|
| Central Park | |
|
+67Vision Magneto Annie Gwen Stacy Winter Soldier Helbindi Fenris Black Widow Luna Maximoff Marrow Gambit Jemma Simmons Katie Power Seo-yun X-23 Wolfsbane Evrain Keirtz Supercollider Esco Łaska Doreen Green Doctor Strange Teddy Altman Speed Victor Mancha Kelly Night Skuld Patriot Cassie Lang Kate Bishop Wiccan Eugene Mercer Quicksilver Shatterstar Rictor Madeline Baal Shiklah Kaine Sabretooth Daken Leila Kamikirimusi Flash Thompson Echo Mikael Enea Mysterio Samantha Hudson Captain America Spider-Man Hela Rocket Raccoon Super-Skrull Eve Darkhawk Lafia Domino Cable Kinaret Luke Cage Nuzuki Moon Human Torch Gna Invisible Woman Loki 71 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Central Park Pią Cze 08, 2012 4:19 pm | |
| First topic message reminder :Oaza zieleni w centrum Manhattanu. Zajmuje osiemset czterdzieści trzy akry powierzchni. Na terenie Central Parku oddawać się można wielu zajęciom, takim jak obserwowanie ptaków, pływanie po jeziorach w łódkach czy kajakach, jazda rowerami czy bryczkami konnymi, bieganie, tenis, siatkówka, kręgle, wspinaczka na skałkach, pływanie w basenie - lub zimą jazda na łyżwach oraz wiele, wiele innych. Tutaj można znaleźć mapę. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Winter Soldier
Liczba postów : 115 Data dołączenia : 21/12/2012
| Temat: Re: Central Park Sob Lis 03, 2018 12:25 am | |
| Widać było po twarzy dziewczyny, że zainteresował ją temat wojny, na której uczestniczył James. Musiał on coś szybko wymyślić, zanim dziewczyna zacznie zadawać za dużo pytań i on pogubi się by nie wyjawić całej prawdy. Chwalenie się tym, że zostało się porwanym, wyprano mu mózg i pracowało dla Rosjan nie jest dobrym pomysłem. Na szczęście dziewczyna zaczęła od stażu u Starka. Fajny pomysł, żeby dzieciaki się rozwijały, uczyły, tworzyły coś nowego, niż nie robiły nic. Problemem jest tylko czas oczekiwania, ale przecież nie da rady nic z tym nic zrobić. Mógłbym napisać na Steva, żeby pogadał ze Starkiem, żeby przyjął ją szybciej, lecz czy będzie chciał ze mną jeszcze gadać? Spróbować zawsze mogę, może uda się pomóc dziewczynie. - Widzę, że ten staż na prawdę dużo dla Ciebie znaczy, jak jesteś aż tak dokładna. Całkiem fajny ten wynalazek. Mogłabyś też go jeszcze ulepszyć. Zamiast tylko strzelać siecią, mógłby tworzyć jakieś bombki z siecią obszarową. Na pewno przydałoby się to na większą ilość wrogów na raz. - rzucił luźnym pomysłem Bucky - Ruszmy się już stąd. Jeśli chcesz być superbohaterką, to lepiej nie afiszuj się tak. Możesz mieć później kłopoty, lub Twoi bliscy. - Polecił spokojnym i miłym głosem Buck. - Młoda, za każdym razem gdy zaczynam Ciebie lubić, ty to psujesz. Ponury jestem bo... - zapędził się trochę - ...bo podczas wojny złapali mnie Rosjanie i wyprali mózg. A później... nie ważne nie chce o tym pamiętać. - Powiedział przygnębiony i odwrócił wzrok od dziewczyny. Jeśli jest na tyle inteligentna na ile uważa, to połączy sobie fakty, jeśli nie to może i lepiej. pomyślał. Gwen zaczęła pokazywać mu z bliska swoje webshootery. Całkiem niezłe te urządzonka. Naprawdę łebska z niej dziewczyna.. Gdy zaczął się bliżej przyglądać sieciowód wystrzelił prosto na klatkę James'a. Spojrzał się tylko, a dziewczyna od razu zaczęła zdejmować sieć. Po chwili starań, Gwen przeprosiła, ale nie dała ściągnąć sieci. Gdy przestała się już szamotać, Bucky zerwał ją, jednym mocnym ruchem ze swojej mechanicznej ręki. Spojrzał tylko na nią z politowaniem i wyciągnął rękę. - Mów mi Bucky. A teraz chodźmy wreszcie zanim się rozmyślę. - odwrócił się i poszedł w stronę motocykla.
z/t |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Central Park Wto Kwi 30, 2019 3:34 pm | |
| Skierowała swoje nogi do parku tutaj zawsze było jakoś tak cicho i fajnie. Na tyłku miała jeansy, jakąś luźną bluzkę z małym dekoltem i falbanką na dekolcie. Luźna kurtka oraz sportowe buty. Włosy spięła gumką w koński ogon. Przechadzając się po parku wyjęła telefon i zaczęła przeglądać najnowsze wiadomości z świata ludzi i mutantów. Niby nie chciała się dowiadywać o złych rzeczach, ale z drugiej strony chciała wiedzieć kto co robi, a przynajmniej co CI źli robią. Skrzywiła się na własną myśl. Usiadła na ławce, w jednym uchu miała słuchawki z której leciała muzyka, nie przyglądała się nikomu za specjalnie. Nawet na jeżeli kogoś wpadła tylko cicho szepnęła "sorki" i szła dalej. Nawet się cieszyła, że do aktywacji jej moc potrzebna jest zapalniczka dzięki temu nie spali telefonu, ubrań czy innych ważnych rzeczy. Wyprostowała się ławce i zaczęła bez zainteresowania patrze na ludzi. Wyglądali na szczęśliwych, gadali, śmiali się, a niektórzy pili piwo w parku tak jakby to było ich największe przewinienie jakie mogli dokonać. Takie "normalne" życie wygląda nawet fajnie. Szkoda, że ja takiego nie mam pomyślała i po chwili wzruszyła ramionami. Była inna od jej rówieśników powinna do tego przywyknąć, a mimo to ciężko jej szło zwłaszcza jeżeli z kimś rozmawiała i rozmowa kierowała się ku mutantom. To zawsze oni byli tym złymi i nie dobrymi, a przecież tak nie jest! Doktor Xavier był dobry, nawet ją przygarnął kiedy dopiero co odkryła własną moc i nauczył ją walczyć. Niektórzy mieli naprawdę zamknięte umysły. Ścisnęła mocniej telefon w dłoni i jedyne co wyszło z jej ust to krótkie: -Kurva - Powinna coś z tym zrobić? Ale po co? Nie jest nikim ważnym. Jest właśnie... nikim. Ktoś to posiada moc, ale średnio umie ją wykorzystać. Mhm wygląda na to, że jej życie będzie jednak pełnią barw. A jej ironia i sarkazm czuć można było na kilometr. Wsunęła telefon do kieszeni i zamknęła oczy, wsunęła do ucha drugą słuchawkę i skupiła się na muzyce, która z niej leciała, tylko ona teraz może jej się uspokoić i zapomnieć na chwilę o tym kim jest naprawdę. Mutantką, która samotnie idzie przez życie odtrącona od własnych rodziców.
Ostatnio zmieniony przez Annie dnia Sro Maj 01, 2019 12:10 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Central Park Wto Kwi 30, 2019 11:22 pm | |
| Eric miał już dość kryjówki Bractwa. Ściany pokoju, który pełnił rolę jego biura skurczyły się dla niego tak, że wydawało mu się, że przesiaduje w celi. Czuł się niczym więzień we własnym domu. Związany swoją aktualna sytuacja i obowiązkami, nie miał dokąd uciec. A to dopiero początek. Po ataku na więzienny konwój, dużo czasu poświęcił na poznanie odbitych mutantów. Każdy z nich miał swoje własne cele i marzenia, swoje metody na wydarcie życiu, jak najwięcej dla siebie. Jeśli miał ich pokierować ku lepszej przyszłości, musiał wiedzieć co ich napędza i jak to wykorzystać. Niestety napięcia między tak różnymi charakterami rosły. Co więcej, jako byli więźniowie, nienawykli do okazywania słabości, czy wycofywania się, nieuchronnie zmierzali do brutalnej konfrontacji. Magneto robił co mógł, żeby rozładowywać nastroje. Wysyłał odpowiednich kandydatów, na odpowiednie misje. Rozpoczął nawiązywanie kontaktu z Morlockami i poszukiwanie odpowiedniej technologii do zrealizowania swoich zamiarów. Na razie nie mógł jeszcze zaufać nikomu z Bractwa na tyle, by zdradzić swój plan. Wszystko to go strasznie męczyło i nie mógł wytrzymać klaustrofobicznej atmosfery w siedzibie Bractwa. Musiał się stąd wyrwać choć na chwilę. Pooddychać świeżym powietrzem i oczyścić umysł. Chociaż byli poszukiwani i ich portrety pojawiały się w mediach, to Nowy Jork wciąż żył atakiem Sentineli i jego skutkami. Z resztą, jego podobizną było zdjęcie sprzed kilku lat. Teraz wyglądał inaczej, między innymi również dlatego, że miał brodę. Nikt nie powinien go poznać, chyba że będzie miał pecha i trafi na kogoś z Instytutu, albo wyjątkowo spostrzegawczego przechodnia. Starzec zarzucił płaszcz na garnitur, a na głowie ulokował kapelusz, spod którego wystawały kosmyki siwych włosów. Następnie wziął niewielki neseser i wyszedł dołączyć do tłumu przelewającego się po ulicach miasta. Od razu poczuł się lepiej. Tego mu brakowało - przejść się. Swoje kroki skierował do Central Parku - największego i najbardziej uczęszczanego terenu zielonego w Nowym Jorku. W takim tłumie ludzi nie musiał się martwić o rozpoznanie, bo w dzisiejszych czasach każdy był zapatrzony w swój własny świat, który zazwyczaj mieścił się na ekranach telefonów. Jakby na potwierdzenie swoich myśli, rudowłosa kobieta zderzyła się z nim, aż mu upadła walizeczka. Dziewczyna rzuciła tylko za siebie krótkie "sorki". - Ech, ta dzisiejsza młodzież - mruknął Magneto w cywilu. Przy upadku neseser się otworzył i wypadła z niego książka nad którą Mistrz Magnetyzmu chciał się odprężyć. Ze stęknięciem podniósł z ziemi swoje rzeczy. Rozejrzał się i doszedł do wniosku, iż tutaj jest równie dobre miejsce, jak gdziekolwiek indziej. Podszedł do najbliższej ławki i zlustrował ja krytycznym wzrokiem. Na pewno lubiły ją gołębie. Wyciągnął zza pazuchy chustę i przetarł pokryte łuszczącą się farbą drewno. Ponieważ nie chciał stać się celem kolejnego ptasiego bombardowania, rozciągnął swoją moc na najbliższe drzewa. Zdawał sobie sprawę, że gołębie posiadały doskonały zmysł ziemskiego pola magnetycznego. Choć był Mistrzem Magnetyzmu, a nie Mistrzem Ornitologii, to poradził sobie doskonale. Drobna zmiana w polu energetycznym, które go otaczało, spłoszyła wszystkie miejskie ptaki z najbliższej okolicy. Po tym, w spokoju usiadł i zagłębił się w lekturę Zaginionego Horyzontu Jamesa Hiltona. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Central Park Sro Maj 01, 2019 10:01 am | |
| Podniosła głowę na starszego pana, na którego wpadła, nie sądziła, że wpadnie na kogoś tak ładnie ubranego zwłaszcza w takim... dość zwyczajnym dniu. Przez chwilę obserwowała go na ławce, dostrzegła jego gniewne spojrzenie i poczuła lekkie ciarki na karku. Fakt miał prawo ją skarcić za to jak się zachowała, co prawda wpadła na kogoś celowo, ale nie chciała nieumyślnie komuś zrobić krzywdy. Według niej to są dwa różne aspekty. Wstała niespiesznie z miejsca i zaczęła się kierować w jego stronę, jej bystre oko zauważyło reakcje ptaków i to, że nagle odleciały od staruszka. Magia czy zwykły zbieg okoliczności? Zmarszczyła brwi lekko podchodząc do staruszka z brodą. -Dzień dobry proszę pana, ja um... Nie chciałam na pana wpaść - zaczęła dość niepewnie. Słuchawki wyjęła z uszu i schowała je do kieszeni spodni, a sam telefon zablokowała żeby nie zagłuszał jej własnej rozmowy z nieznajomym starcem. Wyglądał dość... normalnie. -Zamyśliłam się i wpadłam na pana. Mam nadzieję, że pan dziadek się nie gniewa - A tak żeby nieco spoufalić się z starszym panem stwierdziła iż dziadek to dobre sformułowanie. W końcu lepsze niż per pan. Niby go skądś kojarzyła, ale z drugiej strony wyglądał jak każdy inny dziadek, tylko, że w lepszej formie niż mogła sobie wymarzyć. I te dziwne reakcje ptaków... -Ptaki jakieś dzisiaj niespokojnie, nie? - dodała aby jakoś kontynuować tą rozmowę. Pozwoliła sobie podnieść głowę do góry i spojrzeć na drzewa, które aktualnie były puste. Szkoda. Lubiła słuchać ćwierkanie ptaków, choć muzykę lubiła równie mocno, jak nie bardziej od ptaków. Dziwne te zbiegi okoliczności. Ostatnio jest za bardzo uwrażliwiona na rzeczy paranormalne oraz mutantów.
Ostatnio zmieniony przez Annie dnia Sro Maj 01, 2019 11:54 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Central Park Sro Maj 01, 2019 11:10 am | |
| Pan Lehnsherr był pochłonięty lekturą, gdy młoda kobieta, która wcześniej go potrąciła, stanęła przed nim. Kawałkiem sznurka zaznaczył stronę i zamknął książkę, spoglądając na dziewczynę. Mogła mieć najwyżej 17-18 lat, czyli była w wieku jego wnuków. Pozytywnie zaskoczyła Erica przeprosinami. Myślał, że cała kultura osobista wyparowała z nowych pokoleń, a tu taka niespodzianka. Zachichotał na określenie "Pan Dziadek". Nad wyraz do niego pasowało. - Wystarczy Magnus młoda damo - machnął ręką i wskazał miejsce obok siebie na ławce. - Nie stój tak, jeśli chcesz, możesz usiąść. Może tego potrzebował? Powiewu świeżości nie tylko w postaci otwartych terenów, ale też innych osób. Takich, które nie znajdowały się w więzieniu jeszcze niecały tydzień temu. Z którymi mógł spokojnie pogadać. Chociaż nie miał właściwie pojęcia o czym młodzi ludzie mogą rozmawiać z takim zasuszonym starcem, jak on. Na jej komentarz o ptakach, lekko drgnął mu kącik ust. Rozejrzał się po niebie, powstrzymując się od szelmowskiego uśmieszku. - Faktycznie! Może wyczuły zmianę pogody, albo drapieżnika - zasugerował. Postanowił zmienić temat na niezwiązany z jego ingerencją w faunę. Pogładził się po brodzie, rozglądając po mijającym ich tłumie. Jak dwa strumienie, które płyną w przeciwnych kierunkach. Ludzie będący ciągle w ruchu, gnani naprzód dzwonkami i sygnałami swoich urządzeń, tak jak kiedyś rozbrzmiewały baty i wystrzały. Otrząsnął się z tych czarnych myśli. Uniósł książkę do góry i spojrzał na dziewczynę bystro. - Widzę, że wszyscy teraz są pochłonięci swoimi telefonami. Powiedz mi, czy wasze pokolenie jeszcze coś czyta? Ma swoje ulubione książki? |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Central Park Sro Maj 01, 2019 12:09 pm | |
| Uśmiechnęła się kiedy usłyszała chichot pana starszego. Jej słowa najwidoczniej rozbawiły co było dobrym pierwszym krokiem jaki zrobiła kiwnęła głową na zgodę. -Niech Panu Magnusowi będzie - rzekła i przysiadła się niedaleko dziadka. Założyła nogę na nogę, a głowę zaś uniosła ku drzewom. Jednak kiedy mówiła o ptakach to katem oka obserwowała jego reakcję. Nie odkryła nic nadzwyczajnego więc po prostu zerkała na drzewa i dalej mówiła zamyślona bardziej do siebie niż do staruszka. -Szkoda, lobie je słuchać kiedy jestem w tym parku. Mam nadzieję, że niedługo tutaj wrócą - odrzekła na spokojnie z lekkim uśmiechem na ustach. Nie kłamała, niby taka drobna rzecz, a powodowała, że się odprężała choć na chwilę. Taka sobie mini odskocznia od tego wszystkiego co ją otacza. -Moje pokolenie, huh? - Aż uniosła brew do góry ze zdziwienia. Zabrzmiało to tak dziwnie z jego ust, że nie mogła się powstrzymać i zaczęła się śmiać. Lecz nim jednak się zorientowała co zrobiła postanowiła zasłonić swój śmiech kaszlem. Kiedy się uspokoiła uśmiechała się szeroko. - Bajki Bracia Grimm i Niekończąca się historia. Obie książki mam w języku Angielskim i Niemieckim. Lubie je. Choć najczęściej czytam w bibliotece. Ostatnio w ręce w łapki wpadł mi egzemplarz Mistrza i Małgorzaty po Rosyjsku - rzekła myśląc na głos, tak jakby chciała sobie przypomnieć co czytała. Więc większość z nich to już typowe klasyki, które pan dziadek powinien kojarzyć. Język jaki wybrała nie był przypadkowy, nie chciała wyjść z wprawy jeżeli chodzi o języki obce, a książki i jakieś mini kursy to są do tego idealne. -Więc odpowiadając Panu na pytanie, tak ja czytam, ale nie wiem czy ktoś inny też tak czyni - rzekła, a jej mina była obojętna. Na sam koniec wzruszyła ramionami. Przez cały czas patrzyła na drzewa kiedy tak mówił, lecz na sam koniec spojrzała na twarz nieznajomego zaciekawiona. Może też dowie się czegoś ciekawego? Albo nawet jakaś nowa książka wpadnie w jej ręce! A to było by już coś. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Central Park Sro Maj 01, 2019 3:38 pm | |
| Słuchając dziewczyny, Eric doszedł do wniosku, iż przesadził z rozciągnięciem swojej mocy. Odpuścił trochę, zmniejszając zasięg magnetycznych zakłóceń. Po jakimś czasie ptaki powinny powrócić. Oczywiście w bezpiecznej odległości. Zmierzył śmiejącą się kobietę wzrokiem dezaprobaty, czy też może zawodu. Wyglądało dla starca, że świadomość pokoleniowa zamiera w młodych. W jego opinii, wraz z nią zamiera również pamięć o przeszłości i naszych przodkach, którą trzeba pielęgnować. Jednak tytuły, jakie wymieniła zbiły go z tropu. W pierwszej chwili wydawał się zaszokowany. Jednak z każdą kolejną chwilą na twarz wpełzał mu coraz większy uśmiech zadowolenia. - No proszę. Musze pochwalić twój gust literacki. Ja sam wychowałem się baśniach braci Grimmi i Hansa Christiana Andersena. Brakuje dziś takich historii. Pokazujących dzieciom, że świat chociaż pełen magii, jest też miejscem pełnym mroku i niebezpieczeństw - westchnął przeciągle. Bardzo miło się rozczarował i może jest dla ludzi jeszcze nadzieja, jeśli tylko jednostki takie jak ona, zyskają posłuch. Nie docenił swojej rozmówczyni. W czasach elektronicznych translatorów dbałość o języki obce zanikała. Zwłaszcza, że rozpowszechnienie się języka angielskiego czyniło z niego, w opinii wielu, jedyny język warty nauki, co nie było wcale prawdą. Lehnsherr zastanowił się, nad tym, co on sam lubił czytać. Miało miał czasu na czytanie dla przyjemności, ale przecież nie zawsze tak było. - Mistrza i Małgorzatę czytałem zaraz po publikacji, jeszcze w wersji ocenzurowanej. Przyznam, że mnie zawsze fascynowały powieści Juliusza Verne'a. Z twojej perspektywy mogą się wydawać zabawne, ale przepowiedziały wiele zmian i technologii, które dzisiaj są dla nas normą. Były też pełne idealizmu, tak jak ta - uniósł rękę i pokazał dziewczynie swoją obecną lekturę. - Zaginiony Horyzont. Opowiada o Shangri-La - krainie pokoju, tolerancji i dobrobytu. Wymarzonym miejscu w dzisiejszym świecie pełnym nienawiści... Urwał wpatrzony przed siebie. Zatopił się na moment we własnych wspomnieniach, których przez te dziesiątki lat się wiele nazbierało. Nienawiść i nietolerancja, które niszczyły życia, były jedyną stałą. Zawsze się znajdą małostkowi, podli, zazdrośni, czy po prostu chcący zarobić kosztem innych, dlatego mutanci nigdy nie znajdą swojego miejsca wśród ludzi. Momentalnie zmarkotniał. Wrócił myślami do swojej idei i sposobu jej realizacji, który bezsprzecznie wprowadzi go na kurs kolizyjny z tak zwanymi bohaterami. Pocieszenie czerpał z faktu, że na końcu wszystko będzie warte poświęceń i krzywd. Otrząsnął się z tego chwilowego otępienia. Ciekawe co ona sobie o nim pomyśli? Zrzędliwy, szalony starzec. Odchrząknął i znowu się do niej odezwał. - Wybacz mi, zagalopowałem się. Niemniej, polecam z całego serca. Jeśli interesuje cię filozoficzne i niestandardowe spojrzenie na świat, to poleciłbym również bibliografię Stanisława Lema - uśmiechnął się ciepło i wskazał na okoliczne drzewa. - O, wygląda na to, że ptaki powróciły. Faktycznie gołębie znowu zajęły swoje miejsca na gałęziach drzew. Cześć przeczesywała alejki w poszukiwaniu rozsypanych okruszków chleba. Nie dało się nie zauważyć, że trzymały się z dala od ławki na której siedzieli starszy pan i rudowłosa dziewczyna. Jeden z nich nawet leciał w ich stronę, ale po zbliżeniu się na ok sześć metrów wyhamował w powietrzu, gruchając panicznie i natychmiast zawrócił. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Central Park Sro Maj 01, 2019 4:15 pm | |
| Zastanawiała się czy staruszek też wiele czyta, w końcu miał na karku wiele wiosen. A żył w czasach gdzie nie było telefonów i komputerów, ale za to dużo więcej posiadało się książek czy encyklopedii w postaci papierowej. Jedna taka kolekcja stała u jej mamy w starym domu. Teraz tylko stała i się kurzyła, choć pewnie te czterdzieści lat temu każdy do niej zaglądał kiedy tylko chciał się o czymś dowiedzieć. Teraz jest łatwiej jeżeli o to chodzi. -Ma pan rację. Każdy kij ma dwa końce, jest dobro, magia i współczucie, ale też zło, które bywa niebezpieczne - rzekła. Możliwe, że powiedziała coś identycznego co on, jednak te książki miały w sobie taką magię, której nie są się zapomnieć. Każdy kiedyś chciał mieć jakąś super moc, być księżniczką na ziarnku grochu, pachnieć i ładnie wyglądać. Fakt życie tak nie wygląda. Fajnie jest pomarzyć o tym jakby to było gdyby miało się coś takiego jak: magia. -Jestem zaciekawiona starymi tytułami, mają w sobie coś takiego, że czasami chce się to czytać. Choć przyznam, że nie zawsze wszystko udało mi się zrozumieć. Czytanie to miłe zajęcie, w każdej książce można poznać różne historie, stać się kimś innym. I tak co książkę przeżywać własną mini przygodę, zgodzi się Pan ze mną? - Kiedy skończyła swoją wypowiedź spojrzała zaciekawiona na staruszka. Uśmiechała się wesoło pod nosem. Ta rozmowa zdecydowanie schodziła na ciekawe tematy, a takie rzadko jej się zdarzają. Istnieje prawdopodobieństwo, że ten dzień będzie lepszy niż mogła sobie pomyśleć. -Oh, Zaginiony Horyzont? Z chęcią przeczytam - rzekła zaciekawiona. Wyjęła telefon i wstukała tytuł książki do listy do przeczytania. Potem komórkę schowała do kieszeni swoich spodni. -Myślę, że każda książka jest warta przeczytana o ile jest ciekawie napisana. O! Ma pan rację! - rzuciła zaciekawiona. Faktycznie gołębie wróciły! To miłe. Co prawda nie lubiła jak te małe białe dziady srały na jej nową kurtkę, ale lubiła na nie patrzeć. Wolała ćwierkanie ptaszków niż patrzenie na gołębie, ale zawsze to coś. Nie ma tego złego co by na dobre nie przyszło. -Te ptaki pana nie lubią, dziwne... - Przekręciła głowę lekko na bok unosząc brew do góry. Z tego co udało jej się przeczytać w książkach to jedyną blokadą dla ptaków może być pole magnetyczne. Z drugiej strony może po prostu wolały unikać ludzi. Choć gołębie to najlepiej to by wykupkowały się na jej najnowsze i najczystsze buty. Wrrr. No nic. Dziwne te ptaki. -Albo mi się wydaje, chyba jestem przewrażliwiona - rzekła i westchnęła ciężko pod nosem. Podrapała się z tyłu głowy. Chyba powinna odpuścić wyszukiwać wszędzie podstępy i moce mutantów. Jeżeli tak pójdzie dalej to kiedyś pójdzie do wariatkowa. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Central Park Sro Maj 01, 2019 5:49 pm | |
| Wychodząc dzisiaj z kryjówki nie spodziewał się znaleźć rozmówcy na poziomie. A zwłaszcza nie w postaci pięciokrotnie młodszej od niego nastolatki. Nastolatki, która sprawdzając w internecie polecaną książkę, mogła zauważyć jak słaby był jej zasięg tutaj, chociaż ledwo chwilę temu, wyświetlacz pokazywał wszystkie kreski. Eric kiwnął głową, przyznając jej rację, co do książek. Nie był na bieżąco ze światem, ale jej pasja do czytania nie była chyba czymś powszechnym. Zwłaszcza jeśli chodzi o stare książki. Teraz wszak w internecie można było wyczytać dosłownie wszystko. Przypomniał sobie, jak uczył czytać Anyę. Jak sama próbowała przeczytać zdania i pytała się go o każde słowo, którego nie rozumiała. Cóż, może nie wszystkie wspomnienia są złe. Poczuł wilgoć przy powiece, więc sięgnął do chustki, niby po to, żeby przetrzeć nos, a ukradkiem otarł tez oko. - Niech mnie nie lubią, jeśli tylko, nie zabrudzą mojego płaszcza - zaśmiał się. Spojrzał uważniej na rozmówczynię. Spostrzegawcza dziewczyna i do tego bystra. Magneto musi się mieć na baczności, jeśli nie chce zostać odkryty. Przywołał na twarz najbardziej zatroskaną minę dziadunia, na jaką było go stać. - Skąd to przewrażliwienie? Miał nadzieję, że zmiana tematu pomoże mu odwrócić jej uwagę od dziwnych, magnetycznych fenomenów. Starzec w duchu cieszył się, że kompasy nie były już tak powszechne. Jego persona nieszkodliwego, elegancko ubranego starszego pana, mogła by się nie utrzymać. - Stresujesz się szkołą? |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Central Park Sro Maj 01, 2019 6:17 pm | |
| Wyglądało na to, że tylko ona zwróciła na to uwagę. Rozejrzała się ukradkiem na resztę przechodniów, wyglądało jakby mieli wszystko w nosie i to dosłownie. Większość dorosłych miało nos w telefonie, a dzieciaki się bawiły jakimiś tanimi zabawkami, no dobra może tanie nie były, ona się na tym nie znała za specjalnie. Kiedyś to miała, ale lalkę Barbie, którą potem ostrzygła nożyczkami na łyso i mimo tego dalej się nią bawiła. Wtedy na poczekaniu wymyśliła, że jej lalka jest mocno chora na raka i wszystkie włosy jej wypadły, a Ken ją pocieszał. Kiedyś to się miało jednak tą kreatywność, nie to co teraz. -A tak jakoś... - Kurde pierwsze pytanie, które jest dla niej dość niezręczne. Nie chciała zachodzić za specjalnie na tematy mutantów więc musiała wy główkować co by mu tu powiedzieć aby nie podejrzewał za wiele iż jest mutantką. -Mam wrażenie, że dookoła mnie dzieją się dziwne rzeczy, ale to pewnie dlatego, że dostrzegam je szybciej niż inni. Choć kto by się tym przejmował - rzuciła i machnęła na to ręką tak jakby ją to nie obchodziło. W sumie po części to była prawda więc nie kłamała, tylko nie mówiła pełnej prawdy. -Szkołą? Nieee, dobrze mi idzie. Same piątki panie dziadku - rzekła i uśmiechnęła się wesoło do starszego pana. Była dobra w nauce wszystko szybko łapała czy to naukę ogólną w "szkole" czy obce języki więc nic takiego nie przejęło by ją na tyle żeby się tym zamartwiać. -Właśnie! A jak dziadek był w szkole to był jakiś obcy język w szkole? Na przykład Angielski albo Rosyjski? Teraz to obowiązek w każdej publicznej placówce. Przepraszam! Znaczy Pan Magnus - rzekła zaciekawiona. Miała nadzieję, że kolejna zmiana tematu nie ukaże, że jednak wolała nie ujawniać tego dlaczego jest przewrażliwiona. Jeżeli ta dyskusja będzie się dalej ciągnęła postara się mówić tyle prawdy ile będzie w stanie. Jednak nie wszystko jest w stanie powiedzieć, niektóre rzeczy warto przemilczeć dla samej siebie. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Central Park Sro Maj 01, 2019 9:18 pm | |
| Mężczyzna przestawiający się jako Magnus, zwrócił uwagę na słowa o dziwnych zdarzeniach dookoła dziewczyny. Nawet uniósł brew, słuchając jej. W dzisiejszych czasach działo się wiele dziwnych rzeczy. Zwłaszcza Nowym Jorku, który wydawał się światową stolicą dziwności. Między innymi dzięki wszystkim tym superbohaterom, którzy zamieszkiwali miasto. Z drugiej strony może dziewczyna dysponowała jakimiś nadnaturalnymi zdolnościami, z których nie zdawała sobie sprawy. Być może mutacja manifestująca się, jako pasywne efekty. Warto było w jakikolwiek sposób poruszyć ten temat, ale nie chciał jej spłoszyć. Zanim jednak wymyślił, jak to zrobić, dziewczyna zmieniła temat. - To zależy, co masz na myśli mówiąc język obcy - odparł Eric, drapiąc się po podbródku. - Na przykład dla mnie ojczystym językiem był niemiecki, kiedy uczyłem się w szkole. Większości języków nauczyłem się jednak sam, bo lubię podróżować. Angielski, Rosyjski, Francuski - zaczął wymieniać, - przez kilka lat mieszkałem w Polsce, tam podłapałem Polski. Jak więc widzisz moja znajomość języków nie wywodzi się ze szkoły. Cieszył się, że przestała go nazywać Panem Dziadkiem. Po pierwsze dlatego, że nie lubił wytykania swojego wieku przez innych. Wystarczająco wytykał go sobie sam. Po drugie dlatego, że oznaczało to podświadomy krok bliżej w relacji między rozmówcami. A po trzecie, jeśli utrwali jej się, że jest Magnusem, będzie krok dalej od połączenia go z Ericiem Lehnsherrem, który kilka dni temu zaatakował konwój T.A.R.C.Z.Y. - Oświata na pewno się zmieniła przez ostatnie kilkadziesiąt lat - uśmiechnął się szelmowsko. - Na pewno zmieniła się edukacja dotycząca kultury osobistej. Za moich czasów, jeśli ktoś podał swoje imię, wypadało się odwdzięczyć tym samym. W oczach starca błysnęła iskierka humoru sugerująca, że tylko się droczy i nie ma jej za złe tego przeoczenia. Zastanowił się jak najlepiej podejść do tematu, który chciał pociągnąć. Zwłaszcza, że dziewczyna nie była głupia. Nie chciał, by uciekła, bo zaczął za mocno naciskać. Jeśli faktycznie jest mutantką, to obrazowała ona to, czego poszukiwał w członkach Bractwa. Jeśli nie, to i tak nie miał zamiaru sprawiać jej przykrości. Zwłaszcza, że pozwoliła mu odetchnąć od dni spędzonych na knuciu i planowaniu. - Uczęszczasz do szkoły tutaj w Nowym Jorku? Pewnie jakiejś prestiżowej, skoro tak dobrze się uczysz, co? |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Central Park Sro Maj 01, 2019 9:56 pm | |
| Nie do końca wiedziała jak ugryźć temat rzeczy z serii "paranormalne" jakoś nigdy o tym tak otwarcie nie rozmawiała. Dlatego też czuła, że to może być dość miękkie podłoże, zrobi jeden nie właściwie ruch i zostanie wchłonięta, ale z drugiej strony... To tylko starszy facet, który nie jedno widział więc może pomówienie z nim na taki temat nie był by wcale złym pomysłem. A nawet istnieje prawdopodobieństwo, że coś jej doradzi w całym tym zamieszaniu. -Wooo faktycznie zna Pan wiele języków! Poznał pan język Polski?! Słyszałam, że jest najtrudniejszym językiem świata! Niesamowite! - rzekła zafascynowana. Miał dużą wiedzę nie ma, istnieje małe prawdopodobieństwo, że coś od niego się nauczy. Z drugiej strony im dłużej na niego patrzyła tym bardziej uświadomiła sobie, że go zna. Widziała go w porannych informacjach w telewizji, to on zrobił tam nie małą maskaradę. Jednak póki co nie zamierzała w świadomy sposób pokazywać, że go poznała. Ot po prostu miła rozmowa. -Aaa, zapomniałam.... Nazywam się Annie panie Magnusie - rzekła zakłopotana. Policzki jej się zaróżowiły od zakłopotania. Za bardzo przejęła się przeprosinami żeby wspomnieć własne imię. W sumie nie sądziła, że ta rozmowa aż tak bardzo się rozwinie. Miała go przeprosić i odejść, ale jednak los chciał inaczej. Kiedy staruszek kontynuował temat szkoły uśmiechnęła się przyjaźnie. On chyba jednak coś by chciał wiedzieć ciekawe co. Oparła się o ławkę i zamknęła oczy wdychając świeże powietrze. -Czy ja wiem, szkoła jak szkoła, niczym się nie wyróżnia. To, że dobrze się uczę nie oznacza iż od razu chodzę do jakiejś prestiżowej. Moich rodziców na to nie stać - odrzekła wymijająco. Wzruszyła ramionami na sam koniec. Jej rodzice nigdy nie byli bogaci więc by jej tam nie wysłali, a co dopiero w momencie kiedy dowiedzieli się iż ich jedyna córka stała się jakimś potworem z którym nie chcą mieć nic do czynienia... Smutne, ale prawdziwe. -Nie narzekam, jest mi tam dobrze -Otworzyła oczy i uśmiechnęła się kącikiem ust do Magnusa, ciekawa była czy taka odpowiedź go zadowala czy jednak będzie przyciskał ją dalej. Zauważyła, że coś chce wyciągnąć jednak nie mogła się domyślić co to mogło by być. Z jego twarzy nie wiele mogła odczytać. Ale jednego była pewna, nie rozmawia z "normalnym" staruszkiem więc w jakimś stopniu powinna być ostrożna. Jednak czy aby na pewno musiała? Nie czuła się zagrożona w jego obecności, a to coś oznacza. Nie chciała psuć atmosfery, miała dość mutantów choćby na pięć minut, lecz los zawsze rozdaje dla niej inne karty niż by chciała. Jak robić na przekór to konkretnie. -Jest Pan bardzo troskliwy jak prawdziwy dziadek - dodała po chwilowej pauzie i zachichotała wesoło pod nosem. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Central Park Czw Maj 02, 2019 9:01 am | |
| Eric siedział z uśmiechem na ławce, wdychając rześkie, parkowe powietrze, gdy Annie do niego mówiła. Ptaki zaczęły swoje trele na pobliskich drzewach i nawet tłumy ograniczyły się do pojedynczych spacerowiczów, dając ułudę spokoju w centrum Nowego Jorku. Magneto przeżył wiele wiosen i dało mu to ogromne doświadczenie, także w relacjach międzyludzkich. Dziewczyna złapała przynętę, którą zarzucił, należało przejść dalej. Jeśli nie jest tym, kim podejrzewał, że jest, to będzie po prostu dalsza część rozmowy. Jeśli jednak jest, powinno to zrobić na niej jakieś wrażenie. - Pewnie dlatego, że jestem dziadkiem - uśmiechnął się, choć była w tym uśmiechu odrobina smutku. - Pytam z ciekawości. Mój dobry przyjaciel Charles ma szkołę dla wybitnie uzdolnionych niedaleko Nowego Jorku. Magnus uważnie obserwował Annie, szukając w jej mimice znaków, że zrozumiała, o czym mówi. Nawet jeśli nie zrozumiała, to nie wyklucza jego podejrzeń. Wszak nie wszystkie mutanty znają Instytut Xaviera. Jeśli jednak dziewczyna zdradziłaby się z wiedzą o szkole w Westchester, byłby to dla niego pewnik. - Prawdziwy talent to rzadkość w dzisiejszych czasach, a jeszcze rzadsze jego właściwe wykorzystanie. Może to dlatego, że spotyka się z niechęcią i zazdrością - zastanowił się na głos. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Central Park Czw Maj 02, 2019 11:01 am | |
| Wyglądało na to, że jednak pan Magnus chciał coś od niej, albo dowiedzieć się być może kim jest. Ale przecież na to jest wiele odpowiedzi, córką, koleżanką, znajomą, mutatnką. Wystarczy odpowiedzieć najwygodniejszą opcję jaka będzie w danej chwili jej potrzebna. Na wzmiankę o doktorze Xavierze spięła ciało, dobrze, że miała wiele warstw ubrań przez co nie było to tak widoczne. Jej twarz zaś nie okazywała żadnych emocji, była obojętna, choć w jej głowie jej trybiki zaczęły działać na najwyższych obrotach. Szukał mutantów do swojego bractwa? Czy jednak to zwykła ciekawość? COś od niej chciał? Dowiedzieć się, że jest mutantką? Nie jest głupia, w dodatku wiedziała, że ma do czynienia nie z byle kim. Wzięła głęboki wdech i wydech jakby dodając sobie otuchy do tego co miała zamiar powiedzieć. -Oh! Pan Magnus jest przyjacielem Doktora Charlesa? Ten świat naprawdę bywa malutki. - Po tych słowach na chwile zamilkła. Przegryzła dolną wargę ust, wiedziała do czego zmierzał, a przynajmniej się tego domyślała, może ona też taka była? Niezrozumiana przez innych i przez to inni czuli się zazdrośni? Tylko ukazują to w dość wredny dla niej sposób. -Swego czasu... - zaczęła wahając się mocno czy w końcu ma to powiedzieć. - Chodziłam do szkoły Doktora Xaviera, ale odeszłam od nich - Jej głos był smutny. Bo ona była smutna i samotna, niezrozumiana. Nie patrzyła na Magnusa, opuściła wzrok i wbiła go w ziemię. -Co powinnam zrobić? - rzekła z bezradnością w głosie. Czuła się zrezygnowana całą tą sytuacją, nigdzie nie pasowała, ale też nie zamierzała nigdzie dołączać. Chciała jedynie trochę spokoju i poczuć się tak jak za dawnych lat kiedy jej największym zmartwieniem było to co ubierze do szkoły albo jak się umaluje. Czy naprawdę będzie musiała kiedyś użyć tej mocy żeby ranić innych? Życie nic, a nic nie jest zrównoważone. Jej życie to jedno wielkie bagno. Czy wyszła na ostatnią idiotkę mówiąc mu, że jest mutantką? Możliwe, aczkolwiek to może właśnie on ją zrozumie i doradzi. Nic więcej od niego nie oczekuje. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Central Park Czw Maj 02, 2019 2:52 pm | |
| Eric miał ochotę przyklasnąć, gdy potwierdziła jego przypuszczenia. Zwłąszcza, że zakończyła swoją naukę w szkole Xaviera, odejściem stamtąd. Jednak momentalnie osadził go bijący od niej smutek. Chciał jej pomóc, ale nie do końca wiedział jak. Charles zawsze był w tym lepszy. Czy to z powodu empatii, czy nawet dzięki telepatii. Postanowił być szczery. Wychodził z założenia, że dość jest fałszu w świecie współczesnym, żeby jeszcze on się niego uciekał. - Bądź sobą - westchnął i potarł grzbiet nosa. - To jedyne, co mogę ci poradzić. Charles wierzy, że można zmienić świat na podobieństwo bajek Disneya. Prawdziwy świat przypomina jednak ten z baśni braci Grimm. Zawiesił głos. Xavier potrafił pomóc wielu mutantom, lecz zaszczepiany przez niego idealizm u wielu nie przetrwał zderzenia z rzeczywistością. Bohaterowie i złoczyńcy to tylko miana nadawane przez społeczeństwo i media, wielokrotnie mijające się z prawdą. Tak naprawdę wszyscy byli żołnierzami w wojnie bez celu. Ile razy widział mutanta walczącego z mutantem tylko i wyłącznie z powodu odmiennych poglądów? Ile razy stawał po jednej ze stron? A tak łatwo zapomnieć, że pośrodku jest wielu takich, jak ona. Dzieci i dorosłych, których życie zmieniło się nie do poznania. Którzy wcale nie mają ochoty być częścią walk. - Nie powiem ci co masz zrobić - zaczął ostrożnie. - Zastanów się, co ty chcesz robić. Co chciałabyś osiągnąć? Jakie są twoje cele i marzenia? Akurat tego był szczerze ciekawy. Jego plan ma się wszak przysłużyć wszystkim mutantom, nie tylko wybranej grupce. Spojrzenie młodego pokolenia może mu pomóc we właściwej realizacji swojego pomysłu. A także pomoże Magnusowi poradzić coś młodej Annie. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Central Park Czw Maj 02, 2019 4:16 pm | |
| Słuchała go z zawieszoną głową zastanawiając się czy jest sens gadać o tym z jednym z najniebezpieczniejszych mężczyzn jakiś widziała. Lecz z drugiej strony może zwykła rozmowa jej pomoże. Tyle jej wystarczy, musi. -Nie wydaje się. Oboje macie racje, tylko każdy z was widzi w innych barwach. Doktor Xavier widzi w bieli, ty w czerni i to dlatego wasze drogi się rozeszły. Nie zrozumieliście się choć cel pewnie macie podobny - rzekła powoli i z krótkimi przerwami. Tak jakby właśnie głośno myślała, próbując sama sobie połączyć wszystkie fakty jakie zdążyła do tej pory zdobyć. Łączenie faktów z reguły dobrze jej wychodziło lecz to nie oznaczało, że była idealna, nigdy tak nie sądziła. Wręcz przeciwnie. Nigdy nic takiego nie przeszło jej przez głowę. Była... no właśnie kim? Chciała być sobą, ale czasami okazuje się to trudniejsze, ale to nie spowodowało, że zatrzymała się w miejscu. To pchnęło ją by żyć dalej i coraz bardziej zgłębiać wiedzę na temat mutantów. -Cele i marzenia? Żyć normalnie. Nie marzyłam by dostać moc i by z niej korzystać. Lecz wiem, że przejdzie taki czas, że muszę ją zaakceptować i używać, bo ja jestem częścią niej, a ona częścią mnie. Pewnie chciałabym dostać pracę jak każdy inny, a moim jedynym zmartwieniem było by w co się ubrać albo w co się umalować. Najprawdopodobniej została bym florystką i układała przepiękne bukiety z kwiatów, dzięki kwiatom ludzie się uśmiechają i są szczęśliwi. Może i jest to tylko chwilowe, ale tyle wystarczy żeby na ludzkich ustach pojawił się uśmiech. - Kontynuowała swój monolog tak jakby myślała głośno nad tym co by robiła w życiu gdyby miała wybór. Między bycia mutantką, a życiem zwykłej ludzkiej dziewczyny. Jednak los chciał inaczej i rzuca pod nogi jej kłody, do tego już akurat zdążyła przywyknąć. W końcu podniosła wzrok na Magnusa, a oczy jej był cale mokre od łez. Krople popłynęły jej po polikach, wytarła je rękawem swojej bluzy. -Naprawdę jesteś podobny do doktora Xaviera, równie miły i troskliwy. Aż dziwne, że wasze drogi się rozeszły - rzekła i uśmiechnęła się lekko. Niepewnie uniosła dłoń i położyła na zewnętrznej części dłoni Magnusa, ścisnęła go delikatnie. -Dziękuje - dodała po chwili z troską w głosie. To wiele dla niej znaczyło. Ta rozmowa jej pomogła, miała nadzieję, że on to dostrzeże. Gdyby nie fakt, że zabijał i robił za tego "złego" to w tej chwili był by dla niej prawdziwym dziadkiem, który chce pomóc swojej wnuczce. Aż serce jej się ścisnęło na tą myśl, a co za tym idzie po raz kolejnym jej oczy zaczęły się robić mokre od łez. Szybko mrugała chcąc się ich pozbyć i wolną dłonią wytarła je brzegiem rękawa. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Central Park Pią Maj 03, 2019 2:11 pm | |
| Eric odwzajemnił uścisk dziewczyny. Widząc łzy w oczach dziewczyny, wyjął z marynarki złożoną, kwadratową chustkę. Upewnił się, że nie była to ta, którą wytarł ławkę i podał Annie. Chustka była ładnie haftowana i pachniała lekko wodą kolońską. Przywodziła na myśl czasy dawnych gentlemanów. - Miło mi, że tak mówisz - nie pamiętał, czy kiedykolwiek ktoś nazwał go miłym, albo troskliwym. - Och, to dlaczego drogi moje i Charlesa się rozeszły, to materiał na kilka godzin filozoficznych dysput, ale zgodzę się, że obu nam leży na sercu dobro mutantów. Magneto sam się zaczął zastanawiać, co go poróżniło z jego przyjacielem. Na pewno różnica w podejściu do tematyki mutantów. Eric zawsze był gotów walczyć, by mutantom żyło się lepiej. X-meni też walczyli, ale często, by chronić tych, którzy mutantów nienawidzili. Pokojowe rozwiązania nie sprawdzały się w opinii Mistrza Magnetyzmu, bo były uznawane za oznakę słabości. Prowokowały żądnych krwi, to coraz to zuchwalszych posunięć. Ogień trzeba zwalczać ogniem. Charles nie widział potworności, jakich świadkiem był Magneto, nie miał odpowiedniej perspektywy. Aczkolwiek musiał przyznać Annie rację. Obaj chcieli tego samego, tylko różniły się ich metody. Może warto by odwiedzić starego przyjaciela i z nim porozmawiać. - Nie ma za co - odpowiedział uśmiechem. - To ja ci dziękuję Annie. Czasem starzy ludzie są jak koń z klapkami na oczach i nie dostrzegają wszystkiego. Myślę, że odwiedzę Charlesa, by z nim porozmawiać. Za dużo czasu minęło. Park zaczął żyć, ale inaczej niż do tej pory. Tłumy, które tylko tędy przechodziły w drodze do celu zniknęły. Pojawiły się za to rodziny spacerujące alejkami. Śmiejące się dzieci biegały, bawiąc się przenajróżniejszymi zabawkami, od lalek i figurek, po sterowane drony, płoszące ptaki. Te ptaki, które nie zostały spłoszone, śpiewały wypełniając park dźwiękiem swoich treli. Lehnsherr spojrzał uważniej na swoją rozmówczynię. Mówiła wcześniej o florystyce. Nie była to dziedzina wiedzy, w której mógłby się wypowiedzieć. Na pierwszy rzut nie było widać, że dziewczyna ma jakąkolwiek mutację. On sam na początku był pewny, że rozmawia ze zwykłą dziewczyną. Nachylił się, żeby jego następne słowa zostały usłyszane tylko przez nią. - Nie widać po tobie mutacji, więc rób to, co chcesz robić - rzekł zdecydowanym tonem. - W pewnym momencie zaakceptujesz to, jaka jesteś, ale to nie oznacza, że musisz korzystać ze swych zdolności, że musisz walczyć. Nie pozwól nikomu cię do tego zmusić. Ja walczę, bo to mój wybór i tak samo powinno być z tobą. Pomagać innym można tak, jak sama zauważyłaś, układając piękne bukiety. Moc wywoływania uśmiechu na twarzach innych jest nieporównywalnie potężniejsza niż jakakolwiek mutacja. Los chyba przysłuchiwał się tej rozmowie i postanowił zadziałać. Latający dron w kształcie śmigłowca wymknął się spod kontroli sterującego nim dwunastolatka. Kurs kolizyjny z drzewem, oznaczał koniec dla zabawki. Magneto machnął ręką niemal niezauważalnie i mała maszyna momentalnie wyhamowała, opadając na ziemię. Zmartwiony chłopak podbiegł do swojego helikopterka i gdy ujrzał, że jest cały jego twarz rozświetlił uśmiech. Magneto uśmiechnął się pod wąsem i ruchem głowy wskazał Annie tą scenę, chcąc zademonstrować swoje słowa. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Central Park Pią Maj 03, 2019 2:51 pm | |
| Nie sądziła, że ta rozmowa nabierze takiego kierunku, co było dla niej samej nie małym zaskoczeniem w pozytywnym znaczniu tego słowa. Wzięła chusteczkę i otarła oczy z łez, uśmiechnęła się lekko kącikiem ust. -Dziękuję dziadku - rzekła i zachichotała cichutko pod nosem. Może wiele złego się mówi o Magneto i jego czynach, ale to jego wybór, jego sposób na to by pomóc mutantom. Zaczynała rozumieć że on próbuje ogień zwalczyć ogniem. Choć nie do końca podobało jej się to stwierdzenie to umiała sobie wyobrazić na jakiej zasadzie działa. -Nie ma za co. Więc dobrze myślałam. Może ta rozmowa niewiele zmieni, ale może choć odrobinkę się zrozumiecie - dodała w zamyśleniu. W końcu była mutantką trzy razy krócej od Magneto więc nie wiedziała jakie stosunki ich łączą, ale na swój sposób chciała pomóc. Albo nawet już to zrobiła nawet o tym nie wiedząc. Kiedy się zbliżył i szepnął na jej ucho aż przeszły ją dreszcze na całym ciele, ale uśmiechnęła się pod nosem. -Hm, dziękuję za radę na pewno mi się przyda - rzekła i uśmiechnęła się, uniosła głowę i cmoknęła staruszka w policzek. Zachichotała wesoło i odsunęła się patrząc na to co działo się dookoła. Zjawiło się wiele ludzi, dzieci, a gdzie nie gdzie widać było matki z wózkami. Na widok helikopter uśmiechnęła się patrząc jak bezpiecznie ląduje na ziemi. Mina chłopca spowodowała, że mimowolnie się uśmiechnęła widząc jego szczęście. Niby drobiazg, a cieszy. Wyciągnęła z kieszeni metalową zapalniczkę, po naciśnięciu ukazał jej się mały płomyczek. Uniosła wolną rękę po czym płomień z zapalniczki zniknął i przemienił się w mini kuleczkę z ognia, która miała z 1 centymetr szerokości i wysokości. Bawiła się kulką ognia między palcami jakby robiła slalom, ogień muskał jej skórę, lecz nie robił jej krzywdy, bo kontrolowała intensywność płomienia. Następnie kiedy płomyczek był na środku jej dłoni pstryknęła palcami, a płomień pojawił się znów w zapalniczce, a tą na samym końcu zamknęła. Spojrzała na Magneto i uśmiechnęła się niepewnie. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Central Park Sob Maj 04, 2019 1:28 am | |
| Całus dziewczyny trochę go zaskoczył. Znowu wrócił myślami do swojej zmarłej córeczki. Od czasu jej śmierci i ucieczki Magdy, nie miał możliwości być dla kogoś rodziną. Wiedział, że gdzieś po tym świecie chodzą jego wnuki, dzieci Wandy. Może nie jest za późno, by odbudować spalone mosty. Będzie musiał ich najpierw odnaleźć. Może Charles mu pomoże przy pomocy Cerebro. Gdy myśli Erica tak wędrowały w kierunku rodziny, Annie zaczęła bawić się ogniem. To już zwróciło uwagę Magneta i uważnie się przyglądał jej pokazowi. Jej kontrola nad ogniem i zdolności manipulacji zdecydowanie pokazywały naturalny talent. Starszy mutant pokiwał głową z uznaniem. - Skoro mnie nazywają Mistrzem Magnetyzmu, to ty powinnaś być Panią Ognia. Podrapał się po głowie i rozsiadł wygodniej. Okazywała mu duży poziom zaufania, skoro pokazała mu swoją moc. Nic dziwnego, że się martwi. Przez ignorantów ogień może być uznany za niebezpieczny i niszczycielski. Oczywiście może taki być, ale to tylko jedna z możliwości. - W dawnych czasach ogień był utożsamiany z bożą obecnością, z objawieniem - rzekł w zamyśleniu. - Był symbolem czystości i ochrony, bo dawał światło i ciepło. Nie bez powodu mówi się ognisko domowe. Ogień dawał bezpieczeństwo - uśmiechnął się ciepło, mając nadzieję, że dobrze trafił. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Central Park Sob Maj 04, 2019 11:02 am | |
| Spoglądała na Magneto zaciekawiona co on na to, w sumie wiele miała wątpliwości co do swojej mocy, choć nigdy jej nie odrzuciła to czasami się jej bała. Nie wiedziała czy poradzi sobie z taką... odpowiedzialnością. Lecz im dłużej z nim rozmawiała tym bardziej rozumiała, że może tą moc dostała nie bez powodu i w jakiś sposób jest w stanie ją wykorzystać. Co prawda miała wybór między swoją mocą, a zwykłą pracą. Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji. -W instytucie nazwali mnie Ognistą, bo ogień pasuje do moich rudych włosów - rzekła i lekko się zarumieniła. Nie pamiętała już kto odkładnie to wymyślił, ale na pewno to do niej pasowało. Polubiła tą ksywkę, pasowała do niej, z resztą ile ludzi tyle różnych pseudonimów jej nadawano. Po chwili oddała Magneto jego chusteczkę z uśmiechem, a sama usadowiła się wygodniej na ławce zastanawiając się nad jego słowami. -Ogień ma dwa końce, bywa niebezpieczny, bo niszczy, ale też daje ciepło i bezpieczeństwo. Więc tu się z Tobą zgodzę panie Magnusie - rzekła i westchnęła pod nosem cicho. Niby miała już tą mogła by ją trenować, ale teraz nie miała gdzie ani z kim więc to była dla niej trudna sytuacja. Poradzi sobie, od dłuższego czasu już tak robi, żyję i ma się dobrze. -Ja chciałabym być tą, która pomaga. Chce im udowodnić, że ogień daje bezpieczeństwo, a nie je zabiera. Dlatego będę korzystać z mocy - dodała pewniejszym tonem głosu. Uśmiechnęła się pod nosem sama do siebie, to wydawała jej się słuszna decyzja. Zobaczymy gdzie nogi ją poniosą kiedy zacznie korzystać z darów jakie dostała od życia. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Central Park Sob Maj 04, 2019 6:11 pm | |
| Magneto odebrał od Ognistej swoją chustkę. Złożył ją i schował do kieszeni marynarki. Nie mógł się oprzeć pokusie, żeby sięgnąć ręką i dobrodusznie potargać jej ognisto rude włosy. Nie przesadzał, bo nie miał pojęcia ile czasu kobiety spędzały nad układaniem fryzury w dzisiejszych czasach, wolał nie psuć godzinnych starań. Słuchając jej, w zamyśleniu miętolił brodę. Wahał się ze swoim pytaniem, bo nie chciał być niedelikatny. - Czego by nie mówić o Instytucie Xaviera, to potrafią tam szkolić mutantów w używaniu swoich mocy. Jeśli nie jest to tajemnicą, chętnie posłucham, co skłoniło cię do opuszczenia szkoły. Eric wyprostował się i oparł o ławkę, jakby tym gestem pokazywał, że daje jej przestrzeń, której potrzebuje. Nie zamierzał naciskać. Doskonale rozumiał, że to są sprawy ważne i delikatne. Jeśli jednak Annie postanowiłaby się z nim podzielić, planował słuchać uważnie i nie przerywać. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Central Park Sob Maj 04, 2019 7:14 pm | |
| Annie poprawiła się pozuła, żę nieco drętwieje więc postanowiła usiąść sobie po turecku na ławce. W końcu i tak nikt na nią specjalnie nie zwracał uwagi poza Magneto. Na jego słowa wzruszyła ramionami. -Myślałam, że będzie mi tam dobrze, ale nie było. Nie tego szukałam... - zaczęła głośno myśleć. Jednak nie spieszyła się z odpowiedzią za specjalnie. Powód był dość prosty i niby banalny, ale z drugiej strony może nie całkiem oczywisty. -Fakt nauczyłam się tam podstaw i tym podobne, ale odeszłam, bo nie chciałam używać swojej mocy. Bałam się jej i przez długi okres w ogóle z niej nie korzystałam - rzekła w końcu zrezygnowanym tonem. Zawiesiła na chwilę głowę zastanawiając się czy aby na pewno dobrze postąpiła. -Źle się z tym czuje, że odeszłam, ale... To nie było dla mnie. Nie o takim życiu marzyłam. Szukam własnej ścieżki, którą mogę podążyć, rozumiesz mnie prawda? - dodała wreszcie i lekko wzruszyła ramionami. Podniosła wzrok i spojrzała wo czy mądre Magneto, w końcu on też wybrał inną ścieżkę niż Xavier i dobrze sobie radzi, więc ona też może tak postąpić. Wybrać własny los, to co chce faktycznie robić. Może i jest skazana na korzystanie z mocy, ale kiedy to nastąpi będzie gotowa. Uśmiechnęła się lekko, była młoda miała czas by znaleźć odpowiedzi na własne pytanie. Będą wzloty i upadki, ale jest na to gotowa, utoruje sobie to co sama chciała by robić i ów cel zrealizuje. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Central Park Sob Maj 04, 2019 10:42 pm | |
| Staruszek słuchał w ciszy. Kiwał głową, ale chyba bardziej do siebie niż do Annie. Przeżywała to samo, co większość po pierwszej mutacji. Młodość, hormony i nowo odkryte zdolności robiły prawdziwy kipisz z uporządkowanego do tej pory życia. Eric nie mógł odmówić swojemu przyjacielowi braku taktu w kontaktach z tak skonfliktowanymi młodymi mutantami. Sam był świadkiem, jak Charles potrafił uspokoić i wprowadzić na nową ścieżkę życia zarówno nastolatków, jak i dorosłych ludzi. Podejrzewał, że Annie mówiła prawdę, ale nie całą i istnieją konkretne powody dla opuszczenia przez nią Instytutu. Skoro mu ich nie wyjawiła, nie zamierzał naciskać. - Oczywiście, że rozumiem. Każdy musi znaleźć własną ścieżkę - odpowiedział szczerze. - Co nie oznacza, że trzeba nią podążać samotnie. W końcu znajdziesz towarzyszy podróży. Zamilkł i zmarszczył czoło. Podnoszenie na duchu jest ważne, ale z tym poradziłby sobie Charles. Dziewczyna wydaje się mieć głowę na karku, ale w jej wieku może jeszcze nie rozumieć, jakie zło może tkwić w ludziach. Skoro już rozmawiają, Magnus może dać jej kilka praktycznych porad. - Niestety życie pełne jest przeciwności, bardzo często w postaci ludzi - powiedział i westchnął przeciągle. - Mówiłaś, ze chcesz pomagać, a to wymaga dobrej kontroli nad twoją mocą. Najlepiej jest ćwiczyć i rozwijać umiejętność korzystania z niej, ale pamiętaj by uważać. Znaleźć sobie miejsce, w którym nikt cię nie zobaczy i tam trenować. Ludziom niestety nie można ufać. Powstrzymał się przed zaproszeniem jej do siedziby bractwa. Najpierw musi ustawić do pionu swoich rekrutów. Potarł skronie, bo na tą myśl rozbolała go głowa. Czekało go naprawdę dużo pracy zanim Bractwo będzie mogło sobie poradzić bez niego. A czasu zostało niewiele. Zadumany Mistrz Magnetyzmu patrzył przed siebie niewidzącym spojrzeniem. Plany i strategie przelatywały mu przez głowę z prędkością światła. Był mentalnie zupełnie gdzie indziej. Zapomniał, że siedzi w parku na ławce, obok młodej mutantki. Dopiero po chwili ocknął się i wrócił do rzeczywistości. |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Central Park Nie Maj 05, 2019 10:20 am | |
| Jej powód powinien być wystarczająco mocny żeby Magneto jej uwierzył. W końcu była to prawda, ale to nie do końca było to co skłoniło ją do opuszczenia instytutu doktora Xaviera. Uśmiechnęła się na jego słowa i lekko pokiwała głową na zgodę. - Może kogoś spotkam. Kto to wie - rzekła i wzruszyła ramionami lekko. Czy kiedyś spotka kto będzie jej towarzyszył tego nie wie. I nawet nie była pewna czy ten moment kiedyś nastąpi. Jak to mawiają nadzieja umiera ostatnia. - Ludzi poznałam już na tyle, że wiem do czego są zdolni. Hmm. Dziękuję za radę co do treningu - Sama nie była przekonana czy w ogóle skorzysta z tej propozycji. Wiedziała jak i gdzie ma trenować profesor Xavier ją tego nauczył. I tego pewnie będzie się trzymać. Z drugiej strony rady z strony Magneto też wydają się przydatne lecz nie na tyle by z nich skorzystać. |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Central Park Nie Maj 05, 2019 8:19 pm | |
| Eric spojrzał w niebo i westchnął do siebie. Sprawdził zegarek Przyjemnie mu się tu siedziało i rozmawiało, ale myśl o Bractwie sprowadziła go na ziemię. Musiał wracać i zająć się formowaniem sojuszu z Morlockami. - Dziękuję ci Annie za miło spędzony czas i przyjemną rozmowę, ale chyba już czas na mnie - powiedział Magneto, przeciągając się na ławce. Wziął do ręki swój egzemplarz Zaginionego Horyzontu i początkowo chciał go schować do nesesera, ale zawahał się. Czytał tą książkę wielokrotnie. Właściwie, to ona dała mu pomysł, który obecnie realizuje i dlatego lubił do niej wracać. Ostatecznie wręczył dzieło Jamesa Hiltona rudowłosej dziewczynie. - Proszę. Ja już znam ją prawie na pamięć, a tobie może się spodobać - uśmiechnął się do Annie. - To jest moje marzenie, Shangri-La dla mutantów. Może kiedyś się ziści. Wstał i zapiął szczelniej płaszcz i postawił kołnierz osłaniając się przed wiatrem. Na głowę włożył kapelusz, przykrywając siwe włosy. Na końcu wziął do ręki neseser. - Powodzenia w odkrywaniu swojej ścieżki i swoich limitów. Wierzę w ciebie i mam nadzieję, że kiedyś się znowu zobaczymy. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Central Park | |
| |
| | | | Central Park | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |