|
| Pokój dzienny | |
|
+18Luna Maximoff Quicksilver Rictor Scarlet Witch Thor Tony Stark Captain America Emma Frost Spider Woman Vision Sam Wilson Wonder Man Hawkeye Black Widow Summer Sasha Aristow Jane Foster Loki 22 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| | | |
Autor | Wiadomość |
---|
Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Czw Cze 23, 2016 7:00 pm | |
| O dziwo Jarvis ponownie przerwał grupie dyskusję, a w dodatku uczynił to pomimo braku otrzymania od Tony'ego rozkazu połączenia się ze zbroją War Machine lub wyświetlenia obrazu z jej kamer. AI samo zadecydowało się uczynić to ostatnie i wygenerowało przed członkami Avengers spory hologram... Przedstawiający jedną z sal we wnętrzu ambasady. Nagranie zaczęło się od strony okna, lecz Rhodes szybko został za nim zauważony, a znajdujący się w środku Doctor Doom - lub pewnie jeden z jego robotów - najpierw przedstawił jakąś jasnowłosą kobietę jako Enchantress, a następnie zwrócił się bezpośrednio do niego, zresztą jednocześnie podchodząc do okna: -War Machine, daje Ci prosty wybór. Możesz tu wejść i złożyć mi przysięgę, że nie zdradzisz żadnej informacji jaka zostanie wyjawiona, ponieważ wierzę w Twój honor i prawość. Możesz również odlecieć i zostawić mnie w spokoju. Jeśli nie wybierzesz, którejś z tamtych dwóch możliwości okno zostanie zasłonięte i konsulat przejdzie w tryb obronny. Zostaniesz potraktowany jako wandal, przestępca i najeźdźca, a informacje o tym, że przeszkadzasz w mojej pracy, oraz o twoich szpiegowskich poczynaniach zostaną przesłane do Twojego rządu. Rozumiesz? W tle wspomniana Enchantress zasiadała już przy stole wraz z innymi osobami... Wśród których najbardziej charakterystyczną i niepokojącą był chyba osobnik z czerwoną głową - szczególnie dobrze znany nieobecnemu niestety Stevenowi Rogersowi. Blondynka podniosła się, aby również zbliżyć się do okna i zwróciła się do pilota zbroi, już na początku wypowiedzi rozbijając okno gołą ręką: -James... James... Proszę opuścić zbroję. Natychmiast. Usiądziesz z nami. I zabraniam Ci kontaktować się z kimkolwiek z Avengers. Zrobisz to dla mnie? Co ciekawe, zbroja została wprowadzona do środka, a James nazwał nawet tę kobietę swoją panią - po czym opuścił War Machine i zajął miejsce na jednym z krzeseł. Wówczas to on zainteresował się domniemanym doombotem: -Tsk, tsk, tsk. Dałeś mi naprawdę trudny wybór. Nie wiem co mi się bardziej podoba, serio. Opcja 2, czy 3. Mógłbym polecieć za tamtymi bandziorami których właśnie wypuściłeś i przedstawić ich wszystkich policji, ale z drugiej strony skoro chcesz powiedzieć, jak to ty nazwałeś "mojemu rządowi" o moich postępkach, nie mam powodów by Ci zabraniać. Tylko pamiętaj wspomnieć, że nie reagowałeś na obecność tylu kryminalistów, a na dodatek załatwiłeś im darmowy transport za granicę. Prezydent będzie wprost wniebowzięty. Słuchaj, jestem jedną osobą. Zabiorą mi moją lśniącą zbroję i posiedzę parę lat w kiciu, bu hu, wielka sprawa. Wiesz co CI się przytrafi za te postępki? Będziesz musiał marnować budżet swojego kraju, pieniądze od TWOICH podatników jako karę za złamanie prawa, a na dodatek ryzykował wojnę z jednym z największych mocarstw na świecie. Chłopie, to nie musi się tak skończyć. Musisz być zdesperowany, by wysyłać najemników do swojej roboty. Powiedz o co chodzi, mogę Ci pomóc, skorzysta na tym każdy. Jako członek Avengers mam za zadanie pomagać ludzkości. Znaczy wiesz, chyba, że to jeden z twoich szemranych interesów, skoro tak Ci zależy, by nikt o tym nie usłyszał... Odpowiedź padła natychmiast: -Drogi panie Jamesie Rhodesie mogę się tak do pana zwracać? Nie wszyscy, których przejmuje są kryminalistami. Są oni często nie zrozumienia. Inni mają dobre poglądy i intencje, ale źle się do tego zabierają. Reszta to zwykli najemnicy, którzy rozpoczynają dla mnie prace. To proste jak popyt i podaż: jako iż jest potrzebna usługa musi zostać zaspokojona. Wasza narodowa resocjalizacja jest bezsensowna, oraz bezcelowa. Głodzenie ludożercy nie pomoże mu odstawić ludożerstwa. Każdy popełni błędy, które są nazywane czasem nawet zbrodniami, bądź grzechami. Ja staram się je wyeliminować. W tym miejscu musi się pojawić Dr. Doom. Staram się pomóc wszystkim na tyle ile jestem w stanie. Są oni moimi gośćmi i nie będę ich wydawał na pastwę systemu przesiąkniętego głupotą i biurokracją. Nie wiem, która z tych dwóch rzeczy jest gorsza. To ty byłeś intruzem na terytorium mojego konsulatu. Teraz jesteś moim gościem i tak długo jak nie postąpisz agresywnie tak długo będę Cię gościł z wszelkimi dogodnościami. Nie mam zamiaru walczyć z USA. Chcę pokoju i wzajemnego zrozumienia między naszymi krajami. Zdecydowanie nie jestem zdesperowany. Jestem człowiekiem zajętym, lecz przedsiębiorczym. Moja maszyny nie mogą być wszędzie, a w pojedynkę jest bardzo ciężko zbudować imperium. Ilu było potrzebnych Ojców Założycieli, by stworzyć ten kraj? Wielu. I ich trud oraz współpraca najwidoczniej nie poszły na marne. Avengers zależy na dobru ludzkości, lecz źle się do tego zabierają. Mi też na tym zależy, ale mam inne sposoby. Bardziej efektywne i efektowne, Dr. Doom nigdy nie przegrywa i mam zamiar właśnie do zwycięstwa dążyć. Wręcz mógłbym Ci zaoferować współpracę. Wiem, że nie jesteś głupi James. Sądząc po twarzy Rhodesa, ta wypowiedź - lub może coś innego, co właśnie się wydarzyło?- wywołało w nim lekki zdziwienie, które odbiło się na jego twarzy oraz przede wszystkim w jego oczach. -Cóż i tak planowałem Ci pomóc, jako Mściciel. Więc powiedz w krótkich żołnierskich słowach jak mogę pomóc. Także i tym razem Doombot czy też Doctor Doom zareagował od razu, brzmiąc przy tym praktycznie smutno: -Panie Rhodes, jest wiele sposobów, by mógłbyś mi pomóc, oraz inni członkowie Avengers, ale widzisz jest jeden główny problem. USA, NATO i wszelkie inne organizacje mnie nienawidzą. Twierdzą, że jestem tyranem, ciemiężcą i łamię prawa człowieka. Dr. Doom nim nie jest! Staram się o dobro moich poddanych dlatego nie ma swobodnego przepływu ludności. Coś złego dzieje się w Latverii i nie mogę wypuścić tego zła na zewnątrz, gdyż zaginięcie osób spoza MEGO państwa będzie MOJĄ, a także wiesz jak traktowani są Romowie wśród innych narodów... Z olbrzymią wzgardą i niezrozumieniem przesiąkniętym złośliwymi stereotypami. Dobrze o tym wiesz. Dlatego właśnie otrzymuje bolesne dla mojej gospodarki państwie. Prośbą Dr. Dooma jest to czy mógłbyś spotkać się z wpływowymi ludźmi i spróbować ich przekonać w sprawie tych embarg i innych szkód? W trakcie tego przemówienia Enchantress ponownie podeszła do okna... A w pewnym momencie uniosła dłoń, wskazała nią w stronę Rhodesa i wykonała gest, po którym nagle głowa mężczyzny obróciła się szybko i nienaturalnie, a zaraz potem on sam upadł na podłogę. Kobieta skomentowała to krótko: -Ehhh... Jaka szkoda. W tym momencie odezwał się już głos samego Jarvisa: -Wysyłam stosowne komunikaty do wszystkich aktywnych członków Avengers, jak i do ich sojuszników. Jakie są dalsze rozkazy, sir?
Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Czw Cze 23, 2016 10:22 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Czw Cze 23, 2016 7:18 pm | |
| Tony zauważył przybycie Visiona, ale był zbyt zajęty, aby cokolwiek powiedzieć na przywitanie, bo zastanawiał się, co Rhodey robi w Ambasadzie Latverii. A zajęło go to na tyle, ponieważ JARVIS nie powinien nikomu oznajmiać i pokazywać, że siedzi w zbroi War Machine jednak, mimo że pełni jedynie funkcję monitorującą i raportuje większe uszkodzenia - czy zbroi czy Rhodeya - Tony'emu. Niezbyt przysłuchiwał się też temu, co mówi Clint - zwyczajnie całą swoją uwagę skupił na niepokoju, który go opanował, kiedy JARVIS się odezwał.
I, jak się okazało, słusznie; chwilę potem JARVIS wyświetlił nagranie z kamer War Machine. Tony, nie kłamiąc, zamarł. Sam Doom jakoś go nie poruszył aż tak bardzo, ale widząc i słysząc potem kolejne osoby... Tony zbladł i zacisnął pięści. Nawet nie zwrócił uwagi na wzniosłe słowa Dooma, wiedząc, że będzie mógł potem wrócić do nagrania. Nadal myślał o niebezpieczeństwie, w jakim przyjaciel się znajduje. Już nawet wstał, aby coś z tym zrobić...
Kiedy Enchantress.
Enchantress zabiła Rhodeya.
Tony upadł na kanapę i musiał brać głębokie oddechy, aby nie... wybuchnąć? Rozpłakać się? Polecieć do ambasady i wszystkich pozabijać?
Na szczęście głos JARVIS-a do niego dotarł i Tony przymknął oczy, zapominając, że nie jest sam w pomieszczeniu.
- Priorytetowo przejmij kontrolę nad zbroją i sprowadź go do Wieży. Natychmiast. NATYCHMIAST. Nie informuj SHIELD. Sojusznicy... tak. Zatwierdzeni. Tak. - Schował twarz w dłoniach. - Sprowadź go. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Czw Cze 23, 2016 7:21 pm | |
| Tym razem Jarvis odpowiedział bardzo krótko i przede wszystkim natychmiast - gdyż rzucił tylko jedno zdanie: -Tak jest, sir. A potem zamilkł, zapewne zajmując się wyznaczonymi zadaniami.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pią Cze 24, 2016 10:45 am | |
| Wkrótce JARVIS odezwał się ponownie, przekazując wiadomość od Falcona:
"Avengers. Zginął nasz przyjaciel, dlatego wyruszyłem na Litwe Nie mogę tak tego zostawić. Może jest to lekko myślne, ale cóż taka moja wola."
Tony aż uniósł głowę, bo... co? Widać było, że ma zaczerwienione oczy, ale jeszcze nie zdążył się rozpłakać, chociaż jest ku temu bliski.
- Jezu, JARVIS, połącz mnie z nim. Na Litwę, Chryste - mruknął Tony i pokręcił głową. Przynajmniej to pomogło mu się trochę wziąć w garść i nie oszaleć. Podciągnął nosem i poczekał, aż JARVIS da mu znać, że jest połączony z Samem. - Sam, co Ty robisz, chcesz wojnę wywołać? Wracaj natychmiast. Nie leć do Latverii, ich tam nawet nie ma, są w Nowym Jorku, w Ambasadzie. Nie pakuj się w międzynarodowe wojny, bo Doom będzie miał pretekst, aby nas zaatakować, a nie tego chcemy. Wracaj, to rozkaz - dodał ostatnie ostrzejszym tonem, bo może i nie był dowódcą Avengers, ale był ich głównym sponsorem, więc miał prawo. |
| | | Sam Wilson
Liczba postów : 63 Data dołączenia : 15/08/2014
| Temat: Re: Pokój dzienny Pią Cze 24, 2016 12:16 pm | |
| W między czasie jak Sam planował już podróż na drugi kraniec globu odezwał się jego komunikator, a przemówił do niego sam Tony mówiąc o jakiejś wojnie i ambasadzie. Cholera, jak mógł nie zauważyć że to było nagranie z ambasady Litwy.
No nic postanowił i tak udać się do pokoju dziennego, a może i uda się dowiedzieć czegoś więcej.
Po wejściu do środka zastał Starka, który nie był w najlepszym stanie. Sam może i nie był jakoś z nim blisko, ale jednak to był przyjaciel który teraz potrzebował wsparcia.
- Eeee.... wybacz Tony za moją bezmyślność, ale poniosły mnie emocje. Przepraszam. A w ogóle jak się czujesz? Może mogę jakoś pomóc? - zapytał Iron mana stając w bezpiecznej odległości z Wingiem na ramieniu. |
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Pokój dzienny Pią Cze 24, 2016 2:09 pm | |
| Od jego przybycia do wieży wszystko jakby nabrało tempa. Takiego obrotu spraw nie przewidział. Zaprezentowany przez JARVISa przekaz wideo… Algorytmy sprawiały, że Vision czuł coś czego wcześniej nie dane było mu poznać. Według ludzkich standardów ktoś powiedziałby, że czuł złość i… smutek. Nie dane mu było dobrze poznać podpułkownika. Był on jednak jednym z nich. Avengersem, który bezustannie ryzykował swym życiem w obronie innych ludzi. Był również przyjacielem Starka. To wystarczyło, by Vision również mógł uznać go za swojego przyjaciela. Odkąd zobaczyli nagranie, bacznie obserwował Tony’ego. Nie wiedział jak mu pomóc. Analizował wiele możliwych rozwiązań, ale żadne nie wydawało się odpowiednie. Mimo zaistniałej sytuacji, Starkowi udało się na szczęście zachować trzeźwy umysł. Powstrzymał Sama Wilsona przed nazbyt nieodpowiedzialnym zachowaniem, które mogło jeszcze bardziej pogorszyć i tak już tragiczną sytuację. Falcon miał dobre intencje, ale nie można działać pochopnie. Mimo to muszą coś zrobić. Nie mogą pozwolić, by śmierć dobrego człowieka, którym był podpułkownik James Rhodes uszła tym „złym” na sucho. Vision wstał z zajmowanego przez siebie miejsca. Zbliżył się do Tony’ego: - Stark. Jesteś moim kolegą. Członkiem Avengers. Przyjacielem. Tak samo podpułkownik Rhodes. – mówił. – Wystarczy, że powiesz jedno słowo… - przerwał w połowie zdania i po krótkiej chwili dodał. – Zrobię… - rozejrzał się po innych zgromadzonych w pokoju osób. – Zrobimy wszystko, o co tylko poprosisz. |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pią Cze 24, 2016 9:38 pm | |
| Clint przez moment skonfundowany, doczytał w końcu, że nie chodziło o samą Latverię, a o ambasadę tego państwa, mieszczącą się na dobrą sprawę nieopodal Wieży Mścicieli. Przynajmniej w taki sposób można było pozwolić sobie na skrót myślowy, skracając odległość. Barton wyprostował się w momencie, gdy JARVIS uruchomił przed zebranymi hologram. Trudno byłoby przeoczyć obraz, jaki się przed nimi prezentował i… nie był on za ciekawy. Wzbudzał poddenerwowanie. Czcze gadanie Dr. Dooma mogło być męczące, więc na dobrą sprawę Clint tylko wzrokiem przesuwał pobieżnie po wyświetlanej na boku treści, ażeby chociaż odrobinę być zorientowanym w tym, o czym władca Latverii mówi. Bardziej go to, póki co, nie interesowało. Sam wolał się skupić na kwestii tego, jakim cudem (a raczej pechem, w rozumowaniu łucznika), Rhodes znalazł się na terenie latveriańskiej ambasady w tym mieście. Trudno było to pojąć, więc nadal milcząc, mężczyzna uważnie śledził to, co było przedstawione w hologramie. Widok obecnych w budynku osób także nie zachwycał. Parę twarzy, mniej lub bardziej znanych i prawdopodobnie wiążących współpracę z Victorem? Nie, zdecydowanie nie należało to do czegoś dobrego. Blondynka, która nie wzbudzała jakiejkolwiek sympatii, wykonała swój gest, jakim przyczyniła się do zabicia bez skrupułów członka Avengers, przyjaciela… zdecydowanie tego łucznik się nie spodziewał i może w pierwszej chwili miał “głupi” odruch, żeby wstać i od razu zacząć działać, to jednak tylko opuścił spojrzenie, głowę. W następnym momencie położył dłoń na ramieniu Starka - nie na długo. Ot, ścisnął je lekko, w geście wsparcia i zabrał zaraz rękę, splatając swoje dłonie ze sobą. Raczej w tym momencie nie było o czym mówić i nieszczególnie wypadało, nawet jeśli były takie sytuacje, kiedy człowiek bardziej nerwowo na to reagował. Komunikat Wilsona zdziwił Clinta; Hawkeye zadarł głowę i uniósł brwi, patrząc w przestrzeń. O tyle dobrze, że Sam faktycznie wrócił do Avengers Tower i się wytłumaczył. — I to na tyle, że Litwę z Latverią pomyliłeś, brawo — skomentował słowa Falcona dość uszczypliwie, sięgając dłońmi za swoją głowę i na potylicy splótł palce, przeskakując spojrzeniem po Mścicielach. — Niewiele możemy zrobić, jeśli nie chcemy, żeby Doom to wykorzystał jako pretekst do wypowiedzenia nam wojny i jedynie możemy oczekiwać, żeby wyrzucił tę całą Enchantress czy jak tam tej lasce, z terenu ambasady — odezwał się po wypowiedzi Visiona, bo to była pierwsza myśl, na którą wpadł. — I musimy się zorientować, co z resztą. |
| | | Thor
Liczba postów : 174 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Sob Cze 25, 2016 6:50 pm | |
| Thor niespecjalnie wtrącał się w kolejne rozmowy towarzyszy, a na pojawienie się kolejnego członka drużyny - Visiona, jedynie skinął nieznacznie głową; nie było sensu by się wypowiadał w tych kwestiach, on sam go przynajmniej nie widział, tajemnicą również nie było, że wiele rzeczy bóg zachowywał dla siebie, mało chętnie dzieląc się własną opinią, jeżeli sytuacja aktualnie tego nie wymagała - najwięcej jednak zależne było od humoru w jakim aktualnie Gromowładny się znajdował. Dzisiaj jak widać nie był najgorszy, przeciętny wręcz, co sprawiało, że dość obojętny na otoczenie. Zresztą i tak pozostał w Wieży jedynie ze względu na prośbę Starka, który chciał omówić coś istotnego, gdy pojawi się więcej osób. Uszanował to i postanowił zaczekać, zwłaszcza jeśli miały zostać poruszone kwestie bezpieczeństwa Ziemi i jej mieszkańców. Pierwszy komunikat przekazany przez Jarvisa niewiele mówił Thorowi, przynajmniej nie na tyle by go zaalarmować w jakikolwiek sposób, to co się jednak zdarzyło potem, kolejna wiadomość wraz z hologramem już nieco bardziej przyciągnęła uwagę Odinsona, a konkretniej pewna osoba, która się tam znalazła. Zmarszczył brwi, a jego twarz przybrała dość groźny i nieprzyjemny wyraz, można rzec, że wręcz niepokojący, co mogło oznaczać, że coś na hologramowym przedstawieniu mu się mocno nie spodobało. Śledził wzrokiem poczynania kobiety, oczywiście bez problemu rejestrując słowa Dooma, które w tym momencie niewiele dla niego znaczyły. Niespecjalnie zdziwiło go zachowanie kobiety, jak zawsze kryjąca się za swoimi nędznymi sztuczkami, manipulacją... Oczywiście, jego brat również lubił się tym posługiwać, różnica taka, że magia nie zawsze była mu potrzebna do tego by być skutecznym, zresztą nie warto nawet porównywać tych dwóch osób, bo przepaść między nimi jest zbyt spora; oczywiście miało się to również do tego jakie emocje żywił mężczyzna do tej dwójki, a o Amorze nie mógł powiedzieć choćby jednego dobrego słowa. Rozmowa toczyła się dalej, między nosicielem zbroi a Doomem, sam Thor jednak wciąż wracał spojrzeniem do kobiety, coraz mniej zadowolony z jej obecności, nie tyle w samej ambasadzie, co w Midgardzie, jej obecność nigdy nie wróżyła czegoś dobrego, jedyne co ze sobą niosła to kłopoty i niesmak, niechęć wręcz, która ciągnęła się za nią po wszystkich światach. A potem stało się coś, co tylko bardziej rozzłościło Gromowładnego. Jego postawa stała się sztywna, może nawet spięta, a oczy zimne i groźne. Z pewnością nie emanował teraz zbyt przyjazną aurą, wręcz przeciwnie, każdy kto by go zobaczył, może z wyjątkiem samobójców, zszedłby mu z drogi. Atmosfera w pokoju zdecydowanie straciła swój przyjacielski charakter, który jeszcze przed chwilą towarzyszył rozmówcą, zwłaszcza Starkowi i Clintowi. Można było odnieść wrażenie, że na moment całe otoczenie zastygło, pomijając głos AI, do czasu aż Tony nie wydał kolejnego polecenia; chwilę później do pokoju przybył kolejny członek Avengers, można powiedzieć, że w zaskakującym tempie. Thor nie poczuł się poruszony śmiercią, była to rzecz naturalna, zwłaszcza dla wojownika i obrońcy Ziemi, nie przypadło mu do gustu natomiast to w jaki sposób zginął i kto za tym stał, jakich relacji by nie miał z tym mężczyzną, zasłużył na bardziej honorową śmierć. Dopiero po słowach Clinta pozwolił sobie zabrać głos. - Zajmę się kobietą. Przedstawiona tutaj jako Enchantress, Amora, pochodzi z Asgardu i jako swój osobisty obowiązek biorę na siebie odstawienie jej do tamtejszego więzienia. Nawet osłabiona może być niebezpieczna, tak długo jak wykorzystuje swoje sztuczki. - Przesunął niespiesznie spojrzeniem po zgromadzonych, zatrzymując je dłużej na kobiecie. - Nie zdziwię się również, jeśli już opuściła teren ambasady, nie ma honoru i nie bierze żadnej odpowiedzialności za swoje czyny, a ludzkie życie, jak widać, jest dla niej nic nie warte. - Nie bez powodu skierował swoje słowa bezpośrednio do kobiety, w końcu to jej przyjaciel zginął przez bezmyślne zachowanie blondynki, a i on w tej chwili panował w miarę możliwości nad sytuacją, wolał więc podkreślić możliwość opuszczenia przez Amorę ambasady, by nie brać tego jako jedyną możliwą lokację kobiety w tej chwili. |
| | | Carol Danvers Mistrz Gry | Captain Grammar
Liczba postów : 467 Data dołączenia : 24/03/2013
| Temat: Re: Pokój dzienny Wto Cze 28, 2016 10:32 pm | |
| Chwilę po ostatniej wypowiedzi Asgardczyka, JARVIS - skorzystawszy z chwili ciszy - odezwał się: — Sir, z polecenia Ms. Marvel przesyłam informacje oraz zdjęcia, którymi podzieliła się z nią panna Storm. Tym samym przed zebranymi w pokoju dziennym osobami pojawiły się na hologramie zdjęcia porównujące najaktualniejszą fotografię Amory oraz obrazy sprzed jakiegoś czasu, przedstawiające obecność blondynki w zniszczonym wówczas teatrze oraz będącymi - najprawdopodobniej z nią - potworami, nieco zdeformowanymi. Przy tym rozbrzmiał także głos Invisible Woman: "Wiedziałam. Walczyliśmy z nią jakiś czas temu, ale nie ustaliliśmy jej tożsamości. Popieram telekinezę, jeżeli dobrze pamiętam, to rzuciła wtedy za jej pomocą sporym żyrandolem, ale potrafiła się też teleportować... I współpracowała z jakimś mężczyzną, którego również nie udało się złapać. Wówczas ich jedynym celem zdawało się być zabicie osób z widowni."
JARVIS także udostępnił połączenie, a raczej komunikat pochodzący od Carol, której głos zaraz mogli usłyszeć: — Vision, leć do Strange'a i sprawdź, jak idzie jego rozmowa z Wasp, która do niego poleciała niedawno. Poza tym, jeśli dobrze myślę, twoja obecność też mu się przyda, a i sam nam może pomóc. Zaraz też dostaniesz współrzędne. I tak jak zostało zapowiedziane, tak samo wykonane; Vision otrzymał więc potrzebne dane, aby móc dostać się do odpowiedniego miejsca, żeby skontaktować się ze Stephenem już osobiście.
Ledwo po zarejestrowaniu tejże treści, sztuczna inteligencja ponownie wzięła głos, informując o przybyciu zbroi War Machine wraz z ciałem Mściciela, która sterowana przez JARVISa, zatrzymała się tuż po wleceniu do pomieszczenia. — Sir, czy przenieść w inne miejsce zbroję wraz z ciałem?
|
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Pokój dzienny Czw Cze 30, 2016 4:19 pm | |
| Krótką ciszę, która zapadła po słowach Thora, natychmiast wykorzystał JARVIS pokazując im przekaz od Carol Danvers. Przed wszystkimi nagle pojawiły się zdjęcia przedstawiające kobietę odpowiedzialną za śmierć Rhodesa. A jak się okazuje, nie tylko jego. Ta kobieta musi zostać powstrzymana i oni wszyscy, jako Mściciele, w ten czy inny sposób tego dopilnują. Do fotografii dołączone było również nagranie audio, w którym z ust Invisible Woman otrzymali kolejne potwierdzenie niezwykłych zdolności którymi posługiwała się wiedźma z Asgardu. Mierzyli się już jednak z wielkimi zagrożeniami i zawsze dawali sobie radę, choć nie zawsze wszystko szło tak jak powinno. To jeszcze nie było wszystko. Po chwili usłyszeli głos samej Ms. Marvel. Tym razem słowa skierowane były do niego. Carol wysyłała go Doctora Strange’a. Nie zamierzał tracić czasu. Im szybciej wyruszy, tym szybciej zdobędzie informacje, których potrzebuje i będzie mógł tu wrócić. - Wrócę, gdy tylko będzie to możliwe. – powiedział i natychmiast ruszył we wskazanym kierunku mijając po drodze zbroję War Machine. Zatrzymał się na chwilę tuż obok. Przyjrzał się jej, ale nie wypowiedział ani jednego słowa, po chwili po prostu odlatując.
[zt] |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pią Lip 01, 2016 6:44 pm | |
| Od wylotu Visiona zdążyła już minąć chwila, gdy nagle światła w pomieszczeniu zaczęły migać... A właściwie to w całym budynku. Nie tylko one miały problemy z dostawą elektryczności - większość pozostałych sprzętów również, jak gdyby coś wysysało z nich energię. Trwało to ładnych kilka sekund i nie wyglądało dobrze... Ale na tym się nie skończyło. Po Mjolnirze przeskoczyły iskry, a jednocześnie mniej więcej na środku pomieszczenia w powietrzu pojawił się... Fragment szerokiego ostrza, który przesunął się po skosie w dół, rozcinając - coś na pewno, choć ciężko byłoby to nazwać. Rzeczywistość? Jakąś barierę między światami, wymiarami? Jeszcze coś innego? Szybko okazało się, że ostrze stanowiło część masywnego miecza, dzierżonego przez znajdującą się po drugiej stronie wyrwy jasnowłosą kobietę. Wąskie rozcięcie nie pozwalało niestety przyjrzeć się za dobrze sali, w której przebywała, ale była ona zaciemniona, oświetlana tylko licznymi świecami i przestronna. Sama delikwentka nie wyglądała na zadowoloną - przeciwnie, raczej na wyprowadzoną z równowagi. -Powiedzcie mi, że przynajmniej wy jeszcze nie zwariowaliście jak ten idiota Strange- rzuciła bez jakiegokolwiek powitania czy innego wstępu. Sądząc z jej nastroju raczej nie było co liczyć na wymianę uprzejmości...
|
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Sob Lip 02, 2016 4:30 pm | |
| Dosłownie chwilę później komunikatory wszystkich członków Avengers przekazały im wiadomość od Visiona - krótką, acz bardzo treściwą. Wyjaśniała w dodatku słowa nieznajomej blondynki z portalu... -Enchantress jest u Strange’a. Napotkano pewne problemy. Proszę o wsparcie. |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Sob Lip 02, 2016 11:26 pm | |
| Clint spojrzał na Thora, który postanowił się rozgadać i… to, co wyczytał już nie spodobało się Bartonowi. — Kolejna jak twój brat, co chce, żeby wszyscy mu podlegli i bawi się w hipnotyzowanie? — spytał Hawkeye, wyciągając rękę i kiwając palcami, chcąc tym samym pokazać działanie magicznej bzdury. Już nie pytał czy ona wcześniej w tym więzieniu była, bo pewnie skończyłoby się na komentarzu dotyczącym tego jak kiepskie muszą być asgardzkie cele, skoro z nich uciekają, ile wlezie. Na kontynuację dotyczącą braku honoru, a zarazem i skrupułów przed zabijaniem niewinnych ludzi, Clinton zamilkł i wyczytał albo z tekstu, albo z ruchu warg boga piorunów, o czym mówi. Skinął tylko krótko. Nie popatrzył długo, kiedy Carol odezwała się z dodatkowymi, dość pomocnymi informacjami, przedstawiając obrazy poprzez sztuczną inteligencję. Warte zapamiętania i skojarzenia możliwości, a skoro już wiadomym było, iż Amora pochodzi z Asgardu, to tylko można było sobie założyć, jakie kobieta ma zdolności.
Krótko spojrzał na wychodzącego Visiona i zbroję, która dopiero co wylądowała w pokoju dziennym. Clint nie reagował, pozostawiając tę decyzję Starkowi. Wtedy też nagle ostrze pojawiło się na środku pomieszczenia, w powietrzu, że w pierwszym momencie łucznik zastanowił się czy pojawiła się Wanda, która coś chciała spróbować, czy ktoś inny knuje albo może od razu będą mieli mniej przyjemnych gości? Siłą rzeczy blondyn więc podniósł się z kanapy, być może bardziej spięty wewnętrznie, choć po wyrazie twarzy czy mowie ciała nie dałoby się tego zauważyć. Zwłaszcza że Barton szedł jeszcze z kubkiem kawy, jakby obawiał się, że ten zaraz zniknie mu z rąk i to nie z jego sprawy. Zbliżył się ostrożnie, dostrzegając jak właściwie rozcina się pomieszczenie - co nie powinno go dziwić absolutnie - i choć chciałby dojrzeć, co znajduje się w tej dziurze, to ze względu na panujący po drugiej stronie lustra półmrok, niewiele zobaczył. Wyprostował się, lekko odchylił tułów, kiedy kolejna, nieznajoma blondynka pojawiła się w tym przecięciu od razu odzywając się do nich wszystkich. Spojrzał ponad Magik, chcąc podjąć się następnej próby, aby coś dostrzec, skąd ta się wyłaniała. Już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, kiedy w pomieszczeniu rozległ się komunikat od Visiona, a dla Clinta tekst. Barton uniósł dłoń do przybyłej, by ta poczekała chwilę i zaraz spojrzał na Thora. — Wysłuchamy jej, a potem Thor, jak słyszałeś, Amora jest u Strange’a, więc polecisz tam. Pewnie poznasz po jakimś dzikim oknie z płotkiem na dachu budynku… JARVIS, przekaż współrzędne jakby co. Ja zgarnę Jess z dachu i dołączymy do ciebie, lepiej nie zwlekać, skoro Vision potrzebuje kogoś — tu przerwał, spojrzał na Sama. — Ty nie leć na Litwę, Falcon, więc możesz z powrotem zgarnąć Scotta i najwyżej do nas dotrzecie później — nie mógł sobie odpuścić tego komentarza. Już sam fakt, że Barton zadecydował za większość, co będą robić to najprawdopodobniej była spontaniczna decyzja. Zwłaszcza że Stark i tak wolałby zająć się zbroją. Wziął też pod uwagę, że mimo chęci, Tony'emu mogłoby nie udać się racjonalne decydowanie, a lepiej było nie ryzykować. Łucznik napił się kawy i zwrócił się do Magik. — Kim jesteś i co zrobił Strange? I jeszcze nie, chyba — rzucił donośniejszym głosem, mając nadzieję, że w razie gdyby, to hologram od razu wyświetli to, co mówi kobieta. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Nie Lip 03, 2016 12:22 am | |
| Blondynka nie wyglądała na zadowoloną z konieczności czekania, lecz przynajmniej nie przerwała Clintowi wydawania rozkazów - więc najwyraźniej sama zdawała sobie sprawę z tego, że są istotne... No i pewnie pomagał fakt, że komunikat od Visiona poruszył temat, o którym ona też już wspomniała. -Ktoś go wam podmienił na Skrulla, chyba że zawsze był taki w waszym świecie - pełen pretensji do was, broniący przestępców i niezainteresowany dalszymi losami świata. Te "pewne problemy" to właśnie on po stronie Enchantress- wyliczyła szybko, po czym rzuciła okiem w stronę Thora. Jej spojrzenie zjechało ku Mjolnirowi. -Doładowanie proszę. Z młota w portal, energia się przetworzy. Strange miał jej dla mnie zgromadzić wystarczająco dużo, żebyśmy mogli porozmawiać, ale widzicie jak się to skończyło. Do rzeczy: wasz świat nie jest prawdziwy. Powstał w sztuczny sposób, bo ktoś nie mógł się powstrzymać przed poprawianiem w miarę dobrej rzeczywistości na skalę globalną. Wiem, to brzmi dla was absurdalnie, pamiętacie swoją przeszłość, ale uwierzcie mi: wasza historia przynajmniej do pewnego momentu została stworzona, a nie faktycznie rozegrana... I nie jest doskonała. Ma luki, nieścisłości. Porównajcie swoje wersje dawnych wydarzeń, jestem pewna, że będziecie je kojarzyli inaczej- wytłumaczyła, ale na tym nie poprzestała... I nic dziwnego, bo choć wszystkie te informacje były szokujące, to jednak nie wydawały się przecież jeszcze jakoś szczególnie niebezpieczne. -Wasz świat powstał na bazie naszego. Tak naprawdę przez chwilę dosłownie nim był, ale udało nam się przywrócić naszą rzeczywistość do normy, jaka by ona nie była. Wtedy nie sądziliśmy, że ten sztuczny świat będzie dalej funkcjonował - równolegle do nas - ale teraz wiemy już, że istnieją między nimi zbyt silne więzi. Z naszej strony nie byliśmy w stanie ich zerwać, a zaczynają nam szkodzić. Sądzimy, że wydarzenia od was odbijają się na nas i zapewne odwrotnie- wyjaśniła.
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Nie Lip 03, 2016 10:06 am | |
| Tony czuł... właściwie to nic. Nic oprócz, będąc poetycznym, rozdzierającego bólu w klatce piersiowej. Pochylił się i schował głowę między kolana, starając się oddychać pomimo reaktora w piersi i uciskającego nacisku na płuca niezwiązanego z niczym fizycznym. Udało mu się uspokoić w końcu na tyle, że zobaczył, jak Vision odlatuje. Machnął krótko ręką, co JARVIS poprawnie odczytał jako polecenie zabrania ciała Rhodeya z pomieszczenia. Przypatrywał się wszystkim obecnym w milczeniu, nie reagując; nie dlatego, że nie widział potrzeby, ale dlatego, że zwyczajnie nie mógł wymyślić nic lepszego.
Tak jak Clint, Tony również wstał, kiedy na środku pomieszczenia pojawiło się ostrze. Zbroja natychmiast podeszła do niego i zamknęła Tony'ego w środku, który poczuł się lepiej, bo nie był już "otwarty" i dostępny, tylko miał tę ochronę w postaci zbroi. Słysząc od kobiety, która pojawiła się w salonie, że Strange jest po stronie Enchantress, wszystkie repulsory w zbroi uruchomiły się, gotowe do wystrzału, ale Tony opanował się.
- Nie tak dawno - odezwał się Tony, cicho i zadziwiająco spokojnie - Odwiedziła mnie pewna osoba i przedstawiła mi... kilkanaście, kilkadziesiąt wizji, być może przyszłości, być może innych światów. - Otworzył hełm, aby było widać jego kobiecą twarz. - Również i moje ciało, jak podejrzewam, zostało podmienione lub tylko zmienione względem innego świata. Czy to wszystko może się łączyć z tym, co nam mówisz?
Nie był w stanie decydować sam o tym, co powinien zrobić w kwestii Rhodeya, jego morderczyni i Strange'a. Gdzie był Cap? On by to ogarnął. Tony miał nadzieję, że Carol niedługo się pojawi i również pomoże. |
| | | Sam Wilson
Liczba postów : 63 Data dołączenia : 15/08/2014
| Temat: Re: Pokój dzienny Nie Lip 03, 2016 10:09 am | |
| Sam wysłuchał co ma do powiedzenia Thor, ale to co wydarzyło się przez najbliższe parę chwil było aż dziwne. Najpierw przybyła zbroja z martwym Rhodes'em.
Wilson na ten widok spuścił głowę i powstrzymał się od płaczu. Jednocześnie przysłuchiwał się kolejnemu komunikatowi, który nie był za ciekawy.
Najdziwniejsze co było wydarzyło się po opuszczeniu pomieszczenia przez Visiona. Nagle zaczęły przygasać światła, a przez środek pokoju można było zobaczyć jakiś teleport czy coś w tym stylu. Otworzony przez... miecz. Sam odruchowo złapał za swoje M-9.
W pokoju pojawiła się kobieta, której nie znał ale Clint zachował zimną krew po czym wydał dyspozycję do reszty zespołu.
- Ok Clint, to ja wyślę do niego wiadomość i poleci do niego Red Wing, który sprowadzi go na miejsce. I... wybaczcie jeszcze raz za moje bezmyślne zachowanie. Tony jeszcze raz wyrazy współczucia. - powiedział do Bartona po czym dał polecenie Wingowi, a gdy ten wylatywał wysłał wiadomość do Scott'a Langa.
- Lang, wysyłam do ciebie Winga gdyż Vision ma problem i musimy mu pomóc. Spotkamy się na miejscu. - tak brzmiał komunikat po czym Falcon również wyleciał przez okno.
[z/t] |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Nie Lip 03, 2016 11:16 am | |
| Kobieta z portalu zerknęła krótko ku oddalającemu się Falconowi, ale prędko kompletnie straciła nim zainteresowanie i zamiast tego przeniosła swoją uwagę na Iron Mana, mrużąc lekko oczy podczas przyglądania się jego odsłoniętej twarzy. -Nie wiem, ale w to wątpię. Wasz świat jest związany tylko z naszym, a w naszym na pewno jesteś mężczyzną. Co się zaś tyczy tych wizji - przyszłość nigdy nie jest pewna, zmienia ją każdy wybór, a niektóre wersje są po prostu o wiele bardziej prawdopodobne od innych i dlatego łatwiej je zobaczyć. Musiałabym wiedzieć co dokładnie widziałeś, aby móc ocenić czy był to podgląd naszej rzeczywistości- stwierdziła, kręcąc przy tym lekko głową. -Będziecie pewnie potrzebowali maga albo czarodziejki. Ja nie mogę do was przejść. Nawet gdybyśmy zebrali wystarczającą ilość energii, dodatkowe mieszanie naszych światów mogłoby się skończyć źle. Strange pokazał, że nie jest godny zaufania, znajdźcie kogoś innego... I póki co trzymajcie Scarlet Witch z daleka od tej sprawy- kontynuowała, znów przemawiając bardzo szybko, jak gdyby chciała jak najprędzej wszystko ustalić... I pewnie nic dziwnego. -Zakładam, że w waszym świecie będzie podobnie do naszego, więc punktami zaczepu wiązań najprawdopodobniej będą ludzie, miejsca i obiekty, do których spróbujemy dotrzeć. Ustalenie ich zostawcie mnie i martwcie się tylko o to, żeby zerwać połączenia- poinstruowała.
|
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Nie Lip 03, 2016 5:44 pm | |
| Bezpośrednio w umyśle Tony'ego rozległ się doskonale mu znany - i oby dobrze zapamiętany, bo telepatka wolałaby nie wyczuć w jego głowie tego, że nie została rozpoznana - głos Emmy. "Tony, mój drogi, kiedy znajdziecie chwilę w czasie tego polowania na czarownicę, zapraszam do Instytutu Xaviera. Podejrzewam, że mamy pasujące do siebie elementy... Wy zwłoki, a my pewnego młodzieńca, który powinien być w stanie przywrócić je do życia."
|
| | | Vision Mistrz Gry
Liczba postów : 182 Data dołączenia : 24/09/2015
| Temat: Re: Pokój dzienny Nie Lip 03, 2016 9:55 pm | |
| Komunikatory zgromadzonych w pomieszczeniu Avengersów znów rozbrzmiały ponownie przekazując wiadomość od Visiona: - Amora uciekła, ale Strange zdołał ją odnaleźć. Dalej przebywa w Nowym Jorku. Ukryła się w budynku policji. Udajemy się tam razem z Falconem. Możliwe, że Doctor nam pomoże. Do wiadomości dołączone były odpowiednie współrzędne. |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pon Lip 04, 2016 9:29 pm | |
| Przez cały ten czas Clint słuchał tego, co Magik miała do powiedzenia. Już zignorował fakt, że kobieta się nie przedstawiła, jednak logicznym było to, że gdyby chciała zrobić coś złego to dawno by zaatakowała czy coś w tym stylu. Takie przynajmniej wyciągał z tego wszystkiego wnioski. Spojrzał w międzyczasie, poniekąd zdziwiony, na Starka, gdy ten zaczął mówić o jakichś odwiedzinach i wizjach. O tym nie słyszał, teraz to już w ogóle nie usłyszy, bo jedynie holo-tekst go w tym wszystkim ratował, jeśli chciał w miarę wiedzieć, co towarzystwo, zebrani, mają do powiedzenia. Faktycznie zdziwił się tym, że Iron (Wo)Man o niczym ich nie poinformował, ale zarazem też zrozumiał; ta sprawa mogła być zbyt prywatna, zbagatelizowana na rzecz innych problemów, które pojawiły się w międzyczasie i była odkładana na dalszy plan. I nie wiedział czy on bardziej nie ogarnia, czy to wszystko jest takie poplątane, spoglądając pomiędzy Tony’m a kobietą, kiwając jedynie głową na boki czy na to, co usłyszał, gdy choćby Sam opuszczał pomieszczenie, mówiąc o Red Wingu. Wątek alternatywnej rzeczywistości, która plącze się z ich rzeczywistością, wspólnie na siebie oddziałują i jakieś punkty zaczepienia dla rozeznania, co jest nie tak oraz porcje energii na pogaduszki… Naprawdę z każdą chwilą Barton przestał powoli ogarniać, nieważne jak bardzo chciałby móc powiedzieć coś więcej w tym momencie, mogąc jakoś się udzielić, wspomóc i zasugerować. Już chyba ból głowy mu się zaczął. Albo w ogóle nie skończył po tej akcji w kanałach? Było to całkiem prawdopodobne. Zawsze mógł na to zrzucić winę, brak ogarnięcia czy nawet - najprościej mówiąc - głupotę, choć to byłby argument użyty w ostateczności, mający podłoże historyczne (bo przecież on był taki stary, prawda?). Spojrzenie łucznika przesuwało się po kolei po obecnych osobach, w tym też jednak po wychodzącej z pomieszczenia zbroi. Zastanawiał się, co mógłby powiedzieć, a przynajmniej jak sformułować pytania, żeby nie brzmiały tak głupio jak brzmią w jego głowie, aczkolwiek był pewien, że to mu się nie uda. Zmarszczył czoło, skupiając swoją uwagę na kobiecie w szparze. — Dlaczego nie mamy informować Wandy? — zapytał na początku, mimo że wcześniej wypowiedziane kwestie były ważniejsze. Mimo to, Clint był także zainteresowany, co było tego powodem, żeby nie korzystać z pomocy Mścicielki. — Ta, to brzmi zbyt absurdalnie — podsumował krótko. — Czyli twierdzisz, że nasz świat nie jest prawdziwy, ale my jesteśmy prawdziwi, więc nie jesteśmy tam, gdzie powinniśmy? To wtedy co robimy u was, o ile jesteśmy? — faktycznie Barton był o tyle przejęty, że jego pomieszane wnioskowanie mogło spowodować dezorientację lub załamanie. — O których wydarzeniach mówisz? Zapowiadało się na wiele pytań. Niestety, Clintowi najprawdopodobniej przydałby się jakiś tłumacz, który w perfekcyjny i prosty sposób przedstawiłby mu to wszystko. — Nie będziesz miała problemu z kolejnym połączeniem z nami, by rozmawiać? — zerknął na trzymany przez nią miecz. — Jeśli zgromadzimy tej energii? — Jeśli nie Wanda to masz kogoś innego na myśli, do kogo powinniśmy się zgłosić? Bo zgaduję, że o zerwaniu połączeń jakoś się dowiesz — spojrzał wymownie. Już mu zaschło w gardle od tylu pytań, które brzmiały tak głupio jak Hawkeye się spodziewał, ale lepiej wiedzieć i dobrze zrobić, niż nie wiedzieć nic, a potem (znowu) to naprawiać! Wtedy też odezwał się Vision, którego komunikat łucznik przeczytał i westchnął, zwracając się w stronę Thora. Napił się naprędce kawy. — Vision, zamiast Scotta przybędzie do was Thor, bardziej wam się przyda, a i sam wyraził chęć. Póki nie ma problemów, my ogarniemy z resztą to, co tutaj się dzieje — poinformował. — Miejcie oko na Strange’a, żeby was nie wykiwał. Założył tez, że Tony najwyżej nakaże JARVISowi rejestrację obrazu z monitoringu w okolicy, aby mogli wzrokowo ogarnąć całą sytuację. |
| | | Thor
Liczba postów : 174 Data dołączenia : 25/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Wto Lip 12, 2016 9:25 pm | |
| Ledwo skończył mówić, a w salonie pojawiły się kolejne hologramy, znów ukazujące Amorę, jednak już w innym miejscu, teatrze, jak mógł wkrótce stwierdzić siejącą chaos z mężczyzną, którego nie znał. Jak widać również zdążyła nawiązać kilka znajomości - o ile nie było to kolejne wykorzystanie swoich umiejętności, a to dość prawdopodobne. Nie był w stanie zrozumieć co dawała jej bezsensowna śmierć niewinnych ludzi i pewnie nigdy tego nie pojmie, w końcu jego umysł i tak bez honorowej istoty zdecydowanie się różniły. Uwagę łucznika odnośnie swego brata postanowił zignorować, woląc nie wdawać się w tę dyskusję. Odlot Visiona zarejestrował kątem oka, głównie dlatego, że chwilę po jego zniknięciu światła w pomieszczeniu zaczęły wariować; przesunął między nimi wzrokiem bardziej z ciekawości niż faktycznego zainteresowania, akurat migające światła nie były czymś fascynującym, jednak to, że po Mjolnirze przebiegły iskry już ściągnęło znaczącą uwagę Asgardczyka; jedna z jego brwi podjechała do góry. Ostrze unoszące się w powietrzu, przecinające... Cóż, rzeczywistość, również nie było czymś codziennym, normalnym, nawet w Asgardzie wypełnionym zarówno magią jak i technologią. Zagadka jednak stosunkowo szybko się rozwiązała, gdy poza samym ostrzem w szparze również pojawiła się kobieta, która najwyraźniej nie miała najlepszego humoru, ale nie miała złych zamiarów, przynajmniej tyle mógł stwierdzić. Wkrótce po wypowiedzi kobiety rozległ się kolejny komunikat, zresztą znów dotyczący Amory, która pojawiła się u maga do którego udał się Vision. Kobieta coraz bardziej traciła w jego oczach, o ile to było wciąż możliwe, i coraz bardziej grała na nerwach Gromowładnego; z każdą kolejną informacją chęć zamknięcia ją w asgardzkiej celi znacząco rosła. Tym razem jednak nie zdążył się skupić na kobiecie, kiedy Magik poprosiła go o 'doładowanie' swojego portalu. Bez chwili wahania uniósł młot i posłał w kierunku szpary kilka silnych błyskawic, na moment rozświetlających pokój błękitnym światłem. Jeszcze przez chwilę słuchał tego co kobieta miała do powiedzenia, a było to coś faktycznie ciekawego, powoli nawet przestawał żałować, że został w AT zamiast od razu udać się w teren, mimo wszystko informacja dotyczącą połączonych światów była interesująca i na swój sposób nawet zaskakująca, nawet jak na świat w którym przyszło im żyć. Nie dane mu jednak było wysłuchać pełnej konwersacji, bo został wysłany do zaostrzającej się sytuacji związanej z Amorą; nie miał nic przeciwko. Zażądał obrazów posterunku, a kiedy takowe dostał, po raz kolejny wyciągnął Mjolnir, tym razem otwierając nim portal, przez który przeszedł, tym samym opuszczając Avengers Tower.
/zt. |
| | | Loki Administrator
Liczba postów : 4172 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Wto Lip 12, 2016 11:28 pm | |
| Najwyraźniej Magik nie miała żadnego problemu z tym, że Thor opuścił to małe zebranie, aby dorwać Amorę - szczególnie, że przynajmniej zasilił jej portal. Inna sprawa, że kobieta już wcześniej wyraziła swoją wrogość wobec czarodziejki z Asgardu - jeszcze przebywając na terenie siedziby Strange'a... Więc może było w tym coś więcej. Tak czy siak, widocznie nie przeszkadzało jej też prowadzenie dyskusji z Hawkeye'em, nawet jeśli blisko początku jego wypowiedzi tsknęła cicho ze zniecierpliwieniem. -Nie, istniejecie zarówno tutaj, jak i w naszym świecie. Jesteście czymś w rodzaju kopii, które teraz żyją prawie niezależnie od nas. Prawie - bo rzeczywistości wciąż są ze sobą powiązane i temu chcemy zaradzić. Wtedy będziemy egzystować bez wpływania na siebie wzajemnie. A o jakich wydarzeniach mówię? Dowolnych z przeszłości, choć celowałabym w tę dalszą. Rok, może dwa lata temu i wcześniej... Nie wiem ile czasu u was upłynęło- wyłożyła szybko, najprawdopodobniej chcąc mieć już z głowy te tłumaczenia, aby przejść do ważniejszych w jej mniemaniu spraw. -Na następny raz narysuję wam diagram, jeżeli to coś pomoże, ale teraz: do rzeczy. Mam dla was kilka zadań, a kiedy je wykonacie, pojawię się tutaj ponownie - i tak, będę do tego potrzebowała źródeł energii. Mjolnir jest niezły, choć mam wrażenie, że słabszy, niż w naszym świecie... Tak czy siak. Scarlet Witch trzymacie z daleka, bo i jej zdolności i psychika są kompletnie niestabilne, więc nie będziemy polegać na jej pomocy. Strange odpada z wiadomych powodów- przerwała na moment, wyraźnie wciąż zniesmaczona niedawnym zachowaniem mężczyzny, lecz zaraz potem kontynuowała: -Nie gwarantuję, że osoby, które wymienię, potrafią posługiwać się magią także w waszym świecie, ale w moim, owszem. Równie dobrze u was mogą też nie być godne zaufania, więc najpierw je prześwietlcie. Storm, Forge, Pixie i ja - Magik - możemy znajdować się w Instytucie Xaviera, a jeśli nie, to może chociaż dostaniecie tam do nas jakiś kontakt. Skoro Thor się nie zgłosił, obstawiam, że nie zna się na czarach, a jego ojciec nie ruszy się z Asgardu, żeby nam tu pomóc, taka to ich opieka. W naszej rzeczywistości Loki Laufeyson wspierał już bohaterów, gdy świat był poważnie zagrożony. Clea, Doctor Voodoo, Agatha Harkness? Satana i Daimon Hellstrom? Layla Miller, Meggan Braddock, Sersi, Shaman... W ostateczności Wiccan lub Nico Minoru, choć ani jedno, ani drugie nie jest do końca magiem- wyliczyła. Co ciekawe, przeskakiwała pomiędzy używaniem pseudonimów, a prawdziwych nazwisk; nie znała wszystkich czy część umyślnie ukrywała? -Te osoby będą mogły zerwać połączenia, ale ostrzegam, że to nie będzie łatwe... No i najpierw będziemy musieli je w ogóle znaleźć. Spróbuję to zrobić z mojej strony, ale jeżeli mi się nie uda... Odyn powinien być w posiadaniu lustra, które ukazuje prawdziwe aspekty duszy, ale i potrafi wskazać mistyczne energie i podobne... Nieprawidłowości. Nie zaszkodzi, jeżeli ktoś się po nie wybierze- blondynka poruszyła się po drugiej stronie portalu, lecz niestety był on zbyt wąski, aby dało się stwierdzić co dokładnie robiła... Przynajmniej do czasu, gdyż po kilku sekundach Magik przerzuciła przez wyrwę jakiś niewielki obiekt... Ptasią czaszkę? -Możecie mi dać znać, gdy będziecie gotowi. Wystarczy do niej mówić. Być może będzie też w stanie pomóc z innymi sprawami- poinstruowała, po czym przesunęła wyczekującym spojrzeniem po zebranych. W ten niemy sposób zdawała się mówić: "jeżeli to już wszystko..."
|
| | | Tony Stark Mistrz Gry
Liczba postów : 361 Data dołączenia : 28/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Czw Lip 14, 2016 2:23 pm | |
| Tony oficjalnie stracił rozum. No, nie oficjalnie. I nie tak do końca. Po prostu poczuł się zbyt przytłoczony tym, co się działo. Aby się ukryć, ponownie zakrył twarz. Cieszył się, że to Clint zadawał pytania, a nie on, bo dzięki temu nie musiał ich sam wymyślać.
A przez to wszystko, co się działo, dopiero po dłużej chwili był w stanie odpowiedzieć Emmie: "Nawet ze mną tak nie igraj. Rhodeya mogę podesłać już w tej chwili. Ale beze mnie. Wolisz, abym też się pojawił?"
Nie "zamknął" połączenia między sobą a Emmą, bo zwyczajnie, przez wszystko, co się działo, zostawił umysł otwarty w taki sam sposób, ja wtedy, kiedy rozmawia z Emmą. Dlatego kolejne myśli, które były powtórzeniem, prawie idealnym, słów przybyłej kobiety, ze szczególnym zaznaczeniem - bo Tony starał się zapamiętać - imion i pseudonimów osób, które kobieta wymawiała. Można było przypuszczać, że do Emmy również te słowa dotarły, chyba że zamknęła połączenie ze swojej strony. |
| | | Emma Frost
Liczba postów : 375 Data dołączenia : 02/12/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Czw Lip 14, 2016 3:09 pm | |
| Emma nie posiadała żadnych oporów przed zdradzeniem, że owszem, słuchała nie tylko skierowanych do niej słów, ale i innych powierzchownych myśli, odzwierciedlających sytuację oraz dyskusję toczącą się wokół Tony'ego. "Jak uważasz, choć im wcześniej ciało do nas dotrze, tym lepiej. Podeślij je z kimkolwiek, a resztą zajmiemy się na miejscu. Przy okazji, Forge i Magik nie przebywają w szkole, poza tym nic mi nie wiadomo ani o jego, ani Storm magii. Pixie zna tylko zaklęcie teleportacyjne, do niczego ambitniejszego się wam nie przyda. Obawiam się, że magów będziecie musieli szukać w innym miejscu, ale być może moglibyśmy oddelegować wam kogoś do pomocy." |
| | | Hawkeye Ph.D. in friends with benefits
Liczba postów : 302 Data dołączenia : 23/05/2012
| Temat: Re: Pokój dzienny Pon Lip 18, 2016 10:47 am | |
| Przyjrzał się Thorowi, gdy ten zapoznawał się ze zdjęciami. Skinął krótko, jak mężczyzna opuścił Wieżę. Przez niedługi moment na twarzy Clintona dało się zauważyć niezrozumienie w związku z tym, że nie istnieją. Zaraz jednak miał już jaśniejszą mimikę, powoli (ale nie tak całkowicie, bez przesady) ogarniającą to, jak się ma sprawa. I zdawała się być ona coraz bardziej skomplikowana. Nie, żeby nie była wcześniej. Kiwnął, ażeby dać Magik znać, że tę kwestię zrozumiał i kobieta mogła kontynuować bez obaw, że będzie musiała do tej części monologu wrócić. Zanim jednak blondynka się odezwała, Clint wtrącił polecenie. — JARVIS, nagrywaj wszystko, to potem odtworzymy to, wyślemy reszcie... Było to, co prawda, wygodne, ale przynajmniej będą mieli pewność, że słowa kobiety z innej rzeczywistości nie zostaną przekręcone i unikną - ostatecznie postarają się uniknąć - problemów z tym związanych, nie robiąc na przekór a według tego, jak ona sama poradziła. Poza tym, coraz to lepiej było Clintowi w tej roli! Może jednak na ogół preferował działanie niż gadanie, ale w tym momencie, kiedy był zbyt głuchy i jeszcze nieogarnięty po ostatniej misji - przynajmniej w ten sposób mógł coś porobić. Jego brew nieznacznie się uniosła, gdy kobieta wspomniała o jakimś diagramie (po co, dlaczego?), o Wandzie (wtf?). Za dużo było spraw, które nakładały się na siebie, wzajemnie utrudniały kwestie, jakimi powinni zająć się w jak najkrótszym czasie, aby nie pojawiły się skutki zwlekania z tym wszystkim. Hawk wątpił, aby Tony w tym stanie był skory do działania, choć nie przekreślał mężczyzny. Po prosu rozumiał, dlaczego Stark miałby mieć inny priorytet na ten moment. Najprawdopodobniej Clint to samo by zrobił, a raczej - zignorował to, co dzieje się wokół, gdyby bliskiej jemu osobie coś by się stało. — Nieważne, zawsze można sprawdzić — skinął krótko. Jej rzeczywistość, ich rzeczywistość. Już zakładał, że takie różnice na pewno będą miały miejsce. I raczej wątpliwym jest to, aby z tego powodu Barton był ucieszony. Nie, nie był. Absolutnie. Wyczytywał te wszystkie osoby, które Magik wymieniała, licząc na to, że JARVIS zadba o zarejestrowanie całej rozmowy, aby faktycznie mieć szansę na przekazanie tak ważnych informacji innym Mścicielom i - jeśli będą chętni - bohaterom, jacy postanowią wziąć udział w rozdzielaniu świata. Było sporo. Jego zdziwienie dało się zauważyć na jego twarzy, ale cieszył się, że jednak mają w czym wybierać. Zwłaszcza że to było niemałe ułatwienie. — Odyn? — powtórzył i nie brzmiał tak, jakby nie wiedział o kim kobieta z portalu mówi. Wiedział, doskonale. Pewnie parę razy słyszał od Thora o wyprawach jego ojca. Zresztą nie tylko on. W każdym razie, to też było warte zapamiętania i dopytania się o szczegóły samego Mściciela, który całkiem niedawno opuścił Wieżę. Miał tylko nadzieję, że to nie będzie jakieś lusterko dotyczące komunikacji, jak w tym całym Harrym Potterze, bo to trochę byłoby dziwne. W każdym razie nagły ruch Magik zwrócił uwagę łucznika na nią. Hawkeye spojrzał w zastanowieniu na kobietę, łapiąc parę sekund później zgrabnie czaszkę. W pierwszej chwili odchylił się, spoglądając na to zdziwiony. — To jakaś sugestia? — rzucił zanim blondynka zaczęła wyjaśniać, że to może być ich drogą kontaktu. Oczywiście Barton pomyślał, że to jakaś przepowiednia jego śmierci. Ot, ptasia czaszka, a on też miał wystarczająco wymowny alias… — Z jakimi sprawami? — zapytał, przysuwając czaszkę tak, aby zajrzeć w jej oczodół. Wrócił jednak spojrzeniem do kobiety, która najpewniej miała już co innego do roboty, pewnie i ważniejszego. — Dobra, to akurat ogarniemy sami, więc… do pogadania? Przez czaszkę — posłał półuśmiech Magik, dając jej tym samym znać, że może przerwać połączenie. Przynajmniej zakładał, że to najlepszy sposób. Gdy mogli pozwolić sobie na to, aby odsapnąć w ciszy, Barton przyjrzał się tej czaszce. — Mam nadzieję, że nie błyśniesz mi ogniem albo nie zaczniesz ostukiwać… będę miał to potrzeć jak lampę dżina? — rzucił, patrząc w to coś, a potem spojrzał na Starka. — Co miałeś za wizje, Tony? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Pokój dzienny | |
| |
| | | | Pokój dzienny | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |