Marvel Universe: The Avengers PBF
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Dachy w centrum

Go down 
+17
Spider Woman
Harry Osborn
Black Cat
Loki
Human Torch
Ant-Man
Sam Wilson
Otto Octavius
Miguel O'Hara
Scarlet Spider
She-Hulk
Reed Richards
Invisible Woman
Wasp
Carol Danvers
Sunny
Spider-Man
21 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość
Gość
Gość




Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Sro Kwi 22, 2015 7:30 pm

First topic message reminder :

Dachy w centrum - Page 7 Hells-kitchen-rooftop-view
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Human Torch

Human Torch


Liczba postów : 132
Data dołączenia : 06/07/2012

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Sob Kwi 07, 2018 3:42 pm

Czyli to, jak długo ogień miał kontakt z powłoką Sentineli również miało znaczenie. Kule ognia jedynie odpychały roboty i przewracały je. Nie dziurawiły jednak ich pancerzy ani nie topiły im blach. Teraz już jednak było za późno na to, by wrócić do poprzedniej strategii, bo coraz większa ilość robotów koncentrowała się na nim. I może nie byłoby to aż takie złe, gdyby nie fakt, że zaczęły używać obu ramion do wystrzeliwania promieni energii. W pewnym sensie liczba jego przeciwników się podwoiła nagle. Musiał robić uniki przed większą ilością ataków, co sprawiało, że mało kiedy sam mógł atakować. O strumieniach ognia mógł już tylko pomarzyć. Pozostawało mu mieć nadzieję, że ktoś z bohaterów już wie, co się dzieje na mieści i ktoś się zjawi, by mu pomóc.
Nagły wybuch tuż przed Johnny'm odrzucił go nieco do tyłu. Chłopak zamrugał lekko skołowany. Wtedy na szczęście jego nadzieje na pomoc zostały spełnione. Przed nim nagle wyrosła olbrzymia sylwetka kobieca. W dodatku znana mu sylwetka kobieca. I to wcale nie tylko dlatego, że szczególną uwagę zwracał na piękne kobiety. Wasp była Mścicielką. Jej twarz i charakterystyczny kostium były znane wielu osobom, nie tylko jemu. Torch wykorzystał moment, gdy kobieta przybiła dwa roboty do ziemi. Uderzył w nie silnymi strumieniami ognia, po jednym w każdego, licząc, że w końcu uda mu się coś zniszczyć. Chociaż te dwie maszyny.
- Nowy Jork kocha kłopoty, co poradzić? - zapytał dosyć pozytywnym tonem, jak na to, w jakiej sytuacji byli obecnie. Chłopak nigdy nie poddawał się negatywnemu nastrojowi. Dobre samopoczucie było ważne jeśli chciało się wygrać. Nie ważne jak kiepska była sytuacja.
Długo jednak nie mógł sobie popatrzeć. Wkrótce Wap dostała promieniem energii i postanowiła znowu się pomniejszyć do kilku centymetrów. W ten sposób na pewno była o wiele trudniejszym celem. Pytanie czy roboty nie stwierdzą, że była zbyt trudnym do trafienia celem i zignorują ją na rzecz cywili.
Nie miał jednak czasu na rozmyślania czy pomaganie kobiecie, gdyż ta kazała mu lecieć do Avengers Tower, gdzie czekała na niego Sue.
- Aye aye, kapitanie! - zwrócił się do Mścicielki w odpowiedzi, rzucając ostatnie dwie kule w stronę robotów, po czym odwrócił się i pomknął przed siebie, by jak najszybciej dotrzeć do siostrzyczki.

z/t
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pią Lis 23, 2018 5:38 pm

Po oddaleniu się od mostu Harry odbił po prostu na północ, nie kierując się w żadne konkretne miejsce, a zamierzając jedynie znaleźć się bliżej Oscorp, tak na wszelki wypadek. Nie chciał jeszcze wracać do siedziby firmy, bo w takim wypadku praktycznie by w niej utknął - przynajmniej do czasu, aż nie zakończyłby się atak tych robotów. Z drugiej strony mógłby się też udać do domu, ale w gruncie rzeczy to nie skończyłoby się dla niego wcale lepiej... A nie miał ochoty opuszczać miasta tylko z powodu jakiejś tam inwazji. Był pewien, że sytuacja zostanie niedługo opanowana, dlatego równie dobrze mógł sobie trochę polatać nad miastem i poczekać na zapanowanie spokoju... Albo raczej typowego dla Nowego Jorku poziomu chaosu.
Mężczyzna przemieszczał się na wysokości, która pozwalała mu mijać większość budynków górą, przez co musiał uważać jedynie na faktyczne wieżowce. Choć poruszał się szybko, to nie osiągał maksymalnej dla glidera prędkości, bo zwyczajnie nie widział takiej potrzeby. Nigdzie się nie spieszył, nikt na niego nie czekał. Z góry był w stanie stwierdzić, że większość ulic - przynajmniej tych, nad którymi przelatywał - opustoszała. Czego by o nich nie mówić, nowojorczycy uczyli się prędko. Musieli, jeżeli chcieli przetrwać w tym mieście. Osborn zakładał więc, że ci, którzy przeżyli wystarczająco długo, zdążyli już gdzieś się schować... Przez co roboty zmuszone były aktywnie szukać ofiar, a nie wybierać sobie dowolnie spośród całej ich wielkiej puli. I dobrze. Niech się z tym męczą.
Z drugiej strony oznaczało to oczywiście, że Harry nie miał się czym zająć. Gdyby trafiła mu się okazja kogoś uratować, to pewnie by tego spróbował, ale nie widział sensu w niszczeniu maszyny za maszyną i marnowaniu na to zasobów, kiedy przeciwników było tak wielu. Zwiększało to prawdopodobieństwo, że w chwili, gdy rzeczywiście będzie komuś potrzebny, zabraknie mu materiałów do walki... A choć glider mieścił w swoich przegrodach i skrytkach sporo, to jednak jakieś dno niestety posiadał.
Szkoda, naprawdę, bo Osborn w dalszym ciągu odczuwał potężną ochotę, aby coś zniszczyć. Z doświadczenia - oraz z opinii terapeutów - wiedział jednak, że to nie skończyłoby się dobrze. Mógł zapanować nad złością. Potrafił. W końcu mu przejdzie. Czy też raczej uczucie to złagodnieje na tyle, że będzie przypominać delikatne pulsowanie gdzieś na tyłach jego umysłu, wciąż pamiętane, ale nie tak natrętne i świeże. I bolesne. Aż do następnego razu, gdy coś ważnego mu się posypie i będzie potrzebował całego szeregu powodów, aby pogrążyć się w nienawiści do świata i samego siebie. Ten proces znał aż za dobrze.
Chcąc chociaż na moment zająć swe myśli jakimś innym tematem, mężczyzna połączył się przez komunikator w masce ze swoim telefonem komórkowym, by sprawdzić w pierwszej kolejności nieodebrane połączenia, a następnie pocztę głosową, które jednak nie zawierały w sobie niczego ciekawego. Po nich w akcie desperacji sięgnął po wiadomości tekstowe. Sam wysyłał ich mało, bo rzadko miał do kogo, nie licząc tych dwóch czy trzech osób... A w związku z tym nie otrzymywał ich wiele.
Jakież więc było jego zdziwienie - i jak ogromny ciężar w jego klatce piersiowej - gdy sztuczny głos odczytał mu SMS z numeru, który w tej chwili nie powinien już nawet być w użytku - albo raczej mógł w nim dalej być, ale służąc komuś innemu. Treść... Nie wskazywała na pomyłkę. I wątpił też, aby wiadomość mogła pozostawać w niebycie tak długo, aby dotrzeć do niego akurat teraz z wielkim opóźnieniem. Nie, w to zdecydowanie nie wierzył, choć byłoby to najprzyjemniejsze, a i tak wciąż bolesne wyjaśnienie. Jeżeli jednak nie to...
Głupi żart. Może nawet potrafiłby to sobie wmówić, gdyby rozsądek nie upominał go, że choćby ktoś zdobył dostęp do numeru Gwen, to i tak nie znałby jego własnego, dobrze strzeżonego. Chyba że ten ktoś ukradłby jej starą komórkę, a ktoś z jej rodziny do tej pory ją z jakiegoś powodu opłacał, lecz to wydawało mu się zbyt naciągane. Nie, to nie był okrutny dowcip, więc... Pułapka? Ktoś wrogo nastawiony miałby już lepsze powody oraz przede wszystkim możliwości, aby dokonać czegoś podobnego, a jako CEO i zarazem właściciel Oscorp Harry nie był przez każdego uwielbiany. To mogło mieć sens. Ewentualnie znalazł się na celowniku przez Parkera. Nie wiedział do końca jak, ale akurat tę opcję odruchowo uznał za w pełni logiczną.
Tyle że ten ktoś miał pecha - bo raczej nie przygotował się na wizytę Goblina. A Osborn był teraz w bardzo, bardzo złym nastroju, który chętnie poprawiłby sobie obijając kogoś lub przynajmniej zastraszając. Ta osoba najwyraźniej na to zasługiwała, skoro ośmieliła się wykorzystać pamięć o zmarłej, żeby... Coś zrobić, coś osiągnąć, cokolwiek by to nie było - wszystko jedno. Jakoś nie miał ochoty wysłuchiwać jej intencji.
Harry dopiero po fakcie zorientował się, że w momencie usłyszenia wiadomości zatrzymał glider... Ale to nic, bo w końcu tak czy siak musiał najpierw ustalić dokąd powinien się udać. W tym celu nawiązał kontakt ze swoją asystentką, przekierowując rozmowę tak, aby dla niej połączenie wyglądało na dokonane z jego prywatnej komórki - i nakazał jej zadbać o szybkie, lecz dyskretne namierzenie numeru Gwen. Nie takie polecenia kobieta już od niego otrzymywała, więc nie martwił się o jej reakcję. Pozostawało mu tylko czekać.
Powrót do góry Go down
Spider-Man

Spider-Man


Liczba postów : 305
Data dołączenia : 20/07/2012

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Sob Gru 01, 2018 11:52 am

Na szczęście Petera, Harry znajdował się wystarczająco wysoko aby bez problemu za nim podążyć. Cały czas starał się zachować bezpieczną odległość by nie zostać zauważonymi, przemykając raczej mniejszymi uliczkami czy to wspinając się po ścianach wieżowców tak, aby w miarę możliwości pozostać poza strefą widzenia Osborna. W sumie nie potrafił sam sobie wytłumaczyć, dlaczego właściwie za nim podążał. Martwił się? Bardzo możliwe. W końcu widział jak zareagował na jego słowa i wyczuł, jak to wszystko mogło się skończyć.

Sama podróż jednak była dla niego dość trudna. Obierając przyjaciela jako swój teraz główny cel, Pająk musiał ignorować wszelkie zauważone roboty, niebezpieczeństwa czy ludzi w potrzebie. Nie mógł pozwolić sobie na przystanki i postoje, gdyż wtedy chcąc nie chcąc zgubił by cel z pola widzenia. Biorąc głęboki oddech, całą swoją uwagę przekierował na punkt na horyzoncie i teraz nieco przyśpieszył instynktownie, jakby bał się że za bardzo się oddali i go zgubi.

W głowie starał się za to ułożyć to, co będzie chciał powiedzieć, wyjaśnić. Powinien przeprosić, to pewne. Ale jak? Hej sorki za to porównanie do serum ale jakoś tak mi się skojarzyło z kofeiną bo również miesza w głowie? Bez sensu. Pająk westchnął ciężko w poirytowaniu i potrząsnął głową, na chwile lądując na rogu budynku by następnie wybić się wyżej, rozluźniając mięśnie i dając sobie kilka sekund na złapanie oddechu, swobodnie lecąc jeszcze chwilę w górę by następnie opaść, wystrzeliwując pajęczynę w budynek po skosie aby przelecieć tuż nad ziemią i raz jeszcze, nabrać kolejnej prędkości. Co w sumie było dość głupie ze względu na obecne niebezpieczeństwa, na jego szczęście jednak akurat ten fragment ulicy był bezpieczny.

Gdy wreszcie udało mu się wrócić do normalnej prędkości i rytmu, dalej będąc głową wysoko w chmurach Peter po prostu chybił. Chciał zaczepić się o wieżowiec, i nie dość że nie tylko w niego nie trafił, to wystrzelona pajęczyna przeleciała tuż obok głowy Harry’ego który znajdował się teraz… dziwnie blisko? Sycząc cicho w poirytowaniu, Pająk odbił na bok tak aby wylądować na ścianie jakiegoś budynku, z ukosa obserwując przyjaciele. Miał nadzieję że nie został zauważony, ale było to zbyt oczywiste dla Osborna, że jednak ktoś siedział mu na ogonie. A może dostrzegł go już w wcześniej? W końcu nagle się zatrzymał, bez jakiegoś wyraźnego powodu. Czyli jednak go zobaczył…

Peter wspiął się nieco wyżej tak, aby znaleźć się na dachu ale dalej pozostał w pochylonej pozycji, skradając się za wentylację która była dość duża aby ukryć jego postać. Teraz pozostawało mu tylko czekać na rozwój dalszych wydarzeń. Mimo to, jego zmysł wciąż wariował. Serce biło mu szybciej a palce wbijały się w metalową obudowę wentylacji, pozostawiając wyraźnie wgniecenia których póki co bohater nie zauważał. Po prostu wbił spojrzenie w Osborna i przymrużył lekko oczy, czekając w ciszy.
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Sob Gru 01, 2018 6:00 pm

Czekając na informację zwrotną w kwestii ostatniego znanego miejsca pobytu telefonu, z którego wysłano do niego tę podejrzaną wiadomość, Harry wciąż powtarzał sobie w myślach wszystkie możliwości, które tylko przychodziły mu do głowy. Wcale nie poprawiało mu to nastroju, przeciwnie, jeszcze bardziej napędzało jego złość, ale zupełnie nie potrafił się przed tym powstrzymać. No i... Przynajmniej mijał mu jakoś czas. Nie wspominając o tym, że dokładne sprawdzenie wszelkich opcji tak czy siak nie mogło mu zaszkodzić. Przeciwnie, a nuż wpadnie na coś istotnego i wyjdzie mu to na dobre.
Nie zmieniało to jednak faktu, że się niecierpliwił, a każda przebiegająca sekunda ciągnęła mu się niemiłosiernie długo. Prawie miał ochotę wysłać już odpowiedź na ten SMS lub jeszcze lepiej, zadzwonić na numer Gwen i sprawdzić czy ten ktoś - żartowniś czy wróg - odważy się w ogóle odebrać od niego połączenie. To by sporo wyjaśniło, w związku z czym pokusa była silna, ale z drugiej strony domyślał się, że jego próba i tak zostałaby zignorowana... A jeżeli nawet nie, to istniały programy i urządzenia do zmiany głosu, telefony dodatkowo go zniekształcały, więc ciężko byłoby mu stwierdzić coś konkretnego. Nie, wolał już odpowiednio się przygotować i sprawdzić sytuację osobiście, na żywo.
Takie rozmyślania przerwało Harry'emu nagłe pojawienie się czegoś, przed czym w pierwszej chwili odruchowo się uchylił - nie tylko własnym ciałem, ale i odbijając lekko na bok całym gliderem - a dopiero później zorientował się, iż miał do czynienia z charakterystyczną nicią pajęczyny. Jego czoło natychmiast się zmarszczyło, oczy zmrużyły, a jego usta opuściło ciche i pełne irytacji syknięcie, podczas gdy obracał już maszynę, aby lepiej rozejrzeć się po najbliższej okolicy. Oczywiście, że Parker za nim podążył. Czego innego on się po nim spodziewał... Przecież nie zostawiłby go w spokoju. Instynkt samozachowawczy Petera zawsze pozostawiał sporo do życzenia.
Osborn nie mógł mieć pewności, ale wydawało mu się, że wychwycił niebiesko-czerwony ruch tuż przy górnej krawędzi jednego z pobliskich budynków. Nie posiadając żadnego innego tropu do podążenia, mężczyzna westchnął krótko i wzniósł glider, równocześnie zbliżając się do wspomnianej budowli, aby ostatecznie zatrzymać się może dwa metry nad jej dachem. Nie spieszył się z tym, gdyż przecież tak czy siak musiał czekać na wiadomość odnośnie komórki. Może to i nawet lepiej, że pająk się za nim udał... Nie to, żeby mu wybaczał, ale być może okaże się przydatny.
Wymownie i zwodniczo spokojnie krzyżując ramiona na klatce piersiowej, Harry z góry odszukał ścianołaza spojrzeniem. Rzecz jasna ze względu na maskę Peter nie mógł zobaczyć, że wbijał w niego wzrok, ale w tej chwili było to już chyba i tak logiczne oraz oczywiste, więc Osborn nie czuł potrzeby, aby w jakikolwiek sposób to podkreślać. I bez tego powinien wpędzać pająka w panikę - sądząc chociażby po tym, iż ten próbował się przed nim schować. To z kolei nasuwało pytanie... Czego Peter się niby spodziewał?
Przez krótką chwilę Harry rozważał dalsze milczenie i pogłębianie tym nerwów Parkera, być może zmuszenie go w ten sposób do rozpoczęcia dyskusji - i z tego względu zapewne do pogubienia się we własnych zeznaniach. Wizja ta była piękna, niezwykle satysfakcjonująca... A jednak Osborn nie miał do niej teraz niestety cierpliwości. W tych okolicznościach nie mógł nawet w pełni czerpać z niej przyjemności, gdyż jego myśli zajmowało coś innego - coś, o czym Peter również powinien usłyszeć. I też się tym zdenerwować. Tak będzie przynajmniej trochę sprawiedliwie.
- Dostałem właśnie wiadomość z ofertą rozmowy. Przekierowaną z mojego prywatnego telefonu do komunikatora w masce. Nadaną ze starego numeru Gwen - oznajmił wprost, przez cały ten czas ani na moment nie spuszczając pająka z oczu. Przed ostatnim zdaniem zrobił krótką pauzę, nim położył nacisk na kolejne słowo, a ton jego głosu pozornie zdawał się wskazywać na chłodny spokój i opanowanie... Lecz tylko powierzchownie, gdyż było w nim coś jeszcze, ukryta głębiej kropla jadu, którą prawdopodobnie nie każdy by wyłapał, a już na pewno nie świadomie. Zwiastowała niebezpieczeństwo, choć wyjątkowo nie takie wymierzone przeciw Peterowi. Sugerowała, że ta pierwsza, gorąca złość już przeminęła, a na jej miejsce pojawiło się coś gorszego - bo przede wszystkim przemyślanego, zaplanowanego... Mściwego.
Powrót do góry Go down
Spider-Man

Spider-Man


Liczba postów : 305
Data dołączenia : 20/07/2012

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Sro Gru 12, 2018 9:38 pm

W momencie gdy Peter był jako tako schowany, dopiero dotarło do niego że tak naprawdę był bardzo widoczny. W końcu czerwono-niebieski kostium jest dość wyróżniający się. Dodatkowo jego brak cierpliwości utrudniał sytuację. Parker dosłownie chciał jak najszybciej złapać Harry’ego i dopytać się o wszystko, o jego nagłe opuszczenie mostu i cóż, zły humor. Gdyby wiedział że jednak on był jego źródłem, tak czy siak by go to uspokoiło. W końcu nie byłoby to pierwszy raz.

I oczywiście, tak jak przypuszczał przyjaciel bez trudu wyłapał jego obecność. Peter westchnął cicho i uśmiechnął się nerwowo, widząc jak jego twarz została przysłonięta cieniem, rzucanym przez glider Osborna który teraz znalazł się praktycznie tuż nad nim. Szybko się prostując, Pająk postawił kilka kroków do tyłu i zasłonił rażące go w oczy słońce dłonią tak, aby spojrzeć wyżej jakby nigdy nic się nie stało, jakby wcale nie skradał się moment wcześniej i nie chował za wentylacją, teraz wyraźnie powgniataną od jego chwytu. Jego instynkt dalej wariował i w sumie czekał tylko na jakieś ironiczne pytanie, sarkazm czy wręcz obelgę, ale to nie nastąpiło. Zamiast tego, Harry zdawał się rozmawiać jakby nigdy nic. Owszem, ton jego głosu niepokoił Parkera ale znacznie bardziej odbiły się na nim jego same słowa.

Wpatrując się w niego z szeroko otwartymi oczami, mężczyzna przez chwilę po prostu stał w bezruchu i myślał, szukając odpowiedzi. Z numeru Gwen…? Jakby nie mieli wystarczająco dużo problemów, teraz jeszcze pojawił się kolejny. Peter zacisnął zęby i przyczepił się pajęczyną do glidera tak, aby się na niego wdrapać  nie pytając jakoś szczególnie o zgodę. Wiedział, że i tak już sobie nagrabił ale teraz nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Potem będzie żałował kilku decyzji, lecz póki co ważniejsza była dal niego kwestia wiadomości.

-Czekaj, jesteś pewien..? W sensie, wiesz. Ktoś mógł się pomylić. Albo nowy właściciel numeru zadzwonił nie do tej osoby co powinien.. tak, no! – śmiejąc się nerwowo, Parker wreszcie stanął na równych nogach na pojeździe i ustawiwszy się w bardziej stabilnej pozycji, wbił wzrok w Osborna. Niezbyt obchodził go teraz fakt że w sumie to zaburzał jego przestrzeń osobistą, stojąc tak blisko ale domyślał się, że skoro wcześniej podczas ich kłótni przed mostem mu to nie przeszkadzało, to i teraz nie powinno. -…ale i tak mi się to nie podoba. Rozumiem że poruszenie tego tematu to było ukryte pytanie, czy chcę z tobą to sprawdzić, mam nadzieję? – zapytał po chwili, głos już mniej entuzjastyczny niż zazwyczaj, przepełniony podejrzeniem ale i pewnego rodzaju smutkiem, który teraz na nowo zawitał na jego twarzy i w mowie ciała. Mimo wszystko był pewien, że na razie porzucili temat Gwen. Wszystko wskazywało jednak na to, że będą musieli rozgrzebać to na nowo.
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Czw Gru 13, 2018 2:30 pm

W zaistniałych okolicznościach Harry nie mógłby z czystym sumieniem zaprzeczyć temu, że czerpał niewątpliwą, choć ponurą satysfakcję ze zdenerwowania przyjaciela. Obserwował go uważnie, powiódł za nim wzrokiem, kiedy ten się oddalał - i owszem, zwrócił uwagę na ślady pozostawione przez niego na wentylacji, od której się odsunął. Takie namacalne dowody jego wątpliwej jakości stanu psychicznego - albo raczej emocjonalnego - sprawiały, że Osborn czuł się minimalnie lepiej. Byłoby dużo gorzej, gdyby Parker pozostawał niewzruszony... Zarówno pomimo swoich niedawnych faux pas, jak i oferowanych mu właśnie informacji.
Harry starał się co prawda nie okazywać na zewnątrz swojego zniecierpliwienia - nie tylko w oczekiwaniu na reakcję Petera, ale i na zamówione wcześniej dane - lecz najprawdopodobniej dało się od niego wyczuć napięcie, ukryte pod maską opanowania. Domyślał się, że pająk był w szoku i potrzebował chwili, żeby z niego wyjść oraz ułożyć sobie to wszystko w głowie, przemyśleć wszystkie opcje, ale sam miał to już za sobą, w związku z czym nawet taka zrozumiała zwłoka i tak go męczyła. Chciał już działać, poznać miejsce, do którego powinni się udać - i się tam skierować...
A mimo to tsknął z irytacją, kiedy ścianołaz znów uczepił się jego glidera, aby w ten sposób się na niego wspiąć. Osborn był praktycznie pewien, że zostało to uczynione złośliwie. W końcu doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak wysoko Spider-Man potrafił skakać - choć z drugiej strony być może było to zabezpieczenie przed odsunięciem maszyny... Bo Harry nie mógł z pełnym zdecydowaniem powiedzieć, że by czegoś takiego nie zrobił. Co prawda pajęczynę też by pewnie przeciął, gdyby bardzo chciał i się postarał... Ale Parker miał szczęście, bo jego agresja była obecnie ukierunkowana ku komuś innemu.
Oczywiście wówczas Peter musiał otworzyć usta, co zwykle kończyło się dla niego pogorszeniem sytuacji... I tak stało się również tym razem. Osborn równocześnie uniósł brwi i zacisnął mocniej palce na swych ramionach, a gdyby nie jego maska, to pająk z pewnością nie miałby problemów ze zorientowaniem się, iż spoglądał na niego z politowaniem. Zgoda, może on sam również wziął te możliwości pod uwagę, ale tylko na samym początku i od razu je odrzucił. Wiara w takie scenariusze kręciła się gdzieś pomiędzy naiwnością oraz głupotą. Nie pasowało zbyt wiele szczegółów - a także całkiem sporych faktów.
Sądząc z jego dalszej wypowiedzi, najwyraźniej Parker przynajmniej trochę zdawał sobie z tego sprawę, lecz dla Harry'ego stanowiło to w gruncie rzeczy naprawdę niewielką pociechę. Jego nerwy i tak zostały już znów poszarpane. Dobrze, że z tego wszystkiego chociaż nie musiał wyjaśniać przyjacielowi swoich intencji - bo te zrozumiał od razu. Dobrze. Powinien częściej okazywać, że jednak był geniuszem.
- Tak, ktoś dostał jej stary numer i przypadkiem wysłał wiadomość akurat na mój, podkreślam, że dobrze chroniony, używając w niej moich inicjałów i zapraszając do pogadania. Jeżeli chcesz obliczyć prawdopodobieństwo takiego wydarzenia, to proszę bardzo, nie krępuj się, dam ci chwilę - odparł jakże uprzejmym tonem, gorsze komentarze odpuszczając sobie jedynie dlatego, że jeżeli mieli współpracować w kwestii tej wiadomości, to chyba powinni tymczasowo zawiesić broń. No i... Peter mimo wszystko na swój pokrętny sposób zaoferował mu pomoc. Prawdopodobnie. Albo liczył na to, że Harry użyje słowa proszę, ale przy jego obecnym nastroju takie drażnienie go równałoby się igraniu z ogniem, z czego Parker raczej zdawał sobie sprawę.
- Czekam na ustalenie ostatniego znanego położenia tego telefonu. Polecimy tam i sprawdzimy kto się pod nią podszywa i dlaczego. Oczywiście o żadnej wiadomości nic nie wiemy i to ogromny zbieg okoliczności, że akurat tam wpadniemy w trakcie eliminowania robotów. Jeśli rozpoznamy przestępcę, to tak czy siak znajdziemy jakiś powód, żeby go złapać - poinstruował pająka, nawet nie biorąc pod uwagę opcji, że ten mógłby go nie posłuchać. W końcu im obu nie byłoby na rękę zdradzenie się ze swoimi tożsamościami, a do tego właśnie mogłoby doprowadzić ukazanie jakiegokolwiek powiązania z tym esemesem.
Powrót do góry Go down
Spider-Man

Spider-Man


Liczba postów : 305
Data dołączenia : 20/07/2012

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pią Gru 14, 2018 8:04 pm

Pierwszą reakcją Petera gdy tylko Osborn się odezwał było dość głośne prychnięcie na ironię, z którą się spotkał. Akurat w tym momencie, żarty były ostatnią rzeczą na którą miał ochotę i spodziewał się chociaż trochę, że przyjaciel zdawał sobie z tego sprawę. Ale na to jednak nic nie wskazywało. Pająk skrzyżował tylko ramiona i westchnął, kręcąc głową delikatnie na boki w politowaniu zanim ponownie skupił na nim swoją uwagę jak tylko usłyszał coś bardziej istotnego i przede wszystkim, mniej ironicznego.

I w końcu dostał też jakieś konkretne informacje. A raczej plan. Jego pierwszym odruchem było otworzenie ust i dodanie czegoś od siebie, przełknął jednak tę ochotę i po prostu pokiwał głową na znak zgody, wiedząc że i tak po pierwsze nie wymyślił by nic lepszego i prostszego niż zwykłe udawanie głupa, co w sumie dobrze mu wychodziło, a po drugie Harry nie przyjąłby innego planu, a już na pewno nie od Parkera. Dalej wyczuwał on pewnego rodzaju niechęć albo i złość z ich dogryzek na moście, starał się to jednak ignorować i zachowywać w miarę normalnie.

Z drugiej strony, miał jednak ochotę zapytać go, co się tak właściwie stało. O co dokładnie chodziło, co Harry myślał zarówno o nim jak i jego słowach oraz dlaczego tak nagle zdecydował się opuścić most. Zupełnie tak jakby uciekał. Takie porównanie jednak spowodowałoby utratę jego obecnej pozycji na gliderze czyli bardzo prawdopodobne zepchnięcie lub zachwianie się maszyny tak, aby pozbyć się go. Na samą tę myśl Parker stanął nieco bardziej stabilnie i lekko pochylił ciało, zginając kolana i tym samym mrużąc podejrzliwie oczy.

- Brzmi jak dobry plan póki co. Tylko daruj sobie tę ironię. Akurat wyjątkowo nie mam ochoty na żarty na ten temat. – odparł po chwili i wzruszył lekko ramionami. Jego powaga nie znaczyła jednak, że nie był wygadany. Oj był. I miał ochotę zacząć nawijać, czy to do siebie czy do Osborna. Ale póki co zamierzał się wstrzymać, chociaż na kilka minut. Aż obydwoje ochłoną od nowej informacji i jakoś sobie wszystko poukładają. Może i nawet między sobą, chociaż nie będzie to takie proste. Ich relacja nie ważne jak na to spojrzeć, była dość pokręcona. W jednej chwili mogli się świetnie dogadywać, w innej ganiać, potem pogodzić tylko po to, by następnie sobie dogryzać i przechodzić ciche dni niczym stare małżeństwo. Trudny dobór charakterów, można by powiedzieć. Peter uśmiechnął się lekko pod maską na tę myśl, wpatrując się następnie przez chwilę w przyjaciela lecz następnie odwracając wzrok i po prostu rozglądając się po okolicy, tak jakby czekał na ustalenie ich trasy i jakikolwiek komunikat na ten temat od Harry’ego. W dodatku wciąż się uśmiechając.
Powrót do góry Go down
Harry Osborn

Harry Osborn


Liczba postów : 145
Data dołączenia : 27/04/2014

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pią Gru 14, 2018 9:31 pm

Brwi Osborna uniosły się lekko, a jego głowa odchyliła na bok, gdy tak obserwował poczynania pająka, to zginanie nóg w kolanach i pochylanie się... Nie rozumiał jego działań, przynajmniej nie tak na pierwszy rzut oka, ale coś mu podpowiadało, że nie powinien ani o nie pytać, ani tym bardziej sam się nad nimi zastanawiać. Czasami lepiej było żyć w nieświadomości. I się nie denerwować. Przede wszystkim to ostatnie.
Na szczęście jednak Peter prędko mu odpowiedział, w związku z czym Harry miał się na czym skupić - poza mową ciała ścianołaza i coraz bardziej niecierpliwym czekaniem na dalsze informacje. Ile to mogło potrwać? Zdążył się już przyzwyczaić do tego, że wszelkie jego polecenia wykonywane były w trybie natychmiastowym, na wczoraj, dlatego nie sądził, aby jego ludzie się obijali, ale... Ale pewnie powinien wziąć poprawkę na sytuację panującą teraz w kraju. Inwazja mogła trochę opóźniać niezwiązane z nią zadania. Chyba musiał to jakoś zaakceptować, nawet jeżeli tak bardzo mu się to nie podobało.
- Czyli to prawda, że zawsze jest ten pierwszy raz - skomentował, równocześnie obracając głowę nieco na prawo, lecz z tonu jego głosu łatwo można było wywnioskować, że nie wkładał w te słowa jadu... Ani wysiłku. Ot, rzucił po prostu pierwsze, co mu przyszło do głowy, nie starał się być umyślnie złośliwy czy wrogi, nic z tych rzeczy. A mógłby. W końcu dosłownie chwilę wcześniej Parker stroił sobie dość okrutne żarty z czegoś, co dla Harry'ego stanowiło niezwykle poważną i istotną kwestię... Wręcz bolesną. Nie tak trudno byłoby mu się w tym momencie zrewanżować, lecz - o dziwo - Osborn nie miał na to ochoty. Być może po części dlatego, że już trochę ochłonął po tamtych tekstach, a może przez to, iż jego myśli koncentrowały się wokół otrzymanej wiadomości... Grunt, że zaatakowanie nie przyszło mu do głowy.
Zanim zresztą rozmowa mogła potoczyć się dalej, w komunikatorze maski mężczyzny rozległ się sztuczny głos, najpierw informujący go o przekierowanym z jego telefonu komórkowego esemesie, następnie zaś odczytujący jego treść... A mianowicie współrzędne oraz informację odnośnie tego, co się pod nimi znajdowało. Już słysząc pierwsze słowa Harry rozluźnił skrzyżowane do tej pory ramiona, po czym uniósł jedną dłoń, w ten sposób sygnalizując Peterowi, żeby siedział cicho. Liczył na to, że przyjaciel zrozumie ten prosty przekaz, skoro dopiero co dał mu znać, iż czekał na tę wiadomość.
Tyle że... Cmentarz? To brzmiało podejrzanie. W dodatku - zgodnie z ustaleniami z esemesa - ten konkretny najwyraźniej znajdował się na samych obrzeżach miasta, a to tym bardziej nie napawało optymizmem. Przeciwnie, Osborn wcale by się nie zdziwił, gdyby ktoś szykował tam właśnie jakąś pułapkę albo inscenizację. Skoro tak, to może mieli nawet do czynienia z kimś, kto chciał się zemścić za śmierć Gwen...? Ale nie, bez sensu, czemu taki ktoś zwróciłby się do Harry'ego, który oficjalnie nie posiadał z tym dosłownie nic wspólnego i obwiniany mógł być chyba tylko za to, że - pomimo wieloletniej i głębokiej przyjaźni - nie pojawił się na pogrzebie. Nie, powinien się trzymać swoich wcześniejszych wniosków.
- Wiem dokąd lecimy, więc trzymaj się i pamiętaj: najpierw obserwujemy i myślimy, a dopiero potem działamy. Bądź grzecznym stawonogiem - pouczył ponownie pająka, w tym samym czasie uniesioną już dłonią wykonując w pionie okrężny ruch, którym sugerował Peterowi, aby się obrócił. Liczył na to, że Parker sam wpadnie na to, aby oprócz tego również się obniżyć i dzięki temu nie blokować mu widoku z przodu, bo wyglądanie zza niego nie byłoby na dłuższą metę zbyt wygodne. Wcześniej podróżowało im się razem w porządku, więc pewnie do tamtego układu powinni wrócić.
Osborn nie czekał długo na reakcję ścianołaza. Wolał nie zwlekać i to nie tylko ze względu na to, że się niecierpliwił, ale i przez to, że ich cel mógł równie dobrze zmienić zaraz swoje położenie. Musieli się pospieszyć, żeby zwiększyć swoje szanse na to, że zastaną go jeszcze na cmentarzu... Choć coś Harry'emu podpowiadało, że w takim miejscu mógł zabawić dłużej. Oby. No, chyba że tylko skracał sobie tamtędy drogę i automatycznie wszystkie podejrzenia Osborna były przez to nietrafione, ale tym będą się już martwić na miejscu.
Tak czy siak, mężczyzna obrócił glider mniej więcej w kierunku, w którym znajdował się wspomniany cmentarz, a następnie od razu wprawił maszynę w ruch, szybko ją rozpędzając. Biorąc pod uwagę możliwości pojazdu oraz odległość do przebycia, wyprawa powinna zająć im tylko chwilę... Przy odrobinie szczęścia może parę minut.

Z/t za obu.
Powrót do góry Go down
Punisher

Punisher


Liczba postów : 189
Data dołączenia : 14/04/2013

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 8:54 am

Frank już dłuższy czas polował na tego Ivana, była to prawa ręka Romanowa który babrał się w handlu bronią jaki przemytem. Ivan jest to były żołnierz specnazu który „sprząta” brudy swego szefa, robiąc to cholernie brutalnie jak na jego wyszkolenie. Dlatego Castle zdecydował go unieszkodliwić. Zapalił kubańskie cygaro jakie udało mu się zdobyć od ostanie spotkanie z pewnym jego informatorem, któremu już nie były potrzebne. Wchodząc wyjmując z swego vana którym został tak skonstruowałaby że chyba stał się istną maszyną do zabijania, jest przyszykowany na każdą możliwą okazje jeśli będzie trzeba. Z bagażnika wyjął karabin snajperski, chciał tą akcje rozegrać po cichu idąc przez nieco zniszczony budynek na sam dach każdy go pomijania nic dziwnego torba wojskowa w której jest snajperka, na dłoniach miał czarne wojskowe rękawiczki bez palców, na niego przetartym i nie co zniszczonej szary płaszczu który miał przyszyty głęboki kaptur zakrywając jego twarz. Pod nim miał zwykły nie co obcisły t shirt który miał napisane na piersi „USArmy” który był zielonego koloru, czarne bojówki z których wystawiały była paczka cygar obok biodra i za nim miał pistolet oraz nóż typu M4X Knife. Czarne buty desantowe były chyba jedynymi które nosi jakoś nie potrafi się przyzwyczaić do cywilnych. Wchodząc na dogodne miejsce rozstawił DTA Stealth Recon Scout, biorąc poprawkę na wiatr oraz wilgotność przy tym oparł o powierzchnie dwójnóg. I tylko czekał jak pojawi się w burdelu jak to miał zwyczaju ten Rosjanin. Patrzył na zegarek wyjmując, dobrą kanapkę z bekonem jajkiem sałatą i tak dalej, dość solidnym posiłkiem przy tym popijając herbatą jako że Frank dba o dietę jak byłą dość wczesna godzina bo dochodziło do siódmej.
Powrót do góry Go down
Ruth

Ruth


Liczba postów : 32
Data dołączenia : 12/10/2018

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 3:41 pm

Przeklęta bądź ciekawości, która zaprowadziła Ruth na dachy! Ze szkicownikiem pod pachą i papierosem w ustach (kto w ogóle sprzedał młodej szlugi?!) przemierzała spokojnie, w poszukiwaniu swojego natchnienia. Nie od dziś wiadomo, że nastolatki bywają bardzo kapryśne, a Trost tamtego ranka obudziła się z niezwykłą chęcią narysowania wiecznie zasnutego smogiem Nowego Jorku, szczególnie, że synoptycy zapowiadali, iż dzięki sprzyjającym warunkom atmosferycznym, ów smog miał być mniejszy niż zazwyczaj. Aż prawie chciało się zacząć oddychać pełną piersią!
Rozpięta kurtka i chusta niedbale owinięta wokół chudej szyi były niewątpliwie zbyt lekkim ubraniem jak na panującą wokół temperaturę, czym mutantka niewątpliwie zwracała na siebie uwagę. Ciężkie glany rozwalały kupki brudnego śniegu, a termos pełen gorącej herbaty przyjemnie grzał ją w plecy ukryty w starym plecaku. Tylko niesforne włosy raz za razem targał chłodny zimowy wiatr.
W końcu znalazła — w swoim mniemaniu — dogodne miejsce, w którym będzie mogła oddać się swojej drugiej, zaraz po w*rwianiu innych ludzi, pasji. Wejście na dach nie należało do najtrudniejszych, po prostu wlazła na cuchnący śmietnik, a z niego wskoczyła na metalową drabinkę pozbawioną miejscami szczebli. Zrobiła przy tym tyle rabanu, że pewnie słyszeli ją dwie przecznice dalej. Ojoj, oby tylko nikt nie zauważył waragowiczki, bo będzie przypał.
W końcu zdyszana dotarła na szczyt, gdzie na widok swojego niespodziewanego towarzysza teatralnie strzeliła facepalma.
To jest ten moment, w którym grozisz mi, że jeśli komuś pisnę choć słowo, to też dostanę kulkę, czy od razu przechodzimy do częstowania mnie ołowiem? — zapytała krzyżując dłonie na piersiach. Sprawiała wrażenie całkiem spokojniej, wręcz znudzonej całym zajściem, zupełnie jakby codziennie spotykała na dachach typków z karabinami snajperskimi, którzy wykonywali swoją robotę. — Mam chociaż prawo do ostatniego życzenia? Życzę sobie... eeee... j*bać.
Powrót do góry Go down
Spider Woman

Spider Woman


Liczba postów : 82
Data dołączenia : 19/05/2013

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 4:04 pm

Jessica niechętnie poprawiła kostium, który po dość długim okresie nie noszenia wydawał się zbyt ciasny. Jednak mimo chwilowej wolności od stroju, nie miała wolnego od pracy bohaterki. Urlop, o który ubiegała że względu na nieprzyjemne wydarzenia o których chciała zapomnieć, przerwany został po kilku dniach przez atak robotów na miasto. Ledwie obicia zdążyły się zagoić, już musiała wracać do pracy. W myślach przeklęła tych, którzy na siłę zrobili z niej bohaterkę.
Jessica otrząsnęła się z tych myśli i spokojnie wspięła się na dach. Nic tak nie odświeża jak przebieżka po dachach. Postawiła pierwszy krok, gdy zobaczyła stojącą naprzeciwko dziewczynę i trzymającego snajperkę mężczyznę.
-Świetnie się zaczyna.- Powiedziała i schowała się za kominem, lekko się wychylając.
Powrót do góry Go down
Punisher

Punisher


Liczba postów : 189
Data dołączenia : 14/04/2013

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 4:29 pm

Frank spojrzał nie co zdziwiony na dziewczynę, podróżując po świecie od razu poznał że jest to Skandynawka. Ale co do cholery robiła w Nowy Jorku i o tej godzinie, położył snajperkę na płaszczyźnie ustawiając w odpowiednie okno. Zbytnio ją się nie martwił z torby wyjął kamizelkę kuloodporną dość cienką bo bardziej miała nie krępować ruchy i osłaniać z broni niżej kalibru jak i broni białej na klace piersiowej widniał biało szara czaszka, ubierając się w nią spojrzał na dziewczynę. – Po pierwsze nie wyglądasz mi na żadnego, skurwiela który zajmuję się pół światkiem. To na nich poluje, więc się nie obawiaj z mojej strony nie dojdzie żadna krzywda. – Odparł swym dość gardłowym i ciężkim głosem którym było słychać że wiele się na krzyczał w wojsku jako pułkownik ale dalej czuje że brakuje mu rodziny, młodemu Frankowi na pewno ta rudowłosa kobieta by się spodobała nawet nie wiem jak by mu powiedzieć o niej… Gdy powiedziała o ostatnich słowach i na końcu j***ć jedynie się uśmiechną nie tak mocno i widocznie ale delikatnie nieco zmieniając jego ponurą i kamienną twarz. – Usiądź dziewczyno i po prostu siedź, to jest moje ostanie życzenie na ciebie potem zobaczymy. – Nagle dzięki zmysłem wojskowym, spojrzał na piękną czarnowłosą kobietę która chyba nie co miała za obcisły strój Frank starał się nie rumieniąc, maria… gdzie ty jesteś wszak byłem tobie wierny ale teraz, chyba mogę poczuć kobiecy dotyk. – Spider woman… a ciebie tutaj się nie spodziewałem, nie przeszkadzaj mi proszę w moim polowaniu bo dobrze wiesz że już taki jestem. I nikt tego raczej nie zmieni ci ludzie odebrali mi rodzinne a teraz ja odbiorę im życie. -
Powrót do góry Go down
Ruth

Ruth


Liczba postów : 32
Data dołączenia : 12/10/2018

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 5:00 pm

Nono, czyżby jej Skandynawskie rysy twarzy były aż tak bardzo widoczne? Ludzie z Północy są raczej wysocy i jasnowłosy, tymczasem Frank miał przed sobą rudą pannę odstającą od ziemi na zaledwie sto sześćdziesiąt centymetrów. Takiego krasnala nietrudno przeoczyć i zadeptać w metrze, toteż starała się unikać środków komunikacji. Zresztą, to wymagało interakcji z ludźmi, a to pomimo maski cynizmu wciąż było dla niej trudne.
Taki stary, a taki naiwny. — prychnęła zdejmując swoją chustkę, którą następnie rozłożyła na dachu nie więcej jak półtora metra od "stanowiska" snajpera. Odporność na niskie temperatury odpornością, ale nie chciała złapać jakiegoś przeziębienia. — Skąd wiesz, że nie jestem dilerem cracku, nie sprzedaję kos małym dziewczynkom w ciemnych zaułkach i że zaraz sama nie wyciągnę spluwy spod kurtki, hę?
Usiadła za nim po turecku i splotła palce dłoni ze sobą, po czym podsunęła je pod brodę.
Wyglądam zbyt słodko na bycie kryminalistką? — zamrugała kilkakrotnie swoimi długimi rzęsami, robiąc przy tym najniewinniejszą minę na jaką było ją stać; nabrała powietrza w policzki i nieco wydęła usteczka, starając się wyglądać jak dziecko, które prosi o cukierka.
Spider Woman? Nawet się nie rozejrzała po dachu. Ze wszystko najbardziej nie lubiła pająków, a kobieta przebrana za coś tak ohydnego, bez względu na to, jak piękna musiała być bez kostiumu, będzie budziła odradzę w cierpiącej na arachnofobię Ruth.
No widzisz, robi się tu trochę tłoczno. Jesteś pewien, że chcesz to zrobić właśnie dziś? — zachichotała tuż za jego uchem, próbując go rozproszyć. Wkurzanie obcego faceta ze snajperką w rękach wydawało się być całkiem zabawne, choć jednocześnie samobójcze. — Uuu, zabił Ci rodzinę. Jakie to przykre. Moich rodziców zabiła oblodzona droga, więc jak skończysz z tym tutaj, to pojedziemy rozp***dalać drogi w Norwegii i strzelać do śniegu?
Powrót do góry Go down
Spider Woman

Spider Woman


Liczba postów : 82
Data dołączenia : 19/05/2013

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 5:17 pm

Prawdopodobnie Punisher. Niewiele jest w Nowym Jorku "dobrych zabójców", a ona i tak trafiała na nich wszystkich. Jessica wyszła zza komina i ominęła mężczyznę szerokim łukiem.
-Nie gap się tak bo ci ślepia wyjdą.- Prychnęła i spojrzała na dziewczynę. Zazwyczaj kazałaby cywilowi odejść, ale biorąc pod uwagę jej zachowanie względem mężczyzny z bronią, pewnie i tak by nie posłuchała. Z resztą jeśli to co mówił chyba-Punisher to prawda, to i tak nic jej nie grozi. Jessica podeszła do broni mężczyzny i usiadła obok, podwijają nogi pod kolana, i oceniając gdzie celuje. Pewnie jakaś okropna szumowina, skoro przyciągnął uwagę kogoś takiego. Mimo wszystko jednak jest bohaterką i nie może pozwolić by ktokolwiek zginął. Nawet ktoś taki. Dlatego musi przekonać mężczyznę aby nie strzelił. Odrobina feromonów, które zaczęła wydzielać, na pewno w tym pomoże.
Powrót do góry Go down
Punisher

Punisher


Liczba postów : 189
Data dołączenia : 14/04/2013

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 5:46 pm

Frank spojrzał na zegarek gdy kobieta mówiła.  – Naiwny to jest świat dzieciaku. – Odparł patrząc dziewczynie prosto w oczy. Gdy ta  starała  się  z tego nabijać ale Frank żyje na tym świecie o wiele dłużej niż ona, raczej jest charakterystyczna wyglądzie nie było problemu jej rozpoznać. – Skąd wiesz co to jest Crack ? – Gdy ta zrobiła niewinną miną uśmiechnął się do niej, jakoś nie potrafił być zły, widział że ta dziewczyna jest tak zagubiona jak Castle  i podejrzała że miała podobne dzieciństwo co on.  – Słuchaj dzieciaku, nie jesteś żadnym kryminalistą a bardziej jesteś zagubiona, w tym *** świecie.  – Podrapał się po delikatnym zaroście gasząc cygaro. – A pytasz dzika czy sra w lesie ? – Jakie tłoczno jest raptem trzy osoby Wonder która ma nie co obcisły strój i pewnie będzie usiłował mnie uratować ale jak się dowie kogo, raczej mi nie przeszkodzi zlikwidować tego skurwiela. - - Powiedział do niej po norwesku. Gdy Wonder się wypięła by zobaczyć w kogo celuje.  – Ten Rosjanin handluje ludźmi oraz morduje tych którzy są nie wpadają jego szefowi świat bez niego stanie się lepszy, a następna kolej będzie cel jego szefa. – Cóż gdy poczuł feromony nie co poczuł ciepło którego nie czuł dobre kilka lat ale potrafił dzięki silnej woli temu się oprzeć.
Powrót do góry Go down
Ruth

Ruth


Liczba postów : 32
Data dołączenia : 12/10/2018

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 6:29 pm

Ciekawe, czy potrafiłby rozpoznać w niej mutanta, skoro jej narodowość nie stanowiła dla niego większej trudności. Poza zwiększoną odpornością na chłód, co raczej nie powinno dziwić, bo w końcu dziewczyna pochodziła aż zza koła podbiegunowego, nie wykazywała żadnych cech świadczących o tym, że nie jest zwykłym człowiekiem.
To było do mnie, czy tego dziada z pedofilskimi skłonnościami? — rzuciła pajęczej damie chłodne spojrzenie błękitnych oczu. Może i była przebrana za znienawidzonego przez Ruth stawonoga, ale jak zacznie skakać do młodej to... to... to będzie musiała znaleźć jakąś ripostę, bo w walce była kompletnie bezużyteczna. A może poszukać tego całego Profesora X? Ponoć przyjmował do siebie odmieńców, takich jak ona. — Nietrudno zdobyć narkotyki, jeśli wie się, gdzie ich szukać.
A czy sama Ruth miała z nimi do czynienia? Nie zamierzała się z niczego tłumaczyć obcemu facetowi z bronią, to nie jego sprawa. Jeśli przeżyje to spotkanie, to najprawdopodobniej po zejściu z tego dachu już nigdy się nie spotkają, więc nie ma potrzeby, by głowił się nad losem randomowej nastolatki.
Czy uważasz się za lepszego od niego, bo zabijasz w słusznej, w twoim mniemaniu, sprawie? — musiała przyznać, że odezwanie się do niej w ojczystym języku było miłym zaskoczeniem. Przynajmniej przestała patrzeć na Franka jak na kupę mięśni pozbawioną mózgu, ale to nie oznaczało, że zamierzała mu odpuścić. Dokuczanie temu dziadowi, jak to go wcześniej określiła, było miłym urozmaiceniem nudnego poranka. — Żałosne. Na jego miejscu i tak wkrótce pojawi się ktoś inny, być może jeszcze gorszy. Jego też będziesz musiał zabić? To błędne koło, w którym dobro walczy ze złem. Ale skoro "dobro" pozwala odebrać życie, to czy w takim wypadku nadal jest dobrem?
Dopiero teraz uświadomiła sobie, że przez cały czas zwracała się do niego po norwesku. Trudno, najwyżej pajęczyca niczego nie zrozumie. To nawet lepiej; nie będzie wcinać się w rozmowę tej dwójki. Chyba, ze jakimś cudem również wykaże się znajomością języka dawnych wikingów.
Zemsta nigdy nikomu nie wyszła na dobre.
Powrót do góry Go down
Spider Woman

Spider Woman


Liczba postów : 82
Data dołączenia : 19/05/2013

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 6:50 pm

-Młoda ma rację. - Powiedziała Jess, mając nadzieję, że choć trochę zadziwi ich znajomością języka, w którym rozmawiali. Dość często ludzie brali ją za nic nie umiejącą paniusię, paradującą z obcisłym ubraniem. Nienawidziła tego, ale nie mogła tego zmienić. Wygląd pomagał działaniu feromonów. - Zabijając go staniesz się kimś podobnym do niego. Ale nie mówię żebyś odpuszczał. Kilka śniaków może mu pomóc.- Dodała już po angielsku, produkując kolejną dawkę feromonów i wstała. Ruchem, który chciała by wyglądał na niechętny, przesunęła nogą jego snajperkę. Znowu spojrzała na dziewczynę, odnoszącą się z dość dużą niechęcią do ich oboje. Ale przez to co powiedziała, Jess wydało się, że jednak pod maską wnerwiającej nastolatki mogą się kryć miękkie i wrażliwe wnętrze. Wspomniała wcześniej coś o wypadku? Jej maska mogła ukrywać głębokie rany. Jess za dobrze wiedziała jak to jest.
Powrót do góry Go down
Punisher

Punisher


Liczba postów : 189
Data dołączenia : 14/04/2013

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 7:09 pm

Połowę co mówiła młoda kobietka, pominął bo rozmowa o narkotykach jakoś go nie kręciła stracił przez nich wielu kolegów z wojska. – A co myślałaś że co się dzieje na świecie ludzie się zabiją a krajem rządzą silne ręce, nie słuchaj innych co tak mówią ten *** system przez którego straciłem rodzinę kryje takich skurwieli. – Odparł przy tym zaciskając dłoń wziął w dłoń snajperkę patrząc na godzinę o której ma przyjechać Ivan. – Masz w tym racji, ale po prostu moje zadanie jest takie by mordować coraz gorszych mało kogo zostawię przy życiu, a dobra nie ma i nigdy nie będzie to słowo jest zostawiona na opowieść o białych rycerzach którzy są cnotliwi światem rządzą niszczycielskie siły, walcząc w Iraku i Afganistanie doskonale wiem co to znaczy. – Wyjął z bojówek kolejne cygaro które zapalił, nie spodziewał się takiego spotkania rodzinnego i to o tej godzenie, wykona zadania a potem dalej będzie polować bo zabijanie to jedyna rzecz którą potrafi robić jak najlepiej. – Właśnie ta zemsta daje ci pociąg do życia dalej. – Warknął do niej by potem przejść wzrokiem na Spider woman. – Twoje feromony, czy co próbujesz na mnie nie za działa przechodziłem przez gorsze tortury a miłość we mnie uschnął wiele lat temu. Ale ja nim byłem od zawsze człowiekiem który morduje innych w imię dobra i to właśnie umiem robić więc pozwól mi być kim jestem. – Położył dłoń na jej ramieniu patrząc jej prosto w oczy, może chciał ją podkusić by dała tych feromonów więcej cóż jest żołnierzem który ma wszystko wykalkulowane, doskonale rozumiał sytuacje i miło się z nimi rozmawia bo w końcu nie jest samotnym człekiem a ma ludzi wokół siebie choć na chwile.
Powrót do góry Go down
Ruth

Ruth


Liczba postów : 32
Data dołączenia : 12/10/2018

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 7:55 pm

Czy w tym mieście wszyscy znają norweski? — westchnęła zrezygnowana, gdy czarnowłosa kobieta również zwróciła się do niej w ojczystym języku. Nawet jeśli jej słowa przyjemnie połechtały ego Ruth, to nie zamierzała tego w jakikolwiek sposób okazywać. Była kobietą-pająkiem, a pająki są najohydniejszymi stworzeniami jakie kiedykolwiek pojawiły się na tej planecie.
Rozumiem twoje rozgoryczenie, ale opamiętaj się. — miała wrażenie, że mężczyzna postradał zmysły. Czy tak właśnie wygląda stan, który ludzie nazywają desperacją? Wyglądał tak żałośnie smutno w swojej bezsilności, która wcisnęła mu w dłonie snajperkę i zaprowadziła na ten dach, że aż lód otaczający jej serce zaczął się kruszyć, wypełniając je uczuciem, które od dawna próbowała w sobie zdusić. Współczuciem, które objawiło się w jednej samotnej kropli spływającej po jej bladym policzku. Szybko wytarła ją rękawem kurtki mając nadzieję, że nikt z zebranych tego nie zauważył. W każdym razie, straciła nastrój na dalsze przekomarzania. — Musisz mieć bardzo smutne życie, skoro trzyma cię przy nim tylko chęć zemsty. Nie zamierzam w tym brać udziału.
Podniosła się powoli, po czym cała drżąc podeszła do postawionej na ziemi snajperki. Skoro Frank był zajęty Spidey, dziewczyna bez problemu mogła skupić się na swoim małym zadaniu. Dotychczas tłumiła swoją moc, uważając, że jest źródłem zła, ale teraz... teraz zamierzała użyć jej właśnie do czynienia dobra. Wyciągnęła prawą dłoń nad bronią, wkładając wszystkie siły w to, by sprawić, aby pokrył ją lód, przynajmniej w tym jednym strategicznym miejscu — na spuście. Jednocześnie jej całe jej ciało pokryła cienka warstwa szronu, tworząc coś, co przypominało łuski od palców jej dłoni, po policzki.
Mutantka. Cholernie słaba mutantka, należy dodać; zaraz po tym, jak upewniła się, że mężczyzna nie będzie zdolny do korzystania z karabinu, upadła na kolana z cichym jękiem. Z nosa Ruth poleciała krew, zostawiła po sobie metaliczny smak w ustach, pociekła po szyi i zakończyła swój bieg w dekolcie jej bluzki, oczy zrobiły się czerwone od popękanych żyłek, a oddech gwałtownie przyśpieszył.
Udało jej się sprawić, by Frank musiał odwołać zabójstwo, ale to było wszystko, co umiała.
Powrót do góry Go down
Spider Woman

Spider Woman


Liczba postów : 82
Data dołączenia : 19/05/2013

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 8:55 pm

Jessica miała już ochotę strząsnąć jego dłoń, ale coś w jego spojrzeniu nie pozwoliło jej na to. Chwilę potem utwierdziła ją w tym dziewczyna wstająca i podchodząca do karabinu. Spidey wytworzyła większą niż zwykle ilość feromonów, ostrożnie odciągając mężczyznę od broni.
-Jesteś honorowym człowiekiem, nie zaprzeczam temu. Też miałam w życiu przejścia. Jeśli tak można nazwać dzieciństwo w Hydrze... Po prostu wiedz że nie tylko tobie jest trudno. Możemy sobie nawzajem pomóc...- Szybko przerwała swoją mowę i podbiegła do dziewczyny gdy ta upadła. Nie miała pojęcia jak jej pomóc. Skutki uboczne użytkowania mocy mogą być różne u każdego osobnika...
Dlaczego jestem taką idiotką? - pomyślała. Pozwoliłam dziewczynie zniszczyć jedną broń. Punisher prawie na pewno ma ich więcej. Dziewczyna tylko odwlokła to co nieuniknione. I do tego teraz coś jej się stało. Tylko dlaczego ona jej nie przeszkodziła? Coś jej zmąciło myśli? Spojrzała na mężczyznę, i szybko wróciła wzrokiem na dziewczynę. To ona powinna być tą rozpraszającą. Dlaczego ze wszystkich trafiła akurat na tą dwójkę?
Powrót do góry Go down
Punisher

Punisher


Liczba postów : 189
Data dołączenia : 14/04/2013

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 8:59 pm

Odwrócił wzrok to rudowłosej – Jeśli je rozumiesz to wiesz że nie mogę przestać, z czego co wiem przez tamtych szumowin straciłem rodzinę jedyne osobę które były na mnie wszystkim a teraz ich NIE MA – zacisnął dłoń wskazując na to okno wiedział że jak będzie trzeba to zabij tych skurwieli kiedy indziej i nikt mu w tym nie przeszkodzi poświecił życie temu krajowi przyjeżdżając na kolejną cholerną wojnę. – Nikt nie mówi że masz brać w tym udział ale ryzykuje życie by tacy jak ty byli bezpieczni. – Spojrzał na Spidey chcąc ją przytulić ale się powstrzymał pamiętając o Marii. – Ja jestem tym dobrym pamiętaj to kiedy przyjdzie do mojego aresztowania. I współczucie to ostanie co mi pozostało jestem człowiekiem który stara się działać tak by inni byli bezpieczni. – Odwracając się zobaczył jak dziewczyna pada od razu w szybkim tempie chcąc rzuć wszystko w nie całe kilka minut spakował rzeczy w torbę wziął dziewczynę tak by przytuliła się do jego karku. Mówiąc do Spidey  - Ja się nią zajmie nie martw się będzie w najbezpieczniejszym miejscu jaki znam w Nowym  Jorku. – Spojrzał Spidey prosto w oczy, wiedział że jak będzie chciała to ich znajdzie bez problemu wszak z takimi zdolnościami jaki posiada to żaden problem, zabierając ją do vana doskonale zdawał sobie, sprawę że jest to osoba "inna" dlatego chce zrozumieć jej inność.


Ostatnio zmieniony przez Punisher dnia Pon Sty 28, 2019 9:29 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Spider Woman

Spider Woman


Liczba postów : 82
Data dołączenia : 19/05/2013

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pon Sty 28, 2019 9:19 pm

Facet zabiera dziewczynkę do swojego vana. Nic podejrzanego. Zwłaszcza że ten mężczyzna jest poszukiwanym mordercą. A mimo to Jessica patrzyła jak pakuje swoje rzeczy i nawet się nie ruszyła z miejsca. Tarczy pewnie byłaby zbyt zajęta by zająć się jednym mutantem. Którego moc w dodatku nie przyniosłaby by im żadnych korzyści. Oni chyba naprawdę tylko trochę różnili się od Hydry. Dziwne że jedynym komu może w tej sytuacji zaufać był Punisher. Coś w niej wołało by udała się z nimi. I prawie się posłuchała tego głosu, ale w tej chwili mężczyzna znowu spojrzał jej w oczy. Wszystkie myśli ucichły, a ona nie ruszając się z miejsca patrzyła na odjeżdżającego vana.
Siedziała tak z wyłączonymi myślami przez prawie pół godziny. Dopiero telefon pomógł jej się otrząsnąć. Tarcza. Jessica uśmiechnęła się i wyłączyła telefon. Dość tego. Żadnych więcej agencji. Najwyżej Avengers. Tam było przynajmniej kilku ludzi z honorem. Jak Punisher, dodała, wbrew sobie, i spojrzała na ulicę pod sobą. Urlop się skończył. Pora wsiąść się do roboty - pomyślała i zeskoczyła na ulicę.

Zt
Powrót do góry Go down
Silk

Silk


Liczba postów : 76
Data dołączenia : 08/06/2018

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Czw Mar 14, 2019 11:31 am

Cindy rozglądała się po okolicy próbując znaleźć odpowiedni adres. Celowo wybrała sobie „pajęczą trasę”, biegnącą wzdłuż dachów budynków, widząc w niej same zalety. Cisza, spokój, brak korków, żadnych wścibskich oczu, powietrze wolne od spalin, ciekawsze widoki, a przy tym szansa by spokojnie ogarnąć myśli, stwarzały idealne warunki dla kogoś kto potrzebuje rozprawić się z nękającymi go licznymi wątpliwościami. Zachwycona obecną miejscówką, Silk zaczęła nawet zastanawiać się nad tym, czy zamiast dziennikarką nie powinna zostać detektywem, chociażby po to by częściej mieć okazję do wypraw na wieżowce Nowego Jorku? W sumie obie te prace nie różniły się zbytnio od siebie, nie licząc tego że jej działalność nie kończyła się jakimś spektakularnym aresztowaniem.
Z drugiej strony, pomimo faktu iż w myślach Cindy pochwaliła swojego interesanta za odpowiedni dobór miejsca spotkania, dbałość o klimat, nastrój i efekty wizualne, reporterka nie mogła oprzeć się wrażeniu, iż opuszczone poddasza, tarasy, balkony czy hałaśliwe pomieszczenia z klimatyzatorami, raczej nie należą do miejsc w których jej gazeta powinna szukać właściwego eksperta. Najwyraźniej w obecnych czasach można było doktoryzować się nie tylko na uczelniach, ale również w piwnicy czy na strychu. Zresztą trudno byłoby znaleźć jej jakąkolwiek poważną instytucję badawczą która zajmowała by się demonologią, rzucaniem uroków, egzorcyzmami, czarna magią, czy katalogowaniem istot z piekielnych wymiarów, a co za tym idzie każdy wariat mógł się ogłosić autorytetem w powyższych zagadnieniach. Zastanawiające jak szybko nakręcała się spiralna wszechobecnej paranoi. Najpierw pojawiała się idiotka twierdząca że jest w stanie naginać wolę duchów do swoich potrzeb, a chwilę później jak po deszczu poziom ścieków w rynsztokach, wyrastali fachowcy gotowi rozłożyć na części pierwsze skomplikowaną psychikę wariatki.  
Dla Cindy była to wystarczająca informacja by trzymać się od tematu jak najdalej. Czubków i spraw które brzmiały jak proszenie się o guza, wolała pozostawiać samemu sobie. Sprytnie zresztą wykręciła się od obowiązków przejęcia sprawy, gdy naczelny wpadł na swój kolejny genialny pomysł mający zwiększyć nakład podupadającej gazety, polegający na zamieszczeniu w niej analiz psychologicznych najbardziej znanych przestępców. Tok rozumowania naczelnego był dość prosty. Skoro plotki o gwiazdach to doskonale sprzedający się materiał, podobnie zresztą jak wyssane z palca informacje o bohaterach w magiczny sposób przyciągajace czytelników, to jeszcze bardziej elektrycznym tematem mogłyby być dane dotyczące tych stojących po ciemnej stronie konfliktu.
Wszyscy odradzali, ale szef i tak postawił na swoim, z kolei Tiffany chciała zabłysnąć więc wzięła na siebie sprawę tej całej Egzorcystki. A kilka dni później wylądowała w szpitalu z zdiagnozowanym pogryzieniem przez wilki. Na długiej liście możliwych zgonów jakie czekają na człowieka w Nowym Jorku, atak drapieżników z całą pewnością znajduje się na samym końcu. Choć pewnie w tym brutalnym mieście nawet nad takimi rzeczami można było przejść do porządku nocnego, jednak ponieważ Tif zaliczała się do bardzo wąskiego grona osób jakie Cindy lubiła w swojej redakcji, Silk nie zamierzała tego tak zostawić.
Postanowiła zacząć od włamania się do mieszkania swojej przyjaciółki by sprawdzić jak daleko tamta zabrnęła w prowadzonym przez siebie dziennikarskim śledztwie, co z kolei doprowadziło ją do informacji na temat niejakiego Johnego Blaze, współpracującego z dziewczyną w charakterze konsultanta, informatora, znawcy czy też jak sama nazywała do Cindy „głównego podejrzanego”.
- Zdaje się ze będę miała do pana kilka ważnych pytań. – Na głos podsumowała Silk. – I lepiej abyśmy szybko się dogadali.
Powrót do góry Go down
Johnny Blaze

Johnny Blaze


Liczba postów : 140
Data dołączenia : 29/08/2014

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Czw Mar 14, 2019 9:06 pm

Jon w końcu wziął odpoczynek w jednym z swoich mieszkań w NYC. Wyszedł na dach by poczytać, książkę i więcej dowiedzieć się o Zarathosie. Ten demon jest to w jakiś stopni, połączony z duchem zemsty i Mefisto by torturować dawał do kolejnych ciał. Ale jakoś z nim się dogadałem, panuje nad zmianami jak i nie wiem ale czuje jakiś wnętrzom siłę dzięki której ratuje życie tych śmiertelników, którzy nawet nie wiedzą że każda mit czy legenda jest prawdziwa, typu pierwsza kobietą nie była Ewa a właśnie Demonica Lilith. Usiadł na leżaku zapalając pstryknięciem palców, cygaro i nalewając sobie Burbona. W sumie pomoc dziennikarce Tiffany, która chciała dowiedzieć to i owo było dość dziwne raczej ludzie, powoli się przestrzegać. Samo ugryzie wilka było dziwne było to w chrześcijaństwie nazwany sam Szatana. Może za daleko poszła ze swoim planami i teraz ucierpiała, nie miał pojęcia i w sumie nie miał poczucia winy. Dopił szklankę bursztynowego napoju ubrał czarny kożuch z futrem pod który miał czarną bluzę. Zajął się lekturą by więcej dowiedzieć się o demonach jak i powiększyć swoją wiedzie. Gdy nagle poczuł dziwne uczucie jakieś determinacje, podłożył książkę na drewniany stolik. Dolał sobie trunku gdy zauważył drobną kobietę spojrzał na nią z ciekawością a zarazem obojętnością choć była to urodziwa kobieta i czuł jakie jej emocje targają, podrapał się po czarnej jak smoła zaroście który był gęsty niczym czarny las.  - Po pierwsze nawet się nie przestawiałaś, nie pokazałaś jakiegoś dowodu i oczekujesz od mnie pomocy ? - Wziął głęboki oddech przy tym wypuszczając dym z nosa czując przyjemne mrowienie. Uśmiechną się do niej patrząc w jej oczęta. - Po drugie jesteś strasznie urodziwą kobietą i przyszedłeś do mnie wiesz co to są Sukkuby ?  - Miał pewne podejrzenia czy Kochana Lilith nie wysłał dzieci by zabrać jego żywot dlatego, położył dłoń na nożu myśliwskim który miał za plecami.



//.
Powrót do góry Go down
Silk

Silk


Liczba postów : 76
Data dołączenia : 08/06/2018

Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1Pią Mar 15, 2019 7:45 am

Na dźwięk głosu dochodzącego tuż za jej plecami Cindy wzdrygnęła się nerwowo. Okazało się iż była znacznie bliżej swojego celu niż mogłaby przypuszczać, a co gorsza pochłonięta własnymi rozważaniami, zupełnie straciła koncentrację. W normalnych okolicznościach na pewno nie przegapiłaby jakiegoś przybłędy na dachu. Dziewczyna mogła mieć jedynie nadzieje, że nieznajomy nie widział w jaki sposób ona przemieszcza się pomiędzy budynkami. Zresztą nawet gdyby tak się stało, zawsze mogłaby zrzucić to na stan w jakim znajduje się mężczyzna. Alkohol i wycieczki na dach nie powinny iść w parze. No chyba że włóczęga planował „skok w nieznane”, a kilka głębszych kieliszków miało pomóc mu zebrać odwagę.
W każdym bądź razie sam komplement którym nieznajomy obdarzył Cindy był tyleż miły co zaskakujący. Nawet jeśli wynikał z zwykłej formy grzecznościowej lub był jedynie celowym zabiegiem mającym wyprowadzić ją z równowagi. Przy swojej drobnej sylwetce i krótkich włosach, Cindy częściej słyszała iż wygląda jak chłopczyca albo dzieciak niż atrakcyjna kobieta. I szczerze mówiąc miała to gdzieś, chociaż konieczność legitymowania swojej pełnoletności przy niektórych zakupach, sprawiła iż Silk zupełnie zrezygnowała z używek.
- Kto? Że niby ja? – Zdziwiła się Cindy rozglądając się za sobą tak jakby była pewna iż włóczęga mówi do kogoś innego.   – Yyy… no tego … dziękuję? W każdym razie nie miałam pojęcia że ktoś tu jest. Spaceruje tylko.
Cindy nie miała pojęcia jak powinna traktować nieznajomego. Zastanawiała się czy faktycznie ma przed sobą poszukiwanego pana Blaze? Już wcześniej podejrzewała ze rzekomy ekspert zalicza się do jakiś ekscentryków, zdecydowanie odbiegających od schematu naukowca, jednak mimo to spodziewała się zastać kogoś o nieco większym autorytecie, a przynajmniej kogoś to nie wyglądał jak osoba która właśnie zakończyła inspekcje kanałów.
- Jestem przyjaciółką Tiffany. Próbuję ustalić co się z nią stało i czym jest ta cała tajemnicza tablica w jej mieszkaniu. – Ostrożnie przedstawiła swoje zamiary SIlk, zakładając że mężczyzna będzie wiedział o czym ona mówi.
Wspomniana przez nią korkowa tablica była zbiorem dotychczasowych postępów w śledztwie jakie prowadziła druga dziennikarka. Składała się głównie z wycinków prasowych, własnych notatek, zdjęć, pinesek i masy sznurków. W jej centrum znajdowała się osoba zwana Egzorcystką, a wokół niej seria opisanych tajemniczych wypadków. Na przykład pożar w kamiennicy, w której jedno z mieszkań spłonęło doszczętnie, a inne pozostały nienaruszone,. Co więcej sąsiedzi nawet nie poczuli zapachu spalenizny czy chociażby zobaczyli dymu. Albo chłopak co to utopił się na basenie, gdzie znajdowało się kilkanaście osób łącznie z ratownikiem i nikt go nie zauważył. Było tez mnóstwo obluzowanych cegieł spadających na głowę przechodniów, upadków z wysokości, a teraz również sama poszukiwaczka padła ofiarą dość nietypowego jak na miasto ataku wilczej watahy.
- Domyślam się ze mam przed sobą osławionego eksperta od zjawisk paranormalnych. W jaki sposób powinnam się do pana zwracać? Doktorze? Profesorze? Guru? – Głośno zastanawiała się Cindy dodając w myślach „stukniętego czuba”.  
Silk usiłowała zrozumieć skąd włóczęga domyślił się że ona zjawiła się tutaj po jakąkolwiek pomoc? Współpracował z Tiffany więc pewnie wiedział również o jej wypadku, a co za tym idzie mógł się spodziewać że wcześniej czy później zapuka do niego ktoś z redakcji. Albo policja. Tym bardziej że Tiff posiadała u siebie konkretny adres. Ale nie tego że ona zjawi się tu akurat teraz. Tymczasem nieznajomy wyglądał jakby na nią czekał. Swoją drogą Cindy raz jeszcze pochwaliła wybór scenerii jaką tamci dobrali sobie na schadzki. Przyjacielska miała niezły gust.
Osobną sprawą było natomiast to w jaki sposób Tiff rozliczała się z tym tu za usługi. Silk nie chciała o tym wspominać, ale podejrzewała że i tak nie uniknie powyższego tematu.
- A skkuby to są takie organizery do szaf. Pudełeczka. Na przykład na gacie. – Przypomniała sobie dziennikarka. – W ogóle co to za pytanie? Potrzebujesz to do krzyżówki? Mam nadzieje że pomogłam i że w zamian również będzie mi wolno zadać kilka pytań?
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Dachy w centrum - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Dachy w centrum   Dachy w centrum - Page 7 Icon_minitime1

Powrót do góry Go down
 
Dachy w centrum
Powrót do góry 
Strona 7 z 8Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
 Similar topics
-
» Okoliczne dachy
» Dachy: magazynu i okoliczne
» Centrum
» Centrum
» Centrum dowodzenia

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marvel Universe: The Avengers PBF :: Midgard :: Stany Zjednoczone Ameryki :: Nowy Jork-
Skocz do: