|
| Sala Narad | |
|
+7Rogue Loki Cable Emma Frost Nightcrawler Gambit Storm 11 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Sala Narad Czw Lis 29, 2012 11:00 pm | |
| Sala Narad znajduje się blisko Danger Roomu i stanowi centrum operacyjne X-men. Tutaj wygłaszane są raporty i plany misji oraz tu właśnie odbywają się wszelkie ważne spotkania. W pomieszczeniu znajduje się kilka różnych komputerów i monitorów, każdy z inną funkcją. Sala Narad monitoruje wiadomości z niemalże każdej stacji telewizyjnej i radiowej na świecie. Nikt nie musi tego non stop pilnować - komputer wyłapuje istotne informacje i przesyła je X-menom.
Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Czw Sty 26, 2017 1:44 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Storm
Liczba postów : 120 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Pon Gru 03, 2012 8:48 pm | |
| Storm szybkim krokiem weszła do Sali Narad. W dłoniach kurczowo trzymała komunikator, dzięki któremu miała stały kontakt z innymi X-Menami. Do tamtego feralnego dnia. Próbowała złapać jakikolwiek sygnał, ale urządzenie milczało jak zaklęte. Westchnęła ciężko, odgarniając długie pasmo białych włosów za ucho. Usiadła przed wielkim komputerem, wpisując polecenie. Nie miała siły mówić. Ta cała sytuacja sprawiła, że jej siły po prostu się ulotniły. Była jak szmaciana lalka, z której uleciało całe życie. Nie spała od dobrych paru dni, czuwała. Nie mogła jednak polecieć sama na poszukiwania, wiedząc, że nie zostawi uczniów pod opieką figlarnego Nightcrawlera i Gambita, który na pewno z chęcią poderwałby jakąś młodziutką, nieświadomą uczennicę. Nie mogła na to pozwolić. Była zbyt odpowiedzialną kobietą. - Cerebro, jakieś wieści? – spytała w końcu, opierając głowę na dłoni, zakrywając przy tym twarz. Czuła, że zaczyna boleć ją głowa, jednak nie pora była na sen i inne, mniej przyjemne dolegliwości i zachcianki. Z komputera wydobył się cyfrowy głos, który mówił bardzo monotonnie. Poczuła, że coś ściska ją w brzuchu. - Nie ma żadnych wieści. Przeszukano wszystkie wiadomości, przejrzano zdjęcia z satelity. Nie ma także łączności z nadajnikami, które każdy powinien mieć – wyjaśnił komputer. Gdy skończył raport zamilkł, czekając na kolejne polecenie ze strony mutantki. Storm oparła się ciężko o oparcie fotela, zamykając oczy. Nie miała już siły na nic. Jej oczy były podkrążone, a twarz lekko pomarszczona, jakby postarzała się o dobre dwadzieścia lat. Wszystko było na jej głowie, podczas gdy Kurt bawił się ze holoprojektorem – znowu. Ororo opatuliła się szczelnie kocem, mając wrażenie, że temperatura w pomieszczeniu zrobiła się o wiele, wiele za niska. - Nightcrawler, Gambit widzę was za pięć sekund w Sali Narad – powiedziała do komunikatora. W końcu trzeba będzie wziąć sprawy we własne ręce - i ustalić do kogo zwrócić się o pomoc.
Ostatnio zmieniony przez Storm dnia Wto Gru 04, 2012 7:15 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Wto Gru 04, 2012 12:34 am | |
| Tak, sytuacja ostatnimi dniami zdecydowanie nie prezentowała się różowo. Gambit musiał przyznać, że jego strój zaczął być bardziej optymistyczny niż całokształt położenia w jakim się znaleźli. Oni - ha, garstka, ostatni z ostatnich, jeśli patrzeć na formację X-Men. Uczniowie dopiero studiujący swoje umiejętności, spora ich część nawet jeszcze w pełni ich nie zna, żaden nie nadaje się na wsparcie. Coś lub ktoś jest na tyle potężne, przebiegłe i perfidne, że właściwie przyparło ich do muru. Mocno, zdecydowanie zbyt mocno jak na gust Gambita i nie podobało mu się to. Westchnął z rozdrażnieniem i frustracją, które zdradzał, iż wolałby w tej chwili tasować swoje karty lub badać pokłady cierpliwości na przykład Cyklopa. Ten facet miał zdecydowanie zbyt napięte nerwy i ktoś musiał go w końcu nauczyć znaczenia słowa "relaks". Oczywiście Remy stwierdził, że będzie idealnym mentorem w tych kwestiach. Kulturalnie powstrzyma się od przedstawiania Summersowi najładniejszych kobiet w mieście. Aż za dobrze znał na tym podłożu jego podejście. Szybko zlikwidowali dziurę w ścianie, po reakcji Scotta chociażby na samą propozycje. Chyba miał gorszy dzień. Jak co drugi jego. On się wykończy psychicznie - ktoś powinien go rozerwać i lepiej, by nie był to żaden wróg. Tylko oby nie zapeszył... Dobrze, narzekał czasami na Cyklopa, ale poza tymi byli kompanami i naprawdę nie życzył mu źle. Na względne uspokojenie nerwów obracał w palcach jedną z kart i tak oto wszedł do sali narad, gdzie zastał Storm. Usiadł obok wygodnie opierając łokcie i nie przerywając sobie odprężającej zabawy spojrzał na przyjaciółkę. Wyglądała na wyczerpaną, a nie wiedzieli czy są chociażby na półmetku tego koszmaru. Gambit też miał powody do narzekań na swój poziom energii - był większy niż białowłosej, bo potrafił skutecznie minimalizować stres, jednakże minimalne ilości snu i ciągła czujność również odbijałyby się przekrwionymi białkami, gdyby nie fakt, iż jego były czarne. - Słowo daję, odrobina spokoju zadziałałaby na Ciebie jak Twoje własne deszcze, które sprowadzałaś w Afryce. - rzucił z zawadiackim uśmiechem, który prawie nigdy nie opuszczał jego twarzy, ale w jego głośnie dźwięczała pokrzepiająca nuta. Po chwili dodał oglądając rysę na karcie: - Chociaż minimalnie się uspokój, na chwilę. Postanowił wykorzystać jedną ze swoich małych sztuczek, by wpłynąć na Ororo. Była wręcz nieziemsko odpowiedzialna, więc taka drobna manipulacja wyjdzie jej tylko na zdrowie, jeszcze pewnie zdążą się nastresować. - Jakieś wieści? Cokolwiek? Dzieciaki zaczynają coraz bardziej węszyć. Ciekawość jest dobra, ale w obecnej sytuacji usadzam ich już drugą talią, a uwierz - hamuję się. Nie mówił tego z irytacją, raczej gdzieś tam wyczuwalne były zalążki bezsilności, które wykryją tylko Ci, którzy mieli z nim do czynienia wystarczająco długo. |
| | | Nightcrawler
Liczba postów : 107 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Wto Gru 04, 2012 4:12 pm | |
| - Mein Gott! Gdybyś ktoś właśnie przechodził pod drzwiami pokoju Kurta, mógł z powodzeniem usłyszeć jego niemal damski pisk i rumor przewracanych rzeczy. Przyklejony do sufitu mutant przez dłuższą chwilę próbował uspokoić szalejące serce, dysząc ciężko. Tak właśnie kończyło się całkowite skupienie na jednym zajęciu – zapominało się o ewentualnych zewnętrznych bodźcach, a gdy nagle przypominały o swoim istnieniu, zawał gotowy. Nightcrawler powoli opuścił się z powrotem na podłogę, uważając, by nie nadepnąć na narzędzia, które wysypał ze skrzynki w wariackim skoku – holoprojektor znów zaczynał szwankować, zmieniać obraz iluzji, gdy sobie tego nie życzył, więc postanowił naprawić sprzęt na własną rękę. Łapę. Jakkolwiek by nie nazwać jego trójpalczastą kończynę. Dobywający się z komunikatora głos Storm mało nie wysłał chłopaka na tamten świat swoją nagłością. - Ale bałaghan – wymamrotał z ostrym akcentem, drapiąc się po karku. Trudno, sprzątanie musiało poczekać - już dawno zdążył się nauczyć, iż jeśli starsza mutantka wydawała polecenie, nie było ono efektem jej chwilowego kaprysu, a faktycznej potrzeby. Kurt zniknął, by niemal natychmiast pojawić się przy Remym i Ororo w obłoczku czerwonego dymu oraz roztaczając wyraźny zapach siarki, który kręcił w nosie mimo pewnego przyzwyczajenia. Akurat zdążył usłyszeć ostatnie wypowiadane przez Gambita słowa – powinien był się domyślić, że zostali wezwani w związku z poruszeniem wywołanym najpierw ze zniknięciem profesora Xaviera, a potem każdej wysyłanej za nim ekipy ratunkowej. Cała sytuacja bardzo trapiła mieszkańców Instytutu, co tylko zwiększało wysiłki Nightcrawlera, by choć trochę rozluźniać atmosferę żartami. Nie mógł się pozbyć okropnego i irracjonalnego wrażenia, iż wszyscy w końcu wybuchną jak przepompowane balony, jeśli uśmiechy przynajmniej na chwilę nie zagoszczą na ich twarzach w momencie kryzysu. Przykucnął obok krzesła, na którym siedziała Ororo i z nienaturalną dla siebie ciszą, oparł brodę na jej podłokietniku, przenosząc spojrzenie błyszczących żółtych oczu to na nią, to na drugiego obecnego mutanta.
Ostatnio zmieniony przez Nightcrawler dnia Wto Gru 04, 2012 7:19 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Storm
Liczba postów : 120 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Wto Gru 04, 2012 5:04 pm | |
| Storm zerknęła kątem oka na Nightcrawlera, który pojawił się tuż przy jej boku. Bez słowa położyła dłoń na jego głowie, głaszcząc tę miękką, niebieską czuprynę. Wolną zaś ręką przesunęła po panelu znajdującym się na powierzchni okrągłego stołu. Pojawił się trójwymiarowy, cyfrowy obraz, który przedstawiał listę miejsc, które Cerebro przeszukał i nie znalazł nawet śladów ich przyjaciół. - Gambicie, sprawa jest poważna i nie możemy już dłużej zwlekać. Trzeba działać i to natychmiast. Nie mamy kontaktów z żadnym z naszych – powiedziała jednym tchem, jakby każde kolejne słowo było coraz bardziej ciężkie to przetrawienia. Podniosła się, okrążając nerwowo pomieszczenie, drapiąc się po brodzie wyraźnie poruszona i zdenerwowana. – Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko poproszenie kogoś o pomoc. Skontaktować się z innymi mutantami, jeśli tacy są w pobliżu – zacisnęła pięści. Powoli traciła wiarę we własne słowa. Kto mógłby chcieć im pomagać? Zawsze żyli w odosobnieniu, w swoim małym, rodzinnym gronie. Teraz rodzina została im odebrana. Zostali sami. Ororo spojrzała na Gambita i Nightcrawlera, którzy tkwili w ciszy, jakby w zwolnionym tempie przyjmowali tak ciężkie do strawienia informacje. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, jednak przerwał jej głośny alert. Cerebro coś wykrył. Storm momentalnie poderwała się do komputera, po czym zaczęła wpisywać polecenia. Drżały jej ręce, jednak jej nadzieje na jakieś nowe informacje zniknęły tak szybko, jak się pojawiły. - Uczniowie znowu rozwalili posąg w ogrodzie – szepnęła, a jej ręce opadły ciężko ze zrezygnowaniem. Poczuła, jakby coś wbijało jej kolejne, bolesne szpile w drobne ciało. Spoglądała w monitor, który pokazywał szaleństwa i zabawy nic nieświadomych mutantów. Poczuła ogromną złość i poczucie winy, że nikt im nic nie powiedział. Dalej trwają w kłamstwie, że inni X-Meni wyjechali sobie na wakacje. Mutantka powoli usiadła na fotelu, który wcześniej zajmowała. - Gambit, masz jakieś propozycje do kogo możemy się zwrócić o pomoc? – spytała, po czym spojrzała na wpatrzonego w nią młodego Kurta. – Nie martw się Pluszowy Elfie, znajdziemy ich choćbyśmy mieli przekopać ziemię i przeszukać całe niebo – powiedziała łamiącym się głosem. Zbyt mocno to przeżywała, a określenie „Pluszowy Elf” jeszcze bardziej przypomniało jej o młodych X-Menach, takich jak milutka Kitty.
|
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Wto Gru 04, 2012 7:52 pm | |
| Do nagłych pojawień Nightcrawlera już się przyzwyczaił i to sporą ilość czasu temu. Jakby nie patrzeć, taką miał zdolność mutanta. Czasem cudownie potrafił kogoś nastraszyć lub wykazać się perfekcyjnym wyczuciem chwili, jeśli chodziło o ratowanie skóry. Niebieski diabeł - w ustach Gambita to nie brzmiało obraźliwie, jego samego nazywano kiedyś "le diable blanc", białym diabłem. Może też dlatego dobrze dogadywał się z Kurtem, coś ich łączyło. Gdy Ororo zaczęła głaskać jego włosy już miał nadzieję, że to ją odpręży, ale gdy wstała i podjęła nerwowe chodzenia miał ochotę rzucić jej jakąś eksplodującą kartę przed nogi, by się zatrzymała. Cóż, byłby to średni pomysł i prędzej spowodował stan przedzawałowy u białowłosej, a jego samego posłało prawie na tamten świat. Szybko porzucił ten koncept. - Zdaję sobie sprawę, że sytuacja jest poważna. Wiem, że nie mamy kontaktu z żadnym z naszych. Storm, zlituj się i usiądź. Nie denerwuj się więcej niż to potrzebne. - powiedział do niej spokojnym tonem z nutką stanowczości. Może i łatwo mu było mówić, ale to było najsensowniejszą rzeczą, jaką mogli w tej chwili robić. Względnie się uspokoić i zacząć zbierać fakty, informacje, wyciągać nowe wnioski, wykluczać opcje... Nic z tego nie wyjdzie, jeśli Ororo pomoże swej psychice popełnić nawet nie rytualne samobójstwo. Na wzmiankę o posągu Gambit uderzył się dłonią w czoło. - Doprawdy, jak z małymi dziećmi. - westchnął. - Zostaw to mnie, ale po wszystkim profesorek ma mi odkupić tych n talii kart. Bo gdy będzie po wszystkim Xavier wróci, a on stanie obok Storm, poklepie ją po ramieniu i powie "a nie mówiłem" z zawadiackim uśmiechem. Inna opcja nie wchodziła w grę. Musiał utrzymywać jak najbardziej optymistyczną wersję przyszłości, mając świadomość, że na przyjaciółkę w tej kwestii nie ma co liczyć. Słysząc pytanie mało brakowało, a uśmiechnąłby się z politowaniem. Sytuacja jest poważna, pohamuj swój wspaniały charakter, przynajmniej przy Storm. - Nie mamy zbyt wielu przyjaciół, prawda? Przede wszystkim ustalmy jasno - czego próbowaliśmy i co najbardziej by nam się przydało. Pluszowy elf. Hm. Jakież to słodkie, rozkoszne, aż przydałyby się świąteczne hity z lat 80. w tle i cuda wigilijne. O tak, cud - czasem Remy miał wrażenie, że jakiś by im się bardzo przydał. |
| | | Nightcrawler
Liczba postów : 107 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Wto Gru 04, 2012 9:24 pm | |
| Kurt nie miał zamiaru narzekać na nagłe zniknięcie dłoni głaszczącej go po głowie, ale mimowolnie wydał z siebie cichy pomruk, gdy Storm bez ostrzeżenia wstała. Nic nie mógł na to poradzić, był strasznym pieszczochem mimo upływu lat. Obserwując niespokojne gesty mutantki i słuchając jej rozmowy z Gambitem, doskonale wiedział, czego w tej sytuacji potrzebowała. Wykrzywił lekko usta, podnosząc rękę, na której nosił swój holoprojektor – prezent od profesora Xaviera. Majstrując przy ustawieniach urządzenia, mimowolnie zaczął delikatnie machać ogonem na boki. Był to nawyk, którego nie mógł się wyzbyć. Jeśli wierzyć młodszym od niego uczniom, ponoć upodabniało to Nightcrawlera do przyczajonego w krzakach kota. Ani drgnął, kiedy kobieta na powrót zajęła swoje miejsce – musiała przejmować się zaistniałą sytuacją jeszcze bardziej, niż pokazywała, skoro tak łatwo traciła swoją anielską cierpliwość i opanowanie. Było to... Niespotykane. Niepokojące i nienormalne. Naruszało jedną z części podstawy, na której Kurt na nowo wybudował swoje postrzeganie świata po ratunku przed linczem kilka lat wcześniej. - Nie mamy zbyt wielu przyjaciół, prawda? Przede wszystkim ustalmy jasno - czego próbowaliśmy i co najbardziej by nam się przydało. - Shłusznie – przytaknął chłopak, ale nie pozwolił nikomu się wtrącić, wstając z klęczek i kontynuując – ale powinnhaś szę uśmiechnąć, ciociu Ororo. – skończył niemal oskarżycielskim tonem, po czym z rozmachem uderzył otwartą dłonią w okrągły przycisk uruchamiający holoprojektor, mając nadzieję, że dobrze dokręcił śrubki i wszystko zadziała. Położył dłonie na biodrach wypinając pupę do tyłu w parodii jednej z seksownych póz prezentowanych w mediach. Jeśli urządzenie zadziałało, Gambit i Storm powinni zobaczyć go w wersji z okazałym biustem, ubranego w idiotycznie różowy kostium składający się z minispódniczki i topu. Albo czegoś w tym stylu, nie był pewien, czy dobrze pamiętał, na której funkcji znajdowała się replika kostiumu drużyny cheerleaderek pobliskiej szkoły. |
| | | Storm
Liczba postów : 120 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Sro Gru 05, 2012 8:10 pm | |
| Storm westchnęła, powoli zamykając oczy. - Tak Gambicie, wiem. Muszę się uspokoić. Poukładać sobie wszystko. – powiedziała, po czym chwyciła za szklankę wody, stojącą na stole. Przyniosła ją sobie wcześniej, ale nie miała czasu ani głowy, żeby ją wypić. Teraz przyszedł czas, aby ochłonąć i zacząć myśleć trzeźwo. A co najważniejsze – uspokoić się i pozbierać się do ładu. Gdy usłyszała cichy bzyk, od razu wiedziała, że Kurt znów zaczął bawić się holoprojektorem. Przez chwilę bała się w ogóle cokolwiek powiedzieć, ba… spojrzeć na niego. Jednak słysząc jego niewinny, chętny do pomocy głos… wzięła się na odwagę i otworzyła oczy. Uśmiech mimowolnie wypełzł na jej twarz, a później wybuchnęła cichym śmiechem. Odgarnęła włosy do tyłu, powoli się uspokajając, chcąc przybrać pokerową twarz. - Kurt, wyglądasz naprawdę przepięknie w tym nowym stroju. Uważam, że powinniśmy ciebie w takim wydaniu zostawić na stałe. – stwierdziła śmiertelnie poważnym tonem, jednak nawet wtedy dało się słyszeć w nim wesołość. Odetchnęła ciężko, po czym znów spojrzała na Gambita. – Powinniśmy… - nie skończyła. Włączył się alert. Zamknęła oczy, czując, że coś ściska ją w gardle. Jeśli to znowu będzie posąg… Przeszło jej przez myśl, po czym wstała, aby podejść do komputera, który monitorował ogród. Była bardzo zaskoczona tym, co zobaczyła. Kilku dwóch rosłych mężczyzn stało przy bramie wejściowej, widocznie nie mając zamiaru odejść… Przetarła oczy, nie wierząc, w to, co widzi. - Gambit, chyba mamy gości…
[z/t] |
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Sob Gru 08, 2012 9:07 pm | |
| Zmiana nastawienia Storm była jak najbardziej pozytywnym aspektem sytuacji. W końcu przynajmniej to mieli z głowy, teraz można było zająć się właśnie racjonalnym obmyślaniem kwestii związanych z zaginionymi członkami grupy, samym Xavierem oraz zrobić konkurs "1001 sposobów na załatwienie tego, kto za tym wszystkim stoi". Gambit miał przeczucie, że odkryje wtedy w sobie niepokojące pokłady sadyzmu. Słysząc jak Kurt bawi się urządzeniem właściwie nie zwrócił na to większej uwagi, ten dzieciak non stop coś takiego robił. Dopiero, gdy jego oczom ukazał się efekt owych działań pozwolił sobie na reakcję. Ha, pozwolił sobie - mimowolnie ją ukazał światu, gdyż spójrzmy prawdziwe w oczy - kto by się opanował na coś takiego? Najpierw kąciki jego ust powędrowały lekko do góry, a gdy mózg w pełni odebrał prezentowany obraz - wybuchnął śmiechem, przez który prawie zsunął się z fotela. No i plus sto punktów dla Nightcrawlera za rozśmieszenie Ororo. - Doprawdy, młody. Nie sądziłem, że ktoś byłby w stanie zrobić konkurencję Rogue. - rzucił luźno, jednak, po tych słowach spoważniał; bardziej w środku niż na zewnątrz. No tak, Rogue. Mają mało czasu, powinni jak najszybciej zabrać się za obmyślanie planu, cokolwiek, co byłoby w stanie im pomóc. Nawet nie dopuszczał do siebie myśli, że może być za późno - nie i koniec. Irracjonalne przeświadczenie, że jest w stanie zapanować w tej kwestii nad losem zaczęło go zaślepiać. Cóż jednak innego nawiedza zdesperowane osoby? Zdesperowane, bezsilne - zakochane... Podziękował w duchu za alert, który odsunął jego myśli od tych nieprzyjemnych rozważań. Jemu także pierwszym co przyszło na myśl był kolejny zdewastowany przez uczniów posąg, jednakże uwaga Storm sprawiła, że uniósł jedną brew. Goście? Nie przypominał sobie, by ktokolwiek miał składać im wizytę, a jeśli ktoś stwierdził, że zrobi przyjęcie-niespodziankę - cóż, nietrafiony pomysł, a na pewno nie teraz. Z kolei jeśli był to wróg... Zmrużył oczy i wstał z miejsca. Stan pełnej gotowości był teraz obowiązkowy. |
| | | Nightcrawler
Liczba postów : 107 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Sob Gru 08, 2012 9:51 pm | |
| Mutanci mogli narzekać na jego psoty i zabawy holoprojektorem ile chcieli, ale jednak wychodziło na to, że Kurt potrafił nimi pozytywnie wpłynąć na sytuację – śmiech Storm, nawet jeśli cichy, był jednym z ładniejszych dźwięków, jakie ostatnio słyszał. W końcu można było odetchnąć bez strachu, że gęste powietrze na stałe osiądzie w płucach i doprowadzi do powolnego, bolesnego uduszenia. Nightcrawler przeszedł kilka kroków, kręcąc nowo nabytymi krągłościami, dopóki Gambit nie wspomniał o Rogue. Mutant uśmiechnął się delikatnie na wspomnienie dziewczyny, którą zdążył uznać za przyszywaną siostrę – oczywiście wszyscy w Instytucie byli rodziną, ale to właśnie ona niemal bezczelnie zagarnęła jedno z najważniejszych miejsc w jego sercu. Odnalezienie zaginionych miało najwyższy priorytet zaraz obok ochrony pozostałych na miejscu nowych uczniów – Kurt nie miał żadnych złudzeń, że wraz z Gambitem i Storm musieli ustalić, jak podzielić ich trzyosobową grupę, by wykonać oba te zadania. Kiedy zabrzmiał kolejny alert, Nightcrawler wyłączył iluzję, wyciągając głowę w stronę monitora, na którym pojawił się live feed sprzed głównej bramy – goście byli zdecydowanie ostatnim, czego potrzebowali w tym momencie. Nie mogli wiedzieć, czego chcieli, ale wszyscy na pewno nie powinni witać ich przy bramie w razie, gdyby okazało się, że mają złe zamiary. Mutant oczywiście dużo ćwiczył swoje umiejętności teleportacyjne i potrafił bez fatygi przenosić się wraz z dwójką innych osób, ale jego pasażerowie zawsze odczuwali pewne zmęczenie, a po co świadomie osłabiać całą drużynę (uczniów mimo wszystko nie liczył), jeśli możliwy był atak? - My phójdziemy, ale obszerwuj wszystko na monitorze – zwrócił się do Gambita, lekko biorąc Storm pod ramię. Było to jedyne ostrzeżenie, zanim z głośnym trzaskiem zniknął wraz z nią w obłoczku czerwonego dymu.
[z/t ze Storm] |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Nie Gru 09, 2012 2:07 pm | |
| Pomimo wysokiego urodzenia i związanego z nim bogatego pochodzenia Emmie nigdy nie była obca ciężka praca. Co tu dużo mówić - w końcu od dziecka zmuszona była do rywalizowania z siostrami w oczach ojca, zaś po wyrwaniu się z rodzinnego domu sama musiała o siebie zadbać, co poskutkowało ostatecznie dojściem do władzy w Hellfire Club, założeniem prężnie się rozwijającego Frost Enterprises, a także - w pewnym momencie - akademii dla uzdolnionych. Oczywistym więc było, że praktycznie na każdym etapie swojego życia wkładała wiele wysiłku w to, co robiła, aby osiągnąć upragniony sukces - wiele osób zapewne nie mogłoby w to aż uwierzyć, woląc zaklasyfikować ją jako rozpieszczoną snobkę, która od zawsze wszystko podawane miała na tacy. Cóż - nic bardziej błędnego. Teraz natomiast nie było wcale inaczej. Choć po zamknięciu szkoły i odejściu z Hellfire Clubu ilość obowiązków telepatki oczywiście znacząco spadła, to i tak przy samej korporacji miała całą masę istotnych zajęć. Pewnie, zdecydowana większość pracy wykonywana była na niższych szczeblach drabiny firmowej hierarchii, jednakże decyzje podejmować musiała właśnie ona - zapoznając się z wszelkimi raportami i prognozami, skanując umysły pracowników swoich oraz cudzych, a także wielu, wielu innych osób, często uciekając się wręcz do ich kontrolowania, aby uzyskać swoje cele... Tyle na niej spoczywało, że doprawdy trudno było jej znaleźć chwilę tylko dla siebie. Właśnie w tym momencie nastał czas, by mogła na trochę zapomnieć o obowiązkach względem Frost Enterprises. Nie oznaczało to jednak, że zamierzała po prostu się zrelaksować i odpocząć - nie, miała niestety coś innego na głowie. Sama będąc potężną telepatką Emma pozostawała świadoma innych silnych pod tym względem istot, szczególnie tych przebywających stosunkowo niedaleko niej. Do tego grona zaliczał się rzecz jasna Charles Xavier - którego aura jakiś czas temu zniknęła z okolicy. Nie byłoby w tym właściwie nic dziwnego, lecz po przedłużającym się okresie jego nieobecności blondynka pozwoliła sobie na chwilę zajrzeć telepatycznie do Instytutu - ot, na wszelki wypadek. Przeglądając znajdujących się na miejscu mutantów - w tym kilku żałośnie słabych telepatów, którzy nawet nie wyczuli jej ingerencji; uczniów, jak podejrzewała - Emma była w stanie wysnuć kilka dość istotnych w jej mniemaniu wniosków. Po pierwsze, w Instytucie praktycznie nie było wyszkolonych X-men. Po drugie, obecna ich trójka miała najwyraźniej za zadanie opiekować się studentami - w co pannie Frost aż nie chciało się wierzyć; gdyby pojawiło się jakieś realne zagrożenie, szkoła upadłaby przecież w mgnieniu oka... Ostatni wniosek był jednak najciekawszy i wynikał z wczytywania się w myśli kolejnych skanowanych osób. Uczniowie odczuwali niepokój, nie byli pewni co się dzieje i gdzie są ich opiekunowie - lecz te niedobitki X-menów przebywające w Instytucie... Och, oni wiedzieli więcej - choć wciąż niewystarczająco dużo, aby zaspokoić zainteresowanie Emmy. Wbrew pozorom nie była to jednak jedynie kwestia jej zaintrygowania i chęci zdobywania informacji - oczywiście te również były ważne, lecz wyjątkowo tym razem kobieta kierowała się innymi pobudkami. Koniec końców: swego czasu była nauczycielką i dyrektorką. Jej własnych uczniów spotkała krzywda i zmuszona była zamknąć akademię - jednakże wciąż zależało jej na dobrym interesie młodych mutantów. Wszystkich młodych mutantów. Ci w Instytucie pozostawali zaś obecnie właściwie bezbronni... To mogłoby się bardzo źle skończyć. W związku z powyższym Emma uznała, że nie może tak po prostu zapomnieć o sprawie - czy też obserwować rozwoju wydarzeń z daleka. Nie mogła jednak nic zdziałać na siłę, dlatego zadecydowała, iż w pierwszej kolejności nawiąże kontakt z trójką X-menów i wybada sytuację. Mogła rzecz jasna zwrócić się do nich telepatycznie, lecz prawdopodobnie uznaliby to za afront z jej strony; bardziej konwencjonalny sposób zdecydowanie będzie tu właściwszy. Neutralny grunt, ot co. Z tą myślą mutantka zasiadła do sprzętu, jednocześnie wychwalając w głębi ducha nowoczesną technologię - i już po chwili łapała połączenie z komputerem Instytutu. Przy takim zaawansowaniu powinna bez problemu uzyskać kontakt... W końcu sama nad tym pracowała... O, tak; jest. Teraz więc pozostawało jej tylko czekać na odzew - lub ewentualnie telepatycznie "przekonać" kogoś do odebrania wiadomości inicjującej rozmowę... Ale da im szansę. |
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Pią Gru 28, 2012 3:46 pm | |
| Cóż mu pozostawało - siedzieć, trzymać - jak to się mówi - rękę na pulsie i nie dać się zaskoczyć. Mając przeszkolenie najwyższej klasy złodzieja trudno byłoby go podejść lub wyprowadzić z równowagi, szczególnie w okresie, gdy zdawał sobie sprawę, że wszystko właściwie spoczywa na ich barkach - Storm, jego i Nightcrawlera. Tak, tylko trójka osób, które miały utrzymać cały Instytut, udawać, że wszystko jest dobrze przed uczniami, w rzeczywistości ledwo podtrzymując walący się im na głowy strop, a dodatkowo w tym samym czasie szukać rozwiązania, odpowiedzi, zaginionych kompanów i być przygotowanym na potencjalny atak z zewnątrz. Kiedy Gambit wszystko sobie tak rozłożył w głowie stwierdził, że po wszystkim należą im się jakieś nagrody i to niemałe, bo mało kto by nie zwariował lub nie poddał się w takiej sytuacji. Wyciągnął talię kart i zaczął się nią bawić - tasować, robić przeróżne sztuczki, które mu tylko przyszły do głowy, nawet w pewnym momencie przyłapał sam siebie na układaniu pasjansa. No, brachu, jest źle, co tu dużo mówić, skwitował w myślach nie przerywając sobie. Musiał czymś zająć ręce, umysł, chociaż w najmniejszym stopniu, żeby znaleźć równowagę dla tego całego bagna, w którym się znaleźli. Był przy trzecim ułożeniu, mając nadzieję, że w przeciwieństwie do pozostałych dwóch ten akurat wyjdzie i obniży mu ciśnienie, gdy komputer dał o sobie znać. W pierwszej chwili zmarszczył brwi, gotowy do powiadomienia Storm w każdej sekundzie, ale pewnie miała ważniejsze sprawy na głowie, a on też nie jest dzieckiem. Odebrał więc wiadomość, wstając z fotela i patrząc nieufnie na sprzęt. - Kogóż my tu mamy - rzucił zawadiackim tonem, który zapewne nie opuściłby go nawet podczas najgorszej apokalipsy. Mimo to spojrzenie jego "demonicznych" oczu miało charakter ostrzegawczy oraz informował, że Gambit był w pełnej gotowości. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Pią Gru 28, 2012 5:08 pm | |
| Przed uzyskaniem jakiejkolwiek reakcji Emma zdążyła zmienić nieco pozycję. Rozsiadła się wygodniej w swym fotelu, zupełnie niczym prawdziwa królowa na tronie - co akurat w tym konkretnym przypadku było doprawdy idealnym porównaniem, nawet jeśli obecnie nie miała na sobie stroju typowego dla White Queen, a raczej elegancki - i do tego rzecz jasna bardzo drogi - biały kostium... Mimo wszystko charakteryzujący się głębokim dekoltem i dość krótką spódniczką. Założyła nogę na nogę, a dłonie umiejscowiła na podłokietnikach - po czym przechyliła głowę lekko na bok. Na usta przywołała natomiast delikatny uśmiech - a właściwie jedynie jego sugestię, ot, zaledwie skierowanie kącików ust ku górze. Blondynka akurat skończyła aranżować wybraną przez siebie pozę, gdy jej wiadomość została odebrana, przez co sporych rozmiarów hologram ukazał jej wnętrze jednej z sal Instytutu - sądząc z jej wystroju zdecydowanie należała ona do tej nieoficjalnej części budynku, choć oczywiście Emma nie musiała wysnuwać takiego wniosku na podstawie samych obserwacji. Jakby na to nie patrzeć, dopiero co przeglądała umysły mieszkańców owej rezydencji i dzięki temu mniej więcej wiedziała co i jak się prezentuje. W pomieszczeniu tym - a przynajmniej w jego widocznej dla niej części - znajdowała się tylko jedna osoba; wrażenia telepatyczne potwierdzały zresztą taki stan rzeczy. Panna Frost kojarzyła tego mutanta - a przede wszystkim jego myśli, bo w końcu to między innymi z nich korzystała, aby utworzyć sobie w miarę możliwości dokładny obraz sytuacji panującej obecnie w Instytucie Xaviera. -Twój entuzjazm na widok mojej osoby jest wręcz porażający, panie LeBeau. Powiedz mi - z równą radością witałbyś swoich zaginionych kolegów? Nie jestem pewna czy wytrzymaliby taki natłok pozytywnych emocji...- wypowiadając te słowa telepatka wciąż nieznacznie się uśmiechała, w dalszym ciągu wprost emanując tym pewnym siebie spokojem, jakże dla niej zresztą charakterystycznym. Oczywiście uszczypliwość przedostała się do jej wypowiedzi w sposób w zasadzie w pełni naturalny - po prostu taki już Emma miała charakter - lecz zarazem nie była pozbawiona wyższego celu. Pozwoliła mianowicie kobiecie od razu przejść do rzeczy, bez zbędnego przeciągania dyskusji i wymiany standardowych w takich okolicznościach nieuprzejmości, których wymagałaby od nich etykieta. Królowa mimo wszystko potrafiła ocenić kiedy sytuacja wymaga zastosowania wyjątkowych środków i procedur... |
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Pią Gru 28, 2012 6:07 pm | |
| Na widok Emmy mało który mężczyzna by się nie uśmiechnął - jeśli w ogóle istnieli tacy. Na szczęście Gambit i tak już ukazywał światu swój zawadiacki uśmiech, którym potrafił owinąć sobie wokół palca połowę kobiet (druga połowa padała po samej rozmowie z nim), więc żadna zmiana nie zaszła na jego twarzy. A przynajmniej nie przybrał wyrazu, który byłby dla niego nienaturalny - ileż on już pięknych kobiet widział, jego podboje mniej lub bardziej miłosne można by liczyć w setkach. I fakt, przyznawał bez najmniejszych oporów przed samym sobą, że panna Frost należała do czołówki wszelkich list, ale jednak ani na moment nie stracił poczucia gdzie jest czy kontaktu ze swoim człowieczeństwem. Na zaspokojenie pragnień i odreagowanie stresu będzie czas później, tym razem zabawa się skończyła. ... Na razie i raczej w dziewięćdziesięciu procentach. Trochę "luzu" zawsze pozostanie, to właściwie jak żelazna zasada, jedna z nielicznych, Gambita. Pewnie dzięki temu zachował jeszcze zimną krew i miał jeszcze sporo rezerwy. Na dźwięk swego nazwiska zmrużył minimalnie oczy, natomiast przy napomknięciu o "zaginionych kolegach" aż ściągnął brwi. Jak... W pierwszej chwili już chciał przypisać do Emmy etykietkę szpiega, wroga i podążyć listą najgorszy tytułów, ale odetchnął i wziął się w garść. Zbierz informacje i pomyśl racjonalnie. To samo radziłeś pozostałym, nie bądź hipokrytą, pamiętasz jak wielu z nich już pokazałeś jak Cię wkurzają. Jego umysł potrafił się obronić przed telepatią, ale słabego rzędu - dlatego uczniowie nie są w stanie dla zabawy grzebać w głowie i lepiej dla nich samych - dla ich umysłów, bo Gambit się zbytnio nie przejmował. Najwyżej niektórzy szybko zostaliby uświadomieni... w paru kwestiach. No dobrze, czyli silniejszy rodzaj telepaty, właściwie powinni byli przewidzieć, że Charles i Jean nie są jedyni w tej kwestii, cóż za błąd. - Sądzę, że Twoja słodycz skutecznie podniosłaby ich na nogi. - odparł z tym swoim uśmiechem, po czym dokładnie zlustrował pannę Frost. - Choć pewnie nie na długo. W każdym bądź razie nie sądzę, byś nawiązywała ten kontakt z powodu nadmiaru wolnego czasu. Jaki jest więc Twój cel? Założył ręce na piersi. Naprawdę bardzo chętnie by się skupił na pogłębianiu znajomości z blond pięknością, ale boleśnie miał też świadomość jasno ustalonych priorytetów. Cierpliwi zostaną nagrodzeni, jak to mówią i lepiej dla nich, by mieli rację, westchnął w duchu. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Pią Gru 28, 2012 9:45 pm | |
| Emma powoli i z gracją przechyliła głowę na drugą stronę, poza tym jednak właściwie się nie poruszając - jeśli rzecz jasna nie liczyć odpowiadającego oddechom podnoszenia się i opadania jej, bądź co bądź, przyciągającej wzrok klatki piersiowej. Pozostała w tej samej - władczej i pewnej siebie - pozycji; miała ona podkreślać, że czuje się panią sytuacji. Była to jedna z podstawowych zasad, którymi kierowała się w każdej dziedzinie swego życia: nigdy - co by się nie działo - nie okazywać słabości, zawsze całą sobą demonstrować swą wyższość, zarówno mową ciała, jak i werbalnie. Pomagało jej to zwyciężać na wielu polach, przede wszystkim czyniąc z niej odnoszącą sukcesy businesswoman. Koniec końców Frost Enterprises nie dotarło na szczyt samo z siebie - to ona do tego doprowadziła. Mimo wszystko jej obecny rozmówca zdawał się należeć do tej specyficznej grupy osób, na którą akurat dość trudno było wywrzeć w ten sposób nacisk. Rzecz jasna i tak pozostawiało to jej jeszcze wiele różnych możliwości opierających się na wykorzystaniu jej wyjątkowych talentów... Lecz w tym konkretnym wypadku o wiele rozsądniej byłoby załatwić sprawę w przeważającym stopniu polubownie. Przecież przychodziła w pokoju... ... Tym razem. -Czarujący jak zwykle. Dobrze jednak, przejdźmy od razu do rzeczy, skoro najwyraźniej obojgu nam taka opcja najbardziej odpowiada. Wasz Instytut jest w tej chwili praktycznie bezbronny - bez Xaviera i pozostałych członków X-men. W trójkę wiele nie zdziałacie, oboje świetnie o tym wiemy. Gdyby ktoś was teraz zaatakował, ofiary liczylibyśmy zapewne w dziesiątkach... I byliby to wasi studenci. Mylę się?- pomimo tego, że Emma teoretycznie zadała swemu rozmówcy pytanie, to nie czekała na jego odpowiedź, niemalże od razu podejmując temat ponownie. W końcu i tak była pewna, że ma pod tym względem rację; to było oczywiste. -Przyznaję, że los twoich kolegów niespecjalnie mnie obchodzi - i nie możesz mi się dziwić, skoro poznaliśmy się jako przeciwnicy, a wasze zdanie na mój temat z pewnością nie jest lepsze. Mam jednak teraz na uwadze los nie wasz, lecz waszych podopiecznych. Wierz w to lub nie, ale zależy mi na dobrym zdrowiu i życiu młodych mutantów...- ani wyraz jej twarzy, ani ton głosu nie uległy zmianie, w ogóle nie dała po sobie niczego poznać, jednakże jej myśli samoistnie powędrowały do tak niedawnych wydarzeń związanych z jej własnymi studentami... Jakże łatwo wszystko mogło legnąć w gruzach. -A oni potrzebują ochrony i opieki- dokończyła. |
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Pon Sty 07, 2013 2:27 pm | |
| Jeśli los podarował mu dosłownie kilka sekund do namysłu to oczywiście przyjrzał się bliżej pannie Frost. Tyle czasu mu wystarczyło, miał wprawę i to dosyć sporą. W końcu tyle razy jego życie zależało od szybkiej oceny sytuacji i osoby - a była nią w dziewięćdziesięciu procentach przypadków jakaś piękna kobieta. Piękna, niebezpieczna i zdecydowanie nie po tej samej stronie co Gambit, taki fart. Nie licząc obecnego kryzysu mutant miał się świetnie pod prawie każdym względem, więc jak widać jego zdolności w zakresie błyskawicznej oceny są na wysokim poziomie. Cóż, pewnie tak to jest, gdy zdolności odpowiadają poniekąd randze hobby. Ale wracając. Swoimi "demonicznymi" oczami obserwował dokładnie każdy szczegół w sylwetce, postawie, spojrzeniu Emmy. Lubił ten typ - silne i piękne, a przy okazji cholernie niebezpieczne, na które trzeba znaleźć sposób, bo siłą nic się nie zdziała. O tak, to zdecydowanie wolał - lepiej kombinować niż używać pustej siły, bo sposobem wygrywa się bitwy i wojny, a przynajmniej te największe. Powstrzymał... albo nie, nie powstrzymał delikatnego, ale jakże zawadiackiego uśmieszku na swych ustach, który pojawił się na myśl o wojnie między nim a kobietą, której obraz miał właśnie przed sobą. No dobrze, przyjemności na bok, teraz rzeczy ważniejsze. Zaczął z pewną nonszalancją obracać w palcach na raz dwie karty, a cała jego postawa (poza napiętymi w gotowości mięśniami) prezentowała rozluźnionego mężczyznę. Mechanizm obronny. - Racja, nie poznaliśmy się w najlepszych okolicznościach i pewnie wielu z nas z przyjemnością pokazałoby Ci jak bardzo zalazłaś nam za skórę. Cóż, w sumie ja też - tutaj ujawnił Emmie swój czarujący uśmiech Króla Złodziei. - Pytanie brzmi jednak - dlaczego mielibyśmy Ci zaufać? Jaki masz w tym interes? Chyba, że pragniesz na swój sposób zamienić się w pociągającą zakonnicę w celu odkupienia swych win, ale niestety, sądzę, że to nie jest na Twojej liście rzeczy "do zrobienia". Owszem, jesteś silna i nie mogę zaprzeczyć, ale możesz też być takim samym zagrożeniem dla tych dzieciaków jak to, z czym się borykamy, a wierz w to lub nie, ale nie narażę ich na kolejne niebezpieczeństwo. O tak, przydałaby mu się Storm. On mógł czasami negocjować, ale zdecydowanie bardziej nadawał się do zadań praktycznych, działań dywersyjnych lub zasadzek, skradania się. Musiał więc dać z siebie wszystko dopóki Ororo z tym małym diabłem się nie pojawią. |
| | | Storm
Liczba postów : 120 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Wto Sty 08, 2013 5:33 pm | |
| Storm szła szybkim krokiem w kierunku sali narad. W jej głowie kotłowały się przeróżne myśli, emocje i odczucia związane z zaistniałą sytuacją. Nie ukrywała, że w jej sercu pojawiła się mała iskierka nadziei, że odnajdą Profesora X i pozostałych przyjaciół. Traktowała to, jak coś bardzo ważnego, coś, co przebiło inne sprawy i stanęło na szczycie zadań, które koniecznie trzeba wykonać i to z oczekiwanym wynikiem. Znajdą Charlesa, teraz wiedziała, że jest jakiś sposób, tylko... Gdzie oni znajdą Emmę Frost? Mogła być wszędzie, a proste zadzwonienie przez telefon nie wchodziło w grę. Nie ukrywała, że podejrzewała Gambita o różne numery kontaktowe w jego telefonie, nawet do Emmy. Przecież była bardzo atrakcyjną kobietą, a Gambit przecież takie lubił. Mężczyźni, którzy ich odwiedzili nie wzbudzali w niej jakichś bardzo pozytywnych emocji, ba - nie ufała im mimo, że zaoferowali pomoc. Magnus, tak właśnie się nazywał? Nie był człowiekiem, który działa bezinteresownie, widać to było we sposobie, w jaki przyglądał się jej, a także Kurtowi. Przez chwilę miała nawet wrażenie, że coś planował i to nie było związane z odnalezieniem Xaviera. A ten drugi? Czy on w ogóle podał swoje nazwisko? Wysuwał przedziwne tezy i hipotezy, które świadczyły tylko o tym, że nie doceniał zaangażowania ze strony pozostałej, ostatniej trójki X-menów. Musiała im jednak zaufać, gdyż na tę chwilę misja była najważniejsza. Weszła do Sali Narad, po czym spojrzała od razu na Gamita, musiała z nim porozmawiać. - Gambit, potrzebna nam Emma Frost. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Pią Sty 11, 2013 3:53 pm | |
| Emma zauważyła oczywiście tę zabawę z kartami, której oddawał się aktualnie jej rozmówca, lecz umyślnie nie poświęciła jej swojego cennego zainteresowania - zamiast tego stanowczo wpatrując się mężczyźnie prosto w oczy. Takie spojrzenie potrafiło często zdziałać istne cuda, odpowiednio rozstrajając przeciwnika - czy to w walce, czy też w interesach - a panna Frost odwoływała się już do niego praktycznie instynktownie. Lata praktyki, ot co... Choć właściwie można by się było wręcz zastanawiać nad tym, czy takiego zachowania nie wyniosła przypadkiem już z domu. To by z pewnością wiele wyjaśniało. -Dwa powody. Po pierwsze: gdybym chciała was skrzywdzić, to nie rozmawiałabym teraz z tobą, tylko umieściłabym was wszystkich w stanie śpiączki parę minut wcześniej... Gdy akurat badałam stan waszej wiedzy na temat obecnej sytuacji. Zwlekanie pod tym względem nigdy się nie opłaca - uchyla drzwi prowadzące do przegranej. Po drugie natomiast... Naprawdę nie macie w tej chwili większego wyboru, nie sądzisz?- w czasie wypowiadania tych słów ton jej głosu niewiele się zmieniał, wciąż idealnie spokojny i pełen niezachwianej pewności siebie. Cóż można rzec; kobieta była po prostu świadoma tego, że ma rację. Jedynie kwestią czasu było to, kiedy Gambit dopuści do siebie jej jakże logiczne argumenty i przystanie na nawiązanie współpracy. Choć z drugiej strony zapewne nie zależało to w ogóle od niego... Trudno; w najgorszym wypadku Emma będzie musiała poczekać na uzgodnienie decyzji z pozostałą dwójką X-men. Ona akurat miała dużo czasu - dla nich zaś stanowił on póki co dość poważny problem. Zanim jednak telepatce dane było usłyszeć jakąkolwiek odpowiedź ze strony złodzieja, z drugiej strony dobiegł ją odgłos sugerujący otwierające się drzwi - lub może jakiś podobny mechanizm, nie mogła być tego do końca pewna, choć towarzyszący mu dźwięk kroków wyraźnie wskazywał na taką właśnie wersję wydarzeń. Zaraz potem zaś rozległ się kobiecy głos, a wypowiadane przez niego słowa sprawiły, że kąciki ust Emmy uniosły się leciutko, niemalże niezauważalnie. -Ale twoja towarzyszka chyba już to wie, hm?- blondynka domyślała się, że to Storm była osobą, która właśnie przemówiła; nie musiała nawet tego sprawdzać przy pomocy telepatii. Jakby nie patrzeć nie było właściwie innej opcji. Inne członkinie X-men zaginęły, a studentki nie zostałyby raczej dopuszczone do tego miejsca... Rzecz jasna o ile stopień desperacji grupy nie wzrósł gwałtownie w ciągu ostatnich kilku minut, co - nawiasem mówiąc - nie było zupełnie niemożliwe, choć jednak wysoce nieprawdopodobne. |
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Sro Sty 16, 2013 7:59 pm | |
| Gambit westchnął cicho i dołożył do zabawy trzecią kartę. Naprawdę wolałby nie dopuszczać do tej sprawy nikogo z zewnątrz, a na pewno na liście ewentualnych wyjątków nie znajdowało się idealne ciało Emmy Frost. Owszem, bardzo chętnie by się z nią bliżej zapoznał na osobności, sprawdził jej charakter i inne cechy nie tylko charakteru, ale w obecnym stanie kryzysu dziewięćdziesiąt pięć procent jego jestestwa mówiła jasno i wyraźnie "stary, to nie bajka, gdzie błogosławieństwa przychodzi jak grom z jasnego nieba, a wszyscy potem żyją długo i szczęśliwie. Królowa zna za dużo sztuczek na jedno dobre rozdanie". Rzecz też w tym, że może właśnie te sztuczki mogłyby ich uratować lub chociaż pomóc w odnalezieniu zaginionych kompanów. To duże ryzyko, ale w sumie... za dużo jest do stracenia, a czas im ucieka nieubłaganie szybciej niż ze źle zrobionej klepsydry. Musiał przyznać przed samym sobą w pierwszej kolejności, że argumenty Emmy były zasadne i przede wszystkim nie zakładały jej gołębiego serca - co wbrew pozorom było dobrym omenem, bo takie kłamstwo wykraczałoby poza granice wszelkiej przyzwoitości i nawet Frost by to wiedziała(nawet jeśli do przyzwoitości jej często daleko). Spojrzał na karty w swojej dłoni - as kier, królowa pik i trójka trefl. Remy nie wierzył w znaki od losu, ale w takich chwilach może warto zacząć. Ich trio potrzebowało obecnie asa w rękawie i być może właśnie królowa byłaby najlepszą opcją... Jego wątpliwości rozwiały się w chwili, gdy Storm wkroczyła z powrotem do pomieszczenia, a z jej ust padły słowa na temat kontaktu z Emmą. Uśmiechnął się do niej zawadiacko i tylko ruchem głowy wskazał na komputer. A propos znaków od losu - chyba dziś wypada jakieś ich święto, powinien sprawdzić w kalendarzu. - Fakt, z dwojga złego sojusz z Tobą mógłby być całkiem ciekawym doświadczeniem życiowym. Lepsze to na pewno niż śmierć, ostatecznie - droczył się tym figlarnym tonem. - Sądzę jednak, że przyda się szersze spojrzenie. I skinął Storm, by czyniła już co uważa za słuszne. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Sala Narad Wto Sty 22, 2013 2:05 am | |
| Magnetyczny dźwięk rozproszył się po ścianach długiego korytarza, zwiastując rozbudzenie jego mocy. Masywne drzwi, które w początkowym zamyśle miały zostać otwarte tylko i wyłącznie za pomocą skanowania siatkówki, czy też poprzez wprowadzenie kodu zabezpieczającego, otworzyły się dziś przed Magnusem, niczym drzwi do supermarketu. Pierwszą rzeczą, która rzuciła mu się w oczy, był ogromny stół po środku, którego wyświetlana była projekcja holograficzna, która przedstawiała skąpo ubraną kobietę. Kobietę o blond włosach, która siedziała wygodnie w swym fotelu, prezentując swe wdzięki. Nie brakowało jej pewności siebie, to można było stwierdzić bez zastanowienia. Zupełne przeciwieństwo stojącej obok stołu Storm. Mężczyzna wszedł do środka, pozostawiając drzwi otwarte za sobą, na wypadek, gdyby Cable postanowił do niego dołączyć. Spostrzegł, że w sali znajdował się mężczyzna, którego nie miał okazji poznać. Postawny brunet o niezwykłych czarnych oczach z czerwonymi źrenicami, wyglądał bardziej na najemnika, albo złodziejaszka niż członka tej nastoletniej armii bohaterów. Bez dwóch zdań zwrócił na siebie ich uwagę, lecz jeśli osoba, po drugiej stornie hologramu była tą mutantką, która pomoże im odnaleźć Xaviera, nie było sensu tego dłużej przeciągać. Oczywiście, nie miał zamiaru odbierać Storm przyjemności załatwienia, tego po swojemu, o ile już tego nie zrobiła. Z drugiej strony zastanawiał się, czy tamten stojący z boku mężczyzna zareaguje jakoś na jego wtargnięcie. Jego wzrok ponownie wrócił na hologram... więc, to w niej pokładają nadzieję, na odnalezienie Xaviera. Interesujące. |
| | | Cable
Liczba postów : 238 Data dołączenia : 22/10/2012
| Temat: Re: Sala Narad Wto Sty 22, 2013 5:58 pm | |
| - Wypadek z dzieciństwa, późniejsze powikłania zdrowotne... - Cable wyjaśnił Erikowi co stało się z jego ręką dopiero po chwili zastanowienia. Domyślił się, że ten musiał wyczuć ją dopiero teraz, może sam był sobie winny zastanawiając się na głos z jakiego metalu wykonane są ściany i sprawiając, że mistrz magnetyzmu podświadomie też zaczął badać otoczenie na swój własny sposób... Gdyby było inaczej, zapytał by o to wcześniej, mieli dużo czasu na takie pogawędki. To oznaczało, że Magneto miał słabe punkty. Nie wykrywał otaczającego go metalu samoistnie, musiał skupić się na tym by go wykryć, a to z kolei oznaczało, że po zdobyciu jego zaufania, lub odwróceniu uwagi można by na przykład niepostrzeżenie poderżnąć mu gardło nożem, ukrytym gdzieś w głębi ubrania. Wychodził z założenia, że zawsze dobrze jest znać słabe strony swoich sojuszników. Kiedy Erik otworzył pancerne drzwi i zniknął w głębi pomieszczenia, Nathaniel powoli ruszył za nim. Rozejrzał się kiedy byli już w środku. Twarz Gambita nic mu nie mówiła, ale wyglądało na to, że Storm i Nightcrawler nie byli jedynymi X-Men na terenie instytutu. Nie podejrzewał, by ktoś spoza drużyny miał wstęp do takich pomieszczeń, aczkolwiek z drugiej strony... Magneto właśnie wprowadził ich tu bez pukania więc wszystko było możliwe. W końcu przestał przyglądać się Remy'emu i przeniósł wzrok na monitor na którym znajdowała się Emma Frost. Z początku myślał, że na ekranie wyświetlany jest film pornograficzny. Jednak po kilku sekundach zorientował się, że mają do czynienia z połączeniem audiowizualnym, zagadką pozostał skromny strój kobiety. - Czy to jest owoc poszukiwań zastępczego telepaty? -
Ostatnio zmieniony przez Nathan Summers dnia Nie Lip 14, 2013 9:20 pm, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Storm
Liczba postów : 120 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Wto Sty 22, 2013 6:14 pm | |
| Storm spojrzała na Gambita, a później na hologram, na którym została wyświetlana ładna, szczupła sylwetka kobiety, którą chciała akurat znaleźć. Cóż za niebywałe szczęście im dopisuje. Pozwoliła na mały uśmiech na twarzy, jednak zaraz zniknął, gdyż musiała przejść do rzeczy. - To dobrze się składa. Podeszła do jednego z foteli, aby usiąść, gdyż nogi miała jak z waty. Ostatnio zapominała, że potrafi latać i ciągle biegała w tę i we w tę. Musiała odsapnąć. Niestety, zanim cokolwiek powiedziała, drzwi do Sali Narad rozsunęły się, a w nich pojawił się dość niespodziewani goście. Kobieta przełknęła powoli ślinkę, nie mogąc uwierzyć, że osoba, którą wpuściła do instytutu zacznie się aż tak panoszyć. Wiedziała, że nie mogła pozostawić ich z Kurtem. Nie dałby rady takiemu bezczelnemu mężczyźnie i jego, jej zdaniem breloczka, jakbym był Cable. Jeden głęboki wdech, jednak nie wystarczył. Drugi wdech, po czym podniosła się z krzesła, a jej oczy stały się białe. W Sali Narad zrobiło się zimno, a wszystko zostało oszronione delikatnym lodem. - Nie mieliście prawa tutaj wejść - powiedziała groźnym tonem głosu. Co jak co, ale to był szczyt jej wyobrażeń. W jej domu panoszyło się ot tak dwóch mężczyzn, którym wyraźnie kazała ZOSTAĆ na miejscu i się nie ruszać. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Sala Narad Wto Sty 22, 2013 10:25 pm | |
| Jego początkowe założenia okazały się mylne gdyż osobą, która obudziła swój mechanizm obronny, nie był mężczyzna, a kobieta. Storm zerwała się z fotela i stanęła na przeciwko nich. W tamtej chwili za jego plecami stał już Cable, który uraczył zebranych w sali swym pytaniem, które niestety odbiło się echem bez odpowiedzi. Magnus spojrzał w piękne oczy czarnoskórej mutantki, które stały się lustrem dla nieposkromionej kobiecej złości. Niezwykła biel oplotła jej źrenice niczym prześcieradło. Mutanta ukazała nieznajomym ułamek swej niezwykłej mocy. Za każdym razem, gdy widział mutancie zdolności w pełnej krasie, czuł się jak na wspaniałym broadwayowskim spektaklu. Chwilę później jego skóra zaczęła odczuwać skutki spadku temperatury w pomieszczeniu, lecz nawet w najmniejszym stopniu go to nie wzruszało. Nie chciał z nimi walczyć, nie po to tu przybył i nie z tego powodu wtargnął do tego pomieszczenia. Za to bezczynne oczekiwanie, aż bezradni X-Meni wezmą się do roboty wyczerpało jego cierpliwość. To, że tutaj wtargnął było też w pewien sposób, powiązane z mężczyzną, który stał za jego plecami. Mężczyzną, który już wcześniej zdołał w swych słowach i czynach oddać, iż dla niego każda minuta jest na wagę złota. Jeśli wybiorą trudną drogę, niech tak będzie. Nie z takimi istotami radził sobie w przeszłości. Obalał tyranów i niszczył miasta! Jego ciało nie drgnęło nawet o milimetr, dając do zrozumienia, że nie ma zamiaru ulec temu pokazowi. - Opanuj swe nerwy, mutantko! - powiedział mocnym groźnym głosem. - Albo pogrzebię was tu żywcem! Metaliczny dźwięk ponownie rozszedł się po pomieszczeniu. Metalowe ściany zaczęły nieznacznie drgać, Można było usłyszeć ten charakterystyczny szczęk metalu. Tymczasem na wszystkich włączonych monitorach pojawiły się zakłócenia wywołane jego elektromagnetycznymi zdolnościami. - Nadal chcemy tego samego, lecz nasz czas jest cenny! Jeśli to ona ma nam pomóc... - Spojrzał na hologram. - To załatw to szybko! Twarz Erika zupełnie zmieniła swój wyraz. Charyzmatyczny mężczyzna, który w sposób rozważny wypowiadał swe słowa został zepchnięty na drugi plan, oddając podium dla tej części charakteru, która rządziła nim przez większość czasu. Bezlitosny, pełny gniewu i nie uznający uległości przywódca, który narodził się w bólu i cierpieniu, stał teraz przed nimi. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Pią Sty 25, 2013 1:43 pm | |
| Wszystko układało się póki co świetnie i szło wręcz zadziwiająco gładko - o wiele lepiej, niż panna Frost to sobie początkowo ostrożnie zakładała - dlatego oczywistym było, że już najwyższy czas, aby coś wreszcie stanęło jej na przeszkodzie. Koniec końców świat nie był na tyle miły i łaskawy, by można było tak po prostu zrealizować na nim swoje plany, podczas gdy on by się w nie w żaden sposób nie wtrącał... Prawdopodobnie właśnie z tego powodu - zanim Emma zdążyła zareagować na słowa swych rozmówców i przystąpić do ustalania z nimi jakichkolwiek szczegółów - na scenę wkroczyli kolejni aktorzy, kompletnie jej zresztą obcy. Byli to dwaj mężczyźni, co było o tyle dziwne, że w Instytucie nie powinno już być więcej dorosłych mutantów... Blondynka wiedziała jedynie o trójce. Czyżby w ciągu ostatnich chwil - gdy ona zajęta była dyskusją z Gambitem - na miejsce dotarli niespodziewani sojusznicy X-men, których przybycia w dodatku nawet oni sami nie oczekiwali? Nie; chyba jednak słowo "sojusznicy" nie byłoby tutaj wcale na miejscu - a przynajmniej sądząc z gwałtownej reakcji Storm. Wszystko wskazywało na to, że owi delikwenci wtargnęli do sali samowolnie, bez przyzwolenia ze strony mieszkańców... A więc byli to intruzi? Emmę odruchowo naszła ochota zajrzenia do ich umysłów, jednakże przecież obiecała sobie, że wstępnie będzie grzeczna i niczym się zbytnio nie narazi. Musiała w końcu spokojnie ustabilizować swoją pozycję. Oczywiście w żaden sposób nie wykluczało to rzucania przez nią złośliwych komentarzy... A sytuacja aż sama się o nie prosiła - kiedy jeden z domniemanych intruzów również podniósł głos, w dodatku otwarcie grożąc przy tym gospodarzom. Nie ma co, prezentował sobą pełną kulturę i cudownie - wręcz podręcznikowo - działający instynkt samozachowawczy. Ona sama by tego przecież zręczniej i subtelniej nie przeprowadziła! Gdyby nie to, że panna Frost potrafiła w pełni kontrolować swoje emocje i dbać o to, aby nie odbijały się one bez pozwolenia na jej twarzy - zapewne swą mimiką przedstawiałaby obecnie postawę: "otaczają mnie sami idioci". -Dajcie mi znać, kiedy już zakończycie ten uroczy i z całą pewnością niezbędny pokaz sił. Mnie się nie spieszy... Wam chyba również niezbyt, hm? Rzecz jasna wasi towarzysze mogą boleśnie tracić życia właśnie w tej chwili...- oczywiście jej samej łatwo było mówić, jako że nie była z nimi w żaden sposób emocjonalnie związana, a w dodatku znajdowała się daleko od tego najwyraźniej niezrównoważonego osobnika - zupełnie bezpieczna przed ewentualnym "pogrzebaniem żywcem", którego, trzeba tu zauważyć, nie miała akurat w grafiku... A nie lubiła poza niego wykraczać.
Ps. Cable, domyślam się, że lubisz oglądać filmy pornograficzne kręcone w biurach... Doprawdy, przyjemnie mi się żyło bez tej świadomości. Gwoli wyjaśnienia - Emma ma na sobie w tej chwili elegancki kostium. |
| | | Gambit
Liczba postów : 105 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Sala Narad Wto Sty 29, 2013 11:13 am | |
| Gambit ucieszył się na powrót Storm. Po pierwsze - obecnie w grupie było raźniej, jak to mówią, a poza tym podejmowanie decyzji (na które mieli coraz mniej czasu i zdawał sobie z tego doskonale sprawę) wolał pozostawić wspólnemu osądowi, w końcu stanowili drużynę. Emma może go do siebie przekonywała (na pewno wizualnie) i z przyjemnością poznałby ją bliżej poza tymi wszystkimi walkami i intrygami - ale no właśnie, pamięć o nie tak dawnych i jakże wyraźnych ich przykładach utrzymywała trzeźwość jego umysłu i chłodny osąd sytuacji. Widząc nawet nikły cień uśmiechu towarzyszki stwierdził, że to w sumie i tak postęp w stosunku do jej całego napięcia i stresu. Potraktował go jako dobry omen - co nie było takim złym pomysłem, w końcu Storm miała za sobą karierę bogini. Ciekawe czy jakby zrobić zdjęcie i nosić ze sobą to by działało jak królicza łapka..., przeszło mu przez myśl, a na samo zestawienie tego amuletu z panią pogody prawie parsknął śmiechem. Prawie - dobry omen skończył się zanim w ogóle na dobre się rozkręcił, a jego zły bliźniak dał o sobie znać w postaci dwóch intruzów. Z początku pomyślał, że to właśnie Storm ich tutaj ściągnęła, jednakże jej reakcja bardzo jasno pokazała mu jak wszystko się prezentuje. Już wyjął kilka kart i przygotował je do ewentualnej walki - zajarzyły się migotliwym światłem, a charakterystyczny dźwięk rozszedł się w powietrzu. Zawadiacki uśmiech nie zniknął z jego twarzy, ale ściągnięte brwi i zmrużone lekko czarne oczy mówiły coś w stylu "Ładnych kilka kroków w tył, parę zakrętów i zanim się obejrzycie wyniesiecie się stąd. Albo wam z przyjemnością pokażę drogę na skróty i to z dodatkowymi atrakcjami, tylko dzisiaj". Słowa mężczyzny, który pierwszy wszedł do Sali Narad wcale nie przekonały go do zmiany swoich planów jako przewodnika wycieczek, a wręcz stwierdził w myślach, że tak, zdecydowanie go nie lubi. Dopiero wypowiedź Emmy poruszyła mocniej trybiki w jego głowie. Trafiła w sedno. Cofnął zapłon kart, jednakże wciąż trzymał je w gotowości - ostrożności nigdy za wiele. Podszedł do białowłosej i zmierzył spojrzeniem dwójkę nowo przybyłych. - Po wszystkim możemy stanąć naprzeciwko siebie i z przyjemnością pokażę wam kilka swoich sztuczek, jednakże do tego czasu mamy priorytety i to wybitnie jasno określone, więc każdy ma się uspokoić w trybie natychmiastowym i zacznijmy obmyślać plany. W końcu niekulturalnie jest kazać damie czekać. Mrugnął do Emmy i z powrotem wrócił do pozostałych osób w pomieszczeniu. - Rozumiemy się? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Sala Narad | |
| |
| | | | Sala Narad | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |