|
| Dachy w centrum | |
|
+17Spider Woman Harry Osborn Black Cat Loki Human Torch Ant-Man Sam Wilson Otto Octavius Miguel O'Hara Scarlet Spider She-Hulk Reed Richards Invisible Woman Wasp Carol Danvers Sunny Spider-Man 21 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość Gość
| Temat: Dachy w centrum Sro Kwi 22, 2015 7:30 pm | |
| First topic message reminder : |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Sunny
Liczba postów : 20 Data dołączenia : 01/08/2012
| Temat: Re: Dachy w centrum Czw Mar 17, 2016 1:58 pm | |
| Sunny nie poruszała się przez pewien czas, nie mając ochoty podnosić się z podłogi. W swój podłożany sposób była wygodna. Kiedy poczuła odnoże Ortcho pomagające jej w ruszeniu się z miejsca, zmusiła się do ostatnich wysiłków. Wczołgała się do środka i pchnęła drzwi, żeby zamknąć to, co z nich zostało i odetchnęła głucho, podciągając się nieco dalej. - Dalej nie wejdę. - Oświadczyła wreszcie, opierając się plecami o ścianę. - Muszę odpocząć. To co... Zakładamy się, które z nas ma mniej prawdopodobną historię tego, jak tutaj trafiło? - Uśmiechnęła się, patrząc na kosmitę spod przymrużonych powiek. - Trudno ci będzie mnie przebić. Zamknęła zupełnie oczy, zsuwając z nosa okulary i składając je, by zaraz odłożyć na bok. Chciała się upewnić, że nie uszkodzi ich przez przypadek, gdyby zdarzyło się jej zasnąć. Bez nich byłaby ślepa. - Niedługo pewnie zasnę. Cokolwiek się stało, wyczerpało mnie. Chyba obejdzie się bez lekarza. Co ty planujesz? Nie chcę być upierdliwa, ale za kilka godzin powinnam być w stanie chodzić, przy czym nadal nie wiem gdzie jestem. To w ogóle USA? Wróć... To w ogóle Ziemia? Nie widziałam dotąd żadnego człowieka. - Zaczynała powoli bredzić. Jej ciałem wstrząsnęły dreszcze, gdy powoli zaczęła przechylać się w prawo i osuwać po ścianie na podłogę, chyba zasypiając na siedząco. |
| | | Gość Gość
| Temat: Re: Dachy w centrum Pią Mar 25, 2016 10:04 pm | |
| Samiec przyglądał jej się i jako tako pomagał w poruszaniu, sam natomiast położył się obok niej a łeb dał sobie na kolana dziewczyny. Kiedy Sunny wspomniała o tym, kto ma lepszą historię on wypiął dumnie pierś (o ile można tak to nazwać) i wrócił do swojej poprzedniej pozycji. Nic więcej nie powiedział, zanim ta zasnęła to odezwał się ostatni raz w jej głowie -ynnuS aimeiZ Potem on też zasnął, chociaż jego sen nie trwał długo. Obudził się za jakieś 4 godziny kiedy Sunny jeszcze spała. Postanowił że coś jej przyniesie, poleciał do centrum miasta i zwinął jakiemuś przechodniowi kurtkę a innym kanapki (oczywiście będąc niewidzialnym) Wrócił dość szybko do kobiety i położył jedzenie obok niej i nakrył ją kurtką. Usiadł przed nią jak pies i dla znudzenia zaczął gryźć swój ogon i bawić się swoimi przednimi "czułkami" na pysku. Chyba sobie stąd pójdzie, nie ma sensu dłużej jej męczyć. Wzbił się w powietrze i odleciał, pewnie jeszcze kiedyś ją znajdzie..
[z.t] |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Dachy w centrum Pon Kwi 04, 2016 12:21 am | |
| | z laboratorium, cała czwórkaJako że czas naglił, cała grupa mogła umościć się w jednym z pojazdów Fantastycznej Czwórki. Teraz, co prawda, nie była tak Fantastyczna bez trójki bohaterów. Można by było o tyle się pośmiać, że była to prędzej Bohaterska Czwórka w odwrotnej proporcji grupy. Jak w tej pierwszej Sue jest jedyną kobietą, tak w tej - Miguel jedynym mężczyzną. Taka zabawna obserwacja. Wracając do pojazdu. Może był to słynny Fantasti-Car, Fantasti-Copter (czy jak to się zapisywało), może coś jeszcze lepszego; najważniejsze, że dało się pilotować, o ile zaszłaby taka potrzeba, nie zawodziło. Zatem Sue-Wie-Co-To-Jest-Inni-Nie powinno być odpowiednią nazwą dla tego transportu. Liczył się fakt, że po jakimś czasie w końcu udało im się ogarnąć mniej więcej miejsce, w którym pojawił się O'Hara. Daleko, wysoko, chwilę im to zajmie. I dobrze by było, gdyby nawet krócej trwała cała akcja. Przede wszystkim bezproblemowo. Każdemu w końcu może się udzielić nieco lenistwa (autorce na przykład w tym momencie, jak i na dobrą sprawę zawsze). Carol potrzebowała wcześniej chwili, aby rozeznać się krótko, prędko z całymi panelami kontrolnymi w pojeździe. Ot, dla własnej potrzeby wiedzy, zaspokojenia ciekawości i w razie gdyby jednak sztuczna inteligencja (albo autopilot), która najprawdopodobniej w tym momencie prowadziła do celu, miała zawieść. Żeby od razu zareagować, unikając pobocznych problemów mimo tego, że większość grupy i bez transportu powietrznego mogła latać. Oczywiście blondynka miała parę pytań, które chciała wcześniej zadać. Uznała jednak, że czas jest tutaj ważniejszy, a kwestie do poruszenia nie są na tyle priorytetowe i potrzebne do całej zabawy, by zadać je przed działaniem. Równie dobrze mogła to zrobić później, kiedy załatwią to, co mieli. Więcej właściwie było do wyjaśnienia. — Kim jest Gamora? — odezwała się z innym pytaniem. Krótszym do wyjaśnienia, będącym ewentualnym przerywnikiem ciszy, jaka mogła zapanować podczas pokonywania odległości z Baxter Building do miejsca docelowego. Męczyło ją pytanie, więc wolałaby dowiedzieć się dla własnego spokoju. |
| | | Wasp
Liczba postów : 142 Data dołączenia : 20/11/2012
| Temat: Re: Dachy w centrum Pią Kwi 08, 2016 1:54 pm | |
| Wasp, może to przez alkohol, a może przez parę innych czynników nie do końca ogarniała co się wokół niej dzieje. Szczególnie, że jakoś nieszczególnie miała ochotę o cokolwiek pytać. Dlatego też znów wróciła do swej skurczonej formy i przysiadła na ramieniu przyjaciółki starając się nie zwracać niczyjej uwagi. Co nie zawsze jest możliwe. Może jednak picie alkoholu przed misją nie było aż tak mądrym pomysłem? Ale mimo to jakoś nie czuła się winna. Zrobić to co każą i będzie spokój... powinien być spokój... coś w ten deseń. - No właśnie.- właściwie, wspomnienie Gamory też jej gdzieś uciekło, no ale po nitce do kłębka, a zawsze wszystko można sobie dopowiedzieć. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Dachy w centrum Pią Kwi 08, 2016 2:11 pm | |
| Zgodnie z wszelkimi przewidywaniami, Herbie posiadał dostęp nie tylko do aktualnych map miasta i jego okolic - które mógł zresztą wyświetlać nie tylko klasycznie na ekranach, ale i w formie hologramów, zarówno płaskich, jak i trójwymiarowych - ale i do baz danych S.H.I.E.L.D. To ostatnie nie było może do końca oficjalne, lecz sama Invisible Woman traktowała to trochę jak tajemnicę poliszynela - zakładała po prostu, że agencja była świadoma tego, iż AI Fantastycznej Czwórki miało wgląd w ich informacje, ale nie chciała lub nie mogła nic z tym zrobić. Blondynka domyślała się również, że podobnie musiała wyglądać sytuacja Tony'ego i Jarvisa... Bo raczej nikt z Tarczy nie uwierzyłby w to, że Stark mógłby się trzymać z daleka. Najważniejsze jednak, że dzięki powyższemu "układowi" dość szybko udało się im ustalić, że miejscem, o którym mówił Spider-Man, był Riverside Park. Tyle wystarczyło, aby mężczyzna mniej więcej wskazał skąd do niego przybył - Susan zaś liczyła, że w terenie będzie też w stanie doprowadzić ich dokładnie do lokacji, w której po raz pierwszy pojawił się w tych czasach. Oczywiście zgodnie z jego słowami dotarcie tam wymagało lotu - i choć sama Sue, a także Carol i Janet, potrafiły utrzymywać w powietrzu zarówno siebie same, jak i innych, to jednak rzeczywiście zgarnięcie któregoś z licznych pojazdów Fantastycznej Czwórki mogło się okazać po prostu wygodniejsze. Wybór padł na Fantasti-Car, a dokładniej na jego nieco starszą, lecz przynajmniej sprawdzoną wersję. Invisible Woman zajęła w nim swoje standardowe miejsce, a mianowicie na środku i z tyłu; sterowanie było możliwe z każdego z siedzeń, lecz rozkład urządzeń ułatwiał je w przypadku przedniego oraz tylnego siedziska. Oczywiście Herbie i tak mógł prowadzić - i tak właśnie zaczęła się ich podróż, dzięki czemu mogli w spokoju wymienić jeszcze parę zdań przed dotarciem na miejsce. Jeżeli zaś chodziło o urządzenie, które miało im pomóc namierzyć energię związaną z podróżowaniem w czasie... Susan trzymała je póki co blisko siebie, aktualnie wręcz na swoich kolanach. -Poznaliśmy ją dzisiaj - ją i w mniejszym stopniu jej towarzyszy... Z widzenia. Pomogła nam zająć się domniemanym atakiem terrorystycznym, my z kolei podrzuciliśmy ją do Tony'ego. Nie pochodzi z Ziemi, a jej pojazd kosmiczny uległ awarii, więc liczyłam na to, że Avengers czy S.H.I.E.L.D. będą w stanie pomóc z jego naprawą...- a dokładniej miała nadzieję, że zrobi to sam Stark, ale tego już nie dodała - tak samo jak i tego, że sytuacja najwyraźniej trochę się skomplikowała po przybyciu kompanów Gamory. Mimo to uznała za stosowne dorzucić jeszcze jedno: -Spider-Man pomylił ją z She-Hulk z powodu zielonej kolorystyki... Czym nie była zachwycona, jak możecie sobie pewnie wyobrazić- w tym momencie Sue lekko się uśmiechnęła; przynajmniej od razu wyjaśniła wspomnianą wcześniej przez samego Pająka kwestię. |
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Dachy w centrum Sob Kwi 23, 2016 6:42 pm | |
| Wprawdzie nie w przypadku wszystkich pań zaznaczone zostało, które z siedzisk w wybranym przez Sue pojeździe każda zajęła, ale ze względu na wcześniejsze słowa Carol o tym, że ona również może w razie czego Fantasti-Car pilotować, raczej spokojnie można było założyć, iż obie z blondynek należących do "Bohaterskiej Czwórki" zdecydowały się usiąść w najlepiej nadających się do tego miejscach - przednim oraz tylnym. Razem ze znajdującą się na ramieniu jednej z nich Wasp. W ten sposób Miguelowi zostały do wyboru jedynie siedzenia po bokach - a że autor jest praworęczny, a co za tym idzie, wszystko co prawe wydaje się mu atrakcyjniejsze, to i Latynos musiał zdecydować się na takowe miejsce. Może to i lepiej? W końcu O'Hara pełnił w tej ekspedycji istotną rolę wypatrującego lokacji docelowej, a choć konstrukcja pojazdu wydawała się ograniczać widoczność dla znajdujących się po bokach, gdyby pozostać przy obserwacji z pozycji siedzącej czy siedzącej i się wychylającej, to nasz zwinny Pająk zawsze mógł wspiąć się na krawędź Fantasti-Car - a z tej, do której było mu najbliżej, nie powinien w żaden sposób przeszkadzać towarzyszkom podróży, np. polepszając swój widok kosztem ich własnego. No chyba że dla którejś z bohaterek obraz pleców Latynosa byłby zaaprobowanym kosztem - w takim razie niestety dla niej, ale teraz raczej nie było na taki pokaz szans. A propos aprobowania różnych rzeczy - Spider-Manowi bardzo przypadło do gustu, że Fantastyczna Czwórka nie tylko dysponowała planami miasta, ale i Herbie był w stanie wyświetlić je jako holograficzną, trójwymiarową projekcję, a nawet pokryć właściwymi teksturami poszczególne modele budynków oraz innych, spotykanych w mieście obiektów. Przez moment Miggy aż poczuł się prawie jak w domu, natomiast w myślach podziękował, że ma do czynienia z zaawansowaną technologicznie F4 - bo zgodnie z przypuszczeniami Ms. Marvel, korzystanie z planów umieszczonych na papierze byłoby dla mężczyzny udręką. Podczas pierwszej części drogi na miejsce, Pająk niespecjalnie się odzywał - kwestia podłogi w laboratorium gdzieś mu uciekła, gdy zajmowali się istotniejszymi sprawami (chociażby analizowaniem układu miasta), natomiast na jedyne pytanie, jakie zadało towarzystwo, odpowiedziała Susan. Wprawdzie Latynos drygnął przy ostatniej z jej wypowiedzi, nie przepadając za własnymi błędami i tym podobnymi, a jeszcze bardziej za wytykaniem ich przez inne osoby - ale ponieważ ta konkretna pomyłka pomagała uwiarygodnić kłamstwo o tej, tłumaczącej nazwanie Carol per Captain Marvel, Miguel odpuścił sobie jakiekolwiek komentarze. A przynajmniej komentarze na powyższy temat, gdyż za chwilę mężczyzna miał poruszyć inny - akurat nastąpił moment, kiedy to dalekosiężny wzrok Spider-Mana mógł w końcu wypatrzeć miejsce, w którym nastąpiło jego przeniesienie się w czasie. Bez tłumaczeń, Pająk wskoczył na krawędź znajdującej się przy nim turbiny pojazdu (czy czymkolwiek to było), by - tak jak zostało wspomniane wcześniej - poprawić sobie perspektywę, po czym upewniwszy się, że widzi te skrzyżowanie oraz otaczające je budynki, które pamiętał, że powinien widzieć, rzucił do wszystkich: - Jeszcze chwila oraz wzniesienie się na wysokość tysiąca metrów i będziemy na miejscu. Powiem, kiedy będziemy musieli zwalniać. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Dachy w centrum Wto Kwi 26, 2016 4:33 pm | |
| Danvers spojrzała na Sue, kiedy ta zaczęła udzielać odpowiedzi na jej pytanie. Co jakiś czas zerkała na właściwie milczącą Janet, zezując nieco na nią, skoro Osa ponownie zajęła miejsce na ramieniu blondynki. Bardzo prawdopodobnym jest myśl, że zdziwienie dało się zauważyć u Carol. Możliwe, że poniekąd także i zrozumienie, w jakimś stopniu. W końcu Miguel, jako Pająk z całkiem dalekiej przyszłości, nie musiał znać każdego z osobna, wszystkich łącznie, faktów również. Ciekawa też przyjrzała się van Dyne, chcąc zobaczyć jej reakcję na słowa Invisible Woman, a potem parsknęła cicho. W ten sposób najpierw miała zamiar podsumować całą sytuację; siłą rzeczy całkiem zabawną. Nawet zanotowała myśl, że ewentualną pomyłką (pomyłkami), Spider-Man nie przejął się zbytnio i nie zauważyła oznak ewentualnej niezręczności. — Dziwisz się, Sue? Jen też nie byłaby zadowolona z tego, że pomylono ją z jakąś obcą laską — odpowiedziała blondynce, wzruszając mimowolnie ramionami, zarazem będąc pewną, że Wasp to nie przeszkodzi. Nie było jednak potrzeby, by dalej rozmawiać o zielonoskórych superbohaterkach i przybyszkach z kosmosu. Może sama Danvers będzie miała prędzej czy później szansę na spotkanie członkini Strażników Galaktyki? Następnie miało miejsce milczenie, choć też nie na długi moment. Ot, grupa albo to podziwiała nowojorskie drapacze chmur i widoki, czekając na to, aż Miguel się odezwie i coś więcej powie w związku z wysokością czy tam miejscem punktu, w jakim się znalazł. Najwidoczniej nie był typem osoby, która lubi wdawać się w dyskusje. Albo wolał najpierw zająć się sprawami priorytetowymi, a potem ewentualnie podjąć się kontemplacji. Zatem w chwili, gdy O’Hara się ruszył, Carol zerknęła to na mężczyznę, to na Sue przez ramię; gwarancja obecności autopilota miała swoje plusy - aż tak nie trzeba było skupiać się na podróży, choć oczywiście Ms. Marvel przyzwyczajona była do “swojego” lotu albo po prostu pilotowania samej. Niemniej skinęła krótko na słowa mężczyzny, pozostawiając decydowanie Storm w przypadku maszyny, dzięki której się poruszali. - Jak ogromna jest różnica między naszym Nowym Jorkiem a twoim, Spider-Man? - wiadomo, do kogo się zwróciła, nie? |
| | | Wasp
Liczba postów : 142 Data dołączenia : 20/11/2012
| Temat: Re: Dachy w centrum Czw Kwi 28, 2016 4:16 pm | |
| Janet nie miała ani trochę ochoty zajmować ostatniego lewego miejsca (choć może powinna, skoro userka jest mańkutem z wyuczenia. Kto by pomyślał, że jak złamią ci na pół roku rękę, to tak zostaniesz spaczony?). Za to zajęła lewe ramię Danvers, by w przyrodzie równowaga została zachowana. Obserwowała z zainteresowaniem jak ten, mimo wszystko dużo bardziej pokraczny pojazd niż jet Avengersów przemierza przestworza, zastanawiając się jakim cudem to cholerstwo może się wznosić i opadać. Ale może nie chciała prowadzić na ten temat dyskusje. Jeszcze by się Invisible Woman obraziła. A tego to już w ogóle nie chciała! Natomiast na wyjaśnienia kim jest Gamora zachichotała, obserwując przy okazji Miguela. Wystarczająco długo żyła z geniuszami by wiedzieć, że mężczyźni potwornie nie lubią, gdy wytyka im się błędy. Nie wiedziała co prawda czy gość Sue był geniuszem, ale skoro znalazł się tutaj to idiotą być nie mógł... chyba? - She Hulk na pewno też nie skakała z radości za pomylenie z "byle kosmitką".- pamiętała, że zielona kobieta pomimo całej swojej sympatyczności dostawała przysłowiowej wścieklicy na takie "drobne pomyłki". Jeszcze rzuciłaby obcej wyzwanie... które mogłoby całkiem interesująco wyglądać- Jej, Tony znów będzie marudzić o podróżach kosmicznych. Jeszcze znów nas wyśle na orbitę!- ale i tak wszystko było lepsze niż przyśpieszona podróż z Hawkeyem. Na to wspomnienie, jej żołądek wykonał niebezpieczne salto. Dotknęła go, ale szczęśliwie nie miała czego zwracać. Kolejny plus alkoholu. Jednak, gdy Miguel podał wytyczne poderwała głowę do góry wypatrując... właściwie sama nie wiedziała czego. - Na pewno już? Nie, żebym poddawała w wątpliwość... no ale..- podrapała brodę i przekręciła głowę. Będzie się działo!
|
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Dachy w centrum Nie Maj 01, 2016 1:12 pm | |
| Wyraźne rozbawienie oraz komentarze towarzyszek - wywołane pomyleniem Gamory z Jennifer - sprawiły, iż uśmiech Susan jeszcze lekko się poszerzył. Tak, blondynka jak najbardziej zgadzała się ze stwierdzeniem, że She-Hulk nie byłaby zachwycona, ale z drugiej strony podejrzewała również, że obie panie mogłyby się całkiem nieźle dogadać, gdyby kiedyś doszło do ich spotkania. Kto wie? Może jeśli kosmitka zostanie na Ziemi trochę dłużej, to nawet będą miały ku temu okazję? Ciągnięcie tego tematu nie miało teraz jednak większego sensu, a choć sam Spider-Man nie zdawał się być nim dotknięty, to na dłuższą metę raczej nie mogło mu być zbyt miło. Prawdę mówiąc Invisible Woman zdecydowała się wrócić do tej kwestii głównie po to, aby członkinie Avengers zrozumiały to potknięcie dotyczące miana Kapitana Marvela... Zakładając oczywiście, że to rzeczywiście było tylko potknięcie, a raczej: pomylenie dwóch osób. Grunt, że przybysz z przyszłości wtrącił się w końcu do rozmowy, zresztą sprowadzając ją na właściwe tory - czyli na te poważne i profesjonalne. Mieli zadanie do wykonania; powinni się na nim skupić. W związku z powyższym sama Sue kiwnęła tylko głową na słowa Spider-Mana, lecz kiedy Carol i Janet zadały mu swoje pytania, zerknęła w jego stronę... Właściwie niemalże kompletnie odruchowo. Co prawda wierzyła, że mężczyzna nie mylił się w sprawie ich położenia, bo w końcu cała ta sprawa była dla niego bardzo istotna - i nic dziwnego - ale za to odpowiedź dotycząca różnic między miastami mogła już być ciekawa. Mimo to blondynka nie pozwalała się rozproszyć; skoro znajdowali się blisko celu, czujność była podstawą. Teoretycznie nic nie wskazywało na kłopoty, ale przeżyła zbyt wiele, aby tak czy siak się ich nie spodziewać. Susan nie wtrącała się więc do dyskusji, dzięki czemu łatwiej było jej zauważyć, iż z jakiegoś powodu Herbie uruchomił już spoczywające na jej kolanach urządzenie... A przynajmniej podejrzewała, iż było to właśnie jego dzieło. Część wcześniej nieaktywnych światełek rozbłysła, sygnalizując gotowość do działania... Zaś na wyświetlaczu, który akurat znajdował się po jej stronie, zaczęły przewijać się szeregi cyfr. Sue zmarszczyła czoło, nie odrywając teraz wzroku od tych obliczeń, dokonywanych jednak zbyt szybko, aby nadążała w ogóle z ich odczytywaniem. -Coś jest nie tak. Czujniki zaczęły szaleć. Herbie?- pierwsze słowa zostały rzecz jasna skierowane do jej towarzyszy, bo samo AI z pewnością zdawało sobie sprawę z sytuacji. Miło byłoby jednak usłyszeć jego wyjaśnienie - i stąd też właśnie wzięło się to pytanie na zakończenie wypowiedzi Invisible Woman. -Bezpośrednio nad nami dochodzi do anomalii o podłożu energetycznym. Jej efekty powinny stać się widoczne gołym okiem za sześć sekund- oznajmiła sztuczna inteligencja... I miała rację, gdyż mniej więcej po upłynięciu wspomnianego przez nią czasu w górze zaczęły się pojawiać dość niepokojące zmiany. W pierwszej chwili przypominały po prostu coś na kształt fioletowej aury, rozrastającej się, rozchodzącej na boki, zakręcającej w taki sposób, jak gdyby posiadała konsystencję chmury - rozprowadzanej przez kłębiący się wokół jakiegoś centrum wiatr. Zaraz jednak w środku tego zjawiska pojawiło się światło, początkowo także fioletowe, lecz szybko jaśniejące niemalże do bieli. To właśnie wówczas Susan opuściła na moment wzrok, mimo wszystko nie chcąc narażać swoich oczu. Dzięki temu ujrzała, że cyfry na wyświetlaczu urządzenia na jej kolanach nie tylko przeskakiwały teraz niesamowicie szybko, ale i coraz częściej zastępowane były literami czy po prostu różnego rodzaju symbolami. A potem... ... Potem nagle się zatrzymały, ekran mignął i się wyłączył - jednocześnie zaś anomalia na niebie wyemitowała w każdą stronę falę energii, którą dosłownie dało się wyczuć na skórze, nim wreszcie zgasła całkowicie. Zjawisko zniknęło tak prędko, jak się pojawiło, całość trwała dosłownie kilka sekund... Więc co to tak właściwie było?
|
| | | Reed Richards
Liczba postów : 30 Data dołączenia : 02/05/2013
| Temat: Re: Dachy w centrum Nie Maj 01, 2016 4:15 pm | |
| Bariera wokół planety była na tyle ważnym tematem, że Reed nie leciał jej badać sam. Wziął ze sobą Bena, a Nick Fury zaprosił też Scotta Langa. Reed nie żałował swojego wyboru; Ben jest najlepszym pilotem, jakiego zna, więc wydawał się logicznym wyborem na podróż zwiadowczą. Czego żadne z nich się nie spodziewało - energii pod postacią ognistego ptaka, która wzleciała z Ziemi i przebiła się przez barierę bez żadnego problemu.
Zarejestrował jeszcze, że bariera zniknęła, a następnie poczuł nieprzyjemne uczucie. Dosłownie sekundy później znalazł się w Nowym Jorku, a dokładnie - nad Nowym Jorkiem. Szybko zmienił swoje ciało tak, aby nie upaść, tylko poszybować w dół. Jeszcze w powietrzu zaczął rozglądać się za Benem i pozostałymi członkami jego wyprawy, ale nikogo z nich nie zobaczył. Zobaczył z kolei Fantasti-Car, więc skierował się ku niemu i udało mu się trafić na pozostałe wolne miejsce z lewej. Obrócił się do Sue i uśmiechnął, mając nadzieję na jakieś wyjaśnienia, zanim podzieli się swoimi. |
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Dachy w centrum Nie Maj 01, 2016 8:40 pm | |
| O'Hara zerknął na Wasp, zaskoczony jej słowami. - Mogłem się pomylić o pół chwili oraz parę metrów w którąś ze stron, ale jeśli zignorować te małe błędy obliczeń to tak, na pewno już. Wybacz za nie - odpowiedział sarkastycznie, by za chwilę ciągnąć dalej - A także wybacz za to, że nie czeka na nas latający Delorean, ale świat 2099 roku dosłownie znikał na oczach moich oraz innych mieszkańców ówczesnego Nowego Jorku, nie było czasu na efektowność. Ani na dopracowanie wehikułu czasu na tyle, aby przetransportował się razem z użytkownikiem. Inaczej nie zostawiłbym przecież tak potężnego urządzenia samemu sobie - wymówił ostatnie zdanie takim tonem, jakby była to najlogiczniejsza rzecz na świecie.
- A co do twojego pytania, Ms. Marvel - przeniósł spojrzenie na wspomnianą, by skomentować kwestię różnic między Nowym Jorkiem roku 2014 a Nueva York roku 2099 - Tak bardzo ogromna, że gdybyś zdecydowała zapytać się mnie o to na początku podróży to może zdążyłbym do tego momentu przebrnąć przez połowę wstępu. Teraz, gdy mamy maksymalnie półtorej chwili, nie ma sensu nawet zaczynać. - Może i niemiłym było ze strony Miguela spławiać blondynkę w taki sposób, ale zbliżali się do celu, a to oznaczało, że czas było skupić się na obowiązkach. Bo jakże ironicznie byłoby zaprzepaścić szansę na uratowanie przyszłości, z powodu zdekoncentrowania opowieściami o niej? Poza tym, już kilkakrotnie Latynos powiedział za dużo - nie spieszyło mu się do ponownych okazji ku temu.
Od razu po tym, niemal mężczyźnie przerywając, odezwała się Susan - przekazując mało pozytywne wieści. - Czujniki, już? Jesteśmy za daleko, by… - skomentował z niepokojem, który pogłębił się, gdy sytuację częściowo wyjaśnił Herbie. Spider-Man spojrzał w górę. - What the shock… ? - rzucił sam do siebie, kiedy na jego oczach rozpoczęło się tajemnicze zjawisko. Swym wyostrzonym spojrzeniem próbował wypatrzeć cokolwiek w tej fioletowej chmurze, niestety bez skutku - a gdy w centrum zabłysło pierwsze światło, odwrócił wrażliwy na nie wzrok, woląc nie ryzykować oślepieniem, gdy sytuacja zaczęła robić się nieciekawa.
Genetyk postanowił przenieść uwagę na Invisible Woman, akurat wtedy, gdy na twarzy blondynki rysowała się reakcja na symbole, które wyświetlało trzymane przez nią urządzenie. - Czy wszystko okej z urzą… ? - Odruchowo przerwał pytanie w trakcie ostatniego słowa, gdy fala energii sięgnęła jego ciała. Natomiast kiedy moment później Miguel ujrzał kącikiem wyostrzonego oka ruch, z charakterystyczną dla siebie szybkością, bo w dosłownym ułamku sekundy, znalazł się po drugiej stronie Fantasti-Car, przy lewym z siedzeń. Ze szponami jednej z rąk, znajdującymi się przy gardle mężczyzny, który właśnie w tym miejscu zasiadł. Jakież musiało być zdziwienie Pająka, gdy ujrzał, czyje to gardło. - Ani drgnij… Reed? Reed Richards? - Latynos, z powodu zjawiska jakiego przed chwilą, razem z resztą "Bohaterskiej Czwórki", był świadkiem, instynktownie założył najgorsze - że właśnie spadł na nich żądny ich krwi wróg. Szczególnie, że ten, zbliżając się, nie odezwał się ani słowem. Dlatego Spider-Man, bez zbędnego w takich chwilach namysłu, przed chwilą postanowił się na niego rzucić. - Skąd się tu do cholery wziąłeś… ? - Ze względu na podejrzany wygląd całej sytuacji, O'Hara zdecydował, że póki nie otrzyma wyjaśnień, póty nie cofnie ręki.
Ostatnio zmieniony przez Miguel O'Hara dnia Wto Maj 03, 2016 10:00 am, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Dachy w centrum Wto Maj 03, 2016 9:33 am | |
| Jasne, że odpowiedź dotycząca różnic mogłaby być ciekawa i interesująca. Potrafiłaby zadziałać w wyobrażeniu sobie jak prezentować się mogą największe metropolie na Ziemi za parędziesiąt lat. Czyż nie było to satysfakcjonującą sprawą? Niby tak. Szkoda tylko, że Miguel nie miał zamiaru kobiet uradować w tenże sposób, dając im zadowalające odpowiedzi. Słowa O’Hary na odzew Wasp może i lekko rozbawił Carol, która zaraz z uniesioną brwią spojrzała na towarzyszącego im (kolejnego) Człowieka-Pająka. — Nie będę przepraszać za brak wyczucia momentu do rozpoczęcia dyskusji — podsumowała krótko, być może w podobnym tonie jak jego słowa skierowane do kobiety, ale nie wydawała się ani obrażona, ani zdenerwowana. Ot, odpowiedź jak odpowiedź. Może kiedyś się dowiedzą, może zostanie to dla przyszłych pokoleń. W jednej sprawie mogli się zgodzić - w tym momencie ważniejsze było ogarnięcie problemu, poprzez który Ms. Marvel i Wasp znajdują się w takim towarzystwie, niźli rozmowa. Na to zawsze znalazł się czas. Z chęciami zaś gorzej. Zwróciła niemalże natychmiastowo spojrzenie ku Sue, patrząc z uwagą na to, co się u kobiety dzieje i z tym urządzeniem. Nie było sensu wypytywać się o każdą drobnostkę. Wystarczyło przecież to, że były dwie osoby, które się na tym znały. A i zaraz miała dołączyć trzecia jako całkiem niespodziewany i dawno niewidziany gość. Wzrok przeniosła z Invisible Woman na Spider-Mana, kiedy wymienili się krótkimi uwagi. Przynajmniej słowa Miguela, które negowały fakt, że znajdują się na odpowiedniej wysokości, dawał do myślenia. Widok fioletowego obłoku początkowo skojarzył się z Goblinem, którego obecność na Times Square prawie od razu przypomniała się Mścicielce, ale została zbagatelizowana kwestią obserwacji tego, co dzieje się nad nimi i z czym, być może, mają do czynienia. I Storm też nie była jedyną osobą, która chcąc zaoszczędzić jeden ze swoich zmysłów, opuściła wzrok. Carol gdzieś przeniosła na bok spojrzenie, przymrużając oczy, asekuracyjnie unosząc rękę, jakby w czymś to miało pomóc. Mniej więcej chwilę po tym, Danvers spostrzegła czy też wyczuła obecność dodatkowego pasażera, a i zaraz Miguel przeskoczył z jednej strony pojazdu na drugą. Siłą rzeczy więc też i blondynka obróciła się w odpowiednim kierunku. — Reed? — spytała zdziwiona. No dobra, nawet bardziej niż zdziwiona. Niby coś jej obiło się o uszy na temat jakiejś misji, ale wiele w tej sprawie nie wiedziała, nie dociekała, no i organizacja pewnie więcej nie powiedziała niż mogła. Zatem mało co wiedziała o tym, kto z kim i gdzie. Plotki nie zawsze sięgały tak daleko. Mimo to, nie podnosiła się do naukowca z zamiarem działania, skoro tym zajął się dotychczas jedyny rodzynek u Bohaterskiej Czwórki. Wolała rozejrzeć się, aby sprawdzić czy nie będzie jakaś niespodzianka zaraz. Następna. — Sue, Richards wyskoczył z tego obłoku czy dodatkowo i coś więcej wykazuje te urządzenie? — spytała, zerkając tylko krótko w stronę drugiej blondynki. Wolała spytać Storm niźli kolejnego Fantastycznego, skoro miał przy swojej szyi dłoń przybysza z przyszłości. |
| | | Wasp
Liczba postów : 142 Data dołączenia : 20/11/2012
| Temat: Re: Dachy w centrum Sro Maj 04, 2016 4:13 pm | |
| Janet parsknęła gniewnie na taką odpowiedź. W tym stanie dużo łatwiej było ją zirytować byle czym. - Ale wywyższać to się nie musiał.- burknęła cicho do Ms. Marvel, tak by nikt inny jej nie usłyszał, lekko trzepocząc skrzydełkami. Na anomalię uniosła wzrok, czego zaraz pożałowała bo musiała zakryć oczy ręką. Skrzywiła się mocno na to dziwne zjawisko i odczekała aż się zakończy. - To chyba nie była ta machina, coś mi się wydaje.- powiedziała trochę szorstko, a zarazem pełna satysfakcji, że panu z przyszłości coś się nie udało. Owszem, wiedziała że to było złe, ale szczerze... była całkowicie przekonana, że zasłużył sobie na to. - Hej Reed!- zawołała do nowego członka ich załogi- Ty też jesteś z przyszłości? Czy może jednak jesteś ten nasz?- złośliwa? Ona? Skąd taki pomysł ci przyszedł do głowy! Na reakcję Miguela natomiast uniosła brew. Co mu się nie podobało w Reedzie? Owszem, nie należał do najprzystojniejszych mężczyzn jakich nosiła ziemia, ale miał też swoje atuty, które doceniała Sue. Nawet czasami zazdrościła jej takiego partnera, więc zachowanie kolegi z przyszłości wydawało jej się całkowicie nie na miejscu. - Z nieba się wziął. Właśnie spadł, przez tą dziwną anomalię.- zauważyła jakże inteligentnie na pytania Miguela. No ale przepraszam, były koszmarnie durne. Przecież wszyscy widzieli JAK się tu znalazł... no chyba nie oślepł... choć cholera go tam wie- Czemu nie lubisz Reeda?- musiała spytać. Jakaś prywata, czy może jakiś ważniejszy problem? |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Dachy w centrum Pią Maj 06, 2016 3:14 pm | |
| Pomimo - bądź co bądź - ochronnego kostiumu, Susan tak czy siak czuła jeszcze na sobie efekty tego wyładowania energii, które przynajmniej na pozór zakończyło żywot anomalii. Czy rzeczywiście to by było na tyle? Tak po prostu? Kobieta nie do końca w to wierzyła, choć oczywiście w tym konkretnym wypadku wolałaby się mylić. Dopuszczała do siebie możliwość, iż było to jednorazowe zjawisko, w końcu nie takie rzeczy działy się na świecie, lecz doświadczenie podpowiadało jej, że nie mogło być tak łatwo. Na pytanie Spider-Mana o stan urządzenia, zresztą niedokończone właśnie z powodu tego wybuchu energii, Invisible Woman z opóźnieniem jedynie pokręciła przecząco głową. Nie była jeszcze pewna co dokładnie się stało, ale wiedziała, że większość wynalazków Reeda - a już na pewno tych szczególnie istotnych - posiadała zabezpieczenia przeciwko impulsom zdolnym uszkodzić elektronikę... W związku z czym blondynka spróbowała po prostu ponownie uruchomić maszynę. Światełka wróciły, wyświetlacz również się rozjaśnił... A to już połowa sukcesu. To, co Sue ujrzała w następnej chwili, w pierwszej kolejności wywołało w niej krótką refleksję na temat ogółu zdolności psychicznych - gdyż w końcu dopiero co pomyślała o Reedzie, a ten dosłownie spadł im teraz z nieba... I od razu został zaatakowany przez Spider-Mana. Prawdę mówiąc to głównie dlatego Invisible Woman nie miała nawet czasu, aby porządnie przejść przez fazy szoku, niedowierzania i podejrzliwości, które zapewne pojawiłyby się w innym razie. Z konieczności jej umysł przeskoczył od razu do etapu wyjaśniania sobie całego tego zajścia. Reed powinien przebywać teraz z Benem - i nie tylko - w przestrzeni kosmicznej. Od pewnego czasu nie było z nimi kontaktu, przecież się o to zamartwiała i już nawet planowała wycieczkę do stacji badawczej S.W.O.R.D., gdy sprawy Spider-Mana i Gamory odciągnęły jej uwagę... Ale przecież po powrocie na Ziemię obaj mężczyźni by się z nią skontaktowali, tak? Powinni. W innym wypadku po takim okresie nie dawania znaku życia nieźle by od niej oberwali i obaj byli tego raczej świadomi. Zakładając jednak, że to rzeczywiście Reed, a nie Skrull lub inny zmiennokształtny albo ktoś korzystający z iluzji, hologramów czy dowolnego innego sposobu ukrycia swojej tożsamości... Zaraz. Zupełnie nagle Sue przyszło do głowy potencjalne wyjaśnienie, w dodatku niemalże zupełnie oderwane od jej dotychczasowego toku myślowego. Wiedziała przecież, że misja, na której wylądowała połowa jej drużyny, dotyczyła tej bariery, która jeszcze nie tak dawno temu rozciągała się wokół całej planety... Bariery, która - choć zazwyczaj przezroczysta - momentami uzyskiwała barwę, stając się widoczna gołym okiem - i fioletowa. Jej odcień był bardzo zbliżony do tego, który widzieli przed chwilą nad sobą. -Nie do końca z nieba. Z przestrzeni kosmicznej, prawda? Powiedz co tam robiłeś i co się stało- zarządziła. Orientowała się mniej więcej w tym, co zostało zaplanowane na tę misję, w związku z czym na podstawie pierwszej odpowiedzi mogłaby osądzić czy rzeczywiście mieli w ogóle do czynienia z prawdziwym Reedem, druga zaś pomogłaby im ustalić co poszło nie tak. Tyle że... Szczerze? Tego pierwszego Sue i tak była praktycznie pewna. Ten niewinny uśmiech i najwyraźniej nieudawana - albo aż tak dobrze udawana - nieświadomość istnienia problemu robiły swoje.
|
| | | Reed Richards
Liczba postów : 30 Data dołączenia : 02/05/2013
| Temat: Re: Dachy w centrum Wto Maj 10, 2016 4:00 pm | |
| Reed nie był do końca przekonany, ile czasu musiało minąć, skoro Spider-Man zmienił strój. Nie było go... kilka godzin? Co tu się musiało wydarzyć? Zmarszczył brwi i odchylił się od szponów Spider-Mana, wyciągając szyję w stronę Sue.
- Mógłbym zapytać o to samo, Spider-Manie, skoro jesteś w moim pojeździe - rzucił tylko. Skinął głową Carol i na jej słowa, oraz na słowa Jan, uniósł brwi i spojrzał na Sue, przysuwając głowę tak, jakby siedział obok niej. - Tak - zaczął tłumaczyć. - Badaliśmy z Benem barierę wokół Ziemi i kiedy coś spowodowało jej zniknięcie, pojawiłem się nad wami. - zdecydował, że nie będzie wdawał się w szczegóły, bo nie wiedział, ile kto z nich może wiedzieć. Może nic. Może już za dużo powiedział. Może tylko Sue powinna wiedzieć cokolwiek. |
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Dachy w centrum Czw Maj 19, 2016 9:30 pm | |
| - Nie ciebie pytałem - przerwał Wasp, gdy ledwo co się odezwała - i o dziwo, tylko do tego się ograniczył. Prawda, zarówno postać, jak i autor niemiłosiernie mieli ochotę na jakiś uszczypliwy, sarkastyczny (i kolejny już) komentarz, w świetle "jakże inteligentnej" uwagi, że z pojawieniem się Richardsa miała o coś wspólnego zjawisko sprzed chwili - faktu, który był oczywisty, którego Miguel domyślił się sam, a którego oznajmienie nie było odpowiedzią, jakiej oczekiwał. Latynos zanotował sobie w głowie, by w razie kierowania kiedykolwiek podobnych pytań do Janet, zaznaczyć, że chodzi mu nie tylko o "skąd", ale i "jak i dlaczego". Dogłębniejsze "skąd, jak i dlaczego". Swoją drogą, w jaki niby sposób "wszyscy widzieli JAK [Reed] się tu znalazł", skoro każdy odwrócił wzrok od emitowanego przez anomalię światła?
Genetyk na pewno ochoczo skomentowałby kąśliwie też dalsze słowa Osy, tzn. pytanie o nielubienie Reeda. Jeśli kogoś to ciekawi, to doktor Richards był jednym z najbardziej podziwianych przez O'Harę naukowców Heroic Age, a gdy cała Fantastyczna Czwórka znalazła się (czy, z obecnej perspektywy, znajdzie się) w przyszłości, razem z resztą swojej drużyny stał się jego dobrym kolegą "po fachu", tym superbohaterskim. Pomijając jednak powyższą dygresję, o której całe obecne towarzystwo Pająka nie miało przecież pojęcia, w pełni logicznym powinno być (i zarówno dla Sue, jak i dla Carol było - shock you, żarty o blondynkach), że Latynos nie rzucił się na Mr. Fantastica z powodu wzajemnych, bynajmniej nie złych, jak przed chwilą wyjaśniono, relacji, lecz z powodu podejrzliwości wobec jego nagłego pojawienia się tutaj.
Jak więc widać po narracji - możliwości oraz pokusy do komentarzy były ogromne. Niestety, wtrącenie ich teraz bezpośrednio przez Miguela na pewno zagmatwałoby dialog całej piątki osób, gdy wziąć pod uwagę, że ten ruszył już znacznie dalej, dlatego też O'Hara kobiecie przerwał - ale nic ponadto. Zamiast tego, swe dalsze słowa Pająk skierował ku Reedowi, którego - nawiasem mówiąc - ciekawe, że zastanawiała "zmiana kostiumu" przez Spider-Mana, ale nie obecność u niego szponów oraz inny głos i zachowanie.
- Wtedy odpowiedziałbym ci, byś zauważył, że w twoim pojeździe jest również Susan i kazał wysnuć odpowiednie wnioski. Twoja kolej. - I wtem wtrąciła się wspomniana. Ponieważ ta kobieta nie miała w zwyczaju rzucać durnymi uwagami, Miggy łaskawie pozwolił jej mówić bez przerywania. Co się opłaciło - bo jej niby niewinne pytania wydawały się kryć w sobie plan. Swoją drogą, Reed powinien małżonce podziękować, bo gdyby nie zaczęła ona tego sprytnego przesłuchania, to Latynos najprawdopodobniej wyraźniej zareagowałby na zignorowanie przez Mr. Fantastica wcześniejszego rozkazu o nieporuszaniu się - a tak ograniczył się tylko do dalszego trzymania ostrych szponów przy wydłużonej teraz szyi mężczyzny. O'Hara obserwował go podczas odpowiedzi, a potem wymownie spojrzał na Susan, czekając, aż osądzi ona słowa Reeda - to, czy naprawdę on nim jest. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Dachy w centrum Sob Maj 21, 2016 7:33 pm | |
| Nie wszyscy widzieli, ale nietrudno było się domyślić, skąd mógł się urwać. Bo chyba nie z chmury, prawda? Tym bardziej, że wcześniej było coś, co wzbudzało podejrzenia. Nie zmieniało to jednak tej kwestii, że siłą rzeczy nastąpiła absorpcja energii, okazana anomalia jeszcze chwilę męczyła, cokolwiek w tym stylu, a potem można było uznać, że są “w domu”. No, tak jakby. Liczyło się to, że nigdzie nie zostali oddelegowani, do bzdurnej części świata, coś takiego. Krótkim spojrzeniem uraczyła zarówno Janet, Miguela, jak i Reeda. Już przemilczała podejście pierwszej dwójki, biorąc poprawkę na to, że Wasp jest pod wpływem, a Spider-Man sugerował się nieufnością w danym momencie. — To gdzie w takim razie jest Ben i reszta? — rzuciła krótko, machnęła zaraz ręką, by nawet nie silił się na odpowiedź. Było to po prostu pytanie przesunięte, w momencie jego zadania, na dalszy plan. Nie znaczyło to jednak, że później nie byłoby miło otrzymać odpowiedzi. W każdym razie Carol mogła mieć jakieś pojęcie o tym, gdzie był Reed i z kim. — I jak myślisz, Reed, ile czasu spędziłeś według ciebie? — zarazem zadała inne pytanie, spoglądając na naukowca i Sue, skoro ten pierwszy rozciągnął się na tyle, by choć tą częścią ciała sięgnąć do niej. — Bo bariery już od paru ładnych dni po prostu nie ma... Lepiej było wyjaśnić zawczasu, póki nic ani nikt im nie przeszkodził, a Miguel nie postanowił jednak ozdobić grdyki Richardsa śladem szponów. |
| | | Wasp
Liczba postów : 142 Data dołączenia : 20/11/2012
| Temat: Re: Dachy w centrum Nie Maj 22, 2016 3:02 pm | |
| Fakt, Wasp była pod wpływem, a szczerze mówiąc nigdy nie była kimś kto za punkt honoru stawiał sobie filozofowanie przez resztę życia. Choć teraz patrząc po wszystkich i starając się słuchać tego co mówią inni, do tego zapamiętywać... wróciło jej wspomnienie jej związku z Henrym Pymem. Zastanawiała się, czy wydobrzał po całym zajściu. A może jest w śpiączce? Ta myśl ją przeraziła. Ale nie, przecież to niemożliwe... prawda? Chyba? Boże, nie była pewna. Na szczęście obudziła się na kolejną wypowiedź. Gdyby Wasp była trochę lepiej poinformowana, najpewniej wiedziałaby i o barierze, i o płonącym kurczaku przemierzającym nocne niebo przepraszam, ale porównanie feniksa do kurczaka nigdy mi się nie znudzi.... NIGDY, i o wyprawie Reeda, Bena, Fury'ego i Ant Mana. Ale nie była więc wszystko było dla niej zupełnie nowe. - Odkryliście coś ciekawego?- wpatrywała się w Reeda. Był naukowcem, ci mają tendencję odkrywać wiele fajnych rzeczy... nawet jeśli nie do końca wiedziała jak poszczególne przedmioty działają, albo czemu mikser ma za zadanie rzucać się ludziom do gardeł. A na słowa Carol poczuła się... dziwnie. Była jakaś bariera i już jej nie ma? Czemu? Co ją zniszczyło? Coś podpowiadało jej, że Reed nie będzie znał odpowiedzi na te pytania. Dlatego wolała dalej milczeć. Taak, w tym stanie to było chyba najlepsze czego powinna się trzymać. Szkoda tylko, że z takim opóźnieniem to załapała. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Dachy w centrum Nie Maj 22, 2016 4:14 pm | |
| Spojrzenie Sue przesuwało się za głową Reeda, a kiedy ta znalazła się już tuż obok, kobieta obróciła się lekko ku niej, a dokładniej na tyle, na ile mogła to zrobić siedząc na swoim miejscu - i oczywiście wciąż trzymając na kolanach ponownie uruchomione urządzenie. Pan Fantastyczny powinien zresztą być w stanie je rozpoznać, nawet jeżeli w ostatnim czasie zostały na nie naniesione drobne zmiany i poprawki... Mimo wszystko główny i podstawowy projekt był przecież jego autorstwa. Ignorując kolejną niezbyt przyjazną uwagę na linii Spider-Man - Wasp, Invisible Woman skupiła się na słowach Reeda, które co prawda były dość ogólnie, lecz nie mniej jednak poprawnie wyjaśniały to, co się wydarzyło... To jest: na tyle, na ile wiedziała i domyślała się sama Susan. Badania bariery była akurat pewna, a w kwestii zniknięcia - teleportacji - miała swoje podejrzenia. Tyle musiało im póki co wystarczyć, dlatego też blondynka kiwnęła krótko głową, jednocześnie na znak, iż przyjęła te wyjaśnienia do wiadomości, jak i w ramach sygnału dla pozostałych. Informacje się zgadzały, więc tożsamość najprawdopodobniej również. Pytania zadane następnie przez Carol i Janet przynajmniej częściowo pokrywały się z tymi, które wystosowałaby sama Sue, w związku z czym członkini Fantastycznej Czwórki w pierwszej kolejności przesunęła wzrokiem pomiędzy kobietami, nim powróciła spojrzeniem ku Reedowi, oczekując jego odpowiedzi. Różnica była jedynie taka, iż akurat Susan chętnie usłyszałaby co nieco na temat Bena oraz pozostałych osób, które brały udział w tej wyprawie... Tyle że coś podpowiadało jej, iż Mister Fantastic tak czy siak nie potrafiłby tego orzec. Skoro został przeniesiony sam, to najpewniej resztę spotkało coś podobnego... Oby tylko wylądowali bezpiecznie gdzieś na Ziemi, a nie w przestrzeni kosmicznej czy na innej planecie. Skoro zaś już o tym mowa... To być może będą w stanie wyśledzić ich za pomocą zapamiętanej przed chwilą sygnatury energetycznej? Ta myśl wystarczyła, aby Invisible Woman zerknęła jednak ku urządzeniu na swoich kolanach, a konkretniej ku jego wyświetlaczowi. W tej chwili był pusty, choć najwyraźniej gotowy do działania i zbierania informacji... -Herbie, zapamiętaj proszę odczyty energetyczne z ostatnich kilku minut. Mogą nam być później potrzebne- zarządziła. Kto wie, być może przed i po samym zjawisku także działo się coś interesującego, tylko po prostu niewidocznego dla gołego oka? Warto będzie to potem sprawdzić. -Zrobione- odparła tylko sztuczna inteligencja, zresztą bardzo szybko. Każdy z grupy mógł usłyszeć jej odpowiedź, gdyż dobiegła między innymi z głośników wbudowanych w sam pojazd, nie tylko z komunikatorów Fantastycznej Czwórki.
|
| | | Reed Richards
Liczba postów : 30 Data dołączenia : 02/05/2013
| Temat: Re: Dachy w centrum Wto Maj 24, 2016 3:17 pm | |
| Reed nie skupiał swojej uwagi na mniej ważnych rzeczach, kiedy pojawiały się ważniejsze. Dlatego zauważył zmianę stroju Spider-Mana - w którą wliczały się szpony - a głosem się nie przejmował, bo nie ma tak delikatnego ucha, że miałby rozpoznać, że Spider-Man, który teraz do niego przemówił, to nie ten sam, z którym zdarzało mu się rozmawiać. Jego ucho nie wychwyciło również, że Spider-Man i Peter Parker, który był u niego na praktyce, to ta sama osoba, więc i teraz różnicy nie zauważył*. Same szpony przy szyi jakoś mało zajęły Reeda, bo skoro się teraz skupiał, to nie było możliwości, aby przebiły jego skórę - ona zwyczajnie rozciągnęłaby się, aby "przyjąć je w siebie", nie pozwalając na przecięcie.
Zerknął na Carol, której słowa zaniepokoiły go. Już od jakiegoś czasu przestał mrugać, skupiając się tak mocno, że zwyczajnie o tym zapomniał. Zmarszczył nieco brwi, bo w jaki sposób bariery może nie być od /paru dni/, skoro Reed widział jej zniszczenie parę minut temu? Anomalia przestrzenna to jedno, teleportacje się zdarzają, ale anomalia czasowo-przestrzenna to już rzecz poważniejsza. Zapomniał powiedzieć tego na głos, bo w głowie już zastanawiał się, czy wykonał skok czasowy (i przestrzenny) czy był zawieszony w jednym momencie (i miejscu), aby następnie wrócić, zakończyć zawieszenie, w kolejnym momencie (i miejscu) później (i dalej) niż rozpoczął zawieszenie...
- Nie ściągnęliśmy wielu danych, ale zaobserwowaliśmy coś niespodziewanego. Byliśmy na tyle wysoko, że widzieliśmy dokładnie, jak energia pod postacią ognistego ptaka wzlatuje z Ziemi i bez problemu przebija się przez barierę, niszcząc ją. Nie wiem, co się stało z Benem - ostatnie zdanie skierował do Sue, ale w jego głosie nie było niepokoju; nie dlatego, że był pewny, że Benowi nic nie jest, tylko po prostu nie umiał okazać swojego zaniepokojenia, kiedy miał przed sobą inny, naukowy problem. - Tuż po destrukcji bariery anomalia czasowo-przestrzenna przeniosła mnie tutaj.
[*I mean, musimy stosować trochę logiki komiksowej, bo rzadko kto byłby w stanie zachować swoją sekretną tożsamość, pls] |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Dachy w centrum Pon Cze 06, 2016 11:32 am | |
| Danvers spojrzała na Sue w momencie, gdy kobieta odezwała się, dając polecenie sztucznej inteligencji, a potem sam HERBIE poinformował o jego wykonaniu. Jako że Reed postanowił znowu się odezwać po chwili naukowego zamyślenia, spojrzenie Ms. Marvel przeniosło się na Mister Fantastica. Sama Mścicielka skupiła się na jego słowach, dając sobie jakoś radę, by ewentualne wyrażenia przetłumaczyć na swój język. Najwidoczniej przebywanie w towarzystwie Starka, Bannera czy chociażby Pyma przełożyło się na to, że nieco łatwiej szło ogarnąć to, o czym panowie mówią. Mimo to w tych wszystkich sprawach kobieta się nie udzielała z prostych przyczyn - nie miała na tyle rozległej wiedzy, zainteresowania tym, aby coś od siebie dodać. Chyba że było to istotne albo ktoś ją spytał o to, co ona sądzi w danej sytuacji. — Mam nadzieję, że z Benem wszystko w porządku, jak i ze Scottem — mruknęła pod nosem, co bez problemu i tak mogło zostać usłyszane przez resztę. Przemyślała raz jeszcze słowa Richardsa. — Wiem o tym, Reed. Byłam przy tym, jak bariera zniknęła — zaczęła. — I u nas to miało miejsce kilka dni temu, kiedy byłam z X-Menami u Greyów — dodała, zerkając też po reszcie. Moment później telefon komórkowy Carol rozdzwonił się słyszalnie dla wszystkich. Jako że kobieta nie miała w pełni zmienionego stroju, nie trzeba było zastanawiać się, gdzie chowa telefon w stroju Ms.; teraz po prostu wyciągnęła z kieszeni spodni. Odebrała zaraz połączenie, dostrzegłszy na wyświetlaczu Rhodesa. Wasp miała ten zaszczyt, aby doskonale słyszeć o czym mężczyzna mówi (z uwzględnieniem, że wielokropki między myślnikami to cokolwiek, co robił James):
— Uhhh... Cześć, Carol... Mam nadzieję, że nie przerywam niczego ważnego, ale jakiś Sorcerer Extreme pytał o Ciebie. Znasz może tą…— ... — Magik? Magik — ... — Podobno znalazł ją w jakimś portalu, mówił też o chwianiu równowagi pomiędzy światami i tak dalej. Chyba chce twojej pomocy...i Novy.
— Rhodey! Właściwie to jestem trochę zajęta, ale o co chodzi? — przywitała się Carol, zerkając gdzieś w niebo. Miło zaskoczona wyprostowała się i zerknęła na Janet. — Chodzi ci chyba o Supreme, James, ale ta wersja też dobrze brzmi i co robisz ze Stephenem? Um, Magik nie znam, w sensie, kojarzę, ale nie osobiście... i o jakim ty portalu mówisz? I chwianie...? — Danvers ściągnęła brwi, niezbyt rozumiejąc, o co chodzi, przy czym wszyscy obecni w tym pojeździe mogli spotkać się ze spojrzeniem blondynki. — Ja akurat na ten moment nic nie mogę zrobić, bo zajmuję się czymś innym z Sue i Janet, więc nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy będę. Nie wiem, co z Novą. Sprawdź czy Tony jest w Wieży, może da radę powiedzieć ci, co z Riderem, bo Strange będzie musiał poczekać czy tego chce, czy nie. Nie uda mi się rozdwoić — rzuciła parę poleceń niemalże z gracją Mirandy z Diabła ubierającego się u Prady i kontynuowała: — I niech Stephen wyjaśni ci dokładniej o co chodzi, a potem nam powiesz i wtedy spotkamy się z nim jak będzie czas. I zakończyła rozmowę, w myślach sobie psiocząc, że to było dziwne. — Strange ma do nas jakąś sprawę. Rhodes mówił, że Magik pojawiła mu się w portalu i twierdzi o jakimś zachwianiu równowagi między światami… — dodała, chcąc poinformować obecnych. Sytuacja nie prezentowała się za dobrze. |
| | | Wasp
Liczba postów : 142 Data dołączenia : 20/11/2012
| Temat: Re: Dachy w centrum Pon Cze 06, 2016 7:09 pm | |
| Słysząc to w Janet odezwał się niepokój. Co mogło się stać z biednym Benem i Scottem? O ile Ben ze swoją kamienną (prawie dosłownie) skórą mógł sobie poradzić, to zrzucenie Ant Mana z kilkunastu metrów... no raczej nie skończy się dobrze. W Wasp odezwał się zew braci owadów. Musiała sprawdzić co z jej jakby nie patrzeć przyjacielem i współkurczystą! Jeśli coś by się mu stało, nie mogłaby sobie wybaczyć! - Musimy się za nimi rozejrzeć!- stwierdziła zaskakująco trzeźwo... a tu ktoś dzwoni do Carol. Korzystając z faktu, że siedziała na ramieniu mogła co nie co usłyszeć po drugiej stronie. Zmarszczyła brwi starając się zrozumieć przekaz od War Maschine'a. Słuchając tego pomyślała, że jest to definitywnie nie mały dylemat moralny. Carol miała do dyspozycji dwa zadania, szczególnie teraz miała problem bo na jednej szali zajmowanie się gościem, a na drugiej rozwalona równowaga wszechświata. - Może ja bym mogła jakoś pomóc?- spytała Carol kierując się rozmową z Jamesem. Owszem może to było naiwne, harcerskie pytanie, ale jeśli mogłaby pomóc przyjaciółce (i jako dodatek do pomocy uratować wszechświat) to w sumie sprawa nie wydawała się aż tak zła. |
| | | Miguel O'Hara
Liczba postów : 141 Data dołączenia : 29/12/2014
| Temat: Re: Dachy w centrum Wto Cze 07, 2016 5:04 pm | |
| Mała poprawka, droga Wasp - podczas gdy na drugiej szali Carol miała rozwaloną równowagę wszechświata, na pierwszej znajdowało się nie tyle zajmowanie się gościem, co przyszłość, całkowicie wymazana z osi czasu. Może i nadal nowy problem brzmiał na nieco przeważający, ale teraz przynajmniej nie z powodu ogromnego zbagatelizowania tego starszego.
Kiedy Miguel, jak i cała reszta "Bohaterskiej Czwórki", dostał znak od Sue, że ten Reed Richards jest tym prawdziwym, Latynos odsunął szpony od jego gardła, a wróciwszy na swoje miejsce, dodatkowo schował tę podstawową z własnych (będących elementem jego organizmu, nie kostiumu) broni, do opuszek palców.
Kolejne kilka minut O'Hara spędził w milczeniu, przysłuchując się temu, co do powiedzenia miał Mr. Fantastic, a także pojawiającym się szybko komentarzom ze strony innych. Drgnął niespokojnie, słysząc o anomalii c z a s o w o-przestrzennej. Byłoby to tylko coś na kształt odruchu bezwarunkowego, bo przecież takowe anomalie mogą dziać się często i niekoniecznie każda musi być związana z jego problemem, ale dwa zdania wcześniej wspomniany został ognisty ptak, a jakby tego było mało, Carol postanowiła dodać do tego coś od siebie, informując, że sama była świadkiem zniknięcia bariery, rzucając przy tym tak kluczowymi nazwami jak "X-Meni", a przede wszystkim - "Grey".
Wtem, niespodziewanie odezwał się telefon Ms. Marvel. Spider-Man spojrzał na blondynkę zaskoczony, gdyż początek rozmowy, jak i sam sposób kontaktu, niekoniecznie wskazywały na czysto służbową rozmowę, zainicjowaną przez innego Mściciela. Ale nawet gdyby tak było, nie zmieniłoby to postępowania Miggy'ego, który szybko wrócił do planu odezwania się do Sue, nawet jeśli ta - w przeciwieństwie do Pająka - postanowiłaby z uwagą podziwiać jedną stronę rozmowy telefonicznej, jaka teraz się przy nich odbywała.
- Pamiętasz, gdy pierwszy raz zastanawialiśmy się nad powodem mojego problemu, na Helicarrierze, prawda? Gdy wśród sugestii padło Phoenix Force? Sama później stwierdziłaś, po sytuacji z meteorytem, że według logiki siła ta powinna mieć coś wspólnego z ognistym ptakiem, a teraz okazuje się, że nie tylko byłoby zdolne po prostu zniszczyć planetę, ale i powoduje anomalie czasoprzestrzenne. Ewentualnie niszczy również coś, co jest w stanie takowe powodować. - Pytanie, na ile możliwym byłoby to, żeby akurat same Phoenix Force odpowiadało za wymazanie teraźniejszości Latynosa. Po tej myśli zażartował on gorzko w duchu, że z najsilniej rozwiniętą mocą każdego Spider-Mana - nadludzkim pechem - zapewne bardzo.
Miguel spojrzał najpierw na Carol, kiedy po zakończeniu rozmowy telefonicznej poruszyła ona kwestię potrzeby pomocy dla Rhodesa oraz Doctora Strange'a, a następnie na Wasp, skoro to brunetka jako pierwsza zareagowała na to słowami. - Może byłby to dobry pomysł - zgodził się z nią, szaleństwo. - I tak prosiliśmy Starka o tylko jedną parę rąk do pomocy, a na dodatek mamy teraz jeszcze Reeda. - Jednak, co można było wyczuć po tonie, zgoda sprzed chwili nie była taką o intencjach w pełni pozytywnych. |
| | | Invisible Woman
Liczba postów : 198 Data dołączenia : 03/07/2012
| Temat: Re: Dachy w centrum Wto Cze 07, 2016 6:19 pm | |
| Sue zmarszczyła lekko czoło, znów skupiając wzrok na Reedzie i słuchając jego dalszych tłumaczeń. Te stanowiły już dla niej nowość - bo może i kobieta znała cel wyprawy, lecz co dokładnie się na niej wydarzyło... To była dla niej do tej pory tajemnica, która dopiero teraz powoli się odkrywała. Prawda była zaś taka, że choć to wszystko nie brzmiało dobrze, to jednak w przerażający sposób logicznie układało się w spójną całość. Na wspomnienie ognistego ptaka blondynka rzuciła krótko okiem ku Spider-Manowi, lecz mimo to jeszcze w żaden sposób nie skomentowała tego fragmentu. Niestety przez maskę nie mogła wyczytać niczego z twarzy mężczyzny, lecz on z jej już tak; na jej obliczu odbijały się zaś przede wszystkim nagłe zrozumienie, niepokój oraz szukanie potwierdzenia. Phoenix Force... To by pasowało. Od momentu powstania bariery, cała masa ludzi i nieludzi pracowała nad jej zbadaniem oraz usunięciem, na czele ze S.W.O.R.D. i S.H.I.E.L.D. Ich poczynania nie przynosiły praktycznie żadnego skutku, a teraz ta istota tak po prostu przebiła się na drugą stronę... I zgoda, być może zwyczajnie podeszła do tego odpowiednim sposobem, istniała taka opcja, ale jeżeli nie, jeśli wykorzystała tylko swoją siłę - to w skali potęgi musiała znajdować się dosłownie na kosmicznym poziomie. To również pokrywało się z wcześniejszymi opowieściami Pająka. Wyglądało jednak na to, że świat zmówił się, aby przeszkadzać w badaniu śladów energii po podróży w czasie Spider-Mana - gdyż tym razem odezwała się komórka Carol. Invisible Woman usłyszała tylko pierwsze odpowiedzi bohaterki, które wystarczyły zresztą, aby domyśliła się o kogo chodzi - bo w końcu słowa "Supreme" i "Stephen" w jednym zdaniu kojarzyły się dość jasno z Doctorem Strange'em - lecz zaraz potem zwracający się do niej Pająk skutecznie odwrócił jej uwagę. Wyglądało na to, że oboje rzeczywiście doszli do podobnych wniosków... -Wtedy odleciało, a teraz... Być może wróciło. W takim wypadku nie było go - czy raczej jej - przez parę dni... Dlaczego? Wątpię, żeby wybrała się tak po prostu na kosmiczną wycieczkę- jej pytanie było w gruncie rzeczy retoryczne; w tej chwili tak czy siak mogli jedynie zgadywać, temat z kolei prędko się zmienił, kiedy Carol zakończyła rozmowę telefoniczną. Zachwianie równowagi między światami... Teoretycznie rzecz biorąc, mogło się to wiązać z ich własną sprawą albo z Phoenix Force - lub też z jednym i drugim na raz. W takim wypadku z każdą chwilą problem wydawał się coraz poważniejszy, a przecież zaczynał już jako priorytetowy. Przynajmniej oznaczało to, że teraz zajmie się nim więcej osób, a to zwiększało szanse na sukces. -Zgadzam się, możemy się rozdzielić... Tym bardziej, jeżeli to zachwianie równowagi między światami ma coś wspólnego z kłopotami z przyszłością Spider-Mana - albo z Phoenix Force. W najgorszym wypadku może chociaż te informacje pomogą w czymś Stephenowi- zauważyła, jednocześnie przesuwając spojrzeniem po kolei pomiędzy wszystkim zebranymi.
|
| | | Reed Richards
Liczba postów : 30 Data dołączenia : 02/05/2013
| Temat: Re: Dachy w centrum Pią Cze 10, 2016 6:03 pm | |
| Spojrzał na Wasp z lekkim uśmiechem, bo jako jedyna była pierwsza do pomocy w poszukiwaniu Bena i Scotta. Nie miał wątpliwości, że Ben zajął się Ant-Manem, jeśli wylądowali razem, ale jeśli każdy z nich został oddzielony osobno - cóż, Scott zwykle sobie radził, Ben zawsze sobie radził, ale mimo to Reed odczuwał niepokój i wyraził go, odzywając się do Janet:
- Nie wiem, na ile mój przeskok w czasie i przestrzeni jest wynikiem indywidualnego działania a na ile masowego. Nie miałem możliwości zbadania, czy anomalia rozdzieliła każdego z nas w innym miejscu, a w tym samym czasie, czy może w tym samym miejscu, a w innym czasie, lub tym bardziej w innym miejscu i czasie. Nie mam danych, aby porównać odstępy czasu i ewentualnej powierzchni pojawienia się Bena i Scotta. - Ciężko było Reedowi się do tego przyznać, bo zazwyczaj wie najwięcej w towarzystwie. Pocieszeniem było to, że wiedział, czego nie wie w tej kwestii.
Przysłuchiwał się rozmowie Sue i Spider-Mana, chociaż mało kojarzył, bo - ponownie - miał za mało danych. Ale mógł wywnioskować, że ten ognisty ptak, Phoenix Force, sprawiła nie jemu jednemu problemy. Pokiwał głową, kiedy pozostali zaczęli mówić o rozdzieleniu się; nowe informacje, które przekazała Carol, były równie niepokojące co to, co się aktualnie działo tu i teraz.
- Nie sądzę, żeby moja ekspertyza przydała się Stephenowi - powiedział tylko, nie chcąc jawnie przyznawać, że "magia" była dla niego... cóż, czarną magią. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Dachy w centrum | |
| |
| | | | Dachy w centrum | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |