Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Hangar

Go down 
+18
Storm
Wind Dancer
Jubilee
Genesis
Wolfsbane
X-23
Rogue
Wolverine
Havok
Cyclops
Loki
Emma Frost
Gambit
Hellion
Angel
Nightcrawler
Domino
Cable
22 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Cable

Cable


Liczba postów : 238
Data dołączenia : 22/10/2012

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Nie Sty 13, 2013 2:12 pm

First topic message reminder :

Hangar - Page 5 ESlZzWe

Hangar jest podziemnym obszarem przeznaczonym do przechowywania pojazdów X-Men, takich jak wyposażony w technologię Stealth samolot Blackbird, czy X-Copter. Obecnie zrezygnowano z tradycyjnego pasa startowego, i korzystając z możliwości pionowego startu wyżej wymienionych maszyn. Punkt wylotowy znajduje się poza obrębem samego budynku, a konkretnie pod boiskiem do koszykówki, które zostało "wylane" na ruchomej, pancernej płycie. Pojazd zostaje wyniesiony na poziom boiska przy użyciu kolejnej płyty, pełniącej w tym przypadku funkcję podnośnika. Przed uruchomieniem owej maszynerii, osoby, które ewentualnie przebywają na terenie boiska są o tym fakcie ostrzegane za pomocą dźwiękowego sygnału alarmowego. W takiej sytuacji studenci powinni natychmiast przenieść się w inne miejsce.


Ostatnio zmieniony przez Cable dnia Wto Cze 06, 2017 10:38 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Wolverine

Wolverine


Liczba postów : 207
Data dołączenia : 19/04/2013

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Sro Sie 17, 2016 5:54 pm

Kokpit samolotu powoli zaczynał się wypełniać. Gdy Cable wniósł swoją broń na pokład Logan nie mógł się powstrzymać, żeby na nią nie spojrzeć. Nie widział wcześniej jego ekwipunku, a teraz lekko dziwił się nieufności pozostałych członków x-men. Sam komplet posiadanej przez Cable'a broni plazmowej zdawał się potwierdzać opowieści Summersa co do podróży w czasie.
- Słyszałem o dowódcy tamtego oddziału. - odpowiedział w końcu Cable'owi - Zwie się Thaddeus Ross i jest dość sławny w armii. Bywa uparty jak osioł, ale nie lubi gdy jego ludzie umierają na marne. Pewnie nie mieli pojęcia, że wkładają kija w mrowisko. Mam nadzieje, że gdy dostarczymy im twoje informacje będą współpracować. Masz to jak zgrać? - zapytał Logan pokazując komputery pokładowe samolotu - Chętnie sam bym to zobaczył.
Wolverine zamyślił się przez chwilę. - Oczywiście może uznać to za obrazę swojego ego. Wtedy łatwiej będzie chyba odciągnąć Jean od wojskowych, niż wojskowych od Jean. Uzbrojenie Blackbirda pewnie niewiele zrobi temu czemuś, ale może zgarnie na nas swoją uwagę dostatecznie długo, żebyśmy mogli go odgonić od miasta. Może nawet nad wodę. Da się to ugasić? Nie powinien tak łatwo dogonić x-jeta. - lecz jednak do głosu Logana wdarła się niepewność - Prawda? - Zapytał się wprost Nathaniela - Mówiłeś, że jesteś jej synem, tak? Masz jej moce. Dałbyś radę sprawić, żeby Jean cię usłyszała? Żeby usłyszała kogokolwiek z nas? Czy to już dla ciebie groźne?
Nie mieli zbyt wielu opcji. Ich plan opierał się na całej masie "prawdopodobnie", "chyba" i "może". Niestety czekanie nie wchodziło w grę teraz, gdy Jean już się pokazała. Mieli tyle czasu na planowanie ile może potrwać podróż na drugą stronę zachodniego wybrzeża. Wolverine spoglądał to na Rouge, to na Cable'a, jakby licząc, że są w stanie wpaść na coś lepszego.
Powrót do góry Go down
Rogue

Rogue


Liczba postów : 157
Data dołączenia : 06/07/2013

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Czw Sie 18, 2016 6:28 pm

Nie reagowała na zachowania Logana, zachowując spokój i zimną krew, gdy najpierw zaskoczony jej obecnością zgodnie z instynktem wysunął ostrza, a później komentując słowa Anny uderzył w urządzenia kokpitu.
- Logan, przecież nie jestem głupia. Nie będzie łatwo, ale uda nam się. Może nie teraz, może nie przy kolejnej próbie, ale w końcu uda nam się sprowadzić Jean. Profesor, Ty, Kurt, Ororo i pozostali… Nawet Scott. Tego mnie właśnie nauczyliście. Że, gdy któreś z nas jest w potrzebie, musimy robić wszystko co w naszej mocy, by tej osobie pomóc i nie poddawać się jeśli nie wszystko idzie zgodnie z planem, tylko starać się znaleźć inne rozwiązanie. Nie marudź więc, tylko weź się w garść, bo jesteś nam potrzebny. – przemówiła spokojnym, stonowanym głosem, przypominając sobie ile razy to ona wysłuchiwała podobnych pogadanek. Czy to od przyjaciół w Instytucie, czy jeszcze od swojej matki. Miała nadzieję, że to podziała. Nie wie co dokładnie musi się dziać w głowie Wolverine’a, lecz nie może pozwolić, by pogrążył się w nieodpowiednich myślach.
Wysłuchała odpowiedzi Rosomaka na zadane przez nią pytanie dotyczące nieznajomego. Nie dowiedziała się wiele więcej, niż zdołała usłyszeć wcześniej. Nieco uspokoiły ją za to słowa, że instynkt Logana podpowiada mu iż białowłosy mówi prawdę, choć sam nie do końca chce wierzyć w szczerość jego słów. Jakby spodziewał się, że to nie jest cała prawda stojąca za pojawieniem się podróżnika z przyszłości w tych czasach. Może coś w tym jest. Wszak Wolverine rzadko myli się, jeśli o ocenę ludzi chodzi. Nie zamierzała się już w ten temat zagłębiać, zdając się na osąd swoich przyjaciół. Co nie znaczyło, że nie zamierzała przyglądać się działaniom syna Jean. Poza tym zdawało jej się, że usłyszała czyjeś zmierzające w ich stronę głośne, ciężkie kroki. Odwróciła wzrok, gdy zaczął przebierać się w swój strój. Dawno go w nim nie widziała, ciekawe czy jeszcze się w niego zmieści?, taka myśl przeszła jej w tej chwili przez głowę.
- Zastanawiałam się, czy nie trzeba będzie nieco poszerzyć twojego kostiumu… - starała się trochę rozluźnić nie tylko swojego przyjaciela, ale i samą siebie. – Zaś co do twojego pytania. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Sama niedawno wróciłam po krótkiej nieobecności i ledwie zdążyłam zamienić parę zdań z Remym, gdy zaczął się cały ten galimatias. – skomentowała pierwszą część wypowiedzi, po czym odnosząc się ostatniego stwierdzenia dodała. – A czy kiedykolwiek był? – kończąc spojrzała w bok, gdzie ujrzała zmierzającego w ich stronę mężczyznę, na temat którego przed chwilą rozmawiali. Odłożył swoje rzeczy, którym Rogue nie omieszkała przyjrzeć się kątem oka. Była pod wrażeniem, że wydaje się nosić cały ten sprzęt bez większego wysiłku. Przecież spokojnie obdzieliłby tym niewielki oddział wojska! Wygląda na to, że gość nie ma zamiaru się bawić, jeśli przyjdzie co do czego. Gdyby oceniać tylko po tym, Anna powiedziałaby, że nie będzie patrzył na konsekwencje, ale na szczęście okazało się, że jednak może mieć coś w głowie.
Wysłuchała propozycji Logana na rozwiązanie problemu przedstawionego przez białowłosego. Nie przychodziło jej do głowy żadne konkretne i w pełni rozsądne rozwiązanie problemu, które miało by choć odrobinę większe szanse powodzenia od tego przedstawionego przez Rosomaka. Poza tym w świetle nadchodzącej konferencji, rozmowy i niezaognianie konfliktu między X-Menami, a ludźmi wydają się najrozsądniejszym wyborem. Rzuciła więc tylko krótko:
- Musimy to załatwić w miarę pokojowo. Nie potrzebne nam żadne problemy, nie w obliczu konferencji.
Powrót do góry Go down
X-23

X-23


Liczba postów : 275
Data dołączenia : 09/05/2013

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Czw Sie 18, 2016 6:47 pm

//Przed rezydencją

Zapach Logana doprowadził je do samego hangaru. Wyczuła również woń Cable, dlatego zaraz zwróciła się do Domino.
- Najwyraźniej będziesz miała okazje upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Twój współpracownik też tu jest – Zerknęła na minę kobiety.
Osoby siedzące w kokpicie mogły dostrzec trzy osoby. Czarnowłosa mutantka nieco postrzępiona i brudna, Wilczyca, która za pewne troszkę się zmieniła od ostatniej wizyty w szkole oraz Domino.
Laura pomachała do Logana i kciukami wskazała na obie panie.
Powrót do góry Go down
Cable

Cable


Liczba postów : 238
Data dołączenia : 22/10/2012

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Czw Sie 18, 2016 7:52 pm

Thaddeus Ross. To nazwisko nic mu nie mówiło, ale sposób w jaki Wolverine opisał tą osobę trochę uspokoił Cable'a. Facet zapowiadał się rozsądnie, wyglądało na to, że jest skory do współpracy. Cable był w stanie doskonale zrozumieć jego podejście, żaden dobry dowódca nie lubił tracić swoich żołnierzy. Po tej myśli poczuł mocne ukłucie w sercu. Przez chwilę przed oczami widział dziesiątki, setki, a może nawet tysiące twarzy swoich podwładnych, podwładnych którzy zginęli. Większość z nich poległa walcząc o własną wolność, ideały, lub po prostu nie mając innego wyjścia. Ci byli w większości, Cable żałował ich straty, jednak nie wywoływali takiego żalu, jak twarze tych, którzy zginęli z powodu wiary w jego osobę, wiary w jego bezsensowną, niekończącą się i pod względem statystycznych szans powodzenia, z góry skazaną na porażkę krucjatę. Czy tak było i tym razem? Czy zmotywuje X-Men do działania tylko po to by patrzeć na ich śmierć, a potem wszystko sprowadzi się do kolejnych podróży w czasie? Rozmyślania przerwał Wolverine, który zwrócił się do niego z serią pytań. Cable popatrzył na Rosomaka, a później na zgaszony wyświetlacz noszonego na nadgarstku komputera.
- Będzie im musiało wystarczyć to co powiedziałem wam, z pamięci. Nie zamierzam dostarczać na nośniku cyfrowym, wybiegających w przyszłość informacji wywiadowczych oficerom państwa, które dwukrotnie posunęło się do użycia broni jądrowej na terenie zamieszkałym przez cywilów. -
Wolverine zapewne doskonale pamiętał Hiroszimę i Nagasaki. Cable z lekcji historii wiedział o wielu gorszych zbrodniach wojennych, których dokonały stany zjednoczone, ale nie zamierzał opowiadać X-Men o przyszłości. Nie ufał armii, po jego słowach i wyrazie twarzy dało się to poznać. Gdyby sprawa nie dotyczyła jego matki, to najchętniej ominąłby etap negocjacji.
- Pytałeś jak szybko lata. Nie wiem, i dane z mojego komputera też o tym nie wspominają. Ale wiemy, że to istota kosmiczna, więc są dwie możliwości. Albo lata od planety do planety wolniej niż ten samolot, i wtedy zajmuje jej to miliony lat. Wiemy, że się nie starzeje, więc może mu się wcale nie spieszyć. Ale była na ziemi w czasach starożytnych, pisali o niej Grecy, Egipcjanie, Chińczycy... A później zniknęła. Poleciała gdzieś i wróciła w ciągu kilku tysięcy lat, więc raczej obstawałbym za drugą możliwością. Prawdopodobnie porusza się z prędkością zbliżoną do prędkości światła, albo załamuje czasoprzestrzeń i robi to jeszcze szybciej. Pytałeś jeszcze o gaszenie? Wszystko podlega prawom fizyki, więc woda powinna go ugasić. Rodzi się tylko pytanie, czy jeśli wyjdzie z wody, to po chwili nie rozpali się ponownie... No i skoro nie gaśnie w kosmosie, gdzie nie ma powietrza i ogień nie ma prawa się palić, to... sam nie wiem, dla mnie to zakrawa nie o naukę, tylko o czary.
Cable zaczął majstrować przy jednym ze swoich rewolwerów, sprawdzał, czy na pewno załadował naboje do każdej komory i nad czymś się zastanawiał.
- Co do telepatii to tak, dałbym radę, z nią porozmawiać jeśli będę blisko, i może to się okazać niebezpieczne, ale nie na tyle, żebym umarł. Kiedy używam mocy, i nie przesadzam to po prostu mocno później choruję. Może to was rozbawi, ale mój pierwotny plan zakładał, że zamiast walczyć po prostu  poproszę, żeby nikogo nie zabijała. To coś jest inteligentne i traktuje ludzi jak robaki, ale gdyby mnie robak poprosił o litość, to bym mu odpuścił. Musimy liczyć na to, że to coś posiada empatię, jeśli nie, to mamy prze@ebane. -
Kiedy już skończył sprawdzać swoją broń i odpowiadać na serię pytań Logana, sam postanowił zadać pytanie, zaciekawiony tym o czym mówiła Rouge.
- Jakiej konferencji? -
Na przybycie dziewczyn nie zareagował, siedział na jednym z tylnych miejsc, i stamtąd kąt nachylenia, oraz dziób maszyny uniemożliwiały mu dostrzeżenie tego co działo się na zewnątrz.
Powrót do góry Go down
Wolfsbane

Wolfsbane


Liczba postów : 154
Data dołączenia : 09/04/2013

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Pią Sie 19, 2016 7:19 am

//Przed rezydencją

Idąc za Laurą z przyjemnością witała znajome szkolne wnętrza. Niewiele się zmieniły i to w pewien sposób poprawiło jej nastrój. Dobrze było wiedzieć, że pewne rzeczy pozostają takie same. Zerknęła na kroczącą obok Domino, ale szybko odwróciła wzrok. Ich znajomość nie zaczęła się najlepiej. Wyczuwała niechęć kobiety, choć nie wiedziała czy jej powodem jest czekające ją spotkanie, czy ich wcześniejsza utarczka bez słów. Westchnęła cicho i skupiła się na pokonywaniu kolejnych korytarzy równym krokiem.
Zdumiała się kiedy nogi zawiodły je do hangaru, a jeszcze bardziej, kiedy przez szybę kokpitu dojrzała Logana i Rogue - w kostiumach i najwyraźniej gotowych do akcji.
- Dokąd oni lecą? - spytała, posyłając Laurze pełne niepokoju spojrzenie.
Loganowi co prawda zdarzało się już używać Blackbirda w dość niefrasobliwy sposób, coś jej jednak mówiło, że to nie jest jeden z tych przypadków. No i zdaniem Laury tajemniczy znajomy Domino także tu był. Czy ona powiedziała "podróżnik w czasie"? Zmarszczyła brwi i potrząsnęła głową z niedowierzaniem. Zdecydowanie działo się coś dziwnego.
Powrót do góry Go down
Wolverine

Wolverine


Liczba postów : 207
Data dołączenia : 19/04/2013

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Pią Sie 19, 2016 8:22 am

Logan na pierwszy rzut oka nie dał po sobie tego poznać, ale słowa Anny wyraźnie go pokrzepiły. Ostatnimi czasy tak bardzo skupiał się na przyjaciołach w potrzebie, że niemal zapomniał o przyjaciołach u swojego boku.
- Dzięki mała, tego mi było trzeba – powiedział całkiem szczerze. - Nie sądziłem że to właśnie ty pierwsza przejmiesz po profesorze pałeczkę prawienia mi morałów. - uśmiechnął się zadziornie. Na zaczepkę odnośnie rozmiaru kostiumu odburknął tylko coś nieartykułowanego pod nosem.
Mieli jeszcze trochę czasu, Storm nie było widać nigdzie w hangarze, więc Logan sprawdził zawartość podręcznego schowka w kabinie pilota. Znalazł tam pustą puszkę po jakimś napoju gazowanym, talię kart Gambita, jakieś stare zdjęcia i paczkę papierosów. Głowę by dał że chował tam kiedyś cygara. Wzruszył jednak ramionami i zdecydował się na te półśrodki. Po prostu musiał zapalić. Wyjął jednego z papierosów, wsadził sobie do ust i podał Cable'owi w zapraszającym geście. Nie przypominał sobie żeby widział kiedykolwiek Annę z papierosem, więc jej go nie proponował.
Logan z niemałym przekąsem przeczytał na opakowaniu informację o możliwej chorobie płuc, po czym cisnął paczkę z powrotem do schowka. Zaciągnął się gryzącym dymem i wsłuchał się w słowa Summersa. Skoro to coś płonie w kosmosie, to chyba zwykła słona woda niewiele pomoże. Logan nieszczególnie zmartwił się niepowodzeniem tego pomysłu. Sam nieszczególnie przepadał za wodą, a sprowadzenie feniksa pod morską toń wymagało by chyba staranowania go Blackbirdem.
- Skoro ten cały feniks jest takim miłym gościem, to czemu tak rozrzuca chłopaków Ross'a po ścianach? Czy on ma w ogóle jakieś słabe punkty? Wolałbym o nich wiedzieć, skoro lecimy tam głównie z pomysłem uprzejmego poproszenia o oddanie nam Jean.
Wolverine westchnął. Nagle jednak przez woń tytoniu przebił się inny zapach. Właściwie trzy inne zapachy, których Logan raczej nie spodziewał się poczuć obok siebie w najbliższym czasie. Wyjrzał przez kokpit na wejście do hangaru, gdzie zobaczył machającą do niego Laurę. Razem z nią stały Rahne i Domino. Ledwo je poznał po takim szmacie czasu. Jego przybrana córka, protegowana, i stara przyjaciółka z burzliwych czasów. Miał nadzieję, że Domino nie zdążyła opowiedzieć młodym czegokolwiek, co mogłoby osłabić wizerunek mentora w ich oczach, a Bóg mu świadkiem trochę by się tego uzbierało. Z drugiej strony, jeżeli miał walczyć z kimś u boku z niezniszczalnym, międzyplanetarnym kurczakiem z kosmicznego ognia, to właśnie z Beatrice. Gestem ręki zaprosił je do środka.
- Konferencji, na której grupa nadętych bufonów nie mająca nic do powiedzenia będzie publicznie zastanawiać się czy jesteśmy ludźmi. - odparł jeszcze do Cable'a nie kryjąc dezaprobaty w głosie.
Powrót do góry Go down
Domino

Domino


Liczba postów : 136
Data dołączenia : 22/10/2012

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Pią Sie 19, 2016 5:56 pm

Dobra sprawa, że i tak nie miała przy sobie broni, oszczędziło jej to czas, który inaczej by zmarnowała na składanie jej gdzieś. Czasami myślała, że ta polityka broni zakazanych w instytucie istnieje tylko po to by ją wkurzać. Przecież mieszkają tu nadludzie zdolni do zdemolowania tej budy w parę chwil gdyby zechcieli. Czy Wolverine też musi zostawiać swoje pazury z adamantium w specjalnym pomieszczeniu? Z drugiej strony nikomu nie chciało się jej przeszukiwać, więc udało jej się przemycić dwa noże taktyczny w butach. No co? Tych kuchennych pewnie też nie chowają przed uczniami.

Pojawienie się tu znowu nie wywołało w niej żadnej reakcji. Nie należała do sentymentalnych. Oceniała zmiany, które pewnie miały tu miejsce odkąd ostatnio tu była. Dziewczyna która ich tu prowadziła wydawała się jej całkiem interesująca. Zawsze patrzyła się na Neenę jakby zaraz miała ją zabić wzrokiem. Z całą pewnością nie zazdrości jej rodzicom, w końcu ona musi być trudnym dzieckiem.

Coś ją zaalarmowała gdy opuściły część przypominającą zwykły instytut i skierowały się do hangaru. Szybko omiotła całe pomieszczenie wzrokiem. Zdawała sobie sprawę z pojazdu znajdującego się tuż przed nią, ale architektura tego miejsca zasługiwała na chwilę podziwu... chwilę. Nastolatka poinformowała ją, że poza Loganem jest tu też Nate. Nie miała szans ich zauważyć. Widzi przez ściany? Ma jakiś rodzaj sonaru?
-Świetnie- powiedziała sarkastycznie, acz bez śladu emocji w głosie. Miała nadzieję, że będzie miała chwilę przed konfrontacją z Cablem, ale najwyraźniej tym razem nie miała farta. Zapewne udawali się właśnie na jakąś misję. Ciekawe czy mogła się załapać.

Skinęła powitalnie głową gdy zauważyła Rosomaka wychylającego się z kokpitu. Nie potrzebowała drugiego zaproszenia. Wyszła przed obie dziewczyny i stanęła przy Blackbirdzie.
-Kopę lat!- zakrzyknęła entuzjastycznie z drobnym uśmiechem, skierowanym w stronę Logana. Już widziała, że się nieco zmienił odkąd go ostatnio widziała. Weszła po schodach prowadzących do środka, pomijając pierwszy stopień Usiadła na krawędzi, wciąż pozostając (technicznie) na zewnątrz, podpierając się nogami o kolejno drugi i trzeci stopień od góry. Miała lepszy wgląd na wnętrze wechikułu. Dopiero zauważyła jego towarzystwo. Chwilę po tym jak jej wzrok zawędrował głęboko wgłąb pojazdu i zauważyła Cabla, spojrzała z powrotem na Wolverine'a. Chciała tak wzbudzić w nim poczucie winy i tego, że nie przyszła ze względu na jego wiadomość. Nie obchodziło jej czy pozostała dwójka zwęszy jej zamiary.
-Więc gdzie się wybieracie?- powiedziała po czym w końcu dokładniej się przyjrzała jego ubraniu. Wyglądał w nim całkiem zabawne, do tego stopnia, że gdyby była matką, wynajęłaby go na urodziny jej dziecka. Jedną ręką zakryła usta które wyglądały jakby zaraz miała wybuchnąć śmiechem- Bal przebierańców?
-Mind if I hop in?- zapytała przechylając głowę. Jeżeli dostanie pozwolenie, wskoczy do środka od razu.


Ostatnio zmieniony przez Domino dnia Pią Sie 19, 2016 11:22 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Rogue

Rogue


Liczba postów : 157
Data dołączenia : 06/07/2013

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Pią Sie 19, 2016 8:52 pm

- Powiedzmy, że jestem po prostu pełna niespodzianek.  – nie dała się sprowokować Loganowi, choć ten chyba trochę tego oczekiwał. Sama zaś uśmiechnęła się, widząc że jej uwaga dotycząca kostiumu przyniosła przewidywany rezultat. Odsunęła się od przyjaciela widząc, że ma zamiar odpalić odszukanego przed chwilą w schowku papierosa. Nie miała ochoty wdychać wypuszczanego przez niego dymu. W tym czasie obaj towarzysze wymieniali się uwagami na temat istoty siedzącej w ciele Jean. Przysłuchiwała się tej dyskusji, w pamięci zbierając wszelkie istotne informacje. A tych znowu nie było aż tak wiele. Większość rzeczy, o których mówił białowłosy opierało bardziej na spekulacjach niż popartych faktami informacjach. Nie było tego dużo, ale musiało im wystarczyć.
W jej głowie zaczął się również rodzić plan awaryjny, gdyby pierwotne założenie o załatwieniu sprawy przez zwykłą rozmowę jednak się nie sprawdziło i akcja miała przybrać nieprzyjemny obrót. Niech tylko ten Feniks pozwoli jej się do siebie zbliżyć, pomyślała kątem oka zerkając na ubrane w rękawiczki dłonie. Może zdołałaby ocalić Jean dzięki mocy, która do tej pory była dla niej raczej przekleństwem? W walce na niewiele przyda się towarzyszom, ale może właśnie gdyby dostała szansę na podejście do tej istoty… Czy jej zdolność tak samo zadziałałaby na ten kosmiczny byt? To była kolejna niewiadoma w równaniu prowadzącym do rozwiązania problemu, ale jeśli nie będzie miała innego wyboru, być może będzie musiała się na ten krok zdecydować.
Z przemyśleń zdołał ją dopiero wyrwać wychylający się na zewnątrz samolotu Logan, który gestem dłoni wyraźnie zapraszał kogoś do środka. Wyjrzała w tamtym kierunku i dostrzegła Laurę oraz podążające obok niej kobiety. Ciekawe, czy wiedzą co się dzieje, i czy planują udać się razem z nimi. Powróciła do toczącej się w środku rozmowy w momencie, gdy padło pytanie na temat wspomnianej przez nią konferencji.
- Między innymi. – uzupełniła odpowiedź Wolverine’a. Wtedy pojawiła się jedna z przybyłych pań, która z wielkim entuzjazmem w głosie przywitała się z Loganem i rozpoczęła rozmowę, do której Anna nie zamierzała się wtrącać. Z pewno niecierpliwością czekała za to aż dwie pozostałe dziewczyny dołączą do towarzystwa.
Powrót do góry Go down
X-23

X-23


Liczba postów : 275
Data dołączenia : 09/05/2013

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Sob Sie 20, 2016 10:05 am

Laura patrzyła na Domino jakby miała ją zabić wzrokiem? To trochę niesprawiedliwe, w końcu to było zwyczajowe spojrzenie mutantki. Kolejny powód dla którego w odpowiedzi zwykle otrzymywała strach. Strach osób, które jej nie znały. Zresztą nie tylko wzrok dziewczyny przyczynił się do jej wątłej reputacji. Każdy kto miał okazję zaznajomić się z przeszłością X wiedział, że lista ofiar mająca jedyną (z wiadomych względów) szansę na zetknięcie z jej pazurami jest tak długa, że aż skręcała się niczym serpentyna. Och, ale była w tym taka dobra. Nie trzeba również dodawać jak działa szkolna poczta pantoflowa. Tu coś ktoś dodał, tam podkoloryzował... Ale jak mówiłam, początki miała dość trudne. Tym bardziej, że sama nie do końca dawała się poznać, ze względu na delikatnie mówiąc jej skrytą naturę.
Nie potrafiła jednak powstrzymać zaciekawionych spojrzeń rzucanych w kierunku Domino. Nawet zaczęła się głębiej zastanawiać co ją łączyło z Loganem, ale nie była na tyle śmiała by zapytać. Z opowieści mężczyzny wyraźnie wynikało, że można na niej polegać. Nie zamierzała tego kwestionować, w końcu komu jak komu, ale Rosomakowi ufała najbardziej. Właściwie to on ją wręcz zmuszał do zadawania pytań, bądź samodzielnie decyzji… Szło jej jednak różnie. Laura żałowała tylko jednego, że nie była na tyle odważna by ot tak, zaznajomić się z kobietą. Zresztą najlepiej wychodziło jej prezentowanie się w walce, rozmowa nie należała do mocnych stron mutantki, na szczęście z tego co zdążyła zaobserwować Domino lubiła dużo komentować. No nic, może kiedyś będą miały okazję.
Słysząc pytanie Rahne oderwała swój wzrok od szyby kokpitu. Spojrzała na dziewczynę swoim wzrokiem bez emocji. Przez chwilę wpatrywała się w nią tak jakby pierwszy raz ją zobaczyła. Wbrew pozorom Laura zastanawiała się nad czymś zgoła zupełnie innym. W myślach przywołała dyskusje z sali narad, w której miała okazje uczestniczyć. Jeżeli podpieranie ściany można tak nazwać, rzecz jasna.
- Pewnie lecą po Jean – Odparła ze spokojem. Najwyraźniej to jedno zdanie miało uchylić rąbka całej tajemnicy, ponieważ zaraz ruszyła w krok za Domino, na której to plecach prawię się zatrzymała. Na szczęście utrzymywała odpowiedni dystans. Jeżeli kobieta postanowi wejść, zaproszona, bądź nie, X pójdzie za nią.
Na szczęście nie musiała zadawać kolejnego pytania, ponieważ Neena zrobiła to za nią. Laura oczywiście domyślała się gdzie wszyscy zmierzają. Mimo to warto potwierdzić informację i ewentualnie podpytać czy i ona tam się nada. Widząc Rogue zainteresowała się natomiast nieco innym tematem. Podeszła do kobiety wsuwając dłonie do kieszeni pokiereszowanych i nadpalonych czarnych jeansów.
- Co z kosmitką i jej płomienistym bodygardem? – Zapytała. Miała nadzieje, że dowie się czegoś czego jeszcze nie wie, ewentualne coś co sprawi, że będzie wiedziała co z nimi dalej. Jeżeli tu zostanie, rzecz jasna. Może Logan ma dla niej inne plany.
- Tak swoją drogą nie wiem czy się poznałyście. Jeżeli nie to… - Wzięła głębszy oddech – Rahne to Rogue. Rogue – Rahne. Kiedyś uczęszczała do naszej szkoły – Spełniła swój obowiązek. Logan mógł być dumny. Socjalizacja najwyraźniej podziałała. Po tylu latach…
Powrót do góry Go down
Cable

Cable


Liczba postów : 238
Data dołączenia : 22/10/2012

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Nie Sie 21, 2016 4:03 pm

- Musieli czegoś od niej chcieć... Postąpili nierozważnie. To tak jakby własnej woli weszli do ciemnej alejki, żeby zapytać przypadkowego draba, która godzina. Chociaż to tylko moje domysły. -
Cable zobrazował Loganowi to w jaki sposób widzi powód całej awantury. Wzruszył ramionami i zaczął zastanawiać się nad odpowiedzią na dalszą część pytania.
- Podejrzewam, że Charles Xavier mógłby coś wskórać... Ewentualnie potężny czarownik. Matka Askani wspominała też, że Phoenix czasami opuszcza nosiciela z własnej woli, albo kiedy nosiciel zginie, wtedy po prosu znika i po jakimś czasie znajduje kogoś innego. -
Wątek konferencji uznał za nie warty dalszej dyskusji. Gadające głowy w telewizorach nie miały dla nich teraz większego znaczenia. Chwilę później usłyszał wesołe zawołanie, głos był znajomy, a Nathaniel momentalnie pobladł na twarzy. Skończył zajmować się swoim rewolwerem i wetknął go na miejsce w skórzanej kaburze. Kiedy przez właz wejściowy do środka wsunęła się głowa Domino, Summers wstał z fotela.
- Neena? -
Zapytał z wyraźnym zdziwieniem, nie spodziewał się, że ktokolwiek z jego dawnych towarzyszy zjawi się tak szybko, widok dziewczyny wyraźnie go ucieszył co zaowocowało delikatnym uśmiechem, który wykwitł na jego twarzy. Jednak uśmiech ten nie utrzymywał się dłużej niż sekundę, gdyż dziewczyna odwróciła od niego wzrok, tak jakby go nie poznała, lub jakby był wręcz niewidzialny. Nie do końca rozumiejąc co właśnie się działo w milczeniu przyglądał się rozmowie, którą wywiązywała się między Dom i Loganem. Nate zbity z tropu kilka razy zamrugał powiekami, w milczeniu zerknął jeszcze na wchodzące do pojazdu Wolfsbane i X-23, którą miał okazję już wcześniej poznać.
Powrót do góry Go down
Wolfsbane

Wolfsbane


Liczba postów : 154
Data dołączenia : 09/04/2013

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Nie Sie 21, 2016 6:52 pm

W pierwszej chwili nie zrozumiała odpowiedzi Laury.
- Po Jean? Jean Grey?
Szybko zestawiła w myślach wszystko, co wiedziała na temat mutantki – telepatka, jedna z najbardziej uzdolnionych, uczennica profesora Xaviera. Rahne nie znała jej dobrze, wiedziała tylko, że dar Jean przysparzał jej niekiedy problemów. Jednak to, co sugerowała Laura, nie miało dla niej sensu. W co mogła wplątać się Jean, aby skłonić X-men do wysłania po nią ekipy z samolotem?
W ślad za Laurą pokonała stopnie wiodące do kokpitu i rozejrzała się po wnętrzu. Natychmiast spostrzegła Logana, którego powitała ciepłym uśmiechem i skinieniem głowy. Czujnym spojrzeniem zmierzyła siwowłosego mężczyznę, będącego bez wątpienia współpracownikiem Domino, o którym tyle słyszała. Jego wygląd nie budził zaufania. Prawdę mówiąc, uznałaby go za zwykłego zbira, gdyby nie fakt, że osoby, które znała, najwyraźniej nie czuły się zagrożone w jego obecności. Nagle zdała sobie sprawę, że bezczelnie się na niego gapi, odwróciła więc wzrok z lekkim zakłopotaniem.
Wreszcie, przywołana do rzeczywistości głosem Laury, spojrzała na Rogue i podała jej dłoń na powitanie.
- Znamy się. Tak jakby. Nie było mnie tu jakiś czas.
Znała Annę z widzenia, choć nigdy nie zawarły bliższej znajomości. Rahne przypuszczała, że kręgi przyjaciół, w których się obracały, były zbyt od siebie odległe. Wiedziała jednak, że Rogue i Logana łączyła przyjaźń i to jej wystarczyło.
Poniewczasie uświadomiła sobie, że taki potok uprzejmości w ustach Laury należał do rzadkości i spojrzała na dziewczynę ze zdumieniem, ale i pewnym podziwem. Najwyraźniej nie tylko ona nad sobą pracowała przez ostatnie dwa lata.
Rozmowa, która toczyła się obok, niewiele pomogła w oświeceniu jej co do aktualnej sytuacji. Nie chciała się wtrącać, postanowiła więc cierpliwie poczekać, aż ktoś ją wtajemniczy, lub uda jej się z wyłowionych z rozmowy strzępków informacji złożyć jakąś całość.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzamy – rzuciła jeszcze, częściowo do Anny, a częściowo do zajętego rozmową z Domino Logana.
Powrót do góry Go down
Rogue

Rogue


Liczba postów : 157
Data dołączenia : 06/07/2013

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Pon Sie 22, 2016 7:59 pm

Spojrzała na młodą podopieczną Logana. To pytanie wcale jej nie zaskoczyło. Przecież to z nią jako pierwszą spotkali się przybysze i to ona wpuściła ich do Instytutu.
- Porozmawiałam z nimi na osobności. Dowiedziałam się paru rzeczy o jakimś kosmicznym imperium i krysztale, który może doprowadzić do zniszczenia wszechświata. Okazało się też, że osobą, która naprowadziła ją na Instytut prawdopodobnie była Jean. Co jak się później dowiedziałam, nie jest jedyną nowością na jej temat. – na chwilę przeniosła spojrzenie na Cable’a. – Teraz są w pokojach na górze. Storm chciała z nimi szybko porozmawiać nim wyruszymy do LA. – wyczerpawszy temat powiodła oczyma ku jej rudowłosej towarzyszce. Wyglądała znajomo, ale Anna za nic nie mogła sobie przypomnieć jak się nazywa i czy kiedykolwiek w ogóle ze sobą rozmawiały. Przez szkołę przewija się tylu byłych i obecnych studentów, że doprawdy ciężko byłoby spamiętać jej wszystkie poznane tu osoby. Z tego względu ucieszyła się, gdy z dostrzegalnym wysiłkiem Laura postawiła je sobie przedstawić. Rahne… Słyszała już to imię. W przeszłości Logan wspominał o dziewczynie o tym imieniu, czyżby to była ona?
- To dzień prawdziwych cudów. – lekko ironicznie skomentowała niesamowity wyczyn Laury. – Ale tak, wydaje mi się, że się znamy. – z lekkim wahaniem, nawet pomimo tkwiących na dłoniach rękawiczkach, uścisnęła podaną przez Rahne rękę. – Witamy z powrotem. Nie, oczywiście, że nie przeszkadzacie. I tak musimy czekać na Ororo. – im więcej głów, tym więcej opinii i pomysłów, a tych w obecnej sytuacji nigdy za wiele. – A mam wrażenie, że może nam się przydać inne spojrzenie na sprawę Jean.
Usiadła tuż obok, by nie oddalać się od dziewczyn, jeśli te miałyby jakieś pytania, a pewnie takie się w ich w głowach pojawią. Przyglądała się swoim dłoniom, myślała nad pomysłem, które wcześniej przyszedł jej do głowy. Czy powinna ukrywać go przed przyjaciółmi? Nie dawało jej to spokoju. Nie była przekonana czy jej moc zadziała na istotę z kosmosu, nie wiedziała nawet, czy zdołają zbliżyć się do Jean, by była w stanie jej użyć… Było jeszcze wiele innych niewiadomych, choćby to co się stanie jeśli dotknie Phoenixa. Przejmie tylko jego moce, czy cały ten byt? Co stanie się wtedy z ich przyjaciółką? Wiele niejasności, lecz zawsze był to jednak jakiś plan. Plan, którego do tej pory im raczej brakowało. Raz jeszcze przemyślała całą sprawę i powoli zaczęła zsuwać rękawiczkę z lewej dłoni.
- Chyba wiem jak możemy powstrzymać to co w niej siedzi…. – zaczęła niepewnym głosem. – Tego Phoenixa. Nie jest to może najdoskonalszy pomysł, ale lepszych i tak na razie nie mamy. – w tym momencie podniosła pozbawioną nakrycia rękę. Wydawało się wystarczającym znakiem, by reszta zrozumiała o co jej chodzi, jeśli zdają sobie sprawę z jej mocy. – Dajcie mi tylko szansę, bym mogła się do niej zbliżyć. – przyjrzała się wszystkim zgromadzonym na pokładzie samolotu. Czekała na ich reakcję. Spodziewała się, że spadną na nią gromy, głównie z ust Logana. Pozostali, byli niewiadomą, ale może uda jej się przekonać ich do tego planu.
Powrót do góry Go down
Cyclops

Cyclops


Liczba postów : 153
Data dołączenia : 25/02/2013

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Wto Sie 23, 2016 7:14 pm

Scott wychodząc z sali narad i bardzo szybko dostał się do hangaru.
W końcu znał ten instytut na wylot, ale i tak nie był przed innymi i gdy wkroczył do jeta to zobaczył parę innych osób, których nie było w sali narad czyli Wolfsbane i Domino.

- Tak, Wolfsbane. Ruszamy po Jean. - odpowiedział Scott po wejściu na pokład i usłyszeniu pytania.

Następnie ruszył po raz kolejny w kierunku ogółu.

- No więc jak kto jest liderem, bo jesteśmy grupą taką, że musimy mieć lidera. A Rogue wybacz, ale ja się nie zgodzę na to co chcesz zrobić. Jako wasz były przywódca nie po święcę kolejnej osoby. A co jeśli to co weszło w Jean przejdzie na ciebie? Wiem, że nie zgadzamy się w wielu zdaniach, ale zaufaj mi ten jeden raz. - powiedział po czym poczuł się jak ich dawny lider i nawet mu się to spodobało na wzgląd na stare czasy, po czym doszedł do Logana i siłą wyciągnął go na osobności gdzie nikt nie słyszał.

- Logan możemy się nienawidzić, ale oboje wiemy jak to może się skończyć, Powiem w prost. Możliwe, że będziemy musieli posunąć się do najgorszego, dlatego ja chcę to zrobić ale jeśli nie dam rady to proszę cię ty musisz......... zabić Jean. To jest ostateczność, ale tylko ty to możesz zrobić po mnie. - po czym bez słowa Scott odszedł i liczył, że Rosomak go zrozumie po czym zwrócił się do reszty.

- Czekamy na Ororo. Nie przewodzę wami, ale ona może przechylić szale tego spotkania. - powiedział spoglądając przez szybę na swoją szafkę i jednocześnie wspominając dawne czasy.

Po czym Scott skupił się i miał nadzieję, że tym razem Emma go usłyszy.

- Jesteś zadowolona, że jestem tutaj? Ale jeśli tak bardzo chciałaś mnie ściągnąć tutaj to gdzie ty jesteś? - pomyślał.
Powrót do góry Go down
Wolverine

Wolverine


Liczba postów : 207
Data dołączenia : 19/04/2013

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Wto Sie 23, 2016 10:00 pm

Logan do tej pory wydawał się bardzo spięty. Na zmianę zaciskał i prostował pięści czekając na resztę zespołu za sterami Blackbirda. Zdołał to jednak jakoś ukryć zanim troje dziewcząt weszło na pokład samolotu.
- Domino! - zawołał radośnie. Widocznie ucieszył się ze spotkania dawnej przyjaciółki. Nie uszła natomiast jego uwadze krótka wymiana spojrzeń między nią, a Cable'm. Tym bardziej że Ten zwrócił się do niej po imieniu. - To wy się znacie? - Wyglądał na zdziwionego, choć niepotrzebnie. Od zawsze wiedział że Neena ma słabość do mężczyzn z dużym kalibrem. - Rahne, ty też tutaj? Laura, dobrze cię widzieć, mała. - Rosomak był niemal wzruszony pojawieniem się nagle tak wielu bliskich twarzy. Oczywiście gdyby tylko czas był nie ten, a Wolverine był skłonny do takich uczuć.
Już miał odpowiedzieć Domino na pytanie dotyczące ich podejrzanej mobilizacji, ale Rahne go w tym uprzedziła, więc odpowiedział: - Tak, po Jean. - Zdecydowanie pogorszył mu się humor. - Chyba twoje szczęście właśnie cię opuściło, Neena, bo właśnie zgodziłaś się na ochotnika na mieszanie się między armię, a kosmiczne superstworzenia z legend. - Logan chyba nie umiał wyrażać się bez sarkazmu. - Oczywiście przyjmuję kandydaturę. Może potem wyłudzisz za kilka dolców od prezydenta, jak uda nam się nie rozwalić miasta. - Odwrócił się jednak znowu w stronę Rahne. - Dobrze że w końcu wróciłaś. Byłaś w domu prawda? Co u Moiry? Widzę że zaprzyjaźniłaś się z Laurą. Co...
Nagle jednak sielankowy obrazek Logana zajmującego się swoimi protegowanymi przerwała myśl Anny, która zupełnie zmieniając temat zaproponowała rozwiązanie sprawy z Feniksem.
- Mam nadzieje że żartujesz. - powiedział zupełnie spokojnie. Przyznał w duchu, że ten scenariusz przeszedł mu przez chwilę przez myśl, ale momentalnie go porzucił. Ryzyko było zbyt wielkie. Zbyt wiele rzeczy mogło się nie udać. Mogła spłonąć od ognistej aury, dać wyprać sobie mózg, zostać rozstrzelana przez wojsko. Przecież nikt nie wiedział kim był ten feniks. A co gdyby po dotknięciu Jean Anna także zaczęła by płonąć i mieli by problem z dwoma ognistymi ptakami? Nic tylko zaczynać hodowlę.
Miał już zacząć tłumaczyć, czemu to głupi pomysł, ale w świetle trapu X-jeta pojawiła się kolejna znajoma sylwetka. Cyklop zadziałał jak płachta na byka całkowicie absorbując uwagę Logana. Gdy podszedł do Logana i złapał go za ramię, ten strzepnął jego rękę, ale udał się z nim na moment z powrotem na poziom hangaru. Resztką siły woli postarał się nie wchodzić w zdania cyklopa i wysłuchać go do końca. Musiał przyznać że tym razem Scott go zaskoczył, ale sam nie wiedział czy pozytywnie czy nie. Od dłuższego czasu walczył z tą myślą, ale dopiero teraz uświadomił sobie jak może ona być realna.
- Ja...Ty...Ty wiesz o co prosisz, nie? Wiesz, że zrobię to jeśli będzie trzeba. - to ostatnie było twierdzeniem nie pytaniem. Po chwili milczenia kiwnął tylko Cyklopowi na znak że rozumie. - Nie mówmy o tym innym. Nie zrozumieją. - Dodał wracając do kokpitu.
Samolot był niemal pełen. Ostatnie zdanie Scotta tylko przypomniało Loganowi ile już czekają. Wcisnął przycisk od swojego komunikatora w kostiumie i powiedział - Storm, nie mamy czasu dłużej czekać. Rozgrzewam Blackbirda. Nie wiem co robisz, ale jeśli nie pojawisz się za dziesięć minut lecimy bez ciebie. - Rozłączył się.  - Ma pewnie na głowie tą kobietę z Shi'Ar. - powiedział to wszystkich - Może dobrze by było żeby została i dowiedziała się o tym feniksie czegoś więcej, gdy my już będziemy lecieć. - Po tych słowach usiadł za sterami i zaczął przełączać przeróżne kontrolki. Silniki X-jeta zaczynały powoli szumieć, a boisko nad ich głowami powoli się rozsuwało. Została jeszcze jedna sprawa...
- Rahne, nie wiem czy oglądałaś ostatnio wiadomości, ale tam gdzie lecimy może być gorąco. - wiedział jak dziewczyna zareaguje, ale miała najmniej doświadczenia ze wszystkich tutaj. Do tego narażanie życia studentów nie wchodziło w grę. - Nie jesteś na to gotowa i...
Na nieszczęście, jakby tego było mało ze starych dżinsowych spodni Logana odezwał się dzwonek jego komórki. Warcząc pod nosem rzucił się do ubrania i wyłączył go zanim ktokolwiek zdąży go skomentować. To co zobaczył na ekranie przeraziło go chyba na równi z kosmicznym ptakiem. Wymamrotał pod nosem coś co brzmiało jak "skąd ona ma ten numer", "akurat teraz" i "dawno nie jadłem u Megan". Stał przez chwilę zamyślony, po czym rzucił telefon Rahne.
- Trzymaj dziecino, to twoje zadanie pocieszenia. Tylko go nie lekceważ. Biorąc pod uwagę kto to napisał, to równie dobrze może być złodziej hot-dogów, co kolejna kosmiczna anomalia wymagająca załatania.[treść sms] - Spojrzał potem na swoją córkę. - Ciebie nie będę zatrzymywał. Powiem wprost, będzie grubo, ale przydałaby się dodatkowa para pazurów. Możesz lecieć z nami, albo iść z Rahne. Twój wybór, mała.
Skończywszy wydawać polecenia uczniom rozsiadł się wygodnie w fotelu ciekaw reakcji córki. Odkąd opiekował się Laurą starał się jak najczęściej dawać jej samemu podejmować decyzje. Dziewczyna robiła wielkie postępy w byciu człowiekiem. W tym tempie kiedyś to on od niej będzie musiał pobierać lekcje. Po prostu ciekawiło go co wybierze. Gdy usłyszał odpowiedź córki, pożegnał się wysiadającymi ciepłym uściskiem, może zbyt wylewnym jak na niego, po czym wrócił do uruchamiania samolotu.

[Lokiemu zależy na naszym szybkim wylocie, więc zrobimy tak: Jeżeli Storm nie odpisze do mojej następnej kolejki, to załóżmy że zdecydowała się zostać pilnować szkoły. Jeśli natomiast zdąży wepchnąć się do kolejki, to jest dla niej miejsce. W moim następnym poście startuję. Loki czeka z kolejnymi postami w LA na nasze pojawienie się, więc nie każmy zbyt długo czekać naszym kolegom :)]


Ostatnio zmieniony przez Wolverine dnia Sro Sie 24, 2016 7:28 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Domino

Domino


Liczba postów : 136
Data dołączenia : 22/10/2012

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Sro Sie 24, 2016 1:25 am

Podniosła się z pozycji siedzącej i weszła do środka. Cóż, teraz nie było odwrotu. Zaskoczyło ją nieco pytanie Logana. Zazwyczaj machał na wiele rzeczy ręką. Dostała lekkich wypieków na twarzy. Złapała prawą ręką lewe ramię i westchnęła. Rzuciła ostatni, chłodny wzrok Nate'owi, po czym zadeklarowała jałowym głosem w stronę Wolverine'a:
-Pracowaliśmy razem, więc można tak powiedzieć

Wspomnienie o Jean zmartwiło mutanta co z kolei wywołało w niej niepokój. Skoro nawet go to ruszyło, sprawa na serio musiała być poważna, czego mogła się spodziewać po wiadomości Cable'a. Jego zadziorny charakter wrócił chwilę później, ale coś jej mówiło, że w środku się gotuje. Mimo wszystko wolała zachowywać się normalnie, on nie potrzebuje raczej by zachowywała się jak jego mamusia i pytała czy wszystko w porządku.
-Wojsko i kosmiczne superstworzenia z legend? Eh, dzień jak co dzień- skomentowała opierając się o jedną ze ścian, poprawiając przy tym włosy raczej lekkim tonem. Powrócił jej przez to humor, na chwilę zapomniała o problemach z siwowłosym. Wolała na ten moment nie wtrącać się w dyskusję na temat tego kto ma być leaderem. Jedynymi ludźmi którym ta grupa ufała odpowiednio mocno i którzy mają jakiekolwiek doświadczenie, byli Logan i Scott.

Niestety przyjemną atmosferę przegnała szybko Rogue swoją propozycją. Najpierw została ochrzaniona przez Cyclopsa oraz doczekała się komentarza Logana. Na szczęście dla Anny Domino nie miała dosyć informacji by się udzielać w dyskusji. Ciężko było przeoczyć Scotta ciągnącego (a przynajmniej próbującego) Logana na bok.  Nie była na tyle wścibska by podsłuchiwać, mieli prawo dla własnych spraw.
-Nie miziajcie się tylko za długo-rzuciła żartobliwie kiedy tylko straciła dwójkę z oczu. Naprawdę nieco stresowała się całą sytuacją, ale nie chciała tego pokazywać każdemu na pokładzie.

-Skoro mowa o dowiadywaniu się czegoś więcej o Phoenix, wtajemniczy mnie ktoś, bo jestem nieco nie w temacie?- powiedziała grzecznie jak na nią. W końcu kto pyta nie błądzi, a bez informacji będzie o wiele mniej przydatna drużynie. Jej wzrok zwrócił się ku Rahne. Najwyraźniej zabieranie jej na tę misję było niebezpieczne. Miło było widzieć troskliwego Logana, którego obchodzą inni... przypomniało jej to o pewnej sprawie. Tak więc kolejne lodowate i krótkie spojrzenie spoczęło na Nathanielu Summersie. Co ciekawe Rosomak nie zabronił iść czarnowłosej dziewczynie. Musiała być dobra z tego co słyszała o trudności tej operacji. Nawet ciekawsze wydawały się jego dalsze słowa. "dodatkowa para szponów". Więc jej mutacja też była związana ze szponami. Coś tu śmierdziało. Czyste plamki na ręce pomimo tego, że reszta była osmolona, dowiadywała się obecności ludzi bez patrzenia... Można przez to dojść do ciekawych wniosków. Wniosków które na ten moment trzymała dla siebie.
Powrót do góry Go down
Cable

Cable


Liczba postów : 238
Data dołączenia : 22/10/2012

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Sro Sie 24, 2016 4:12 pm

Sposób w jaki powitała go Domino, ignorowanie jego osoby, a zwłaszcza jej chłodne spojrzenia były czymś, czego Cable zupełnie się nie spodziewał. Przez chwilę zastanawiał się, czy po prostu nie zajrzeć do głowy Neeny i po prostu nie odczytać kłębiących się w niej myśli. Ostatecznie jednak z tego zrezygnował. Z tego co widział Neena nadal potrafiła mówić, więc jeśli kiedyś poczuje taką potrzebę, to powie mu co ugryzło ją w tyłek. Nie wyglądając na zbytnio zadowolonego, znowu usiadł w jednym z foteli, tyle, że teraz upatrzył sobie miejsce bezpośrednio przy oknie. Pozostając tam, w milczeniu gapił się w szybę za, którą jak na razie widział jedynie ścianę hangaru. Spędzając czas na rozmyślaniach, jednym uchem przysłuchiwał się toczonym w samolocie rozmowom. Pozostało im jedynie czekać, miał nadzieję, że wyruszą jak najszybciej, chociaż nie narzekałby, gdyby Storm również dołączyła do nich w tej podróży, było w niej coś co wzbudzało jego zaufanie. Kątem oka spojrzał na ojca, który odciągnął Wolverine'a, by porozmawiać z nim na boku. Zerkanie zaowocowało tym, że jego wzrok napotkał kolejne lodowate spojrzenie Domino. W odpowiedzi, posłał dziewczynie lekki uśmiech. Dziewczyna chwilę wcześniej pytała o Phoenix, Cable nie chciał opowiadać o tym stworze po raz trzeci, i tak większość jego opowieści mogli jej przekazać zebrani tutaj X-Men, po drugie, skoro nie chciała z nim rozmawiać to nie zamierzał pierwszy się wychylać. Bardziej od jej dziwnego zachowania, wciąż jednak martwiło go to, co stanie się kiedy dotrą do Los Angeles.
Powrót do góry Go down
Wolfsbane

Wolfsbane


Liczba postów : 154
Data dołączenia : 09/04/2013

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Sro Sie 24, 2016 7:41 pm

Rahne drgnęła na dźwięk swojego pseudonimu. Minęło wiele czasu odkąd ktokolwiek tak się do niej zwracał. Wrażenie było niesamowite. Była tak zaskoczona, że niemal zapomniała się zdziwić nagłym wejściem Scotta Summersa. Jego postawa, ton i sposób poruszania się powiedziały jej więcej o czekającym X-men niebezpieczeństwie, niż jakiekolwiek wyjaśnienia. Nagle ogarnęło ją złe przeczucie.
Na pytanie Logana odpowiedziała równie entuzjastycznie, co krótko, zapewniając go, że u Moiry wszystko po staremu. Czuła absurdalną wdzięczność za to, że w całym tym kotle wydarzeń Rosomak pamiętał, by zapytać o zdrowie jej matki. Jednak już w następnej chwili ogarnęło ją zakłopotanie wywołane uwagą Anny i reakcją zgromadzonych. Nie miała pojęcia, co dziewczyna sugeruje i jakie mogą być tego konsekwencje, słuchała więc rozmowy w milczeniu, dopóki Logan ponownie się do niej nie zwrócił.
Jego słowa sprawiły, że zawrzała od tłumionego gniewu.
- Logan, chcę pomóc. Nie rób mi tego. Nie...
Urwała. Wiedziała, że nic, co powie, nie przekona go, że mogłaby im się przydać. Już podjął decyzję i zbył ją jak dziecko. Dla niego była balastem. Przez chwilę rozważała, czy nie poszukać wsparcia u Cyklopa, to jednak tylko rozjuszyłoby Wolverine'a i groziło wywołaniem konfliktu wewnątrz grupy. Zrozumiała, że jej położenie jest beznadziejne, wcale jednak nie poczuła się od tego lepiej.
Warknęła ze złością i posłała Loganowi mordercze spojrzenie, ukazując w grymasie wydłużające się kły. Odwróciła się demonstracyjnie i stanęła przy wyjściu.
Kiedy w jej stronę poszybował telefon Logana, chwyciła go w locie i ścisnęła w garści, niemal jakby urządzenie osobiście jej czymś zawiniło. Sapnęła przez nos i spróbowała się opanować. Dotarły do niej słowa Wolverine'a skierowane do Laury. Wbrew sobie spojrzała na dziewczynę, ciekawa co ta postanowi, choć trudno jej było nie czuć goryczy na myśl, że Laurze pozostawiono przynajmniej jakiś wybór.

/zt po reakcji X-23


Ostatnio zmieniony przez Wolfsbane dnia Sro Sie 24, 2016 8:53 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
X-23

X-23


Liczba postów : 275
Data dołączenia : 09/05/2013

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Sro Sie 24, 2016 8:10 pm

- Huh – Skwitowała krótko podsumowania Rogue spotkania z kosmitką. Nie skryła swojego zdziwienia przy drugiej części wypowiedzi. Nie spodziewała się, że i w tą akcje zamieszana jest Jean Grey. Co prawda informacja nie potwierdzona, ale w tej sytuacji wszystko było możliwe. Kiwnęła tylko głową i nie dodając nic więcej przypomniała sobie o obecności Rahne, dlatego postanowiła ją przedstawić. Gdzieś w zakamarkach myśli postanowiła dać odpocząć nowym przybyszom. Kosmitka czy nie, wyglądała na zmęczoną, dlatego należy się kilka godzin odsapnięcia.
Uniosła jedną brew słysząc komentarz Rogue. Znała ją na tyle, by pozwolić sobie na zignorowanie prztyka. Wiedziała, że to zwyczajowe zachowanie Marie i że nie miała nic złego na myśli. Zaraz jednak skupiła się na Cyclopsie. Jego obecność wyczula o wiele wcześniej, dlatego zanim zdołał zjawić się w samolocie na dobre, zielone tęczówki skierowała w stronę wejścia. I jak zwykle wcale się nie pomyliła. Mężczyzna wszedł do samolotu z wieloma słowami na ustach. Laura w skupieniu obserwowała każdy jego ruch. Wsłuchiwała się w bicie serca chcąc tym samym poznać zamiary Summersa. Do propozycji Rogue nie odniosła się w żaden sposób, zresztą nie musiała. Larum podniosło się wśród X-menów i byłych X-menów. X natomiast wychodziła z założenia, że Marie mimo wszystko jest silniejsza od Jean. Psychicznie silniejsza. A z drugiej strony reszta miała rację. Nie wiedzieli z czym rudowłosa piękność musi się zmierzyć. Dlatego też nie zabrała głosu. Dodatkowo wychodziła z założenia, że wszyscy wiedzą lepiej. Znając Marie i tak zrobi jak będzie chciała.
Włos jej się zjeżył, dłonie zacisnęły w pięści, a na twarzy pojawił wrogi grymas, gdy Cyke siłą odciągnął Wolverine’a na bok. A właściwie próbował, ponieważ Logan od razu zareagował odpychając dłoń Scotta. Mutantka nawet postąpiła krok w ich kierunku, jednak w rezultacie odpuściła. Przez to całe zdenerwowanie wsłuchała się uważnie w słowa mężczyzny, w końcu Summers chyba zdawał sobie sprawę z tego, że X ma niesamowicie wyostrzone zmysły? Nawet gdyby stali dalej to i tak by słyszała o czym szeptają. Na całe szczęście dla Scotta temat okazał się na tyle ciekawy, że cała uwaga skoncentrowała się na jego słowa, a złość chwilowo odeszła w zapomnienie. Cyke ją zaskoczył. Może nie sam fakt zezwolenia na zabicie osoby, która sprawiała zbyt wiele problemów i mogła być zagrożeniem dla większości, jak nie dla całego świata – przecież to oczywistość. Jednak fakt, że zezwolił na zabicie kogoś kogo kochał wywołał w niej dysonans. Tak samo w przypadku Logana. X może sama w sobie nie wiedziała co to jest miłość, ale wyraźnie słyszała co działo się z sercem Wolverine’a gdy znajdował się w obecności Jean. Laura jeszcze coś wzięła pod uwagę. Słowa Rogue. Tylko dobra strona Jean Grey mogła sprowadzić płomienistego i tajemniczą kosmitkę do Instytutu po pomoc. Najwyraźniej jej jaźń cały czas gdzieś tam była… i walczyła.
Nie spuszczała panów z oka nawet gdy wrócili z krótkiej schadzki. Swojego niesamowicie wnikliwego, wręcz przeszywającego spojrzenia nie oderwała od oblicza ojca. Jeżeli odnalazł jej wzrok mógł zapewne się domyśleć, że wszystko słyszała, ale nie ma zamiaru w jakikolwiek sposób podważać jego decyzji. Zresztą za chwile musiała zmierzyć się ze swoją.
Nie lubiła, gdy to robił, jednak wiedziała, że jest to konieczne. Wolała mieć jasne wytyczne. „Idź tam. Zrób to. Załatw i po sprawie”. Wiła się jak osika ścigając swoje myśli. Skubnęła dolna wargę niespokojnie. Z jednej strony chciała uczestniczyć w całej akcji. Ten przypływ adrenaliny. Wtedy czuła, że żyje. Z drugiej strony wiedziała jaki Logan ma stosunek do Rahne i wiedziała, że czułby się o wiele spokojniej, gdyby z nią poszła, wszak sam stwierdził, że nie jest jeszcze gotowa. Niestety znowu przyłapała się na rozmyślaniu nad tym ‘A co powie Logan?’, ale taka już była. Chciałaby był z niej dumny, a przed nią jeszcze sporo pracy. Jednak gdzieś tam… w głębi duszy odczuła rosnącą odpowiedzialność za Wilczyce, a to było dość… nowe doświadczenie i jeszcze nie do końca odkryte.
Kiwnęła głową na znak zgody i bez słów ruszyła do wyjścia. No, prawie bez słów.
- Bierzemy twój motor – Rzuciła do Logana nawet na niego nie patrząc. Mijając Domino pożegnała się z nią kolejnym kiwnięciem głowy, tym razem z uznaniem. Jej wyraz twarzy odrobinę złagodniał, gdy podeszła do Rahne. Nie musiała wsłuchiwać w bicie serca dziewczyny by wiedzieć, że jest wkurzona. I to potężnie.
- Skocze tylko pod prysznic i się przebrać. Za 20 minut w garażu? – Zapytała, a gdy uzyskała odpowiedź twierdzącą wyszła z jeta i poszła do pokoju.

/zt
Powrót do góry Go down
Rogue

Rogue


Liczba postów : 157
Data dołączenia : 06/07/2013

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Czw Sie 25, 2016 12:52 pm

W pewnym sensie było nawet lepiej niż się spodziewała, choć przyczyną takiego stanu rzeczy mogła być nieznajomość tematu przez niektórych zgromadzonych. Z drugiej strony nie mogła też powiedzieć, że wszystko poszło tak jak chciała. Krótkie mruknięcie Logana przemilczała, bo spodziewała się, że będzie próbował odwieść ją od tego pomysłu, ale pojawienie się Scotta i jego wywód o tym, że nie zgodzi się poświęcić nikogo więcej, i aby Anna okazała mu choć odrobinę zaufania, naprawdę ją zdenerwowały. Serio? Ten facet chce gadać o zaufaniu? Dobre żarty.
- Usiądź sobie grzecznie gdzieś w kącie i rób to co doskonale wychodziło ci w ostatnim czasie, czyli nie wychylaj się i zamilcz, Scott. Naprawdę nie obchodzi mnie twoje zdanie na ten temat, i gdyby nie chodziło o Jean pewnie własnymi siłami wyniosłabym cię daleko poza bramy Instytutu. – o ile to zdecydowanie skierowane było do Summersa, tak kolejne słowa wypowiedziała już jednak bardziej do wszystkich. – Jestem świadoma ryzyka jakie może nieść za sobą ten pomysł, ale gotowa jestem je podjąć. Jeśli mogę w końcu tego daru, jakby zapewne powiedział Profesor, użyć w dobrym celu, nie będę wahać się nawet przez moment. Bo nie mamy żadnego innego planu. Bo lecimy tam licząc, że poprzez rozmowę uda nam się obudzić w niej jakiś głos rozsądku. Bo nie pozwolę, by ktoś odebrał mi szansę, na którą od dawna czekam. – mimo początkowego uniesienia spowodowanego przybyciem Scotta, Rogue cały czas mówiła dość spokojnym, może lekko podniesionym tonem. Już otwierała usta, by kontynuować, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język i machnęła dłonią. Z pomocą przyjaciół, czy bez, gdy tylko dolecą na miejsce ma zamiar zabrać się za realizację swojego planu. Tak samo jak wielokrotnie robił to już Rosomak.
- Dobra, staruszku, zabieraj nas stąd. Ororo już chyba nie przyjdzie. – rzekła do Logana, po czym na czas lotu postanowiła przyjąć nieco wygodniejszą pozycję na zajętym przez siebie fotelu.
Powrót do góry Go down
Loki
Administrator
Loki


Liczba postów : 4172
Data dołączenia : 23/05/2012

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Pią Wrz 02, 2016 7:27 pm

Widzę jakiś dziwny zastój w temacie, a Storm i tak raczej już nie wróci, w związku z czym proponuję założyć, iż kto miał - ten wpakował się do odrzutowca, który następnie wystartował i zabrał Was ku Los Angeles... Dlatego też wszystkim daję tutaj z/t.
Powrót do góry Go down
https://theavengers.forumpolish.com
Genesis

Genesis


Liczba postów : 57
Data dołączenia : 12/12/2015

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Wto Gru 27, 2016 9:38 pm

Jeżeli podczas swojego - niezwykle krótkiego, lecz wypełnionego mniej lub bardziej przyjemnymi atrakcjami oraz niespodziankami - pobytu w Instytucie Evan nauczył się o nim czegokolwiek istotnego, to właśnie tego, iż chaos potrafił się w nim rozpętać natychmiast i bez jakiegokolwiek ostrzeżenia... Tak jak miało to miejsce na przykład teraz.
W jednej chwili młody mutant rozmawiał jeszcze z Quentinem, a raczej starał się grzecznie zakończyć z nim dyskusję, aby móc umknąć z jego pokoju do własnego i tam panikować w samotności... W następnej zaś do środka wkroczył kolejny nastolatek, choć chyba od nich starszy - to znaczy, od Evana na pewno - i w dodatku przysłany do nich przez dyrektorkę. Nie, nie do nich. Do niego. Żeby się nim zaopiekować. W pierwszym momencie Genesis automatycznie pomyślał, że to miły - i przydatny dla niego - gest, jednakże już po kilku sekundach przypomniał sobie o tym wszystkim, co usłyszał od Quentina, a wcześniej od Shadowcat i Nightcrawlera... I nagle zaczął odnosić nieprzyjemne wrażenie, że mogło się za tym kryć coś więcej. Nie podobało mu się to uczucie. Nie chciał nikogo o nic praktycznie bezpodstawnie podejrzewać, ani tym bardziej oskarżać, nawet jeżeli robił to jedynie we własnej głowie, ale... No właśnie. Ale. Ziarno niepewności zostało już zasiane i teraz zaczynało powoli kiełkować.
Mimo to chłopak zachowywał się przyjaźnie, a mama Evana nauczyła go wystarczająco dużo o dobrych manierach, aby niemalże bez wahania uścisnął oferowaną mu dłoń Juliana. Niestety nie udało im się zrobić nic więcej, gdyż na zewnątrz zaczęło się dziać coś dziwnego. Nietypowe hałasy, najpierw przypominające latające nisko samoloty, a potem jeszcze coś innego... Genesis odruchowo spojrzał w kierunku okna i zmarszczył czoło, szukając wzrokiem źródła tych wszystkich dźwięków, lecz niebo zdawało się być puste.
Nim nastolatek zdążył się porządnie zastanowić nad możliwymi wyjaśnieniami lub zapytać o nie któregoś ze swoich rozmówców, drzwi do pokoju po raz kolejny się otworzyły... Lecz nikt nie wkroczył do środka. W przejściu zatrzymał się mężczyzna, którego Evan chyba nie rozpoznawał - albo przynajmniej nie kojarzył, że to o nim mógł mu kiedyś opowiadać wujek - za nim zaś stał następny... A w tle przewijało się więcej osób. Tak, na korytarzu też zaczynało się robić coraz głośniej, zaś słowa nieznajomego prędko wytłumaczyły dlaczego. Instytut znalazł się pod atakiem. Wszyscy mieli dla własnego bezpieczeństwa zgromadzić się pod ziemią.
Genesis nie znał jeszcze za dobrze układu szkoły, lecz na szczęście wystarczyło tylko, że podpiął się pod jedną z grup zmierzających na miejsce i dzięki temu nie musiał martwić się o odszukanie właściwej drogi. Było to o tyle fortunne, że mógł poświęcić ten czas na podświadome generowanie fal innego rodzaju niepokoju. Co dokładnie się działo? Kto ich zaatakował i jaki miał w tym w ogóle cel? Jakie były szanse na to, że komuś naprawdę coś się stanie...? Może i znał tutaj tylko parę osób, ale nie zmieniało to faktu, że nie chciałby, aby ktokolwiek został ranny. Czy na pewno powinni schodzić na niższe poziomy, kiedy ich moce mogłyby się przydać? Gdyby dorośli i tak mieli już wszystko pod kontrolą, to przecież by ich tak nie odsyłali, prawda?
Takich pytań kłębiło się w jego głowie więcej, lecz tuż po zjechaniu windą na najniższe piętro budynku jego zainteresowanie zostało od nich gwałtownie odciągnięte... Przez Quentina, który wybrał ten moment, aby zgarnąć go na bok. Evan naprawdę nie uważał, żeby odłączanie się od pozostałych było w tych okolicznościach dobrym pomysłem, ale z drugiej strony zostawienie kogoś samego świadczyłoby o nim jeszcze gorzej, więc ostatecznie pozwolił się poprowadzić. Po drodze prędko zauważył, iż Julian musiał wpaść na podobny pomysł... Albo po prostu chciał mieć go na oku.
Celem ich podróży okazał się hangar. Genesis nigdy w nim jeszcze nie był, w związku z czym początkowo jego ciekawość wzięła górę i w pierwszej chwili chłopak nawet o nic nie pytał, tylko rozejrzał się po wielkim pomieszczeniu, przestronnym i wysoko sklepionym... A do tego chłodnym w stopniu, który graniczył z nieprzyjemnym. Nie znał się na maszynach rozstawionych dookoła, ale odnosił wrażenie, że wyglądały bardzo... Nowocześnie. Czuł, że nie powinni się przy nich kręcić, dlatego tym bardziej zastanawiało go czego tutaj szukali. Jego wzrok oderwał się w końcu od jednego z pojazdów i przesunął się ku Quentinowi, na którego zerknął pytająco.
- Co tu robimy? - zapytał cicho. Nie chciał, żeby jego głos wywołał echo albo kogoś zaalarmował, bo praktycznie na pewno wpadliby w kłopoty. Może i nie został wprowadzony w regulamin Instytutu, ale domyślał się, iż jedna z zasad musiała dotyczyć dostępu uczniów do takich miejsc... I najprawdopodobniej go zabraniała. Ta myśl sprawiła, że chłopak przeniósł na moment spojrzenie na Juliana, starając się wyczytać z jego twarzy coś więcej na ten temat.
Z tego wszystkiego Genesis niemalże całkiem zapomniał o bólu głowy, który co prawda znacząco zelżał, ale w dalszym ciągu się na niego czaił. Przynajmniej nie przynosił już ze sobą żadnych dziwnych i niezrozumiałych obrazów...
Powrót do góry Go down
Hellion

Hellion


Liczba postów : 99
Data dołączenia : 10/10/2014

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Czw Gru 29, 2016 5:22 pm

Julian miał całkiem sporo planów na dzisiejszy dzień. Kilka z nich było naprawdę ciekawych i z wielką chęcią by się nimi zajął, ale co zrobić? Prośba Miss Frost nie mogła zawisnąć w powietrzu, nawet gdyby nie miał ochoty jej pomóc. Wizja kary, jaka by go czekała nie była zbyt przyjemna. Zresztą... nie ma gdybać na ten temat. Emma uderzyła w odpowiednie struny, które zmotywowały Helliona do wypełnienia jej prośby jak najlepiej.
Początek wydawał się niezgorszy. Evan uścisnął wyciągniętą w jego stronę rękę co dawało pewne nadzieje na przyszłość. Oczywiście nie można było zapomnieć o Q. Fakt, że jego nowy podopieczny znajdował się z nim w pokoju nie był zbyt zachwycający. Co prawda raczej nie zrobiłby Genesisowi krzywdy, ale jego nastawienie zdecydowanie mogło mieć na niego zły wpływ. W normalnych warunkach nie przejmowałby się taką relacją, ale zważywszy na to, że miał się nim zajmować wolał nie dodawać sobie kłopotów.
Niestety los chciał inaczej. Nim zdążył powiedzieć cokolwiek więcej ponad przywitanie drzwi do pokoju się rozwarły, a w progu pojawił się jakiś mężczyzna. Keller kojarzył skądś te twarz, ale nie miał ochoty na zgadywanki. Będąc szczerym w planach miał go bezpardonowo wywalić, żeby im nie przeszkadzał, ale jego słowa postawiły go na ziemi. Instytut atakowany? Danger Room? Co się tutaj do cholery działo?
W pierwszym odruchu mutant chciał ruszyć za (nie)znajomym, ale wystarczyło jedno spojrzenie na Evana, aby przypomniał sobie o swym mentorze. Czego oczekiwałaby Emma? Żeby zajął się jego bezpieczeństwem. Było tutaj wielu potężnych mutantów, a jeśli do walki włączy się sama opiekunka z pewnością odeprą atak. Co prawda tracił okazję na zyskanie w oczach kilku dziewczyn, ale polecone mu zadanie ostatecznie przeważyło. Liczył, że uda im się obronić budowlę bez jego pomocy. Z pewnością będzie to dość trudne, ale nie mógł nic na to poradzić.
Z tym właśnie nastawieniem po wyjściu z pokoju ruszył za podopiecznym, który wraz z grupką uczniów ruszył w stronę schronu. Po drodze uspokoił kilka swych fanek, upewniając je, że jest cały i zdrowy, ale niestety nie mógł poświęcić im więcej czasu. Chciał, ale do akcji ponownie wkroczył Quentin, który ku jego zdziwieniu odciągnął malca na ubocze i poprowadził jednym z korytarzy. Zdecydowanie nie podobało mu się to lekkomyślne zachowanie. Mógł narazić na niebezpieczeństwo swego towarzysza.
Postanowił ich jednak puścić. Chciał wiedzieć co krąży po głowie Quire'a.
Hangar... po co do cholery tutaj przyszli? Gdzie on chciał zabrać Evana? Pytania, coraz więcej pytań i brak odpowiedzi. Postanowił jednak odłożyć rozwiązanie ich na później i spróbować odpowiedzieć na zadane mu pytanie.
-Cóż. To raczej dość oczywiste. Lecimy. Nie wiem jednak gdzie... - tutaj przerwał na sekundę i zerknął na drugiego chłopaky, aby dodać, tym razem w jego stronę - -Idę z Wami. Miss Frost kazała mi się nim opiekować. Poza tym przyda się drugi pilot. - po tych słowach obdarzył go lekkim uśmiechem i ruszył w stronę najbliższego Blackbirda.
Powrót do góry Go down
Emma Frost

Emma Frost


Liczba postów : 375
Data dołączenia : 02/12/2012

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Sro Sty 04, 2017 6:34 pm

Telepatyczny głos White Queen pojawił się nagle w głowach praktycznie wszystkich osób znajdujących się w Instytucie Xaviera.
"Mówi Emma Frost. Jestem pewna, że wszyscy zajmujecie się teraz czymś niezwykle istotnym, ale obawiam się, że będzie to musiało zaczekać, gdyż ja nie mam zamiaru. Słuchajcie uważnie, bo ani nie lubię się powtarzać, ani nie chcę marnować na to cennego czasu. Znajduję się na terenie Avengers Tower w towarzystwie Ms. Marvel. Wspólnie udało nam się odkryć pewne informacje, które idealnie pokrywają się z tymi, które otrzymałam już wcześniej... Z różnych źródeł. Jakiś czas temu rząd Stanów Zjednoczonych rozpoczął prace nad budową maszyn przystosowanych do polowań na mutantów. Niedawno przeprowadzony został test urządzenia, które odpowiada za odróżnianie nas od zwykłych ludzi... I choć roboty zostały zniszczone, a nikomu nie stała się krzywda, to jednak były w stanie nas namierzyć. Następne będą zapewne lepiej przystosowane do walki. W Instytucie czekają specjalnie przygotowane bransolety, które każdy z was powinien podjąć. Noście je zawsze, a te roboty, Sentinele, nie będą w stanie was wykryć. Niestety nie są to wszystkie wymierzone przeciwko nam działania. Prezydent utworzył grupę pod dowodzeniem generała Thaddeusa Rossa, Red Hulka, w której skład weszli niektórzy przestępcy - w tym Moonstone i Hood - oraz część żołnierzy oddelegowanych z armii. Ich zadaniem jest pilnować wszystkich istot z mocami, nie tylko bohaterów i przestępców, ale i zwykłych cywili. Drużyna ta, Thunderbolts, odnalazła Jean Grey pod Los Angeles i próbowała ją aresztować, czym sprowokowała ją do walki, do której wkrótce potem przyłączyło się S.H.I.E.L.D. Większość agentów zginęła na miejscu, gdy Grey odbiła od siebie pocisk wystrzelony przez Thunderbolts. Wielu żołnierzy również straciło życia. Przybyli na miejsce X-Men zatrzymali bitwę, a Ross został aresztowany przez S.H.I.E.L.D., ale praktycznie na pewno rząd go z tego wyciągnie, a jego grupa będzie działać dalej, pod okiem doradczyni prezydenta, Rize. Stanowią dla nas zagrożenie, bo będą traktowani inaczej od nas. Mogą doprowadzać do starć, a i tak wina spadnie na nas. Uważajcie na nich. Jeżeli wejdziecie w kontakt z Jean, zachowajcie ostrożność. Nie jest sobą. Reaguje gwałtownie i chaotycznie. Wygląda na to, że jej działania kontroluje inna istota. W tej chwili towarzyszą jej Rogue, Wolverine i Cyclops, jednakże nie wiem dokąd zmierzają. Dwoje mutantów, którzy udali się wraz z tą częścią X-Men do Los Angeles, kobieta i mężczyzna, zamierza ukraść pozostawionego tam Blackbirda. Śledźcie jego położenie, bo planują coś, co może sprowadzić na nas wszystkich kłopoty. Chcą zgromadzić więcej osób i wspólnie zaatakować twórców Sentineli... Czyli kogoś, kto współpracuje z rządem. Domyślam się, że jesteście sobie w stanie wyobrazić efekty ich działań. Co ważne, rząd już teraz dysponuje listą zawierającą dane istot z nadludzkimi mocami, posegregowaną według poziomu zagrożenia, jakie stanowią te osoby. Część z nas najprawdopodobniej się na niej znajduje. Pozwolę sobie przypomnieć, że powstanie takiej listy miało być omawiane dopiero na zbliżającej się konferencji... Zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko prezentuje się dla nas okropnie, ale nie jesteśmy sami. Avengers są po naszej stronie, a posiadają o wiele większą siłę przebicia, niż wydaje się władzom. S.H.I.E.L.D. na rękę będzie zapobiegnięcie konfliktowi. Bądźmy ostrożni i czujni, nie dawajmy ludziom kolejnych powodów do agresji, a być może uda nam się jeszcze uratować sytuację."
Powrót do góry Go down
Genesis

Genesis


Liczba postów : 57
Data dołączenia : 12/12/2015

Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Pią Lut 17, 2017 4:58 pm

Akurat dla Evana kwestia lotu nie była wcale aż tak oczywista, bo przecież równie dobrze mogli przybyć tutaj po to, aby coś zabrać, sprawdzić, a nawet ukryć się, aby w spokoju porozmawiać, bez towarzystwa innych uczniów oraz opiekunów... Lecz być może za bardzo popuszczał wodze fantazji, kiedy powinien skupiać się na tych najbardziej możliwych opcjach. Zapewne tak właśnie było... Dlatego chłopak w żaden sposób nie skomentował słów Juliana, tylko na moment skierował wzrok na podłogę, tym samym na własne życzenie trochę ograniczając sobie wizję.
Nie oznaczało to, że nie widział nic - bo na przykład świetnie zdawał sobie sprawę z tego, że Julian ruszył z miejsca i odruchowo podążył za nim, pozostając jednak może krok czy dwa w tyle. Dzięki temu czuł się odrobinę pewniej. Ze strony Quentina nie dosłyszał żadnej reakcji na ich krótką wymianę zdań, ale to go nie zdziwiło. Chłopak zdawał się być bardzo zaabsorbowany sobą i swoimi działaniami... Więc albo naprawdę nie zwracał na nich uwagi albo umyślnie ich ignorował.
Genesis nie miał pewności co powinien o tym wszystkim myśleć. Quentin w dalszym ciągu sprawiał, że było mu niesamowicie nieswojo, ale z drugiej strony chyba nie wykazywał prawdziwie złych intencji... Jak do tej pory na swój sposób mu pomagał, choć zachowywał się przy tym bardzo... Ostro i lekceważąco. Tyle że przecież nie musiał nic dla niego robić, a jednak próbował, więc Evan był chyba skłonny ten jeden raz nie posłuchać instynktu i ostrożnie mu zaufać.
Szczerze mówiąc to odgłos, a nie widok otwierającego się wejścia do samolotu wytrącił nastolatka z rozmyślań. Evan podniósł głowę, aby odszukać wzrokiem źródło tego dźwięku i ani trochę nie zaskoczyło go to, iż właśnie Quentin był odpowiedzialny za dobranie się do pojazdu. Ten konkretny wydawał się... Przede wszystkim duży - w porównaniu do pozostałych. Prezentował się bardzo wojskowo i na tym kończyły się wiedza oraz skojarzenia chłopaka. Po prostu rzadko miewał do czynienia z takim sprzętem... Niemalże wcale, pomijając może tylko podróż do Instytutu.
Także i tym razem Genesis rzucił Julianowi pytające spojrzenie, nim ruszył ku wejściu - ale właśnie w tym momencie bezpośrednio w swojej głowie usłyszał kobiecy głos. Sam pewnie potrzebowałby dłuższej chwili, aby go zidentyfikować, ale na szczęście nie musiał, gdyż od razu dowiedział się z kim miał do czynienia... I wzrok chłopaka natychmiast powrócił ku Julianowi, jak gdyby z jego twarzy i postawy chciał wyczytać czy on również to słyszał. Zapewne zerknąłby również na Quentina, lecz ten zniknął już na pokładzie samolotu. Pozostałym dwóm chłopcom nie pozostawało nic innego, jak tylko pójść w jego ślady.
Evan wchłaniał informacje i starał się wyciągnąć z nich jak najwięcej. Polujące na mutantów roboty? Problemy z rządem? Jakaś akcja X-Men, która źle się skończyła i pewnie przysporzy im wszystkim więcej kłopotów...? Do tego jeszcze to atakowanie twórców Sentineli przez lekkomyślnych bojowników... Oraz spis osób z mocami? Genesis nie do końca to rozumiał, tak wiele wieści na raz porządnie go rozproszyło i teraz utrudniało mu uporządkowanie tych wiadomości w głowie, ale z całego tego przekazu przebijało się poczucie zagrożenia. Chłopak zdawał sobie sprawę z tego, że sytuacja mutantów była zła, oczywiście, że tak, bo w końcu wujek dość dokładnie mu ją wyjaśnił, ale mimo to... W tej chwili dosłownie aż nie mógł sobie tego wszystkiego wyobrazić.
- Nie powinniśmy... - zaczął niepewnie, lecz szczerze mówiąc nawet nie do końca wiedział jak dokończyć to zdanie. Nie powinniśmy zostać w szkole? Dowiedzieć się czegoś więcej? Przyłączyć się do pozostałych uczniów? Sprawdzić czy możemy jakoś pomóc? Do głowy przychodziło mu więcej podobnych opcji, ale odnosił wrażenie, że żadna z nich nie spotkałaby się z entuzjazmem czy aprobatą Quentina. Jego wahanie nie potrwało długo i wreszcie przedstawił chyba najmniej kontrowersyjną ze swoich propozycji.
- ... Wziąć ze sobą tych bransoletek? Skoro gdzieś lecimy? Możemy się natknąć na te roboty - Evan przygryzł lekko dolną wargę, wpatrując się wyczekująco w Juliana. Co prawda z tej telepatycznej wiadomości wynikało, że Sentinele mogły jeszcze nie być gotowe, ale po co kusić los? Z drugiej strony wracanie się teraz na górę pewnie skończyłoby się zatrzymaniem przez kogoś z dorosłych. Genesis nie był pewien dlaczego się tym przejmował, skoro nawet nie wiedział dokąd zmierzali - ale może wynikało to po prostu z tego, że zdecydował się już podążać za Quentinem?
Nastolatek nie zdążył nawet otrzymać żadnej odpowiedzi, gdy wejście do samolotu zostało zamknięte, a następnie odpalony jego silnik. To skutecznie odwróciło uwagę Evana i sprawiło, że chłopak instynktownie ruszył na przód maszyny, aby zająć miejsce siedzące, kiedy mógł to jeszcze swobodnie uczynić. Wolał nie myśleć o tym, jak udany będzie start - ani tym bardziej o tym, czy udałoby mu się utrzymać w jego trakcie równowagę na stojąco. Grzecznie zapiął pasy i czekał na dalszy rozwój wydarzeń, a choć wcale nie był spokojny, to jednak starał się nie narzucać z dalszymi pytaniami.

Z/t dla wszystkich.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1Sob Mar 11, 2017 8:06 am

Lot z Los Angeles przebiegał dość przyjemnie, bez specjalnych problemów. Co jakiś czas, Kenneth monitorował systemy statku powietrznego, sprawdzając czy kamuflaż dalej jest aktywny lub czy autopilot nie pomylił trasy. Reszta zajęcia na całość podróży, to już tylko rozmowa z Saurianem. W tym wypadku - jak i w wielu innych - smok utworzył obok Drakona swoją "duchową" kopię, przezroczystą, widoczną wyłącznie dla hosta. Wszystko było prostym trikiem telepatycznym, mającym ułatwić obojgu kontakt. Smok odpowiednio zmniejszył swe rozmiary, by móc zasiąść na fotelu drugiego pilota - choć fizycznie nikogo tam nie było. Całość pozostawała wyobrażeniem człowieka albo - trafniej - obrazem, narzuconym mu przez lodowego.
Zbliżając się do celu, obaj przestali skupiać się na pogawędce oraz wrażeniach, a zaczęli na potencjalnym bezpiecznym lądowaniu. North Salem widoczne było z daleka.
/Piękna okolica./
Skomentował smok, spoglądając na otoczenie oczami swego ludzkiego towarzysza. Systemy pojazdu wydawały się wystarczająco przytomnie, by samodzielnie naprowadzić ich na potencjalne miejsce do lądowania. Otwierane boisko. Ciekawe rozwiązanie, choć mogło się wydawać nieco niepraktyczne. Nie to jednak wzbudziło niepokój. Ślady walki widoczne na dole, przed wejściem do budynku oraz na samej budowli. Nie były świeże, jednak cokolwiek miało tu miejsce - nie sięgało zbyt daleko w przeszłość.
-Powinniśmy spodziewać się kłopotów?
Zapytał mężczyzna, wstając od góry. Blackbird w tym czasie zaczął lądować na płycie lądowiska, usadzając się delikatnie na ziemi. Sekwencja przewidywała, że w momencie gdy zacznie być opuszczany - pojazd wyłączy kamuflaż.
Kenneth udał się w tym czasie do tylnej części, przygotowując się do wyjścia. Tajemny Instytut Xaviera, szkoła, która kryła w sobie drugie dno. Czyż to nie interesujące? Tajemnica, która tak długo pozostawała ukryta przed światem. Cała ta sprawa dotycząca mutantów, ludzi posiadających moce. Że potrzeba było dwudziestego pierwszego wieku, by zrobiło się o tym realnie głośno. Z jednej strony, ukrycie swej mocy nie było takie trudne. Przynajmniej dopóki nie posiadało się widocznych na ciele zmian. Z drugiej jednak, ci którzy je posiadali... Oczywiście, niektóre stany dało się uznać za stany chorobowe. Można by dalej rozmyślać, jednak kładka pojazdu w końcu się otworzyła. Kenneth nie bawił się w ustawianie pojazdu na wyznaczonym miejscu parkingowym. Nie był to jego dom ani jego tajemny, podziemny hangar. Przyjdą to przestawią go sobie jak im się podoba.
Gdy było to już możliwe, Drakon powoli wyszedł z pojazdu, rozglądając się uważnie dookoła. Ubrany był tak jak przedtem - czarne spodnie taktyczne, czarny t-shirt oraz taktyczne buty wojskowe. Do tego lekka kamizelka taktyczna, w tym samym kolorze. Zdjął jednak kominiarkę, którą miał na sobie wcześniej. Schował ją w kieszeni. Przy prawym biodrze, podczepiona do pasa, znajdowała się kabura na broń. W niej - pistolet USP. Kenneth odszedł na kilka kroków do samej maszyny, rozglądając się uważnie dookoła. To pomieszczenie nie mogło być osobne, pod ziemią zapewne znajdował się cały kompleks. Ukryta baza, przeznaczona... no właśnie, do czego?
/Nie mają złych zamiarów, Drakonie./
-Tak uważasz? Jeden planuje atak terrorystyczny.
Oczywiście słowa Sauriana rozbrzmiały wyłącznie w głowie człowieka. Kenneth natomiast, odpowiedział na głos. Jakby gadał sam do siebie. Jednak nikogo tu jeszcze nie było, nie musiał się niczym martwić. Postanowił jednak zaczekać na komitet powitalny. O ile odstawienie pojazdu można jakoś usprawiedliwić, o tyle wyjaśnienia o wycieczce turystycznej - raczej nie przyjmą. Poza tym... musieli pogadać o tym szaleńcu i jego kompance.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Hangar - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Hangar   Hangar - Page 5 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Hangar
Powrót do góry 
Strona 5 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
 Similar topics
-
» Hangar
» Hangar
» Hangar
» Hangar
» Hangar

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork :: North Salem :: X-Mansion :: Podziemia :: Pierwszy poziom pod piwnicą-
Skocz do: