|
| Central Park | |
|
+67Vision Magneto Annie Gwen Stacy Winter Soldier Helbindi Fenris Black Widow Luna Maximoff Marrow Gambit Jemma Simmons Katie Power Seo-yun X-23 Wolfsbane Evrain Keirtz Supercollider Esco Łaska Doreen Green Doctor Strange Teddy Altman Speed Victor Mancha Kelly Night Skuld Patriot Cassie Lang Kate Bishop Wiccan Eugene Mercer Quicksilver Shatterstar Rictor Madeline Baal Shiklah Kaine Sabretooth Daken Leila Kamikirimusi Flash Thompson Echo Mikael Enea Mysterio Samantha Hudson Captain America Spider-Man Hela Rocket Raccoon Super-Skrull Eve Darkhawk Lafia Domino Cable Kinaret Luke Cage Nuzuki Moon Human Torch Gna Invisible Woman Loki 71 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Central Park Pią Cze 08, 2012 4:19 pm | |
| First topic message reminder :Oaza zieleni w centrum Manhattanu. Zajmuje osiemset czterdzieści trzy akry powierzchni. Na terenie Central Parku oddawać się można wielu zajęciom, takim jak obserwowanie ptaków, pływanie po jeziorach w łódkach czy kajakach, jazda rowerami czy bryczkami konnymi, bieganie, tenis, siatkówka, kręgle, wspinaczka na skałkach, pływanie w basenie - lub zimą jazda na łyżwach oraz wiele, wiele innych. Tutaj można znaleźć mapę. |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Central Park Pon Maj 06, 2019 9:29 am | |
| Wyglądało na to, że rozmowa dobiegała końca. Może to i dobrze, to dobry czas żeby pójść i coś zjeść, a później jeszcze się przespacerować. -Oh tak, ja też dziękuję za miłą rozmowę Panie Magnusie - rzekła i posłała mu uroczy uśmiech. Poprawiła się na ławce i wyciągnęła się mocno mocno mocno aż jej kości postrzelały. Dopiero wtedy usiadła na ławce. Spojrzała na książkę i uniosła brew do góry zdziwiona. -Dla mnie, ale ja... Dziękuję. Oddam ją Panu przy następnym spotkaniu, dobrze? - rzekła dość niepewnie. Mimo iż był to prezent to jednak tak trochę nieswojo się z tym poczuła. Z drugiej strony ucieszył ją ten drobny gest z strony Magneto. -Dziękuję i do zobaczenia kiedyś - rzekła w końcu z uśmiechem |
| | | Magneto
Liczba postów : 64 Data dołączenia : 14/06/2014
| Temat: Re: Central Park Pon Maj 06, 2019 6:44 pm | |
| - Do zobaczenia kiedyś - odpowiedział jej z uśmiechem i ruszył w drogę. Czuł się odprężony po rozmowie i teraz rozkoszował się spacerem po parkowej alejce. Presja, która go przygniatała jeszcze rankiem tego samego dnia, wyparowała całkowicie. Zaczął sobie nawet pogwizdywać pod nosem starą, cygańską melodię. Tak dobrego humoru od dawna nie miał. Postanowił więc cieszyć się nim jak najdłużej i wracał powoli, okrężną drogą. Słońce było już nisko nad horyzontem, gdy dotarł do siedziby Bractwa. Spacer dobrze mu zrobił. Cały dzisiejszy dzień rozjaśnił mu w głowie i podsunął nowe pomysły. Magneto już wiedział jak ujarzmić byłych więźniów i przekuć ich w coś więcej niż psy spuszczane ze smyczy. Jest taka ideologia, która pozwoli mu ich podejść. Wchodząc do budynku mieszczącego ich kryjówkę, Eric uśmiechał się niczym stary lis, który znalazł dziurę w kurniku.
z/t |
| | | Annie
Liczba postów : 87 Data dołączenia : 13/10/2015
| Temat: Re: Central Park Pon Maj 06, 2019 7:16 pm | |
| Pomachała mu na do widzenia z uśmiechem na ustach. Kiedy zniknął jej z oczu usiadła na ławce i w dłoniach obrała książkę, którą dostała w prezencie. Wyglądała na starą i w dodatku używaną, ale san kartek i okładek był w porządku. Wiadomo brzegi były obszarpane, ale tak to nic mu nie było. Wstała i trzymając książkę w dłoniach ruszyła ku jakiejś restauracji coś zjeść, a potem może pójdzie do domu i coś poczyta. To brzmiało jak dobry plan żeby go w późniejszym terminie zrealizować. Kiedy szła przed siebie nuciła piosenkę "My Heart Will Go On", która leciała w słuchawkach jej telefonu. Może i to spotkanie to był czysty zbieg okoliczności, ale zdążyła go polubić, był całkiem miły i fajny jak na dziadka mutanta.
z/t |
| | | Lvelias
Liczba postów : 114 Data dołączenia : 14/07/2016
| Temat: Re: Central Park Nie Cze 23, 2019 9:39 pm | |
| Zanim byli gotowi do drogi minęło jakieś kolejne półtorej godziny. Każdy miał jakieś swoje ostatnie sprawunki do załatwienia. Detektyw spokojnie mógł zająć się swoimi sprawami i zabezpieczeniem przeklętego amuletu, a Vision mógł spokojnie udać się po magiczne lustro z Asgardu. Druid z ciekawością podszedł do artefaktu, jednak zachowywał bezpieczny dystans. Miał swoje powody by obawiać się czegokolwiek związanego ze światem nordyckich bogów. Sama wydra na ten czas została przytwierdzona wbrew swojej woli do ramienia dziewczyny. Była temu jednak wdzięczna, bo Cindy w pełnym pędzie poruszała się z prędkością mustanga w pełnym galopie i gracją najdelikatniejszej z panter. Zaskoczony nagłym tempem podróży Lvelias z pewnością zleciałby na pierwszym zakręcie. Jeżeli mieli jeszcze trochę czasu, a nie byli na przykład potrzebni detektywowi, druid pokierował stażystkę do swojego motocykla zaparkowanego przed Lobby, aby zabrała z niego kilka przydatnych bibelotów. Na miejscu okazało się że zawartość motocyklowych juków była o wiele gorszym rozgardiaszem niż plecak Cindy. Odnalezienie niezbędnych rzeczy zajęło jej chwilę pełną rozplatania ciśniętych w nieładzie amuletów i przegrzebywania starych rozpadających się ksiąg, fiolek, woreczków z sypkimi substancjami, figurek, noży i tym podobnych bibelotów. O dziwo znalazła się tam też ładowarka do smartfona i sam telefon, powerbank, kilka butelek whiskey i piersiówek i narzędzia do naprawy motocykla. Do rzeczy, które mogły przydać się Silk należał niewielki amulet, który wyglądał tak niepozornie jak sękaty patyk przewiązany rzemykiem, opływowy kryształ z siatką pęknięć wewnątrz, całkiem zadbany zdobiony nóż, oraz spory sękaty kostur przytwierdzony osobnym uchwytem do boku pojazdu. Druid upierał się że są to "najniezbędniejsze rzeczy" ale jeżeli Silk miała jakieś opory przed zabieraniem całego tego majdanu, uparł by się tylko przy patyku z przewiązanym rzemykiem. Pozwalał on po dostrojeniu wykrywać pobliskie źródła magii wibrując w prosty sposób. Dzięki niemu cała ekipa byłaby w stanie w mniejszym lub większym stopniu zidentyfikować badane zjawisko. Gdy wszyscy na nowo zebrali się w salonie, wydra otworzyła portal, który prowadził do Central Parku. Przejście przez niego nie wiązało się z żadnym uczuciem pędu. Szczerze mówiąc to wrażenie nie różniło się bardzo od przejścia przez otwarte okno, którego oba końce nie znajdowały się akurat na tej samej płaszczyźnie. Dla druida było to zjawisko zupełnie naturalne, co było widać po tym jak gadatliwy był podczas całego procesu. -Rozumiem wydry Midgardu nie mówią prawda? Powinienem się zamknąć żeby nie powodować zamieszania? Prawdopodobnie nie otwierają też portali przejścia... ,co? No ale oni zobaczą tylko jak je zamykam, więc nie mogą pewni że to ja je otworzyłem. To połowa strachu mniej. Swoją drogą trochę zgłodniałem. Weźmiemy na miejscu jakieś corndogi? Gdy wszyscy znaleźli się już po tamtej stronie, druid zamknął za nimi przejście. Okazało się też że wszystkie obawy Lveliasa były bezpodstawne. W parku poza nimi nie było niemal żadnej żywej duszy. Żadnych małych, wrednych terierów, ujadających na Danaan ducha winne zwierzątka futerkowe. Trochę się tego obawiał. Wyjaśnienie jednak pojawiło się szybciej niż mogli się tego spodziewać, bo Vision dostał na swój mścicielowy komunikator informację o tym, że Jarvis przewidująco powiadomił SHIELD o ich spontanicznej akcji, a agenci wykorzystali tę godzinę na ewakuację parku. Hill prawdopodobnie nie marnowała czasu gdy dowiedziała się że nowi, nietestowani w polu, sojusznicy Avengers ruszają na spontaniczną akcję w centrum miasta, osuszywszy wcześniej połowę barku Tonego Starka.* -No, to cywili mamy z głowy. Gdzie teraz? - zapytała wydra zerkając z ukosa na detektywa. Bądź co bądź będzie on teraz pełnił rolę ich przewodnika.
(*wzmianka o agentach dodana z polecenia Lokiego) |
| | | Ramzes
Liczba postów : 57 Data dołączenia : 26/01/2019
| Temat: Re: Central Park Czw Cze 27, 2019 10:25 pm | |
| Ramzes, uśmiechnął się pod nosem słuchając Cindy. Ewidentnie kwestie magii były dla nie całkowitą nowością. Nie mógł jej za to winić. Kosmici i nadzwyczajne technologie to jedno, ale magia i piekło wciąż mogły u wielu ludzi budzić uśmiech politowania. Zwłaszcza, że wiele magicznych efektów potrafią replikować zaawansowane wynalazki, albo mutacje. - Śmiertelnie poważnie - potwierdził, przybierając poważną minę. Gdy dziewczyna się zreflektowała i zobowiązała przynieść rzeczony przedmiot, chciał zaprotestować. Zdążył podnieść do góry palec wskazujący i otworzyć usta, gdy dziewczyna wybiegła z salonu. Na dodatek nie wybiegła sama, bo chcąc nie chcąc, siedzący na jej ramieniu Lvelias również nie zdążył zareagować. Zbity z tropu detektyw, spojrzał pytająco na androida. - Skoro tak, to ja skorzystam z tego czasu, żeby dopilnować zabezpieczenia przeklętego obiektu - powiedział czarodziej, ruszając do windy. Zjeżdżając doprowadził się do porządku, po wydarzeniach, które go spotkały. Zadbał przy tym, by końcówka krawata, znowu znalazła się w kieszeni płaszcza. W holu ponownie przywołał swój Wzrok. Spodziewał się, że będzie jeszcze łatwiej, niż ostatnio, ale się pomylił. Zdążył tylko kątem oka zauważyć z którego miejsca wydobywa się aura mrocznej magii. Chwilę potem zgiął się w pół, w głowie mu zaszumiało, a wszystko, co wypił z barku Starka powróciło przełykiem. Ktoś, kto go w tej chwili obserwował, mógłby posądzić go o superszybkość, tak prędko wypadł przez drzwi. W ostatniej chwili odbił w bok i zwrócił całą zawartość żołądka na trawnik. Torsje wstrząsały jego ciałem jeszcze przez dobrą minutę. W tym czasie, przebiegła końcówka krawata znowu ujrzała światło dzienne, wysuwając się z kieszeni. Gdy wymioty ustąpiły, otarł usta chusteczką i wrócił do budynku. Po tym nieprzyjemnym doświadczeniu Irvin z ponurą miną zgarnął wszystkie bibeloty z miejsca w którym zauważył aurę. Zbada je później. Nie zamierzał ponowie używać wzroku, jeśli nie było takiej konieczności. Zaniósł przedmioty do swojego auta. Po drodze chciał zapalić, ale nawet przez smak filtra w ustach zrobiło mu się niedobrze. Niepocieszony schował paczkę do kieszeni. Szpargały dziennikarki postanowił zamknąć w skrzyni z narzędziami. Ponieważ była wypełniona żelaznymi i ołowianymi narzędziami, powinna na jakiś czas uziemić przeklętą magię. Ponadto założył kaburę do swojego rewolweru, a wraz z nią jedną ładownicę i garść naboi. Nie wiedział, co na nich może czekać w Central Parku, ale wolał być przygotowany. Do Salonu powrócił wraz z Lveliasem i Cindy, a stamtąd udali się do Central Parku. Na wzmiankę o corndogach, Ramsey dostał mdłości. Żołądek mu się skręcił na samą myśl o jedzeniu. 'Lepiej nie, bo stworzę dzieło sztuki abstrakcyjnej a chodniku' pomyślał wzdrygając się, ale nie podzielił się tym na głos z resztą. Na miejscu detektyw rozejrzał się dookoła i zauważył ze zdziwieniem pustki. Normalnie o tej porze, ławki i alejki powinny się roić od ludzi. Zerknął na pozostałych, by upewnić się, że to nie jest efekt anomalii, tylko celowe działanie Mścicieli. Uspokojony tym, że podczas pracy nie będą im się pałętali dookoła cywile uśmiechnął się. 'Przynajmniej nie muszę się bać o bezpieczeństwo postronnych' pomyślał, przywołując magicznie rewolwer i chowając go do kabury. Uśmiech zastygł mu na twarzy, gdy Lvelias dał do zrozumienia, że znowu zajdzie konieczność użycia wzroku, i to zapewne w niedługim czasie. Mimo wszystko, Irvin postanowił odwlec ten moment ile tylko się dało. W związku z tym, zwrócił się do Visiona. - Wiecie, gdzie dokładnie jest to połączenie, czy musimy szukać? |
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Central Park Nie Cze 30, 2019 7:21 pm | |
| Portale czy teleportacja wcale nie wydawały mu się już czymś dziwnym. Zaczynał się wręcz do tego przyzwyczajać, gdyż nawet ostatnio miał przecież z nimi do czynienia dość często. Komunikat o działaniach podjętych przez Hill przyjął z dużą ulgą. Prawdę mówiąc nie wziął tego wcześniej pod uwagę. Co przydarzyło mu się już po raz kolejny. Jego umysł był rozkojarzony, co nie powinno mieć w ogóle miejsca. Będzie musiał się temu wreszcie w wolnej chwili przyjrzeć. Ale teraz mieli zadanie do wykonania. - S.H.I.E.L.D. zajęło się ewakuacją parku. Na wszelki wypadek. Gdyby miały pojawić się jakieś komplikacje. – wyjaśnił, gdy tylko zauważył dość wymowne spojrzenie detektywa. Od razu też podziękował JARVISowi za inicjatywę. Tego pozostali już jednak nie usłyszeli. Dzięki pomocy SI oraz błyskawicznej pracy agentów nie muszą martwić się, że podczas zrywania połączenia ucierpią jacyś cywile, którzy inaczej z czystej ludzkiej ciekawości mogliby zrobić coś niezwykle głupiego. - I nie. Magik nic więcej nam nie powiedziała na temat lokalizacji tego wiązania. Między innymi dlatego jednym z naszych celów było zdobycie tego lustra. – lekko uniósł owinięty materiałem przedmiot jeszcze go nie odsłaniając. – Przetestuję je, a potem uniosę w powietrze. W ten sposób będę mógł z jego pomocą zbadać większy obszar. Jeśli to nic nie da, będziemy musieli stopniowo przeczesywać park z poziomu ziemi. – wtedy ostrożnie wyciągnął lusterko z okalającej je tkaniny, a tę w następnej kolejności przekazał komuś z pozostałej trójki. Prawdopodobnie Ramzesowi, który do tej pory wykazywał się względnie dużym rozsądkiem w kwestiach magicznych. Tak czy siak, oczom wszystkich ukazało się wykonane ze złota lub też podobnego metalu lustro. Dosyć łatwo dostrzegalne, ale przy tym nie wychodzące na pierwszy plan, zdobienia skupiały się wokół motywów gałęzi i liści. Dość typowych dla Asgardu, jak przypuszczał syntezoid, i w jakimś stopniu mających zapewne sugerować Yggdrasil, czy też jakiś inny związek z Drzewem Światów. Vision nie usunął chroniącej szklaną taflę osłony. Miał w pamięci ostrzeżenia Magik, które padły podczas jej rozmowy z Clintem i zamierzał to uczynić dopiero po oddaleniu się towarzyszącej mu grupy. - Nie zbliżajcie. Nie wiem co zobaczę, ani jak na to zareaguję, a trzeba także przy tym zachować niezwykłą ostrożność i przede wszystkim uczynić to tak, by nie patrzeć we własne odbicie. Inaczej może dojść do przykrych konsekwencji. Przynajmniej w przypadku ludzi i im podobnych. Nie wiem jak to odnosi się do mnie, ale wolę tego teraz nie sprawdzać. – rzekł odchodząc od pozostałych na odległość co najmniej kilkunastu metrów po czym stanął przodem do nich. Usunął metalową osłonę, starając się zrobić to w sposób możliwie najbezpieczniejszy i skierował szklaną część, którą spodziewał się zastać pod spodem, w kierunku bocznym. Następnie wysunął przed siebie rękę, w której trzymał przedmiot, podniósł ją na wysokość głowy i lekko obok. Mając to już za sobą Vision zaczął obracać lusterko w taki sposób, by w jego odbiciu dostrzec mógł to znajdowało się za jego plecami. Wiedział, że wyglądać to mogło raczej dziwnie, lecz kompletnie go to nie obchodziło. Ciekaw był tylko tego co zobaczy. Czy w ogóle coś zobaczy, czy może jednak użytkownikiem przedmiotu będzie musiał być ktoś bardziej „żywy” od niego. Bez względu na wszystko, gdyby mu się nie poszczęściło i nie dostrzegłby stąd czegoś co doprowadziłoby ich do punktu połączenia między światami, uniesie się w powietrze i tam rozglądając się w różnych kierunkach zbada większe połacie terenu. |
| | | Silk
Liczba postów : 76 Data dołączenia : 08/06/2018
| Temat: Re: Central Park Pon Lip 01, 2019 7:08 am | |
| Zbiegając schodami w stronę holu, Cindy pokonywała po kilka stopni w jednym kroku, raz za razem przeskakując przez poręcze, po to by maksymalnie skrócić sobie drogę dzielącą ją od celu. Dzięki temu udało jej się poknoć trasę od najwyższego piętra wieży Avengers, do znajdującego się na samym dole lobby, w czasie krótszym niż zrobiłaby to korzystając z windy, a przy tym nie zgubić po drodze uczepionej w nią wydry, tym samym zmieniając ja w latającą wiewiórkę. Osiągnięcie powyższe było w równym stopniu spektakularne, co pozbawione sensu, jako że będąc już na miejscu Silk nie bardzo potrafiła wyjaśnić w jakim celu tak gnała. Teoretycznie dziewczyna wiedziała iż sprawa rozgrywa się o pozostawione przy wejściu niebezpieczne artefakty, prawdopodobnie obłożone jakaś klątwą i co już nie wydawało jej się takie pewne, rzekomo przyniesione tutaj przez nią. Problem w tym, że gdyby samą stażystkę zapytać o przedmioty które miała przy sobie wchodząc do budynku, bez wahania odpowiedziałaby że rower, a następnie sama wyraziła głębokie zdziwienie sugestią iż poza pojazdem było coś jeszcze. Niestety w sprawie talizmanów od Tiffany, Cindy wykazywała się dużą ignorancją. Z kolei rowery raczej nie były typowymi siedliskami dla demonów. Po krótkiej refleksji dziewczyna postanowiła rozejrzeć się za wszelkimi rzeczami leżącymi w holu, a nie pasującymi do ogólnego wystroju wnętrza. I nic takiego nie znalazła. Jeśli były tu jakieś przeklęte przedmioty, to najwyraźniej zostały już sprzątnięte. Szybka inspekcja stojących najbliżej kubłów na śmieci zdawała się potwierdzić ta tezę. Sądząc po pochodzących stamtąd wątpliwych doznaniach aromatycznych, podejrzenie o użycie czarnej magii nasuwało się niemal samo z siebie. - To może jednak pozostawię sprawę zawodowcom. – Uznała Cindy, czekając na przybycie detektywa i pozwalając mu przejąć inicjatywę. W tym czasie ona i druid przygotowywali się do wyprawy, a raczej to świstak się przygotowywał, natomiast SIlk patrzyła na to wszystko z wyrazem niedowierzania malującym się na twarzy. - W Nowym Jorku wydry nie gadają. Co do zasady nie wydaje im się również prawa jazdy, więc raczej rzadko widuje się je prowadzące motocykle. – Zauważyła stażystka dla której powyższy fenomen bił na głowę jakiekolwiek otwieranie portali i tworzenie przejść do innych światów. Być może właśnie dlatego dziewczyna mogła skorzystać z utworzonego przejścia bez żadnych oporów. Będąc już na miejscu, Cindy rozejrzała się po Central Parku, który to ku jej ogromnemu zaskoczeniu (nie pierwszemu dzisiaj) okazał się być całkowicie opustoszały. Jeśli wcześniej wydawało jej się że w jakiś sposób ogarnia sytuację, rozumiejąc iż ich celem jest poszukiwanie osób mających stanowić łącznik pomiędzy alternatywnymi światami, z których jedna znajduje się gdzieś tutaj, to zarządzenie ewakuacji zdecydowanie nie wpisywało się w ten tok myślenia. Bo oczywiście jeśli ktoś taki tu był to teraz udało isę go skutecznie wypłoszyć. - No to element zaskoczenia mamy już za sobą. – Stwierdziła Silk. Rzecz jasna mogła się mylić i wcale nie chodziło o osobę, a na przykład o ławkę, starą rzeźbę lub kolejny arcyniebezpieczny pojemnik na śmiecie. Po namyśle bohaterka uznała, że przy jej szczęściu to na pewno będzie portal prowadzący przez wielki śmierdzący kubeł. Jednocześnie intuicja podpowiadała jej iż z całą pewnością nie jest to ostatnia rzecz która sprawi iż nagle poczuje naglącą konieczność uszczypnięcia się w ramię. Najlepiej kilkukrotnie. Szybko okazało się iż w tej kwestii miała racje. Tym razem to Vision stanął na wysokości zadania przystępując do swojego czary mary z lustrem u boku. - Lustro? Masz na myśli TO magiczne lustro? – Nie będąc w stanie uciec od jedynego oczywistego skojarzenia, Cindy postanowiła dopytać się o szczegóły siedzącego jej na ramieniu zwierzaka. – Mówimy o niezwykle potężnym artefakcie, znającym odpowiedzi na wszystkie pytania, choć niekoniecznie zalecanym w użytkowaniu dla osób z kompleksami? |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Central Park Pon Lip 01, 2019 2:36 pm | |
| Na szczęście Vision nie musiał się martwić o brak rezultatów - przeciwnie, było ich wręcz zbyt dużo, więc artefaktowi najwyraźniej zupełnie nie przeszkadzało to, iż nie obsługiwał go człowiek lub istota do człowieka bardziej podobna. Co prawda nie odpowiadało to na pytanie co Avenger zobaczyłby w ramach własnego odbicia, ale jak długo tego nie sprawdzał, tak czy siak nie musiał się tym przecież przejmować. Okolica pełna była energii. Chyba tak brzmiała najprostsza interpretacja widoku oferowanego przez lustro. Fizyczne obiekty wyglądały na blade, szare, zamazane - niewyraźne. Właściwie ciężko było je w ogóle wyróżnić, a już tym bardziej ocenić czemu odpowiadały, bo przypominały jedynie... Może trochę bardziej zbitą mgłę? Nie oznaczało to, iż w odbiciu brakowało kolorów. Siatka i plątanina barwnych sznurów i wstęg energii przenikała się z mniej zdefiniowanymi plamami oraz praktycznie chmurami... Czegoś. Aury? Miejscami wszystko to tworzyło ze sobą skomplikowane konstrukcje, na innych obszarach zaś wyglądało całkowicie przypadkowo, ale niemalże każdy element zdawał się być ruchomy - na różnych płaszczyznach, czasem kilku jednocześnie, w odmiennym tempie, a nawet na inny sposób. Fragmenty całości poruszały się tu szarpnięciami, tam przypominając przesypujący się piasek, a jeszcze gdzieś indziej - przelewający się płyn. Był to kompletny chaos. Być może jednak w tym chaosie znajdowała się jakaś metoda. Początkowo nie dało się jej zauważyć, ale wzlecenie w powietrze i spojrzenie na ten obrazek z większej odległości pozwoliło już wychwycić pewne zależności... Jak gdyby "ścieżki" wszystkich tych ruchów lekko się wyginały. Sprawiało to wrażenie, jakby coś przyciągało je w jednym kierunku, ale na tyle słabo, że tylko częściowo zmieniało ich trasę, zamiast zgarniać je ku sobie bezpośrednio... Przynajmniej w tym miejscu, bo odpowiednie obrócenie i odchylenie lustra pokazałoby już, iż bliżej źródła tego zjawiska jego grawitacja rosła, przyciągała mocniej... ... Aż do wyjątkowo jasnego punktu, który zdawał się zasysać w siebie pobliskie wstęgi i chmury energii. W pewnym sensie mógł się trochę kojarzyć ze sposobem, w jaki Magik przebijała się przez rzeczywistości; to tutaj również przypominało rozdarcie, lecz bardziej pionowe od jej ukośnych cięć mieczem. Promieniowało własnym światłem - a może skradzionym, bo mieniło się różnymi barwami, najwyraźniej przynajmniej częściowo zależnymi od tego, z czym się właśnie łączyło. Co ciekawe, nie wyglądało na to, aby zjawisko niszczyło okoliczną energię - nawiązywało z nią kontakt, ale przynajmniej w tym momencie nic nie wskazywało na to, aby wciągało ją w siebie całkowicie... Nawet jeżeli pozostawała w ruchu, więc niewykluczone, iż właśnie tak miało się to skończyć. Rozdarcie zaczynało się jakiś metr nad ziemią i samo ciągnęło się dobre trzy w górę, nieregularne i postrzępione - na tyle, na ile dało się to stwierdzić przy jego blasku. Znajdowało się w dość niepozornym miejscu, po prostu na trawniku, w dodatku bardziej na obrzeżach parku. Z jednej strony ułatwiało to manewrowanie, bo nie trzeba się było martwić zbyt wieloma przeszkodami, z drugiej jednak bliskość ulicy oznaczała, że gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli, akcja mogłaby przenieść się właśnie w kierunku zabudowań. Tak czy inaczej, przynajmniej grupa nie miała przed sobą dalekiego spaceru. Co ciekawe, wyrwa nieźle się maskowała. Cindy nie była w stanie w ogole jej wyczuć czy zauważyć - Vision osobiście również, choć oczywiście trzymane przez niego lustro zmieniało dla niego sytuację. Dla Ramzesa i Lveliasa sytuacja wyglądała już inaczej, choć początkowo również subtelnie. Rzecz jasna szczególne spojrzenie tego pierwszego pozwoliłoby mu dostrzec zjawisko w pełnej okazałości, ale jak długo go nie używał, zarówno on, jak i towarzysz wydra odbierali tylko lekkie zakłócenia, jak gdyby gdzieś w pobliżu rzeczywiście znajdowało się jakieś źródło energii - lecz wrażenie to dobiegało ich jednocześnie z każdej strony i prawdę mówiąc nie wskazywało na to, aby w grę wchodziła wyjątkowo potężna magia. Ot, dająca się odnotować, ale nic więcej. Nic dziwnego, że to miejsce długo pozostawało ukryte. Dopiero zbliżenie się na odległość kilku metrów i skupienie się na tym źródle pozwoliło wykryć coś więcej. Uczucie w dalszym ciągu było delikatne, znów świadcząc o tym, iż wyrwa potrafiła się kamuflować, ale teraz w końcu dało się odebrać od niej coś szczególnego. Nie do końca złego - nie sprawiała wrażenia czarnej magii - a jednak... Niewłaściwego. Jednocześnie skomplikowanego i bardzo pierwotnego, niekontrolowanego... W dużej mierze przypadkowego. Nie robiła pozytywnego pierwszego wrażenia.
|
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Central Park Nie Lip 07, 2019 8:12 am | |
| Dopiero po wzniesieniu się na pewną wysokość zaczął dostrzegać pierwsze poważniejsze zależności między tymi liniami oraz delikatne odchylenia. Jakby coś przyciągało je w swoim kierunku, albo odpychało. W zależności od tego jak tego typu energie wzajemnie na siebie wpływały. Zaczął rozglądać się po okolicy starając się odkryć przyczynę takiego stanu rzeczy. Dzięki lustru nie było to trudne. Wiedział, że idzie dobrym tropem, gdy nieprawidłowości stawały się coraz silniejsze aż do momentu odnalezienia punktu, który zdawał się być tym czego poszukiwali. To do niego garnęły pobliskie źródła mocy i inne wiązania. W dodatku swoim wyglądem, przypominającym to co działo się podczas spotkań z Magik, nie pozostawiał większych złudzeń. Upewnił się jeszcze, gdzie w ich świecie to miejsce się znajduje i przynajmniej na tę chwilę postanowił z powrotem przysłonić powierzchnię magicznego przedmiotu. Znając położenie ich celu opadł na wysokość 3-4 metrów na ziemią w pobliżu jego towarzyszy i zawisł w tej pozycji. - To niedaleko. Podążajcie za mną. – rzekł i powoli ruszył w zapamiętanym kierunku wciąż przebywając w powietrzu, by po chwili znaleźć się już na ziemi idąc kilka kroków przed pozostałymi. - Niestety to czego szukamy znajduje dość blisko ulicy. Będziemy musieli zachować ostrożność podczas niszczenia tego wiązania. – dodał w trakcie drogi. Po kilkunastu minutach od startu znaleźli się u celu. A właściwie jakieś kilkanaście metrów od niego. Nic tam jednak nie było. Byli w dobrym miejscu, wiedział to. Połączenie między oboma światami musiało nie być widzialne w ich świecie, na pewno nie dla osób pozbawionych magicznych zdolności. Tego też należało się spodziewać. Inaczej media od samego początku trąbiłyby o dziwnym zjawisku w tak ważnym dla miasta miejscu. Ponownie odsłonił lustro, by móc wskazać dokładne położenie wyrwy. - 12-13 metrów przed nami, nad trawnikiem. – powiedział wskazując odpowiedni kierunek. – Lveliasie, detektywie… Wyczuwacie coś? Możecie to zobaczyć? – spytał nie mając pojęcia na co dokładnie pozwalały im ich zdolności. Zastanawiał się też jak fakt, że punkt ten pozostawał niewidoczny wpłynie na próby jego zniszczenia. Szczególnie w przypadku metod innych niż czysto magiczne. Jak na przykład jego ataki promieniami energii słonecznej. Ale o tym wkrótce się przekonają. Przy okazji rozejrzał się też po najbliższej okolicy, głównie skupiając się na pobliskiej ulicy sprawdzając, czy ewakuacji ograniczyła się wyłącznie do terenu parku czy równie przynajmniej tych przyległych do niego dróg. Jeśli zauważy, że znajdują się tam przechodnie oraz pojazdy, wtedy wyśle wiadomość do Hill z zapytaniem o to czy jej ludzie wciąż znajdują się gdzieś w pobliżu. |
| | | Lvelias
Liczba postów : 114 Data dołączenia : 14/07/2016
| Temat: Re: Central Park Pon Lip 08, 2019 11:02 am | |
| Gdy reszta zajmowała się sobą po przybyciu do parku, Lvelias, wciąż przytwierdzony do ramienia Cindy, wyglądał z nadzieją w duchu opuszczonych wózków z corndogami. Nagle jednak przez jego głowę przemknęła myśl, że być może alkohol, teleportacje i corndogi nie są szczególnie najlepszym połączeniem. Mimo iż głos posłużył się nietypowym dla druida obrazowym przedstawieniem ewentualnych efektów takiej mieszanki, nie sposób było odmówić mu słuszności. Czyżby jego zdrowy rozsądek nabierał własnej osobowości? Tego tylko mu było trzeba. Miał nadzieję że za parę lat nie obwieści mu że wyprowadza się mieszkać z dziewczyną w centrum. Co do polecenia androida do nie zbliżania się, nie trzeba było mu dwa razy powtarzać. Miał swoje powody by nie ufać niczemu co pochodzi z Asgardu, a właściwie to dowolnego obcego świata. Właściwie to odczuwał wręcz paniczną niechęć do czegokolwiek związanego z innymi światami, jednak robił dobrą minę do złej gry i nie dawał tego po sobie poznać. Tak długo jak Cindy nie zbliżała się do androida, ani nikt nie dawał mu tego lustra do potrzymania, wszystko powinno być w porządku. Musiał przyznać że coś wokoło sprawiało że czuł się bardzo zaniepokojony. Odruchowo nastroszył futerko i co i rusz mimowolnie rozglądał się na różne strony. Zewnętrzny obserwator mógłby stwierdzić że zwierzątko poczuło woń kota, czy innego drapieżnika i stąd jest niespokojne. Sam druid nie mógł odpowiednio umiejscowić tego uczucia. Zdawał sobie sprawę że może czuć coś podobnego w takim miejscu, ale czy była to magia, czy zwykły niepokój, trudno powiedzieć. Nowopoznany zdrowy rozsądek nic na ten temat nie mówił. -Jeżeli masz na myśli baśniowe lustro, którego kawałki po strzaskaniu i dostaniu się do oczu zamieniają ofiary w skwaśniałe naburmuszone złośliwce, to muszę cię zawieźć. Tak działa w zasadzie każde lustro. - odpowiedział Cindy. Jako że wciąż siedział na jej ramieniu konwersacja między nimi dwojgiem była naturalnie podtrzymywana. Wskazał łapką na unoszącego się Visiona. - Jeśli się dobrze orientuję, to zwierciadło pokazuje rzeczy takie jakimi są. A raczej takimi jakimi powinno być im dane. Boski plan. Stąd w oczywisty sposób pokazuje rzeczy ukryte dla nieumagicznionego oka. Albo ukryte w dowolny inny sposób. Istnieje jednak ryzyko. Jeśli spojrzesz sama na siebie przez zwierciadło, może okazać się że nie jesteś tym kim być powinnaś, a klątwa lustra natychmiast naprawi tę pomyłkę. Może na przykład okazać się, że przeznaczeniem miłego listonosza z sąsiedztwa jest bycie psychopatycznym mordercom. Lepiej wiec dmuchać na zimne, mimo że pokusa jest dość spora. - wyjaśnił jak umiał, choć musiał przyznać że jego wiedza na temat artefaktu jest raczej książkowa i nie zdziwił by się gdyby artefakt działał inaczej w rzeczywistości. W końcu jednak mściciel namierzył źródło problemu. Nie znajdowało się ono w centrum parku, ale dlaczego byli tym zdziwieni? Magia przecież nie bierze pod uwagę walorów estetycznych miejsca. Na ogół. Gdy byli coraz bliżej niepokój wydry narastał. Nie dało się już ukryć że związany był on nienaturalnie ze źródłem zakłóceń. Lvelias nie był bardziej wyczulony na magię niż każdy inny mag, a sensacje były wyraźnie zauważalne. Zastanawiał się jak na to wszystko zareaguje wrażliwy na magię Irvin. Już miał odpowiedzieć Visionowi że poza samym niepokojem i napięciem wiszącym w powietrzu niczego nie widzi, ale samemu zastanowił się najpierw czy na pewno. Spojrzał na stojącego obok detektywa swoim wzrokiem i spróbował zidentyfikować i zrozumieć te jego cechy, które pozwalają mu widzieć magię, a następnie wywołać podobne efekty w swoim organizmie. Efekt mógł być zarówno zerowy, jak i dość spektakularny. Nic nie zaszkodziło spróbować. |
| | | Ramzes
Liczba postów : 57 Data dołączenia : 26/01/2019
| Temat: Re: Central Park Pią Lip 12, 2019 5:36 pm | |
| Ramzes odebrał od androida szmatkę. Wydawała się niemagiczna mimo tego, co było w nią zawinięte. Zapewne miała służyć jedynie do zabezpieczenia lustra przed wzrokiem postronnych. Czarodziej złożył ją niedbale i wsadził do kieszeni płaszcza, upewniając się, że powstrzyma ona krawat przed wystawaniem z kieszeni. Opis lustra sprawił, że ciarki przeszły mu po plecach. - Nie mam ochoty przeglądać się w tym lustrze. Nie uczesałem się - zażartował w odpowiedzi na słowa Cindy, żeby zamaskować swój niepokój. Skupił swoją uwagę na tym, jak Vision wzleciał do góry i używał lustra. Manipulował nim w sposób, który dla detektywa był niemal komiczny. Humor temperowała jedynie powaga celu, w jakim tutaj przybyli. Dlatego ruszył za unoszącym się nad ziemią Mścicielem. Czuł się bardzo nieswojo, coś tutaj było nie tak. Coś zakłócało naturalny przepływ magicznej energii. Czuł to, jako niepokojące świdrowanie między łopatkami. Rozejrzał się dookoła. Park poza tym, że był niepokojąco opustoszały, wyglądał zwyczajnie. 'Mam złe przeczucia' pomyślał sobie. Nie chciał jednak psuć morale, w związku z czym, trzymał język za zębami. Uczucie niepokoju osiągnęło apogeum, gdy Vision się zatrzymał i odezwał. Właściwie, to android nie musiał wskazywać miejsca, w którym znajdowała się wyrwa. Gęsia skórka pokryła ciało detektywa i wyczuwał on połączenie nawet bez użycia Wzroku. Mimo to, czarodziej wiedział, że nadszedł moment, w którym będzie musiał to zrobić. Irvin wziął głęboki wdech, zacisnął pięści i cały się spiął, zamykając oczy. Następnie skupił się na swoim wnętrzu i w końcu poczuł ciepło pod powiekami i lodowaty chłód w żołądku. Zaciśnięte żeby zgrzytnęły, gdy dreszcz przebiegł całe jego ciało. 'Nie uczysz się na błędach!' To była obca myśl, która wdarła się do jego umysłu, ale było już za późno. Ramsey otworzył oczy i spojrzał na świat w spektrum magicznym. Pierwsze miejsce, na które skierował swój wzrok, było tym, w którym znajdowała się wyrwa. Najpierw ogólnie, żeby ocenić jej rozmiary. Następnie skupił się, by dokładniej zbadać jej właściwości. Przede wszystkim budowę i kompozycję energetyczną. Miał przy tym na uwadze to, co zobaczył, obserwując przejście utworzone przez Magik. Następnie ocenił energię magiczną, która znajdowała się dookoła. Szukał sposobu, by zamknąć wyrwę w jak najmniej inwazyjny sposób. Może odciąć jej magiczne zasilanie, albo odwrócenie kierunku płynięcia magii. Ramzes był tak skupiony, że przestał zwracać uwagę na pozostałych. |
| | | Silk
Liczba postów : 76 Data dołączenia : 08/06/2018
| Temat: Re: Central Park Nie Lip 14, 2019 1:22 pm | |
| Silk stała w miejscu usiłując przeniknąć wzrokiem rozgrywające się wokół niej wydarzenia. Jej bierna postawa wynikała nie tyle z ostrożności, poczucia odpowiedzialności, braku zaangażowania, czy niechęci do podnajmowania bardziej kreatywnych działań, co z faktu iż dziewczyna nie wadziła nad sobą niczego więcej poza czystym niebem. Niestety w przypadku magii pajęcze zmysły pozostawały nieprzydatne Swoją drogą powaga misji ratowania świata przez zagrożeniem którego nie dostrzega nikt poza bezpośrednio zaangażowanymi w wyprawę (a i to tylko w części), a którego realny wpływ na otaczającą go rzeczywistość jest żaden, jawiła się jako niewspółmierna do skali zaangażowanych w nią środków. Stażystka mimo chodem zaczęła zastanawiać się czy Avengers często biorą udział w podobnego typu wydarzeniach? Być może wyszedłby z tego bardzo ciekawy artykuł na temat marnowania przez władzę wpływu z podatków? Póki co samej Cindy nie pozostało nic innego jak podzielić się swoimi uwagami z siedzącą na jej ramieniu wydrą. Dziewczyna nie spodziewała się że zwierzak pochodzący z innego świata będzie obyty z lokalnymi legendami, zwłaszcza z tymi przeznaczonymi głównie dla młodszych słuchaczy, toteż słysząc uwagi Lveliasa odnośnie wspomnianych przez siebie właściwości lustra, Silk jedynie przewróciła oczyma, odpuszczając powyższy temat. Za to same wyjaśnienia udzielone jej przez druida zdawałyby się mieć sens. Przynajmniej teoretycznie. - Więc twierdzisz że istnieje jakiś wybitny mag, który stworzył lustro w którym co do zasady nie należy się przeglądać. Wygląda na to iż ów jegomość był nie tylko uzdolnionym geniuszem, ale również osobnikiem obdarzonym sporą dawką poczucia humoru. Szkoda jedynie że nigdy nie słyszał o lunecie, lornetkach, teleskopach czy soczewkach w ogólmy ich przeznaczeniu. Oglądanie rzeczywistości w ten sposób byłoby dużo praktyczniejsze. - Skomentowała Cindy. Nawet nie znając się na magii, stażystka rozumiała iż ta najpotężniejsza powinna być w jakiś sposób zabezpieczona przed przypadkowym użyciem lub uruchomieniem jej przez niepowołane do tego osoby, tymczasem moc zamknięta w lustrze sprawiała iż uwolnić mógł ją każdy, przy czy z dużym prawdopodobieństwem zrobiłby to z szkodą dla siebie. Najwyraźniej nie bez powodu większość magów traktowana była jako dziwaki, a detektyw Ramzes zdawał się tylko potwierdzać ów stereotyp. - Wszystko w porządku pyszczku? - Zainteresowała się Silk orientując się nagle iż towarzyszący jej świstak niespodziewanie napiął mięśnie, najeżył sierść, jednocześnie nieznacznie zadzierając ku górze swój zabawny nosek, tak jakby nagle poczuł zagrożenie lub tez uzmysłowił sobie, że siedzi w pobliżu pająka, znacznie większego siebie. Powyższe faktycznie mogło być dla zwierzaka sytuacją dość niezręczną, nawet jeśli ten ostatni wyglądał i zachowywał się jak sympatyczna dziewczyna. Cindy chciała zwrócić uwagę detektywowi na nietypowe reakcje świstaka, gdy dostrzegła iż jej nowy wspólnik zachowuje się dokładnie w ten sam sposób co Lvelias, choć oczywiście pewne różnice w prezencji sprawiły iż mężczyzna wyglądał dużo bardziej zagadkowo. W każdym bądź razie postawa jednego i drugiego wyraźnie zwiastowała kłopoty. - Proszę pana… |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Central Park Wto Lip 16, 2019 6:35 pm | |
| Same przylegające do parku ulice - albo przynajmniej ta z tej jego strony, po której znajdowała się wyrwa, czyli Piąta Aleja - zostały zamknięte. Przy okazji oznaczało to, że te do nich przylegające również w większości się oczyściły, skoro nie można z nich było tędy wyjechać. W oddali dało się dostrzec przynajmniej jeden zaparkowany radiowóz, z czego można by wywnioskować, iż to policja kierowała tutaj ruchem... Ale w takim razie zapewne i tak robiła to w porozumieniu z chociaż jednym agentem nadzorującym sytuację, prawda? S.H.I.E.L.D. mogło mieć ręce pełne roboty, ale raczej nie zostawiłoby czegoś takiego służbom niższego szczebla. Z drugiej strony nie oznaczało to automatycznie, że pobliskie budowle na pewno zostały opróżnione. Dokonanie tego w tak krótkim czasie byłoby pewnie trudne, szczególnie zakładając, że prawdopodobnie nie każdy właściciel cieszył się wizją kolejnych zakłóceń w pracy zaraz po problemach wynikających z inwazji Sentineli. Central Park zajmował rozległy teren, a do tej pory S.H.I.E.L.D. nie wiedziało nawet tego, na której jego części się skupić, więc już samo skontaktowanie się ze wszystkimi budynkami dookoła zajęłoby wieki. Przynajmniej w samym parku panowała cisza, pomijając typowe odgłosy miasta, docierające z dalszych terenów. Otaczająca trawnik naturalna bariera drzew, nawet jeżeli dość wąska, mogłaby pewnie stanowić osłonę, gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli. Najbliższym punktem charakterystycznym zdawał się być plac zabaw... Takie opustoszenie mogło wydawać się nienaturalne - szczególnie dla osób, które znały Central Park z tych lepszych dni.
Samo badanie wyrwy zdawało się nie wywoływać z jej strony żadnej reakcji. Wyglądało na to, że obecność w jej pobliżu istot żywych na nią nie wpływała... Przynajmniej z tej odległości. Oczywiście Ramzes był w stanie zobaczyć o wiele więcej; dla Lveliasa próby naśladowania jego wzroku nie skończyły się co prawda kompletną porażką, lecz nie dały mu również tego samego widoku. Być może zdolność ta nie była czymś, czego dało się tak łatwo nauczyć - albo nawet wcale, kto wie? Grunt, że poczynania wydry pozwoliły jej momentami zauważać impresje energetycznych powiązań, lecz bledsze i szybko zanikające, jak gdyby istniały na innym poziomie rzeczywistości i tylko od czasu do czasu przesiąkały do tu i teraz. Duchy magii... Oczywiście było to więcej niż nic - i pozwalało Lveliasowi lepiej zlokalizować wyrwę, choć to Ramzes w dalszym ciągu był lepiej przystosowany do jej badania. Wielobarwna szczelina zdawała się być właśnie tym - nie konstruktem, lecz dosłownie przerwą pomiędzy światami... Choć czy aby na pewno bezpośrednio między tym oraz tym, z którego pochodziła Magik? Po drodze mogło znajdować się coś jeszcze i prawdę mówiąc sporo na to wskazywało. Przy otwieranych przez kobietę przejściach dało się przecież dostrzec to, co mieściło się wokół niej po drugiej stronie, tutaj natomiast... Nic. Jak gdyby spoglądało się w otchłań, w przestrzeń, którą wypełniała moc, energia, ale nie materia. Już samo patrzenie wywoływało nieprzyjemne uczucie, niezależne od niepokoju prowokowanego przez istnienie wyrwy. Różnica leżała w czymś jeszcze. Magik używała demonicznych zdolności, nawet jeżeli w dobrym celu; jej magia zdawała się być mroczniejsza od tutejszej, ale jednocześnie bardziej zdyscyplinowana. Posiadały ze sobą pewien wspólny czynnik, coś, co mogło być esencją siostrzanego wymiaru - ale poza tym stosunkowo łatwo dało się orzec, iż oba te efekty zdecydowanie wywoływane były przez zupełnie inne osoby. Manifestująca się tutaj energia sprawiała wrażenie, jak gdyby próba jej ukierunkowania mogła się skończyć gwałtownym buntem. W pewnym sensie było w tym coś pięknego i interesującego - choć wciąż budzącego obawy. Jak żywioł, katastrofa naturalna, potężna burza z piorunami, pożar lasu... Dla kogoś powiązanego z magią było to doznanie. Choć wyrwa posiadała wysokość około trzech metrów - zaczynając metr nad ziemią - to jej szerokość już ciężej byłoby ocenić. Zdawała się być wąska, ale przylegające do niej pasma i chmury aury - przyciągane aż do osiągnięcia styczności, ale najwidoczniej nie konsumowane - utrudniały wyciągnięcie dokładniejszych wniosków... Nie wspominając już o tym, że same jej wpływy sięgały najwyraźniej o wiele dalej. Mimo to przynajmniej środek nie był trudny do namierzenia. Promieniował najjaśniej. Zbadanie okolicznej energii magicznej pozwoliło z kolei ustalić coś nietypowego - i być może zaskakującego. Szczelina rzeczywiście jej nie wchłaniała, a więc karmić musiała się najprawdopodobniej czymś innym. Zamiast tego natomiast wyrwa subtelnie wpływała na okoliczną energię, delikatnie ją zmieniała, łączyła się z nią i posyłała przez nią drobne, praktycznie niewykrywalne wiązki własnej mocy. Jak gdyby... Zapuszczała korzenie? Choć w tym wypadku bardziej pasowałoby chyba stwierdzenie, że już dawno je wytworzyła, wbiła je głęboko w tę rzeczywistość i nieustannie sięgała dalej. To z kolei mogło tłumaczyć w jaki sposób oddziaływała na świat... Jak robiły to one wszystkie. Rozcięły wymiar w kilku miejscach - i użyły tych dróg, które już w nim istniały. To odkrycie rodziło niestety mnóstwo nowych pytań... I problemów. Co stałoby się po zerwaniu tych wiązań - o ile w ogóle byłoby to możliwe, bo niektóre z nich mogły przecież należeć do kogoś lub czegoś potężnego? Czy takie posunięcie nie wywołałoby dużych szkód? Niektóre z tych połączeń wyglądały na naturalne. Czy wreszcie odwrócenie przepływu energii uszkodziłoby wyrwę, czy może przeciwnie, nakarmiło ją? Grupa miała co przedyskutować.
***
Pewnie byłoby dobrze, gdyby Lvelias i Ramzes odpisali w tej kolejce jako pierwsi. Jeżeli potrzebujecie - choć oczywiście nie musimy trzymać się terenu co do drzewka, co do metra - to tak na wszelki wypadek dla lepszej wizualizacji dodam, że myślę o trawniku w tym miejscu w Central Parku:
|
| | | Lvelias
Liczba postów : 114 Data dołączenia : 14/07/2016
| Temat: Re: Central Park Czw Lip 18, 2019 8:51 am | |
| -W zupełności tak. - odpowiedział Cindy, starając się skopiować u siebie efekt magicznego wzroku Irvina. - Tak na prawdę lustro miało służyć właśnie do przepisywania użytkownika. Było z tym jednak więcej problemów niż korzyści i artefakt uznano za niebezpieczny. Tutaj używamy go niezupełnie zgodnie z przeznaczeniem, więc wszystko jest pod kontrolą. - poklepał Stażystkę pa ramieniu aby zapewnić ją o braku jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. To że samemu właśnie siedział na owym ramieniu dało dość komiczny efekt. - Wiesz, często trudno brać magię na logikę. Większość praktykujących magów ma umysły jak encyklopedie, ogarniając tysiące inkantacji, zależności, zjawisk i równań. To nic nadzwyczajnego że aby zyskać więcej miejsca na moc, oszczędza się trochę na zdrowym rozsądku. To naturalny proces. Całe szczęście nam to jeszcze nie grozi. - wskazał na siebie i intensywnie wpatrującego się właśnie w powietrze detektywa. Jakich znowu błędach? Te głosy w głowie zaceniały go irytować. Co innego gdy służyły mu radą, a co innego gdy wyłącznie go krytykowały. To mało konstruktywne podejście. Wszystko jednak wskazywało na to że Irvin coś znalazł. Wkońcu z trudem udało mu się wyodrębnić nic esencji Irvina odpowiadającą za widzenie magii i zapleść podobny wzór w swojej osobie. Momentalnie obraz wypełniły mu przebłyski magicznych połączeń i aur. Pojawiały się i bladły w losowy sposób. Widocznie zdolność oczy Irvina były bardziej magicznym urokiem, niż efektem jakiejkolwiek fizycznej mutacji. Nic więc dziwnego że Lvelias skopiował ją w tak lichej formie. Musiał się naprawdę wysilać i mrużyć oczy, aby podtrzymywać jakikolwiek efekt. Sama wyrwa była jednak dość dobrze widoczna. Lvelias studiował ją z fascynacją przez pewien moment, prosząc nawet Cindy, by podeszła bliżej. W końcu jednak od wysiłku rozbolały go oczy i zerwał z ulgą połączenie. -Wow… I ty tak masz na co dzień? - zapytał detektywa, trąc zawzięcie oczy. - I potrzebny ci jeszcze alkohol? Nie mógł jednak zaprzeczyć, że narzędzie było równie fascynujące co przydatne. Podobna zdolność pchnęłaby jego pracę do przodu w nadzwyczajnym tempie. Wydrę zdziwiło trochę to że detektyw nie jest jeszcze jednym z potężniejszych magów tego świata. Całe szczęście zanim rozbolały go oczy, druid zdążył się też samemu przyjrzeć zjawisku. -Niedobrze. - odpowiedział w końcu niejako na wcześniejsze pytanie Silk - Wygląda to trochę jak energetyczny nowotwór. Wyrwa podpięła się do istniejących nici energetycznych i wydaje się nimi karmić. Zmieniać je jakoś? Czy coś? - sam musiał przyznać że "Czy coś" nie brzmiało jak profesjonalna analiza badawcza. Wciąż liczył na to że detektyw jednak zobaczył więcej od niego i rzuci trochę więcej światła na tę sprawę. - Wygląda na to że wycięcie tego będzie wymagało niemal chirurgicznej precyzji. Mogę zidentyfikować które z nici występują w stanie naturalnym, abyśmy przypadkiem nie zachwiali równowagi okolicznych pobliskich mocy. Chyba że wciąż obstajemy przy próbie silnego ataku energetycznego. W takim razie mogę wzmocnić naturalne więzy, tak by tylko one przetrwały atak. Co o tym sądzisz Irvin? |
| | | Ramzes
Liczba postów : 57 Data dołączenia : 26/01/2019
| Temat: Re: Central Park Pon Lip 22, 2019 2:54 pm | |
| Czarodziej patrzył na zjawisko jak zahipnotyzowany. Może to była i chora fascynacja, ale nie mógł oderwać wzroku. Niecodziennie ma się okazję patrzeć na przejście do nicości. Z drugiej strony obserwując pustkę po drugiej stronie wyrwy, w mężczyźnie odezwał się prymitywny, niewypowiedziany lęk. Zapewne miliony lat temu, protoplaści ludzkiego gatunku, odczuwali podobne emocje na widok ciemności podczas chmurnej nocy. Była to zapowiedź śmierci, otoczona chaosem życia. Energią, która nie chce i nie da się podporządkować. Czarodziej mógłby opisać to, co widzi na wiele różnych sposobów, ale na głos wydobyło się tylko proste stwierdzenie. - A niech mnie! Obszedł dookoła miejsce, w którym znajdował się wymiarowy otwór. Kilkukrotnie zatoczył krąg, za każdym razem zauważając coraz więcej niuansów. Następnie odsunął się od wyrwy, oceniając bezpośredni zasięg jej obecnego wpływu. W końcu zamknął oczy i rozluźnił się. Złoty poblask zniknął, a wraz z nim, także chłód w żołądku detektywa. Odetchnął z ulgą i podszedł do reszty z powagą wypisaną na twarzy. - Nie jest dobrze - zgodził się z druidem ze świadomością ogromnego niedopowiedzenia. - To nie tyle połączenie z innym światem, co dziura w rzeczywistości. Potężne źródło niekontrolowanej magii, które nie zasysa energii z naszego świata, tylko pompuje w niego obcą magię - podrapał się po brodzie. - Masz rację, jak guz nowotworowy na tkance rzeczywistości, rozprzestrzenia się po naszym świecie za pomocą magicznych połączeń, na przykład linii geomancyjnych. Myślę, że w taki sposób wpływa i zmienia wydarzenia, obiekty i istoty. Co gorsza, cała ta moc jest chaotyczna i niestabilna, próby ingerencji w nią, mogą się skończyć tragicznie. Ramzes zamilkł, by pozwolić pozostałym przyswoić przekazane informacje. Spojrzał po kolei na każdego z tu zebranych, poprawiając okulary na nosie. Cindy, która zapewne nie miała pojęcia, co właśnie powiedział. Na Visiona, który miał niełatwe zadanie przekazać to właściwym służbom. Na końcu na Lveliasa, który zapewne jako jedyny rozumiał co się przed nimi znajdowało. Druid z innego świata raczej posiadał więcej praktycznej wiedzy dotyczącej innych światów, więc to do niego zwrócił się Ramsey. - Podejrzewam, że kwestiach międzywymiarowych, twoje doświadczenie znacząco przerasta moje, więc popraw mnie, jeśli się pomylę. Te wyrwy są efektem podziału jednej rzeczywistości na dwie, różniące się od siebie, jak mówiła Magik. Oni zamknęli swoje wyrwy, a ta tutaj prowadzi w nicość. To oznacza, że między naszymi światami znajduje się jakaś metaforyczna przestrzeń, przez którą energia magiczna może przechodzić, co więcej, do której nasze rzeczywistości promieniują tą energię. Zbliżanie się ich do siebie sprawa, że coraz więcej ich magii wlewa się do naszego świata przez te otwory. Tak powstała moc, zmienia rzeczywistość, by upodobnić ją do tej którą "pamięta" - czarodziej nawet wykonał palcami symbol cudzysłowu. Postanowił tutaj zostawić pozostałym pole do wypowiedzi. Słuchał ich, ale w głowie układał już plan. Zanim zaczną eksperymentować na wyrwie, muszą zabezpieczyć okolicę. Fizycznie, będzie to robota dla agencji i służb. Magicznie, będzie musiał stworzyć odpowiedni krąg. Mimo całego swojego doświadczenia w odczynianiu magii, nie był pewny, czy zdoła rozpisać glif, który powstrzyma ten kotłujący się chaos. Podzielił się swoimi przemyśleniami z resztą. - Moc płynąca z wyrwy głęboko wrosła w rzeczywistość. Uważam, że zanim cokolwiek spróbujemy, powinniśmy otoczyć ją ochronnym kręgiem, by uniemożliwić dalszy rozrost i ograniczyć potencjalne efekty uboczne. Potem możemy spróbować zniszczyć, rozproszyć, albo zawrócić tą energię. Wzmocnienie naturalnych więzów też się przyda - przytaknął, uznając sugestię Lveliasa za roztropną. - Używając mojego wzroku, zobaczę dokładnie nurty energetyczne, więc o dokładność nie musimy się martwić. Detektyw zdjął płaszcz i powiesił go na najbliższym słupku, następne zakasał rękawy, odkrywając wzory mistycznych tatuaży. Rozplanował jak daleko powinien sięgać krąg, by ochronić okolicę przed potencjalnym wyładowaniem Spojrzał na pozostałych, by potwierdzić gotowość do działania. |
| | | Silk
Liczba postów : 76 Data dołączenia : 08/06/2018
| Temat: Re: Central Park Sro Lip 24, 2019 9:56 am | |
| Stażystka nie wyczuwała zagrożenia, a im dłużej wpatrywała się w czyste błękitne niebo, niczym nie naruszone budynki i spokojne życie miasta, zakłócane jedynie obecnością bohaterów, spieszących zburzyć ten sielankowy obraz, coraz bliżej było jej do stwierdzenia, iż całe towarzystwo próbuje wkręcić ją w jakaś humorystyczną scenkę, w czasie której ona uwierzy w magie (inną niż gadające zwierzęta) i zacznie krzyczeć że światu zagraża prawdziwa katastrofa. Musiała zresztą przyznać że zarówno pan Ramsey jak i druid byli przekonywującymi aktorami, doskonale potrafiącymi oddać poczucie grozy i niebezpieczeństwa. Za to android zawsze wyglądał tak samo, dlatego tez na temat jego roli w całym tym przedsięwzięciu Silk nie chciała się wypowiadać. Z drugiej strony Cindy nie uważała nie za osobę tak ważną by ktoś specjalnie dla niej miał reżyserować powyższy spektakl, angażując do tego agentów, zdawać by się mogło poważnej organizacji. Być może to nie ona, lecz detektyw wraz z wydrą robili tu za marionetki ganiające za wytworem swojej wyobraźni? Wyjaśniałoby to przynajmniej skąd u Lveliasa tak nerwowy nastrój. - Martwi cię ten szybujący lotnik tam w górze? To pewnie jastrząb. – Zauważyła dziewczyna, przekonana o tym, że nic tak nie rozładowuje zbędnego napięcia jak luźna opowiadanka. Cindy zdecydowała się spróbować poprawić nastrój swojej wydrze, chociaż na chwilę odrywając ją od metafizycznych problemów, jednocześnie zupełnie nieświadomie wpychając druida w te bardziej przyziemne niebezpieczeństwa. Nie była przecież terapeutką. – W Nowym Jorku pełno jest dziwaków trzymających w domach łowne ptaki i udających myśliwych. Pisałam o tym artykuł. Świadomie przemilczając różnicę pomiędzy „pisaniem”, a przepisywaniem cudzego tekstu, stażystka kontynuowała wątek. - Te pierzaste paskudy zwykle polują na gryzonie, wiewiórki lub mniejsze ptaki, a że w mieście jest też sporo hodowców gołębi, łatwo o awanturę. Odnotowany jest też przypadek w którym taki szponiasty zabójca porwał psa. Mając już jakieś wyobrażenie na temat „tego czego nie widzi”, zbudowane na podstawie szczątkowych opisów udzielanych jej przez pozostałych członków drużyny oraz mniej więcej określoną lokalizację owej „bestii”, określoną na postawie miejsca gdzie zbiegał się wzrok detektywa i Lveliasa, Cindy wpadła na pomysł jak mogłaby sama zdemaskować powyższe zjawisko. Chwytając sporych rozmiarów kamień, stażystka rzuciła nim w kierunku niewidzialnej „czarnej dziury”. Była przekonana, że pocisk w tej formie powinien się od niej odbić, przepaść bez śladu w jej wnętrzu lub najlepiej efektownie spłonąć w polu siłowym otaczającym między-wymiarową szczelinę. A jeśi nie to przynajmniej ona jakoś umili sobie czekanie. Silk nie kryła znużenia i irytacji faktem że z wyjaśnień pana Ramseya rozumie coraz mniej, swoje niezadowolenie i poczucie nudy manifestując przeciągłym ziewnięciem. Coraz częściej zadawała sobie pytanie co tutaj w ogóle robi, jednocześnie podświadomie kibicując przeznaczeniu, licząc na to iż za jego sprawą, z owej nie-materii wyskoczy coś przerażającego, tym samym dając się wykazać gwieździe ubiegłorocznych play-offów. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Central Park Czw Lip 25, 2019 12:26 pm | |
| Próba z kamieniem umiliła Cindy czekanie. Poszybował on dokładnie tak, jak można by się tego było po nim spodziewać w normalnych okolicznościach - na nic nie trafił, od niczego się nie odbił, nie zniknął w pół drogi... I po prostu wylądował kawałek dalej na trawie. Niezwykle prezentowało się to chyba jedynie pod tym względem, że Silk była w końcu silniejsza od zwykłego człowieka, w związku z czym mogła miotnąć nim szybciej i dalej od przeciętnej dziewczyny... Ale w tym momencie nie mialo to już raczej ogromnego znaczenia. Natomiast jeżeli nawet kamień spowodował jakąkolwiek zmianę wśród energii przebiegającej wokół dziury w rzeczywistości, to obecnie tak czy siak żaden z magów nie obserwował jej wyjątkowym wzrokiem, więc nie mogli tego stwierdzić. Logika podpowiadała jednak, iż ewentualny wpływ byłby minimalny i chwilowy - o ile w ogóle by wystąpił.
***
Krótkie mg - głównie po to, aby dać znać, że Vision prosił o pominięcie w tej kolejce. Jak wynika z tekstu powyżej, wyrwa zareaguje dopiero wtedy, gdy podejmiecie wobec niej lub otaczających ją sił akcję inną od czysto fizycznej, więc dopóki się na to nie zdecydujecie, możecie dyskutować między sobą w dowolnej kolejności - i wtrącę się wtedy, gdy zrobicie coś, co ją sprowokuje.
|
| | | Lvelias
Liczba postów : 114 Data dołączenia : 14/07/2016
| Temat: Re: Central Park Sro Sie 14, 2019 7:38 am | |
| Trzeba było przyznać że wrażenie niepokoju ciągle męczyło druida. Co jakiś czas niekontrolowanie zerkał sobie przez ramię i na boki starając się dostrzec coś, czego przecież nie było. - Co? Ah tak, sokoły. - odparł zaskoczony na uwagę Cindy, jak gdyby sama jej obecność go zaskoczyła, a przecież na niej siedział. - Porządne ptaszyska. Spotykałem się kiedyś z jedną sokolicą... Odpowiedź przyszła jakby od niechcenia, bo druid widocznie zaabsorbowany był kontemplacją otoczenia. Być może nawet nie dotarło do niego pytanie i odpowiedział automatycznie. Miał szczęście że pierwsza wyrwa z jaką się mierzył znajdowała się w terenie qasi-leśnym. Obecność tylu roślin i drzew podnosiła go na duchu. Ciężko byłoby powiedzieć że znajdował się na swoim terenie, bo park miejski nie dodawał mu nawet dziesiątej części mocy, jaką dawałyby mu tysiącletnie puszcze Otherworldu, ale i tak wolał walczyć z zagrożeniem tutaj, niż na ten przykład na Times Square. Lvelias nie był zdziwiony gdy po dłuższej chwili detektyw przedstawił mu dokładniejsze oględziny zaistniałej sytuacji. Był w ręcz pod wrażeniem z jaką wprawą Irvin posługuje się swoim darem. Okazjonalne sensacje żołądkowe wydawały się małą ceną. - Czyli tyle w kwestii ataku energetycznego. Być może gdybyśmy zareagowali wcześniej byłaby taka możliwość. Rzeczywistość tej całej magik zareagowała na zagrożenie przed nami, nie? - skwitował pierwszą wypowiedź detektywa, zerkając z ciekawością czy kamień ciskany przez dziennikarkę zrobi jakieś fizycznie wrażenie na wyrwie. - Jak na niepodpartą wiedzą hipotezę, twój strzał jest bardzo trafiony. Rzeczywiście istnieje przestrzeń między światami, oraz nawet rzeczywistościami, i o ile jest dość niezbadana, to historii znane są przypadki ingerowania w nią. Na jeden z tych przypadków właśnie patrzymy. Patrzysz. - poprawiła się wydra - Asgardczycy zwą ją Ginnungagap i z tego co wiem są w stanie przemierzać ją na niewielkich dystansach. Tak działa Bifrost. Jest to totalna pustka między różnymi dziełami stworzenia. Zakładam że jeżeli jakieś widmo promieniowania rzeczywistości do niej trafiło, to nie natrafiło na żadne tłumienie. Stąd to "pamiętanie zjawisk". Być może Ginnungagap jest kluczem do poznania historii całego stworzenia. To fascynujące! Może zanadto się rozemocjonował, zwłaszcza na okoliczności, ale możliwości były wręcz niesłychane. Być może mógłby w ten sposób zyskać dostęp do wielu zakamarków druidycznej wiedzy, która uległa zaginięciu wraz z jego zakonem. - Dobra, my tu gadu gadu, a czas się zabierać za robotę. Wydra zmieniła położenie, tak by siedząc na ramieniu Cindy mogła dosięgnąć do trzymanego przez nią kostura. Przy sile kobiety nie powinien jej przy tym przeszkadzać w ruchu. Gdy położył łapkę na kiju wymruczał pod nosem jakąś inkantację a gdyby ktoś spojrzał w jego oczy, zobaczyłby że świecą na zielony odcień. Po chwili na całej polanie zaczęły wyrastać rozmaite korzenie. Wyglądało to trochę jakby drzewa znudzone swoimi miejscami zapragnęły wyjść na spacer, jednak korzenie tak na prawdę nie zmieniały położenia, tylko wyrastały gwałtownie w wielu miejscach polany. Po chwili, gdy znalazło się ich w okolicy już dużo więcej, można było dostrzec że splatają się ze sobą tworząc wzór, którego główną część stanowił okrąg z centrum w okolicach domniemanej wyrwy. Poza tym korzenie splotły się w różne inne symbole zarówno w samym kręgu jak i poza nim. Miejscami nawet bardzo dokładne. Irvin zapewne rozpoznał wiele z uniwersalnych symboli ochronnych, choć większość pozostawała dla niego prawdopodobnie nieznana. Gdyby detektyw miał jakieś prośby co do dodatkowych symboli, druid wytworzyłby mu je również, choć o dziwo musiałby poświęcić na to minimalnie więcej koncentracji niż przy przywołaniu całego kręgu. Gdyby nie było to zbyt absorbujące spróbowałby uwidocznić naturalne linie geomantyczne tak by były widziane gołym okiem, aby ułatwić współpracę z Visionem i Cindy. Zwłaszcza te wewnątrz kręgu, na których będą pracować. Pozostałe linie nie były dla niego aż tak wyczuwalne i tymi będzie musiał zająć się Irvin ze swoim wzrokiem. Gdyby kosztowało to jednak zbyt wiele zachodu, dałby z tym sobie spokój. |
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Central Park Nie Sie 18, 2019 3:20 pm | |
| - Zgadzam się Lveliasem. Teorię o skuteczności tych bardziej agresywnych środków przetestuję przy kolejnym z wiązań, bardziej oddalonym od zabudowań mam nadzieję. Tu ryzyko jest zbyt wielkie. Nie mam więc innego wyjścia jak zdać się na wasze umiejętności. – gdyby wcześniej wiedział o poczynaniach przedsięwziętych przez Magik być może byłaby szansa na większą w skali ewakuację najbliższych parkowi przecznic, co pozwoliłoby im na podejście do sprawy od innej strony. Teraz na to było już za późno. Ale to może i dobrze. Na własne oczy przecież będzie mógł przekonać się o możliwościach dwójki magów, którzy mniejszym lub większym przypadkiem w tym samym czasie zjawili się w Avengers Tower. Chwilowo nie pozostało mu nic innego jak tylko obserwować spektakl będący dziełem druida. I był pod wrażeniem tego co widział. Może nie tyle skali tego co się działo co ogólnej precyzji i dokładności z jaką korzenie zdawały się „słuchać” poleceń czarodzieja i z jaką tworzyły te prostsze oraz te bardziej skomplikowane wzory. Z komentarzem wstrzymał się do chwili, gdy wyraźnym stało się, że wydra skończyła tę część planu. Syntezoid zdawał sobie sprawę, że w przypadku użytkowników sztuk magicznych koncentracja jest kluczem i jej zachwianie może prowadzić do nieoczekiwanych rezultatów. - Ewakuacja parku mogła wzbudzić zainteresowanie stron trzecich. Jeśli nie mogę wam pomóc w inny sposób, a nie sądzę bym mógł, rozejrzę się po okolicy w poszukiwaniu tych właśnie osób. Nie zajmie mi to dłużej niż kilka do kilkunastu minut. – przekazał, gdy uznał, że swoją wypowiedzią w żaden sposób nie może już zaszkodzić. Szybki rekonesans był podstawowym działaniem, stosowanym przez niego i jego towarzyszy z drużyny nawet, gdy nie spodziewali się nic czy też nikogo znaleźć. Wyznawali jednak dość prostą zasadę: „przezorny zawsze ubezpieczony”. Jeśli nie usłyszał słowa sprzeciwu, z powrotem zabezpieczył lustro i znalazł miejsce, w którym mógł bezpiecznie je ulokować. Miejsce w miarę możliwości pozostające na widoku pozostałych, ale też takie które choć częściowo uchroni je w razie nieszczęśliwego wypadku. Dopiero wtedy uniósł się w powietrze i, skanując otoczenie na obecność człowieka i innych form życia, które mogły wydawać się tu nieodpowiednie, odleciał na zwiad. |
| | | Ramzes
Liczba postów : 57 Data dołączenia : 26/01/2019
| Temat: Re: Central Park Pon Sie 19, 2019 8:49 pm | |
| Irvin z ogromnym zainteresowaniem obserwował próbę przeprowadzoną przez Cindy. Znał dokładne położenie wyrwy i był zdumiony, że mimo potęgi, jaka od niej emanuje, nie ma żadnego zakrzywienia rzeczywistości, widzianego gołym okiem. Nawet wtedy, gdy przeleciał przez to miejsce kamień. - Silne ramię - pochwalił rzut dziennikarki. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale jego uwagę całkowicie pochłonął wywód Lveliasa. Ramsey musiał przed sobą przyznać, że sporo zapomniał ze swoich studiów magicznych na temat światów. Okazało się jednak, że coś tam pamiętał, a czego nie pamiętał, to sobie dopowiedział. Skutecznie z resztą, jak usłyszał od druida. 'Ha! wciąż jestem w formie' pomyślał z zadowoleniem. Gdy Vision oznajmił swoje zamiary, detektyw przytaknął z aprobatą. Przyda im się rekonesans w razie gdyby pojawili się nieproszeni goście. Wyciągnął z kieszeni płaszcza szmatkę, którą otrzymał wcześniej od androida i oddał Mścicielowi, żeby lustro mogło zostać bezpiecznie zawinięte. Tę okazję wykorzystał krawat, by ukradkiem wysunąć końcówkę z kieszeni i zacząć powiewać na wietrze, jakby machając odlatującemu robotowi na pożegnanie. Następnie Ramzes wziął się za zabezpieczanie wyrwy ze swojej strony. Jest wiele sposobów na nałożenie bariery ochronnej. Mógłby użyć sproszkowanej kredy, metalowych opiłków, ale te łatwo rozwieje mocniejszy podmuch wiatru. Co więcej chciał mieć większą kontrolę nad barierą. Odszedł na kilka metrów od źródła magii, dobył noża sprężynowego i ukłuł opuszek palca wskazującego. Zatoczył krąg dookoła wyrwy, co trzy kroki upuszczając kroplę krwi na ziemię. To była granica jego bariery. Teraz zabrał się za tworzenie symboli Jego metoda była o wiele bardziej prostacka od tej zaprezentowanej przez druida. Na końcu ukłutego palca, pojawił się ogień, przypominający płomień palnika. To nim czarodziej wypalił w trawie ziemi glify ochronne swojego kręgu. Każdy z większych symboli miał w sercu krew detektywa. Kiedy Lvelias budował swój krąg od środka na zewnątrz, Irvin posuwał się z obrzeży do centrum, aż ich działania się ze sobą spotkały. Dalej Ramsey pozostawił wydrze uzupełnianie jego kręgu korzeniami, zaś on sam, skrapiał kroplą krwi i wypalał swoje znaki aż do wyrwy. Celem bariery tworzonej przez Ramzesa było źródła magii od tego świata i uwięzienie jej wewnątrz kręgu. Jedyne, co pozwalało na transfer mocy, to jak podejrzewał korzenie Lveliasa, które zgodnie z jego słowami miały wzmocnić naturalne linie energetyczne. Gdy skończył, spojrzał na wydrę. - Lepiej tego nie zabezpieczymy - westchnął. - Zaczynamy? |
| | | Silk
Liczba postów : 76 Data dołączenia : 08/06/2018
| Temat: Re: Central Park Wto Sie 20, 2019 10:35 am | |
| Próba z kamieniem nie przyniosła spodziewanych rezultatów, tym samym stajać się w sensie bardzo dosłownym, kolejnym kamieniem do ogródka, odnośnie tego co stażystka myślała w temacie zagrożenia czyhającego z odległego wymiaru. Cindy nabrała przekonania co do tego że angażując się w powyższą misję jedynie marnuje swój czas, jednak mimo wszystko chciała zobaczyć jak to się skończy. Najpierw gadające zwierzęta, potem magiczne lustra, a teraz błyskawicznie rosnąca fasola. Zapowiadało się ciekawie, chociaż naczelny w redakcji raczej nie byłby zachwycony taką czołówką. Wątpliwe tez by nawet najlepsza gadka druida zdołała przekonać go, że walka z wyimaginowanym przeciwnikiem nabierająca coraz to poważniejszych kształtów, jest właśnie tą której wynik zadecyduje o losach ludzkości. Sama Silk również nie potrafiła spojrzeć na czekające ich wyzwanie inaczej niż z sarkazmem, ironią, poczuciem rozbawienia, bagatelizowaniem sprawy i dużym dystansem, choć z drugiej strony akurat ona zaliczała się do tej części zespołu, która przynajmniej mogła o sobie powiedzieć tyle, iż jest trzeźwa. Przynajmniej stało się dla niej jasne jak ważną rolę odegrał alkohol w podniesieniu morale detektywa i futrzaka. - Więc mówiłeś że jak nazywa się ta kraina z której pochodzisz? Macie tam jednorożce? – Z udawaną powagą spytała stażystka, obserwując przy tym poczynania druida. Te ostatnie wydawały jej się kwintesencją owej misji, będąc w takim samym stopniu spektakularne imponujące co pozbawione sensu. Choć służby dbające o czystość w parku, mogłyby mieć inne zdanie na temat pierwszego z przytoczonych przez dziewczynę epitetów. – Właśnie zepsułeś trawnik. – Zauważyła dziennikarka. Nie dając za wygraną, dziewczyna postanowiła przeprowadzić kolejny test. Tym razem ciskając w niewidzialną czarną dziurę czymś organicznym. To znaczy bardziej organicznym niż kamień. Zaczęła od wielkiej szyszki, później przyszła kolej na pajęczą sieć, a finalnie Cindy wymownie spojrzała na druida, zadając mu niewypowiedziane pytanie, odnośnie bezpośredniego udziału wydry w artyleryjskiej salwie. Przynajmniej w ten sposób zdołała by sprawdzić jak „tajemnicze coś” zachowa się w konfrontacji z czymś magicznym. W tym przypadku z rzuconym w powietrze magicznym zwierzakiem. Za to sugestia androida uświadomiła Silk, iż ona również mogła się na cos przydać, wypatrując osób których przeoczyli agenci. Nawet jeśli nie z poczucia obowiązku czy zbliżającego się zagrożenia, to dla samego zabicia nudy. Choć z drugiej strony znając reputacje Tarczy, samo przypadkowe plątanie się cywili w czasie działań prowadzonych przez agentów było sytuacja przed którą warto ostrzec niedoinformowanych obywateli, o tym że mogą narazić się na niepotrzebne komplikacje. Stażystka nie miała pojęcia jak duże siły zaangażowało Shield w działania związane z zabezpieczeniem okolicy Central Parku, jednak gdyby miała zgadywać, obstawiałaby że nie są one znaczne. A to z kolei oznaczało iż wielu przypadkowych mieszkańców wciąż mogło szukać wytchnienia miedzy drzewami, potykając się o Lvelisaowe korzenie. Pozostawał jeszcze inny aspekt sprawy. Ogłoszona konieczność ewakuacji, siłą rzeczy wzbudziła zainteresowanie mediów, czego Cindy była najlepszym przykładem. Spoglądając na ekran telefonu, stażystka znalazła tam świeżą wiadomość od redakcyjnej koleżanki, sugerującą iż „coś ważnego dzieje się w Parku”, a sama Silk ma czym prędzej brać aparat i znaleźć się na miejscu. Tifafny była już w drodze, z kolei Cindy zastanawiała się jak dokładnie brzmiała deklaracja złożona przez nią w wieży Avengers? Obiecała że „nic nie dostanie się do prasy” czy „za jej sprawą nic nie dostanie się do prasy”? Niby subtelna różnica, ale właśnie ów detal decydował o tym czy powinna była powstrzymać własną redakcję przed angażowaniem się w temat. - Pospiesz się. Za chwile będzie tu prasa. – Poganiała Cindy. - – Nikt mi nie uwierzy całe te czary dzieją się za sprawą świstaka na moim ramieniu więc cała odpowiedzialność spadnie na mnie. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Central Park Sro Sie 21, 2019 3:16 pm | |
| Podczas gdy magowie tworzyli wokół wyrwy swoje znaki, zresztą niekoniecznie ze sobą współgrające - bo w końcu jeden z nich wykorzystywał w tym celu naturę, drugi zaś dosłownie wypalał w niej swoje znaki - Cindy zajęła się przeprowadzaniem własnych testów... Na co mimo wszystko miała całkiem sporo czasu. Jej próby, wykonane kolejno za pomocą szyszki i sieci, przyniosły niestety efekty podobne do kamienia. Z jednej strony mogło to oznaczać, że szczelina nie szkodziła obiektom organicznym; pokrywałoby się to zresztą z faktem, że jak do tej pory nikt jej nie zauważył, a przecież po trawniku musiało codziennie chodzić sporo osób. Gdyby tak rzeczywiście było, to przynajmniej grupa nie musiałaby się martwić o to, że w trakcie akcji przypadkowo wejdzie z nią w kontakt i jakoś tym sobie zaszkodzi. Tyle że... Oczywiście istniała również opcja, iż taka szyszka miała w sobie po prostu zbyt mało energii, aby efekt był w ogóle widoczny. Dziura między rzeczywistościami zdawała się też nic sobie nie robić z zaklęć, które miały ją odciąć od świata zewnętrznego. Rzecz jasna nie była inteligentna - oby - więc bardzo możliwe, że początkowo w ogóle nie dotarło do niej, że coś tutaj się nie zgadzało... Ale kiedy znaków przybywało, ten brak reakcji mógł zaczynać przypominać ciszę przed burzą. Albo podstęp, jedno z dwojga. Korzenie Lveliasa, mające na celu wzmacniać naturalne wiązania, rozeszły się szybciej; nic dziwnego, że one nie spowodowały jeszcze niczego złego. Lecz działania Ramzesa? Te były już dla wyrwy szkodliwe. Przynajmniej wydra mogła sobie pozwolić na ukazanie linii geomantycznych - zgodnie ze swoimi zamiarami. Co prawda wyglądały dość blado, zabarwione na pastelowo i lekko błyszczące, lecz to akurat powinno wyjść drużynie na plus. Przynajmniej ich nie rozpraszały. Były szerokie na parę metrów - dwie, krzyżujące się ze sobą i... Niekoniecznie wygięte. Właściwie wydawały się całkiem proste. Może ich ogromna długość sprawiała, że zaokrąglenia nie dało się dojrzeć na tak krótkim odcinku, a może tak czy siak tędy przebiegały? Grunt, że ich wzmacnianie zdawało się działać, więc prawdopodobnie inne naturalne energie w okolicy również powinny się ostać. Na szczęście, bo zerwanie niektórych z nich mogłoby się skończyć nawet masowymi zgonami w okolicy - lub katastrofami naturalnymi. Nic przyjemnego. Tuż po tym, jak Silk pogoniła magów, jej pajęczy zmysł niespodziewanie się rozszalał - a bariera Irvina została dokończona... I dokładnie wtedy wzmógł się wiatr. Nie był to zwykły powiew, który można by uznać za naturalny - szczególnie teraz, gdy pogoda dopisywała. Choć... Z drugiej strony chyba właśnie przestawała. Jak gdyby silne, ostre uderzenia powietrza, zdające się zresztą dobiegać zamiennie z różnych kierunków - co nie powinno mieć sensu - to było za mało, jednocześnie niebo zaczęło ciemnieć, pokrywać się gęstymi, piętrzącymi się, kłębiącymi chmurami. Zmieniła się sama atmosfera, teraz cięższa, przytłaczająca; można było odnieść wrażenie, jak gdyby po skórze przeskakiwały iskry energii, a włosy stawały dęba... A przynajmniej włoski, te krótsze, które mogły sobie na to pozwolić. Gęsia skórka znajdowała się w pakiecie. Wyczuleni na magię Ramzes i Lvelias powinni być w stanie bez problemu stwierdzić co się stało: może i naturalne wiązania zostały utrzymane, ale wszystkie inne przechodzące w tym miejscu - nie. A że wyrwa zaginała je ku sobie, to trochę ich było. Wszelkie przebiegające tędy ślady zaklęć, klątw, barier ochronnych, mistycznych czujników, w niektórych przypadkach pewnie bardzo starych - zostały przecięte lub przynajmniej uszkodzone, w zależności od tego, jak potężne były same w sobie. A uwolniona w ten sposób magia rozeszła się po okolicy, wywołując różne efekty - na czele ze zmianami pogody. Lepiej się było nie zastanawiać nad tym, jakie inne problemy to wywołało. Komórka Cindy zaiskrzyła, rozgrzewając się gwałtownie do bolesnej temperatury - nim zaczął się z niej wydobywać gęsty dym. O dziwo podobny los nie spotkał wszystkich innych urządzeń w okolicy... Lecz z drugiej strony może nie było to aż tak zaskakujące? W końcu ta fala magii nie została wysłana w konkretnym celu, ani skupiona w danym miejscu; zadziałała losowo, a dziewczyna miała po prostu pecha, że padło akurat na jej telefon. Nieco dalej, na ulicy, do typowych odgłosów miasta dołączyły narastające dźwięki alarmów samochodowych... I syren, zapewne należących do zaparkowanych dookoła parku radiowozów. Nic nie wskazywało na to, aby ta kakofonia miała w najbliższym czasie ucichnąć. Nawet z tej odległości dało się dojrzeć miganie świateł... I wyżej również, w oknach budynków. Mimo wszystko to wydawało się jednak mało szkodliwe... Przynajmniej w porównaniu z innymi zmianami, gdyż część pobliskich drzew zaczęła się wyginać - nie pod wpływem wiatru, lecz nienaturalnie, okręcając się, manipulując gałęziami, ciemniejąc... I przybierając w większości to szaro-czarną, to złocisto-brązową barwę. Ich kora zdawała się zyskiwać nową teksturę, wciąż chropowatą, lecz lekko błyszczącą... Nieco jaśniejsze od niej liście, uderzając o siebie, wydawały niepokojące odgłosy. Prawie jak cienkie płytki metalu. Co gorsza, teraz drzewa te zaczynały też się kołysać, za każdym razem coraz bardziej zbliżając się do wyciągnięcia z ziemi swoich korzeni. Gdyby Lvelias spróbował na nie wpłynąć, zorientowałby się, iż coś je wypaczyło; nie reagowały już jak normalne rośliny, wypełniała je cudza energia... Jak gdyby stanowiły czyjeś przyzwańce lub innego rodzaju sługi. Nawet trawa poza barierą uległa metamorfozie - nie wszędzie, lecz płatami to tu, to tam. Miejscami krucha jak piasek, rozsypująca się pod wpływem wiatru, gdzieś indziej skrystalizowana lub skamieniała... Lub dymiąca... Lub rozpływająca się, tworząca pod sobą bagno... Mieszające się losowo zaklęcia musiały stworzyć nowe efekty. Kto wie czy nie wpływały również na ludzi? Minęła może sekunda czy dwie, nim gdzieś z boku - z południowego-wschodu - grupę dobiegły krzyki... Piski. Musiało je z siebie wydawać kilka osób, choć więcej szczegółów ciężko by było ustalić. Dobiegały z kierunku, w którym znajdował się plac zabaw... I nawet z oddali Cindy, Lvelias i Irvin powinni być w stanie zobaczyć, iż część obecnego tam sprzętu również ożyła, przemieszczając się, a w niektórych przypadkach wręcz odrywając od podłoża. Okrzyki wskazywały raczej na przerażenie niż ból - póki co - więc istniała szansa, że wszystkie te zjeżdżalnie i ławki nie były agresywne, tylko po prostu kogoś wystraszyły... Ale kto wie? Pomiędzy placem i grupą stały zresztą przemienione drzewa, dodatkowo utrudniające podjęcie jakichś działań.
W tym czasie natomiast Vision zdążył wybrać się na zwiad z powietrza - i z góry miał świetny widok na to, co się działo. Początkowo oczywiście wydarzenia przy wyrwie nie były aż tak interesujące, pomijając rozrastające się korzenie, więc synthezoid mógł się skupić na swoim zadaniu, a resztę pozostawić w rękach magów oraz Silk. Na pierwszy rzut oka park rzeczywiście zdawał się być opustoszały, choć - zgodnie z informacjami Cindy - na pobliskich ulicach tu czy tam zatrzymywały się już samochody należące do różnego rodzaju mediów, w większości opatrzone ich symbolami. Policjanci blokowali ich przejazd, a w jednym czy drugim miejscu najwyraźniej musieli się nawet mierzyć ze zirytowanymi, protestującymi przedstawicielami prasy czy telewizji, którzy opuścili swoje auta. Wyglądało jednak na to, że radzili sobie z tym nieźle i nie przepuszczali nikogo na teren Central Parku. Na zachód od trawnika z między-wymiarową dziurą natomiast - spory kawałek od niego, lecz mimo wszystko lepiej było dmuchać na zimne - Avengerowi udało się namierzyć krążącego po alejkach mężczyznę w późnym średnim wieku... Który prawdę mówiąc wydawał się być przede wszystkim zdezorientowany. Jeżeli Vision do niego podleciał, obywatel od razu zagadnął go co się stało i gdzie się wszyscy podziali - tłumacząc się pobytem w jednej z toalet, której "nie mógł opuścić, gdy z zewnątrz nadawano jakiś komunikat". Nie sprawiał żadnych problemów i pozwolił skierować się - lub zabrać - poza park. To mniej więcej po tym zajściu Ramzes dokończył swoją barierę - i niechcący wywołał całą serię magicznych wydarzeń, które z góry Vision widział doskonale, choć odczuł w niewielkim stopniu... Przede wszystkim pod postacią drobnych spięć, zapewne ze względu na odległość dzielącą go od źródła, oraz oczywiście uderzeń wiatru. W przeciwieństwie do pozostałych jednak, on był w stanie dostrzec w okolicy coś jeszcze, coś dotyczącego sytuacji z placu zabaw... Otóż znajdowała się na nim kamienna konstrukcja, będąca częścią zjeżdżalni i posiadająca w sobie zakrytą z góry i dwóch boków wnękę - w której najwyraźniej ktoś się skrył... Sądząc po krzykach, parę osób. Co jakiś czas ze środka wysuwała się na moment czyjaś głowa - i równie szybko się chowała. Być może ta osoba starała się ocenić ryzyko związane z podjęciem ucieczki.
A zamykanie wyrwy nawet się jeszcze dobrze nie zaczęło...
|
| | | Lvelias
Liczba postów : 114 Data dołączenia : 14/07/2016
| Temat: Re: Central Park Pią Sie 30, 2019 9:25 pm | |
| Prace postępowały szybko. Po kilku minutach miał już gotowy glif z którym mógł przystąpić do pracy. - Czemu wszyscy zawsze pytają o jednorożce? Jakimś cudem udało nam się niemal całkowicie odtworzyć populację pegasi, a i tak wszyscy pytają tylko o jednorożce. A elf tak się stara...Przerwał wywód, bo nagle do jego nozdrzy dotarł swąd spalenizny. Gdy odwrócił wzrok w stronę z którego pochodził, zauważył detektywa radośnie wypalającego pędy trawy w bezpośrednim sąsiedztwie jego dowodów na łaskę natury. Starał się zachować zimną krew. Nie chciał być jak jego zadufani w sobie mistrzowie, którzy prawdopodobnie oskórowaliby żywcem delikwenta za podobną zniewagę. I owszem, ich możliwości oraz preferencje pozwalały im często wymierzać podobne kary. Lvelias starał się spokojnie oddychać i pamiętać że w wielkim kręgu życia źdźbła trawy mają marginalne znaczenie, zwłaszcza gdy mogą się ważyć losy całej rzeczywistości. Wciąż ten brak poszanowania dla swoich sojuszników był dość zuchwały i gdyby wzrok druida i detektywa się spotkał, ten posłałby mu chłodne spojrzenie. - Te dwie, wielkie, to jedne z naturalnych żył energetycznych utrzymujących wasz świat takim jakim znacie. Nie mam czasu dokładnie ich zbadać ale możliwe że gdybyśmy je przerwali pod waszym miastem mógłby obudzić się uśpiony wulkan. Mógłby to być też jakiś łagodniejszy efekt. Na przykład maksymalna długość życia ludzi skróciła by się o jakieś sto dwadzieścia lat. Tak czy siak lepiej ich nie ruszać. - wskazał Cindy dwie unoszące się pastelowe smugi, które objętością przypominały trochę magiczny gazociąg - Ile tak właściwie żyją ludzie, co?Zaraz potem zaczęło się przedstawienie. Dziwne uczucie niepokoju, pobudzające nadnaturalny zmysł magii. Zbierające się na niebie czarne chmury i porywisty wiatr. - Wszystko jest pod kontrolą. - poklepał Cindy po ramieniu (na którym stał) - To naturalna reakcja rzeczywistości. W końcu w nią ingerujemy.Po chwili jednak błoto chlapło w wiatrak, a wokoło zaczynała zachodzić kaskada szalonych zjawisk i efektów. W miarę kolejnych wybuchów energii pyszczek zwierzaka coraz bardziej opadał ku dołowi w wyrazie osłupienia. - Nic nie jest pod kontrolą! Ratujcie co możecie! - krzyknął gdy zobaczył że w wyniku rozszalałej magii przeobrażone drzewa powoli rozważały udanie się na spacer. Samemu oczywiście rzucił się na pomoc drzewom. Oczami wyobraźni widział jak spaczenie sięga również korzeni tworzących ochronny wzorzec i naturalne więzy również nie wytrzymują naporu, a to już będzie prowadzić do prawdziwych katastrof. Uspokojenie gaju było wiec jego priorytetem. Oczywiście sięgnięcie świadomością do drzew nie przyniosły typowego rezultatu. Całe szczęście druid nawet na to nie liczył. Nie mógł zliczyć ile to razy spotykał już się z przypadkami rozszalałych drzew. Nie dalej jak w tym miesiącu grupa drzew na mrocznej wyspie stwierdziła że nie będzie czekać aż on i jego towarzysze zamienią się w nawóz w sposób naturalny i zdecydowana była na przyśpieszenie tego procesu. Empatyczne dotknięcie pozwoliło mu jednak na określenie natury klątwy. Najczęstsze przypadki były dwa. Albo magia nadała drzewom nowy poziom świadomości z którym nie mogły sobie poradzić, albo zwyczajnie poruszała nimi jakiegoś rodzaju kontrolą. W przypadku drugiego rozwiązania miałby mniej skrupułów z tym co zamierzał zrobić. Gdyby drzewa otrzymały jednak nowy, przebudzony poziom świadomości, postarałby się do nich dotrzeć. Było by to dla nich traumatyczne przeżycie, porównywalne niemal do porodu, lub do nagłej deprywacji sensorycznej u kogoś, kto do własnej osobowości jest przyzwyczajony. Nic dziwnego że szamotały się obłąkańczo. Jeśli Cindy wzięła z motocykla całą jego torbę, zanurkowałby do niej po napar wzmagający koncentrację, otworzył go pazurkami i wychylił jednym tchem. Następnie położył znów łapkę na kosturze i porozumiał się z drzewami. Uderzył w nie całą mocą swojego majestatu. Dał im do zrozumienia że jest tu dla nich i wszystko będzie dobrze. Dla drzew ze świata nie przyzwyczajonego do magii był zapewne dla nich niczym bóg puszczy. Pasterz drzew, który zajmie się nimi niczym ojciec. Musiały tylko mu zaufać. Jeżeli udało mu się uspokoić je na tyle by przestały się ruszać, lub gdyby okazało się po prostu że to nie one kontrolują swoje ruchy, przeszedłby do głównej fazy swojego planu. Mianowicie na złamaniu kilku druidzkich zasad. Wciąż uspokajając mentalnie drzewa otworzył portal do Otherworldu. Do części do której żaden z jego mieszkańców nie miał prawa się nigdy zapuszczać. Do puszczy zwanej Wildwood, gdzie dawien dawna druidzi zgromadzili i zamknęli całą dziką magię, jaka pozostała w Otherworldzie po przejściu Króla Chaosu. Cały jej obwód znaczyły monolity strażnicze, które nie pozwalały starej magii wydostać się z lasu. Zadanie, które postawił sobie druid było trudne, nawet jak na jego możliwości. Portal który stworzył i miał zamiar podtrzymywać musiał działać jak membrana, pozwalająca magii przedostać się tylko w jedną stronę. Następnie powołałby do życia potężny korzeń, który przechodząc przez portal utworzyłby pomost między dwoma światami. Ostatnim krokiem było przepompowanie całej uwolnionej dzikiej magii z central parku do miejsca, które idealnie nadawało się do przetrzymywania chaotycznych energii. Okoliczna magia statecznie wnikała w korzeń, przez który zostawała transportowana do Wildwoodu. Druid był tak skupiony na całym procesie jak nigdy od wielu dni. Zielone kosmyki mocy przeczesywały co i rusz jego futerko jak wyładowania elektryczne. Zniknął dla niego otaczający świat i jego przyjaciele, którzy sami musieli jakoś zorientować się co kombinuje wydra. Nie zwracał nawet uwagi jakie tempo zmian w otoczeniu ma jego proces. Liczył się tylko sam jego jak najsprawniejszy przebieg. Mimo to czuł że pomysł wymyka mu się spod kontroli. Czuł na sobie fizyczny nacisk litrów przepływającej przez niego magii. Membrana wymykała mu się spod kontroli a proces widocznie spowalniał. Małe ciało wydry nie było przystosowane do znoszenia przeciążeń tak dobrze jak ciało potomka Fomorów. Druid nie wziął tego pod uwagę przy swojej spontanicznej decyzji i zbierało to teraz swoje żniwo. Powoli tracił siły by kontynuować uścisk na kosturze,a był pewien, że bez artefaktu nie opanuje tego zjawiska. Miał tylko nadzieję że wytrzyma dostatecznie długo. Lub że ktoś z towarzyszy jakoś mu pomoże. |
| | | Silk
Liczba postów : 76 Data dołączenia : 08/06/2018
| Temat: Re: Central Park Pią Wrz 13, 2019 2:36 pm | |
| Przyglądając się poczynaniom druida i detektywa, Cindy poczuła nagłą potrzebę by podzielić się z członkami drużyny sugestią, iż niektóre metody leczenia mogą być dla pacjenta bardziej toksyczne niż sama choroba. Jej gazeta często opisywała podobne przypadki, a zabiegi których była właśnie świadkiem, idealnie wpasowywały się w taką wizję. Niestety okazało się że na powyższą uwagę jest już za późno. Zanim stażystka zdołała wypowiedzieć choć jedno słowo, jej pajęcze zmysły zaczęły szaleć, z każdej strony ostrzegawczo bijąc na alarm. Na początku wyglądało to na dość gwałtowną, aczkolwiek zwykłą zmianę pogody, choć trzeba przyznać, że gdyby nie wcześniejsza, intuicyjna reakcja, prawdopodobnie raptowny podmuch wiatru zwaliłby dziennikarkę z nóg. A to już było dość podejrzane. Małe tornado, pojawiające się znikąd i obejmujące swoim zasięgiem tylko jedna konkretną przecznicę, zdecydowanie nie uchodziło za zjawisko zwyczajne, jednak prawdziwe cuda dopiero miały się zacząć. Obserwując otoczenie, Silk szybko zrewidowała własne poglądy, co do tego że nic nie jest w stanie jej zaskoczyć. Najpierw wybuchła jej komórka, co akurat zaskoczeniem było niewielkim, podobnie jak niewielka stratą był sam zniszczony telefon. Stażystka nie darzyła zaufaniem osiągnięć techniki i w sumie spodziewała się tego, że w krytycznych momentach zamiast modnych gadżetów dużo lepiej sprawdzą się tradycyjne metody, więc przynajmniej tutaj mogła powiedzieć iż pozostała przygotowana na taki obrót sytuacji. Za to na tańczące drzewa, trawę zmieniającą się w co popadnie i spacerujące bez celu sprzęty na placu zabaw, już zdecydowanie nie. Wyglądało na to, że nie tylko ona nie ogarnia sytuacji. Do tej pory spokojny i wyważony świstak nagle wpadł w panikę, krzycząc coś w rodzaju „najpierw kobiety i zwierzęta”, a chwilę potem rzucił się na pomoc swoim umiłowanym drzewom. Jakby tego było mało, do uszu Cindy dotarło wołanie o pomoc, dobiegające z wspomnianego wcześniej placu zabaw. - Ogarnę dzieciaki. - Zakomunikowała stażystka, w myśląc przeklinając siebie za zmarnowany czas, w którym zamiast chociażby przebrać się w kostium Silk, biernie wpatrywała się w poczynania innych, ograniczając się jedynie do ironicznych uwag. Trudno. Po prostu teraz należało działać dwa razy szybciej. Wykonując cały szereg akrobatycznych figur, podczas których, w pełnym biegu przeskakiwała nad gałęziami drzew lub też prześlizgiwała się pomiędzy ich konarami, Cindy pokonała zaporę uformowana z ściany chyboczących się chaotycznie pnączy i rozbieganych huśtawek, po to by w decydującej chwili, przy pomocy pajęczej sieci i mocnego szarpnięcia, uniemożliwiać jednej z nich zwalenie się na zaimprowizowane schronienie dla grupy dzieciaków. - Wszyscy cali? - Spytała stażystka zaglądając pod kamienny mostek, gdzie na widok trójki dzieciaków, z których najstarsza dziewczynka nie miała więcej jak siedem lat, od razu pogratulowała agentom Tarczy perfekcyjnego „oczyszczenia terenu”. Panowie profesjonaliści jakimś cudem przegapili tą spec – grupę. - Jesteś spider – menem? - Głośno zastanowiła się przywódczyni bandy smarków, nawet nie zdając sobie sprawy w jak czułe tony uderza. - Nie. Jestem jego lepszą wersją. - Odpowiedziała Silk, siląc się na spokój. - A czemu nie masz maski? - Przecież mam. - Ale nie zakrywasz oczu. - Nie ustępowały dzieciaki. - W porządku. Posłuchajcie. Nie mam teraz specjalnie czasu. - Zirytowała się bohaterka. - Ten kto chce zobaczyć gadającą wydrę z Equestri, idzie ze mną. Kto woli zginąć w uścisku zbuntowanej karuzeli, zostaje tutaj. Cindy nie miała pojęcia który z powyższych argumentów bardziej przemawiał do wyobraźni dzieciaków, jednak ostatecznie cała trójka zdecydowała się dołączyć do niej. Pozostawał jedynie niewielki problem, gdzie i jak powinna teraz przetransportować członków tego gangu? Natychmiast też stażystka spojrzała w górę, wypatrując tam androida. Podrzucenie dzieciaków jemu wydawało się pierwszą z możliwych opcji. |
| | | Ramzes
Liczba postów : 57 Data dołączenia : 26/01/2019
| Temat: Re: Central Park Nie Wrz 22, 2019 8:16 pm | |
| Ramzes był z siebie zadowolony. Wyszedł mu solidny magiczny krąg. Co więcej współgrający z magią druida, mimo techniki użytej do jego stworzenia. Spojrzał z uznaniem na wydrę, która posłała mu dziwny grymas. Irvin nie znał się na mimice łasicowatych, zatem uznał to za wyraz uznania dla jego umiejętności. Miło było otrzymać pochwałę od kolegi po fachu, nawet jeśli niewerbalną. W odpowiedzi pokazał mu uniesiony kciuk i uśmiechnął się myśląc 'dzięki!' Niestety za każdym razem, kiedy detektywowi coś wychodziło dobrze, świat nie mógł tego pozostawić bez adekwatnej odpowiedzi. Dlatego właśnie wszystko zaczęło się walić w momencie aktywowania bariery. Wszyscy inni mieli fantastyczny widok na chaos, który się rozpętał, ale Ramsey, który wtedy użył swojego wzroku, miał unikalna perspektywę na fakt, że mocno namieszali w naturalnym balansie energii. 'Świetna robota Irvin' pogratulował sobie w myślach widząc katastrofę rozgrywającą się na jego mistycznych oczach. Gdy rozszalała magia ożywiała rośliny i przedmioty, czarodziej zachował zimną krew, zwłaszcza, że druid momentalnie przystąpił do działań zapobiegawczych. To oznaczało, że detektyw został sam na sam z wyrwą wewnątrz bariery. Najlepsze, co mógł w tej chwili zrobić, to zamknąć ją, jak najszybciej to możliwe. Przystąpił więc do działania. Obejrzał uważnie jak źródło chaotycznej energii się zachowuje, po odcięciu go od świata zewnętrznego. Jeżeli nadal było stabilne, to zaczął pasmami emitowanej energii, łatać rzeczywistość, niczym szwaczka cerujące dziurę w spodniach. Jeżeli natomiast pojawiła się niestabilność, to musiał się skupić na zawróceniu wylewającej się energii i wtłoczeniu jej z powrotem w przejście. Tak, czy inaczej nie miał łatwego zadania. Nie dość, że wymagające precyzji, to jeszcze męczące przez samo obcowanie z tak ogromną mocą. Czoło czarodzieja zrosił rzęsisty pot, gdy działał. Tylko kątem oka dostrzegł portal, otworzony przez Lveliasa. Nie miał czasu podziwiać sprawności z jaką druid opanował magię czyniącą spustoszenie po drugiej stronie bariery, bo musiał całą uwagę poświęcić stojącemu przed nim zadaniu. Wiedział, że czas jest ważny, ale zmusił się do ostrożnego i powolnego działania. Gdyby chciał pospieszać, podejrzewałby, że jedynie pogorszyłby sytuację. No w każdym razie pogorszyłby ją jeszcze bardziej. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Central Park | |
| |
| | | | Central Park | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |