafiłaś tu raczej przypadkiem. -interesowało ją, skąd Skadi się wzięła i dlaczego jest w takim kiepskim stanie, ale to potem. -Usiądź. -poprosiła. -A najlepiej się połóż. -kiedy Jotunka wypełniła polecenie, usiadła obok niej i przyłożyła dłoń do jej czoła. Asgardka mogła poczuć przyjemne ciepło, mimo dość wysokiej temperatury panującej dookoła. -Hm, ciekawe... -rzuciła. Kobieta nie była człowiekiem, co było dość oczywiste, ale nie była też jedną z utalentowanych. -Mocno Cię poobijali... ktokolwiek to zrobił. Ale nie ma żadnych poważnych uszkodzeń. -zaczęła dotykać ją w różne części ciała. Skadi przy każdym dotknięciu mogła ponownie poczuć to samo, kojące ciepło, a zaraz potem ból w tym miejscu stopniowo zanikał. -Mimo wszystko jesteś też wyczerpana, a na to już niestety nie mogę za wiele poradzić. Potrzebujesz odpoczynku. -uśmiechnęła się do niej ciepło. |
| | | Rockslide
Liczba postów : 101 Data dołączenia : 29/05/2016
| Temat: Re: Ogrody japońskie Pon Cze 06, 2016 4:28 pm | |
| Rockslide doszedł na miejsce zdarzenia jako ostatni. Kiedy szedł swoim naturalnym tempem poruszał się jak żółw. Był wielki, gruby, pokraczny, a do tego stworzony z ciężkiego kamienia, chociaż kiedy zaczynał bieg i susami odbijał się od podłoża, wtedy wcale nie bywał już wcale taki wolny. Teraz chyba jednak uznał, że nie ma się do czego spieszyć. Przystanął przy dwójce pozostałych X-Menów i rozejrzał się uważnie po okolicy. - Co za różnica kim ona jest Iceman? Powinniśmy raczej zapytać, gdzie są ci, którzy ją tak urządzili. Chętnie sprasowałbym komuś gębę! Hah! - Rockslide roześmiał się i przez chwilę machał swoimi ogromnymi rękoma w powietrzu, chciał w ten sposób zademonstrować co czeka tych tajemniczych przeciwników. Po chwili wczuł się w to tak bardzo, że zaczął wykonywać udawane uniki i chodzić w koło pozostałych. Jego ciężkie kroki sprawiały, że ziemia lekko się pod wszystkimi trzęsła. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Ogrody japońskie Wto Cze 07, 2016 7:07 pm | |
| Z początku Skadi nie rozumiała za bardzo jak kobieta chce jej pomóc, ale postanowiła zaryzykować. Zaufać? Nie. Ryzyko a zaufanie to nie to samo, choć można było powiedzieć, że trochę starała się jej zaufać skoro pozwoliła się do siebie zbliżyć. Tak czy siak - mężczyzna również zapytał się o to kim jest, ale również chciał wiedzieć czemu jest ranna. Nic dziwnego, że mieli zamiar ją wypytywać bez przerwy. Obca osoba, która znienacka się pojawiła w ich okolicy? Do tego cała poobijana jakby ją... no... ktoś poobijał? Trafna byłaby to uwaga. -Więcej w tym prawdy niż sądzisz.- skomentowała uwagę kobiety jakoby białowłosa nie była stąd. Było to dość mocne niedopowiedzenie, bo jej rozmówcy mogli myśleć, że nie jest stąd w sensie "nie z tej okolicy", a nie że "nie z tego świata". Świata, wymiaru - na jedno wychodzi. W międzyczasie w okolicy pojawili się przyjaciele kobiety, która była skora jej pomóc, lecz nim Skadi była w stanie odpowiedzieć na jakiekolwiek pytania została właśnie poproszona o to by usiadła. W zasadzie to położyła się. Jotunka jednak tylko usiadła lekko jednak odchylając się plecami do tyłu i trzymając jedną rękę na ziemi, a drugą na swoim brzuchu. Pomyśleć, że kiedyś ludzie z Ziemi uważali ją za bóstwo, lecz jak widać nawet bogowie nie są niezniszczalni. Technicznie bóstwem nie jest, ale chyba wiadomo o co chodzi. Wiele znieść potrafi, ale nawet ona ma swoje ograniczenia. Wracając jednak do chwili obecnej... w momencie, gdy dziewczyna zaczęła przykładać jej dłoń do czoła i innych miejsc, Skadi faktycznie mogła poczuć wzrost temperatury w miejscu dotyku. Czuła też jakąś energię, ale nie była pewna tego drugiego taka pewna. Coś jednak nieznajoma jej robiła. Najciekawsze było to, że zaraz po jej dotyku ból w owym miejscu zaczynał stopniowo zanikać. -Jak ty...? Jesteś jakąś uzdrowicielką?- nasuwało się jej pytanie do ust "jak ty to robisz?", ale chyba było ono zbędne. Dla Skadi istoty obdarowane nadzwyczajną mocą to żadna nowość. W praktyce to i dla niej była to codzienność. Tylko nie w tym sensie co dla reszty tu obecnych. Po chwili, gdy uzdrowicielka skończyła sprawdzać jej stan postanowiła się podzielić swoimi obserwacjami. Również tym, że potrzebuje odpoczynku, ale o tym już sama zdążyła się przekonać. Wypadało więc chyba, by powiedzieć... -Dzięki...- cóż, jak widać jej pobyt w Asgardzie przez pewien okres czasu odcisnął na niej jakieś swoje piętno. Z natury lodowe olbrzymy nie są znane z... uprzejmości, a tym bardziej z tego, że należy za coś dziękować. Upór był jednak tym co ona miała od urodzenia. Nie było więc niczym nadzwyczajnym, że zaraz sama spróbowała wstać i ku jej zdziwieniu... wcale nie czuła się tak źle jak parę chwil wcześniej. Pomijając wyczerpanie walką to ból w różnych częściach jej ciała był już znikomy. Udało jej się stanąć na równe nogi. Niemal natychmiast zauważyła po ich twarzach, że chcieliby usłyszeć jakieś wyjaśnienia. Kim jest? Skąd się tu wzięła, co, jak, gdzie i kiedy? Nie wiedziała tylko czy im powiedzieć, albo nawet czy by jej uwierzyli. Wpierw najważniejsze i w tym momencie spojrzała na istotę z kamienia, która była nawet większa od niej samej. -Widzę, że jesteś skory do bitwy. Niestety dla ciebie tych, którzy mnie... zaatakowali... nie ma ich tu.- stwierdziła w jego stronę. Po jego dość dziwacznych ruchach wnosiła, że uwielbia się bić. Przynajmniej wie, że z kimś tu ma coś wspólnego. Skadi również była wojowniczką. Walka była w jej krwi. Przeniosła wzrok na pozostałych. Dosłownie parę sekund zastanawiała się nad tym co powiedzieć dalej. Zanim jednak to zrobiła zdała sobie z czegoś sprawę. -Pewno macie wiele pytań, ale... kim wy jesteście?- to było chyba fair z jej strony, że chciała wiedzieć. Oni znali jej imię, a przynajmniej dziewczyna, która jej pomogła, a Skadi nie wiedziała jak miała się do nich zwracać. Pomijając fakt, że także miała kilka pytań, lecz na nie przyjdzie czas. |
| | | Iceman
Liczba postów : 112 Data dołączenia : 02/02/2013
| Temat: Re: Ogrody japońskie Sro Cze 08, 2016 1:20 pm | |
| W sumie dziewczyna wyglądała marnie. Była nieźle urządzona, jedna co go martwiło to fakt, że Jane bezmyślnie pomogła jej nie wiedząc czy czasami ta nie zrobi jej krzywdy. Podszedł do niej i położył rękę na ramieniu, następnie pochylił się blisko jej ucha i szepnął. -Nigdy, ale to nigdy nie ufaj obcym, bo nie wiesz co może Ci się stać. Zapamiętaj to, tym razem miałaś szczęście - tylko ona mogła to usłyszeć. Martwił się o swoich dlatego też był czujny na wszelaką wrogość z strony dziewczyny. Nie znał też dobrze Rockslide, ale wyglądał na całkiem spoko gościa. Wyprostował się po chwili ilustrując dziewczynę. -My? Jesteśmy mutantami. A kim ty jesteś? I skąd się wzięłaś? - odpowiedział spokojnym tonem. Choć jego wzrok był poważny. Dziewczyna nie wyglądała na człowieka, bliżej jej było do mutantów, ale sam nie wiedział z kim ma do czynienia. Całkiem możliwe, że jest to rasa, której nie zna, a jeżeli by tak było z chęcią dowiedział by się o nich coś więcej. |
| | | Łaska
Liczba postów : 74 Data dołączenia : 11/05/2016
| Temat: Re: Ogrody japońskie Sro Cze 08, 2016 4:21 pm | |
| -Ojej, uzdrowicielką. Jak średniowiecznie. -zaśmiała się serdecznie. -Ale tak, jestem lekarzem. uzdrowicielką. -odpowiedziała. Skadi była niezwykle interesującą jednostką, zarówno z uwagi na to, że nie była ani człowiekiem, ani mutantem, jak i patrząc na sposób jej bycia. -Ło, spokojnie... -przez chwilę nie wiedziała, jak nazwać giganta. -kamienny przyjacielu. -ten jednak zamiast się uspokoić, zaczął coraz bardziej się wczuwać, skacząc dookoła, jakby rzeczywiście z kimś walczył. Jane wstała dość gwałtownie i ostrożnie, żeby nie dostać wielkim łapskiem, podeszła do niego od przodu z wyciągniętymi w obrończym geście rękoma. -No już, starczy. Myślę, że za Skadi nie ma żadnej pogoni. -próbowała okiełznać kolosa. W tle nikły odgłosy skrzydeł spłoszonych przez jego taniec ptaków. Spojrzała na niebieskoskórą, która własnie to potwierdziła. Spojrzała na Icemana surowo, kiedy zwrócił jej uwagę. Prawda, miał trochę racji, ale Jane miała swoje zasady. No i ich za plecami. Więc było ich trzech na jedną, gdyby rzeczywiście próbowała coś im zrobić. -Nie bój się, doskonale wiem, co robię. -odpowiedziała mu, równie cicho. -Jestem Jane. -przedstawiła się z lekkim ukłonem. -Pełnię rolę pielęgniarki w akademii. -skrzywiła się na określenie Bobby'ego 'Jesteśmy mutantami.". Szybko przeniosła jednak wzrok z powrotem na Skadi, czekając na odpowiedź na pytanie chłopaka. |
| | | Rockslide
Liczba postów : 101 Data dołączenia : 29/05/2016
| Temat: Re: Ogrody japońskie Sro Cze 08, 2016 7:36 pm | |
| Kiedy Łaska wstała z ziemi i stanęła przed nim, Rockslide momentalnie przestał machać swoimi wielkimi łapami, ponieważ nie chciał niechcący jej uszkodzić. Stojąc nieruchomo przez chwilę patrzył na blondynkę i wzruszył swoimi kamiennymi ramionami w taki sposób jakby chciał powiedzieć "No co?". Później przeskoczył wzrokiem na Bobby'ego, znów na Łaskę i znów na Bobby'ego, chcąc chyba domyślić się dlaczego dziewczyna tak skrzywiła się na słowa lodowego mutanta. - Dziewczyny... Wiecznie się obrażają.... - Powiedział do siebie w myślach i znowu bezradnie wzruszył ramionami. Przez jakiś czas przyglądał się rozwojowi wypadków, a kiedy blondynka przedstawiła się tajemniczej olbrzymce, postanowił pójść w jej ślady. - A ja mam na imię Santo, ale wszyscy mówią na mnie Rockslide. I pełnię rolę.... - Wielkolud przez chwilę zastanawiał się jak dokończyć zdanie. Podrapał się po swoim łysej głowie, a kiedy kamienne palce potarły o jego kamienny łeb, dało się słyszeć odgłos kamienia trącego o kamień. - ... dawacza po ryju w akademii. Ale tylko tym złym. Tak, ogólnie to jesteśmy super bohaterami. - Chłopak uśmiechnął się szeroko odsłaniając wnętrze swojej pozbawionej zębów paszczy i doszedł do wniosku, że gada straszne głupoty, więc lepiej zostanie cicho i dowie się więcej jeśli pozwoli mówić reszcie. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Ogrody japońskie Czw Cze 09, 2016 6:11 am | |
| Przez cały ten czas starała się nie spuszczać swojego wzroku z żadnego z tu obecnych, a zarazem pilnować okolicy wokół siebie. Faktem było, że jej pomogli, choć odrobinę. Nie zmieniało to jednak faktu, że jak na razie to wszystko co dla niej zrobili. Nie oznaczało to więc, że już od razu bezgranicznie im zaufa. Wolała się pilnować. -Średniowiecznie...- powtórzyła sobie pod nosem Jotunka. Było to może słyszalne, ale ledwo. Nie za bardzo zrozumiała o co chodziło nieznajomej (Łasce) z tym średniowieczem, jednak postanowiła ten fakt pominąć. No co? Jak już zostało raz wspomniane, Skadi nie była w Midgardzie od dawna, tak więc nie była zbytnio zaznajomiona z niektórymi tutejszymi terminologiami lub je po prostu zapomniała. Jakby nie spojrzeć miała w życiu wiele ważniejszych spraw na głowie niż ludzie i ich sprawy. Jej czujność wzrosła tym bardziej, gdy mężczyzna szepnął coś w stronę swojej towarzyszki. Skadi niestety nie była w stanie niczego usłyszeć. Wprawdzie ma wyostrzone większość zmysłów, jeśli nie wszystkie, lecz akurat w tym momencie facet gadał tak cicho, że nawet ona nie była w stanie wiele wychwycić. Może troszeczkę, lecz również w tym przypadku postanowiła nic nie mówić w tej sprawie. W międzyczasie większość z nich przedstawiła się Skadi po imieniu... no może poza tym jednym. Doskonale go rozumiała, bo sama potrafiła być taka wobec innych. Imię jednak ukrywała tylko w niektórych przypadkach. Na co w końcu ono komu się przyda w Midgardzie? Wątpi by ktoś ją tu znał... albo co dopiero pamiętał. Zamiast tego mężczyzna zadał po raz kolejny pytanie o to kim ona jest, ale dodał do tego "skąd się wzięłaś?". Zerknęła w jego kierunku mierząc przez moment chłopaka wzrokiem. Chciała ocenić jego intencje, lecz na ta chwilę było to ciężkie. -Jestem Skadi i, jeśli do tej pory tego sami nie wywnioskowaliście, nie jestem stąd. Więcej w tym prawdy niż myślicie. Nie pochodzę z Midgardu... z tego świata.- wyjaśniła tak trochę niewiele, ale za bardzo nie wiedziała też jak ma im to wyjaśnić, albo nawet ile im powiedzieć. Swoją drogą to pewno sami już doszli do tego, że przed momentem Jotunka stoczyła nie lada pojedynek... albo miała zwyczajnie wypadek. Pewno mieli też pytania co do tego, więc postanowiła ich uprzedzić. -Mój wymiar jest znacznie... inny niż wasz. Bardziej lodowaty. W wielkim skrócie, niezbyt mnie tam lubią na ten moment. Jak odkryto, że nie odeszłam to próbowali zmusić mnie siłą i ktoś w trakcie walki otworzył bramę przez którą tu wylądowałam. Resztę historii znacie.- wyjaśniła im co nieco więcej, by rzucić trochę światła na to co właściwie się stało. Czy jej w tej kwestii uwierzą, a może założą, że kłamie i coś ukrywa? To ją akurat niezbyt obchodziło. To działało w obie strony. Ona też ich nie zna, więc równie dobrze może założyć, że i oni mogą mieć jakieś ukryte motywy. Dopiero teraz zauważyła, że ból jaki wcześniej odczuwała... praktycznie już zniknął. Jedyne co była w stanie poczuć to zmęczenie jakie na ten moment ją ogarniało. Najlepiej by odpoczęła, ale to później. Na razie musi zobaczyć jak obecna sytuacja się rozwinie. Coś jej mówi, że nie puścili by jej od tak, gdyby chciała sobie pójść. |
| | | Iceman
Liczba postów : 112 Data dołączenia : 02/02/2013
| Temat: Re: Ogrody japońskie Czw Cze 09, 2016 3:04 pm | |
| Spojrzał krótko najpierw na Jane postem na Rockslide, którzy się przedstawili nieznajomej. -Iceman tak mnie nazywają - Przynajmniej w tej formie, w której aktualnie się znajdował. Nie zamierzał całkowicie ufać nowo poznanej dziewczynie. Wysłuchał jej unosząc jedną brew do góry. Była to dość... dziwna historia i sam nie wiedział czy jej uwierzyć czy też nie. -Twoja rasa posiada jakąś nazwę? - dodał po chwili milczenia zastanawiając się o co powinien zapytać. Miał wiele pytań, ale to było póki co najodpowiedniejsze. |
| | | Łaska
Liczba postów : 74 Data dołączenia : 11/05/2016
| Temat: Re: Ogrody japońskie Sob Cze 11, 2016 4:06 pm | |
| Inny wymiar? Jane patrzyła skołowana na Skadi. Spojrzała po swoich towarzyszach. -Inny wymiar? Um.. Ale... haha... Nie, Ty tak serio? -dowcip to to raczej nie był, dziewczyna wyglądała na poważną, ale może uderzyła się w głowę trochę za mocno? -Ciężko mi w to uwierzyć, -mówiła wciąż z niedowierzaniem. -ale miło Cię poznać, Skadi. To może... -zastanowiła się chwilę, czy to byłby dobry pomysł. Ale... ma dwóch towarzyszy do pomocy, gdyby coś się działo. -Może udamy się do środka? Zjesz coś, odpoczniesz, opowiesz o tym swoim wymiarze... -patrzyła na to z dystansem, ale ciekawiło ją, co też Skadi opowie. Jak ten inny wymiar wygląda i tak dalej. Poza tym potrzebuje odpoczynku. Zjedzenie czegoś ciepłego też jej nie zaszkodzi. O ile ich dieta nie różni się zbytnio. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Ogrody japońskie Nie Cze 12, 2016 8:12 pm | |
| Przez ten cały czas jedynie Skadi ani przez moment nie wydawało się, by historia którą szczątkowo opowiedziała wydawała się dziwna czy nieprawdopodobna. Dla niej było to coś normalnego jak oddychanie. Dla nich jednak powiedzenie "Hej, jestem z innego wymiaru" mogło brzmieć jak wariactwo. Nie pomyślała oczywiście o tym wcześniej. Zerknęła na Iceman'a, lecz nim była w stanie mu cokolwiek powiedzieć musiała zerknąć na Jane, której reakcja była adekwatna do sytuacji z jej punktu widzenia. Patrzyła na nią z lekkim zdziwieniem, ale w sumie czy mogła ją winić? Nie odpowiedziała jej czy mówi poważnie, bo w mniemaniu Skadi to było dość oczywiste. Przeniosła swój wzrok z powrotem na Icemana, by móc mu wreszcie odpowiedzieć na pytanie. -Owszem posiada, choć z tego co widzę to i tak wam wiele nie powie ta nazwa.- stwierdziła dość trafnie. Ledwo co jej pewno wierzyli, że jest z innego wymiaru to dopiero zaczną głupieć jak im zaraz całą lekturę na ten temat wyłoży. Już sama reakcja Jane na nowinki Skadi dawała Jotunce do myślenia, że może teraz w Midgardzie jak zacznie rozpowiadać na prawo i lewo o sobie co popadnie to ją wezmą za wariatkę. Pomyśleć, że kiedyś było inaczej, ale jak widać czasy się zmieniają. Swoją drogą kobieta, która jej pomogła z obrażeniami zasugerowała, że mogliby może wejść do środka. Środka czego? Był tu jakiś instytut, choć Skadi nawet nie rozumiała co "instytut" znaczy. Może to jakaś budowla lub po prostu miejsce. -No nie wiem...- odparła trochę niepewnie, choć czy aby na pewno tak się czuła? W gruncie rzeczy nie wiedziała czy to dobry pomysł. Jak na razie jej pomogli, a przynajmniej Jane to zrobiła, ale oprócz tego to co o nich tak naprawdę wiedziała? Po raz kolejny więc problemem było zaufanie. Równie dobrze mogli ją wabić w jakąś pułapkę. Było coś jeszcze... Jotunka od dawna nie była już przyzwyczajona do przyjmowania cudzej pomocy. Zawsze dotąd musiała radzić sobie sama, więc sytuacje takie jak ta były jej obce. |
| | | Rockslide
Liczba postów : 101 Data dołączenia : 29/05/2016
| Temat: Re: Ogrody japońskie Pon Cze 13, 2016 5:26 pm | |
| Rockslide przysłuchiwał się całej rozmowie w milczeniu. Przybycie Skadi było nieoczekiwane i nawet go zaciekawiło, dziewczyna okazała się bardziej tajemnicza, niż się tego spodziewał. Skrzywił swoją kamienną paszczę i zaczął nabierać przekonania, że marnuje czas. - Nie zanosi się na to, żeby ktoś nas atakował, więc pójdę po swoje rzeczy, zostawiłem je na brzegu... Gdyby coś się działo to krzyczcie. - Posłał pozostałym lekki uśmiech i obrócił się na pięcie. Następnie zaczął kierować się nad brzeg jeziorka i uważnie się rozglądając starał się zlokalizować swoją porzuconą wędkę, oraz wiaderko z przynętami. |
| | | Iceman
Liczba postów : 112 Data dołączenia : 02/02/2013
| Temat: Re: Ogrody japońskie Pon Cze 13, 2016 8:34 pm | |
| Nie był pewien czy uwierzyć w słowa Skadi czy też nie. Jedynie Jane była zaskoczona, chyba najbardziej z tutaj obecnych. Westchnął cicho pod nosem. Spojrzał na uzdrowicielkę kiedy zaproponowała Skadi by weszła do środka. On sam tego by na bank nie zrobił i nie ukrywał, że też nie zamierzał tego robić. -Obcą osobę chcesz wpuścić do środka? Może ona coś planuje? Postępujesz zbyt lekkomyślnie, nie sądzisz? - powiedział do dziewczyny marszcząc brwi. Nie był na nią zły, ale był na tyle nieufny, że nie zamierzał jej wpuszczać do instytutu. Odwrócił głowę by spojrzeć na Rock'a, bo najwidoczniej stwierdził, że poszuka swojego ekwipunku. Sam chyba najchętniej też by wrócił na lodowisko by się móc rozluźnić. |
| | | Łaska
Liczba postów : 74 Data dołączenia : 11/05/2016
| Temat: Re: Ogrody japońskie Pon Cze 13, 2016 9:03 pm | |
| Przez jedną, krótką chwilę chciała to po prostu olać i sobie pójść, ale szybko zdławiła tę myśl. Rockslide chyba jednak nie był aż tak zaparty... Patrzyła to na Skadi, to na Bobby'ego. W końcu wzięła tego drugiego na stronę, uśmiechając się przepraszająco do niebieskoskórej. -Spójrz na nią. -powiedziała, gdy byli już poza zasięgiem słuchu dziewczyny. Mimo wszystko mówiła przyciszonym głosem. -Naprawdę sądzisz, że ma złe zamiary? Albo inaczej: że jest w stanie cokolwiek nam zrobić? Dopiero co wyszła z bójki. Poskładałam ją, ale nadal jest wyczerpana. Nie dałaby rady jednemu, a nas jest już trójka. -no, prawie, bo Jane nie znała się na walce. Ale mogła wzmocnić moce któregoś z nich. Niech więc będzie, że dwójka i pół. -Gdyby próbowała coś kombinować w instytucie, to jej szanse spadły by jeszcze bardziej. Po pierwsze, w chwilę przybyłoby wsparcie. Po drugie walczyłaby na nieznanym sobie terenie. Ale znanym nam. -patrzyła chwilę poważnie na chłopaka. -Wątpię, żeby miała złe zamiary, naprawdę. A wierz mi, znam się na ludziach. Naprawdę sporo typów przewinęło mi się przez klinikę. Nie wszyscy są tacy mili jakby się mogło wydawać. A nawet jeśli w tym przypadku się mylę, to jak mówię: marne szanse, że coś nam zrobi. -nawet biorąc pod uwagę, że jest z innego wymiaru. Ktoś tam jej jednak nieźle sprał tyłek. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Ogrody japońskie Pią Cze 24, 2016 9:00 pm | |
| Jako że Skadi od prawie dwóch tygodni nie odpisuje i blokuje resztę postaci, zarządzam, że zgodziła się na przejście do środka budynku. Proponuję, żebyście w swoich następnych postach - już nie w tym temacie - wspomnieli o tym, że została nakarmiona i przydzielono jej pokój, aby mogła odpocząć przed dyskusją o swojej aktualnej sytuacji. Jeżeli wróci - to świetnie, jeśli nie - przynajmniej nie będziecie zatrzymani w ogrodach. W związku z tym daję wszystkim obecnym z/t i sugeruję zainteresowanie się wydarzeniami mającymi obecnie miejsce na terenie Instytutu - związanymi z Cable'em i Lilandrą.
|
| | | Transonic
Liczba postów : 36 Data dołączenia : 14/07/2017
| Temat: Re: Ogrody japońskie Sob Lip 15, 2017 11:27 am | |
| Pogoda za oknem nie zachęcała do przesiadywania w budynku. Było słonecznie, ciepło i aż się prosiło o wyjście na dwór. Laurie najchętniej poszłaby gdzieś do miasta, chociażby po to, żeby gdziekolwiek wyjść, no ale nie mogła. Jej wygląd dość mocno to utrudniał. Wprawdzie zawsze mogła się pobawić z podkładem, ale kto normalny robiłby coś takiego latem? No i zawsze mogło coś nie wyjść. Jedyne więc, co jej zostawało, to spacerowanie po terenach Instytutu. Przynajmniej były na tyle rozległe, że poza ewentualnymi wyjściami do sklepu nie żałowała spędzania tu czasu. Wprawdzie wciąż jeszcze były widoczne zniszczenia powstałe po ataku kosmitów, ale większość była już odbudowana. Swoim zwyczajem wzięła więc jakąś książkę, tym razem po prostu greckie mity jako coś luźniejszego i wyruszyła znaleźć odpowiednie miejsce do czytania. Po długich poszukiwania odnalazła w końcu odpowiednie miejsce w postaci ogrodów japońskich. Wprawdzie tu też były zniszczenia, ale kawałek ogrodu ocalał. I to właśnie w tamtym miejscu postanowiła się "zainstalować". Ładne widoki, dużo roślinności no i cisza i spokój. To najważniejsze w końcu. Usiadła na jednej z ławeczek w pobliżu kilku drzewek i kamyczka i zabrała się do czytania. Z powodu upału ubrała się tylko w cienką sukienkę w kolorze fioletu. Czasem odruchowo skubała prostą, srebrną bransoletkę mającą chronić przed Sentinelami. Nie była przyzwyczajona do biżuterii, ale to była konieczność. |
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Ogrody japońskie Nie Lip 16, 2017 1:08 pm | |
| Dzień był długi i męczący. Strasznie dużo się wydarzyło. Kitty była już zmęczona tym wszystkim. Na szczęście pora była dosyć późna, więc bez wyrzutów mogła dać sobie spokój z załatwianiem spraw na dzisiejszy dzień. Dlatego tuż po poproszeniu jednego z uzdrowicieli o pozbycie się jej kataru, poszła spać. Na drugi dzień czuła się już o wiele lepiej, a katar był tylko nieprzyjemnym wspomnieniem. Dzień jej mijał spokojnie. Zajęć nie miała zbyt dużo. W końcu było lato, niemal już wakacje. Miała mnóstwo wolnego czasu. Póki co jednak nie miała ochoty wybierać się poza instytut, więc zorganizowała sobie mały spacer po ogrodzonym terenie. Nogi same ją powiodły w jedno z przyjemniejszych miejsc na ogrodzonym terenie. Japońskie ogrody. Może nie tak piękne jak te prawdziwe, ale nadal cudowne. Wiele im nie brakowało do oryginału. Przywodziły jej na myśl bardzo miłe wspomnienia z pobytu w Japonii. Treningi z Loganem, nauka karate. Chętnie by się jeszcze raz kiedyś tam wybrała. I może zabrała uczennice, która stamtąd pochodziły. Pewnie tęskniły za rodzinnym krajem. Z tego całego zamyślenia nie zauważyła niebieskiej mieszkanki instytutu dopóki nie znalazła się naprawdę blisko. Oczywiście, że ją poznała. Miała bardzo dobrą pamięć i przynajmniej kojarzyła niemal każdego ucznia. Zwłaszcza jeśli czymś się wyróżniał spośród reszty. Tak jak Transonic. - Dzień dobry, Laurie - przywitała młodą uczennicę, zaraz też przysiadając się do niej na ławeczce i z zaciekawieniem zerkając na okładkę książki. Sama uwielbiała czytać. Kiedyś bardzo mocno siedziała w komiksach, teraz głównie czytała książki, ale czasem jakiś komiks też przewinął się przez jej ręce. Ciężko zrezygnować z młodzieńczych zainteresowań. I może komiksy wydawały się czymś dobrym dla dzieciaków, ale jej to zupełnie nie przeszkadzało. - Lekka lektura na umilenie wolnego czasu? - zapytała, widząc, że nastolatka czytała mitologię grecką. Najbardziej znana ze wszystkich mitologii. Nawet w szkołach była przerabiana, u nich także. Laurie pewnie znała ją jeśli czytała książkę wcześniej na jakieś zajęcia. Kitty osobiście wolała mniej znane rzeczy. Mitologia grecka czy rzymska wydawały jej się strasznie oklepane. |
| | | Transonic
Liczba postów : 36 Data dołączenia : 14/07/2017
| Temat: Re: Ogrody japońskie Nie Lip 16, 2017 3:18 pm | |
| Pomijając fakt, że naprawdę lubiła czytać, był to dla niej jedyny sposób, by cokolwiek "zwiedzić". Wszelkie przewodniki, podręczniki i inne publikacje, które mogły przybliżyć jakikolwiek kraj, kontynent czy miejsce były natychmiast przedmiotem zainteresowania dziewczyny. Oczywiście, że wolałaby zwiedzić je osobiście, choćby jeden raz, no ale było to niemożliwe. I chociaż zwykle była zadowolona ze swoich zdolności, tak czasem miała chęć odwrócić czas, żeby znów być normalną dziewczyną. Uczucie to nasilało się, gdy widziała, jak ci o normalnym wyglądzie wychodzili poza Instytut, a ona sama od roku nie wyszła ani razu. Przynajmniej mogła polatać. Była wystarczająco szybka, by nikt jej nie zauważył, ale i tak nie opuszczała terytorium powietrznego szkoły. To byłoby nierozsądne. Zaczytana nawet nie zauważyła, że ktoś do niej podszedł, dlatego na niespodziewane przywitanie prawie podskoczyła. Na widok Shadowcat uśmiechnęła się delikatnie. W zasadzie lubiła ją, była całkiem w porządku. - Dzień dobry, pani profesor. - wprawdzie 5 lat to nie aż taka różnica wieku, ale Kitty była tu nauczycielką. Tak nakazywało dobre wychowanie. Tak samo nakazywało włożyć zakładkę do książki i zamknąć ją, by skupić się na rozmówczyni, co też Laurie zaraz zrobiła. To wcale nie było tak, że unikała innych mieszkańców. Po prostu dzisiaj miała ochotę na troszkę samotności i spokoju. Słysząc pytanie uśmiechnęła się delikatnie. - Tak. Niestety nie mogłam znaleźć japońskich mitów, więc zostało mi zadowolić się greckimi. - w zasadzie Laurie czytała wszystko. Komiksy też były świetną lekturą, choć rzadko po nie sięgała. Wolała się uczyć i czytać te bardziej naukowe pozycje. No ale jak nic innego nie było w pobliżu, to wszystko się nadawało. W końcu nawet z komiksów można się dowiedzieć czegoś interesującego, więc jak najbardziej jej to odpowiadało. Spojrzała z ciekawością na Kitty, zainteresowana, co kobieta tu robiła, ale nie ujawniła tego w żaden sposób. Takie wścibstwo nie byłoby uprzejme. |
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Ogrody japońskie Nie Lip 16, 2017 5:30 pm | |
| - Japońskich mitów? Możliwe, że mam u siebie taką książkę. Ogólnie mam trochę książek o Japonii, gdyby cię interesowało to. Byłam kiedyś w tym kraju i mnie zaciekawił. Chyba miałam wtedy mniej lat niż ty teraz choć nie jestem pewna - niektóre rzeczy czasem jej się mieszały. Wiecznie podróżowała, głównie dla misji. To tu to tam, inne państwo lub nawet kontynent. Przez to nie była często pewna co było wcześniej, a co później. Tak samo miała teraz, niepewna przed jakimi wydarzeniami miała miejsce jej podróż do Kraju Kwitnącej Wiśni. Nie było to jednak chyba zbyt istotne dla ich rozmowy, więc nie zastanawiała się nad tym długo, omijając tą kwestię. - Powiedz mi, Laurie, jak się czujesz? Wczoraj nic ci się nie stało? Mam na myśli atak kosmitów. To nie było przyjemne przeżycie dla nikogo - postanowiła dopytać dziewczynę i jej odczucia odnośnie poprzedniego dnia. Przy okazji może dowiadując się czegoś o jej nastroju. Będąc nauczycielką i członkiem X-Men, było to jej obowiązkiem, ale też i osobiście chciała wiedzieć jak uczniowie się czuli po ostatnich wydarzeniach. Pewnie jedni mieli się lepiej, a drudzy gorzej. Obowiązkiem dorosłych było zadbać o to, by młodzi czuli się dobrze w tym miejscu i nie nabrali nagle ochoty na rezygnację i powrót do domu. Co prawda nie każdy miał taką możliwość, ale spora część mogłaby ich opuścić. Rozmowa trwała w najlepsze, a na horyzoncie pojawił się niewielki kształt na niebie. W dodatku leciał dosyć nisko, może jakieś trzy metry nad ziemią. Oczywiście był to Lockheed. Fioletowy, smoko-podobny towarzysz Kitty. Jak zawsze nie był w stanie wytrzymać długo bez jej towarzystwa i teraz jej szukał. Z daleka dostrzegł ją z niebieską dziewczyną na ławce. W ciszy podleciał do nich, patrząc to na jedną, to na drugą dziewczynę. Shadowcat od razu go zauważyła, gdy już był w miarę blisko. - Chyba jeszcze komuś się nudziło w budynku - stwierdziła, gdy kosmita ułożył się wygodnie na jej nogach. Smok prychnął cicho, kierując zaraz spojrzenie na Transonic. Kitty natomiast zaraz lekko podrapała towarzysza po głowie. |
| | | Transonic
Liczba postów : 36 Data dołączenia : 14/07/2017
| Temat: Re: Ogrody japońskie Nie Lip 16, 2017 6:40 pm | |
| - Tak. Chciałam przeczytać, ale gdzieś mi zniknęła. - westchnęła. Pewnie to wszystko przez ten atak, rzuciła gdzieś odruchowo książkę i teraz nie może znaleźć. Znajdzie się pewnie po gruntownym porządku w pokoju. Chwilowo nie miała nastroju na sprzątanie. - Naprawdę? Mogłaby pani mi pożyczyć? Bardzo chętnie poczytam. To takie... zastępstwo za to, że nie mogę tam pojechać. - pokiwała głową, wyraźnie zapalona do pomysłu. Zawsze coś nowego do nauczenia się, zanim życie w szkole wróci na stare tory. Miło by było, gdyby Kitty zgodziła się pożyczyć jej te pozycje. Na pytanie o swoje samopoczucie zastanowiła się. W zasadzie nie czuła się źle. Nic jej się nie stało, bezpiecznie przeczekała cały atak... Ale była zła. Chciała pomóc. W końcu mogła chociaż zdezorientować przeciwników. Na pewno coś mogłaby zrobić. Westchnęła cicho. - Nie, nic mi się nie stało. Nie miało przecież jak. To było... Dziwne. Tak bardzo niespodziewane. Ale wszystko w porządku, chociaż te zniszczenia na początku mnie przestraszyły. - pokręciła głową. Zerknęła niepewnie na dziewczynę, po czym lekko spuściła głowę. - Tyle, że też chciałam walczyć. Jakoś pomóc. W końcu to nasz dom, tak? Domu powinno się bronić. Na pewno znalazłoby się coś, co mogłabym zrobić. - pożaliła się trochę. W końcu Kitty sama spytała, tak? Więc dostała i odpowiedź, zgodnie z prawdą. Laurie chciała się po prostu przydać. Lockheeda zauważyła równo z Shadowcat i uśmiechnęła się szerzej. - Nie dziwię się. - Lockheeda znała chyba większość Instytutu, jeśli nie wszyscy. Przynajmniej wiedziała, że nie musi się obawiać ugryzienia. - Cześć, Lockheed. - przywitała stworzenie i delikatnie go pogłaskała. Już teraz wiedziała, że jej nie ugryzie i mogła sobie na taki gest pozwolić. Kiedyś się go bała, ale teraz już wiedziała, że to nie jest smok taki jak na przykład z bajek i raczej nie trzeba panikować przy próbie dotknięcia go. W końcu mało kto atakuje bez powodu. |
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Ogrody japońskie Pon Lip 17, 2017 7:16 pm | |
| - Oczywiście. To żaden problem. Bardzo dobrze, że lubisz czytać. W tych czasach coraz mniej młodych sięga po książki - odparła niebieskoskórej z lekkim uśmiechem, widząc, że naprawdę była zaciekawiona tymi egzemplarzami - A co do podróży, wygląda to nie jedyne ograniczenie. Gdybym nie należała do Instytutu to na pewno bym nie zwiedziła tyle świata. Prędzej czy później na pewno trafi się jakaś misja poza Stanami, a wtedy zobaczysz kawałek naszej planety - wytłumaczyła dziewczynie. Prawda była taka, że rodzina Kitty nie należała do bogatych. Dziewczyna raczej nie miałaby szans na tyle podróży, będąc zwykłą uczennicą, a później studentką. Bycie częścią drużyny X-Men zmieniało jej sytuację. Przecież już nawet w kosmosie była kilka razy. Gdyby nie jedna z takich podróży to nigdy by nie poznała Lockheeda. - Nic dziwnego, że coś cię przestraszyło. W końcu niecodziennie trafia się atak kosmitów. Ja już miałam z nimi do czynienia kilka razy - poklepała delikatnie dziewczynę po ramieniu - Rozumiem cię doskonale, sama zawsze wolałam walczyć. Po prostu my dorośli wolimy chronić was, młodych. Gdybyś miała kogoś młodszego pod opieką to na pewno być działała podobnie. Ale nie martw się, okazji do walk będzie na pewno sporo. Jeszcze zdążysz pokazać na co cię stać. A póki co po prostu ciągle trenuj. - w ogóle jej nie przeszkadzały żale Transonic. Pytając o nastrój była gotowa na każdą opcję. Wiedziała, że czasem dobrze jest móc się wygadać komuś, a Kitty nie miała problemów ze słuchaniem innych. - Albo znowu stęsknił się po chwili rozstania - zażartowała na co Lockheed potrząsnął łbem, niby to w zaprzeczeniu choć prawda leżała po środku. Nie lubił przebywać zbyt długo z dala od Kitty, ale również nudziło mu się trochę w budynku. Choć na misję wolałby nie wybierać się dzisiaj. Wczorajsza przygoda ze śnieżyca wystarczy mu. Na jeden dzień. Jutro może się rozejrzy za czymś. A raczej będzie pilnował za czym rozgląda się Shadowcat. Na głaskanie Laurie nie zareagował w żaden specjalny sposób. Po prostu pozwolił jej na to. Już zdążył zauważyć, że ludzie mają dziwny nawyk głaskania zwierząt. On zwierzakiem może nie był, ale takowego przypominał. Poza tym głaskanie okazało się być całkiem przyjemne. - Właśnie, odnośnie podróży jeszcze. Może nawet będziesz miała okazję i kawałek kosmosu kiedyś poznać. Ja dzięki jednej takiej podróży znalazłam Lockheeda - pomyślała, że taka informacja może się spodobać uczennicy. Przecież sporo osób marzyło o podróży w kosmos. Tylko mało kto miał okazję spełnić te marzenia. |
| | | Transonic
Liczba postów : 36 Data dołączenia : 14/07/2017
| Temat: Re: Ogrody japońskie Wto Lip 18, 2017 6:07 pm | |
| - Czytanie to bardzo przyjemna rzecz, pani profesor. Pozwala wiele się dowiedzieć i równie wiele się nauczyć. Praktycznie o wszystkim można się czegoś dowiedzieć, o ile trafi się na odpowiednią publikację. - widać było po niej, że bardzo się cieszy na myśl o przeczytaniu czegoś nowego. Przyjrzała się z delikatnym namysłem kobiecie. - No może to prawda, ale w zasadzie nie mogę wyjść nawet poza szkołę, prawda? Mogłabym narazić resztę szkoły. I tak jest źle, że już o nas wiedzą. A co będzie, gdy wyjdzie na jaw umiejscowienie naszej szkoły? Nie chcę być winna tego, że komuś coś się stało. - westchnęła cicho. I tyle w temacie misji i podróży. Może kiedyś, kiedyś, kiedy ludzie nie będą tak negatywnie nastawieni do mutantów. Może wtedy uda jej się trochę pozwiedzać. Teraz zostawały jej książki i internet. Ale przede wszystkim chciała jakoś pomóc, chociażby podczas obrony szkoły. - Znaczy nie chodzi o samych kosmitów, jako takich. Na pewno tam jest tak samo jak u ludzi, są ci dobrzy i ci źli. Ale ta chęć zniszczenia... Przecież niczym im nie zawiniliśmy, prawda? No i... nie chciałabym stracić domu. - mruknęła cicho. W końcu tym właśnie był dla niej Instytut. I jakby się tak zastanowić, to bardziej wystraszyła się możliwości utraty domu niż ataku jako takiego. W końcu nic im zbytnio nie groziło, dużo osób było tu świetnymi wojownikami. - Nie jestem zwolenniczką pchania głowy pod topór... - uśmiechnęła się delikatnie. - Ale niestety w takich momentach walka jest koniecznością. Rozumiem, co ma pani na myśli. Pewnie będąc na waszym miejscu sytuacji myślałabym podobnie. Ale chyba w takiej sytuacji wszyscy, którzy potrafią walczyć, są potrzebni? - zerknęła uważnie na Kitty. W sumie miło było tak z kimś porozmawiać. Bez jakiegoś skrępowania i całkiem szczerze, bez żadnych obaw. - Trenuję, oczywiście, że tak. Staram się być coraz szybsza i lepiej się dostosowywać. Ale jak powiedziałam, chciałabym pomagać. W końcu nie ukrywajmy, my, uczniowie dość rzadko mamy szansę na sprawdzenie się w zwykłych walkach. Chociaż to też w pewien sposób zrozumiałe... - urwała, lekko zmieszana. - Przepraszam, zaczynam się rozpędzać. - uśmiechnęła się przepraszająco. No cóż, Laurie miała to dość dobrze przemyślane i w zasadzie jakby się tak zastanowić, opcji za tym rozwiązaniem było tak samo dużo jak tych przeciw. A to była dyskusja na długie godziny. Nie była pewna, czy Shadowcat ma tyle czasu. W końcu mogła mieć ważniejsze sprawy na głowie. - Miło mieć kogoś, kto tęskni za naszym towarzystwem. - skomentowała tęsknotę Lockheeda za kobietą. Pogłaskała jeszcze chwilkę kosmitę i zabrała dłoń. Wprawdzie nie wyglądał na niezadowolonego z tego powodu, ale wolała nie przesadzać. W końcu nie był jej przyjacielem, żeby mogła sobie na takie rzeczy pozwalać w nadmiarze. Słysząc o kosmosie rozpromieniła się natychmiast. - Bardzo bym chciała. - może tam nie odznaczałaby się wyglądem aż tak, ale tego już na głos nie powiedziała. Nie było takiej potrzeby. - Chociaż na początek wystarczyłaby mi jakaś wycieczka poza Instytut. - roczny pobyt w szkole w zasadzie bez wychodzenia poza naprawdę jej doskwierał, choć jak najbardziej rozumiała i akceptowała powody. Zerknęła zamyślona na smoka. Może też kiedyś udałoby jej się takiego przyjaciela znaleźć? Kto wie tak w zasadzie. Będzie chyba miała nowy temat do przemyśleń. Na razie zamierzała wykorzystać całkowicie czas spędzony z nauczycielką. Kto wie, czym zaowocuje ta rozmowa? |
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Ogrody japońskie Wto Lip 18, 2017 9:07 pm | |
| - Niby masz rację, ale teraz większość woli przeczytać po prostu na internecie to co najważniejsze i zadowalają się taką wiedzą. Nie każdego ciągnie nadal do książek. - odparła jej z uśmiechem, samej się ciesząc, że może z kimś porozmawiać o książkach. Czasem przyjemnie było poprowadzić sobie luźną rozmowę. Zwłaszcza z uczniami i poznać ich lepiej. To dawało możliwości pomagania im w odpowiedni sposób. Choć niestety nie każdy uczeń miał ochotę rozmawiać z nauczycielami. - Samej nie, ale prędzej czy później trafi się misja, dzięki której zobaczysz jakieś miejsce. Na szczęście szkoła jest wielka i ma olbrzymi teren z różnymi atrakcjami. - być może nie całkiem rozumiała położenie Laurie, bo sama nie miała problemów z wyglądem innym od ludzkiego, ale i tak odczuwała, że to niesprawiedliwe. Kitty zawsze było przeciwko nietolerancji. Nie podobało jej się, że zwykli ludzie traktują mutantów inaczej. Wcale nie byli gorsi przecież, a bandytami też nie byli. Mutanci to tylko inny etap ewolucji, a tak to jak ludzie. Byli ci dobrzy i ci źli. - My, nie. Ale widzisz. Doszło do pewnego nieporozumienia i nasza znajoma szukała u nas pomocy. A my nigdy nie zostawiamy przyjaciół w potrzebie. Nawet ryzykując swoim życiem. - wytłumaczyła dziewczynie ogólnikowo. Nie chciała się zbytnio wdawać w szczegóły, które w zasadzie nie były tak istotne w tej chwili. Ważne aby Transonic wiedziała, że nie zostali zaatakowani bez powodu, a w dodatku pomagali komuś. To raczej u nich było częste. Mieli przyjaciół i sprzymierzeńców w różnych miejscach i nie mieli zamiaru zostawiać ich samym sobie. Byli wiernymi sojusznikami jeśli sprawa była słuszna. Tak się składało, że wczoraj była bardzo słuszna. Bo ich dobra znajoma niesłusznie została oskarżona o zdradę. Tak to bywa kiedy jest się niewygodnym dla kogoś. - To prawda. W przypadku wiedzieliśmy jednak z kim do czynienia i wiedzieliśmy co wam może grozić. W starciu z kosmitami jest dużo większe ryzyko niż gdyby atakowali nas mutanci czy po prostu ludzie - doskonale rozumiała dziewczynę i przyjemnie było słuchać, że chciała pomóc. - Być może niedługo będziesz miała więcej misji. O ile nasza dyrektorka zaproponuje ci miejsce w nowej drużynie, którą zaczęła tworzyć. Musisz poczekać cierpliwie. Albo sama ją zapytać o to przy najbliższej okazji - pomyślała, że może niebieskoskóra jeszcze nie słyszała o New X-Men. Co prawda wśród nastolatków plotki szybko się roznosiły, ale wczorajszy dzień był dość emocjonujący i może tym razem plotki szły trochę wolniej. - Ja kiedyś też chciałam. Obecnie po wszystkich moich przygodach mam dość kosmosu na długi czas. Nie lubię go za bardzo, nawet pomimo faktu, że stamtąd mam Lockheeda. A raczej, że tam on mnie znalazł. I postanowił ze mną zostać. - jej smoczy przyjaciel chyba był jedynym plusem, jaki miała z podróży w kosmos. Tak to żadna z nich nie była przyjemna. Choć obejrzenie innego świata na pewno było przyjemne. |
| | | Transonic
Liczba postów : 36 Data dołączenia : 14/07/2017
| Temat: Re: Ogrody japońskie Czw Lip 20, 2017 9:36 am | |
| Zastanowiła się przez chwilkę nad swoim podejściem do internetu. W sumie szukanie informacji w internecie nie było takie złe... - Szukanie informacji w internecie nie jest złe. Ale dla mnie to coś w rodzaju elektronicznego spisu treści. Znajduję jakieś ogólne wyjaśnienie nurtującego problemu w internecie, co pomaga mi dowiedzieć się, w jakich książkach można szukać informacji szczegółowych, wyjaśnień problemów związanych z zagadnieniem i tak dalej i tak dalej. A poza tym w internecie chyba nikt nie sprawdza tych informacji i zdarzają się błędy. - zaśmiała się lekko. Chyba wszyscy w szkole wiedzieli, że Laurie zdecydowanie woli książki i można na nią liczyć pod względem niecodziennych informacji. I naprawdę nie miała problemów z dyskusjami z nauczycielami. W końcu to też ludzie i miło było z kimś pogadać na tematy niezwiązane ze szkołą. A Kitty zawsze była w porządku. No i ma smoka. Skinęła głową, choć było jasne jak słońce, że kobieta niespecjalnie potrafi się odnaleźć w jej położeniu, ale nie miała jej tego za złe. To normalne, że ciężko jest kogoś zrozumieć, jeśli chociaż w niewielkim stopniu nie miało się podobnych problemów, co ta osoba. - Ahhh. - skinęła głową ze zrozumieniem. - Teraz już rozumiem. Cały czas zastanawiałam się, co mogło sprowokować ten atak. W tym wypadku wszystko jest jasne, należy pomagać przyjaciołom, gdy tego potrzebują. - ktoś mógłby zaprotestować, że dlaczego pomagać komuś kosztem własnego życia czy zdrowia. Laurie nie miała tego problemu. Swoich nigdy nie zostawia się na pastwę losu, bo od tego są właśnie przyjaciele. Żeby pomagać. Oczywiście tylko w wypadku, gdy nie byli jakoś specjalnie winni całego problemu. Typu zrobili coś złego z egoistycznych powodów i potem proszą o pomoc. W takich wypadkach według Laurie pomagać nie należało. - Tak, wiem. Kosmici są bardziej nieprzewidywalni w końcu. Ale tak naprawdę nie da się wszystkiego przewidzieć, prawda? Jak wiele razy opracowało się plan, by wszystko padło przez coś, czego w życiu by się nie przewidziało i i tak trzeba było improwizować. - roześmiała się lekko. W końcu to była tylko dyskusja, Laurie nie zamierzała forsować swojego zdania czy ogólnie jakoś nachalnie pchać się gdzieś. To nie było w jej stylu. Słysząc o nowej drużynie oczy Laurie rozbłysły. Jeszcze nie dotarły do niej informacje o tym, ale chyba nie było to zbyt dziwne. Nikt nie miał głowy do plotek po wczorajszym. - Poczekam troszkę, a potem chyba faktycznie zgłoszę się do pani dyrektor. Dziękuję za informację, jeszcze o tym, nie słyszałam. - miała ochotę wyściskać Kitty, ale nie wypadało. Po pierwsze, to była nauczycielka. Po drugie, Lockheed mógłby nie być zadowolony, skoro wciąż siedział na kolanach kobiety. - Ja jednak zostanę na razie na tym, że bardzo bym chciała. Pewnie jakby udało mi się spełnić to życzenie, to może też przestałabym tak bardzo powtarzać podróży, kto wie. Chyba wszystko zależy od pierwszych wrażeń, prawda? - zerknęła na kobietę, ciekawa, co ona o tym sądzi. |
| | | Shadowcat
Liczba postów : 172 Data dołączenia : 27/02/2013
| Temat: Re: Ogrody japońskie Sob Lip 22, 2017 10:36 am | |
| Skinęła lekko głową na słowa Laurie odnośnie internetu. - To prawda, nie jest złe. Internet jest dobry do wyszukania części informacji, ale jak powiedziałaś, zdarzają się błędy. Wiele stron jest tworzonych przez zwykłych użytkowników, a ci mogą coś napisać źle. Książki za to są pewnym źródłem informacji. Raczej nie mają w sobie błędów. - Kitty sama uwielbiała internet i komputery. Spokojnie można ją było nazwać nerdem. Jednak nie ograniczała się tylko do używania internetu, zawsze był dla niej tylko dodatkiem. I tak komputerów częściej używała do tworzenia programów lub włamywania się do baz podczas misji. To nie tak, że spędzała całe dnie przed komputerem. - Dokładnie tak, X-Meni zawsze pomagają swoim przyjaciołom. Mam tylko nadzieję, że wszystko zostało wyjaśnione i problem się nie powtórzy. Już dawno przestałam liczyć, ile razy Instytut był atakowany i niszczony. No, ale ciągle się jakoś trzymamy. - już nie dodawała nic na temat tego, że dyrektorkę to mogliby zmienić. Nie chciała wpajać Laurie osobistych przekonań. Doskonale wiedziała, że wynikają one z nieprzyjemnej przeszłości. Ogólnie Emma całkiem dobrze sobie radziła w roli dyrektorki. Ci, którzy byli tutaj naprawdę długo, wiedzieli jaka White Queen była kiedyś i na pewno uważnie ją obserwowali. Po co jednak straszyć nowych, że ich obecna dyrektorka kiedyś była ich wrogiem? Nie, lepiej nie gadać o takich rzeczach. - Prawda. Nie mówiąc o tym, że i mutantów nie można przewidzieć. Coraz to bardziej różnorodne moce się spotyka wśród nich. Też nigdy nie wiadomo na co się natrafi. Czy to rekrutując nowego ucznia, czy walcząc z nowym przeciwnikiem. - przyznała dziewczynie rację. I coraz bardziej była przekonana o tym, że Laurie zasługuje na miejsce w nowej drużynie, którą tworzyła Frost. Byłaby głosem rozsądku. Nawet jeśli już kogoś takiego wybrała to nic nie stało na przeszkodzie, by grupa miała dwa głosy rozsądku. Przynajmniej będzie równowaga z bardziej porywczymi charakterami. - Na pewno prędzej czy później ktoś by cię poinformował o tej drużynie. Mogę się założyć, że będzie jakaś rekrutacja robiona - uśmiechnęła się, widząc radość niebieskoskórej na tę informację. Na pewno nie każdy uczeń byłby taki chętny. Niektórzy po prostu woleli spokojnie się uczyć. Kitty dobrze wiedziała, że nie każdy miał marzenie zostać X-Menem. - Od pierwszych wrażeń i w ogóle osobistych przeżyć. Ja po prostu mam lekki uraz do kosmosu i teraz już mi się tak nie spieszy do tego, by znowu się tam wybrać. Na Ziemi też jest masa roboty. - skinęła lekko głową, cały czas głaszcząc Lockheeda. Może później gdzieś się z nim wybierze. - Niedługo na pewno będziesz miała więcej czasu na treningi. O ile wezmą cię do nowej grupy to jestem pewna, że wszystkich was porządnie wymęczą. W końcu jest lato i zaraz zaczną się wakacje - zapewne nikogo nie będą zatrzymywać na siłę w Instytucie, ale chyba mało który dzieciak wracał do domu rodzinnego na wakacje. Rodzice powinni się wstydzić, że nie chcieli już znać swoich dzieci, bo miały moce. |
| | | Transonic
Liczba postów : 36 Data dołączenia : 14/07/2017
| Temat: Re: Ogrody japońskie Sob Lip 22, 2017 11:34 am | |
| Uśmiechnęła się radośnie słysząc, że Kitty popiera jej zdanie. No w końcu ktoś! Czasem trochę ją drażniło, że wszyscy bazowali tylko na internecie. - No właśnie. Chociażby na tak powszechnie wykorzystywanej przez wszystkich wikipedii zdarzają się artykuły tak najeżone błędami, że aż głowa boli. No właśnie dlatego, że każdy może je pisać. W książkach w sumie też się czasem zdarzają jakieś błędy, ale bardzo rzadko no i jeżeli taki błąd zostanie wykryty to natychmiast jest prostowany... Wszystko jest potrzebne, ale trzeba umieć rozgraniczyć, gdzie i czego szukać. - podsumowała radośnie. Nigdy nie stroniła od internetu, nawet od czasu do czasu lubiła po nim pobuszować, chociażby sklepy online, skoro nie mogła sama wychodzić, ale i tak na pierwszym miejscu stawiała książki. Ale gdyby ktoś kazał jej wybierać, to powiedziałaby, że jedno i drugie jest dokładnie tak samo potrzebne. - Myślę, że tak długo jak będą osoby, które chcą tu żyć i mieszkać, to Instytut będzie stał, niezależnie od ilości ataków w niego wymierzonych. W końcu każdy tutaj coś potrafi i odbudowa ewentualnych zniszczeń jest prostsza niż w przypadku zwyczajnych budynków. W końcu dla wielu z nas jest to jedyny dom, który mamy. I mimo tych ataków, o których pani mówi, Instytut wciąż stoi. Zawsze odbudowywany do stanu sprzed zniszczena, żeby każdy, kto tego potrzebuje, mógł tu znaleźć swoje miejsce. – Laurie do dyrektorki uprzedzona nie była. Ot traktowała ją dokładnie tak samo jak każdego innego nauczyciela czy dyrektora, z szacunkiem i uprzejmością. Chociaż Instytut nie był takim zwyczajnym miejscem, to w końcu wciąż był szkołą z internatem. Tylko uczyli się nieco innych rzeczy niż zwykli uczniowie. - W obecnych czasach tak naprawdę mało jest rzeczy, które można przewidzieć. Dlatego niestety trzeba być przygotowanym na wszystko... Dlatego sądzę, że powinno się pozwalać, oczywiście pod stosowną opieką, na pomoc innych osób. Oczywiście tylko tych, którzy wyrażą na to ochotę. – zastrzegła się. Nie była zwolenniczką zmuszania kogokolwiek do czegokolwiek, chyba że nie było innego wyboru – na przykład w czasie ochrony innych przed mutantem, który się nie kontrolował. Ale to były wszystko konkretne sytuacje i tak też należało je analizować. Oficjalnie była przeciwko działaniom siłowym, z czym się zresztą nigdy nie kryła. Spokojna nauka była w porządku, ale jednak ruda była bardziej niż chętna, żeby pomagać. Wprawdzie widziała w tym również to, że będzie mogła wychodzić, no ale bardziej się liczyło to, co mogłaby zrobić. - Jeśli naprawdę będzie, to chętnie się na nią zgłoszę. – pokiwała głową. A nóż ją przyjmą, kto wie. - A pracy wszędzie jest dużo, to prawda. Dlatego można wybrać, czy chce się pomagać na miejscu, czy gdzieś indziej. Ale kosmos chyba ma jakichś swoich obrońców, prawda? – spytała ostrożnie. To chyba nie było możliwe, żeby mutanci mieli wszystkich bronić, nawet w kosmosie. To by było dziwne... - Na takie wymęczanie mnie nie mam nic przeciwko. Zawsze jest szansa, że nauczę się czegoś więcej o swoich zdolnościach, prawda? I szczerze mówiąc, to tutaj jakoś nie zauważam wakacji... – podrapała się po głowie. W końcu i tak nigdzie nie wyjeżdżała, uczyć się i tak uczyła... No tyle, że nie było lekcji. – Tyle, że jest lato i ciężko wytrzymać w budynku. Na zewnątrz w sumie też. – roześmiała się lekko. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Ogrody japońskie | |
| |
| | | | Ogrody japońskie | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |